Jezus mówi do ciebie - Sarah Young - ebook + książka

Jezus mówi do ciebie ebook

Sarah Young

5,0
29,90 zł

-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

"Przyjdź do mnie ze wszystkimi swoimi słabościami: fizycznymi, emocjonalnymi i duchowymi. Odpocznij w Mojej kojącej Obecności, pamiętając, że nie ma dla Mnie nic niemożliwego. Oderwij swój umysł od problemów, aby skupić się na Mnie. Pamiętaj, że mogę uczynić nieskończenie więcej, niż prosisz czy rozumiesz. Jednak zamiast przekonywać Mnie, abym zrobił to czy tamto, staraj się dostroić do tego, co już czynię."

Te słowa pochodzące od samego Jezusa usłyszała w swoim sercu Sarah Young, pisarka chrześcijańska, w czasie osobistej rozmowy z Panem. Słów tych było więcej, zaczęła je więc spisywać.

Jak sama mówi, odczuła potrzebę słuchania Boga „z piórem w ręku”. Kiedy zaczęła się dzielić tym doświadczeniem z bliskimi jej ludźmi, zauważyła, że słowa te stają się dla nich źródłem wielkiej duchowej radości i szczęścia. Tak powstała książka Jezus mówi do ciebie, którą przeczytało już ponad 8 milionów ludzi na całym świecie. Przetłumaczono ją na 25 języków. Fenomen tej książki kryje się w tym, że każdy, kto będzie ją czytał, dostrzeże, że są to słowa skierowane bezpośrednio do niego. To, co Jezus uczyni dzięki tym słowom w Twoim sercu, jak zmieni Twoje życie, jest jeszcze tajemnicą. Zmieni je jednak na pewno.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 253

Oceny
5,0 (26 ocen)
25
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Verdi007

Nie oderwiesz się od lektury

ok
00
Nabrue

Nie oderwiesz się od lektury

Uwielbiam zaczynać każdy dzień od przeczytania fragmentu tej książki. Wynotowalam sobie wiele cytatów, do których lubię wracać. Książkę polecam wszystkim wierzącym i praktykującym chrześcijanom.
00



Ori­gi­nal­ly pu­bli­shed as Je­sus Cal­ling. En­joy­ing Pe­ace in His Pre­sen­ce by Sa­rah Young

Co­py­ri­ght © 2004 Sa­rah Young

Co­py­ri­ght © for the Po­lish trans­la­tion by Wy­daw­nic­two Esprit 2013

All ri­ghts re­se­rved.

This Li­cen­sed Work pu­bli­shed un­der lin­cen­se.

Na okład­ce: Chry­stus, Mar­co Pal­mez­za­no © Chri­stie’s Ima­ges/Cor­bis

Re­dak­cja: Mał­go­rza­ta Pa­sic­ka, Ewa Ślu­sar­czyk

Kon­wer­sja do for­ma­tów EPUB i MOBI: Mał­go­rza­ta Wi­dła

Im­pri­ma­tur: Ku­ria Me­tro­po­li­tal­na w Kra­ko­wie, nr 2235/2013 z 21 sierp­nia 2013, bp Jan Szko­doń, wik. gen.; o. prof. To­masz Dą­bek, cen­zor

ISBN 978-83-63621-92-6

Wy­da­nie i, Kra­ków 2013

Wy­daw­nic­two Esprit SC

ul. św. Kin­gi 4, 30-528 Kra­ków

tel./fax 12 267 05 69, 12 264 37 09

e-mail: sprze­[email protected]

ksie­gar­[email protected]

biu­ro@wy­daw­nic­two­esprit.com.pl

Księ­gar­nia in­ter­ne­to­wa: www.esprit.com.pl

De­dy­ku­ję tę książ­kę mo­jej ma­mie, któ­ra za­chę­ca­ła mnie do tego, abym nie prze­sta­wa­ła pi­sać, i we wzru­sza­ją­cy spo­sób wy­ra­ża­ła swo­je uzna­nie dla mo­jej pra­cy. Trzy­ma­ła rę­ko­pis przy łóż­ku, żeby go co rano czy­tać. Gdy któ­re­goś razu wy­je­cha­ła, po­pro­si­ła mnie, abym co­dzien­nie prze­sy­ła­ła jej swo­je pra­ce fak­sem. Kie­dy zmar­ła na raka, od­kry­łam, że prze­pi­sy­wa­ła ich frag­men­ty do dzien­ni­ka. Moja mama, któ­ra mo­dli­ła się za mnie w lep­szych i gor­szych okre­sach, włą­cza­jąc w to moje lata bun­tu, w peł­ni otwo­rzy­ła swo­je ser­ce na moje utwo­ry re­li­gij­ne. Pra­gnę­ła pi­sać książ­ki dla dzie­ci, o czym czę­sto mó­wi­ła, ale to ma­rze­nie ni­g­dy się nie zi­ści­ło. Jed­nak w pew­nym sen­sie na­pi­sa­ła książ­kę – tę książ­kę – za moim po­śred­nic­twem.

Dzię­ku­ję, Nani!

Two­je dzie­dzic­two jest wciąż żywe!

WSTĘPJE­ZUS MÓWI DO CIE­BIE

Obec­no­ści Boga do­świad­czy­łam po raz pierw­szy w ma­low­ni­czo pięk­nej sce­ne­rii. Miesz­ka­łam i stu­dio­wa­łam wte­dy we wspól­no­cie w ma­leń­kiej wio­sce po fran­cu­skiej stro­nie Alp. Był to je­den z ośrod­ków L’Abri, mię­dzy­na­ro­do­wej or­ga­ni­za­cji o cha­rak­te­rze dusz­pa­ster­skim za­ło­żo­nej w Szwaj­ca­rii przez Fran­ci­sa i Edith Scha­ef­fe­rów1. Pod­czas swo­je­go po­by­tu w L’Abri mo­głam do woli zwie­dzać baj­ko­we oko­li­ce. Zbli­żał się ko­niec zimy i po­łu­dnio­we słoń­ce świe­ci­ło tak moc­no, że moż­na się było opa­lać, lecz zie­mię wciąż jesz­cze po­kry­wa­ła gru­ba war­stwa śnie­gu. Ra­żą­ce pro­mie­nie sło­necz­ne od­bi­te od nie­ska­zi­tel­nie bia­łe­go śnie­gu roz­pra­sza­ły ciem­no­ści umy­słu, któ­re od lat znie­wa­la­ły moje my­śli.

Co­dzien­nie wspi­na­łam się na wy­so­kie wzgó­rze, aby za­chwy­cić swo­ją du­szę wi­do­kiem, jaki się stam­tąd roz­cią­gał. Sto­jąc na szczy­cie, za­tra­ca­łam się w kra­jo­bra­zie nie­skoń­czo­ne­go pięk­na. W dole le­ża­ła wio­ska, któ­ra sta­ła się moim do­mem. W jej pa­no­ra­mie do­mi­no­wał strze­li­sty ko­ściół. Po dru­giej stro­nie wzgó­rza znaj­do­wa­ło się Je­zio­ro Ge­new­skie, któ­re sła­ło mi swo­je po­zdro­wie­nia, od­bi­ja­jąc pro­mie­nie sło­necz­ne. Gdy pod­nio­słam gło­wę, wi­dzia­łam wo­kół sie­bie ośnie­żo­ne szczy­ty Alp. Ob­ra­ca­łam się ku nim dzie­siąt­ki razy, aby wchło­nąć tyle, ile tyl­ko się dało, ma­jąc do dys­po­zy­cji dwo­je oczu i ogra­ni­czo­ny umysł.

Jako cór­ka na­uczy­cie­la aka­de­mic­kie­go za­wsze by­łam za­chę­ca­na do tego, aby dużo czy­tać i sa­mo­dziel­nie my­śleć. W tam­tym okre­sie mia­łam już za sobą stu­dia fi­lo­zo­ficz­ne na Wel­le­sley Col­le­ge i koń­czy­łam stu­dia ma­gi­ster­skie na Tu­fts Uni­ver­si­ty. Kil­ka mie­się­cy wcze­śniej brat po­pro­sił mnie, abym prze­czy­ta­ła książ­kę Esca­pe from Re­ason [Uciecz­ka od ro­zu­mu] Scha­ef­fe­ra. Ku mo­je­mu wiel­kie­mu za­sko­cze­niu i ogrom­nej ra­do­ści ta mała ksią­żecz­ka od­po­wie­dzia­ła na py­ta­nia, któ­re już daw­no od sie­bie od­su­nę­łam, uzna­jąc je za po­zba­wio­ne od­po­wie­dzi. To wła­śnie wier­ność Scha­ef­fe­ra jego wła­snym prze­ko­na­niom przy­wio­dła mnie do tego nie­ska­żo­ne­go miej­sca. Zna­la­złam się tam, bo szu­ka­łam praw­dy, lecz do­pie­ro cu­dow­ne dzie­ło stwo­rze­nia spra­wi­ło, że otwo­rzy­łam swo­je ser­ce na Pana.

Któ­re­goś wie­czo­ra opu­ści­łam na­szą cie­płą, przy­tul­ną chat­kę, żeby prze­spa­ce­ro­wać się wśród za­śnie­żo­nych gór. Wę­dro­wa­łam po­śród gę­sto ro­sną­cych drzew i czu­łam się bez­bron­na oraz peł­na po­dzi­wu dla tego zim­ne­go, sre­brzy­ste­go pięk­na. Po­wie­trze było su­che i rześ­kie, aż kłu­ło w noz­drza. Na­gle po­czu­łam, że otu­la mnie cie­pła mgła. Zda­łam so­bie spra­wę z cu­dow­nej Obec­no­ści Pana i szep­nę­łam bez­wied­nie: „Słod­ki Jezu”. Ni­g­dy wcze­śniej nie uży­wa­łam tego zwro­tu i by­łam wstrzą­śnię­ta, sły­sząc samą sie­bie z taką czu­ło­ścią zwra­ca­ją­cą się do Je­zu­sa. Kie­dy roz­my­śla­łam nad tym krót­kim wes­tchnie­niem, zda­łam so­bie spra­wę, że była to re­ak­cja na­wró­co­ne­go ser­ca. Gdy uświa­do­mi­łam so­bie ten fakt, zro­zu­mia­łam, że na­le­żę do Pana. Mia­ło to o wie­le więk­sze zna­cze­nie niż rze­czo­we od­po­wie­dzi, któ­rych szu­ka­łam. Oto bo­wiem na­wią­za­łam re­la­cję ze Stwo­rzy­cie­lem wszech­świa­ta.

Rok póź­niej, już po po­wro­cie do Sta­nów Zjed­no­czo­nych, po­now­nie do­świad­czy­łam Obec­no­ści Je­zu­sa. Opła­ki­wa­łam wła­śnie roz­pad po­waż­ne­go związ­ku i za­sta­na­wia­łam się, czy fakt, że je­stem chrze­ści­jan­ką, ma ja­ki­kol­wiek wpływ na ja­kość mo­je­go ży­cia.

Pra­co­wa­łam wte­dy w Vir­gi­nii jako au­tor­ka do­ku­men­ta­cji tech­nicz­nej. Któ­re­goś dnia szef wy­słał mnie na kon­fe­ren­cję do Atlan­ty. Kie­ro­wa­na po­czu­ciem obo­wiąz­ku, zgo­dzi­łam się wy­ko­nać to po­le­ce­nie i bez en­tu­zja­zmu za­mel­do­wa­łam się w ho­te­lu. Gdy zna­la­złam się sama w po­ko­ju, po­czu­łam, jak za­le­wa mnie fala osa­mot­nie­nia. Pró­bu­jąc przed nią uciec, wy­szłam z ho­te­lu i za­czę­łam krą­żyć bez celu uli­ca­mi Atlan­ty. Rzu­ci­łam okiem na kil­ka ksią­żek le­żą­cych na ulicz­nym stra­ga­nie. Moją uwa­gę zwró­ci­ła po­zy­cja Bey­ond Our­se­lves [Poza nami] au­tor­stwa Ca­the­ri­ne Mar­shall. Prze­czy­ta­łam ją tego sa­me­go wie­czo­ra i już nie czu­łam się sa­mot­na. Klęk­nę­łam przy łóż­ku w ste­ryl­nym ho­te­lo­wym po­ko­ju i po­czu­łam wszech­ogar­nia­ją­cą Obec­ność – moje ser­ce na­peł­ni­ło się po­ko­jem i mi­ło­ścią. Wie­dzia­łam, że Je­zus jest ze mną, i łą­czy się ze mną w bólu. Był to nie­wąt­pli­wie ten sam „słod­ki Je­zus”, któ­re­go spo­tka­łam w Al­pach.

Przez ko­lej­ne szes­na­ście lat wio­dłam – moż­na by po­wie­dzieć – przy­kład­ne chrze­ści­jań­skie ży­cie. Pod­ję­łam stu­dia w Co­ve­nant The­olo­gi­cal Se­mi­na­ry w St. Lo­uis, gdzie zdo­by­łam ty­tuł ma­gi­stra w za­kre­sie po­rad­nic­twa psy­cho­lo­gicz­ne­go i nauk bi­blij­nych. Tam po­zna­łam swo­je­go przy­szłe­go męża, Ste­ve’a, mi­sjo­na­rza, któ­ry zgod­nie z dwu­po­ko­le­nio­wą ro­dzin­ną tra­dy­cją pra­co­wał w Ja­po­nii. Po stu­diach dwu­krot­nie wy­je­cha­li­śmy na czte­ry lata do Ja­po­nii, gdzie pra­co­wa­li­śmy przy za­kła­da­niu ko­ścio­łów. Pod­czas pierw­sze­go po­by­tu na świat przy­szła na­sza có­recz­ka, a pod­czas spę­dzo­nej w USA prze­rwy mię­dzy ko­lej­ny­mi mi­sja­mi uro­dził się nam sy­nek. Na­stęp­nie wró­ci­li­śmy na trzy lata do Sta­nów. Miesz­ka­li­śmy w Atlan­cie, gdzie Ste­ve pra­co­wał w miej­sco­wym ko­ście­le dla Ja­poń­czy­ków, a ja zdo­by­łam ko­lej­ny ty­tuł za­wo­do­wy w za­kre­sie po­rad­nic­twa psy­cho­lo­gicz­ne­go na Geo­r­gia Sta­te Uni­ver­si­ty.

W ra­mach zdo­by­wa­nia do­świad­cze­nia za­wo­do­we­go pra­co­wa­łam w po­rad­ni chrze­ści­jań­skiej w re­jo­nie Atlan­ty. Uwiel­bia­łam po­ma­gać głę­bo­ko zra­nio­nym ko­bie­tom szu­kać uzdro­wie­nia w Chry­stu­sie. Prze­peł­nia­ła mnie też wdzięcz­ność, po­nie­waż mia­łam do­bre­go, ko­cha­ją­ce­go męża i dwój­kę wspa­nia­łych dzie­ci, któ­re były naj­więk­szą ra­do­ścią mo­je­go ży­cia. Jed­nak w cią­gu tych szes­na­stu lat ani razu nie do­świad­czy­łam ży­wej Obec­no­ści Je­zu­sa.

W re­zul­ta­cie la­tem 1990 roku po­now­nie za­czę­łam jej szu­kać. Naj­pierw po­grą­ży­łam się w książ­ce mo­dli­tew­nej Abi­ding Pre­sen­ce [Sta­ła obec­ność] au­tor­stwa An­drew Mur­raya. Au­tor uwa­ża, że chrze­ści­ja­nie po­win­ni nie­ustan­nie do­świad­czać Obec­no­ści Boga. Mur­ray pod­kre­śla, że to waż­ne, aby­śmy jak naj­czę­ściej spę­dza­li czas tyl­ko z Pa­nem, po­grą­że­ni w ci­chej, nie­prze­rwa­nej roz­mo­wie.

W cza­sie gdy za­czy­na­łam tę lek­tu­rę, prze­ży­wa­łam dość burz­li­wy okres. Cze­ka­li­śmy wła­śnie na wizy ze­zwa­la­ją­ce na po­byt w Au­stra­lii, gdzie chcie­li­śmy za­ło­żyć ko­ściół dla Ja­poń­czy­ków ży­ją­cych w Mel­bo­ur­ne. Mu­sia­łam zre­zy­gno­wać z sa­tys­fak­cjo­nu­ją­cej mnie pra­cy do­rad­cy, aby przy­go­to­wać się do prze­pro­wadz­ki, i po­wo­li przy­zwy­cza­ja­łam się do tej stra­ty. W cza­sie tych prze­ło­mo­wych zmian za­czę­łam na po­waż­nie szu­kać Bo­żej Obec­no­ści. Dzień roz­po­czy­na­łam od spo­tka­nia z Pa­nem, za­opa­trzo­na w Bi­blię, książ­kę mo­dli­tew­ną, dzien­nik, dłu­go­pis i kawę. Gdy tak trwa­łam w Bo­żej Obec­no­ści, Pan za­czął się przede mną od­kry­wać. Go­dzi­na lub dwie sam na sam z Bo­giem mi­ja­ły zde­cy­do­wa­nie zbyt szyb­ko.

Nie­pew­ność, któ­rej mu­sia­łam sta­wić czo­ła w tam­tym okre­sie, jesz­cze bar­dziej zbli­ży­ła mnie do Boga. Wraz z mę­żem nie mie­li­śmy po­ję­cia, kie­dy otrzy­ma­my wizy ze­zwa­la­ją­ce na sta­ły po­byt, więc okres ocze­ki­wa­nia zda­wał się nie mieć koń­ca. Prze­szłam w tam­tym cza­sie czte­ry ope­ra­cje, w tym dwie na czer­nia­ka. Wer­set bi­blij­ny, któ­ry do­da­wał mi otu­chy w tym trud­nym okre­sie ocze­ki­wa­nia, to­wa­rzy­szył mi tak­że pod­czas nie­koń­czą­ce­go się lotu do Au­stra­lii: „O tak, z we­se­lem wyj­dzie­cie i w po­ko­ju was przy­pro­wa­dzą” (Iz 55,12)2.

Osie­dli­li­śmy się w Au­stra­lii i każ­de z nas roz­po­czę­ło swo­ją po­dwój­ną po­słu­gę. Wspie­ra­łam Ste­ve’a w two­rze­niu pierw­sze­go w Mel­bo­ur­ne ko­ścio­ła dla Ja­poń­czy­ków, ale moja służ­ba po­le­ga­ła przede wszyst­kim na udzie­la­niu wspar­cia psy­cho­lo­gicz­ne­go au­stra­lij­skim ko­bie­tom. Część z nich wy­cho­dzi­ła z du­cho­wej nie­wo­li i trau­my spo­wo­do­wa­nej strasz­ny­mi nad­uży­cia­mi.

Ta in­ten­syw­na dzia­łal­ność mi­syj­na spra­wi­ła, że na­sza ro­dzi­na zo­sta­ła na­ra­żo­na na po­waż­ne za­gro­że­nia na­tu­ry du­cho­wej i co dzień rano mo­dli­łam się o ochro­nę. Któ­re­goś ran­ka, gdy wzno­si­łam swo­je mo­dli­twy, wy­obra­zi­łam so­bie, jak Bóg osła­nia każ­de­go z nas po ko­lei. Zo­ba­czy­łam naj­pierw na­szą cór­kę, po­tem syna, a po­tem Ste­ve’a w otocz­ce zło­ci­ste­go świa­tła opie­kuń­czej Bo­żej Obec­no­ści. Gdy mo­dli­łam się we wła­snej in­ten­cji, na­gle opro­mie­ni­ło mnie ja­skra­we świa­tło i po­czu­łam głę­bo­ki spo­kój. Do­świad­cza­jąc Obec­no­ści Boga w ten in­ten­syw­ny spo­sób, zu­peł­nie stra­ci­łam po­czu­cie cza­su. To prze­ży­cie było dla mnie za­sko­cze­niem, ale przy­ję­łam je z wdzięcz­no­ścią, moc­niej­sza na du­chu.

Za­le­d­wie dwa lub trzy dni póź­niej jed­na z mo­ich pod­opiecz­nych, ofia­ra ka­zi­rodz­twa, za­czę­ła opo­wia­dać mi o swo­ich do­świad­cze­niach zwią­za­nych z sa­ta­ni­stycz­ny­mi nad­uży­cia­mi ry­tu­al­ny­mi3. Ta for­ma kul­tu Sza­ta­na wią­że się z pod­da­wa­niem ofiar (czę­sto ma­łych dzie­ci) nie­sły­cha­nie okrut­nym, hań­bią­cym tor­tu­rom. Wspól­nie z moją dziel­ną pod­opiecz­ną prze­pra­wi­ły­śmy się przez mro­ki jej wspo­mnień. Bóg przy­go­to­wał mnie na tę ciem­ność, opro­mie­niw­szy mnie wcze­śniej swo­im cu­dow­nym Świa­tłem. Zro­zu­mia­łam wte­dy, że moje do­świad­cze­nia zwią­za­ne z Bożą Obec­no­ścią mają słu­żyć nie tyl­ko mo­je­mu do­bru, ale też do­bru in­nych.

W tym sa­mym roku (1992) za­czę­łam czy­tać God Cal­ling [Bóg mówi do cie­bie], książ­kę mo­dli­tew­ną na­pi­sa­ną przez dwie ano­ni­mo­we „słu­chacz­ki”. Au­tor­ki w mil­cze­niu trwa­ły przy Bogu z kar­tą i dłu­go­pi­sem w dło­ni i za­pi­sy­wa­ły wszyst­ko, co Pan im prze­ka­zał. Wia­do­mo­ści zo­sta­ły za­pi­sa­ne w pierw­szej oso­bie, a za­imek „Ja” od­no­si się do Boga. Ktoś prze­słał mi tę książ­kę ze Sta­nów, gdy jesz­cze miesz­ka­łam w Ja­po­nii. Wte­dy jej nie prze­czy­ta­łam, ale za­cho­wa­łam ją w swo­ich zbio­rach mimo dwóch mię­dzy­na­ro­do­wych prze­pro­wa­dzek. Sześć lub sie­dem lat póź­niej ta nie­po­zor­na bro­szu­ro­wa pu­bli­ka­cja sta­ła się moim skar­bem. Nie­zwy­kle sil­nie sprzę­gła się z pra­gnie­niem, aby żyć w Obec­no­ści Je­zu­sa.

W na­stęp­nym roku za­czę­łam się za­sta­na­wiać, czy ja tak­że mo­gła­bym otrzy­my­wać ta­kie prze­sła­nia w chwi­lach ob­co­wa­nia z Bo­giem. Przez lata pro­wa­dzi­łam dzien­ni­ki mo­dli­tew­ne, ale była to ko­mu­ni­ka­cja jed­no­kie­run­ko­wa: tyl­ko ja mó­wi­łam. Wie­dzia­łam, że Bóg ko­mu­ni­ku­je się ze mną po­przez Bi­blię, ale pra­gnę­łam cze­goś wię­cej. Co­raz bar­dziej chcia­łam usły­szeć, co Bóg ma mi oso­bi­ście do po­wie­dze­nia da­ne­go dnia. Po­sta­no­wi­łam wsłu­chi­wać się w Jego głos z dłu­go­pi­sem w dło­ni i za­pi­sy­wać wszyst­ko, co – jak mi się wy­da­wa­ło – do mnie mó­wił. Za pierw­szym ra­zem czu­łam się dziw­nie, ale otrzy­ma­łam prze­sła­nie. Było krót­kie, bi­blij­ne i na te­mat. Do­ty­czy­ło kwe­stii, któ­re były mi bli­skie w tam­tym cza­sie: za­ufa­nia, lęku i bli­sko­ści Boga. Od­po­wie­dzia­łam na nie mo­dli­twą, któ­rą za­pi­sa­łam w swo­im dzien­ni­ku.

Pi­sa­nie dzien­ni­ka przy­bra­ło for­mę dia­lo­gu. Wkrót­ce prze­pływ tych prze­ka­zów stał się bar­dziej swo­bod­ny i ku­pi­łam na­wet spe­cjal­ny ze­szyt, aby je za­pi­sy­wać. Ta nowa for­ma ko­mu­ni­ka­cji z Pa­nem za­czę­ła być naj­waż­niej­szym punk­tem mo­je­go dnia. Wie­dzia­łam, że moje za­pi­ski nie są na­tchnio­ne – jak Pi­smo – mimo wszyst­ko po­ma­ga­ły mi zbli­żyć się do Boga.

Lata mi­ja­ją, a ja w chwi­lach kon­tem­pla­cji wciąż otrzy­mu­ję od Boga oso­bi­ste prze­sła­nia. Im cięż­sze jest moje ży­cie, tym bar­dziej po­trze­bu­ję tych za­chę­ca­ją­cych wska­zó­wek od Stwór­cy. Ci­che trwa­nie przy Bogu jest tak samo waż­ne jak moje za­pi­ski z tych chwil me­dy­ta­cji. W za­sa­dzie zda­rza mi się cza­sem, że trwam przy Bogu, nie za­pi­su­jąc ani sło­wa. Gdy tak sku­piam się na Panu, cza­sem do­świad­czam „peł­ni ra­do­ści” (Ps 16,11), a cza­sem po pro­stu roz­ko­szu­ję się Jego ła­god­nym to­wa­rzy­stwem i po­zwa­lam, aby na­peł­niał mnie swo­im Po­ko­jem. Przez te wszyst­kie lata słu­cha­nia Pana z dłu­go­pi­sem w dło­ni czu­łam, że te­mat Po­ko­ju Bo­że­go od­gry­wa w mo­ich za­pi­skach co­raz waż­niej­szą rolę. Je­stem pew­na, że ta ten­den­cja po czę­ści od­zwier­cie­dla moje oso­bi­ste pra­gnie­nie, ale gdy po­zna­ję nowe oso­by, prze­ko­nu­ję się, że bal­sa­mu w po­sta­ci Je­zu­so­we­go Po­ko­ju po­trze­bu­je więk­szość z nas.

Frag­men­tem Pi­sma, któ­ry zmie­nił moje ży­cie, jest ten oto wer­set z Księ­gi Psal­mów: „Za­trzy­maj­cie się, i we Mnie uznaj­cie Boga” (Ps 46,11). Sło­wa „za­trzy­maj­cie się” moż­na też tłu­ma­czyć jako: „roz­luź­nij­cie się”, „puść­cie” lub „prze­stań­cie się sta­rać”4. W tym wer­se­cie Bóg w su­ge­styw­ny spo­sób za­chę­ca nas do tego, aby­śmy odło­ży­li na bok swo­je tro­ski i szu­ka­li Jego Obec­no­ści. Wie­rzę, że Bóg pra­gnie tych ci­chych mo­men­tów bar­dziej niż my sami. Wie­rzę też, że Pan ni­g­dy nie prze­sta­je mó­wić do tych, któ­rzy Go słu­cha­ją (J 10,27) i nie­ustan­nie po­le­gam na po­mo­cy Du­cha Świę­te­go w tym wzglę­dzie. Zga­dzam się z J.I. Pac­ke­rem, któ­ry w swo­jej książ­ce Your Fa­ther Lo­ves You [Twój Oj­ciec cię ko­cha] pi­sze: „Bóg […] kie­ru­je na­szym umy­słem, gdy roz­my­śla­my w Jego obec­no­ści”.

Wsłu­chi­wa­nie się w Boży głos po­mo­gło mi zbli­żyć się do Pana bar­dziej niż ja­kie­kol­wiek inne ćwi­cze­nie du­cho­we, więc chcę się po­dzie­lić czę­ścią tych prze­słań. W wie­lu czę­ściach świa­ta chrze­ści­ja­nie zda­ją się dą­żyć do głęb­sze­go do­świad­cze­nia Obec­no­ści i Po­ko­ju Je­zu­sa. Za­pi­ski za­war­te w ni­niej­szej książ­ce wy­cho­dzą na­prze­ciw tej po­trze­bie. Je­dy­nym nie­omyl­nym Sło­wem Boga po­zo­sta­je oczy­wi­ście Bi­blia; treść mo­ich no­ta­tek musi być zgod­na z tym nie­zmien­nym wy­znacz­ni­kiem. Nar­ra­to­rem ni­niej­szej książ­ki uczy­ni­łam Je­zu­sa, więc to do Nie­go od­no­szą się wszyst­kie za­im­ki w pierw­szej oso­bie licz­by po­je­dyn­czej („Ja”, „Mój”). Za­imek „ty” od­no­si się do cie­bie, Czy­tel­ni­ku; masz za­tem wra­że­nie, że mówi do cie­bie Je­zus.

Po każ­dej no­tat­ce od­sy­łam czy­tel­ni­ka do okre­ślo­ne­go frag­men­tu Pi­sma. Gdy słu­cha­łam Boga, czę­sto na myśl przy­cho­dzi­ły mi wer­se­ty Bi­blii lub ich uryw­ki, i po­sta­no­wi­łam wpleść je w swo­je za­pi­ski. Sło­wa po­cho­dzą­ce z Pi­sma (pa­ra­fra­zy lub cy­ta­ty) zło­żo­no kur­sy­wą. Nie­któ­re z po­da­nych na koń­cu od­no­śni­ków do­ty­czą wła­śnie tych wy­róż­nio­nych frag­men­tów. Inne od­wo­ła­nia są mniej oczy­wi­ste; za­mie­ści­łam je, aby skło­nić czy­tel­ni­ka do głęb­szych prze­my­śleń. Nie­któ­re z wer­se­tów po­ja­wia­ją się na­der czę­sto, a to dla­te­go, że Bóg wie­lo­krot­nie się nimi po­sił­ko­wał, aby do­da­wać mi sił i otu­chy, skła­nia­jąc mnie do od­wró­ce­nia wzro­ku od „nie­wiel­kich utra­pień mo­je­go obec­ne­go cza­su” (2 Kor 4,17) i spoj­rze­nia na świat z per­spek­ty­wy wiecz­no­ści.

Te­ma­tem, któ­ry czę­sto po­wra­cał, gdy wsłu­chi­wa­łam się w głos Boga, była isto­ta wdzięcz­no­ści i za­ufa­nia. Te dwie war­to­ści są dość sze­ro­ko omó­wio­ne tak­że w Bi­blii i mają dla nas klu­czo­we zna­cze­nie, je­śli chce­my cie­szyć się Obec­no­ścią i Po­ko­jem Je­zu­sa.

Prze­sła­nia sta­no­wią­ce treść ni­niej­szej książ­ki po­win­no się czy­tać po­wo­li, naj­le­piej w ci­szy. Za­chę­cam cię, Czy­tel­ni­ku, do za­ło­że­nia dzien­ni­ka i prze­le­wa­nia na pa­pier wszel­kich my­śli oraz wra­żeń, ja­kie zo­sta­ną ci ze­sła­ne, gdy bę­dziesz trwać w Jego Obec­no­ści. Pa­mię­taj, że Je­zus to Em­ma­nu­el, Bóg z nami. Niech co­raz hoj­niej ob­da­rza cię swo­ją Obec­no­ścią i Po­ko­jem.

Sa­rah Young

1 Fran­cis i Edith Scha­ef­fe­ro­wie w zna­czą­cy spo­sób przy­czy­ni­li się do roz­wo­ju ewan­ge­li­ka­li­zmu w XX wie­ku: oprócz kie­ro­wa­nia L’Abri, an­ga­żo­wa­li się w dusz­pa­ster­stwo dzie­ci i pro­wa­dzi­li sze­ro­ko za­kro­jo­ne dzia­ła­nia na rzecz chrze­ści­jań­stwa ewan­ge­li­kal­ne­go. Ewan­ge­li­ka­lizm to ruch pro­te­stanc­ki kła­dą­cy na­cisk na za­ży­łą więź z Je­zu­sem i świa­do­me oso­bi­ste na­wró­ce­nie okre­śla­ne mia­nem „po­wtór­nych na­ro­dzin” [wszyst­kie przy­pi­sy po­cho­dzą od tłu­macz­ki].

2 Tłu­ma­cze­niem Pi­sma wy­ko­rzy­sty­wa­nym w ni­niej­szej książ­ce jest Bi­blia Ty­siąc­le­cia (Pi­smo Świę­te­go Sta­re­go i No­we­go Te­sta­men­tu, wyd. 4, Po­znań 1984), chy­ba że za­zna­czo­no ina­czej. Przy do­bo­rze źró­dła tłu­macz­ka kie­ro­wa­ła się za­sa­dą wier­no­ści an­glo­ję­zycz­ne­mu ory­gi­na­ło­wi książ­ki.

3Sa­ta­nic ri­tu­al abu­se (SRA) – zbio­ro­we okre­śle­nie przy­pad­ków ry­tu­al­ne­go wy­ko­rzy­sty­wa­nia dzie­ci (oraz, rza­dziej, do­ro­słych), od­no­to­wa­nych w la­tach 80. i 90. XX wie­ku w Sta­nach Zjed­no­czo­nych.

4 Prze­kład pol­ski za przy­ta­cza­ną w ory­gi­na­le New Ame­ri­can Stan­dard Bi­ble.

Sty­czeń

Je­stem bo­wiem świa­do­my za­mia­rów, ja­kie za­my­ślam co do was – wy­rocz­nia Pana – za­mia­rów peł­nych po­ko­ju, a nie zgu­by, by za­pew­nić wam przy­szłość, ja­kiej ocze­ku­je­cie.

Jr 29,11

1 stycz­nia

PRZYJDŹ DO MNIE z po­jęt­nym du­chem, go­to­wym na zmia­ny. Wę­dru­jąc ze Mną, mu­sisz nie­ustan­nie wkra­czać na nowe te­ry­to­ria. Nie trzy­maj się kur­czo­wo sta­rych przy­zwy­cza­jeń, wstę­pu­jąc w nowy rok. Za­miast tego z otwar­tą gło­wą szu­kaj Mo­je­go Ob­li­cza, ma­jąc świa­do­mość, że ci, któ­rzy ze Mną wę­dru­ją, mu­szą prze­mie­niać się przez od­na­wia­nie umy­słu. Gdy sku­piasz na Mnie swo­je my­śli, miej świa­do­mość, że mam na cie­bie ba­cze­nie. Nie od­ry­wam od cie­bie wzro­ku, po­nie­waż moja zdol­ność kon­cen­tra­cji jest nie­ogra­ni­czo­na. Znam i ro­zu­miem cię do­sko­na­le; Moje my­śli sku­pia­ją się na to­bie, otu­la­jąc cię wiecz­ną Mi­ło­ścią. Je­stem też świa­do­my za­mia­rów, ja­kie za­my­ślam co do cie­bie – za­mia­rów peł­nych po­ko­ju, a nie zgu­by, by za­pew­nić ci przy­szłość, ja­kiej ocze­ku­jesz. Daj się po­rwać przy­go­dzie otwie­ra­nia się na świa­do­mość Mo­jej Obec­no­ści.

Rz 12,2; Jr 29,11

2 stycz­nia

OD­POCZ­NIJ W MO­JEJ KO­JĄ­CEJ OBEC­NO­ŚCI. Gdy spę­dzasz ze Mną czas, two­je my­śli czę­sto bie­gną ku pla­nom i pro­ble­mom dnia co­dzien­ne­go. Od­daj Mi swój umysł, abym cię po­krze­pił i od­no­wił. Niech w tych chwi­lach sku­pie­nia prze­ni­ka cię Świa­tło Mo­jej Obec­no­ści, któ­re przy­go­tu­je cię na wszyst­ko, co może przy­nieść dzień. Ofia­ra z two­je­go cza­su Mnie ra­du­je, a two­je­go du­cha umac­nia. Nie po­zwól, aby była zbyt ską­pa. Ode­rwij się od obo­wiąz­ków, któ­re się przed tobą pię­trzą. Ob­ra­łaś naj­lep­szą cząst­kę i nie bę­dziesz jej po­zba­wio­na.

Ps 105,4; Łk 10,39–42

3 stycz­nia

PO­KRZEP SWO­JE­GO DU­CHA w Po­ko­ju Mo­jej Obec­no­ści. Sta­nu tego mo­żesz do­świad­czać w każ­dej chwi­li i w każ­dych oko­licz­no­ściach. Na­ucz się szu­kać we Mnie uciecz­ki na­wet pod­czas wy­ko­ny­wa­nia obo­wiąz­ków tego świa­ta. Je­stem za­rów­no z tobą, jak i w to­bie. Idę przo­dem, aby to­ro­wać ci dro­gę, a jed­no­cze­śnie kro­czę tuż obok. Ni­g­dy nie znaj­dziesz rów­nie od­da­ne­go to­wa­rzy­sza.

Po­nie­waż je­stem two­im nie­od­łącz­nym To­wa­rzy­szem, po­wi­nie­neś stą­pać z za­uwa­żal­ną dla in­nych lek­ko­ścią. Nie po­zwól, aby przy­tło­czy­ły cię pro­ble­my i nie­roz­wią­za­ne spra­wy, po­nie­waż to Ja dźwi­gam two­je bo­le­ści. W świe­cie cze­ka­ją cię pró­by i cier­pie­nie, ale nie po­zwo­lę cię zła­mać. Jam zwy­cię­żył świat: nie zro­bi ci już krzyw­dy. We Mnie masz wiecz­ny Po­kój.

Ps 31,20–21; J 16,33

4 stycz­nia

CHCĘ, ABYŚ WY­PRA­CO­WAŁ W SO­BIE NOWY NA­WYK. Po­sta­raj się mó­wić: „Ufam Ci, Jezu” w od­po­wie­dzi na wszyst­ko, co ci się w ży­ciu przy­tra­fia. Gdy masz dość cza­su, roz­my­ślaj o tym, kim je­stem w ca­łej swo­jej Mocy i Chwa­le; roz­wa­żaj też głę­bię i ogrom Mo­jej Mi­ło­ści do cie­bie.

Dzię­ki tej pro­stej prak­ty­ce bę­dziesz umiał doj­rzeć Mnie w każ­dej sy­tu­acji, uzna­jąc Moją zwierzch­nią wła­dzę nad świa­tem. Kie­dy pa­trzysz na wy­da­rze­nia z tej per­spek­ty­wy – po­przez Świa­tło Mo­jej wszech­obec­no­ści – strach tra­ci swo­ją moc. Je­że­li na­wet w naj­trud­niej­szej sy­tu­acji po­twier­dzasz swo­ją uf­ność we Mnie, prze­ciw­no­ści losu sta­ją się oka­zją do roz­wo­ju. Na­to­miast bło­go­sła­wień­stwa przyj­mu­jesz z wdzięcz­no­ścią, zda­jąc so­bie spra­wę, że pły­ną one pro­sto z Mo­ich ła­ska­wych rąk. Nie­ustan­ne de­kla­ra­cje za­ufa­nia będą przy­bli­żać cię do Mnie i wzmac­niać na­szą re­la­cję.

Ps 63,3; Iz 40,10–11; Ps 139,7–10

5 stycz­nia

MO­ŻESZ WIEŚĆ ZWY­CIĘ­SKIE ŻY­CIE, je­śli bę­dziesz zda­wać się na Mnie. Lu­dzie zwy­kle utoż­sa­mia­ją zwy­cię­stwo z suk­ce­sem. Zwy­cięz­cą jest ten, kto się nie po­ty­ka i nie chwie­je, kto nie po­peł­nia błę­dów. Jed­nak ci, któ­rzy osią­ga­ją suk­ces swo­imi si­ła­mi, czę­sto idą wła­sną dro­gą, za­po­mi­na­jąc o Mnie. Tym­cza­sem za spra­wą pro­ble­mów i po­ra­żek, sła­bo­ści i po­trzeb, uczysz się na Mnie po­le­gać.

Praw­dzi­wa za­leż­ność nie ogra­ni­cza się do pro­sze­nia Mnie o bło­go­sła­wień­stwo dla two­ich de­cy­zji. Mu­sisz przy­cho­dzić do Mnie z otwar­tym umy­słem i otwar­tym ser­cem, pro­sząc, abym za­siał w to­bie Moje pra­gnie­nia. Mogę na­tchnąć cię ma­rze­niem, któ­re­go re­ali­za­cja bę­dzie się wy­da­wa­ła da­le­ko poza two­im za­się­giem. Wiesz, że wła­sny­mi si­ła­mi nie osią­gnął­byś celu. I w ten spo­sób roz­po­czy­na się po­dróż, pod­czas któ­rej cał­ko­wi­cie zda­jesz się na Mnie. Idziesz w wie­rze, stą­pa­jąc po­wo­li, i opie­rasz się na Moim ra­mie­niu, kie­dy tyl­ko chcesz. Po­dróż nie ob­fi­tu­je w suk­ce­sy; co kil­ka kro­ków upa­dasz. Jed­nak po każ­dym upad­ku du­cho­wo wzra­stasz, po­le­ga­jąc na Mnie jesz­cze bar­dziej. Roz­ko­szuj się ra­do­ścią zwy­cię­skie­go ży­cia, zda­jąc się na Mnie z co­raz więk­szą uf­no­ścią.

Ps 34,18–19; 2 Kor 5,7

6 stycz­nia

MOGĘuczy­nić nie­skoń­cze­nie wię­cej, niż pro­sisz czy ro­zu­miesz. Przyjdź do Mnie z po­zy­tyw­ny­mi ocze­ki­wa­nia­mi i świa­do­mo­ścią, że Moja Moc jest nie­ogra­ni­czo­na. Po­proś Mo­je­go Du­cha, aby za­pa­no­wał nad two­im umy­słem i na­peł­nił go wspa­nia­ły­mi my­śla­mi o Mnie. Niech nie znie­chę­ca cię fakt, że wie­le two­ich mo­dlitw wciąż po­zo­sta­je bez od­po­wie­dzi. Czas jest na­uczy­cie­lem – uczy cię cze­kać na Mnie i ufać Mi w ciem­no­ściach. Im trud­niej­sze jest te­raz two­je ży­cie, tym bar­dziej praw­do­po­dob­ne, że do­świad­czysz dzia­ła­nia Mo­jej Chwa­ły i Mocy. Nie po­zwól, aby trud­no­ści cię przy­gnę­bia­ły; spró­buj je trak­to­wać je jako sce­nę dla Mo­jej chwa­leb­nej in­ter­wen­cji. Miej oczy i umysł sze­ro­ko otwar­te na wszyst­ko, co ro­bię w two­im ży­ciu.

Ef 3,20–21; Rz 8,6; Iz 40,30–31; Ap 5,13

7 stycz­nia

NIE SPO­SÓB NAD­TO BYĆ MI WDZIĘCZ­NYM I NAD­TO MNIE WY­CHWA­LAĆ. Na­pi­sa­ne jest prze­cież, że miesz­kam w chwa­łach swo­je­go ludu. Bywa, że wy­chwa­lasz Mnie spon­ta­nicz­nym wy­bu­chem ra­do­ści w od­po­wie­dzi na pro­mien­ne pięk­no lub ob­fi­te bło­go­sła­wień­stwa. Kie­dy in­dziej chwa­lisz Mnie w spo­sób bar­dziej zdy­scy­pli­no­wa­ny i prze­my­śla­ny – jest to akt two­jej woli. Je­stem obec­ny, jak­kol­wiek od­da­jesz Mi chwa­łę. Wdzięcz­ność to jed­na z kró­lew­skich dróg do Mo­jej bli­sko­ści. We wdzięcz­nym ser­cu jest dla Mnie mnó­stwo miej­sca.

Dzię­ku­jąc Mi za licz­ne przy­jem­no­ści, ja­ki­mi cię ob­da­rzam, po­twier­dzasz, że je­stem Bo­giem, od któ­re­go po­cho­dzą wszel­kie bło­go­sła­wień­stwa.Kie­dy dzię­ku­jesz Mi na­wet w ob­li­czu prze­ciw­no­ści, two­ja wia­ra w Moją zwierzch­ność nad świa­tem sta­je się przed­mio­tem po­dzi­wu w nie­wi­dzial­nym kró­le­stwie. Wy­peł­nij wol­ne chwi­le swo­je­go ży­cia wy­ra­za­mi po­dzi­wu i dzięk­czy­nie­niem. Ta ra­do­sna dys­cy­pli­na po­mo­że ci żyć w Mo­jej bli­sko­ści.

Ps 22,41; Ps 146,2–3; 1 Tes 5,18

1 Bi­blia Gdań­ska, War­sza­wa 1996.

8 stycz­nia

ŁA­GOD­NIE OZNAJ­MIAM CI SWO­JĄ OBEC­NOŚĆ. Po­ły­sku­ją­ce pro­mie­nie świa­tła pa­da­ją na two­je su­mie­nie, szu­ka­jąc wej­ścia. Choć po­sia­dam wszel­ką ziem­ską i nie­biań­ską Moc, cie­bie trak­tu­ję z nie­skoń­czo­ną de­li­kat­no­ścią. Im je­steś słab­szy, tym czu­lej się do cie­bie od­no­szę. Niech two­ja sła­bość sta­nie się furt­ką do Mo­jej Obec­no­ści. Za­wsze, gdy czu­jesz się nie­udol­ny, pa­mię­taj, że je­stem two­im naj­pew­niej­szym ra­tun­kiem.

Miej we Mnie na­dzie­ję, a uchro­nisz się przed przy­gnę­bie­niem i ża­lem nad sobą. Na­dzie­ja jest jak zło­ta lina łą­czą­ca cię z nie­bem. Im moc­niej się jej trzy­masz, tym bar­dziej cię od­cią­żam. Idziesz więc z więk­szą lek­ko­ścią. Ocię­ża­łość nie po­cho­dzi z Mo­je­go kró­le­stwa. Trzy­maj się na­dziei, a pro­mie­nie Mo­je­go świa­tła do­się­gną cię w ciem­no­ściach.

Ps 46,21; Rz 12,12; Rz 15,13

1 Bi­blia Gdań­ska, wyd. cyt.

9 stycz­nia

JE­STEM Z TOBĄ I DLA CIE­BIE. Kie­dy po­sta­no­wisz dzia­łać zgod­nie z Moją wolą, żad­na siła na zie­mi i nie­bie cię nie po­wstrzy­ma. Mo­żesz na­po­ty­kać prze­szko­dy, ale nie ule­gaj znie­chę­ce­niu – nie wol­no ci się pod­dać! Z Moją po­mo­cą po­ko­nasz każ­dą trud­ność. Nie ocze­kuj, że na­sza wspól­na dro­ga bę­dzie ła­twa, ale pa­mię­taj, że Ja, twój naj­pew­niej­szy ra­tu­nek, je­stem wszech­moc­ny.

Czę­stą przy­czy­ną we­wnętrz­ne­go na­pię­cia jest chęć przy­spie­sze­nia tego, co nie­unik­nio­ne. To Ja de­cy­du­ję o tem­pie wy­da­rzeń; jest to je­den z głów­nych prze­ja­wów Mo­jej zwierzch­niej wła­dzy nad świa­tem. Je­że­li pra­gniesz być bli­sko Mnie i po­stę­po­wać zgod­nie z Moją wolą, co kil­ka kro­ków proś Mnie, abym po­now­nie wska­zał ci dro­gę. Za­miast pę­dzić bez na­my­słu ku swo­je­mu ce­lo­wi, po­zwól, abym to Ja nada­wał tem­po two­jej wę­drów­ce. Zwol­nij i ciesz się po­dró­żą w Mo­jej Obec­no­ści.

Rz 8,31; Ps 46,2–4; Łk 1,37

10 stycz­nia

ILE­KROĆ DA­JESZ DO­WÓD SWO­JE­GO ZA­UFA­NIA DO MNIE, wrzu­casz mo­ne­tę do Mo­je­go skarb­ca. Gro­ma­dzisz w ten spo­sób ka­pi­tał na trud­ne chwi­le. Za­ufa­nie, któ­re we Mnie za­in­we­sto­wa­łeś, prze­cho­wu­ję bez­piecz­nie w swo­im ser­cu, nie­ustan­nie do­li­cza­jąc od­set­ki. Im bar­dziej Mi ufasz, tym wię­cej daję ci sił, abyś w tym za­ufa­niu wzra­stał.

Ćwicz za­ufa­nie w spo­koj­ne dni, kie­dy nic wiel­kie­go się nie dzie­je. Gdy przyj­dzie bu­rza, two­je za­so­by będą wy­star­cza­ją­ce, abyś prze­trwał. Gro­madź so­bie skar­by w nie­bie, po­kła­da­jąc we Mnie uf­ność. Dzię­ki temu bę­dziesz trwał w Moim Po­ko­ju.

Ps 56,4–5; Mt 6,20–21

11 stycz­nia

OKAŻ MI ZA­UFA­NIE, od­da­jąc Mi kon­tro­lę nad swo­im ży­ciem. Za­trzy­maj się i we Mnie uznaj Boga. Świat na­le­ży do Mnie: Ja go stwo­rzy­łem i Ja nad nim pa­nu­ję. W li­ta­nii Mi­ło­ści ty je­steś stro­ną, któ­ra od­po­wia­da. W swo­ich dzie­ciach szu­kam po­dat­no­ści na Moje dzia­ła­nie. Strzeż do­brze tego daru, któ­ry za­sia­łem w two­im ser­cu. Pie­lę­gnuj go Świa­tłem Mo­jej Obec­no­ści.

Gdy chcesz Mnie o coś pro­sić w mo­dli­twie, po­wiedz Mi o swo­ich tro­skach. Mów do Mnie szcze­rze; otwórz swo­je ser­ce. Po­tem po­dzię­kuj Mi za dzia­ła­nia, któ­re pod­ją­łem na dłu­go przed tym, za­nim bę­dziesz mógł zo­ba­czyć ich re­zul­ta­ty. Nie prze­sta­waj Mi za nie dzię­ko­wać na­wet wów­czas, gdy znów za­pra­gniesz zwró­cić się do Mnie z proś­bą. Je­że­li po­prze­sta­niesz na przed­sta­wie­niu Mi swo­ich trosk, bę­dziesz żył w sta­nie na­pię­cia. Gdy zaś po­dzię­ku­jesz Mi za od­po­wie­dzi na swo­je mo­dli­twy, za­czniesz my­śleć po­zy­tyw­niej. Mo­dli­twy dzięk­czyn­ne spra­wia­ją, że nie­prze­rwa­nie kon­cen­tru­jesz się na Mo­jej Obec­no­ści i na Mo­ich Obiet­ni­cach.

Ps 46,11; Kol 4,2; 2 P 1,3–4

12 stycz­nia

PO­ZWÓL, ŻE PRZY­GO­TU­JĘ CIĘ na dzień, któ­ry się przed tobą otwie­ra. Wiem do­kład­nie, co cię dziś spo­tka; ty masz o tym tyl­ko mgli­ste po­ję­cie. Chciał­byś zo­ba­czyć mapę przed­sta­wia­ją­cą wszyst­kie za­krę­ty i me­an­dry cze­ka­ją­cej cię dro­gi. Czuł­byś się le­piej przy­go­to­wa­ny, gdy­byś był w sta­nie prze­wi­dzieć, co cię cze­ka. Je­śli jed­nak chcesz na­praw­dę do­brze przy­go­to­wać się na wszyst­ko, co może przy­nieść dzień, spę­dzaj ze Mną czas sam na sam.

Nie po­ka­żę ci dro­gi przed tobą, ale za­opa­trzę cię we wszyst­ko, cze­go bę­dziesz po­trze­bo­wał pod­czas po­dró­ży. Moja żywa Obec­ność to­wa­rzy­szy ci na każ­dym kro­ku. Bądź ze Mną w nie­ustan­nym kon­tak­cie i wy­ma­wiaj szep­tem Moje Imię, ile­kroć chcesz skie­ro­wać swo­je my­śli na wła­ści­wy tor. W ten spo­sób prze­mie­rzysz dzień, sku­pia­jąc się na Mnie. Moja sta­ła Obec­ność jest naj­lep­szą mapą dro­go­wą.

Wj 33,14; J 15,4–7

13 stycz­nia

PO­STA­RAJ SIĘ TRAK­TO­WAĆ KAŻ­DY DZIEŃ jak nie­zwy­kłą wy­pra­wę, któ­ra zo­sta­ła sta­ran­nie za­pla­no­wa­na przez Prze­wod­ni­ka. Prze­stań wpa­try­wać się w ho­ry­zont dnia, któ­ry się przed tobą roz­po­ście­ra, i z wy­prze­dze­niem wy­ty­czać wy­god­ne dla sie­bie ścież­ki. Za­miast tego myśl o Mnie i o wszyst­kim, co dla cie­bie przy­go­to­wa­łem. Po­dzię­kuj Mi za ten dzień swo­je­go ży­cia, uzna­jąc go za dro­go­cen­ny, nie­po­wta­rzal­ny dar. Uwierz, że je­stem z tobą w każ­dej chwi­li, nie­za­leż­nie od tego, czy wy­czu­wasz Moją Obec­ność, czy nie. Po­sta­wa peł­na wdzięcz­no­ści i za­ufa­nia po­zwo­li ci pa­trzeć z Mo­jej per­spek­ty­wy na to, co ci się przy­da­rza.

Je­śli bę­dziesz szedł ze Mną, two­je ży­cie ni­g­dy nie bę­dzie nud­ne ani prze­wi­dy­wal­ne. Co­dzien­nie spo­dzie­waj się nie­spo­dzie­wa­ne­go! Nie szu­kaj naj­ła­twiej­sze­go szla­ku, prze­mie­rza­jąc dzień dzi­siej­szy. Bądź go­tów pójść tam, gdzie cię po­pro­wa­dzę. Bez wzglę­du na to, jak stro­ma i zdra­dziec­ka jest dro­ga przed tobą, u Mo­je­go boku za­wsze je­steś naj­bez­piecz­niej­szy.

Ps 118,24; 1 P 2,21

14 stycz­nia

PO­ZWÓL, ŻE OB­DA­RZĘ CIĘ Moją ła­ską i Po­ko­jem. Otwórz swo­je ser­ce i umysł, aby przy­jąć wszyst­ko, co dla cie­bie mam. Nie wstydź się swo­jej we­wnętrz­nej pust­ki. Po­myśl, że jest to ide­al­ne na­czy­nie na Mój Po­kój.

Je­śli tyl­ko chcesz, mo­żesz do­brze wy­glą­dać i ro­bić wra­że­nie czło­wie­ka, któ­re­mu ni­cze­go nie bra­ku­je. Więk­szość lu­dzi może dać się zmy­lić. Jed­nak Ja wi­dzę two­je wnę­trze, do­cie­ram do naj­głęb­szych za­ka­mar­ków two­jej isto­ty. W na­szej re­la­cji nie ma miej­sca na uda­wa­nie. Ra­duj się słod­ką świa­do­mo­ścią, że je­steś w peł­ni ro­zu­mia­ny. Opo­wiedz Mi o swo­ich zma­ga­niach, o tym, że czu­jesz się nie­udol­ny. Dzień po dniu będę po­wo­li prze­ku­wał two­je sła­bo­ści w siłę. Pa­mię­taj, że na­sza re­la­cja jest prze­siąk­nię­ta ła­ską. Dla­te­go ża­den twój czyn i two­je żad­ne za­nie­cha­nie nie zdo­ła odłą­czyć cię od Mo­jej Obec­no­ści.

1 Sm 16,7; Rz 8,38–39

15 stycz­nia

PADA NA CIE­BIE BLASK MO­JEJ TWA­RZY, roz­ta­cza­jąc wo­kół po­świa­tę Po­ko­ju, któ­ry prze­wyż­sza wszel­ki umysł. Oto­czo­ny je­steś mo­rzem pro­ble­mów, ale w tej chwi­li pa­trzysz na Mnie, a Ja je­stem two­im Po­ko­jem. Do­pó­ki się we Mnie wpa­tru­jesz, je­steś bez­piecz­ny. Je­śli zaś two­ją uwa­gę po­chło­ną roz­licz­ne pro­ble­my, za­to­niesz, przy­gnie­cio­ny ich cię­ża­rem. Gdy tyl­ko po­czu­jesz, że to­niesz, za­wo­łaj po pro­stu: „Po­móż mi, Jezu”, a Ja cię ura­tu­ję.

Im bliż­sza jest na­sza re­la­cja, tym bez­piecz­niej mo­żesz się czuć. Po­wierzch­nia wody jest po­marsz­czo­na, a w od­da­li pod­no­szą się zdra­dziec­kie fale. Patrz na Mnie, na Tego, któ­ry się ni­g­dy nie zmie­nia. Za­nim na­dej­dzie czas pró­by, zmniej­szę fale we­dług wła­sne­go uzna­nia. Je­stem za­wsze przy to­bie i po­ma­gam ci ra­dzić so­bie z fa­la­mi dnia dzi­siej­sze­go. Przy­szłość to wid­mo, któ­re chce cię wy­stra­szyć. Śmiej się z przy­szło­ści! Trwaj przy Mnie bli­sko.

Flp 4,7; Mt 14,30; Hbr 12,2

16 stycz­nia

PRZYJDŹ DO MNIE i od­pocz­nij w Mo­jej ko­cha­ją­cej Obec­no­ści. Wiesz, że dzi­siej­szy dzień przy­nie­sie wie­le pro­ble­mów, i za­sta­na­wiasz się, co zro­bić, aby so­bie z nimi po­ra­dzić. Pró­bu­jąc prze­wi­dzieć, co cię cze­ka, za­po­mi­nasz, że je­stem z tobą – te­raz i na wie­ki. Wy­bie­ga­jąc my­ślą w przy­szłość, do trud­nych sy­tu­acji, któ­re być może cię cze­ka­ją, prze­ży­wasz je wie­le razy, a po­wi­nie­neś prze­cho­dzić je tyl­ko raz – wte­dy, gdy rze­czy­wi­ście mają miej­sce. Nie przy­spa­rzaj so­bie do­dat­ko­we­go cier­pie­nia! Przyjdź le­piej do Mnie i od­pocz­nij w Moim Po­ko­ju. Wzmoc­nię cię i przy­go­tu­ję na dzi­siej­szy dzień, prze­mie­nia­jąc twój strach w głę­bo­kie za­ufa­nie.

Mt 11,28–30; Joz 1,5.9

17 stycz­nia

PRZYJDŹ DO MNIE Z WDZIĘCZ­NYM SER­CEM i ciesz się Moją Obec­no­ścią. Przed tobą dzień, któ­ry uczy­ni­łem. Chcę, abyś się nim ra­do­wał, nie mar­twiąc się o to, co bę­dzie ju­tro. Szu­kaj tego, co dla cie­bie przy­go­to­wa­łem, spo­dzie­wa­jąc się ob­fi­tych bło­go­sła­wieństw i go­dząc się na wszel­kie trud­no­ści. Mogę wpleść cuda w naj­zwy­klej­szy dzień, je­śli tyl­ko na Mnie się sku­pisz.

Przyjdź do Mnie ze wszyst­ki­mi swo­imi po­trze­ba­mi, świa­dom, iż Moje bo­gac­two jest tak wiel­kie, że mogę z na­wiąz­ką za­spo­ko­ić wszyst­kie two­je pra­gnie­nia. Bądź ze Mną w nie­ustan­nym kon­tak­cie, abyś – prze­ży­wa­jąc ży­cie – mógł za­ra­zem wzno­sić się po­nad nie. Przed­staw Mi swo­je proś­by w mo­dli­twie i bła­ga­niu z dzięk­czy­nie­niem, a Mój Po­kój, któ­ry prze­wyż­sza wszel­ki umysł, bę­dzie strzegł two­je­go ser­ca i my­śli.

Ps 118,24; Flp 4,6–7.19

18 stycz­nia

PRO­WA­DZĘ CIĘ WŁA­ŚCI­WĄ DRO­GĄ, ale dro­ga ta nie tyl­ko się pnie, ale i opa­da. W dali wi­dać ośnie­żo­ne szczy­ty, któ­re skrzą się w świe­tle słoń­ca. To do­brze, że pra­gniesz je zdo­być, ale nie mo­żesz wy­brać dro­gi na skró­ty. Mu­sisz iść za Mną, po­zwa­la­jąc Mi wy­ty­czać szlak. Wi­dok szczy­tów może pchać cię do przo­du, ale przez cały czas po­wi­nie­neś trzy­mać się bli­sko Mnie.

Ucz się trwać w za­ufa­niu do Mnie, kie­dy coś „się nie uda”. Za­kłó­ce­nia nor­mal­ne­go po­rząd­ku rze­czy uwi­dacz­nia­ją two­ją ode Mnie za­leż­ność. Przyj­mu­jąc wszel­kie pró­by z uf­no­ścią, do­świad­czysz bez­mia­ru chwa­ły. Trzy­maj Mnie za rękę przez cały dzi­siej­szy dzień. Z czu­ło­ścią za­pla­no­wa­łem każ­dy cen­ty­metr dro­gi, któ­ra cię cze­ka. Two­je za­ufa­nie nie może słab­nąć, gdy ścież­ka sta­je się stro­ma i ska­li­sta. Od­dy­chaj głę­bo­ko po­dmu­cha­mi Mo­jej Obec­no­ści i moc­no ści­skaj Moją rękę. Ra­zem nam się uda!

J 21,19; 2 Kor 4,17; Ha 3,19

19 stycz­nia

SZU­KAJ MO­JE­GO OB­LI­CZA, a znaj­dziesz wię­cej, niż mógł­byś so­bie wy­obra­zić. Niech Mój Po­kój strze­że two­je­go ser­ca i my­śli. Je­stem jak chmu­ra Po­ko­ju, któ­ra swo­im desz­czem na­peł­nia sa­dzaw­kę two­je­go umy­słu. Isto­tą Mo­jej Na­tu­ry jest zsy­ła­nie bło­go­sła­wieństw. Isto­tą two­jej – przyj­mo­wa­nie ich z wdzięcz­no­ścią. To układ ide­al­ny, ob­my­ślo­ny jesz­cze przed po­wsta­niem świa­ta. Od­da­waj Mi cześć, przyj­mu­jąc Moje bło­go­sła­wień­stwa z wdzięcz­no­ścią.

Je­stem ce­lem wszyst­kich two­ich po­szu­ki­wań. Gdy bę­dziesz Mnie szu­kać, znaj­dziesz Mnie i po­czu­jesz się speł­nio­ny. Kie­dy two­ją uwa­gę po­chła­nia­ją mniej istot­ne cele, Ja scho­dzę na dal­szy plan. Wciąż je­stem przy to­bie, pa­trzę i cze­kam, ale ty za­cho­wu­jesz się tak, jak­byś był sam. A prze­cież Moje Świa­tło roz­świe­tla każ­dą sy­tu­ację, ja­kiej sta­wiasz czo­ła. Żyj pro­mien­nie, sku­pia­jąc się na Mnie w każ­dej chwi­li swo­je­go ży­cia. Nie po­zwól, aby co­kol­wiek od­wio­dło cię od szu­ka­nia Mnie.

Ps 27,8; Flp 4,7; Jr 29,13

20 stycz­nia

ZA­CZNIJ DZIEŃ ZE ŚWIA­DO­MO­ŚCIĄ, KTO TU RZĄ­DZI. Pla­nu­jąc swo­je dzi­siej­sze dzia­ła­nia, pa­mię­taj, że to Ja za­rzą­dzam wszyst­kim, co cię spo­ty­ka. W dni, kie­dy wszyst­ko prze­bie­ga spraw­nie i tak, jak za­pla­no­wa­łeś, mo­żesz być nie­świa­do­my Mo­jej zwierzch­niej Obec­no­ści. Ale gdy coś ukła­da się nie po two­jej my­śli, roz­glą­daj się za Mną! Być może do­ko­nu­ję wła­śnie w two­im ży­ciu cze­goś waż­ne­go – cze­goś, co kłó­ci się z tym, cze­go się spo­dzie­wa­łeś. W ta­kich chwi­lach mu­sisz być ze Mną w kon­tak­cie, pa­mię­ta­jąc, że Moja dro­ga jest lep­sza od two­jej. Nie pró­buj zro­zu­mieć tego, co się dzie­je. Po pro­stu Mi za­ufaj i z góry po­dzię­kuj Mi za do­bro, któ­re z tego wy­nik­nie. Je­stem bo­wiem świa­do­my za­mia­rów, ja­kie za­my­ślam co do cie­bie, za­mia­rów peł­nych po­ko­ju.

Iz 55,9–11; Jr 29,11

21 stycz­nia

CHCĘ MIEĆ CIĘ CA­ŁE­GO