Krzyż. Historia odkrywana w dziejach sztuki - Eugeniusz Grzywacz SP - ebook
NOWOŚĆ

Krzyż. Historia odkrywana w dziejach sztuki ebook

Eugeniusz Grzywacz SP

5,0

11 osób interesuje się tą książką

Opis

Nawet to, co znane, może zaskoczyć. Odkryj dzieła sztuki pełne ukrytych znaczeń

Rozmowy o najsłynniejszych krzyżach to nie tylko ogromna dawka wiedzy i podróż przez stulecia historii sztuki sakralnej, ale przede wszystkim zupełnie nowe spojrzenie na najważniejszy symbol chrześcijaństwa.

Głoszona przez chrześcijan nauka o ukrzyżowanym Bogu poganom wydawała się niewyobrażalną głupotą i skandalem. Jak można za Zbawiciela świata uznawać przestępcę, którego władza Imperium Romanum skazała na najbardziej upokarzającą formę egzekucji? Mając na względzie to zastrzeżenie, artyści pierwszych wieków prawie w ogóle nie przedstawiali krzyża. Jednak od czwartego stulecia krucyfiks na stałe pojawił się i w sztuce, i w planach architektonicznych wznoszonych kościołów. Co było przyczyną takiej zmiany? Odpowiedź na to pytanie to według autora klucz do zrozumienia sztuki europejskiej.

Eugeniusz Grzywacz SP łączy niezwykłe mistrzostwo narracji, dar wnikliwej obserwacji i umiejętność objaśniania dzieł sztuki na tle epoki, w której powstały – wszystko to sprawia, że opowieści o krucyfiksach Wita Stwosza, Michała Anioła czy Filippa Brunelleschiego czyta się jednym tchem. Porywająco skomentowane kolorowe ilustracje prowadzą czytelnika przez dzieje sztuki: od krzyża greckiego po współczesny. Podczas tej wyprawy autor uczy nas czytać i interpretować znaki ukryte w dziełach artystycznych.

 

Eugeniusz Grzywacz SP - historyk sztuki i kulturoznawca. Długoletni nauczyciel dziejów sztuki i historii idei w Liceum Zakonu Pijarów w Krakowie, dyrektor Centrum Wiara i Kultura i Galerii na Krużgankach w Hebdowie. Rektor kościoła Przemienienia Pańskiego w Krakowie, gdzie prowadzi wykłady otwarte przybliżające słuchaczom sztukę sakralną.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 188

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Spis treści

Okładka

Karta tytułowa

Karta redakcyjna

Wstęp

Krzyż grecki i łaciński

Punkty orientacyjne

Title Page

Copyright © 2025 by IWR WE sp. z o.o.

Copyright © 2025 by Eugeniusz Grzywacz SP

REDAKTOR PROWADZĄCY: Michał Wilk

OPRACOWANIE REDAKCYJNE: Małgorzata Terlikowska

KOREKTA: Dorota Marcinkowska | Na pomoc tekstom

REDAKCJA TECHNICZNA I PROJEKT OKŁADKI: Paweł Kremer

ZDJĘCIE NA OKŁADCE: tauav / AdobeStock

ZA ZEZWOLENIEM

Prowincjała Polskiej Prowincji Zakonu Pijarów

L.dz. 33/P/2025 z dnia 7 marca 2025 r.

Wydanie I | Kraków 2025

ISBN EBOOK: 978-83-8404-022-5

Zamawiaj nasze książki przez internet: boskieksiążki.pl lub bezpośrednio w wydawnictwie: 603 957 111, [email protected]

Wydawnictwo eSPe, ul. Meissnera 20, 31-457 Kraków

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotował Jan Żaborowski

Wstęp

W 2017 roku podczas wykopalisk archeologicznych prowadzonych w Fenstanton, wsi położonej niedaleko Cambridge w Wielkiej Brytanii, archeolodzy odkryli szkielet mężczyzny. Jego prawa kość piętowa została przebita ponad pięciocentymetrowym żelaznym gwoździem. Na podstawie badań radiowęglowych ustalono, że szczątki pochodzą z okresu między 130 a 360 rokiem naszej ery. To najnowszy archeologiczny dowód potwierdzający rzymską praktykę egzekucji przez ukrzyżowanie. Okazuje się, że przed tą karą nie zdołali uchronić się mieszkańcy nawet tak odległej prowincji rzymskiej, jaką była Brytania.

W 1968 roku podczas wykopalisk prowadzonych w Jerozolimie w jaskini grobowej Giv’at ha-Mivtar odkryto pochodzące z I wieku n.e. szczątki mężczyzny o imieniu Yehonan. Znamy jego imię, gdyż po rozkładzie ciała w grobie jego kości zostały umieszczone w ossuarium – kamiennej skrzyni na kości, na której upamiętniono imię zmarłego. Taki zwyczaj drugiego pochówku był typową praktyką w środowiskach żydowskich tamtego okresu. W prawej kości piętowej Yehonana znajdował się żelazny gwóźdź o długości jedenastu centymetrów. To pierwszy i jak dotąd jedyny potwierdzony przez archeologię przypadek osoby ukrzyżowanej na terenach Palestyny. Przeprowadzone badania sugerują, że Yehonan miał około 30 lat i prawdopodobnie pochodził z niższych warstw społecznych.

Na podstawie zachowanych źródeł historycy szacują, że w pierwszych czterech stuleciach naszej ery rzymscy żołnierze dokonali około 150 tysięcy egzekucji przez ukrzyżowanie. Wystarczy przypomnieć najbardziej znane fakty z historii. Po buncie Spartakusa wzdłuż Drogi Appijskiej ukrzyżowano około 6 tysięcy niewolników. Po stłumieniu powstania żydowskiego w roku 70 n.e. cesarz Tytus kazał ukrzyżować około 2 tysiące schwytanych Żydów. Po pożarze Rzymu, który wybuchł 19 lipca 64 r. i trwał sześć dni, Neron – aby odsunąć od siebie podejrzenia o podpalenie miasta – oskarżył o to chrześcijan i rozpoczął krwawe prześladowania. Według rzymskiego historyka Tacyta chrześcijanie byli nie tylko krzyżowani, ale także podpalani nocą jako żywe pochodnie w ogrodach Nerona na Wzgórzu Watykańskim. Według tradycji w czasie tych prześladowań zginęli m.in. św. Piotr, który miał zostać ukrzyżowany głową w dół, oraz św. Paweł, który jako obywatel rzymski został ścięty mieczem.

Ukrzyżowanie było karą zarezerwowaną głównie dla przestępców, którzy nie posiadali obywatelstwa rzymskiego – niewolników, buntowników i kryminalistów. W wyjątkowych przypadkach, takich jak zdrada polityczna, stosowano je także wobec obywateli rzymskich. Taka forma egzekucji była swego rodzaju publicznym spektaklem, co potwierdza uwaga zanotowana przez Senekę: „Widzę tam drzewa męczeńskie, i to nie jednego rodzaju. Niektórych ludzi zawieszono głową ku ziemi, inni mają pal przeciągnięty przez części wstydliwe, jeszcze inni ramiona rozpostarte na belce poprzecznej” (Ad Marciam de consolatione 20.3). Rzecz polegała na tym, by z jednej strony upokorzyć przestępców, ale także by przestrzec świadków egzekucji przed ewentualnymi próbami wystąpienia przeciwko Imperium Romanum.

Wbrew popularnym wizerunkom krzyże często były dość niskie, tak aby strażnicy mogli bez problemu kontrolować ofiary i aby przechodnie mogli plunąć im w twarz. Agonia trwała długo – czasami kilka dni – a skazańcy umierali z powodu uduszenia lub wykrwawienia. Niekiedy na belce pionowej umieszczano drewniany kołek (łac. sedila), na którym duszący się sprawca zbrodni mógł się podeprzeć i zaczerpnąć tchu – w ten sposób wydłużano cierpienie. Z kolei aby skrócić czas agonii, żołnierze łamali skazańcom nogi (łac. crurifragium), co uniemożliwiało oparcie się na stopach i przyspieszało śmierć przez uduszenie. Józef Flawiusz wprost przyznaje: „Zionąc złością i nienawiścią żołnierze rzymscy nawet dla zabawy przybijali pochwyconych więźniów żydowskich do krzyża w różnych położeniach” (Bell V 11.1).

Artemidor – żyjący w II wieku w Efezie filozof i tłumacz snów – pisze, że jeśli ktoś miał być przybity do krzyża, najpierw sam musiał zanieść poprzeczną belkę (łac. patibulum) na miejsce egzekucji, a na jego piersi zawieszano tabliczkę obwieszczającą widzom powód kary (łac. causa poenae). Tę tabliczkę umieszczano później na belce pionowej. W przypadku Jezusa z Nazaretu treść winy miał podyktować sam prefekt Judei: „Piłat kazał sporządzić i umieścić na krzyżu tytuł kary, a było napisane: Jezus Nazarejczyk, król Żydów” (J 19,19). Ten napis został wykonany po hebrajsku, po grecku i po łacinie. Wszystkie cztery Ewangelie, które wspominają o tytule krzyża, zostały spisane po grecku. Nie wiemy zatem, jak dokładnie brzmiała wersja hebrajska winy Jezusa. Biorąc jednak pod uwagę stylistykę i gramatykę języków semickich, historycy zwracają uwagę na dwa szczegóły. Po pierwsze, w starożytnym języku hebrajskim nie stosowano przecinków, a dwa człony współrzędne łączono niekiedy semickim łącznikiem „i” – w oryginale: we. Po drugie, hebrajski rodzajnik określony umieszczano między innymi przed nazwami takimi jak „Nazarejczyk” czy „Żydzi” (por. 2 Krl 16,6). Dlatego w przypadku Jezusa z Nazaretu powód winy zapisany w języku Żydów mógł brzmieć: Yeszua Ha-Nocri We-Melech Ha-Yehudim. Jeśli rzeczywiście tak było, tytuł winy podyktowany przez Piłata był swego rodzaju ironią i drwiną z władz żydowskich, gdyż pierwsze litery każdego ze słów jako akrostych tworzą tetragram YHWH, czyli święte imię Boga Jahwe. Reakcja władz żydowskich była natychmiastowa: „Nie pisz: «Król żydowski», ale że On powiedział: «Jestem Królem Żydowskim». Piłat jednak odparł: «Com napisał, napisałem»” (J 19,21-22).

„Jeśli ktoś popełni zbrodnię podlegającą karze śmierci, zostanie stracony i powiesisz go na drzewie. Wiszący na drzewie jest przeklęty przez Boga” (Pwt 21,22-23) – czytamy w świętej Torze. To apodyktyczne stwierdzenie jasno wyraża wolę samego Boga. Sformułowana przez Piłata wina Jezusa została zatem odczytana przez Żydów jako bluźnierstwo, skandal i obraza Stwórcy. Jednak dla ruchu uczniów Jezusa, którzy po wydarzeniach paschalnych przeświadczeni byli, że ukrzyżowany Mesjasz przezwyciężył moc śmierci, właśnie ten skandal stał się samym rdzeniem głoszonej przez nich Ewangelii: „My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą” (1 Kor 1,22-24).

Krucyfiks przedstawiany w dziejach sztuki to nie tylko wizerunek ukrzyżowanego skazańca, a sztuka wielkich mistrzów nigdy nie jest jedynie ilustracją znanej z kart Ewangelii historii Jezusa z Nazaretu. Krzyż obecny w sztuce to wielowymiarowy znak, który wykracza poza granice dosłowności i – jako symbol religijny – wskazuje na tajemnicę Boga, który stał się jednym z ludzi, poznał, czym jest cierpienie, a następnie przezwyciężył śmierć. Każdy krucyfiks, czy to wpisany w plany architektoniczne gotyckich świątyń, czy rzeźbiony w pracowniach mistrzów florenckich, czy wreszcie malowany na płótnach barokowych malarzy, wiele mówi także o epoce, w której powstał – o duchowym klimacie czasów, o politycznych i społecznych napięciach, o lękach i nadziejach ludzi danej epoki. Czytanie sztuki to umiejętność dostrzegania szczegółów, interpretowania znaków i łączenia symboli, które odsłaniają sens ukryty poza dosłownością. Jako najważniejszy symbol chrześcijaństwa krzyż odsłania prawdę nie tylko o wydarzeniach sprzed ponad dwóch tysięcy lat, ale również o ludziach – twórcach i odbiorcach sztuki – każdej epoki.

I

Krzyż grecki i łaciński

W tradycji greckiej, która miała wpływ zwłaszcza na wschodnią tradycję Kościoła, symbol krzyża to zazwyczaj dwie równej długości belki przecinające się pod kątem prostym.

I jest to znak solarny. Świat helleński zapożyczył tę symbolikę krzyża z Egiptu. Z kolei pierwszym, który miał używać takiej formy krzyża już na gruncie chrześcijaństwa, był żyjący na przełomie trzeciego i czwartego wieku egipski pustelnik, święty Pachomiusz Starszy. Jest on uznawany za twórcę pierwszej chrześcijańskiej reguły życia zakonnego, w której nakazywał mnichom noszenie na kapturach równoramiennych czerwonych krzyży. Taka regularna forma geometryczna krzyża greckiego odzwierciedla doskonałość i pełnię ofiary Chrystusa, nadającej porządek całemu kosmosowi i stanowiącej główną zasadę istnienia. W kolejnych wiekach wiele świątyń wznoszono na planie prostego, równoramiennego krzyża.

Krzyż grecki, łaciński, prawosławny i maltański

Krzyż równoramienny jest jedną z podstawowych form geometrycznych. Czy to właśnie ta jego prostota i idealne proporcje matematyczne są tym, co wskazuje na świat boski?

Można go wkomponować w kwadrat, który jest symbolem ziemi, a zatem umieszczony wewnątrz kwadratu krzyż stanowi element orientacyjny pomiędzy tym, co duchowe i materialne. Można go także umieścić w okręgu, który oznacza wszechświat, a także nieskończoność. Krzyż równoramienny symbolizuje wówczas oś świata, cztery jego strony, cztery okresy życia człowieka, cztery Ewangelie i połączenie przeciwieństw: śmiertelności i nieśmiertelności, czasowości i wieczności. W takim ujęciu symbol krzyża wskazuje na filozoficzne aspekty naszego człowieczeństwa, którego nie jesteśmy w stanie zrozumieć bez Boga. Rzeczywiście jest to element zaczerpnięty z kultury starożytnej Grecji, ale odkąd zaczęto umieszczać go jako krzyżowy nimb okalający głowę Zbawcy, jednoznacznie odnosi się do pełni Chrystusa jako głowy Kościoła i Jego nieskończoności. Dlatego do tego symbolu często dodawano greckie litery będące skrótami słów zaczerpniętych z Biblii „Jezus Chrystus” oraz „Alfa i omega. Początek i koniec” lub „Jestem, który jestem”.

Krzyż wpisany w koło i kwadrat do dziś jest elementem wykorzystywanym w architekturze i wystroju wnętrz sakralnych. W pallotyńskim Centrum Animacji Misyjnej w Konstancinie-Jeziornie pod Warszawą znajduje się bardzo interesująca kaplica. Zastosowano tam dwa ciekawe rozwiązania. Pierwszym jest górujące nad pomieszczeniem ogromne koło służące jako oświetlenie i wprowadzające odpowiedni harmonijny klimat. Człowiekowi wchodzącemu do kaplicy na modlitwę przypomina o przestrzeni sacrum. Kiedy zwrócimy się w kierunku ołtarza, ujrzymy drugi istotny element – znajdujący się bezpośrednio za ołtarzem kolejny, tym razem potrójny okrąg, w który wpisany został krzyż równoramienny. Tło krzyża jest całe rozświetlone. Ciepłe barwy sprawiają, że przenikające światło jest jeszcze bardziej intensywne. To oczywiście nawiązanie do motywu Chrystusa – wschodzącego Słońca. Przed potrójnym okręgiem, symbolem Trójcy Świętej, i wpisanym w ten okrąg równoramiennym krzyżem stoi ołtarz. Jego kształt wyznaczają dwa wycinki potrójnego koła, pośrodku których na białej płaszczyźnie umieszczone zostały symbole gorejącego krzewu – ognia wiecznej miłości. To nawiązanie do Eucharystii.

W greckiej symbolice połączenie koła i kwadratu – zwłaszcza u Pitagorasa – oznacza także cykliczność życia albo jego punkty skrajne: początek i koniec.

I zwróć uwagę, że ta symbolika od samego początku obecna jest w Ewangeliach, a potem w liturgii chrześcijańskiej. Chrześcijaństwo zaczyna się od znaku krzyża. Według starożytnej tradycji tym znakiem Pan Jezus pobłogosławił uczniów i świat tuż przed wstąpieniem do nieba, zapoczątkowując tym samym dzieje Kościoła. „Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego” – to formuła chrztu. Znak krzyża obecny jest przy każdym błogosławieństwie, ale również kończy obrzędy pogrzebu. Msza święta rozpoczyna się i kończy znakiem krzyża. Podobnie każdy dzień chrześcijanina. Rano po przebudzeniu, u progu nowego dnia, powinniśmy się przeżegnać. Podobnie wieczorem modlitwę kończymy znakiem krzyża. Nasz sen doczesny jest przedsmakiem snu wiecznego. Tę symbolikę chrześcijaństwo także zaczerpnęło z kultury klasycznej. Katullus napisał: „Słońce może zachodzić i znów wschodzić, ale co do nas – gdy raz zgaśnie nasze krótkotrwałe światło – czeka nas tylko wieczna noc do przespania”. Z kolei Platon twierdził, że „ci z nas, którzy uważają śmierć za zło, muszą się mylić” (Platon, Apologia, 40b-c). Twórca Akademii uzasadnia to twierdzenie, przedstawiając śmierć jako zwykły sen, który w rzeczywistości jest czymś dobrym. Dlatego w świecie starożytnym zmarli byli czasami przedstawiani na sarkofagach jako leżący w łóżku. Przykłady takich grobowców spotykamy w Koryncie czy w sztuce etruskiej. Chrześcijaństwo przejmuje tę symbolikę i niejako ją chrystianizuje. Święty Paweł pisze w 1 Liście do Tesaloniczan: „Nie chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy zasnęli…”. Ale chrześcijanie na grobach umieszczają nie łoże, a krzyż – to krucyfiks symbolizuje początek i koniec ziemskiego życia. Krzyż to klucz do nieba.

Kaplica pallotyńskiego Centrum Animacji Misyjnej w Konstancinie-Jeziornie

W starożytności znak krzyża jest niemal wyznaniem wiary – zwłaszcza w kontekście śmierci męczenników…

Powiedziałbym nawet, że jest najkrótszym wyznaniem wiary. Gdy wypowiadamy słowa: „W imię Ojca…”, najpierw nasza dłoń sięga do czoła. Czoło symbolizuje umysł, rozum, kierownictwo, początek ludzkiego działania. Czoło to symbol Boga Ojca, bez którego nic nie możemy uczynić. Śmierć umysłu powoduje martwotę całego ludzkiego ciała. Następnie, wspominając Syna, dotykamy piersi, w której znajduje się serce. To z kolei symbol miłości, woli i uczuć. Jako Wcielony Syn Maryi, Jezus przez dziewięć miesięcy przebywał w Jej łonie, czyli blisko Jej serca. Kolejną częścią ciała są ramiona. Nasza dłoń dotyka ich, kiedy mówimy o Duchu Świętym. Wszystko, co robimy, wykonujemy przez Ducha Świętego, który nas ożywia. Znak krzyża, który kreślimy na sobie kilka razy dziennie, to naprawdę najkrótsze wyznanie naszej wiary.

Herb Królestwa Jerozolimskiego

W takim odniesieniu krzyża do ludzkiego ciała można pójść jeszcze dalej. Kiedy stajemy ze złączonymi nogami, linia ciała od głowy do nóg jest jak pionowa belka krzyża. Z kolei kiedy rozkładamy ramiona, chcąc niejako ogarnąć wszystko, co nas otacza, przypominają one poprzeczną belkę krzyża, która symbolizuje horyzontalny wymiar naszego życia – wszystkie nasze działania, całą naszą codzienność. Połączenie wymiaru wertykalnego i horyzontalnego uzmysławia nam perspektywę, którą naszej codzienności nadaje rzeczywistość nieba i wieczności. Krzyż przypomina nam, że wszystko, co składa się na nasze życie, ma swoją unikalną wartość w odniesieniu do tego, co jest w niebie.

W takim ujęciu równoramienny krzyż grecki oznaczałby, że w życiu powinna być zachowana równowaga między sprawami świata, w którym żyjemy, a odniesieniem do Boga.

Równowaga, albo – lepiej – mądra harmonia. Zasada harmonii to myślenie bliskie Grekom. Jednym z bardziej znanych w sztuce krzyży greckich jest krzyż jerozolimski, pochodzący z XI wieku, ściśle związany z czasami wojen krzyżowych i okresem krucjat. Jego symbolika odnosi się do pięciu ran Chrystusa oraz czterech Ewangelii i stron świata, co podkreśla misję „Idźcie na cały świat” skierowaną do apostołów, a następnie przypisaną sobie przez krzyżowców, misję rozpoczynającą się od Jerozolimy.

Zupełnie inaczej akcenty rozkładają się natomiast w krzyżu łacińskim, który belkę pionową ma bardziej wydłużoną. Krzyż łaciński zdaje się przypominać, że powinniśmy bardziej koncentrować się na niebie niż na sprawach doczesnych. Nie oznacza to, że świat, z jego codziennymi sprawami, jest mało ważny. Przeciwnie, jest on istotny, ale ostatecznie wszystko, co robimy, wykonujemy z miłości do Boga. To klucz wszelkiego naszego działania. Nie bez powodu ten rodzaj krzyża nazywany jest drogą do nieba. Miłość mierzy się krzyżem, gdyż to właśnie na nim objawia się jej pełnia.

W katedrze w Chartres krzyż został wpisany nie tylko w okrąg, ale i w labirynt. Ten motyw w średniowiecznych kościołach umieszczano na kamiennej posadzce, zwykle na osi nawy głównej tuż za wejściem do świątyni albo na jej skrzyżowaniu z transeptem. Dlaczego akurat labirynt?

Labirynt to symbol ludzkiego życia w czasie próby. W katedrze w Chartres liczącą ponad 262 metry trasę pielgrzymi przemierzali na kolanach, ta wędrówka zajmowała około dwóch godzin. Podróż przez labirynt wewnątrz świątyni uzmysławiała trud, niebezpieczeństwa i niepewności życia, ale jednocześnie podkreślała ochronę, jaką daje obecność Boga. Labirynt życia wpisany w przestrzeń sakralną symbolizował połączenie ziemskiej egzystencji z „innym światem” – światem katedry symbolizującej wspólnotę Kościoła, ale i samego Niebieskiego Jeruzalem. Czasami w centrum labiryntu znajdowała się mozaika przedstawiająca Jerozolimę.

Labirynt na posadzce katedry w Chartres

Sam motyw labiryntu został przejęty ze starożytności – w antyku kojarzono go z mityczną walką Tezeusza z Minotaurem – ale umieszczony w średniowiecznych katedrach miał uzmysławiać pielgrzymom, że kręte ścieżki doczesnego życia poprzez sakramentalną posługę Kościoła ostatecznie doprowadzą ich do raju. Koło, będące podstawowym kształtem labiryntu, uważano za formę doskonałą. Przemierzając trudną ścieżkę życia zgodnego z Ewangelią, człowiek mógł już teraz intuicyjnie doświadczać Boskiej doskonałości, bo chaos zakrętów porządkowany jest przez dwie osie układające się w krzyż. Krzyż w labiryncie pełnił więc funkcję przewodnika – wskazywał drogę przez labirynt życia i kierował ku zbawieniu.

Labirynt na posadzce katedry w Chartres

Jeszcze inny przykład krzyża wpisanego w okrąg i kwadrat to tzw. motyw człowieka witruwiańskiego. W tym przypadku krzyż mocno łączy się z symboliką ludzkiego ciała.

Człowiek witruwiański, ilustracja zamieszczona w traktacie „De Architectura” Witruwiusza w wydaniu Cesare Cesariano (1521)

W tym symbolu w koło wpisany jest kwadrat, a w kwadrat – człowiek. Nie znam lepszej syntezy greckiej tradycji intelektualnej i estetycznej niż człowiek witruwiański. Co ciekawe, ten motyw przez wieki pełnił rolę modulora, czyli systemu wymiarowania w architekturze. Zasadniczo nawiązuje do popularnego powiedzenia Greków zaczerpniętego od Protagorasa: „Człowiek jest miarą wszechrzeczy” albo słów Hipokratesa: „Człowiek jest obrazem świata”, czyli swoistym mikrokosmosem.

Człowiek witruwiański, Giacomo Andrea de Ferrara (1490)

Wszechświat tworzą żywioły – od tego rozpoczyna się słynny spór filozofów przyrody o arche, czyli o zasadę świata, a zatem cała grecka filozofia. Tales zasadę świata upatruje w wodzie, Anaksymander – w bezkresie, Heraklit – w ogniu, a Anaksymenes – w powietrzu. Fundamenty świata – dopóki pozostają nieuporządkowane – odnoszą się głównie do symboliki koła. Ono oznacza pierwotną jedność, ale i pierwotny chaos, z którego świat dopiero powstał. Gdy rzeczywistość była jeszcze nieuporządkowana, niepodzielna, wszystkie te elementy były wymieszane. Kwadrat z kolei symbolizuje nasz ziemski świat, który jest rozpięty między czterema stronami: północą, południem, wschodem i zachodem. Kwadrat nadaje formę nieuporządkowanej materii, wyznacza kierunki i tworzy punkty odniesienia. Stąd za Empedoklesem mówimy o czterech żywiołach.

Człowiek witruwiański, Leonardo da Vinci (1490)

Człowiek łączy w sobie doczesność z wiecznością, czego symbolem jest połączenie koła z kwadratem. Nagie ciało mężczyzny w okrąg i kwadrat jako pierwszy wkomponował Witruwiusz, rzymski architekt z I wieku p.n.e. Przekonywał on, że jeśli idealnie proporcjonalnego człowieka położy się na wznak z wyciągniętymi nogami i rękami, a w miejsce pępka włoży się cyrkiel, wówczas można zakreślić koło, którego obwód dotknie końców palców rąk i nóg. Ciekawostką jest, że choć zasada proporcji, doskonałości i harmonii architektury została opisana już w starożytności, to wizerunek człowieka witruwiańskiego upowszechnił dopiero Leonardo da Vinci. Jego rysunek z 1492 roku symbolizuje początek epoki nowożytnej.

Leonardo da Vinci narysował człowieka wpisanego w kwadrat jako ilustrację do traktatu poświęconego geometrii i przestrzeni, którego autorem był franciszkanin Luca Pacioli. W renesansie szukano sposobu, jak człowiek mógłby zostać wpisany zarówno w kwadrat, jak i w koło. Najlepszą propozycją jest właśnie wspomniany rysunek Leonarda. Z chrześcijańskiego punktu widzenia to arcydzieło łączy elementy humanizmu i symboliki krzyża.

Tworząc Człowieka witruwiańskiego, Leonardo da Vinci sięgnął po tzw. złoty podział czy złotą proporcję, uważaną za wyjątkowo harmonijną i estetyczną. Na ile złota proporcja była wykorzystywana w sztuce chrześcijańskiej?

Wspomniałem wcześniej starożytną zasadę estetyczną wywodzącą się od stwierdzenia Protagorasa, iż „człowiek jest miarą wszechrzeczy”. Skoro tak, to również idealny człowiek powinien być zbudowany według boskich proporcji. Zatem nie tylko cała postać ludzka podzielona na dwie części – górną i dolną – powinna spełniać zasadę złotego podziału, ale również każda istotniejsza część naszego ciała. Zarys głowy, zbliżony kształtem do owalu, optymalną szerokość osiąga właśnie we wskazanym przez złoty podział miejscu, a wyznacza go linia brwi. Sama twarz człowieka według kryteriów greckiego piękna powinna posiadać tę proporcję w stosunku szerokości do długości twarzy. Umiejscowienie oczu, nosa i ust również powinny być do niej zbliżone. Nawet stosunek górnej wargi do dolnej lub załamanie łuku brwiowego w idealnej formie odpowiada złotym podziałom. Schodząc niżej, to samo dotyczy stosunku długości przedramienia do dłoni czy palców do reszty dłoni.

Co jeszcze ciekawsze, obliczenia tej proporcji można prowadzić w nieskończoność. Możemy wydzielić mniejszą część struktury zorganizowanej na planie złotego podziału, a następnie szukać złotej proporcji w coraz jej większych przybliżeniach. Ten proces nie ma końca, co symbolizuje nieskończony rozwój i powtarzalność wzorów w naturze i wszechświecie. Nieskończoność jest dostępna tylko Bogu. Człowiek i świat stworzony jedynie zbliżają się do tej doskonałości.

Niektórzy uważają, że o ile w krzyżu greckim struktura równoramienna może wydawać się monotonna i zbyt matematyczna, o tyle krzyż łaciński nie jest nudny, gdyż może być skonstruowany na zasadzie złotego podziału.

Racja, długość pionowego ramienia podzielona w punkcie przecięcia z ramieniem poziomym może oddawać proporcję złotego podziału. Jeszcze częściej proporcję tę tworzy stosunek długości ramienia pionowego do porzecznego, co oddziałuje na nasze poczucie estetyki i harmonii. Złoty podział zastosowany w krzyżu symbolizuje doskonałość ofiary Chrystusa i harmonię między niebem a ziemią, ale także połączenie nieskończoności i porządku ziemskiego. W sztuce renesansowej artyści, tacy jak Giotto czy Donatello, projektowali krzyże i obrazy przedstawiające ukrzyżowanie, uwzględniając właśnie boską harmonię. W architekturze kościołów krzyż łaciński bywał wkomponowany w plany bazylik. Proporcje między długością nawy głównej a transeptem w tych budowlach również często nawiązywały do tego idealnego podziału.

Czy można przyjąć ogólną zasadę, że krzyż grecki jest charakterystyczny głównie dla architektury chrześcijańskiej na Wschodzie, a krzyż łaciński chętniej był stosowany na Zachodzie?

Trzeba mieć na uwadze, że chrześcijaństwo wschodnie miało ogromny wpływ na sztukę na Zachodzie, więc te tendencje będą się przenikać, ale generalnie można takie rozróżnienie przyjąć. O ile krzyż grecki równoramienny ujmuje w sztuce przede wszystkim boskość, świętość, struktury wszechświata – jednym słowem, to wszystko, co nieemocjonalne, ale wieczne, wpisane w pierwsze zasady i samą strukturę rzeczywistości – o tyle krzyż łaciński przedstawia obraz Chrystusa cierpiącego, mistycznego, który zniża się do człowieka. I rzeczywiście sztuka wschodnia skupia się zasadniczo na tajemnicy odmienności boskiej rzeczywistości, stąd przedstawia świat proporcji i idei. To świat, który nie zna cierpienia… Tymczasem sztuka zachodnia na pierwszym planie eksponuje konsekwencje wcielenia Boga, w tym Jego cierpienie i mękę. Niemniej na przestrzeni dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa w architekturze zarówno Wschodu, jak i Zachodu obecne są obie wspomniane tendencje.

Które ze starożytnych świątyń zbudowanych na planie krzyża greckiego zachowały się do dziś?

Ciekawym przykładem jest mauzoleum Galli Placydii, znajdujące się w Rawennie. To przykład budowli kopułowo-krzyżowej, czyli jednego z najbardziej charakterystycznych typów architektury wczesnochrześcijańskiej i bizantyjskiej. Mauzoleum zbudowane prawdopodobnie między 425 a 450 r. n.e., zostało przypisane Galli Placydii, córce cesarza Teodozjusza I Wielkiego, żonie cesarza Honoriusza i regentce cesarstwa zachodniorzymskiego. Jej polityczna rola przypadła na czasy krytycznej fazy sporów wewnętrznych o władzę i najazdów zewnętrznych – punktem przełomowym jej rządów był rok 431, w którym Wandale najechali i zdobyli Hipponę. Jako pobożna chrześcijanka wyznania nicejskiego, Placydia wspierała budowę bazyliki Świętego Pawła za Murami w Rzymie i odnowiła Bazylikę Grobu Świętego w Jerozolimie. Z tego powodu Piotr Chryzolog nazwał ją matką chrześcijan, a jej potrójną rolę córki, żony i matki cesarza porównywał nawet do Trójcy Świętej. Ostatecznie Galia Placydia nie została pochowana w swym mauzoleum – jej szczątki znajdują się w Rzymie.

Dalsza część w wersji pełnej