Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Astrologia ma do zaoferowania coś więcej niż cotygodniowe horoskopy, typy osobowości i prognozowanie przyszłości. Jest godnym zaufania przewodnikiem, który umożliwia życie zgodne z naturalnymi rytmami wszechświata, wspiera w dążeniu do optymalnego stanu zdrowia i ułatwia odnoszenie sukcesów.
Książka Kosmiczne zdrowie przedstawia przełomowe, interdyscyplinarne podejście do pielęgnowania fizycznego, emocjonalnego, psychicznego i duchowego dobrostanu. Uwzględnia twoją indywidualność i rolę we wszechświecie oraz naturalną cykliczność życia, a jej lektura wyposaży cię nie tylko w wiedzę, ale i magię, niezbędne w bezkompromisowej podróży ku uzdrowieniu.
Dzięki tej pięknie zilustrowanej książce:
JENNIFER RACIOPPI jest coacherką transformacyjną i profesjonalną astrolożką. Kilka tysięcy osób korzysta też z jej internetowego wyzwania Lunar Logic Moon School, programów grupowych i prowadzonych na żywo zajęć. Zanim została coacherką i astrolożką, Jennifer uzyskała dyplom z kreatywnego pisania i wspinała się po szczeblach korporacyjnej kariery. Po opuszczeniu świata korporacji studiowała medycynę integracyjną, psychologię pozytywną i astrologię.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 452
Zanim powstały Ziemia, Miłość, Śmierć, Noc, Dzień i Światło, istniał Chaos. Zwany był też boginią, „bezkształtną nicością” i „połączeniem pierwiastków”, a z niego wyłoniły się Ereb, „nieprzenikniona głębia, gdzie zamieszkuje śmierć”, oraz Noc.
Zanurzona w przerażająco pustej i bezgranicznej otchłani Noc, napełniona wiatrem, złożyła jajo w objęciach Erebu. Z czasem z jaja wylęgła się Miłość, która wniosła porządek i piękno we wszechobecny i bezdenny bezład.
Następnie Miłość stworzyła Światło, a wraz z nim promienny Dzień. I wreszcie powstała wszechmocna Ziemia, zwana Gają. Była fizycznym naczyniem stałego lądu, choć miała też silną osobowość zdolną ulegać przemianom, wchodzić w reakcje i interakcje. Była i jest przepotężna, lecz czuła, imponująca, ale krucha1.
Ona i cały jej ród wciąż nas otaczają i wypełniają. Ona i jej przodkowie pozostają częścią ciebie, mnie i nas wszystkich.
Od zbyt dawna uczymy się bać chaosu życia, potępiać go i tłumić, a przecież robiąc to, zapominamy o jego olbrzymiej mocy zdolnej przekształcać nas samych, nasze zdrowie i świat, w którym żyjemy. Choć może on wydawać się mroczny i przerażający, na wzór mitycznych czasów Chaosu, to odrzucając go, zrzekamy się szansy, by tworzyć miłość, światło, promienność i obfitość wszelkiego wyobrażalnego rodzaju. Niepotrzebnie przygaszamy swą magię. W trakcie podróży, którą właśnie rozpoczynamy, proszę, abyście – jak sama bogini – oparły się pokusie tłumienia wyjątkowości własnego chaosu i przyjęły święte zaproszenie do swojego kosmicznego zdrowia.
Nie mogąc ustać na nogach, doczołgałam się do telefonu i zadzwoniłam na pogotowie. Po kilku minutach moje czterdziestoczterokilogramowe ciało zostało przypięte do noszy, a dźwięk syreny ambulansu poniósł się echem po ulicach, obwieszczając mój rajd na szpitalny oddział ratunkowy. Potworny ból brzucha, który zgiął mnie wpół zaledwie kilka minut wcześniej, wciąż nie ustępował. Równie męczący był trawiący mnie w środku niepokój, pochłaniający nędzne resztki mojej energii.
Był gorący lipcowy dzień na wybrzeżu New Jersey, zaledwie sześć tygodni po moich osiemnastych urodzinach. Moi przyjaciele cieszyli się letnim słońcem na plaży, a ja w ciągu kolejnych dni, które wkrótce stały się miesiącami, raz po raz lądowałam w szpitalnym łóżku. Osłabiona, wyczerpana i zupełnie nieprzygotowana na to, co mnie czekało, dryfowałam we mgle przejmującego bólu, snu, który nie przynosił ulgi w wyniszczającym mnie zmęczeniu, oraz depresji, która jeszcze się pogłębiała na jawie.
Diagnoza, bardzo poważna, wydawała się niezaprzeczalna i przerażająca. Agresywny rak jajnika siał spustoszenie w moim młodym, drobnym ciele. A przynajmniej tak mi powiedziano.
Pod pewnym względem ta diagnoza miała dla mnie sens. Po latach strasznych skurczów, przewlekłej depresji i zaburzeń menstruacyjnych – kiedy lekarze powtarzali mi, że jestem „normalną nastolatką i mam normalne zaburzenia równowagi hormonalnej” – poczułam coś w rodzaju ulgi, kiedy moje przeczucie się potwierdziło. Tak jak od dawna podejrzewałam, wcale nie byłam „normalną nastolatką”. Od lat zażywałam środki przeciwdepresyjne i pigułki antykoncepcyjne. Mimo to dotkliwy ból podczas miesiączki nie ustępował, czasami zmuszając mnie nawet do opuszczania lekcji i zajęć sportowych, które uwielbiałam, a także do rezygnacji z towarzyskiego chaosu nastoletniego życia. Objawy wcale nie były typowe. Dla mnie było to jasne od początku, a teraz, wreszcie, stało się jasne także dla moich lekarzy.
Miałam raka, co było rzeczą przerażającą. Przechodząc szereg zabiegów i operacji w różnych szpitalach, nie miałam pojęcia, jak nieprzewidywalne, a przy tym uświadamiające staną się zdrowotne wyzwania, z którymi przyjdzie mi się zmierzyć. Jeszcze nie wiedziałam, że po chirurgicznym usunięciu guza wielkości kuli do kręgli z lewego jajnika pierwsza diagnoza, którą usłyszałam, zostanie zmieniona. Rok później dowiedziałam się, że nie był to rak jajnika, lecz błony śluzowej macicy.
W końcu pozbyłam się raka, a wraz z nim jajników, macicy, szyjki macicy i jajowodów. Nie skończyłam jeszcze dwudziestu lat, a musiałam przejść radykalną histerektomię i zmierzyć się z faktem, że nigdy nie będę miała biologicznych dzieci. Następnego dnia rano po tej operacji lekarz wręczył mi żółtą pigułkę w kształcie piłki do futbolu amerykańskiego i powiedział, że będę musiała zażywać taką codziennie przez kolejne trzydzieści lat. Zawierała estrogen, którego moje ciało już nie mogło wytwarzać. Mimo suplementacji hormonalnej brak narządów rozrodczych produkujących naturalny estrogen zmusił mój organizm do przejścia w stan menopauzy – dosłownie z dnia na dzień.
Kto w wieku dwudziestu lat myśli o symptomach i implikacjach menopauzy? Nie byłam ani trochę przygotowana na to, co miało nadejść. Ogarnięta przerażeniem i rozpaczą, czułam się w tym wszystkim kompletnie osamotniona.
Kiedy teraz wracam do tego myślami, widzę, że się myliłam. Nawet na samym dnie nigdy nie byłam sama. Bardzo wiele kobiet, z którymi obecnie pracuję, ma na swoim koncie traumę, chorobę, cierpienie i depresję. Przez wiele lat – a czasem nawet dekad – żyły z tym samym bólem w głębi duszy i wyraźnymi, lecz uciszanymi podszeptami wewnętrznego głosu: „Coś jest nie tak… Nie działa, jak powinno… Posłuchaj mnie, proszę, posłuchaj”.
Intuicyjna wiedza wielu z tych kobiet, tak jak moja, była wielokrotnie bagatelizowana przez autorytety zewnętrzne. Wiele z nich, tak jak ja, znalazło się na skraju zdrowotnego załamania, zanim zdały sobie sprawę, że jeśli chcą wieść życie służące ciału i duszy, muszą przestać liczyć na to, że sprawę załatwi jakaś cudowna pigułka, praktyka, plan bądź system przekonań. One też musiały zmierzyć się z tym, że nasza indywidualna i zbiorowa pogoń za jedną wielką przemianą – dzięki praktyce duchowej, diecie i tym podobnym sposobom – nie doprowadzi nas do upragnionego celu.
Musimy zrobić coś innego: radykalnie zwiększyć poziom odpowiedzialności za własne zdrowie i to nie tylko fizyczne, ale także emocjonalne i duchowe. Musimy znaleźć wiarygodniejsze i bardziej kompleksowe metody prowadzące do uzdrowienia. Tylko takie całościowe, holistyczne podejście może pomóc ziścić nasze nadzieje i marzenia.
W moim przypadku świadomość, że muszę przejąć odpowiedzialność za całe swoje zdrowie, przyszła po zabiegu histerektomii. W podszytych niepokojem miesiącach po ostatniej operacji, którą przeszłam w połowie studiów, przeprowadziłam się na Zachodnie Wybrzeże. Tam, pod koniec lat dziewięćdziesiątych, gdy pracowałam jako kelnerka, poznałam szeroki wachlarz metod medycyny alternatywnej i praktyk duchowych. I właśnie ta praca z umysłem, ciałem i duchem stała się podstawą, dzięki której odzyskałam swoje ciało, zdrowie i życie.
Pewnego dnia, który spędzałam nad jeziorem Tahoe, miałam szczęście znaleźć swoją pierwszą mentorkę duchową – Debbie Lefay, której drobna figura i rytmiczny głos kryły w sobie potężną, choć dziwnie brzmiącą mądrość.
Po sesji tarota, która odmieniła moje życie, poczułam się poruszona na poziomie wręcz pierwotnym. Nie spotkałyśmy się nigdy wcześniej, a media społecznościowe jeszcze nie istniały, więc nie mogła znać żadnych konkretów z mojej przeszłości. A jednak ta urzekająca istota tak dokładnie nazwała to, co mnie spotkało, że poczułam się obnażona. Czy miałam dość śmiałości, aby zaufać jej wskazówkom? Czy uznając cykliczność życia i kierując się rytmami lunarnymi, naprawdę mogłam znaleźć uzdrowienie, którego tak rozpaczliwie potrzebowałam? Debbie była przekonana, że tak.
Przez te początkowe lata mój głos wewnętrzny, ten niewyraźny, lecz niepodważalny szósty zmysł, który nazywamy intuicją, często kłócił się z intelektem preferującym podejście naukowe. Co było realne? Co było czystymi, niedorzecznymi czarami-marami? Co było mądrością przekazywaną z pokolenia na pokolenie, którą w końcu zduszono i odrzucono w imię rozumu, logiki i wartości patriarchalnych?
Debbie nauczyła mnie, że fazy Księżyca odzwierciedlają cykl menstruacyjny i że dzięki strategicznemu dostrojeniu się do księżycowego rytmu mogę odnowić cykl, który utraciłam, gdy poświęciłam jajniki, aby pokonać raka, cykl, którego nie potrafiłam odpowiednio celebrować z powodu zaburzenia równowagi hormonalnej. Była to fascynująca wyprawa do królestwa zrozumienia, która w ostatecznym rozrachunku otworzyła przede mną wiele dróg i możliwości.
Później, w dwa tysiące pierwszym roku, kiedy studiowałam na Uniwersytecie Stanowym w San Francisco, miałam zaszczyt poznać sławnego psychotraumatologa doktora Petera Levine’a. Zainspirowana jego pracą, poszłam na terapię i osobiście doświadczyłam transformacyjnej mocy uzdrowienia traumy dzięki jego metodzie Somatic Experiencing ukierunkowanej na leczenie zespołu stresu pourazowego (PTSD) poprzez połączenie fizjologii i psychologii.
Nadal wzbogacałam swój proces o pracę z cyklem lunarnym, a integracja medycyny alternatywnej, nietradycyjnej duchowości i medycyny opartej na dowodach zaowocowała powolnymi, lecz skutecznymi postępami w leczeniu.
Kilka lat później zostałam certyfikowaną instruktorką jogi, a potem dietetyczką ajurwedyjską. Następnie zdobyłam certyfikat coacherki zdrowia holistycznego ze specjalizacją w zakresie zmiany zachowania w Duke Integrative Medicine Center. Ponadto nabywałam wiedzy i praktyki jako asystentka dydaktyczna doktor Marii Sirois i doktora Tala Ben-Shahara, czołowych specjalistów w dziedzinach psychologii pozytywnej i pedagogiki ukierunkowanej na potencjał rezyliencyjny.
Gdy przybywało mi wiedzy i doświadczenia, mój sceptycyzm intelektualny coraz bardziej topniał, a ja coraz wyraźniej dostrzegałam, jak mylne były moje wcześniejsze założenia. Astrologia, duchowość i medycyna integracyjna nie istnieją w próżni. Są połączone i zestrojone z nauką. Zgłębiając temat, odkryłam, że te dyscypliny łączą się także ze sobą nawzajem.
Nauka i nieustanna praktyka poprawiały moje zdrowie fizyczne, a ponadto zaczęłam doświadczać głębokiego poczucia integracji wewnętrznej. Przekonałam się, że łączę w sobie podejście intuicyjne z naukowym i że jestem zarazem uduchowiona i rzeczowa – aby zgrabnie to ująć, ukułam termin „logika lunarna”. To połączenie nauki i magii pozwoliło mi się otworzyć i zaakceptować siebie całą, a w rezultacie zacząć żyć w zgodzie ze swoimi naturalnymi skłonnościami i wewnętrznymi rytmami księżycowymi. Nawet obecnie to rosnące poczucie dobrostanu, choć nigdy nie będzie doskonałe, wciąż uwidacznia się w mojej odporności i zdolności do pokonywania przeszkód z wdziękiem i siłą.
Dzięki tej pracy, którą wykonuję od ponad dziesięciu lat, miałam zaszczyt zostać osobistą coacherką setek niezwykle ambitnych klientek, a równie wiele wspierałam przez internet w ich drodze ku uzdrowieniu, aby mogły realizować swoje cele życiowe, unikając wypalenia zawodowego. Czuję ogromną radość, pomagając im poprawiać zdrowie, polepszać samopoczucie i osiągać sukcesy na ich własnych warunkach. Robimy to z poszanowaniem biologicznych i kosmicznych rytmów, które kierują ich życiem, a horoskopy astrologiczne, coaching oraz praca z umysłem i ciałem umożliwiają im głębsze zrozumienie siebie. Ze spójności tych działań płynie głębokie poczucie spokoju i ufności, że „cokolwiek się zdarzy, dam radę”.
Bardzo się cieszę, że teraz mogę podzielić się tym bogatym dorobkiem także z tobą. Zanim jednak zagłębimy się w szczegóły, proponuję krótkie wprowadzenie do koncepcji kosmicznego zdrowia poprzez zapoznanie się z jej podstawami.
Koncepcja kosmicznego zdrowia łączy najnowsze badania ze starożytną mądrością; to mariaż astrologii i faktów naukowych, którego celem jest stworzenie holistycznego dobrostanu. Stanowi drogę do poprawy zdrowia emocjonalnego, duchowego i fizycznego, respektując przy tym naszą indywidualność i rolę we wszechświecie, a także naturę i cykliczność życia.
Przyjrzyjmy się temu nieco dokładniej.
Astrologia bada korelację między ciałami niebieskimi a zdarzeniami na Ziemi. Wyjaśnia, że wszystko i wszyscy są ze sobą połączeni.
Rozpatrując wielowymiarowe znaczenie momentu naszych narodzin przez pryzmat astrologii, zyskujemy dostęp do mapy opisującej nasz potencjał. Łącząc tę wiedzę ze współczesną nauką, taką jak psychologia pozytywna i medycyna integracyjna, możemy odblokować swoją naturalną ekspresję zdrowia, dobrostanu i szczęścia.
Kosmiczne zdrowie pomaga nam wzmacniać odporność psychiczną, której potrzebujemy, aby stawiać czoło życiu i je ulepszać. Uczy nas żyć w zgodzie z cyklami, pozwala pogłębiać samoświadomość i wzmacniać naturalne zdolności samouzdrawiania.
Zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w innych krajach panują znaczące rozbieżności, jeśli chodzi o dostęp do opieki zdrowotnej, możliwość dbania o własne zdrowie oraz rodzaje stresu, którym poddawane są marginalizowane i ciemiężone grupy ludzi, przy czym sprawy mają się zupełnie inaczej w przypadku osób uprzywilejowanych ekonomicznie, zwłaszcza jeśli są białe. Jako cispłciowa, biała kobieta w pełni zdaję sobie sprawę z tego, jak moja uprzywilejowana pozycja wspomogła mój proces zdrowienia.
Chociaż ta książka nie dotyczy negatywnego wpływu niesprawiedliwości systemowej na zdrowie ani w ogóle kwestii sprawiedliwości społecznej, to jednak należy podkreślić, że opresyjne systemy stanowią przyczynę chorób i nierówności, szczególnie w populacjach marginalizowanych. Nauka rozpoznawania i burzenia opresyjnych modeli społeczno-ekonomicznych, które sprzyjają złej kondycji społeczeństwa, jest częścią koncepcji kosmicznego zdrowia.
Kosmiczne zdrowie polega na gromadzeniu narzędzi potrzebnych do wzmacniania odporności, aby móc przeprogramować swoje wewnętrzne struktury i podążać drogą wiodącą do lepszego zdrowia, samopoczucia i dobrostanu, pomimo wyzwań, z którymi musimy się mierzyć. Być zdrowym w społeczeństwie, w którym systemowo skazani jesteśmy na chorobę, to wręcz rewolucja.
Pierwszorzędne znaczenie ma także radykalna zmiana definicji zdrowia.
Bardzo wielu ludzi, łącznie ze mną, żyje z przewlekłymi chorobami, które prawdopodobnie nigdy nie zostaną wyleczone. Bez względu na to, co wmówiła nam zachodnia medycyna, ja powiem tak:
Zdecydowanie możemy osiągnąć optymalnie dobre samopoczucie (stan wellness), żyjąc z chorobą. National Wellness Institute definiuje pojęcie „wellness” jako „autonomiczny i ewoluujący proces”, który jest „wielowymiarowy i holistyczny (…) Koncepcja wellness jest pozytywna i wspierająca”2. Osiągnięcie stanu wellness nie wymaga perfekcji. Polega nie tyle na wyeliminowaniu określonych objawów, ile na wytrwałym rozwijaniu odporności psychicznej i przeżywaniu życia pomimo trudności. Możemy pozostawać w stanie wellness nawet w obliczu nieuleczalnej choroby.
W trakcie swojej podróży ku uzdrowieniu możemy korzystać z dobrodziejstw niekonwencjonalnej duchowości, nie negując przy tym wartości nauki i intelektu. Ponadto w chorobie możemy dostrzec okazję duchowej przemiany, która przybliży nas do tego, kim naprawdę jesteśmy, a w rezultacie umożliwi nam rozwój.
Duch, który zamieszkuje twoje ciało, ta iskra, która je ożywia, posiada niezwykłą zdolność czynienia cudów bez względu na przeszkody, z którymi się mierzysz. Każda czytelniczka i czytelnik niniejszej książki ma własne doświadczenia życiowe i odmienne dziedzictwo swojej kultury, ale wszystkich nas łączy jedno: jesteśmy kosmicznymi istotami. Mam nadzieję, że z lektury tej książki wyniesiesz to, co dotyczy właśnie ciebie, i wykorzystasz tę wiedzę do pobudzenia własnej uzdrawiającej magii.
W kolejnych rozdziałach znajdziesz historie zarówno moje, jak i moich ambitnych klientek: Isobel, Cariny, Claire, Mari i wielu innych. Choć każda z nich używa zaimków ona/jej, a ta książka kierowana jest do każdego, kto identyfikuje się jako kobieta, zasady kosmicznego zdrowia można dostosować do potrzeb osób niebinarnych i mężczyzn.
W treść książki wplotłam historie o potężnych archetypach mitologicznych – cenne wzory do naśladowania, które wykorzystuję we własnym życiu i w pracy z klientkami. Uczą nas, jak łączyć w sobie całe spektrum naszej wieloaspektowej natury – być kochającą i opiekuńczą, a jednocześnie dynamiczną i zdecydowaną.
W książce znajdziesz też mantry i wskazówki do prowadzenia dziennika, które mają ci pomóc lepiej przyswoić sobie to, czego się nauczysz, i dostroić swój kosmos wewnętrzny do tego zewnętrznego. Dołączyłam także rytuały – niektóre wymagające działania, inne refleksji – aby ułatwić ci praktyczne wdrożenie uzyskanego wglądu w swoje życie.
Możesz czytać całą książkę od początku do końca albo zagłębić się w rozdział, który akurat do ciebie przemawia. Fundamentalna zasada kosmicznego zdrowia głosi, że zdrowie nie jest celem, który osiągasz raz na zawsze, lecz nieustanną drogą. Pamiętaj, że proces uzdrawiania jest właśnie tym – procesem. Wracaj do każdego rozdziału tak często, jak będzie ci to potrzebne.
W swojej pracy i w tej książce wykorzystuję astrologię jako narzędzie do odkrywania siebie i do samorozwoju, a nie do przewidywania przyszłości albo diagnozowania chorób. Astrologia pomaga odkrywać nasze mocne i słabe strony, dzięki czemu możemy świadomie okiełznać swój proces uzdrawiania, wzmocnić odporność psychiczną i osiągnąć samorealizację.
Moim celem w tej książce jest połączenie kluczowych pojęć astrologicznych z pokrewnymi badaniami i pojęciami z psychologii pozytywnej oraz medycyny integracyjnej, podkreślam jednak, że nie przedstawiam tych zagadnień w sposób wyczerpujący ani ostateczny. Niniejsza książka nie jest kursem astrologicznym ani jedynym podręcznikiem do astrologii, jakiego ci potrzeba. Zapoznam cię z niektórymi kluczowymi komponentami horoskopu (kosmogramu) urodzeniowego, ale nie jest moim zamiarem uczenie cię jego interpretacji.
W części pierwszej poznasz pięć zasad kosmicznego zdrowia, a także powiązania między astrologią i zdrowiem. Po przeczytaniu tej sekcji będziesz wyposażona w odpowiednie nastawienie i narzędzia, aby rozpocząć zgłębianie własnego zdrowia w zupełnie nowy sposób.
Część druga zaznajomi cię z zagadnieniem cykliczności życia. Zaczniesz stosować tę nową świadomość w praktyce i doświadczać rytmiczności życia w zgodzie z solarnymi i lunarnymi cyklami.
W części trzeciej zbadasz główne komponenty swej astroindywidualności: znaki Słońca, Księżyca i ascendentu. Ich zrozumienie pomoże ci pojąć własną strukturę astrologiczną. Przeanalizujemy te kluczowe elementy horoskopu urodzeniowego – twojego astrologicznego planu otrzymanego przy narodzinach – aby się dowiedzieć, jak kosmos wpływa na twoje określone potrzeby i co czyni cię tak niepowtarzalnie fantastyczną. (Przyjrzymy się tym komponentom twojego kosmogramu oraz innym kosmicznym wpływom przez pryzmat znaków zodiaku, ale nie domów astrologicznych. Przedstawienie pełnego znaczenia tych ostatnich, zwłaszcza w odniesieniu do twojego indywidualnego horoskopu, byłoby przedsięwzięciem ogromnym i niemożliwym do zrealizowania w tej książce).
Zważywszy na decydującą funkcję emocji w psychosomatyce i holistycznym zdrowiu, zaczniemy od przyjrzenia się twojemu natalnemu (urodzeniowemu) znakowi Księżyca, który ma znaczący wpływ na głębsze potrzeby emocjonalne i samopoczucie. Określimy też odpowiednie rytuały, które pomogą ci wzmocnić energię, poprawić koncentrację i zadbać o ogólny dobrostan w lepszych i gorszych chwilach.
W części czwartej, która stanowi serce tej książki, będziemy zgłębiać pozostałe ciała niebieskie – Merkurego, Wenus, Marsa, Jowisza, Saturna, Chirona, Urana, Neptuna i Plutona – i przekonasz się, jaki wpływ wywierają na ciebie, twoje życie i ten nowy rytm, który zaczynasz wdrażać i z niego korzystać3.
Po lekturze tej części zyskasz pełny i nieograniczony dostęp do tego, co nazywam twoimi supermocami – do tego spektrum cech i skłonności, które czyni cię wyjątkową i w pełni tobą. Oto, gdzie mieści się twoja osobista formuła kosmicznego życia. Zrozum, tu nie chodzi o jakąś bajkową magię, ale bardzo realną moc, z której nauczysz się korzystać dla dobra własnego zdrowia i życia.
Dzięki takiemu podejściu wiele moich klientek osiąga wszechstronne poczucie zdrowia i dobrostanu, a jednocześnie spełnia się zawodowo, tworzy związki pełne uczucia i bliskości, zacieśnia więzi rodzinne. Wiele z nich zaczęło też stosować dietę sezonową i intuicyjną, nawiązywać nową relację ze swoim ciałem i ruchem, a także nabierać zaufania nie tylko do swej fizyczności, ale i głęboko zakorzenionego poczucia więzi, znaczenia i celu. Podjęły wewnętrzną podróż ku emocjonalnemu dobrostanowi i duchowej harmonii, a do swego celu dążą poprzez wzmacnianie odporności psychicznej.
Niezależnie od trudności, które być może napotkasz na swojej drodze, niniejsza książka pokaże ci, jak odblokować upragniony dobrostan. Nie mogę się doczekać, kiedy i ty dołączysz do tysięcy innych, którzy skorzystali z tej wiedzy i przekształcili swoje życie w satysfakcjonujące i wielowymiarowe odzwierciedlenie swojego kosmicznego zdrowia.
Część I
Zrozumienie kosmicznego zdrowia
Kiedy chaos się otworzy, wyłoni się również magia.
C.G. Jung, Czerwona księgat1
ROZDZIAŁ 1
Moja podróż, podobnie jak podróż wielu moich klientek, a być może także i twoja, zaczęła się od kryzysu i chaosu. Trawiona cierpieniem, strachem i niemal rozpaczą, bałam się nie tylko tego, że zgubiłam drogę, ale także tego, że straciłam szansę na zdrowie i szczęście. To początek niezwykle zniechęcający. Szamoczemy się, potykamy, upadamy – i to naturalne. A jednak, zanurzonym w tym najmroczniejszym mroku, niczym bogini Chaos, jest nam pisane odnalezienie Miłości i Światła.
Wiedz jedno: to nie jest typowy poradnik o zdrowiu. Pomoże ci dostrzec, że twój chaos to święta brama do głębszych pragnień sukcesu, jakkolwiek go zdefiniujesz, i samorealizacji. Jednak, chociaż ta książka może głęboko cię poruszyć, jej celem nie jest „naprawianie” niczego ani nikogo.
Być może w tej chwili twój chaos działa na ciebie zniechęcająco, ale w trakcie podróży, w którą właśnie wyruszasz, ułatwi ci przejście licznych wewnętrznych i zewnętrznych transformacji.
W pierwszej kolejności skupimy się na pięciu podstawowych zasadach kosmicznego zdrowia:
Zasada 1: Żyj w zgodzie z cyklami.
Zasada 2: Buduj odporność psychiczną, klucz do zdrowia.
Zasada 3: Poznawaj siebie… To niekończąca się przygoda.
Zasada 4: Otwórz się na paradoks „zarówno/jak i”.
Zasada 5: Uwolnij swoją uzdrawiającą magię.
Zanim dogłębnie zbadamy te zasady, musimy obalić kilka popularnych mitów dotyczących kosmosu i naszego zdrowia. W tych solidnych podstawach znajdziesz – tak jak znalazło wiele innych osób, które poznasz na kartach tej książki – oparcie i siłę w lepszych i gorszych chwilach życia.
Moja interpretacja pojęcia „kosmiczny” obejmuje wszystkie znaczenia słowa „kosmos” – zarówno dawne, jak i współczesne.
W starożytnej Grecji „kosmos” oznaczał „piękny porządek”4 – zorganizowaną całość, która czyni życie pięknym. Dzisiaj tym słowem opisujemy wszechświat pojęty dosłownie jako zbiór gwiazd, planet i księżyców – ten budzący podziw i respekt bezkres, który widzimy na nocnym niebie. Ponadto dla niektórych kosmos jest magiczno-mistycznym królestwem, rozpatrywanym w kategoriach duchowych.
W tej książce pojęcie „kosmiczny” obejmuje wszystkie wymiary zdrowia i dobrego samopoczucia: psychiczny, duchowy, emocjonalny i fizyczny. Dążenie do kosmicznego zdrowia oznacza więc spajanie tych różnych elementów siebie i swojego dobrostanu, a zatem tworzenie własnego „pięknego porządku”. Włączając w ten proces astrologię, zyskujesz dostęp do mądrości i przewodnictwa kosmosu w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, i tworzysz potężną więź z rytmem i nurtem wszechświata.
Skoro już ustaliliśmy znaczenie słowa „kosmiczny” w odniesieniu do pojęcia „kosmiczne zdrowie”, przyjrzyjmy się teraz „zdrowiu”.
Zachodnia medycyna zazwyczaj definiuje zdrowie jako brak choroby.
Będąc osobą, która pokonała raka, pracowniczką służby zdrowia oraz kimś, kto żyje z przewlekłą chorobą, uważam tę definicję za ograniczającą i niesłusznie wykluczającą. Zgodnie z nią zarówno ja sama, jak i znaczna część moich znajomych, klientek i krewnych nie jest i nigdy nie będzie zdrowa.
Żywię wielki szacunek i uznanie dla zachodniej medycyny, która – bądźmy szczerzy – odegrała olbrzymią rolę w mojej zwycięskiej walce z rakiem. Jednakże w kwestii definicji zdrowia opowiadam się za mniej tradycyjną i szerszą interpretacją tego pojęcia. Zamiast definiować zdrowie w kategoriach tego, czym nie jest – chorobą – wolę rozumieć je zarówno jako stan (bycie), jak i proces (stawanie się). Zatem zdrowie to wielowymiarowa świadomość, która zasila i pielęgnuje fizyczną egzystencję, zdolności duchowe i twórcze, pragnienia intelektualne, a wreszcie niemniej ważne zdrowie emocjonalne.
Kosmiczne zdrowie dopuszcza niedoskonałość i nawroty choroby, może nawet współistnieć z chorobą. Pozwala każdemu ewoluować na swój sposób i adaptować się do życiowych wybojów, a jednocześnie prowadzić spełnione życie.
Kosmiczne zdrowie, jakiego dla ciebie pragnę i ku któremu poprowadzę cię w dalszej części tej książki, pozwoli ci pielęgnować współczucie wobec samej siebie i innych, a przy tym wieść życie pełne znaczenia i piękna. Tego znaczenia i piękna nie zapewni ci jednak powierzchowna satysfakcja z osiągnięć i pozorów. Zapewni ci je rozwój samoświadomości, która stanowi niezbędny element samorealizacji na najwyższym poziomie.
Być może powyższy opis nie przypomina żadnej znanej ci definicji zdrowia. To dlatego, że wpojono nam wiele mitów na temat samego zdrowia i tego, co to znaczy być zdrową. Oto kilka z nich:
Być zdrową znaczy być idealną: mieć idealny wskaźnik BMI, idealnie przestrzegać diety do końca życia, mieć idealnie opracowany program ćwiczeń i być idealnie wolną od wszelkich chorób.
Być zdrową znaczy osiągnąć trwałą i niezachwianą równowagę życiową.
Być zdrową znaczy mieć ciało, które wygląda w określony sposób.
Być zdrową znaczy żyć bezstresowo.
Bycie zdrową wymaga wielkiego wysiłku, dyscypliny i poświęcenia. Aby być zdrową, musimy odczuwać mniej przyjemności i pozwalać sobie na mniej zabawy.
Te kulturowe przekonania często oddalają nas od prawdziwego zdrowia i dobrego samopoczucia. Nie umiejąc odmówić sobie przyjemności, rezygnujemy z dążenia do kwitnącego zdrowia. Albo przeciwnie, popadamy w obsesję na punkcie idealnego zdrowia, idziemy na całość i narzucamy sobie surowe ograniczenia, a te pozbawiają nas radości i więzi, które raczej poprawiłyby nasze zdrowie, niż mu zaszkodziły. Niektóre z nas mogą miotać się od jednej skrajności (surowych ograniczeń) do drugiej (totalnego folgowania sobie).
Aby osiągnąć kosmiczne zdrowie, najpierw musimy naprawić i rozszerzyć swoje podejście do samego zdrowia. Przyjrzyjmy się kilku mitom na jego temat i przyjmijmy bardziej inspirujące przekonania dotyczące tego, co to znaczy być zdrową.
MIT: Równowaga jest niezbędna do zdrowego życia.
Światowej sławy muzyczka. Odnosząca sukcesy przedsiębiorczyni. Dyrektorka spółki, żona i mama. Wszystkie te kobiety są moimi klientkami, i tak samo jak tobie wpajano im, że równowaga to jeden z upragnionych i niedościgłych ideałów zdrowego życia. A jednak te klientki chcą po prostu wyzwolić własny geniusz. Chcą zarządzać swoją energią, a nie czasem, i w ten sposób zagłębiać się w swój mistycyzm, aby dać światu coś ważnego – nawet jeśli oznacza to tymczasowe poświęcenie równowagi.
Pragniemy samorealizacji. Pragniemy stawać się lepszą wersją siebie tak gruntownie i tak często, jak to możliwe. Pragniemy czuć spełnienie i więź, odnosić sukcesy i rozkwitać. Pragniemy służyć większemu dobru. Chcemy wiele i jesteśmy gotowe sięgnąć po to wszystko.
Tak jak Ziemia i Księżyc, życie podlega pewnym rytmom. Zmienia się, ewoluując między kolejnymi porami roku. My również przechodzimy przez naturalne cykle: od początków przez etapy kulminacji do okresów wyciszenia. Dlatego krążymy od porządku do chaosu i z powrotem do porządku. Zdolność adaptacji do tego stale zmieniającego się rytmu jest prawdziwym przejawem zdrowia. Aby ją osiągnąć, musimy najpierw zaakceptować fakt, że właśnie ta elastyczność – a nie równowaga – wzmocni naszą zdolność do wywierania większego wpływu. Co więcej, to ona w największym stopniu podtrzymuje nasze kosmiczne zdrowie.
MIT: Optymalne zdrowie to stan wyłącznie fizyczny.
Zdrowie nie jest czymś, co widać. I nie definiuje go brak choroby, „idealny” wzrost czy „doskonała” praktyka duchowa. Zdrowie jest uwarunkowane w takim samym stopniu dobrostanem emocjonalnym – obejmującym umiejętność radzenia sobie z niepewnością i trudnościami – co sprawnością ciała fizycznego.
Jeśli traktujemy emocje z ciekawością i pokorą, chcąc je zrozumieć w kontekście przeszłości i teraźniejszości (włącznie z kosmicznymi warunkami panującymi przy naszych narodzinach i obecnie), możemy w nie wnikać i je przeżywać. To pragnienie odczuwania nie może ograniczać się wyłącznie do emocji pozytywnych. Musi obejmować także te trudne, jak wściekłość, strach, wstyd i smutek, bo i one stanowią część ludzkiego doświadczenia.
Dzięki włączeniu dobrostanu emocjonalnego w nasze poszukiwania zdrowia możemy uleczyć wiele wzajemnie powiązanych ze sobą części naszej istoty. Jedna z moich klientek doświadczyła tego rodzaju uzdrowienia, kiedy postanowiła zakończyć swój długotrwały związek. Choć bała się zostać sama i czuła się przytłoczona swoimi emocjami, to jednak czas, oddalenie i wsparcie pomogły jej nauczyć się przeżywania własnych uczuć. Ponadto uświadomiła sobie, że doświadczywszy pełnej gamy emocji, poczuła się zdrowsza i odporniejsza psychicznie.
MIT: Twoje zdrowie powinno być maksymalnie zbliżone do ideału.
Żyjemy w czasach ewolucji opieki zdrowotnej i tak szybkich innowacji w tej dziedzinie, że uwierzyliśmy, iż wszystko można i trzeba wyleczyć. Zbyt często wmawia się nam, że doskonałe zdrowie to stan, który możemy i powinniśmy osiągnąć i zachować na zawsze. A to po prostu nieprawda. Tak się nie da. Sama żyję z chorobą przewlekłą i mimo zdrowotnych problemów radzę sobie świetnie, więc ty też możesz.
Być zdrową znaczy nieustannie się zmieniać, rozwijać i stawać. Ostrzega się nas przed etapami przejściowymi, a jednak mistrzyni life coachingu i bestselerowa autorka Nancy Levin mówi, że musimy „celebrować fazę pomiędzy już nie i jeszcze nie”. Dzięki temu stajemy się lepszymi, autentyczniejszymi wersjami samych siebie.
„Niedoskonałość” jest zdrowa, piękna i zasługuje na naszą długofalową uwagę.
MIT: Stres szkodzi zdrowiu.
Już za długo demonizujemy stres, podczas gdy w rzeczywistości często idzie on w parze z samorealizacją. Przypomnij sobie, kiedy ostatnio doświadczyłaś w swoim życiu rozwoju: gdy musiałaś wykonać zupełnie nowe zadanie, zdobyć się na jakiś wielki krok albo nawet wyjść za mąż. Wszystkie te wzbogacające życie działania są źródłem znacznego stresu.
Stres towarzyszy wzrostowi. Unikanie go może wstrzymywać nasz rozwój, co nie tylko nie służy zdrowiu, ale wręcz przynosi efekt przeciwny do zamierzonego. Powinnyśmy raczej skupić się na zrozumieniu stresu i zarządzaniu nim. Nauczyć się go akceptować, a w rezultacie stać się silniejszymi, mądrzejszymi, bardziej twórczymi i spełnionymi.
Aby zebrać te cenne plony umiejętnego zarządzania stresem, musimy uznać, że istotna jest nie tylko nasza produktywność, ale także uzupełnianie zapasów. To oznacza, że musimy jeść, aby dostarczać organizmowi wartości odżywczych, spać, aby regenerować energię, łagodzić stres, czerpać radość z życia i satysfakcję z pracy oraz budować bliskość z najbliższymi nam osobami.
Ten cykl składający się z wyczerpywania i uzupełniania zapasów zachodzi w naszym organizmie nieustannie. Codziennie pięćdziesiąt do siedemdziesięciu miliardów komórek w ludzkim ciele obumiera, a jednocześnie powstaje taka sama liczba nowych. Podobnie, żeby zbudować masę mięśniową, najpierw należy nadwerężyć mięśnie, podnosząc ciężary albo wykonując wyczerpujący trening cardio. Następnie, aby zapobiec długotrwałej kontuzji, musimy dać im czas na regenerację.
Na poziomach emocjonalnym i duchowym również doświadczamy tego cyklu wyczerpywania i uzupełniania zapasów. Etap wyczerpywania, który może przejawiać się w postaci spadków energii, braku motywacji, rozczarowania, trudności albo chaosu, jest częścią prawdziwego życia. Być zdrową znaczy być zdolną stawiać czoło życiu takiemu, jakim jest, a nie jakim „powinno” być, a jednocześnie zmierzać w obranym przez siebie kierunku. Oczywiście po drodze trzeba robić przerwy, żeby naładować emocjonalne i duchowe „baterie”.
Na każdym poziomie zdrowie jest ściśle związane ze zdolnością stawiania czoła wyzwaniom, a potem uzupełniania powstałych ubytków energii.
MIT: Bycie zdrową wymaga ciężkiej pracy.
Przekonano nas, że musimy dążyć do „idealnego” zdrowia, a my wciąż jesteśmy dalekie od tego niemożliwego do osiągnięcia ideału. Nieustanna pogoń za doskonałością i zdrowiem przyczynia się do wyczerpywania zapasów, wypalenia i uczucia wstydu, a przecież zdrowie to przyjemny i naturalny stan, szczególnie kiedy dostroimy się do cykliczności życia. Przyjrzymy się temu w następnej kolejności.
Skoro już obaliłyśmy kilka mitów na temat zdrowia i kosmosu, połączmy te pojęcia w jasny obraz, aby przekonać się, co kosmiczne zdrowie oznacza dla ciebie. Do tych pięciu zasad, o których wspomniałam wcześniej, a które wyjaśnię w niniejszej części, będziemy odwoływać się wielokrotnie. Są to zarazem umiejętności, które rozwiniesz w trakcie lektury tej książki. Pomyśl o nich jak o barierkach ochronnych, które będą utrzymywały cię na drodze ku kosmicznemu zdrowiu.
ZASADA 1: Żyj w zgodzie z cyklami.
Słońce wschodzi i zachodzi. Księżyca przybywa i ubywa. Żyjemy na planecie, która obraca się wokół własnej osi, wskutek czego następują po sobie na przemian dzień, okres światła, i noc, zbliżony długością okres ciemności. Oto proste przykłady ukazujące cykliczne funkcjonowanie kosmosu.
Nasze ciała również funkcjonują cyklicznie. Organizm ludzki (a także roślinny i zwierzęcy) reaguje biologicznie na rytm dnia i nocy. Większość komórek i tkanek dostrojona jest do „zegarów” cząsteczkowych, które działają najefektywniej, kiedy zsynchronizowane są z zewnętrznym cyklem świata i ciemności, który odzwierciedlają. Na przykład rytm okołodobowy, czyli dwudziestoczterogodzinny cykl regulujący pory snu i czuwania, działa najlepiej w synchronizacji z cyklem nocy i dnia.
Ten rytm wspiera funkcjonowanie mózgu, wysyłając sygnał do podwzgórza, czyli niewielkiej struktury mózgu, wielkości mniej więcej migdała. Podwzgórze wspólnie z przysadką mózgową uruchamiają nadnercza, które rano wytwarzają kortyzol wybudzający nas ze snu, a wieczorem melatoninę zwiększającą senność. Ten ważny układ neuroendokrynologiczny zwany osią HPA kontroluje nasz autonomiczny układ nerwowy i umożliwia prawidłowe działanie hormonów podczas każdego etapu dwudziestoczterogodzinnego cyklu. Ta dzienno-nocna oscylacja hormonalna stanowi podstawę wszelkich funkcji poznawczych. W rezultacie dzięki życiu w zgodzie z naturalnym cyklem światła i ciemności narzucanym przez obrót Ziemi wokół własnej osi i roczny obieg wokół Słońca nasze ciało może funkcjonować lepiej.
Kiedy zaburzamy ten naturalny cykl – na przykład poprzez nadmiar sztucznego światła w nocy albo zbyt późne chodzenie spać – nasz naturalny zegar wewnętrzny się rozregulowuje. Podwzgórze nie wykonuje swojego zadania, a symfonia hormonów, którą tworzy, jest pozbawiona harmonii. Metabolizm, nastrój i funkcje poznawcze są zaburzone, efektywność spada, a poziom poprawiającej nastrój serotoniny zanadto się obniża. To wszystko zmusza nas do coraz większego wysiłku, a w rezultacie zaczynamy czuć się jeszcze gorzej. Nasz układ odpornościowy słabnie, co czyni nas podatniejszymi na kryzysy zdrowotne.
Za życie niezsynchronizowane z solarnymi i kosmicznymi cyklami płaci się wysoką cenę, a jednak ten błąd popełniany jest aż nazbyt często we współczesnym społeczeństwie, które nieustannie lekceważy naturalne rytmy. Nasze kalendarze i harmonogramy dowodzą, że te istotne cykle wcale się dla nas nie liczą. Odpędzamy ciemności sztucznym światłem i różnymi urządzeniami. Pracujemy i odpoczywamy według zegara, a nie wschodów i zachodów Słońca. Nie sugeruję, żeby zrezygnować z elektryczności, a zasypiać i budzić się ze Słońcem, mówię tylko, że warto uszanować rytmy biologiczne.
Synchronizacja okołodobowa, czyli zorganizowanie swoich czynności w taki sposób, aby odpowiadały rytmowi dobowemu, pomaga zoptymalizować rytmiczność zachodzących w ciele procesów. Powrót do życia lepiej zsynchronizowanego z rytmami okołodobowymi i kosmicznymi stanowi ważny krok w kierunku dobrostanu psychicznego, emocjonalnego i fizycznego. W osiągnięciu tego celu pomogą nam proste czynności, takie jak wyłączanie urządzeń cyfrowych każdego wieczoru o określonej godzinie.
Rytm okołodobowy to potężny, ale niejedyny rytm, który na nas oddziałuje. Dwa inne, które również wywierają na nas swój wpływ, to rytm ultradobowy (ultradialny) i infradobowy (infradialny). Ten pierwszy obejmuje czas krótszy niż dwadzieścia cztery godziny i powtarza się wielokrotnie w ciągu dnia. Podstawowym rytmem ultradobowym jest tak zwany podstawowy cykl odpoczynku i aktywności, czyli BRAC (ang. basic rest-activity cycle). Ten cykl składa się z interwałów osiemdziesięciominutowej aktywności i dwudziestominutowego odpoczynku; wpływa na poziom energii i koncentracji oraz na cykle snu obejmujące fazę REM i NREM. Rytmy infradobowe charakteryzują się dłuższym czasem trwania. Na przykład miesięczny cykl menstruacyjny przebiega zgodnie z rytmem infradobowym, odzwierciedlając rytm okołoksiężycowy. Biologiczna reakcja organizmu na pory roku to także rytm infradobowy zwany okołorocznym.
Nie musimy dokładnie analizować ani nawet rozumieć tych wszystkich cykli, ale warto sobie uświadomić, że życie to cała gama rytmów, którym nieustannie podlegamy, tych wewnętrznych i tych zewnętrznych: rytmów wszechświata i planet.
Życie w zgodzie z cyklami Słońca i Księżyca będzie najbardziej naturalną rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobisz. Jesteś do tego fizycznie, psychicznie i emocjonalnie zaprogramowana. Twoje ciało jest przystosowane do funkcjonowania według tych cykli. Chodzi o to, żeby przestać marnować czas i energię na walkę z nimi i po prostu im się poddać – ponieważ znakomicie sterują naszą biologią. Kiedy żyjemy w zgodzie z nimi, wszystko staje się łatwiejsze.
ZASADA 2: Buduj odporność psychiczną, klucz do zdrowia.
Aby zapanować nad zmiennością swojego życia i zdrowia, musimy umieć zarządzać etapami między tym, co jest, a tym, co będzie. Musimy umieć znosić i wpływać na chaos, a to wymaga ciągłego rozwijania odporności psychicznej.
Odporność psychiczna to umiejętność stawiania czoła zmianom i zdolność do adaptacji w nowych warunkach, a także dochodzenia do siebie po trudnych sytuacjach. Jest to pojęcie odnoszące się do jednostek, grup osób i całych społeczności. Dzięki odporności psychicznej możemy nie tylko wrócić do normy po przeżyciu katastrofy, rozczarowania czy niepowodzenia, ale także stać się silniejszymi. W ten sposób zyskujemy poczucie władzy nad własnym życiem.
Chociaż korzyści wynikające z odporności psychicznej są doceniane, samo pojęcie jest często źle rozumiane. Odporność psychiczna nie oznacza zagłuszania żalu ani też unikania bądź tłumienia bólu odczuwanego w burzliwych chwilach życia. Nie ma też nic wspólnego z przekonaniem, że „bez zachodu nie ma miodu”, z braniem się w garść ani trzymaniem fasonu za wszelką cenę.
Prawdziwa odporność psychiczna wymaga uwrażliwienia się na własne emocje, a w razie potrzeby dopuszczenia ich do siebie w pełni. Na płaszczyźnie zdrowotnej kontrolowanie, tłumienie lub negowanie emocji może wywoływać fizyczne objawy wszelkiego rodzaju: przewlekły ból, bezsenność, bóle głowy, wahania wagi, zaburzenia gospodarki hormonalnej i wiele innych, a każdy z nich może przyczyniać się do powstawania chorób.
Rozwijać odporność psychiczną znaczy rozumieć swoje emocje i je odczuwać, a jednocześnie posuwać się naprzód. Jej pielęgnowanie – w sobie i w naszych społecznościach – wymaga odwołania się do swej ludzkiej natury. To praca na poziomie relacyjnym. Aby stać się naprawdę odpornymi psychicznie, musimy pielęgnować i celebrować własną wrażliwość, a nie spychać ją na bok.
WSPÓLNE CECHY ODPORNYCH PSYCHICZNIE
Aby dokładniej wyjaśnić ci, czym jest odporność psychiczna, poniżej przedstawiam kilka cech wspólnych dla osób odpornych psychicznie:
Pielęgnują znaczące relacje i mocną sieć wsparcia społecznego.
Doktor Maria Sirois, moja mentorka w dziedzinie psychologii pozytywnej, której nauki wpłynęły na sposób, w jaki postrzegam odporność psychiczną, nauczyła mnie, że lepszy chór niż paczka. Zamiast polegać na paczce znajomych, czyli grupie ludzi, do których pasujemy, potrzebujemy chóru, czyli grupy, do której naprawdę należymy. Chór wspiera nas i w gorszych, i w lepszych chwilach. Nawet kiedy nie mamy swojego chóru ludzi, możemy stworzyć go w sobie poprzez dbanie o siebie, zbudowanie więzi z ukochanym zwierzakiem albo znalezienie bratniej duszy w artystach, muzykach lub poetach, których dzieła głęboko nas poruszają. Również przyroda może stać się częścią naszego chóru. Dzięki wsparciu zarówno w chwilach trudnych, jak i szczęśliwych, możemy naprawdę rozkwitać.
Patrzą na świat przez zaróżowiony realizm.
Choć szeroko spopularyzowana psychologia pozytywna okazała się potężna i pod wieloma względami korzystna, to jej prawdziwe znaczenie i przesłanie zostało zniekształcone i stało się raczej pozytywną mitologią. W rzeczywistości bycie optymistką za wszelką cenę nie zapewni ci ani korzyści, ani oparcia. Taki bezgraniczny, bezpodstawny optymizm wręcz nie pozwala zainicjować zmian, które w rezultacie wzmocniłyby naszą odporność psychiczną.
Pozytywne myśli same w sobie nie mogą zapewnić nam pożądanych rezultatów. Jednak optymizm, któremu towarzyszy poczucie realizmu, co nazywam „zaróżowionym realizmem”, uczyni cię realistką oraz mistrzynią dostrzegania czegoś dobrego we wszystkim: kimś, kto umie odnaleźć korzyści, a nawet wydobyć znaczenie ukryte w życiowych kryzysach.
Mają w sobie ufność, wiarę i wdzięczność
Żyjąc w zgodzie z wewnętrznymi i zewnętrznymi rytmami, możemy pogłębić swoje zaufanie do nich, a dzięki temu łatwiej zaakceptować fakt, że tak jak po nocy nastaje dzień, tak po gorszych chwilach przyjdą lepsze. Ta świadomość sprawia, że pośród życiowych wzlotów i upadków możemy odczuwać wdzięczność. Z kolei wiara (tego pojęcia używam tu w nietradycyjnym, bezwyznaniowym znaczeniu) wyzwala w nas podziw, respekt, zdumienie, współczucie i wdzięczność. Daje nam też zdolność do wybaczania i pozwala pogłębiać poczucie przynależności oraz więzi łączące naszą rodzinę i społeczność. Kiedy pokładamy ufność i wiarę w sobie, we wszechświecie i w rytmach życia, możemy dostrzec podstawową dobroć wszechświata, wierzyć w nią i być za nią wdzięczne. W niniejszej książce będziemy zgłębiać duchowość właśnie z tej perspektywy rozwijania ufności i wiary zarówno na poziomie doświadczenia osobistego, jak i szerszego, kosmicznego.
Otwierają się na swoją wrodzoną kreatywność – i dobrze się przy tym bawią
Jeśli myślimy twórczo na co dzień, nierzadko rozwiązania nawet najtrudniejszych sytuacji stają się dla nas oczywiste. Im częściej pozwalamy sobie na śmiech i radość, tym swobodniej przepływa przez nas kreatywność. A to właśnie śmiech i kreatywność dają nam siłę, dzięki której podnosimy się po potknięciu i odkrywamy nowe, pomysłowe rozwiązania.
Żyją z uporem.
Im bardziej dostrajamy się do swojej prawdy i celu, tym większe prawdopodobieństwo, że zawalczymy o wielkie marzenia. To, rzecz jasna, przyczyni nam stresu i wyzwań, z którymi będziemy musiały się zmierzyć. Rozwijając w sobie upór – który Angela Duckworth, autorka Uporu, bestsellera z listy „New York Timesa”, definiuje jako „połączenie wytrwałości i pasji” – wzmacniamy zdolność pokonywania przeszkód z niesłabnącą nieustępliwością. Jej książka jest błyskotliwie napisana, ale szczególnie podoba mi się, jak opisuje upór na swojej stronie internetowej, w dziale „Często zadawane pytania”: „Upór ma związek z czymś, co niektórzy badacze nazywają »najwyższą troską« – z celem, na którym zależy ci tak bardzo, że podporządkowujesz mu niemal każde działanie, i który nadaje znaczenie niemal wszystkiemu, co robisz. Upór to niezachwiane trzymanie się tego celu. Nawet kiedy upadniesz. Nawet kiedy sknocisz. Nawet kiedy twoje postępy są niepewne albo powolne. Talent i szczęście są ważne, aby odnieść sukces. Ale talent i szczęście nie są gwarancją uporu. A myślę, że na dłuższą metę upór jest tak samo ważny jak one, o ile nie ważniejszy”5.
Kiedy ponosimy porażkę albo jesteśmy rozczarowane wynikami, które nie spełniają naszych oczekiwań, próbujemy jeszcze raz albo znajdujemy nowe rozwiązanie. To właśnie jest upór. Dzięki niemu łatwiej nam się podnieść, kiedy się potkniemy. Upór wymaga bezkompromisowego oddania.
ZASADA 3: Poznawaj siebie… To niekończąca się przygoda.
Osoba, którą byłaś wczoraj, niekoniecznie jest tą samą, którą jesteś dzisiaj, a ktoś, kim jesteś dzisiaj, może nie być tym, kim staniesz się za tydzień. Tak jak kosmos, ciągle się zmieniasz. Nigdy nie będziesz „kompletna”. Kiedy uznajesz rozwój i zmianę za fundamentalne składniki zdrowia, dajesz sobie mocne zielone światło, by stale się zmieniać. Twoja tożsamość nieustannie się adaptuje, co oznacza też, że jesteś w nieprzerwanym procesie poznawania siebie.
Ten ustawiczny proces poznawania siebie jest niezbędną częścią kosmicznego zdrowia.
Stosując taki ewolucyjny sposób myślenia w swojej podróży ku samoświadomości, stajemy się elastyczniejsze i chętniej dokonujemy nowych, innych niż wcześniej wyborów, które odzwierciedlają i wzmacniają nasze kwitnące zdrowie. Jest to forma uważnego życia, w którym jesteśmy zakorzenione w teraźniejszości, ale dostrzegamy, czego potrzebują nasze ciało, umysł i dusza w każdym momencie, i odpowiednio na te potrzeby reagujemy.
Zamiast gonić za uniwersalnymi trendami zdrowotnymi, możemy zwolnić, wsłuchać się w siebie i dostosować sposób dbania o własne zdrowie do swoich indywidualnych potrzeb i pragnień. Nie musimy podejmować decyzji zgodnie z oczekiwaniami lub wymaganiami innych ludzi, możemy zdać się na znajomość siebie i podążyć za silnym, wyraźnym poczuciem celu. Nieustannie balansujemy między poznawaniem siebie i stawaniem się sobą, a panowanie nad tym procesem wymaga zdolności adaptacji i bogatych zasobów niezachwianej samoakceptacji.
Dzięki astrologii możemy lepiej zrozumieć, że to, co z góry ustalone, nie ograbia nas z naszej mocy ani sprawczości. Możemy się przystosowywać i ewoluować. Gdy nieustannie poznajemy siebie, możemy dostrzec, które zachowania, działania i nawyki najlepiej służą nam w różnych chwilach. Nasza unikalna więź z Ziemią, Słońcem, Księżycem i resztą ciał niebieskich, widziana przez pryzmat astrologii, stanowi mapę naszego procesu stawania się sobą.
ZASADA 4: Otwórz się na paradoks „zarówno/jak i”.
Koncepcja kosmicznego zdrowia obejmuje to, co Jim Collins, autor Wizjonerskich organizacjit2, nazywa „geniuszem ORAZ” przewyższającym „tyranię ALBO”6. Zdrowie to nie albo/albo; zdrowie to zarówno/jak i. To, co racjonalne, i to, co niewymierne może współistnieć.
Możesz dbać zarówno o swój emocjonalny dobrostan oraz zdrowie fizyczne i psychiczne, jak i leczyć chorobę za pomocą najlepszych osiągnięć medycyny zachodniej.
Możesz mieć zarówno silne poczucie tożsamości indywidualnej, jak i doświadczać korzyści płynących ze zrozumienia znaczenia tożsamości zbiorowej.
Możesz zarówno akceptować fakt, że posiadasz pewne predyspozycje behawioralne określone w kosmogramie astrologicznym, jak i pracować nad sposobem wyrażania tych cech.
Możesz zarówno zachwycać się tajemnicą wszechświata i swego ciała, jak i kochać naukę.
Możesz doceniać zarówno starożytną mądrość (astrologię), jak i współczesną naukę (pozytywną psychologię, medycynę integracyjną i inne dziedziny).
Jeśli chodzi o twoje dążenie do dobrego samopoczucia i cele związane ze zdrowiem, możesz zarówno dbać o to, kim jesteś obecnie, jak i mieć wyraźną wizję tego, kim chcesz być w przyszłości. Te elementy twojej podróży nie są ze sobą sprzeczne. Możesz postrzegać chorobę, stres i chaos jako wskazówki tego, co trzeba zmienić, nie negując ani nie ignorując przy tym nasilenia kryzysu, które wywołują.
„Oraz” można odnaleźć we wszystkich aspektach życia.
Posiadamy granice oraz możemy je przekraczać. Jesteśmy odrębnymi jednostkami oraz cząstkami jednego kosmosu.
Możemy czuć żal oraz szczęście. Możemy mieć przewlekłą chorobę oraz być zdrowe. Możemy przeżywać chwile ogromnego stresu oraz zmierzać ku najwyższemu dobru.
Możemy poszukiwać zdrowia oraz być przepełnione radością. Możemy żyć z raną, która nigdy się do końca nie zagoi, oraz się samorealizować.
Możemy być zrównoważonymi osobami i dobrze radzić sobie w życiu oraz doświadczać trudności, melancholii, złości i bólu.
Możemy mieć podejście naukowe oraz magiczne. Możemy być realistkami oraz żyć nadzieją.
Kosmiczne zdrowie to silna, lecz wysublimowana koncepcja, która łączy w sobie wrażliwość i skuteczność. Pozwala uzyskiwać bardzo realne efekty w sposób, który jest zarazem subtelny, jak i potężny.
ZASADA 5: Uwolnij swoją uzdrawiającą magię.
Jako kobiety przez długi czas byłyśmy zawstydzane, co miało powstrzymać nas przed uznaniem swojej mocy, i przymuszane do ugodowości, usłużności i opiekuńczości. Choć te cechy mogą być częścią nas, jesteśmy też uosobieniem zarówno/jak i. Nasza miłująca dobroć współistnieje z ogromną, często nie w pełni uświadomioną mocą, która buzuje w głębi nas. Stosując astrologię, psychologię pozytywną i medycynę integracyjną, aby wzmocnić swe kosmiczne zdrowie, jednocześnie odblokowujemy osobistą suwerenność oraz możliwości zakodowane w nas samych i w otaczającym nas świecie.
W przeszłości uzdrawiającą magię uważano za „czary”, lekceważono jako niedorzeczne szaleństwo albo, w skrajnych przypadkach, uznawano za przestępstwo karane śmiercią. Za „zbrodnię” przyznawania się do swojej wiedzy i korzystania z uzdrawiających mocy natury tysiące kobiet torturowano i stracono. Choć tamte czasy wydają się bardzo odległe, nasza siła i zapał, który w nas budzi, wciąż są lekceważone i szkalowane. Nic dziwnego – sięgając po uzdrawiającą magię, sięgamy też po swoją moc, a wraz z nią budzi się nasza wewnętrzna dzikość. W społeczeństwie patriarchalnym jest to nie do zaakceptowania.
Dominujące instytucje społeczne minionych wieków (a nawet w czasach obecnych) obawiały się konsekwencji tego rodzaju niezależności. Bo czy można kontrolować populację, która zgadza się na takie osobiste upełnomocnienie? Więc wszystko, co wywrotowe, określano mianem szkodliwych czarów, wykorzystując pogardę jako środek opresji.
Współczesne pojmowanie – i odrodzenie – alchemii jest mocno zakorzenione w jej historii jako praktyki piętnowanej7. W przeszłości ludzie zwracali się do niej w chwilach największej bezsilności: kiedy byli uciskani i pozbawiani praw obywatelskich przez społeczeństwo, kiedy tracili poczucie kontroli nad swoim otoczeniem, a nawet własnym ciałem. Dzisiaj także, w społeczeństwie dręczonym dyskryminacją ze względu na płeć, rasę, wagę, preferencje seksualne, religię czy sprawność, święta więź z naturą oferuje nam drogę do odzyskania osobistej sprawczości i zdrowia.
Zanim jednak ruszymy w tę podróż, wyjaśnijmy sobie, czym jest uzdrawiająca magia.
Uzdrawianie to terapeutyczny proces uśmierzania bólu. To akt przywracania zdrowia i sił witalnych, które zostały nadszarpnięte. Celem leczenia jest przywrócenie i poprawa zdrowia. Magia to akt tworzenia za sprawą intencji i woli, w jedności z własną siłą wewnętrzną i siłami natury.
Uzdrawiająca magia wzmacnia naszą zdolność znoszenia i zwalczania bólu. To święty lek, który pomaga wyzwolić więcej siły i możliwości wewnętrznych. Uwzględnia naszą cykliczną naturę i ułatwia nam rozkwit bez względu na okoliczności.
Nasza suwerenność i więź z kosmosem stanowią nieodłączną część uzdrawiającej magii; są sobie wzajemnie niezbędne. Dostrajając się do kosmosu i natury, rozwijamy zdolność podtrzymywania procesu uzdrawiania, nawet kiedy wydaje nam się niedostrzegalny. W końcu uzdrawianie ma charakter cykliczny, nie zawsze ciągły. Tak czy inaczej, dzięki uświadomieniu sobie swych świętych pragnień wzmacniamy zdolność potencjalnego naginania swego doświadczania rzeczywistości do upragnionej formy.
Uzdrawiająca magia jest w nas i wokół nas, a dostęp do niej wspomaga naszą transmutację chaosu w kosmiczny porządek.
Uzdrawiająca magia dzieje się wtedy, gdy pozornie nieprzystawalne elementy naszego życia łączą się ze sobą we wcześniej niewyobrażalny sposób. Obdarza nas obfitością – miłości, pracy, zabawy, przyjaźni, śmiechu czy witalności.
Uzdrawiająca magia przybiera postać synchroniczności, która przejawia się wbrew ograniczeniom czasu i przestrzeni. Przychodzi jako coś pozornie niedorzecznego, znienacka. Dotyczy drobiazgów i rzeczy ważnych.
Aby odzyskać uzdrawiającą magię, wystarczy się na nią otworzyć, chcieć dostrzec w chaosie próg prowadzący do zmian i podzielić się swoją uzdrawiającą magią z wszechświatem, który tylko czeka, aby coś z nami wyczarować. I właśnie to będziemy robić podczas lektury tej książki, wyczarowując kosmiczne zdrowie.
ROZDZIAŁ 2
Nigdy nie uważałam się za osobę stabilną i twardo stąpającą po ziemi. Na pewno się tak nie czułam, gdy zaczynałam terapię u Debry Silverman, psychoterapeutki, która w swojej praktyce wykorzystuje astrologię. Do tamtej chwili uważałam się raczej za kapryśną i lekkoduszną – kompletne przeciwieństwo stabilności.
Choć ta kapryśna, zmienna, powietrzna energia była odzwierciedlana przez moje Słońce w Bliźniętach, ascendent w Wadze i Merkurego w Bliźniętach, te elementy stanowiły tylko jedną część mojej kosmicznej mapy. Z urodzeniowym Księżycem, Saturnem i Węzłem Północnym w Pannie miałam też sporo energii ziemskiej. Kiedy dołożymy do tego koniunkcję Wenus i Marsa w stałym, ziemskim Byku, na co zwróciła mi uwagę Debra, najsilniejszym żywiołem w moim horoskopie jest ziemia, nie powietrze. (Jeśli to dla ciebie za dużo astrologicznych szczegółów naraz, nie martw się. Po lekturze tej książki wszystko stanie się jasne).
Ten ziemski wpływ w moim kosmogramie był dla mnie objawieniem. Nie musiałam się zmieniać; wystarczyło, żebym kontynuowała swoją podróż ku uzdrowieniu i otworzyła się na tę ziemską część siebie.
W trakcie terapii zaczęłam nawiązywać kontakt ze swoją ziemskością i rozwijać inne aspekty swojego astrologicznego horoskopu. W rezultacie przeszłam emocjonalno-mentalną metamorfozę, która w naturalny sposób doprowadziła do ważnych zmian w moim życiu, a te z kolei wywarły bardzo realny i pozytywny wpływ na moje zdrowie.
W ten i na wiele innych sposobów astrologia, którą włączyłam w swoją podróż ku zdrowiu i dobremu samopoczuciu, zmieniła moje życie – a od tamtej pory zmienia też życie i zdrowie moich klientek. Te przemiany zaczęły się od zrozumienia tego, co obecnie nazywam „kosmicznym programem nauczania”. Omówimy go pokrótce, ale najpierw przyjrzyjmy się, co astrologia ma wspólnego ze zdrowiem.
Wpływ astrologii na myślenie Junga był przenikliwy i dogłębny, podobnie jak jego wpływ na współczesnych astrologów.
Liz Greene,Jung’s Studies in Astrology [Studia Junga nad astrologią]
Niektórzy z największych naukowców i myślicieli w historii wiernie studiowali astrologię w poszukiwaniu wskazówek na temat zdrowia i dobrego samopoczucia. Carl Jung, szwajcarski psycholog, twórca psychologii analitycznej i zapewne jeden z najbardziej wpływowych myślicieli dwudziestego wieku, wykorzystywał astrologię zarówno do celów osobistych, jak i zawodowych, gdy powstawała psychologia analityczna. Rozumiał i akceptował paradoks zarówno/jak i8. Jung pokazał, co to znaczy być zarówno mistykiem, jak i uczonym. Jako doktor medycyny i empiryk, darzył wielkim szacunkiem laboratoryjny rygor tradycyjnej nauki, co nie przeszkadzało mu w stosowaniu astrologii w swojej praktyce, choć nigdy nie zdołał wyjaśnić w niezaprzeczalny sposób jej działania9.
Ja, podobnie jak wielu moich kolegów i koleżanek po fachu, zainteresowałam się astrologią z tego samego powodu, dla którego korzystał z niej Jung – bo znakomicie działa. W odróżnieniu od mody na jakiś sok albo program ćwiczeń rytm ruchów Ziemi w relacji do Słońca oraz cykle Księżyca zawsze będą wpływały na stan naszego samopoczucia, bez względu na to, czy będziemy na nie zwracać uwagę, czy nie.
Jak na górze, tak i na dole. Jak wewnątrz, tak i na zewnątrz. Jak wszechświat, tak i dusza.
Hermes Trismegistos
Nieodłączną częścią pojmowania astrologii przez Junga i innych uczonych, a właściwie nieodłączną częścią astrologii samej w sobie, jest fundamentalne założenie, że wszystko i wszyscy są ze sobą wzajemnie połączeni.
To nawet nie jest nowy pogląd. Pochodzi ze starożytnej stoickiej koncepcji „kosmicznej sympatii”, znanej również jako „uniwersalna sympatia”. Kosmiczna sympatia głosi, że wszelkie ziemskie byty są nierozerwalnie połączone ze sobą nawzajem i z niebem, a to za sprawą organicznej relacji, która jednoczy je we współzależnym polu. Z tego punktu widzenia nic we wszechświecie nie może funkcjonować niezależnie i wszystko pozostaje misternie powiązane. Ta myśl skłania się ku pojęciu anima mundi, czyli „duszy świata”, której zwolennikiem był Platon. Głosi ona, że nie tylko wszystko jest ze sobą wzajemnie powiązane i współzależne, ale też, że wszystko przenika dusza lub inteligencja10.
TWÓJ ZWIĄZEK Z GWIAZDAMI
Jesteś gwiezdnym pyłem. Tak, ty.
Większość materii, z której się składamy, pochodzi z umierających gwiazd, czyli gwiazd, które umarły w wybuchach supernowych. I te gwiezdne eksplozje wciąż trwają. Mamy w sobie budulec stary jak wszechświat, a także ten, który spadł tu może zaledwie sto lat temu. I wszystko to wymieszało się w naszych ciałach11.
Według astrofizyka Karela Schrijvera, współautora Living with the Stars: How the Human Body Is Connected to the Life Cycles of the Earth, the Planets, and the Stars [Żyjąc z gwiazdami. Co łączy ludzkie ciało z cyklami życiowymi Ziemi, planet i gwiazd], nasze ciała są dosłownie zbudowane z gwiezdnego pyłu.
Ludzkie ciało jest powiązane z tym samym materiałem organicznym, który spada z nieba po wypaleniu się gwiazdy, tak samo jak nasze pożywienie, woda, którą pijemy, i planeta, na której żyjemy. Wszystkie zasoby, które codziennie wchłaniamy, aby przetrwać, mają związek z większymi kosmicznymi siłami. Nasze istnienie, nierozerwalnie połączone z wszelkim innym istnieniem, stanowi ucieleśnienie całości wszechświata.
Gdy już mamy świadomość, że wszystko jest ze sobą powiązane – ludzie i rzeczy – powstaje pytanie, jak ten związek przejawia się w naszym zdrowiu i życiu?
Odpowiedź można ująć jednym słowem: cykle.
Wszechświat podlega cyklom. Każdy cykl to proces transformacji składający się z początku, środka i końca. Od komet na niebie po hormony w ciele, różne aspekty cielesności i naszego świata uwarunkowane są okresami ubywania i przybywania, wyniszczania i regeneracji. Wszystkie tego typu cykle zachodzą jednocześnie, a często są ze sobą sprzeczne.
Astrologia umieszcza te wzajemnie powiązane elementy i ich dynamikę w szerszym kontekście, dzięki czemu możemy odnaleźć głębsze znaczenie i wewnętrzną spójność w sobie i w swoim życiu. Ta spójność przynosi nam wiele korzyści. Pomaga dostrzec sens własnej egzystencji, co przyczynia się do wzmocnienia naszego dobrostanu, ponieważ wówczas lepiej rozumiemy, dlaczego mamy podejmować jakieś działania i wprowadzać zmiany dotyczące naszego zdrowia. Pomaga też lepiej zrozumieć koordynację czasową w przyrodzie i we wszechświecie, dzięki czemu możemy zsynchronizować swoje praktyki zdrowotne z cyklami rządzącymi naszą biologią i całym życiem.
Dzięki astrologii dokładniej poznasz naturalne rytmy swojego ciała i nauczysz się reagować na przypływy i odpływy energii, maksymalizując proces regeneracji oraz kompensując wpływy procesu degeneracji. Mówiąc w skrócie, astrologia odwzorowuje te same cykle, które odzwierciedlają rytmy biologiczne naszego ciała. Cykle lunarne i solarne oraz ich wpływ na ciebie omówimy dokładnie w rozdziałach trzecim i czwartym, a na razie zapamiętaj, że cykle odgrywają ważną rolę w astrologii i kosmicznym zdrowiu.
Terapię u Debry Silverman rozpoczęłam około dwudziestego piątego roku życia. Choć wcześniej pokonałam raka, przeszłam histerektomię, wyleczyłam się z depresji i pozbyłam wyniszczających ataków paniki, mój stan zdrowia wciąż był daleki od ideału. Żadna z moich dolegliwości nie była alarmująca, ale wiedziałam, że muszę potraktować je poważnie. Miewałam intensywne palpitacje, po których dopadały mnie lęk i panika. Przez problemy z trawieniem czułam się zmęczona i wycieńczona. Na dodatek znalazłam się na zawodowym rozdrożu i nie wiedziałam, co dalej z moim związkiem. Byłam gotowa dokonać w swoim życiu znaczących zmian.
Debra zwróciła uwagę na kilka kwestii w kosmogramie urodzeniowym, które mogły mieć wpływ na moje zdrowie i życiowe wybory. Podkreśliła, że brakuje w nim energii wody, przez co mogłam być zbyt sztywna i niechętnie przeżywać emocje. Stwierdziła, że z natalnym Księżycem w Pannie jestem bardziej podatna na problemy z trawieniem. Pomogła mi zrozumieć mój horoskop urodzeniowy i zawarty w nim kosmiczny program nauczania.
Każdy człowiek ma swój kosmiczny program nauczania, czyli jedyny w swoim rodzaju plan rozwoju wyznaczony przez układ planet w chwili narodzin. Częścią tego programu są, oczywiście, lekcje, które musimy opanować, umieszczając swoje zmagania w konstruktywnym kontekście.
Jeśli spojrzymy na nie przez pryzmat kosmicznego programu nauczania, poczujemy się mniej udręczone i zdradzone przez wszechświat. Troska o własne zdrowie zacznie przynosić efekty, zamiast wydawać się stratą czasu i karą. Z takim nastawieniem możemy postrzegać swoje zmagania jako kosmiczną zachętę do rozwoju tak głębokiego, że można go osiągnąć jedynie dzięki odpowiednio wielkim wyzwaniom. Dzięki tej perspektywie możemy pozostać obecne i otwarte, a także odnaleźć sens w pozornie przypadkowym chaosie życia. Wykorzystując swoje problemy do samorozwoju, budujemy też niezbędną odporność psychiczną i rozwijamy upór, który pozwoli nam trzymać się swoich najwyższych celów i najgłębszych pragnień bez względu na wszystko.
Jako typowe Bliźnięta, które wiecznie się boją, że ominie je jakaś okazja albo zabawa, często czułam się tak, jakbym musiała zgadzać się na wszystko. W rezultacie byłam ciągle przemęczona. Debra poprosiła, żebym zmieniła ten wzorzec i spróbowała żyć w zgodzie ze swoimi naturalnymi rytmami. To oznaczało koniec pracy do późna i spotkań towarzyskich po północy. Musiałam też rozluźnić plan dnia, aby ulec pozornie irracjonalnemu pragnieniu, które kazało mi ćwiczyć w południe. Przestałam trzymać się sztywno bezlitosnego harmonogramu pracy i zaczęłam jeszcze więcej eksperymentować z zarządzaniem swoją energią, a nie czasem, co skłoniło mnie do przedłożenia tych południowych ćwiczeń nad wszystko inne. Jako ascendentalna Waga musiałam zmierzyć się z lękiem, że nie będę lubiana; na samą myśl o tym, że mam iść pod prąd, oblewałam się zimnym potem. Nauka, jak pozbyć się potrzeby zadowalania innych (to typowa przypadłość ascendentalnej Wagi) i zacząć dbać o siebie, okazała się dla mnie prawdziwym wyzwoleniem.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Edith Hamilton, Mythology: Timceless Tales of Gods and Heroes [Mitologia. Ponadczasowe opowieści o bogach i herosach] (Nowy Jork: Black Dog & Leventhal, 2017). [wróć]
National Wellness Institute, Definition of Wellness: The Six Dimensions of Wellness [Definicja wellness. Sześć wymiarów wellness], dostęp: 13 maja 2020, https://nationalwellness.org/resources/six-dimensions-of-wellness. [wróć]
Wyłącznie dla ułatwienia dyskusji na temat tych planet używam rodzaju – „ona” lub „on” – zwyczajowo przypisanego każdej z nich. Zaznaczam jednak, że nie uważam tych zaimków za ostateczne. Astrologia powstała w czasach, kiedy tradycyjne role płciowe były jedyną opcją. Od tamtej pory wiele się zmieniło. [wróć]
Phoebe Wyss, Inside the Cosmic Mind: Archetypal Astrology and the New Cosmology [Wewnątrz kosmicznego umysłu. Astrologia archetypowa a nowa kosmologia] (Edynburg, UK: Floris Books, 2014). [wróć]
Angela Duckworth, Upór. Potęga pasji i wytrwałości, przeł. P. Cieślak, Galaktyka, Łódź 2016; Angela Duckworth, „What Is Grit?” FAQ [Czym jest upór? Często zadawane pytania], dostęp: 13 maja 2020, https://angeladuckworth.com/qa/#faq-125. [wróć]
Jim Collins, Genius of the And [Geniusz ORAZ], dostęp: 13 maja 2020, https://www.jimcollins.com/concepts/genius-of-the-and.html. [wróć]
Barbara Ehrenreich, Deidre English, Witches, Midwives, and Nurses: A History of Women Healers [Wiedźmy, położne i pielęgniarki. Historia uzdrowicielek] (Nowy Jork: Feminist Press przy CUNY, 2010). [wróć]
Liz Greene, Jung’s Studies in Astrology: Prophecy, Magic, and the Qualities of Time [Studia Junga nad astrologią. Proroctwo, magia i jakości czasu] (Londyn i Nowy Jork: Routledge, 2018). [wróć]
C. G. Jung, Jung on Astrology [Jung o astrologii], red. Safron Rossi i Keiron Le Grice (Nowy Jork: Routledge, 2017). [wróć]
Richard Tarnas, Cosmos and Psyche: Intimations of a New World View [Kosmos i psyche. Sygnały nowego światopoglądu] (Nowy Jork: Viking, 2006). Więcej na ten temat znajdziesz w: Keiron Le Grice, Jung on Synchronicity and the Mechanism for Astrology [Jung o synchroniczności i mechanizmie astrologii], wywiad przeprowadzony przez Chrisa Brennana, The Astrology Podcast, odcinek 148, 16 marca 2018, https://theastrologypodcast.com/transcripts/ep-148-transcript-jung-on-synchronicity-and-the-mechanism-for-astrology/. [wróć]
Simon Worrall, How 40,000 Tons of Cosmic Dust Falling to Earth Affects You and Me [Jak 40 tysięcy ton kosmicznego pyłu opadającego na Ziemię wpływa na ciebie i mnie], „National Geographic”, 28 stycznia 2015, https://news.nationalgeographic.com/2015/01/150128-big-bang-universe-supernova-astrophysics-health-space-ngbooktalk/. [wróć]
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
C.G. Jung, Czerwona księga, przeł. J. Prokopiuk i J. Korpanty, Vis-à-vis Etiuda, Kraków 2019. [wróć]
Jim Collins, Jerry I. Porras, Wizjonerskie organizacje. Skuteczne praktyki najlepszych z najlepszych, przeł. T. Rzychoń, MT Biznes, Warszawa 2019. [wróć]