Królik, królewna i marmolada - Leopold Chauveau - ebook + książka

Królik, królewna i marmolada ebook

Chauveau Leopold

0,0
36,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

"Jeszcze półtora roku temu nie wiedziałem nawet, jak prawidłowo wypowiedzieć nazwisko Leopolda Chauveau, dzisiaj witam jego kolejną książkę z radosnym podekscytowaniem − czyli tak, jak każdy czytelnik reaguje na nowe dzieło ulubionego autora."

Grzegorz Kasdepke

„Królik, królewna i marmolada” to kolejna – po „Cudownych kuracjach doktora Popotama” − bajka Leopolda Chauveau, którą po wielu latach odkrywamy dla polskich czytelników. Tym razem zabierzemy Was w niezwykłą podróż z Królikiem. Usiądźcie wygodnie, zamknijcie oczy i poznajcie małego chłopca, który od urodzenia nie rośnie, tylko się kurczy, ale tak jak inne dzieci marzy o wielkich przygodach. Pewnego dnia, gdy wyobraża sobie flotę statków kołyszących się o zachodzie słońca na morskich falach, zdobywa się na odwagę i postanawia wyruszyć na wielką wyprawę. W okolicy nie ma ani okrętu, ani morza, ale jemu wystarczy drewniak taty zepchnięty do pobliskiej rzeki. Tak oto rozpoczyna się opowieść będąca mieszanką humoru i poezji, fantazji i rzeczywistości, od której się oddalimy, aby odkryć razem z Królikiem nieznane krainy... W świat tej wyimaginowanej podróży pomogą przenieść się najmłodszym czytelnikom niezwykle sugestywne i ponadczasowe czarno-białe ilustracje, które niczym fotograficzne migawki utrwalają każdą przygodę bohatera.

Jeśli już znacie „Cudowne kuracje Doktora Popotama”, to z pewnością nie trzeba Was zachęcać do sięgnięcia po „Królika, królewnę i marmoladę”. A jeśli jeszcze nie wiecie, kim jest Léopold Chauveau… koniecznie musicie poznać niezwykły, mądry i zabawny świat jego wyobraźni!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 23

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ty­tuł ory­gi­nału: Hi­sto­ire de Ro­ite­let
Opieka re­dak­cyjna: MO­NIKA SZEW­CZYK
Opra­co­wa­nie re­dak­cyjne: IRMA IWASZKO
Ko­rekta: AGATA NO­CUŃ, EL­WIRA WY­SZYŃ­SKA
Pro­jekt okładki: TO­MASZ LEC
Co­py­ri­ght © Edi­tions La Joie de lire SA, 1999 na pod­sta­wie pierw­szego wy­da­nia Vic­tor At­tin­ger, 1928
For the Po­lish edi­tion Co­py­ri­ght © 2024, Noir sur Blanc, War­szawa
For the Po­lish trans­la­tion Co­py­ri­ght © 2024, Ma­ria Racz­kie­wicz-Śle­dziew­ska
ISBN 978-83-7392-971-5
Ofi­cyna Li­te­racka Noir sur Blanc Sp. z o.o. ul. Fra­scati 18, 00-483 War­szawa
Za­mó­wie­nia pro­simy kie­ro­wać: – te­le­fo­nicz­nie: 800 42 10 40 (li­nia bez­płatna) – e-ma­ilem: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl – księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.noir.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Mar­mo­lada o smaku szowo

Jesz­cze pół­tora roku temu, gdy po­pro­szono mnie o na­pi­sa­nie wstępu do „Cu­dow­nych ku­ra­cji dok­tora Po­po­tama” (które oka­zały się cu­downe pod wie­loma wzglę­dami), nie wie­dzia­łem na­wet, jak pra­wi­dłowo wy­po­wie­dzieć na­zwi­sko Le­opolda Chau­veau (pod­po­wiem: szowo), dzi­siaj wi­tam jego ko­lejną książkę z ra­do­snym pod­eks­cy­to­wa­niem – czyli tak, jak każdy czy­tel­nik re­aguje na nowe dzieło ulu­bio­nego au­tora.

A prze­cież świat nie­omal za­po­mniał o ge­nial­nym fran­cu­skim ar­ty­ście (pi­sa­rzu, rzeź­bia­rzu, gra­fiku) na dłu­gie dzie­się­cio­le­cia!

Kim był, można się do­wie­dzieć z bio­gramu umiesz­czo­nego na końcu tej książki. Waż­niej­sze wy­daje się py­ta­nie: kim Léo­pold Chau­veau od­tąd b ę d z i e? Ar­che­olo­gia li­te­racka rzadko do­ko­puje się do po­dob­nych skar­bów, a je­żeli już, to nie po to, aby po­now­nie za­sy­py­wać je pia­skiem nie­pa­mięci. Au­tor „Cu­dow­nych ku­ra­cji...” czy „Kró­lika...” po­wi­nien zna­leźć swoje miej­sce wśród ta­kich tu­zów jak Fran­ciszka i Ste­fan The­mer­so­no­wie czy Le­onora Car­ring­ton.

Wy­prze­dzał epokę?

Oj tak!

Wie­dział, że książki na­leży jed­no­cze­śnie czy­tać, oglą­dać, wą­chać, do­ty­kać − a je­żeli ko­goś naj­dzie fan­ta­zja, aby przy oka­zji wy­sma­ro­wać się mar­mo­ladą, to śmiało!

Do czego ser­decz­nie Pań­stwa za­chę­cam

Grze­gorz Kas­depke

Pew­nego razu sie­dzia­łem w pra­cowni przy otwar­tych drzwiach.

Wszedł He­nio, obiema rę­kami trzy­ma­jąc wielką ka­napkę. Ode­zwał się:

– Tato, pro­szę, na­ry­suj mi por­tret mo­jej ka­napki.

– Por­tret ka­napki! Co to za wy­my­sły?!

– Ta­kiej z mar­mo­ladą na wierz­chu, że­bym pa­mię­tał, jak wy­glą­dała, kiedy już ją zjem.

– Nie, daj mi spo­kój. To za trudne.

– Za­wsze tak mó­wisz.

Po chwili za­czął znowu:

– To w ta­kim ra­zie opo­wiedz mi bajkę o mar­mo­la­dzie.

– Nie męcz! Nie znam ba­jek o mar­mo­la­dzie.

– Wi­dzisz? Za­wsze tak mó­wisz. A po­tem, jak ci się ze­chce, opo­wia­dasz bar­dzo do­brze.

– Znam jedną, w któ­rej jest mowa o mar­mo­la­dzie, ale nie można po­wie­dzieć, że to jest bajka o mar­mo­la­dzie.

– I tak opo­wiedz.

Był so­bie raz chłop­czyk.

Mó­wili na niego Kró­lik. Nikt nie pa­mię­tał, jak ma na­prawdę na imię.

Ten chłop­czyk, za­miast po uro­dze­niu ro­snąć jak wszy­scy grzeczni chłopcy, ma­lał, ro­bił się co­raz mniej­szy, cho­ciaż był bar­dzo grzeczny.

Zmniej­szał się re­gu­lar­nie, zu­peł­nie tak samo, jak inni ro­sną, i w wieku pięt­na­stu lat był tak mały, że za­miast czapki no­sił na­par­stek swo­jej mamy.

Kiedy osią­gnął ten wiek, prze­stał ma­leć, tak samo jak w tym wieku czę­sto zwy­czajne dzieci prze­stają ro­snąć.

I po­dob­nie jak to się dzieje u in­nych w tym wieku, za­czął być nie­spo­kojny, draż­liwy, ma­rzył i śnił o po­dró­żach do­okoła świata, o wiel­kich przy­go­dach, z któ­rych wy­cho­dził cało dzięki swo­jej nie­zwy­kłej in­te­li­gen­cji i od­wa­dze.

Kiedy jed­nak prze­sta­wał ma­rzyć, wra­cały mu roz­są­dek i skrom­ność i przy­zna­wał w du­chu, że tak wiele trud­no­ści zdo­łałby prze­zwy­cię­żyć tylko w snach.

Pró­bo­wał się po­cie­szać, my­ślał so­bie, że prze­cież wspa­niałe przy­gody zda­rzają się tylko w snach albo w książ­kach, które opi­sują sny, ale w mo­no­ton­nym i nie­cie­ka­wym ży­ciu ma­łych chłop­ców nie dzieje się ni­gdy nic nie­zwy­kłego. Nie­stety te roz­my­śla­nia wcale nie przy­no­siły mu po­cie­sze­nia.

Pew­nego dnia, przy­cup­nięty obok fo­tela taty, wpa­try­wał się w ogień pło­nący na ko­minku.

Tata chra­pał. Wy­jął stopy z cho­da­ków, czyli cięż­kich drew­nia­ków, w któ­rych za­wsze cho­dził, i wy­cią­gnął nogi przed sie­bie.

Kró­lik ma­rzył. Wi­dział za­chód słońca, a po­tem dwa sta­teczki uno­szące się na spo­koj­nym, przy­pró­szo­nym czer­wie­nią mo­rzu. Na­gle zro­zu­miał, że jed­nak przy­gody mogą się zda­rzyć w ży­ciu ma­łych chłop­ców, że wła­śnie te­raz się przy­da­rzają.

Wsko­czył na je­den ze stat­ków.

Jak tylko zna­lazł się na po­kła­dzie, oka­zało się, że to drew­niak jego taty!

No i ko­niec przy­gód! O, nie! Wy­lazł z cho­daka, kop­nął go i po­wie­dział: „Głupi cho­dak!”. Po­tem jed­nak pod­szedł do dru­giego cho­daka, po­wie­dział: „W drogę!” i za­czął go po­py­chać w stronę drzwi.

Bar­dzo trudno było pchać ciężki but po szorst­kiej gli­nia­nej pod­ło­dze. Na ze­wnątrz bę­dzie ła­twiej, bo ścieżka bie­gła w dół, pro­sto do rzeki. Zwo­do­wał drew­niak i wsko­czył na po­kład.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki