Komedia omyłek - William Shakespeare - ebook

Komedia omyłek ebook

William Shakespeare

3,7

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Farsa Szekspirowska oparta na motywie bliźniąt, które ciągle ze sobą mylono. Bliźnięta rozdzielone w dzieciństwie, dwaj identyczni chłopcy, którzy nie wiedzą o sobie nawzajem, a w dodatku nagle pojawiają się w jednym mieście – z tego musi zrodzić się prawdziwa komedia omyłek. Utwór pełen humoru sytuacyjnego, który rozbawi do łez największych maruderów.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 66

Oceny
3,7 (3 oceny)
0
2
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




William Shakespeare

Komedia omyłek

Tłumaczenie Leon Ulrich

Warszawa 2017

Osoby

SOLINUS – książę Efezu

EGEON – kupiec syrakuzański

ANTYFOLUS z Efezu, ANTYFOLUS z Syrakuzy – bliźniacy, synowie Egeona i Emilii, lecz wzajemnie sobie nie znani

DROMIO z Efezu, DROMIO z Syrakuzy – bliźniacy w służbie dwóch Antyfolów

BALTAZAR – kupiec

ANGELO – złotnik

PIERWSZY KUPIEC – przyjaciel Antyfolusa z Syrakuzy

DRUGI KUPIEC – mający stosunki handlowe z Angelem

SZCZYPAK – bakałarz i czarownik

EMILIA – żona Egeona, Ksieni w Efezie

ADRIANA – żona Antyfolusa z Efezu

LUCJANA – jej siostra

LUCJA – służąca Adriany

KURTYZAZNA

STRÓŻ WIĘZIENIA, słudzy sądowi, służba.

Scena w Efezie.

Akt pierwszy

Scena pierwsza

Sala w pałacu książęcym.

Wchodzą Książę, Egeon, Stróż więzienia, słudzy sądowi, służba.

EGEON

Coś zaczął, książę, dokończ bez spóźnienia,

Niechaj się z życiem skończą me cierpienia.

KSIĄŻĘ

Marne twe słowa, kupcze z Syrakuzy,

Praw naszych gwałcić nie myślę dla ciebie.

Krwawa niezgoda, którą między nami

Zrodziło księcia twego okrucieństwo

Względem niewinnych kupców, mych poddanych,

Którzy, gdy życia okupić nie mogli,

Surowe prawo krwią pieczętowali,

Z mojego serca wypędziła litość.

Od czasu, gdy się zapaliła wojna

Między spółziomków twych tłuszczą a nami,

Na walnych zborach zapadły ustawy,

Tak w Syrakuzie, jak i w naszym mieście,

Że wszelki handel ustał między nami,

Że jeśli człowiek zrodzony w Efezie

Będzie schwytany na waszych jarmarkach,

Jak każdy kupiec rodem z Syrakuzy,

Co się w Efezie odważy pokazać,

Zapłaci gardłem i dóbr konfiskatą,

Jeśli tysiąca grzywien nie wyliczy

Na okup swego zuchwalstwa i życia.

Gdy twój dobytek, najwyżej ceniony,

Dochodzi ledwo stu grzywien wartości,

Ustawy nasze na gardle cię karzą.

EGEON

To mą pociechą, że z zachodem słońca

Cierpień mych wszystkich doczekam się końca.

KSIĄŻĘ

Lecz wprzódy w krótkich opowiedz mi słowach,

Dlaczego dom twój rodzinny rzuciłeś

I co cię mogło przygnać do Efezu.

EGEON

Z wszystkich boleści boleść jest największa

Żal opowiadać niewypowiedziany.

By jednak dowieść, że śmierć na mnie czeka,

Nie żebym pragnął wasze prawa gwałcić,

Lecz że poszedłem za głosem natury,

Powiem, co smutek dozwoli powiedzieć.

Ujrzałem światło dzienne w Syrakuzie,

Pojąłem żonę, która, gdyby nie ja,

Błogie by życie w swoim wiodła mieście,

Która i ze mną byłaby szczęśliwa,

Gdyby się losy na nas nie sprzysięgły.

Rósł mój majątek, radość była w domu,

Do Epidamnum każda moja podróż

Wielkie pieniądze przynosiła w zysku;

Wtem wieść odbieram, że agent mój umarł;

Trwoga o towar na szwank wystawiony

Z objęć małżonki wydarła mnie nagle.

Po długich sześciu miesiącach rozdziału,

Choć bolejąca pod słodkim ciężarem,

Który kobietom przeznacza natura,

Żona ma, wszystkie załatwiwszy sprawy,

Gdziem czekał na nią, przybyła bezpiecznie.

A za przybyciem została w dni kilka

Szczęśliwą matką rozkosznych dwóch chłopców,

A dziwnym trafem tak sobie podobnych,

Że imię tylko obu rozróżniało.

O jednej porze w tej samej gospodzie

Równie podobnych do siebie dwóch synów

Naraz uboga powiła kobieta;

Od biednej matki kupiłem bliźniaków,

Ażeby później dzieciom mym służyli,

Lecz wkrótce żona, z synów swoich dumna,

Co dzień nagliła o powrót do domu,

I ach! zbyt prędko uległem jej woli!

Więc w Epidamnum siedliśmy na okręt;

Lecz już o milę od brzegu bałwany,

Zawsze posłuszne wiatrom rozdąsanym,

I żal, i rozpacz w duszach nam zbudziły;

Za chwilę wszelka zagasła nadzieja.

Słabe światełko, co spadało z nieba,

Tylko straszniejsze dawało świadectwo,

Że lada chwila śmierć zajrzy nam w oczy.

Choć sam gotowy umrzeć bez szemrania,

Żony mej słysząc szlochania i krzyki,

Nieuniknionym losem przerażonej,

I słysząc płacze słodkich mych niemowląt,

Które kwiliły za przykładem matki,

Niebezpieczeństwa jeszcze nieświadome,

Dla mnie i dla nich szukałem ratunku,

Jedna została nam tylko nadzieja:

W łodzi szukali majtkowie ratunku,

Nam został okręt na pół zatopiony.

Żona troskliwa o młodsze niemowlę

Wiąże je, płacząc, do drąga, co zwykle

Służy wśród burzy na maszt zapasowy,

A razem jedno z dwóch kupionych bliźniąt:

Równą usługę jam dwóm drugim oddał.

Kiedy bolesną skończyliśmy pracę,

Z wlepionym okiem w skarby nam najdroższe

Ja się i żona moja nieszczęśliwa

Przywiązaliśmy do dwóch kończyn masztu.

Świszczące wichry i prądy nas niosły,

Jak się nam zdało, do brzegów korynckich.

Kiedy na koniec z chmur wyjrzało słońce,

Mgły rozpędziło wiszące nad nami,

Siłą promieni swych ukołysało

Ryczące fale, ujrzeliśmy razem

Z dwóch stron płynące dwa ku nam okręty,

Z Koryntu jeden, z Epidauru drugi.

Lecz nim dobiegły – nie wymagaj więcej –

Z tego, com wyrzekł, sam domyśl się reszty.

KSIĄŻĘ

Prowadź rzecz, starcze, bo nad twoim losem

Możemy płakać, nie mogąc przebaczyć.

EGEON

Gdyby bogowie tak jak ty zdziałali,

Skarżyć ich teraz nie miałbym powodów,

Że bez litości ongi dla mnie byli.

O pięć mil jeszcze statki od nas były,

Gdy nawa nasza trąciła o skałę,

A uderzenie było tak potężne,

Że maszt w pośrodku strzaskał się na dwoje.

Los, co sprowadził ten rozwód okrutny,

Zostawił razem mnie i żonie mojej

Słodkiej pociechy i łez gorzkich powód.

Jej część, niestety! niosącą na sobie

Nie mniejszą boleść, ale mniejszy ciężar,

Z większą chyżością wiatry pogoniły

I w naszych oczach z Koryntu rybacy,

Jak się nam zdało, troje ocalili.

Nas także wkrótce drugi okręt zbawił.

Gdym dzieje nasze majtkom opowiedział,

Dali gościnne rozbitkom przyjęcie,

Nawet pragnęli wydrzeć łup rybakom,

Tylko ich barki marsz nazbyt leniwy

Zmusił ich w końcu płynąć do ojczyzny.

Tak całe szczęście żywota straciłem.

Na to mnie tylko zły los mój oszczędził,

Bym nieszczęść moich smutne prawił dzieje.

KSIĄŻĘ

Opowiedz teraz, co się wydarzyło

Tobie i dzieciom, za którymi płaczesz,

Od dnia niedoli do dzisiejszej chwili.

EGEON

Syn młodszy, ale trosk mych przedmiot starszy,

Zaledwo doszedł osiemnastej wiosny,

Zaczął o losy brata się kłopotać,

Nalegał, aby z sługą, który także

Utracił brata jednego z nim miana,

W świat mógł wyruszyć i szukać go wszędzie.

Tęskny obaczyć zgubione me dziecię,

Na szwank stawiłem to, co mi zostało.

Gdym się po Grecji przez lat pięć wałęsał,

Gdym wszystkie Azji splądrował wybrzeża,

Płynąc z powrotem, wbiegłem do Efezu,

Nie tak w nadziei, że znajdę mą stratę,

Jak żeby miejsca jednego nie minąć,

Na którym ludzie obrali siedlisko.

Tu się żywota mego skończą dzieje,

A śmierć przedwczesną bez szemrania przyjmę,

Byłem usłyszał, że dzieci me żyją.

KSIĄŻĘ

Przez los skazany, biedny Egeonie,

Na wszelką cierpień ludzkich ostateczność,

Gdyby to prawu nie było przeciwne,

Mojej koronie, przysięgom, godności,

Których król zgwałcić, choćby chciał, nie może,

Wierzaj mi, byłbym sam twoim rzecznikiem.

Lecz chociaż wyrok zapadł już na ciebie,

Choć go odwołać nie w mojej jest mocy

Bez ciężkiej krzywdy dla mego honoru,

Jaką mi wolno, okażę ci łaskę:

Jeszcze ci jedną całą dobę daję,

Ażebyś szukał twojego zbawienia.

Próbuj przyjaciół, których masz w Efezie.

Żebrz lub pożyczaj, byłeś znalazł sumę

I żył – inaczej dług zapłacisz gardłem.

Prowadź go, stróżu.

STRÓŻ

Rozkaz się twój spełni.

EGEON

Nie ma ratunku! Nadzieja ucieka!

I śmierć się tylko na dobę odwleka.

Wychodzą.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

To jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.