Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Daj sobie prawo do życia bez lęku i strachu.
Skąd bierze się lęk?
Czego boją się kobiety?
Jak pokonać strach i żyć odważnie?
Lęk to uczucie destrukcyjne. Podcina skrzydła, odbiera radość życia, wiarę w siebie oraz niszczy zaufanie do innych. Sprawia, że wątpimy we własne umiejętności i nie korzystamy z szans, które przynosi los. Wywołuje podejrzliwość i skłonność do nadmiernej kontroli. Pcha nas w objęcia wstydu.
Skąd bierze się lęk? Jaka jest różnica między lękiem a strachem? Kiedy powstają zaburzenia lękowe? Czym są ataki paniki i jak sobie z nimi radzić? Czego boją się kobiety w różnych obszarach życia? Czy lęk ma dobre strony? Jak stworzyć nową perspektywę, oswoić lęk i przekuć go w odwagę?
To część pytań, na które psycholożka i psychoterapeutka Marzena Mawricz odpowiada w swojej książce. I pokazuje, że życie, w którym strach i lęk nie mają destrukcyjnej mocy, jest możliwe.
Jeśli nie chcesz się bać - jest to książka dla ciebie.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 322
POLECAMY RÓWNIEŻ:
KATARZYNA KUCEWICZ
KOBIETY, KTÓRE CZUJĄ ZA BARDZO
SYLWIA SITKOWSKA I KATARZYNA TROSZCZYŃSKA
KOBIETY, KTÓRE STARAJĄ SIĘ ZA BARDZO
KATARZYNA MILLER I MONIKA PAWLUCZUK
BYĆ KOBIETĄ I NIE ZWARIOWAĆ
KATARZYNA MILLER I ANNA BIMER
BYĆ CÓRKĄ I NIE ZWARIOWAĆ
ROBIN NORWOOD
KOBIETY, KTÓRE KOCHAJĄ ZA BARDZO
HOLLY HAZLETT-STEVENS
KOBIETY, KTÓRE MARTWIĄ SIĘ ZA BARDZO
ANDRZEJ GRYŻEWSKI I SYLWIA SITKOWSKA
NIEKOCHALNI. LĘK PRZED BLISKOŚCIĄ
Nie wiem jak wy, ale ja wierzę w przeznaczenie. Nie uważam jednak, że wszystko, co wydarza się w moim życiu, jest zależne wyłącznie od zdarzeń zewnętrznych, losu czy wpływu innych ludzi. Wręcz przeciwnie. Przeznaczenie, w moim rozumieniu, to zbiór wielu współistniejących czynników. To połączenie moich wewnętrznych potrzeb, zainteresowań, moich interakcji społecznych z oczekiwaniami innych osób, potrzebami środowiska, trendami i panującą kulturą wraz z tym nieuchwytnym, nieuświadomionym działaniem potęgi energii pola czy naszej duchowej łączności na metapoziomie.
Dlaczego zaczynam od przeznaczenia? Moim pacjentom wciąż powtarzam, że wszystko dzieje się PO COŚ! I właśnie to PO COŚ staje się naszym drogowskazem i nadającym kierunek sensem, staje się kompasem życia. Warto zatem stawać się bacznym obserwatorem swojego przeznaczenia, analizować te połączenia i interakcje, które pulsują w naszej życiowej przestrzeni powiązanych serc, umysłów i istnień. Uważam, że to wielka moc i tajemnica wspólnoty wszystkich bytów, łączącej siłę i energię na rzecz wspólnego dobra i wspólnego wysiłku.
Przeznaczenie stoi za tym, że moja pierwsza książka, którą właśnie trzymasz w ręku, jest o naszych lękach, coraz silniejszych, coraz większych i zagarniających coraz więcej naszej wewnętrznej przestrzeni.
Kiedy podejmowałam decyzję, aby zmierzyć się z tą tematyką, nie przypuszczałam, że wkrótce czekają nas nowe, straszne wyzwania, które po raz kolejny zmienią nasze losy, a my staniemy w obliczu potężnego strachu, jaki niesie ze sobą wojna. Tak więc przeznaczenie zdecydowało ukierunkować moją uwagę na obszar niezwykle ważny, który powinniśmy zgłębić, by móc sobie radzić z trudami sytuacji, w jakiej obecnie się znajdujemy. Wszystko jest PO COŚ.
Od 13 lat prowadzę praktykę psychoterapeutyczną, pracując z pacjentami w nurcie terapii integracyjnej. W trakcie terapii indywidualnej oraz terapii par zaobserwowałam u pacjentów stale rosnący poziom lęku i coraz niższy poziom tolerancji na kolejne przeciwności.
Próbując odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się dzieje, musimy zrozumieć, że w trakcie kolejnych etapów życia każdy człowiek przechodzi kryzysy rozwojowe i wewnętrzne konflikty, a ich pozytywne rozwiązanie pozwala na uzyskanie integracji. Ten proces rozwojowy mieści się w wymiarze „od i do”. Stale podlegamy konfliktom między potrzebą wolności a potrzebą przynależności, między autonomią a bliskością, między kreatywnością a stagnacją. To naturalne etapy rozwoju, a sposób, w jaki przez nie przejdziemy, stanowi o jakości naszego życia. Każdy etap oznacza kryzys i wewnętrzne rozdarcie. Poradzenie sobie z nimi jest wielkim wyzwaniem i wymaga zrozumienia, że życie polega na nieustannym rozwiązywaniu nowych konfliktów i że rozwiązując je, możemy świadomie włączać i integrować w sobie nowe umiejętności. Kryzysy rozwojowe są wyzwaniami, a świadomość kryzysów bywa przytłaczająca. To nieustanne bycie między chaosem a integracją. Nasz indywidualny rozwój psychospołeczny musi łączyć osobiste potrzeby z oczekiwaniami społecznymi, wypełnianiem ról adekwatnych do poszczególnych etapów. Ale to jeszcze nie wszystko. Rozwijając się, stale jesteśmy poddawani presji zmieniających się trendów społeczno-kulturowych i zmieniającej się technologii. Pacjenci skarżą się na brak czasu, na życie w biegu. Z czego to wynika? Przecież od pokoleń zegary odmierzają czas w tym samym tempie, wyznaczając nam wszystkim 24-godzinny rytm dobowy. Czas to jednak pojęcie względne i jego doświadczanie uległo zmianie – teraz opiera się na strategii „uciekaj od czegoś i/lub goń za czymś”. Właśnie takie doświadczanie czasu stało się wyznacznikiem jakości życia i zmieniło się w prawdziwy wyścig. Zaczęliśmy żyć w kolejnym wymiarze, który podobnie jak kryzysy rozwojowe mieści się w „od i do”. Na marginesie, pomysłodawca nazwy sieci sklepów „ODiDO” chyba dobrze wyczuwa trendy ;).
Za teorią rozwoju psychospołecznego stoi Erik Erikson, który wskazał jego poszczególne etapy jako wyzwanie dla jednostki zawieszonej między regresem a rozwojem, będącej stale w swojej zmianie, gdzieś między wyborami i wyzwaniami „od i do”. Za strategią „uciekaj od i goń za” kryją się polski kult amerykańskiego dobrobytu, potrzeba indywidualności oraz kultura zachodniego stylu życia, narzucające wartości oparte na wszechogarniającym konsumpcjonizmie, marketingu potrzeb, merchandisingu usług, podsycane przez wizje korporacyjnych wzrostów, zdobywania i podnoszenia wskaźników efektywności, stale rosnącego rynku zbytu. Do tego kotła dorzucić należy niespełnione oczekiwania pokoleń czasów socjalizmu, które w potomkach upatrują możliwości swojego spełnienia. Kolejne pokolenia mają za zadanie utrzymywać stały wzrost gospodarczy, spełniać marzenia rodziców o wysokich zarobkach, wyjazdach zagranicznych, posiadaniu domu i luksusowego samochodu. Do tego bardzo ważne jest zdobycie wykształcenia, które zapewni godną pozazdroszczenia lukratywną posadę. Jakoś w to trzeba jeszcze upchnąć oczekiwania społeczne w zakresie posiadania rodziny jak z obrazka. Najlepiej 2+2, cudnie, jeśli będzie syn i córka… Oczywiście piękni, zdolni i bogaci… Wszystko to w atmosferze cyfryzacji i nowych technologii, które mają odciążać, ale też przysparzają dodatkowych wyzwań. Trzeba nadążać za nowymi aplikacjami, smartgadżetami, komunikatorami, mobilnymi płatnościami. Nigdy dotąd nasz mózg nie był bombardowany taką ilością informacji, impulsów, danych, obrazków, bulletów. A przecież każdy w tym gąszczu informacyjnym i szumie medialnym chce nas pozyskać, zatrzymać, zainteresować, mieć dla siebie, uwieść na jeden klik. I tak napędzani lękiem, uciekamy przed słabością, bylejakością i biedą, bojąc się, że nie zdążymy się nażyć, nakarmić, nacieszyć, naodpoczywać kiedyś tam na emeryturze, gonimy za lepszym życiem, za ideałami, za marzeniami. Nic nie chcemy stracić, a tak dużo zdobyć. Porzucamy dzieci na rzecz pracy, myśląc, że one już nie będą musiały pracować tak jak my, będą miały lepiej, bo przecież damy im to lepsze życie. Rozdarci w dążeniach, zalęknieni w rodzicielstwie, w nadziei, że to ma sens.
Ten szalony pęd został w ostatnim czasie dwa razy boleśnie zatrzymany! Pierwszy raz w marcu 2020 roku, kiedy ogłoszono pandemię i poznaliśmy lockdown. Pojawiały się wtedy „płonne nadzieje”, że trwoga zwróci nas ku nowym wartościom i staniemy się lepsi – w domyśle: będziemy celebrować chwile, pokochamy siebie na nowo, zbliżymy się do partnerów i dzieci, odwiedzimy rodziców, znajdziemy czas dla znajomych i przyjaciół. Czy to było możliwe? I tak, i nie. Świat się zatrzymał. Zamknięci w domach, nie bardzo wiedząc, co w nich robić i jak się odnaleźć w osaczającej bliskości domowników, nerwowo śledziliśmy rozwój sytuacji. Te wyzwania wywoływały opór, niepewność, zwątpienie, dużo złości, którą nierzadko wylewaliśmy na najbliższych. Czas pandemii obudził w nas nieuświadamiane wcześniej lęki przed chorobą, stratą, rozstaniem, śmiercią. Ograniczenie wolności zaburzyło naturalną potrzebę autonomii i samostanowienia. Odczuwaliśmy niepokój, buntowaliśmy się wobec przymusowej utraty wolności. Doświadczaliśmy kryzysu wymuszającego adaptację do nowych warunków. A wszystko to w atmosferze zagrożenia. Kiedy oswoiliśmy się z wirusem, pogodziliśmy z ograniczeniami, nastąpił moment rozprężenia i pojawiła się nadzieja, że wszystko wróci do normy, a my na nowo wpadniemy w swój codzienny tryb, może bogatsi o doświadczenia, ale z uporem maniaka będziemy mogli trwać w znanych i powtarzalnych schematach, kurczowo trzymając się swoich przyzwyczajeń.
Jednak powrót do czasów sprzed lockdownu nie był możliwy. Doświadczenia pandemii wymusiły duże globalne zmiany w stosunkach i normach społecznych. Nastąpiło przekształcenie pracy stacjonarnej w zdalną i w konsekwencji przeniesienie kontaktów społecznych do sfery internetowej. Wprowadzenie obsługi klienta online z jednej strony ułatwiło szybkie załatwianie spraw, ale z drugiej spowodowało kolejne ograniczenie społecznych interakcji, skutkujące poczuciem izolacji i osamotnienia; dla wielu grup pojawiło się zagrożenie związane z wykluczeniem technologicznym. Wszystko to budziło i nadal budzi niepewność wobec dotąd nieznanych, nowych rozwiązań, które musimy bardzo szybko sobie przyswajać. I wydawać by się mogło, że to już wystarczająco dużo niepokojących zmian, trudnych w adaptacji, gdy nastał pamiętny 24 lutego 2022 i przyszło nam się zmierzyć z kolejnym tragicznym w skutkach doświadczeniem. To historyczna data agresywnego ataku Rosji na Ukrainę. Nastała wojna.
Czwartkowy poranek nigdy nie trwał tak długo. Z trudem wychodziliśmy do pracy, z trudem wykonywaliśmy swoje zadania. To był dzień intensywnego śledzenia wiadomości, rozmów z bliskimi i ogólnej paniki, podsycanej przekazywanymi sobie emocjami. Mimo że kolejne dni pozwalały złapać dystans i nabrać lepszej orientacji, a czas zaczął być naszym sprzymierzeńcem, od tego pamiętnego czwartku żyjemy z nieustającą myślą o zagrożeniu. Czas, jego niezmienne trwanie, pozwala nam codziennie adaptować się do zmian i przyswajać nową wiedzę – w ten sposób uczymy się radzenia sobie w zmieniającym się środowisku społecznym.
Czy zatem dziwi nas fakt rosnącej fali zaburzeń lękowych? Żyjemy w szybko zmieniającym się świecie, z trudnością nadążamy z absorpcją zachodzących każdego dnia wydarzeń. Media wciąż nas bombardują smutnymi informacjami, epatują zagrożeniem – im większym, tym lepiej, bo na dłużej zatrzymają naszą uwagę. Ale to ma swoją cenę.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Text copyright © by Marzena Mawricz 2023
All rights reserved
Copyright © for the Polish e-book edition by REBIS Publishing House Ltd., Poznań 2023
Informacja o zabezpieczeniach
W celu ochrony autorskich praw majątkowych przed prawnie niedozwolonym utrwalaniem, zwielokrotnianiem i rozpowszechnianiem każdy egzemplarz książki został cyfrowo zabezpieczony. Usuwanie lub zmiana zabezpieczeń stanowi naruszenie prawa.
Redaktor: Katarzyna Raźniewska
Redaktor prowadzący: Magdalena Chorębała
Projekt i opracowanie graficzne okładki: Krzysztof Rychter
Fotografia na okładce: Beautyimage/Shutterstock
Wydanie I e-book (opracowane na podstawie wydania książkowego: Kobiety, które nie chcą się bać, wyd. I, Poznań 2023)
ISBN 978-83-8338-736-9
Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o.
ul. Żmigrodzka 41/49, 60-171 Poznań
tel. 61-867-47-08, 61-867-81-40
e-mail: [email protected]
www.rebis.com.pl
Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer