Jak facet z facetem - Andrzej Gryżewski, Przemysław Pilarski - ebook

Jak facet z facetem ebook

Andrzej Gryżewski, Przemysław Pilarski

4,5

Opis

 

Rozmowy o seksualności i związkach gejowskich.

 

Przemysław Pilarski i Andrzej Gryżewski, autorzy bestsellerowej Sztuki obsługi penisa, tym razem w rozmowach o związkach homoseksualnych. Z dala od moralizowania, dawania jedynie słusznych rad i używania skomplikowanych terminów. Jak najbliżej życia.

 

Czy to książka jedynie dla gejów? Zdecydowanie – NIE. To cenna publikacja dla wszystkich osób z tak zwanych „tęczowych rodzin” oraz dla tych, którzy chcą poznać, zrozumieć i… nie oceniać.

 

Z książki Jak facet z facetem czytelnik dowie się między innymi, jak zbudować stabilną i udaną relację, jak radzić sobie z byciem singlem, a z jakimi problemami udać się do specjalisty.

 

Nowe wydanie znakomitego poradnika. Więcej tematów, więcej wiedzy, więcej porad.

 

Andrzej Gryżewski

 

Psycholog, seksuolog, psychoterapeuta poznawczo-behawioralny (CBT), terapeuta schematów, certyfikowany edukator seksualny. Wieloletni współpracownik prof. dr. hab. Zbigniewa Lwa-Starowicza w Instytucie Seksuologii. Członek Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego i Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczej i Behawioralnej. Ekspert w wielu audycjach i programach telewizyjnych poświęconych seksualności. Regularnie gości na łamach wielu czasopism. Autor i współautor książek, m.in. Sztuka obsługi penisa, Macho. Instrukcja obsługi oraz Niekochalni. Założyciel Instytutu Psychoterapii ARTE VITA.

 

 

Przemysław Pilarski

 

Scenarzysta, dramatopisarz, dramaturg, dziennikarz, kiedyś także stand-upper. Absolwent polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim, kursu scenariuszowego w Warszawskiej Szkole Filmowej oraz Laboratorium Nowych Praktyk Teatralnych (Nowy Teatr/SWPS). Publikował m.in. w „Ha!arcie”, „Playboyu”, „Logo” i „Dialogu”. Spektakle oparte na jego tekstach prezentowane były m.in. w Warszawie, Krakowie, Berlinie, Bolonii oraz Antwerpii. Autor scenariuszy seriali, programów telewizyjnych i filmów krótkometrażowych. Laureat IX edycji konkursu dramaturgicznego „Metafory Rzeczywistości” (2016) oraz Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej (2018). Współautor bestsellerowej Sztuki obsługi penisa.

 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 527

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (37 ocen)
18
18
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
nudny_piotr

Dobrze spędzony czas

Lekka i przyjemna, mogłaby mieć więcej konkretów l, ale i tak sporo się z niej da dowiedzieć.
00
biurowiec

Nie oderwiesz się od lektury

Ok
00
gierwat

Nie oderwiesz się od lektury

Potrzebna, szczególnie w okolicznosciach Polska AD 2022. Dobra dawka rzeczowego wywiadu opartego o wiedzę, doświadczenie i tolerancje.
00

Popularność




Tytuł oryginału: Jak facet z facetem
© Copyright by Wydawnictwo Zwierciadło Sp. z o.o., Warszawa 2022 Text © copyright by by Andrzej Gryżewski, Przemysław Pilarski 2022
Redakcja i korekty: Melanż
Projekt okładki: Ada Kujawa
Projekt typograficzny oraz skład i łamanie: Plupart, Piotr Szczerski
Redaktor prowadzący: Magdalena Chorębała
Dyrektor produkcji: Robert Jeżewski
Przykłady są oparte na prawdziwych historiach. W trosce o prywatność bohaterów wszelkie dane i szczegóły zostały zmienione.
Wydawnictwo nie ponosi żadnej odpowiedzialności wobec osób lub podmiotów za jakiekolwiek ewentualne szkody wynikłe bezpośrednio lub pośrednio z wykorzystania, zastosowania lub interpretacji informacji zawartych w książce.
Wydanie II poprawione i uzupełnione, 2022
ISBN: 978-83-8132-406-9
Wydawnictwo Zwierciadło Sp. z o.o. ul. Widok 8, 00-023 Warszawa tel. 22 312 37 12
Dział handlowy:[email protected]
Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie, w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich.
Konwersja: eLitera s.c.

W związku z tą książką

Kiedy mówiłem różnym ludziom, że pracuję z seksuologiem nad książką o związkach gejowskich, w odpowiedzi słyszałem często dwa pytania. Pierwsze: czy te związki naprawdę aż tak bardzo różnią się od relacji hetero, że trzeba na ich temat robić „specjalną” publikację? I drugie: a co z lesbijkami?

Zaczynając od końca. Według różnych badaczy, terapeutów, płeć różnicuje nas w co najmniej równym stopniu jak orientacja seksualna. Niektórzy twierdzą nawet, że w większym. Związek dwóch facetów to zupełnie inna para butów niż związek dwóch kobiet. Jedne są na rzepy, a drugie na sznurowadła. Jedne na siłownię, drugie do stepowania. Lub na odwrót. Różnica niby niewielka, lecz znacząca. Nie da się w obu wariantach zastosować tej samej instrukcji obsługi.

W podobny sposób można odpowiedzieć i na pierwsze pytanie. Rozmowie o tym, czym różnią się (związki) homo i hetero, poświęciliśmy zresztą z Andrzejem cały rozdział. Z mojego punktu widzenia podstawową różnicą jest to, że związków homoseksualnych nikt nie chce. Nie są wspierane i promowane ani przez polityków i instytucje, ani przez społeczeństwo. „Polska czysta, Polska biała, bez Murzyna i pedała” – wykrzykują przecież bez żadnych konsekwencji uczestnicy legalnych manifestacji. Coraz częściej na darciu ryja się nie kończy. Słowa przechodzą w czyny przy znaczącym milczeniu władzy. Od tego wszystko się zaczyna.

Homozwiązki są więc działaniem wbrew. Aktem oporu. A wiele ich „wewnętrznych” problemów jest odpowiedzią, reakcją na te „zewnętrzne”. Na tym między innymi polega osławiona różnica. Współczesne państwo podziemne to polscy homoseksualiści, tworzący związki, ale pozostający w ukryciu. W świetle prawa będący dla siebie zupełnie obcymi ludźmi.

Nasza książka jest więc instrukcją obsługi urządzenia używanego od setek lat, któremu jednak konsekwentnie odmawia się przyznania patentu. Nie ma wzorców, według których dwóch facetów mogłoby ułożyć wspólne życie. Ani w rodzinie, ani w szkole, ani w parafii, ani nawet w telewizji – nikt nie uczy, jak być gejem, jak budować bliskość mężczyzny z mężczyzną. Nie ma żadnej promocji homoseksualizmu! W heteronormatywnym społeczeństwie każdy odmieniec musi budować wszystko od nowa, radzić sobie po swojemu. Dlatego wybrałem się po pomoc do specjalisty. Andrzej Gryżewski nie tylko ma rozległą wiedzę i doświadczenie, którymi chce się dzielić, ale też niezwykle łatwo „złapać” z nim wspólny język. Przychodząc z dyktafonem na rozmowy, siadałem na tej samej kanapie, na której na co dzień siadają klienci Andrzeja. I w wielu wypadkach zadawałem te same pytania co oni. Rozmawialiśmy głównie o problemach, ponieważ – jak powiedział Andrzej – nikt nie przychodzi do niego po to, żeby chwalić się swoim szczęściem. Rozmawialiśmy o problemach, żeby podpowiadać rozwiązania.

Książka jest niby o związkach, ale temat związku traktujemy w niej szeroko. Nie rozmawiamy więc tylko o tym, co dzieje się w relacji, lecz również o tym, jak zbudować siebie, żeby stworzyć dojrzały związek. A także o tym, jak odnaleźć siebie po rozstaniu. Przyglądamy się gejom od momentu odkrywania seksualności w wieku nastoletnim aż do emerytury.

Książka jest niby o związkach gejowskich, ale – odjąwszy różnice, o których była mowa – nie tylko geje mogą zobaczyć się we fragmentach dotyczących modeli osobowości, wdrukowanych przekonań na swój temat, zdrady, zazdrości czy poliamorii. Na potrzeby kręgosłupa rozmowy trzymamy się jasno zdefiniowanych tożsamości, ale seksualność jest przecież płynna, więc problemy też sobie przepływają.

Kończąc, chciałbym bardzo podziękować Beacie Pawłowicz, bez której connecting people nie byłoby tej książki.

Przemysław Pilarski

O napisaniu tej książki myślałem przez kilka ostatnich lat. Złożyło się na to kilka powodów. Jestem założycielem Instytutu Psychoterapii i Seksuologii „Arte Vita”. Co najmniej 1/3 moich pacjentów to osoby LGBT+. Miałem potrzebę, by spisać wszystkie te historie, które od 15 lat zbieram w swojej głowie. O ile na początku terapii wielu pacjentów doświadcza cierpienia, bezsilności i samotności, to na końcu procesu pracy nad sobą słyszę o poczuciu własnej wartości, sile, przyjaźniach i radości z dnia codziennego. To budujące doświadczenia. Myślę, że mogą zainspirować osoby w podobnej sytuacji, pokrzepić i dać nadzieję Czytelnikom.

Dużo podróżuję. Często ujmuje mnie w wielu krajach otwartość, różnorodność, multikulturowość. Widzę, jak to wzbogaca życie i osobowość ludzi. Natomiast występująca w Polsce tendencja do zamykania się sprawia, że wiele osób czuje się na marginesie życia. Zwłaszcza osoby LGBT+. Mam poczucie, że taka książka może poszerzyć spojrzenie na orientacje seksualne.

Dobro osób LGBT+ to wspólna sprawa narodowa. Osoby LGBT+ nierzadko cierpią na skutki stresu mniejszościowego, takie jak depresja, bezsenność, lęki, zaburzenia odżywiania i trudności z koncentracją. To potężna strata dla gospodarki kraju, jak również duże koszty dla systemu opieki zdrowotnej.

Chcę krótko podziękować osobom, które przyczyniły się do powstania tej książki. Dziękuję bardzo Beacie Pawłowicz, która, jak to Przemysław mawia, connecting people. Dziękuję również naszemu Wydawcy, Magdalenie Chorębale, która mocno wierzyła w potrzebę napisania tej książki i w nas dwóch. Wreszcie dziękuję Przemysławowi Pilarskiemu. Jest to prawdziwy człowiek orkiestra: inteligentny, dowcipny, poważny, profesjonalny, oczytany, empatyczny. Wszystkie cechy współautora emanują z kart tej książki.

Jestem wdzięczny moim dwóm wielkim mentorom – Profesorowi Zbigniewowi Lwu-Starowiczowi i Profesorowi Andrzejowi Kokoszce. Ci giganci polskiej seksuologii i psychoterapii ukształtowali moje rozumienie klienta podczas różnych szkoleń, superwizji i wielu rozmów prywatnych. Dziękuję.

Andrzej Gryżewski

I. Inny, czyli jaki?

O podobieństwach i różnicach między (związkami) homo i hetero

Przemek: Czy geje kochają inaczej?

Andrzej: Myślę, że często kochacie głębiej.

– To znaczy?

– Nie chodzi mi o to, że wzajemna fascynacja w przypadku pary gejów jest większa. Zauroczenie, zakochanie – to bywa takie samo jak u osób heteroseksualnych. Ale jest ono głębsze emocjonalnie, duchowo.

– Czyli jak już gej się zakocha, to na całego? I doskonale wie, co się z nim dzieje?

– Tak. To często jest takie przeżycie, o którym niektórzy wręcz układają peany, pieśni...

– Choćby w czasach starożytnych. Słynne, opiewane w mitach pary kochanków: Zeus i Ganimedes, Achilles i Patrokles. Albo Platon i jego Uczta: „...gdyby to można było stworzyć państwo lub wojsko złożone z miłośników i oblubieńców, z pewnością nie znaleźliby lepszego pierwiastka porządku społecznego jak wzajemne powstrzymywanie się od postępków złych, chęć odznaczenia się w oczach drugiego i współzawodnictwo wzajemne. Tacy, choćby ich mało było, zwyciężyliby, powiem, cały świat”[1]. A zatem: „walczcie z wrogami i inspirujcie się wzajemnie”, a nie: „idźcie i rozmnażajcie się”. Czy Platon chciał powiedzieć, że recepta na udany związek gejowski jest inna niż na związek heteroseksualny?

– Powiedziałbym, że trochę inna. Ze względu na złożoność tematu także i ta recepta jest złożona. Bo skoro w wielu krajach nie ma cementujących czynników społecznych typu małżeństwo, posiadanie dzieci, pary gejowskie na czymś innym muszą budować swoje poczucie bezpieczeństwa. Więc wchodzą głębiej. W porozumiewanie się, w empatię. Żeby zrekompensować sobie brak tego, co społeczeństwo oferuje parom heteroseksualnym. Podobnie jest w związkach na odległość. Okazuje się, że różnią się od „stacjonarnych” tym, że pary żyjące na odległość aż o 40 procent częściej omawiają sprawy związane z szeroko rozumianymi wartościami, tj. wiernością, uczciwością, lojalnością, kwestiami egzystencjalnymi. Deficyt czynników konstytuujących związek wyrównywany jest budowaniem głębszej relacji.

– Gejowskie relacje w krajach takich jak Polska tworzone są niejako wbrew państwu. Poprzednie rządy nas ignorowały, obecna władza przy wsparciu policji i Kościoła niemal w sposób jawny dyskryminuje mniejszości seksualne[2]. Nie mamy ustawy o związkach partnerskich, nie mówiąc już o jednopłciowych małżeństwach. Brak też choćby zapisów o przeciwdziałaniu dyskryminacji ze względu na orientację seksualną. I tak dalej, i tak dalej.

– Co więcej, nie zanosi się na to, że prędko te wszystkie przepisy powstaną.

– „Niczego o nas nie ma w konstytucji”, napisał poeta (cóż, że heteroseksualny)[3]. Jak żyć?

– Osoby homoseksualne niosą na swoich barkach podwójny ciężar. Nie dość, że tak jak wszyscy zmagają się z dojrzewaniem do swojej seksualności, to jeszcze muszą ścierać się z poglądami, że akurat ich orientacja jest przeciwko naturze, przeciwko wierze, przeciwko państwu polskiemu. Szczytem tolerancji jest często hasło „rób to w domu – po kryjomu”. Zarzuca się gejom, że organizują parady równości, „afiszują się”. I że przez to wiele osób heteroseksualnych czuje się niepewnie. A mało kto zwraca uwagę, że takie, dajmy na to, typowe polskie wesele to huczna manifestacja heteroseksualności. W drugą stronę też to działa. Przez promocję heteronormatywności także osoby LGBT+ czują się niepewnie.

– Psychoterapeuta, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, Grzegorz Iniewicz napisał, że „traktowanie par gejów czy lesbijek na wzór związków heteroseksualnych może prowadzić do błędnego rozumienia dynamiki pojawiających się tam problemów czy też do błędnych interpretacji zachowań”[4]. Zgadzasz się z tym?

– Tak. W parach gejowskich występuje dużo elementów, które są rozbieżne ze związkami heteroseksualnymi. Nawet jeśli wziąć pod uwagę zjawisko coming outu. To, że jeden partner jest wyoutowany, a drugi nie, sprawia, że obaj mogą być na zupełnie innych etapach rozwoju relacji.

– Heteroseksualiści wiedzą, jak to mniej więcej ma wyglądać: dojrzewam, poznaję dziewczynę, bierzemy ślub, robimy sobie dzieci. Tymczasem geje nie mają wzorców, które mogliby jeden do jednego przełożyć na własne życie.

– Dokładnie. Brak wzorców to jeden z podstawowych problemów. Wynika to po części z nieznajomości homoseksualnej historii. Przecież nie mówi się o niej w szkole.

– A kiedy na przykład Elżbieta Janicka zasugerowała, że „Zośkę” i „Rudego” z Szarych Szeregów łączył romans, wybuchł skandal, jakby oskarżyła ich co najmniej o to, że stali tam, gdzie stało ZOMO[5]. Tęczowa historia jest przemilczana, wymazywana[6]. Każdemu gejowi wydaje się więc, że skoro nie ma na czym się oprzeć, musi zaczynać od nowa. Może i słusznie.

– Brak wzorców to duży problem, ale ma jeden plus: elastyczne podejście do kwestii podziału ról i równości w związkach. Skoro każda para gejów buduje relację po swojemu, to przynajmniej teoretycznie nie powinno być kłopotów z tym, na jakich zasadach ma się ona opierać. Wszystko podlega negocjacji. W praktyce oczywiście wygląda to różnie.

– No właśnie. Nie wchodzimy w żadne zastane ramy, więc musimy je sobie zbudować. Nie mamy po co sięgnąć, więc sięgamy w głąb siebie. Sami ustalamy normy, według których będziemy funkcjonować. To chyba zasadnicza, nomen omen fundamentalna, różnica między związkami gejowskimi a heteroseksualnymi. Podejrzewam, że nie jedyna?

– Mężczyźni homoseksualni są bardziej samoświadomi. Nie mówię, że zawsze. Ale na torcie mężczyzn samoświadomych, którzy są moimi klientami, co najmniej 2/3 to homoseksualiści.

– Co to znaczy, że są samoświadomi?

– Mają wgląd w swoje uczucia. Oglądają role społeczne. Zastanawiają się, próbują, dopasowują je do siebie, modyfikują. Szukają przyczyn.

– Czy to nie jest jakaś obsesja?

– Tutaj nie chodzi o obsesyjność. Oni po prostu starają się być profesjonalistami. Mają strzelać z łuku, ale zastane scenariusze pozwalają im stworzyć może procę, ale nie łuk. Muszą kombinować po swojemu. Szukają. Chcą się dowiedzieć, z jakiego drewna wykonać dobry łuk, cięciwę, lotki, co wziąć pod uwagę – wiatr, pogodę itp. – żeby trafić do tarczy.

– Czyli potrzebujemy recepty. Sami musimy dociec, co trzeba zrobić, żeby na przykład zbudować szczęśliwy związek.

– Otóż to. Załóżmy, że nagle znalazłeś się w kuchni. W salonie gość czeka na obiad. Masz jakieś składniki, ale nie znasz przepisu, więc nie wiesz, jak je połączyć. Nie wiesz, ile czasu gotować to wszystko. Co dodać? Jakie przyprawy? Czy cynamon przypadkiem nie gryzie się z ziemniakami?

– Zakładam, że ponieważ geje są tacy samoświadomi, to owszem, szukają czasem recepty czy przepisu, ale przede wszystkim sami z siebie mają dużo pomysłów.

– Mają dużo pomysłów, to wynika z autorefleksji. Ale są też otwarci na podpowiedzi.

– I co może podpowiedzieć seksuolog?

– Podam przykład z mojej praktyki. Mamy związek, w którym wszystko szło coraz lepiej. Również pod względem seksualnym. I nagle – u jednego z partnerów pojawiły się zaburzenia erekcji. Przychodzi do mnie. Zajmujemy się tym. Ale żeby partnerzy wrócili na ten wysoki poziom intymności, na którym byli przed pojawieniem się problemu, muszą zacząć niejako od początku.

– Jak to?

– To tak jak na siłowni. Ćwiczę od roku. Podnoszę na klatkę sto kilogramów. Nagle coś mi strzeliło w barku, kontuzja. Idę na rehabilitację. I jak mnie już przestanie boleć, nie mogę wrócić na treningi i zacząć od podnoszenia stówy, tylko od dwudziestu kilogramów, potem trzydzieści, czterdzieści i tak dalej.

– Czyli seksuolog podpowiada: chłopaki, słuchajcie, poradzimy sobie z zaburzeniami erekcji, ale żeby się udało, zacznijcie znowu od rozgrzewki, żebyście sobie krzywdy nie zrobili.

– To samo dotyczy zresztą relacji heteroseksualnych. Z tym że kiedy sugeruję gejowi, żeby na przykład zaczynał od masturbowania się przy partnerze...

– Fajne, ale po co?

– ...żeby w ten sposób, po zaburzeniach erekcji, znowu zbudować między nimi poczucie zaufania, bezpieczeństwa...

– OK.

– No więc kiedy sugeruję coś takiego gejowi, on nie ma problemu, żeby to robić. A w związkach heteroseksualnych spotykam się często z oburzeniem mężczyzn: „Jak to, co pan mi jakieś głupoty podpowiada, przy kobiecie mam się masturbować? Wolę sam, w łazience!”. Czyli nierzadko to właśnie geje są bardziej otwarci na pomysły, na wprowadzanie urozmaiceń.

– Teraz już rozumiem. Chociaż od razu zaczyna mi w głowie buzować stereotyp geja, który jest łowcą wrażeń. Partner się znudził, więc wprowadzę sobie takie urozmaicenie, że znajdę kogoś na boku. Czy to nie działa czasem również w ten sposób?

– Zdrady czy uzależnienie od seksu zdarzają się i u gejów, i u heteroseksualistów. Nazwałbym to nieustannym pędem za nowością, za adrenaliną, za nowymi dawkami dopaminy. Np. u osób uzależnionych od cyberseksu taki pęd za nowością wpędza dane osoby w wielogodzinne siedzenie przy pornografii. „Teraz nie chcę mieć orgazmu, bo może za chwilę znajdę jeszcze fajniejszy filmik”. I tak podtrzymują bycie na cyberhaju. Osoby homoseksualne bardziej niż na cyberseksie skupiają się na poszukiwaniach realnych ludzi do realnego seksu. Ale także przez internet – przez rozmaite portale czy aplikacje.

– Z moich skromnych obserwacji wynika, że Grindr nadal rządzi, choć Instagram rzeczywiście go pod tym względem dogania. Celowo odwołałem się do stereotypu, bo nie ma innej rady – trzeba się z nimi mierzyć, konfrontować, konstruując i analizując swoją gejowską tożsamość. Znam wielu gejów, którzy mają gdzieś stereotypy, poszukują stałych relacji i kropka. Ale ci aktywni seksualnie są po prostu najbardziej widoczni. Z drugiej jednak strony, skoro nie istnieje coś takiego jak społecznie zakorzeniony model związku gejowskiego, skąd pomysł, że idealny związek koniecznie musi być monogamiczny? W seksie nie ma przecież nic złego.

– Dokładnie. Czytałem jakiś czas temu książkę Seks i cytadela. Jej autorkę, Shereen El Feki, zainteresowało to, jak ludzie w krajach arabskich przeżywają swoją seksualność. Postanowiła sprawdzić, czy jest w tym względzie jakaś różnica między teraźniejszością a przeszłością. I co się okazało? W przeszłości seksualność była tam bardzo promowana. Seks był dobry, poznawanie ciała było dobre, doskonalono sztukę kochania. Homoseksualność też była pozytywnie wzmacniana.

– Było nawet coś takiego jak średniowieczna arabska poezja homoerotyczna.

– No i to, jak wiemy, mocno się pozmieniało. Za Zachodem generalnie nie przepadają, bo jest zgniły i tak dalej, ale współcześnie łączy ich z nim negatywny stosunek do homoseksualistów. Wypierają teraz ten kanon literatury związanej z homoseksualnością, cenzurują go. Tymczasem swoboda seksualna, realizowanie swoich seksualnych potrzeb wpływało na to, że ludzie byli zgodni wewnętrznie, z samymi sobą, mogli zatem ze spokojem zajmować się światem zewnętrznym. Rozwijać się, mieć życie duchowe, intelektualne. Przecież kraje arabskie to była kiedyś kolebka różnych nurtów filozoficznych, ludzie byli w tym bardzo kreatywni i otwarci. Ale władza z kolei widziała, że trudno kontrolować ludzi, którzy są otwarci, żyją w zgodzie z samymi sobą, bo tacy mogą domagać się różnych zmian. Więc władcy wymyślili, że trzeba wywołać w nich konflikt wewnętrzny. Bo jeśli człowiek ma konflikt wewnętrzny, łatwo nim manipulować, nie jest wówczas tak skupiony na zmianie rzeczywistości zewnętrznej, co dla władzy jest zagrażające.

– No i dobrali się do seksu?

– Kiedy przeżywasz konflikt wewnętrzny związany ze swoją seksualnością, bo nauczono cię, że barbarzyństwem jest hołdowanie swoim seksualnym potrzebom, że to zwierzę tak robi, a ty powinieneś siłą umysłu to kontrolować, siłą woli rugować i ograniczać seksualność – wtedy jesteś słabszy na zewnątrz, bo zżera cię wojna domowa. A przez to jesteś łatwiej kontrolowalny. Jesteś osobą homoseksualną: źle. Jesteś osobą heteroseksualną: źle, jeśli uprawiasz seks dla przyjemności, a nie dla prokreacji. Jesteś nastolatkiem: nie onanizuj się, nie przeżywaj swojej seksualności, nie ciesz się nią. I tak dalej. Coś ci to przypomina?

– Polska 2022?

– Seksualność wskutek manipulacji różnie rozumianej władzy spychana jest w rewiry chuci i żądzy, grzechu, moralnego wypaczenia i zagubienia. Wszystko jest tabuizowane. Stąd – wracając do twojego pytania – bierze się zakorzeniony głęboko pogląd, że „w seksie jest coś złego”.

– Wywołaliśmy w tobie poczucie winy, wstyd, konflikt wewnętrzny? To teraz na kolana i grzecznie się wyspowiadaj! A jaki człowiek jest wdzięczny, gdy zostanie mu wybaczone...

– Podkreślmy zatem jeszcze raz: o ile kogoś tym nie krzywdzimy, to w seksie, w korzystaniu z naszej seksualności nie ma nic złego. A wręcz przeciwnie! Seks bardzo pomaga nam w utrzymaniu w świetnej formie układu oddechowego, krwionośnego, immunologicznego, dobrostanu emocjonalnego i psychologicznego i pogłębianiu intymnej relacji z partnerem/partnerką.

– Przejdźmy do kolejnego stereotypu. Jest taki pogląd, że geje tworzą relacje mniej trwałe. Że one trwają krócej. Z różnych powodów, m.in. dlatego, że tak, jak mówiłeś, społeczeństwu nie zależy, żeby je podtrzymywać. Wydaje mi się, że coś jest na rzeczy. A jak to wygląda z punktu widzenia gabinetu seksuologa?

– To prawda, ta różnica występuje. W związkach heteroseksualnych, nawet jeśli mężczyzna nabierze ochoty na relację z inną kobietą, to się zastanowi: „Kurde, przecież ja wziąłem ślub, mam dziecko...”. Coś go hamuje. „Dobra, nie teraz. Może za rok, jak dzieci podrosną?”. Ale warto pamiętać, że małżeństwo i dzieci to są z jednej strony czynniki stabilizujące, ale z drugiej niekiedy także betonujące nogi. Faceci chcieliby sobie pobiegać, ale przecież nie będą tego robić z betonem na butach.

– Znam dobrze związki heteroseksualne, które z wielu powodów powinny już dawno się skończyć, ale ciągną się jak nocny koszmar „dla dobra dzieci”. Z tym, że dzieci z tych związków nie doświadczają żadnego dobra, wręcz przeciwnie. Obserwują kłócących się rodziców albo gorsze patologie. Mam kolegę, który przez całe dzieciństwo modlił się, żeby tata i mama się rozwiedli. Z drugiej strony, czyli tej mojej, gejowskiej – jestem świadomy, że co najmniej jedną albo dwie relacje zakończyłem za szybko, za łatwo. Bo coś tam nie pasowało. A że nie miałem betonu na butach, śmiało mogłem trzasnąć drzwiami i pobiec przed siebie.

– Gejowskie związki bywają mniej trwałe i krótsze w dużej mierze przez heteronormatywność. Społeczeństwo promuje heteroseksualność jako normę, a homoseksualność mniej lub bardziej jako orientację niezbyt mile widzianą. Mam wielu klientów, którzy w związku z tym nie mogą zamieszkać razem. Żyją oddzielnie i widzą się wieczorami lub weekendowo, żeby nie narobić sobie problemów. No bo jak wyjaśnić wpadającej bez zapowiedzi rodzinie, że tyle lat po studiach mieszka się ze „współlokatorem”? Sąsiedzi też mogą coś zauważyć. Zwłaszcza jeśli się odziedziczyło mieszkanie po rodzinie, razem z „zaprzyjaźnionymi” sąsiadami. To częsty scenariusz. Natomiast jeśli razem się nie mieszka, nie śpi, nie dzieli rytuałów dnia codziennego, to związek jest słabszy, narażony na większe pokusy, mniej stabilny.

– Nie mieszka się razem, nie śpi i nie dzieli rytuałów z powodu homofobii. To słowo pada w naszej rozmowie po raz pierwszy. Ale skutków niechęci do osób homoseksualnych dotykamy przecież w każdym akapicie. Nie każdy gej to chodząca ofiara, to więcej niż oczywiste, że my tu, w Polsce, żyjemy w nieprzyjaznym środowisku, doświadczając różnych form opresji. Terapeuci, głównie amerykańscy, mówią nawet o stresie mniejszościowym, czyli opresji doświadczanej przez mniejszościowe grupy społecznie marginalizowane. „Bycie obiektem uprzedzeń ze strony dominującej i większościowej grupy konstruującej normy oraz zasady życia społecznego wpływa na odczuwanie chronicznego stresu (którego objawami mogą być między innymi lęk i podwyższone ciśnienie) oraz w efekcie na gorszy stan zdrowia psychicznego i fizycznego”[7].

– Dokładnie tak. Mam pacjenta, który chodził po różnych kardiologach, bo nagle dostawał palpitacji serca i nie mógł złapać oddechu. Okazało się, że podłożem były lęki przed ujawnieniem orientacji w środowisku. Gdy tylko w towarzystwie był poruszany temat orientacji homoseksualnej, np. w formie żartu, klient miał poczucie, że zaraz stanie się obiektem ataku, drwiny, to w nim wywoływało trudności z oddychaniem, kołatanie serca.

– Budowanie związku w takich warunkach przypomina urządzanie sobie mieszkania gdzieś w jaskini, z dala od ludzkich oczu.

– Zastanawiam się, jak będzie w przyszłości, kiedy już się wszystko wyrówna, czyli homoseksualne osoby będą miały takie same prawa, obowiązki i życie jak osoby heteroseksualne. Być może również pod względem trwałości związków będzie wtedy po równo – mężczyźni w jednych i drugich związkach będą w podobnych proporcjach zdradzać czy odchodzić od partnerów.

– Wtedy będzie się badać po prostu związki. Nieważne, kto z kim je tworzy. Ale to science fiction, więc wróćmy do tu i teraz. Ciekaw jestem, jakie jeszcze dostrzegasz różnice.

– My, wszyscy mężczyźni, mamy pierwiastki męskie i kobiece. I mężczyzna samoświadomy – czyli częściej homoseksualny – ma na to zgodę. Może sobie między tymi pierwiastkami przeskakiwać, miksować te proporcje dowolnie. U osób heteroseksualnych często jest tak: „Jezu, żeby tylko kumple się nie dowiedzieli, że ja czasem wskakuję w tę kobiecość”.

– Ale jak on wskakuje w tę kobiecość?

– W kobiecości ważna jest dla niego estetyka. Jak się ubiera, jak pachnie, że lubi poplotkować, że ekspresyjnie wyraża emocje, że lubi uprać ubrania, sprzątać w domu i gotować wystawne kolacje. Mężczyźni hetero mają problem z upublicznianiem tego.

– Mają większe blokady?

– Tak. Uważają, że stracą szacunek w towarzystwie. Przypomina mi się ważna historia w tym temacie. Jeden mój pacjent heteroseksualny od 8 lat nie czuje pociągu do żony. Myślał nad tym, myślał i nie doszedł do powodu tego braku libido. Podczas pracy ze mną okazało się, że te 8 lat temu, na grillu, gdy byli wśród kilkudziesięciu znajomych, jego żona opowiedziała, że ma on taki poranny rytuał, że śpiewa sobie damskim głosem piosenki Whitney Houston pod prysznicem. On poczuł się tak dotknięty, że zamknął się na nią seksualnie na całe lata.

– A powinno być „I will always love you”. Wydaje mi się, że u heteroseksualistów jest mniejsza wymiana informacji intymnych. Ze mną na przykład kumple heterycy rozmawiają o wszystkim, nawet o problemach z erekcją... Czasem śmieję się, że może w ten sposób chcą mnie wystraszyć, zniechęcić. Żebym się przypadkiem nie dostawiał! A na serio, to oni może czują się po prostu bezpieczniej, że jak się przede mną obnażą, przyznają do swojej słabości, to w odróżnieniu od kumpli hetero ja ich nie będę oceniał.

– Zdecydowanie tak. O zaburzeniach seksualnych, zaburzeniach erekcji czy przedwczesnym wytrysku mężczyźni ze sobą nie rozmawiają. Jak opowiadam mężczyznom w gabinecie, że około 20 procent mężczyzn ma zaburzenia erekcji, że do 25. roku życia około 60 procent ma przedwczesny wytrysk, a po 25. roku życia 30 procent, a łącznie 42 procent mężczyzn ma problemy z seksem, to klienci są w kompletnym szoku. Z niedowierzaniem mówią: „Jak to? Jeśli tak by było, to od któregoś z kumpli bym o tym wiedział! Mam ich ze stu, a żaden nic nie powiedział”. No, ale niestety, te statystyki są rzetelne. I bezlitosne.

– Zastanawiam się... kumple geje też raczej między sobą o tym nie rozmawiają. Prędzej może przyjaciółce bym opowiedział o jakichś swoich problemach. Wszystko przez obieg informacji w tym hermetycznym gejowskim środowisku. Zaraz wszyscy by wiedzieli. „Z nim to nawet nie próbuj, bo on ma zaburzenia erekcji”.

– Przypomina mi się historia klienta, u którego właśnie to się pojawiło. Jego partner był porządnie zaskoczony, że coś takiego w ogóle może się zdarzyć! Mężczyzna zgłosił się do mnie na terapię. Mijają trzy miesiące. I ten jego partner nagle przyznaje, że i on miewa taki problem. Mój klient na to: „Stary, no żeż kurde! Mówisz mi, że po raz pierwszy masz z czymś takim do czynienia, ja czuję się jakiś felerny, idę do seksuologa, a teraz okazuje się, że sam to miewasz!?”.

– Informacje o porażkach zachowujemy dla siebie. Zawsze trzeba się pokazać od jak najlepszej strony.

– Nie chcemy żadnych porażek. Jako psychoterapeuta i seksuolog nie mogę wypisywać leków. A kiedyś do mnie przyszedł klient i mówi: „Jestem gejem, jestem w środowisku gejowskim, tu jest bardzo duża konkurencja, więc chciałbym, żeby mi pan taki komplet wypisał – leki na zaburzenia erekcji, leki na przedwczesny wytrysk, leki na podwyższenie libido i coś, żebym się tak nie stresował przed zbliżeniem. Taki pakiet. Bo ja chcę po prostu błysnąć w środowisku superpotencją”.

W środowisku gejowskim jest nastawienie na branding, na wyrobienie sobie dobrej marki. Bo to jest w końcu małe środowisko. I wielu chce mieć opinię megakochanka.

– Coś jest na rzeczy z tym środowiskiem, ale myślę, że marzenie o takiej supermetce akurat łączy gejów i heteryków. Ciągle jednak jesteśmy przy różnicach. Jakie jeszcze dostrzegasz typowe problemy związków gejowskich?

– Kwestią zasadniczą, najbardziej rzucającym się w oczy problemem, który widzę w terapii czy indywidualnej, czy partnerskiej, jest podejście do kwestii ujawnienia się, czyli coming outu. Na kilkanaście par gejowskich, których terapię prowadzę, tylko jedna para jest wyoutowana. To poważna sprawa.

– Sprawa poważna, więc dla rozluźnienia przytoczę najpierw dialog z brytyjskiego serialu Vicious. Jego bohaterami jest para gejów w podeszłym wieku. „– Kto dzwonił? – Moja matka. – Powiedziałeś jej w końcu o nas? – Czekam na właściwy moment... – Ale to już 48 lat! – Proszę, nie wywieraj na mnie presji”[8].

– Ładnie ujęte. Ta scena nie jest wcale daleka od rzeczywistości. Różnica między partnerami, polegająca na tym, który z nich „wyszedł z szafy”, a który jeszcze nie, to częste podłoże konfliktów w związkach. Przychodzi mi na myśl pewna para. Jeden jest wyoutowany w pracy, ale nie w rodzinie, a drugi w rodzinie, ale nie w pracy. Mieszkają razem. Oficjalnie jako współlokatorzy. I ścierają się kilka razy w tygodniu, bo gdy do tego drugiego wpada siostra, pierwszy musi iść na siłownię, do kawiarni albo dokądkolwiek. Nawet jak jest zmęczony. W tym czasie ten pierwszy ściąga ze ścian wspólne zdjęcia, ubrania tego drugiego, by siostra miała poczucie, że mieszka w tym domu tylko singiel.

– Mogliby przecież udawać przed nią tych „współlokatorów”.

– Ten niewyoutowany ma poczucie, że siostra od razu zobaczy ich miłość. Że będą siedzieli zbyt blisko siebie, nieświadomie będą się dotykać lub coś w tym rodzaju.

– On uważa, że jego relacja z siostrą jest normalna, skoro musi przed nią ukrywać coś tak ważnego?

– Potwornie boi się katastrofy, jaka nastąpiłaby, gdyby siostra się dowiedziała. Jego rodzice są po osiemdziesiątce. Uważają, że geje to osoby upośledzone.

– No, ale to ukrywanie się upośledza jego relację.

– Zgadza się. Kiedy są jakieś święta albo uroczystości rodzinne, wyjeżdża do rodziny jako singiel. I to jest dla niego frustrujące, bo wolałby przyjechać w parze. Ale rodzice po otrząśnięciu się z szoku powiedzieliby mu: „idź na elektrowstrząsy, to się wyleczysz”, bo pamiętają, że profesor Lew-Starowicz leczył kiedyś osoby homoseksualne prądem. A dramat polega też na tym, że on nie chce stracić z nimi kontaktu.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Przypisy

[1] Platon, Dialogi, przeł. Władysław Witwicki, Warszawa 2000, s. 52.
[2] „W ciągu raptem kilku lat nastąpił bardzo wyraźny odwrót od korzystnych wcześniej trendów wywołany trwającą agresywną propagandą homo- i transfobiczną. Obserwowane zmiany to niszczący skutek nagonki narzuconej w ostatnich kampaniach wyborczych przez prawicowych polityków, radykalne organizacje fundamentalistyczne i osoby duchowne. Obecna fatalna atmosfera szczególnie dotkliwie wpływa na najmłodszą część społeczności LGBT+, która powszechnie nie może liczyć na akceptację tożsamości czy orientacji – ani w rodzinie, ani na uczelni, ani w miejscu pracy. W efekcie coraz częściej doświadczamy depresji, przemocy i wykluczenia, co znacząco utrudnia funkcjonowanie w szkole, pracy czy w rodzinie”, Mirosława Makuchowska, wicedyrektorka Kampanii Przeciw Homofobii, wypowiedź z grudnia 2021, źródło: kph.org.pl.
[3] Marcin Świetlicki, Pod wulkanem.
[4] Grzegorz Iniewicz, Specyfika relacji w parach homoseksualnych, „Psychiatria Polska” 2009, tom XLIII, numer 1, s. 84.
[5] Elżbieta Janicka, Festung Warschau, Warszawa 2012. O kontrowersjach wokół książki można przeczytać m.in. w artykule Aleksandry Pezdy, dostępnym pod linkiem http://wyborcza.pl/1,76842,13679057,Byli_zolnierze_Szarych_Szeregow_zszokowani_wywiadem.html.
[6] Są na szczęście badaczki i badacze, którzy nadrabiają zaległości, czego dowodem niech będzie antologia polskiej literatury queer Dezorientacje opracowana przez Błażeja Warkockiego, Alessandro Amentę i Tomasza Kaliściaka (Warszawa 2021).
[7] Katarzyna Dułak/Jan Świerszcz, Przemoc i uwłasnowolnienie. Wsparcie psychologiczne dla osób LGBTQ, Warszawa 2013, s. 46.
[8]Vicious, BBC 2013, sezon 1, odcinek 1.