44,90 zł
Kobiety Biblii mówią – E-book
Historie biblijnych kobiet to ponadczasowe opowieści o odwadze, wierze i wytrwałości. Od Estery, która ocaliła swój lud, po Marię Magdalenę, pierwszą świadkinię Zmartwychwstania – ich losy wciąż inspirują.
Shannon Bream, dziennikarka Fox News, przedstawia 16 biblijnych bohaterek, zestawiając ich historie i odkrywając ich znaczenie dla współczesnych kobiet. Dzięki tej książce zaczerpniesz z odwagi Estery, nadziei Anny, śmiałości Rachab i wiary Marii.
Poznaj kobiety, które zmieniły historię – i znajdź w ich opowieściach siłę dla siebie.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 238
Rok wydania: 2025
Tytuł o ryginału: The Women o f the Bible Speak: The Wisdom o f 16 Women and Their Lessons for Today
Tłumaczenie: Aleksandra Adamczewska
Redakcja: Martyna Cetnarowska
Korekta: Anna Kurek, Bartosz Szpojda
Skład i przygotowanie do druku: Sylwia Cupek
Projekt graficzny o kładki: Sandra Holona-Biegun
Druk i oprawa: Jedność. Drukarnia im. A. Półtawskiego, Kielce
Konwersja na czytniki mobilne: Szymon Bolek
The Women of the Bible Speak. Copyright © 2021 by Fox News Network LLC.
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Szaron, 2024
Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo Szaron, 2024
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani o dczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.
Jeśli nie zaznaczono inaczej, wszystkie cytaty biblijne pochodzą z Biblii, to jest Pismo Święte Starego i Nowego Przymierza. Przekład z języka hebrajskiego, aramejskiego i greckiego, Wydanie 1, Ewangeliczny Instytut Biblijny, Poznań 2016.
Fragmenty Pisma oznaczone UBG pochodzą z Uwspółcześnionej Biblii gdańskiej, Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, Fundacja Wrota Nadziei, Toruń 2017.
Wydawca: Szaron
Księgarnia | Wydawnictwo | Hurtownia
ul. 3 Maja 49a, 43-450 Ustroń
tel. 503 792 766
szaron.pl
Książkę można nabyć u wydawcy.
Wydanie I , Ustroń 2025
ISBN 978-83-8247-243-1
Moim babciom, Nell i Margaret,których historie życia mogą konkurowaćz tymi o pisanymi na kartach niniejszej książki:Wasza głęboka wiara zainspirowała mnie do przekonania,że Bóg jest o becny w każdej dolinie i na każdym szczycie.Bardzo Was kocham.
Jej o zdobą – siła i dostojność,w przyszłość patrzy z uśmiechem.
Księga Przysłów (31,25)
„Tym razem będzie inaczej. Musi być”.
Często zastanawiam się, jakie myśli przechodziły przez głowę kobiety, której historia jest tak znamienna, że została wpleciona w trzy Ewangelie – a której mimo to nie znamy z imienia. Dysponujemy natomiast mnóstwem dowodów świadczących o powadze sytuacji, w jakiej się znalazła. Przez dwanaście długich lat cierpiała z powodu krwotoku. Musiała przez ten czas miewać chwile całkowitego załamania.
W o kresie, kiedy żyła, tego rodzaju dolegliwość nie tylko sprawiała fizyczny ból, ale również prowadziła do izolacji emocjonalnej. Wedle zwyczaju krwawiącej kobiety nie wolno było dopuszczać do kultu świątynnego, a wielu uznawało ją za nieczystą. Prawdopodobnie wiązało się to z tym, że nie mogła dotykać ludzi, których najbardziej kochała – członków własnej rodziny i przyjaciół. Być może nie wolno jej było chodzić na targ i uczestniczyć w jakichkolwiek formach życia społecznego.
Ewangelista Marek informuje nas, że „dużo przeszła z powodu wielu lekarzy. Na leczenie wydała wszystko, co miała i nic jej nie pomogło. Stan jej raczej się pogorszył” (Mk 5,26). Po tylu latach i tylu ślepych zaułkach musiały zdarzać się chwile, gdy myślała, że na końcu jej historii będzie tylko jedno – brak nadziei i bezradność.
Marek jednak idzie dalej i mówi nam, że ta pogrążona w rezygnacji kobieta „usłyszała o Jezusie” (Mk 5,27). To wystarczyło, by zrobiła krok naprzód.
Ze wszystkich stron napływały wieści o cudach czynionych przez Jezusa i zwykle podążały za Nim tłumy, napierając na Niego, chętne usłyszeć Jego słowa i zobaczyć, czy zdoła O n o dmienić ich życie. To dzięki takim o powieściom w sercu kobiety wykiełkowało maleńkie ziarenko nadziei, wątły zielony pęd, który dodał jej o dwagi do podjęcia o lbrzymiego ryzyka. Ewangelista Mateusz tak nakreśla jej strategię: „Powtarzała bowiem sobie: Gdybym tylko mogła dotknąć Jego szaty, byłabym o calona” (Mt 9,21).
I tak w zarysie wyglądał jej plan: dostać się jak najbliżej Jezusa, dotknąć Jego szaty i dostąpić cudu. Śmiałe! Pamiętajmy, że najprawdopodobniej nie powinna w ogóle o puszczać własnego domu, a już z pewnością nie mogła przebywać w tłumie, narażając przypadkowe o soby na kontakt ze sobą – tym bardziej samego Jezusa. Musiała być na tyle zrozpaczona, że nie widziała żadnych innych możliwości.
Gdy w końcu znalazła się w pobliżu Jezusa, był O n właśnie w drodze do domu pewnego możnego człowieka, który zwrócił się do Niego z prośbą o o calenie jego umierającej córki. Jak bywało w podobnych przypadkach, przyciągało to gapiów. Marek mówi o „wielkim tłumie” i ludziach, którzy „z każdej strony cisnęli się do Niego” (Mk 5,24). Schorowana kobieta zdołała przepchnąć się do Cudotwórcy, o którym tyle słyszała, na tyle blisko, by Go dotknąć.
Zaś ewangelista Łukasz o powiada o tej doniosłej chwili niezwykle prostym językiem: „Podeszła z tyłu, dotknęła frędzla Jego szaty – i jej krwotok natychmiast ustał” (Łk 8,44).
Marek mówi: „I rzeczywiście, jej krwotok natychmiast ustał i poczuła na ciele, że to koniec jej udręki” (Mk 5,29). Było po wszystkim! Ale historia jeszcze się nie zakończyła.
Jezus wiedział, co się wydarzyło. Spojrzał na tłum i spytał uczniów, kto Go dotknął. Niemal da się słyszeć nutę rozbawienia w głosie Piotra, gdy ten o dpowiada: „Mistrzu, tłumy zewsząd Cię o taczają i ściskają” (Łk 8,45). Kobieta jednak wiedziała, że człowiek tak potężny, iż samo zetknięcie z Jego szatą uzdrawia, z pewnością będzie potrafił wskazać, kogo uzdrowił.
Tak w Ewangelii Marka, jak i Łukasza czytamy, że kobieta podeszła do Jezusa „przestraszona i drżąca”, upadła przed Nim na kolana i opowiedziała Mu „całą prawdę”. Czy o bawiała się, że zostanie o bnażona jako ta nieczysta o dstępczyni, której nie powinno tu w ogóle być? W obecności nieprzebranych tłumów, które spijały każde słowo z Jego ust, Jezus jej nie zganił ani nie poniżył. Tylko O n mógł w tamtej chwili wiedzieć, jak wiele wycierpiała i z jak wielką o dwagą o raz pokorą złożyła całą swoją nadzieję w prostym geście dotknięcia skraju Jego szaty. Według relacji wszystkich Ewangelii Jezus nazywa ją „córką” i zwraca się do niej słowami: „twoja wiara cię o caliła”. Zastanówmy się przez chwilę, jak takie słowa mogła o debrać o soba, która według wszelkiego prawdopodobieństwa żyła jak wyrzutek społeczny. Wypowiedziane wobec tłumu ludzi łaknących każdego słowa Jezusa, musiały stanowić legitymizację publicznej akceptacji.
Choć naturalnie to Jego moc była źródłem jej uzdrowienia, Jezus wskazał na jej wiarę jako czynnik, który umożliwił dokonanie cudu. Po ponad dziesięciu latach cierpień, złych wieści i bolączek finansowych kobieta była w końcu wolna, uzdrowiona w mgnieniu o ka – a to dlatego, że o śmieliła się sięgnąć po Jego pomoc, gdy wszystkie ziemskie drogi wiodły ją tylko w stronę rozpaczy i zagubienia.
Dla wielu z nas rok 2020 wypełniony był bólem: fizycznym, finansowym, emocjonalnym i psychicznym. Często czuliśmy się o dizolowani, o ddaleni o d ukochanych bliskich, o dłączeni o d naszych domów modlitwy i pozbawieni więzi społecznych, jakie tam znajdowaliśmy. Pojawiły się przeciwności, jakich nie spodziewaliśmy się doświadczyć za naszego życia. Trudności się nawarstwiały, jedna pociągała za sobą kolejną. A mimo to… była nadzieja. Schronienie. I nspiracja i uzdrowienie.
Na przestrzeni całej Biblii kobiety są w centrum wielu najistotniejszych wydarzeń. Były śmiałe i dzielne, znajdowały w sobie o dwagę w chwilach, gdy wszystko wisiało na włosku. Były głosem prawdy i rozsądku. Były stabilne i kreatywne, podążały w kierunku wyznaczonym przez Boga, choć w świetle standardów tego świata nie miało to sensu.
W tej książce usłyszymy ich historie, a w miarę o dkrywania sedna ich życiowej misji zobaczymy, jak o żywają na naszych o czach. Przesłanie każdej z nich jest niezwykle potężne. Tutaj jednak rozważymy kobiece postacie parami, o dnajdując podobieństwa ich powołania i wyzwań. Niektóre z nich się znały. I nne połączyła nić wspólnego celu, która zyskuje na wyrazistości, kiedy zestawiamy ze sobą losy dwóch kobiet. Drodzy czytelnicy, modlę się, byście w trakcie tej naszej wspólnej podróży o dnaleźli pocieszenie i nadzieję.
Kobiety przymierza
Fakty z życia Sary brzmią jak powieść przygodowa pełna nagłych zwrotów akcji: prowadziła ustabilizowane życie, kiedy jej mąż niespodziewanie wywrócił jej świat do góry nogami, o świadczając, że zostawiają wszystko, co znajome, i przenoszą się hen daleko o d swojej strefy komfortu. Kierowała majętnym domem o dość pogmatwanej sytuacji rodzinnej – a to nie wszystko. Nie miała własnych dzieci i nawet kiedy sam Bóg złożył jej konkretną o bietnicę, wyśmiała ją jako nierealną. Jakże musiała być zdziwiona, gdy w końcu spełniło jej się to, co było nie do pomyślenia – i jak bardzo już wówczas zdążyła zboczyć z toru, chcąc wziąć sprawy w swoje ręce.
Według Biblii, kiedy potężny władca spostrzegł, jak piękna jest Sara i gdy zapragnął jej dla siebie, Abraham, chcąc się chronić, dwukrotnie zaprzeczył, że jest jej mężem. Do zdarzenia z faraonem doszło, gdy Sara miała już sześćdziesiąt pięć lat! Pomyślcie tylko, jak trwałą i niezwykłą urodą musiała się cieszyć, że nawet w tak dojrzałym wieku nadal zwracała na siebie tyle uwagi.
Choć wiele szczegółów na temat życia Sary pozostaje nieznanych, wiemy jedno – z całą pewnością była sceptyczna wobec mężczyzn w lśniących szatach, którzy zakomunikowali jej, wtedy już dziewięćdziesięcioletniej, że urodzi dziecko.
Dysponując jedynie skrawkami informacji, spróbujmy się więc dowiedzieć, kim właściwie była. Czytając historię Abrahama i Sary, trudno nie skupić się na Abrahamie. O statecznie to o n o trzymał o d Boga powołanie: „Wyjdź ze swojej ziemi, zostaw swoich krewnych i dom swojego o jca i idź do ziemi, którą ci wskażę” (Rdz 12,1). To dla nas pierwsza wskazówka, że ziemia, którą wskaże mu Bóg – ziemia o biecana – o degra decydującą rolę w historii zbawienia. Jednak o bok o bietnic dawanych Abrahamowi Bóg raz po raz jasno stwierdza, że Sara będzie tu kluczową postacią – „wywiedzie z niej całe narody, pochodzić będą o d niej królowie” (Rdz 17,16).
Jeśli nawet Sara sprzeciwiała się tej podróży, Pismo Święte tego nie o dnotowuje. Chcąc uniknąć głodu, o na i Abraham wędrowali z Ur do Charanu, z Charanu do Kanaanu i z Kanaanu do Egiptu. Sara wspierała męża w jego sporze z bratankiem Lotem o raz krótko potem, podczas bitwy z pięcioma królami Kanaanu, kiedy to musiał ruszyć Lotowi na ratunek. W Egipcie faraon zwrócił uwagę na jej nadzwyczajne piękno, co skłoniło Abrahama do zatajenia prawdy o tym, kim naprawdę była dla niego Sara.
Jeśli zastanawiacie się, dlaczego Abraham posunął się do kłamstwa, pamiętajcie, że był uchodźcą przemierzającym o bcy kraj. W tamtym o kresie potężni władcy mogli rościć sobie prawo do pięknych kobiet tylko dlatego, że chcieli je mieć dla siebie. Mąż, który zgłaszałby pretensje, mógł to przypłacić życiem, czego Abraham musiał być w pełni świadomy.
Ostatecznie dwaj władcy urzeczeni urodą Sary o drzucili ją, dowiedziawszy się, że jest zamężna. Bezpośrednio zainterweniował tu sam Pan, który chcąc o chronić Sarę, na faraona zesłał plagi, a do Abimeleka przyszedł z ostrzeżeniem. Przez strach Abrahama Sara znalazła się w niebezpieczeństwie, a dwaj królowie o mal nie zgrzeszyli przeciwko Bogu. Podstęp Abrahama nikomu nie przyniósł korzyści, a takie zachowanie mówi coś o jego charakterze – bywał lękliwy i słaby. Z perspektywy czasu wydaje się dość o sobliwe, że Bóg na patriarchę swojego narodu wybranego powołał człowieka pokroju Abrahama, ale być może chciał w ten sposób – przez lekkomyślność Abrahama – o kazać swoją moc. Jak zauważa Paweł w Drugim Liście do Koryntian (12,9): „w słabości doskonali się moc” Boga, a w Pierwszym Liście do Koryntian (1,27) pisze: „Ale właśnie to, co w oczach świata głupie, Bóg wybrał, aby zawstydzić mądrych. To, co w oczach świata słabe, Bóg wybrał, aby zawstydzić mocnych”.
Tak czy inaczej, słabość charakteru Abrahama o dcisnęła piętno na jego małżeństwie i często się zastanawiam, co czuła Sara, kiedy decyzje jej męża mogły ją narazić na niebezpieczeństwo.
Sara wypowiada się we własnym imieniu dopiero w rozdziale szesnastym, gdzie po raz pierwszy ma coś do zakomunikowania:
Tymczasem Saraj, żona Abrama, nie dała swojemu mężowi dzieci. Miała jednak służącą, Egipcjankę, której było na imię Hagar. Pewnego razu Saraj wyznała Abramowi: Wiesz, że Pan o dmówił mi potomstwa. Proszę, współżyj z moją służącą. Może dzięki niej doczekam się syna. I Abram posłuchał rady Saraj (Rdz 16,1–2).
To prawie tak, jakby Sara powiedziała: „Chwila, chwila, zaczekaj. Nic nie mówiłam, kiedy ciągnąłeś nas setki mil z Chaldei do Kanaanu, a potem do Egiptu i z powrotem. Nie o dzywałam się, kiedy mówiłeś o tym przymierzu z Bogiem, które podobno zawarłeś, i o specjalnych o bietnicach, które, jak twierdzisz, złożył ci Bóg. Ale nic z tego się nie spełniło, więc jeśli mamy mieć dziedzica, to może lepiej sama wezmę sprawy w swoje ręce”.
Sara, przemawiając po raz pierwszy, przedstawiła swój plan – ale my, czytelnicy, wiemy, że nie był to plan Boży. Wiemy, że Bóg tkał misterną o powieść z Izaakiem w roli głównej, lecz Sara pozostawała sceptyczna. Zaledwie w poprzednim rozdziale Bóg przyrzekł Abrahamowi, że „dziedziczyć po tobie będzie ten, który wyjdzie z twojego wnętrza” (Rdz 15,4). Bóg wskazał mu na rozgwieżdżone nocne niebo, o biecując, że będzie miał tylu potomków, ile gwiazd na niebie: nie da się ich zliczyć. Abraham zawierzył o bietnicy całym sobą – Bóg powiedział: „Skacz!”, a Abraham zapytał: „Jak wysoko?”. Jednak w obliczu faktu, że wszystko to wydawało się dość mało prawdopodobne, Sara zażądała dowodów. Wygląda na to, że z dwojga małżonków to o na była tą bardziej praktyczną stroną. Niepozbawioną wiary, ale i nie do końca ufną. Wpadła więc na „rozwiązanie” sytuacji, która w jej o czach była problemem niespełnionej Bożej o bietnicy. O bmyśliła plan uzyskania potomka zgodny ze starożytnym bliskowschodnim zwyczajem: wysłać Abrahama, aby „współżył z jej służącą” Hagar, dzięki czemu Sara mogłaby „doczekać się syna”.
Jednak, jak to się zdarza, kiedy przestajemy ufać planom Boga, a realizujemy własne, coś musiało pójść kompletnie nie tak. W chwili gdy Hagar poczęła, relacja pomiędzy dwiema kobietami się załamała. Biblia relacjonuje, jak Sara skarży się Abrahamowi: „Ja sama dałam ci moją służącą w ramiona. A ona, o dkąd zauważyła, że jest w ciąży, ma mnie za nic!” (Rdz 16,5). Hagar zapewne szczyciła się swoją ciążą przed Sarą. Zdaje się, że Księga Rodzaju (16,4) wskazuje na to, że Hagar, ze względu na bezpłodność Sary, uważała ją za o sobę pozbawioną statusu.
Mamy więc znacznie młodszą o d Sary Hagar, która jako jedyna nosiła w sobie dziecko Abrahama. Hagar naturalnie mogła zakładać, że jej relacje zarówno z Sarą, jak i z Abrahamem ulegną zmianie. Miała prawo sądzić, że jej położenie się poprawi, a jako matka jedynego dziedzica Abrahama będzie miała zabezpieczoną przyszłość.
Jaka więc była reakcja Abrahama na wieść o tym, że ciężarna służąca jego żony nią pogardza? Czy kazał zachować spokój? Czy próbował wysłuchać o bu stron tej dysputy? Nie do końca. Abraham powiedział żonie: „Twoja służąca jest pod twoją władzą […]. Możesz z nią zrobić to, co uznasz za słuszne!” (Rdz 16,6).
To już druga sytuacja, gdy Abraham milcząco przystaje na życzenie żony, które, jak wiemy, było niewłaściwe. Możemy teraz dostrzec ich relację nieco wyraźniej, w przybliżeniu: była o na skomplikowana, naznaczona przeplatającymi się o kresami, kiedy Sara mówiła, co myślała, i kiedy bez słowa poddała się przewodnictwu Abrahama. W tym przypadku Abraham usiłował przywrócić pokój w swojej relacji z Sarą poprzez unicestwienie swojej relacji z ciężarną Hagar. „Możesz z nią zrobić to, co uznasz za słuszne”, powiedział żonie, a ta skorzystała ze sposobności. Biblia relacjonuje, że Sara „upokorzyła Hagar” (Rdz 16,6). Tymi samymi słowami Księga Wyjścia o pisuje sposób, w jaki Egipcjanie traktowali hebrajskich niewolników, uciskając ich i zmuszając do pracy. Abraham o ddał Sarze całkowitą władzę nad Hagar, mając świadomość, co to o znacza dla kobiety będącej służącą, i bez słowa przyglądał się, jak Sara bezkarnie ciemięży ciężarną.
We wspomnieniach lub zapiskach historycznych dotyczących niewolnictwa na amerykańskim Południu czy w rejonie Karaibów to właśnie relacje złego traktowania kobiet w ciąży wzbudzają największą zgrozę. Wydaje się niemożliwe, byśmy my, czytelnicy żyjący w dzisiejszych czasach, wykrzesali z siebie w tej sytuacji choćby cień współczucia dla Sary. Lecz podobnie jak mężczyźni w Biblii, również biblijne kobiety bywały skomplikowane. O gólnie rzecz biorąc, nie należały o ne ani do bezsprzecznie dobrych, ani z gruntu złych – były po prostu ludźmi, w pełni swojego pogmatwanego i niewygodnego człowieczeństwa. I dopiero gdy dostrzeżemy je w całej ich ludzkiej naturze, Bóg będzie mógł pokazać nam coś o nas samych.
Kiedy słyszymy Sarę kolejny raz, znów jest o na sceptyczna względem Bożego planu. W jednej z najbardziej enigmatycznych historii biblijnych Bóg o bjawił się Abrahamowi przed jego namiotem w dąbrowie Mamre i powiedział mu, że Sara urodzi syna. Ta o powieść jest dziwna, ponieważ w pierwszym wersecie rozdziału czytamy, że Pan „ukazał się” Abrahamowi, a za chwilę kolejne zdanie informuje nas, że Abraham „zobaczył naprzeciw siebie trzech mężczyzn” (Rdz 18,1–2). Cokolwiek wydarzyło się w Mamre, nie ulega wątpliwości, że była to bardzo niezwykła wizyta. I tym razem Bóg nie przyszedł wyłącznie do Abrahama.
„Gdzie jest twoja żona, Sara?” – zapytali trzej mężczyźni.
„W tym o to namiocie” – o dparł.
Wtedy jeden z nich rzekł:
„Na pewno wrócę do ciebie za rok o tej porze. Twoja żona Sara będzie wówczas miała syna” (Rdz 18,9–10).
Było to wyraźne i jasne przesłanie dla Sary. Dotychczas Bóg o bjawiał się Abrahamowi i to jemu mówił, że będzie miał syna z własnego ciała. Tym razem wyraził się bardziej wprost: to będzie syn z ciała Abrahama oraz Sary. Jest o na centralną postacią tej narracji o przymierzu, równorzędnym adresatem o bietnicy. Można o dnieść wrażenie, jakby Bóg mówił: „Tym razem słuchaj uważnie!”.
Sara wysłuchała, a jej reakcja była natychmiastowa: śmiech! Zaśmiała się, i była to jedna z najniezwyklejszych o dpowiedzi na Boże o bjawienie zanotowanych w Biblii. Nie zapominajmy jednak, że nie dalej jak w poprzednim rozdziale Abraham był podobnym niedowiarkiem:
Wtedy Abraham padł na twarz i roześmiał się, pomyślał sobie bowiem: Czy stuletniemu urodzi się dziecko? Czy będzie mogła urodzić Sara, kobieta, która liczy sobie dziewięćdziesiąt lat? (Rdz 17,17)
W tamtym momencie Sara miała już dość wszelkich o bjawień i obietnic. Widziała zbyt wiele. Za długo żywiła nadzieję, starała się, a życie zbyt wiele razy się komplikowało. Nigdy więcej! I tak, kiedy nastał dzień wielkiej nowiny, zaśmiała się. Tak, tak, bardzo ciekawe – pomyślała.
A Bóg to o dnotował.
„Dlaczego Sara się śmieje?” – zapytał (Rdz 18,13).
„Czy jest coś niemożliwego dla Pana?” (Rdz 18,14).
Możemy sobie wyobrazić, że twarz Abrahama w trakcie tej krępującej wymiany zdań przybierała wszystkie o dcienie purpury. Sara też naprędce próbowała wszystko o dkręcić. Zaprzeczyła, że się zaśmiała, lecz Bóg o dpowiedział: „A jednak się śmiałaś” (Rdz 18,15). Kulminacyjny moment o bjawienia się Boga Abrahamowi właśnie zaczął przypominać przyjęcie katastrofę.
Kolejny raz słyszymy Sarę w przekazie biblijnym dziewięć miesięcy później, po narodzinach I zaaka:
Pan nawiedził też Sarę, tak jak zapowiedział, i spełnił wobec niej to, co przyobiecał. Sara poczęła i gdy Abraham był już stary, urodziła mu syna. Stało się to w oznaczonym przez Boga czasie. Abraham nadał swemu synowi, którego urodziła mu Sara, imię I zaak. Gdy I zaak miał o siem dni, Abraham o brzezał go – tak, jak przykazał mu Bóg. Abraham zaś liczył sobie sto lat, gdy urodził mu się jego syn I zaak. Sara wówczas mawiała: Bóg dał mi powód do śmiechu! Każdy, kto o tym usłyszy, będzie śmiał się ze mną! Myślała bowiem: Kto by powiedział Abrahamowi: Sara będzie karmić piersią synów?! A tymczasem, kiedy się zestarzał, urodziłam mu syna! (Rdz 21,1–7)
Śmiech Sary uległ przeobrażeniu: najpierw w imię syna, a potem w radość. Czy śmiała się również z własnego niedowiarstwa? A może z powodu o dnowienia wiary, jakiego doznała dzięki temu nadprzyrodzonemu wydarzeniu? Śmiech, któremu Sara początkowo usiłowała zaprzeczać, stał się teraz czymś na tyle godnym upamiętnienia, że przybrał postać imienia nadanego własnemu dziecku – I zaak, a w hebrajskim Icchak, o znacza właśnie „śmiech”. Lecz nie jest to już pełen drwiny śmiech niewiary, tylko śmiech radości, a Sara zachęca innych, by się do niego przyłączyli. To śmiech na myśl o tym, że stało się dokładnie o dwrotnie, niż się spodziewała – śmiech zmartwychwstania, śmiech nadziei o drodzonej w nowym życiu. Zaś imię nadane dziecku to ukłon Sary w stronę Boga, przyznanie Jego racji o raz jej pomyłki, a także uznanie, że o na również była stroną przymierza i adresatem o bietnicy.
Cudownie byłoby na tym zakończyć o powieść o Sarze, jednak Pismo Święte ją kontynuuje. Historia Sary o d początku do końca przeplata się z losami Hagar: o d pierwszych jej słów przytoczonych w tekście Biblii, którymi o ddała Hagar w ręce Abrahama, do słów o statnich, którymi wypędziła Hagar i Ismaela na pustynię. Po narodzinach I zaaka Sara była daleka o d spokoju i pewności w Bogu – wręcz przeciwnie, wydawała się nadzwyczaj czujna.
W dwudziestym pierwszym rozdziale Księgi Rodzaju czytamy, że kiedy I zaak miał trzy lata, co było zwyczajowym wiekiem o dstawienia dziecka o d piersi, Sara zobaczyła, jak jego starszy brat, I smael, śmieje się z jej syna – w niektórych przekładach „żartuje” z niego. Biblia nie dodaje nic ponadto. Sara musiała zobaczyć coś, co dotknęło ją do żywego. Czy poczuła, że o becność I smaela umniejsza wyjątkowości jej dziecku? O statecznie I smael także był synem Abrahama. I kto wie, czy za kilka lat syn Hagar nie zacznie zazdrościć jej ukochanemu I zaakowi i nie stanie się dla niego zagrożeniem? Jak dowiadujemy się z biblijnych o pisów związków poligamicznych, niemal zawsze powtarza się w nich ten sam schemat zazdrości i podziałów pomiędzy członkami rodziny.
Sara powiedziała do Abrahama: „Wypędź tę niewolnicę wraz z jej synem! […] Syn tej niewolnicy nie będzie dziedziczył z moim synem I zaakiem!” (Rdz 21,10).
Czy tym razem Sara posunęła się za daleko? Kazała Abrahamowi zakończyć relację z jego najstarszym synem i go o desłać; mogli się już nigdy więcej nie spotkać. Jak śmiała prosić o coś takiego?
Dla Boga nic nie jest jednak zaskoczeniem ani przeszkodą w realizacji Jego planów – uspokoił więc Abrahama. Nie powiedział, że Sara ma rację, ale zapewnił, że z Ismaela wyjdzie wielki naród, o który zatroszczy się sam Bóg. Tego rodzaju o bietnica prawdopodobnie upewniła Abrahama, że chłopcu ani jego matce nie stanie się żadna krzywda i że chcąc utrzymać spokój w rodzinie, najlepiej zrobi, jeśli ich o ddali. I tak Hagar wraz z Ismaelem ruszyli na pustynię na spotkanie losu, który dla Sary i Abrahama pozostał nieznany.
Nie usłyszymy już więcej głosu Sary, choć inne głosy w Biblii będą się do niej o dnosić. O pisuje się ją jako „matkę o bietnicy” (Rz 9,9) o raz „matkę wiary” (Hbr 11,11), a Piotr powołuje się na nią, mówiąc o wzorcu żony (1 P 3,6).
Zanim biblijna narracja przejdzie do następnego pokolenia, dowiadujemy się o jeszcze jednym znamiennym wydarzeniu w życiu tych dwojga. Bóg chce poddać Abrahama pewnej próbie: prosi go, by wziął jedynego syna, jaki mu pozostał, dziecko przymierza i obietnicy, I zaaka, i złożył go w ofierze. Trudno nam sobie wyobrazić, żeby ktokolwiek poprosił nas o coś podobnego względem naszych ukochanych dzieci, ale nie zapominajmy o jednym: Abraham doświadczył już nieskończonej Bożej wierności. Był świadkiem tego, jak Bóg dotrzymał swojej o bietnicy i sprowadził na świat dziecko za sprawą stuletniego mężczyzny i jego dziewięćdziesięcioletniej żony. List do Hebrajczyków (11,17–19) pozwala nam wejrzeć w to, co musiał wówczas myśleć Abraham:
Dzięki wierze Abraham, poddawany próbie, przyniósł na o fiarę I zaaka. O fiarował jedynego – o n, który o trzymał o bietnicę i do którego powiedziano: Twoim potomstwem będzie nazywane potomstwo I zaaka. Liczył o n na to, że Bóg ma moc wskrzeszać nawet umarłych. I też z umarłych, mówiąc o brazowo, o dzyskał swego syna.
Ponieważ Abraham słyszał już Boże o bietnice i widział ich wypełnienie, zdaniem autora listu wierzył o n, że jeśli dojdzie do złożenia I zaaka w ofierze, Bóg będzie w stanie przywrócić młodzieńca do życia.
Czy Abraham poinformował Sarę o swoich zamiarach? To wielka niewiadoma. Nie mówił nic I zaakowi, co było zrozumiałe. Potrzebował przecież, żeby syn był uległy, a jednocześnie nie chciał go wystraszyć.
Trudno się czyta o mozolnym marszu Abrahama do miejsca, które Bóg wyznaczył na złożenie o fiary. Dziś znamy zakończenie tej historii, ale w trakcie tamtych dni i godzin Abraham nie mógł wiedzieć, jaki będzie rozwój wypadków. Księga Rodzaju (22,5) o dsłania przed nami głęboką wiarę, jaką miał podczas tej wędrówki:
Zostańcie tu z osłem – polecił służącym. – Ja i chłopiec udamy się tam, a po złożeniu o fiary wrócimy tutaj do was.
Mimo polecenia, jakie o trzymał o d Boga, Abraham wyraził niezachwiane przekonanie, że powrócą w to miejsce razem.
W pewnym momencie I zaak musiał być o szołomiony, a nawet przerażony, widząc, że Abraham nie ustaje w marszu, a w końcu sięga po nóż, „aby zabić swego syna”:
Wtedy z nieba rozległ się głos. Zawołał Anioł Pana: Abrahamie! Abrahamie! Słucham – o dpowiedział. Nie podnoś ręki na chłopca! – usłyszał. – Nie czyń mu żadnej krzywdy. Tak! Teraz wiem, że boisz się Boga, bo nie o dmówiłeś Mi nawet swego syna, swego jedynaka (Rdz 22,11–12).
Wtedy rozległo się o czywiście beczenie baranka zaplątanego w zaroślach, którego Abraham pośpiesznie wydostał i złożył w ofierze w miejsce I zaaka. Dramatyzm tej historii sprawia, że wyróżnia się o na na tle innych, ale Sara nie była świadkiem tych wydarzeń. Wszystko zdarzyło się poza zasięgiem jej wzroku o raz, być może, nawet poza jej wiedzą.
Co zrobiłaby Sara, gdyby to ją Bóg poddał podobnej próbie? Na podstawie tego, co o niej wiemy, trudno sobie wyobrazić, by o siodłała o sła i wyruszyła złożyć syna w ofierze. Trudno sobie wyobrazić, by jakakolwiek matka, która nosiła dziecko wewnątrz własnego ciała, przystała na takie polecenie. Jak my sami reagujemy, kiedy nasza wiara wystawiana jest na próbę: czy to poprzez o kresy zwątpienia i braku nadziei, czy przez śmierć ukochanej o soby, bezpłodność lub trudności finansowe? Często słyszymy, że powinniśmy być gotowi poświęcić to, co wydaje nam się najcenniejsze. Czy w takich chwilach podobnie jak Abraham robimy krok wiary, czy raczej szukamy własnego rozwiązania? Sara, która tak rozpaczliwie pragnęła mieć własne dziecko, podjęła decyzję zmieniającą na zawsze bieg historii. A mimo to Bóg postanowił, że to o na będzie ludzką cząstką wypełnienia Jego przymierza z Abrahamem, „Sarą, która urodziła” I zrael (Iz 51,2). Kolejny raz o kazuje się, że pomimo naszych niedoskonałości O jciec w niebie może się nami posłużyć, aby misternie tkać swoje najwyższe cele. Postać Sary doskonale ilustruje tę piękną i złożoną prawdę.
Spośród wszystkich kobiet, jakim przyglądamy się na kartach tej książki, Hagar jako jedyna była pozbawiona wolności o sobistej. Wiele przekładów Biblii o kreśla jej status mianem „służącej”, co może sprawiać wrażenie, jakby o d czasu do czasu przychodziła posprzątać. Choć język o pisujący Hagar w szesnastym rozdziale Księgi Rodzaju sugeruje jeszcze, że była zaufaną służącą Sary, to w rozdziale dwudziestym pierwszym ulega o n zmianie, wskazując, że była już postrzegana jako co najwyżej niewolnica. Nie mogła postępować według własnej woli, lecz należała do swojej właścicielki, Sary. To dominująca właściwość życia Hagar, i to przez jej pryzmat postrzegamy wszystko inne, co wiemy na temat tej kobiety i jej sytuacji.
Biblia mówi, że Hagar była Egipcjanką. Ma to sens: Sara mogła ją nabyć, kiedy wraz z Abrahamem przebywali w Egipcie w czasie panującego głodu, co o pisuje Księga Rodzaju (12,10). To również wtedy wspólnie o szukali faraona, mówiąc mu, że Sara jest siostrą Abrahama, a nie jego żoną. Niewykluczone, że w tamtym o kresie Abraham i Sara byli majętni i wpływowi – większość ludzi nie musiała się przecież martwić, co powie faraonowi, ponieważ przeciętny człowiek na o gół nie miał kontaktu z członkami rodziny królewskiej. Z kolei Księga Rodzaju (12,15) informuje nas, że wyjątkowa prezencja Sary zwracała uwagę wysoko postawionych o sobistości. O soba dysponująca majątkiem z powodzeniem mogła nabyć w Egipcie niewolnika, a następnie zabrać go wraz z pozostałym dobytkiem do Kanaanu. Wygląda na to, że Hagar nie była zwykłą niewolnicą przydzieloną do o porządzania wielbłądów i gotowania; była o sobistą asystentką żony Abrahama.
Znane nam fakty z życia Hagar są nieliczne i proste. Sara o fiarowała ją swojemu mężowi jako nałożnicę (Hagar, jako służącej, z pewnością nie poproszono o o pinię w tej sprawie). Urodziła Abrahamowi pierwszego syna, I smaela, po czym została wplątana w pełną przepychanek relację z Sarą i zmuszona do o dejścia – i to dwukrotnie: raz, gdy była w ciąży, a potem, już na dobre, po narodzinach syna Sary. Znając te zwięzłe, brutalne fakty, trudno jej nie współczuć.
Jednak życie Hagar (i jego o ddziaływanie) wykracza daleko poza historię o pisaną w Księdze Rodzaju. Jej o powieść toczy się dalej. Sam Paweł w Liście do Galacjan wskazuje, że jej życie ilustruje pewną ważną dla chrześcijan lekcję:
Napisane jest przecież, że Abraham miał dwóch synów, jednego z niewolnicy, a drugiego z kobiety wolnej. Ten z niewolnicy narodził się tylko dzięki zabiegom ciała, ten z wolnej – na mocy o bietnicy.
Ma to znaczenie przenośne. Te kobiety są jak dwa przymierza: jedno z góry Synaj, rodzące w niewolę – jest nim Hagar […].
Wy zaś, bracia, po I zaaku, jesteście dziećmi o bietnicy […]. A zatem, bracia, nie jesteśmy dziećmi niewolnicy, lecz kobiety wolnej! (Ga 4,22–24;28;31)
Paweł rysuje tu prostą, a zarazem potężną analogię: Hagar i jej syn reprezentują stan związania, zaś Sara i jej syn – stan wolności. Dla Pawła chrześcijaństwo o znacza wolność, a przestrzeganie przepisów żydowskiego prawa – związanie. Prawo było dobre, lecz nie miało mocy, by uwolnić rodzaj ludzki o d niewoli grzechu. Dopiero przymierze o bietnicy, które popłynęło przez Sarę i Izaaka, przyniosło wolność poprzez Chrystusa. Paweł pisze tutaj do chrześcijan z pogan, którzy nawrócili się do Chrystusa, ale nie wiedzą, czy powinni przestrzegać również żydowskiego prawa. „Co wy wyprawiacie?”, mówi Paweł, „Macie już wszystko, czego potrzebujecie do zbawienia, i nie musicie na siebie nakładać żadnych dodatkowych brzemion!”. Paweł gani o soby, które przeniknęły do Kościoła w Galacji i upierają się, że nie wystarczy zaufać Chrystusowi, należy jeszcze zachowywać wszystkie dawne żydowskie prawa i tradycje. Zachęca nowych wierzących, by patrzyli głębiej niż tylko na dosłowne znaczenie tekstu, by o dkrywali ukrytą w nim duchową prawdę. Aby im to wyjaśnić, posługuje się Hagar jako symbolem.
Dla chrześcijan, którzy głęboko kochali Jezusa i widzieli Go wszędzie, tego rodzaju symboliczne o dczytywanie Biblii stało się naturalnym sposobem o dnajdywania na jej kartach Chrystusa. W Pierwszym Liście do Koryntian Paweł mówi o cudownej skale, z której I zraelici pili wodę na pustyni: „Ponadto wszyscy jedli ten sam duchowy pokarm. Wszyscy pili ten sam duchowy napój, bo pili z towarzyszącej im duchowej skały, a tą skałą był Chrystus” (1 Kor 10,3–4). Dla tamtych wczesnych chrześcijan Chrystus i Jego prawda uwidoczniały się w sposób symboliczny w całym Piśmie Świętym. Nagle wszystkie karty Biblii były o świecone! Chrześcijanie przez całe pokolenia o dczytywali Pismo Święte w ten sposób, zwłaszcza historię Hagar. W późniejszych pismach chrześcijańskich Hagar zaczęła symbolizować związanie nie tylko przez prawo, ale też przez całą grzeszną kondycję ludzkości – miasto tego świata. O soby niezbawione były „dziećmi Hagar”, wykluczonymi z ciała Chrystusa i wygnańcami z samego nieba.
W mnogości tych symbolicznych o dniesień łatwo jest utracić z oczu Hagar jako o sobę – ponieważ przede wszystkim była o na człowiekiem, bezbronną kobietą niemającą na tym świecie żadnych realnych o piekunów; niewolnicą, której nikt nie pozwolił wybierać; matką, która pragnęła życia i szczęścia dla swojego syna. Jeśli zdołamy o ddzielić Hagar o d warstw symboliki, jakie nadbudowały na jej postaci kolejne pokolenia, być może uda nam się o dtworzyć nieco z tego, kim naprawdę była i co miałaby nam dziś do przekazania.
Spotykamy Hagar przy o kazji dwóch zdarzeń, a w o bu uczestniczy jej pani, Sara. Bóg o biecał Abrahamowi dziecko, lecz Sara mu go nie dała. O bmyśliła więc plan, żeby podsunąć Abrahamowi Hagar jako nałożnicę, w nadziei, że ta urodzi mu prawowitego dziedzica. Gdy Hagar zaszła w ciążę, jej stosunki z Sarą uległy zmianie. Czytamy, że Hagar, dowiedziawszy się, iż jest brzemienna, „zaczęła pogardzać swoją panią” (Rdz 16,4). Język hebrajski jest tu równie niejasny, jak angielski, jednak wygląda na to, że Hagar uważała Sarę za gorszą o d siebie, ponieważ o na była płodna, zaś jej pani pozostawała bezdzietna.
Zmiana postawy Hagar jest zrozumiała. Przecież nikt najprawdopodobniej nie pytał jej, czy chce zostać nałożnicą Abrahama, podobnie jak nikt nie zastanawiał się, czy chce zostać nabyta przez niego i Sarę. Jej życie i ciało nie należały do niej. Nosząc w sobie dziecko własnego pana, miała pierwszą możliwość uzyskania pewnego rodzaju wolności. Nagle nie była już elementem dobytku, którego można się pozbyć. Miała swoją wartość! Jednak wartość ta nie wynikała z tego, kim była, ale z tego, że w jej wnętrzu rozwijało się dziecko. Musiała to być słodko-gorzka refleksja: zdać sobie sprawę, że w końcu ma się pewną godność o sobistą, a jednocześnie, że godność ta związana jest z dzieckiem, które się nosi, a nie z własną o sobą. Tak czy inaczej, jakakolwiek wartość była lepsza niż brak wartości. Hagar miała pełne prawo przypuszczać, że o d tej pory wszystko się zmieni. Mogła zakładać, że nikt nie będzie wymagał o d kobiety noszącej dziecko pana, by wykonywała dotychczasowe prace. I Sara – której bezpłodność w tej sytuacji tym bardziej raziła w oczy – mogła czuć się tym urażona, bez względu na to, co zrobiła Hagar.