Kształt zieleni - Hosey Lance - ebook + książka

Kształt zieleni ebook

Hosey Lance

4,0

Opis

Tematem książki Kształt zieleni. O estetyce, ekologii i projektowaniu jest zrównoważona architektura i design w kontekście estetyki. Autor, amerykański architekt Lance Hosey (1964-2021), stawia czytelnikowi trudne pytania: czy wszechobecnie panująca brzydota jest nieunikniona, czy „zielone” projektowanie musi być nieatrakcyjne i czy piękno może uratować planetę.  Autor argumentuje, że ludzka natura kieruje nasze zmysły i uwagę na kształt rzeczy. Piękno nas intryguje, zatrzymuje, działa na emocje. Dlatego ludzie przekonają się do ekologicznych produktów, budowli i rozwiązań tylko wtedy, jeśli będą miały atrakcyjną formę. Hosey, opierając się na badaniach i przytaczając własne obserwacje, udowadnia, że projektowanie można nazwać zrównoważonym dopiero wtedy, gdy uwzględnia ono piękno. Książka przedstawia jasny zestaw zasad, które mają wypełnić lukę między standardami „dobrego projektu” i „zielonego projektu”.

 

Czy miasto może zmienić kształt świata? Czy samochód, krzesło, filiżanka albo łyżka może powołać do istnienia nowe nawyki? Czy budynki mogą nas zachęcić do utożsamienia się z miejscem wokół nas? Autor argumentuje, że nie tylko mogą, ale i powinny. Dlatego oszczędny energetycznie budynek musi być także przyjemny dla oka, a ekologiczny samochód - uwodzić kształtem.

 

Ta książka otworzy oczy wszystkim tym, którzy rozczarowani są brzydotą farm fotowoltaicznych czy ekologicznych biurowców, pojazdów, ubrań czy urządzeń.  Tematyka książki wpisuje się, w mocno obecne w debacie publicznej, rozważania dotyczące ekologii, zrównoważonego rozwoju i świadomego używania zasobów naturalnych. Pozwala z większą świadomością przyglądać się otaczającemu nas światu i zmusza do refleksji na temat projektowania, zarówno pod względem treści, jak i stylu.

 

We wstępie do książki Dominika Janicka pisze o odnowionej, białej elewacji w geometryczne wzory na wieżowcu przy ul. Lelewela 7-9 w Gdyni. Książka Hoseya pozwala nam zrozumieć, dlaczego podoba nam się akurat ten budynek, a na inne bloki, położone dwie ulice dalej, nikt z nas nie zwróci już uwagi.

 

Kształt zieleni. O estetyce, ekologii i projektowaniu jest dziesiątym tytułem w serii MIASTO SZCZĘŚLIWE. 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 292

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (1 ocena)
0
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Moim braciom, którzy już byli,

gdy ja otworzyłem oczy

Dominika Janicka3:0 DLA LANCE’A HOSEYA

Książka Lance’a Hoseya Kształt zieleni. O estetyce, ekologii i projektowaniu dotyczy zrównoważonej architektury i designu w kontekście estetyki, a jako jeden z głównych tematów obiera problem wszechobecnie panującej brzydoty i stawia pytanie: czy jest to nieuniknione i czy nic lepszego nas już nie czeka. Autor przybliża czytelnikowi wybrane przykłady ekologicznych projektów, które pozwoliły mu postawić tezę o ich brzydocie i chce nas o tym przekonać, ale czy faktycznie z tą estetyką w zielonym projektowaniu jest aż tak źle? Czy aby na pewno ktoś tu nam nie mydli oczu? Pytam i sprawdzam! Postanowiłam przyjrzeć się estetyce w wykonanych projektach na własnym gruncie, dlatego na warsztat wzięłam przeprowadzone i najpopularniejsze w Polsce interwencje budowlane, których celem było uczynienie naszych budynków mniej szkodliwymi dla środowiska.

#1

Zaczniemy od Corbusierowskiego snu – często czytamy w ulotkach marketingowych o nowo powstających inwestycjach, zwłaszcza w budownictwie mieszkaniowym, z obowiązkowym „zielonym dachem” i „miejscach postojowych tonących w zieleni”. Tak naprawdę są to powierzchnie, których podstawą jest utwardzone, pokryte czarnym jak noc asfaltem podłoże, ale w imię „ekologii” dla zmyłki pokryte jedynie fragmentarycznie czy częściowo zielenią. W wizualizacjach promujących te budynki, reklamowanych jako miejskie oazy zieleni, prezentują się one luksusowo i zachęcająco. Kto z nas nie chciałby wychodzić z samochodu i móc stąpać po trawie pokrytej rosą lub spotkać się z kolegami na kawie w ogrodzie na dachu? Przedstawianym projektom na pewno daleko do brzydoty, w praktyce jednak wygląda to już nieco gorzej… Podkreślam, że powierzchnia biologicznie czynna (fachowa nazwa powierzchni zielonej) wynika z regulacji prawnych, dlatego często traktowana jest przez inwestora jako przykry i generujący dodatkowe koszty obowiązek. Często w przypadku wspomnianych zielonych dachów inwestor kończy na trawie z rolki, która bardzo szybko, zwłaszcza bez odpowiedniej pielęgnacji, zmienia się w mało atrakcyjne klepisko. Nie lepiej jest z zielonymi miejscami postojowymi – tu w najlepszym wypadku kończy się na ażurowej betonowej płycie, przez którą stara się nieskutecznie przebić zieleń. Oba efekty większość z nas zakwalifikowałaby jako mało estetyczne i pozostawiające wiele do życzenia. Punkt dla Lance’a.

#2

Po próbie zazielenia betonowych miast przyjrzyjmy się równie popularnemu procesowi „uekologicznienia” budynków, który odnajdziemy w każdym zakątku Polski – czyli termomodernizacji. Proces ten polega na pokrywaniu budynków materiałem termoizolującym, przeważnie jest to po prostu styropian, aby dłużej utrzymywały ciepło – zabieg ten bije rekordy popularności zwłaszcza w budownictwie mieszkaniowym jedno- i wielorodzinnym. Idea szczytna i potrzebna, ale ma poważny skutek uboczny. Wraz z nową warstwą styropianu przychodzi nowy tynk i nowy kolor elewacji – zazwyczaj jaskrawy lub w odcieniach musztardy i nie, nie możemy liczyć, że po dwóch deszczach się on zmyje. Obecnie stosowane barwniki nie blakną tak łatwo! Poszczególne bloki i domki gryzą się ze sobą oraz konkurują o naszą uwagę. Całość przyprawia o ból o głowy – na pewno nie od nadmiaru piękna. 2:0 dla Lance’a.

#3

Zestawienie zamknijmy najgorętszym tematem ostatnich sezonów – panelami solarnymi – które bezdyskusyjnie podbiły serca Polaków i pokryły dachy domów na terenach polskiej wsi i z impetem wkraczają do większych aglomeracji. Wieńczą z wdziękiem dachy budynków użyteczności publicznej i coraz częściej znajdują miejsce na balkonach w blokach z wielkiej płyty. Termomodernizacjo, chyba masz poważną konkurencję. Cieszy fakt, że Polacy coraz chętniej korzystają ze źródeł energii odnawialnej, martwi za to sposób lokalizowania paneli na budynkach. Umieszczane często chaotycznie, bez większego pomysłu na elewacji lub dachu na pewno nie służą estetyce.

3:0 dla Lance’a. Szach-mat! Game over.

Otaczająca nas przestrzeń przegrała w powyższym starciu i muszę przyznać rację autorowi – faktycznie projektowanie zrównoważone ma sporo do nadrobienia w kategorii estetyki. Oczywiście istnieją w Polsce (nieliczne) realizacje projektów ekologicznych uznawane za atrakcyjne i ładne. Jednak to przywołane powyżej przykłady, ze względu na ogromną liczbę oraz nieustającą popularność, kreują „niby-zielony/ekologiczny” krajobraz Polski. Niestety jest to krajobraz o znikomej wartości artystycznej.

Czy estetycznym „zielonym” projektowaniem zachęcimy ludzi do przyjęcia proekologicznych zmian? Część osób uzna tę tezę za naiwną, ale na pewno jest to warte przetestowania. A jak to dokładniej zrobić? To już podpowiada autor w książce.

Książka Lance’a Hoseya jest oddawana w ręce polskiego czytelnika kilka lat po premierze w Stanach Zjednoczonych. Czy od momentu jej wydania w 2012 roku coś się zmieniło w estetyce zrównoważonego projektowania? Poniżej prezentuję subiektywną listę projektów powstałych w ostatnich latach, które z założenia są ekologiczne i ładne.

→ Projekt elewacji wieżowca przy Lelewela 7-9 w Gdyni, 2017, autorzy: Traffic Design

Czy fasady elewacji bloków po termomodernizacji powinny zostać pokryte jaskrawymi kolorami niepasującymi do otoczenia? Na szczęście nie! O czym wiedzą projektanci ze stowarzyszania Traffic Design – udowadniają, że może być inaczej. W projekcie fasady wieżowca przy ul. Lelewela 7-9 odwołali się do modernistycznej tradycji miasta, stawiając na biel i prostotę. Rytm okien i balkonów podkreślili przez wprowadzoną kompozycję z szarych cienkich linii, które są bezpośrednim nawiązaniem do wielkoformatowych prefabrykatów (tzw. wielkiej płyty), z których wieżowiec został wzniesiony.

→ Projekt przebudowy bloków mieszkalnych Grand Parc w Bordeaux, 2011–2016, autorzy: Lacaton & Vassal

Wielka płyta to matka wielu europejskich osiedli i w tym projekcie ponownie się z nią spotykamy, lecz na południu Francji – w Bordeux. Na osiedlu Grand Parc jeszcze kilka lat temu wielu z nas odnalazłoby ducha rodzimych bloków i westchnęło z ulgą, że są w domu – fasady francuskich wieżowców były ozdobione monumentalnymi geometrycznymi figurami w we wszelakich kolorach – zapewne najczęściej tych aktualnie dostępnych w pobliskim markecie. W 2019 roku miasto postanowiło zrewitalizować osiedle, za cel projektu postawiono poprawienie komfortu mieszkań oraz zrównoważenie estetyki bloków; doświetlono i powiększono niewielkich rozmiarów mieszkania poprzez dodanie do każdego przestrzennej loggii. Dostawiona zewnętrzna struktura unowocześniła elewację, ale także poprawiła bilans cieplny budynku, stając się warstwą izolacyjną bloku. Przebudowę w Bordeaux można zawrzeć w trzech słowach: sprytnie, funkcjonalnie i estetycznie. Projekt w 2019 otrzymał jedno z ważniejszych europejskich wyróżnień – nagrodę Fundacji im. Miesa van der Rohe.

→ Dom w Potoczku, 2015, projekt: Anna Zawadzka, Jan Dowgiałło

Ile metrów kwadratowych w waszych domach, mieszkaniach jest wybudowanych naprawdę w ekologiczny sposób? Odpowiedź jest prosta – zero, pomimo to w 2015 roku zbudowano w całkowicie ekologiczny sposób domek o wielkości prawie 35 m2, w którego budowie ważny był nie tylko dobór materiałów, ale sama produkcja architektury. Budynek wzniesiono wspólnymi siłami przez grupę entuzjastów, uczestniczących w warsztatach edukacyjnych, podczas których zagłębiano się w tajniki budowy z naturalnych materiałów, tj.: drewna, konopi, gliny, słomy i kamienia. Domek jest do odtworzenie przez każdego – autorzy udostępnili bezpłatnie jego projekt, wraz z załączoną instrukcją budowy, w szczytnym celu promowania ekologicznego budownictwa.

→ Plac zabaw AirBubble w Warszawie, 2021, autorzy: EcoLogicStudio

Polskie miasta zajmują czołowe miejsca w haniebnym rankingu najbardziej zanieczyszczonych przez smog miejsc na świcie. Stworzona instalacja AirBubble oczyszcza powietrze za pomocą alg. To na pewno jeden z ciekawszych, kreatywniejszych i ładniejszych pomysłów na walkę z tym problemem, który powstał w ostatnich latach. Drewniana konstrukcja została ustawiona pod Centrum Nauki Kopernik w Warszawie, a pod dachem oprócz zbiorników z algami autorzy ukryli mały plac zabaw dla najmłodszych – nie ma na co czekać, trzeba się bawić i oddychać.

1Piękno zrównoważone

Natura nigdy nie była dla mnie niema. Natura szepcze mi cały czas do ucha, wciąż to samo. Nie szepcze słowa „kochaj” ani „czcij”. Ani „Ciii, kop tutaj!”. Natura szepcze, a czasem krzyczy: „Piękno, piękno, piękno, piękno”.

Sharman Apt Russell

DESIGN TO KSZTAŁTOWANIE, KTÓRE MA JAKIŚ CEL

Branża projektowa zaczęła w ostatnich latach zastanawiać się nad celowością swoich działań. Czy produkty mogą lepiej służyć ludziom? Czy budynki mogą lepiej służyć planecie? Czy firmy są w stanie nie szkodzić środowisku i jednocześnie zarabiać? Próba znalezienia odpowiedzi na te pytania wywołuje ogromne zmiany w każdej dziedzinie życia i pracy. Głowimy się jednak nad celowością, zaś pytania o kształt pozostają bez odpowiedzi. Spośród tradycyjnie stosowanych kryteriów oceny projektu, jak koszt, wydajność czy estetyka, w projektowaniu zrównoważonym tylko pierwsze dwa są aktualnie przepracowywane – poprzez określanie na nowo standardów wartości. A co z estetyką? Czy projektowanie zrównoważone różni się od tradycyjnego obliczem, czy tylko treścią?

„Zielony” projekt czy „dobry” projekt?

Renzo Piano Building Workshop, California Academy of Sciences, San Francisco, California.

Eksperci od ekologii, w przeciwieństwie do architektonicznej elity, stwierdzili, że to najważniejszy budynek, jaki powstał w pierwszej dekadzie obecnego tysiąclecia.

Niewielu projektantów interesuje się tą kwestią, niektórzy zupełnie ją ignorują. „[Pojęcia takie jak] »ekologia« czy »zrównoważony rozwój« nie mają nic wspólnego z architekturą”, powiedział w wywiadzie z 2009 roku architekt Peter Eisenman. Projektantów interesuje wizerunek, a ekolodzy, czy nam się to podoba, czy nie, skupiają się na treści, a nie na stylu. W 2010 roku krytyczka designu Alice Rawsthorn oceniała mocno wówczas wychwalany model Nissana, elektrycznego Leafa: „Jeśli chodzi o styl, jest tak samo nudny jak większość rzęchów na benzynę”1. Wiele osób uważa, że w projektowaniu zrównoważonym chodzi wyłącznie o efektywność energetyczną, emisję dwutlenku węgla i skład chemiczny materiałów – czyli o kwestie z podręcznika do techniki, a nie ze świata szkicowanych na serwetkach kreatywnych pomysłów. Mało który projektant marzy o tym, żeby zajmować się technicznymi sprawami. W efekcie często uważa się, że wielkie projektowanie i ekologiczne projektowanie to dwie zupełnie różne praktyki i rzeczywiście wiele projektów reklamowanych jako „zielone” nie zachwyca urodą. Nieprzyjemna prawda na temat projektowania zrównoważonego jest taka, że wiele jego produktów jest nieprzyjemnych dla oka.

Powszechnie uważa się, że to, co ekologiczne, jest z automatu nieatrakcyjne, jakby piękno i rozwój zrównoważony nie miały szans się dogadać. „Projektowanie zrównoważone i estetyka w jednym budynku?” – pytał w 2007 roku „San Francisco Chronicle”. „Czy »dobrze zaprojektowana architektura ekologiczna« to oksymoron?” – zastanawiał się „American Prospect” w 2009 roku. Rok wcześniej znana dziennikarka Germaine Greer oznajmiła: „Projektant pierwszego zeroemisyjnego domu, który ujawni jakiś wdzięk, będzie geniuszem co najmniej tak pomysłowym i przełomowym jak Brunelleschi”, odnosząc się do architekta włoskiego renesansu, który skonstruował imponującą kopułę katedry Santa Maria del Fiore we Florencji. Eko nie ma wdzięku, twierdzą krytycy.

Początkom projektowania ekologicznego towarzyszyło milczące założenie, że „co nie jest zrównoważone, nie jest piękne”. Rozrzutność jest brzydka. Nawet dzisiaj takie podejście znajduje poparcie. „Popatrzcie na architekturę ostatnich piętnastu lat – narzekał w 2009 roku architekt James Wines. – Jest jeszcze bardziej ekstrawagancka i rozrzutna niż wcześniej. Budowa któregokolwiek z projektów Franka Gehry’ego [architekta słynącego z rzeźbiarskich budowli z pogiętego metalu – przyp. aut.] pochłania […] od sześćdziesięciu do osiemdziesięciu procent więcej metalu, stali i elementów konstrukcyjnych niż zwyczajny obiekt tej samej powierzchni […]. Co za niewyobrażalne marnotrawstwo”. Wines twierdzi, że dzieła Gehry’ego, najgłośniejszego architekta naszych czasów, nie są wielkie, ponieważ są nonszalanckie.

Przeciwnicy tej tezy uważają, że skupianie się wyłącznie na odpowiedzialności za środowisko naturalne jest równie nieodpowiedzialne. „Wiele z najgorszych budynków, jakie widziałem, to dzieła specjalistów od projektowania zrównoważonego” – stwierdził Eisenman we wspomnianym wywiadzie. Zaś krytyk architektury Aaron Betsky napisał w 2010 roku: „Architektura zrównoważona znajduje dla siebie uzasadnienie poprzez odniesienie się do wyższych celów – w tym przypadku chodzi o uratowanie planety. Ten cel usprawiedliwia wiele projektowych zbrodni, od stosunkowo niewielkich, jak produkcja niesłychanie brzydkich budynków […], po tworzenie przestrzeni i form, które nie są specjalnie dobre ani dla ich użytkowników, ani dla otoczenia”.

Kto powinien wygrać to przeciąganie liny – ekologia czy piękno? Jurorzy konkursu wnętrzarskiego czasopisma „Contract” z 2008 roku orzekli, że salon meblowy Haworth w Waszyngtonie „jest dowodem na to, że można stworzyć coś, co respektuje prawa przyrody, a nie wygląda na to”. Innymi słowy, chodzi o to, że ekologiczność źle wygląda, trzeba ją ukryć, przebrać. Internetowe czasopismo o designie „Inhabitat” twierdzi, że projekty autorstwa Yvesa Béhara „zawsze pozostawały w zręcznej równowadze między zapierającą dech w piersiach estetyką a projektowaniem zrównoważonym”. Piękno i ekologia muszą być zbalansowane – tak jakby projektowanie ekologiczne musiało pociągać za sobą kompromis dotyczący wyglądu. Na innym portalu czytamy o „ciągłej walce estetyki z ekologią”, jakby tych dwóch wartości nie dało się pogodzić. „Budynek wyrafinowany w kontekście środowiskowym nie jest ipso facto wyrafinowanym budynkiem w kontekście projektowania – mówi architekt Eric Owen Moss. – Nie mieszałbym tych dwóch rzeczy”. Ekowyrafinowanie i wyrafinowanie designu nie chodzą parami.

Badania potwierdzają, że to rozpowszechnione przekonanie. W 2010 roku czasopismo „Vanity Fair” poprosiło dziewięćdziesięciu wybitnych architektów [oraz wykładowców i krytyków architektury – przyp. red.] o wskazanie „najwspanialszych budynków ostatnich trzydziestu lat”. Odpowiedziały pięćdziesiąt dwie osoby, a w dwunastce budynków, na które wskazało więcej niż kilkoro respondentów, panował dojmujący brak projektów zielonych (zwycięzcą, z niemal trzy razy większą liczbą głosów niż numer dwa, zostało Muzeum Guggenheima projektu Gehry’ego w hiszpańskim Bilbao – typowy przykład „niewyobrażalnego marnotrawstwa”, jak to określił Wines). Wygląda na to, że projektowanie zrównoważone nie zaprząta zbytnio głów architektonicznej elity.

Aby sprawdzić powyższą tezę, przeprowadziłem własną ankietę. Na potrzeby mojej rubryki w magazynie „Architect” poprosiłem stu pięćdziesięciu ekspertów o wybranie najważniejszych przykładów ekologicznych projektów z tego samego okresu. By zachować spójność, opublikowaliśmy pierwsze pięćdziesiąt dwie odpowiedzi. Różnice były drastyczne. Ani jeden obiekt z „Vanity Fair” nie pojawił się w pierwszej dwudziestce mojej ankiety, a żaden amerykański architekt nie pojawił się jednocześnie w obydwu zestawach zwycięzców (w przypadku dwóch, którzy się pojawili – Włocha Renzo Piano i Brytyjczyka Normana Fostera – „Vanity Fair” przedstawiło ich starsze dzieła, mniej ambitne od strony ekologii). Co więcej, żaden ze zwycięzców pierwszego rankingu nie pojawił się na liście stu dwudziestu dwóch obiektów drugiego. Ewidentnie standardy doskonałości projektowej i efektywności ekologicznej nie chodzą parami, bowiem „najwspanialsze” budynki naszych czasów nie mają wiele wspólnego z ekologią i vice versa.

Co nie dziwi. Na początku projektowanie zrównoważone obiecywało poszerzenie celu współczesnego projektowania – poprzez uzupełnienie estetyki o etykę – ale skończyło się w zasadzie na zastąpieniu estetyki etyką, gdyż pojawiły się czytelne i przekonujące standardy tylko w zakresie tej ostatniej. Wśród powszechnie akceptowanych kategorii efektywności ekologicznej nie uwzględnia się tak podstawowych kategorii jak wizerunek, kształt czy forma.

Nawet najambitniejsze produkty projektowania zrównoważonego bywają nieatrakcyjne, gdyż w projektowaniu zrównoważonym atrakcyjność nie jest istotną wartością.

Ale zmiana nadejdzie. „Może to i prawda, że trzeba wybierać między etyką a estetyką – pisał reżyser filmowy Jean-Luc Godard – ale którąkolwiek by się wybrało, na koniec i tak dociera się do tej drugiej”. W miarę wzrostu popularności zielonej agendy coraz więcej projektantów zdaje sobie sprawę, że, jak powiedział Béhar, „szlachetne produkty nie muszą być nijakimi projektami”. Przez kilka ostatnich lat pojawiło się mnóstwo przykładów uderzająco pięknego ekodesignu i nagle zrównoważone projektowanie stało się sexy. Ale to, co czyni te projekty pięknymi, zwykle nie jest tym, co czyni je zielonymi. „Projektowanie zrównoważone nie ma, czy raczej nie powinno mieć związku ze stylem”, upiera się architekt Rafael Viñoly. Podstawowe decyzje dotyczące wyglądu projektanci często podejmują zgodnie ze swoim osobistym gustem, więc jeśli chodzi o estetykę, w projektowaniu zrównoważonym jest jak zawsze.

Gdybyśmy podeszli do estetyki inaczej, od strony inteligencji, a nie intuicji?

Czy jesteśmy w stanie tak serio traktować wygląd rzeczy, jak traktujemy ich działanie?

Standardowe strategie projektowania zrównoważonego – decyzje techniczne i estetyczne – opierają się na skrupulatnym researchu oraz mozolnym testowaniu. Każdemu badaniu wykazującemu korzyści związane z zastosowaniem konkretnych materiałów i metod produkcji towarzyszą inne badania, pokazujące, jak pewne kształty, wzory, obrazy, kolory czy faktury wytwarzają wartości społeczne, ekonomiczne czy ekologiczne. Dlaczego tak mało o tym wiedzą projektanci?

Choć zielone technologie mogą wydawać się skomplikowane, tak naprawdę dzielą się na dwie proste kategorie: te, które widać, i te, których nie widać. NIEWIDOCZNA ekologia, czyli względy takie jak energochłonność, pochodzenie materiałów, skład chemiczny i tak dalej, jest częścią powszechnej świadomości po części dlatego, że łatwiej te czynniki kontrolować i mierzyć (a może i dlatego, że nie zagrażają wolności artystycznej). Wielu projektantów ogranicza efektywność ekologiczną do tych elementów; jak powiedział architekt Cesar Pelli, „design zrównoważony niespecjalnie dobrze wychodzi na zdjęciach”. Ale WIDOCZNA ekologia – forma, kształt, wizerunek – być może bardziej oddziałuje zarówno na ochronę środowiska, jak i na komfort użytkowania. Kształt budynku może mieć ogromny wpływ na jego działanie; według niektórych źródeł nawet do dziewięćdziesięciu procent oddziaływania budynku na środowisko jest zaprogramowane już na wczesnych etapach projektowania, zanim dojdzie do decyzji dotyczących szczegółowych rozwiązań technicznych. Innymi słowy, podstawowe decyzje dotyczące formy – wyglądu i przyjazności – są kluczowe dla jego ekologiczności.

KOCHAJ ALBO RZUĆ

Estetyka, czy też oddziaływanie na zmysły, to nie wisienka na torcie. Zarówno w naturze, jak i kulturze forma i wygląd mogą mieć bezpośredni wpływ na sukces i przetrwanie. Począwszy od pojedynczej komórki aż po całą planetę – wszystko to w zasadzie da się opisać przy pomocy geometrii. Przypominająca kluskę śląską krwinka ma idealnie opływowy kształt, umożliwiający ruch płynów. Lekkie nachylenie kąta osi kuli ziemskiej wywołuje zmiany pór roku. Zmiany te wpłynęły na kształt niemal każdej żywej istoty na Ziemi. Stworzenia te wiele zawdzięczają swojej atrakcyjności – pióra są kolorowe, kwiaty pachną, a owoce słodko smakują. Życie ma powab, a przyjemność jest siłą napędową ewolucji.

Tak samo jest z projektowaniem: forma wpływa na działanie, wygląd determinuje siłę przetrwania. Kwadratowe koło nie zadziała, bez względu na to, jak starannie jest wykonane. A budynek od strony zachodniej będzie się nagrzewał, nawet jeśli jest wyposażony w najbardziej zaawansowane rozwiązania techniczne. Zatem kształt wpływa na efektywność, ale także na długowieczność, która może zależeć niemal wyłącznie od atrakcyjności wizualnej i emocjonalnej. Jak długo coś będzie trwać, jeśli nie wywołuje emocji i nie pobudza wyobraźni? Wyobraźmy sobie dwa obiekty. Jeden jest energooszczędny, ale nijaki, czy wręcz brzydki, ponadto niekomfortowy. Drugi wygląda wspaniale, ale chłonie paliwa kopalne jak smok. Który przetrwa, ten rozsądny czy ten zachwycający?

W książce Botany of Desire Michael Pollan twierdzi, że udomowione rośliny i zwierzęta mają się tak dobrze, ponieważ dysponują pewną ważną ewolucyjną przewagą nad swoimi dzikimi rywalami, która polega na tym, że my, ludzie je lubimy. Pollan pisze: „Ludzkie pragnienia są częścią historii naturalnej tak samo jak upodobanie kolibra do koloru czerwonego czy mrówki do słodkiej wydzieliny mszyc. My też mamy swoje nektary”. Los wielu stworzeń zależy więc od tego, czy sprawiają przyjemność ludziom. Wilki może i są silniejsze niż psy, ale na świecie żyje pięćdziesiąt milionów psów i tylko dziesięć tysięcy wilków. Który z tych gatunków zaadaptował się lepiej? Takie postrzeganie natury daje do myślenia – czyżby inne gatunki powinny istnieć tylko po to, by nam sprawiać przyjemność? Ale jako zasada projektowa jest to kluczowe. Jeśli chcesz, żeby coś trwało, spraw, by wywoływało taki zachwyt jak labrador.

Bo, jak pokazują badania, rzeczy, które odbieramy jako piękne, budzą pozytywne skojarzenia. Jesteśmy skłonni tworzyć z nimi więź emocjonalną, na przykład nadawać im zdrobniałe imiona. Bardziej osobiście traktujemy rzeczy, które mają dla nas znaczenie. Eksperymenty w obszarze designu interaktywnego wykazały ponadto, że ludzie zwykle uważają produkty ładne za bardziej funkcjonalne niż produkty brzydkie, są zatem bardziej skłonni po nie sięgać. Wolimy posługiwać się rzeczami, które wyglądają lepiej, nawet jeśli nie są łatwiejsze w użytkowaniu. Co z tego wynika? Jeśli jakiś obiekt ma większe szanse znaleźć się w powszechnym użytkowaniu, jest większa szansa, że będzie stosowany dalej. Kto pozbędzie się rzeczy jednocześnie funkcjonalnej, pięknej i cennej? Atrakcyjniejszy produkt trzymamy przy sobie dłużej – skoro go chcemy, to się go nie pozbędziemy.

Nie ma trwałej wartości bez atrakcyjności dla zmysłów, ponieważ jeśli projekt nas nie inspiruje, jest skazany na odrzucenie.

„Na koniec zachowujemy tylko to, co kochamy”

– pisze senegalski poeta2 Baba Dioum. Nie kochamy rzeczy za nietoksyczność i biodegradowalność, kochamy za to, że poruszają umysł i serce. Jeśli ludzie jakiejś rzeczy nie pragną, to ona nie przetrwa, bez względu na to, jak jest ekonomiczna. A skoro nasze produkty kończą na wysypisku śmieci, oznacza to, że postąpiliśmy nieroztropnie. „Im wyraźniej dostrzegamy cuda i rzeczywistość otaczającego nas świata – pisała pół wieku temu amerykańska biolożka Rachel Carson – tym większym niesmakiem będzie nas napawać destrukcja”. Gdy coś cenimy, jesteśmy mniej skłonni to zniszczyć, więc pragnienie jest siłą napędową ochrony przyrody. Kochaj albo rzuć. To stare powiedzonko powinniśmy zastąpić nowym: „to, co nie jest piękne, nie jest ekologiczne”.

Walory estetyczne nie są powierzchowną rzeczą – to imperatyw ekologiczny. Piękno może zbawić planetę.

MAGICZNA JEDNOŚĆ

„Piękno” w najprostszym rozumieniu tego słowa oznacza zmysłową przyjemność. Na otoczenie najpierw reaguje nasze ciało, nie umysł. Rozumienie jest zwykle pochodną percepcji, często tylko wzrokowej, bo „przed wzrokiem nic się nie ukryje”. Jako że wchodzimy w interakcję ze światem poprzez widoki, dźwięki, zapachy, smaki i faktury, emocje mogą odgrywać większą rolę niż intelekt. Jak napisała w swojej książce Sense of Wonder Rachel Carson, w kontakcie z naturą „co najmniej dwa razy ważniejszym jest czuć niż wiedzieć”. Oto kalifornijska wschodnia Sierra. Lato nabiera jesiennych kolorów. Jestem w osikowym zagajniku, otoczony połyskującymi złoto-czerwonymi liśćmi, jakbym zanurzał się w zachód słońca. Moja pierwsza reakcja nie ma nic wspólnego z wiedzą o chlorofilu, którego jest coraz mniej w liściach, oraz o ich słabnącej zdolności wytwarzania tlenu, wchłaniania dwutlenku węgla i fotosyntezy. Nie, moja pierwsza reakcja jest prostsza – powalające piękno tej sceny wbija mnie w ziemię. Jestem oniemiały z zachwytu.

To dlatego amerykański ruch ochrony środowiska dąży do tego, by naturalne piękno podlegało ochronie jako dziedzictwo narodowe. W górach Sierra, jak napisał fotograf i aktywista Ansel Adams, „wkraczamy w dzicz i poszukujemy w pierwotnych wzorcach natury magicznego zjednoczenia z pięknem”. Design dostrojony do natury tworzy z nią magiczną jedność, traktuje środowisko naturalne i kulturowe jako jeden świat. Dzisiaj, gdy wartości etyczne ekologicznego projektowania są coraz powszechniej akceptowane i rozumiane, jego wartości estetyczne zasługują na większą uwagę, bo dopiero przy uwzględnieniu obydwu zrealizuje się prawdziwy potencjał zielonego designu. W ekologicznym projektowaniu powinno kryć się coś więcej niż to, co widać, słychać czy czuć. Jeśli obiekt ma działać tak, jak natura, musi zapierać dech.

Słynne są słowa przyrodnika Johna Muira z jego książki My First Summer in the Sierra, w których podsumował fundamentalną zasadę ekologii: „Czegokolwiek byśmy się dotknęli, okazuje się częścią wszechświata”. Lekcja ekologii dotyczy kultury w nie mniejszym stopniu niż natury, bowiem wszystko, co robimy, bez względu na materiał czy medium, jest powiązane z resztą świata. Ekologia zobowiązuje nas do traktowania designu w każdej skali jako strumienia powiązań. Architekt Eliel Saarinen radził projektantom, by mieli wzgląd na kontekst, w jakim istnieją obiekty: krzesło w ramach pokoju, pokój w kontekście domu, dom jako element ulicy i tak dalej. Należy stosować te zasadę w obydwu kierunkach: przechodząc do większej i mniejszej skali, jak z rosyjską matrioszką, tylko skoki od skali do skali są większe. Różnica między produktami a wnętrzami odpowiada różnicy między pojedynczym biurkiem a „stanowiskiem pracy”. Przejście od architektury do urbanistyki odpowiada przejściu od fasady do pierzei. Budynek nie kończy się na elewacji, działka – na swojej granicy, a miasto na rogatkach.

Być może czytają Państwo tę książkę w ulubionym fotelu. To, na ile czujecie się komfortowo – i ile energii poszło na osiągnięcie Waszego komfortu – może zależeć od rozmiaru, kształtu i koloru użytego fontu, faktury, proporcji i wagi trzymanej w ręku książki oraz kształtu i obicia fotela, z którym obcuje Wasze ciało. Na poczucie komfortu może wpływać także światło i powietrze płynące zza okna, co zależy od umiejscowienia pokoju w domu i położenia samego domu. Które zależy od relacji domu do ulicy, układu ulic w sąsiedztwie, miejsca, jakie Wasze najbliższe sąsiedztwo zajmuje w większym skupisku, a także relacji tegoż do klimatu, wysokości nad poziomem morza, topografii i warunków przyrodniczych regionu. Dzięki tym powiązaniom fotel, w którym aktualnie siedzicie, łączy się z całą planetą. Relaksując się nad lekturą, doświadczamy efektów wielu decyzji, które ukształtowały świat wokół nas.

Na każdym poziomie doświadczania, w oddziaływaniu środowiska naturalnego, jak i w reakcji człowieka na to oddziaływanie, kluczowa jest forma. Lecz – o czym była mowa w tym rozdziale – zasadniczo estetykę uważa się za rzecz nieistotną w projektowaniu zrównoważonym, przeważa pogląd, że ekologia jest wręcz antytezą piękna. Mam nadzieję, że w tym tekście stworzę – jak sądzę, po raz pierwszy – filozofię i metodologię, które pozwolą uwzględnić w designie ekologicznym wymiar estetyczny. Oto podstawowe tezy:

→ Estetyka i projektowanie zrównoważone nie tylko nie stoją w opozycji do siebie, ale wręcz powinny być traktowane jako nierozerwalnie złączone, ponieważ piękno jest zasadniczym elementem pojęcia i zasad ekologii (rozdział 2).

→ Potrzebne jest nie powierzchowne i indywidualne podejście do stylu, ale klarowny zestaw reguł estetyki ekologii (rozdział 3).

→ Konwencjonalne strategie projektowania zrównoważonego wykształciły się z pogłębionego researchu i testowania, co działa, a co nie, i tę samą metodę naukową można zastosować do estetyki. Projektanci powinni wypracować bardziej racjonalne podejście do piękna, łącząc najnowsze osiągnięcia inżynierii materiałowej z trwającymi od dziesięcioleci badaniami w dziedzinie psychologii środowiskowej, a także z kilkutysiącletnią wiedzą na temat dobrej interakcji między człowiekiem a miejscem (rozdziały 3-5).

→ Wiedza ta może wesprzeć rozwój projektowania w każdej skali, od produktów, przez budynki po miasta (rozdziały 6-8).

→ Idee te rzutują na nawyki, wartości i standardy projektantów, ale także łączą się z fundamentalną relacją człowieka z Ziemią, zatem temat ten ma istotne implikacje poza branżą projektową (rozdział 9).

→ Ekologia to nie jest wielka filozofia i wszyscy projektanci powinni popularyzować jej podstawowe zasady – w każdym działaniu (epilog).

W rozdziałach tych nie każdy omawiany przykład jest „zielony” w konwencjonalnym sensie. Przeciwnie, na kolejnych stronach przeczytacie o wielu ideach i projektach, które łącznie reprezentują szersze, bardziej inkluzywne podejście do rozwoju zrównoważonego, co, mam nadzieję, poszerzy rozmowę na temat tego, jak projektowanie może promować zmianę świata na lepsze.

Konsekwentna realizacja zasad projektowania ekologicznego może wywołać rewolucyjne przemiany zarówno formy, jak i treści – w każdej branży i w każdej skali, od drobnego rzemiosła po projektowanie krajobrazu. Odwrócenie skutków dewastacji natury wymaga odwrócenia skutków dewastacji kultury, gdyż problemy planety są przede wszystkim problemami człowieka. To my wywołaliśmy kryzys, ale to my możemy go zwalczyć, razem – odwołując się zarówno do moralności, jak i wrażliwości, do rozumu i ducha. Projektanci powinni promować rozwój zrównoważony, zajmując się tym, co ich zawsze najbardziej interesowało: kształtem rzeczy.

Potrójna linia przewodnia piękna.

Udowodniono, że:

Gospodarka

Seattle Public Library.Jedna zwracająca uwagę budowla może podwyższyć wartość nieruchomości wokół, a nawet poprawić stan gospodarki całego regionu.

Społeczność.

The High Line, Nowy Jork.Obfitujący w zieleń krajobraz wspomaga socjalizację, obniża statystyki przestępstw i dobrze wpływa na samopoczucie. Wyjątkowe projekty wzbogacają tożsamość sąsiedztwa.

Środowisko.

Bryant Park, Nowy Jork.O dobrze zaprojektowane miejsca dba się bardziej, ponadto przyciągają one mniej wandali. Atrakcyjne kosze sprawiają, że ludzie mniej śmiecą wokół.

2Imperatyw estetyczny

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

3Trzy zasady

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

4Wiele zmysłów

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

5Ekologia i obrazy

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

6Ożywianie rzeczy codziennych

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

7Architektura różnicy

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

8Dobór naturalny miast

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

9Wizje Ziemi

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

Epilog: Manifest piękna

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

PODZIĘKOWANIA

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

ŹRÓDŁA ILUSTRACJI

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

WYBRANA BIBLIOGRAFIA

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

O TŁUMACZCE I AUTORCE PRZEDMOWY DO POLSKIEGO WYDANIA

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

O AUTORZE

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

PIĘKNO OBRONI SIĘ SAMO

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

O SERII MIASTO SZCZĘŚLIWE

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

1 W swojej krytyce Rawsthorn odnosi się do stylu pierwszej generacji samochodu Leaf (ZE0), który zadebiutował w 2009 roku. W 2017 roku miała swoją premierę druga wersja pojazdu (ZE1), różniąca się stylistycznie od swojego poprzednika – przyp. red.

2 Ten znany cytat przypisywany jest często anonimowemu „senegalskiemu poecie” (stąd zapewne pomyłka autora), Dioum jest jednak inżynierem leśnictwa i działaczem na rzecz ochrony środowiska. Cytat pochodzi z wystąpienia Senegalczyka na Zgromadzeniu Ogólnym Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody (IUCN) w New Delhi w 1968 r. – przyp. red.

Published by arrangement with Island Press

Copyright © 2012 Lance Hosey

© Copyright for the Polish translation by Agnieszka Rasmus-Zgorzelska, 2021

© Copyright for the foreword by Dominika Janicka, 2021

© Copyright for this edition by Wydawnictwo Wysoki Zamek, Kraków 2021

Tytuł oryginalny: The Shape of Green. Aesthetic, Ecology and Design

Opieka redakcyjna: Jacek Tokarski

Redakcja: Joanna Lickiewicz

Korekta: Mariola Będkowska, Katarzyna Szajowska

Projekt okładki, typografia i łamanie: tuPałejko

www.tupalejko.pl

Wydawnictwo Wysoki Zamek

ul. Dzielskiego 2 lok. 225, 31-420 Kraków

tel. +48 12 411 05 56

e-mail: [email protected]

Zapraszamy do naszej księgarni internetowej:

www.wysokizamek.com.pl

ISBN 978-83-963397-0-6

Tłumaczenie książki wsparła finansowo firma doradcza Colliers, działająca w obszarze nieruchomości komercyjnych.