Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
13 osób interesuje się tą książką
Czy można kogoś pokochać w ciągu dwóch tygodni? Tym bardziej, gdy w grę wchodzi kontrakt na milion dolarów?
Dwudziestotrzylenia Ava pochodząca z Nowego Jorku wkrótce się o tym przekona. Loz sprawia, że dziewczyna traci pracę, a na gwałt potrzebuje sporej gotówki. Wpada na pomysł sprzedania swojego dziewictwa, i tak też robi. Podpisuje kontrakt z nieznanym jej, przystojnym mężczyzną. Niestety w umowie jest jeden mały haczyk... Dziewczyna dostanie swoje pieniądze, lecz w zamian musi spędzić w apartamencie nieznajomego dwa tygodnie, a to, co jest dla niej najcennieszje, zostanie jej odebrane w ostatnią noc...
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 216
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © Rina Dark
Wydanie I
Stalowa Wola 2023
ISBN: 978-83-967438-2-4
Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione bez wcześniejszej pisemnej zgody autora oraz wydawcy. Dotyczy to także fotokopii i mikrofilmów oraz rozpowszechniania za pomocą nośników elektronicznych.
Redakcja i korekta: Magdalena Białek
Projekt okładki: Wielogłoska Katarzyna Mróz-Jaskuła
Fotografie na okładce: 123rf.com, Raphael Lopes Unsplash, Aaron Burden Unsplash
Skład i łamanie: Wielogłoska Katarzyna Mróz-Jaskuła
Biegłam przed siebie ile sił w nogach, trzymając mocno w ręku swoją czarną torbę. Uciekałam. Uciekałam jak najdalej od człowieka, który chciał mnie skrzywdzić. Nie oglądałam się za siebie. Wiedziałam, że mam kłopoty. To, co się przed chwilą wydarzyło, mogło się dla mnie tragicznie skończyć, więc musiałam się obronić. Obronić przed człowiekiem, który chciał mnie… Na samą myśl o tym cała drżałam.
Dotarłam do Central Parku. Zwolniłam trochę i rozejrzałam się, żeby się upewnić, że jestem bezpieczna. Głupia ja. Przecież nie rzucił się za mną w pogoń. Tak naprawdę nie wiem, dlaczego uciekałam.
Usiadłam zapłakana na ławeczce i zaczęłam rozmyślać, jak powiem mojej ciotce i młodszej siostrze, że zostałam wyrzucona z pracy i do tego jestem bez grosza przy tyłku. Szef nie zapłacił mi za ostatni miesiąc. Byłam jedyną żywicielką rodziny. Moja ciocia, schorowana starsza kobieta, nie może pracować, siostra zaś ma siedemnaście lat i chodzi do szkoły.
Co ja teraz zrobię? Skąd wezmę pieniądze, żeby opłacić czynsz i rachunki?
Łzy coraz bardziej płynęły po moich policzkach. Każdy, kto przechodził obok mnie, spoglądał na mnie współczującym wzrokiem. Niestety nie mogłam wymyślić nic konkretnego. Mój były szef głośno i wyraźnie powiedział, że umili mi życie i żadnej pracy w Nowym Jorku nie znajdę. Zresztą – jaka praca? Zaśmiałam się pod nosem, mogłam sobie o niej tylko pomarzyć. Gustavo, bo tak ma na imię, zwolnił mnie tylko dlatego, że nie chciałam się z nim przespać. Tak naprawdę to chciał mnie wziąć siłą! Chciał mnie zgwałcić! Próbował się do mnie dobrać na zapleczu. Złapał mnie w pasie i przycisnął do blatu, śliniąc się. Zaczęłam się z nim szarpać, a on uderzył mnie w twarz. W zamian wbiłam mu w dłoń widelec leżący obok i mocno kopnęłam prosto w przyrodzenie. Krzyczał, że mam się wynosić i nigdy więcej nie wracać. Na samą myśl, że chciał na mnie położyć swoje brudne łapska, zrobiło mi się niedobrze. Nie żałowałam, że tak postąpiłam, chociaż miałam myśl, żeby zgłosić całą sytuację na policję, przecież to ja byłam jego ofiarą. Najgorsze jednak było to, że zostałam na bruku, bez pieniędzy. Musiałam coś wymyślić. Nie miałam innego wyjścia. Gustavo był dobrze znany pośród nowojorskiej elity. Skoro powiedział, że umili mi życie, to tak będzie.
Zdobyć pieniądze – to jest teraz moje zadanie, ale jak to zrobić? Jak najszybciej zarobić?
Nie wiem, ile już tak siedziałam, ale zrobiło się dosyć późno. Spojrzałam na zegarek, dochodziła dwudziesta trzecia. Był wczesny maj, zaczął padać deszcz. Wstałam i ruszyłam przed siebie, nie zwracając uwagi na to, gdzie i w jakim kierunku idę. Przez łzy i deszcz cały obraz miałam rozmazany. Przemoczona szlochałam coraz głośniej. Już nie zwracałam uwagi na nikogo ani na to, co dzieje się wokół. Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe? Dlaczego akurat ja? Popatrzyłam w niebo, szukając odpowiedzi.
Nagle usłyszałam pisk opon i blask reflektorów oślepił moje oczy. Uniosłam dłoń, by je osłonić. Dźwięk klaksonu mnie ogłuszył. Uniosłam drugą dłoń do góry, jak gdyby miało mi to pomóc i uchronić od złego. Usłyszałam trzask. Podskoczyłam z przerażenia. Opuściłam dłonie i spojrzałam w bok. Obok mnie w latarnię wbił się duży, czarny samochód. Wystraszona całą sytuacją nie mogłam się poruszyć. Stałam zszokowana, zastanawiając się, co ja najlepszego zrobiłam. Czy człowiekowi, który siedzi w aucie, nic się nie stało? Wszystko wokół ucichło. Słyszałam tylko głośne i szybkie bicie swojego serca. Gula coraz bardziej zaczęła podchodzić mi do gardła, a nogi drżały jak galareta. Zza kierownicy wyszedł młody chłopak. Na pierwszy rzut oka nic mu nie było, ale był wyraźnie zdenerwowany, o ile nie porządnie wkurzony.
– Co jest z tobą, kurwa, nie tak, dziewczyno? – Zaczął mną szarpać. – Życie ci niemiłe? – Złapał mnie mocno za łokieć i pociągnął w stronę samochodu.
– Ja… ja przepraszam, nie zauważyłam – odpowiedziałam ze łzami w oczach, pocierając obolałe od jego uścisku miejsce. – Nawet nie wiedziałam, że znalazłam się na drodze.
– Wiesz, ile ten samochód kosztował?! Ile za to zapłacisz? – Obrócił mnie przodem do maski.
Stałam tak chwilę i się przyglądałam. Nie znałam się na markach samochodów, ale rzeczywiście, wyglądał na bardzo drogi.
– Ja naprawdę przepraszam, zapłacę za szkodę.
Mężczyzna zaczął się śmiać.
– Żartujesz? Z czego chcesz zapłacić? – Jego śmiech wbijał się w moje uszy jak igły.
Przyjrzałam mu się dokładnie. No tak, ubrany był w drogi garnitur, pachniał drogimi perfumami i do tego takie auto. Znałam tego typu ludzi, opływających w luksusy. Przecież w takiej właśnie restauracji pracowałam, może nie dla milionerów, ale zwykli ludzie, tacy jak ja, żeby zjeść cokolwiek w takim lokalu, musieliby wydać połowę pensji.
– Nie wiem, nie mam pieniędzy. – Opuściłam głowę i zaczęłam płakać. Zrobiło mi się słabo i zaczęło kręcić w głowie.
Chłopak mnie podtrzymał, żebym nie upadła.
– Straciłam właśnie pracę i nie mam nawet na rachunki.
Głośno wypuścił powietrze.
– Poczekaj tutaj chwilę, zaraz wrócę.
Kiwnęłam tylko głową. Zostawił mnie samą. Nie miałam zamiaru uciekać. Wsiadł do auta, zamknął za sobą drzwi. Nie widziałam, co tam robi. Szyby w aucie były przyciemnione. Po chwili wyszedł, nie kazał na siebie długo czekać.
– Jesteś wolna, możesz iść – poinformował mnie.
– Ale jak to? – zapytałam zdziwiona, zamiast się cieszyć, że nie pociągnie mnie do odpowiedzialności.
– Tak po prostu. Nie chcę, żebyś płaciła za szkodę, skoro nie masz przy sobie nawet grosza. Nie jestem świnią. Jak widzisz, mnie na to stać. Ciebie… – zmierzył mnie z góry na dół – …nie.
Poczułam się strasznie. Aż tak było widać, że nie mam pieniędzy? Fakt, nie miałam na sobie markowych ciuchów, ale zawsze starałam się wyglądać schludnie. A przynajmniej tak mi się wydawało. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
– Dziękuję panu. – Już się odwracałam i miałam odejść, gdy usłyszałam:
– Zaczekaj. – Odwróciłam się. – Mam pomysł, zamiast oddawać mi kasę za zniszczony samochód, pójdziesz ze mną na drinka.
Czy on mówił poważnie?
– Ale ja…
– Nie daj się prosić, przez ciebie rozwaliłem auto. Nic ci nie zrobię, obiecuję. – Uśmiechnął się szeroko. – Jestem James.
– Ava – odpowiedziałam, niepewnie podając dłoń.
– To jak, Ava? Dasz się namówić? Ja stawiam.
Zakłopotana nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Z drugiej strony – co mi szkodziło? Był całkiem przystojnym, wysokim brunetem o zabójczym uśmiechu. Do tego dobrze zbudowany. Skoro mieliśmy iść tylko na drinka, to przecież nic nie powinno mi grozić.
– Zgoda. Chociaż uprzedzam, że miałam okropny dzień. Nie będę dobrą towarzyszką. I do tego jestem cała przemoczona.
Deszcz dalej padał, ale teraz były to drobne, pojedyncze krople.
– Niedługo będzie północ. Pozwól, że dam ci ciuchy, które kupiłem dla siostry, i przebierzesz się szybko w aucie, a potem pójdziemy prosto do baru.
Popatrzyłam na niego zdziwiona. Przecież go nie znałam i tym bardziej nie zamierzałam zakładać ciuchów, które kupił siostrze. Stałam tak chwilę, nie wiedząc, co mam zrobić. Chłopak rozwalił przeze mnie auto. Naprawa będzie go nieźle kosztowała, a do tego chce, żebym poszła z nim na drinka i założyła ciuchy jego siostry…
– Psychopata?
Zaczął się głośno śmiać.
Czy ja właśnie powiedziałam to głośno?
– Nie jestem psychopatą, nie musisz się mnie bać. Po prostu chciałem oszczędzić ci czasu na powrót do domu i przebranie się.
Nie odpowiedziałam i zaczęłam grzebać w swojej torbie. Przypomniałam sobie, że miałam przecież w niej ciuchy, które wraz ze wszystkimi rzeczami musiałam zabrać z pracy. Znalazłam czarną bluzkę i dżinsowe spodnie.
– Możemy iść, mam ciuchy w torbie. Przebiorę się w łazience.
Przytaknął. Poczekaliśmy chwilę, aż przyjedzie laweta i zabierze samochód. Potem poszliśmy do pierwszego lepszego baru.
Od razu skierowałam się w stronę łazienki. Zdjęłam z siebie przemoczone ubrania i założyłam suche. Poprawiłam włosy i nałożyłam delikatny makijaż. Patrzyłam chwilę w lustro. Od płaczu dalej miałam czerwone i opuchnięte oczy. Nawet makijaż nie pomógł. Odważyłam się i w końcu wyszłam z toalety. James siedział przy stoliku z dwoma drinkami. Podeszłam i dosiadłam się do niego. Zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, co przyszło nam bardzo łatwo. Okazało się, że James jest ochroniarzem jakiegoś milionera, o dziwo wyrażał się o nim w samych superlatywach. Ja pobieżnie opowiedziałam mu o sobie i o sytuacji z moim byłym szefem.
– Co za skurwiel, rozwaliłbym gnoja. Zboczeniec pierdolony. Uciąłbym mu jaja. – Jego dłonie zacisnęły się w pięści.
Uśmiechnęłam się. Przez chwilę pomyślałam, że to całkiem niegłupi pomysł i by mu się należało. Byłam pewna, że przede mną molestował też inne dziewczyny.
– Rozważę twoją propozycję, przynajmniej nie skrzywdziłby już żadnej innej kobiety. – Upiłam łyk i skończyłam swojego drinka.
– Pójdę po następnego. – Wstał i ruszył w kierunku baru.
– Ja nie powinnam pić tyle alkoholu, słaby ze mnie zawodnik. – Wiedziałam, że tak naprawdę nie powinnam wypić nawet jednego kieliszka ze względu na leki, które biorę.
– Spokojnie, nic ci nie będzie. Dwa drinki jeszcze nikomu nie zaszkodziły. – Uśmiechnął się szarmancko.
Musiałam przyznać, że chociaż nie znałam Jamesa, to rozmowa z nim oderwała mnie trochę od kłopotów, które miałam. Jest bardzo miłym i pozytywnym facetem. Po chwili wrócił z kolejnym drinkiem, a potem z następnym, i tak kilka kolejek poszło. Miałam nie pić, ale musiałam chociaż na chwilę zapomnieć o wszystkich moich problemach. Zresztą, co mi więcej pozostało? Nie wiem, ile wypiłam, ale miałam już porządnie w czubie. Najgorsze było to, że dałam się namówić Jamesowi na dyskotekę. Nie wiem, jak to zrobił, ale znaleźliśmy się w jednej z najlepszych dyskotek na Manhattanie, gdzie imprezują same najbogatsze dupki i laski, które chcą poderwać bogatych mężczyzn.
Spoglądałam na wszystkie dziewczyny w koło. Wyglądałam przy nich jak ostatni menel. Jak szara myszka. Wszystkie wystrojone, z mocnymi makijażami i w szpilkach, a ja stałam przy barze w wytartych dżinsach i trampkach. Dzięki temu, że byłam wstawiona, po chwili przestało mi to już przeszkadzać.
Stojąc przy barze, sączyłam kolejnego drinka. James dziwnie spoglądał co chwilę do góry i na telefon. Odwróciłam głowę, zobaczyć, co go tak tam interesuje. Nie zobaczyłam nic oprócz luster, które wszystko odbijały, dzięki czemu sala wydawała się jeszcze większa. Procenty w mojej głowie zaczęły coraz bardziej wirować. Przypomniałam sobie cały dzisiejszy dzień i zaczęłam płakać Jamesowi w ramię, obmyślając plan, jak szybko zarobić pieniądze. Patrzyłam bokiem tak na wszystkich bogatych facetów i wpadła mi do głowy jedna myśl. Może i głupia, ale to był jedyny pomysł, żeby szybko zarobić.
– James – oderwałam się od niego. – A może ja po prostu sprzedam dziewictwo? – Czknęłam głośno i zaczęłam się śmiać. Popatrzył na mnie z niedowierzaniem. – Żartowałam, głupi pomysł. Kto by mnie w ogóle chciał. Rudą dziewczynę z piegami. – Sięgnęłam dłonią po drinka.
– Naprawdę jesteś dziewicą? – Otworzył szeroko oczy.
– Tak – odparłam i nie wiem dlaczego, ale zaczęłam się głośno śmiać. Gdybym była trzeźwa, na pewno nie odważyłabym się mu o tym powiedzieć. Nie są to tematy, na które lubiłam rozmawiać. – Popatrz tylko na mnie, widzisz, jak ja wyglądam?
– Myślałem, że dziewice wyginęły razem z dinozaurami.
Zarumieniłam się. Fakt, ciężko w tych czasach spotkać dwudziestotrzyletnią dziewicę.
Urwaliśmy ten temat. James patrzył na mnie przez chwilę z poważną miną i zaczął coś pisać w telefonie, spoglądając cały czas w te cholerne lustra na górze, a ja w tym czasie wyskoczyłam na parkiet. Miałam totalnie gdzieś, że każdy patrzył na mnie, jakbym z księżyca spadła. W trampkach tańczyło mi się idealnie. Widziałam kątem oka, jak wszystkie dziewczyny między sobą szeptały i się ze mnie śmiały. Za to ja kręciłam biodrami tak przez dłuższą chwilę, nie przejmując się, i kiedy opadłam z sił, wróciłam pod bar, gdzie siedział James.
– Nadal chcesz sprzedać swoje dziewictwo?
Zakrztusiłam się drinkiem. Nie wiedziałam, czy pyta poważnie, czy się ze mnie naśmiewa. Popatrzyłam na niego pytająco.
– Poważnie się pytam, znam kogoś, kto…
– Ile daje? – palnęłam, przerywając mu.
– Nie mam pojęcia, jak chcesz, możemy iść zapytać.
– Teraz? Poważnie mówisz? – Zaczęło mnie kołysać na wszystkie strony.
– Jeżeli chcesz to zrobić… – Uniósł jedną brew do góry i czekał na moją odpowiedź.
– A co mi tam, raz się żyje. – Chyba sama nie wiedziałam, co mówiłam. – Jest przystojny? – Alkohol zrobił swoje. To nie byłam ja.
– Przystojny, kurewsko bogaty, ale zimny jak lód.
– Hmm, zimny jak lód? – Nie do końca wiedziałam, o co mu chodzi.
– To facet, który nie ma uczuć. – Westchnęłam głośno. – Jak chcesz, Ava, ja tylko zaproponowałem. Krzywdy ci nie zrobi, to mogę ci zagwarantować.
– Tak? A dlaczego jesteś tego taki pewny? – Podniosłam się z krzesła, ale zaczęło mną chwiać.
– Bo to mój szef – dodał szybko i przez chwilę mi się, przyglądał. – Jesteś zbyt pijana, przełóżmy to.
– Twój szef… Opowiadałeś o nim, ale nic nie mówiłeś, że jest zimny. Zresztą, to tylko jeden numerek. Żadnej miłości mi nie potrzeba. Idziemy! Chociaż, poczekaj chwilę.
Zastanawiałam się, co zrobić. Wszystko to było bardzo dziwne. Chłopak, którego dopiero co poznałam, zabrał mnie na drinka, a teraz proponuje, że pozna mnie z bogatym facetem, który zapłaci duże pieniądze za moje dziewictwo. Trochę mi to nie pasowało. Bałam się, czy to może nie jakaś pułapka, ale musiałam dostać te pieniądze. Nie miałam wyjścia. W innym wypadku wyrzuciliby nas na ulicę, a nie mogłam na to pozwolić. Nie tak chciałam zarobić, ale przecież nikt się o tym nie dowie. Zastanawiałam się tak jeszcze przez chwilę, ciekawe, ile mogłabym dostać. Dziewictwo… A no co ono mi potrzebne w tym wieku?
– Zgadzam się – powiedziałam cicho. James nachylił się do przodu, nadstawiając ucho. – Zgadzam się, James, chodźmy do tego zimnego, bogatego dupka.
Podniósł się z krzesła, popatrzył w górę i kiwnął głową.
O co, do cholery, chodzi z tymi lustrami?
Poprowadził mnie na tył klubu. Weszliśmy parę schodków do góry, a potem ciemnym korytarzem kierowaliśmy się do końca, gdzie znajdowały się drzwi. Otworzył je i weszliśmy. Przystanęłam na chwilę i zaczęłam się rozglądać. Byliśmy w biurze. Na środku stał ogromny stolik, a za nim odwrócony fotel. Przez okna było widać całą dyskotekę. Lustra… Lustro weneckie! Dlatego James cały czas w nie spoglądał. Rozglądałam się dalej po pomieszczeniu – obok stała czarna, skórzana kanapa, a za nią barek z mnóstwem alkoholi.
– Szefie. – James zwrócił się do… No właśnie, do kogo?
Fotel zaczął się pomału obracać w naszą stronę. Ledwo trzymałam się na nogach. Trochę zaczęło kręcić mi się w głowie. Nie wiedziałam już, czy to od procentów, które wypiłam, czy ze strachu. Nie wiedziałam przecież, z kim będę miała do czynienia i czy do końca wiem, co chcę zrobić. Fotel się odwrócił, a ja zmrużyłam oczy. Przede mną pojawił się piękny, ciemny blondyn z dłuższymi włosami w delikatnym nieładzie, lustrujący mnie swoim zabójczym wzrokiem. Otworzyłam szerzej oczy. Takiego widoku się nie spodziewałam. Wskazał dłonią, żebyśmy podeszli bliżej. Stałam jak słup soli z otwartą buzią, oczarowana jego wyglądem. Niepewnie zrobiłam dwa kroki w przód. Jego spojrzenie dokładnie mnie skanowało. Przełknęłam głośniej ślinę.
– Ile masz lat, moje dziecko? – zapytał niskim, lekko zachrypniętym głosem.
Patrzyłam na niego, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa. W końcu James stuknął mnie łokciem w żebra.
– Dwadzieścia trzy – odpowiedziałam szybko. Całkowicie zaschło mi w gardle.
– I mam uwierzyć, że jesteś dziewicą? – Nie mogłam się skupić na niczym innym. Wpatrzona w jego błękitne oczy odpływałam, a może to od alkoholu? – Chcesz się napić? Rozluźnisz się trochę, widzę, że jesteś spięta.
Przytaknęłam tylko głową. Nie odpowiedziałam nic. James podał mi szkło napełnione jakimś dziwnym płynem, ale to, że nie wiedziałam, co to, nie przeszkodziło mi, żeby wypić całą zawartość do dna. Zaczęłam się krztusić, a tajemniczy blondyn uśmiechnął się delikatnie. Gdy już przestałam i poczułam dodatkowe procenty, mogłam zacząć mówić.
– Słuchaj no, ty bogaty dupku. „Ile masz lat moje dziecko?” Ha? – Zaczęłam wymachiwać ręką i się śmiać. Pochylił się nad biurkiem, chyba nie do końca wierząc w to, co słyszy i widzi. – Tak, jestem dziewicą. Mam ci przynieść kwit od ginekologa, że nie kłamię? A może już rozłożyć przed tobą nogi? – Zasłoniłam usta dłonią. Nie poznawałam samej siebie.
– Całkiem niezły pomysł. – Uśmiechnął się złowieszczo, a jego oczy zabłyszczały.
Trochę mnie to wystraszyło, ale udawałam obojętną.
– Wychodzimy, James, to był głupi pomysł. – Już się odwróciłam i miałam wyjść, gdy usłyszałam za plecami:
– Milion.
Zatrzymałam się na chwilę, ale nie odwróciłam.
Czy ja dobrze usłyszałam?
– Milion, tyle zapłacę za twoje dziewictwo.
Nogi się pode mną ugięły. James mnie złapał i posadził na skórzanej kanapie. Oddychałam głośno, dokładnie przetwarzając propozycję, którą przed chwilą usłyszałam.
– Mi-milion? – zapytałam z niedowierzaniem i odwróciłam się w jego stronę.
– Myślisz, że jesteś mniej warta? – Podniósł się ze swojego fotela i stanął przed biurkiem.
Był bardzo wysoki i świetnie zbudowany. Ubrany w czarny garnitur wyglądał bardzo dobrze. Wręcz idealnie. Wodziłam za nim wzrokiem, gdy szedł w stronę okna. Wsadził dłonie do kieszeni i patrzył na ludzi bawiących się na parkiecie.
– Spiszemy kontrakt, żebyś się nie martwiła, że chcę cię oszukać. – Mówiąc to, nie spojrzał w moim kierunku.
Cały czas się zastanawiałam, co ja najlepszego wyprawiam. Rzeczywiście byłam aż tak pijana? James cały czas mi się przyglądał. Sam chyba do końca nie wiedział, czy się na to zgodzę. Milion dolarów! O takich pieniądzach nawet nie śniłam, a tutaj mogłam je dostać tak naprawdę za jeden numerek. Do tego facet, który chciał za niego zapłacić, wyglądał jak młody Bóg. Chyba nie miałam się nad czym zastanawiać. Nigdy w życiu nie zarobiłabym tyle pieniędzy. Zabezpieczą moją siostrę i ciocię do końca życia.
– Wchodzę w to – odpowiedziałam pewnie i wstałam.
Odwrócił się do mnie przodem i podszedł, nie wyciągając rąk z kieszeni. Stanął na wprost mnie, zbyt blisko. Podniosłam twarz do góry i spojrzałam prosto w jego oczy, które nie wyrażały żadnych emocji. Zaczęłam delikatnie drżeć.
– Jesteś tego pewna?
Zapach jego perfum zaczął wirować mi w głowie. Wciągnęłam powietrze i przymknęłam powieki. Zauważył to i się zaśmiał. Opuściłam głowę. Wyciągnął dłoń, złapał mój podbródek i podniósł twarz do góry. Prąd przeszedł przez całe moje ciało. Dziwnie się poczułam, będąc tak blisko tego mężczyzny, ale jego dotyk wyzwalał dziwną mieszankę uczuć. Strach, ciekawość, ekscytacja…
– Jestem pewna. – Odsunęłam się od niego zażenowana.
– Dobrze – powiedział chłodno. – Usiądź, a ja wydrukuję umowę.
Zimny jak lód… Rzeczywiście wyglądał na chłodnego faceta, który nie ma uczuć. I chyba tak musiało być, skoro chce zapłacić za moje dziewictwo. Nawet nie chciałam się zastanawiać, za co był jeszcze w stanie zapłacić i ile kobiet miał przede mną.
Siedziałam tak chwilę z Jamesem i czułam się coraz bardziej pijana. Nie wiem, co mi dali za alkohol, ale najwyraźniej mnie rozkładał. Patrzyłam prosto na faceta, który klikał na komputerze, co chwilę podnosząc wzrok i spoglądając na mnie.
Czy sprzedaż dziewictwa w ogóle jest legalna?
– Gotowe, podejdź, proszę, do biurka. – Zaprosił mnie gestem dłoni.
Podniosłam się z kanapy i delikatnym zygzakiem, bo trochę się chwiałam, podeszłam do niego i usiadłam naprzeciwko. Wzięłam umowę do drżących rąk i zaczęłam czytać.
Patrzyłem na rudowłosą dziewczynę, która cała drżała ze strachu, ale była zdeterminowana, żeby zdobyć kasę. Wyglądała na biedną. Ciuchy, które na sobie miała, nadawały się do kosza. I jeszcze te okropne trampki. Nie mogłem na nie patrzeć. Do tego była strasznie pijana. Chwiało nią na wszystkie strony. Nie byłem pewny, czy wie, na co chce się zgodzić. W sumie miałem to w dupie, figurę miała niezłą, wszystko na swoim miejscu. I do tego była taka niewinna. Piegi na twarzy dodawały jej uroku. Spodobała mi się. Nie wiedziałem, jakim cudem utrzymała dziewictwo tak długo. Przyglądałem się jej cały czas, gdy tak czytała, zastanawiając się, czy jutro będzie coś pamiętała.
– Tutaj jest napisane, że mam zamieszkać z tobą przez czternaście dni? – Oderwała wzrok od kartek i spojrzała na mnie. Była wystraszona. W jej oczach zauważyłem niepokój zmieszany z niepewnością.
– Tak, chcę cię poznać i chcę, żebyś ty poznała mnie, zanim odbiorę ci twoje dziewictwo.
James zerknął na mnie skonsternowany, a i dziewczyna nie wiedziała, co powiedzieć. Chwilę tak siedziała, nie patrząc na mnie.
– Ale po co to wszystko? – W końcu się odezwała. – Nie możemy szybko rach-ciach i po wszystkim?
Rozbawiła mnie tymi słowami.
– Nie – dodałem stanowczym głosem. – Tylko taka umowa wchodzi w grę. – Zmroziłem ją swoim spojrzeniem. Wzięła głębszy oddech i odwróciła się do Jamesa. – Jeśli ma ci to pomóc w podjęciu decyzji, to wiedz, że James to mój człowiek i będzie u mnie praktycznie codziennie. – Nie miałem pojęcia, co zrobi, czy podpisze tę umowę, czy jednak się wycofa. Nie wiedzieć czemu, pragnąłem, żeby to jednak zrobiła, żeby wzięła ten cholerny długopis i podpisała.
– Raz się żyje – powiedziała cichutko sama do siebie. – Poproszę długopis. – Podałem go jej. – Tak w ogóle to jestem Ava, skoro już mamy ten… no wiesz, to chcę znać twoje imię. – Podała mi swoją kruchą dłoń, którą złapałem.
– Aiden – odpowiedziałem i ścisnąłem delikatnie jej rękę. – Podpisz w tym miejscu.
– A powiesz mi, chłopczyku, ile masz lat?
Uśmiechnąłem się, rozbawiła mnie tym pytaniem.
– Trzydzieści. Pasuje ci? – zapytałem z poważną miną.
– Wolałabym młodszego, ale nie będę wybrzydzać – odpowiedziała, uśmiechając się pod nosem i podnosząc długopis.
Patrzyłem, jak drżącą dłonią podpisuje kartkę. Milion dolarów za jej dziewictwo. Dlaczego to zrobiłem? Nie wiem. Miałem dużo pieniędzy, bardzo dużo, ale ta dziewczyna mi się spodobała i coś mnie w niej zaintrygowało. Była zwyczajna, nie taka jak wszystkie inne napompowane, sztuczne kobiety, i do tego była jeszcze dziewicą. Zawsze miałem wymalowane lalki. Chciałem czegoś innego. Chciałem rudowłosą dziewczynę, która siedziała naprzeciwko mnie. Złożyłem swój podpis obok jej i wręczyłem jej jeden egzemplarz. Odebrała go i mocno ścisnęła. Cały czas była wystraszona. Nawet zrobiła się blada. Widziałem to. Wstała od stolika, delikatnie się zachwiała i osunęła na podłogę. W ostatniej chwili przed upadkiem uratował ją James. Ava straciła przytomność. Zalała się w trupa. James wziął dziewczynę i położył na kanapie. Odwrócił się w moją stronę, spojrzał na mnie i wiedziałem, że będzie zadawał pytania.
– Dlaczego chcesz, żeby mieszkała u ciebie dwa tygodnie? Nie poznaję cię.
– Bo taki mam kaprys. Czy coś ci nie pasuje?
– Nie, Aiden, skoro tego chcesz, wiem, że ja nie mam nic do gadania. Tak się tylko zastanawiam. Miałeś przecież niejedną laskę, która nawet nigdy nie była u ciebie w apartamencie. – Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
Podszedłem do niego i położyłem dłoń na jego barku.
– Wiesz, że traktuję cię jak brata – westchnąłem. – Ale nie wszystko musisz wiedzieć. A teraz chodź. Zawieziemy ją do mojego mieszkania.
Jamesa traktowałem rzeczywiście jak swojego młodszego brata. Był moim ochroniarzem i przyjacielem. We wszystkim mi zawsze pomagał. Zawsze mogłem na nim polegać. Gdy zobaczyłem przez szybę, że przyszedł z tą dziewczyną na dyskotekę, od razu przykuła moją uwagę i napisałem mu esemesa, że jestem nią zainteresowany. A kiedy dostałem zwrotkę, że dziewczyna chce sprzedać swoje dziewictwo, bo potrzebuje pieniędzy, nawet przez chwilę się nie zastanawiałem. Pomogę jej i przy okazji skorzystam. Przyznam szczerze, że dziewicy jeszcze nie miałem.
Byłem młodym milionerem, który odziedziczył po ojcu kilka klubów w Nowym Jorku i kilkanaście restauracji. Byłem facetem, który mógł mieć każdą panienkę i każdą z nich pieprzyć. I tak też robiłem. Miałem poważanie w moim kręgu, chociaż wiedziałem też, że niejeden pragnął, żeby powinęła mi się noga. Ale to się, kurwa, nigdy nie wydarzy. To ja byłem górą i tak miało zostać zawsze.
Zawieźliśmy i wnieśliśmy Avę do mojego apartamentu. Położyłem ją delikatnie na łóżku i ściągnąłem z niej te stare szmaty. Została w samej bieliźnie. Przyglądałem się jej krągłościom. Wszystko miała na swoim miejscu. Jędrne piersi, które były widoczne spod koronkowego biustonosza, płaski brzuch. Cera trochę blada, ale za to pięknie kontrastowała z jej ognistymi włosami, które zaścieliły całą poduszkę.
– Jest piękna. – Usłyszałem za plecami głos Jamesa.
Tak, ma rację, jest piękna i taka niewinna. Ale już niedługo miałem jej odebrać tę niewinność.
– Zostawmy ją, niech się prześpi. Podejrzewam, że jutro nie będzie pamiętała, co się wydarzyło. Była kompletnie zalana.
– Myślisz, że gdyby była trzeźwa, nie podpisałaby tego kontraktu? – zapytał James.
– Tak mi się wydaje. Nie wygląda na dziewczynę, która miałaby handlować swoim ciałem, chociaż pozory czasami mylą – odpowiedziałem, nakryłem dziewczynę pościelą i opuściliśmy pokój.
– Aiden, przecież Ty się nigdy nie pomyliłeś.
– Zawsze może być ten pierwszy raz – westchnąłem.
Cały czas miałem w głowie myśli o tym, co wydarzy się jutro. Jak się będzie zachowywać? Czy zostanie? A może weźmie nogi za pas i ucieknie? Co przyniesie ten dzień?
Obudził mnie okropny ból głowy. Otworzyłam oczy i się podniosłam.
Cholera!
Nie byłam u siebie. Co do… Matko! Wszystko sobie zaczęłam przypominać. Usiadłam na łóżku. Czemu byłam w samej bieliźnie? Potarłam dłońmi twarz. Co ja najlepszego zrobiłam? Rozejrzałam się po pokoju. Wszystko było w bieli i odcieniach szarości. Podeszłam do okna i spojrzałam przez nie, rozciągał się z niego widok na cały Manhattan. Chyba zaczęło do mnie docierać, u kogo się znalazłam. Odwróciłam się i szukałam wzrokiem swoich ubrań. Nie było ich, za to na pufie leżała beżowa sukienka z delikatną koronką na biuście. Nie miałam wyjścia, założyłam ją. Rozmiar idealnie na mnie pasował. Po moich trampkach też nie było śladu, w zamian dostałam srebrne sandałki. Na komodzie leżała teczka, którą podniosłam i otworzyłam. Była w niej umowa. Umowa, którą podpisałam dzisiejszej nocy i w której sprzedałam swoje dziewictwo. Przeczytałam ją dokładnie jeszcze raz. Nie mogłam się skupić, kac rozrywał mi głowę. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tyle wypiłam. Posiedziałam chwilę na łóżku, zastanawiając się, co ja najlepszego zrobiłam.
Milion, Ava, tyle dostaniesz za jeden raz…
Wstałam, wyciągnęłam z torebki telefon i wystukałam esemesa do ciotki, że nic mi się nie stało i że niedługo wrócę do domu. Otworzyłam delikatnie drzwi i wyjrzałam. Zakręciło mi się w głowie.
Boże, ile ja wczoraj wypiłam?
Wyszłam i skierowałam się w stronę schodków, mijałam drzwi od innych pokoi, czułam się nieswojo. Zatrzymałam się i zaczęłam się rozglądać z niedowierzaniem. Mieszkanie miało dwie kondygnacje. Kilka schodków w dół i już byłam w salonie. Na środku znajdowała się czarna, ogromna kanapa, przed nią stał stolik kawowy, a na ścianie wisiał ogromny telewizor. Biały, puchowy dywanik położony na ciemnych płytkach wyglądał przepięknie i dodawał uroku. Wszystko w bieli i czerni. Idealnie posprzątane. Do niczego nie można było się przyczepić. Zerknęłam przez okna, za którymi znajdował się taras z drewnianymi meblami i sztuczną trawą na podłodze, a za nimi również można było podziwiać panoramę Manhattanu.
– Przepięknie…
Nagle usłyszałam chrząknięcie. Stanęłam nieruchomo i zacisnęłam dłonie. Przez chwilę stałam sparaliżowana, nie mogłam się odwrócić. Słyszałam kroki zbliżające się w moją stronę. Czułam jego obecność.
– Zwiedzasz mieszkanie? – Usłyszałam zaraz za plecami.
Poczułam delikatny podmuch na mojej szyi. Jego oddech… Włoski stanęły mi dęba. Przymknęłam na chwilę powieki i przywróciłam w myślach obraz przepięknego blondyna z błękitnymi oczami. Głośno wypuściłam powietrze, zebrałam się na odwagę i odwróciłam.
Aiden stał pochylony przede mną, przyglądając się uważnie. Nasze twarze znajdowały się na tej samej wysokości. Moje serce przyspieszyło. Patrzyłam tak chwilę w jego turkusowe tęczówki. Jest taki przystojny. Podniósł się i moim oczom ukazała się jego goła klatka piersiowa. Miałam ją dokładnie przed swoimi oczami. Przełknęłam głośniej ślinę i zerknęłam w dół. Był w samych bokserkach. Tatuaże pokrywały połowę jego ciała. Odsunęłam się dwa kroki do tyłu, żeby złapać powietrze, i zatrzymałam się na parapecie, w który wbijałam swoje pośladki. Nie miałam dokąd uciec. Nie wiedziałam, w którą stronę mam patrzeć. Za to on nie spuszczał ze mnie swojego zimnego wzroku. Wyglądał jak łowca, który obserwuje swoją zwierzynę, zanim ją złapie. Podszedł do mnie i położył swoje dłonie na parapecie, blokując mi drogę ucieczki. Zaczęłam delikatnie drgać. Mój oddech przyspieszył. Aiden podniósł dłoń i odsunął kosmyk moich włosów za ucho, cały czas mnie obserwując. Zrobiło mi się gorąco. Nigdy w życiu nie byłam tak blisko żadnego faceta.
– O, wstaliście już. – Usłyszałam głos Jamesa.
Wychyliłam się zza Aidena i błagającym wzrokiem prosiłam go o pomoc. Aiden uśmiechnął się do mnie tajemniczo, odwrócił, po czym odszedł i zniknął w kuchni. Wypuściłam powietrze. James zauważył, że coś jest nie tak.
– Ava, wszystko w porządku? – zapytał mnie, podchodząc bliżej. – Chodź, usiądź, zaraz przyniosę ci kawy.
– Zaczekaj. – Złapałam go za rękę. – James, co ja najlepszego zrobiłam? – Łzy zaczęły napływać mi do oczu.
– Hej, mała, spokojnie. On ci krzywdy nie zrobi, naprawdę. – Położył dłoń na moim ramieniu.