Kocie opowieści - Nela Nielsen - ebook

Kocie opowieści ebook

Nela Nielsen

0,0
31,50 zł

-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

„Kocie opowieści” to zbiór opowiadań z duszą. To historie-baśnie, które mają nas poruszyć i zmusić do przemyśleń. Każde z opowiadań niesie pewne przesłanie i ma nam przypominać o ważnych aspektach naszego życia. Książka powstała w celu zebrania środków na ratowanie i leczenie kotów bezdomnych, ciężko chorych oraz wsparcie w szukaniu odratowanym zwierzętom nowego domu i zagwarantowanie im dobrego startu w nowe życie. Każdy zakupiony egzemplarz to cegiełka o ogromnej energii i uzdrawiającej mocy. A na stronie tytułowej jeden z uratowanych kotów.

Wersja drukowana dostępna w księgarni:

Księgarnia

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 81

Rok wydania: 2025

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Nela Nielsen

Kocie opowieści

© Nela Nielsen, 2025

„Kocie opowieści” to zbiór opowiadań z duszą. To historie-baśnie, które mają nas poruszyć i zmusić do przemyśleń. Każde z opowiadań niesie pewne przesłanie i ma nam przypominać o ważnych aspektach naszego życia. Książka powstała w celu zebrania środków na ratowanie i leczenie kotów bezdomnych, ciężko chorych oraz wsparcie w szukaniu odratowanym zwierzętom nowego domu i zagwarantowanie im dobrego startu w nowe życie. Każdy zakupiony egzemplarz to cegiełka o ogromnej energii i uzdrawiającej mocy.

ISBN 978-83-8414-242-4

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Nic nie da ci większego poczucia szczęścia niż ocalenie istnienia, które patrzy ci głęboko w oczy, wiedząc, jak wiele ci zawdzięcza.

~ Nela Nielsen

Szczęście

— Weź go! Proszę, weź go! — ośmioletni chłopiec trzymał na rękach przestraszonego małego kotka i podążał wzrokiem za wychodzącą ze sklepu kobietą. Potrząsnęła przecząco głową i odeszła, nie zaprzątając sobie głowy ani dzieckiem, ani tym bardziej zwierzakiem. Miała własne problemy i nie potrzebowała kolejnego.

— Dlaczego go nie chcesz? On jest taki wspaniały i tak bardzo potrzebuje domu. — Żal wylewał się z oczu małego chłopca. Przycisnął puszystą kulkę do serca i poczuł jak słona łza popłynęła po jego dziecięcym policzku. Kotek delikatnie zamiauczał. Ten dźwięk przykuł uwagę przechodzącego mężczyzny, który spojrzał co prawda na kotka, ale jego serce pozostało zimne i niewzruszone.

Widząc, że kotek przykuł uwagę mężczyzny, chłopiec spróbował ponownie.

— Niech go pan weźmie. Jest bardzo czuły i miły. Nawet pan nie wie, jak bardzo go pan potrzebuje.

Mężczyzna wzruszył ramionami, roześmiał się i przyspieszył kroku.

— Jaki piękny kotek? — chłopiec usłyszał delikatny dziewczęcy głos. — Czy należy do ciebie?

Dziewczynka z długimi warkoczami spojrzała na kotka i radośnie się uśmiechnęła.

— Tak, jest mój. Ale muszę go oddać. Nie mogę go zatrzymać dla siebie.

— Jaki słodki! — dziewczyna pogłaskała kotka. W pobliżu stała jej matka.

— Nie dotykaj go! — zganiła ostrym głosem dziewczynę.

— Mamo, zobacz jaki piękny. Weźmy go ze sobą. Na pewno przyniesie nam wiele radości.

— Nie ma takiej możliwości. Jeszcze jakieś choroby do domu sprowadzi.

— Ależ mamo, chcę go zabrać. Naprawdę go potrzebuję!

— Nie ma takiej opcji — matka złapała dziewczynkę za rękę i pociągnęła za sobą

— Mamo proszę! Ja go potrzebuję! Bez niego nie będę szczęśliwa! — dziewczynka rozpłakała się na dobre, ale kobieta mocniej pociągnęła ją za sobą, nie zwracając uwagi na uczucia dziecka. Po chwili zniknęły za horyzontem.

Kotek spojrzał chłopcu prosto w oczy i cichutko powiedział:

— Puść mnie. Jakoś sobie poradzę. Nie przejmuj się moim losem.

— Nie mogę cię zostawić — westchnął chłopiec. — My, anioły, nie możemy zostawić szczęścia samemu sobie. Rozdajemy je ludziom, którzy go potrzebują, ale tak wielu z nich bezmyślnie odmawia. Ludzie nie rozumieją, jak jeden drobny szczegół może odmienić całe ich życie. Kobieta ze sklepu jest bardzo samotna. Gdyby cię zabrała, w drodze zwróciłby na nią uwagę mężczyzna o wspaniałym sercu, który ma w sobie wiele uczuć dla wszystkich żyjących istot. Pomógłby jej, a potem zakochał się w niej i wkrótce został jej mężem. A tak nie spotka już w swoim życiu nikogo wartościowego. Będzie samotna, zgorzkniała i przepełniona gniewem.

Gdyby wziął cię mężczyzna, który nas mijał po drodze, zaniósłby kotka swojej córce, z którą ma dość skomplikowane relacje. Od tej pory pokochaliby się na nowo, a w ich życiu zagościłaby bliskość, radość, szczerość i szczęście. Teraz pozostaną dla siebie obcymi ludźmi i już nigdy nie nawiążą bliskiego kontaktu.

— A dziewczynka? Potrzebowała mnie, ale mama jej nie pozwoliła.

— Tak. Potrzebowała cię i dziewczynka i jej mama. Gdyby pozwoliła córeczce zabrać cię do domu i obdarzyć miłością, dziewczynka nauczyłaby się troski i cierpliwości, odpowiedzialności za bliskich. Kiedyś na starość zaopiekowałaby się schorowaną matką, a tak będzie żyła własnym życiem, nie dbając o potrzeby innych.

— Czyli tak po prostu oddali swoje szczęście?

— Tak. I to, co zrobili, będzie miało wpływ na całe ich życie. Ale nie przejmuj się. Spróbuję jeszcze raz. Wreszcie ktoś przytuli swoje szczęście do serca i odmieni cały swój los. Wybór zawsze należy do nich.

Spełnione życzenie

— Mamo, czy ja kiedyś będę szczęśliwa?

— Dlaczego, córciu, zadajesz takie dziwne pytania? Każdy ma prawo do szczęścia.

— Ale ja jestem taka brzydka, taka niezgrabna i taka chora…

Matka zerknęła ukradkiem na córkę i przybrała zatroskany wyraz twarzy. Co powinna powiedzieć własnemu dziecku? Czy powinna okłamać córkę, żeby podnieść jej poczucie własnej wartości, czy przygotować na ciężkie życie pełne szykan i wytykania palcami? Kochała córkę całym sercem, ale zdawała sobie sprawę, że jej życie nie będzie usłane różami. Po chwili zastanowienia rzekła:

— Szczęście ma różne wymiary, córciu. Zapewne nie zostaniesz nigdy królową balu, wiele osób nie odwzajemni twoich uczuć i równie wiele odrzuci cię jako człowieka. Ale poczucie szczęścia, to coś, co budujemy w swoim sercu niezależnie od okoliczności, w jakich przychodzi nam żyć i niezależnie od opinii ludzi, których spotykamy na swojej drodze życia. Szczęście budujemy na bazie tego, ilu osobom i ilu istotom zdołamy pomóc oraz ile z nich uda nam się uszczęśliwić.

— Myślisz, że kiedyś odnajdę miłość? Że ktoś mnie kiedyś pokocha?

Kolejne trudne pytanie, bo patrząc na córkę wiedziała, że to nie będzie takie proste. Czy inni dostrzegą w niej to, co ona sama widziała w swoim schorowanym dziecku, czy też powierzchowność córki skaże ją na wieczną samotność?

— Nie wiem, córciu. Ale zawsze staraj się zrozumieć i wybaczyć tym, którzy patrząc na ciebie, widzą tylko twoją powierzchowność, nie dostrzegając jednocześnie twojego wnętrza. Nie skupiaj się na tym, ile miłości mogą ci dać inni, ale na tym, ile ty im możesz ofiarować uczuć i dobra.

Dziewczyna szła przez życie, kierując się poradami matki. Często była wyśmiewana i wytykana palcami, ale po wielu latach łez i upokarzania nauczyła się odcinać od nienawistnych uwag i szyderczych uśmiechów.

Starała się pomagać innym, angażować w akcje na rzecz osób w trudnym położeniu, nieustannie dostrzegając, jak wielu ludzi wciąż potrzebuje dobrego słowa, wsparcia i zwykłej serdeczności.

Z czasem zrozumiała, że ludzie coraz częściej ją wykorzystują. Są wtedy, gdy czegoś potrzebują, znikają natomiast za każdym razem, gdy ona była w potrzebie. Samotne święta, samotne urodziny, samotny smutny świat, który ją otaczał. Uświadomiła sobie, że ludzie mają dla niej wdzięczność, współczucie, ewentualnie przyjaźń, ale nigdy nie doświadczy głębokiej miłości czy namiętności. To było poza jej zasięgiem. Czy można iść przez życie wiedząc, że ominie nas to, co w życiu najważniejsze? Jak żyć, nie czując emocjonalnej bliskości i głębokiej więzi z drugim człowiekiem, nie doświadczając przytulenia, dotyku, pocałunków?

Ona nigdy tego nie miała. I co więcej zdawała sobie sprawę, że nigdy tego mieć nie będzie.

Z czasem przygarnęła małego puszystego kociaka z ulicy, a potem adoptowała pieska ze schroniska. To im teraz poświęcała całą swoją uwagę, to im oddawała swoją miłość, to w nich znalazła najlepszych przyjaciół. Dzięki nim samotność tak bardzo nie doskwierała.

Przyszedł dzień, gdy jej mały ukochany kotek zachorował i trafił do szpitala. Bała się. Bała się go stracić, bała się tęsknoty i cierpienia, jakie przyniesie jego odejście. Bała się zostać sama.

Była zima. Smutek odbierał jej ochotę do życia, ale obowiązki wzywały do działania. Ubrała się i poszła z psem na spacer. Szła ośnieżoną ścieżką, pochłonięta myślami o chorym przyjacielu, gdy nagle zobaczyła na śniegu coś kolorowego. Podeszła bliżej i przyjrzała się dokładniej. Nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Na ośnieżonej polanie wyrósł mały kolorowy kwiatek. Jego piękno wzruszyło ją tak bardzo, że aż z oczu popłynęła łza i spadła prosto na barwą roślinkę. Kwiat był tak piękny, że aż chciało się go zerwać i zabrać ze sobą do domu. Ale przecież, jeżeli go zerwie, kwiat za moment zwiędnie, a tak być może ucieszy jeszcze czyjeś oczy i zapali iskierkę radości w duszy jakiegoś nieszczęśnika. Odwróciła się i zaczęła powoli odchodzić. Musiała jednak spojrzeć za siebie po raz ostatni. Wtedy zobaczyła zgarbiona starą kobietę, która podlewała barwny kwiat. Zawróciła, żeby choć przez chwilę zamienić zdanie, że starowinką.

— Czym pani go podlewa? — zapytała, gdy już była całkiem blisko.

— Podlewam go łzami samotnych ludzi.

Zdumiały ją te słowa. Pomyślała, że starowinka traci rozum na starość, ale postanowiła być dla niej miła.

— Jest taki piękny. To niezwykłe, że zakwitł zimą.

— Kwitnie co roku i co roku spełnia życzenia osoby, której łza spłynie na jego płatki. Twoje życzenie też spełni, musisz je tylko wypowiedzieć na głos.

Dziewczyna uśmiechnęła się z niedowierzaniem. Ale przez jej umysł mimowolnie przebiegła myśl, jakie życzenie chciałaby spełnić. Być urodziwą? Zgrabną? Zdrową? Znaleźć miłość? A może chciałaby być bogata i móc zrealizować wszystkie pozostałe życzenia? W tym momencie przypomniała sobie jednak swojego chorego kota i bez wahania wypowiedziała na głos życzenie:

— Chcę, żeby mój kotek wrócił do domu i cieszył się zdrowiem długie lata.

Starowinka spojrzała na nią zdziwiona.

— Masz jedyną w życiu szansę odmienić swoje życie, a ty myślisz o kocie?

— No cóż… Nie chcę stracić tego, co jest mi bliskie, w poszukiwaniu złudnego szczęścia. Bo może to, co nieznane, wcale nie będzie dla mnie takie dobre. Może spełnienie moich marzeń przyniesie mi tylko gorycz i łzy. Mam swoje życie i nie chcę niczego w nim zmieniać. Chcę jedynie zatrzymać to, co już posiadam.

Starowinka pokręciła tylko głową i zaczęła się oddalać.

Wieczorem zadzwonił telefon.

— Mam dla pani cudowne wieści. Pani kotek wyzdrowiał i może wracać do domu.

— Naprawdę? — nie mogła uwierzyć w to, co słyszy.

Jeszcze tego samego dnia pojechała do szpitala odebrać ukochane zwierzątko. W szpitalu lekarz nie mógł wyjść z podziwu.

— To jakiś cud. Nie wiem, jak to się stało, ale pani przyjaciel wrócił nagle do zdrowia.

Gdy wychodziła z gabinetu z transporterem w ręku, potknęła się i poleciała do przodu, a potem wpadła prosto w ramiona jakiegoś obcego mężczyzny. Złapał ją mocno i serdecznie do niej uśmiechnął.

— Bardzo przepraszam — rzuciła, patrząc mu głęboko w oczy. — Bardzo pana przepraszam, ale dzisiaj jestem taka szczęśliwa.

— Właśnie widzę — odparł z uśmiechem. — I z tym szczęściem wygląda pani zachwycająco. Odprowadzę panią i dopilnuję, żeby nie zgubiła pani tego szczęścia gdzieś po drodze.