Krótka historia Kościoła katolickiego - Norman Tanner SJ - ebook

Krótka historia Kościoła katolickiego ebook

Norman Tanner SJ

4,5

Opis

Historia Kościoła katolickiego to fascynująca opowieść o najtrwalszej instytucji w dziejach świata

Nowe przedstawienie historii chrześcijaństwa, ze szczególnym uwzględnieniem Kościoła katolickiego, przygotowane zostało z myślą o współczesnych czytelnikach. Czerpiąc z ogromnego dorobku historyków ostatniego półwiecza, autor w zwięzłej formie kreśli wielowątkową panoramę dwóch tysięcy lat dziejów Kościoła. Dzięki przedstawieniu różnych aspektów jego funkcjonowania - od kształtowania się episkopatu i rozwoju prawa kanonicznego po herezje, zmieniające się formy pobożności oraz rolę świeckich - Kościół pokazany jest nie tylko jako instytucja, ale jako żywa i rozwijająca się wspólnota wiernych.
Książka ta pozwala nie tylko poznać historię Kościoła, ale przede wszystkim ją zrozumieć.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 394

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (6 ocen)
3
3
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
elmape

Nie oderwiesz się od lektury

Niezłe opracowanie, kontekstowe.Warto.
00

Popularność




Podziękowania

Historia, zwłaszcza historia Kościoła, to od dawna moja życiowa pasja. Dlatego korzystam z okazji, by podziękować wszystkim, którzy mnie zachęcili i pomogli mi rozwinąć ten charyzmat: nauczycielom historii w szkołach Woldingham Convent i Avisford; nauczycielom w Ampleforth College, gdzie zwłaszcza moje podziękowanie niech zechcą przyjąć Thomas Charles-Edwards, William Price (dyrektor szkoły), W.A. Davidson i Basil Hume (późniejszy kardynał), a także moi koledzy na Uniwersytecie Oksfordzkim, zwłaszcza James ­Campbell, Peter i Jill Lewis, James O’Higgins oraz promotor mojej pracy doktorskiej William Pantin; podziękowania kieruję także do moich obecnych kolegów z Uniwersytetu Gregoriańskiego. Jestem wdzięczny moim przełożonym w Towarzystwie Jezusowym za to, że pomagali mi w studiach nad historią Kościoła, za daną mi sposobność nauczania w różnych krajach świata – sposobność, która w ogromnym stopniu wzbogaciła moje rozumienie wartości i znaczenia Kościoła na całym świecie, a także za to, że zachęcili mnie do pisania. Spośród wielu redaktorów i wydawców chciałbym podziękować zwłaszcza Martinowi Redfernowi z wydawnictwa ­Sheed and Ward, który zdobył się na odwagę, by opublikować Decrees of the Ecumenical Councils, oraz Robertowi Baird-Smithowi z wydawnictwa Continuum, który zamówił u mnie niniejszą książkę oraz dzielnie i ­cierpliwie wspierał mnie, gdy nad nią pracowałem.

Jeśli chodzi o tę książkę, mam dług wdzięczności wobec wszystkich powyższych osób, a także wielu innych. Krótka bibliografia na końcu książki informuje, czyim jestem dłużnikiem. Korzystając z okazji, chciałbym wszystkim tym osobom podziękować. Moje szczególne podziękowania kieruję do dr. Franka Lawrence’a z Trinity College w Dublinie za pomoc przy sekcji poświęconej muzyce w rozdziale trzecim. Ponadto chciałbym podziękować członkom kilku instytucji, którzy okazali mi swą gościnność i inspirowali mnie podczas pracy nad książką. Są to: Uniwersytet Gregoriański w Rzymie, Campion Hall w Oksfordzie, teologat jezuicki w Nairobi, a także seminarium papieskie w Pune i seminarium regionalne w Shillong, oba w Indiach.

Norman Tanner SJ

Uniwersytet Gregoriański w Rzymie

20 września 2010

Wstęp

Historia od początku zajmowała bardzo ważne miejsce w życiu ludu Bożego. Spora część Starego Testamentu przedstawia historię narodu żydowskiego, natomiast Nowy Testament opowiada o Jezusie i wczesnym Kościele. Historia Kościoła katolickiego będąca tematem tej krótkiej książki stanowi być może najbardziej fascynującą historię jakiejkolwiek instytucji w dziejach świata. Dla samych katolików jednak historia ta jest czymś więcej niż tylko interesującą opowieścią, odgrywa bowiem kluczową rolę ze względu na normatywną rolę Tradycji w ­Kościele. Innymi słowy, katolicy trzymają się mocno przekonania, że Biblii musi towarzyszyć świadomość tego, jak przez wieki wierzący żyli jej przesłaniem oraz jak ją interpretowali, świadomość tego, jak treść Pisma Świętego stawała się jaśniejsza za sprawą autorytetu nauczycielskiego Kościoła oraz dzięki życiu, modlitwie, zgłębianiu tej treści i staraniom chrześcijan. Tradycja i historia Kościoła stanowią dopełnienie rozwoju jego doktryny, dopełniają nasze rozumienie Chrystusa jako pełni Prawdy i objawienia się nam Boga.

Na szczęście przez całe wieki pojawiali się różni autorzy gotowi zapisywać historię Kościoła, którzy mogą nam pomóc w poznawaniu tej niezbędnej Tradycji. Za „ojca historii Kościoła” uznawany jest piszący w czwartym wieku Euzebiusz z Cezarei. Trzy wieki później Anglia i Francja dały światu dwóch wielkich historyków Kościoła najwyższego formatu: Będę Czcigodnego i Grzegorza z Tours. W historyków Kościoła obfitowało średniowiecze; wielu z nich tworzyło także w okresie reformacji i kontrreformacji, aczkolwiek w bardziej polemicznym duchu. Wiek dziewiętnasty to okres postępów w badaniach historycznych, które wywarły wielki wpływ na sposób pisania historii Kościoła. Wiek dwudziesty zebrał owoce tych postępów w formie wielotomowych historii Kościoła oraz krótszych prac. Niniejsza książka wpisuje się w tę drugą kategorię.

Książka została podzielona w sposób naturalny i dogodny na pięć rozdziałów. Rozdział pierwszy obejmuje historię wczesnego Kościoła czterech pierwszych wieków, czyli czas, kiedy jego granice pokrywały się z grubsza z granicami Cesarstwa Rzymskiego. W okresie trzech pierwszych wieków istnienia Kościoła nieustannie ciążyło nad nim widmo prześladowań, co wywarło wielki wpływ na jego historię. W czwartym wieku cesarz Konstantyn nawrócił się na chrześcijaństwo, co zaowocowało najpierw wolnością, a następnie uprzywilejowaną pozycją Kościoła i ustanowieniem chrześcijaństwa oficjalną religią cesarstwa.

Rozdziały drugi i trzeci obejmują długi czas średniowiecza, czyli mniej więcej połowę historii Kościoła. Rozpoczyna się on od rozpadu Cesarstwa Zachodniego spowodowanego tak zwanymi najazdami barbarzyńców. Najeźdźcy stopniowo nawracają się na chrześcijaństwo, wnosząc nowe życie i wigor do Kościoła w zachodniej, łacińskiej części dawnego Cesarstwa Rzymskiego. W rezultacie tego ma miejsce ewangelizacja, a potem nawrócenie na chrześcijaństwo mieszkańców środkowej i północnej Europy. W tym samym czasie wschodnia, greckojęzyczna część cesarstwa, która skutecznie odpierała ataki barbarzyńców, musi, począwszy od siódmego stulecia, radzić sobie z groźbą rosnącego w siłę islamu. Wojska muzułmańskie podbijają stopniowo większą część Bizancjum i w 1453 roku zdobywają ostatecznie Konstantynopol. Od czasu inwazji islamu chrześcijanie żyli na tamtych terenach w coraz większym stopniu jako tolerowana mniejszość.

W roku 1054, będącym datą graniczną między rozdziałem trzecim i czwartym książki, dochodzi do schizmy między chrześcijań­stwem wschodnim, ze stolicą w Konstantynopolu, a chrześci­jaństwem zachodnim, ze stolicą w Rzymie, czyli do rozłamu między Kościołem rzymskokatolickim a Kościołem prawosławnym, który niestety trwa aż do dzisiaj. Rozdział trzeci śledzi historię Kościoła katolickiego w drugiej połowie średniowiecza i jest najdłuższym rozdziałem w książce. Wiele historii Kościoła przedstawia okres średniowiecza pobieżnie, a nawet lekceważąco, jednak moim zdaniem dojrzałe i późne średniowiecze to okres niesłychanie bogaty i twórczy w historii chrześcijaństwa, mający kluczowe znaczenie dla zrozumienia dalszych dziejów Kościoła katolickiego. Rozdział trzeci to pod wieloma względami oś całej książki.

Rozdział czwarty obejmuje okres od szesnastego do siedemnastego stulecia. Decydującą rolę w tym czasie odegrała reakcja Kościoła katolickiego na reformację. Rozdział ten mógłby być zatytułowany „Kontrreformacja”, gdyż przez długi czas tak właśnie określano ten okres historii Kościoła. Jednak historycy są coraz bardziej świadomi tego, że wielu wydarzeń i procesów, które miały wówczas miejsce w Kościele, nie da się wyjaśnić jedynie reakcją na protestantyzm – oczywistym tego przykładem mogą być misje katolickie na terenach pozaeuropejskich. W ciągu tych trzech stuleci Kościół katolicki odznaczał się manifestującym się na wiele sposobów własnym dynamizmem. Ponadto książka ta jest historią Kościoła katolickiego działającego jako aktywny podmiot, a nie reagującego jedynie na inne Kościoły. Z tego oraz z innych powodów zdecydowałem się na tytuł „Katolicyzm wczesnonowożytny”, zyskujący ostatnio coraz większe poparcie, który chociaż nie brzmi tak atrakcyjnie jak „Kontr­reformacja”, jest jednak trafniejszy.

Piąty i ostatni rozdział obejmuje dwa ostatnie stulecia, czyli okres ekspansji katolicyzmu i jego ugruntowania się jako religii światowej. Według najnowszych szacunków Kościół katolicki to największa wspólnota chrześcijańska świata licząca ponad miliard członków i obejmująca siedemnaście procent światowej populacji. Był to w Kościele czas dynamizmu i kreatywności charakteryzujących wiele sfer jego działania i istnienia: religię ludową, rozwój intelektualny, wysiłek organizacyjny i misyjny. Był to równo­cześnie czas wyzwań, takich jak pokłosie rewolucji francuskiej, przymus i prześladowania, wyzwania intelektualne i inne, płynące z samego Kościoła, z innych Kościołów i wspólnot chrześcijańskich, a także – na skalę niespotykaną od czasów pierwotnego chrześcijaństwa – z innych religii i systemów myślowych. Był to i jest Kościół świętych i grzeszników. W ostatniej części tego rozdziału pojawia się ocena zmian, jakie nastąpiły po Drugim Soborze Watykańskim.

Rozdział 1

Od Pięćdziesiątnicy do czwartego wieku

1. Okres apostolski

Od jakiego miejsca powinna zacząć się ta książka? Oczywistą datą wydają się narodziny Chrystusa, założyciela chrześcijaństwa i od samego początku jego gwiazdy przewodniej. Jednak w prezentowanej tu krótkiej historii Kościoła katolickiego nie ma miejsca na to, by przyjrzeć się dokładniej życiu i czasom Jezusa Chrystusa. Zresztą historia ta jest dobrze znana i została zapisana przede wszystkim w czterech Ewangeliach: Mateusza, Marka, Łukasza i Jana, a jej szczegóły zbadali i przedstawili wszechstronnie liczni autorzy. Stanowi ona rzecz jasna zasadnicze tło, a właściwie fundament wszystkiego, co powiem w tej książce.

Wydaje się, że bardziej realistycznym punktem wyjścia będzie Pięćdziesiątnica, tym bardziej że książka ta ma przedstawiać nie tyle historię chrześcijaństwa, ile historię Kościoła.

Dzieje Apostolskie

Jak czytamy o tym w Dziejach Apostolskich, w dniu Pięćdziesiątnicy, czyli pięćdziesiąt dni po zmartwychwstaniu Chrystusa, na uczniów zgromadzonych w Jerozolimie zstąpił Duch Święty i radykalnie ich przemienił, przede wszystkim za sprawą darów męstwa i mądrości, czyniąc z nich trwałą wspólnotę. Tradycyjnie dzień Pięćdziesiątnicy określany jest jako dzień narodzin Kościoła, z racji tego, że w tym dniu Kościół otrzymał dar Ducha Świętego, który go podtrzymuje i nim kieruje. Jest to równocześnie dzień różny od Bożego Narodzenia, czyli pamiątki narodzin Chrystusa. Właściwe zatem wydaje się rozpoczęcie historii Kościoła od relacji przedstawionej w Dziejach Apostolskich 2,1-4.41-42:

Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić1.

Następnie Piotr zaczął głosić kazanie do tłumów. W rezultacie

ci więc, którzy przyjęli jego naukę, zostali ochrzczeni. I przyłączyło się owego dnia około trzech tysięcy dusz. Trwali oni w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach.

Okres od dnia Pięćdziesiątnicy do śmierci Jana Ewangelisty, który, jak się przypuszcza, zmarł jako ostatni spośród dwunastu apostołów wybranych przez Jezusa Chrystusa, przyjęło się określać jako czasy apostolskie, to znaczy okres po śmierci Jezusa, kiedy żył jeszcze co najmniej jeden z apostołów. Zasadnicza część materiału dotyczącego tego okresu pochodzi z Nowego Testamentu, przede wszystkim z Dziejów Apostolskich i listów Pawła; niektóre dodatkowe informacje pochodzą z różnych innych źródeł, chrześcijańskich i niechrześcijańskich.

Dzieje Apostolskie to zasadniczo dzieło historyczne, aczkolwiek tworzone w celach apologetycznych. Dowodem tego jest to, że grecki termin prakseis oraz jego łacińskie tłumaczenie acta pojawiają się bardzo często w tytułach ksiąg historycznych. Obranie za początek tej nowej Krótkiej historii Kościoła katolickiego relacji z Dziejów Apostolskich jest podwójnie zasadne. Powód pierwszy i najbardziej oczywisty jest taki, że Dzieje to najważniejszy dokument poświęcony historii Kościoła w jego najwcześniejszym okresie istnienia. Po drugie, jeśli zaczniemy od Dziejów, może to być dla czytelników niniejszej książki szczególną zachętą, pokazuje bowiem, że współczesne zainteresowanie historią Kościoła koresponduje z zainteresowaniem pierwszych chrześcijan. Historia była dla nich źródłem interesujących informacji, a równocześnie konstytuowała chrześcijańskie orędzie. Lub też, by posłużyć się późniejszym językiem Soboru Trydenckiego i Drugiego Soboru Watykańskiego, możemy powiedzieć, że Tradycja wyjaśnia nam Pismo Święte.

W opisie Pięćdziesiątnicy przedstawionym w Dziejach Apostolskich odnotowano, że wśród tłumu, do którego przemawiał Piotr, znajdowali się

Partowie i Medowie, i Elamici, i mieszkańcy Mezopotamii, Judei oraz Kapadocji, Pontu i Azji, Frygii oraz Pamfilii, Egiptu i tych części Libii, które leżą blisko Cyreny, i przybysze z Rzymu, Żydzi oraz prozelici, Kreteńczycy i Arabowie (Dz 2,9-11).

Spośród nich ochrzczonych zostało „około trzech tysięcy dusz”. Możemy sobie wyobrazić błyskawiczne rozprzestrzenienie się chrześcijaństwa docierającego do różnych zakątków Cesarstwa Rzymskiego i poza jego granice wraz z powrotem do swoich krajów i krain ludzi, którzy tego dnia przyjęli chrzest.

Fakt urodzenia się Chrystusa na terenie imperium rzymskiego, a ponadto w tym, a nie innym czasie, okazał się niesłychanie korzystny dla rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa, nawet z ludzkiego punktu widzenia. Chrześcijanie mogą wychwalać mądrość Bożej Opatrzności za taki właśnie wybór. Dobre możliwości przemieszczania się morzem i lądem, a także względny pokój panujący na rozległym terenie imperium sprawiały, że można było w każdym miejscu głosić i praktykować orędzie chrześcijańskie, dzięki czemu, mimo prześladowań, Kościół przez mniej więcej cztery stulecia mógł rosnąć i rozwijać się w całym basenie Morza Śródziemnego (zob. mapa, s. 11). Kluczowe dla ekspansji chrześcijaństwa były także głębia i wyrafinowanie judaizmu, który zapewnił nowej religii bogaty fundament.

Opisawszy doświadczenie Pięćdziesiątnicy, Dzieje Apostolskie skupiają się na rozprzestrzenianiu się i prześladowaniu chrześcijaństwa w społeczności żydowskiej w obrębie terenów znanych Jezusowi. Kulminacją tej części narracji jest kazanie i męczeństwo Szczepana, pierwszego chrześcijańskiego męczennika, co miało miejsce w Jerozolimie około 35 roku n.e., a także pełen dramatyzmu opis nawrócenia Pawła z Tarsu na drodze do Damaszku.

Później relacja przedstawiona w Dziejach przenosi się zdecydowanie na daleko większe obszary, uwzględniając tereny i ludy poza Judeą i społecznością żydowską. Kluczowe dla tego etapu ekspansji były trudne decyzje pozwalające przyjmować do owczarni chrześcijańskiej osoby nie będące Żydami i zwalniające konwertytów nie wywodzących się z judaizmu z niektórych obowiązków religijnych dotyczących obrzezania i obostrzeń pokarmowych; decyzje, które można było postrzegać jako wyjście poza wyraźne nauczanie i sposób postępowania Jezusa. Jako kluczowe osoby opowiadające się za tymi rozwiązaniami przedstawieni są Piotr i Paweł; ważną rolę odegrał także Jakub („brat Pana”) oraz towarzysz Pawła, Barnaba. Decyzje te zostały przyjęte po dyskusji na soborze „Apostołów i starszych”, który odbył się w Jerozolimie około roku 49 (zob. Dz 15).

Po Soborze Jerozolimskim w narracji Dziejów zaczyna dominować Paweł. Z powodu różnicy zdań w kwestii wyboru towarzysza wędrówki rozstaje się z Barnabą i odtąd jego najbliższym towarzyszem staje się Tymoteusz. Budzące podziw podróże misyjne Pawła, które zaczęły się jeszcze przed Soborem Jerozolimskim i obejmowały Cypr oraz różne miejsca na terenie dzisiejszej Turcji, zaprowadziły go do wielu miast Syrii i Grecji, a potem ponownie na tereny dzisiejszej Turcji. Później Paweł powrócił do Jerozolimy, gdzie został aresztowany przez władze rzymskie po zamieszkach religijnych, jakie wybuchły z jego powodu. Korzystając z tego, że był obywatelem rzymskim, odwołał się do cesarza i został jako więzień odesłany do Rzymu. Księga Dziejów Apostolskich kończy się relacją z obfitującej w wydarzenia podróży do stolicy cesarstwa oraz opisem pobytu Pawła w samym Rzymie, jednak nie ma w niej mowy o jego śmierci. Poza Dziejami Apostolskimi zachowały się listy tradycyjnie przypisywane Pawłowi, pisane do różnych wspólnot chrześcijańskich lub poszczególnych osób: dwa do chrześcijan w Koryncie i Tesalonice, po jednym do chrześcijan w Rzymie, Galacji, Efezie, Filippi, Kolosach, dwa do jego towarzysza wędrówki, Tymoteusza, i jeden do jego ucznia Tytusa. Wiele z tych listów jest długich i treściwych, zawierają one wiele cennych informacji dotyczących zarówno teologii chrześcijańskiej głoszonej przez Pawła, jak i wspólnot i poszczególnych osób będących ich adresatami. Dzieje Apostolskie i listy Pawła stanowią dla nas wyjątkowo pełne i żywe przedstawienie rozwoju Kościoła przez trzy dziesięciolecia po śmierci Jezusa.

Do opisu żywotności Kościoła w tamtym okresie muszą nam wystarczyć dwa cytaty z Dziejów Apostolskich. Pierwszy z nich pochodzi z rozdziału czwartego i przedstawia wczesną wspólnotę chrześcijańską krótko po Pięćdziesiątnicy:

Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy oni mieli wielką łaskę. Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze [uzyskane] ze sprzedaży, i składali je u stóp Apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby (Dz 4,32-36).

Przedstawiony tu portret młodej religii jest być może trochę wyidealizowany, zwłaszcza gdy idzie o wspólną własność, jednak autorowi udało się w nim uchwycić energię i oddanie pierwszych chrześcijan. Drugi cytat także przedstawia energię i zaangażowanie oraz novum chrześcijańskiego orędzia, a także trudności towarzyszące proklamowaniu tej nowiny, tym razem w kontekście głoszenia nauki przez Pawła. Pochodzi z siedemnastego rozdziału Dziejów Apostolskich, gdy posługa Pawła zbliża się ku końcowi, i przedstawia jego mowę wygłoszoną na areopagu w Atenach, niedaleko Akropolu, miejscu zgromadzeń:

Mężowie ateńscy – przemówił Paweł, stanąwszy w środku Areopagu – widzę, że jesteście pod każdym względem bardzo religijni. Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości jedną po drugiej, znalazłem też ołtarz z napisem: «Nieznanemu Bogu». Ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając. Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko. On z jednego [człowieka] wyprowadził cały rodzaj ludzki, aby zamieszkiwał całą powierzchnię ziemi. Określił właściwie czasy i granice ich zamieszkania, aby szukali Boga, czy nie znajdą Go niejako po omacku. Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, jak też powiedzieli niektórzy z waszych poetów: «Jesteśmy bowiem z Jego rodu». Będąc więc z rodu Bożego, nie powinniśmy sądzić, że Bóstwo jest podobne do złota albo do srebra, albo do kamienia, wytworu rąk i myśli człowieka. Nie zważając na czasy nieświadomości, wzywa Bóg teraz wszędzie i wszystkich ludzi do nawrócenia, dlatego że wyznaczył dzień, w którym sprawiedliwie będzie sądzić świat przez Człowieka, którego na to przeznaczył, po uwierzytelnieniu Go wobec wszystkich przez wskrzeszenie Go z martwych (Dz 17,22-31).

Inne źródła

Inne księgi Nowego Testamentu dostarczają nam ograniczoną liczbę informacji historycznych dotyczących wczesnego Kościoła. List do Hebrajczyków (którego autorem, jak się dzisiaj powszechnie sądzi, nie był Paweł) oraz Apokalipsa to znaczące traktaty teologiczne. Niewiele jest w nich jednak szczegółów dotyczących życia pierwszych chrześcijan. Pozostałe siedem ksiąg (czyli List Jakuba, List Judy, Pierwszy i Drugi List Piotra, Pierwszy, Drugi i Trzeci List Jana) to listy skierowane do wszystkich chrześcijan, a nie do konkretnej wspólnoty, stąd określa się je łącznie jako listy „katolickie” (to znaczy powszechne). Z tego powodu, chociaż posiadają znaczenie jako traktaty teologiczne i zbiór napomnień moralnych, brak w nich szczegółów dotyczących życia wczesnych wspólnot chrześcijańskich. Wszystkie one podkreślają jednak żywotność i zaangażowanie religijne pierwotnego Kościoła.

Nie zachowały się inne teksty chrześcijańskie, które w sposób wyraźny należałyby do czasów apostolskich, chociaż niewykluczone, że kilka pism omawianych w drugiej sekcji tego rozdziału powstało być może pod koniec tego okresu. Brak takich pism nie jest zaskoczeniem. Chrześcijanie dokładali wielkich starań, by ustalić, które księgi powinny został włączone do Nowego Testamentu. Główna lista (kanon) tekstów tworzących Nowy Testament została w zasadniczej mierze zaaprobowana w drugim wieku, natomiast ostatecznie zamknięta do czwartego bądź piątego wieku. Wybrano najlepsze teksty, kierując się ich jakością oraz w większości wypadków uprzywilejowaną wiedzą autora o Jezusie. Nie ulega wątpliwości, że księgi włączone do kanonu, traktowane łącznie, cechuje wysoki poziom, nawet z ludzkiego punktu widzenia. Inne pisma, które być może także powstały w tym czasie i których nie włączono do kanonu, zaginęły.

Z kanonu Nowego Testamentu wykluczono również ogromną liczbę „ewangelii”, „dziejów”, „listów” i „apokalips” mówiących o Jezusie i życiu wczesnego Kościoła, których czas powstania datuje się, według dzisiejszych badaczy, na początek drugiego wieku i później. Określa się je zazwyczaj mianem „apokryfów”, ponieważ zostały napisane po okresie apostolskim, a ich wiarygodność jest wątpliwa i w rezultacie tego i innych czynników zostały wyłączone z kanonu. Nie wiadomo zbyt dobrze, jak należy je traktować. Skupiają się na cudach i niezwykłościach, co odróżnia je od odznaczających się trzeźwym oglądem ksiąg kanonicznych. Są to teksty o zasadniczym znaczeniu dla badaczy tego okresu, lecz my nie musimy się nimi tutaj zajmować.

Nie zachowały się z okresu apostolskiego żadne teksty przedstawiające gruntowne badania wczesnego Kościoła przeprowadzone przez autorów niechrześcijańskich, co mogłoby nam pokazać, jak ten ruch był oceniany z zewnątrz. Wydaje się nawet mało prawdopodobne, by takie teksty kiedykolwiek istniały. Zachowało się jednak kilka rozproszonych fragmentów w pismach autorów niechrześcijańskich żyjących pod koniec pierwszego i na początku drugiego wieku. Dostarczają nam one bardzo cennych niezależnych dowodów istnienia wczesnego Kościoła, nawet mimo tego, że informacje te są bardzo ograniczone. Spróbujemy je teraz łącznie przedstawić.

Najstarszy fragment pochodzi z Dawnych dziejów Izraela żydowskiego historyka Józefa Flawiusza, dzieła napisanego około 94 roku. Przedstawia on opis męczeństwa Jakuba „brata Jezusa”, które miało miejsce w Jerozolimie, prawdopodobnie w roku 62. Wyrok śmierci wydał żydowski arcykapłan, wydaje się jednak, że został on przyjęty niechętnie. Ani Dzieje Apostolskie, ani żadna inna księga Nowego Testamentu nie wspominają o męczeńskiej śmierci Jakuba, lecz relacja Józefa wygląda na prawdziwą i tym samym stanowi ważny, niezależny dowód na istnienie wczesnego Kościoła. Józef tak pisze:

Otóż Ananos (Annasz) będąc człowiekiem takiego charakteru i sądząc, że nadarzyła się dogodna sposobność, ponieważ zmarł Festus, a Albinus był jeszcze w drodze, zwołał sanhedryn i stawił przed sądem Jakuba, brata Jezusa zwanego Chrystusem, oraz kilku innych. Oskarżył ich o naruszenie Prawa i skazał na ukamienowanie. Lecz szlachetniejsi obywatele miasta i gorliwi strażnicy Prawa oburzyli się tym postępkiem2.

Dwaj rzymscy historycy, Tacyt w Rocznikach i Swetoniusz w Żywocie Nerona, obaj piszący między rokiem 110 a 120, opisują prześladowanie chrześcijan przez cesarza Nerona. Tacyt odnotowuje, że Neron zrzucił na chrześcijan winę za pożar, który strawił Rzym w roku 64. Przyznaje, że niezłomność poddawanych torturom chrześcijan wzbudziła podziw Rzymian:

Stąd, chociaż ci ludzie [chrześcijanie] byli winni i zasługiwali na najsurowsze kary, budziła się ku nim litość, jako że nie dla pożytku państwa, lecz dla zadośćuczynienia okrucieństwu jednego człowieka [Nerona] byli traceni3.

Także Swetoniusz mówi o cierpieniach, jakie sprowadził na chrześcijan Neron, opisując ich równocześnie jako „wyznawców nowego i zbrodniczego zabobonu”4.

Co ciekawe, dalsze informacje na temat chrześcijan możemy znaleźć w korespondencji między cesarzem Trajanem a jego namiestnikiem w Bitynii (dzisiejsza Turcja) Pliniuszem Młodszym, datującej się mniej więcej na rok 112. Zdając raport cesarzowi na temat sytuacji w tamtym regionie, Pliniusz pisał, że chrześcijanie „rozprzestrzenili się pojawiając się nie tylko w miastach, ale także we wioskach i na terenach wiejskich”. Następnie w taki sposób podsumował ich zwyczaje i styl życia:

W oznaczonym dniu [w niedzielę?] przed świtem schodzili się i na przemian śpiewali pieśni ku czci Chrystusa jako Boga i zobowiązywali się przysięgą nie do jakiejś zbrodni, ale że nie będą popełniać rozboju ani cudzołóstwa, nie będą oszukiwać i wypierać się powierzonego im mienia, gdyby wzywano ich [do zwrotu]. Po dokonaniu tego mieli zwyczaj się rozchodzić i znowu się zbierać dla spożycia pokarmu, [Eucharystii?]5.

Tak się zatem przedstawiają zasadnicze świadectwa dotyczące Kościoła w pierwszym stuleciu naszej ery; pochodzą one głównie od autorów pism nowotestamentowych piszących w tamtym okresie lub krótko po nim. Im zawdzięczamy zdecydowaną większość wiarygodnych informacji dotyczących Kościoła w pierwszym stuleciu.

Groby Piotra i Pawła

Wydarzeniem, o którym wiemy z późniejszych zapisów, jest pogrzeb apostoła Piotra. Ani w Dziejach Apostolskich, ani nigdzie indziej w Nowym Testamencie nie ma informacji o posłudze Piotra w Rzymie, aczkolwiek „Babilon” wspomniany w 1 P 5, 13 może odnosić się do Rzymu i wskazywać na obecność Piotra w tym mieście. Dwa listy, jeden Klemensa Rzymskiego, drugi Ignacego Antiocheńskiego, napisane krótko przed rokiem 100 lub po nim wspominają o obecności i śmierci Piotra w Rzymie. Pierwsza wzmianka o tym, że Piotr został ukrzyżowany, pochodzi od Tertuliana piszącego na początku trzeciego wieku. Euzebiusz z Cezarei w swojej Historii kościelnej powstałej na początku czwartego wieku datuje dokładniej jego śmierć na okres prześladowań Nerona; niewykluczone, że Piotr zginął w czasie prześladowań w 64 roku, aczkolwiek Euzebiusz wskazuje na późniejsze prześladowanie w roku 68. Jeśli chodzi o grób Piotra, polegamy częściowo na liście niejakiego Proclusa, napisanym, jak można przypuszczać, około roku 200 i zachowanym w tej samej Historii kościelnej. Proclus pisze o „trofeum” (łac. ­trophaeum) Piotra, wskazując na miejsce jego pochówku na Watykanie. Wiemy, że kiedy cesarz Konstantyn zainicjował budowę pierwszej bazyliki św. Piotra na Watykanie (na miejscu której powstała dzisiejsza bazylika), wybrał dla niej mało dogodną lokalizację; aby postawić świątynię, trzeba było zasypać bagnisty teren i wydobyć ziemię ze wzgórza. Oczywistym motywem, by zadać sobie tyle trudu, uznawanym przez całe stulecia, była chęć umieszczenia w krypcie szczególnego skarbu, jakim był grób Piotra. I rzeczywiście, w rezultacie zakrojonych na szeroką skalę prac wykopaliskowych prowadzonych w połowie ubiegłego stulecia w krypcie obecnej bazyliki, którymi kierowali profesorowie Kirschbaum, Ferrua, Ghetti i Josi, odkryto grób z oznaczeniem zgodnym z opisem trophaeum Proclosa. Wiele zatem wskazywało na to, że współczesna archeologia potwierdza tę starożytną tradycję.

Dzieje Apostolskie mówią o tym, że Paweł przebywał uwięziony w Rzymie, ale nie wspominają o jego śmierci w tym mieście. Jednak listy Klemensa Rzymskiego i Ignacego Antiocheńskiego mówią o śmierci w Rzymie nie tylko Piotra, ale i Pawła. Paweł był obywatelem rzymskim (Dz 22,25-30), zaś wyrok śmierci na obywatelu rzymskim wykonywało się przez ścięcie. Tertulian pisze wyraźnie, że Paweł został ścięty. Przypuszcza się, że miało to miejsce podczas prześladowań Nerona, w wyniku których śmierć poniósł także Piotr, aczkolwiek niektórzy badacze sądzą, że Paweł zmarł kilka lat wcześniej, inni zaś, że kilka lat później niż Piotr. Najwcześniejsze dowody na miejsce egzekucji wskazują Tre Fontane, pięć kilometrów na południe od Rzymu (jak mówi legenda, odcięta głowa Pawła potoczyła się i odbiła trzykrotnie od ziemi, w rezultacie czego powstały trzy fontanny). Jego grób, jak się sądzi, znajduje się w krypcie bazyliki św. Pawła za Murami, co potwierdziły niedawno prace wykopaliskowe. Grób ten niedawno pięknie odnowiono.

2. Drugi i trzeci wiek: okres ciągłych prześladowań

Trwające w ciągu tych dwóch stuleci prześladowania pozostawały nadal najważniejszym elementem doświadczenia Kościoła i odcisnęły swoje piętno na większości zachowanego materiału historycznego z tamtego okresu. Prześladowania wyjaśniają także wiele luk w tym materiale, a zatem luki w naszej wiedzy, z tej przyczyny, że chrześcijanie nie byli skorzy, by przechowywać i chronić obciążające ich materiały. Na początku przyjrzymy się bliżej prześladowaniom z tego okresu oraz ich skutkom. Następnie skupimy się na głównych aspektach rozwoju Kościoła jako instytucji, potem na religii ludowej i wreszcie na niektórych najważniejszych teologach tego okresu.

Prześladowania

Jak widzieliśmy wcześniej, prześladowania lub groźba prześladowań to istotny element życia Kościoła w pierwszym stuleciu. Mniej więcej podobny stan rzeczy utrzymywał się przez kolejne dwa stulecia, aż do początku czwartego wieku, kiedy sytuacja uległa radykalnej zmianie po nawróceniu się na chrześcijaństwo cesarza Konstantyna. Prześladowania nie miały charakteru ciągłego i ograniczały się do konkretnych regionów, niemniej wywarły głęboki i co najmniej trojaki wpływ na historię chrześcijaństwa. Po pierwsze, co najbardziej oczywiste, w ich wyniku wiele osób poniosło straszne cierpienia i śmierć. Po drugie, wiele możliwości normalnego funkcjonowania, na przykład budowa i użytkowanie budynków kościelnych, było ograniczonych lub nie było ich wcale. Po trzecie, męczennicy chrześcijańscy z tego okresu naśladujący Jezusa Chrystusa w znaczący i trwający po dziś dzień sposób wpłynęli na historię chrześcijaństwa, zaś w tradycji chrześcijańskiej zakorzenił się na trwale heroiczny ideał męczeństwa. W rezultacie prześladowań życie chrześcijan zostało równocześnie wzbogacone i ograniczone.

Wiele prześladowań, o których mamy najwięcej informacji, inicjowanych było z rozkazu cesarzy. Oni sami jednak przyjmowali bardzo odmienne stanowiska co do samych prześladowań. I tak cesarz Trajan zalecał prześladowania jako środek ostateczny, o czym pisze w liście do Pliniusza Młodszego około roku 112 i co stanowi przeciwieństwo stanowiska Nerona, który pół wieku wcześniej nakazał brutalne i otwarte prześladowania wyznawców Chrystusa. Trajan tak odpowiada na pytania Pliniusza:

Zachowałeś mój Sekundusie właściwy sposób postępowania w badaniu tych, o których ci doniesiono, że są chrześcijanami. Nie można tu wydać jakichś ogólnych zarządzeń, które by się stosowały do określonej zasady. Nie trzeba ich wyszukiwać; jeżeli są doniesienia i oskarżenia – należy ich karać, tak jednak, aby ten, kto oświadczy, że chrześcijaninem nie jest i zamanifestuje to czynem, tj. modlitwą do naszych bogów, uzyskał przebaczenie z powodu skruchy, choć w przeszłości był podejrzany6.

Właśnie za panowania Trajana Ignacy, biskup Antiochii, został skazany za wyznawanie chrześcijaństwa i wysłany do Rzymu na pożarcie przez dzikie zwierzęta w jednym z rzymskich cyrków (tradycyjnie uważa się, że było to Koloseum). Ignacy tak przedstawia swoje pragnienie męczeńskiej śmierci w słynnym liście do chrześcijan w Rzymie:

Niechaj ogień i krzyż, stada dzikich zwierząt, rozszarpywanie na części, ćwiartowanie, wyłamywanie kości, kaleczenie członków, miażdżenie całego ciała, niech najgorsze tortury diabelskie spadną na mnie, bylebym tylko posiadł Jezusa Chrystusa!7 

Następcy Trajana, cesarze Hadrian (117-1388) i Antoninus Pius (138-161) byli władcami tolerancyjnymi, przynajmniej oficjalnie. Niemniej to prawdopodobnie za rządów tego ostatniego miała miejsce męczeńska śmierć Polikarpa, biskupa Smyrny, i jego jedenastu towarzyszy. Polikarp, odmówiwszy wyrzeczenia się wiary, został spalony na stosie w swojej biskupiej stolicy. Za panowania Marka Aureliusza (161-180) do prześladowania chrześcijan dochodziło w wielu miejscach. Najbardziej znane to egzekucja czterdziestu ośmiu chrześcijan w Lyonie w 177 roku. Zginęła wówczas heroiczną i męczeńską śmiercią młoda niewolnica, Blandyna.

To, iż stan społeczny i płeć nie mają znaczenia u Boga, podkreśla w subtelny sposób opis męczeństwa Perpetuy i jej niewolnicy Felicyty w amfiteatrze w Kartaginie w 203 roku. Wśród chrześcijan, którzy zginęli tego dnia męczeńską śmiercią, był także mąż Perpetuy i dwaj inni mężczyźni, jednak narracja skupia się na dwóch wspomnianych kobietach. Wydaje się, że opis ich wspólnego pobytu w więzieniu w oczekiwaniu na śmierć i wizje, jakich w tym czasie doświadczały, pochodzi od Perpetuy, natomiast samo przerażające przedstawienie ich męczeńskiej śmierci zostało dodane później lub zredagowane przez Tertuliana, gdyż Perpetua przewidziała wcześniej los czekający ją i jej niewolnicę. Męczeństwo świętych Perpetuy i Felicyty to literackie arcydzieło, które wywarło ogromny wpływ na duchowość chrześcijańską. Felicyta i Perpetua (w tej kolejności) zostały upamiętnione w Kanonie Rzymskim mszy świętej i wspomina się je dzisiaj w pierwszej modlitwie eucharystycznej.

Połowa trzeciego wieku to ponowne nasilenie się prześladowań. Krótki okres panowania cesarza Decjusza (249-250) to czas pierwszego prześladowania chrześcijan na terenie całego imperium. Decjusz wydał dekret nakazujący wszystkim mieszkańcom imperium oddanie czci pogańskim bogom, przez libację, udział w posiłku ofiarniczym lub zapalenie kadzidła przed posągiem cesarza. Wielu chrześcijan zastosowało się do rozkazu cesarza, inni zakupili dokumenty poświadczające, że to uczynili, jednak niektórzy stawili opór. W Rzymie skazano na śmierć papieża Fabiana, uwięziono i torturowano teologa Orygenesa, prezbiter Pioniusz ze Smyrny został spalony na stosie, biskup Antiochii Babylas zmarł w więzieniu, biskup Kartaginy Cyprian musiał się ukrywać. Po Decjuszu rządy przejął Gallus i prześladowania trwały nadal. Papież Korneliusz udał się na wygnanie do Civitavecchia, gdzie zmarł w 253 roku. Cesarz Walerian (253-260) początkowo sprzyjał chrześcijanom, lecz później wydał dekrety nakazujące ich prześladowanie. W rezultacie papież Sykstus II i jego czterej diakoni ponieśli śmierć w katakumbach Kaliksta w Rzymie. Cyprian, biskup Kartaginy, został ścięty w swoim mieście, w Tarragonie w Hiszpanii śmierć ponieśli biskup Fruktuozus i jego dwaj diakoni. Cesarz Galien, syn Waleriana, który objął rządy w cesarstwie w 260 roku, położył kres prześladowaniom i wydał pierwszy oficjalny dekret tolerancji dla chrześcijan na terenie imperium rzymskiego.

Koniec trzeciego wieku to kolejne wznowienie brutalnych prześladowań, trwających aż do początku czwartego stulecia. Cesarz Dioklecjan (284-305) zarządził pod koniec swego panowania czystkę w armii, rozkazując pozbyć się wszystkich żołnierzy, którzy nie chcieli porzucić chrześcijaństwa, a następnie rozpoczął zakrojone na znacznie szerszą skalę prześladowania chrześcijan na terenie całego imperium. Kolejne edykty nakazywały zburzenie budynków kościelnych, palenie świętych ksiąg, zakaz pełnienia posług religijnych i obowiązek składania ofiary pogańskim bogom. Wiadomo nam, że w Palestynie śmierć poniosło około osiemdziesięciu czterech męczenników, natomiast w Tebaidzie w Egipcie dokonywano masowych egzekucji, w których ginęło za jednym razem nawet stu chrześcijan. Angielski historyk i mnich, Beda Czcigodny, datuje męczeństwo świętego Albana, pierwszego męczennika Brytanii, właśnie na czas panowania Dioklecjana, aczkolwiek niektórzy współcześni badacze opowiadają się raczej za połową lub początkiem trzeciego stulecia. Kiedy Dioklecjan w roku 305 abdykował, o koronę cesarską zaczęli się ubiegać różni rywale i sporadyczne prześladowania trwały nadal. Pokój chrześcijaństwu – przynajmniej na chwilę – przyniosło zwycięstwo Konstantyna nad jego wrogami w 324 roku.

W podsumowaniu tej sekcji warto przedstawić trzy komentarze lub kwestie. Po pierwsze, powtórzmy raz jeszcze, że wielu chrześcijan doznało straszliwych cierpień. Reprezentowali oni wszystkie warstwy społeczne, byli wśród nich mężczyźni i kobiety, ludzie starzy i młodzi, niewolnicy i żołnierze, żony i papieże. Nie wiemy dokładnie, ile osób poniosło śmierć w czasie prześladowań – ci, o których coś wiemy, to tylko cząstka całej ogromnej liczby. Niemniej, ponieważ chrześcijanie otaczają ogromną czcią męczenników, posiadamy na ich temat wyjątkowo dużo informacji. Najważniejszym pojedynczym źródłem informacji jest Historia kościelna Euzebiusza z Cezarei, oprócz niej było jednak także mnóstwo innych, niezależnych dokumentów; przykładem takiego może być Męczeństwo świętych Perpetuy i Felicyty.

Po drugie, nie ma chyba niczego wyjątkowego w liczbie osób, które poniosły śmierć męczeńską. Życie w Cesarstwie Rzymskim było pod wieloma względami brutalne i poddanych często karano śmiercią. Cierpieli nie tylko chrześcijanie, ale także inne różne grupy religijne. Wymieńmy tylko dwa przykłady: władze rzymskie w pierwszym wieku skazały na śmierć wielu Żydów, głównie na terenie ich ojczyzny, zaś sam Dioklecjan za cel prześladowań obrał nie tylko chrześcijan, ale także manichejczyków. Ponadto chrześcijańscy władcy sprawujący rządy od czwartego wieku bywali równie nietolerancyjni wobec innej wiary lub religii jak imperium rzymskie wobec chrześcijan. Aby złagodzić ten obraz brutalnych postaw tamtych czasów, musimy pamiętać, że życie wówczas miało charakter bardziej wspólnotowy niż dzisiaj i mniej zindywidualizowany, co oznacza, że odstępstwo od obowiązującej religii mogło być odczytane jako obraza całej wspólnoty, a nie jedynie sprawa osobista.

Po trzecie, niektórzy historycy twierdzą, że władcy chrześcijańscy postępowali z jeszcze większą surowością, żądając aprobaty wewnętrznej, przynajmniej od ochrzczonych chrześcijan, podczas gdy rzymskie władze wymagały tylko zewnętrznego dostosowania się. Postawie władców chrześcijańskich przyjrzymy się później, z drugiej jednak strony twierdzenie, że rzymskie władze były w związku z tym pobłażliwe, to zbytnia przesada; chrześcijanie, którym nakazano zademonstrować jakieś zewnętrzne formy czci oddawanej jakiemuś pogańskiemu bogu lub cesarzowi, widzieliby w tego rodzaju akcie, co zrozumiałe, wewnętrzną zdradę chrześcijaństwa, nie tylko zewnętrzne dostosowanie się.

Rozwój Kościoła jako instytucji

Prześladowania odcisnęły piętno na Kościele widoczne aż do dnia dzisiejszego. Wzmocniły i ubogaciły na wiele sposobów pierwotne wspólnoty chrześcijańskie, lecz równocześnie same prześladowania lub ich groźba ograniczały wolność Kościoła, hamując tym samym możliwości jego rozwoju jako instytucji. Opisując ten rozwój, za oczywisty punkt wyjścia należy obrać papiestwo.

Wskazaliśmy już na szczególną rolę Piotra we wczesnym Kościele i jego powiązanie z Rzymem. Kiedy wspominano jego posługę i męczeńską śmierć w tym mieście, wymieniano go razem z apostołem Pawłem. Kolejnym biskupem Rzymu, którego istnienie i posługę poświadczają bezpośrednie dowody historyczne, był Klemens Rzymski, którego list pisany około roku 96 i wspominający śmierć Piotra już tutaj przywoływaliśmy. Może wydawać się dziwne, że Klemens Rzymski nie określa siebie wyraźnie jako biskupa Rzymu. Niewykluczone, że po śmierci Piotra, na wczesnym etapie istnienia Kościoła, wspólnotą w Rzymie kierowało kilku biskupów i jednym z nich – być może wyższym rangą – był właśnie Klemens. Istnienie takiego kolegium biskupów w Rzymie sugerują listy Ignacego Antiocheńskiego z początku drugiego wieku. W większości swoich listów Ignacy wyraźnie nazywa biskupa wspólnoty, do której kieruje pismo, ale nie czyni tego w listach kierowanych do Kościoła w Rzymie. Bardziej monarchiczne rozumienie władzy biskupiej, zgodnie z którym w danym mieście jest jeden biskup, ma swój początek, jak się wydaje, na Wschodzie i w drugim wieku przywędrowało na Zachód i do Rzymu. Listę biskupów Rzymu aż do Eleuteriusza (174-189) przedstawia Ignacy z Lyonu, aczkolwiek niewykluczone, że pokazuje nam ich władzę (po Piotrze i Pawle) jako bardziej skupioną w rękach jednej osoby, niż miało to miejsce w rzeczywistości. Ireneusz, piszący około roku 180, mówi, że Piotr i Paweł „powierzyli biskupstwo” Linusowi, którego następcą był Anaklet, a po nim Klemens Rzymski, Ewaryst, Aleksander, Sykstus („szósty po apostołach”), Telesfor, („który umarł chwalebną śmiercią męczennika”), Hygin, Pius, Anicet, Soter i Eleuteriusz „teraz już dwunasty po apostołach”.

W trzecim stuleciu autorytet biskupa Rzymu sięga już poza samo miasto i poza Italię, przede wszystkim za sprawą interwencji dwóch papieży: Stefana I i Dionizego. Tytuł papa (papież), czyli „ojciec”, zaczął być używany w szóstym wieku, zyskał bardziej oficjalną rangę w wieku ósmym i był stosowany wyłącznie w odniesieniu do biskupa Rzymu, przynajmniej w Kościele zachodnim, od jedenastego stulecia. Jednak w tej książce dla uproszczenia terminu „papież” będziemy używali także w odniesieniu do wcześniejszych biskupów Rzymu, podobnie jak będziemy korzystać z terminu „papiestwo” jako nazwy instytucji.

Papież Stefan I zaangażował się w rozwiązanie sporu dotyczącego dwóch drażliwych kwestii: powrotu na stolice biskupów, którzy załamali się podczas prześladowań lub pod innymi względami okazali się niestali i którzy żałowali swoich postępków, oraz ważności chrztu udzielanego przez heretyków. W obu kwestiach Stefan zajął łagodniejsze stanowisko, pozwalając upadłym biskupom na objęcie na powrót stolicy w swojej diecezji i uznając ważność chrztu, pod warunkiem, że ten, kto chrzcił, działał w dobrej wierze. W dyskusję, jaka rozgorzała z powodu decyzji Stefana, zaangażowali się biskupi z terenów dzisiejszej Hiszpanii i Francji, a także biskupi z północnej Afryki i z Azji. Wielu z nich sprzeciwiało się pobłażliwości Stefana, nie wyłączając cieszącego się ogromnym poważaniem biskupa Kartaginy, Cypriana. Tak czy owak, w rezultacie dyskusji głos biskupa Rzymu zaczął być słyszany w całym basenie Morza Śródziemnego.

Interwencja papieża Dionizego (260-280) dokonała się w formie korespondencji z biskupem Aleksandrii w Egipcie, który także miał na imię Dionizy. Ich listy dotykały dwóch istotnych kwestii. Po pierwsze, papież Dionizy, podobnie jak Stefan, utrzymywał, że chrzest udzielony przez heretyków jest ważny, o ile został udzielony prawidłowo. Po drugie, aby rozstrzygnąć spór teologiczny, w który włączył się biskup Aleksandrii, papież Dionizy zasugerował użycie greckiego słowa homoousios („współistotny”) na opisanie relacji między Ojcem a Synem w Trójcy Świętej (termin ten został później włączony do credo nicejskiego). Dzięki tej korespondencji dowiadujemy się, że autorytet biskupa Rzymu sięgał poza Italię, aż do Kościoła afrykańskiego, natomiast przyjęcie przez sobór w Nicei terminu homoousios nadało jeszcze większe znaczenie dalekowzroczności papieża.

Funkcje biskupów i prezbiterów zmieniały się w drugim i trzecim stuleciu na różne sposoby. Nie posiadamy zbyt wielu bezpośrednich informacji z tamtego okresu, a większość tych, które posiadamy, zawdzięczamy zachowanym do naszych czasów relacjom o biskupach i prezbiterach, którzy ponieśli śmierć męczeńską. I dlatego musimy pamiętać, że przyglądamy się przede wszystkim przypadkom wyjątkowym, głównie biskupom, takim jak Ignacy Antiocheński, Polikarp ze Smyrny czy Cyprian z Kartaginy. Brak systematycznych świadectw dotyczących zwyczajnego pełnienia funkcji przez biskupów i prezbiterów wynika po części z tego oczywistego powodu, że narażone na prześladowania wspólnoty chrześcijańskie nie chciały pozostawiać obciążających je dowodów. Na szczęście czwarty wiek oznaczający dla Kościoła kres prześladowań dostarcza nam wielu cennych informacji mówiących pośrednio o sytuacji we wcześniejszym okresie.

Te późniejsze świadectwa, podobnie jak fragmentaryczne informacje z drugiego i trzeciego wieku, pokazują nam, że w połowie trzeciego wieku Kościół posiadał już złożoną strukturę, której podstawą była, zasadniczo rzecz biorąc, diecezja. Chrześcijanie przejęli termin „diecezja” z języka administracyjnego Cesarstwa Rzymskiego – w rezultacie reform administracyjnych wprowadzonych pod koniec trzeciego wieku przez Dioklecjana całe imperium podzielono na trzynaście ogromnych „diecezji” – z tą różnicą, że chrześcijańska diecezja obejmowała zdecydowanie mniejszy obszar. Przeciętna wielkość diecezji w tamtym czasie odpowiadała wielkości dzisiejszego dekanatu lub dużej parafii, co więcej, do końca trzeciego wieku w wielu regionach nie odróżniano wyraźnie „diecezji” od „parafii”. Dla porównania: dzisiaj Kościół katolicki obejmujący ponad miliard wiernych posiada na całym świecie około dwóch tysięcy sześciuset diecezji. W roku 325, gdy chrześcijan było około dwudziestu milionów, liczba diecezji była trochę, acz niewiele, mniejsza (dokładnej liczby diecezji z tamtego okresu nie znamy; wyjątkowo dużo było ich w północnej Afryce).

Sytuacja mogła wyglądać odmiennie w różnych regionach, lecz pod koniec trzeciego wieku mamy już do czynienia z trzema szczeblami episkopatu: są biskupi diecezjalni, biskupi metropolitalni rezydujący w większych miastach (metropolis – gr. „miasto macierzyste”) i posiadający pewną władzę nad biskupami diecezjalnymi, wreszcie biskupi trzech głównych stolic: Rzymu, Aleksandrii i Antiochii (do których dołączą później Konstantynopol i Jerozolima i w ten sposób powstanie „pentarchia” pięciu stolic patriarchalnych). Podział na prezbiterów i diakonów sięga Nowego Testamentu, aczkolwiek różnica między prezbiterem a diakonem nie była wówczas tak wyraźna. Odmienne funkcje prezbitera i diakona jako pomocników biskupa zarysowały się wyraźniej w okresie prześladowań wczesnego Kościoła, zaś obowiązki jednych i drugich miały wyklarować się jeszcze bardziej w czwartym wieku.

Sobory. O Soborze Jerozolimskim, który miał miejsce w okolicach 49 roku, już wspominaliśmy. Sobory odgrywały ważną rolę w życiu Kościoła także później, w drugim i trzecim wieku, aczkolwiek ponieważ gromadziły dużą liczbę uczestników, częstotliwość i swoboda ich organizowania były ograniczone z powodu groźby prześladowań. Większość zachowanych do dzisiaj świadectw o soborach tamtego okresu i żywotności tego zjawiska znajdziemy w dziele Mansiego Sacrorum Conciliorum nova et amplissima collectio9, ogromnym zbiorze dokumentów soborowych, aczkolwiek w większości wypadków jedyne, co wiemy, to fakt, że taki sobór miał miejsce. Jeśli chodzi o pełną informację, dotyczy ona między innymi jednego lub kilku soborów, jakie miały miejsce w Antiochii w latach sześćdziesiątych trzeciego wieku (dokładna liczba i daty pozostają niejasne). Sobory te pokazują, że Kościół potrafił organizować ważne spotkania i gotów był podejmować na nich różne drażliwe kwestie, w tym wypadku dotyczące sposobu życia i nauczania biskupa tego miasta, Pawła z Samosaty. Antiochia była jedną z głównych stolic biskupich, a Paweł posiadał ogromną władzę. Mimo to został potępiony, zarówno za niemoralne prowadzenie się – zarzucano mu, że utrzymuje zbyt bliskie kontakty z młodymi kobietami i wiedzie zbyt światowe życie – jak i za głoszenie błędnej nauki dotyczącej Trójcy Świętej. W rezultacie został zdjęty ze swojej stolicy. Parę lat wcześniej w Kartaginie, w północnej Afryce, miało miejsce kilka ważnych soborów, którym przewodniczył Cyprian, uczony i święty biskup tej diecezji. Sobory zajęły się takimi drażliwymi kwestiami, jak forma pokuty wymaganej od chrześcijan, którzy załamali się pod wpływem prześladowań, i powtórnego chrztu schizmatyków. W obu wypadkach sobory, którym przewodniczył Cyprian, sprzeciwiły się łagodniejszemu stanowisku papieża Stefana. Rozkwit soborów nastąpi w czwartym wieku, kiedy dla Kościoła skończy się okres prześladowań.

Prawo kanoniczne, czyli prawo normujące życie wspólnoty chrześcijańskiej, dotyczyło różnych wspomnianych wcześniej instytucji kościelnych, a także wielu innych aspektów życia chrześcijańskiego. Chrześcijaństwo wyłoniło się z judaizmu żywiącego szczególny respekt dla prawa, zarówno boskiego, jak i ludzkiego. Konieczność porządku we wspólnocie chrześcijańskiej podkreśla Nowy Testament, zwłaszcza Ewangelia Mateusza i niektóre listy Pawła. Cesarstwo Rzymskie, w którego granicach narodziło się chrześcijaństwo, słynęło z szacunku dla prawa cywilnego. Nie dziwi zatem, że nawet w ciągu trzech pierwszych wieków po Chrystusie, kiedy Jego wyznawcy byli prześladowani i wiedli do pewnego stopnia życie w podziemiu, prawo kanoniczne odgrywało ważną rolę w życiu Kościoła. Nie istniał jeden powszechny kodeks prawa kanonicznego na podobieństwo tego, jaki Kościół posiada obecnie. Taki kodeks miał się pojawić dopiero w dwudziestym wieku. Prawo kanoniczne było wówczas pod wieloma względami bliższe co do koncepcji (aczkolwiek różne w treści) prawu precedensowemu (common law) dominującemu dzisiaj w wielu krajach anglojęzycznych, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Innymi słowy podawało rozstrzygnięcia dotyczące konkretnych przypadków, mając zawsze, przynajmniej w teorii, za podstawę nauczanie Chrystusa w Nowym Testamencie. Było dość eklektyczne, jeśli chodzi o zakres jego stosowania, i obejmowało liturgię, modlitwę, praktyki ascetyczne, a także, co oczywiste, zagadnienia prawne.

Wagę, jak i eklektyczny charakter tego wczesnego prawa kanonicznego ujawniają trzy główne teksty o takim charakterze sprzed roku 300, które przetrwały do naszych czasów. Są to Didache („Nauczanie”) – tekst napisany w języku greckim w latach 90-100, pochodzący prawdopodobnie z Syrii; Tradycja Apostolska napisana po grecku, prawdopodobnie przez Hipolita z Rzymu, na początku trzeciego stulecia, choć możliwe, że ten tekst pochodzi z Egiptu i stąd jego alternatywny tytuł Konstytucja Kościoła egipskiego; Didaskalia Apostolorum („Nauka Apostołów”) z początku trzeciego wieku, prawdopodobnie z północnej Syrii. Teksty te dotyczą Pisma Świętego, zwłaszcza Kazania na górze (Didache); zwolnienia chrześcijan z obowiązku zachowywania przepisów żydowskich i żydowskiego prawa rytualnego; sakramentów chrztu i Eucharystii – rdzeń dzisiejszej drugiej modlitwy eucharystycznej odnajdujemy już w Tradycji Apostolskiej – oraz oczekiwań tych, którzy je przyjmują; wyświęcania i obowiązków biskupów, prezbiterów i diakonów; małżeństwa oraz prowadzenia się mężów i żon (wiele uwagi poświęcają temu zwłaszcza Didaskalia); wdów i diakonis; postów i modlitwy (Didache podaje tekst współczesnej wersji Ojcze nasz); pokuty i pojednania z Kościołem grzeszników; prób, jakimi były prześladowania. Wspomniane trzy teksty w większości wypadków nie tyle ustanawiają nowe prawo, ile przedstawiają w sposób sformalizowany istniejące ustalenia i zwyczaje. Każdy z nich przeznaczony był dla konkretnej lokalnej społeczności chrześcijańskiej, nie zaś dla Kościoła powszechnego. Analizowane łącznie dają nam wgląd w radości i udręki, nadzieje i oczekiwania wczesnego Kościoła.

Religia ludowa

Aby zobrazować codzienne życie chrześcijan w okresie trzech pierwszych wieków istnienia Kościoła, musimy użyć wyobraźni. W centrum tego życia znajdowała się Eucharystia, którą celebrowano najczęściej w niedzielę, czyli w dzień zmartwychwstania Pana. Tyle wydaje się jasne. Zagrożenie prześladowaniami oznaczało, że kościoły jako odrębne budynki były w większości miejsc niepraktyczne i dlatego Eucharystię celebrowano w domach i w sekretnych miejscach zgromadzeń, takich jak katakumby.

W rzymskich katakumbach (kompleksach grot i podziemnych korytarzy) znajdziemy mnóstwo przykładów sztuki chrześcijańskiej z tamtego okresu. Kilka z nich przedstawia Eucharystię. Najstarsze przykłady ikonografii chrześcijańskiej, datujące się na koniec drugiego wieku, znaleźć można w katakumbach św. Kaliksta. Chrystus został tam przedstawiony pod symbolem ryby. Litery greckiego słowa „ryba” ICHTHUS układają się w akronim I(esous) Ch(ristos) Th(eou) U(ios) S(oter) – Jezus Chrystus, Syn Boży, Zbawiciel, którego znaczenie było oczywiste jedynie dla chrześcijan. Malowidło przedstawia dwie ryby, jedna ma na grzbiecie bochenki chleba, druga kielichy z winem. Motyw eucharystyczny jest bardzo wyraźny, całość odznacza się dużym artyzmem. W katakumbach Pryscylli i katakumbach Piotra i Marcelina mamy malowidła naścienne przedstawiające Eucharystię w bardziej realistycznej formie. Datują się one prawdopodobnie na początek trzeciego stulecia i pokazują kobiety (tych jest większość) i mężczyzn siedzących lub znajdujących się w pozycji półleżącej wokół stołu, czemu towarzyszą różne symbole informujące, że Eucharystia to posiłek miłości (agape) oraz pokoju. Chrystus jest także przedstawiany za pomocą symbolu ryby. Trwa dyskusja nad tym, czy kobiety na malowidłach odprawiają Eucharystię czy są jedynie jej uczestniczkami.

Chociaż w katakumbach czasami odprawiano Eucharystię, wykorzystywano je przede wszystkim jako miejsce grzebania zmarłych, gdyż jak się wydaje, pierwsi chrześcijanie przywiązywali dużą wagę do pochówku. W kwestii pochówku widać pewne napięcie. W Ewangelii Łukasza czytamy, że aniołowie mówią kobietom, które przyszły do grobu Jezusa w dniu Zmartwychwstania: „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? Nie ma Go tutaj; zmartwychwstał” (Łk 24,5-6a). To, co się stało z Chrystusem, było rzeczywiście wyjątkowe. Wszyscy inni musieli zaczekać na swoje zmartwychwstanie. Mimo to, ponieważ zmartwychwstanie ciała i życie wieczne to kluczowe elementy wiary chrześcijańskiej, można by sądzić, że wyznawcy tej religii będą w sposób umiarkowany podchodzić do kwestii pochówku. Wchodziły w grę także inne ludzkie czynniki, zakorzenione w tym życiu i stanowiące przeciwwagę dla wiecznej perspektywy. Stąd miłość do braci i sióstr w Chrystusie i troska o nich obejmowały także należyty szacunek dla ich doczesnych szczątków. W Rzymie i jego okolicach odkryto około czterdziestu odrębnych kompleksów katakumb; podobne odkryto w Neapolu, w Syrakuzach na Sycylii, na Malcie, na wyspie Melos, w Syrii, w rejonie Jerozolimy, w rejonie Aleksandrii i w innych miejscach w Afryce Północnej. Podziemne groty i korytarze powstawały za sprawą odmiennych czynników geologicznych i klimatycznych, typowych dla danego regionu. Groby i w niektórych wypadkach ciała zachowały się wyjątkowo dobrze, jednak katakumby były raczej wyjątkowym, nie zwyczajowym miejscem pochówku.

Większość chrześcijan grzebano prawdopodobnie na cmentarzach podobnych do tych, jakie znamy dzisiaj, czasami obok niechrześcijan, a czasami na cmentarzach wyłącznie chrześcijańskich. Z tego okresu zachowało się wiele grobów i archeolodzy cały czas poszerzają naszą wiedzę dotyczącą tamtego okresu. Troska o należyty pochówek zmarłych to cecha wielu religii poprzedzających chrześcijaństwo i wiele z nich głosiło nadzieję jakiejś formy przyszłego życia. Zwyczaj umieszczania w grobie różnych przedmiotów mających towarzyszyć zmarłemu był bardzo rozpowszechniony. Czasami groby chrześcijan można rozpoznać właśnie dzięki znajdowanym w nich wyraźnie chrześcijańskim przedmiotom, takim jak krzyże. Gdy w czwartym wieku nastąpił kres prześladowań, na grobach męczenników czasami wznoszono kościoły. Dzisiaj właśnie te groby są nam najlepiej znane. Wspominaliśmy już groby Piotra i Pawła, lecz kościoły budowano także w miejscach, które według tradycji były miejscami pochówku wielu innych męczenników wczesnego Kościoła. W Anglii najlepszym tego przykładem jest katedra pod wezwaniem świętego Albana, wzniesiona na grobie świętego Albana, pierwszego męczennika Anglii.

Chrzest jako ryt inicjacji i włączenia do wspólnoty chrześcijan nadal pełnił kluczową rolę w życiu Kościoła. Przyjmowały go zasadniczo osoby dorosłe, ale chrzczono również coraz częściej niemowlęta i dzieci. Pełniejsze informacje, jakie zachowały się do naszych czasów z czwartego wieku, po okresie prześladowań, rzucają światło na praktyki chrzcielne w drugim i trzecim stuleciu. Podobnie rzecz się ma z innymi praktykami religijnymi, co do których posiadamy bardzo niewiele bezpośrednich informacji z okresu prześladowań. Religią ludową zajmiemy się zatem ponownie w trzeciej części tego rozdziału.

Teolodzy

Mimo prześladowań w drugim i w trzecim wieku pojawiło się w Kościele wielu wybitnych teologów. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że ich zakorzenienie w realiach i złożoności życia chrześcijańskiego tamtego okresu przydało mocy i bogactwa ich pismom. O kilku autorach i ich tekstach już wspominaliśmy: Klemens Rzymski, Ignacy Antiocheński; Didache, Tradycja Apostolska, Didaskalia Apostolorum, czyli teksty będące zarówno traktatami teologicznymi, jak i regulacjami prawa kanonicznego; korespondencja papieży Stefana i Dionizego; Perpetua, której Męczeństwo było zarówno traktatem teologicznym, jak i literaturą duchową; Polikarp i Cyprian będący równocześnie teologami, biskupami i męczennikami. Oprócz wspomnianych wyżej osób na szczególną uwagę zasługują jeszcze trzej teolodzy.

Justyn Męczennik (100-165) pochodził z rodziny niechrześcijańskiej z Samarii w Ziemi Świętej. Po studiach filozoficznych nawrócił się na chrześcijaństwo i od tej pory uważał się za nauczyciela filozofii i chrześcijaństwa. Uczył w Efezie i w Rzymie, gdzie założył pierwszą chrześcijańską szkołę i gdzie napisał Apologię pierwszą, której adresatem uczynił w bardzo śmiały sposób cesarza Antonina Piusa i jego adoptowanych synów, Dialog z Żydem Tryfonem oraz Apologię drugą, tym razem skierowaną do rzymskiego senatu. Justyn to najważniejszy wczesnochrześcijański „apologeta”, a więc autor przedstawiający wiarę chrześcijańską i broniący jej przed współczesnymi mu niechrześcijanami. Nauczał, że chrześcijaństwo to prawdziwa filozofia, natomiast inne szkoły filozoficzne zawierają tylko cienie prawdy. Argumentował w ten sposób: „Słowo rozsiane” (Logos spermatikos) uobecniło się jako ziarno prawdy we wszystkich ludziach, a następnie wcieliło się w Chrystusie, by nauczyć ludzi pełni prawdy i by wykupić ich z mocy złego. Pisał także o chrzcie, o Eucharystii i o powiązaniach między Starym a Nowym Testamentem; zdecydowany był bronić chrześcijaństwa, odwołując się do platonizmu. Tym samym stanowisko Justyna to dowód znaczącej otwartości chrześcijaństwa na inne religie i inne filozofie oraz dowód gotowości podjęcia z nimi dialogu. Około roku 165 on sam i kilku jego uczniów zostało zadenuncjowanych jako chrześcijanie, a gdy odmówili złożenia ofiary bogom, zostali wychłostani i ścięci.

Tertulian (160-225; pełne imię Quintus Septimus Florens Tertullianus) był synem rzymskiego centuriona i został wychowany jako poganin w północnej Afryce, prawdopodobnie w Kartaginie. Otrzymawszy staranne wykształcenie, był wziętym prawnikiem w Rzymie, wiodąc przy tym rozwiązłe życie. Po nawróceniu na chrześcijaństwo i zmianie stylu życia działał jako katecheta w Kartaginie. Nie wiadomo, czy był prezbiterem. Ostatecznie porzucił Kościół katolicki i dołączył do sekty montanistów odznaczającej się wierzeniami apokaliptycznymi i kładącej nacisk na surowe praktyki ascetyczne. Tertulian był płodnym i prowokacyjnym autorem piszącym głównie po łacinie, czasem jednak i po grecku. W wielu kwestiach zmieniał zdanie lub dochodził do nowych wniosków. Apelował o tolerancję dla chrześcijaństwa, dowodząc, że chrześcijanie to dobrzy i użyteczni obywatele, którzy nie stanowią zagrożenia dla państwa. Jednak z drugiej strony zalecał chrześcijanom, by zachowywali dystans wobec społeczeństwa pogan i nie skazili się jego idolatrią i niemoralnością. Wypowiadał się bardzo szeroko w kwestiach teologicznych i w kwestiach Kościoła, takich jak interpretacja Pisma Świętego, problem Trójcy Świętej, życia i nauczania Chrystusa i tego, co to znaczy być Jego uczniem. Sprzeciwiał się chrzczeniu niemowląt, a jako montanista wypowiadał się przeciw służbie chrześcijan w rzymskiej armii. Wspominaliśmy już o jego roli w redakcji Męczeństwa świętych Perpetuy i Felicyty. Szeroki zakres i głębia jego refleksji, a także świetny styl sprawiają, że Tertulian pozostaje do dnia dzisiejszego jednym z najczęściej czytanych i najbardziej wpływowych Ojców Kościoła.

Orygenes (185-254) dorównywał Tertulianowi głębią i zakresem myśli, a nawet go niejednokrotnie przewyższał. Został wychowany w Aleksandrii jako chrześcijanin przez odznaczających się pobożnością rodziców. W czasie prześladowań, które miały miejsce w tym mieście w 202 roku i w których zginął jego ojciec, od męczeńskiej śmierci, której pragnął też dla siebie Orygenes, uchroniła go wyłącznie interwencja matki, która schowała mu ubrania, uniemożliwiając w ten sposób wyjście z domu. Nauczał w Aleksandrii, a później kierował znajdującą się w tym mieście bardzo ważną szkołą katechetyczną. Równocześnie wiódł życie ascety w dobrowolnym ubóstwie, spędzając czas na postach i modlitwie. Jak pisze Euzebiusz z Cezarei, dokonał samokastracji, odczytując błędnie, bo dosłownie zachętę Jezusa z Ewangelii Mateusza 19,12, mówiącą o tym, że „są również trzebieńcy, którzy się wytrzebili sami dla Królestwa Niebios”10. Zakres lektur Orygenesa był bardzo szeroki i obejmował Platona, innych filozofów oraz grecką literaturę klasyczną. Dużo podróżował, odwiedzając między innymi Rzym i Półwysep Arabski, by ostatecznie dotrzeć do Palestyny, gdzie przyjął święcenia. Około 231 roku osiadł na stałe w Cezarei i założył tam szkołę, która wkrótce stała się sławna. W roku 250, w czasie prześladowań cesarza Decjusza, został uwięziony i był torturowany, a wkrótce potem zmarł.

Orygenes był płodnym autorem, aczkolwiek wiele jego pism się nie zachowało, przede wszystkim dlatego, że zostały z różnych powodów potępione lub przetrwały jedynie częściowo w przekładach łacińskich wątpliwej jakości (Orygenes pisał po grecku). Był przede wszystkim biblistą i napisał komentarze do prawie wszystkich ksiąg Pisma Świętego. Rozwinął metodę interpretacji Biblii polegającą na wydobywaniu z tekstu trzech znaczeń: dosłownego, moralnego i alegorycznego, preferując osobiście to trzecie. Do dnia dzisiejszego przetrwały niektóre z jego kazań i jest także autorem dwóch cieszących się poczytnością tekstów literatury duchowej Zachęta do męczeństwa i O modlitwie. Jego najważniejsze dzieło teologiczne O zasadach (De principiis), którego zasadnicza część dotrwała do naszych czasów w przekładzie łacińskim, obejmuje szeroką gamę zagadnień i odznacza się głębią myśli i intuicji. Podporządkowanie się Syna i Ducha Ojcu w Trójcy Świętej, wiara w wieczność świata, wędrówka dusz i ostateczne zbawienie wszystkich stworzeń, nie wyłączając Szatana – wszystko to poglądy, za które został potępiony, aczkolwiek w okresie, kiedy je głosił, stanowiły jeszcze otwarte kwestie. Fascynacja myślą i osobą Orygenesa trwa po dziś dzień.

3. Chrześcijaństwo oficjalną religią Rzymu

Czwarty wiek przyniósł chrześcijaństwu radykalną zmianę, której skutki widać po dzień dzisiejszy. Jej katalizatorem było nawrócenie się na chrześcijaństwo cesarza Konstantyna. W rezultacie tego nawrócenia, a także za sprawą szeregu innych czynników, chrześcijaństwo przestało być religią prześladowanej mniejszości i stało się oficjalną religią ogromnego imperium rzymskiego. Kres prześladowań zainicjował wiele możliwości instytucjonalnego rozwoju Kościoła i wpłynął w zasadniczy sposób na praktykowanie chrześcijaństwa przez jego wyznawców. Pax Constantiniana (pokój Konstantyna) zapoczątkowała rewolucję chrześcijaństwa, która miała ogromny wpływ na dzieje świata.

Nawrócenie się Konstantyna i jego skutki

W roku 306 Konstantyn (zm. 337) został obwołany przez swoich żołnierzy cesarzem. Stało się to na Wyspach Brytyjskich, w Yorku. Miejsce, gdzie to się najprawdopodobniej dokonało, możemy oglądać do dnia dzisiejszego: to główna brama praetorium, czyli rzymskiego fortu w tym mieście – obecnie krypta katedry w Yorku. Po długich walkach Konstantyn pokonał innych pretendentów do cesarskiego tronu. Kluczowym wydarzeniem w walkach o cesarską koronę była bitwa przy moście Mulwijskim, niedaleko Rzymu, w roku 312, w której Konstantyn zwyciężył Maksencjusza. Przyszły cesarz miał później wspominać, że w noc poprzedzającą bitwę miał wizję Chrystusa obiecującego mu zwycięstwo, jeśli on sam i jego armia będą walczyć pod znakiem krzyża. Konstantyn zastosował się do obietnicy Chrystusa (nie wiemy jednak dokładnie, jak to zrobił) i odniósł zwycięstwo. Rok później Konstantyn razem z drugim cesarzem, Licyniuszem, osiągnął porozumienie dotyczące wolności religijnej w państwie ogłoszone w postaci tak zwanego edyktu mediolańskiego. Później cesarze zerwali porozumienie i Licyniusz ponawiał prześladowania chrześcijan, lecz został pokonany przez Konstantyna w roku 324 w bitwie pod Chryzopolis i dopiero od tego czasu Konstantyn stał się jedynym władcą imperium.

Zwyciężając pod Chryzopolis, Konstantyn mógł ponownie ogłosić tolerancję dla chrześcijan na terenie całego Cesarstwa Rzymskiego. Nie wiadomo, kiedy dokładnie przyjął chrzest. Według jednej z relacji, zgodziwszy się na przyjęcie chrztu z rąk papieża Sylwestra (314-335), został uzdrowiony z trądu. Bardziej prawdopodobne jest, że został ochrzczony przez biskupa Euzebiusza z Nikomedii (nie należy go mylić z Euzebiuszem z Cezarei), aczkolwiek od roku 312 był już uważany za chrześcijanina.

Następcy Konstantyna na tronie cesarskim utrzymywali praktycznie bez przerwy uprzywilejowany status chrześcijaństwa jako religii, chociaż kilku cesarzy w czwartym wieku było arianami. Największym wyzwaniem dla chrześcijaństwa był krótki okres panowania Juliana Apostaty, bratanka Konstantyna. Nad wiek rozwinięty i obdarzony błyskotliwym intelektem Julian sprzeciwiał się wszelkim próbom nawrócenia go na chrześcijaństwo, wybierając mieszankę wierzeń pogańskich, neoplatonizmu i misteriów eleuzyńskich. W roku 361 został jedynym cesarzem Rzymu i zabrał się za przywracanie w obrębie całego imperium dawnej religii, degradując chrześcijaństwo i od czasu do czasu prześladując jego wyznawców. Dwa lata później poniósł jednak śmierć w bitwie podczas kampanii wojennej w Mezopotamii. Po jego śmierci chrześcijaństwo odzyskało swój wcześniejszy uprzywilejowany status.

Kolejny ważny etap w ugruntowaniu się chrześcijaństwa to promulgowanie w roku 438 Kodeksu Teodozjańskiego. Ten zbiór praw, którego nazwa pochodzi od cesarza Teodozjusza II (408-450), wyniósł chrześcijaństwo ze statusu religii faworyzowanej do jedynej legalnej religii cesarstwa. Religie pogańskie zostały zakazane, a herezje podlegały penalizacji. Chociaż kompilacji kodeksu dokonano w Konstantynopolu (gdzie Teodozjusz był cesarzem), został on spisany po łacinie. Kodeks przyjęto jako obowiązujący w obu częściach podzielonego teraz cesarstwa: w pełni obowiązujący w Cesarstwie Wschodnim (ze stolicą w Konstantynopolu) i oficjalnie przyjęty (ale nie w całości) w Cesarstwie Zachodnim (ze stolicą w Rzymie), gdzie najazdy barbarzyńskich plemion w dużym stopniu ograniczyły władzę cesarza.

Sobory Nicejski i Konstantynopolitański

Pierwszy Sobór Nicejski (325) i Pierwszy Sobór Konstantynopolitański (381) dają nam możliwość gruntownego wglądu w Kościół czwartego wieku, zarówno jeśli chodzi o jego rozwój doktrynalny, jak i praktykę życia chrześcijańskiego. Mówią nam one także pośrednio bardzo wiele o sytuacji chrześcijan w dwóch poprzednich stuleciach. Sobory te nazwano „ekumenicznymi”, to znaczy soborami całego Kościoła, i są to pierwsze z dwudziestu jeden soborów od Soboru Nicejskiego do Drugiego Soboru Watykańskiego, które Kościół katolicki uważa za powszechne (zob. Apendyks). Sobór Nicejski jest najbardziej znany za sprawą przyjętego na nim wyznania wiary, czyli credo. Oto jego tekst:

Wierzymy w jednego Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych, i w jednego Pana, Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, zrodzonego z Ojca jako Syn jedyny, to jest z istoty Ojca; Bóg z Boga, światłość ze światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego; zrodzony, nie stworzony; że jest współistotny Ojcu; że przez niego wszystko się stało, zarówno na niebie, jak i na ziemi; że dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił na ziemię i przybrał ciało, stał się człowiekiem, wycierpiał mękę i zmartwychwstał dnia trzeciego; wstąpił na niebiosa, przyjdzie sądzić żywych i umarłych; i (wierzymy) w Ducha Świętego.

Tych zaś, którzy mówią, że był kiedyś czas, kiedy Go nie było, albo, że Syn Boży nie istniał, zanim nie został zrodzony, albo, że stał się z niczego, lub też twierdzą, że jest z innej substancji czy istoty, albo że Syn Boży jest stworzony, albo zmienny, skazitelny – tych wszystkich powszechny Kościół wyklucza z liczby wiernych.

W jaki sposób doszło do sformułowania tego wyznania wiary? Nie zachowały się żadne protokoły przebiegu obrad soborowych, musimy zatem polegać na późniejszych relacjach i na domysłach. Przyczyną zwołania soboru były poglądy Ariusza, to wydaje się pewne. Nasza wiedza o nim pochodzi głównie od jego przeciwników, którzy go potępili. W tym miejscu stajemy przed zasadniczym problemem historii Kościoła. Nasza wiedza dotycząca osób potępionych przez Kościół pochodzi – zwłaszcza jeśli idzie o pierwsze tysiąc lat historii Kościoła – przede wszystkim od wyznawców „ortodoksji”, czyli tych, których poglądy zostały zaaprobowane. Dokładano wszelkich starań, by zniszczyć dzieła potępionych autorów i zachowało się niewiele świadectw przedstawiających ich z ich własnej perspektywy. Historię Kościoła pisali zwycięzcy.

Wiemy, że Ariusz był prezbiterem i popularnym kaznodzieją w stolicy północnej Afryki, Aleksandrii. Podobnie jak wszyscy chrześcijanie jego czasów wierzył w Boga w Trójcy Świętej: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Pragnąc jednak podkreślić jedyność Boga, a więc monoteistyczny wymiar wiary, utożsamiał zasadniczo Boga z Ojcem, przypisując tym samym podrzędną rolę Jego Synowi. Jego biskup, Aleksander, świadom powagi zagadnienia, potępił na początku lat dwudziestych czwartego wieku nauczanie Ariusza na jednym bądź kilku soborach diecezjalnych. Później z interwencją wkroczył Konstantyn. Zjednoczywszy dopiero co imperium przez pokonanie Licyniusza, nie chciał, by ­uległo ono podziałom z powodu kontrowersji religijnych, gdyż pomimo cenzur nałożonych przez jego biskupa Ariusz mógł nadal liczyć na szerokie poparcie dla swego nauczania, zwłaszcza na Wschodzie.

Konstantyn zwołał sobór do swego pałacu cesarskiego w Nicei. Wzięło w nim udział od dwustu pięćdziesięciu do trzystu biskupów, a także sam Konstantyn. Tradycyjnie przyjmowaną liczbę biskupów (trzystu osiemnastu) zawdzięczamy Atanazemu, który podał ją pod koniec życia (List synodalny do biskupów Afryki, datowany na rok 368/372, rozdział 2). Sam Atanazy jednak niczym jej nie uzasadnia, a wcześniej podaje inne liczby. Niewykluczone, że liczba ta odnosi się do trzystu osiemnastu sług, które Abraham wziął z sobą, by odbić swego krewnego, Lota (Rdz 14,14). Zdecydowana większość biskupów pochodziła z greckojęzycznej, wschodniej części cesarstwa. Był wśród nich biskup Aleksander z Aleksandrii w towarzystwie swego młodego sekretarza i diakona, Atanazego, i około dwudziestu biskupów z Egiptu. Tylko garstka biskupów pochodziła z posługującej się łaciną zachodniej połowy cesarstwa. Nie przybył Sylwester, biskup Rzymu, ale – co istotne – przysłał dwóch reprezentujących go legatów.

Sobór odbył się latem 325 roku i obradował około miesiąca (dokładnych dat nie znamy). Najpierw, jak się wydaje, poproszono o zabranie głosu obecnych na soborze Ariusza i jego zwolenników i zaproponowanie swojego wyznania wiary. Ich tekst odrzucono, ponieważ podporządkowywał Syna Ojcu, odmawiając Mu pełnej boskości. Następnie przedstawiono inne wyznania wiary, z których wówczas korzystano przy okazji chrztu i ostatecznie sobór zdecydował się na jedno z nich, dodając do niego różne zastrzeżenia antyariańskie. Te właśnie zastrzeżenia, jak można się domyślać, zostały wyróżnione w cytowanym powyżej wyznaniu wiary. Zawierają one termin „współistotny” (gr. homoousios), wprowadzony po to, by wyrazić ścisłą relację Syna z Ojcem. Brak tego terminu w Biblii, niemniej Kościół zaakceptował jego wprowadzenie do credo, uznając w ten sposób rolę Tradycji i potrzebę skorzystania ze świeżego języka, by wyrazić pełnię objawienia w Chrystusie. Credo nicejskie jako całość to mistrzowski przykład zwięzłego przedstawienia doktryny.

Kanony. Sobór Nicejski, oprócz przyjęcia credo, ogłosił także dwadzieścia kanonów. Obejmowały one szeroki wachlarz kwestii dyscyplinarnych i dostarczają nam mnóstwa informacji na temat życia wczesnego Kościoła. Dokładny sposób ich sformułowania i ogłoszenia pozostaje niejasny, uważano je jednak za dekrety tego soboru. Kanony sformułowano po grecku i były przeznaczone przede wszystkim dla Kościoła wschodniego. Ich recepcja na Zachodzie następowała bardzo powoli, głównie za sprawą Dionizego Mniejszego (zm. 526 lub 556), który przetłumaczył je na łacinę i włączył do swojego korpusu dekretów prawa kanonicznego. Niektóre z kanonów oparte były na kanonach wcześniejszych soborów lokalnych, wszystkie natomiast wydają się rozwiązaniami konkretnych problemów. Wzmacniają one „precedensowy” charakter wczesnego prawa kanonicznego jako decyzji dotyczących poszczególnych przypadków i nie miały tworzyć obejmującego wszystko „kodeksu”. Z tego powodu należy przyjrzeć się każdemu z nich z osobna.

Kanon pierwszy dotyczy kastracji. Uznaje się w nim, że jeśli ktoś został wykastrowany wbrew swej woli „przez barbarzyńców albo przez swoich panów” lub przez lekarzy podczas choroby, może przyjąć święcenia kapłańskie.

Lecz ten, kto będąc dobrego zdrowia sam siebie pozbawił męskości, powinien zostać wykluczony z grona duchownych, do którego już należał. Od tej chwili nie należy wyświęcać żadnego z tych, którzy w ten sposób postępują11.

Kanon ten deklaruje świętość ciała człowieka. Kryje się za nim prawdopodobnie dobrowolna kastracja, której poddał się Orygenes, a także inne podobne przypadki, lecz odtąd sobór wypowiada się zdecydowanie przeciwko tej praktyce.

Kanony drugi i czwarty także koncentrują się na klerze. Kanon drugi mówi, że „katechumen potrzebuje (…) nieco czasu, musi też mieć dłuższą próbę również po chrzcie”12, zanim zostanie wyświęcony na prezbitera bądź biskupa. Będą w przyszłości takie wyjątki jak Ambroży, który został wyświęcony na biskupa Mediolanu tydzień po swoim chrzcie, ale sobór wprowadza wyraźną normę. Kanon trzeci zabrania

biskupom, prezbiterom, diakonom i wszystkim członkom stanu duchownego, zamieszkiwać z kobietą, chyba, że jest to matka, siostra, ciotka lub inna osoba stojąca poza wszelkimi podejrzeniami13.

W tym wypadku mogło chodzić o dobrze znany i wspomniany już przypadek Pawła z Samosaty, w którego domu przebywały młode kobiety, rzekomo po to, by udzielał im kierownictwa duchowego. Dlaczego nie ma mowy o żonach? Chociaż ceniono wysoko osoby duchowne żyjące w celibacie, było czymś powszechnym, a nawet normą, że ­prezbiterzy i biskupi mieli żony, zwłaszcza w Kościele wschodnim, którego problemami zajmował się przede wszystkim sobór. Stąd prawdopodobnie było oczywiste, że żony mogły przebywać ze swoimi mężami będącymi duchownymi i przywoływanie żony w kanonie było zbędne, a nawet mogłoby ją obrażać. Tę interpretację wspiera przemówienie wygłoszone prawdopodobnie na soborze i przypisywane biskupowi Pafnucemu. Kanon czwarty zachęca wszystkich biskupów danej prowincji do uczestnictwa w konsekracji nowego biskupa: to mądra zasada, przestrzegana do dnia dzisiejszego i pozwalająca uniknąć kwestionowania wyniesienia danej osoby do tej godności.

Kanon piąty mówi o szczegółach ekskomuniki i procedurach odwoławczych. Dwa razy do roku miały odbywać się synody, tak by ekskomunika nałożona przez konkretnego biskupa mogła zostać potwierdzona przez innych biskupów prowincji lub też złagodzona, jeśli wyrok uznano by za zbyt surowy. Regularność zwoływania synodów i procedury odwoławcze robią wrażenie i pokazują, że Kościół katolicki był pod wieloma względami bardziej demokratyczny i reprezentatywny, niż jest dzisiaj. Pierwszy synod w roku miał mieć miejsce przed Wielkim Postem, drugi jesienią: oba o właściwej porze roku pomiędzy mroźną zimą i upalnym latem – co stanowi jeden z licznych przykładów szacunku wczesnego Kościoła wobec przyrody. Grecki termin na określenie Wielkiego Postu to tessarakonta, czyli „czterdzieści dni”. Jest to pierwszy historyczny zapis tego, że Wielki Post trwał czterdzieści dni. W pierwotnym Kościele bezpośredni czas przygotowania do Wielka­nocy trwał, jak się wydaje, co najwyżej kilka dni. Teraz, gdy Kościół miał już za sobą czas prześladowań, możliwe było publiczne i pełne odprawianie czterdziestodniowego postu naśladującego czterdzieści dni spędzonych przez Chrystusa na pustyni. Ta bogata w znaczenia tradycja kultywowana jest w Kościele po dzień dzisiejszy.

Kanony szósty i siódmy dotyczą episkopatu oraz szczególnej władzy stolic biskupich w Aleksandrii, Rzymie i Antiochii. Kanony od ósmego do czternasty dotyczą, każdy na swój sposób, pokuty i pojednania. Wciąż palącą kwestią pozostawały niedawne prześladowania. Niektórzy chrześcijanie ponieśli śmierć męczeńską, inni utracili majątki, niektórzy jednak sprzeniewierzyli się wierze i w ten sposób ocalili i życie, i majątek. Należało się także zająć innymi poważnymi grzechami niezwiązanymi z prześladowaniami. Rozstrzygnięcia przedstawione w kanonach cechują zarówno stanowczość, jak i miłosierdzie, proponują one umiejętnie pojednanie w trudnej i napiętej sytuacji społecznej i religijnej. Osobom pragnącym uzyskać przebaczenie grzechów wyznaczone zostały trzy etapy publicznej pokuty, dla których kontekstem jest przede wszystkim liturgia niedzielna: „słuchający” pozostawali w świątyni na czas liturgii Słowa, a potem musieli ją opuścić; „klęczący” klęczeli przed celebransem i wspólnotą podczas ofiarowania, a następnie opuszczali świątynię; trzecia grupa mogła uczestniczyć z ludem w modlitwie eucharystycznej, lecz nie przyjmowała komunii. Każdy etap pokuty trwał kilka lat, aczkolwiek mógł ulec skróceniu lub nawet zostać pominięty, gdy skrucha była szczera. Inne kary pokutne tamtych czasów mówią o wstępnym etapie „płaczących”, którzy stali przed kościołem i płakali, mijani przez wchodzących do świątyni. Tego rodzaju kary mogą wydawać się nam dzisiaj surowe i nazbyt publiczne. Jednak publiczne pokazanie, że się poważnie zgrzeszyło, zwłaszcza gdy grzechy te dotykają innych ludzi, może być zdrowe. Chrześcijanie byli prawdopodobnie w tamtych czasach silniejsi wewnętrznie, gotowi przyznać się do własnych słabości i do potrzeby przebaczenia ze strony bliźniego. Może powinniśmy także docenić pewnego rodzaju poczucie humoru i zrównanie w pokucie wszystkich wierzących, co wynikało ze świadomości chrześcijan, że wszyscy jesteśmy równi przed Bogiem. Możemy sobie wyobrazić, że wśród płaczących i klęczących osób mogli znajdować się obok siebie generałowie, kupcy, politycy, kobiety, robotnicy i niewolnicy.

Kanony od piętnastego do osiemnastego zajmują się życiem osób duchownych i nowymi, czasem niebezpiecznymi możliwościami, jakie pojawiły się przed nimi z końcem prześladowań. Biskupi, prezbiterzy i diakoni nie powinni „lekkomyślnie” przechodzić z jednego miasta bądź diecezji do innego miasta lub innej diecezji. Duchowni powinni być wyświęcani dla diecezji, w której mieszkają. Duchowni nie powinni powodować się „chciwością” i nie powinni pożyczać pieniędzy, domagając się procentów. „Diakoni niech pozostają w granicach swoich przywilejów i niech wiedzą, że są sługami biskupów i że są niżsi od prezbiterów”14. W czasie liturgii nie wolno im zasiadać między prezbiterami, zaś komunię powinni przyjmować po biskupach.

Kanon dziewiętnasty reguluje między innymi rolę diakonis. Mówi się w nim wyraźnie, że reprezentują „stan świecki”, ponieważ nie miały „nałożenia rąk”15. Dodajmy jednak, że kanon piętnasty Soboru Chalcedońskiego z 451 roku mówi wyraźniej o wyświęcaniu kobiet na diakonisy; kluczowym słowem w tym kanonie jest cheirotonia (cheir oznacza „rękę” natomiast tonia to kładzenie (rąk)). I dlatego Kościół katolicki pamięta, by nie wykluczać możliwości wyświęcania kobiet na diakonisy.

Wreszcie kanon dwudziesty mówi o postawie podczas modlitwy. Zapisano w nim, że w niedziele oraz w okresie wielkanocnym (w tekście mowa o „dniach Pięćdziesiątnicy”16) „modlitwa do Pana ma być zanoszona w postawie stojącej”17, a nie na kolanach. Ponieważ modlimy się nie tylko duszą, ale i ciałem, gdy świętujemy Zmartwychwstanie, będące głównym wątkiem niedzieli i okresu wielkanocnego, najwłaściwsza jest postawa stojąca. Kilka dekretów soborowych rzeczywiście podkreśla wagę i godność ludzkiego ciała; inne, zwłaszcza kanon piąty, poświęcają uwagę przyrodzie. Tym samym dwadzieścia bardzo praktycznych w wymowie kanonów Soboru Nicejskiego przenikniętych jest chrześcijańską doktryną o stworzeniu i wcieleniu.

Pół wieku po Soborze Nicejskim Sobór Konstantynopolitański obradujący w 381 roku ogłosił nową, poprawioną wersję credo nicejskiego. Nowe credo postrzegano jako rozwinięcie credo nicejskiego, a nie odejście od niego, omijając w ten sposób różne zakazy przeciwko wprowadzaniu zmian do poprzedniego credo. Z tego powodu również określa się je mianem credo nicejskiego zamiast stosować bardziej precyzyjny termin „credo nicejsko-konstantynopolitańskie”. Poniżej treść tego credo. Wyrazy dodane do credo z 325 roku zaznaczono drukiem rozstrzelonym; miejsca wskazujące lokalizację fragmentów pominiętych z pierwszego credo zaznaczono asteryskiem:

Wierzymy w jednego Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych. I w jednego Pana Jezusa Chrystusa, syna Bożego jednorodzonego, zrodzonego z Ojca * przed wszystkimi wiekami, * światłość ze światłości, Boga prawdziwego z Boga prawdziwego, zrodzonego, a nie uczynionego, współistotnego Ojcu, przez którego wszystko się stało *; który dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił