Kierunek metaverse. Jak wprowadzić technologie VR, AR i AI w twojej firmie - Horoch Andrzej - ebook + audiobook

Kierunek metaverse. Jak wprowadzić technologie VR, AR i AI w twojej firmie ebook i audiobook

Horoch Andrzej

4,4

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Pozycja obowiązkowa na półce każdej innowatorki i każdego innowatora.

 

Zebrana w jednej książce niezbędna wiedza o potencjale metaverse napisana prostym językiem, pełnym humoru i dystansu. Przedsiębiorca, ekspert i wieloletni praktyk wdrażania innowacji VR, AR, AI inspiruje, obnaża mity i podaje fakty poparte doświadczeniem z realizacji projektów w dużych firmach. 

 

Andrzej Horoch odpowie na najważniejsze pytania:

 

Czym jest metaverse i jak do niego wejść? 

Co potrafi wirtualna rzeczywistość? 

Które polskie firmy już inwestują w rozwiązania metaverse i jak to robią? 

Jak wykorzystać metaverse w biznesie? 

Jak dobrze przedstawić projekt metaverse przed zarządem? 

Co można zyskać? 

Od czego zacząć i czego unikać?

 

To książka dla  grona pasjonatek i pasjonatów, którzy mają odwagę stanąć na czele innowacji i zmieniać rzeczywistość wokół nas. Poprzez przykłady dostarczy ci konkretnych inspiracji i argumentów, dlaczego warto inwestować w wirtualne technologie i jak przekonać do nich decydentów w firmie. Dzięki niej zdobędziesz perspektywę potrzebną do obserwacji ewolucji technologii w otaczającej nas rzeczywistości, aby lepiej rozumieć zachodzące zmiany, które wpisane są w cykl życia każdej innowacji. 

 

Andrzej Horoch  ̶  na co dzień wdraża innowacje w dużych organizacjach razem ze swoją firmą ConnectedRealities.eu Współpracuje z Meta (dawniej Facebook). Jest przewodniczącym Komitetu ds. Metawersum w ramach Związku Cyfrowa Polska. Laureat polskich i międzynarodowych konkursów technologicznych, dzieli się doświadczeniem praktyka i pasjonata, przekazując rzetelną wiedzę o realizacji projektów od kuchni. Robi to w sposób barwny i nietuzinkowy, o czym bez wątpienia przekonacie się, czytając tę książkę. 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 262

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 7 godz. 19 min

Lektor: Robert Michalak
Oceny
4,4 (10 ocen)
4
6
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
OLEK1891

Dobrze spędzony czas

Niestety ktoś obyty z tematem nie dowie się zbytnio nic nowego
10
mirwal

Nie oderwiesz się od lektury

super pozycja każdy innowator powinien przeczytać
00

Popularność




Redaktor prowadzący Urszula Gabryelska

Redakcja Agnieszka Al-Jawahiri

Projekt okładki Amadeusz Targoński, targoński.pl

Grafika na okładce © NeoLeo | shutterstock.com

Skład erte. robimy książki

Opracowanie e-wydania

Korekta Beata Kozieł

Copyright © 2023 by Andrzej Horoch

All rights reserved

Copyright © 2023 for this edition by MT Biznes Sp. z o. o.

All rights reserved

Warszawa 2023

Wydanie I

Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na użytek osobisty.

Szanujmy cudzą własność i prawo!

Polska Izba Książki

Więcej o prawie autorskim na www.legalnakultura.pl.

MT Biznes Sp. z o.o.

www.mtbiznes.pl

[email protected]

ISBN 978-83-8231-375-8

e-ISBN 978-83-8231-382-6 (epub)

e-ISBN 978-83-8231-383-3 (mobi)

ISBN 978-83-8231-381-9 (audio mp3)

WstępPoznajmy się

Szybko zauważycie, że tę książkę napisał pasjonat i entuzjasta nowych technologii. To prawda, tym, co mnie codziennie motywuje, aby wstawać z łóżka, jest nieustające pragnienie tworzenia nowych rozwiązań i ekscytacja perspektywą nowych projektów.

Jestem przedsiębiorcą od ponad piętnastu lat, a na co dzień projektuję i wdrażam innowacje w dużych firmach. Jednak dla mnie mój zawód to przede wszystkim stały, pełen wyzwań dialog pomiędzy dostrzeżoną szansą a wątpliwościami. Ten czasem nieznośny wręcz niepokój o efekt do tej pory zaowocował kilkudziesięcioma innowacyjnymi projektami dla biznesu zrealizowanymi razem z moim multidyscyplinarnym zespołem pasjonatów. A liczba projektów stale rośnie. Na ich podstawie chciałbym wam pokazać, co z nowych technologii – według nas, praktyków – ma znakomity potencjał, w co warto szybko zainwestować już, a na co z zaciekawieniem poczekać.

Wiedza, którą dzielę się w tej książce, to efekt długiego doświadczenia i wielu obserwacji. Każdy innowacyjny pomysł, który proponowałem moim przyszłym klientom, wymagał dużej dawki edukacji technologicznej i nowych pomysłów. Obudowania przykładami z rynku. Wspólnego poszukiwania, gdzie inwestycja w takie rozwiązania może przynieść największe korzyści w firmach. Pokazania świata innowacji jako ewolucji istniejących rozwiązań w odpowiedzi na ciągle rozwijające się potrzeby społeczne – a nie jako rewolucji i wizji, bo te potrafią udźwignąć jedynie wizjonerzy. Tak po prostu jest. Uwielbiam zresztą spotykać wizjonerów w roli klientów, ale jest ich niewielu. A wszyscy pozostali potrzebują solidnych konkretów.

Zatem im byłem bogatszy w doświadczenia, które pozwalały mi na prezentację zrealizowanych rozwiązań i proponowanie na ich podstawie konkretnych scenariuszy działania dla firm, tym to, co mówiłem, było łatwiejsze do zrozumienia i zaakceptowania przez moich przyszłych klientów. Długo sądziłem, że edukacja na konkretnych przykładach jest najważniejsza dla skutecznej sprzedaży innowacji. Z czasem jednak różne firmy zaczęły się do mnie zwracać, abym nie tylko zrealizował projekt wdrożenia, ale też na miejscu zainspirował pracowników i przygotował ich na nadchodzące zmiany.

Takie wystąpienia publiczne to dużo więcej niż prezentacje dla klienta. Najpierw prowadziłem je dla kilkunastu, potem dla kilkuset, a w końcu nawet dla ponad tysiąca pracowników – szczerze mówiąc, był to dla mnie z początku duży stres. Zajmowałem się też indywidualnymi szkoleniami dla zarządów i zespołów. W Polsce i za granicą. Traktowałem to jednak jako naturalną część moich działań sprzedażowych w celu pozyskania zleceń na realizację technologicznych projektów dla mojej firmy. Zawsze zresztą szukałem dla siebie ciekawych wyzwań. Byłem zaskoczony, gdy słuchacze wracali do mnie z informacją, że cenią moje wystąpienia i szkolenia, bo potrafię tłumaczyć z entuzjazmem i w prosty sposób, poprzez metafory, skomplikowane zagadnienia, i jestem dobrym obserwatorem. Słyszę to tak często, że mogę zaufać tym opiniom.

Postanowiłem więc połączyć w książce mój bezpośredni sposób, w jaki opowiadam na co dzień o technologii, z wiedzą opartą na wieloletnim, praktycznym doświadczeniu z wdrożeń. Bo sprawia mi to przyjemność i lubię to robić.

Przyda się to osobom, które są ciekawe nowych technologii i potencjału metaverse. A także historii, sposobu działania i konkretnych zastosowań rozwiązań VR, AR oraz – w tym kontekście – AI. Książka ta zawiera solidne przykłady pokazujące, jak polskie firmy i w jakich obszarach inwestują w te technologie już teraz. Znajdziecie w niej też inspirację dotyczącą zastosowania ich w waszej branży oraz wiedzę przydatną, jeżeli szykujecie się do realizacji innowacyjnych projektów i chcecie się dowiedzieć krok o kroku, jak zacząć i na co zwrócić uwagę. Przeczytacie także, czego lepiej już nie robić.

Pisałem tę książkę dla osób pełnych pasji, które chcą realizować odważne projekty i przygotować się do trudności i wyzwań z tym związanych. Zawiera ona również niemałą dawkę humoru, ciekawostek i opowieści o tym, jak powstają innowacje od kuchni.

Rozdziały ułożyłem tak, by ich treść wiązał związek przyczynowo-skutkowy, byście mogli sami zauważyć, jak w naturalny sposób nasze oczekiwania kształtują rozwój technologii, a on z kolei – potencjał metaverse.

Dowiecie się też, jak bardziej świadomie wykorzystać nabytą wiedzę w waszej praktyce.

Możecie z zamieszczonych tu treści korzystać również trochę jak z internetu, przeglądając interesujące was fragmenty, eksperckie podsumowania, definicje i ciekawostki.

Wśród wielu wizji, obietnic, naukowych i specjalistycznych opisów, które wydają się pisane przez ekspertów dla ekspertów, brakowało mi przystępnej pozycji od eksperta dla was, pracujących w różnorodnych branżach i po prostu zainteresowanych technologiami. Dla osób, które chcą je poznać z pasji i mają zapał, aby samodzielnie realizować innowacyjne projekty. Taki mam cel. A jeżeli czytanie was wciągnie i zechcecie się dowiedzieć jeszcze więcej, to złapmy się na LinkedInie. Umówimy się na spotkanie i wszystko wam opowiem.

Rozdział 1Co to znaczy być innowacyjnym?

Pytania, na które znajdziecie odpowiedzi w tym rozdziale:

Na czym polega innowacyjność?Co to jest cykl uświadamiania potrzeb?

Czy wasza firma potrzebuje innowacji takich jak wirtualna rzeczywistość (VR) i rozszerzona rzeczywistość (AR)? W zasadzie tego nie wiem. Musielibyśmy poznać się bliżej. Jeżeli jednak sami szukacie odpowiedzi na to pytanie, to dobrze trafiliście. Trzymacie w ręku kompas, dzięki któremu szybciej odnajdziecie potencjał VR i AR i połączycie możliwości tych technologii z waszymi pomysłami. Być może znajdziecie również inspirację, która zaowocuje nową perspektywą na to, co możecie zyskać, wprowadzając te innowacje do strategii waszych firm. Ale co właściwie oznacza bycie innowacyjnym? Ledwie osłabła presja na bycie kreatywnym i silenie się na to, aby wszystkie nasze pomysły były out of the box, a oto pojawiło się nowe wyzwanie. Teraz w zasadzie wszyscy ludzie i wszystkie firmy powinny być innowacyjne. Jakby mało było nam już codziennych wyzwań zawodowych. Czy można nauczyć się bycia kreatywnym? Widziałem poradniki, jak wypracować w sobie umiejętność generowania nowych i oryginalnych pomysłów. Być może jest to możliwe, ale zapewne trudne. Bycie innowacyjnym może jawić się jako jeszcze większe wyzwanie.

Dlatego mam propozycję, aby interpretować bycie innowacyjnym jako umiejętność zastosowania i wdrażania nowych technologii. Taką umiejętność można nabyć poprzez edukację, budowanie świadomości i rozwój kompetencji cyfrowych. Do tego przyda się też odpowiedni punkt widzenia do obserwacji otaczających nas zmian technologicznych, aby dostrzec je jako wynik ich naturalnej ewolucji. Związek przyczynowo-skutkowy. Dzięki temu można zobaczyć je jako bardziej dostępne, do wykorzystania i osiągania korzyści w waszych branżach bardziej tu i teraz niż jako wizje przyszłości.

Wkraczając na drogę innowacji, dobrze jest zrozumieć, że jest to ścieżka, która w zasadzie pozostaje stale w trakcie budowy. Najpierw szukamy pomysłów, które są odpowiedzią na wyzwania. Potem dopasowujemy do nich technologie i tworzymy rozwiązania. Rozwiązania trafiają w ręce użytkowników. Użytkownicy najpierw się uczą korzystać z nowych rozwiązań, a potem, gdy poczują ich wartość i pogłębią swoje doświadczenia z technologią w praktyce, zaczynają sami zgłaszać nowe oczekiwania i pomysły. Słuchając użytkowników, tworzymy kolejną odsłonę naszego rozwiązania i ulepszoną przekazujemy ponownie w ręce użytkowników. A oni, gdy poczują wartość nowej wersji, zgłoszą kolejne pomysły. Niby w kółko to samo, a jednak ciągle do przodu. Taka jest natura innowacji. Stały cykl uświadamiania potrzeb. Ale uwaga: łatwo jest utknąć na tej drodze. Pomoc znajdziecie w tej książce. Na dalszych stronach krok po kroku wspólnie dokonamy przeglądu ewolucji potrzeb, które doprowadziły nas do narodzin metaverse i sposobów, w jaki technologia i biznes, który za nią stoi, stara się na nie odpowiedzieć. Chociaż już wiecie, że ta opowieść w zasadzie nie może mieć końca, bo ciągle pojawiają się i będą pojawiać nowe i kolejne iteracje ekscytujących rozwiązań. Tym bardziej zapraszam was, abyście to właśnie wy dołożyli swoją cyfrową cegiełkę do budowy metaverse w postaci własnego innowacyjnego projektu.

Gotowi na nowe odkrycia?

Rozdział 2Pomiędzy zmysłami a technologią

Pytania, na które znajdziecie odpowiedź w tym rozdziale:

Jak odkrywamy rzeczywisty świat?Co oznacza termin „immersja” w kontekście technologii?Czy można poczuć wirtualną przestrzeń wszystkimi zmysłami?Jak wyglądała droga do wirtualnych spotkań?

Czy odkrywanie świata wirtualnego można porównać do odkrywania świata rzeczywistego? Nasz świat poznajemy poprzez doświadczenia podczas całego naszego życia. Chęć poznania, nauka, obserwacja, eksperymentowanie, interakcje z innymi ludźmi, sytuacje życiowe, kultura i środowisko, w którym żyjemy, czy wyobraźnia – to wszystko pozwala nam na zdobywanie nowej wiedzy i rozwijanie umiejętności. A zmysły są narzędziem, za pomocą którego doświadczamy świata.

Aby lepiej wyjaśnić, w którą stronę rozwija się wirtualna technologia, zagrajmy w skojarzenia. Zaczynamy!

Lubicie wakacje? Przywołajcie w myślach zachód słońca nad morzem. Kiedy coś przykuje nasze spojrzenie, zaangażowany jest zmysł wzroku, który umożliwia nam percepcję światła i kolorów, rozpoznawanie kształtów, obiektów. Wsłuchajcie się w szum fal. Zmysł słuchu umożliwia odbiór i rozróżnianie dźwięków czy rozumienie mowy. Poczujcie zapach morskiej bryzy. Węch umożliwia odczytywanie zapachów i rozpoznawanie ich źródła. Potrafi też przywołać wspomnienia. Zanurzcie dłonie w gorącym, przesypującym się pomiędzy palcami piasku plaży. Dotykiem odczuwamy tekstury, kształty, temperaturę i inne właściwości obiektów.

Co wybieracie do jedzenia? Ryba w panierce z frytkami? Kalmary? Wyczuwamy i rozróżniamy smaki.

A teraz spacer brzegiem morza. To kinestezja i zmysł równowagi wpływają na naszą orientację w przestrzeni, ruch i położenie ciała. W ten sposób odkrywamy rzeczywistość. To bardzo skomplikowany proces, w którym wykorzystujemy możliwości wszystkich naszych zmysłów.

Dlaczego świat cyfrowy mielibyśmy odkrywać inaczej?

Na razie, gdy korzystamy z komputera czy telefonu, nasze doznania są bardzo ograniczone. Z pochyloną głową, wpatrzeni w dwuwymiarowy, świecący ekran, stukamy palcem po klawiaturze. Słyszymy dobiegające z głośników dźwięki. Czasem coś zawibruje. W zasadzie to wszystko. Rozwój technologii może jednak to zmienić i umożliwić odkrywanie świata cyfrowego na podobieństwo rzeczywistego – wszystkimi zmysłami. W przyszłości założycie innowacyjne okulary i gdy przeniesiecie się nad morze w wirtualnym świecie, zaangażowanie zmysłów będzie tak przekonujące, że poczujecie się, jakbyście naprawdę tam byli. Teraz nasz mózg jeszcze rozpoznaje iluzje, chociaż z doświadczenia wiem, że bardzo łatwo można go oszukać…

Pełna immersja

Istnieje wiele powodów, dla których wynaleziono wirtualną rzeczywistość. Jednym z nich jest potrzeba stworzenia środowiska, które umożliwi nam interakcję z cyfrowym światem w sposób bardziej naturalny niż w przypadku tradycyjnych interfejsów użytkownika, do jakich dają dostęp klawiatura, mysz czy smartfon. Wraz z rozwojem wirtualnych technologii pojawił się powiązany z nimi termin „immersja”. Pochodzi on od łacińskiego słowa immersio, co oznacza „zanurzenie”. W kontekście technologii immersja oznacza wejście w wirtualny świat i poczucie, że jest się w nim całkowicie zanurzonym. Obecnym. Metaforycznie można powiedzieć, że technologia immersyjna umożliwia nam przejście przez ekran smartfona czy komputera na drugą stronę, aby dotknąć tego, co cyfrowe. Dosłownie. Nasze zmysły staną się interfejsem odkrywania świata cyfrowego. W ten sposób możemy przekraczać granice, zwiedzać i odkrywać nowe, wirtualne przestrzenie, angażując coraz więcej naszych zmysłów. Poczuć się, jakbyśmy byli w zupełnie innym miejscu i czasie. Właśnie – „poczuć” to właściwe określenie. Immersja oznacza swobodę rozglądania się wokół, poruszania na własnych nogach, spacerowania w wirtualnym świecie tak, jakbyśmy to robili w rzeczywistości. Możliwość swobodnego poruszania się i widzenia w przestrzeni wygenerowanej cyfrowo to tylko jeden z obszarów innowacji. Pełna immersja to efekt osiągalny za pomocą wielu zaawansowanych technologii, które będą się uzupełniać, a obecnie są na różnych etapach rozwoju. W wirtualnym świecie możemy już spacerować i wchodzić w interakcje z cyfrowymi obiektami. Brać je w wirtualne ręce i czuć w rzeczywistych dłoniach w czasie rzeczywistym. Spotkałem się w tym kontekście również z terminem „immersji responsywnej”, czyli reagującej, odpowiadającej na działania użytkownika. Są rozwijane technologie, które umożliwiają projektowanie interakcji, aby można było czuć w cyfrowym świecie ciepło, dotyk, na przykład cyfrowy pocałunek, gdy nasze wirtualne usta spotkają się z ustami wirtualnej postaci. Są i takie technologie, które umożliwiają przesłanie zapachu drogą cyfrową, co pozwala na symulację aromatu wirtualnego środowiska, w którym przebywamy, na przykład zapachu róż w cyfrowej kwiaciarni. Im więcej zmysłów pobudzimy naraz, tym większe wywołamy emocje i nasze poczucie immersji będzie głębsze. Rok po roku technologie oferują nam coraz więcej możliwości.

Sposób, w jaki odkrywamy świat wokół nas, inspiruje twórców technologii immersyjnych, aby ostatecznie połączyć zmysłami wirtualny i rzeczywisty świat w jedno doświadczenie. Na równych prawach i bez ograniczeń zmysłowych. Dotyk. Mowa. Węch. Nawet przechwytywanie sygnałów płynących z mózgu. Ponieważ to wszystko powstaje na naszych oczach, dla nas są to nowe technologie. Warto jednak pamiętać, że dla kolejnych pokoleń to będzie codzienność. Tak jak dla nas teraz internet.

Od wiadomości tekstowych do wirtualnych spotkań

Z jednej strony wirtualne technologie pozwalają nam na eksplorowanie nowych wirtualnych środowisk, z drugiej ich rozwój jest inspirowany naszymi dążeniami do komunikacji i nawiązywania nowych, wyjątkowych relacji między ludźmi. Jest to przecież jeden z fundamentalnych aspektów naszej natury. Mówi się, że gdyby przenieść człowieka z początku naszego stulecia do czasów obecnych, to nie wytrzymałby natłoku informacji, który stał się naszym udziałem. Jego pojmowanie świata i kontakt z wiedzą były limitowane przez dostępne w tamtym czasie technologie. Człowiek w dawnych czasach mógł posługiwać się tylko mową, gestami i rysunkami. Wraz z wynalezieniem pisma, zaczęliśmy zapisywać nasze myśli i w ten sposób przekazywać je dalej. Pojawienie się druku umożliwiło masową produkcję i rozpowszechnianie książek i gazet. Wraz z rozwojem technologii pojawił się telegraf umożliwiający szybkie przekazywanie wiadomości na duże odległości, a telefon pozwolił na rozmowę w czasie rzeczywistym. Radio i telewizja umożliwiły przekazywanie informacji na skalę masową. W dzisiejszych czasach dominującym sposobem komunikacji jest internet, który pozwala na szybką i łatwą wymianę informacji za pośrednictwem e-maili, wiadomości tekstowych, czatów, przez platformy społecznościowe. Wróciły elementy pisma obrazkowego w postaci ikon. Pojawiły się wideorozmowy i transmisje na żywo, do których mamy dostęp za pośrednictwem smartfonów. Ponieważ ludzka natura jest złożona, a mamy tak duży wybór możliwości komunikacji, obserwujemy różnorodne preferencje. Są wśród nas osoby, które wolą tylko do siebie pisać, i takie, które wolą zadzwonić, bo będzie szybciej. Są też takie, które wolą skorzystać z wideorozmowy. I takie, które wyłączają kamerę w czasie rozmów na żywo. Wszędzie otacza nas bardzo zaawansowana technologia komunikacji, która codziennie łączy nas na odległość. I jest naprawdę niezła! Jej naprzemienne: rozwój, adaptacja i udoskonalanie to stały proces, który wpływa na każdy obszar naszej codzienności. W zasadzie pozostało jeszcze tylko jedno ograniczenie. Komunikacja jest dwuwymiarowa. Możemy słyszeć i widzieć innych, chociaż znajdują się daleko od nas, jednak robimy to, patrząc w mniejszy lub większy ekran komputera czy smartfona. Jaką wartość wnoszą więc obecnie immersyjne technologie do naszej komunikacji na odległość? Dodadzą trzeci wymiar i możliwość poczucia obecności drugiej osoby w sposób przypominający rzeczywiste spotkania. Wszystkimi zmysłami. Tak jakby była obok nas, na wyciągnięcie ręki, chociaż jest w tym momencie w innym dowolnym miejscu na świecie. Do tego, aby spotkać się w ten sposób i uścisnąć wirtualnie dłonie, potrzebujemy naszych cyfrowych reprezentacji – awatarów.

Rozdział 3Od emotikonów do awatarów

Pytania, na które znajdziecie odpowiedzi w tym rozdziale:

Skąd się wzięły emotikony?Co to są awatary i jak się zmieniają?

Przeczytałem w internecie, że samo słowo „awatar” ma związek z hinduizmem i odnosi się do wcielenia bóstwa na ziemi. Hindusi wierzą, że bóstwa mogą przybierać różne postacie, aby nawiązać kontakt z ludźmi i wpłynąć na ich życie. Słowo „awatar” pochodzi z sanskrytu i oznacza „zstąpienie” lub „zjawienie się”. Przyjmuje się, że w latach 80. ubiegłego wieku po raz pierwszy użyto słowa „awatar” w kontekście technologii jako określenia cyfrowej reprezentacji użytkownika programu lub gracza. Od tego czasu to słowo upowszechniło się, a awatary pojawiają się wszędzie, od gier po media społecznościowe, i mają szansę zmienić w naturalny sposób nasze podejście do kontaktów w internecie (i w rzeczywistości). A od czego się to wszystko zaczęło?

Mam na to takie wyjaśnienie. Na początku wiadomości wysyłane telefonem komórkowym miały format tekstowy. Aby przekazać treść w cyfrowej formie musieliśmy po prostu ją napisać. Wtedy większość modeli komórek miało małe klawiatury z klawiszami, którymi wybierało się numer telefonu, by rozpocząć połączenie. Każdy klawisz oprócz cyfry miał też przypisanych kilka liter alfabetu. Naprawdę dużo trzeba było się naklikać, aby coś napisać, trudno było dokładnie wyrazić swoje intencje. Przecież każdy z nas ma złożone emocje i nastroje, które tworzą kontekst naszych wypowiedzi. Aby ułatwić sobie komunikację przez SMS-y, wymyślono proste ikony, które można było wprowadzać z klawiatury telefonu. Powstały pierwsze miniaturowe obrazki twarzy z uśmiechem czy łzami, symbole jedzenia czy pogody. Takie ikony bardzo szybko zyskały popularność, stając się powszechnym elementem komunikacji cyfrowej w sieci. Pojawił się termin „emotikon” pochodzący od połączenia dwóch słów emotion (emocja) i icon (ikona). Wraz z rozwojem komunikatorów internetowych emotikony zaczęły nabierać coraz większego znaczenia, a ich liczba zaczęła rosnąć. Nasza potrzeba wyrażania emocji została podchwycona przez programistów i inżynierów. Wraz z rozwojem cyfrowych technologii odpowiedzialnych za przesyłanie danych i zwiększaniem się możliwości obliczeniowych procesorów graficznych emotikony otrzymały kolory, stawały się coraz to bardziej szczegółowe, zaczęły pozwalać na coraz dokładniejszą personalizację, jak na przykład dopasowanie do odcienia naszej skóry. Pojawiły się animacje – uśmiechające się buźki puszczające oczko lub kręcące w zaprzeczeniu główki.

Wyobrażam sobie, że ktoś kiedyś postawił pytanie, dlaczego do wyrażania naszych emocji mamy używać cudzych emotek. Gdy technologia była na to gotowa, otrzymaliśmy możliwość spersonalizowania emotek na podobieństwo naszych twarzy. W ten sposób mogliśmy dosłownie wyrazić siebie i przesłać w formie cyfrowej do innych. Do dyspozycji mamy mimikę, gesty, styl uczesania i ubiór. Wszystko cyfrowe i akurat mieszczące się w wiadomości tekstowej czy relacji w mediach społecznościowych albo w grach online.

A technologie immersyjne otworzyły kolejny wymiar przesyłania i widzenia nawzajem naszych emocji w cyfrowym świecie. I tak ewolucja od pierwszych graficznych ikon z telefonu dotarła do swojej najbardziej trójwymiarowej odsłony – awatarów, dzięki którym możemy spotykać się w wirtualnych przestrzeniach. (Podczas premiery okularów Vision Pro, firma Apple wprowadziła nową nazwę – Persony – dla cyfrowych reprezentacji użytkowników).

Cyfrowa tożsamość, czyli wykreujcie swoje wirtualne „ja”

Wirtualny świat jest specyficznym, cyfrowo tworzonym środowiskiem, które wymaga od awatarów specjalnych cech, aby wyglądały dobrze i rzeczywiście przypominały postać człowieka. Obecnie większość awatarów ma graficzny charakter, a te najbardziej realistyczne są powoływane do życia za pomocą specjalistycznego oprogramowania. Dlaczego jest prościej zrobić rysunkowego awatara niż realistycznego? Wynika to z wielu istotnych czynników, które wpływają na jakość grafiki awatarów, a wszystkie są ściśle powiązane z aktualnymi możliwościami technologii. Punktem startu jest proces, który nazywamy „modelowaniem 3D”. 3D to skrót od angielskiego terminu three-dimensional, co oznacza trójwymiarowy. Obiekt lub postać 3D ma trzy wymiary – długość, szerokość i głębokość, co pozwala na odwzorowanie jego pełnego kształtu i położenia w przestrzeni.

Widzieliście kiedyś pracę rzeźbiarza, który mozolnie wykuwa w kamieniu sylwetkę? Proste to nie jest. Modelowanie 3D postaci to proces tworzenia trójwymiarowego modelu człowieka od podstaw, który obejmuje detale, takie jak proporcje, ruchy ciała, mimika i stylizacja, czyli na przykład fryzura i ubranie. W programie komputerowym tworzenie awatarów przypomina właśnie pracę cyfrowego rzeźbiarza, który odwzorowuje krok po kroku pełny wizerunek osoby. Model postaci na początku jest biały; aby postać wyglądała jak prawdziwa, dodajemy jej realistyczne oświetlenie, kolory i specyficzne tekstury – na przykład odzwierciedlenie struktury materiałów ubrania, kolory oczu, włosów.

Gdy poruszamy się w rzeczywistym świecie, używamy do tego mięśni, a naszą postawę kształtuje szkielet. Cyfrowe awatary działają podobnie. Aby można było je poruszyć, jest tworzony cyfrowy szkielet – nazywamy go rigiem. Dzięki niemu kontrolujemy ruch postaci. Im bardziej jest on szczegółowy, tym większy osiągamy realizm, na przykład ustawienia palców dłoni czy mikromimiki awatara. Gdy mamy już postać i rig, możemy ją animować. Aby odwzorować dynamicznie w cyfrowym świecie nasze zachowanie w rzeczywistości, ruchy postaci muszą być płynne i realistyczne, co wymaga również zastosowania zaawansowanych technologii.

Pozostaje jeszcze kwestia interakcji. Zaawansowane oprogramowanie może umożliwić awatarowi interakcje z otoczeniem i innymi postaciami. Jak widzicie, to bardzo dużo elementów do połączenia i dlatego dość często widzimy w popularnych aplikacjach społecznościowych kreskówkową grafikę awatara. Bo jest to prostsze do osiągnięcia i zautomatyzowania.

Im więcej oczekujemy szczegółów ruchu i realizmu w wyglądzie, tym więcej awatary będą potrzebować również odpowiedniej mocy obliczeniowej procesora. Porównajcie procesor komputera z procesorem smartfona. Komputer może więcej. Smartfon (na razie) mniej. Za to smartfonów jest trzy razy więcej na świecie niż komputerów, więc wiadomo, gdzie biznes kieruje w pierwszej kolejności swoje inwestycje.

Awatar dla każdego

Wraz z rozwojem technologii awatarów można spodziewać się, że proces ich tworzenia będzie dla nas prostszy. Mamy kilka obszarów rozwijających się innowacji, na które warto zwrócić uwagę. Pierwszy to specjalistyczne oprogramowanie, które upraszcza i przyspiesza tworzenie awatarów za pomocą komputera. Drugi to dynamiczne, profesjonalne rozwiązania do precyzyjnego skanowania człowieka i jego ruchu wraz z przetwarzaniem go do formatu cyfrowego. Już funkcjonują specjalistyczne studia, które potrafią to robić na bardzo zaawansowanym poziomie. Trzeci to automatyczne aplikacje konsumenckie, które pozwalają przetworzyć obraz z kamery lub nawet już gotowe zdjęcie 2D w realistycznego awatara 3D. Duże znaczenie w tym zakresie będzie miał wpływ rozwoju algorytmów sztucznej inteligencji i takie rozwiązania z czasem będą coraz powszechniej dostępne.

W wirtualnym świecie jest jeszcze jedna specjalizacja, która łączy się ściśle z rozwojem technologicznym urządzeń immersyjnych. Aby nasz awatar mógł ożyć w wirtualnej przestrzeni i naśladował nasze zachowanie, na przykład gesty, wyraz twarzy czy ruch ust, gdy mówimy, są tworzone rozwiązania, które w czasie rzeczywistym przenoszą mimikę i ruch ciała do cyfrowego świata. Dzięki temu możemy wyrażać nasze emocje czy nawiązać kontakt wzrokowy z innymi awatarami, biorąc aktywny udział w wirtualnych, trójwymiarowych spotkaniach na podobieństwo tych w rzeczywistości, biznesowych i dla rozrywki.

Warto wspomnieć, że pojawiają się już głosy podkreślające ważność prawa do zachowania prywatności naszego awatara w cyfrowych przestrzeniach. Aby skutecznie chronić nas przed niechcianymi kontaktami, w niektórych programach można włączyć pola ochronne wokół cyfrowych postaci, które uniemożliwiają intruzom dostęp.

Najlepiej by było, gdyby raz zrobiony przez nas realistyczny awatar mógł dowolnie funkcjonować w wielu różnorodnych aplikacjach i wirtualnych światach. Jednak osiągnięcie tego jest również wielkim wyzwaniem technologicznym, bo dotyczy zbudowania kompatybilnego modelu awatara, który mógłby egzystować w bardzo różnych systemach i aplikacjach.

Możemy się spodziewać, że takie realistyczne awatary zagoszczą wcześniej w naszych tradycyjnych wideokomunikatorach – to dobra wiadomość szczególnie dla osób, które wolą wyłączać kamerę internetową.

Awatary i wirtualne trendy

Obecnie jest już wiele platform umożliwiających tworzenie i udostępnianie awatarów na potrzeby mediów społecznościowych czy obecności w wirtualnych światach. Możecie personalizować wygląd swojego awatara, dzięki cyfrowym możliwościom wasza kreatywność może was zaskoczyć! Możemy mieć wpływ na przykład na fryzurę i kolor włosów awatara, a także na to, w co będzie ubrany. Możecie tworzyć awatara na swoje podobieństwo lub zaszaleć i stworzyć swoje alter ego.

Wśród graczy ta idea nie jest nowa. Pościg za nowymi skinami (skórkami, z angielskiego skins), czyli wirtualnymi elementami, które zmieniają wygląd cyfrowej postaci i wyposażają ją w nowe przedmioty, jest integralnym elementem gier. To szczególnie przydatne w rozgrywkach multiplayer – im jest nas więcej w jednej cyfrowej przestrzeni, tym bardziej chcemy podkreślić swoją indywidualność.

Znane marki sportowe czy ekskluzywne tworzą przeznaczone dla awatarów kolekcje ubrań, które można kupić lub wygrać, a najbardziej łakomym kąskiem są te limitowane, mające kolekcjonerską wartość.

Niektórych może to dziwić, ale czy korzystaliście kiedyś z aplikacji Tinder? Tinder umożliwia przeglądanie i poznawanie osób z okolicy. Wyzwanie jest takie, że obydwoje musicie się wybrać w aplikacji, aby zrobić kolejny krok, na przykład napisać do siebie na czacie lub porozmawiać głosowo albo spotkać się w rzeczywistości. Wirtualne przestrzenie dają jeszcze jedną możliwość. Spotkania się pod postacią awatarów. To, jak cyfrowy awatar wygląda na pierwszej randce, ma znaczenie! Podczas wirtualnego spotkania biznesowego wygląd awatara też jest ważny. W rzeczywistym świecie decyzje, jak się prezentujemy innym, są naszą codziennością. Im bardziej świat cyfrowy będzie przenikać się z rzeczywistym, tym istotniejsze będzie dopasowanie wyglądu awatarów do sytuacji, w których z nich korzystamy.

Trend cyfrowych kreacji widać już w mediach społecznościowych. Specjalne filtry umożliwiają nałożenie na naszą postać cyfrowych ubrań znanych projektantów i zrobienie selfie. Projektant wirtualnej mody to będzie również jeden z zawodów niedalekiej przyszłości. Sprawdziłem w internecie. Już jest.