Intymne rozmowy z Bogiem. Modlitwa, przewodnictwo, łaska - Myss Caroline - ebook

Intymne rozmowy z Bogiem. Modlitwa, przewodnictwo, łaska ebook

Myss Caroline

0,0

Opis

Dzięki tej książce odkryjesz drogę do głębokiej duchowości. Poznasz codzienne praktyki duchowe, które przyniosą ci ukojenie oraz wewnętrzną harmonię. Pomogą ci odnaleźć spokój i sens w codziennym życiu. Caroline Myss zaprasza do głębokich rozmów z Bogiem. Odkrywa w nich moc intuicji, medytacji i terapii jako narzędzi rozwoju duchowego. Podpowiada, jak włączyć te praktyki do swojego dnia, by wzmocnić duchowe połączenie i odnaleźć równowagę. Poprzez modlitwy i refleksje poprowadzi cię w świat przewodników duchowych i aniołów. Oferuje wsparcie w trudnych chwilach i pomaga odnaleźć wewnętrzny spokój. To książka dla każdego, kto szuka praktycznych sposobów na wzbogacenie swojego życia duchowego. Przewodnik pełen inspiracji i narzędzi, które uczynią twoją codzienność pełniejszą i bardziej świadomą. Pozwól, by modlitwa stała się twoją siłą.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 355

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



REDAKCJA: Natalia Paszko

SKŁAD: Krzysztof Nierodziński

PROJEKT OKŁADKI: Krzysztof Nierodziński

TŁUMACZENIA: Iwona Szopa

Wydanie I

Białystok 2025

ISBN 978-83-8301-826-3

Tytuł oryginału: Intimate Conversations with the Divine: Prayer, Guidance, and Grace

INTIMATE CONVERSATIONS WITH THE DIVINE

Copyright © 2020 by Caroline Myss

Originally published in 2020 by Hay House LLC

© Copyright for the Polish edition by Studio Astropsychologii, Białystok 2024

All rights reserved, including the right of reproduction in whole or in part in any form.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Bez uprzedniej pisemnej zgody wydawcy żadna część tej książki nie może być powielana w jakimkolwiek procesie mechanicznym, fotograficznym lub elektronicznym ani w formie nagrania fonograficznego. Nie może też być przechowywana w systemie wyszukiwania, przesyłana lub w inny sposób kopiowana do użytku publicznego lub prywatnego – w inny sposób niż „dozwolony użytek” obejmujący krótkie cytaty zawarte w artykułach i recenzjach.

Bądź na bieżąco i śledź nasze wydawnictwo na Facebooku.

www.facebook.com/Wydawnictwo.Studio.Astropsychologii

15-762 Białystok

ul. Antoniuk Fabr. 55/24

85 662 92 67 – redakcja

85 654 78 06 – sekretariat

85 653 13 03 – dział handlowy – hurt

85 654 78 35 – www.talizman.pl – detal

strona wydawnictwa: www.studioastro.pl

Więcej informacji znajdziesz na portalu www.psychotronika.pl

Przedmowa

Podczas przygotowań tej książki do druku po raz pierwszy w historii ludzkości wszyscy razem wirujemy w cyklonie transformacji. Tylko Bóg mógł zaaranżować taki chaos. I chociaż naukowcy poszukują – i ostatecznie pewnie wyśledzą – fizycznej genezy wirusa, z którym walczymy, gdy piszę te słowa, najwyraźniej stoi za tym dzieło Boga. Źródło tego chaosu jest organiczne – mikrob. Nie jest to sprawa polityczna ani wojna. Ponieważ jest organiczny i globalny, wszyscy jesteśmy w tym razem. Mamy być w tym razem, ponieważ mamy przejść ogromną, głęboką zmianę świadomości – razem.

Nie jest to pierwsza pandemia, z jaką mamy do czynienia. Od wielu już lat żyjemy w psychicznej pandemii strachu – strachu przed innymi ludźmi i innymi religiami, strachu przed tym, że nie mamy wystarczająco dużo, strachu przed wojną nuklearną. Czegóż to my się już nie obawialiśmy? Cała nasza świadomość czekała na nadejście kryzysu – i oto nadszedł.

Wielcy mistrzowie duchowi utrzymywali, że wszyscy jesteśmy jedną żywą, oddychającą duszą. Każdy inny pogląd na rzeczywistość był rozproszeniem uwagi, iluzją, rekwizytem w teatrze świata fizycznego. To, co było w nas nieśmiertelne – nasza dusza – narodziło się ze świadomością tej prawdy. Choć nieuchwytna, pulsowała ona w nas przez całe życie, sprawiając, że nieustannie poszukiwaliśmy tego większego „czegoś innego”, o czym wiedzieliśmy, że musi działać za kulisami. Nie zaprzestaniemy tych poszukiwań, dopóki w końcu nie spojrzymy w głąb siebie i nie odkryjemy królestwa sacrum – wewnątrz nas samych.

Wierzę, że wkraczamy w organiczną erę Boskości – erę, w której w końcu uświadomimy sobie, że prawa mistycyzmu i natury są zakodowane w naszej krwi i kościach. W nadchodzących dziesięcioleciach istoty ludzkie będą ewoluować poza religie, które nas dzielą, i zaangażować się pełniej – bardziej świadomie – w mistyczne prawa współtworzenia. Począwszy od lat sześćdziesiątych (a więc już całe dekady) uczymy się – poprzez niezliczone ścieżki, od samouzdrawiania po wzięcie życia w swoje ręce, od medytacji i jogi po fizykę kwantową – że współtworzymy naszą rzeczywistość zarówno indywidualnie, jak i zbiorowo. Teraz musimy świadomie i z miłością splatać tę potężną prawdę ze sobą nawzajem. Jesteśmy motorem, siłą napędową wszystkiego, co dzieje się na tej Ziemi. My jesteśmy. Uświadomienie sobie tego jest podstawową prawdą organicznego zrozumienia Boskości, świętego kosmicznego Światła, które oddycha wraz z całym stworzeniem. Boskość jest całym stworzeniem. Nic nie istnieje poza tym świętym światłem. Wszystko jest stworzeniem, a całe stworzenie jest świadome. Spójrz w górę, na boki lub do wewnątrz, a nigdy nie ujrzysz niczego, co wykraczałoby poza naturę i moc Boskości.

Z Bogiem tym rozmawiam przez cały czas. W modlitwie dzielę się swoimi myślami, problemami, dylematami i rozważaniami. Nauczyłam się dostrajać swój wewnętrzny świat do subtelnej natury nieba – do sposobu, w jaki szepcze i prowadzi nas, do sposobu, w jaki czeka, aż będziemy gotowi na odpowiedź, do sposobu, w jaki chroni nas przed naszą własną głupotą i wreszcie do sposobu, w jaki pozwala nam popełniać błędy lub stać się mistrzami naszego własnego geniuszu. Przesłanie płynące z obecnego chaosu transformacyjnego jest takie, że nadszedł czas, abyśmy zrozumieli naturę Boskości – manifestującą się w całym stworzeniu, przenikającą całe życie i wyrażającą się w prawach rządzących sferą mistyczną, materialną, a nawet zdrowiem naszych ciał fizycznych. Jesteśmy jednym świętym systemem życia i wielką kosmiczną prawdą, która mówi nam, że wszystko, co żyje – w tym my wszyscy – oddycha wspólnie, razem. Mam nadzieję, że ta książka, te modlitwy, przyniosą ci pocieszenie i łaskę oraz pomogą przetrwać trudne czasy, które są przed tobą. I mam nadzieję, że zainspirują cię do wiary w to, że z Bogiem wszystko jest możliwe – cuda, boska interwencja i bliskie, intymne towarzystwo świętych aniołów.

Z miłością,

Caroline Myss

Oak Park, Illinois

Marzec 2020 rok

WprowadzenieMoc modlitwy

Z chwilą gdy ludzie po raz pierwszy spojrzeli w gwiazdy i niebo, dumając nad stworzeniem, przy pierwszych dźwiękach nuconych w kosmicznym zachwycie, przy tańcu wokół ognia, gdy malowaliśmy obrazy istot mocy na ścianach jaskiń czy składaliśmy w ofierze zwierzęta – a nawet innych ludzi – coś w nas wyczuwało, że natura, źródło wszelkiego życia, jest świadoma. Była świadoma i słuchała. Czy był kiedykolwiek taki czas, w którym się nie modliliśmy?

Modlitwa to nasz język pierwotny, jest jednak także językiem utraconym. Na przestrzeni wieków zmieniały się sposoby, w jakie ludzie oddawali cześć bogom, do których się modlili. Zmieniał się również sposób pojmowania boga. Nasze doświadczenie Boga ewoluowało poza mity o pół-człowieku, pół-bogu z tradycji Abrahama. Moc Boskości jest i zawsze była czystą mocą, wykraczającą poza wszelkie ludzkie wyobrażenia. Ale dopiero od połowy ubiegłego wieku my – ludzie – zaczęliśmy patrzeć na to wszystko szerzej, daleko poza te stare obrazy. W rezultacie obecnie żyjemy w okresie przejściowym – wyzwalamy się z mitologii przeszłości i zmierzamy w kierunku nowego mitu. To mit, który uwzględnia kontakt z psychiką i duszami zmieniającej się globalnej społeczności. Wierzę, że ta zmiana zwiastuje punkt zwrotny w naszej ewolucji, o wiele większy niż jesteśmy w stanie to sobie wyobrazić i pojąć. Rdzeniem tej transformacji jest nasze zbiorowe przebudzenie do mocy naszej duszy, do naszej mistycznej natury i do mistycznie organicznego rozumienia natury Boskości.

Jednak w związku z tą transformacją coś utraciliśmy, i cierpimy z tego powodu. Z języka potocznego usunęliśmy bowiem święte słowa, a z naszego codziennego życia akt modlitwy. Już od tysiącleci modlitwa wskazuje nam właściwą drogę – bezpośrednie połączenie z Boskością jest niezbędne do stawiania czoła wyzwaniom życiowym. Jednak ilu z nas odwołuje się do tego połączenia w swoim codziennym życiu? Jedynie nieliczni rozumieją, w jaki sposób to połączenie – lub jego brak – wpływa na nasze myślenie, podejmowanie decyzji, a nawet zdrowie. Jedynie nieliczni rozumieją, że bez łaski, której nośnikiem jest święty język, nasze dusze dosłownie przymierają głodem.

Odłączenie się od świętego języka modlitwy może być elementem przyczyniającym się (jeśli nie najgłębszym powodem duszy) do epidemii, których obecnie doświadczamy – depresji, lęku i kryzysów w związkach, a także rozłamu rozumowania etycznego i moralnego w naszym społeczeństwie. To prawda, że nasze mity kulturowe stały się nieaktualne, ale to wcale nie oznacza, że tęsknota za połączeniem z Bogiem przestała nam doskwierać. Mity to historie, które opowiadają o naszym związku z sacrum, o naszej potrzebie sacrum, o prawdzie, że rządzi nami święte prawo. Przemijanie ery religijnej sygnalizuje potrzebę zmiany – a nie porzucenia – naszego osobistego, intymnego związku z prawami Wszechświata.

Przychodzi mi tutaj na myśl pewna bajka, którą pamiętam z dzieciństwa – Księżniczka na ziarnku grochu. Księżniczka układała materace na małym ziarnku grochu, ale wciąż je czuła, co uniemożliwiało jej spanie. Ten groch to takie nasze święte wnętrze. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby je ukryć, zapomnieć o nim, częściowo celowo, a częściowo z niewiedzy o jego istotnej roli dla naszego dobrostanu. A jednak to, co święte, wciąż nas wzywa i nie pozwala o sobie zapomnieć. Nigdy nie będziemy czuć się całkiem dobrze, nigdy nie zaznamy spokoju, jeśli nie będziemy regularnie komunikować się z własną duszą i kosmosem. W końcu jesteśmy istotami świętymi. Zapominamy o tym, narażając się na wielkie niebezpieczeństwo.

Zostaliśmy tak skonstruowani, by wierzyć. Wiara kształtuje nasz sposób postrzegania boskiej mocy i naszej w tym roli. Po raz pierwszy w historii ludzkości większość z nas nie wie, w co wierzy. Czy zdajesz sobie sprawę, jak bezprecedensowe jest to zjawisko? To zjawisko, które nigdy wcześniej nie miało miejsca, dlatego większość z nas nie jest świadoma traumy psychicznej, na jaką nas ono naraża, i jak bezbronni się staliśmy. Słowa to naczynia, które można wypełnić światłem lub jego przeciwieństwem. Zarówno światło, jak i ciemność mogą być równie pociągające. Kiedy nie jesteśmy świadomi tego, w co wierzymy – kiedy nie czujemy się na siłach, by nawiązać intymną, osobistą, konwersacyjną relację z Bogiem – stajemy się podatni na to, by uwierzyć najpotężniejszemu głosowi w otoczeniu. Ale czasami ten głos niesie ze sobą niewyobrażalną ciemność. Aby przetrwać w ciemności, która pojawia się w próżni religii, potrzeba dużo światła, dużo wiary. Musisz utrzymać wokół siebie pole łaski, które pochodzi ze świadomości tego, w co wierzysz. Kluczem są uważność i modlitwa.

Każde wypowiadane przez nas słowo ma moc ranienia lub uzdrawiania. Może wyrwać kogoś z ciemności lub pogrążyć w rozpaczy. Taka jest moc języka. Przyjęcie do wiadomości, że tę moc posiadamy pozwala nam zyskać świadomość pewnych rzeczy. Bo rzeczywiście współtworzymy naszą rzeczywistość, aż do poziomu mikro. Narzędziem, które Bóg dał nam w tym celu, jest język. Każde wypowiadane przez nas słowo jest cegłą, którą kładziemy, budując świat wokół. Jak zamierzam mówić o tym doświadczeniu? Czy jest to „kryzys” czy „szansa”? „Błogosławieństwo” czy „katastrofa”? Słowa są naczyniami dla światła – dzięki nim możemy ćwiczyć naszą mistyczną i twórczą moc. Są dosłownie wyrazem przelewającego się przez nas Boga. Bóg słyszy wszystko, a dowodem na to jest zdolność do tworzenia i niszczenia za pomocą słów. Tak jak słowa mogą zostać uświęcone poprzez szczerość, tak samo za sprawą negatywnych intencji mogą stać się bronią. Możliwość odbycia duchowej podróży w dzisiejszych czasach to wielki dar, ale także głęboka odpowiedzialność.

Być może więc zaczniesz w końcu dostrzegać wagę modlitwy. Kiedy się modlimy, prosimy Boga, aby nam pokazał, jak patrzeć, postrzegać, jak mówić i tworzyć. Prosimy Boga, aby objawił i oświecił nam właściwą drogę. Boże, pokaż mi, jak na to patrzeć. Objaw mi swoją mądrość, Panie. Wskaż mi drogę. Jedno słowo wystarczy. Jedno słowo to wszystko, czego potrzebuję. I oto nagle pojawia się w tobie słowo nadzieja. Albo cierpliwość. To słowo – to objawienie – staje się najświętszym słowem, jakie posiadasz. Możesz się go trzymać i używać jako przewodnika. Pozwól, by cię prowadziło. Oto prawdziwe znaczenie modlitwy – prośba o pomoc w widzeniu, prośba o to, jak na to wszystko najlepiej spojrzeć.

Właśnie dlatego byłam „zmuszona” napisać tę książkę. Chciałam zachęcić do nowego sposobu modlitwy, który nie polega na błaganiu i proszeniu Boga o usunięcie konsekwencji własnych złych decyzji. Moim celem nie była też próba wyjaśnienia, dlaczego złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom – to absolutnie przekracza moje kompetencje. Pragnęłam podzielić się swoim sposobem na modlitwę – modlitwę, która jest prostą prośbą o łaskę. Pomóż mi, Boże. Nie pozwól mi powiedzieć czegoś głupiego. Użycz mi swoich słów. Jeśli spróbuję zrobić to na własną rękę, mogę wyrządzić szkody.

Słowa są jak nóż – to narzędzie, które może być niezwykle użyteczne, gdy jest prawidłowo stosowane, ale łatwo się nim posługiwać w sposób nieprawidłowy. A skutki tego mogą być śmiertelne. Kiedy się modlisz, prosisz Boga, by pomógł ci chwycić nóż za rękojeść. Jeśli jednak nie masz otwartego kanału komunikacji z Bogiem, prawdopodobnie chwycisz nóż za ostrze i skaleczysz sobie dłoń. Albo, co gorsza, użyjesz go, by kogoś skrzywdzić. Modlitwa jest prośbą o pomoc w mądrym korzystaniu z narzędzia, które zostało ci dane. Możesz powiedzieć: Wiem, że język jest narzędziem, Panie, ale nie zawsze mogę zaufać temu, jak go używam. Jeśli zrobię to po swojemu, na pewno kogoś skrzywdzę. Potrzebuję Twojej pomocy. A kiedy umrzesz, Bóg powie: Co zrobiłeś z narzędziem, które ci dałem? Podarowałem ci wspaniałe narzędzie. Mogłeś je wykorzystać i zbudować miasto, a nawet cały świat. Wystarczyło tylko mnie zapytać, jak go użyć. Ale tego nie zrobiłeś, nie zadałeś pytania.

Modlitwa to sposób, w jaki prosisz. Jeśli zaczniesz od modlitwy, zawsze będziesz trzymać nóż za rękojeść, a nie za ostrze. To bardzo proste.

ŻYCIE MISTYCZNE

Jeszcze kilka lat temu nawet nie pomyślałabym, że kiedykolwiek będę pisać o modlitwie. Przez długi czas sądziłam (być może ty również zaliczasz się tego grona), że duchowa praktyka danego człowieka – lub jej brak – jest wyłącznie jego sprawą. Uważam, że moje życie duchowe – życie mojej duszy – jest częścią mojego życia prywatnego, a nie zawodowego. To credo towarzyszyło mi przez trzydzieści pięć lat mojej kariery intuicyjnego medyka i nauczycielki. Przez te wszystkie lata byłam pochłonięta identyfikowaniem chorób, tworzeniem modeli ludzkiego systemu energetycznego, a ostatecznie badaniem mocy i wpływu archetypowych wzorców. Byłam niesamowicie szczęśliwa, mogąc zostawić sprawy duszy na boku.

Wówczas w ogóle nie interesowało mnie to, w co ktoś wierzył lub czy w ogóle w coś wierzył. Łączenie ludzi z Boskością i ich własną duszą nie było moim zadaniem. Było nim natomiast przekazywanie studentom wiedzy o anatomii energetycznej oraz odpowiednie nimi pokierowanie, by mogli uzyskać dostęp do intuicji i odkryć swoje święte archetypy. Interesowałam się sprawami umysłu i ciała, natomiast kwestie duszy to zupełnie odrębny temat – tak wtedy uważałam.

Prawie piętnaście lat później moja duchowa podróż niespodziewanie zderzyła się z życiem zawodowym. Zazwyczaj nie jesteśmy przygotowani na objazdy, które pojawiają się znikąd. Ja pod tym względem nie należałam do wyjątków. Stało się to pewnego pięknego, spokojnego, niemal idealnego październikowego popołudnia. Byłam w kuchni w swoim domu, rozmyślając akurat o tym, jak dobrze się czuję i jak bardzo kocham swoje życie. Byłam jak ktoś, kto opycha się błogosławieństwami z przenośnika taśmowego, a każde z nich jeszcze bardziej wzmagało mój stan szczęścia i zadowolenia. Czy mogłabym chcieć więcej? Czy mogłabym być bardziej zadowolona lub szczęśliwa? Zastanawiałam się.

Nagle – znikąd i bez żadnego związku z tym, o czym myślałam – usłyszałam głos z wnętrza, mówiący: Nie masz życia modlitewnego.

– Co? – powiedziałem głośno, jakbym właśnie otrzymała pytanie od kogoś stojącego w mojej kuchni.

Ponownie usłyszałem łagodny szept mówiący: Nie masz życia modlitewnego.

Wówczas – wyobraź sobie – zaczęłam mówić na głos. Do kogo? Nie wiedziałam. Uznałam jednak, że muszę bronić swojej racji, jakoś usprawiedliwić brak modlitwy w moim życiu.

Odparłam: No cóż, wykładam o duchowości i cały czas studiuję literaturę sakralną. I przygotowuję jeszcze te wszystkie medyczne intuicyjne odczyty.

I wtedy się zatrzymałam. Co ja najlepszego robiłam? Do kogo mówiłam?

Ogarnął mnie strach. Na środku kuchni stałam jak sparaliżowana, milcząc i ledwo oddychając. Chciałam sobie wmówić, że po prostu wyobraziłam sobie to mikromistyczne doświadczenie, więc nie musiałam zaprzątać sobie tym głowy. Ale tak nie było – otrzymałam bowiem przesłanie. I nie chodziło tylko o modlitwę. Ten wewnętrzny głos pozostawił we mnie święty ślad. W mistycznej mikrosekundzie doznałam czegoś, co można by określić jako poczucie znajomości, celu, intymnej czujności. Obecność ta emanowała mocą niepodobną do niczego, co kiedykolwiek czułam na własnej skórze.

Wiele razy odtwarzałam sobie ten moment w głowie. W miarę upływu czasu moja automatyczna reakcja strachu została zastąpiona przez niepohamowany podziw. Zaczęłam rozmyślać nad tym, czy moje życie rzeczywiście nie potrzebuje modlitwy. Ale nie chodziło tylko o to – moją głowę zaprzątała myśl, jak do tego doszło, że zostałam w ten sposób o tym poinformowana. Ta myśl mnie zdumiała. Kto poświęca aż tyle uwagi każdemu z nas? Jak to możliwe, że jesteśmy tak uważnie obserwowani? Można również podejść do tej kwestii z drugiej strony – dlaczego na przykład inni nie otrzymywali podobnych wskazówek przed jakimiś wypadkami czy morderstwami. Jak można nie zadawać sobie tego typu logicznych pytań. Ale, jeśli chodzi o sprawy mistyczne, nie ma żadnych logicznych odpowiedzi – żadnych. Te doświadczenia są tym, czym są. Doświadczenia mistyczne nie mają na celu naprawienia złych rzeczy na świecie ani wyjaśnienia, dlaczego złe rzeczy się zdarzają. Doświadczenia mistyczne są kierowane i napędzane przez duszę. Nie mają nic wspólnego z brudem i trudami codziennego życia. Są transcendentne. Przemieniają nas, a my z kolei zmieniamy nasze życie.

Wiedziałam, że całe moje życie właśnie się zmieniło z powodu tego mikromistycznego doświadczenia. Ale nie chodziło tylko o głębsze życie modlitewne – nie otrzymałam tej wiadomości tylko po to, by poświęcać dodatkowe dziesięć minut dziennie na modlitwę. Zostałam powołana do wkroczenia na zupełnie nową ścieżkę. Nie miałam pewności co do szczegółów, ale utwierdziłam się w przekonaniu, że igła na moim kompasie się przesunęła. Miałam eksplorować obszar duszy. A to wymagało życia modlitewnego. Tak po prostu.

ŁASKA

Od tego momentu moje wewnętrzne nawyki zaczęły się zmieniać. Potrzebowałam spędzać więcej czasu w samotności. Stopniowo traciłam entuzjazm do nauczania o archetypach i świętych kontraktach – o tematach, które uwielbiałam i których nauczałam przez prawie piętnaście lat. Na warsztatach skupiłam się na obserwacji. U swoich studentów zaczęłam obserwować różne wzorce, takie jak archetyp Zranionego Dziecka lub Ratownika. Chciałam zidentyfikować, kto w sali wydawał się najbardziej wrażliwy, podatny czy bezbronny. Zaczęłam węszyć, pytając studentów, jak się czują, jak wygląda ich życie wewnętrzne. Byłam zdumiona, jak bardzo zależało mi na ich odpowiedziach.

Piętnaście lat swojego życia poświęciłam pogłębianiu zrozumienia współczesnej świadomości mistycznej, duszy i jej ekspresji. Szczególnie bliskie mojemu sercu było nauczanie wielkich mistyków: katolików – Świętego Jana od Krzyża, Ignacego Loyoli i Teresy z Ávili – a także Rumiego i Khalila Gibrana z tradycji wschodniej. Zwłaszcza Święta Teresa przykuła moją uwagę, dosłownie przerywając mi podczas wykładu prostym imperatywem Córko, pójdź za mną. Zrobiłam to i zgłębianie jej nauk uczyniłam tematem swojej następnej książki – Entering the Castle.

Mówi się, że kiedy uczeń jest gotowy, pojawia się nauczyciel. Dla mnie takim nauczycielem była Teresa z Ávila. Jej wpływ widać w moich modlitwach i na kartach tej książki, o czym sam będziesz mógł się przekonać. Okazuje się jednak, że prawdziwe jest również twierdzenie przeciwne – kiedy nauczyciel jest gotowy, pojawiają się uczniowie. I tak też się stało. Zaczęłam prowadzić warsztaty na temat uzdrawiania, duchowości i mistycyzmu – wszystko to dotyczyło duszy, a nie tylko ducha. Sala natychmiast zapełniała się ludźmi zmagającymi się z różnego typu cierpieniami – od śmiertelnej choroby, przez przewlekły ból fizyczny, po depresję. Powinnam czuć się poza swoją strefą komfortu, ale nie czułam się ani trochę przytłoczona. Zawsze natomiast towarzyszyła mi myśl – niczym aktywna iskra łaski – że moją rolą było nauczanie o duszy, a rolą nieba uzdrawianie. Naprawdę to zrozumiałam.

Od tego czasu spotykałam mnóstwo osób, które doświadczały głębokich kryzysów duszy i nie wiedziały, jak sobie z nimi poradzić. Być może teraz ty sam zastanawiasz się, czy doświadczyłeś lub doświadczasz czegoś podobnego. Mam dla ciebie dobrą wiadomość – trafiłeś we właściwe miejsce. Gdy tylko skierowałam swoją uwagę na kwestie związane z duszą, wiele tajemnic, które nurtowały mnie przez lata, doczekało się wreszcie odpowiedzi. Odkryłam, że problemy duszy nie mogą być rozwiązane poprzez pracę z energią czy nawet archetypy. One muszą być rozwiązywane na poziomie duszy. Tak jak choroba fizyczna może wymagać lekarstwa do wyleczenia, tak kryzys duszy wymaga własnego lekarstwa. Tym lekarstwem jest łaska, dawkowana poprzez intymne, osobiste połączenie z Boskością na drodze modlitwy.

Być może jest oczywiste, że te same prawa, które rządzą całą naturą, rządzą również naszą biologią i anatomią. Ale czy zdajesz sobie sprawę, że na poziomie duszy te same zasady stanowią prawa mistyczne? Bóg jest prawem. Prawo nie ma religii. Prawo jest spójne. Prawo i porządek są uniwersalnymi przejawami natury boskiej – bezosobowej, systematycznej, zintegrowanej i wbudowanej we wszystkie systemy życia, od świata przyrody po naturę twojej duszy.

Tu właśnie pojawia się modlitwa. Staje się ona absolutnym wymogiem. Dlaczego? Ponieważ zgodnie z paradoksalną naturą Boskości ten rozległy, żywy, oddychający, święty kosmos jest również bardzo intymny. Ponieważ każdy z nas żyje w naturze Boga. A pomostem między tym bezosobowym, kosmicznym systemem a każdym z nas jest modlitwa. Modlitwa to sposób, w jaki komunikujemy się z kosmosem; to środek, dzięki któremu dajemy się poznać i usłyszeć w bezkresie kosmosu. W ten sposób otrzymujemy w zamian wskazówki. Modlitwa jest naszym kanałem komunikacji, bezpośrednią linią między duszą a Boskością. Zostaliśmy stworzeni dla tej boskiej intymności – i dla podziwu, wiary i inspiracji, które ona wywołuje.

Doświadczenie zachwytu – przekonanie, że coś większego od nas samych jest obecne i w jakiś sposób zaangażowane w to ludzkie doświadczenie – jest stałą w naszej fundamentalnej naturze, tak samo kluczową dla dobrostanu jak jedzenie czy woda. Doświadczenie zachwytu może zainspirować nas do „powstania z martwych”, do wyjścia z ciemności depresji i rozpaczy. To ukryta siła stojąca za zdrowiem i uzdrowieniem, źródło każdego obserwowalnego cudu. Podobnie łaski wiary, nadziei, zaufania, wewnętrznej rady, wytrwałości i męstwa – pośród wielu innych – koją nasze dusze (co jest poza zasięgiem możliwości jakiejkolwiek innej siły).

A jednak obecnie żyjemy w kryzysie wiary. Oderwaliśmy się od własnych dusz, od wiary w cokolwiek innego poza tym, co widzimy tu i teraz. Nie możemy przetrwać, żyjąc tak bezdusznie. Wystarczy spojrzeć na konsekwencje tego, co stworzyliśmy. Rozszczepiliśmy atom i nagle jesteśmy w stanie zabić miliony naszych bliźnich za naciśnięciem jednego przycisku. Pomyślmy o mocy, którą sami sobie nadaliśmy. Niemal płoniemy żywcem z powodu zmian klimatycznych i zdecydowaliśmy, że Boga może nawet nie ma!

Teraz zostało nam już tylko jedno – albo się obudzimy i otworzymy na nasze życie wewnętrzne, albo zapłacimy za to ogromną cenę. Głęboko w to wierzę.

Musimy nauczyć się rozmawiać z Bogiem w sposób intymny, bezpośredni, i robić to często. Nie możemy już modlić się tylko do Boga; musimy modlić się z Bogiem. I musimy modlić się ze sobą i za siebie nawzajem. Ta książka – zbiór osobistych modlitw, swego rodzaju dziennik modlitewny – jest moim wkładem w to zadanie. Mam nadzieję, że dzięki temu zrozumiesz rolę, jaką modlitwa ma do odegrania w ponownym połączeniu nas z naszymi duszami, z zachwytem i z Bożą łaską. Mam nadzieję, że zainspiruje cię to do tego, by praktyka bezpośredniej rozmowy z kosmicznym Bogiem stała się sercem twojego życia duchowego. Przywróćmy modlitwie jej właściwe miejsce – tym miejscem jest samo centrum naszego świata.

JAK KORZYSTAĆ Z TEJ KSIĄŻKI

Nigdy nie sądziłam, że tymi intymnymi modlitwami podzielę się ze światem. W ciągu ostatniej dekady moje nauczanie znacznie ewoluowało i zdałam sobie sprawę, że wielu moich studentów było zagubionych, jeśli chodzi o kwestię modlitwy. Nie rozumieli jej znaczenia ani tego, że wciąż ma ona do odegrania bardzo istotną rolę. Zaczęłam więc czytać swoje modlitwy pod koniec każdej sesji, którą prowadziłam. Ludzie bez przerwy podchodzili do mnie podczas przerw, pytając, gdzie mogą dostać kopie tych modlitw. Kopie moich osobistych dialogów? –pomyślałam. Dlaczego ktoś miałby tego chcieć? Ale prośby pojawiały się tak często i tak konsekwentnie, że w końcu uległam. To właśnie znajdziesz na kolejnych stronach – moje intymne, osobiste dialogi z Bogiem.

Taka forma modlitwy może wydać się niektórym radykalna – rozmawiam bezpośrednio z Bogiem. Zawsze tak było. I nigdy nie przyszło mi do głowy, że moje modlitwy nie są słyszane, chociaż wiem, że brzmią tak, jakbym mówiła do siebie. Ale tak nie jest. Moja modlitwa to forma mistycznego dialogu, wewnętrzna rozmowa, w której dzielę się dokładnie tym, o czym myślę i z czym się zmagam. Wkrótce potem pojawia się odpowiedź; dzieje się tak zawsze. Czasami przychodzi mi ona do głowy później, podczas pisania. Innym razem myśl przychodzi zupełnie znienacka. To jak wysłanie e-maila do najbardziej zaufanego adresata – ja po prostu wiem, że otrzymam odpowiedź. Całkowicie ufam temu, w jaki sposób działa niebo i nigdy się nie zawiodłam.

Nikt nie dochodzi do prawdziwie głębokiego zrozumienia mocy modlitwy inaczej niż poprzez bezpośrednie doświadczenie. Zdaję sobie jednak sprawę, że posiadanie swoistej „mapy drogowej” może być przydatne, i taki właśnie cel przyświecał mi podczas pisania tej książki. Dzieląc się własnymi intymnymi modlitwami, moimi dialogami z Bogiem, chcę się z tobą podzielić tym, co zawsze wiedziałem o modlitwie. Po pierwsze – nie musi być ona wcale formalna. Jest to intymny rodzaj komunikacji, tak prosty jak rozmowa z przyjacielem. Po drugie – otwiera ona kanał między tobą a Boskością, między twoją indywidualną duszą a bezosobowym, świętym kosmosem. Przez ten kanał może przepływać łaska. I wreszcie – nie musisz rozumieć, jak to działa – wystarczy, że tak jest. W rzeczywistości uwolnienie się od potrzeby zrozumienia jest częścią procesu odzyskiwania świętego poczucia podziwu, wiary w coś znacznie większego, niż umysł mógłby kiedykolwiek pojąć.

Jak sam się wkrótce przekonasz, każda moja modlitwa jest wezwaniem łaski, której potrzebowałam danego dnia. Aby rozjaśnić nieco intencje modlitw, po każdej z nich zamieściłam pewne „wskazówki” – naukę, która zgłębia tematykę danego dialogu, oraz łaskę, którą ma przywołać. Uwzględniłam też bezpośrednie wezwanie tej łaski – możesz z tego skorzystać, aby odnaleźć własną drogę modlitwy.

Jeśli już wiesz, jakiej łaski potrzebuje dziś twoja dusza, możesz przejść do indeksu na stronie 267 i wyszukać modlitwę, która bezpośrednio się do niej odnosi. Równie dobrze możesz użyć tej książki jako swego rodzaju przewodnika, intuicyjnie zwracając się do konkretnej strony i korzystając z łaski, którą tam znajdziesz.

Kilka słów o religii

Szybko zauważysz, że do Boga zwracam się „Panie”, co jest pozostałością po moim katolickim wychowaniu. Niektóre rzeczy po prostu pozostają w naszym duchowym DNA. Ale nie trzymam się już kurczowo żadnego obrazu Boga, który choć trochę przypominałby „nas samych”. W moim rozumieniu Bóg wyraża „siebie” poprzez kosmiczne prawo i porządek natury – zarówno wokół nas, jak i w nas. Kiedy ludzie mówią mi, że nie wierzą w Boga, często myślę, że ja też nie wierzyłabym w Boga, którego mają w swoich głowach. Ale te obrazy i idee nie są Bogiem. Są bliznami po złych doświadczeniach, przestarzałych mitologiach i całym tym bałaganie. Wielu z nas z pewnością ma za sobą historie trudnych małżeństw i rozwodów. Większość ludzi, których spotykam, nosi w sobie rany z dzieciństwa – to pokłosie złych małżeństw, kazirodztwa i brutalności, cudzołóstwa i nadużyć. A jednak czy odrzucamy nasze poszukiwania romantycznej miłości z powodu grzechów popełnianych w małżeństwach? Raczej nie. Nie możemy powstrzymać się od jej poszukiwania, ponieważ jesteśmy stworzeni do miłości. Pragniemy jej.

Pragniemy również sacrum, pomimo tego, że ludzie źle zarządzali naszymi organizacjami religijnymi. Nie możemy wylać dziecka z kąpielą; nie możemy poświęcić wiary w to, co niewidzialne, z powodu ludzkich występków. Potrzebujemy łaski. Musimy być w kontakcie z sacrum. Musimy mieć poczucie, że rządzi nami jakaś siła znacznie większa od nas samych. Potrzebujemy tego, aby przetrwać, aby rozkwitać i utrzymać przy życiu. Nie jest to opcja, to konieczność.

Jeśli miałabym wybrać tylko jedną rzecz, którą chciałabym ci przekazać za pomocą tej książki, to byłoby to przekonanie, że nasz święty kanał komunikacji z Boskością nie ma nic wspólnego z religią. Niebo nie jest formalną organizacją, tak jak religia. Wszelkie formalności zostaw we wstecznym lusterku. I nie pozwól, by złe uczynki, których ludzie dopuścili się w imię religii, stanęły ci na drodze do odżywiania się łaską Boskości. Wybierz swój intymny sposób zwracania się do Boga w modlitwie, taki, który zadziała w twoim przypadku, i po prostu się módl. Jeśli jestem czegoś pewna, to tego, że wszystkie modlitwy są wysłuchiwane, a niebo zawsze odpowiada.

Jak zauważyła Teresa z Ávila, do wnętrza zamku można wejść tylko poprzez modlitwę. Omawianie swoich pomysłów na temat tego, czym według ciebie Bóg jest, a czym nie jest, nie zadziała – podobnie jak rozmowa o zakupie biletu lotniczego nie zaprowadzi cię do Europy. Musisz podjąć decyzję o zainwestowaniu pieniędzy w zakup biletu. Bez inwestycji nie ma podróży. Podobnie, aby dotrzeć do duszy, należy poświęcić się praktyce bezpośredniego zwracania się do Boskości. Wymaga to otwarcia kanału między tobą a budzącym podziw świętym kosmosem i umożliwienia łasce wejścia.

Dlatego tak pilnie potrzebujemy odnowienia naszej mocy i nawiązania intymnej rozmowy z Bogiem. Mam nadzieję, że skorzystasz z tych modlitw w jakikolwiek sposób, aby osiągnąć ten cel. Modlitwa ponownie łączy twoją duszę z boskim kosmosem; połączenie to jest bardzo osobiste. Niektórzy z moich uczniów czytają te modlitwy każdego wieczoru, zastanawiając się, w jaki sposób moje słowa łączą się z ich własnym życiem. Inni wykorzystali mój sposób modlitwy, aby wzbogacić swój własny, wchodząc w codzienny dialog z Bogiem na swoich warunkach. Nie interesuje mnie, jak je wykorzystasz, ważne, że to zrobisz. Nigdy bowiem nie potrzebowaliśmy łaski przekazywanej za pośrednictwem świętego języka bardziej, niż potrzebujemy jej dzisiaj. Ma to kluczowe znaczenie dla naszego osobistego dobrostanu i ośmieliłabym się twierdzić, że jest to kwestia naszego przetrwania jako gatunku. Modlitwa jest niezbędna, jest pokarmem dla duszy i jest jedyną wymaganą praktyką życia mistycznego.

Mam nadzieję, że ta książka pomoże ci nauczyć się modlić na nowo. Potrzebujemy świętego języka – języka aktywnego w naszych umysłach, w naszych sercach i w naszych duszach. Potrzebujemy wiary, nadziei i zaufania, aby napełniły nas łaską i pomogły nam przetrwać burze naszego życia. A przede wszystkim musimy wiedzieć, że jesteśmy ważni dla życia, że nasze życie jest świętym i uświęconym darem, że Bóg zna nas po imieniu. I że kiedy się modlimy, świeci na nas światło – że każda pojedyncza modlitwa, którą wypowiadamy, jest słyszana, wysłuchiwana i że z pewnością niebawem otrzymamy odpowiedź.

Sto modlitw

Na poniższych kartach znajdziesz sto moich osobistych modlitw. Wielu moich kursantów korzysta z nich w obecnej formie, czytając je i kontemplując. Ale tak naprawdę moim zamiarem jest zainspirowanie cię do podjęcia własnej praktyki modlitewnej. Współczesna modlitwa jest dialogiem z Bogiem – to kanał, dzięki któremu łaska wkracza w nasze życie i w nasz świat. Każda z tych modlitw ilustruje inny rodzaj łaski, która karmi ludzką duszę. Wszystkie modlitwy wzbogaciłam o wskazówki, znajdziesz tu również prośbę o łaskę.

1W jaki sposób przyjdziesz do mnie, Panie?

Modlitwa

W jaki sposób przyjdziesz do mnie, Panie? Jak Cię rozpoznam? Bo wiem, że przyjdziesz do mnie. Wślizgniesz się do mojego jestestwa – być może w środku nocy, gdy będę spać. Może przyjdziesz, gdy wcale nie będę Cię szukała – gdy będę rozkojarzona, wpatrując się w nadciągającą burzę, bojąc się o swoją nieśmiertelność. A może przyjdziesz do mnie podczas drobnego kłamstewka wydobywającego się z moich ust. Dasz mi znać, że słuchasz, gdy będę słuchała samej siebie wypowiadającej słowa, które nie są prawdą, a co przyjdzie mi tak łatwo, jakbym podawała godzinę. Wmawiam sobie, że małe kłamstewka są nieistotne, że nie mają znaczenia. Skąd mam wiedzieć, co jest ważne? Jak mogę stwierdzić, co jest nieistotne dla mojego życia? A co jeżeli jestem testowana lub obserwowana? Czy mogłam znieczulić część swojego sumienia lata temu i Ty je teraz budzisz? Może właśnie w taki sposób do mnie przyjdziesz. Pewnego dnia, gdy będę wyczerpana chorobą, osłabiona strachem lub samotnością, wyrwiesz moje sumienie ze snu, jak śpiącego smoka. I będę zmuszona stanąć twarzą w twarz z prawdą – tak, boję się wielu Twoich przejawów, a najbardziej Światła Prawdy. Boję się prawdy. Jesteś prawdą samą w sobie i czuję, jak ta moc dudni w mojej istocie niczym trzęsienie ziemi za każdym razem, gdy moje oczy spoglądają w oczy innej istoty ludzkiej. Jedno słowo prawdy, przekazane przez portal duszy drugiej osoby, wystarczy, by połączyć dwie istoty ludzkie na wieczność – powstaje wówczas święty związek. Nic dziwnego, że boimy się prawdy; jednak jesteśmy zmuszeni szukać jej z każdym oddechem. Boimy się Ciebie, ale jednocześnie nie jesteśmy w stanie przestać Cię szukać. Być może przyjdziesz z jakąś prawdą, której potrzebuję, by przetrwać katastrofę. Sprawisz, że będę Cię potrzebować i zacznę Cię szukać. Sprawisz, że zrzucę z siebie skórę niczym wąż. Moje iluzje, moje wady zostaną obnażone niczym czyraki gotowe na nacięcie. A wtedy, gdy będę rozbita, zbyt słaba, by oszukać nawet samą siebie, Ty tam będziesz, wskrzeszając już moją duszę.

Wskazówki

Prawda jest taka, że każdy z nas tęskni za jakimś znakiem, że niebo patrzy, obserwuje i nadzoruje podróż naszego życia. Szukamy znaków Bożej obecności w subtelnym ruchu wydarzeń naszego życia, szukając sensu i celu we wszystkim, co robimy. Czasami możemy zaprzeczać, że szukamy Boga – twierdzimy, że po prostu szukamy sensu i celu. Nie zmienia to jednak faktu, że nie jesteśmy w stanie znieść pustki, kiedy wyobrażamy sobie, że nasze życie nie jest związane z żadnym świętym źródłem. Zastanawiamy się więc, jak, kiedy i w jaki sposób Bóg wkroczy w nasze życie. Boimy się tej wizyty równie mocno, jak jej szukamy – ponieważ w głębi duszy wiemy, że święte spotkanie jest nieuniknione.

Łaska

Panie, obdarz mnie łaską Wiary – Wiary w Twoją obecność i moc w moim życiu. W tej cichej chwili przyznaję, że pokładanie wiary we wszystkich sprawach, które dzieją się w moim życiu, jest bardzo trudne. Zmagam się z tym, jak podążać za tą świecą w ciemną noc – zwłaszcza gdy wszędzie wokół panuje chaos. A jednak zrozumiałam już, że chaos jest Twoją cudowną przestrzenią, gdzie wirują wszystkie te elementy, dzięki którym czynisz cuda. Kiedy wiara jest we mnie obecna, Panie, doświadczam cudów – to mój dom.

Panie, zachowaj mnie w łasce Wiary, zwłaszcza wtedy, gdy moja dusza nie jest w stanie dosięgnąć jej mocy.

Polecamy