Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Kompletna biografia Józefa Becka
Józef Beck – jeden z najbardziej kontrowersyjnych polityków dwudziestowiecznej Polski, ulubieniec i prawa ręka marszałka Piłsudskiego, żołnierz i dyplomata, symbol polskiej polityki zagranicznej, której finałem był wybuch II wojny światowej, obiekt plotek i bohater skandalu obyczajowego – a przede wszystkim centralna postać niekończących się dywagacji na temat polskiej polityki zagranicznej przed 1939 rokiem i szans na uniknięcie klęski II Rzeczpospolitej.
Marek Kornat i Mariusz Wołos stworzyli kompletną biografię Becka – od historii rodzinnej poprzez służbę w Drużynach Strzeleckich i Legionach, rolę w przygotowaniu przewrotu majowego, aż po samodzielną działalność dyplomatyczną, klęskę wrześniową i ostatnie lata życia w Rumunii.
Biografia autorstwa Kornata i Wołosa, dzieło duetu wyróżniającego się znawstwem tematu, jest ważnym głosem w sporze o polską politykę, ale także historią życia jednej z najbarwniejszych postaci we współczesnej historii Polski.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 2374
Pamięci
Piotra Wandycza i Anny Cienciały
Wprowadzenie
Józef Beck jest jedną z najbardziej znanych i jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych postaci dziejów Polski w pierwszej połowie XX stulecia. Na jego temat nierzadko spotkać można w literaturze naukowej, o wiele częściej zaś w publicystyce, sądy skrajne – od entuzjastycznych zachwytów aż po całkowite potępienie. W przeciwieństwie do swojego ukochanego wodza i mentora Józefa Piłsudskiego Beck przegrał batalię o historyczną pamięć wśród rodaków. W przestrzeni publicznej aleje czy ulice noszące jego nazwisko policzyć można na palcach jednej ręki, chociaż takie miasta jak Warszawa, Kraków czy Wrocław uhonorowały w ten sposób bohatera książki. Nie ma instytucji państwowych, którym by patronował.
Za życia i po śmierci Beckowi towarzyszyła czarna legenda. Jej źródeł szukać należy w rzucanych czasami zbyt łatwo oraz w wielu wypadkach bezpodstawnych oskarżeniach o udział w tragicznych i smutnych wydarzeniach z dziejów II Rzeczypospolitej, takich jak zniknięcie gen. Włodzimierza Ostoi-Zagórskiego, stanowcza rozprawa z opozycją przez obóz pomajowy, wreszcie twardy kurs wobec mniejszości narodowych – a to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Już w okresie sprawowania przez Becka funkcji ministra spraw zagranicznych w siedmioleciu poprzedzającym wybuch drugiej wojny światowej, zwłaszcza zaś po śmierci Piłsudskiego, był on bezwzględnie atakowany przez opozycję za działania na arenie międzynarodowej, a w sposób bardziej zawoalowany również przez niektórych przedstawicieli własnego obozu politycznego. Po klęsce wrześniowej to przede wszystkim Becka oskarżano o doprowadzenie do niesprzyjającej dla Rzeczypospolitej koniunktury międzynarodowej, skutkującej zmową agresorów w sierpniu 1939 roku i izolacją od sojuszników, wreszcie upadkiem państwa. Pojawiał się i zarzut najcięższego kalibru – to właśnie jego wskazywano jako głównego odpowiedzialnego za wywołanie drugiej wojny światowej. Wielu ludziom i środowiskom było to na rękę, bo w ten sposób, z lepszym czy z gorszym skutkiem, mogli zrzucić własną odpowiedzialność na Polskę i na kierującego jej dyplomacją Becka. Nie brakowało w tym paradoksów. Beck stawiany był przed sądem historii jako oskarżony w większym stopniu niż totalitarne reżimy, z Adolfem Hitlerem, Józefem Stalinem czy Benitem Mussolinim na czele. Uwaga ta dotyczy nie tylko polskich polityków, publicystów, dziennikarzy czy nawet historyków, ale także wielu wpływowych ludzi pióra z Europy i świata. Przedstawiciele opozycji przedwrześniowej, którzy w 1939 roku przejęli władzę na wychodźstwie, potępiali politykę prowadzoną przez Becka, w wielu kwestiach podążając jednak drogami przez niego wytyczonymi. Można uznać to za swego rodzaju alogiczność polskiej historii. To właśnie wówczas rosła w siłę czarna legenda ministra Becka. Podczas drugiej wojny światowej z podziwu godną konsekwencją dbali o to niektórzy rządzący na wychodźstwie politycy, ze wskazaniem na premiera gen. Władysława Sikorskiego, wicepremiera Stanisława Strońskiego i ministrów: Stanisława Kota, Jana Stańczyka czy Henryka Strasburgera. Po wojnie władze komunistyczne w Polsce zohydzały politykę i postać Becka, akcentując jego antysowietyzm i niedwuznacznie sugerując sympatie wobec faszyzmu, a nawet hitleryzmu. Była to zarazem determinanta dla kontrolowanej przez cenzurę historiografii[1]. Może spośród wszystkich polityków II Rzeczypospolitej to właśnie on najlepiej uosabiał całe zło skutkujące upadkiem państwa, a jego postawa była dowodem na brak u elity obozu władzy politycznego rozsądku i partactwo w trudnej sztuce dyplomacji. W Polsce Ludowej można o nim było pisać albo źle, malując go w czarnych barwach, albo wcale. Bardziej wyważone głosy słychać było rzadko. Wychodziły one przede wszystkim od części środowisk emigracyjnych, w ostatnich dekadach istnienia Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej także w kraju[2]. Czarna legenda w wypadku Becka okazała się jednak nadzwyczaj trwała i do dziś nie udało się jej odkłamać. Widać to chociażby na przykładzie cieszących się sporą popularnością prac pisanych przez publicystów, najczęściej z pominięciem osiągnięć historiografii, za to chętnie posługujących się tak zwaną historią alternatywną lub kontrfaktyczną[3]. Z założenia nie wdawaliśmy się w polemiki z autorami takich prac, podobnie zresztą jak i dalekich od naukowości, a wcale licznych paszkwili na temat Becka, które traktowaliśmy zgodnie z zasadą per non est. Krytyczny osąd prowadzonej przez bohatera książki polityki oraz jego postaci dominował i wciąż dominuje w dziejopisarstwie, a także publicystyce wielu innych państw[4]. W większości współczesnych polskich podręczników szkolnych obraz ministra spraw zagranicznych z lat 1932–1939 jest niekorzystny[5].
Zamiarem autorów nie było bynajmniej napisanie książki będącej z założenia przeciwwagą dla tej czarnej legendy, a co za tym idzie – tworzenie jej białej wersji. Poprzez analizę źródeł i formułowanie syntetycznych konkluzji chcieliśmy ukazać całokształt aktywności Becka, kierując się obowiązującą badaczy przeszłości łacińską sentencją sine ira et studio (bez gniewu i upodobania) i nie zapominając o ciążącej na historykach powinności dążenia do bezstronności w opisie oraz interpretowaniu wydarzeń z przeszłości. Uwagi te pozostają szczególnie istotne dla biografistyki, w której pokusy tak hagiografii, jak i paszkwilanctwa są może bardziej widoczne niż w innych rodzajach prac historycznych. Wierzymy, że takie podejście pozwoli czytelnikom na indywidualne wnioski oraz samodzielną interpretację i ocenę postępowania Becka w konkretnych okolicznościach, a może nawet przewartościowanie dotychczas posiadanych opinii na jego temat.
Podkreślić należy, że oceny Becka były i są nadal formułowane głównie z punktu widzenia prowadzonej przez niego polityki zagranicznej II Rzeczypospolitej, zwłaszcza w latach 1938–1939. Trudno się temu dziwić. Był to okres najistotniejszy, bo bezpośrednio poprzedzający wybuch największego konfliktu zbrojnego w dziejach świata i wiążący się z ciężarem odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Bardzo rzadko albo zgoła wcale nie bierze się pod uwagę przy ocenie tej postaci całokształtu jej życiowej drogi. W gruncie rzeczy jest ona zresztą wciąż stosunkowo słabo znana. Autorzy książki niejednokrotnie mieli problem z ustaleniem faktów ze względu na brak lub niekompletność źródeł. Uwaga ta dotyczy zwłaszcza okresu poprzedzającego objęcie szefostwa polskiej dyplomacji w listopadzie 1932 roku.
Celem, jaki postawiliśmy przed sobą, było możliwie pełne zaprezentowanie biografii Becka oraz dziejów polityki zagranicznej II Rzeczypospolitej. Tych dwóch kwestii nie da się bowiem oddzielić. W wielu miejscach książka ma charakter kontekstowy. Niejednokrotnie aktywność bohatera pracy została ukazana na szerokim tle wydarzeń, w których uczestniczył lub też – à rebours – przedstawienie tych wydarzeń było niezbędne dla zrozumienia decyzji i działań przez niego podejmowanych. W latach 1935–1939, czyli od śmierci Piłsudskiego do klęski wrześniowej, Beck był głównym architektem i kreatorem polskiej polityki zagranicznej. Już w pierwszych latach dwudziestolecia międzywojennego uczestniczył w ważnych wydarzeniach wojskowych, politycznych i dyplomatycznych, których naszkicowanie było konieczne do wprowadzenia czytelnika w meandry dziejów. Nie chcieliśmy jednak, aby tytułowa postać książki zniknęła w powodzi opisywanych faktów, wydarzeń i historycznych procesów. Zachowanie rozsądnych proporcji między tłem a biografią Becka stanowiło dla autorów nie lada wyzwanie. Czy udało się mu podołać, oceni czytelnik.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że każdy z autorów książki zajmował się badaniem różnych aspektów życia i polityki Józefa Becka od ponad dwudziestu lat[6]. Decyzję o napisaniu tej pracy podjęliśmy dawno, od samego początku nie odstępując od zamiaru pokazania całego życiorysu tytułowej postaci. Akcent kładziemy jednak na działalność dyplomatyczną Becka, zwłaszcza na okres pracy na stanowisku wiceszefa, a później szefa resortu spraw zagranicznych w latach 1930–1939. Nie jest to równoznaczne ze zdawkowym potraktowaniem innych obszarów jego aktywności czy okresów życia, w tym edukacji, służby wojskowej w Legionach Polskich, armii austro-węgierskiej, III Korpusie Polskim na Ukrainie i wreszcie Wojsku Polskim w latach 1914–1930. Podobnie jak Piłsudski Beck jako polityk nie przestał czuć się żołnierzem. Sporo miejsca poświęcamy internowaniu bohatera książki w Rumunii podczas drugiej wojny światowej.
Ramy chronologiczne zakreślone w tytule monografii zasadniczo pokrywają się z datami życia Józefa Becka (1894–1944). W obu wypadkach zostały one jednak świadomie przekroczone. W odniesieniu do daty początkowej w celu przedstawienia przodków bohatera, wobec daty końcowej zaś – aby zakończyć narrację opisem uroczystego pogrzebu na warszawskich Powązkach po sprowadzeniu prochów Becka z Rumunii do Polski w maju 1991 roku.
Stan badań dotyczących życia i działalności Becka jest zróżnicowany. Więcej napisano na temat prowadzonej przez niego polityki zagranicznej, mniej o młodości, edukacji, służbie wojskowej i drodze do wysokich stanowisk w polityce, a zatem o czasach poprzedzających objęcie sterów polskiej dyplomacji w listopadzie 1932 roku. Nieźle są natomiast przedstawione okoliczności internowania i pobyt Becka w Rumunii w ostatnich latach życia.
Spośród poświęconych mu opracowań wymienić trzeba wydaną w 1985 roku w dużym nakładzie pięćdziesięciu tysięcy egzemplarzy książkę prozaika o historycznym zacięciu Olgierda Terleckiego Pułkownik Beck[7]. Jest to praca o charakterze publicystycznym, aspirująca jednak do rangi rozprawy popularnonaukowej. Autor utrwalił i zarazem rozpowszechnił w niej stereotyp postrzegania Becka jako grabarza II Rzeczypospolitej, nie unikając przy tym szeregu błędów faktograficznych, warsztatowych, interpretacyjnych, a także aprioryzmu. Nie odszedł od stale promowanej przez historiografię Polski Ludowej tezy o „błędzie”, jakim rzekomo miało być odrzucenie sowieckich propozycji udzielenia pomocy II Rzeczypospolitej w obliczu zagrożenia ze strony III Rzeszy. W wielu miejscach zamiast do źródeł odwoływał się do własnych przypuszczeń lub powielał informacje zawarte w przedwojennej publikacji Konrada Wrzosa[8]. Książka Terleckiego pozostaje świadectwem czasów, w jakich powstała[9].
Solidne i źródłowe badania poświęcone fragmentom lub co najmniej wybranym aspektom biografii Józefa Becka do 1932 roku prowadzili badacze polscy przebywający na emigracji, m.in. Anna Maria Cienciała, Janusz Cisek, Wacław Jędrzejewicz, Piotr Wandycz. Napisanie biografii bohatera tej książki planował prawnik i dyplomata Jan Weinstein, ale zamiaru swojego nie zrealizował, choć zebrał pokaźną liczbę dokumentów zachowanych w jego spuściźnie w Archiwum Instytutu Józefa Piłsudskiego w Ameryce. Niepublikowany, obszerny szkic o Becku przygotował natomiast znany piłsudczykowski historyk i publicysta Władysław Pobóg-Malinowski (również przechowywany w nowojorskim Instytucie Józefa Piłsudskiego). Pomimo pewnej wartości poznawczej dominuje w nim afirmatywny i bezkrytyczny stosunek do tytułowego bohatera.
W Polsce badania na temat życiorysu Becka do czasu objęcia sterów polskiej dyplomacji, nie licząc wyjątków, podjęto na dobrą sprawę dopiero po zmianach politycznych przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych minionego wieku, aczkolwiek nie zawsze towarzyszyła im szeroka kwerenda źródeł archiwalnych. Na uwagę zasługuje książka Pawła Samusia dotycząca domu rodzinnego i młodości Józefa Becka, w której szczególnie dużo miejsca poświęcono aktywności jego ojca Józefa Alojzego[10]. W październiku 2014 roku Katedra Historii Powszechnej Uniwersytetu Łódzkiego i łódzki oddział Instytutu Pamięci Narodowej zorganizowały konferencję naukową poświęconą Józefowi Beckowi z okazji studwudziestolecia jego urodzin i siedemdziesięciolecia śmierci. Jej efektem był obszerny tom studiów, zawierający siedemnaście artykułów na temat rozmaitych aspektów polityki zagranicznej prowadzonej przez Becka, ale także poświęconych jego karierze wojskowej, internowaniu oraz samej postaci widzianej oczyma jej współczesnych i potomnych[11]. Pomimo niewątpliwie rosnącego w ostatnich latach zainteresowania życiem i działalnością tytułowego bohatera istniało nadal wiele luk w jego biografii. Brakowało opracowań dotyczących studiów we Lwowie i w Wiedniu, misji wojskowo-dyplomatycznej na Ukrainie i w Rosji w 1918 roku, służby w Wojsku Polskim w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości, zwłaszcza w wywiadzie i kontrwywiadzie. Na opracowanie czekało skądinąd bardzo istotne w jego życiorysie czterolecie, kiedy zajmował stanowisko szefa gabinetu Józefa Piłsudskiego jako ministra spraw wojskowych (1926–1930), a później dwulecie, gdy był wicepremierem i wiceministrem spraw zagranicznych (1930–1932). W wymienionych wypadkach autorzy wydanej staraniem łódzkiego środowiska historycznego monografii zbiorowej, podobnie zresztą jak i Paweł Samuś, ograniczyli się do podania jedynie podstawowych informacji.
Na stronach niniejszej książki staraliśmy się zapełnić te luki. Stąd czytelnik znajdzie tu niemało informacji o życiu osobistym, rodzinie, zainteresowaniach, przyjaźniach i antypatiach Becka. Chcieliśmy znaleźć odpowiedź na pytanie, jakim był człowiekiem. Ze względu na stan zachowanych źródeł częściej prezentowaliśmy go oczyma innych, ponieważ o sobie samym mówił i pisał niewiele, co stanowiło istotny rys jego charakteru. Zależało nam na dokładnym odtworzeniu poszczególnych szczebli wojskowej, politycznej i dyplomatycznej kariery bohatera książki, może przede wszystkim pod kątem jego przygotowania do kierowania Ministerstwem Spraw Zagranicznych.
Polska polityka zagraniczna w latach 1932–1939, czyli w okresie kiedy na czele odpowiedzialnego za jej prowadzenie resortu stał Beck, jest całkiem dobrze opracowana przez historyków. Badania naukowe w tym zakresie rozpoczęły się krótko po zakończeniu drugiej wojny światowej i, pomimo rozproszenia źródeł archiwalnych, z różną intensywnością są one prowadzone, tak w Polsce, jak i poza jej granicami, do chwili obecnej. W publikacjach będących rezultatem tych prac akcent położono na kontakty polityczne, dyplomatyczne i wojskowe, w znacznie mniejszym zaś stopniu na relacje gospodarcze czy handlowe[12]. W ostatnich dziesięcioleciach wzrosła liczba poważnych rozpraw naukowych na temat postrzegania Polski, jej społeczeństwa, armii czy polityków przez dyplomacje państw obcych oraz opinię międzynarodową. Dobrze rozpoznane zostały stosunki II Rzeczypospolitej z niemal wszystkimi sąsiadami, w tym Litwą[13], Łotwą, Wolnym Miastem Gdańskiem i Czechosłowacją, nieco słabiej z Rumunią i Węgrami, z którymi Polska uzyskała wspólną granicę w 1939 roku. Sporo napisano o relacjach łączących nasz kraj z europejskimi mocarstwami ze wskazaniem na Francję, Wielką Brytanię, Niemcy, Włochy, a także Związek Sowiecki, choć w tym ostatnim wypadku dostęp do archiwaliów Ludowego Komisariatu Spraw Zagranicznych i innych instytucji decydujących o kształtowaniu prowadzonej przez Moskwę polityki międzynarodowej nigdy nie był kompletny. Badaniami objęto kontakty ze Szwecją, z Finlandią, Estonią, Hiszpanią, Austrią, krajami bałkańskimi. Dysponujemy monografiami naukowymi o stosunkach z ważnymi dla Rzeczypospolitej partnerami spoza Europy, takimi jak Stany Zjednoczone, Japonia czy Turcja. Mniejszym zainteresowaniem, rzecz jasna, z pewnymi wyjątkami, cieszyły się relacje łączące międzywojenną Polskę z Ameryką Łacińską, Kanadą, Bliskim i Dalekim Wschodem czy choćby północną Afryką, co jest zrozumiałe ze względu na niewielkie znaczenie tych rejonów świata w ówczesnej polityce Warszawy. W szerokim zakresie została zrekonstruowana aktywność dyplomacji polskiej na arenie międzynarodowej, w tym podczas ważnych konferencji wielostronnych czy na forum organizacji, z Ligą Narodów na czele. Całkiem sporo wiemy już o stosunku wobec mniejszości narodowych w kontekście międzynarodowym. W mniejszej mierze zbadane zostały dotychczas polskie aspiracje kolonialne[14] czy polityka emigracyjna. Przedmiotem szczegółowych badań był natomiast sam aparat dyplomatyczny oraz konsularny, w tym również organizacja pracy zagranicznych placówek wojskowych. O polityce ministra Becka napisano sporo i stan badań w tym obszarze uznać należy za zadowalający, choć nierównomierny. Szczególnie wiele uwagi poświęcono okresowi bezpośrednio poprzedzającemu wybuch drugiej wojny światowej, układaniu relacji z Niemcami, Sowietami, Francją, Wielką Brytanią, Wolnym Miastem Gdańskiem, a także Litwą, państwami Małej Ententy (Czechosłowacją, Rumunią, Jugosławią) oraz Węgrami. Innym zagadnieniem, na którym historycy skupiali uwagę, była prowadzona przez Becka polityka równowagi między Niemcami i Związkiem Sowieckim, niekiedy nazywana też polityką równych odległości[15]. Jeszcze innym problemem absorbującym badaczy były próby realizacji przez bohatera książki koncepcji Międzymorza jako bloku – w zamyśle jego twórców – równoważącego wpływy europejskich mocarstw, zwłaszcza zaś Niemców i Sowietów. Na tym tle stosunkowo słabiej znane są takie kwestie jak udział Becka w życiu politycznym państwa w czasie, gdy był on ministrem spraw zagranicznych, jego pozycja w strukturach władzy, aktywność na forum parlamentu i rządu, działalność w organizacjach kombatanckich, wreszcie relacje łączące go z przedstawicielami różnych środowisk coraz bardziej dzielącego się obozu pomajowego.
Dobrze zbadane jest ostatnie pięciolecie życia Józefa Becka spędzone w Rumunii. Uwaga ta dotyczy zarówno okoliczności internowania, jak i stosunku do tego faktu polskich władz na wychodźstwie, inicjatyw dyplomatycznych odnoszących się do bezskutecznych zabiegów wydobycia byłego szefa polskiej dyplomacji z rumuńskiej pułapki, podejmowanych przez niego prób ucieczki, kolejnych etapów oraz okoliczności przetrzymywania, wreszcie choroby i śmierci. Opublikowano również tom źródeł rumuńskich służb specjalnych na temat internowania Becka i marsz. Edwarda Śmigłego-Rydza[16].
Przygotowanie monografii o Józefie Becku było dla nas wielkim wyzwaniem i wymagało ogromnej pracy heurystycznej. Trudność stanowiła z jednej strony obfitość materiału źródłowego dla niektórych okresów aktywności, zwłaszcza jako ministra spraw zagranicznych II Rzeczypospolitej, z drugiej – fragmentaryczność przekazów odnoszących się do jego młodości i wybranych etapów służby wojskowej. W efekcie podczas pisania książki stanęliśmy zarówno przed koniecznością zawsze niełatwej selekcji materiału archiwalnego czy nawet drukowanego, jak i posiłkowania się metodą analogiczną w konstruowaniu narracji, której nierzadko towarzyszyło stawianie hipotez oraz postulatów badawczych. Wspomnieć też trzeba o znacznym rozproszeniu źródeł dotyczących życia i działalności bohatera książki, co było bez wątpienia jedną z największych przeszkód w przygotowaniu jego biografii.
Autorzy przeprowadzili kwerendę w archiwach dyplomatycznych, politycznych i wojskowych znajdujących się w kilkunastu krajach (Austria, Czechy, Francja, Niemcy, Polska, Rosja, Stany Zjednoczone, Szwajcaria, Ukraina, Wielka Brytania, Włochy). Badaniami objęto również szereg archiwów, tak centralnych, jak i regionalnych, bibliotek oraz muzeów na terenie naszego kraju. Szczegółowy wykaz instytucji i przechowywanych w nich zbiorów, które konsultowaliśmy podczas przygotowywania pracy, czytelnik znajdzie na końcu książki.
Wykorzystaliśmy monumentalne serie dokumentów dyplomatycznych oraz edycje spuścizn dyplomatów i polityków opublikowane w Polsce, Wielkiej Brytanii, Niemczech, we Francji, w Stanach Zjednoczonych, we Włoszech, w Czechach, Związku Sowieckim, a następnie Federacji Rosyjskiej. Wielce pomocna okazała się seria „Polskich Dokumentów Dyplomatycznych” wydawana od kilkunastu lat przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych w Warszawie. Bezcenne były, powstające współcześnie z rozgrywającymi się wydarzeniami, dzienniki i diariusze pisane przez bliskich współpracowników Becka, jego partnerów na arenie międzynarodowej oraz osoby stykające się z nim w Polsce (m.in. gen. Edmond Buat, Alexander Cadogan, Galeazzo Ciano, Oliver Harvey, Iwan Majski, Anatol Mühlstein, Eugeniusz Kwiatkowski, Jan Lechoń, Ludwik Łubieński, Sławoj Felicjan Składkowski, Michał Sokolnicki, Kazimierz Świtalski, Kordian Józef Zamorski, Juliusz Zdanowski, Bronisław Żongołłowicz). W tej grupie źródeł szczególnie wartościowe dla drugiej połowy lat trzydziestych okazało się kilkutomowe wydanie diariusza Jana Szembeka, zastępcy Becka w resorcie spraw zagranicznych. Sięgaliśmy do polskich i zagranicznych tytułów prasowych, periodyków, a także do ówczesnej publicystyki. Duży wpływ na tok rozważań miały pisane podczas drugiej wojny światowej wspomnienia dotyczące polskiej polityki zagranicznej, które wyszły spod pióra samego Becka[17]. O okolicznościach ich powstania informujemy nieco szerzej w ostatnim rozdziale książki. Spośród ogłoszonych drukiem źródeł o charakterze memuarystycznym, zawsze przecież subiektywnych i nierzadko, ze względu na ulotną pamięć, zawierających rozmaite lapsusy, największe znaczenie miały prace spisane przez osoby znające Becka (m.in. Jadwigę Beckową, Wiktora Tomira Drymmera, bp. Józefa Gawlinę, Jana Gawrońskiego, Józefa Jaklicza, Józefa Lipskiego, Ludwika Łubieńskiego, Michała Łubieńskiego, Juliusza Łukasiewicza, Bogusława Miedzińskiego, Jana Meysztowicza, Władysława Pobóg-Malinowskiego, Domana Rogoyskiego, Kazimierza Schally’ego, Stanisława Schimitzeka, Konstantego Skirmunta, Michała Sokolnickiego, Pawła Starzeńskiego, Romana Wodzickiego, Alfreda Wysockiego, Stanisława Zabiełłę, Augusta Zaleskiego) oraz polityków i dyplomatów państw obcych, w tym akredytowanych w Polsce (m.in. Georges’a Bonneta, Anthony’ego Edena, Pierre-Étienne Flandina, Grigore Gafencu, Maurice’a Gamelina, Hansa von Herwartha, Andràsa Hory’ego, Julesa Laroche’a, Léona Noëla, Paula Reynauda).
W trakcie prac nad biografią Józefa Becka sięgnęliśmy do opracowań autorów specjalizujących się w historii polskiej irredenty, walki zbrojnej o niepodległość podczas pierwszej wojny światowej, biografistyki, historii wojskowej, wreszcie II Rzeczypospolitej, a także politycznych i wojskowych dziejów wychodźstwa polskiego w czasie drugiego konfliktu światowego. Większość wykorzystanych przez nas opublikowanych wyników badań dotyczy aktywności Becka na arenie międzynarodowej, począwszy od pierwszych miesięcy istnienia państwa polskiego, a skończywszy na kierowaniu przez niego dyplomacją w ostatnich latach niepodległości i jeszcze w tragicznym wrześniu 1939 roku. W celu ukazania całokształtu działań bohatera książki w zakresie polityki zagranicznej odnosiliśmy się afirmatywnie lub polemicznie do ustaleń szeregu historyków specjalizujących się w badaniu stosunków międzynarodowych w pierwszej połowie XX stulecia. Czytelników zainteresowanych poszczególnymi zagadnieniami zachęcamy do skorzystania z zamieszczonego na końcu książki wykazu źródeł i opracowań.
Książka została podzielona na dziesięć rozdziałów ułożonych chronologicznie, a zatem według układu klasycznego i najczęściej stosowanego w monografiach o charakterze biograficznym, bo pozwalającego najlepiej oddać dynamikę opisywanych wydarzeń. Poszczególne części monografii różnią się między sobą objętością. W niemałym stopniu wynika to z chęci zaakcentowania przez autorów dyplomatycznej i politycznej aktywności Józefa Becka, ale także nierównomiernej ilości źródeł odnoszących się do poszczególnych etapów jego życia, a w niektórych wypadkach również ich niekompletnego stanu zachowania. Cezury dzielące rozdziały wynikają z ważnych, niekiedy kluczowych wydarzeń historycznych w dziejach Polski i świata, które najczęściej nie pozostawały bez wpływu na losy bohatera książki.
W rozdziale pierwszym, zamkniętym wybuchem w 1914 roku Wielkiej Wojny, przedstawiliśmy kilka teorii na temat pochodzenia rodziny Becków, a także nieco wiadomości o jego przodkach. Znajdują się tam informacje o edukacji Józefa Becka na poziomie szkoły średniej i wyższej. Rozdział drugi obejmuje czas pierwszej wojny światowej, począwszy od wstąpienia Becka do Legionów Polskich i służby w ich szeregach, przez krótki okres pobytu w armii austro-węgierskiej, a skończywszy na misji na Ukrainie i w Rosji w charakterze emisariusza Polskiej Organizacji Wojskowej, która zakończyła się w pierwszych dniach istnienia niepodległej Rzeczypospolitej. W rozdziale trzecim ukazaliśmy proces wchodzenia Becka do grona najbliższych współpracowników Piłsudskiego w latach 1918–1926, kładąc nacisk zwłaszcza na jego karierę w Wojsku Polskim oraz początki działalności dyplomatycznej jako wysłannika Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza w misjach specjalnych do Rumunii, na Węgry, do Belgii, a także niemal dwuletni okres sprawowania obowiązków attaché wojskowego we Francji. Przejęcie władzy przez Piłsudskiego i jego stronników na drodze zamachu stanu w maju 1926 roku otworzyło Beckowi drogę do objęcia ważnych stanowisk państwowych. Okresowi obejmującemu lata 1926–1932 poświęciliśmy rozdział czwarty. W tym czasie Piłsudski przygotowywał Becka do sprawowania odpowiedzialnej funkcji w dyplomacji, upatrując w nim swojego następcę na tym polu. Już jako szef gabinetu ministra spraw wojskowych mógł on na bieżąco obserwować całokształt polskiej polityki zagranicznej i wewnętrznej. Silna osobowość Becka i jego całkowite oddanie Piłsudskiemu sprawiły, że w trudnym okresie rozprawy z opozycją polityczną to właśnie jemu Marszałek zdecydował się powierzyć funkcję wicepremiera koordynującego pracę gabinetu ministrów. Ostatnim okresem przygotowań do objęcia kierownictwa polskiej dyplomacji było stanowisko wiceszefa resortu spraw zagranicznych. W rozdziale piątym zaprezentowaliśmy lata 1932–1935, kiedy to Beck był głównym wykonawcą polityki zagranicznej prowadzonej faktycznie przez Piłsudskiego. Był to też ostatni okres jego przygotowań do odgrywania samodzielnej roli na scenie międzynarodowej. Właśnie z tego powodu śmierć Marszałka w maju 1935 roku uznaliśmy za datę kluczową w biografii Becka. Stanowi ona też cezurę dzielącą oba tomy monografii. Rozdział szósty obejmuje lata 1935–1937, a zatem pierwszy etap samodzielnego kierowania przez Becka polską dyplomacją poprzez realizację polityki równowagi między Związkiem Sowieckim i III Rzeszą w czasie względnej jeszcze stabilizacji na arenie międzynarodowej. W rozdziale siódmym pokazaliśmy kurs polityki zagranicznej Rzeczypospolitej prowadzonej w 1938 roku, a więc w okresie ustępstw mocarstw zachodnich wobec coraz brutalniejszych posunięć hitlerowskich Niemiec, które najlepiej oddaje dobrze zaadaptowane w języku dyplomacji angielskie słowo appeasement. Najobszerniejszy pod względem objętości rozdział ósmy zawiera rozważania dotyczące polityki Becka w miesiącach poprzedzających wybuch drugiej wojny światowej oraz w trakcie polskiej kampanii obronnej do momentu przekroczenia przez niego granicy z Rumunią późnym wieczorem 17 września. Świadomie użyliśmy w tytule tym razem łacińskiego określenia annus terribilis, które w naszym przekonaniu najlepiej definiuje ten tragiczny rok dziejów Polski. Dziewiąty rozdział poświęciliśmy internowaniu Becka w Rumunii, gdzie spędził ostatnie lata życia.
Cztery pierwsze rozdziały i ostatnia część książki wyszły spod pióra Mariusza Wołosa. Cały okres obejmujący lata 1932–1939, a zatem czas pełnienia funkcji ministra spraw zagranicznych, opisał Marek Kornat.
W ciągu wielu lat pracy nad książką wsparcia udzieliło nam całe grono osób. Słowa podziękowania kierujemy między innymi do Kingi Czechowskiej, Tomasza Gajownika, Piotra Głuszkowskiego, Krzysztofa Kani, Jerzego Kirszaka, Krzysztofa Kloca, Daniela Koresia, Jana Pisulińskiego, Piotra Podhorodeckiego, Marcina Przegiętki, Piotra Puchalskiego, Karola Wojtasa, Przemysława Marcina Żukowskiego. Wyrazy wdzięczności należą się prof. dr. hab. Andrzejowi Leonowi Sowie – recenzentowi części napisanych przez Mariusza Wołosa, którego krytyczne uwagi pozwoliły uniknąć wielu błędów i udoskonalić tekst.
Książka, którą prezentujemy, jest pierwszą akademicką biografią Józefa Becka, obejmującą całość jego życia i szerokie spektrum aktywności na polu dyplomatycznym, politycznym oraz wojskowym. Nie jest ona natomiast pierwszym słowem w trwającej od lat trzydziestych minionego wieku dyskusji o polityce i postaci jej bohatera. Wierzymy wszakże, że będzie w tej dyspucie, w gruncie rzeczy dotyczącej węzłowych problemów dziejów Polski i Europy w XX wieku, słowem ważnym.
Rodzina
W źródłach i w literaturze przedmiotu znaleźć można kilka wersji pochodzenia rodziny Becków. Wedle jednej z nich protoplastą familii miał być Bartholomeus (Bartłomiej) Beck, który na ziemie polskie przybył drogą morską z Flandrii. Był on kaprem w służbie króla Stefana Batorego. Brał udział w desancie na Elbląg i uczestniczył w wojnie z Gdańskiem w latach 1576–1577. Jako pierwszy bodaj wersję taką podał dziennikarz i publicysta Konrad Wrzos, autor szkicu biograficznego o bohaterze tej książki, do którego będziemy się jeszcze wielokrotnie odwoływać[1]. Bartłomiej miał osiąść na terenie Rzeczypospolitej, na wybrzeżu, a później on czy też jego potomkowie mieli otrzymać indygenat, czyli uznanie szlachectwa, i przenieść się w głąb lądu – na Mazowsze. Gdańsk mógł zatem stanowić przystanek, na dłużej bądź krócej, w tym procesie przemieszczania się rodziny. Wypada odnotować, że w początkach drugiej połowy XVIII wieku na dworze wojewody krakowskiego i hetmana wielkiego koronnego Jana Klemensa Branickiego, skądinąd jednego z najznamienitszych magnatów w ówczesnej Rzeczypospolitej, przebywał Szwajcar Jan Beck, sekretarz tak zwanej Ekspedycji cudzoziemskiej[2]. Sporządzał on w języku francuskim relacje, których odpisy zachowały się w Bibliotece Książąt Czartoryskich w Krakowie. Trudno wszak podać jakiekolwiek bliższe informacje na temat jego genealogii i powiązań rodzinnych[3]. Zachowała się również notka, że w 1775 roku nobilitowany został Bek, przy czym fonetyczny zapis nazwiska nie może być w tym wypadku traktowany jako błąd[4]. Trudno dociekać, czy dotyczyło to jednego z antenatów przyszłego szefa polskiej dyplomacji. O flandryjskim pochodzeniu swoich przodków przekonany był sam Józef Beck, a przekonanie to podzielali także członkowie jego najbliższej rodziny, w tym druga żona Jadwiga i syn Andrzej Józef[5]. Wersję taką przyjął biograf ministra Olgierd Terlecki, korzystając zapewne z informacji podanych przez Wrzosa[6]. Związana z morzem przeszłość rodziny pasowała jak ulał do marynistycznej fascynacji przyszłego szefa polskiej dyplomacji, który zaczytywał się w literaturze o morskiej tematyce, w tym w dziełach Josepha Conrada – utożsamiał się nawet z Lordem Jimem, tytułowym bohaterem jego bodaj najsłynniejszej powieści. Żeglował przy każdej nadarzającej się okazji, a jego hobby było konstruowanie modeli żaglowców. Niewykluczone jednak, że zainteresowanie morzem wiązało się nie tyle z tradycjami rodzinnymi i genealogią, ile z kilkuletnim pobytem Becka w okresie wczesnego dzieciństwa w Rydze, o czym będzie jeszcze mowa.
Jest i inna wersja opowieści o pochodzeniu rodziny Becków. W drzewie genealogicznym, sporządzonym przez wspomnianego syna ministra, Andrzeja, jako protoplasta rodu widnieje Ludwik Beck. Przy jego nazwisku w nawiasie pojawia się nazwa Holstein, jednoznacznie wskazująca na pochodzenie geograficzne. Niestety brakuje dat urodzin i śmierci owego Ludwika czy choćby informacji, w jakim stuleciu żył[7]. Anna Maria Cienciała nie tylko uznaje tę wersję za wiarygodną, ale też pisze o tym, że „Ludwik Bek z Holsztynu” (nazwisko podane w takiej właśnie formie) był „pradziadem ojca przyszłego ministra”[8]. Tezę tę, może bardziej pośrednio i w mało precyzyjnym przekazie, potwierdził Michał Łubieński, dyrektor Gabinetu Ministra Spraw Zagranicznych w latach 1935–1939. W swoich wspomnieniach napisał: „Oficjalnie mówiło się, że rodzina Becków pochodzi z Gdańska, skąd wyemigrowała na skutek zaangażowania się jednego z jej członków do armii marszałka [François Josepha] Lefebvre’a ks. gdańskiego. Nieoficjalnie Minister czasem w chwilach szczerości opowiadał, że według pewnych danych rodzina jego pochodzi z baronowskiej rodziny Beck von Holstein czy coś takiego”[9]. Najwyraźniej i Józef Beck, i jego syn nie wykluczali tak flandryjskiego, jak i holsztyńskiego pochodzenia własnej rodziny. Kolejna, trzecia wersja ich pochodzenia wydaje się mało wiarygodna i oparta jest jedynie na przekazie ustnym. Dyplomata Władysław Józef Zaleski w swoim spisanym wiele lat po śmierci bohatera książki wspomnieniu zanotował: „Rodzina Becka, z tego, co doszło do mej wiadomości, wywodziła się z baronów kurlandzkich. Nazwisko to występuje wśród generalicji Niemiec cesarskich i hitlerowskich”[10]. Gdyby rzeczywiście Beckowie mieli za przodków przedstawicieli bogatej szlachty kurlandzkiej, nie byłoby większych problemów z ustaleniem ich genealogii. Choćby dlatego wersja ta jest najmniej wiarygodna. Ostatnia wersja ma charakter wyłącznie plotkarski. Jeden z najwybitniejszych polskich historyków żydowskiego pochodzenia, ale i dyplomata znany z ciętego języka, prof. Szymon Askenazy, który miał okazję poznać Becka w 1921 roku w Brukseli, wyrażał się o nim „ten żydek z Limanowej”. Informacje o tym przekazał Kajetan Morawski, a podał w swoich wspomnieniach cytowany już wyżej Łubieński. Ten ostatni, wcielając się w rolę adwokata swojego byłego szefa, choć nie odrzucał bynajmniej „jakiejś niepolskiej, a raczej południowej rasowości”, akcentował spokój, którym emanował poznany przez niego osobiście ojciec ministra Becka. W jego ocenie była to cecha „mało charakterystyczna dla plemion semickich”. Stwierdził przy tym, że sam nigdy nie znalazł jakiegokolwiek potwierdzenia żydowskiego pochodzenia Józefa Becka, a doniesienia na ten temat uznał za „fantazje” Morawskiego albo przejaw „żydowskiego imperializmu” prof. Askenazego[11]. Wiele lat później plotki o żydowskich korzeniach szefa polskiej dyplomacji, podobnie jak i o jego przynależności do masonerii, rozpowszechniał bardzo mu niechętny ambasador Francji Léon Noël, licząc zapewne na to, że będzie to dyskredytujące dla Becka[12]. Jako pewnik przyjmował je ambasador brytyjski w Polsce William Erskine, sporządzając charakterystykę polskiego ministra w dokumencie wysłanym do Londynu tydzień po objęciu przez niego szefostwa dyplomacji (M. Beck, who is of Jewish origin... – „Pan Beck, który jest żydowskiego pochodzenia...”)[13]. Nazwisko Beck (także w wersji Bek) występowało co prawda wśród Żydów zamieszkujących Królestwo Polskie, Galicję i Imperium Rosyjskie[14], nie udało się jednak znaleźć żadnych przekonujących dowodów, że byli pośród nich antenaci przyszłego ministra spraw zagranicznych Rzeczypospolitej. Pogłoski o żydowskim pochodzeniu Becka inspirowały też w trakcie drugiej wojny światowej ogarniętych antysemicką obsesją hitlerowców do ich bezskutecznego poszukiwania, ale do tego jeszcze wrócimy.
Wyjaśnienie pochodzenia rodziny Becków wymaga skrupulatnych i gruntownych badań genealogicznych. Wykracza to poza założenia autorów tej monografii, aczkolwiek należy do kategorii postulatów badawczych. Spośród wymienionych wyżej wersji najbardziej prawdopodobne są dwie pierwsze, najmniej dwie ostatnie. Cytowane poniżej akta urodzeń, małżeństw i zgonów z archiwów parafialnych jednoznacznie wskazują, że przodkowie bohatera książki po mieczu i po kądzieli w zdecydowanej większości byli rzymskimi katolikami, choć nie brakowało wśród nich grekokatolików. Można postawić pytanie: czy pochodzenie ministra Józefa Becka miało znaczący wpływ na jego życiową aktywność, kształtowanie się jego poglądów czy formację intelektualną? Wydaje się, że nie było ono przesądzające i nie należy go przeceniać. Więcej informacji posiadamy na temat dziadka bohatera tej monografii, również Józefa Becka. W tym miejscu warto zaznaczyć, że imię Józef powtarzało się w czterech następujących po sobie pokoleniach rodziny Becków. Nosił je dziadek ministra, jego ojciec Józef Alojzy, on sam, a także jego syn Andrzej Józef, choć w tym wypadku jako drugie. Wróćmy jednak do dziadka. Wedle ustaleń Pawła Samusia urodził się on w 1830 roku. We wspomnianym wyżej drzewie genealogicznym widnieje tymczasem rok 1833, a z zachowanego aktu urodzenia wynika, że Józef Beck urodził się 18 marca 1832 roku[15]. Pracował jako urzędnik pocztowy. Określano go też mianem poczmistrza. Przynależał do stanu szlacheckiego, choć wedle bardziej współczesnej nomenklatury można by tu mówić o inteligencji miejskiej szlacheckiego pochodzenia. Nie wiadomo, kiedy dokładnie porzucił pracę na poczcie, aby zająć stanowisko urzędnika zarządu akcyzy[16]. Dysponujemy bardzo ciekawym źródłem, wiele mówiącym o atmosferze panującej w domu rodzinnym Becków w drugiej połowie XIX wieku. Jest to pamiętnik żony Józefa Becka, Anny de domo Kuczyńskiej (ur. 1832), babki przyszłego ministra. Spisywała go od kwietnia 1867 do sierpnia 1872 roku z przeznaczeniem dla potomstwa. Nade wszystko wyłania się z niego obraz autorki jako osoby głęboko wierzącej, wręcz bogobojnej, zaczytanej w literaturze religijnej, wiernej Kościołowi rzymskokatolickiemu. Anna opisywała swoje własne przeżycia, stan ducha, rozterki, cierpienia, choroby dzieci. Niewiele miejsca poświęciła na kartach pamiętnika temu, co działo się poza ogniskiem domowym. Może właśnie ten fakt najlepiej ją charakteryzuje. Kuczyńscy przybyli do Królestwa Polskiego z Litwy, rodzinnych stron prababki przyszłego szefa polskiej dyplomacji. Początkowo bardzo zamożni, zubożeli „przez różne okoliczności, jako też ogień”. Pieczętowali się dość rozpowszechnionym wśród rodzin szlacheckich herbem Ślepowron. Ojciec Anny, Jan, „posiadając wysokie wykształcenie, jako też zamiłowanie wielkie do nauk, przyjął skromną posadę profesora” w Piotrkowie. Zapewniał utrzymanie licznej rodzinie – doczekał się dziewięciorga dzieci. Najstarszy brat Anny, Alojzy Kuczyński, ukończył Uniwersytet Wileński i pracował w Warszawie[17]. Z czasem rodzina przeniosła się z Piotrkowa do Lublina, gdzie w 1852 roku przeżyła epidemię cholery, która głęboko zapadła w pamięć Annie Beckowej. Trzy lata wcześniej, w 1849 roku zmarł Jan Kuczyński[18], z którym Anna była uczuciowo i emocjonalnie bliżej związana niż z matką. Może największym ciosem była dla niej jednak śmierć brata, również po ojcu noszącego imię Jan, przeznaczonego do stanu duchownego[19].
W pierwszym dniu Wielkanocy 1859 roku poznała Józefa Becka, którego w pamiętniku opisała następująco: „Cała jego postać wydawała mi się jednem wyrazem szczerości, łagodności i dobroci niewysłowionej, trudno jest opisać te wrażenie, te uczucia, tego złączenia się dwóch serc tak prędko tak odrazu, tego słodkiego a tak łatwego porozumienia się wspólnie, tak jasno i wyraźnie odgadliśmy, odczuli, że Bóg w swych wyrokach ojcowskich przeznaczył nas dla siebie, że bez wszelkich wstępów podaliśmy sobie ręce, a dusze nasze złączyły się w jedno wielkie uczucie miłości świętej czystej wzajemnej, była to chwila prawdziwego szczęścia na ziemi po tylu walkach”[20]. Ślub odbył się w Warszawie w kościele św. Krzyża 8 września 1861 roku. Z zachowanego aktu małżeństwa dowiadujemy się, że „urzędnik poczty” Józef Beck, „lat dwadzieścia dziewięć mający”, urodził się w Końskich w guberni radomskiej[21]. Jego rodzicami byli Ludwik Beck i Anna z domu Dudzińska, córka Marcjanny, pradziadkowie przyszłego szefa polskiej dyplomacji. Warto zwrócić uwagę, że imię Ludwik, nawiązujące do imienia domniemanego protoplasty rodu z Holsztynu, mogło powtarzać się w kolejnych pokoleniach. Na podstawie dostępnych dokumentów można stwierdzić, że Ludwik Beck urodził się około 1800 roku. Tuż przed powstaniem listopadowym był muzykiem w 2. Pułku Piechoty Liniowej Królestwa Kongresowego, którego część stacjonowała w Końskich, gdzie Ludwik mieszkał jeszcze w 1834 roku[22]. Nie ma dowodów na to, aby był on uczestnikiem powstania listopadowego, choć wykluczyć tego nie można. W 1838 roku był „konduktorem poczty” w Lublinie, co w dzisiejszym rozumieniu oznacza osobę zajmującą się przewozem lub konwojowaniem przesyłek. Było to jedno z niższych stanowisk, często zajmowane w tych czasach właśnie przez byłych wojskowych[23]. W 1849 roku Ludwik Beck pracował w kancelarii komory celnej w Łuszkowie koło Horodła w powiecie hrubieszowskim, a zatem był urzędnikiem[24]. Wykonywane przez niego zawody nie bardzo pasują do baronowskiego pochodzenia z rodziny Becków von Holstein. Równie ważne jest i to, że w sporządzonym w języku polskim akcie małżeństwa Józefa i Anny Becków ich nazwisko konsekwentnie pisane jest z „c” w środku. Wedle tego samego dokumentu Anna Kuczyńska, córka Jana i Anny z Gawlikowskich, urodziła się w „mieście gubernialnym Mińsku” i także miała lat dwadzieścia dziewięć. Potwierdza to jej pochodzenie z północno-wschodnich kresów dawnej Rzeczypospolitej. Jako miejsce zamieszkania nowożeńców wskazano Lublin, gdzie dano również na zapowiedzi. Anna Beckowa nazywała swego męża „aniołem”. Z tego związku urodziło się pięcioro dzieci: Antoni (1862–1863), Maria (1863–?) wydana za mąż za Konrada Pocieja, Dionizy (9 października 1865–25 kwietnia 1907), ojciec bohatera książki Józef Alojzy oraz Jan Adolf (ur. 17 czerwca 1871–zm. ?). Dziećmi opiekowała się matka wspomagana od czasu do czasu przez nianię. W związku ze zmianami miejsca pracy Józefa rodzina przenosiła się z Lublina do Pułtuska, gdzie urodził się Dionizy, we wrześniu 1866 roku do Białej (obecnie Biała Podlaska), potem ponownie do Lublina i wreszcie do Krasnegostawu. Pater familias często podróżował w sprawach służbowych do Międzyrzeca Podlaskiego, Terespola czy Warszawy, gdzie w końcu rodzina Becków osiadła na stałe. Pod datą 24 stycznia 1869 roku Anna przedstawiła w swoim pamiętniku niemal sielankowy obraz życia familijnego: „Józio mój maleńki, już sam biega, a taki śliczny Aniołeczek z niego, zdrów jak ryba, to słodka nagroda za tyle trudu i zmartwienia, Maniusia rośnie i coraz roztropniejsza, zaczyna się uczyć, i już troszkę mamusi pomaga, wyręcza bawiąc braciszka [...], to wielka pociecha serca, Dyziulek miluchna dziecina, dobry kochający, prawdziwa rozkosz, Ojca i Matki: mąż zawsze serdecznie kochający, to już dokończenie obrazu życia naszego spokojnego, zdala od tego zaczem się świat obiega goni”[25]. Anna przeżyła o ponad dwadzieścia lat swojego męża, przy którym czuwała, gdy zakończył żywot niedługo po narodzinach wnuka Józefa (11 grudnia 1894). Został pochowany w grobie Kuczyńskich na warszawskich Starych Powązkach[26]. Jeszcze ciekawostka: podpisy Józefa Becka dziadka i Józefa Becka ministra spraw zagranicznych były do siebie zadziwiająco podobne... Anna pozostała najpierw w polskiej stolicy, ale na starość, najpewniej w 1908 roku, przeniosła się do Limanowej, gdzie mieszkała wraz z rodziną syna Józefa Alojzego. Tadeusz Odrzywolski, przyjaciel bohatera książki z lat dzieciństwa i młodości, zapamiętał ją jako „czerstwą, rumianą i piękną rysami staruszkę”[27]. Anna Beck zmarła w Limanowej 8 lutego 1915 roku w wieku 83 lat i została pochowana na tamtejszym cmentarzu parafialnym. Jej grób staraniem mieszkańców i władz Limanowej został w 2018 roku odnowiony. Widnieje na nim napis: „Odeszła do Boga, którego gorąco miłowała”[28].
Spośród potomstwa Józefa i Anny Becków postaciami, które zapisały się na kartach historii Polski, byli synowie Dionizy i Józef Alojzy.
Starszy z braci, stryj przyszłego szefa polskiej dyplomacji, kształcił się w szkole średniej w Lublinie, a następnie na Politechnice w Rydze. Po studiach wrócił do Warszawy. Publikował na łamach tygodnika „Gazeta Świąteczna” wydawanego przez Konrada Prószyńskiego. Z rodziny Prószyńskich wywodziła się jego żona Zenona. W 1897 roku z powodu gruźlicy Dionizy przeniósł się na stałe do Zakopanego, co nie pozostało bez wpływu na losy rodziny jego młodszego brata Józefa Alojzego. W stolicy Tatr w latach 1899–1903 redagował organ Związku Przyjaciół Zakopanego „Przegląd Zakopiański”. Aktywnie uczestniczył w życiu społecznym i kulturalnym uzdrowiska. Walnie przyczynił się do podniesienia jego rozwoju, współpracując w tym zakresie między innymi ze Stanisławem Witkiewiczem (ojcem Stanisława Ignacego), z którym pozostawał w przyjacielskich kontaktach. Dionizy był jednym z organizatorów Czytelni i Biblioteki Publicznej w Zakopanem, gdzie na cotygodniowych wieczorach literackich zbierało się znamienite grono wybitnych intelektualistów, działaczy politycznych i ludzi kultury. Bywali tam i uciekinierzy z Imperium Rosyjskiego. Spośród jego znajomych wymienić można choćby wybitnego myśliciela politycznego, filozofa i zarazem socjologa Edwarda Abramowskiego, miłośnika Tatr i prekursora klimatolecznictwa Tytusa Chałubińskiego, malarza znanego przede wszystkim z opieki nad biednymi Adama Chmielowskiego (brata Alberta), pisarza Gustawa Daniłowskiego, związanego z ruchem socjalistycznym lekarza Kazimierza Dłuskiego, publicystę i historyka literatury Wilhelma Feldmana, kompozytora Mieczysława Karłowicza, poetę Jana Kasprowicza, działacza ruchu rewolucyjnego i wybitnego socjologa Ludwika Kulczyckiego, geologa Mieczysława Limanowskiego, pisarza i poetę Tadeusza Micińskiego, malarza i grafika Tymona Niesiołowskiego, pisarza Władysława Orkana, Józefa Piłsudskiego, historyka i działacza irredenty Michała Sokolnickiego, młodziutkiego jeszcze Stanisława Ignacego Witkiewicza (Witkacego), taternika i pioniera polskiego żeglarstwa Mariusza Zaruskiego czy Stefana Żeromskiego. Niewykluczone, że to właśnie w tym salonie przyszły Naczelnik Państwa po raz pierwszy zetknął się z rodziną Becków. Etnograf i znawca Podhala Juliusz Zborowski w taki oto sposób scharakteryzował Dionizego: „Odznaczał się charakterem prawym i bezkompromisowym, miał wybitny talent publicystyczny, cechował go trzeźwy umysł, pracowitość i inicjatywa”[29]. Koresponduje to z oceną Sokolnickiego: „cichy pracownik, głęboki myśliciel i szlachetny człowiek”[30]. Dionizy zmarł przedwcześnie na gruźlicę, mając ledwie 41 lat. Został pochowany na starym zakopiańskim cmentarzu na Pęksowym Brzyzku, gdzie na nagrobku figuruje jako Dyonizy Bek, bo w takiej formie zapisano jego nazwisko, do czego jeszcze wrócimy[31].
Więcej miejsca wypada poświęcić Józefowi Alojzemu Beckowi, ojcu naszego bohatera. W swoim pamiętniku Anna Beckowa napisała w charakterystycznym dla siebie tonie: „Ale Bóg miłosierny dozwolił mi szczęśliwie doczekać stanowczej chwili, dnia 5 lipca, przybył na świat syn, w dzień Św. Józefa Kalasantego, ma więc imię swego patrona, długo jeszcze byłam słaba, ale nic złego nie było, tylko osłabienie, które powoli ale ustępowało”[32]. Z datą dzienną urodzin ojca ministra jest wszakże pewien kłopot. Wedle cytowanego przez Pawła Samusia in extenso zapisu z księgi urodzeń, chrztów i zgonów parafii rzymskokatolickiej w Białej Podlaskiej Beck senior urodził się dokładnie miesiąc później, czyli 5 sierpnia 1867 roku[33]. Taką datę przyjmuje też większość autorów, choć nie wszyscy. Sprawę komplikuje jeszcze i to, że Dzień św. Józefa Kalasantego w kościelnym kalendarzu przypada 27 sierpnia. Ojciec przyszłego szefa polskiej dyplomacji był równolatkiem Józefa Piłsudskiego. Życie i działalność Józefa Alojzego Becka są dziś nieźle znane. Zainteresowanego czytelnika wypada odesłać do literatury przedmiotu[34]. Niewątpliwie był on postacią nietuzinkową i zasługuje na własną monografię. Trudno przekonująco orzec, w jakim stopniu ojciec był wzorem i autorytetem dla syna. Nie ulega wszak wątpliwości, że odegrał w kształtowaniu charakteru oraz formacji intelektualnej i światopoglądowej Józefa juniora rolę niebagatelną. Atmosfera domu rodzinnego, zwłaszcza w czasach pobytu Becków w Limanowej, odcisnęła swoje piętno na osobowości bohatera tej pracy. Dziadkowi przyszłego szefa polskiej dyplomacji zależało na wykształceniu dzieci. Właśnie dlatego Dionizy posłany został do Lublina, dwaj młodsi synowie zaś do Chełma. Józef Alojzy pobierał nauki w chełmskim Rządowym Miejskim Gimnazjum Klasycznym w latach 1877–1887. Poznał w tym czasie rodzinę Łuczkowskich, z którą utrzymywał bliższe kontakty, zwłaszcza ze starszym odeń o dwa lata Edwardem i jego siostrą Bronisławą, swoją przyszłą żoną. Dalsza jego droga wiodła do Warszawy na tamtejszy uniwersytet, gdzie podjął studia prawnicze. Młodzież z bardziej zamożnych rodzin polskich raczej omijała w tym czasie stołeczną uczelnię, peregrynując po wiedzę do Europy Zachodniej, w głąb Imperium Rosyjskiego lub też do autonomicznej Galicji. Rodziców nie było jednak stać na opłacenie takich eskapad, tym bardziej że Dionizy kształcił się już w Rydze. W trakcie studiów, które ukończył w 1891 roku, Józef Alojzy zaangażował się w działalność samokształceniową, społeczną i polityczną. Był związany ze środowiskiem wydającym „Głos” redagowany przez Jana Ludwika Popławskiego, jednego z ojców i ideologów polskiego nacjonalizmu[35], oraz Związkiem Młodzieży Polskiej „Zet”[36]. Sam zakładał młodzieżowe kółka socjalistyczne i utrzymywał kontakty z robotnikami Warszawy, Żyrardowa i innych miast Królestwa Polskiego. Zainteresowanie socjalizmem, z czasem coraz większe, kontrastowało z religijnością matki i sumienną służbą urzędniczą ojca. Józef Alojzy należał do współorganizatorów i przywódców Związku Robotników Polskich (ZRP), który utworzono w 1889 roku[37]. Był pomysłodawcą nielegalnych kas strajkowych znanych pod nazwą Kas Oporu. Do pracy politycznej pod sztandarem socjalizmu skłaniało go współczucie dla biednych, a pomagały mu w tym szerokie kontakty w kręgach młodzieży robotniczej i drobnomieszczańskiej, którą uczył arytmetyki, geografii i języków polskiego oraz rosyjskiego. Miał okazję dobrze poznać problemy tych grup społecznych. Józef Alojzy obracał się wówczas w gronie takich osób jak Edward Abramowski, organizator kółek socjalistycznych wśród warszawskich robotników Leopold Bein (ps. „Lopek”), aktywny w kołach młodzieży robotniczej lekarz Ignacy Dąbrowski, współtwórca Kas Oporu, później znany polityk narodowodemokratyczny Stanisław Grabski, prekursor polskiej socjologii, marksista i lewicowy działacz społeczny Ludwik Krzywicki, jeden z najwybitniejszych działaczy polskiego i międzynarodowego ruchu robotniczego, a następnie komunistycznego Julian Marchlewski, działacz socjalistyczny i związkowy inż. Bernard Szapiro, socjalista i późniejszy więzień warszawskiej Cytadeli Janusz Tański, wreszcie członek I Proletariatu, w przyszłości wybitny działacz komunistyczny Adolf Warszawski, bardziej znany jako Warski. Losy wymienionych tutaj młodych inteligentów potoczyły się bardzo różnie. Niektórzy zasilili szeregi komunistów, inni znaleźli się ostatecznie po prawej stronie sceny politycznej. W spisanych dużo później wspomnieniach Stanisław Grabski, wracając do tamtych czasów, konfrontował ojca z synem: „Józek Beck – młody prawnik (bardzo szlachetny ojciec nie odznaczającego się bynajmniej zaletami charakteru syna, sanacyjnego ministra spraw zagranicznych)”[38]. Szukając motywów zaangażowania się Józefa Alojzego w politykę, naszym zdaniem nie należy przeceniać znaczenia ideologii socjalistycznej. Akcent trzeba za to położyć na zamiar niesienia pomocy upośledzonym warstwom społecznym, który był przezeń traktowany w kategoriach patriotycznego, a może nawet narodowego obowiązku. Flirt Becka z socjalizmem nie okazał się trwały. Natomiast wypływająca ze szlachetnych pobudek działalność na rzecz innych towarzyszyła mu przez całe życie. W 1891 roku do Warszawy przyjechała Bronisława Łuczkowska, która zamierzała zdobyć tu kwalifikacje konieczne do pracy pedagogicznej. Młodzi snuli plany wspólnego życia. Trzeba je było jednak na jakiś czas odłożyć, ponieważ na skutek denuncjacji Józef Alojzy wraz z grupą działaczy ZRP został w nocy z 23 na 24 listopada 1891 roku aresztowany. Zatrzymano go w mieszkaniu Bronisławy i osadzono w przesławnym X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej. Do aresztu trafili też Łuczkowska oraz młodszy brat Józefa – Jan Adolf Beck. Swoją przynależność do Kasy Oporu Józef Alojzy tłumaczył przed śledczymi zamiarem skutecznego zwalczania nędzy robotników, a nie dążeniem do wybuchu rewolucji. Zwolniono go po zakończeniu śledztwa, dokładnie 27 września 1892 roku, za kaucją w wysokości 500 rubli. Do czasu zapadnięcia wyroku musiał pozostawać pod nadzorem policji. Krótko potem, 3 listopada 1892 roku, Józef Alojzy i Bronisława zawarli związek małżeński w parafii rzymskokatolickiej św. Aleksandra w Warszawie. Jednym ze świadków był starszy brat pana młodego Dionizy. Bronisława została ochrzczona w świątyni unickiej w Chełmie. Władze carskie zdołały to ustalić, co dowodzi, że śledczy bliżej się nią interesowali i zadali sobie nieco trudu, by zdobyć na jej temat informacje. Dla młodych miało to przykre konsekwencje. W październiku 1892 roku, a zatem tuż przed ślubem, decyzją Chełmsko-Warszawskiego Duchownego Konsystorza Prawosławnego administracyjnie uznano ją za osobę przynależną do Cerkwi prawosławnej. Mogło to podważyć małżeństwo zawarte w obrządku rzymskokatolickim, ale niewykluczone, że tylko przyspieszyło decyzję o ślubie. Nie należy zapominać, że Beckowie znajdowali się w sytuacji wyjątkowo trudnej, bo oboje byli objęci dozorem policyjnym, a Józef Alojzy oczekiwał na wyrok. Podjęli wówczas niełatwą zapewne decyzję, aby raz jeszcze zawrzeć związek małżeński, tym razem w obrządku prawosławnym. Determinowała ich jeszcze jedna okoliczność – Bronisława spodziewała się dziecka. Powtórne małżeństwo zawarli 11 maja 1894 roku w cerkwi św. Trójcy na Podwalu w Warszawie. Jednym ze świadków ponownie był Dionizy. Paweł Samuś, który gruntownie zbadał źródła na ten temat, zasadnie domniemywa, że być może w księdze metrykalnej parafii spisano tylko akt ślubu bez tradycyjnej ceremonii w świątyni[39]. Najpewniej nigdy już nie rozstrzygniemy tej kwestii. Ale istotne było to, że zawarcie powtórnego małżeństwa w obrządku prawosławnym raczej skutkowało przymusowym przyjęciem nowej wiary również przez Józefa Alojzego. Małżeństw „ekumenicznych” wówczas nie tolerowano. Mamy potwierdzenie tej hipotezy, aczkolwiek zachowane w przekazie pamiętnikarskim. O powrocie Becka seniora wiele lat później już w Galicji na łono Kościoła rzymskokatolickiego napisał w swoich wspomnieniach Jan Gawroński, wymieniając nawet nazwisko kapłana ks. Jana Gralewskiego, skądinąd aktywnego politycznie deputowanego do I Dumy Państwowej Imperium Rosyjskiego, wydalonego w latach 1907–1908 przez władze carskie z Królestwa Polskiego, który miał „wychrzcić” Becka[40]. Rzecz jasna należy przez to rozumieć nie tyle ponowne przyjęcie sakramentu chrztu przez człowieka już ochrzczonego, ile powrót do Kościoła rzymskokatolickiego. Wyznaniowe perturbacje Józefa Alojzego i Bronisławy Becków są wymowną ilustracją brutalnych procesów rusyfikacyjnych, które musiały budzić opór i pogłębiać niechęć młodych Polaków do Rosji.
Spis i źródła ilustracji
Rozdział Dom rodzinny i edukacja: Pejzaż okolic Limanowej – widoczne domy, Narodowe Archiwum Cyfrowe – s. 17
Przypisy
Wprowadzenie
Dom rodzinny i edukacja