Król Olch - Magdalena Ogórek - ebook

Król Olch ebook

Magdalena Ogórek

5,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Król Olch. Wilm Hosenfeld, oficer, który uratował Władysława Szpilmana. Otto von Wächter, generał SS, który ograbił Kraków

"Świetnie napisane. Dowiedziałem się więcej o człowieku, który uratował mojego Ojca”. - Andrzej Szpilman

Fascynujące śledztwo historyczno-dziennikarskie dotyczące:

* przerzutu hitlerowskich zbrodniarzy do Ameryki Południowej

* dostępu do Tajnego Archiwum Watykańskiego

* niezwykłych losów kapitana Wilma Hosenfelda, niemieckiego oficera, który uratował Władysława Szpilmana, bohatera filmu Romana Polańskiego „Pianista”

* ratowania przez Hosenfelda sakraliów z warszawskich kościołów po upadku Powstania Warszawskiego

* nowych wątków dotyczących rabunku polskich dzieł sztuki przez Ottona von Wächtera, gauleitera Galicji, o którym Magdalena Ogórek pisała już w dwóch poprzednich bestsellerach

* zbrodni hitlerowskich, w które zamieszany był Wächter

* niewyjaśnionych tajemnic grabieży polskiego dziedzictwa przez państwo niemieckie

Biografia równoległa dwóch oficerów noszących niemiecki mundur: zbrodniarza wojennego (Otto von Wächter) i szlachetnego człowieka (Wilm Hosenfeld), który uratował wiele istnień ludzkich na terenie okupowanej Polski, o którego uwolnienie z rosyjskiego gułagu zabiegały po wojnie u władz sowieckich dziesiątki obywateli polskich, a przede wszystkim Władysław Szpilman.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 235

Oceny
5,0 (2 oceny)
2
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
kajaz

Nie oderwiesz się od lektury

Brawo dla autorki. Bardzo fajnie napisana książka o dwóch Niemcach, o dwóch zupełnie innych charakterach. Widać, że autorka poświęciła bardzo dużo czasu by przedstawić nam tą publikację. Polecam miłośnikom historii II wojny światowej.
10
Pioterski

Nie oderwiesz się od lektury

Dobra!
00

Popularność




Projekt okładki i stron tytułowych Robert Kempisty

Ilustracje na okładce Wolna domena oraz zbiory autorki

Redakcja językowa Katarzyna Litwinczuk

Korekta Małgorzata Ablewska, Karolina Kuć, Elżbieta Steglińska

Z języka niemieckiego teksty przełożyła Anna Ronin

Dyrektor wydawniczy Maciej Marchewicz

Skład i łamanie wersji do druku TEKST Projekt

ISBN 9788368123135

Copyright © Magdalena Ogórek Copyright © for Zona Zero Sp. z o.o., Warszawa 2024

 

WydawcaZona Zero, Sp. z o. o.ul. Łopuszańska 3202-220 Warszawatel. 22 836 54 44, 877 37 35 faks 22 877 37 34e-mail: [email protected]

 

Przygotowanie wersji elektronicznejEpubeum

Wstęp

Szanowni Czytelnicy!

Gdy z początkiem 2016 roku trafiłam do starego zamku w Austrii i zastałam tam Horsta, syna byłego generała SS Ottona von Wächtera, nie sądziłam, że rozpoczyna się najciekawsza historia w moim życiu.

W rodzinnych archiwach von Wächterów ukrytych w szafach wielowiekowego zamczyska znalazłam dowody zbrodni popełnionych na Polakach i Żydach podczas II wojny światowej. Odkryłam dokumenty potwierdzające grabież, jakiej niemiecki okupant dopuścił się wobec polskiego dziedzictwa narodowego.

Ruszyłam zatem śladami hitlerowskich zbrodniarzy.

Przez osiem lat pokonałam tysiące kilometrów, by móc jak najwierniej odtworzyć przebieg minionych zdarzeń – w wielu wypadkach utajnionych przez służby. Pracowałam w archiwach w Austrii, na Ukrainie (przed wybuchem wojny), w Niemczech i we Włoszech.

Uzyskałam dostęp do Tajnego Archiwum Watykańskiego (jeszcze przed decyzją papieża o otwarciu dostępu do dokumentów z okresu pontyfikatu Piusa XII).

Badając liczne dokumenty, potwierdziłam istnienie szczurzego szlaku – drogi ucieczki, którą poruszali się niemieccy i austriaccy zbrodniarze, chcąc uciec przed odpowiedzialnością za popełnione czyny.

Wśród pożółkłych papierów, urzędowych rejestrów i setek imion znajdowałam ich oboje: Charlotte i Ottona Wächterów.

Szybko okazało się, że poszukiwania archiwalne nie wystarczą: musiałam wskrzesić świat, który przeminął; poczuć strach zimnej wojny, jaki po 1945 roku zasnuł uliczki nad Tybrem, a przede wszystkim unieść emocjonalny bagaż towarzyszący owej historii.

Odkrycie w archiwach CIA prawdziwej przyczyny śmierci Ottona von Wächtera było przełomem w mojej pracy badawczej i stanowiło zwrot w rozmowach z Horstem von Wächterem.

Dzięki podjętym staraniom 26 lutego 2017 roku syn byłego generała SS zwrócił miastu Kraków trzy dzieła sztuki, zrabowane przez jego matkę podczas II wojny światowej – wydarzenie relacjonowały media na całym świecie.

Gdy opadły emocje, usiadłam przy biurku i ubrałam w słowa burzliwe osiem lat poszukiwań: tak powstały dwie książki – Lista Wächtera oraz Kat kłania się i zabija. Obie spotkały się z wielkim zainteresowaniem z Państwa strony, za co jestem ogromnie wdzięczna.

Z uwagi na liczne, powtarzające się prośby Czytelników ponownie ruszyłam w podróż. Rzymskie ścieżki pokryte patyną czasu prowadziły mnie do coraz to nowych, pełnych tajemnic zaułków.

W tajnych archiwach ścierałam wieloletni kurz z teczek i wyjmowałam dokumenty, o których istnieniu wcześniej nikt nie miał pojęcia.

W Centrum Szymona Wiesenthala w Wiedniu odkryłam trop wiodący do inwentarza Wächtera, za co zawsze będę dozgonnie wdzięczna Efraimowi Zuroffowi, słynnemu łowcy nazistów.

By moje książki mogły stanowić opowieść kompletną, odbywałam trudne rozmowy z dziećmi zbrodniarzy Trzeciej Rzeszy, potomkami esesmanów i komendantów obozów koncentracyjnych (odmówiła mi jedynie rodzina Josefa Mengelego).

Mając świadomość, iż przygotowuję dla Państwa tom trzeci będący dopełnieniem trylogii dotyczącej Wächtera, borykałam się z osobistą potrzebą udowodnienia, że w każdym zbiorowym szaleństwie zawsze znajdzie się jeden Sprawiedliwy. Od kilku lat chciałam zmierzyć się z historią kapitana Wilma Hosenfelda, bohatera słynnej sceny z filmu Pianista Romana Polańskiego – oto w ruinach Warszawy Niemiec ratuje Żyda, słynnego polskiego kompozytora, Władysława Szpilmana.

Zaczęłam zadawać pytania: kim był ów człowiek w mundurze Wehrmachtu? Czy okazana pomoc była jednorazowym zrywem człowieczeństwa? Jeśli zło jest banalne, to jakie jest dobro?

Odpowiedzi przeszły najśmielsze oczekiwania – tak narodził się Król Olch, najbardziej osobista z moich książek.

Oddaję ją Państwu.

Prolog

Wilm Hosenfeld

„widziałem konanie straszniejsze niż śmierć dzieci.

(...) ostatni wśród nocy krzyk zamknęły mury.

Nie byłem aniołem – bez skrzydeł kto uleci?”

     K.K. Baczyński, Ballada o szczurach

1 października 1944 roku

 

W Warszawie dogorywa powstanie.

Początkowo planowane na kilka dni (wybucha 1 sierpnia) – trwa ponad dwa miesiące, stając się największą akcją zbrojną w okupowanej przez Niemców Europie.

 

Zaskoczeni bohaterskim zrywem warszawiaków hitlerowcy z wściekłością podejmują akcję odwetową – Himmler osobiście interweniuje w Berlinie, by uzyskać decyzję o brutalnej pacyfikacji miasta.

SS otrzymuje rozkaz stłumienia powstania za pomocą wszelkich dostępnych środków. Cywile mordowani są wbrew obowiązującemu międzynarodowemu prawu wojennemu – na ulicach miasta konają mężczyźni, kobiety i dzieci („polskich mieszkańców należy wyciąć w pień, nie oglądając się na cokolwiek”).

Wszystkie ciągi ulic niszczone są ogniem – zgodnie z rozkazem Hitlera Warszawa ma „zostać zrównana z ziemią”.

W połowie października, po kapitulacji Armii Krajowej, przeprowadzona zostaje ewakuacja resztek ludności cywilnej, która przeżyła hekatombę.

Wśród dymiących rumowisk zapada martwa cisza.

Wysadzony Pałac Saski, piętrzące się stosy nut pod Teatrem Narodowym, popalone archiwalia przed gmachem Biblioteki Narodowej, ograbione Muzeum Narodowe, zrównany z ziemią Zamek Królewski – stolica staje się miastem ruin.

W gruzach kościoła Świętego Krzyża w kurzu i pyle wala się serce Chopina.

Trwa systemowe plądrowanie zniszczonej tkanki miasta. Przez kilka tygodni Niemcy wywożą wszelkie wartościowe rzeczy, dzieła sztuki, łupią polskie domy. Zabierają wszystko: cenne obrazy, kosztowności, porcelanę, srebrne łyżeczki.

Warszawa dogasa.

Wilm Hosenfeld

Początek listopada, 1944 roku

 

Wśród zgliszcz jednego z wielu obróconych w perzynę warszawskich kościołów powolnym krokiem przechadza się kapitan Wehrmachtu.

Potyka się o przewrócone lichtarze, zbrukane kurzem księgi, potłuczone wazony, spogląda na walające się w brudzie i pyle szaty liturgiczne.

W bezkształtnej masie gruzu, który kiedyś był nawą główną, widać zdewastowany ołtarz, zbezczeszczone tabernakulum. Niemiec mruży oczy – ma wrażenie, że coś mży w oddali, mieni się złotem wśród mroku smutnego rumowiska. Kilka kroków dzieli go od niezwykłego odkrycia – pośrodku rozdartego ołtarza stoi złota monstrancja.

Oficer delikatnie okrywa ją płaszczem i zabiera do swojego mieszkania przy stadionie sportowym warszawskiej Legii (tam mieści się Szkoła Sportowa Wehrmachtu).

Wieczorem napisze do żony:

 

„Nie wierzyłem własnym oczom, gdy dzisiaj rano udałem się do pobliskiego kościoła i wśród innych możliwych przedmiotów zastałem tę stojącą na ołtarzu kosztowność. Z początku myślałem, że jest odlana ze złej jakości stopu, inaczej nie potrafiłem sobie wytłumaczyć, dlaczego jeszcze tam stała. (...) Być może dostanę samochód i razem z wieloma szatami, które walają się w zakrystii, zawiozę ją arcybiskupowi. Mieszka, zdaje się, na przedmieściach W[arszawy]”1.

 

Niemiec, który zabezpiecza kościelne sacrum, nazywa się Wilm Hosenfeld. W rodzinnym domu w Fuldzie zostawił żonę i czwórkę dzieci.

 

„Bądź moją kochaną, dzielną Annemie [Annemarie] i czekaj na mnie; pewnego dnia wrócę do Ciebie i ucałuję Cię”2.

 

7 listopada 1944 roku Hosenfeld przekazuje monstrancję oraz „inne sprzęty mszalne” na ręce biskupa Antoniego Władysława Szlagowskiego (hierarcha wbrew żądaniu okupanta nie opuścił stolicy podczas Powstania Warszawskiego).

Jakiś czas później Wilm Hosenfeld zabezpiecza jeszcze jedną monstrancję, „także bardzo kosztowną”. Gdy w kościele na resztce posadzki widzi rozsypane komunikanty, pieczołowicie je zbiera, delikatnie strącając palcami pył.

Wszystkie zabezpieczone świętości odbiera pełnomocnik biskupa Szlagowskiego.

Szkic monstrancji sporządzony na papierze listowym dotrze do żony. Rysunek przetrwa w domowym archiwum.

Z kolei złote sakrarium trafi po wojnie do jednego z odbudowanych w stolicy kościołów – wiedzę o tym fakcie przechowa biskup polowy Wojska Polskiego.

Przez następne lata w warszawskim ordynariacie opowiadano po cichu historię o Niemcu, który spod gruzów powstania wydobył bezcenne kościelne kosztowności i uchronił od zniszczenia.

Z czasem przekaz nieco zaciera się, słabnie. Po kilkudziesięciu latach trudno już z całą pewnością wskazać kościół, do którego trafiła ocalała monstrancja.

* * *

17 listopada 1944 roku Wilm Hosenfeld usiłuje znaleźć coś na kształt kwatery dla oddziałów, które „być może przybędą do nas”.

Przy okazji wspomina żonie o sytuacji w Warszawie:

 

„Miasto jest martwe. Szukamy wśród spalonych ulic jakiegoś zapomnianego domu, który nadawałby się jeszcze do użytku. To, jak tu wygląda, jest nie do opisania”3.

 

Podczas poszukiwań dociera do alei Niepodległości, gdzie ostało się jeszcze kilka willi.

Hosenfeld wybiera jedną z nich, wchodzi przez wypalone drzwi, sprawdza stan budynku, wreszcie dociera na ostatnie piętro. Po wstępnych oględzinach chce ruszyć ku wyjściu, gdy wtem słyszy hałas dobiegający z tej samej kondygnacji.

 

– Czy ktoś tu jest? – wypowiedziane szeptem pytanie zawisło w gęstej od pyłu ciszy.

 

Stanowczym krokiem rusza za śladem odgłosu i po chwili jego zdumionym oczom ukazuje się następujący obraz: wychudzony, brudny mężczyzna resztką sił przekłada pokrywki garnków, rozpaczliwie szukając czegoś do jedzenia. Głód sprawia, że całą swoją uwagę skupia na tej tylko czynności, nie słyszy zatem wchodzącego do pomieszczenia kapitana Wehrmachtu.

 

– Was suchen Sie hier?

Niemieckie słowa rozdzierają powietrze jak brzytwa, nieznajomy zastyga w bezruchu. Wreszcie odwraca się – bardzo powoli, każdy ruch naznaczony jest bólem.

– Was suchen Sie? – powtarza Hosenfeld. – Nie wie pan, że w tej chwili wprowadza się tutaj sztab obronny Warszawy?

Słychać, jak przyspiesza oddech, jak drży nabrzmiałe od strachu powietrze.

– Kim pan jest? – Niemiec ponawia pytanie.

Po krótkiej chwili z wyschniętych ust wydobywają się słowa:

– Pianista. Jestem pianistą.

Hosenfeld przygląda się nieznajomemu z niedowierzaniem, następnie spogląda w stronę drzwi wiodących do innych pokoi mieszkalnych i oznajmia rozkazująco:

– Pójdzie pan ze mną.

 

Chwila zawahania. Mężczyzna wstaje z trudem. Utyka na nogę, gdy mijają kolejny pokój.

Następne pomieszczenie, pod ścianą zakurzony fortepian.

Oficer wskazuje ręką:

– Niech pan coś zagra.

Znowu wahanie. Niemiec domyśla się, czego boi się nieznajomy:

– Niech pan gra. Gdyby ktoś nadchodził, schowa się pan w spiżarni, a ja powiem, że grałem, by wypróbować instrument.

Zbieg powoli układa dłonie na klawiaturze zasnutej pyłem.

W opustoszałym domu rozbrzmiewają czarne jak smoła nuty.

Wpierw nieśmiało, następnie mocniej – klawisze wygrywają dźwięki, które układają się w Nokturn cis-moll Chopina.

Utwór, jak wyrzut sumienia, odbija się echem od ścian, płynie z otwartych okien, by ostatecznie zamilknąć w martwym zaułku utkanym z ruin.

Niemiec odwraca głowę.

Pianista kończy grać.

Nieme sekundy wloką się w nieskończoność.

– Pan się tu ukrywa? Nie może pan tu zostać. Trzeba wywieźć pana za miasto, na wieś. Tam będzie bezpiecznie.

Nieznajomy potrząsa z rozpaczą głową:

– Mnie nie wolno stąd wyjść.

W tym momencie Hosenfeld pojmuje prawdziwe położenie zbiega.

– Jest pan Żydem?

Strach. Słowo, które padnie, będzie na wagę życia. Sekundy wloką się w nieskończoność.

– Tak.

Niemiec posępnieje.

Gdzieś w oddali słychać odgłos wystrzałów – 400 metrów dalej hitlerowcy wysadzają Bibliotekę Narodową.

– No tak. W takim razie naprawdę musi pan tu zostać.

Rozgląda się chwilę, po czym pyta stanowczo:

– Gdzie jest pańska kryjówka?

– Na strychu.

– Proszę mi pokazać.

Hosenfeld fachowo przeprowadza inspekcję poddasza. Odkrycie – pod załamaniem dachu znajduje się wnęka, coś na kształt dodatkowego półpiętra.

Niemiec poleca banicie zająć to miejsce – tak będzie bezpieczniej. Sam penetruje kolejne pomieszczenia – w jednym z nich znajduje drabinę.

– Proszę wciągać ją na górę za każdym razem, gdy pan się schowa. Ma pan coś do jedzenia?

– Nie. Szukałem, gdy pan się tu pojawił.

– To nic, to nic – rozgląda się, jakby zakłopotany. – Ja panu przyniosę.

Pianista nie jest już w stanie ukryć najwyższego zdumienia. Emocje biorą górę nad strachem.

– Czy pan jest Niemcem?

Smukły oficer oblewa się czerwienią.

– Tak, jestem Niemcem – odpowiada, następnie szorstkim gestem podaje muzykowi dłoń na pożegnanie.

 

Po trzech dniach Hosenfeld ponownie zjawia się przy alei Niepodległości 223. Jest już zupełnie ciemno, gdy na strychu rozlegają się słowa, szeleszcząc w języku Goethego:

– Halo! Jest pan tam?

Hosenfeld rzuca pianiście pakunek. Żyd wyczuwa przez papier kilka bochenków chleba oraz zawiniętą w pergamin marmoladę.

– Błagam, niech pan zaczeka.

Niemiec się niecierpliwi:

– Widział mnie wartownik, nie mogę zostać długo.

– Gdzie są sowieckie wojska?

– Na Pradze. Niech pan wytrwa kilka tygodni. Wojna skończy się najpóźniej na wiosnę. Niech pan wytrwa, słyszy pan? – rzuca na pożegnanie.

I znów bezkształtna cisza zapada w oblepiającej strych ciemności.

 

Przez kilka tygodni Hosenfeld regularnie dostarcza chleb nieznajomemu, celowo owijając pieczywo w aktualne gazety.

12 grudnia zjawia się ostatni raz. Przynosi większy niż do tej pory zapas jedzenia oraz ciepłą pierzynę.

– Opuszczam Warszawę wraz ze swoim oddziałem.

Zbieg wychyla się ze swojego ukrycia.

– Niech pan posłucha – Żyd zdobywa się na odwagę, by wziąć Niemca za rękę. – Nie zna pan mojego nazwiska. Chciałbym, by pan je poznał i zapamiętał, może się przyda. Nie wiemy, co będzie po wojnie.

Oficerskie spojrzenie – poważne, z ukosa.

– Jak pan się nazywa?

– Szpilman. Nazywam się Władysław Szpilman4.

Niemiec uśmiecha się lekko.

– Dobre nazwisko dla muzyka5.

Otto von Wächter

„Szakale nawoływać się będą w ich pałacach

i hieny wyjąc w ich przepysznych gmachach.

Godzina jego się zbliża,

jego dni nie będą przedłużone”

Iz 13,22

 

Z początkiem 1944 roku polski Lwów spłynął krwią, niemniej nastrój Ottona von Wächtera, gubernatora dystryktu galicyjskiego (na terenie okupowanej Polski6), był jeszcze względnie dobry. Jego skłonna do depresyjnych stanów małżonka promieniała – zaszła w ciążę z szóstym dzieckiem. Gdy kilka miesięcy wcześniej (maj 1943) Charlotte von Wächter dokonała aborcji (trzeciej w trakcie małżeństwa) – bała się, czy jeszcze będzie mogła urodzić potomstwo. „Szóste dziecko bardziej zbliży rodzinę” – napisała w pamiętniku, następnie z zadowoleniem spojrzała przez okno okazałej rezydencji mieszczącej się przy ulicy Ponińskiego – w najbardziej reprezentacyjnej dzielnicy zajętego przez Niemców Lwowa.

Otto von Wächter

Styczeń skuł stolicę Galicji lodem i niepokojem.

Sowieckie służby zleciły swojemu najlepszemu agentowi wykonanie wyroku śmierci. Nikołaj Kuzniecow w przebraniu niemieckiego oficera zabił pod domem Wächtera jego zastępcę, wicegubernatora Ottona Bauera. Ciężarna Charlotte odchodziła od zmysłów.

Stalowe oczy Ottona nie okazały strachu – kilka miesięcy wcześniej o potencjalnym niebezpieczeństwie ostrzegł go OUN7. Treść meldunku mówiła jasno, że NKWD planuje zamach na jego życie. Jednak ani Wächter, ani jego najbliższe otoczenie nie mieli wiedzy, czy Kuzniecow zabił Bauera przez pomyłkę, czy sowieckie służby w ostatniej chwili zmieniły zlecenie8.

* * *

W Europie wieje wiatr zmian. Hitlerowcy wycofują się z terenów okupowanych, jednocześnie akcje odwetowe zdecydowanie przybierają na sile. 24 marca 1944 roku w Grotach Ardeatyńskich Niemcy mordują cywilów, 335 Włochów i Żydów – w zemście za przeprowadzoną dzień wcześniej w Rzymie akcję włoskiego ruchu oporu. Pijani Erich Priebke i Karl Hass rozkazują żyjącym klękać na trupach, strzelają na oślep, następnie zamurowują grotę. Jęki konających słychać jeszcze przez wiele godzin – coraz słabsze, aż całkowicie cichną9.

* * *

Z końcem marca zima we Lwowie nieco odpuszcza – Charlotte z dziećmi wyjeżdża z miasta. Wcześniej Otto zleca transport dzieł sztuki zagrabionych w okupowanym polskim mieście. Wächterowi pomaga historyk sztuki Wilhelm Ernst Palezieux, który specjalnie w tym celu przybywa do Lwowa z dawnej stolicy Polski, Krakowa. Ów Szwajcar pieczołowicie zabezpiecza obrazy Matejki, cenne arrasy oraz antyczne meble, które wskazuje mu Charlotte, następnie wysyła na Dolny Śląsk transport pełen zrabowanych polskich dóbr kultury.

Gdy w kwietniu Armia Czerwona znajduje się w odległości około 200 km od Lwowa, Führer na wniosek Himmlera awansuje Wächtera do stopnia Gruppenführera SS.

20 lipca w Wilczym Szańcu dochodzi do nieudanego zamachu na życie Hitlera. „Nikomu nie można już ufać”10 – pisze do Ottona zaniepokojona Charlotte o akcji pułkownika Clausa Schenka von Stauffenberga.

Dzień po zamachu Sowieci bombardują Lemberg, w tym willę Wächterów przy ulicy Ponińskiego. „Dystrykt Galicja jest praktycznie stracony”11 – pisze Wächter 26 lipca do generalnego gubernatora Hansa Franka. Kilka godzin później opuszcza Lwów, który po wojnie decyzją mocarstw nie będzie już polski. Póki co, Armia Czerwona stoi u bram miasta.

Otto z żalem opuszcza Lwów. Czuje więź z tym miejscem.

Składa wizytę w Starym Samborze w sztabie dywizji Waffen-SS (Galizien), którą rok wcześniej za zgodą Himmlera powołał do życia. Stamtąd rusza do Krakowa, gdzie odbiera meldunek od Palezieux: bezcenne dzieła sztuki, które SS-Gruppenführer Wächter zrabował (Palezieux użyje słowa „zgromadził”) we Lwowie, są odpowiednio „zabezpieczone” (to polisa na czasy „po wojnie”). Otto oddycha z ulgą.

 

Z końcem lipca 1944 roku Wächter dociera do Berlina, gdzie otrzymuje oficjalne zwolnienie z funkcji gubernatora dystryktu Galicja.

„Jest nam pilnie potrzebny we Włoszech” – uzasadnia Führerowi Himmler12.

W ten sposób dawny gubernator Krakowa i Galicji zostaje szefem administracji wojskowej w północnej Italii. Równolegle z nominacją Ottona szef sztabu Himmlera Karl Wolff obejmuje dowództwo SS i policji.

Administracja wojskowa Wächtera ma swój przyczółek w Fasano nad malowniczym jeziorem Garda, nieopodal miasta Salò, siedziby Mussoliniego. Otto czerpie siły z piękna okolicy, („dużo pływam”)13, pisze do żony listy, w których podnosi ją na duchu.

* * *

Z początkiem sierpnia w korespondencji Ottona zaczynają pojawiać się wzmianki o wyjazdach na północ do małego, niezwykle urokliwego miasta Bolzano leżącego u podnóża Dolomitów. Podróże inicjuje nowy przyjaciel Wächtera, generał Karl Wolff („kochany Wolffi”)14.

80 lat po wojnie CIA ujawni, że ciche, niewielkie Bolzano już w 1944 roku było intensywnie penetrowane przez amerykańskie służby15. W 1946 roku CIC (kontrwywiad amerykański) umieści tu swą tajną rezydenturę werbującą najgorszych niemieckich i austriackich zbrodniarzy wojennych, by skorzystać z ich wiedzy, gdy zakończy się światowy konflikt16. To tutaj pojawi się morderca z Grot Ardeatyńskich, Karl Hass; to tu zatrzyma się Josef Mengele w drodze do Rzymu.

* * *

24 sierpnia 1944 roku Charlotte rodzi córkę Sieglinde. W pradawnych germańskich eposach, które z początkiem lat 30. XX wieku ożywiła Trzecia Rzesza, imię to oznaczało zwycięstwo.

W Warszawie trwa powstanie brutalnie tłumione przez Niemców.

Podczas morderczej pacyfikacji miasta (do 2 października 1944 roku) ginie około 200 tysięcy warszawiaków. Gdy bruk stolicy Polski spływa krwią, Niemcy okradają prywatne mieszkania, muzea i galerie. Na Krakowskim Przedmieściu w brudzie i pyle leży figura Chrystusa, która wcześniej ozdabia wejście do kościoła Świętego Krzyża.

Podobnie jak kiedyś, gdy w 1940 roku Charlotte von Wächter nakazała wyrwać marmury z kościoła w Wiśniczu17, by ozdobić nimi swoją posiadłość w podkrakowskich Przegorzałach, tak teraz Niemcy świętokradczo plądrują warszawskie kościoły.

Na przedmieściach okupowanej Warszawy stacjonują Sowieci, beznamiętnie przyglądając się agonii miasta.

 

We wrześniu Hitler przyznaje Wächterowi uprawnienia emerytalne, a Himmler wysyła gratulacje Charlotte z okazji narodzin dziecka18.

Z końcem miesiąca alianci docierają do Rzymu.

 

W Trieście przyjaciel Ottona, Odilo Globocnik, dokonuje dalszej rzezi na ludności cywilnej. Wächter narzeka, że kampania terroru nie jest tak drastyczna, „jak byśmy sobie tego życzyli”19. Jednocześnie martwi się o dzieła sztuki, które przywłaszczył w Krakowie i we Lwowie. Część z nich Charlotte ukryła na terenie Austrii, jednak wiele z bezcennych eksponatów pojechało specjalnym transportem do pałacu barona Richthofena w Seichau20 (dziś Sichów na Dolnym Śląsku).

 

W Krakowie Hans Frank również zleca pilne spakowanie polskich dóbr kultury – zabezpiecza dla siebie dzieła sztuki o unikalnej wartości. Z końcem 1944 roku z Wawelu wyjeżdżają transporty przygotowane przez Wilhelma Palezieux oraz austriackiego historyka sztuki Eduarda Kneisela – także dotrą do Seichau na Dolnym Śląsku. Wśród nich, w specjalnej skrzyni, spoczywać będą Dama z gronostajem Leonarda da Vinci, Krajobraz z miłosiernymSamarytaninem Rembrandta oraz wydarty z renesansowej ramy Portret młodzieńca Rafaela Santiego.

* * *

Gdy w Warszawie dogorywa powstanie, Wächter zaczyna zdawać sobie sprawę, że czasy wystawnych rautów i beztroskich przyjęć bezpowrotnie minęły.

Kilkaset kilometrów dalej włoski korespondent wojenny, dziennikarz „Corriere della Sera” Curzio Malaparte kończy pisać swoją książkę. Opisuje w niej m.in. kolację na Wawelu, w której brał udział – na zaproszenie samego generalnego gubernatora Franka.

W prywatnych wawelskich apartamentach

 

„dwóch lokajów w liberii roznosiło kawę, likiery i słodycze, poruszając się bezszelestnie po miękkim francuskim dywanie. Na małych weneckich stoliczkach z zielono-złotej laki stały butelki starego francuskiego koniaku znakomitej marki, szkatułki z hawańskimi cygarami, srebrne tace pełne kandyzowanych owoców i słynnych polskich czekoladek Wedla”21.

 

(...) Małżonka gubernatora, Brigitte, częściej niż na innych

 

„spoglądała na gubernatora Krakowa Wächtera, szczupłego, wykwintnego młodzieńca o niewinnym czole i białych dłoniach, których nawet krew Dollfussa nie zdołała splamić”22.

 

Obok uśmiechnięta frau Wächter („ładna”).

 

„Mówiło się prawie wyłącznie o Polakach, (...) jak zawsze ze złośliwą pogardą, ale dziwnie pomieszaną z jakimś niezdrowym poczuciem urazy, goryczy, (...) podświadomej zawiści i zazdrości”23.

* * *

W 1945 roku Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze oskarża Ottona o zabicie ponad stu tysięcy Polaków i Żydów. Wächter ucieka, Charlotte zostaje w Austrii.

Odilo Globocnik popełnia samobójstwo przez zażycie cyjanku potasu.

Hans Frank zostaje stracony jako ludobójca odpowiedzialny za wymordowanie 4 milionów istnień ludzkich.

Były to rachunki jedynie szacunkowe, nieoddające całego ogromu zła.

* * *

Na prośbę krakowskich profesorów, historyków sztuki, Polska Komisja ds. Badań Zbrodni Hitlerowskich wnioskuje, aby także Charlotte von Wächter umieszczono na liście poszukiwanych zbrodniarzy wojennych i grabieżców polskich dóbr kultury24.

 

„Przeznaczenie kłębi się wokół nas”25 – pisze Otto w liście do żony.

Przypisy

1 W. Hosenfeld, „Staram się ratować każdego”. Życie niemieckiego oficera w listach i dziennikach, tł. A. Tycner, J. Tycner, M. Tycner, P. Tycner, W. Tycner, red. naukowa E.C. Król, W. Lipscher, Warszawa 2007, s. 836.

2Tamże.

3Tamże, s. 841.

4 Niemieckie słowo „Spielmann” (czyli „grajek, muzyk”) wypowiada się „Szpilman”.

5 Aby jak najwierniej odtworzyć spotkanie Władysława Szpilmana z Wilmem Hosenfeldem, korzystałam ze wspomnień tego pierwszego zawartych w wyśmienitej pozycji Pianista. Książka ukazała się dzięki inicjatywie syna kompozytora, Andrzeja Szpilmana, i stała się światowym bestsellerem. Na jej podstawie Roman Polański wyreżyserował słynny film o tym samym tytule.

W. Szpilman, Pianista. Warszawskie wspomnienia 1939–1945, Kraków 2002, s. 167–171.

6 Archiwum rodziny von Wächter (dalej: AFW) znajdujące się w posiadaniu syna Horsta von Wächtera. Horst von Wächter udzielił mi niezbędnego podczas pracy dostępu do źródeł rodzinnych (dokumenty, fotografie, dzienniki) oraz wyraził zgodę na wykonanie kopii całego zasobu znajdującego się w jego posiadłości.

7Auf Moskaus Behehl planen die bolschewistischen Agenten ein Attentat gegen den galizischen Gouverneur und beobachten schon jetzt seine Wohnung und Bewegungen in Lemberg. Dokument znajduje się w archiwum rodzinnym Horsta von Wächtera, nosi datę 28 września 1943 r. Sygn. S III 454-13 A 43-Bb.

8 AFW.

9 V. Failmezger, Rome. City in Terror. The Nazi Occupation 1943–1944, Oxford 2020, s. 354.

10 AFW.

11Tamże.

12Tamże.

13Tamże.

14Tamże, prywatna korespondencja pomiędzy gen. Karlem Wolffem a Ottonem von Wächterem.

15 G. Steinacher, Nazis on the Run. How Hitler’s Henchmen Fled Justice, Oxford 2011, s. 16–19, 33–40, 146–147.

16Tamże.

17In 1942 the Waechters looted the church in Wisnicz, taking away valuable marble and stone sculptures to their residence in Przegorzały near Cracow, Archiwum Akt Nowych, I-1056, I-1054, Raporty prof. Karola Estreichera z Polski (nr 2/1941, nr 10/1944).

P. Potocka, Dziennik Wydarzeń w Muzeum XX. Czartoryskich, kopia maszynopisu w posiadaniu autorki, s. 76.

18 AFW.

19Tamże.

20Tamże.

21 C. Malaparte, Kaputt, tł. B. Sieroszewska, Warszawa 1983, s. 90.

22Tamże, s. 85.

23Tamże, s. 91.

24The wife of Waechter, Governor of Cracow, chose for their own houses items which they liked from the National Museum at Cracow; The German New Order in Poland, published for The Polish Ministry of Information by Hutchinson & Co. Publishers Ltd., London 1941, s. 457.

K. Buczkowski, F. Kopera, Straty i zniszczenia dzieł sztuki i zabytków w Krakowie [w:] Kraków w latach okupacji 1939–1945. Studia i materiały, „Rocznik Krakowski” t. 31, Kraków 1949–1957, s. 139–152.

25 AFW.