10,00 zł
Gdy mała Idalka ma pytanie, zwraca się z nim do Fredzia, studenta, potrafiącego odpowiedzieć na każde jej pytanie. Ponadto Fredzio potrafi wymyślać ciekawe zabawy i opowiadać piękne, magiczne historie.
Pewnego razu Idalka pyta Fredzia o to, dlaczego kwiaty, które jeszcze poprzedniego dnia stały w wazonie, na następny dzień są już zwiędnięte. Fredzio zdradza jej, że kwiaty, tak jak ludzie, biorą udział w eleganckich balach. Idalka pragnie taki bal zobaczyć…
Hans Christian Andersen to duński autor żyjący w latach 1805–1875, jeden z najpopularniejszych baśniopisarzy. Pisał również powieści, opowiadania, sztuki teatralne i wiersze, ale to baśnie należą do jego najbardziej znanych utworów. Nie chciał jednak, by kojarzono je z twórczością tylko dla dzieci — kierował je do wszystkich, niezależnie od wieku.
Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.
Hans Christian Andersen
Kwiaty Idalki
tłum. Cecylia Niewiadomska
Epoka: Romantyzm Rodzaj: Epika Gatunek: Baśń
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 14
tłum. Cecylia Niewiadomska
Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Nowoczesna Polska.
ISBN 978-83-288-3013-4
— Moje śliczne kwiaty zupełnie powiędły! — zawołała Idalka zasmucona. — Wczoraj wieczorem jeszcze były takie ładne, a dziś zwiesiły główki, opuściły liście. Co to ma znaczyć? Dlaczego to, Fredziu?
Ostatnie zapytanie zwróciła do studenta, który siedział na sofie. Nie darmo pytała go o to: Fredzio wiedział wszystko. Umiał opowiadać prześliczne historie, wycinać różne figle: serduszka z tańczącymi w środku dziewczynkami, kwiaty i wspaniale zamki, w których się otwierały drzwi i okna. Był to nie lada student.
— Dlaczegóż dzisiaj te kwiaty tak zwiędły? — powtórzyła, wskazując bukiet na stoliku.
— Nie wiesz, dlaczego? — rzekł Fredzio. — Twoje kwiaty były dziś w nocy na balu i dlatego teraz pospuszczały głowy. Są zmęczone.
— Co też ty mówisz, Fredziu. Przecież kwiaty tańczyć nie umieją.
— Tak myślisz? A ja twierdzę, że tańczą prześlicznie, prawie co noc, kiedy my śpimy, wyprawiają sobie bale i bawią się wybornie.
— A dzieci na takim balu być nie mogą?
— Owszem — odparł Alfred — bywa ich nawet zwykle dosyć dużo: pączki róż, konwalijki ledwie rozwinięte, stokrotki polne.
— I gdzież one tańczą?
— Czy pamiętasz zamek królewski za miastem, gdzie jest ten duży ogród, pełen kwiatów? Karmiłaś tam łabędzie, czy pamiętasz? Przypływały do ciebie i chwytały okruchy chleba, które rzucałaś do wody. Tam właśnie odbywają się zwykle te bale.
— Ach, wiem! Byłam tam właśnie wczoraj z mamą, ale nie widziałam już liści na drzewach, ani kwiatów w ogrodzie. Gdzież się podziały wszystkie? W lecie tyle ich było.