Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
W nowej publikacji z serii "Lato z…" Antoine Compagnon przybliża współczesnemu czytelnikowi postać Montaigne’a. W czterdziestu krótkich, bo będących zapisem pięciominutowych pogadanek radiowych, rozdziałach zaprasza do odkrycia na nowo tego francuskiegorenesansowego myśliciela i pisarza. Interpretując w lekki, przejrzysty i zabawny sposób wybrane fragmenty jego najbardziej znanego dzieła, Prób, pokazuje, że poruszane w nich tematy − od pojęcia zaangażowania do epikureizmu, przez rozmowę, przyjaźń, edukację, marnowanie czasu, a nawet nadwagę − pozostają nadal aktualne i warto o nich myśleć z uwzględnieniem perspektywy sprzed pięciu wieków. Bo czyż nie jest zaskakujące dla dzisiejszego czytelnika, że chociażby spór o to, czy w edukacji kłaść nacisk na wiedzę, czy na kompetencje, był już żywy w czasach Montaigne’a. Równie ciekawe jest poznanie stanowiska filozofa na temat równości płci: bo co prawda przyznaje, że kobiety są równe mężczyznom, ale już zdolność przekazywania podobieństwa fizycznego, cech charakteru, temperamentu i „humorów” przypisuje jedynie mężczyznom. Te i wiele innych rozważań pozwolą nabrać dystansu do wciąż nurtujących nas problemów, a także zrozumieć ich podłoże głęboko zakorzenione w humanizmie, bez konieczności studiowania opasłych dzieł filozoficznych.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 110
WSTĘP
Wyobraźmy sobie, że ludzie opalają się na plaży lub sączą drinka tuż przed obiadem, słuchając jednocześnie pogadanki o Montaigne’u nadawanej przez radio. Pomysł Philippe’a Vala[1], abym przez całe lato, od poniedziałku do piątku, prowadził na antenie France Inter pięciominutowe pogadanki o Próbach, wydał mi się na tyle dziwaczny, a zarazem kuszący, że nie śmiałem odmówić.
Wyzwanie było ryzykowne po pierwsze dlatego, że ograniczenie się do kilku cytatów miało się nijak do koncepcji, które starano mi się wpoić w czasach, gdy byłem studentem. Krytykowano wówczas praktykę rekonstruowania poglądów etycznych Montaigne’a na podstawie wybranych sentencji z Prób i opowiadano się za powrotem do pierwotnego tekstu, z uwzględnieniem całej jego złożoności i wszystkich sprzeczności. Ten, kto odważyłby się przycinać Montaigne’a i serwować go we fragmentach, stałby się od razu pośmiewiskiem i jako minus habens[2] wylądowałby na śmietniku historii niczym awatar Pierre’a Charrona[3], autora traktatu De la sagesse, zbioru maksym zapożyczonych z Prób. Kusiło mnie zatem, aby wrócić do tego zakazu i spróbować go obejść.
Po drugie, wybranie i krótkie omówienie czterdziestu ustępów, historycznie ważkich i do dzisiaj aktualnych, wydawało się zadaniem niewykonalnym. Czy należało wybierać na chybił trafił jak Święty Augustyn czytający Biblię? Prosić niewinną rękę o pomoc we wskazaniu co celniejszych fragmentów? A może dokonać przeglądu najważniejszych tematów dzieła? Spróbować oddać w paru słowach jego bogactwo i różnorodność? Lub też ograniczyć się po prostu do moich ulubionych cytatów, nie martwiąc się o spójność i o to, czy opowiem o wszystkim? Zrobiłem wszystko na raz, bez planu i ładu.
I wreszcie, nie mogłem odrzucić propozycji, aby usiąść przed mikrofonem o tej samej porze dnia co niegdyś Lucien Jeunesse[4], bez którego w czasach mojej młodości nie wiedziałbym tyle o świecie.
ZAANGAŻOWANIE
Ponieważ Montaigne pisał o sobie często, iż jest człowiekiem poczciwym, spędzającym leniwe godziny na własnych włościach, najchętniej w zaciszu biblioteki, zapominamy, że był on również człowiekiem publicznym, czynnie zaangażowanym w swoje stulecie, sprawującym ważne funkcje polityczne w czasach pełnych burz i niepokojów. Był między innymi negocjatorem pomiędzy katolikami i protestantami, między Henrykiem III a królem Nawarry, przyszłym Henrykiem IV, z czego wyciąga następującą lekcję:
W niewielu sprawach, w których miałem sposobność negocjować między książętami, wśród tych działów i poddziałów, jakie nas dziś rozdzierają, wystrzegałem się troskliwie, aby się nie łudzili co do mnie i nie oszukali się jakim pozorem. Ludzie z rzemiosła parający się tymi sprawami silą się lepiej maskować i udają najbardziej pojednawczych i zgodnych, jak mogą: ja wyrażam swoje przekonanie wręcz i stanowczo i objawiam się w najbardziej własnej postaci. Mam w takowych negocjacjach skrupuły nowicjusza, który woli raczej chybić sprawie niż sobie. Do tej pory wiodło mi się wszelako tak szczęśliwie (z pewnością bowiem szczęście ma w tym główną rolę), iż niewiele spraw doprowadzono do skutku bardziej poufnie, szczęśliwie i lekko niż ja moje. Mam obejście swobodne, łatwo od pierwszego zetknięcia budzące przychylność i zaufanie. Prostota i szczerość, w jakim bądź wieku i czasie, zawsze jeszcze znajdą dla siebie sposobność i miejsce.
(III, 1)[5]
Całe jego dorosłe życie naznaczone było najgorszymi z konfliktów, czyli wojnami domowymi, w których stronami byli przyjaciele i bracia, co chętnie przypomina. Od 1562 roku – Montaigne miał wtedy trzydzieści lat – aż do śmierci w 1592 roku był świadkiem zabójstw, bitew, potyczek i oblężeń przerywanych jedynie okresami krótkich rozejmów.
Jak zdołał to przetrwać? Zastanawia się nad tym w Próbach niejednokrotnie. Jak choćby w przytoczonym powyżej fragmencie rozdziału zatytułowanego O pożytecznym i uczciwym, otwierającego trzecią księgę z 1588 roku, kiedy miał już za sobą trudne doświadczenia związane ze sprawowaniem urzędu mera Bordeaux w czasie wojny i epidemii dżumy.
Pożyteczne i uczciwe – Montaigne rozważa tu kwestie moralności publicznej, celu i środków, racji stanu. Modny jest Machiavelli i realizm polityczny, za którym opowiada się Katarzyna Medycejska, córka Wawrzyńca II; to jemu Machiavelli zadedykował Księcia. Królowa matka, wdowa po Henryku II, matka trzech ostatnich Walezjuszy, miała podjąć jedną z najohydniejszych decyzji tamtej epoki: decyzję o wymordowaniu hugenotów podczas Nocy Świętego Bartłomieja.
Makiawelizm upoważnia do kłamania, do niedotrzymywania danego słowa, do zabijania w imię interesu państwa, którego stabilność jest dobrem najwyższym. Montaigne nigdy się na to nie godzi. Odrzuca oszustwo i obłudę. Opisuje siebie takim, jakim jest, mówi to, co myśli, gardząc obyczajem. Od drogi skrytej, jak ją nazywa, woli drogę jawną, szczerość i lojalność. Jego zdaniem cel nie uświęca środków, wypada mu zatem kierować się własnymi zasadami moralnymi, a nie racją stanu.
Otóż Montaigne twierdzi, że ten szalony sposób postępowania przyniósł mu więcej korzyści niż szkód. Jego postawa jest nie tylko bardziej uczciwa, ale i większy z niej pożytek. Kiedy człowiek publiczny kłamie po raz setny, nikt mu już nie wierzy; wybrał oszustwo zamiast trwania, a zatem się przeliczył.
Zdaniem Montaigne’a szczerość i wierność danemu słowu są bardziej opłacalne. Skoro do uczciwości nie popychają nas przekonania moralne, wystarczającą do niej zachętą winien być praktyczny rozum.
Nakładem Oficyny Literackiej Noir sur Blanc ukazały się w serii „Lato z...” następujące książki:
LATO Z HOMEREMSylvain Tesson2019
LATO Z RIMBAUDEMSylvain Tesson2023
PRZYPISY