Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Janko Muzykant” to lektura szkolna. Ebook „Janko Muzykant” zawiera przypisy opracowane specjalnie dla uczennic i uczniów szkoły podstawowej.
Janko Muzykant to jedna z najpopularniejszych noweli autorstwa Henryka Sienkiewicza.
Tytułowy Janko to wiejski 10-letni chłopiec, który jest zafascynowany muzyką. Gdy Janko urodził się, podejrzewano, że zarówno on, jak i jego matka, prędko umrą. Oboje jednak przeżyli — ale chłopiec zawsze był chorowitym, słabowitym dzieckiem i powtarzano, że nic z niego nie wyrośnie. Jego największą miłością była muzyka — słyszał ją w naturze, ale także uwielbiał podsłuchiwać wiejskie zabawy. Janko marzył o skrzypcach, podsłuchiwał, jak gra na nich lokaj z pobliskiego dworu. Pewnego razu, gdy w pobliżu dworu nikogo nie było, zakradł się, aby dotknąć wymarzonego instrumentu…
Sienkiewicz zwraca uwagę na problem niemożliwości kształcenia — a nawet zrozumienia — utalentowanych dzieci pochodzących ze wsi, a także tragiczne konsekwencje braku dostępu do wiedzy. Realizuje pozytywistyczny postulat pracy u podstaw. Nowela Janko Muzykant została po raz pierwszy opublikowana 1879 roku w „Kurierze Warszawskim”.
Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 13
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN 978-83-288-3880-2
Przyszło to na świat wątłe, słabe. Kumy, co się były zebrały przy tapczanie położnicy, kręciły głowami i nad matką, i nad dzieckiem. Kowalka Szymonowa, która była najmądrzejsza, poczęła chorą pocieszać:
— Dajta — powiada — to zapalę nad wami gromnicę, juże z was nic nie będzie, moja kumo; już wam na tamten świat się wybierać i po dobrodzieja by posłać, żeby wam grzechy wasze odpuścił.
— Ba! — powiada druga. — A chłopaka to zara trza ochrzcić; on i dobrodzieja nie doczeka, a — powiada — błogo będzie, co choć i strzygą się nie ostanie.
Tak mówiąc zapaliła gromnicę, a potem wziąwszy dziecko pokropiła je wodą, aż poczęło oczki mrużyć, i rzekła jeszcze:
— Ja ciebie „krzcę” w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego i daję ci na przezwisko Jan, a teraz–że, duszo „krześcijańska”, idź, skądeś przyszła. Amen!
Ale dusza chrześcijańska nie miała wcale ochoty iść, skąd przyszła, i opuszczać chuderlawego ciała, owszem, poczęła wierzgać nogami tego ciała, jako mogła, i płakać, chociaż tak słabo i żałośnie, że jak mówiły kumy: „Myślałby kto, kocię nie kocię albo co!”
Posłano po księdza; przyjechał, zrobił swoje, odjechał, chorej zrobiło się lepiej. W tydzień wyszła baba do roboty. Chłopak ledwo „zipał”, ale zipał; aż w czwartym roku okukała kukułka na wiosnę chorobę, więc się poprawił i w jakim takim zdrowiu doszedł do dziesiątego roku życia.