Katanga 1960-1963 - Kowalczuk Daniel - ebook

Katanga 1960-1963 ebook

Kowalczuk Daniel

4,2
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

W publikacji „Katanga 1960-1963” w serii „Historyczne Bitwy” Daniel Kowalczuk opisuje konflikt zbrojny w sercu Afryki, który przeszedł do historii jako „wojna najemników”.

Secesja tytułowej Katangi - południowej, obfitującej w surowce prowincji Konga, które właśnie wyzwoliło się spod kolonialnej dominacji Belgii, trwała od lipca 1960 roku do stycznia 1963 roku (zakończyła ją dopiero interwencja sił międzynarodowych pod flagą ONZ). Wbrew pozorom nie była to jedna wojna, a co najmniej cztery - z frontami zmieniającymi się jak w kalejdoskopie. Istotną rolę odegrali w nich najemnicy walczący po stronie katangijskiej, tacy jak Mike Hoare, Jerry Puren, Bob Denard czy wreszcie Polacy - sławny pilot myśliwski z czasów II wojny światowej Jan Zumbach i uciekinier z Polski Ludowej Rafał Gan-Ganowicz. To właśnie w Katandze powstał mit nowoczesnych „psów wojny”. Walki ze zbuntowaną prowincją zapoczątkowały serię konfliktów zbrojnych w Kongu, które trwają nieprzerwanie do dzisiaj. Ten kraj stał się poligonem zimnej wojny, pionkiem na szachownicy gier politycznych wielkich mocarstw.

Ta książka to dobre wprowadzenie do pasjonującego tematu wojen w postkolonialnej Afryce.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 326

Oceny
4,2 (5 ocen)
2
2
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
peterpancio1

Nie oderwiesz się od lektury

bardzo dobre opracowanie
00

Popularność




Wstęp

WSTĘP

6 sierp­nia 1945 roku samo­lot bom­bowy B-29 zrzu­cił bombę ato­mową na japoń­skie mia­sto Hiro­shima. Pozor­nie ten fakt nie powi­nien mieć abso­lut­nie nic wspól­nego z naszym tema­tem, jest jed­nak zupeł­nie ina­czej. Uran do pro­duk­cji tej bomby, zwa­nej „Lit­tle Boy” („Mały Chło­piec”), będą­cej w luku bom­bowym „Super­for­tecy”, pocho­dził z kopalni w zapo­mnia­nym zakątku Afryki Środ­ko­wej, połu­dnio­wej czę­ści bel­gij­skiego Konga, zna­nej jako pro­win­cja Katanga. 15 lat po tych powszech­nie zna­nych, tra­gicz­nych wyda­rze­niach w Japo­nii obszar wokół rejonu wydo­by­cia rud uranu w Katan­dze stał się polem bitwy. Kon­flikt wybuchł z powodu ogło­sze­nia sece­sji tej pro­win­cji, chcą­cej ode­rwać się od świeżo nie­pod­le­głego Konga. Prze­ciw­ni­kami sece­sjo­ni­stów były oddziały rządu cen­tral­nego z Léopoldville oraz, przede wszyst­kim, woj­ska misji Orga­ni­za­cji Naro­dów Zjed­no­czo­nych, zna­nej pod nazwą ONUC1.

W pol­skiej lite­ra­tu­rze nie znaj­dziemy zbyt wielu pozy­cji, opi­su­ją­cych histo­rię wojny Katangi z „całym świa­tem”. Wiele lat temu nakła­dem wydaw­nic­twa Bel­lona uka­zały się tłu­ma­cze­nia wspo­mnień słyn­nego dowódcy najem­ni­ków, płk. Mike’a Hoareʼa2, któ­rych pierw­szy tom, Droga do Kala­maty, doty­czy bez­po­śred­nio tematu naszej książki. Krót­kie, trwa­jące zale­d­wie dwa i pół roku ist­nie­nie tworu pod nazwą Pań­stwo Katanga (franc. État du Katanga) nie było wolne od kon­tro­wer­sji, do dnia dzi­siej­szego dzie­ląc histo­ry­ków zaj­mu­ją­cych się tą tema­tyką. Wyczy­tać można wszel­kiego rodzaju opi­nie i tezy – od „repu­bliki najem­ni­ków” czyli okre­śle­nia całej sece­sji jako nie­mal pry­wat­nego przed­się­wzię­cia jed­nej firmy przy uży­ciu bia­łych „żoł­nie­rzy for­tuny”3, do hero­icz­nej wojny o nie­pod­le­głość kraju i próby zapo­bie­że­nia eks­pan­sji komu­ni­zmu w Afryce. Zwo­len­nicy tej dru­giej teo­rii zwra­cają, ponie­kąd słusz­nie, uwagę na fakt udziału w rebe­lii prze­wa­ża­ją­cej czę­ści lud­no­ści Katangi, zarówno bia­łych osad­ni­ków, jak i miej­sco­wych ple­mion.

Prawda jak zwy­kle leży gdzieś pośrodku. Nie wolno zapo­mi­nać, że piętno „strasz­nych”, czyli fran­cu­skich najem­ni­ków, któ­rzy wypeł­nia­jąc kon­trakty dla rządu Moïseʼa Tshom­bego4, dopu­ścili się zbrodni wojen­nych w Katan­dze w 1961–62 roku, odci­snęło się dra­ma­tycz­nie na spo­łecz­nym odbio­rze sece­sji tej pro­win­cji. „Rok Afryki”, jak nazwano 1960 rok, kiedy to więk­szość afry­kań­skich kolo­nii państw euro­pej­skich (szcze­gól­nie nale­żą­cych wcze­śniej do Fran­cji), uzy­skało nie­za­leż­ność od swo­ich metro­po­lii, przy­niósł też nadzieję Kongu, jed­nemu z trzech bel­gij­skich tery­to­riów w Afryce5.

Te nadzieje pogrze­bał chaos po przed­wcze­snym prze­ka­za­niu wła­dzy w ręce nie­przy­go­to­wa­nej admi­ni­stra­cji, woj­ska i rządu, naprędce skle­co­nego z całego wachla­rza oso­bo­wo­ści nie­ma­ją­cych żad­nego wspól­nego celu, poza jak naj­szyb­szym pozby­ciem się Bel­gów. Jako osoba bada­jąca post­ko­lo­nialną histo­rię Afryki gro­ma­dzi­łem przez ostat­nie lata wszel­kie moż­liwe źró­dła doty­czące sece­sji Katangi, która osta­tecz­nie stała się syno­ni­mem udziału nowo­cze­snych najem­ni­ków w kon­flik­tach zbroj­nych tzw. Trze­ciego Świata. Fascy­no­wała mnie wie­lo­płasz­czy­zno­wość tego zagad­nie­nia.

Moim celem w przed­sta­wio­nej Pań­stwu książce jest oba­le­nie funk­cjo­nu­ją­cych w medial­nym obiegu mitów doty­czą­cych Katangi. Posta­ram się rów­nież bli­żej opi­sać, jak nie­wiele bra­ko­wało do powsta­nia nowego kraju w Afryce. Jest to szcze­gól­nie istotne, jako że w ostat­nich latach powstał pre­ce­dens powsta­nia naj­młod­szego kraju świata – Sudanu Połu­dnio­wego6. Kilka lat wcze­śniej ode­rwa­nie się od Etio­pii jej nad­mor­skiej pro­win­cji – Ery­trei7 – rów­nież poka­zało, że w okre­ślo­nych warun­kach geo­po­li­tycz­nych udane sece­sje są w Afryce (i nie tylko) moż­liwe, a nawet koń­czą się pra­wie powszech­nym mię­dzy­na­ro­do­wym uzna­niem8.

Niniej­sza pozy­cja poka­zuje wojnę sece­syjną w Kongu w szer­szej per­spek­ty­wie. Zawar­łem w niej wszel­kie aspekty gospo­dar­cze, poli­tyczne i spo­łeczne, zazwy­czaj pomi­jane w suchym prze­ka­zie fak­tów z pola walki. Jak­kol­wiek, posta­ra­łem się jak naj­bar­dziej szcze­gó­łowo, pierw­szy raz w Pol­sce, uka­zać Pań­stwu prze­bieg walk na kilku fron­tach wojny w Katan­dze.

Katanga 1960–1963 jest pierw­szą pozy­cją z cyklu afry­kań­skich wojen post­ko­lo­nial­nych, którą za pośred­nic­twem wydaw­nic­twa Bel­lona skła­dam na Pań­stwa ręce. Mam nadzieję, że czy­tel­nik znaj­dzie tu cie­kawe i nie­sza­blo­nowe kom­pen­dium fak­tów na temat wojny w Afryce, która nie­for­tun­nie roz­po­częła łań­cuch zbroj­nych kata­kli­zmów w Kongu, cią­gnący się nie­stety do dnia dzi­siej­szego.

Rozdział I. Folwark króla Leopolda – powstanie Wolnego Państwa Kongo

ROZ­DZIAŁ I FOL­WARK KRÓLA LEOPOLDA – POWSTA­NIE WOL­NEGO PAŃ­STWA KONGO

W 1482 roku por­tu­gal­ski odkrywca Diogo Cão wpły­nął do delty ogrom­nej rzeki, która znana jest dziś pod nazwą Kongo. Por­tu­gal­czycy szybko ogło­sili tę zie­mię jako swojną wła­sność. Oczy­wi­ście nie było mowy o żad­nej eks­plo­ata­cji w głębi lądu, bra­ko­wało do tego bowiem sił i środ­ków. Euro­pej­czy­ków przez następne nie­mal 400 lat odstra­szały mala­ryczny kli­mat, nie­koń­cząca się bagienna dżun­gla, wro­gie ple­miona żyjące na pozio­mie epoki kamie­nia łupa­nego oraz przede wszyst­kim – tak konieczny dla pozy­ska­nia wspar­cia finan­so­wego monar­chów – brak widocz­nych i natych­mia­sto­wych korzy­ści mate­rial­nych z kolo­ni­za­cji.

W paź­dzier­niku 1830 roku w Euro­pie Zachod­niej w wyniku rewo­lu­cji i ode­rwa­nia się od Nider­lan­dów powstało nowe pań­stwo – Bel­gia. Nie było przez pewien czas jasne, jaki ustrój nadany zosta­nie przez świa­towe mocar­stwa temu kra­jowi. Wielka Bry­ta­nia oba­wiała się, że Bel­gia sta­nie się repu­bliką lub zosta­nie wchło­nięta przez Fran­cję. Zwo­łano więc pospiesz­nie kon­gres w Lon­dy­nie, który miał okre­ślić przy­szłość Bel­gów. Osta­tecz­nie usta­lono, bez pyta­nia o zda­nie miesz­kań­ców, że Bel­gia otrzyma sta­tus monar­chii kon­sty­tu­cyj­nej. Zapro­szono też bli­żej nie­zna­nego księ­cia z nie­miec­kiego rodu Saxen-Coburg und Gotha do obję­cia tronu w Bruk­seli. 21 lipca 1831 roku uro­czy­ście koro­no­wano go jako króla Bel­gii Leopolda I. Nadano też roz­liczne przy­wi­leje zarówno Kościo­łowi kato­lic­kiemu, jak i mówią­cej w ogrom­nej więk­szo­ści po fran­cu­sku kla­sie śred­niej.

W latach 1831–1839 Bel­gia toczyła wojnę z Nider­lan­dami, zakoń­czoną poko­jem w Lon­dy­nie. Zarówno Luk­sem­burg, jak i rejon Eupen pozo­stały poza gra­ni­cami Kró­le­stwa Bel­gii. Zagwa­ran­to­wano rów­nież przy­szłą neu­tral­ność Bel­gów, pogwał­coną zresztą przez Niem­ców w 1914 roku. W poło­wie lat sześć­dzie­sią­tych XIX wieku król Leopold II (syn Leopolda I) poka­zał całemu światu, że jego ambi­cje się­gają o wiele dalej – kor­pus bel­gij­ski liczący około 1500 żoł­nie­rzy udał się do Mek­syku, by udzie­lić pomocy tam­tej­szemu cesa­rzowi Mak­sy­mi­lia­nowi I, któ­rego żona była córką Leopolda I.

Kiedy w 1870 roku wybu­chła wojna pru­sko-fran­cu­ska, Bel­go­wie oba­wiali się naru­sze­nia ich neu­tral­no­ści, nic takiego się jed­nak nie stało i nawał­nica w postaci pru­skiej armii idą­cej na Paryż szczę­śli­wie omi­nęła ich kraj. W całej Euro­pie tym­cza­sem trwał wyścig o nowe kolo­nie w odkry­wa­nej wła­śnie Afryce, szcze­gól­nie jej środ­ko­wej i połu­dnio­wej czę­ści. W Bel­gii od 1865 roku na tro­nie pano­wał nie­by­wale ambitny Leopold II, mający przejść do histo­rii jako cie­mię­ży­ciel Konga. Odzie­dzi­czył on po ojcu syn­drom wiel­ko­ści i son­do­wał, na jakim skrawku ziemi na Czar­nym Lądzie wbić trój­ko­lo­rowy sztan­dar Bel­gii. W tym celu w 1876 roku z wielką pompą zor­ga­ni­zo­wał kon­fe­ren­cję geo­gra­ficzną w Bruk­seli, mającą zade­cy­do­wać o kie­run­kach euro­pej­skiej eks­plo­ata­cji wnę­trza kon­ty­nentu.

Wszystko odby­wało się pod szum­nymi hasłami nie­sie­nia cywi­li­za­cji dla „ciem­nych ludów” Afryki, misji sze­rze­nia chrze­ści­jań­stwa oraz podnie­sie­nia poziomu życia miej­sco­wych ple­mion. Nie­które co bar­dziej zgryź­liwe dzien­niki bry­tyj­skie komen­to­wały to w bar­dzo dosadny spo­sób, okrzy­ku­jąc Leopolda II „nowym God­fry­dem de Bul­lion” (ten książę lota­ryń­ski był jed­nym z przy­wód­ców pierw­szej kru­cjaty w latach 1096–1099). „Kru­cjata” króla Bel­gii nie­stety miała przy­brać bar­dzo krwawy cha­rak­ter, czego oczy­wi­ście chęt­nie dzie­lący się z nim swo­imi spo­strze­że­niami odkrywcy nie mogli prze­wi­dzieć. Leopold II jako efekt kon­fe­ren­cji powo­łał Mię­dzy­na­ro­dowe Sto­wa­rzy­sze­nie Afry­kań­skie, w zamy­śle przed­się­wzię­cie filan­tro­pijne, mające na celu euro­pej­sko-ame­ry­kań­ską współ­pracę w zarzą­dza­niu Afryką Środ­kową (w przy­bli­że­niu tery­to­rium obec­nej Demo­kra­tycz­nej Repu­bliki Konga). Sze­fem orga­ni­za­cji został nie kto inny jak sam bel­gij­ski monar­cha. Rolę motoru napę­do­wego tej kon­gij­skiej „przy­gody” przy­jął słynny bry­tyj­ski podróż­nik Henry Mor­ton Stan­ley9.

Leopold II zatrud­nił Stan­leya do zba­da­nia dorze­cza rzeki Kongo i okre­śle­nia moż­li­wych zysków z eks­plo­ata­cji znaj­du­ją­cych się tam bogactw natu­ral­nych. Stan­ley prze­by­wał w Kongu od sierp­nia 1879 roku do czerwca 1884 roku. Zor­ga­ni­zo­wał linię parow­ców, które kur­so­wały wzdłuż rzeki Kongo. Nie omiesz­kał też pod­pi­sać w imie­niu bel­gij­skiego władcy sto­sow­nych trak­ta­tów z wodzami miej­sco­wych ple­mion. Jak to czę­sto bywało w histo­rii pod­bo­jów kolo­nial­nych, przy­wódcy roz­licz­nych naro­dów, zamiesz­ku­ją­cych dorze­cze rzeki Kongo, mieli nikłe lub żadne poję­cie o tre­ści tych umów. Według euro­pej­skich stan­dar­dów zrze­kali się oni na rzecz Leopolda II wła­dzy i ziemi. Stan­ley powoli i meto­dycz­nie budo­wał pod­wa­liny przy­szłego bel­gij­skiego „klej­notu w koro­nie”. Wzniósł kilka for­tów w stra­te­gicz­nych miej­scach nad wielką rzeką, zabez­pie­cza­jąc bel­gij­skie inte­resy w tym rejo­nie. W inte­re­su­ją­cej nas Katan­dze podobny sce­na­riusz miał miej­sce kil­ka­na­ście lat póź­niej, o czym sze­rzej napi­szę na dal­szych stro­nach tej książki.

Leopold II po wyko­na­niu przez Stan­leya zna­ko­mi­tej od strony logi­stycz­nej roboty poczuł się na siłach, by zgło­sić ofi­cjalne pre­ten­sje do powoli zagra­bia­nej de facto „ziemi niczy­jej”. W tym celu nale­żało zwo­łać kolejną już kon­fe­ren­cję kolo­ni­za­cyjną. Jako miej­sce obrad tym razem wybrano Ber­lin. Nie wszy­scy jed­nak w Bel­gii podzie­lali monar­szy zapał do egzo­tycz­nych pod­bo­jów. Bel­gij­ski pre­mier w latach 1878–1884, wywo­dzący się z Par­tii Libe­ral­nej Wal­tere Frere-Orban, tak wypo­wia­dał się na temat pla­nów Leopolda II:

„[…] Bel­gia nie potrze­buje kolo­nii. Bel­gów nie pocią­gają zamor­skie eska­pady. Bel­go­wie wolą spo­żyt­ko­wać swojną ener­gię i kapi­tał w obrę­bie dobrze zna­nych tery­to­riów i sku­pić się na reali­za­cji mniej ryzy­kow­nych przed­się­wzięć. Może­cie jed­nak zapew­nić Jego Wyso­kość o moim odda­niu dla jego ini­cja­tywy tak długo, jak długo Kongo nie przy­spo­rzy nam żad­nych mię­dzy­na­ro­do­wych pro­ble­mów […]”.

Kon­fe­ren­cja ber­liń­ska 1884–1885 miała zmie­nić obli­cze Afryki na kolejne 75 lat, czego nikt oczy­wi­ście wtedy nie zakła­dał. Z małymi zmia­nami jed­nak porzą­dek kolo­ni­za­cyjny usta­lony w sto­licy Nie­miec prze­trwał aż do „Roku Afryki”, czyli roku 1960. Histo­rię kon­ty­nentu afry­kań­skiego kształ­to­wano wtedy w gabi­ne­tach euro­pej­skich mini­strów i koro­no­wa­nych głów panu­ją­cych w poszcze­gól­nych kra­jach. Brak tu miej­sca, by dokład­nie punkt po punk­cie opi­sy­wać posta­no­wie­nia kon­fe­ren­cji. Sku­pimy się więc tylko na istot­nych dla nas kwe­stiach, zwią­za­nych z Kon­giem i jego naj­bliż­szymi sąsia­dami. Jak wspo­mnia­łem na początku roz­działu, pierw­sze dekla­ra­cje obję­cia tego tery­to­rium ogła­szali Por­tu­gal­czycy już w XV wieku. W tym cza­sie zdo­łali oni mocno usa­do­wić się w połu­dnio­wej czę­ści Afryki (posia­dali Mozam­bik). Leopold II posta­no­wił zmyślną kam­pa­nią dyplo­ma­tyczną wyeli­mi­no­wać sła­bych Por­tu­gal­czy­ków. Osta­tecz­nie skoń­czyło się na przy­zna­niu im prawa do nie­wiel­kiej enklawy na pół­noc­nym brzegu ujścia rzeki Kongo nazy­wa­nej Kabindą. Tery­to­rium to miało w przy­szło­ści przy­nieść Lizbo­nie zde­cy­do­wa­nie wię­cej kło­po­tów niż zysków.

Kolejni w porządku ocze­ki­wa­nych korzy­ści byli Fran­cuzi. Tych jed­nak szybko zneu­tra­li­zo­wano, obie­cu­jąc im cał­ko­witą kon­trolę nad pół­noc­nym brze­giem i układy o uwol­nie­niu od cła wszel­kich pro­duk­tów impor­to­wa­nych i wywo­żo­nych z tego tery­to­rium. Fran­cu­ska część miała się stać pań­stwem zna­nym powszech­nie jako Kongo Braz­za­ville (od sto­licy poło­żo­nej prak­tycz­nie dokład­nie naprze­ciwko Léopoldville) lub Kongo Fran­cu­skie. Od 1879 roku zresztą w imie­niu Leopolda II o jego kon­gij­skie inte­resy dbał nowo powo­łany twór, zastę­pu­jący nie­efek­tywne Mię­dzy­na­ro­dowe Sto­wa­rzy­sze­nie Afry­kań­skie, znany jako Mię­dzy­na­ro­dowe Sto­wa­rzy­sze­nie Kongo. Była to jed­nak ni mniej, ni wię­cej tylko papie­rowa zmiana, mająca na celu ucieczkę od rosną­cych dłu­gów Leopolda II, któ­rego dług oso­bi­sty rósł w zastra­sza­ją­cym tem­pie, co było spo­wo­do­wane pry­wat­nym finan­so­wa­niem orga­ni­za­cji pod­boju Konga.

Król Bel­gów, jak się wkrótce oka­zało, miał jed­nak w zana­drzu praw­dzi­wego asa w ręka­wie. Tym asem oka­zał się lob­bu­jący na rzecz Leopolda II w USA Henry Shel­ton Stan­ford, były ame­ry­kań­ski amba­sa­dor w Bruk­seli (w latach 1861–1869). Shel­tonowi udało się prze­ko­nać do uzna­nia bel­gij­skich rosz­czeń pre­zy­denta Che­stera A. Arthura. Wydaje się, że oprócz swego rodzaju naiw­no­ści co do inten­cji Leopolda decy­du­jące zna­cze­nie w ame­ry­kań­skim popar­ciu dla idei króla miała wro­dzona nie­chęć USA do wzmoc­nie­nia pozy­cji na świe­cie impe­rium bry­tyj­skiego. Osta­tecz­nie więc nowy kraj, nazwany Wol­nym Pań­stwem Kongo (franc. – État Inde­pen­dant du Congo), docze­kał się mię­dzy­na­ro­do­wego uzna­nia w wyniku Kon­fe­ren­cji Ber­liń­skiej w 1885 roku.

Bel­gia, a raczej oso­bi­ście jej monar­cha, któ­rego pry­watną wła­sno­ścią stało się Wolne Pań­stwo Kongo, wyszła z pro­wa­dzo­nych roko­wań i nego­cja­cji zwy­cię­sko. Przy­znane jej zie­mie obej­mo­wały obszar aż 2 344 000 km2. Zgod­nie z wcze­śniej­szymi wewnętrz­nymi usta­le­niami na linii Bruk­sela–Paryż Fran­cji przy­znano tereny po pół­noc­nej stro­nie rzeki Kongo, w sumie 666 000 km2, dzi­siej­sze Kongo Braz­za­ville i Repu­blika Środ­ko­wo­afry­kań­ska. Por­tu­ga­lia „zado­wo­liła się” 909 000 km2, prak­tycz­nie pokry­wa­ją­cymi się z obec­nymi gra­ni­cami Angoli. Usta­lono na całym powyż­szym tery­to­rium znie­sie­nie nie­wol­nic­twa, co nie­mal natych­miast spo­wo­do­wało kon­flikt inte­re­sów z arab­skimi łow­cami „czar­nego złota”10, od setek lat para­ją­cymi się swoim „rze­mio­słem” w całym rejo­nie środ­ko­wej Afryki. Król Leopold II otrzy­mał prawo wła­sno­ści nowej kolo­nii. Począt­kowo więc Kongo nie było wła­sno­ścią żad­nego pań­stwa, lecz pry­watną posia­dło­ścią kró­lew­ską. Tym­cza­sową sto­licą „fol­warku króla Leopolda” została Boma; powo­łano guber­na­tora gene­ral­nego, szefa poli­cji, a także wpro­wa­dzono skom­pli­ko­wany, powo­du­jący kumu­lu­jącą się biu­ro­kra­cję, podział admi­ni­stra­cyjny.

Przez następne 23 lata w Afryce Środ­ko­wej prze­pro­wa­dzany był naj­więk­szy w histo­rii kolo­nial­nych pod­bo­jów eks­pe­ry­ment, doko­ny­wany kosz­tem około 30 mln miesz­kań­ców Wol­nego Pań­stwa Kongo. Ina­czej bowiem nie da się nazwać próby zarzą­dza­nia ogrom­nym kra­jem przez rezy­du­ją­cego tysiące kilo­me­trów dalej, coraz bar­dziej ode­rwa­nego od rze­czy­wi­sto­ści monar­chę.

Rozdział II. Podbój Katangi 1891–1892

ROZ­DZIAŁ II POD­BÓJ KATANGI 1891–1892

Jak już pisa­łem, bel­gij­ski pod­bój Konga daleko wykra­cza poza ramy tej pozy­cji. Nakre­śla­jąc więc zarys sytu­acji w pry­wat­nej posia­dło­ści Leopolda II w latach 1885–1908, sku­pię się na bel­gij­skiej anek­sji Katangi, która stała się de facto czę­ścią Wol­nego Pań­stwa Kongo w 1892 roku.

W latach sece­sji Katangi Tshombe i inni poli­tycy wie­lo­krot­nie powo­ły­wali się na to, że tery­to­rium tej pro­win­cji zostało włą­czone do „fol­warku Leopolda” siłą. Ciężko było im też się odnieść do jakichś pozy­tyw­nych wzor­ców rzą­dze­nia Katangą w prze­szło­ści, jako że ostatni król „Garn­ganze” (Katangi) Msiri był nikim innym jak tylko rzeź­ni­kiem na nieco mniej­szą skalę niż Bel­go­wie. Ci bowiem prak­tycz­nie od momentu obję­cia swą kura­telą Konga w 1885 roku wpro­wa­dzili w nim rządy ter­roru w celu uzy­ska­nia mak­sy­mal­nych zysków z przy­mu­so­wej pracy miej­sco­wej lud­no­ści. Sytu­acja dia­me­tral­nie pogor­szyła się w 1888 roku, kiedy nie­jaki John Boyd Dun­lop opra­co­wał metodę pro­duk­cji opon kau­czu­ko­wych uży­wa­nych w rowe­rach.

Tym samym Dun­lop, rzecz jasna, kom­plet­nie nie zda­jąc sobie z tego sprawy, pod­pi­sał wyrok śmierci na miliony Kon­gij­czy­ków, któ­rzy zmarli w strasz­nych oko­licz­no­ściach, zmu­szani do ogrom­nego wysiłku pod­czas zbio­rów kau­czuku. Po odkry­ciu Dun­lopa bowiem kon­gij­skie przed­się­wzię­cie Leopolda II nagle zaczęło przy­no­sić zyski, sta­jąc się kurą zno­szącą złote jajka. Naj­więk­sza na świe­cie „fabryka kau­czuku”, jaką było Kongo, podzie­lona została przez bel­gij­ską admi­ni­stra­cję kolo­nialną na czter­na­ście dys­tryk­tów (pro­win­cji). Każdą pro­win­cję podzie­lono na strefy, a te z kolei na sek­tory, na końcu tego łań­cu­cha zaś znaj­do­wały się poste­runki. Poza kau­czu­kiem posta­wo­wym dobrem pozy­ski­wa­nym w Kongu była kość sło­niowa11.

Choć tereny Katangi zna­la­zły się w teo­rii pod wła­dzą bel­gij­skiego monar­chy, jego macki w rze­czy­wi­sto­ści nie się­gały tak daleko. Tym­cza­sem od połu­dnia temu rejo­nowi zagra­żały plany dzia­ła­ją­cego z wiel­kim roz­ma­chem na połu­dniu kon­ty­nentu Cecila Rho­desa12, bry­tyj­skiego poli­tyka rezy­du­ją­cego w Afryce Połu­dnio­wej, owład­nię­tego misją połą­cze­nia kon­ty­nentu z połu­dnia na pół­noc sie­cią kolo­nii pod wła­dzą kró­lo­wej Wik­to­rii.

Jakie były korze­nie tworu poli­tycz­nego zwa­nego Katangą, który nieco ponad sto lat po swoim powsta­niu tra­fił na czo­łówki gazet całego świata? Gdzieś około roku 1850 han­dlarz z mia­sta Tabora w dzi­siej­szej Tan­za­nii znany jako Kalasa wysłał swo­jego syna Msiri z misją han­dlową nad jezioro Mweru w dzi­siej­szej pro­win­cji Demo­kra­tycz­nej Repu­bliki Konga – Katan­dze. Zada­niem Msi­riego było nawią­za­nie kon­tak­tów z wodzem Wasenga, dys­po­nu­ją­cym siatką dostaw­ców mie­dzi i kości sło­nio­wej. Wasenga ata­ko­wany był przez innego miej­sco­wego kacyka ple­mie­nia Lunda, któ­rego nie znamy z imie­nia. Msiri dys­po­no­wał bro­nią palną, jego prze­ciw­nicy zaś nie. Wynik star­cia nie pozo­sta­wiał wąt­pli­wo­ści. Msiri obwo­łany został przy­wódcą ple­mien­nym zamiast Wasengi (ist­nieją prze­kazy o śmierci tego ostat­niego z rąk Msi­riego).

Przez wiele lat napły­wały z Katangi opo­wie­ści o zaawan­so­wa­nej gospo­dar­czo i spo­łecz­nie struk­tu­rze, któ­rej przed­sta­wi­ciele uży­wali mię­dzy innymi mie­dzia­nych krzyży jako waluty13. Dla Bel­gów, któ­rzy te histo­rie usły­szeli po raz pierw­szy z ust Davida Living­stone’a, ważny był jed­nak inny szcze­gół. Otóż podobno z mie­dzi wydo­by­wa­nej w Katan­dze można było metodą reak­cji che­micz­nych wydzie­lić złoto, do czego przy­zna­wali się Por­tu­gal­czycy z angol­skiej fak­to­rii w Ben­gu­eli. Co waż­niej­sze, Afry­ka­nie nie uzna­wali złota za szcze­gól­nie war­to­ściowy kru­szec, prze­kła­da­jąc „czer­wony metal” (miedź) nad „biały metal”, czyli złoto.

W 1881 roku na tereny objęte rzą­dami wodza Msiri dotarli dwaj Niemcy, Paul Reichard i Richard Bohm. Raport spo­rzą­dzony przez nich potwier­dzał z grub­sza krą­żące plotki i domy­sły. Tak, Katanga była cen­trum han­dlu mie­dzią i kością sło­niową, podob­nie zresztą jak solą (bez­cenny suro­wiec w tak dużej odle­gło­ści od morza) oraz nie­wol­ni­kami. Dodat­kowo, jak się oka­zało, sam Msiri potrze­bo­wał dwóch rze­czy dla utrzy­ma­nia porządku w zarzą­dza­nym przez sie­bie kró­le­stwie. Tymi nie­zbęd­nymi dobrami były: proch strzel­ni­czy i broń palna. Za Niem­cami, któ­rzy z oczy­wi­stych powo­dów nie chcieli za długo pozo­sta­wać na łasce Msi­riego, poja­wili się bry­tyj­scy misjo­na­rze pro­te­stanccy „Ply­mo­uth Bre­th­ren” – „bra­cia z Ply­mo­uth”. W cie­niu tysięcy „ozda­bia­ją­cych” pali­sadę sto­licy Katangi Bun­kei ludz­kich cza­szek posłańcy Boga mieli za zada­nie zba­wiać dusze, a nie zbi­jać inte­resy na kro­cio­wych trans­ak­cjach.

Te ostat­nie miał jed­nak na myśli Leopold II, który w 1890 roku zde­cy­do­wał się wresz­cie ruszyć po „swojną wła­sność”. Rów­nało się to, rzecz jasna, otwar­tej woj­nie z Msi­rim, nie tak znowu dzi­kim, dys­po­nu­ją­cym bowiem nowo­cze­sną, euro­pej­ską bro­nią. Dodat­kowo z rela­cji pierw­szego z pro­te­stanc­kich pasto­rów, któ­remu udało się wró­cić z Katangi do Lon­dynu, Fre­de­ricka Arnota, wyni­kały same pozy­tywy. Arnot opi­sy­wał zdrowy wyżynny kli­mat, pozba­wiony mala­rii, śpiączki i bez­kre­snych bagien. Uak­tyw­nił się też wspo­mniany wyżej Cecil Rho­des, uzna­jąc, że jeśli Leopold od 1885 roku nie był w sta­nie objąć wła­dzy w Katan­dze, to być może nie będzie miał takiego zamiaru także w naj­bliż­szej przy­szło­ści. W 1889 roku Rho­des wydał dys­po­zy­cje Jose­phowi Thom­so­nowi (bada­czowi rejonu Masai Mara w Afryce Wschod­niej), aby ten spró­bo­wał roz­sze­rzyć kon­trolę Bry­tyj­czy­ków na zie­mie Msi­riego. Pod­chody trwały dość długo, a takie gazety jak „The Times” nawo­ły­wały otwar­cie do anek­sji „niczy­jej” Katangi przez Rho­desa, a tym samym Bry­ta­nię. Leopold II zro­zu­miał wów­czas, że jeśli nie wbije drzewca z błę­kitną flagą14 w sto­licy Katangi (potwier­dza­jąc swoje rosz­cze­nia do kró­le­stwa Msi­riego), to prę­dzej czy póź­niej Bry­tyj­czycy zagarną to tery­to­rium dla sie­bie.

Król z typo­wym dla sie­bie roz­ma­chem zor­ga­ni­zo­wał cztery wyprawy jed­no­cze­śnie, aby zmi­ni­ma­li­zo­wać moż­li­wość nie­po­wo­dze­nia. Jedną z nich kie­ro­wał eta­towy pra­cow­nik admi­ni­stra­cji Wol­nego Pań­stwa Kongo, trzema pozo­sta­łymi agenci spółek powo­ła­nych do życia przez bel­gij­skiego władcę po 1885 roku. Sze­fem eks­pe­dy­cji, która zakoń­czyła się ocze­ki­wa­nym suk­ce­sem, był nie­gdy­siej­szy pod­władny Stan­leya, Wil­liam Grant Spe­ars. Tym­cza­sem w sto­licy Msi­riego dzia­łała już od pię­ciu lat pro­te­stancka misja zało­żona przez wspo­mnia­nego wyżej Freda Arnota. Bun­keya wyda­wała się prze­by­wa­ją­cym tam nie­licz­nym bia­łym czymś zupeł­nie innym niż prze­pastne dżun­gle Konga. Poło­żona na sawan­nie bar­dziej przy­po­mi­nała Afrykę Wschod­nią. Przy­by­sze widzieli tam: lwy, żyrafy, sło­nie, zebry i inne gatunki zwie­rząt typowe dla pocz­tów­ko­wego obrazka z Seren­geti15. W kraju kwitł w naj­lep­sze wolny han­del mię­dzy­ple­mienny. Ze wspo­mnia­nej Afryki Wschod­niej cią­gnęli kupcy, aby naby­wać żelazo do pod­ku­wa­nia koni. Spo­tkać można było tu też Ara­bów zain­te­re­so­wa­nych zaku­pem soli i mie­dzi. Mulaci z Zachod­niego Wybrzeża Afryki zaopa­try­wali Msi­riego i jego dwór w dobra zachod­niej cywi­li­za­cji, w tym przede wszyst­kim broń. Tę ostat­nią wymie­niano na nie­wol­ni­ków i kość sło­niową. Z nie­zna­nych bli­żej powo­dów euro­pej­scy misjo­na­rze począt­kowo zda­wali się nie zauwa­żać tego, że król Katangi rzą­dził twardą ręką. Spo­wo­do­wało to bunt pod­da­nych z ple­mie­nia Basanga.

Pechowo dla pla­nów Leopolda II do Bun­kei pierwsi dotarli Bry­tyj­czycy, pro­wa­dzeni przez zawo­do­wego myśli­wego Alfreda Sharpe’a. Msiri wpadł w popłoch, gdyż pro­roc­two sza­ma­nów ple­mien­nych zapo­wia­dało, że „ten, który przy­bę­dzie jeść złoto i nisz­czyć, pojawi się od strony wschodu słońca”. Sharpe wkro­czył do sto­licy Katangi wła­śnie od tej strony. W roz­mo­wach Msi­riego z Sharpe’em pośred­ni­czył młody szkocki misjo­narz Dan Craw­ford. Sharpe bez ogró­dek zapro­po­no­wał władcy „sojusz” prze­ciwko wspól­nym wro­gom, czy­taj Bel­gom. Na szczę­ście dla Leopolda w klu­czo­wym momen­cie bry­tyj­sko-katan­gij­skich nego­cja­cji nie­do­świad­czo­nego Craw­forda zastą­pił po stro­nie dworu Msi­riego nie­jaki Swan. Pierw­szym żąda­niem Swana stało się tłu­ma­cze­nie pro­po­no­wa­nego „trak­tatu o przy­jaźni” na suahili, lin­gua franca Afryki Środ­ko­wej. Był to język zro­zu­miały dla króla. Msiri cią­gle bowiem pamię­tał słowa Arnota o „nie­zwa­ża­niu na żad­nego bia­łego, który pod­su­nie jakie­kol­wiek papiery do pod­pi­sa­nia, gdyż ozna­czać to będzie sprze­da­nie Katangi obcym”. Sharpe ledwo umknął z Bun­kei z życiem, kiedy wypro­wa­dzony z rów­no­wagi natar­czy­wo­ścią bry­tyj­skiej dele­ga­cji Msiri naka­zał mu natych­miast opu­ścić jego wło­ści. Myśli­wemu pozo­stało zło­że­nie raportu do Harry’ego John­stona, wice­kon­sula Bry­tyj­skiego Pro­tek­to­ratu Afryki Środ­ko­wej (dzi­siej­szego Malawi) i współ­au­tora planu Rho­desa, mają­cego na celu wyprze­dze­nie Bel­gów. W spra­woz­da­niu tym pisał on o decy­du­ją­cym dla fia­ska wyprawy gło­sie dorad­czym „posłań­ców Boga” na dwo­rze Msi­riego.

W kwiet­niu 1891 roku pierw­sza bel­gij­ska kolumna dotarła do sto­licy Katangi. Dowo­dził nią dowódca gar­ni­zonu Wol­nego Pań­stwa Kongo w Lusambo, Paul le Mari­nel. Bel­go­wie w prze­ci­wień­stwie do nieco „pirac­kiej” grupy Sharpe’a wkro­czyli na dzie­dzi­niec kró­lew­ski Msi­riego z typo­wym dla swo­jego władcy roz­ma­chem. Kar­nie masze­ru­jący żoł­nie­rze najemni z Afryki Zachod­niej, któ­rych było trzy­stu, zro­bili pio­ru­nu­jące wra­że­nie na sta­rym władcy Katangi. Podobny respekt wzbu­dziły też wypo­le­ro­wane nowiut­kie kara­biny znaj­du­jące się na uzbro­je­niu pry­wat­nego woj­ska Leopolda II. W pre­zen­cie dla Msi­riego, który według świad­ków aż mla­snął z zachwytu, zło­żono bele kosz­tow­nych mate­ria­łów i beczki dro­go­cen­nego pro­chu. Bel­go­wie natych­miast uzy­skali zezwo­le­nie na budowę fortu w oko­licy Bun­kei. Msiri odmó­wił przy­ję­cia sztan­daru Wol­nego Pań­stwa Kongo. Nie był jesz­cze gotowy „sprze­dać kraju”. Nie prze­szko­dziło mu to pro­sić o wię­cej pre­zen­tów, w tym głów­nie pro­chu strzel­ni­czego i kara­bi­nów. Bel­gom przy­szła w sukurs rebe­lia ple­mie­nia Basanga. Począt­kowo Msiri, uzbro­jony w euro­pej­ską broń, masa­kro­wał bun­tow­ni­ków. Wkrótce jed­nak proch się skoń­czył, tak samo jak amu­ni­cja, a Bel­go­wie woleli stać z boku w imię sta­rej zasady: „Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzy­sta”. Neu­tralni w kon­flik­cie misjo­na­rze wyco­fali się ze swo­ich pla­có­wek do obsa­dzo­nego żoł­nie­rzami Wol­nego Pań­stwa Kongo Lofoi. Do Katangi przy­był też bar­dziej zde­cy­do­wany, by zmu­sić Msi­riego do przy­ję­cia „opieki” Bel­gów, Ale­xan­dre Del­co­munne, sto­jący na czele dru­giej z grup wysła­nych przez Leopolda II. Del­co­munne nie­mal natych­miast po przy­by­ciu do Bun­kei zako­mu­ni­ko­wał Msi­riemu, że dla wła­snego dobra powi­nien przy­stać na bel­gij­ski pro­tek­to­rat. Odpo­wiedź starca była jed­no­znaczna: „Ja jestem tu panem i póki ja żyję, kró­le­stwo Garan­ganja [Katanga – przyp. aut.] nie będzie miało innego władcy”.

Roz­wście­czony butą Del­co­munne’a Msiri podyk­to­wał Crow­for­dowi list do Alfreda Sharpe’a, aby ten ostatni wró­cił do Katangi, gdyż wódz prze­my­ślał wszystko na spo­koj­nie (czy­taj – pod lufami bel­gij­skich kara­bi­nów) i chciałby pod­pi­sać wła­śnie z Bry­tyj­czy­kami trak­tat o „przy­jaźni i pokoju”.

Msiri nie zda­wał sobie sprawy, że jego dni są już poli­czone, a to ze względu na zbli­ża­jącą się do Katangi kolumnę kapi­tana Granta Sta­irsa. To zgru­po­wa­nie, liczące nieco ponad trzy­sta osób, roz­po­częło for­sowny marsz do cen­trum Afryki z portu Baga­moyo na Wschod­nim Wybrzeżu Afryki. W trak­cie dłu­giej i cięż­kiej trasy wyprawy Sta­irs wszedł mię­dzy innymi w posia­da­nie listu wysła­nego przez Msi­riego do Sharpe’a. Przy­by­cie 14 grud­nia 1891 roku bry­tyj­skiego, bądź co bądź, ofi­cera Sta­irsa zbiło z tropu sta­rego wodza. Kiedy jed­nak będący w końcu na służ­bie Leopolda II Sta­irs zaofe­ro­wał Katan­gij­czy­kowi każdą ilość pro­chu dla zdła­wie­nia powsta­nia ple­mie­nia Basanga w zamian za przy­ję­cie flagi Wol­nego Pań­stwa Kongo, Msiri odpo­wie­dział, że ow­szem wywiesi flagę, ale bry­tyj­ską. Wtedy Sta­irs zro­zu­miał, że jakie­kol­wiek roko­wa­nia z kró­lem Katangi nie mają naj­mniej­szego sensu. Miarka się prze­brała, kiedy Msiri zażą­dał od Sta­irsa zdy­mi­sjo­no­wa­nia bel­gij­skiego dowódcy fortu Lofoi – porucz­nika Legata. W trak­cie nego­cja­cji w spra­wie wysta­wie­nia w widocz­nym miej­scu Bun­kei masztu z flagą Wol­nego Pań­stwa Kongo Sta­irs wyrwał drzewce z flagą z pali­sady bel­gij­skiego obo­zo­wi­ska w sto­licy Katangi. Następ­nie wdra­pał się na wzgó­rze domi­nu­jące nad mia­stem i zatknął tam osta­tecz­nie sztan­dar Leopolda II. Krok ten nie spo­tkał się z żadną reak­cją ze strony nad­spo­dzie­wa­nie apa­tycz­nego Msi­riego.

Msiri uciekł z wła­snej sto­licy, nie mogąc znieść upo­ko­rze­nia. Sta­irs wysłał w pogoń za nim stu­oso­bowy oddział zan­zi­bar­skich najem­ni­ków, któ­rzy mieli go aresz­to­wać. Zna­le­ziono go w Munema, pół godziny drogi od Bun­kei. Trzy­stu wojow­ni­ków z przy­bocz­nej gwar­dii Msi­riego sta­wiło tam opór bel­gij­skim aska­rim16. Msiri został zastrze­lony z rewol­weru przez nie­ja­kiego Bod­sona, który sam został śmier­tel­nie ranny w tym star­ciu. Kona­jący na rękach leka­rza o nazwi­sku Molo­ney Bod­son wypo­wie­dział nastę­pu­jące słowa: „Panie dok­to­rze, nie boję się śmierci, bo zabi­łem Msi­riego”.

Sta­irs po ofi­cjal­nym przy­łą­cze­niu Katangi do Wol­nego Pań­stwa Kongo roz­dzie­lił zie­mie Msi­riego mię­dzy pomniej­szych wodzów. Boże Naro­dze­nie w Bun­kei Bel­go­wie świę­to­wali przy­go­to­wa­nym spe­cjal­nie na tę oka­zję pud­din­giem ze śli­wek. Sta­irs, który w tym cza­sie ciężko zacho­ro­wał, w stycz­niu 1892 roku prze­ka­zał wła­dzę nad Katangą sze­fowi czwar­tej eks­pe­dy­cji Leopolda, kiedy ta przy­była już na miej­sce. W lipcu 1892 wie­ści i szcze­góły o prze­biegu zda­rzeń dotarły na dwór kró­lew­ski w Bruk­seli. Raporty nie były obie­cu­jące. W Katan­dze zna­le­ziono ogromne pokłady mie­dzi, nato­miast bra­ko­wało infor­ma­cji o ist­nie­niu tam komer­cyj­nych złóż złota. Miedź w owym cza­sie nie była spe­cjal­nie war­to­ścio­wym surow­cem, jed­nak dla Leopolda II liczyło się co innego. Otóż ubiegł on Cecila Rho­desa w wyścigu o Katangę i zabez­pie­czył połu­dniową flankę swo­jej pry­wat­nej kolo­nii w Afryce.

Leopold zaka­zał samo­wol­nych polo­wań na sło­nie w celu uzy­ska­nia kości sło­nio­wej i pry­wat­nego han­dlu kau­czu­kiem natu­ral­nym. Te dwie gałę­zie gospo­darki, przy­no­szące naj­więk­szy dochód, zmo­no­po­li­zo­wano pod groźbą nie­ludz­kich kar. Obci­na­nie rąk łamią­cym prawo było na porządku dzien­nym, wie­sza­nie prze­myt­ni­ków kości sło­nio­wej stało się codzien­no­ścią. Sza­leń­stwo to miało trwać aż do 1908 roku, kiedy skom­pro­mi­to­wany Leopold II zezwo­lił na prze­ka­za­nie Konga Bel­gii.

Umarł król Leopold II, suwe­renny wła­ści­ciel Konga, niech żyje nowy suwe­ren Konga, czyli Kró­le­stwo Bel­gii pod wła­dzą miło­ści­wie panu­ją­cego… Leopolda II!! Doprawdy gorzka była iro­nia owej sytu­acji dla lud­no­ści ster­ro­ry­zo­wa­nego „Jądra ciem­no­ści”17.

Rozdział III. Kongo Belgijskie w latach 1908–1957

ROZ­DZIAŁ III KONGO BEL­GIJ­SKIE W LATACH 1908–1957

Zapewne zauwa­żyli pań­stwo, że tytuł tego roz­działu pozor­nie zawiera błąd rze­czowy, gdyż Kongo Bel­gij­skie ist­niało aż do 1960 roku. Jed­nak wyda­rze­nia ostat­nich lat ist­nie­nia tej kolo­nii przed uzy­ska­niem nie­pod­le­gło­ści to ciąg wypad­ków opi­sany w innym miej­scu. Gra­niczna data, tj. rok 1957, wybrana została przeze mnie nie bez powodu, wtedy bowiem unie­za­leż­niła się od impe­rium bry­tyj­skiego jej zachod­nio­afry­kań­ska kolo­nia Ghana (zwana wcze­śniej Zło­tym Wybrze­żem). Zaowo­co­wało to mię­dzy innymi przy­spie­sze­niem wzro­stu świa­do­mo­ści naro­do­wej wśród spo­łe­czeństw innych afry­kań­skich tery­to­riów, także inte­re­su­ją­cego nas Kongo, co cie­kawe osobno też Katangi.

Eks­pe­ry­ment króla Leopolda II zakoń­czył się huma­ni­tarną kata­strofą. Okrutne trak­to­wa­nie lud­no­ści skut­ko­wało sze­roko zakro­joną akcją połą­czo­nych sił rzą­dów, orga­ni­za­cji dobro­czyn­nych i postę­po­wej prasy na całym świe­cie. W 1908 roku, po któ­rejś z kolei pró­bie, Bel­gia objęła w posia­da­nie Wolne Pań­stwo Kongo18. Powszech­nie uważa się, że poza Kon­giem, a póź­niej Rwandą i Burundi, Bel­gia nie miała kolo­nii. Nie jest to do końca prawda, jako że ist­niały inne miej­sca na mapie świata znaj­du­jące się pod wła­dzą Bruk­seli, żadne jed­nak o takim zna­cze­niu jak Kongo Bel­gij­skie19. W prak­tyce Leopold zabez­pie­czył swoje inte­resy, zakła­da­jąc liczne spółki zaj­mu­jące się głów­nie eks­plo­ata­cją bogactw mine­ral­nych, w tym mie­dzi i dia­men­tów. Osobny pod­miot gospo­dar­czy stwo­rzono dla gospo­darki leśnej. Zde­cy­do­wa­nie naj­waż­niej­szą insty­tu­cją bel­gij­skiego biz­nesu w Katan­dze stało się praw­dziwe pań­stwo w pań­stwie, czyli Union Miniere du Haut-Katanga (w skró­cie UMHK – Kom­pa­nia Gór­ni­cza Gór­nej Katangi). Histo­ria ist­nie­ją­cej od 1906 roku UMHK ma tak kapi­talne zna­cze­nie dla tematu naszej książki, że poświę­cony jest jej osobny roz­dział.

Jeśli cho­dzi o kadrę urzęd­ni­czą, poli­cję, woj­sko i inne służby, w 99% byli to ci sami ludzie, co w 1885 roku, zmie­nili tylko pra­co­dawcę. Kraj podzie­lono na cztery pro­win­cje: Léopoldville (zwana też Kongo-Kasai), Orien­tale, Pro­win­cję Rów­ni­kową i Katangę. Ta ostat­nia powoli wyod­ręb­niała się jako naj­waż­niej­sza stra­te­gicz­nie część kolo­nii, a to z uwagi na wzrost zna­cze­nia prze­my­słu wydo­byw­czego. Ostatni guber­na­tor Wol­nego Pań­stwa Kongo, baron Wahis, pozo­stał na swoim sta­no­wi­sku w Kongu Bel­gij­skim. Każdą z czte­rech pro­win­cji sta­no­wiły dwa­dzie­ścia cztery dys­trykty, same zło­żone ze stu dwu­dzie­stu tery­to­riów, czyli gmin. Za utrzy­ma­nie porządku odpo­wie­dzialne było Force Publi­que20, miej­scowe woj­sko zło­żone z bel­gij­skiej kadry ofi­cer­skiej oraz kon­gij­skich pobo­ro­wych. Dopiero w latach pięć­dzie­sią­tych XX wieku (o czym wię­cej w innym miej­scu) do tej kolo­nii zaczęły być prze­no­szone regu­larne oddziały armii bel­gij­skiej.

Kongo Bel­gij­skie wzięło bez­po­średni udział w oby­dwu woj­nach świa­to­wych. W cza­sie pierw­szej wojny świa­to­wej, z uwagi na gra­ni­cze­nie tej kolo­nii z Nie­miecką Afryką Wschod­nią, to wła­śnie z terenu Konga ruszyła bry­tyj­sko-bel­gij­ska inwa­zja, która do 1917 roku dopro­wa­dziła do zaję­cia jed­nej trze­ciej nie­miec­kich posia­dło­ści na wscho­dzie21. Po woj­nie, w latach 1924–1925, Bel­gia na mocy man­datu Ligi Naro­dów otrzy­mała zwierzch­nic­two nad czę­ścią byłego tery­to­rium cesa­rza Wil­helma, Rwandą-Urundi (dziś Rwanda i Burundi). W trak­cie Wiel­kiej Wojny bogac­twa natu­ralne bel­gij­skiej kolo­nii, z kau­czu­kiem na czele, wnio­sły ważny wkład w wysi­łek zbrojny Wiel­kiej Bry­ta­nii, Fran­cji i, rzecz jasna, samych bel­gij­skich sił w Afryce. W 1926 roku sto­licę tery­to­rium prze­nie­siono z Bomy do Léopoldville. Główny nacisk poło­żono też na eks­plo­ata­cję bogactw natu­ral­nych. W Katan­dze wydo­by­wano miedź i kobalt, w Kasai – dia­menty, a w naj­da­lej na wschód wysu­nię­tym regio­nie Ituri – złoto. Kongo Bel­gij­skie zaczęła też pokry­wać sieć kole­jowa z liniami pomię­dzy Matadi i Léopoldville oraz katan­gij­ską sto­licą Eli­za­be­thville i Port Fran­cqui, jako jed­nymi z pierw­szych zbu­do­wa­nych tras.

Impo­nu­jąco wzro­sły też osią­gnię­cia w dzie­dzi­nie rol­nic­twa. Na wielką skalę roz­bu­do­wano plan­ta­cje pal­mowe do pro­duk­cji oleju oraz prze­my­słową pro­duk­cję bawełny. Nato­miast kiedy w 1926 roku Katanga stała się jed­nym ze świa­to­wych cen­trów wydo­by­cia mie­dzi, nastał Wielki Kry­zys, który zaha­mo­wał roz­wój całej kolo­nii na kil­ka­na­ście lat. W Katan­dze poziom zatrud­nie­nia spadł o 70%, a cena jed­nego z pod­sta­wo­wych pro­duk­tów rol­nych, orzesz­ków ziem­nych, spa­dła z 1,25 franka bel­gij­skiego za kg do 25 cen­ty­mów (1 frank bel­gij­ski=100 cen­ty­mów – przyp. aut.).

Inwa­zja Nie­miec hitle­row­skich w maju 1940 roku dopro­wa­dziła do oku­pa­cji Bel­gii. Ist­niały poważne obawy, że wzo­rem fran­cu­skich kolo­nii, które w dużej licz­bie opo­wie­działy się po stro­nie kola­bo­ra­cyj­nego rządu Vichy, także Bel­gia znaj­dzie się w nazi­stow­skiej stre­fie wpły­wów, przy­wo­łu­jąc ducha nie­miec­kiego impe­rium kolo­nial­nego w Afryce. Tak się jed­nak nie stało i wła­dze Konga Bel­gij­skiego uznały za pra­wo­wity rząd emi­gra­cyjny w Lon­dy­nie, mimo że, jak wia­domo, król Bel­gów pozo­stał w kraju zaję­tym przez Wehr­macht. Wkła­dowi Konga Bel­gij­skiego w wysi­łek wojenny alian­tów warto poświę­cić kilka aka­pi­tów z uwagi na to, że jest to histo­ria prak­tycz­nie nie­znana pol­skiemu czy­tel­ni­kowi. Oddziały Force Publi­que były w trak­cie wojny trzo­nem tak zwa­nych Sił Wol­nej Bel­gii. Jak każda armia kolo­nialna, także ta orga­ni­za­cja dzia­łała według zasad segre­ga­cji raso­wej. Nad oddzia­łami zło­żo­nymi z człon­ków lokal­nych ple­mion dowódz­two spra­wo­wało około 280 bia­łych ofi­ce­rów i podofi­ce­rów. Z uwagi na to, że bel­gij­ski prze­mysł zbro­je­niowy przed 1940 rokiem stał na wyso­kim pozio­mie, także pod­od­działy Force Publi­que otrzy­mały w miarę nowo­cze­sne uzbro­je­nie i wypo­sa­że­nie.

Pierw­szą akcją bojową Bel­gów w Afryce nie były dzia­ła­nia prze­ciwko Niem­com, ale Wło­chom w Abi­sy­nii. Doszło do nich w czerwcu 1940 roku. Bel­gij­skie oddziały kolo­nialne w sile trzech bry­gad pie­choty wsparły Bry­tyj­czy­ków, chcą­cych wyrzu­cić armię Mus­so­li­niego z Afryki Wschod­niej. W maju 1941 roku 8 tys. żoł­nie­rzy Force Publi­que dowo­dzo­nych przez gen. Gil­lia­erta poko­nało na tere­nie Wyżyny Etiop­skiej wło­skie zgru­po­wa­nie gen. Gaz­zery. Do końca 1941 roku Kon­gij­czycy zmu­sili do pod­da­nia się 15 tys. Wło­chów, w tym 9 gene­ra­łów i 270 wyż­szych ofi­ce­rów. Należy przy tym zazna­czyć, że aby dotrzeć do strefy walk, bel­gij­skie woj­ska kolo­nialne musiały prze­być dystans około 1000 km. Wszystko to odbyło się za cenę strat wła­snych wyno­szą­cych jedy­nie 500 zabi­tych i zmar­łych w wyniku ran i cho­rób. Po kam­pa­nii abi­syń­skiej naczelne dowódz­two bry­tyj­skie skie­ro­wało główne siły Force Publi­que do Nige­rii. Trwała tam kon­cen­tra­cja wojsk Bry­tyj­skiej Wspól­noty Naro­dów, z któ­rych więk­szość, bo około 13 tys. żoł­nie­rzy, sta­no­wili Kon­gij­czycy. Celem zgru­po­wa­nia sił była fran­cu­ska kolo­nia Daho­mej (dzi­siej­szy Benin), będąca jed­nym z tery­to­riów zamor­skich Fran­cji, uzna­ją­cych ule­gły wobec Niem­ców mario­net­kowy rząd mar­szałka Pétaina. Osta­tecz­nie Bry­tyj­czycy nie zde­cy­do­wali się na zaję­cie Daho­meju. Nie chcąc mar­no­wać dobrego mate­riału ludz­kiego, pod­jęto decy­zję o sfor­mo­wa­niu 1. Grupy Bry­ga­do­wej Konga Bel­gij­skiego, która w latach 1943––1944 peł­niła służbę gar­ni­zo­nową w Egip­cie i Pale­sty­nie.

W grud­niu 1941 roku w Katan­dze (głów­nie w Eli­za­be­thville i w Jado­tville) doszło do strajku gór­ni­ków i innych robot­ni­ków. Miał on tra­giczne kon­se­kwen­cje. Dokład­nie opi­suję te wyda­rze­nia w kolej­nym roz­dziale przy oka­zji przed­sta­wie­nia histo­rii UMHK. Nie były to jedyne tego typu incy­denty w Kongu Bel­gij­skim w latach dru­giej wojny świa­to­wej. W 1944 roku kolejny strajk wybuchł w Katan­dze i Kasai, a w 1945 roku straj­ko­wali robot­nicy por­towi w mie­ście Matadi. Swój udział w dru­giej woj­nie świa­to­wej miały też służby medyczne Force Publi­que. W 1943 roku sfor­mo­wano 10. Grupę Opieki nad Ran­nymi (Konga Bel­gij­skiego), słu­żącą w ramach oddzia­łów bry­tyj­skich na Mada­ga­ska­rze. Ten szpi­tal polowy, w któ­rym słu­żyło 350 Kon­gij­czy­ków i 20 Bel­gów (z przy­dzie­lo­nym nie­wiel­kim kon­tyn­gen­tem regu­lar­nych żoł­nie­rzy Force Publi­que do ochrony per­so­nelu), końca wojny docze­kał w dale­kiej Bir­mie.

Daleko więk­sze reper­ku­sje dla całego świata, o czym wspo­mnia­łem w pierw­szych sło­wach tej książki, miało wyko­rzy­sta­nie w cza­sie dru­giej wojny świa­to­wej bogactw natu­ral­nych Katangi. Na dal­szych stro­nach czy­tel­nik pozna prze­bieg jed­nej z naj­waż­niej­szych bitew z okresu sece­sji Katangi, która została sto­czona w Jado­tville. Miej­sco­wość ta była cen­trum admi­ni­stra­cyj­nym regionu wydo­by­cia metali kolo­ro­wych, obej­mu­ją­cego rów­nież nie­czynną już w latach czter­dzie­stych XX wieku kopal­nię uranu w Shin­ko­lo­bwe (inna forma nazwy Chin­ko­lo­bwe). Dyrek­tor UMHK Edgar Sen­gier w 1940 roku, w najwięk­szej tajem­nicy, prze­trans­por­to­wał do Nowego Jorku połowę uranu, będą­cego w dys­po­zy­cji Bel­gów. We wrze­śniu 1942 roku ten bez­cenny pier­wia­stek został zaku­piony przez armię USA. Sie­gner na stałe prze­niósł się do Sta­nów Zjed­no­czo­nych, skąd kie­ro­wał do końca wojny dzia­łal­no­ścią kon­cernu. W tym samym roku Ame­ry­ka­nie wysłali do Katangi oddział sape­rów, który miał za zada­nie przy­wró­cić wydo­by­cie w kopalni w Shin­ko­lo­bwe. Inży­nie­ro­wie z armii USA wyre­mon­to­wali też pobli­skie lot­ni­sko i insta­la­cje por­towe nad nie­da­le­kim jezio­rem Tshan­ga­lele. W 1944 roku UMHK sfi­na­li­zo­wało kolejną trans­ak­cję sprze­daży śmier­cio­no­śnego uranu; tym razem było to 1750 ton z nowo uru­cho­mio­nych szy­bów Shin­ko­lo­bwe.

W lutym 1944 roku w poło­żo­nym w cen­trum Konga Bel­gij­skiego mie­ście Lulu­aburg (region Kasai) doszło do buntu żoł­nie­rzy Force Publi­que, kie­ro­wa­nego przez wete­rana walk w Afryce Wschod­niej Ngoie Muka­la­bu­shi. Bez­po­śred­nim powo­dem nie­po­ko­jów były plany zaszcze­pie­nia wszyst­kich kie­ro­wa­nych na front (szcze­pie­nia trak­to­wano w Afryce Środ­ko­wej jako jedną z metod pod­po­rząd­ko­wa­nia sobie miej­sco­wej lud­no­ści przez kolo­ni­za­to­rów). Oprócz tego prze­ciw­sta­wiano się bru­tal­nemu trak­to­wa­niu czar­nych sze­re­gow­ców przez bar­dzo rasi­stow­ską białą kadrę ofi­cer­ską. 20 lutego 1944 roku bun­tow­nicy opa­no­wali koszary, a następ­nie zajęli białą dziel­nicę Lulu­aburga. Zabito bel­gij­skiego ofi­cera i dwóch euro­pej­skich cywi­lów. Zre­wol­to­wani żoł­nie­rze zade­kla­ro­wali chęć ogło­sze­nia nie­pod­le­gło­ści Konga. Siły rebe­lian­tów roz­pro­szyły się po oko­licz­nych wio­skach, co uła­twiło Bel­gom schwy­ta­nie Muka­la­bu­shiego Został on stra­cony wraz z jed­nym ze swo­ich współ­to­wa­rzy­szy. Kasai, zwane „Dia­men­to­wym Kra­jem”, na tere­nie któ­rego leżał Lulu­aburg, pró­bo­wało się ode­rwać od Konga w latach 1961–1962. Temu zagad­nie­niu poświę­cam wię­cej miej­sca w kolej­nych roz­dzia­łach.

Okres pro­spe­rity w kolo­nii, spo­wo­do­wany zapo­trze­bo­wa­niem na pro­dukty eks­por­to­wane z Konga w latach wojen­nych, trwał w naj­lep­sze także po 1945 roku. Odbu­do­wu­jące się kraje Europy Zachod­niej chło­nęły wszyst­kie surowce w nie­spo­ty­ka­nych wcze­śniej ilo­ściach. Trwała druga fala indu­stria­li­za­cji Konga. Nastą­pił rów­nież cały łań­cuch wyda­rzeń, mają­cych wielki wpływ na póź­niej­szą sece­sję Katangi. Przede wszyst­kim wzro­sła liczba Bel­gów, któ­rzy prze­nie­śli się tam na stałe. W 1950 roku w bel­gij­skiej kolo­nii osie­dliło się już 100 tys. kolo­nów22. Czar­nej lud­no­ści przy­znano wię­cej praw cywil­nych, a gór­ni­kom w Katan­dze pod­nie­siono zarobki. Mimo to w kolej­nych latach nie­jed­no­krot­nie docho­dziło do kolej­nych straj­ków, nie miały one jed­nak aż takiego wydźwięku, jak ten z 1941 roku. W mia­stach, wraz z więk­szym dostę­pem do śred­niego i wyż­szego szkol­nic­twa, kry­sta­li­zo­wała się miej­scowa klasa śred­nia, zwana po fran­cu­sku „Evo­lue”. Z tej to grupy ludzi mieli pocho­dzić zarówno archi­tekci sece­sji Katangi i Kasai, jak i elity wła­dzy rządu cen­tral­nego w Léopoldville. W powo­jen­nym Kongu nie­wiel­kim echem odbił się fakt unie­za­leż­nie­nia się po 1945 roku wielu poza­eu­ro­pej­skich tery­to­riów takich państw, jak Wielka Bry­ta­nia, Fran­cja czy Holan­dia.

Bel­gia raty­fi­ko­wała 73. punkt Dekla­ra­cji Naro­dów Zjed­no­czo­nych, mówiący o stop­nio­wym samo­sta­no­wie­niu kolo­nii. Bar­dzo szybko, co zro­zu­miałe ze względu na stra­te­giczny ele­ment katan­gij­skich kopalni uranu, oba super­mo­car­stwa zaczęły naci­skać na Bel­gię w celu zmiany jej poli­tyki kolo­nial­nej. Oczy­wi­ście powody takiego zacho­wa­nia dyplo­ma­cji USA i ZSRR miały zupeł­nie inne pod­łoże. Fak­tem pozo­sta­wało nie­znane przed odkry­ciem uranu zain­te­re­so­wa­nie świa­to­wych mocarstw Kon­giem i Katangą. Bel­gia wszel­kie próby inge­ren­cji w jej wewnętrzne sprawy tor­pe­do­wała, gra­jąc kartą kon­gij­skich surow­ców. Roz­po­częto też akcję asy­mi­la­cji czar­nych oby­wa­teli Konga Bel­gij­skiego, wyda­jąc spe­cjalne cer­ty­fi­katy kan­dy­da­tom, któ­rzy speł­nili nie­zbędne wymogi. Aby ów doku­ment otrzy­mać, nale­żało speł­nić wiele kry­te­riów z mono­ga­mią, „dobrym zacho­wa­niem”, pła­ce­niem podat­ków i posia­da­niem legal­nej pracy na czele. Odpo­wiedni urzęd­nicy nie­by­wale wręcz roz­bu­do­wa­nej bel­gij­skiej admi­ni­stra­cji w tej kolo­nii prze­pro­wa­dzali nawet u wybra­nych osób domowe kon­trole. Cały pro­gram zakoń­czył się total­nym fia­skiem, do połowy lat pięć­dzie­sią­tych bowiem jedy­nie kilka tysięcy Kon­gij­czy­ków uro­czy­ście ode­brało sto­sowne doku­menty, prak­tycz­nie rów­na­jące ich z Bel­gami z metro­po­lii i bia­łymi osad­ni­kami w Afryce.

Guber­na­tor gene­ralny Konga Bel­gij­skiego Leon Petil­lon snuł plany roz­sze­rze­nia cywil­nych praw miej­sco­wej lud­no­ści. Kon­cep­cje te pozo­stały jed­nak na papie­rze. Zamiar stwo­rze­nia spo­łecz­no­ści kon­gij­sko-bel­gij­skiej zakoń­czył się nie­po­wo­dze­niem z powodu oporu bel­gij­skich miesz­kań­ców kolo­nii oraz rasi­stow­skich uprze­dzeń w krę­gach apa­ratu wła­dzy. W 1951 roku w Bruk­seli doszło do abdy­ka­cji króla Leopolda III na rzecz jego syna Bau­do­uina. Nowy władca prze­ja­wiał duże zain­te­re­so­wa­nie nieco zapo­mnianą 2–3 lata przed obję­ciem przez niego wła­dzy afry­kań­ską posia­dło­ścią Bel­gii.

W 1955 roku Bau­do­uin przy­był z wizytą do Konga, entu­zja­stycz­nie witany przez nie­prze­brane tłumy swo­ich pod­da­nych. Zachod­nie media roz­pi­sy­wały się z zachwy­tem o „auten­tycz­nym uwiel­bie­niu”, jakim cie­szył się wśród lud­no­ści kolo­nii ten władca. Jego wizyta miała ogromne zna­cze­nie dla zmian w kraju, które osta­tecz­nie dopro­wa­dziły do nie­pod­le­gło­ści 5 lat póź­niej. Nawo­ły­wano mię­dzy innymi do zła­ma­nia mono­polu misji kato­lic­kich na orga­ni­za­cję szkol­nic­twa w kolo­nii i utwo­rze­nia pań­stwo­wego sys­temu edu­ka­cyj­nego. Echem wyda­rzeń w Bruk­seli, gdzie Fla­man­do­wie wal­czyli o rów­no­upraw­nie­nie języka nider­landz­kiego z fran­cu­skim, stało się żąda­nie pew­nych krę­gów w Bruk­seli wpro­wa­dze­nia obo­wiąz­ko­wej dwu­ję­zycz­no­ści także w Kongu, Rwan­dzie i Burundi. Do tej pory język fran­cu­ski był jedy­nym języ­kiem urzę­do­wym w bel­gij­skich posia­dło­ściach w Afryce. Bel­gij­ski król powró­cił do kon­cep­cji „spo­łecz­no­ści kon­gij­sko-bel­gij­skiej”, a swo­imi prze­mó­wie­niami zachę­cił Kon­gij­czy­ków do więk­szej samo­or­ga­ni­za­cji, w tym mię­dzy innymi two­rze­nia bran­żo­wych związ­ków zawo­do­wych.

Jed­no­cze­śnie już od końca lat czter­dzie­stych popie­rano regio­na­lizm. Znaj­do­wał on swój wyraz w orga­ni­za­cji róż­nego rodzaju par­tii poli­tycz­nych i ruchów spo­łecz­nych przez okre­ślone grupy etniczne w poszcze­gól­nych pro­win­cjach Konga Bel­gij­skiego. Te dzia­ła­nia dopro­wa­dziły do powsta­nia pierw­szych oddol­nych ruchów nie­pod­le­gło­ścio­wych. Naj­waż­niej­szym z nich był zało­żony już w 1950 roku kul­tu­ralny zwią­zek ABAKO (Asso­cia­tion cul­tu­relle des Bakongo – Kul­tu­rowy Zwią­zek Bakongo), obej­mu­jący swym zasię­giem regiony na zacho­dzie kraju, w Kasai i czę­ściowo w Katan­dze. Prze­wod­ni­czą­cym ABAKO, nawią­zu­ją­cego do tra­dy­cji ple­mien­nego pań­stwa ludu Bakongo w okre­sie przed­ko­lo­nial­nym, był Joseph Kasa­vubu, przy­szły pre­zy­dent nie­pod­le­głego Konga. Po kilku latach funk­cjo­no­wa­nia jako sto­wa­rzy­sze­nie spo­łeczno-kul­tu­ralne zwią­zek ABAKO prze­ro­dził się w orga­ni­za­cję stricte poli­tyczną, któ­rej zada­niem było jak naj­szyb­sze wywal­cze­nie nie­pod­le­gło­ści dla całego Konga Bel­gij­skiego.

Rok 1955, oprócz wspo­mnia­nej wizyty bel­gij­skiego monar­chy w Kongu, przy­niósł też ważny mani­fest, ogło­szony przez bel­gij­skiego pro­fe­sora Anto­ine’a van Bli­sena. Nosił on tytuł Trzy­dzie­sto­letni plan poli­tycz­nej eman­cy­pa­cji bel­gij­skiej Afryki. Wycho­dził on z tezą o potrze­bie ufor­mo­wa­nia się miej­sco­wych elit, opar­tych na kato­lic­kim sys­te­mie war­to­ści, które obejmą z cza­sem kon­trolę nad Kon­giem, Rwandą i Burundi. Ku roz­cza­ro­wa­niu van Bli­sena zarówno rząd bel­gij­ski, jak i zasy­mi­lo­wana klasa śred­nia w Kongu, odnio­sły się do tej kon­cep­cji z dużą rezerwą. Bru­skela nie chciała się pozbyć Konga, a Kon­gij­czycy nie wyobra­żali sobie kolej­nych lat życia w obec­nym sys­te­mie wła­dzy. Jedy­nie mała część kon­gij­skiej inte­li­gen­cji, sku­piona wokół pisma „Con­science Afri­ca­ine” („Afry­kań­ska Świa­do­mość”), odnio­sła się pozy­tyw­nie do teo­rii van Bli­sena. Nad­cho­dził jed­nak rok 1957, kiedy to lewi­cowy ruch nie­pod­le­gło­ściowy w Gha­nie, dzia­ła­jący pod prze­wod­nic­twem cha­ry­zma­tycz­nego Kwame Nkru­maha23, dopro­wa­dził do uzy­ska­nia nie­pod­le­gło­ści przez tę bry­tyj­ską kolo­nię. Był to pierw­szy ele­ment domina, które zakoń­czyło się rokiem 1960, w poli­tycz­nej histo­rii świata zna­nym jako „Rok Afryki”. Dla Konga, za sprawą wojny domo­wej, ten rok także miał prze­ło­mowe zna­cze­nie.

Rozdział IV. Kompania Górnicza Górnej Katangi – państwo w państwie

ROZ­DZIAŁ IV KOM­PA­NIA GÓR­NI­CZA GÓR­NEJ KATANGI – PAŃ­STWO W PAŃ­STWIE

Żadna inna orga­ni­za­cja nie wpły­nęła na wyda­rze­nia w Katan­dze w latach 1960–1963 bar­dziej niż tytu­łowa Union Miniere du Haut-Katanga (w skró­cie UMHK – Kom­pa­nia Gór­ni­cza Gór­nej Katangi). Nie będzie dale­kie od prawdy stwier­dze­nie, że potężny kon­cern sfi­nan­so­wał sece­sję tego regionu, wer­bu­nek najem­ni­ków wal­czą­cych z armią rządu cen­tral­nego i woj­skami ONZ oraz stał za logi­styką zbun­to­wa­nej pro­win­cji.

Pierw­szą kon­ce­sją han­dlową wymie­nia­jącą Katangę z nazwy była Com­pa­gne du Katanga (Kom­pa­nia Katangi), zało­żona przez Bel­gów w 1891 roku na tere­nach pokry­wa­ją­cych się z obec­nymi pro­win­cjami Katanga, Kasai i Połu­dniowe Kivu24. Wła­ściwa jed­nak histo­ria spółki UMHK roz­po­czyna się w 1906 roku. W ostat­nich latach ist­nie­nia Wol­nego Pań­stwa Kongo, król bel­gij­ski Leopold II zamie­rzał zabez­pie­czyć się na wypa­dek koniecz­no­ści odda­nia kraju rzą­dowi Bel­gii. Jak wiemy z poprzed­niego roz­działu, stało się to osta­tecz­nie w roku 1908. Wcze­śniej jed­nak agenci bel­gij­skiego władcy poro­zu­mieli się z innymi inwe­stu­ją­cymi na afry­kań­skim kon­ty­nen­cie fir­mami w celu zjed­no­cze­nia sił w eks­plo­ata­cji surow­ców natu­ral­nych w Katan­dze.

W 1899 roku, dzia­łal­ność wydo­byw­czą w Afryce roz­po­czął bry­tyj­ski przed­się­biorca Robert Wil­liams25. Otrzy­mał on kon­ce­sję gór­ni­czą w rok póź­niej. Kie­ro­wał kon­sor­cjum pod nazwą Tan­ga­ny­ika Con­ces­sions Ltd. Doku­menty zało­ży­ciel­skie UMHK usta­lały głów­nych udzia­łow­ców firmy: bel­gij­skie kon­sor­cja Comite Spe­cial du Katanga i Societe Gene­rale de Bel­gi­que, oraz wspo­mnianą już kom­pa­nię Wil­liamsa. UMHK, która miała ogromny wpływ na gospo­darkę surow­cową metro­po­lii ze sto­licą w Bruk­seli, jest postrze­gana dość powszech­nie jako przy­kład dosłow­nego „czar­nego kapi­ta­li­zmu”, wyzy­sku siły robo­czej i nie­mal nie­wol­ni­czego sys­temu pracy. Nic bar­dziej myl­nego. Nad­uży­cia, tak powszechne w latach Wol­nego Pań­stwa Kongo, ustą­piły szybko miej­sca skru­pu­lat­nej reali­za­cji w prak­tyce motta UMHK, brzmią­cego w wol­nym tłu­ma­cze­niu tak: „Dobre zdro­wie, dobry duch, wysoka pro­duk­tyw­ność”. Nie można pomi­nąć faktu, że UMHK już w 1928 roku wpro­wa­dziła w życie fir­mowy pro­gram wypłat odszko­do­wań powy­pad­ko­wych dla gór­ni­ków, lub w razie śmierci w kopalni dla ich naj­bliż­szych. Już w 1911 roku kolej połą­czyła Katangę z wybrze­żem por­tu­gal­skiej Angoli. Linie kole­jowe pla­no­wano jed­nak o wiele wcze­śniej. Budowa wła­ści­wej linii roz­po­częła się w marcu 1903 roku. Inna stra­te­gicz­nie ważna linia kolei żela­znej została popro­wa­dzona do Rode­zji Pół­noc­nej. Po latach miała zapew­nić dostawy nie­zbędne dla walki Katangi o nie­pod­le­głość. Do wybu­chu pierw­szej wojny świa­to­wej ukoń­czono 500 km trak­cji.

W waż­nym dla Katangi roku 1911 UMHK zwięk­szyła wydo­by­cie mie­dzi w kopalni Ruashi. W tym prze­ło­mo­wym roku zdo­łano wydo­być 997 ton. W 1919 roku z Katangi do Bel­gii popły­nęło już 22 tys. ton tego cen­nego surowca, uzy­ski­wa­nego w sied­miu róż­nych miej­scach. Jed­nak to nie miedź, ale uran sta­no­wił praw­dziwy wyznacz­nik zna­cze­nia kolo­nii dla Bel­gii, a w póź­niej­szych latach całego wol­nego świata. W 1922 roku otwarto pierw­szy szyb do eks­trak­cji uranu, a w cztery lata póź­niej Bel­gia stała się fak­tycz­nym mono­po­li­stą na świa­to­wym rynku, gdyż pokłady tego pier­wiastka w Katan­dze były prak­tycz­nie jedy­nymi zna­czą­cymi jego źró­dłami w skali glo­bal­nej. Poza ura­nem z kopalń Katangi pozy­ski­wano kobalt, cynę i cynk.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Po zaak­cep­to­wa­niu prośby pre­miera Konga Patrice’a Lumumby, ONZ powo­łała misję poko­jową dla Konga (ONUC – franc. Ope­ra­tion des Nations Unies au Congo). Warun­kiem wspie­ra­nej (w środku zim­nej wojny!), zarówno przez USA, jak i ZSRR ini­cja­tywy, było nie­za­an­ga­żo­wa­nie w inter­wen­cję zbrojną kra­jów, człon­ków ści­słych blo­ków mili­tar­nych NATO i Układu War­szaw­skiego [wróć]

2. Płk Mike Hoare, Irland­czyk z pocho­dze­nia, w cza­sie dru­giej wojny świa­to­wej słu­żył w armii bry­tyj­skiej w Bir­mie. W Kongu naj­pierw utwo­rzył 4. Komando najem­ni­ków z pole­ce­nia pre­miera Katangi Moïseʼa Tshom­bego, a następ­nie sfor­mo­wał 5. Komando, słynną jed­nostkę bio­rącą udział w wal­kach z rebe­lią Simba na wscho­dzie Konga w latach 1964–1965. [wróć]

3. „Żoł­nie­rze for­tuny” – potoczne okre­śle­nie żoł­nie­rzy najem­nych, idą­cych za naj­le­piej pła­cą­cym pra­co­dawcą [wróć]

4. Moïse Tshombe (1910–1969), archi­tekt sece­sji Katangi i jej przy­wódca w latach 1960–1963, pre­mier Konga w latach 1964–1965. Obszerną infor­ma­cję na temat Tshom­bego znajdą pań­stwo w dal­szej czę­ści książki. [wróć]

5. Pozo­sta­łymi były Rwanda i Burundi, ode­brane Niem­com po pierw­szej woj­nie świa­to­wej, gra­ni­czące zresztą z Kon­giem od wschodu. [wróć]

6. Sudan Połu­dniowy po trwa­ją­cej około 60 lat walce uzy­skał nie­pod­le­głość, unie­za­leż­nia­jąc się od Sudanu w 2011 roku, zdo­był też uzna­nie mię­dzy­na­ro­dowe i został włą­czony w poczet państw-człon­ków Orga­ni­za­cji Naro­dów Zjed­no­czo­nych. [wróć]

7. Ery­trea, była kolo­nia wło­ska w Afryce Wschod­niej, ode­rwała się od Etio­pii w 1993 roku, blo­ku­jąc tym samym tej ostat­niej dostęp do morza. Ery­trea, podob­nie jak Sudan Połu­dniowy, należy do ONZ, jed­nak auto­kra­tyczny reżim panu­jący w tym kraju ogra­ni­cza jej sto­sunki dyplo­ma­tyczne z wie­loma pań­stwami świata. [wróć]

8. Naj­lep­szym przy­kła­dem jest Timor Wschodni w Azji Połu­dniowo-Wschod­niej, gdzie pod auspi­cjami ONZ doszło do refe­ren­dum nie­pod­le­gło­ścio­wego i w 2002 roku kraj ten (będący poprzed­nio kolo­nią por­tu­gal­ską i w 1975 roku siłą wchło­nięty przez Indo­ne­zję) uzy­skał nie­pod­le­głość jako pierw­szy nowy orga­nizm pań­stwowy w XXI wieku. [wróć]

9. Henry Mor­ton Stan­ley (1841–1904), walij­ski dzien­ni­karz i podróż­nik, zasły­nął z odszu­ka­nia szkoc­kiego odkrywcy i misjo­na­rza Davida Living­stone’a na tere­nie dzi­siej­szej Tan­za­nii w listo­pa­dzie 1871 roku. Stan­ley poszu­ki­wał też źró­deł Nilu i pra­co­wał dla króla bel­gij­skiego Leopolda II, bada­jąc zasoby natu­ralne Konga i wyzna­cza­jąc gra­nice tego kraju. W 1889 roku otrzy­mał z rąk kró­lo­wej bry­tyj­skiej Wik­to­rii tytuł szla­checki. [wróć]

10. Ara­bo­wie nazy­wali nie­wol­ni­ków „czar­nym zło­tem” nie bez powodu, zyski z han­dlu ludźmi były bowiem ogromne i zbu­do­wały for­tuny arab­skich szej­ków ze Wschod­niego Wybrzeża Afryki. [wróć]

11. W Afryce żyją dwa rodzaje słoni: afry­kań­ski, zamiesz­ku­jący sawanny i rzad­kie lasy, oraz słoń leśny, w 2010 roku ofi­cjal­nie zatwier­dzony jako trzeci (obok azja­tyc­kiego) odrębny gatu­nek. Ten pierw­szy w wyniku wie­lo­let­nich polo­wań na tere­nie Konga został nie­mal wytrze­biony. Drugi zaś, mniej­szy i przez to „komer­cyj­nie” nie­przy­datny z powodu małych cio­sów, jest poty­kany w Base­nie rzeki Kongo. [wróć]

12. Cecil Rho­des (1853–1902), poli­tyk i zago­rzały zwo­len­nik powięk­sze­nia impe­rium bry­tyj­skiego. Rho­des zało­żył kolo­nię w Afryce Połu­dnio­wej, nazwaną już za jego życia w 1895 roku Rode­zją (potem podzie­loną na Pół­nocną – dzi­siej­szą Zambię, oraz Połu­dniową – obecne Zim­ba­bwe). Jego życiową ambi­cją było utwo­rze­nie łań­cu­cha bry­tyj­skich posia­dło­ści roz­cią­ga­ją­cego się od Egiptu po Natal na połu­dnio­wym krańcu Afryki (dzi­siaj w Repu­blice Połu­dnio­wej Afryki). Dla tych celów potrze­bo­wał Katangi, któ­rej osta­tecz­nie nie udało się mu pod­po­rząd­ko­wać. Co cie­kawe, idea ta odżyła w trak­cie sece­sji Katangi, gdy nie­któ­rzy poli­tycy z Wiel­kiej Bry­ta­nii i RPA nie­śmiało pró­bo­wali wskrze­sić ideę włą­cze­nia pro­win­cji do anglo­sa­skiej strefy wpły­wów. W koń­co­wych latach swo­jego życia Rho­des uwi­kłał się w aferę „ser­cową” z pol­ską księż­niczką Rze­wu­ską z domu Radzi­wiłł. Wkrótce po skan­dalu wywo­ła­nym przez Polkę, dekla­ru­jącą nie­po­twier­dzone zarę­czyny z Rho­desem, poli­tyk zmarł. [wróć]

13. Owe mie­dziane krzyże jako sym­bol regionu tra­fiły osta­tecz­nie na bank­noty, monety i znaczki Pań­stwa Katanga w latach 1960–1963. Stały się one też głów­nym ele­men­tem flagi Katangi i kokardy jej sił lot­ni­czych. [wróć]

14. Flaga Wol­nego Pań­stwa Kongo przed­sta­wiała żółtą pię­cio­ra­mienną gwiazdę na błę­kit­nym tle. [wróć]

15. Seren­geti – eko­sys­tem we wschod­niej Afryce, na gra­nicy dzi­siej­szej Tan­za­nii i Kenii. Obej­muje obszar około 30 000 km2, będąc naj­słyn­niej­szym na świe­cie rejo­nem migra­cji „wiel­kiej zwie­rzyny”. W skład Seren­geti wcho­dzi też powszech­nie znany park naro­dowy o tej samej nazwie. [wróć]

16. Ter­min „askari” był popu­lar­nym okre­śle­niem miej­sco­wych żoł­nie­rzy słu­żą­cych w armiach mocarstw euro­pej­skich w Afryce (w tym kon­trek­ście wyste­puje w takich języ­kach jak: fran­cu­ski, nie­miecki, wło­ski, urdu czy por­tu­gal­ski). Po dziś dzień jest uży­wany w odnie­sie­niu do poli­cji, żan­dar­me­rii i służb ochrony mie­nia, zwłasz­cza w rejo­nie afry­kań­skich Wiel­kich Jezior, Afryki Środ­ko­wej i Wschod­niej. [wróć]

17. „Jądro ciem­no­ści” (ang. The Heart of Dark­ness), okre­śle­nie Konga, które weszło do powszech­nego użytku dzięki pol­sko-bry­tyj­skiemu pisa­rzowi Jose­phowi Con­ra­dowi Korze­niow­skiemu. Con­rad zaty­tu­ło­wał tak swoją powieść z 1899 roku, uka­zu­jącą podróż stat­kiem w górę rzeki Kongo w latach osiem­dzie­sią­tych XIX wieku. Con­rad w swej książce pró­bo­wał udo­wod­nić brak róż­nic pomię­dzy tzw. świa­tem cywi­li­zo­wa­nym i „dzi­kimi ludami”. „Jądro ciem­no­ści” miało wyraźny wydźwięk anty­ko­lo­nialny i anty­ra­si­stow­ski, wyprze­dza­jąc epokę o dobre kil­ka­dzie­siąt lat. [wróć]

18. Rząd Bel­gii wie­lo­krot­nie pro­po­no­wał kró­lowi Leopol­dowi II odda­nie Wol­nego Pań­stwa Kongo pod kura­telę władz kraju. Osta­tecz­nie w 1908 roku układ anek­syjny prze­szedł jed­no­gło­śnie w bel­gij­skim par­la­men­cie, nato­miast król otrzy­mał sowite odszko­do­wa­nie i zabez­pie­czył swoje inte­resy w Afryce za pomocą udziału w wielu spół­kach akcyj­nych w klu­czo­wych bran­żach gospo­darki kolo­nii. [wróć]

19. Wśród bel­gij­skich kolo­nii należy wyróż­nić chiń­ski region Tian­jin, gdzie na tere­nie portu o tej samej nazwie w ١٩٠٢ roku Bel­go­wie otrzy­mali kon­ce­sję han­dlową. Stało się to po prze­gra­niu przez chiń­skich rebe­lian­tów powsta­nia bok­se­rów. Bel­gia nie brała mili­tar­nego udziału w zdła­wie­niu rewolty, nato­miast była jed­nym z gwa­ran­tów „pro­to­kołu bok­se­rów”. Kon­ce­sja wyga­sła w 1931 roku. Bel­gia zarzą­dzała też wło­ską wysepką Coma­cina na jezio­rze Como (1920) oraz brała udział w komi­sa­rycz­nej admi­ni­stra­cji maro­kań­skiego portu Tan­ger w latach ١٩٢٨–1956. [wróć]

20. Force Publi­que („Siła Publiczna”, w języku fla­mandz­kim „Open­bare Weer­macht”) – siły zbrojne i poli­cyjne Wol­nego Pań­stwa Kongo, a potem Konga Bel­gij­skiego. Force Publi­que, stwo­rzone jako typowe kolo­nialne woj­sko pomoc­ni­cze, wzięły udział w oby­dwu woj­nach świa­to­wych, a po reor­ga­ni­za­cji sta­no­wiły pod­stawę Armii Naro­do­wej Konga (franc. – ANC – Armée Natio­nale Con­go­la­ise) i katan­gij­skiej Gen­dar­me­rie. Lot­nic­two Force Publi­que, z uwagi na bazo­wa­nie na lot­ni­skach w Katan­dze, zasi­liło swym par­kiem maszy­no­wym Force Arienne Katan­ga­ise, czyli Siły Powietrzne Katangi. [wróć]

21. Nie­miec­kie kolo­nie ist­nie­jące w Afryce do końca pierw­szej wojny świa­to­wej obej­mo­wały: dzi­siej­szą Nami­bię, Tan­za­nię (Nie­miecką Afrykę Wschod­nią), Kame­run i Togo. Na tere­nie Nie­miec­kiej Afryki Wschod­niej Bry­tyj­czycy i ich sojusz­nicy napo­tkali bar­dzo dobrze zor­ga­ni­zo­wa­nego prze­ciw­nika w postaci oddzia­łów nie­miec­kiego gen. Paula von Let­tow-Vor­becka, który nie­po­ko­nany przez cztery lata w wal­nej bitwie, po otrzy­ma­niu wie­ści o zakoń­cze­niu wojny w Euro­pie, pod­dał się Bry­tyj­czy­kom na tere­nie dzi­siej­szej Zambii 25 listo­pada 1918 roku wraz ze swo­imi liczą­cymi nie­całe 2 tys. żoł­nie­rzy i 3 tys. tra­ga­rzy woj­skami. Patrz także: P. Bru­dek, Afryka Wschod­nia 1914–1918, Wydaw­nic­two Bel­lona, War­szawa 2008. [wróć]

22. Koloni (franc. colons) to okre­śle­nie bia­łych osad­ni­ków w posiad-łościach zamor­skich Fran­cji. Przy­jęło się ono naj­bar­dziej w odnie­sie­niu do Algie­rii i Nowej Kale­do­nii na Pacy­fiku. W Kongu Bel­gij­skim powszechne było posłu­gi­wa­nie się języ­kiem fran­cu­skim przez więk­szość miesz­ka­ją­cych tam Bel­gów. [wróć]

23. Kwame Nkru­mah (ur. praw­do­po­dob­nie 1909 – zm. 1972), przy­wódca ruchu nie­pod­le­gło­ścio­wego w Gha­nie, dopro­wa­dził do unie­za­leż­nie­nia się tego kraju od Wiel­kiej Bry­ta­nii w 1957 roku. Nkru­mah, sil­nie inspi­ro­wany ide­ami pana­fry­kań­skimi, uwa­żał się za afry­kań­skiego odpo­wied­nika Lenina. Ghana pod jego rzą­dami, ofi­cjal­nie pozo­sta­jąca w orbi­cie grupy tak zwa­nych państw nie­za­an­ga­żo­wa­nych, miała ten­den­cje sil­nie lewi­cowe. Nkru­mah w 1960 roku skie­ro­wał liczący ponad tysiąc żoł­nie­rzy kon­tyn­gent armii Ghany do Konga w odpo­wie­dzi na apel rządu w Léopoldville o pomoc w przy­wró­ce­niu porządku w byłej bel­gij­skiej kolo­nii. W trak­cie wizyty Nkru­maha w Korei Pół­noc­nej i komu­ni­stycz­nych Chi­nach w 1966 roku w Gha­nie doszło do woj­sko­wego zama­chu stanu (za któ­rym praw­do­po­dob­nie stali Ame­ry­ka­nie – przyp. aut.). Nie wró­cił on do kraju i pozo­stał na wygna­niu, „w gości­nie” u pre­zy­denta lewi­cowej Gwi­nei Ahmeda Sekou Toure. Zmarł w 1972 roku. Dla wielu pozo­stał sym­bo­lem afry­kań­skiej walki z kolo­nia­li­zmem i idei zjed­no­cze­nia kon­ty­nentu. [wróć]

24. Na tere­nie pro­win­cji Kivu (w 1969 roku podzie­lo­nej na czę­ści pół­nocną i połu­dniową) znaj­do­wały się duże pokłady złota. Skom­pli­ko­wana mozaika etniczna i sto­sun­kowo mała popu­la­cja tego rejonu Konga spo­wo­do­wały, że mimo poten­cjału gospo­dar­czego nie wykry­sta­li­zo­wała się tam idea sece­sji podobna do Katangi czy Kasai Połu­dnio­wego. [wróć]

25. Sir Robert Wil­liams (1860–1938) był szkoc­kim inży­nie­rem gór­nic­twa, podróż­ni­kiem i inwe­sto­rem, zain­te­re­so­wa­nym bogac­twami natu­ral­nymi Afryki. Uro­dzony w Aber­deen Wil­liams bli­sko współ­pra­co­wał z Ceci­lem Rho­de­sem w jego przed­się­wzię­ciach zwią­za­nych z kolej­nic­twem. Wil­liamsowi zawdzię­czamy zapla­no­wa­nie, prze­pro­wa­dze­nie i ukoń­cze­nie linii kole­jo­wej Ben­gu­ela. Jej naj­trud­niej­szy do reali­za­cji odci­nek, pro­wa­dzący z Luau w Kongu Bel­gij­skim, został oddany do użytku dopiero w 1929 roku, po 27 latach prac kon­struk­cyj­nych. [wróć]