LUST. Wyspy miłości - opowiadanie erotyczne - Alexandra Södergran - ebook + audiobook

LUST. Wyspy miłości - opowiadanie erotyczne ebook

Alexandra Södergran

0,0
3,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Gdy dwóm osadzonym w więzieniu w Kumla udaje się uciec, wiadomość obiega cały kraj.

Zniknęli bez śladu, a władze wydają się sparaliżowane. Gdzie są więźniowie?

Podczas gdy organy ścigania desperacko ich poszukują, uciekinierzy obierają kurs na beztroskie życie na rajskiej wyspie, położonej na południowym Pacyfiku. Liczą na nowe życie w otoczeniu pięknych, wyzwolonych kobiet i dobre jedzenie. Szukają miejsca, w którym chcą zaznać czystej przyjemności.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 35

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.


Podobne


Alexandra Södergran

Wyspy miłości - opowiadanie erotyczne

Lust

Wyspy miłości - opowiadanie erotyczneprzełożyła Agata Makowiecka tytuł oryginałuKärleksöarnaCopyright © 2016, 2019 Alexandra Södergran i LUST Wszystkie prawa zastrzeżone ISBN: 9788726208696

1. Wydanie w formie e-booka, 2019

Format: EPUB 2.0

Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą LUST oraz autora.

WYSPY MIŁOŚCI

Był rok 1982. W domu, w Szwecji, gdy asfalt nadal błyszczał od niedawno roztopionego śniegu, a wiatr dokuczał tym, którzy odważyli się przemieszczać po ulicach, kraj obiegły sensacyjne wieści. Wszędzie dyskutowano o ucieczce z więzienia Kumla, która dała początek fali przestępstw, w skali nieznanej dotychczas w szwedzkiej historii. Jedenaście banków w pięciu miastach splądrowano na milionowe sumy, w powietrze wyleciał też policyjny radiowóz, pod który podłożono domowej roboty ręczny granat. Jakimś cudem, nikt nie zginął podczas dramatycznego pościgu, a w ciągu kilku tygodni udało się schwytać zbiegów, jednego po drugim – niemal wszystkich, z wyjątkiem dwóch.

Nadal poszukiwano dwóch uciekinierów, którzy – jak się okazało – mieli ze sobą większość łupu z napadów.

Wszystkie większe drogi w południowej Szwecji objęto rutynową kontrolą. Zwłaszcza w okolicach Malmø często słychać było jak śmigła helikopterów przecinają powietrze w dzień i w nocy. Nawiązano kontakt z Interpolem, stworzono specjalną grupę poszukiwawczą, ale czas mijał, a policja nadal nie miała żadnej użytecznej wskazówki, żadnego tropu, który przybliżyłby ją do zatrzymania sprawców.

Melker „Sumienny” Gabrielsson i Sten „Tornado” Jonsson przepadli bez śladu.

Około dziesięciu tysięcy mil morskich dalej, tuż u wybrzeży Chile, tafla wody błyszczała fantastycznie na tle pięknego, błękitnego nieba. Żaglówka Freeman płynęła majestatycznie po gładkim niczym lustro Oceanie Spokojnym. Jedyne dochodzące odgłosy, to szmer przy kadłubie i sporadyczne łopotanie grota, nieśmiało napędzanego przez wiatr.

–Po prostu nie mogę tego zrozumieć – odezwał się Sten, upijając kilka łyków z butelki Red Label. To wygląda tak, jakbyś chciał, żeby nam się nie powiodło. Może taki po prostu jesteś. Mnóstwo jest takich ludzi, którzy koniecznie chcą, aby coś poszło nie tak. Nie radzą sobie z powodzeniem, boją się, sam już nie wiem. Pewnie ty taki jesteś. Tak mi się wydaje. To jedyne rozsądne wyjaśnienie. Czy jak?

Sten zmrużył oczy i długo wpatrywał się w Melkera. Mogłoby się wydawać, że drzemał, ale on zwyczajnie mu się przyglądał.

– Rozmawialiśmy już o tym tysiące razy, nie wiem, co mam jeszcze dodać. Co się stało, to się nie odstanie – odparł Melker, unosząc wzrok na grot, który luźno zwisał. Skorygował kurs o kilka stopni.

– Chciałem zapakować pieniądze w plastik – ciągnął Sten poniesionym tonem. – Chciałem je zapakować w plastik, chciałem je szczelnie owinąć, przynajmniej trzema warstwami. Co najmniej trzema.

– Musimy zarefować żagiel, w ten sposób dalej nie pociągniemy – zauważył Melker.

– Dopiero po owinięciu ich trzema warstwami plastiku, zamierzałem włożyć je z powrotem do torby. A potem planowałem związać torby liną.

– Słuchaj, pomóż mi. Musimy opuścić żagiel i zacząć płynąć zygzakiem, w przeciwnym razie utkniemy tutaj. – Halo, słyszysz, co mówię?

– Nie, nie, nie, nie. Nie, poczekaj. Muszę ci najpierw powiedzieć, co jeszcze bym zrobił. Po tym, jakbym związał torby liną, przywiązałbym je do boi. Albo do kilku zderzaków. Albo do czegokolwiek, co potrafi unosić się na wodzie!

– Powinienem był cię zostawić w Chile – wymamrotał pod nosem Melker, zwijając żagiel, skorygował bom i ponownie usiadł za sterem.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.

Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.