Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Historię II wojny światowej trzeba pisać na nowo. Brytyjscy lordowie równie chętnie współpracowali później z komunistycznym dyktatorem – Wujkiem Joe, jak wcześniej z jego brunatnym oponentem Adolfem. Bo zawsze trzymali z tym, który wygrywa.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 353
Projekt okładkiFahrenheit 451
Zdjęcie na okładceAKG/EAST NEWS
Zdjęcia w książce Robert Jankowski
Dyrektor projektów wydawniczychMaciej Marchewicz
Korekta i redakcjaBarbara Manińska
Copyright © by Radosław Golec
© Copyright for Zona Zero Sp. z o.o., Warszawa 2019
ISBN 978-83-66177-46-8
Wydawca
Zona Zero Sp. z o.o.
ul. Łopuszańska 32
02-220 Warszawa
Tel. 22 836 54 44, 877 37 35
Faks 22 877 37 34
e-mail: [email protected]
Konwersja
Monika Lipiec
W przejmującym filmie Jamesa Ivory’ego Okruchy dnia z Anthonym Hopkinsem i Emmą Thompson w rolach głównych pojawia się postać brytyjskiego arystokraty lorda Darlingtona. Anglik jest niezwykle zamożny. Ma wspaniały pałac, liczną służbę oraz znaczące wpływy w świecie polityki i biznesu. Osobiście zna premiera, wielu ministrów i ambasadorów. Interesuje się polityką i pragnie aktywnie na nią wpływać. Podziwia Niemcy, a także ich nowego lidera – Adolfa Hitlera. Jego celem staje się budowanie sojuszu Anglii z krajem rządzonym przez nazistów. Spotyka się z przedstawicielami Trzeciej Rzeszy, organizuje tajne konferencje, na których gromadzi nastawione proniemiecko ważne osobistości. Staje się gorącym zwolennikiem polityki appeasementu, którą uznaje za pierwszy krok ku zbudowaniu pełnego, niemiecko-brytyjskiego przymierza. Jego uwielbienie wobec Trzeciej Rzeszy powoduje, że zaczyna przejmować elementy hitlerowskiej ideologii, w tym antysemityzm i kult rządów „silnej ręki”. Lord Darlington to postać fikcyjna, choć oparta na jak najbardziej prawdziwych wzorcach. W latach trzydziestych dwudziestego wieku takich jak on, przedstawicieli brytyjskiej warstwy szlacheckiej zafascynowanych Hitlerem, było bardzo wielu.
Po pierwszej wojnie światowej dokonała się zasadnicza zmiana w pozycji arystokratycznych rodów. Rola europejskich monarchii została znacznie zredukowana. Potężne cesarstwo austro-węgierskie przestało istnieć. W Rosji Mikołaj II został zamordowany przez bolszewików, co stanowiło koniec caratu w tym kraju. Kajzer Wilhelm II wyemigrował do Holandii, przypieczętowując upadek cesarstwa niemieckiego. W krajach, w których ocalono monarchie (Belgia, Holandia, Norwegia, Szwecja) ich znaczenie istotnie zmalało, a wraz z tym zmniejszyła się też rola wyższych warstw społecznych. Zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, gdzie do 1918 roku książęta i lordowie byli właściwie posiadaczami wyspy, arystokracja boleśnie odczuła spadek autorytetu. Pomimo że ziemia pozostała w rękach wielkich zarządców, to ich możliwość wpływania na politykę wewnętrzną i zagraniczną królestwa była stale ograniczana.
Największe zagrożenie dla starych angielskich arystokratycznych klanów stanowiła rewolucja komunistyczna i zmiany w dziedzinie społecznej i politycznej, które za sobą pociągała. Nastąpił wzrost znaczenia klasy robotniczej i średniej. Zarówno robotnicy, jak i prosta inteligencja domagali się większych praw oraz zwiększenia możliwości decydowania przez nich o losach swojego państwa. Powstawały partie i ruchy rewolucyjne żądające wprost likwidacji klasy wyższej i jej przywilejów. Przykład cara w bestialski sposób zabitego wraz rodziną budził grozę i zmuszał do podjęcia działań w celu powstrzymania barbarzyńców spod znaku sierpa i młota.
W tej sytuacji zarówno włoski faszyzm, jak i niemiecki nazizm, które na swoich sztandarach miały bezwzględną walkę z bolszewizmem, w oczach wielu arystokratów stanowiły jedyną realną zaporę przed rewolucją. Zwłaszcza Hitler jawił się jako ten, który może zatrzymać komunistyczną krucjatę. Pozytywne zmiany, jakich dokonał w Niemczech po przejęciu rządów (likwidacja bezrobocia, poprawa sytuacji gospodarczej, odbudowanie w zwykłych Niemcach ducha narodowego i poczucia wspólnej tożsamości) przesłaniały jego angielskim miłośnikom negatywne, czy wręcz zbrodnicze aspekty wprowadzenia władzy dyktatorskiej (zawieszenie podstawowych wolności obywatelskich, likwidacja opozycji politycznej, prześladowanie Żydów). Duża część z nich przymykała oko na złe praktyki nazistów, część akceptowała je jako niewielką cenę za (pozorny) porządek, a część najzwyczajniej w świecie uznała je za dobre rozwiązania postulując wprowadzenie ich na Wyspach Brytyjskich.
Po wybuchu drugiej wojny światowej fascynacja brytyjskiej arystokracji Hitlerem wyraźnie zmalała, co nie znaczy, że zniknęła. Wciąż jeszcze wielu jej reprezentantów wiązało nadzieje na podpisanie z Niemcami pokoju i zawarcie sojuszu. W tym jednak wypadku ich działania musiały mieć charakter tajny, ponieważ oznaczały jawną zdradę stanu. O ile kontakty brytyjskich przedstawicieli wyższych sfer z nazistami do 1939 roku są dość dobrze udokumentowane, o tyle wciąż niewiele wiadomo na temat ich proniemieckiej aktywności w czasie wojny. Jednakże wraz z systematycznym upublicznianiem przez angielskie archiwa dokumentacji dostajemy coraz bardziej klarowny jej obraz.
Kwestia współpracy arystokratycznych rodów z nazistami powróciła parę lat temu po ujawnieniu przez gazetę „The Sun” archiwalnego filmu, w którym siedmioletnia przyszła królowa Elżbieta, jej matka i wuj Edward podnoszą ramiona w nazistowskim geście. Kilkusekundowy obraz wywołał skandal na całym świecie. Pojawiły się pytania o postawę brytyjskiej monarchii i klasy wyższej wobec Hitlera w latach trzydziestych i czterdziestych oraz ich rolę w kształtowaniu polityki angielskiego rządu wobec Trzeciej Rzeszy.
Takich jak fikcyjny lord Darlington było wielu: lordowie, baronowie, książęta, a nawet brytyjski król i jego bracia. Wszyscy oni wykazywali pozytywny stosunek do narodowego socjalizmu i jego proroka Adolfa Hitlera, choć dziś nie każdy chce o tym pamiętać. W niniejszej książce autor opisuje tylko najważniejsze i najlepiej udokumentowane wypadki prób budowania sojuszu brytyjskiej arystokracji z Trzecią Rzeszą. Zapewne stanowią one tylko wierzchołek góry lodowej, której faktyczny rozmiar ukrywany jest głęboko zarówno w państwowych archiwach Zjednoczonego Królestwa, piwnicach pałacu Buckingham, jak i domowych sejfach potomków bohaterów tego opracowania.
Wpochmurny październikowy dzień mężczyzna w średnim wieku zapukał do drzwi niewielkiego, ponurego budynku na Cornelius Strasse w Monachium. Na pierwszym piętrze, w miejscu dawnej restauracji, znajdowała się siedziba pisma „Vōlkischer Beobachter” („VB”). Gazeta była oficjalnym organem prasowym niewielkiej, jednej z wielu na politycznej scenie Bawarii, skrajnie nacjonalistycznej partii NSDAP (Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników). Nikt nie odpowiedział na pukanie, więc gość ostrożnie otworzył drzwi i wszedł do środka. Wąskimi schodami prowadzącymi do góry dotarł do ciasnego korytarza. Przez niedomknięte drzwi niewielkiego pomieszczenia mężczyzna zauważył dwóch rozmawiających ze sobą młodzieńców ubranych w dziwne mundury, przypominające mu te noszone przez żołnierzy w brytyjskich koloniach. Nieśmiało wszedł do środka i oświadczył gospodarzom, że jest angielskim reporterem i przybył do Monachium, aby przeprowadzić rozmowę z nuncjuszem papieskim Eugenio Pacellim (bardziej znanym potem jako papież Pius XII). Przy okazji, dysponując dodatkowym czasem, postanowił wystarać się o wywiad z Adolfem Hitlerem, ich szefem i liderem NSDAP – tłumaczył. Dziennikarz miał szczęście, gdyż Hitler przebywał akurat w budynku. Pracował w jednym z pokojów na końcu korytarza.
Naziści nie śpieszyli się z przedstawieniem gościa swojemu zwierzchnikowi. Przybysz zauważył kilka strzelb i karabinów maszynowych ustawionych w kącie pod ścianą. Wyczuł w pokoju rewolucyjny nastrój, który przypomniał mu czasy, kiedy przebywał w Rosji tuż przed wybuchem rewolucji bolszewickiej. Zapewne nie zdawał sobie sprawy, że naziści właśnie przygotowują się do puczu mającego na celu obalenie rządu Bawarii. Podczas krótkiej wymiany zdań szturmowcy ostrzegali go przed międzynarodowymi żydowskimi kapitalistami, którzy zagrażają Wielkiej Brytanii, a także zawzięcie zaatakowali niemiecki rząd. Na pewno znajdziemy wystarczającą ilość drzew, aby powiesić wszystkich demokratów i socjalistów, którzy zdradzili Niemcy –twierdzili.
Reporter nie był zbytnio przejęty słowami tych partyjnych ekstremistów. Nie należał do nowicjuszy na polu dziennikarskim. Nazywał się Rothay Reynolds. Urodził się w 1872 roku w Londynie. W młodości studiował na Pembroke College w Cambridge, jednej z najstarszych uczelni w Wielkiej Brytanii (jej początki sięgają XIV w.). Potem wstąpił do seminarium duchownego. Pierwsze kroki jako dziennikarz stawiał na forum klasztornego wydawnictwa „Pax”. W 1904 roku przeniósł się do Petersburga, gdzie podjął pracę jako asystent anglikańskiego kapelana przy brytyjskiej ambasadzie. W Rosji z bliska obserwował narastanie nastrojów rewolucyjnych i rozwój partii bolszewickiej, która w 1918 roku obaliła cara Mikołaja II. Wcześniej Reynolds został korespondentem brytyjskiego „Daily News”. W 1912 roku przeniósł się do Berlina jako reprezentant gazety „The Standard”. Wybuch wielkiej wojny zastał go w Wielkiej Brytanii, gdzie opublikował kilka książek, m.in. wspomnienia z pobytu w Rosji.
Zarówno w swoich książkach, jak i artykułach publikowanych na łamach „Daily Mirror” i „Birmingham Gazette” dał wyraz swojej sympatii dla rozdartej przez zaborców Polski. Jeszcze w trakcie pobytu na Wschodzie poznał Polaków, spośród których wielu zostało jego bliskimi przyjaciółmi. W czasie pierwszej wojny światowej solidaryzował się z tragicznym losem swoich polskich towarzyszy, którzy ginęli na wszystkich frontach Europy. W 1915 roku opublikował książkę The Story of Warsaw. Zawierała ona wiele pięknych fotografii miasta, wraz z jego historią i opisami poszczególnych budynków. Nic więc dziwnego, że po zakończeniu działań wojennych w 1918 roku wystarał się o angaż korespondencki „Daily News” w odbudowywanej, niepodległej już Polsce. Dwa lata później został oficjalnym reprezentantem „Daily Mail” w Niemczech. Gazeta ta w latach trzydziestych okazała się największym sprzymierzeńcem Trzeciej Rzeszy na Wyspach Brytyjskich.
W październiku 1923 roku Reynolds otrzymał rzadką okazję przeprowadzenia wywiadu z Hitlerem w siedzibie „VB”. Przywódca NSDAP nie śpieszył się jednak z przyjęciem go i kazał na siebie czekać 45 minut. W końcu jednak gość zaprowadzony został do pokoju, w którym przebywał przyszły Führer Niemiec. Wpatrywał mi się głęboko w oczodoły – wspominał. – Pomyślałem, że to taka gra i również wybałuszyłem na niego oczy. Staliśmy tak bez ruchu wpatrując się w siebie ażdo momentu, kiedy stało się to zbyt idiotyczne i obaj usiedliśmy do rozmowy. Na wstępie reporter zapytał Hitlera o jego opinię na temat obecnego rządu Republiki Weimarskiej i jaki gabinet uznawał za najlepszy. Republika czy monarchia, nie ma to znaczenia. Ważne, żeby odebrać Niemcy z rąk zdrajców – odpowiedział. W sprawie niedawnego zajęcia Zagłębia Ruhry przez Francuzów Austriak postulował, aby w obliczu nadciągających wojsk wycofujący się z tych obszarów Niemcy spalili fabryki i ośrodki przemysłowe1. Francuzi powinni poczuć to samo, co czuł Napoleon, gdy ujrzał Moskwę w płomieniach, mówił2.
Hitler w momentach uniesienia podnosił głos, jakby przemawiał na wiecu. Reynolds starał się zadać pytanie, jednak monolog jego rozmówcy wydawał się nie mieć końca. Jeżeli w Niemczech pojawi się niemiecki Mussolini, ludzie padną na kolana i będą go czcili mocniej, niż Mussolini kiedykolwiek był chlubiony3 – tłumaczył swoje cele Hitler.
To pierwsze spotkanie z przywódcą nazistów nie zrobiło najlepszego wrażenia na Reynoldsie. Odpowiedzi, które uzyskał, były mgliste i buńczuczne. Reporter określił Austriaka mianem „niestabilnego fanatyka”. Obawiam się, że ani Hitler, ani jego zwolennicy nie mają żadnego planu. Jedyne, co od nich usłyszałem, to oskarżanie innych oraz tyrady na temat zła parlamentaryzmu. (…) Kiedy wychodziłem z ich siedziby, czułem się, jakbym opuszczał dom wariatów – relacjonował.
Wywiad ukazał się w „Daily Mail” 23 października 1923 roku pod nagłówkiem: A visit to Hittler [sic]. Pomyłka w nazwisku przyszłego dyktatora nie była niczym niezwykłym. Był on wówczas postacią kompletnie nieznaną w Wielkiej Brytanii. W prasie przedstawiano go często per „Adolf von Hitler”. Pierwsze wzmianki o nowej sile w Niemczech pojawiły się w „The Times” w październiku 1920 roku. W krótkim artykule autor pisał o narodowych socjalistach z Bawarii, którzy naśladują włoskich faszystów. Wywiad z Reynoldsem był pierwszym, którego lider NSDAP udzielił reprezentantowi Anglii i jednym z pierwszych udzielonych zagranicznym dziennikarzom. Dwa tygodnie po ukazaniu się tekstu w gazecie o nazistach zrobiło się głośno. W Monachium Hitler po raz pierwszy usiłował sięgnąć po władzę próbując obalić legalny rząd Bawarii (tzw. pucz monachijski). W konsekwencji nieudanego zamachu stanu trafił do więzienia na pięć lat, z których odsiedział zaledwie trzynaście miesięcy. W twierdzy Landsberg zdążył jednak podyktować swój manifest programowy: Mein Kampf.
Następne lata Reynolds spędził w Berlinie z zainteresowaniem obserwując rozwój sytuacji na politycznej scenie Republiki Weimarskiej, opisując jej trudną sytuację ekonomiczną oraz pogarszające się nastroje społeczne. Hitlera spotkał ponownie dopiero we wrześniu 1930 roku, a więc w czasie, kiedy NSDAP osiągnęła duży sukces wyborczy. Zdobyła bowiem aż 107 mandatów stając się drugą siłą w niemieckim parlamencie. Podczas wywiadu Führer był wymęczony i blady (spędził cały dzień zeznając w sądzie). Tym razem jednak zrobił niezwykle pozytywne wrażenie na Angliku. W momencie, kiedy się odezwał, zdałem sobie sprawę, że ma w sobie płonący ogień, dzięki któremu błyskawicznie zapomniał o zmęczeniu. Mówi niezwykle szybko. W jego głosie wyczuwam nerwową energię, która wskazuje na głębokie przekonanie o słuszności wypowiadanych słów4 – napisał na łamach gazety.
Wypowiedzi Hitlera zawierały twierdzenia, które potem stały się standardem w jego rozmowach z zagranicznymi politykami, dziennikarzami i przedstawicielami europejskiej arystokracji. Krytykował traktat wersalski, straszył komunizmem, odcinał się od przemocy w drodze po władzę oraz postulował poprawę relacji Niemiec z Anglią. Podczas wywiadu Führer dwukrotnie (na początku i na końcu) pochwalił pracodawcę Reynoldsa, właściciela „Daily Mail”. Parę dni wcześniej bowiem na jej łamach ukazał się bardzo przychylny Hitlerowi artykuł autorstwa lorda Rothermere’a. Według niego naziści reprezentują odrodzenie Niemiec jako narodu. Ich sukces wyborczy w 1930 roku nazwał początkiem nowej epoki w relacjach niemieckiego narodu z resztą świata. Hitler nie pozostawał dłużny magnatowi prasowemu. To zrozumienie [postulatów nazistów] pokazuje, że lord Rothermere posiada prawdziwy dar wrażliwego męża stanu – mówił Reynoldsowi.
Harold Harmsworth (późniejszy lord Rothermere) urodził się 26 kwietnia 1868 roku w Londynie. W 1888 roku dołączył do firmy prasowej swojego starszego brata Alfreda (późniejszego lorda Northcliffe’a). Sześć lat później firma weszła w posiadanie gazety „Evening News”, a w 1896 obaj bracia założyli pisma „Daily Mail” i „Daily Mirror”. Przez następne lata zakupili kolejne tytuły, tworząc olbrzymie imperium prasowe w Wielkiej Brytanii. Wkrótce „Daily Mail” stał się jednym z najbardziej popularnych dzienników wśród Anglików. Od początku istnienia wykazywał polityczne zaangażowanie i chęć wpływania na postawy obywateli Zjednoczonego Królestwa. Reprezentował konserwatywny profil ideowy, wynikający bezpośrednio z politycznych i społecznych poglądów jego właścicieli.
Po wybuchu pierwszej wojny światowej lord Northcliffe na łamach swojego pisma nawoływał do ogłoszenia powszechnego poboru, przez co w niektórych kręgach zyskał opinię podżegacza wojennego. Jego młodszemu bratu udało się natomiast objąć na krótko (od listopada 1916 do kwietnia 1917 r.) posadę ministra lotnictwa w rządzie Lloyda George’a. W tym czasie przyjął oficjalny tytuł lorda Rothermere.
Po śmierci Northcliffe’a w 1922 roku, pozostający do tej pory w jego cieniu Harold przejął kontrolę nad gigantem wydawniczym. Pismo osiągnęło wówczas nakład trzech milionów egzemplarzy. Rothermere stał się trzecim najbogatszym człowiekiem w Wielkiej Brytanii. Poza „Daily Mail” i „Daily Mirror” miał również inne tytuły prasowe: „Sunday Pictorial”, „Sunday Dispatch” i „London Evening News”. Zatrudniał sześć tysięcy pracowników. Poza bogactwem liczonym w milionach funtów miał szerokie kontakty i wpływy wśród polityków i kół arystokratycznych. Jako monarchista i prawicowiec aktywnie angażował się w działalność polityczną. Najpierw zwalczał laburzystów (członków Partii Pracy), a potem lidera konserwatystów Stanleya Baldwina. W tym czasie jego poglądy polityczne stawały się coraz bardziej nacjonalistyczne. W 1930 roku połączył siły z innym potężnym baronem prasowym, właścicielem „Daily Express” lordem Beaverbrookiem. Razem powołali nową, konserwatywno-nacjonalistyczną partię: United Empire Party, która miała stanowić poważną konkurencję dla torystów (Partii Konserwatywnej). Rothermere wysunął nawet kandydaturę Beaverbrooka na premiera5.
Lord Rothermere
Mimo bogactwa i ogromnych wpływów gigant prasowy nie był szczęśliwym człowiekiem. W trakcie pierwszej wojny światowej stracił dwóch synów. Pozostał mu tylko jeden – Esmond. Jego małżeństwo ze znacznie młodszą Lilian okazało się porażką, jednak nigdy się nie rozwiódł. Nieudany związek rekompensował sobie licznymi znajomościami z przedstawicielkami płci żeńskiej. Wiele z nich zostało jego kochankami. Kupił willę na południu Francji. Był zagorzałym hazardzistą. Tracił (i wygrywał) gigantyczne sumy pieniędzy w kasynach Monte Carlo. Podczas pobytu w jednym z kasyn nawiązał znajomość z węgierską księżniczką i famme fatale Stephanie von Hohenlohe. Pośredniczyła ona potem w jego kontaktach z nazistami. Opowiadała mu dużo o niesprawiedliwości, która spotkała Austro-Węgry po pierwszej wojnie światowej6. Do dnia dzisiejszego nie zdawałem sobie sprawy, że Bukareszt i Budapeszt to dwa różne miasta7 – miał powiedzieć po wysłuchaniu jej historii. Księżniczka przekonała go do napisania serii artykułów na temat jej kraju.
W 1927 roku „Daily Mail” rozpoczął kampanię popierającą rewizjonistyczne dążenia Węgier. Zaciekle atakował traktat z Trianon z 1920 roku, w którego wyniku straciły one dwie trzecie terytorium (głównie na rzecz Rumunii, Czechosłowacji i Jugosławii), dwie trzecie mieszkańców (weszli oni w skład wyżej wymienionych państw) oraz dostęp do morza. Ponadto, podobnie jak Niemcy, na skutek postanowień traktatu wersalskiego Węgry nie mogły mieć lotnictwa i armii z poboru. Liczebność wojska została ograniczona do 35 tysięcy. Do tego musiały wypłacać reparacje wojenne, a także zabroniono im posiadania marynarki wojennej. Na łamach swojej gazety baron prasowy grzmiał o niesprawiedliwości warunków postawionych w Trianon oraz zwracał uwagę na cynizm państw ententy8. Niedługo potem tej samej krytyce poddał traktat wersalski i podobne potraktowanie Niemiec po pierwszej wojnie światowej.
Obrona Węgier na ramach „Daily Mail” spotkała się z niezwykle ciepłym przyjęciem ze strony władz tego państwa. W ciągu kilku tygodni Rothermere stał się narodowym bohaterem. Do jego biura dotarło 200 tysięcy listów, w których zwykli Węgrzy dziękowali mu za poparcie, a w 1928 roku parlament ogłosił rezolucję wyrażającą Anglikowi wdzięczność. Jednocześnie uniwersytet w Szeged przyznał mu honorowy doktorat9. Natomiast węgierska prasa zaproponowała, aby głosami obywateli został on wybrany na króla Węgier10! Lord odrzucił ten niedorzeczny pomysł. Doceniał jednak popularność, jaką uzyskał dzięki poparciu państwa rządzonego przez regenta Horthyego. Zdecydował się skoncentrować uwagę na innym narodzie, również poszkodowanym w wyniku powojennych ustaleń państw zachodnich.
Rothermere przebywał w Wenecji, kiedy otrzymał telegram z wynikami wyborów w Niemczech z września 1930 roku. W ich rezultacie NSDAP zyskała ponad 18 procent głosów, obejmując drugą pozycję zaraz po socjaldemokratach. Zapamiętaj ten dzień. Hitler będzie rządził w Niemczech. To początek nowej ery w historii Europy. Jest to tak pewne, jak to, że tu siedzimy – powiedział Anglik towarzyszącemu mu dziennikarzowi George’owi Price’owi po przeczytaniu wiadomości. Obaj udali się natychmiast do Monachium, aby zbadać nastroje społeczne oraz na własne oczy przekonać się, kim są ci narodowi socjaliści, o których było coraz głośniej na kontynencie. Tydzień później baron wysłał artykuł do londyńskiej siedziby swojej gazety11. Tekst ukazał się zaraz potem. Na naszych oczach powstają nowe Niemcy. Są one silne dziś; za parę lat będą jeszcze silniejsze. Są teraz zdeterminowane; już niedługo rzucą wyzwanie12 – głosił tekst. Jednocześnie nakazał Reynoldsowi przeprowadzenie wywiadu z Hitlerem, podczas którego ten osobiście dziękował za artykuł.
W tym czasie w Monachium pojawił się także inny brytyjski arystokrata. Lord Howard de Walden miał wówczas zaledwie osiemnaście lat. Ukończył ekskluzywną szkołę z internatem – Eton College, gdzie zwykle trafiali chłopcy ze szlacheckich rodów. Placówka miała długie tradycje. Została utworzona jeszcze w XV wieku przez króla Henryka VI (panowanie 1422–1461) i miała za zadanie kształcić przyszłe elity imperium. Młodzieniec przybył do stolicy Bawarii w lecie 1931 roku, aby nauczyć się języka niemieckiego. Zakupił niewielki samochód marki Fiat i nim postanowił zwiedzić miasto. Towarzyszył mu jego opiekun, niemiecki arystokrata Haupt von Pappenheim. Pierwszego dnia, podczas przemierzania nieznanych ulic Monachium doszło do wypadku. W czasie wykonywania skrętu w prawo w jedną z wąskich uliczek na drodze pojawił się nagle przechodzień. Nie zauważył nadjeżdżającego auta i wpadł prosto pod jego koła. Upadł na kolana, jednak po chwili podniósł się na nogi. Przerażony von Pappenheim otworzył okno i wdał się w rozmowę z pechowym piechurem. Po chwili panowie uścisnęli sobie ręce i się pożegnali. Pieszemu nic się nie stało i przyjął przeprosiny. Podejrzewam, że nie wiesz, kim jest ten człowiek? – zapytał Niemiec swojego podopiecznego. – Oczywiście, że nie wiem, kto to? – odpowiedział zaciekawiony młodzieniec. On jest politykiem, ma własną partię i naprawdę dużo gada. Nazywa się Adolf Hitler – oznajmił mu opiekun13.
W tej historii zaskakuje spokojna reakcja Führera, który zwykle łatwo wpadał w szał. Być może von Pappenheim wyjaśnił mu, że za kierownicą siedział członek brytyjskiej arystokracji. Najprawdopodobniej już wówczas przyszły dyktator zdawał sobie sprawę z użyteczności tej kasty dla idei budowania wymarzonego przez niego przymierza Niemiec i Wielkiej Brytanii, o którym pisał tak dużo w Mein Kampf. Faktem jest, że kiedy trzy lata później w berlińskiej operze lord de Walden ponownie go spotkał (już jako kanclerza), ten dokładnie pamiętał incydent i nie czuł urazy, był wręcz miły i ujmujący.
Mimo że pierwsze spotkanie z przedstawicielem angielskiej szlachty nie należało dla Hitlera do najszczęśliwszych, postanowił nawiązać stały kontakt z tą warstwą społeczną. Niezwykle przydatna w tym zakresie miała się okazać księżniczka von Hohenlohe, która miała szerokie znajomości w kręgach europejskiej arystokracji. Póki co jednak pracowała dla lorda Rothermere’a. Zgodziła się wykonywać dla niego pracę swoistego kuriera pomiędzy nim a kontynentalnymi elitami. W lipcu 1932 roku lord zlecił jej rozmowę z byłym cesarzem Niemiec Wilhelmem II, polecił, aby dowiedziała się, czy jego poglądy są zbieżne z moimi – pisał w liście. Dzięki znajomości z jego młodszym synem Augustem Wilhelmem (znanym jako Auwi) von Hohenlohe spotkała kajzera. Choć sama rozmowa okazała się mało owocna, Rothermere postanowił kuć żelazo, póki gorące i zlecił księżniczce zorganizowanie spotkania z Hitlerem. Nie było to proste zadanie. Księżniczka nie miała jeszcze żadnych znajomości w kręgach znaczących nazistów. Traf jednak chciał, że Auwi był zagorzałym narodowym socjalistą. Był prawnukiem królowej Wiktorii, która przez prawie 64 lata (1837–1901) zasiadała na brytyjskim tronie. Szeregi NSDAP zasilił jeszcze we wczesnych latach istnienia tej partii. Okazał się istotnym ogniwem w nawiązaniu kontaktu von Hohenlohe z Führerem. Dużą rolę odegrał tu adiutant wodza, a w czasie pierwszej wojny światowej jego dowódca Fritz Wiedemann14. Księżniczka postanowiła wykorzystać swoje niewątpliwe kobiece wdzięki, aby zbliżyć się do przyszłego dyktatora: została kochanką Wiedemanna.
1 11 stycznia 1923 r. wojska Francji i Belgii zajęły ten obszar w związku z łamaniem postanowień traktatu wersalskiego przez Republikę Weimarską.
2 Wainewright W., Reprting on Hitler. Rothay Reynolds and the British press in Nazi Germany, Londyn 2017.
3 Cyt. za: Kershaw I., Hitler. 1889–1936. Hybris, Londyn 2001, s. 184.
4 Ibid., s. 336–337.
5 Taylor S., The Great Outsiders. Northcliffe, Rothermere and The Daily Mail, Londyn 1996, s. 273.
6 Wilson J., Nazi Princess. Hitler, Lord Rothermere and Princess Stephanie von Hohenlohe, History Press, 2011, s. 36–37.
7 Cyt. za: Taylor S., op. cit., s. 258.
8 W trakcie wielkiej wojny w skład państw ententy (przeciwniczki cesarstwa niemieckiego i Austro-Węgier) wchodziły: Wielka Brytania, Francja, USA, Rosja, Włochy (od 1915 r.), Rumunia, Królestwo Serbii, Grecja, Portugalia, Belgia, a także Japonia i Brazylia.
9 Wilson J., op. cit., s. 38.
10 Taylor S., op. cit., s. 259.
11 Price G., I know these dictators, Londyn 1937, s. 102–103.
12 Taylor S., op. cit., s. 291.
13 Walden J. de, Earls Have Peacocks, Londyn 1992, s. 14.
14 Urbach K., Go Betweens for Hitler, Oxford 2017, s. 230–234.