Jak się bronić przed narcyzem - Anne Clotilde Ziégler - ebook

Jak się bronić przed narcyzem ebook

Anne Clotilde Ziégler

4,0

Opis

Uwolnij się od toksycznego narcystycznego manipulatora. Zaopiekuj się sobą i żyj bez lęku.

Jeśli czujesz, że w twoim otoczeniu znajduje się manipulujący innymi narcyz, ta książka jest dla ciebie. Ta toksyczna osoba, kryjąca się pod czarującą maską, zatruwa życie drugiego człowieka w podstępny sposób, poprzez niemal niewinne manewry: lekko rzuconą uwagę, znaczące spojrzenie, ciche dni… Manipulowani ludzie często mają wrażenie, że ich silna reakcja emocjonalna jest nieproporcjonalna do tego, co się stało. Jednak tak nie jest!

W tej książce autorka dokładnie opisuje, na czym polega toksyczny wpływ patologicznego narcyza, identyfikuje i szczegółowo analizuje źródła manipulacji. Przedstawiając 50 scen z życia wziętych, odsłania mechanizmy manipulacji, podpowiada narzędzia radzenia sobie z patologicznym narcyzem oraz uświadamia, że jedynym sposobem uwolnienia się z tej pułapki jest odejście.

To książka dla tych, którzy podejrzewają, że w ich relacji – niezależnie od tego, czy romantycznej, rodzinnej czy służbowej – coś jest nie tak. Dla tych, którzy już zdali sobie sprawę, że mają do czynienia z toksycznym narcyzem. Dla tych, którzy chcą wesprzeć kogoś, kto znalazł się w takiej sytuacji. Z ciekawością przeczytają ją również ci, którzy interesują się mroczniejszymi zakamarkami ludzkiej duszy.

 

Anne Clotilde Ziégler – psychoterapeutka z ponad trzydziestoletnim doświadczeniem, w swojej praktyce łączy analizę transakcyjną, terapię Gestalt, wywiad skoncentrowany na kliencie, psychoanalizę jungowską oraz komunikację bez przemocy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 287

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Z wyrazami miłości dla Anouk, Jérémie i Julie Pamięci Pierre’a i Mathilde Świadomość jest raną najbliższą słońcu.René Char

Wstęp

Wiele osób, z któ­rymi pra­co­wa­łam pod­czas psy­cho­te­ra­pii w ciągu ostat­nich trzy­dzie­stu lat, cierpi z po­wodu re­la­cji opie­ra­ją­cej się na nad­mier­nej kon­troli, jaką mają lub miały z tok­sycz­nym nar­cy­zem[1]. Po opu­bli­ko­wa­niu swo­jej pierw­szej książki o nar­cy­zmie[2] zda­łam so­bie sprawę, że w ob­fi­tej li­te­ra­tu­rze na ten te­mat bra­kuje po­zy­cji, która przed­sta­wia­łaby w bar­dziej szcze­gó­łowy spo­sób tech­niki ma­ni­pu­la­cji oraz inne me­tody kon­tro­lo­wa­nia lu­dzi dla wła­snych ko­rzy­ści. Mogą one przy­po­mi­nać ma­giczne sztuczki, wsku­tek któ­rych ofiara staje się tak zdez­o­rien­to­wana i po­tur­bo­wana psy­chicz­nie, że nie jest w sta­nie zro­zu­mieć, co się wła­śnie wy­da­rzyło. Żeby nie ulec tym prak­ty­kom, na­leży do­głęb­nie zro­zu­mieć spo­sób dzia­ła­nia ku­gla­rza. Ofiary, opo­wia­da­jąc mi o wy­da­rze­niach ze swo­jego co­dzien­nego ży­cia, czę­sto są prze­ko­nane, że ich silna re­ak­cja emo­cjo­nalna jest nie­pro­por­cjo­nalna do za­ist­nia­łych w re­la­cji sy­tu­acji, które uznają za drob­nostki. Mó­wią mi: „Prze­cież to w grun­cie rze­czy nie­wiele zna­czy, prawda?”. Zna­jomi re­agują na opo­wia­dane przez nich „aneg­doty” w taki spo­sób, jakby ro­biły dużo ha­łasu o nic, tym sa­mym spra­wia­jąc, że czują się one jesz­cze bar­dziej za­gu­bione.

W tej książce przed­sta­wię krótko po­zor­nie błahe sy­tu­acje z ży­cia co­dzien­nego, aby je po­tem szcze­gó­łowo prze­ana­li­zo­wać. Książka jest za­tem na­rzę­dziem, które ma za za­da­nie po­móc jak naj­le­piej po­ra­dzić so­bie w re­la­cji z nar­cy­stycz­nym ma­ni­pu­la­to­rem, nie­za­leż­nie od tego, czy ta osoba jest na­szą part­nerką/part­ne­rem, żoną/mę­żem, przy­ja­cie­lem/przy­ja­ciółką, ko­legą/ko­le­żanką z pracy, oj­cem lub matką, bra­tem lub sio­strą. Na­leży pa­mię­tać, że je­dyną sku­teczną me­todą obrony na dłuż­szą metę jest ucieczka i ze­rwa­nie wszel­kiego kon­taktu. Jed­nak trzeba so­bie zda­wać sprawę, że w nie­któ­rych przy­pad­kach pod­ję­cie ta­kich kro­ków nie bę­dzie moż­liwe. W ta­kich sy­tu­acjach na­leży za­pew­nić so­bie jak naj­więk­szą ochronę. Nie chcia­ła­bym być źle zro­zu­miana: na­wet przy za­cho­wa­niu pew­nych środ­ków ostroż­no­ści re­la­cja na­dal po­zo­staje bar­dzo tok­syczna, a więc ochrona może nie być w pełni sku­teczna. Każda osoba wcze­śniej czy póź­niej do­znaje szkód w ta­kiej re­la­cji, więc na­leży się wy­do­stać.

Wszyst­kie sy­tu­acje opi­sane w tej książce są praw­dziwe – po­zmie­nia­łam tylko tu i ów­dzie szcze­góły, żeby chro­nić toż­sa­mość bo­ha­te­rów, bo z więk­szo­ścią z nich spo­tka­łam się pod­czas mo­jej pracy kli­nicz­nej. Jako te­ra­peutka znam kon­tekst, oko­licz­no­ści i skutki tych hi­sto­rii, co cza­sami uwi­docz­nia się w mo­ich ko­men­ta­rzach i ana­li­zach.

Słu­cha­jąc wielu eks­per­tów, można od­nieść wra­że­nie, że ta pa­to­lo­gia do­ty­czy tylko męż­czyzn, co nie jest prawdą: na świe­cie jest wiele ko­biet ma­ni­pu­la­to­rek. Ko­nieczne jest uświa­do­mie­nie so­bie tego faktu, aby unik­nąć wy­gła­sza­nia ko­men­ta­rzy prze­siąk­nię­tych chę­cią ze­msty i mi­zo­an­dry­zmem („Oni wszy­scy to dra­nie!”), oraz po to, by nie ba­ga­te­li­zo­wać tok­sycz­nych ma­ni­pu­la­cji ze strony ko­biet.

Opi­sane w książce tech­niki ma­ni­pu­la­cji wy­stę­pują w wielu róż­nych kon­tek­stach spo­łecz­nych: w związku, w re­la­cji ro­dzic–dziecko, w re­la­cji przy­ja­ciel­skiej, w pracy… Liczba tych przy­pad­ków różni się w za­leż­no­ści od kon­tek­stu, po­dob­nie jak ma to miej­sce w mo­jej prak­tyce: naj­pierw lu­dzie przy­cho­dzą do mnie z pro­ble­mami w związku part­ner­skim, po­tem z trud­no­ściami wy­ni­ka­ją­cymi z dzie­ciń­stwa spę­dzo­nego pod pie­czą nar­cy­stycz­nego ro­dzica, cza­sami z kło­po­tami w pracy, a przy­padki ma­ni­pu­la­cji w re­la­cjach przy­ja­ciel­skich zo­stają prze­lot­nie wspo­mniane w trak­cie pracy nad in­nym ce­lem te­ra­peu­tycz­nym; rzadko ktoś zgła­sza się do mnie z ta­kimi pro­ble­mami jako głów­nym punk­tem kon­sul­ta­cji. Wiele sy­tu­acji za­pa­dło mi w pa­mięć, to stąd wła­śnie po­cho­dzą wszyst­kie opo­wie­ści w tej książce.

Nie­za­leż­nie od kon­tek­stu me­cha­ni­zmy ma­ni­pu­la­cji po­zo­stają ta­kie same: czy mamy do czy­nie­nia z pre­zy­den­tem du­żego kraju, który twier­dzi, że pra­cuje, pod­czas gdy inni lu­dzie świę­tują, czy z mę­żem, który skarży się, że musi zaj­mo­wać się dziećmi, kiedy jego żona jest w pracy – wzbu­dza­nie w kimś po­czu­cia winy w każ­dym przy­padku przy­nosi te same skutki: gra na emo­cjach in­nych osób, a jed­no­cze­śnie tak bar­dzo zdu­miewa, że aż bra­kuje na to słów.

[1] Cho­ciaż ter­min jest uży­wany ogól­nie w mę­skiej for­mie, to nie bra­kuje też nar­cy­stycz­nych ma­ni­pu­la­to­rek, o czym do­wiemy się w trak­cie lek­tury tej książki.

[2] Anne Clo­tilde Zi­égler, Per­vers nar­cis­si­ques bas les ma­sques, Pa­ris, So­lar, 2015.

Czym jest perwersja narcystyczna (a czym nie jest)

Manipulator czy toksyczny narcyz?

Aby do­wie­dzieć się, czym róż­nią się mię­dzy sobą te dwa po­ję­cia – o ile ist­nieją mię­dzy nimi ja­kieś róż­nice – warto przyj­rzeć się tro­chę ich hi­sto­rii.

Dia­gnoza per­wer­sji nar­cy­stycz­nej zo­stała po raz pierw­szy opi­sana w 1986 roku przez psy­cho­ana­li­tyka Paula-Claude’a Ra­ca­miera[1]. Psy­cho­ana­liza po­lega na pró­bie opi­sa­nia i zro­zu­mie­nia tego, co dzieje się we wnę­trzu da­nej osoby. Po­ję­cie to cha­rak­te­ry­zuje więc struk­turę psy­chiczną, czyli spo­sób, w jaki czy­jaś psy­chika jest zor­ga­ni­zo­wana, wraz z jej bu­dową, sta­łymi punk­tami fik­sa­cji, nie­świa­do­mymi dy­na­mi­kami. Struk­tura psy­chiczna w tym ro­zu­mie­niu jest więc stała i przed­sta­wiona w kom­plek­sowy spo­sób.

Na­to­miast ter­min „ma­ni­pu­la­tor” po­cho­dzi z in­nej szkoły teo­re­tycz­nej w psy­cho­lo­gii: nurtu po­znaw­czo-be­ha­wio­ral­nego. Jego ob­sza­rem za­in­te­re­so­wa­nia jest za­cho­wa­nie da­nej osoby, to, co robi, co jest wi­doczne z ze­wnątrz, co można obiek­tyw­nie oce­nić, oraz jej prze­ko­na­nia, które są prze­waż­nie nie­uświa­do­mione. Ma­ni­pu­la­cją jest więc za­cho­wa­nie – coś, co ma­ni­pu­la­tor robi.

Po­ję­cia „per­wer­sja nar­cy­styczna” i „ma­ni­pu­la­tor” od­no­szą się więc do dwóch róż­nych punk­tów wi­dze­nia: pierw­szy opi­suje sta­bilną i trwałą struk­turę psy­chiczną osoby, a drugi przed­sta­wia to, co ta osoba robi, za­da­jąc jed­no­cze­śnie py­ta­nie, jak czę­sto i dla­czego to robi.

Manipulowanie innymi jest częścią życia codziennego i nie musi być patologią

Wszyst­kim nam zda­rza się ma­ni­pu­lo­wać in­nymi z róż­nych po­wo­dów, co nie zna­czy, że je­ste­śmy oso­bami zde­pra­wo­wa­nymi lub nar­cy­stycz­nymi. Ucie­kamy się do ma­ni­pu­la­cji w kon­kret­nych sy­tu­acjach, gdy uwa­żamy, że za­cho­wa­nie ta­kie jest od­po­wied­nie, dla przy­kładu: sta­ramy się być mili wo­bec po­li­cjanta spraw­dza­ją­cego na­sze do­ku­menty, co praw­do­po­dob­nie nie jest cał­ko­wi­cie au­ten­tycz­nym spo­so­bem na wy­ra­że­nie sie­bie, tak samo jak upięk­sze­nie na­szej ścieżki ka­riery pod­czas roz­mowy kwa­li­fi­ka­cyj­nej, przy jed­no­cze­snym po­mi­ja­niu na­po­tka­nych trud­no­ści w po­przed­nich pra­cach. Po­dob­nie jak by­cie uprzej­mym wo­bec osoby, za którą zbyt­nio nie prze­pa­damy, bo tak na­ka­zuje spo­łeczna kon­wen­cja, czy też drobne na­gi­na­nie prawdy, je­śli cho­dzi o nasz wy­gląd czy gu­sta, gdy chcemy ko­goś po­de­rwać… To wszystko jest po­wszechną prak­tyką, lu­dzie ro­bią tak na co dzień i nie sta­nowi to pa­to­lo­gii.

Nieświadoma manipulacja

Lu­dzie, któ­rzy ma­ni­pu­lują, mogą rów­nież wy­ka­zy­wać inne niż nar­cy­styczne ce­chy oso­bo­wo­ści. Więk­szość z nich robi to nie­świa­do­mie. Osoba, która jest prze­ko­nana, że nie za­słu­guje na mi­łość, nie­świa­do­mie ma­ni­pu­luje swoim part­ne­rem, aby po­twier­dził jej tezę po­przez spro­wo­ko­wa­nie go do za­koń­cze­nia związku (pod­czas gdy świa­do­mie są­dzi, że robi wszystko, aby być ko­chaną). Matka robi dla ro­dziny wię­cej niż po­trzeba, aby póź­niej po­ka­zać, jak bar­dzo się po­święca, co przy­po­mina po­stawę jej wła­snej matki, bo wie­rzy, że tak trzeba. Współ­pra­cow­nik stara się sa­bo­to­wać pro­jekt, cho­ciaż świa­do­mie nie ma tego na celu. Osoba, która uważa, że nie może zin­te­gro­wać się z grupą, zmu­sza się do uda­wa­nia ko­goś, kim nie jest – jej zda­niem po to, by zo­stać za­ak­cep­to­wana… We wszyst­kich tych przy­pad­kach rze­czy­wi­ście sto­so­wane są ma­ni­pu­la­cje, ale nie­świa­do­mie. Jest to spo­wo­do­wane neu­ro­tycz­no­ścią, którą wszy­scy z nas wy­ka­zują się w róż­nym stop­niu.

Strategie obierane w życiu zawodowym

Ist­nieją rów­nież za­wody, które wy­ma­gają sto­so­wa­nia ma­ni­pu­la­cji, na­zy­wa­nych „stra­te­giami”, po­nie­waż są świa­dome i mają na celu osią­gnię­cie celu ak­cep­to­wal­nego z punktu wi­dze­nia etyki, na który wcze­śniej zgo­dziły się obie strony re­la­cji: pe­da­go­dzy (trzeba sto­so­wać sprytne stra­te­gie, aby móc le­piej na­uczać in­nych), te­ra­peuci (trzeba wie­dzieć, co po­wie­dzieć, kiedy i w jaki spo­sób), le­ka­rze (na przy­kład trzeba być de­li­kat­nym i tak­tow­nym, aby prze­ka­zać dia­gnozę po­waż­nej cho­roby), pi­sa­rze (trzeba bu­do­wać ak­cję utworu z wy­czu­ciem, aby trzy­mać czy­tel­nika w na­pię­ciu) i ak­to­rzy (trzeba spra­wić, by po­stać, którą się gra, była dla wi­dzów wia­ry­godna)… Li­sta mo­głaby się tak cią­gnąć w nie­skoń­czo­ność!

Szkodliwe narcystyczne manipulacje

Kiedy ktoś czę­sto sto­suje ma­ni­pu­la­cje, które do­dat­kowo są de­struk­cyjne, świa­dome i ce­lowe, to można przy­pusz­czać, że mamy do czy­nie­nia z osobą o nar­cy­stycz­nej struk­tu­rze oso­bo­wo­ści.

Nękanie

Po­wta­rza­jące się sy­tu­acje, w któ­rych po­ja­wia się szko­dliwa ma­ni­pu­la­cja, są jak tru­ci­zna dla osoby znaj­du­ją­cej się pod złym wpły­wem dra­pież­nika – w ta­kim wy­padku mamy do czy­nie­nia z nę­ka­niem. Krok po kroku, nie­po­strze­że­nie, za sprawą za­sto­so­wa­nych tech­nik ma­ni­pu­la­cji, de­wa­lu­acji, de­sta­bi­li­za­cji za­równo my­śli, jak i sys­temu emo­cjo­nal­nego, i nie­po­sza­no­wa­nia god­no­ści, cią­głego stresu, ofiara staje się za­gu­biona i nie­zdolna do do­kład­nego przy­po­mnie­nia so­bie tego, co się wy­da­rzyło. Traci swoją ener­gię ży­ciową, au­to­no­mię, ra­dość z ży­cia, oso­bo­wość. Jako te­ra­peutka na pod­sta­wie po­wyż­szych sy­gna­łów roz­po­znaję współ­uza­leż­nie­nie. Ofiary, które przy­cho­dzą do mnie, są jak pu­ste sko­rupy pró­bu­jące prze­trwać w swoim za­mę­cie po­znaw­czym i emo­cjo­nal­nym. Czę­sto pod ko­niec wi­zyty stwier­dzają, że cier­pią na cho­robę psy­chiczną.

To nę­ka­nie spra­wia, że wy­nisz­cze­nie dru­giej osoby staje się nie­mal nie­zau­wa­żalne. Gdyby spoj­rzeć na każdą z tych sy­tu­acji osobno, wy­da­wa­łyby się nie­istotne: drobna prze­szkoda, nie­zręczna wy­po­wiedź, nie­wielki in­cy­dent to rze­czy, które mogą się przy­tra­fić w każ­dej re­la­cji. Oto­cze­nie z ła­two­ścią prze­kona ofiarę, że robi z igły wi­dły. W rze­czy­wi­sto­ści te po­wta­rza­jące się nie­winne sy­tu­acje, nie­zręcz­no­ści, te cią­głe po­tknię­cia, osta­tecz­nie two­rzą at­mos­ferę nie­po­zor­nego, pod­stęp­nego, po­wol­nego za­tru­wa­nia, które może ujść na­szej uwa­dze. Do­świad­czane trud­no­ści w zro­zu­mie­niu tego, co się dzieje, spra­wiają, że ofiara ob­wi­nia samą sie­bie za by­cie zbyt wraż­liwą, a na­wet chorą psy­chicz­nie: w jej wła­snych oczach rów­nież każda sy­tu­acja wy­daje się w grun­cie rze­czy drob­nostką… A po­nie­waż dra­pież­nik usi­łuje jej wmó­wić, że jest nie­nor­malna, a na­wet psy­chicz­nie chora, każda re­ak­cja na se­rię tok­sycz­nych za­cho­wań po­wo­duje, że ar­gu­menty prze­ma­wia­jące za do­mnie­ma­nym nie­zrów­no­wa­że­niem ofiary na­bie­rają co­raz więk­szej mocy.

Nę­ka­nie stop­niowo bu­duje, ce­gła po ce­gle, twier­dzę, z któ­rej trudno uciec, i tra­giczną hi­sto­rię wy­nisz­cze­nia, je­śli nie zo­sta­nie w porę za­trzy­mane.

Perwersja narcystyczna

Omó­wi­łam szcze­gó­łowo to za­gad­nie­nie w po­przed­niej książce[2], więc w tym miej­scu przed­sta­wiam tylko jego główne ce­chy.

1. Patologiczny narcyzm

To pa­to­lo­giczne przy­wią­za­nie do wła­snego wi­ze­runku. On sam jest je­dy­nym istot­nym czyn­ni­kiem we wszyst­kim, co nar­cy­styczna osoba mówi, robi, my­śli i czuje. Aby ten wi­ze­ru­nek był wy­star­cza­jąco piękny, pre­sti­żowy, po­tężny (a ni­gdy nie jest ta­kim w oczach pa­to­lo­gicz­nego nar­cyza), jest on sztucz­nie na­dmu­chi­wany, upięk­szany, ma­sko­wany i po­pra­wiany. Osoby nar­cy­styczne ocze­kują po­chwał i uzna­nia od in­nych, są też nie­zwy­kle wraż­liwe na kry­tykę. Mają ten­den­cję do po­strze­ga­nia jako upo­ko­rze­nie wszyst­kiego, co może su­ge­ro­wać, że nie są tak wspa­niałe, jak im się wy­daje. Stale po­rów­nują się do in­nych i z nimi ry­wa­li­zują, by być po­strze­gane jako naj­lep­sze we wszyst­kich dzie­dzi­nach.

Co może być za­ska­ku­jące, czę­sto do­ma­gają się także uzna­nia z ty­tułu by­cia ofia­rami złego losu, który je prze­śla­duje, lub prze­sad­nie po­świę­cają się dla in­nych. Ma to dwo­ja­kie, a na­wet tro­ja­kie skutki: uwa­żają się za ofiary i są­dzą, że to daje im pewne prawa; po­nadto są prze­ko­nane, iż w trud­nej sy­tu­acji, w ja­kiej się zna­la­zły, nikt nie bę­dzie od nich ocze­ki­wał wzię­cia od­po­wie­dzial­no­ści za swoje dzia­ła­nia; wresz­cie, je­śli mogą zdo­być wła­dzę po­przez ob­wi­nia­nie in­nych, się­gną po wszyst­kie ko­rzy­ści pły­nące z tego ro­dzaju ma­ni­pu­la­cji.

W ta­kich wa­run­kach staje się ja­sne, że przy­zna­nie się do błę­dów i za­ak­cep­to­wa­nie swo­jej nie­do­sko­na­łej ludz­kiej na­tury z po­korą i hu­mo­rem jest czymś nie­moż­li­wym. Roz­wią­zy­wa­nie spo­rów lub kon­flik­tów z ta­kimi oso­bami jest za­tem bar­dzo pro­ble­ma­tyczne.

2. Perwersja

Ozna­cza sa­dy­styczną przy­jem­ność pły­nącą z nisz­cze­nia dru­giej osoby. Dy­na­mika nisz­cze­nia prze­biega dwu­eta­powo.

Na pierw­szym eta­pie nar­cy­styczny ma­ni­pu­la­tor iden­ty­fi­kuje u swo­jej przy­szłej ofiary ce­chy, które sam chciałby mieć: ra­dość z ży­cia, za­soby ma­te­rialne, in­te­lek­tu­alne lub twór­cze, suk­cesy ży­ciowe, hoj­ność. My­śląc w spo­sób bar­dzo pry­mi­tywny i pa­to­lo­giczny, spo­dziewa się, że „ze­tknię­cie się” z tą osobą po­zwoli mu wsku­tek ma­gicz­nego po­łą­cze­nia rów­nież po­siąść te ce­chy. Aby się do niej zbli­żyć, uwo­dzi, zwa­bia, ni­czym ro­ślina mię­so­żerna przy­cią­ga­jąca mu­chy.

W pew­nym mo­men­cie zdaje so­bie sprawę, że jego prze­sta­rzałe sztuczki nie dzia­łają: nie tylko nie udaje mu się prze­jąć po­żą­da­nych cech po­przez kon­takt z drugą osobą, ale do­dat­kowo te ce­chy spra­wiają, że zo­staje przez nią przy­ćmiony. Wy­peł­nia go tok­syczna za­zdrość. W tym mo­men­cie na­stę­puje drugi etap: tok­syczny nar­cyz pra­gnie znisz­czyć ofiarę za do­kład­nie te same ce­chy, które go do niej przy­cią­gnęły. Je­śli nie może ich po­sia­dać, to przy­naj­mniej może je uni­ce­stwić.

W re­la­cji ro­dzic–dziecko dy­na­mika jest taka sama, ale sy­tu­acja wyj­ściowa jest inna: nar­cy­styczny ro­dzic nie musi mar­no­wać ener­gii na ocza­ro­wy­wa­nie swo­jej ofiary, po­nie­waż dziecko nie może bez niego prze­żyć. Na po­czątku po­to­mek bę­dzie wy­ko­rzy­sty­wany jako prze­dłu­że­nie nar­cy­stycz­nego ro­dzica, przy­no­sząc mu dumę i uzna­nie spo­łeczne za swoje czyny i do­ko­na­nia; oczy­wi­ście, nar­cyz każe dziecku być tylko ta­kim i ro­bić tylko to, co jest po­strze­gane jako war­to­ściowe spo­łecz­nie dla ro­dzica. Je­śli po­tem, gdy do­ra­sta, już wyj­dzie poza mury swo­jego domu ro­dzin­nego, a ro­dzic nie bę­dzie miał moż­li­wo­ści pła­wie­nia się w pre­stiżu na­leż­nym dziecku, bo osią­gnię­cia po­tomka będą przy­pi­sy­wane tylko jemu, to dziecko bę­dzie de­wa­lu­owane, ata­ko­wane i nisz­czone, tak jak każda osoba, któ­rej za­zdro­ści nar­cy­styczny ro­dzic.

Czy toksyczni narcyzi są świadomi tego, że manipulują?

Oczy­wi­ście, są świa­domi tego, że ma­ni­pu­lują. W swo­jej nie­daw­nej pracy[3] pro­fe­sor Jean Cot­traux wska­zuje, że per­wer­sja nar­cy­styczna jest spe­cy­ficzną formą pa­to­lo­gii nar­cy­stycz­nej, w któ­rej łą­czą się trzy ce­chy: oprócz sa­mego nar­cy­zmu pa­to­lo­gicz­nego wy­stę­pują ce­chy psy­cho­pa­tyczne (de­struk­cyjne i im­pul­sywne dzia­ła­nia, nie­zdol­ność do ucze­nia się na błę­dach) oraz ma­kia­we­lizm. Ta kom­po­zy­cja cech pa­to­lo­gicz­nych jest na­zy­wana przez ba­da­czy an­glo­sa­skich „ciemną triadą”.

Po pu­bli­ka­cji pierw­szej książki[4] i na­gra­niu na ten te­mat fil­mów na YouTube[5] otrzy­ma­łam kilka pi­sem­nych świa­dectw od osób, które przed­sta­wiły mi się jako tok­syczni nar­cy­styczni ma­ni­pu­la­to­rzy. Nie­etycz­nym by­łoby pu­bli­ko­wa­nie w ca­ło­ści tych pry­wat­nych li­stów, ale po­ni­żej przed­sta­wiam w skró­cie, co o so­bie w nich mó­wili:

Roz­po­znają sa­mych sie­bie w moim opi­sie tej pa­to­lo­gii i nie­któ­rzy na­wet czują pewną dumę z tego, że się o nich mówi. Cza­sem na­wet po­twier­dzają „moje” teo­rie, bę­dąc przy tym nie­zwy­kle uprzejmi (a jed­no­cze­śnie trak­tu­jąc mnie z wyż­szo­ścią).

Jedna z nich twier­dziła, że wie, jak to wszystko działa, ale trak­tuje to jak grę lub re­ali­zo­wa­nie pra­gnie­nia wła­dzy, kon­troli i nie ob­cho­dzi ją to, że jej za­cho­wa­nie jest de­struk­cyjne.

Inna osoba przy­znała, że po­siada wszyst­kie ce­chy za­warte w mo­ich opi­sach, jed­no­cze­śnie do­da­jąc, że to, co prze­ży­wają lub czują inni, jest jej obo­jętne, bo tak na­prawdę li­czy się tylko ona. Przy­znaje, że bar­dzo źle znosi by­cie igno­ro­waną, że ciężko to prze­żywa, i wy­ko­rzy­stuje in­nych, by osią­gać swoje cele: „Dla­tego udaję emo­cje, po­cząt­kowo urok oso­bi­sty, aby za­in­te­re­so­wać drugą osobę, a po pew­nym cza­sie tracę za­in­te­re­so­wa­nie, bo mnie to nu­dzi. Nie będę się na co dzień tak wy­si­lać!”.

To wszystko spra­wia, że tak trudno jest zro­zu­mieć tę pa­to­lo­gię: jak można świa­do­mie wy­rzą­dzać tyle zła? A jed­nak… Osoby, które nie chcą wie­rzyć, że tok­syczni nar­cyzi mają świa­do­mość tego, co ro­bią, pro­jek­tu­jąc na nich swoją wła­sną uprzej­mość i tro­skę (nie po­strzega się świata ta­kim, jaki on jest, lecz tak, jak go wi­dzimy ze swo­jej wła­snej per­spek­tywy), są w wiel­kim nie­bez­pie­czeń­stwie, po­nie­waż ich na­iw­ność nie do­pro­wa­dzi ich do je­dy­nego roz­sąd­nego na dłuż­szą metę za­cho­wa­nia, ja­kim jest ucieczka.

Czy są świadomi tego, że wyrządzają zło?

Znowu od­po­wiedź jest ja­sna i jed­no­znaczna: tak. Przy­kła­dowo, w tych sa­mych li­stach je­den z nar­cy­zów przy­znaje, że bar­dzo skrzyw­dził bab­cię, brata i wielu swo­ich przy­ja­ciół, pod­czas gdy inna osoba[6] na­pi­sała do mnie w taki spo­sób o swo­ich ko­chan­kach: „Kiedy wi­dzę, jak zwi­jają się z bólu z po­wodu tego, co im po­wie­dzia­łam lub zro­bi­łam, czuję się po­tężna, wiem, że mnie ko­chają, uwiel­biam to, to je­dyna rzecz, którą tak na­prawdę lu­bię”.

Czy są niewrażliwi?

Tak, są obo­jętni na cier­pie­nie in­nych: bra­kuje im współ­czu­cia. Ich em­pa­tia jest jed­nak do­brze roz­wi­nięta, po­nie­waż po­zwala im zlo­ka­li­zo­wać słabe punkty, któ­rych za­ata­ko­wa­nie sprawi ogromny ból, ale jed­no­cze­śnie nie mają żad­nych do­brych za­mia­rów, nie współ­czują in­nym. Sama em­pa­tia nie wy­star­cza. Dla­czego? W rze­czy­wi­sto­ści nie­ustan­nie czują, że czyha na nich nie­bez­pie­czeń­stwo. Ich kru­cha jaźń może w każ­dej chwili roz­paść się na ka­wałki wsku­tek psy­chozy[7] – to coś nie­zmier­nie okrop­nego i prze­ra­ża­ją­cego. Nie mają sta­bil­nej toż­sa­mo­ści, ich oso­bo­wość to oszu­stwo, wszyst­kie pęk­nię­cia w ma­sce mu­szą być cią­gle uszczel­niane. Wal­czą więc jak ma­ry­na­rze na statku z uszko­dzo­nym ka­dłu­bem, by nie za­to­nąć. To in­stynk­towny od­ruch prze­trwa­nia przy za­gro­że­niu ży­cia. W ta­kim przy­padku nie ob­cho­dzi ich, czy po dro­dze ktoś ucierpi, zwłasz­cza że to wła­dza nad ofia­rami, pre­stiż, jaki zdo­by­wają kosz­tem ich cier­pie­nia, są wła­śnie po to, żeby się nie roz­paść, utrzy­mać się w jed­nym, pra­wie jed­no­li­tym ka­wałku. Cza­sami można do­strzec sza­leń­stwo, które wy­pływa na po­wierzch­nię w for­mie de­li­rium (na­zy­wam je „sub­de­li­rium”), w ich kłam­stwach, w które w końcu sami za­czy­nają wie­rzyć, w ich za­fał­szo­wa­nej rze­czy­wi­sto­ści.

Za­słu­gują na na­sze współ­czu­cie… ale nie na na­sze po­świę­ce­nie, zwłasz­cza że gdy już cał­ko­wi­cie znisz­czą ofiarę, gdy ją ogo­łocą, prze­staje ich in­te­re­so­wać.

Czy są świadomi wszystkiego, co jest związane z funkcjonowaniem ich psychiki?

Zde­cy­do­wa­nie nie. Jak my wszy­scy nie są świa­domi swo­ich nie­świa­do­mych de­ter­mi­nan­tów my­śli i za­cho­wań. W re­zul­ta­cie nie do­strze­gają, że ich pod­sta­wo­wym lę­kiem jest lęk przed dez­in­te­gra­cją, czyli przed roz­bi­ciem ich Ja na ty­siące ka­wał­ków, który na­raża ich na okropne cier­pie­nie zwią­zane z psy­chozą.

Nie wi­dzą rów­nież pro­blemu w nie­po­strze­ga­niu dru­giej osoby jako istoty ludz­kiej rów­nej so­bie i nie­sto­so­wa­niu zło­tej za­sady mó­wią­cej, żeby nie czy­nić dru­giemu, co to­bie nie­miłe. To spra­wia, że ich funk­cjo­no­wa­nie w re­la­cjach jest pry­mi­tywne, za­cho­wują się jak małe dzieci, które jesz­cze w pełni nie od­se­pa­ro­wały się od swo­ich opie­ku­nów. Nie po­tra­fią two­rzyć zdro­wych i doj­rza­łych re­la­cji z in­nymi.

Tok­syczny nar­cyz nie jest tak na­prawdę świa­domy me­cha­ni­zmów obron­nych wła­snego Ja. Są to:

pro­jek­cja

, która po­lega na przy­pi­sy­wa­niu dru­giej oso­bie swo­ich wła­snych my­śli, emo­cji i za­cho­wań, po­nie­waż uzna­nie ich za swoje za­gra­ża­łoby jego kru­chej we­wnętrz­nej spój­no­ści;

za­prze­cze­nie rze­czy­wi­sto­ści

, które po­lega na igno­ro­wa­niu ca­łej lub czę­ści rze­czy­wi­sto­ści, która mu prze­szka­dza, po­nie­waż za­graża ona rów­nież spój­no­ści wła­snego Ja;

znie­kształ­ce­nie po­znaw­cze

, które po­lega na wy­ol­brzy­mia­niu nie­któ­rych aspek­tów rze­czy­wi­sto­ści, ba­ga­te­li­zo­wa­niu in­nych i kła­ma­niu w taki spo­sób, aby do­pa­so­wać je do wła­snej nar­ra­cji;

roz­sz­cze­pie­nie Ja

, które po­lega na nie­moż­no­ści zin­te­gro­wa­nia wszyst­kich aspek­tów sa­mego sie­bie w jedną spójną ca­łość. Za­cho­wują się tak, jakby „prawa ręka nie wie­działa, co robi lewa”. To tłu­ma­czy po­dwójną na­turę nar­cy­zów – z jed­nej strony po­tra­fią być cza­ru­jący, a z dru­giej są bez­li­to­snymi prze­śla­dow­cami. To rów­nież tłu­ma­czy pod­łoże re­de­fi­nio­wa­nia ról: nie są w sta­nie wziąć od­po­wie­dzial­no­ści za swoje czyny, przy­znać się do błę­dów ani wy­raź­nie do­strzec swo­ich wad, in­te­gru­jąc przy tym swój Cień, po­nie­waż po raz ko­lejny spo­wo­do­wa­łoby to roz­pad kru­chych rusz­to­wań ich ego.

[1] Paul-Claude Ra­ca­mier, Les Per­ver­sions nar­cis­si­ques, Pa­ris, Payot, 2012.

[2] Anne Clo­tilde Zi­égler, op.cit.

[3] Jean Cot­traux, Tous nar­cis­si­ques, Pa­ris, Od­ile Ja­cob, 2017.

[4] Anne Clo­tilde Zi­égler, op. cit.

[5] https://www.youtube.com/re­sults?se­ar­ch_qu­ery=per­vers+nar­cis­si­ques+bas+les+ma­sques.

[6] Ko­bieta, na­leży to pod­kre­ślić – ta pa­to­lo­gia do­ty­czy nie tylko męż­czyzn.

[7] Sza­leń­stwo, obłęd, pa­ra­noja.

Jak korzystać z tej książki

Ta książka może być czy­tana i wy­ko­rzy­sty­wana przez każ­dego, kto znaj­duje się pod wpły­wem ma­ni­pu­la­tora lub tok­sycz­nego nar­cyza. By­cie pod czy­jąś kon­trolą to taka sy­tu­acja, gdy z ja­kie­goś po­wodu je­ste­śmy uwię­zieni w re­la­cji, gdy nie mo­żemy się z niej wy­do­stać lub gdy nie udało nam się tego zro­bić w od­po­wied­nim cza­sie. Sta­jemy się wtedy „ofiarą”.

Ta książka zo­stała stwo­rzona z my­ślą o ofia­rach jako na­rzę­dzie uła­twia­jące prze­trwa­nie, za­nim będą mo­gły odejść od swo­jego oprawcy. Mam na­dzieję, że te ka­dry z opo­wia­da­nych hi­sto­rii po­zwolą tym oso­bom roz­po­znać po­dobne czy też ana­lo­giczne sy­tu­acje, któ­rych do­świad­czyły. Ana­liza po­może wes­przeć ich tok my­śle­nia oraz zro­zu­mie­nie me­cha­ni­zmów ma­ni­pu­la­cji sto­so­wa­nych w ży­ciu co­dzien­nym.

Oso­bom z oto­cze­nia ofiary ta książka po­zwoli zro­zu­mieć sub­telne me­cha­ni­zmy pod­stęp­nego wy­nisz­cza­nia dru­giego czło­wieka oraz re­ak­cję osoby ule­ga­ją­cej ma­ni­pu­la­cji.

Ta pu­bli­ka­cja może rów­nież oka­zać się in­te­re­su­jąca dla osób chcą­cych zgłę­bić ten te­mat, zro­zu­mieć, na czym po­lega ma­ni­pu­la­cja (za­cho­wa­nie) oraz nar­cy­styczna per­wer­sja (struk­tura psy­chiczna).

Chcia­ła­bym za­zna­czyć, że po­je­dyn­cze za­cho­wa­nie nie wy­star­cza do po­sta­wie­nia dia­gnozy per­wer­sji nar­cy­stycz­nej. Jest to moż­liwe tylko wtedy, gdy można za­ob­ser­wo­wać u da­nej osoby po­wta­rza­jące się ana­lo­giczne sy­tu­acje. Po­ję­cie per­wer­sji nar­cy­stycz­nej jest „modne” i w du­żym stop­niu, le­piej czy go­rzej, cał­kiem do­kład­nie opi­sane. Le­piej, po­nie­waż istotne jest za­uwa­że­nie tego ro­dzaju pro­filu psy­cho­lo­gicz­nego i tego typu re­la­cji w celu ich unik­nię­cia. Go­rzej, po­nie­waż je­śli po­ję­cie per­wer­sji nar­cy­stycz­nej jest nad­uży­wane i sto­so­wane bez więk­szego na­my­słu, przy­nie­sie to od­wrotny sku­tek do za­mie­rzo­nego. Je­śli bę­dzie się okre­ślało każ­dego kło­po­tli­wego osob­nika mia­nem tok­sycz­nego nar­cyza (wszy­scy w ja­kimś stop­niu je­ste­śmy dla ko­goś de­ner­wu­jący), okaże się, że wszy­scy nimi są, a więc i nikt nie jest… Cel, ja­kim jest za­uwa­że­nie tego spo­sobu dzia­ła­nia w celu ochrony przed nim, nie zo­sta­nie osią­gnięty!

Z tego po­wodu przy­ję­łam dla każ­dej krót­kiej hi­sto­rii ten sam sche­mat bu­dowy pod­roz­dzia­łów: opis sy­tu­acji, ana­liza, su­ge­stie re­ak­cji i py­ta­nia do ofiar.

Opis sy­tu­acji:

każda krótka hi­sto­ria ilu­struje już prze­żytą sy­tu­ację, która z po­czątku wy­daje się ba­nalna, ale na­biera zna­cze­nia w mo­men­cie, gdy ofiara wpada w pu­łapkę. W każ­dym opi­sie jest także krótki za­rys kon­tek­stu, aby można było le­piej ro­ze­znać się w tym, co się dzieje i gdzie ma miej­sce dana scenka. W każ­dym przy­padku zo­stają omó­wione jedna lub dwie naj­bar­dziej rzu­ca­jące się w oczy tech­niki ma­ni­pu­la­cji.

Ana­liza:

każda tech­nika ma­ni­pu­la­cji sto­so­wana przez tok­sycz­nego nar­cyza jest szcze­gó­łowo opi­sana, aby­śmy mo­gli do­kład­nie zro­zu­mieć, co się dzieje. Cza­sem skrywa się w po­zor­nie „zwy­czaj­nym” zda­niu, które spra­wia, że sy­tu­acja nie jest tak nie­winna, jak mo­głoby się wy­da­wać. Szcze­gó­łowe omó­wie­nie opi­sa­nych tech­nik ma­ni­pu­la­cji (nad­uży­cie za­ufa­nia, ode­bra­nie ko­muś ra­do­ści, wzbu­dza­nie w kimś po­czu­cia winy, pro­wo­ka­cja, prze­moc psy­chiczna po­le­ga­jąca na trak­to­wa­niu dru­giej osoby jak kosz na śmieci, sa­bo­taż, fał­szo­wa­nie ob­razu rze­czy­wi­sto­ści…) po­zwoli je przed­sta­wić w spo­sób bar­dziej teo­re­tyczny i ogólny. W ana­li­zie opi­sano rów­nież szcze­gó­łowo ich wpływ na ofiarę. Nie, od­czu­wane emo­cje czy po­czu­cie dez­orien­ta­cji nie są prze­sa­dzone! Za­uwa­żymy, że sys­te­ma­tycz­nie wska­zuję na to, co za­bu­rza nie­zbędną dla ofiary trzeź­wość umy­słu, aby mo­gła zro­zu­mieć, co się dzieje. Tak wła­śnie dzia­łają ma­ni­pu­la­cje: sto­so­wa­nie sztu­czek psy­cho­lo­gicz­nych, od­wra­ca­nie kota ogo­nem, bły­ska­wiczny atak, uda­wa­nie nie­win­nego i inne za­cho­wa­nia, które można po­rów­nać do in­duk­cji hip­no­tycz­nych. Po­nie­waż nie my­śli się trzeźwo w ta­kich wa­run­kach, za­zwy­czaj krótko po­tem na­stę­puje amne­zja, dla­tego za­le­cam, żeby po za­koń­cze­niu ana­lizy za­pi­sać to, co wła­śnie zro­zu­mie­li­śmy, bo w prze­ciw­nym ra­zie może to odejść w nie­pa­mięć, po­dob­nie jak zły sen. Co wię­cej, za­pi­sa­nie wy­maga upo­rząd­ko­wa­nia my­śli, czego nie do­kona się tylko na pod­sta­wie pro­wa­dze­nia mo­no­logu we­wnętrz­nego.

Po­da­łam

su­ge­stie re­ak­cji po to, by

po­móc ofie­rze wy­do­stać się z pu­łapki: nie ozna­cza to, że ofiara zro­biła coś źle i wpa­dła w pu­łapkę. „Do­brze” re­ago­wać na ma­ni­pu­la­cje to praw­dziwa sztuka, któ­rej trzeba się na­uczyć. Przy­kła­dowe za­su­ge­ro­wane re­ak­cje po­mogą ofia­rom opra­co­wać wła­sne spo­soby re­ago­wa­nia, by móc się le­piej bro­nić (i tylko i wy­łącz­nie w tym celu, po­nie­waż w ta­kim przy­padku wza­jemne po­ro­zu­mie­nie jest czymś nie­moż­li­wym do osią­gnię­cia, a pla­no­wa­nie ze­msty czy od­wetu jest nie­bez­pieczne i nie przy­nie­sie po­żą­da­nych efek­tów).

Na końcu znaj­duje się

kilka py­tań do ofiar

, które po­mogą im iden­ty­fi­ko­wać w so­bie to, co spra­wia, że są ła­twym ce­lem dla ma­ni­pu­la­tora. Ja­kie błędy po­znaw­cze, ja­kie sła­bo­ści, ja­kie prze­ko­na­nia do­pro­wa­dziły do tego, że ule­gły ma­ni­pu­la­cjom i dały się wy­ko­rzy­sty­wać? Po­trzeba czę­sto dużo czasu, aby uświa­do­mić so­bie, że jest się pod kon­trolą ma­ni­pu­la­tora, i prze­stać mieć po­czu­cie wy­wo­łane przez tok­syczną osobę, że po­stra­dało się zmy­sły. Po­trzeba rów­nież czasu na to, by przy­jąć swoją część od­po­wie­dzial­no­ści za by­cie schwy­ta­nym w pu­łapkę. Osta­tecz­nie tylko to po­zwala uni­kać tego ro­dzaju sy­tu­acji. Praca nad wyj­ściem ze szpo­nów ma­ni­pu­la­tora to rów­nież praca nad sobą.

Etapy uwalniania się spod czyjejś kontroli

Aby ta książka stała się na­rzę­dziem w rę­kach ofiary, ko­nieczne jest, by była ona świa­doma, że znaj­duje się pod wpły­wem nar­cy­stycz­nego ma­ni­pu­la­tora, który więzi ją w tok­sycz­nej re­la­cji.

Na­stęp­nie musi za­ak­cep­to­wać, że ist­nieje tylko jedno wyj­ście: trzeba jak naj­szyb­ciej uciec. Zro­zu­mie­nie tego wy­maga czasu. Gdy to­wa­rzy­szę ofia­rom w tym pro­ce­sie, za­uwa­żam pe­wien sche­mat.

Próba rozwiązania konfliktów

Na po­czątku ofiara pró­buje roz­ma­wiać z dra­pież­ni­kiem, aby za­ła­go­dzić sy­tu­ację, roz­strzy­gnąć spory, przy­wró­cić har­mo­nię i zgodę, ja­kie pa­no­wały na po­czątku re­la­cji (w fa­zie zdo­by­wa­nia kon­troli po­przez uwo­dze­nie). Czuje się winna z po­wodu kon­flik­tów, które się po­ja­wiają, i obar­cza sie­bie od­po­wie­dzial­no­ścią za nie, a na­wet, za sprawą nar­cy­stycz­nego ma­ni­pu­la­tora, za­czyna my­śleć, że jest zbyt prze­wraż­li­wiona lub wręcz obłą­kana (nie jest rzad­ko­ścią, że ofiary, które przy­cho­dzą do mnie po po­moc, py­tają, czy same nie są tok­sycz­nymi nar­cy­zami). Ta faza może trwać bar­dzo długo; im bar­dziej ofiara stara się zna­leźć po­ro­zu­mie­nie, być ła­godna, miła, tro­skliwa, wy­ro­zu­miała, tym bar­dziej wpada w pu­łapkę i daje dra­pież­ni­kowi więk­sze pole ma­newru, by ten kon­ty­nu­ował swoje dzieło znisz­cze­nia.

Świadomość, strach i gniew

Na­stęp­nie ofiara zdaje so­bie sprawę z tego, co tak na­prawdę się dzieje, i przy oka­zji czy­ta­nia książki, roz­mowy, oglą­da­nia filmu lub słu­cha­nia czy­je­goś świa­dec­twa od­krywa, że nie jest je­dyną osobą, która przez coś ta­kiego prze­cho­dzi. Upo­ko­rzona, zhań­biona, zde­wa­lu­owana, wy­ko­rzy­stana emo­cjo­nal­nie, a czę­sto na­wet ma­te­rial­nie, od­czuwa wtedy strach o róż­nym stop­niu na­si­le­nia oraz chęć ze­msty, a na­wet od­wetu, które spra­wiają, że wy­sta­wia się na nie­bez­pie­czeń­stwo. Czę­sto nie udaje się jej ze­mścić (w tym przy­padku nar­cy­styczny ma­ni­pu­la­tor jest sil­niej­szy od niej), co wzmaga jej gniew i po­czu­cie bez­sil­no­ści. Je­śli jej się to uda, za­my­ka­jąc ko­muś usta, spra­wia­jąc, że ten ktoś na­prawi wy­rzą­dzone krzywdy, na­raża się na ry­zyko dal­szej eska­la­cji, która może za­koń­czyć się dla niej nie­ko­rzyst­nie, a na­wet do­pro­wa­dzić do prze­mocy fi­zycz­nej. Ze­msta ma gorzki smak.

Akceptacja i konsekwencje

Na­stęp­nie nad­cho­dzi czas, gdy ofiara idzie po ro­zum do głowy, do­cho­dzi do wnio­sku, że nie ma na­dziei, za­czyna ak­cep­to­wać to, że dra­pież­nik się nie zmieni, nie­za­leż­nie od po­dej­mo­wa­nych wy­sił­ków. Ofiara od­czuwa pilną po­trzebę uwol­nie­nia się od niego, pój­ścia do przodu. Jed­nakże czę­sto wy­stę­puje luka cza­sowa mię­dzy fazą ak­cep­ta­cji a mo­men­tem, w któ­rym ma moż­li­wość, by się w pełni uwol­nić. Prze­szkodą na dro­dze ku temu mogą być: trud­no­ści ma­te­rialne, pro­blemy zwią­zane z dziećmi, kło­poty ze zdro­wiem, trud­no­ści w zna­le­zie­niu lub po­wro­cie do pracy albo po pro­stu ogra­ni­cze­nia wy­ni­ka­jące z wieku ofiary, je­śli jest nią dziecko nar­cy­stycz­nego ma­ni­pu­la­tora… By­cie pod czy­jąś tok­syczną kon­trolą spra­wia, że ofiara staje się ma­rio­netką w rę­kach ma­ni­pu­la­tora, a sznurki nie za­wsze można tak ła­two i szybko prze­ciąć. To wła­śnie w tym mo­men­cie, w tej luce cza­so­wej, ta książka bę­dzie naj­bar­dziej uży­teczna, bo po­może się za­bez­pie­czyć, za­nim odej­dzie się z re­la­cji. Mam na­dzieję, że osoby, które chcą wy­do­stać się ze szpo­nów tok­sycz­nych osób i czy­tają wła­śnie tę książkę, znajdą w niej in­spi­ra­cję i wspar­cie.

Rozdział 1

Techniki manipulacji stosowane przez partnerów w związku

Naj­czę­ściej lu­dzie przy­cho­dzą do mnie po po­moc z po­wodu pro­ble­mów z ob­se­syj­nie kon­tro­lu­ją­cym part­ne­rem w związku, i to ta część mo­jej książki bę­dzie naj­bar­dziej roz­bu­do­wana, po­nie­waż jest to coś, co ob­ser­wo­wa­łam naj­czę­ściej w mo­jej prak­tyce za­wo­do­wej.

W do­ro­słym ży­ciu nasz part­ner jest dla nas osobą naj­bliż­szą, tą, z którą dzie­limy swoje ży­cie, kon­takty in­tymne i głęb­sze uczu­cia, obo­jęt­nie, czy miesz­kamy już ra­zem, czy nie. Jest zdolny do roz­dra­pa­nia wszyst­kich sta­rych ran, a zwłasz­cza tych, które po­wstały w dzie­ciń­stwie: je­dy­nymi oso­bami, z któ­rymi mamy nie­sa­mo­wi­cie bli­ski kon­takt cie­le­sny, są na­sza matka i nasz part­ner ży­ciowy. Z nim dzie­limy wszyst­kie aspekty nas sa­mych, włą­cza­jąc w to te naj­bar­dziej in­tymne: co­dzienne ge­sty, na­wyki, które kształ­tują na­szą toż­sa­mość, sek­su­al­ność, mniej lub bar­dziej ważne wy­da­rze­nia ży­ciowe, ra­do­ści, tro­ski, trud­no­ści, wspo­mnie­nia, ma­rze­nia, plany. Dla­tego gdy je­den z part­ne­rów oka­zuje się dra­pież­ni­kiem, sieje wo­kół sie­bie spu­sto­sze­nie. Prze­moc może tu do­tknąć wszyst­kie sfery ży­cia pry­wat­nego.

W cza­sie fazy uwo­dze­nia dra­pież­nicy tak bar­dzo sta­rają się speł­nić naj­skryt­sze pra­gnie­nia swo­ich ofiar, że te mają wra­że­nie, iż spo­tkały księ­cia z bajki lub ko­bietę swo­jego ży­cia. Są ocza­ro­wane, za­ko­chane, za­chwy­cone tą kre­acją, cho­ciaż jest ona fał­szywa. Od razu zda­rzają się pewne po­tknię­cia, ale ofiara nie zwraca na nie uwagi, po­nie­waż po pierw­sze – to nor­malne, że się zda­rzają, a po dru­gie – przed­sta­wiany jej por­tret jest tak piękny, że chce w niego uwie­rzyć. Czę­sto dra­pież­nik ata­kuje swoją ofiarę w mo­men­cie, gdy jej ży­cie jest nie­sta­bilne, jest osła­biona i jej zdol­ność do ra­cjo­nal­nej oceny sy­tu­acji jest za­bu­rzona.

Gdy za­tem roz­po­czyna się faza nisz­cze­nia, po spo­je­niu (czyli w mo­men­cie za­an­ga­żo­wa­nia się ofiary), ze­rwa­nie kon­taktu jest tak za­ska­ku­jące, że ofiara przez długi czas jest świę­cie prze­ko­nana o przej­ścio­wym cha­rak­te­rze trud­no­ści, które pró­buje so­bie ja­koś wy­tłu­ma­czyć. Naj­czę­ściej do­cho­dzi do wnio­sku, że zro­biła coś nie tak, i za­czyna w sie­bie wąt­pić… ku ucie­sze dra­pież­nika. Pod­czas trwa­nia związku na­wyki cią­gle się po­głę­biają: ofiara po­grąża się w po­czu­ciu niż­szo­ści, za­mę­cie, emo­cjo­nal­nym cha­osie. Traci ja­sność umy­słu i swoją wa­lecz­ność, gdy usi­łuje sta­wiać opór, uważa, że ma okropny cha­rak­ter; czuje się wy­czer­pana z po­wodu stresu. Kiedy chce za­koń­czyć zwią­zek, czę­sto dra­pież­nik po­now­nie staje się cza­ru­jący, jak na po­czątku, tym sa­mym po raz ko­lejny da­jąc na­dzieję na po­prawę. Te gierki mogą trwać bez końca, a wy­czer­pana ofiara bę­dzie so­bie za­rzu­cać po­zo­sta­wa­nie w tak szko­dli­wej dla niej sy­tu­acji, co spra­wia, że jesz­cze bar­dziej wsty­dzi się sa­mej sie­bie.

Tech­niki ma­ni­pu­la­cji, które zo­staną omó­wione w tej czę­ści, są do­kład­nie ta­kie same jak w in­nych kon­tek­stach spo­łecz­nych: sy­tu­acje się zmie­niają, ale tech­niki ma­ni­pu­la­cji po­zo­stają ta­kie same…

Biustonosz

Flo­rence jest od ja­kie­goś czasu sin­gielką. Wcze­śniej była w tok­sycz­nym mał­żeń­stwie i kilku in­nych skom­pli­ko­wa­nych, nie­raz bo­le­snych związ­kach. Chcia­łaby mieć part­nera, ale za­leży jej, żeby był nor­malny, miły, de­li­katny, bo czuje się emo­cjo­nal­nie wy­czer­pana. Pod­czas jed­nego wie­czoru spo­tyka Qu­en­tina, któ­rego ser­deczny uśmiech ją urzeka. Roz­ma­wia­jąc z nim, do­wia­duje się, że jest tre­ne­rem per­so­nal­nym, a ona bar­dzo in­te­re­suje się psy­cho­lo­gią. Ostat­nio roz­po­częła te­ra­pię w nur­cie psy­cho­ana­li­tycz­nym i po­chła­nia wszyst­kie książki o roz­woju oso­bi­stym, ja­kie tylko wpadną jej w ręce. Na­wią­zuje się mię­dzy nimi re­la­cja ro­man­tyczna, która wy­daje się pełna mi­ło­ści i czu­ło­ści, cho­ciaż kilka drob­nych spraw tro­chę nie­po­koi Flo­rence… Na przy­kład pew­nego ranka, kiedy za­kłada swój ulu­biony biu­sto­nosz – woli ten mo­del od tra­dy­cyj­nego sta­nika, który ją uci­ska i rani – Qu­en­tin stwier­dza: „W ogóle nie pod­kre­ślasz swo­ich piersi… Wi­dać, że ich nie lu­bisz!” Nie, my­śli so­bie Flo­rence, ko­cham je ta­kimi, ja­kie są, a i nie za­leży mi na tym, by przy­cią­gały czyjś wzrok… Jed­nak za­czyna mieć wąt­pli­wo­ści. Po­tem zmie­nia zda­nie: Jed­nak chce mu się po­do­bać… Więc mil­czy i wkłada sta­nik z push-upem.

Co tu się tak właściwie wydarzyło?

Techniki manipulacji stosowane przez Quentina

Przy­biera ma­skę życz­li­wo­ści, aby zwa­bić swoją ofiarę i uśpić jej czuj­ność.

Wy­ko­rzy­stuje swoją wie­dzę z psy­cho­lo­gii i ją „de­mon­struje”, aby ma­ni­pu­lo­wać w imię tej pseu­do­kom­pe­ten­cji (by­cie na­prawdę kom­pe­tent­nym w dzie­dzi­nie psy­cho­lo­gii wy­maga po­kory: ktoś, kto na­prawdę zna się na rze­czy, nie twier­dzi, że wie le­piej, co my­śli i czuje druga osoba). Opi­suje za­cho­wa­nie Flo­rence, na­da­jąc mu zna­cze­nie, które nie­ko­niecz­nie po­krywa się ze sta­nem fak­tycz­nym; za­cho­wuje się tak, jakby wie­dział le­piej, co się z nią dzieje, niż ona sama; na­rzuca jej swoją wła­sną in­ter­pre­ta­cję. Nor­mal­nym za­cho­wa­niem w tej sy­tu­acji by­łoby za­da­nie nie­su­ge­ru­ją­cego nic py­ta­nia na te­mat tego, dla­czego wy­brała taki, a nie inny biu­sto­nosz, a na­wet za­ak­cep­to­wa­nie jej pre­fe­ren­cji ta­kimi, ja­kie są: mi­łość po­lega na ak­cep­ta­cji tego, że druga osoba działa zgod­nie z tym, co uważa za słuszne.

Ta po­stawa „eks­perta” jest tech­niką ma­ni­pu­la­cji ma­jącą na celu prze­ję­cie kon­troli w re­la­cji.

Po­przez to nie­na­leżne po­czu­cie wła­dzy zy­skuje pre­stiż (jest „tą osobą, która wie naj­le­piej”) kosz­tem dru­giej osoby.

Myli mi­łość z eks­po­no­wa­niem wła­snej war­to­ści, pro­jek­tu­jąc na Flo­rence swoje pro­blemy.

Je­śli wy­stę­puje u niego spa­dek li­bido lub „fru­stra­cja sek­su­alna”, to daje so­bie przy­zwo­le­nie na ob­wi­nia­nie part­nerki, uza­sad­nia­jąc to we wła­snej gło­wie: to jej wina, że nie jest wy­star­cza­jąco atrak­cyjna.

Za­czyna kon­tro­lo­wać jej ubiór, wy­gląd oraz spo­soby, w ja­kie po­winna o sie­bie dbać.

Za­czyna uży­wać tech­nik ma­ni­pu­la­cji po­le­ga­ją­cych na zy­ski­wa­niu do­mi­na­cji nad ofiarą oraz przed­mio­to­wym jej trak­to­wa­niu (ona musi ro­bić to, co on chce, za­miast tego, czego sama pra­gnie) i sub­tel­nie upew­nia się, że jest to moż­liwe w jej przy­padku.

Technika manipulacji pod lupą

Wie­dzieć wszystko o in­nych, wie­dzieć wszystko za in­nych: po­lega na za­cho­wa­niu się ma­ni­pu­la­tora w taki spo­sób, jak gdyby wie­dział le­piej niż druga osoba, co się z nią dzieje, tak jakby mógł czy­tać jej w my­ślach. Po­nie­waż wszy­scy je­ste­śmy ślepi na pewne aspekty na­szej osoby, ta tech­nika ma­ni­pu­la­cji jest czę­sto wy­ko­rzy­sty­wana do wpro­wa­dza­nia mę­tliku w gło­wie i przej­mo­wa­nia kon­troli nad drugą osobą.

Ich wpływ na Florence

Nie ośmiela się mu sprze­ci­wić, być może dla­tego, by nie pro­wo­ko­wać kon­fliktu.

Chce się mu po­do­bać, zwłasz­cza że to po­czą­tek re­la­cji.

Nie jest pewna, czy za­słu­guje na mi­łość, je­śli nie trosz­czy się o pra­gnie­nia dru­giej osoby.

Zga­dza się z tym, że musi po­dać swoje my­śli i uczu­cia w wąt­pli­wość, i za­czyna mieć mę­tlik w gło­wie od­no­śnie do wła­snej osoby: za­sta­na­wia się, czy fak­tycz­nie nie lubi swo­ich piersi, po­nie­waż za­uwa­żyła, że nie za­wsze ak­cep­tuje samą sie­bie.

Ma po­trzebę po­dzi­wia­nia dru­giej osoby i aby to zro­bić, re­zy­gnuje z sa­mo­dziel­nego my­śle­nia, uznaje za wia­ry­godne ama­tor­skie in­ter­pre­ta­cje psy­cho­lo­giczne swo­jego part­nera na swój te­mat.

Praw­do­po­dob­nie jest osła­biona przez cią­głe ule­ga­nie ma­ni­pu­la­cjom ze strony in­nych osób, ta­kich jak jej były mąż…

Jakie działania może podjąć Florence w ramach obrony?

Być świa­doma tego, że to ma­ni­pu­la­cja. To, co za­bu­rza jej trzeźwe spoj­rze­nie na sy­tu­ację, to jej pra­gnie­nie przy­po­do­ba­nia się dru­giej oso­bie, go­to­wość za­kwe­stio­no­wa­nia swo­ich my­śli i uczuć oraz po­wąt­pie­wa­nie w samą sie­bie.

Uświa­do­mić so­bie, że wy­gła­sza on tylko opi­nie, które chce przed­sta­wić jako prawdę.

Od­po­wie­dzieć: „Ro­zu­miem twój punkt wi­dze­nia”. To spro­wa­dza in­ter­pre­ta­cję ma­ni­pu­la­tora do po­ziomu opi­nii.

Nie zmie­niać swo­jego spo­sobu ubie­ra­nia się.

Za­no­to­wać so­bie gdzieś, co się wy­da­rzyło, aby upo­rząd­ko­wać my­śli i nie za­po­mnieć o tym, co się stało.

Kilka pytań, które mogą okazać się pomocne dla Florence

Czy wie­rzy, że może być ko­chana lub po­żą­dana tylko wtedy, gdy robi coś, żeby się ko­muś po­do­bać? Je­śli tak to, w jaki spo­sób i z kim do­szła do ta­kiego wnio­sku?

Czy uważa, że musi zre­zy­gno­wać z dba­nia o swoje do­bro, aby się ko­muś po­do­bać? Je­śli tak, to gdzie, kiedy, w jaki spo­sób i z kim do­szła do ta­kiego wnio­sku?

Co spra­wia, że ak­cep­tuje od­po­wie­dzial­ność za po­ten­cję sek­su­alną swo­jego part­nera? Czy uważa, że nie jest wy­star­cza­jąco po­cią­ga­jąca?

Gdzie, kiedy i z kim na­uczyła się re­zy­gno­wać ze swo­ich my­śli bądź osądu na rzecz ko­goś in­nego, by móc tego ko­goś po­dzi­wiać i/lub być przez niego ko­chaną?

Czy może zi­den­ty­fi­ko­wać, jaki zwią­zek mają jej wła­sne od­po­wie­dzi z obecną sy­tu­acją? Czy ta sy­tu­acja wy­wo­łuje ja­kieś wspo­mnie­nia lub uczu­cia?

Czego po­trze­buje, aby zwra­cać wię­cej uwagi na drobne zda­rze­nia i nie an­ga­żo­wać się bar­dziej – lub po­stę­po­wać z ogromną ostroż­no­ścią – w re­la­cję, która może jej za­szko­dzić? Na czym po­winna oprzeć za­ufa­nie do swo­ich uczuć do­ty­czą­cych jej sa­mej? Co ma zro­bić, aby po­czuć się do­brze sama ze sobą, bez względu na to, czy bu­dzi po­żą­da­nie, czy nie?

Piękna Holenderka

Fellatio

Dziwka i alfons

Za małe spodnie

To błąd systemu

To wina matki

Ręka między nogami

Sobotnie porządki

Kieliszki

Diagnoza

Tapeta

Koledzy

Dobra znajoma

Kot

Wierzycielka

Kąpiel

Wakacje

Nowe zasłony

Wakacje w tropikach

Dom na wsi

Grafik

Haiku

Roz­dział 2

Techniki manipulacji stosowane przez współmałżonka wobec dalszej rodziny

Spacer

Poranna kawa

Gdzie się podziały talerze?

Roz­dział 3

Techniki manipulacji stosowane po rozwodzie

Takie jest prawo

Ściema

Syn

Po dwunastu latach

Roz­dział 4

Techniki manipulacji stosowane w relacji rodzica z dzieckiem

Rodzinna dyktatura

Tyle wystarczy

Wiedźma

Terapia

Królowa matka

Martwe dziecko

Komiks

Roz­dział 5

Techniki manipulacji stosowane w relacjach zawodowych

Informatyk

Beze mnie jesteś nikim

Pilna sprawa

Oddział gastroenterologii

Pomoc techniczna

Kelner

Stuprocentowy człowiek

Roz­dział 6

Techniki manipulacji stosowane w relacjach przyjacielskich

Rachunek

Psychopsiapsióła

Impreza urodzinowa

Piknik

Matematyczka

Zerwanie znajomości

Dodatek

Podziękowania

Dzię­kuję Suy­apie Ham­mje, która od razu po­szła w moje ślady.

Dzię­kuję Ma­rion Gu­il­le­met i La­mie Younes-Corm, moim re­dak­to­rom, któ­rych su­ge­stie, po­my­sły, wie­dza, en­tu­zjazm i rze­czowe po­dej­ście do sprawy da­wały mi wspar­cie i mo­ty­wa­cję do dzia­ła­nia.

Dzię­kuję Go­margu za piękne i po­my­słowe ilu­stra­cje, ide­al­nie ob­ra­zu­jące przy­ta­czane hi­sto­rie, które sta­no­wią świetne uzu­peł­nie­nie tek­stu, po­bu­dzają wy­obraź­nię i po­ma­gają za­pa­mię­tać opi­sy­wane sy­tu­acje. Mam na­dzieję, że ten ilu­stro­wany po­rad­nik po­może lu­dziom, któ­rzy mają do czy­nie­nia z ma­ni­pu­la­cjami tok­sycz­nych nar­cy­zów.

Dzię­kuję Chloé Chau­veau za świetną ro­botę przy do­ko­ny­wa­niu ko­rekty. Można po­wie­dzieć, że Chloé jest ogrod­niczką pie­lę­gnu­jącą słowa i zwroty, która wie, gdzie i jak zmie­nić nie­ja­sne sfor­mu­ło­wa­nie, aby nadać mu szla­chetny urok fran­cu­skiego ogrodu. Dzięki temu ze­spo­łowi wiele razy przy­po­mi­na­łam so­bie, jak ogromne to szczę­ście, że mam re­dak­tora!

Dzię­kuję Frédéri­cowi Quié za wska­zówki, które mi da­wał, gdy za­czy­na­łam pi­sać tę książkę, po­ka­zały mi, że droga, którą ob­ra­łam, była słuszna. Dzię­kuję Je­anowi-Pau­lowi Zi­égle­rowi za jego cier­pli­wość i pre­cy­zyjne uwagi, które za­chę­cały mnie do dba­nia o rze­tel­ność i dys­cy­plinę.

Dzię­kuję Anouk Ab­ca­sésis za na­sze roz­mowy pełne żar­tów, gdy by­łam za bar­dzo po­chło­nięta próbą wy­ja­śnie­nia ja­kie­goś ter­minu lub szu­ka­niem w swo­jej gło­wie ja­kie­goś słowa. Dzię­kuję Céline Cu­ber­ta­fond, która pod­su­nęła mi tak czy­telną de­fi­ni­cję kra­dzieży ra­do­ści.

Dzię­kuję wszyst­kim oso­bom, które dały mi po­zwo­le­nie na wy­ko­rzy­sta­nie opi­sów swo­ich do­świad­czeń ży­cio­wych – zmo­dy­fi­ko­wa­łam je tak, aby nie można było roz­po­znać, o kogo do­kład­nie cho­dziło. Nie wy­mie­niam ich tu ze względu na to, że chcą za­cho­wać ano­ni­mo­wość, ale my­ślę, że z pew­no­ścią roz­po­znają się w tych hi­sto­riach.

Dzię­kuję Pierre’owi To­uche, zmar­łemu w czerwcu 2020 roku. Na­sze dys­ku­sje na te­maty z za­kresu psy­cho­lo­gii kli­nicz­nej po­mo­gły mi wy­ja­śnić i wy­ra­zić rze­czy, któ­rych sama nie po­tra­fi­ła­bym na­zwać, a prze­cież mia­łam je na końcu ję­zyka.

Indeks technik manipulacji

Jak się bronić przed narcyzem

Anne Clotilde Ziégler

Ilustracje: Gomargu

Tłumaczenie: Katarzyna Iwaszkiewicz

Published in the French language originally under the title: Pervers narcissiques

© 2020, Éditions Solar, an imprint of Édi8, Paris, France. © for the Polish edition: Wydawnictwo RM, 2024

All rights reserved. Wydawnictwo RM, 03-808 Warszawa, ul. Mińska 25 [email protected] www.rm.com.pl

Żadna część tej pracy nie może być powielana i rozpowszechniana, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny) włącznie z fotokopiowaniem, nagrywaniem na taśmy lub przy użyciu innych systemów, bez pisemnej zgody wydawcy.

Wszystkie nazwy handlowe i towarów występujące w niniejszej publikacji są znakami towarowymi zastrzeżonymi lub nazwami zastrzeżonymi odpowiednich firm odnośnych właścicieli.

Wydawnictwo RM dołożyło wszelkich starań, aby zapewnić najwyższą jakość tej książce, jednakże nikomu nie udziela żadnej rękojmi ani gwarancji. Wydawnictwo RM nie jest w żadnym przypadku odpowiedzialne za jakąkolwiek szkodę będącą następstwem korzystania z informacji zawartych w niniejszej publikacji, nawet jeśli Wydawnictwo RM zostało zawiadomione o możliwości wystąpienia szkód.

ISBN 978-83-8151-887-1 ISBN 978-83-7147-139-1 (ePub) ISBN 978-83-7147-140-7 (mobi)

Redaktor prowadząca: Barbara Ramza-KołodziejczykRedakcja: Aneta BożedajekKorekta: Marta StochmiałekProjekt graficzny książki: na podstawie projektu Magdaleny BetlejEdytor wersji elektronicznej: Tomasz ZajbtOpracowanie wersji elektronicznej: Marcin FabijańskiWeryfikcja wersji elektronicznej: Justyna Mrowiec

W razie trudności z zakupem tej książki prosimy o kontakt z wydawnictwem: [email protected]