Wydziarana gwiazdka - Marta Cyrkiel - ebook + audiobook
NOWOŚĆ

Wydziarana gwiazdka ebook i audiobook

Cyrkiel Marta

4,3

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

1052 osoby interesują się tą książką

Opis

Zielona choinka, setka kolorowych bombek i... ON – tłuścioch z brodą. Tak Ava McCoy wyobraża sobie święta.

Gdy inni wpadają w bożonarodzeniową gorączkę, ona marzy o kudłatej piżamie, mrożonej pizzy i spokoju. Wszystko zmienia się, gdy na jej drodze staje mały anioł wraz z diabelskim ojcem.

Sześcioletnia Mellody, z ciętym językiem i odrobiną szaleństwa, wprowadzi Was w świąteczny klimat.

Sarkazm, błyskotliwość i sporo chemii sprawią, że będziecie się dobrze bawić, czytając opowiadanie inne niż wszystkie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 48

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 1 godz. 6 min

Lektor: Sandra Jabłońska-Hegmit
Oceny
4,3 (128 ocen)
78
23
16
9
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Oktawia_czyta

Nie oderwiesz się od lektury

Ile emocji w tak krótkim opowiadaniu. Rewelacyjna!
Ainai1

Z braku laku…

Przesłuchałam bo krótkie ale bez szału. Próbuje być słodkie ale jest mało realistyczne.
10
karolasobczyk

Nie polecam

Nie no ludzie, co to ma być?
10

Popularność




Wydziarana gwiazdka

Marta Cyrkiel

Wydziarana gwiazdka

Copyright © Marta Cyrkiel

Copyright © Wydawnictwo Sabat

Wydanie I, Swarzędz 2024

ISBN: 978-83-970905-7-6

Redakcja: Sandra Jabłońska-Hegmit

Korekta: Marcelina Baranowska

Skład i łamanie: Sandra Jabłońska-Hegmit

Opieka merytoryczna: Marta Zbirowska

Projekt okładki: Patrycja Kubas

Zezwalamy na udostępnianie okładki w Internecie.

All right reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.

instagram.com/martacyrkiel_autor

www.wydawnictwosabat.pl

facebook.com/wydawnictwosabat

instagram.com/wydawnictwosabat

tiktok.com/@wydawnictwosabat1

Spis treści

Rozdział 1

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Rozdział 9

Rozdział 10

Rozdział 11

Rozdział 12

Rozdział 13

Rozdział 1

AVA

– Psia mać!

Wściekła patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Na moich policzkach pojawiły się czerwone wypieki, które kontrastowały z krzywo wykonaną zieloną kreską na powiece.

– Trevor, cholera jasna, możesz bardziej uważać? – zrugałam mężczyznę, który nieumyślnie na mnie wpadł.

– Sorry, bejbe, ale się śpieszę – wymamrotał pod nosem, szamocząc się z kurtką. – Mówiłem ci, że jestem dziś umówiony z Mią i jej rodzicami na przedświąteczną kolację.

– To dziś? Stresujesz się?

Mój przyjaciel, a zarazem wspólnik przystanął przy moim boku. Zmarszczył nos w zabawny sposób, jakby coś śmierdziało w naszym otoczeniu. Zrezygnowany opuścił ręce wzdłuż ciała, a okrycie wierzchnie, z którym chwilę wcześniej się szarpał, spoczęło na jego ciężkich butach. Westchnął i odchylił głowę do tyłu. Z jego krtani wydobył się jęk zranionego zwierzęcia.

– Nawet nie masz pojęcia jak bardzo, Ava. Rodzice Mii to osoby, które na punkcie świąt mają typowego pierdolca. – Spojrzał na mnie ponownie. – Jej matka ma obsesję na punkcie tłuściocha z brodą i gdyby mogła, to trzymałaby jego podobizny w całym domu przez trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku.

– Aż tak? – zdziwiłam się, patrząc w szare oczy Trevora.

– Aż tak – potwierdził. – Ich przygotowania do tego okresu zaczynają się dzień po Halloween. Dasz wiarę? Matka w okamgnieniu upycha wszystkie wampiry, zombie i inne koszmarne stworzenia w piwnicy, by chwilę potem wyciągnąć bożonarodzeniowe światełka, girlandy i bombki ze strychu. Mówię ci, pojebowo! – Zaakcentował swoje wzburzenie uniesieniem rąk.

– W takim razie wcale się nie dziwię, że zaplanowaliście z Mią uciec stąd jak najdalej. To musi być straszne. – Wzdrygnęłam się i z udawanym przerażeniem złapałam się za policzki, co wywołało serdeczny śmiech Trevora. Podszedł do mnie i oplótł moją talię rękoma.

– I kto to mówi, co? Irlandzki Grinch mi się trafił. – Pokręcił głową i złożył całusa na moim policzku. – Poradzisz sobie przez te kilka dni mojej nieobecności?

Oboje powiedliśmy wzrokiem po naszym małym królestwie.

Czarne ściany, a na nich kilkanaście oprawionych w ramki zdjęć naszych prac oraz artów, które zbieraliśmy latami. Stanowiska zostały uporządkowane i odkażone. Tusze, maszynki i wszystko, co nam było potrzebne, schowaliśmy do szafki. Każda rzecz leżała na swoim miejscu.

Widząc idealny porządek, przytaknęłam.

– Tak, myślę, że możesz spokojnie jechać na wycieczkę marzeń – stwierdziłam, aby dodać mu otuchy. – Za trzy dni święta, więc raczej nikt nie będzie chciał się tatuować. W kalendarzu mam zapisane tylko dwie osoby na jutro. Zresztą jak sam wiesz, większość klientów ostatnio wykupiła vouchery prezentowe.

– Masz rację.

– Oczywiście, że mam. I bardziej na twoim miejscu obawiałbym się powrotu do domu. W styczniu zapewne będziemy urabiać się po łokcie.

Trevor zerknął na zegar wiszący na ścianie i siarczyście zaklął.

– Czyżbyś już był spóźniony? – zakpiłam na reakcję wspólnika, który biegł właśnie do wyjścia. O mały włos nie zaplątał się we własną kurtkę.

Już łapał za klamkę, aby opuścić nasze studio, ale nagle przystanął w miejscu, zupełnie jakby dopiero sobie o czymś przypomniał. Jego ramiona opadły w dół tak, jak chwilę wcześniej głowa.

– Ava… – Jego głos zadrżał i wywołał w moim wnętrzu niepokój.

– Tak, Trev?

Dopiero na zdrobnienie własnego imienia popatrzył przez ramię w moim kierunku.

Czy mi się wydaje, czy on ma łzy w oczach?

– A co z tobą? – wyszeptał. – Co planujesz robić?

Chyba właśnie dotarło do niego, że zaczynał się najbardziej znienawidzony przeze mnie okres w roku. Ludzie wpadali w przedświąteczną gorączkę. Ogarnięci bożonarodzeniowym wariactwem gnali przed siebie, planowali kupienie prezentów, swoje kreacje oraz listę gości. Ustalali świąteczne zakupy oraz menu wigilijne. Szkoda, że zapominali, o co tak naprawdę w tym chodzi.

Innymi słowy: nienawidziłam świąt! Tak, byłam pieprzonym Grinchem i nie zamierzałam tego zmieniać.

Zacisnęłam dłonie na nadal trzymanym w palcach opakowaniu eyelinera i uśmiechnęłam się szeroko. Nie chciałam, żeby Trevorem targały wyrzuty, że po raz pierwszy od prawie dziesięciu lat, zostawił mnie samą.

– Spokojnie, dam sobie radę. – Puściłam oczko w jego stronę. – Zaraz zamknę studio i pójdę po zapas mrożonej pizzy oraz popcornu do mikrofali. Za trzy dni zamknę się w mojej ciasnej norze, ubiorę puchatą piżamę zakupioną w Primarku i urządzę sobie seans horrorów z Mikołajem w roli głównej.

– Nie brzmi to dobrze…

– Tak musi być, Trev. Nie martw się, tydzień szybko zleci – pocieszałam go. – Nim się obejrzysz, wrócicie z Mią do miasta, przy czym ona z wielkim pierścionkiem na palcu, który masz zamiar jej podarować.

– Ale…

Uniosłam dłoń w ramach powstrzymania go od dalszych protestów. Widziałam, że właśnie dopadło go poczucie winy i jeszcze chwila, a zrezygnowałby z wyjazdu tylko po to, bym nie została sama.

– Nie ma żadnego ale – podkreśliłam i ruszyłam do wyjścia. – Ustaliliśmy to już dawno temu – pchnęłam go z całej siły ku drzwiom – więc wypieprzaj!

Wydelegowałam go z salonu, chamsko zamknęłam mu przed nosem szklane skrzydło i niemo poruszałam wargami: Widzimy się w Sylwestra.

Trevor w odpowiedzi jedynie pokiwał głową, iż zrozumiał, że nie odpuszczę, po czym okręcił się na pięcie i już go nie było.