Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
12 osób interesuje się tą książką
Laszowanie to zbiór opowiadań o chłopcu dorastającym w małym miasteczku i o niepewnej, wrażliwej męskości, która się w nim budzi. Wszystko w czasach dogorywającego komunizmu, gdy bohaterowie są już bardzo zmęczeni, patroni właśnie wymieniani na nowych i nawet zwycięski pojedynek w samo południe przynosi tylko gorycz. Laszowanie to opowieść o tym, jak bardzo chce się wzlecieć nad dwa kościoły, poniemiecki cmentarz zamieniony w plac zabaw i szkołę dla uśmiechniętych.
Maciej Dobosiewicz urodził się w 1977 roku w Wejherowie, dokładnie tam, gdzie później wybuchła wojna polsko-ruska. Mieszka w Poznaniu. Pisze opowiadania i dłuższe prozy. Publikował w czasopismach „Portret", „Morele i Grejpfruty", „Znak”, „Czas Literatury" oraz „Fabularie". Wydał dwie książki dla dzieci (Nuka, Nowe przygody Nuki), minipowieść El Mas Santo i kryminał Komisarz Zagrobny i powódź. Za opowiadanie Rakietą do nieba otrzymał w 2020 roku nagrodę główną na Międzynarodowym Festiwalu Opowiadania we Wrocławiu.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 118
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
(...)
– Co jest? Znów dzisiaj nie latamy? – spytał Mrówa, gdy wreszcie do nas dotarł.
Leżeliśmy już od dobrej godziny na kwadracie pod blaszanym szybowcem typu Puchatek stłoczeni jak ślepe szczenięta u boku suki – każdy chciał się załapać choć na kawałek cienia. Wszyscy zdjęliśmy koszulki i owinęliśmy nimi głowy, bo czerwcowe słońce prażyło niemiłosiernie. Odrobinę ulgi przynosiła świadomość, że Mrówa popyla do nas w tym żarze półtora kilometra z aeroklubu jedynie po to, żeby się dowiedzieć, że i dziś nic z tego. Na cwaniaka, który zawsze się spóźniał, byle tylko nie rozstawiać z nami kwadratu, nie ustawiać ściągarki i nie pchać puchatka po wysokiej trawie, czekała zasłużona kara.
Joga zsunęła z oczu czarne lenonki, popatrzyła na niego z lekceważeniem, po czym zwróciła się do mnie:
– Stryj, jesteś dzisiaj szefem kwadratu, powiedz koledze, dlaczego nie polecimy.
Wyplułem z ust źdźbło trawy i powiedziałem:
– Dzisiaj nad Polską będzie leciał Air Force One. Mówi ci to coś? To znaczy, że amerykańskie lotnictwo przejęło odpowiedzialność za przestrzeń powietrzną nad naszym krajem. Każda jednostka latająca, która uniesie się w powietrze, zostanie zestrzelona bez ostrzeżenia.
– Zestrzelą naszego puchatka? – roześmiał się Mrówa. – Bez jaj. Musieliby go najpierw zobaczyć na radarze.
– Tu się kolega akurat myli – ożywił się Mechanik, który opuścił stojącą kilkaset metrów dalej wyciągarkę i zwabiony dekoltem Jogi przyszedł wylegiwać się z nami. Leżeliśmy i czekaliśmy na planową godzinę końca lotów. I tak nikt nie miał nic ciekawego do roboty, a pchanie puchatka o osiemnastej nie było tak upierdliwe jak o dwunastej. – Tu się mylisz, koleżko, bo puchatek akurat jest metalowy i jako jedyny z naszych szybowców miałby szansę pokazać się na radarze.
– Nigdy się, kurwa, nie wylaszuję. Za tydzień stara zabiera mnie do Holandii do pracy w szklarni. Będziemy spłacać długi, żeby komornik znów mi nie zajął komputera. Nie miał kiedy przylecieć do Polski, musiał akurat teraz, chuj zbolały?!
– Zawsze można wymienić godziny pracy na minuty latania – przypomniał Mechanik.
Lubił podkreślać, że jako jedyny w aeroklubie zapracował na cały kurs własnymi rękami. Zapominał jednak dodać, że coś mu się zrobiło w głowę i chociaż został samodzielnym pilotem, to zamiast latać, woli polerować, malować, naprawiać, a nawet sprzątać hangar. Za plecami wszyscy się z niego śmiali, a władze aeroklubu tylko zacierały ręce, bo dług rósł, a darmowy pracownik nie zamierzał go odbierać.
– Och, zamknijcie się wreszcie – powiedziała Joga i można było się domyślić, jakim spojrzeniem by nas poczęstowała, gdyby nie lenonki.
Podniosła się z trawy i wszyscy zamilkli. Jej imponujący biust – dwa soczyste arbuzy przyciśnięte koszulą, której końce Joga związała dokładnie między nimi – odebrał nam chęć do kłótni. Dziewczyna popatrzyła na nas przez chwilę, upewniając się, że odtąd będzie cisza, po czym ułożyła się z powrotem na plecach.
fot. Antonina Dobosiewicz
Maciej Dobosiewicz – urodził się w 1977 roku w Wejherowie, dokładnie tam, gdzie później wybuchła wojna polsko-ruska. Mieszka w Poznaniu. Pisze opowiadania i dłuższe prozy. Publikował w czasopismach: „Portret”, „Morele i Grejpfruty”, „Znak”, „Czas Literatury” oraz „Fabularie”. Wydał dwie książki dla dzieci (Nuka, Nowe przygody Nuki), minipowieść El Mas Santo i kryminał Komisarz Zagrobny i powódź. Za opowiadanie Rakietą do nieba otrzymał w 2020 roku nagrodę główną na Międzynarodowym Festiwalu Opowiadania we Wrocławiu.