Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
233 osoby interesują się tą książką
Katarina Ruszczow, pozbawiona kręgosłupa moralnego kobieta, która zawsze musi postawić na swoim.
Niejednokrotnie odrzucana, niejednokrotnie poniewierana.
Zniszczone dzieciństwo oraz lata młodzieńcze spowodowały, że Katia stała się kobietą, która nie cofnie się przed niczym.
Pomimo traum i utraty najbliższych z biegiem lat przejmuje rządy i staje na czele chorwackiej ośmiornicy. Prowadzi ją żelazną ręką...
A może pejczem?
Tobie pozostawię decyzję: czy chcesz wejść do jej mrocznego świata?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 292
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright ©
Marta Cyrkiel
Wydawnictwo White Raven
Wszelkie prawa zastrzeżone
All rights reserved
Kopiowanie, reprodukcja, dystrybucja lub jakiekolwiek inne wykorzystanie niniejszej publikacji w całości lub w części, bez wyraźnej zgody autora lub wydawcy, jest surowo zabronione zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa o prawach autorskich. Niniejszy tekst stanowi wyłączną własność autora i podlega ochronie zgodnie z przepisami międzynarodowymi oraz krajowymi dotyczącymi praw autorskich.
Redaktor prowadzący
Ewa Olbryś
Redakcja
Dominika Kamyszek @opiekunka_slowa
Korekta
Dominika Surma @pani.redaktorka
Redakcja techniczna i graficzna
Marcin Olbryś
www.wydawnictwowhiteraven.pl
Numer ISBN: 978-83-68175-30-1
Żeby nie było, że nie ostrzegłam.
Jeśli jesteś czytelnikiem o słabych nerwach, a sceny seksu wywołują u Ciebie niesmak, to proszę, odpuść sobie czytanie tej serii. Jest ona mocno kontrowersyjna, więc nie chciałabym później słuchać bądź czytać, że: jest popie…, obleśna, brutalna ani innych tego typu komentarzy, bo bardzo dobrze o tym wiem.
Natomiast jeżeli nie są Ci obce motywy przemocy psychicznej i fizycznej oraz różne kombinacje łóżkowe, to zapraszam.
Wejdź do świata Katii. Rozgość się wygodnie i czerp przyjemność garściami.
Maj 1986, Ukraina
Głośny jęk rozszedł się po otoczeniu, co przyciągnęło moją uwagę. Jako napędzane ciekawością sześcioletnie dziecko skierowałam się ku źródłu dźwięku, który narastał z każdym krokiem. Moje drobne stópki łaskotała zielona, długa trawa, gdy przemierzałam teren przydomowego sadu. Letni wiatr owiewał moje ciało, trzepocząc kolorową, zwiewną sukienką przyozdobioną wielkimi kwiatami.
– Mocniej!
Kobiecy zduszony jęk przyciągnął mnie, naprowadzając tym samym na miejsce, z którego dochodziły dziwne stęknięcia.
Stanęłam i oparłam się o szeroki pień jabłoni, po czym nieśmiało wyjrzałam zza niego. Dziwiło mnie, że słyszę kobietę, gdyż była to pora, w której mój starszy brat robił obchód sadu na rozkaz mamy.
– Szybciej, Sasza! Mocniej!
Komendy przybierały na sile. Do tego mieszały się ze stukotem.
Moim oczom ukazał się widok, który miał pozostać ze mną już na zawsze. Jak zaczarowana przyglądałam się rozgrywającym przede mną scenom.
Mój brat, ze spodniami spuszczonymi do kolan, napierał biodrami na kobietę, której sukienka była zwinięta w pasie, ukazując obnażone piersi oraz pupę.
Urzeczona przyglądałam się niecodziennemu widokowi, podziwiając błogą przyjemność, która malowała się na twarzy kobiety wypiętej w jego kierunku.
Nawet nie wiem, w którym momencie wyszłam z ukrycia, stając na pełnym widoku. Patrzyłam na ich złączenie, widziałam, jak siusiak mojego brata wsuwa się we wnętrze kobiety, i czułam, że robi mi się sucho w ustach. Moje drobne paluszki zaciskały się na sukience, przy okazji starałam się nie wydać z siebie żadnego dźwięku, czym zdradziłabym swoją obecność.
Pchnięcie…
Pchnięcie…
Pchnięcie…
Sasza pompował ją z całej siły, aż krople potu zaczynały perlić się na jego czole. Zapewne upał tegorocznego lata nie pomagał.
– Co jest, kurwa?!
Głośny krzyk przyciągnął moją uwagę, tym samym odciągając wzrok od miejsca połączenia dwojga kochanków. Uniosłam wzrok na czarne jak węgiel oczy brata i patrzyłam na niego jak na bóstwo. Szyderczy uśmiech wypełzł na jego twarz, ukazując krzywe, pożółkłe zęby. Pomimo młodego wieku Sasza był wyniszczony przez nadużywanie papierosów i pędzonego w gospodarstwie bimbru. Codzienny trud pracy w obejściu z pewnością nie ułatwiał zadania. Z każdym dniem jego twarz i skóra marniały w oczach – co i tak nie przeszkadzało mu w przyciąganiu kobiecych spojrzeń.
– Katarina… – wycedził przez zęby, nie przestając się poruszać. – Idź do domu. – Ruchem głowy wskazał kierunek, z którego przyszłam. – Porozmawiamy, jak przyjdę… Już!
Ton jego głosu spowodował, że wzdrygnęłam się, przestraszona nie na żarty. Obawiałam się, że wkurzyłam właśnie ukochanego brata. Spanikowana obróciłam się na pięcie i uciekłam w pośpiechu. Biegnąc, czułam, jak wilgoć moczy moje policzki. Stopa za stopą mknęłam w kierunku chlewika, w którym ustawione były krzywo pozbijane klatki dla trzody domowej. Wpadłszy do środka, opadłam na kolana przy ukochanym białym króliczku. Miki – nazwany tak na cześć Myszki Miki – podbiegł do metalowych prętów i popatrzył na mnie czerwonymi ślepiami, ruszając w śmieszny sposób noskiem. Na ten widok cicho zachichotałam, zakrywając dłońmi usta. On i ja. Królik i Alicja w naszej tajemniczej krainie, w której swąd obornika jasno komunikował, jak w gównianej sytuacji jesteśmy – dosłownie.
Ja, drobna dziewczynka, uwięziona w jednej z ukraińskich wsi. On, prawdopodobnie biegający pasztet z dwutygodniowym terminem przydatności.
Odpędziwszy od siebie nieprzyjemne wspomnienia, w których brat skórował moich poprzednich przyjaciół, cicho załkałam, bujając się w przód i tył.
– Katarina… – Spokojny głos doleciał zza moich pleców. – Co tutaj robisz, kochanie? Nie miałaś przypadkiem zawołać Saszy na strawę? – Mama podeszła do mnie i pogładziła moje czarne włosy.
– Zawołałam go, mamusiu – skłamałam. – Niedługo przyjdzie.
– W takim razie chodźmy do domu. – Wyciągnęła w moim kierunku dłoń, by pomóc mi podnieść się z klęczek.
Jak posłuszna dziewczynka ruszyłam przy jej boku w kierunku domu, skąd machała do nas babcia, stojąc w progu. Gdy znalazłyśmy się we wnętrzu drewnianej chaty, która stanowiła rodzinny dobytek, zasiadłam posłusznie do stołu. Wygładziwszy drobnymi rączkami sukienkę, czekałam cierpliwie, aż wszyscy zajmą swoje miejsca.
Czekaliśmy już tylko na Saszę, który w końcu wtoczył się do kuchni, zatrzaskując drzwi z impetem. Dopiero teraz zauważyłam, że brat jest pod mocnym wpływem alkoholu.
– Sasza!
Głos matki rozniósł się po pomieszczeniu, gdy próbowała złapać go, aby ochronić przed upadkiem. Była wściekła i wcale się temu nie dziwiłam – brat coraz częściej wracał do domu, ledwo trzymając się na nogach.
– Z-zostaw mnie…
Warknięcie Saszy, kiedy wyrywał się z rąk mamy, spowodowało, że uniosłam na niego przerażony wzrok. Pierwszy raz w swoim sześcioletnim życiu widziałam, aby w ten sposób zachował się w stosunku do naszej rodzicielki.
Wyszarpnął się jej i ruszył w moim kierunku niczym rozwścieczony byk. Zrobił dwa szybkie kroki i znalazł się przy moim boku, a dłonią energicznie walnął w blat stołu. Z moich oczu poleciały niekontrolowane łzy, a przez zamazany obraz spostrzegłam, że pod jego ręką znajduje się kolorowa gazeta.
– Co ty wyprawiasz, Sasza?!
– Cicho, mamo! – wycedził, odpychając rodzicielkę. – Dam Katarinie naukę, którą popamięta do końca życia. – Złapał mnie za szczupły kark i siłą zmusił, abym nachyliła się w kierunku kolorowych obrazków. – Patrz!
Delikatnie pokręciłam głową, jasno komunikując, że nie mam zamiaru wykonać polecenia brata. Krzyki mojej mamy i babci mieszały się ze sobą, gdy próbowały wyrwać mnie z rąk pijanego brata.
– Zostawcie mnie! – Wściekły odepchnął obie kobiety i pochylił się blisko mnie. Jego śmierdzący alkoholowy oddech owiał moją twarz, wywołując chęć zwymiotowania. – Powiedziałem, patrz, Katarina! Patrz i podziwiaj! Patrz na te jebane suki, abyś i ty w przyszłości nie była popychadłem, które będzie wypinać dupę dla kasy. Mówię, patrz!
Z tymi słowami przycisnął moją twarz do blatu, a tym samym do kolorowych stron. Mrugając zawilgoconymi powiekami, dostrzegłam przez łzy zarys kobiecego ciała. Zaraz przy mojej twarzy znajdowała się roznegliżowana blondynka, która z uśmiechem ukazywała własne wdzięki, palcami rozchylając swoje krocze.
Nie wiedziałam, co się dzieje. Mój dziecięcy mózg nie rozumiał, dlaczego brat pokazuje mi te nagie panie.
– Patrz i się ucz! – warknął Sasza przy moim uchu.
– Sasza, tak nie można! – zaprotestowała babcia, kręcąc głową z niesmakiem. – Ona jest jeszcze dzieckiem.
Wtem brat przeniósł całą swoją uwagę na podstarzałą kobietę, która z przejęciem przyglądała się całemu zajściu.
– Ni, babusya1– zaprzeczył. – Lepiej niech teraz Katarina nauczy się, czego w przyszłości będą chcieli od niej mężczyźni. Niech wie, że prawdziwa kobieta się szanuje i nie wystawia dupy każdemu napotkanemu facetowi. Im szybciej to zrozumie, tym lepiej dla niej.
– Przecież to dopiero dziecko – zdenerwowała się matka.
– Dziecko, nie dziecko. Niech zna swoją wartość – oznajmił, po czym zataczając się, opuścił kuchnię.
Patrzyłam za nim przez moment. Zaciskając palce na materiale, miętosiłam go nerwowo, aż wyprostowałam się i znów zerknęłam na kolorowe zdjęcia, które przyciągały mój wzrok. Cycata blondynka uśmiechała się w moim kierunku, wodząc na pokuszenie. Jej miękkie ciało wabiło. Tak samo jak widok zarośniętego trójkąta między jej nogami.
Wygląda zdecydowanie inaczej niż moja cipka…
Drobnymi paluszkami powiodłam po jej kształtach, podziwiając je.
Duże różowe sutki. Blada skóra. Szerokie biodra…
Ze strony obok zerkały na mnie dwie połączone w miłosnym uścisku ciemnoskóre dziewczyny, które także miały cieszyć oko widza. Patrząc na nie, czułam… coś! Coś dobrego, a jednocześnie złego. Coś, co powodowało, że moje serce zaczęło szybciej bić, a zainteresowanie rosło niebezpiecznie.
Przepadłam. W wieku sześciu lat moja psychika została spaczona już na zawsze. Doskonale zdawałam sobie sprawę z faktu, że nic nie będzie takie, jakie powinno być.
11Ni, babusya (ukr.) – Nie, babciu.