Szwendarri 1: Niezwykłe spotkanie - Południkiewicz-Kędzior Patrycja - ebook + audiobook
BESTSELLER

Szwendarri 1: Niezwykłe spotkanie ebook i audiobook

Południkiewicz-Kędzior Patrycja

4,7

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

32 osoby interesują się tą książką

Opis

Pierwsza z pięciu części przygód o niezwykłym aucie, pieszczotliwie nazywanym Szwendarrim. 

 

Rodzina Majki wchodzi w posiadanie żółtego rozklekotanego auta, które okazuje się mieć nadprzyrodzone moce. Zamiast dowozić pasażerów do celu, samo podejmuje decyzje i jeździ, gdzie mu się żywnie podoba. A że najbardziej podobają mu się przygody, to życie Majki i jej rodziców wywraca się do góry nogami. 

 

Zapnijcie pasy i wsiadajcie, mkniemy ku przygodzie!  

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 15

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,7 (857 ocen)
681
108
55
8
5
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Zakaz_czytaAnia

Nie oderwiesz się od lektury

Zacznijmy od tego, jak jeszcze nie znacie słuchowisk realizowanych przez Laberto oraz Legimi oj to czas szybko to zmienić. Genialni aktorzy, cudowna warstwa muzyczna, a do tego historie, które nie dość, że pokocha dziecko to dorośli również będą się cudownie bawić. Już od dziś czeka na czytelników nowy tytuł, a właściwie to cała seria. Pierwsza część była zaskakująca wydawało się, że będzie to spokojna opowieść, ale z tym samochodem nie ma co liczyć na taką szaleństwo gwarantowane. Druga była po prostu urocza i kochana. Trzecia pokazuje, że czasem w życiu przydaje się trochę spontaniczności. Czwarta przypomina, że każdy jest inny, i to jest super. A piąta, że przygoda może na nas czekać wszędzie. Tutaj dokładnie wypisane tytuły tomów: Szwendarri I: Niezwykłe spotkanie Szwendarri II: Odjazdowe narodziny Szwendarri III: Wakacyjne szaleństwo Szwendarri IV: Festiwal przygód Szwendarri V: Leśna niespodzianka Moje serduszko chyba zostaje najbardziej przy drugiej części jednak ca...
101
Modliszka11

Dobrze spędzony czas

Przyjemna lektura dla moim zdaniem młodszych dzieci. Odcinek jest na tyle krótki że jest w stanie przyciągnąć uwagę i wysłuchać w skupieniu. zakończenie powoduje że jesteśmy ciekawi co dalej 😀
40
Miroska561

Całkiem niezła

no nie wiem....
30
NatKan

Nie oderwiesz się od lektury

ok
20
patmik13

Nie oderwiesz się od lektury

Ale to bylo słodziaśne
20

Popularność




 

PATRYCJAPOŁUDNIKIEWICZ-KĘDZIOR

 

SZWENDARRI 1

 

Niezwykłe spotkanie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Labreto

Cześć! Jestem Majka i niedawno skończyłam sześć lat, co mnie bardzo, ale to bardzo cieszy. Uważam, że nic lepszego nie mogło mi się w życiu przytrafić. Jestem już na tyle duża, żeby wiedzieć, co i jak z tym światem, i na tyle mała, żeby jeszcze niejedno odkryć.

Poznajcie moją rodzinę, zwyczajną taką. Tatę Tolka, co ma śmieszną zmarszczkę na czole i brwi jak krzaki, rzadko przycinane. Mamę Łucję, co najbardziej na świecie lubi gofry z bitą śmietaną i zimę bez pluchy. A przynajmniej lubiła – bo odkąd w brzuchu ma miniaturowego lokatora, czyli mojego brata, to wszystko jej się pokićkało z tym lubieniem i nielubieniem. I na deser zamiast gofrów z bitą śmietaną wcina (o zgrozo!) gofry z hummusem i ogórkiem kiszonym. W ogóle ostatnio mama ma dziwne zachciewajki. Wierzcie mi – gofry z ogórkiem kiszonym to jest pikuś przy tym, co wymyśla.

Ale wczoraj rano to już przeszła samą siebie. Nie to, że gdzieś szła, bo akurat siedziała przy stole w jadalni i wcinała śniadanie – a my razem z nią. Takie w miarę zwyczajne, wiecie: twarożek, tosty, rzodkiewka, ser żółty i trochę konfitur. Śliwkowych, moich ulubionych. Mama międli w ustach kanapkę, przegryza rzodkiewką z konfiturą i w dziwnym zamyśleniu gapi się w ścianę. Międli i międli, gapi się i gapi. A tata patrzy na mamę podejrzliwie. Chyba czuł, że coś się święci.

– Chciałabym, żeby ta ściana była różowa. Taka, wiecie, wściekle różowa – wypaliła jak gdyby nigdy nic, wskazując na ścianę nad kanapą, a tata zakrztusił się herbatą.

Nie wiedzieliśmy. Ale postanowiliśmy nie dyskutować. Odkąd mama wygląda, jakby połknęła piłkę plażową, to lepiej z nią nie dyskutować. Zamiast tego starać się zrozumieć i po prostu potakiwać. Dlatego, gdy już otrząsnęliśmy się z pierwszego szoku, przełknęliśmy kęs buły (ja) i odzyskaliśmy oddech (tata), zaczęliśmy ochoczo potakiwać. A przynajmniej się staraliśmy.

– Uhum, tak, ciekawe.

– Niespotykane!

– W sumie czemu nie?