Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Cała prawda na temat religii czarownic!
W ostatnich latach popularność wicca znów wzrasta. Wiele teorii na jej temat mija się jednak z prawdą, a to za sprawą coraz powszechniejszej obecności magii w popkulturze. Dzięki tej książce dowiesz się, czym jest wicca, a przede wszystkim– czym nie jest. Zawarto w niej opis podstawowych wierzeń i praktyk wiccańskich, a informacje z każdego kolejnego rozdziału bazują na wiedzy i umiejętnościach zdobytych w trakcie lektury.
Oprócz zagadnień związanych z Boginią i Bogiem, kołem roku, zaklęciami i magią, książka mówi także o różnicach pomiędzy samotną praktyką a pracą z kowenem, wiccańskich zasadach etycznych, tworzeniu osobistych rytuałów czy ołtarzach, narzędziach i przedmiotach magicznych.
„Magia wicca” stanowi elementarz filozofii, kultury i wierzeń stojących za tą religią.Obejmuje zarówno to, co duchowe, jak i to, co praktyczne, nie tracąc jednak tajemnicy, która przyciąga wielu uczniów do nauki. Książka ta oferuje opisy praktyk, takich jak uziemienie, podnoszenie energii, wizualizacja i medytacja, a także ćwiczenia podstawowych technik, niezbędnych do tworzenia bardziej skomplikowanych rytuałów i zaklęć. Nowe wydanie podręcznika zostało wzbogacone przedmową Dobromiły Agiles – autorki „Magii naturalnej”. Książka znalazła się w finale nagrody Coalition of Visionary Resources w kategorii Najlepsza Książka Wiccańska/Pogańska.
Thea jest redaktorką, pisarką i maniaczką Internetu. Praktykami wiccańskimi zainteresowała się jeszcze jako nastolatka – tak dawno temu, że czasem trudno jej powrócić pamięcią do tego okresu. Na studiach założyła z koleżanką grupę studencką zrzeszającą osoby zainteresowanie pogaństwem i Wicca eklektycznym.
Po rozwiązaniu owej grupy przeszła formalny trening, została inicjowana i otrzymała trzeci stopień wtajemniczenia w misteria Tradycyjnego Czarostwa Brytyjskiego. Obecnie mieszka w północno-zachodniej części USA, gdzie wraz z mężem stoi na czele kowenu podążającego ścieżką Tradycyjnego Czarostwa Brytyjskiego.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 265
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Pragnę podziękować mojej babci, która zawsze wierzyła, że napiszę książkę. Wreszcie mi się to udało. Wierzyła także, że moc pozytywnej myśli może pokonać wszystkie przeszkody; że wypiekany w domu chleb i dżem truskawkowy należą do najlepszych rzeczy, jakie ma nam do zaoferowania życie; że astrologia ukazuje nam nasz pełny potencjał; że kiedy stawia się pasjansa, można sobie pozwolić na jedno oszustwo; że wróżki ukradły jej okulary i ciasto czekoladowe; a także w to, że przestraszy małe dziewczynki na śmierć, gdy w ciemnym pomieszczeniu będzie im czytać o wielkich pająkach z lasu Mirkwood, rozświetlając sobie przy tym twarz trzymaną pod brodą latarką.
Pragnę podziękować wszystkim mistykom i szamanom, którzy wywarli ogromny wpływ na mnie i ścieżkę mojego rozwoju duchowego – należą do nich Shekinah, Otto, Eran, Akasha, Dot, Helga, Mary, Pajaro, Abuela M., Sylvana, Melanie Fire Salamander, Bestia, Star, Tom, Alicia oraz Grace. Od każdego z was otrzymałam wspaniałe dary, bez względu na to, czy o tym wiecie, czy nie. Kocham was wszystkich i jestem wam wdzięczna.
Pragnę podziękować moim królikom doświadczalnym – czyli członkom kowenów, do których należałam – nauczyliście mnie znacznie więcej, niż ja nauczyłam was.
Pragnę podziękować Pam za inspirację, jeansy biodrówki, rytuały voodoo i bezzębne drag queens. Każdy powinien mieć taką przyjaciółkę jak ty.
Przede wszystkim pragnę jednak podziękować mojemu mężowi, naukowcowi, chłopcu Zen i kapłanowi, którego życie koncentruje się na badaniu sztuki tego, jak być racjonalnie nieracjonalnym, oraz na znajdowaniu pierwiastka duchowego w świecie ziemskim. Był przy mnie, gdy pisałam tę książkę, i w dalszym ciągu darzy mnie miłością. Gdyby wiccanie mieli świętych, z pewnością byłby jednym z nich. Kocham cię, najsłodszy. Rąb drewno, noś wodę.
W moich książkach oraz artykułach dotyczących czarownictwa wiele razy podkreślałam, że zainteresowałam się wicca tradycyjną na bardzo wczesnym etapie życia, kiedy miałam zaledwie kilkanaście lat. Był 2002 rok i w Polsce mieliśmy na temat wicca i czarownictwa naprawdę niewiele pozycji, z których można byłoby czerpać rzetelne informacje. Wielu z was ten świat wydaje się nieprawdopodobny i odległy, co najmniej jak epoka kamienia łupanego, ale żeby poczytać wtedy na temat wicca w internecie, musiałam płacić dwa złote za godzinę w jedynej w moim małym miasteczku kawiarence internetowej, wstydliwie zasłaniając monitor wielkiego buczącego komputera, by nikt siedzący w tej samej sali nie wyśmiał mnie, że czytam o „religii czarownic”. Przez następne lata intensywnie zbierałam wszelkie informacje o wicca, na jakie się natknęłam, poczynając od niewielu książek (a kupowałam absolutnie wszystko, co dotyczyło okultyzmu), przez artykuły w gazetkach (z „Super Expressem” wychodził dodatek „Tajemnice Świata”, który czytałam u babci w kuchni, gdy ona smażyła naleśniki), a kończąc na pierwszych forach internetowych i kanałach ircowych (wiecie, co to jest?). W wieku 16 lat byłam już absolutnie pewna, że kiedy tylko osiągnę pełnoletność, będę ubiegała się o inicjację. Wicca była moją pierwszą miłością, powołaniem, zewem, nawoływaniem bogów do metafizycznego Domu i nigdy nie miałam dosyć czytania o niej ani odprawiania pierwszych, nastoletnich rytuałów oraz rzucania nieudolnych zaklęć.
Patrzę dziś na te początki z rozrzewnieniem. Podczas gdy z dziewczęcia wyrosłam na młodą kobietę, a następnie stałam się żoną i matką, wicca tradycyjna w Polsce powoli rozkwitała. Po pierwszych serwisach internetowych pojawiły się kolejne, potem osoby zainteresowane czarownictwem zaczęły spotykać się na żywo, organizować konferencje, publikować tłumaczone samodzielnie książki w swoich maleńkich wydawnictwach. Dzisiaj, ponad 20 lat później, w Polsce funkcjonuje kilkanaście kowenów, a moi inicjowani przyjaciele stoją za szeregiem fantastycznych, podejmowanych oddolnie inicjatyw, mających na celu popularyzację wiedzy o czarownictwie.
Thea Sabin w Magii wicca, którą w tej chwili trzymacie w rękach, nakreśla pokrótce analogiczną drogę, jaką przeszła ta niezwykła religia czarownic na Wyspach Brytyjskich, a następnie w USA. Pozwólcie, że nieco rozwinę i zarazem skomentuję tę „historię wicca”, odwołując się przy tym do naszej polskiej perspektywy – i do rodzimych realiów.
Przede wszystkim wicca dotarła do nas ze sporym opóźnieniem, dlatego nigdy nie mieliśmy szansy zobaczyć, jak wyglądały początki tej religii. Szkoda, gdyż były one szalenie interesujące…
Bardzo trudno podać konkretną datę powstania wicca. Jak każdy ruch religijno-filozoficzny, wyłoniła się ona z kilku poprzedzających ją inicjatyw, korzystając z rozmaitych źródeł, wpływów, inspiracji. Czy wobec tego początkiem wicca, którą dzisiaj znamy, był rok publikacji Współczesnego czarownictwa autorstwa Geralda Brosseau Gardnera, to jest 1954 rok? Bynajmniej. Gardner, zanim nakarmił brytyjską prasę szokującymi podówczas rewelacjami, musiał przecież najpierw być inicjowany. A żeby przejść inicjację, musiał znaleźć czarownicę, która już znała Misteria, by móc je przekazać… I tak dalej, i tak dalej. Przyjmijmy jednak, że to, co (zainteresowany przez całe swoje życie okultyzmem i egzotycznymi systemami magicznymi) Gardner odnalazł w kowenie New Forest w Anglii, stanowiło zrąb, rdzeń czy może szkielet, na którym późniejsze pokolenia słynnych czarownic nadbudowywały kolejne warstwy współczesnej wicca tradycyjnej i jej wyłaniających się stopniowo odłamów. Ów zrąb obejmował kluczowe dla wicca (którą wtedy nazywało się po prostu „czarownictwem”, ang. witchcraft) elementy, to jest wiarę w magię i łączenie religijności z uprawianiem czarów, odprawianie sabatów w czasie starych, pogańskich świąt oraz, nieco upraszczając na potrzeby naszego wywodu, dualistyczną koncepcję bóstwa podzielonego na Boga i Boginię. W latach 30., gdy – jak twierdził Gardner – inicjowano go do tajnego kultu czarownic, kowen w New Forest nie miał jeszcze ani Księgi Cieni w kształcie, jaki znamy dzisiaj, ani spisanych później Praw, ani też skryptów rytuałów wraz z pięknymi Pouczeniami Bogini i Boga, które recytują lub wyśpiewują dzisiaj kapłanki i kapłani. Wicca w dzisiejszej formie praktycznie nie istniała. Wyobraźmy sobie grupkę ludzi zafascynowanych tezami Margaret Murray o sekretnym kulcie czarownic, urzeczonych szokującą postacią Aleistera Crowleya, zaczytujących się w Złotej gałęzi i Aradii. Ewangelii czarownic… Ludzie ci postanowili zorganizować jakąś grupę, która być może działała przez dłuższy czas, próbując rozmaitych zaklęć, rytuałów, celebrując pogańskie święta i tradycje Wysp Brytyjskich. Na podstawie (dziś zakwestionowanych) tez Murray tworzyli historyczną narrację, wokół której zaczęto budować wicca. Kowen w New Forest musiał bowiem stworzyć „religię” praktycznie od zera. Drodzy czytelnicy, utworzyć nową religię w XX wieku to rzecz całkowicie bezprecedensowa! I choćby dlatego kowen z New Forest wart jest pozostania w naszej pamięci.
Po inicjacji Gardner szybko zaczął wprowadzać swoje porządki. Jako emerytowany podróżnik i urzędnik, który całe życie spędził w byłych koloniach, w tropikach, wiedział dużo o tradycyjnej magii, bo wiele jej widział. Pasjonowały go sztylety, techniki zmieniania świadomości i rytualny taniec. Był też członkiem lokalnego Klubu Nudystów. I tak pierwotna wicca, zwana potem gardneriańską, zyskała wiele ze swoich późniejszych znaków charakterystycznych: nagość, biczowanie, wiązanie, konieczność posiadania sztyletu athame. Oczywiście, żebyśmy dobrze się zrozumieli – każdy z tych elementów czarownictwa miał już długą tradycję w zachodniej (i nie tylko) ezoteryce oraz okultyzmie. Jednak fakt, że to właśnie Gardner stał się popularyzatorem wicca, niewątpliwie wpłynął na późniejszy kształt tej religii.
W latach 40. do kowenu w Bricket Wood, który wyewoluował z kowenu New Forest, dołącza jeszcze jedna niezwykle ważna postać, będąca w zasadzie matką założycielką gardneriańskiego czarownictwa. To Doreen Valiente. Kobieta, której wiccanie po dziś dzień zawdzięczają tak wiele z obecnego kształtu ich rytuałów, że w zasadzie tradycję tę powinni zwać gardneriańsko-valientiańską, by oddać sprawiedliwość wszystkim jej zasługom. Kiedy bowiem Doreen dołącza do Gardnera, to właśnie jej zaangażowanie, poświęcenie, wkład, ogromna wiedza i talent pozwalają uzupełnić cały chaotyczny i fragmentaryczny materiał, jakim dysponuje Gardner, by usystematyzować go, stworzyć strukturę rytuału, główne założenia wiccańskiego mitu i praw, a także rozpisać skrypty rytuałów na poszczególne święta Koła Roku. To Doreen, nie Gerald, jest autorką większości wspaniałych inkantacji, wierszy i piosenek używanych dzisiaj przez inicjowane i eklektyczne czarownice. To Doreen pierwsza napisała Pouczenie Bogini, najbardziej znany, by nie rzec – kanoniczny tekst współczesnego czarownictwa. Lata 40. i 50. są więc momentem, gdy ta dwójka ma największy wpływ na kształt tradycji gardneriańskiej.
Nie sposób zapomnieć jednak o działalności trzech pozostałych arcykapłanek Gardnera, równie mocno co Doreen zaangażowanych w działalność pierwszych kowenów. Mowa o Patricii Crowther, Lois Bourne oraz Eleanor Bone, które inicjowały dziesiątki czarownic w wiccańskie misteria, dając początek wielu prężnie działającym kowenom i tradycjom.
Tymczasem nadeszły lata 60., a wraz z nimi wielka rewolucja seksualna, która nieodwracalnie zmieniła świat. Zaczęto coraz częściej i głośniej mówić o magii, duchowości, Erze Wodnika. Nauka bez uprzedzeń wszczęła badania nad zjawiskami paranormalnymi, doświadczeniami pogranicznymi, metafizyką, działaniem substancji psychoaktywnych na ciało i psychikę. W wielu krajach uprawianie magii przestało być nielegalne i czarownice mogły wreszcie wyjść z podziemia. Oczywiście, historie o wicca już od 20 lat były pożywką dla prasy dzięki Gardnerowi, wkrótce na pierwszych stronach gazet pojawił się jednak ktoś, kto swoim zamiłowaniem do sławy i skandalu przewyższył „starego Geralda”. Ktoś, kto okazał się na tyle charyzmatyczny, że zdołał nakierować wicca na całkiem nowe tory, tworząc kolejną linię przekazu. Mowa oczywiście o Aleksie Sandersie.
O Aleksie Sandersie można by opowiadać w nieskończoność, snuć niezliczone anegdoty o jego barwnym, szalonym życiu, w którym czarownictwo od dzieciństwa aż po kres grało pierwsze skrzypce. Dziś to już człowiek legenda, wśród inicjowanych czarownic mający tyle samo zwolenników, co przeciwników. I tak było od samego początku – kiedy Alex rozpoczął swą działalność medialną i zaczął opowiadać brytyjskiej prasie i telewizji o ekscentrycznych rytuałach nagich czarownic, nadawszy sobie szumny tytuł Króla Czarownic, gardnerianie zareagowali wielkim wzburzeniem. To był pierwszy wielki rozłam w historii wicca, można by rzec – „schizma” wśród inicjowanych. Pomimo złej opinii wystawionej Alexowi przez czarownice niepodzielające jego wizji wicca rzesze młodych ludzi ciągnęły za nim jak za bez mała wschodnim guru, prosząc go o inicjację. Zdaje się, że przewyższył sławę swojego wielkiego poprzednika okultysty, to jest Aleistera Crowleya; w każdym razie miał równie barwne i niezwykłe życie.
Tak samo ważną dla aleksandrian postacią okazała się jego młodziutka piękna żona – Maxine Sanders (z domu Morris), która szybko stała się arcykapłanką w kowenie Aleksa i pomagała mu w organizowaniu setek rytuałów oraz przyjmowaniu dziesiątków uczniów. Kowen Aleksa i Maxine, który mieścił się w ich mieszkanku przy Notting Hill Gate w Londynie, stał się tak sławny, że „pielgrzymowali” do niego ludzie z całego świata. Podobno odwiedziła ich nawet sama królowa matka! O słynnej parze kręcono filmy, dokumenty, a gwiazdy Hollywood, których oczywiście nie mogę wymienić ze względu na przysięgę milczenia, błagały Aleksa o inicjację. Ich najważniejszymi uczniami okazali się jednak Janet i Stewart Farrarowie, którzy wkrótce zyskali równie wielką sławę, co ich nauczyciele i zaczęli sami prężnie działać, publikować książki i występować w programach telewizyjnych. Dla wicca to była złota era – w mieszkaniu Sandersów rytuały odbywały się codziennie, przewijało się przez nie mnóstwo osób, a po wspólnej praktyce udawano się całą grupą do pobliskiego pubu, by kontynuować zabawę. Tak przehulano całe lata 60., a wicca tymczasem rosła w siłę na całym świecie. Religia, początkowo przeznaczona dla garstki zaprzyjaźnionych Brytyjczyków, wyemigrowała z Wysp. Rok 1964 był punktem zwrotnym w historii, szczególnie dla tradycji gardneriańskiej, gdy Raymond Buckland, członek tej linii przekazu, założył pierwszy tradycyjny kowen gardneriański w Stanach Zjednoczonych. Okazało się to kluczowym momentem, ponieważ Stany Zjednoczone stanowiły bardzo sprzyjające środowisko do rozpowszechniania nowej religii. Buckland zdecydował się również odejść od tradycyjnego nurtu i założył swoją własną odnogę, nazwaną Seax Wica.
W latach 80. i 90. można było już znaleźć koweny w Ameryce, w Niemczech, we Włoszech, w Holandii… Plotki głoszą, że nawet w Polsce działali w latach 90. „jacyś inicjowani wiccanie”. Ale o naszym kraju opowiem później – tymczasem zostańmy jeszcze przez chwilę w ojczyźnie wicca.
W latach 70. do wicca dołączyło nowe pokolenie, będące pod wpływem kontrkultury poprzedniej dekady. To nie tylko (podobno) setki osób, jakim Sandersowie i ich uczniowie udzielali inicjacji, ale i kolejni gardnerianie, a także miłośnicy obu tych tradycji, połączeni nowym nurtem – linii gardneriańsko-aleksandriańskiej Whitecroft, której najbardziej znaną przedstawicielką jest Vivianne Crowley. Pod wpływem coraz większej liczby wyznawców wicca zaczęła się zmieniać. Jak wiadomo, jest to religia bez świętych tekstów i autorytetów, takich jak na przykład Biblia i władze kościelne w katolicyzmie. Oczywiście nie oznacza to, że w wicca w ogóle nie ma żadnych praw ani hierarchii, ale to już temat na osobny wywód. Mówi się, że każdy kowen jest autonomiczny – oznacza to tyle, że w obrębie danej grupy należy słuchać arcykapłanki i arcykapłana, podążać za ogólną wykładnią i naukami swojej linii przekazu, na przykład inicjować nowe osoby w taki sposób, jak samemu było się inicjowanym – ale oprócz tego można do woli eksperymentować. Tego właśnie nauczył wiccan Sanders – kochał ezoteryczne i magiczne eksperymenty. Chętnie sprawdzał, co dobrze „współgra” z wicca, i nadbudowywał surową tradycję, której go nauczono, dodatkami zapożyczonymi z magii ceremonialnej. Nowe pokolenie, które dołączyło do wicca w latach 70., wniosło w tę religię dużo elementów, jakich wcześniej w niej nie było. Najważniejsze kwestie, które wtedy na stałe sprzęgły się z wicca, to idea wolności seksualnej, feminizm oraz ruchy ekologiczne. Znalazło to odzwierciedlenie w tworzeniu się nowych odłamów czarownictwa, takich jak brytyjska grupa Pagans Against Nukes. Tymczasem w Ameryce Victor Anderson, Cora Anderson i Gwydion Pendderwen ustanowili tradycję feri. Nie wlicza się jej co prawda do wicca tradycyjnej, ale jest kolejnym niesamowicie istotnym zjawiskiem związanym z wielkim dwudziestowiecznym odrodzeniem czarownictwa.
Wkrótce nadejść miała następna rewolucja, która po dziś dzień budzi niesamowicie zaciekłe dyskusje. Lata 80. to czas, gdy na rynku wydawniczym pojawiają się pierwsze podręczniki uczące, jak samemu stać się czarownicą. Pojawia się kontrowersyjna idea samoinicjacji. Trzydzieści lat po publikacji Współczesnego czarownictwa, w którym Gardner wyraźnie tłumaczył, że czarownica może zostać wprowadzona w kult tylko osobiście przez inną czarownicę, nowe pokolenie wpada na pomysł wicca eklektycznej – takiej, która nie potrzebuje już nauczycieli, arcykapłanów, kowenów ani tradycji. Jak widać, droga tej religii prowadziła ku temu stopniowo, ale nieuchronnie. W tym momencie wicca jeszcze bardziej oddaliła się od tego, czym pierwotnie była – jest to jednak naturalny proces w przypadku każdego prądu religijnego czy filozoficznego, który zaczyna się rozrastać. Nowa, eklektyczna wicca była odpowiedzią na nowe czasy, na potrzeby kolejnego pokolenia. A poza tym – książki o magii stały się szalenie popularne, więc wielu ludzi zwietrzyło w tym niezły interes. Najważniejszą postacią, która spopularyzowała ideę solitary witchcraft, był (znany również polskiemu czytelnikowi) Scott Cunningham. W swojej książce Wicca. Przewodnik dla osób indywidualnie praktykujących magię ten kontrowersyjny autor podaje propozycję rytuału samoinicjacji, zamieszcza w niej także własny ekwiwalent Księgi Cieni z napisanymi przez siebie Pouczeniami Bogini i Boga, wyraźnie inspirowanymi tymi oryginalnymi Pouczeniami autorstwa Valiente, które po dziś dzień funkcjonują wśród inicjowanych.
W latach 90., w obliczu stale rosnącej liczby samoinicjowanych, popularne media zaczęły zgłębiać temat „czarów” w kinie i telewizji. Nakręcono kultową Szkołę czarownic, seriale Czarodziejki, Buffy, postrach wampirów oraz sitcom Sabrina, nastoletnia czarownica. Młodzi ludzie zaczęli poznawać czarownictwo przefiltrowane przez popkulturę: o Księdze Cieni, magii żywiołów, kowenach, sabatach dowiadywali się teraz nie z książek czy spotkań prawdziwych pogan, ale z telewizji. To sprawiło, że przez kolejną dekadę wicca ulegała następnym zmianom i wchłonęła w siebie elementy, których nigdy wcześniej w niej nie było: wiarę w lecznicze właściwości kryształów, wróżbiarstwo, pracę z aurą i tak dalej. Teraz pod nazwą „wicca” zaczęło funkcjonować wszystko, co kojarzyło się z ezoteryką i magią. Nikt już nie pamiętał o inicjacji, starych liniach przekazu, kolejnych stopniach wtajemniczeń.
No, prawie nikt. Bo wicca tradycyjna przecież przetrwała. Wciąż pojawiały się nowe koweny, wciąż inicjowano nowe czarownice – ale „oryginalni” wiccanie zeszli do podziemia, przestali szukać rozgłosu, zostawiając sławę w mediach hochsztaplerom, za jakich uważali propagatorów eklektyzmu.
Lata 2000. to na Zachodzie początek internetu. Pojawiły się pierwsze koweny funkcjonujące jedynie w sieci – jak kowen pisarki Silver RavenWolf, co spotkało się oczywiście z krytyką ze strony tradycyjnych grup wiccańskich. Ale internet, paradoksalnie, pomógł też wicca tradycyjnej – dzięki niemu łatwiej można było „namierzyć” koweny działające w pobliżu, poznać się, powymieniać e-maile, podyskutować na forach. Wicca gardneriańska i aleksandriańskie zaczęły ponownie rozkwitać. Popularność tych religii na Zachodzie potwierdza to, że jej wyznawcy domagają się swoich praw w polityce. W Wielkiej Brytanii istnieje Pogańska Federacja Policjantów, która organizuje specjalistyczne szkolenia mające na celu przygotowanie funkcjonariuszy do kontaktu z wiccanami. Przekazywana wiedza obejmuje między innymi stosowane w rytuałach narzędzia wiccańskie. W Stanach Zjednoczonych pentagram został oficjalnie uznany przez Armię Stanów Zjednoczonych za symbol religijny, zgodnie z prawem umieszczany na nagrobkach żołnierzy poległych w czasie służby.
Przez ostatnich 20 lat czarownictwo bywało mniej lub bardziej popularne w mediach. Ostatnio znów stało się szalenie modne, a dzisiejsze młode pokolenie słyszy o wiedźmach dzięki nowym serialom i filmom, postom na Instagramie i TikToku. Można powiedzieć, że wicca weszło już do mainstreamu. Witchcraft to dziś niekoniecznie religia, jak 70 lat temu, lecz „estetyka” – odzież, dodatki, wygląd domu. Powtarza się sytuacja z lat 90. – i jeszcze nie wiemy, dokąd nas zaprowadzi.
Polacy nie gęsi, swe koweny mają…
Do przeważającej większości Polaków wicca trafiła za pośrednictwem internetu, a później rozmaitych pozycji książkowych lub artykułów rozsianych po astrologiczno-ezoterycznej prasie („Gwiazdy Mówią”, „Wróżka”, „Czwarty Wymiar”). Jedną z pierwszych rzetelnych polskich stron internetowych poświęconych czarownictwu było funkcjonujące do dzisiaj wicca.pl prowadzone przez Enennę. To była strona, na którą sama trafiłam w 2003 roku i która dokładnie, pieczołowicie wyjaśniała, czym jest wicca tradycyjna, kim są Bóg i Bogini, co to są koweny, sabaty, esbaty. Czytałyśmy sobie wydrukowane albo przepisane ręcznie fragmenty tej strony z koleżankami na szkolnym korytarzu. Zrobiła na nas ogromne wrażenie! Poszłam wtedy do mojej mamy, kazałam jej przeczytać te wydruki i powiedziałam: „Zobacz, to jest coś dla mnie. To nie jest satanizm. Chcę być wyznawczynią tej religii. Kiedy będę pełnoletnia, będę inicjowana na czarownicę”.
Początek lat 2000. przyniósł także pierwsze polskie listy dyskusyjne, które były czymś w rodzaju poprzedników forów internetowych. Jedną z nich była wicca-ABC. Zapisane na listę osoby mogły wymieniać się informacjami na temat czarownictwa, jego narzędzi, tego, do jakiego kraju można się udać, by być inicjowanym (oczywiście oprócz Wysp Brytyjskich). Wiele z osób aktywnych na tych listach dyskusyjnych stało się później pierwszymi polskimi inicjowanymi wiccanami, którzy założyli własne koweny. Inne skłoniły się ostatecznie ku takim tradycjom, jak asatru czy rodzimowierstwo – ale te wczesne lata 2000. przyniosły zalążek polskiego środowiska pogańskiego, które rozwijało się i rosło w siłę z każdym kolejnym rokiem.
Szczególnie dwa lata okazały się kluczowe dla rozwoju wicca tradycyjnej w Polsce: rok 2005 oraz 2007; można by rzec, że to daty graniczne w periodyzacji polskich dziejów wiccańskich! W 2005 roku wspomniana wyżej Enenna została inicjowana w Anglii do tradycji aleksandriańskiej, po treningu w kowenie, który tam odnalazła. W 2007 roku Boan i Dagda, para wiccan z tradycji gardneriańskiej, przybyła do Polski, gdzie zorganizowali wyjątkowe warsztaty, na których opowiadali naszym rodakom o filozofii wicca i magii. W tym samym roku Rawimir, późniejszy arcykapłan w kowenie Enenny, założył polski oddział Międzynarodowej Federacji Pogańskiej, co zostało uświetnione warsztatami wicca dianicznej prowadzonymi przez zagranicznych gości. W tym roku w aleksandriańskim kowenie w Londynie odbyła się inicjacja Oskara (posługującego się wcześniej w internecie pseudonimem Jelonek), który w 2011 roku założył własny kowen w Warszawie, gdzie zostałam inicjowana w 2012 roku.
W tym samym czasie, bo w roku 2008, arcykapłanka Agni Keeling zamieszkująca od dawna w Wielkiej Brytanii, ujawniła się publicznie jako Polka inicjowana już w 1995 roku. Przybyła do kraju na zaproszenie Międzynarodowej Federacji Pogańskiej, aby przeprowadzić warsztat, a niedługo później zaczęła przyjmować chętnych polskich uczniów do swojego angielskiego kowenu.
I tak w latach 2009–2011 zaczęły działać pierwsze polskie koweny: najpierw oczywiście w Warszawie, gdzie, jak wiadomo, nowinki pojawiają się najwcześniej, a potem kolejno w pozostałych dużych miastach: Wrocławiu, Poznaniu, Lublinie, Łodzi.
Obecnie polscy inicjowani wiccanie pozostają skupieni wokół kilku funkcjonujących niezależnie od siebie grup: pierwszą z nich są akolici Wiccańskiego Kręgu, inicjatywy, na czele której stoją wspomniana wyżej Agni oraz jej uczennica, arcykapłanka warszawskiego kowenu linii Whitecroft – Sheila. W Poznaniu z kolei spotkania wiccańskie oraz kowen prowadzi inna uczennica Agni, Nefre. Wrocławski kowen przez wiele lat działał pod pieczą Mojmiry, która obecnie podąża inną ścieżką niż wicca tradycyjna. Schedę po niej przejęła aleksandrianka Luxin Tenebris, moja przyjaciółka z macierzystego kowenu prowadzonego przez Oskara. Innym środowiskiem jest grupa skupiona wokół Velkana, arcykapłana kowenu, który onegdaj działał w okolicach Lublina. To prężnie działające grono wiccan, związane nie tylko z tą religią, ale także z polską masonerią. O ich rozmaitych i ciekawych inicjatywach opowiem nieco niżej. Ważnym punktem na wiccańskiej mapie Polski wciąż pozostaje Warszawa: to tutaj od kilkunastu lat działa kowen Oskara, do którego obecnie sama należę jako przedstawicielka starszyzny (oprócz tego prowadzę własny kowen w Łodzi i zawiaduję łódzkimi spotkaniami wiccan i ich sympatyków). Oskar znany jest szerszemu gronu osób zainteresowanych wicca przede wszystkim jako tłumacz wielu ważnych dla tej religii pozycji książkowych. To także szanowany wiccanin, który utrzymuje przyjazne relacje z wieloma arcykapłankami i arcykapłanami w Wielkiej Brytanii, w tym z samą Maxine Sanders.
Niedawno wicca tradycyjna pojawiła się na Pomorzu. Spotkania dla chętnych organizuje tutaj Stella Yilduz, niezwykła kapłanka, pisarka i artystka. Oprócz tego każdy z istniejących dzisiaj kowenów szkoli kilka, jeśli nie kilkanaście osób, które w przyszłości zapewne założą swoje grupy w kolejnych polskich miastach.
Wicca tradycyjna w Polsce to jednak nie tylko sabaty, festiwale, dyskusje w kawiarniach oraz spotkania i obrzędy w większym gronie, które raz na jakiś czas organizowane są dla chętnych. To również prężnie działający rynek wydawniczy. Obecnie możemy poszczycić się naprawdę wartościowymi publikacjami, także naukowymi, które służą wyjaśnianiu czytelnikom, czym jest, a czym nie jest wicca tradycyjna. Za wieloma inicjatywami stoją sami inicjowani, więc publikacje ukazują się w niewielkich nakładach, ale uważam, że dla osoby poważnie myślącej o wicca, ich posiadanie jest bezcenne.
WICCA NA POLSKIM RYNKU WYDAWNICZYM OD LAT 90. DO DZISIAJ
Pierwsze publikacje dotyczące współczesnego czarownictwa pojawiły się w Polsce stosunkowo wcześnie. Już w 1998 roku Wydawnictwo Astrum przygotowało między innymi wspomniany wyżej podręcznik Scotta Cunninghama, na który polowała każda młodociana czarownica. Już cztery lata później, w 2002 roku, Wydawnictwo Zysk i S-ka wydało przepiękny album Eriki Jong pod tytułem Czarownice, który dzisiaj, po 20 latach, można kupić na Allegro za niebotyczne kwoty. Na szczęście mam tego białego kruka, prawdziwą legendę wśród polskich wiccan – dostałam go od babci pod choinkę w 2003 roku, kiedy bez przerwy biadoliłam całej rodzinie o tym, że zamierzam zostać czarownicą! Mniej więcej w tym samym czasie w księgarniach pojawiła się Sztuka czarów Silver RavenWolf, czyli pisarki, która wpadła na pomysł założenia „wirtualnych kowenów”. Nakładem Wydawnictwa A ukazała się szalenie interesująca, chociaż mniej znana pozycja Johna Reynoldsa Wicca, paganism and Tantra, pod polskim tytułem Czarownice i dakinie. Tantra na Wschodzie i Zachodzie (pewnie sam termin „wicca” nie był jeszcze u nas tak rozpowszechniony). Z kolei w 2007 roku powstało Wydawnictwo Cerridwen, które opublikowało pierwsze wartościowe książki zagraniczne: Elementy rytuału. Powietrze, ogień, woda i ziemia w wiccańskim kręgu Debory Lipp, Czarostwo. Tajemna tradycja Ravena Grimassiego oraz Księgę czarostwa Bucklanda autorstwa Raymonda Bucklanda. Po 2010 roku wiele innych wydawnictw zaczęło publikować masę książek o magii, z których jedne były więcej, drugie nieco mniej warte. Wydawnictwo Psychoskok wydało książkę Mojmiry Wicca – religia czarownic dla tych, którzy chcą wiedzieć i zrobić pierwszy krok, by doświadczyć. To była pierwsza książka o naszej religii napisana przez inicjowaną rodaczkę – kamień milowy w historii polskiej wicca!
Najważniejsze z wydanych wtedy w Polsce książek poświęconych wicca to w mojej ocenie:
Współczesne czarownictwo Geralda Gardnera, przetłumaczone i opatrzone wstępem poświęconym historii wicca przez wiccańskiego arcykapłana Oskara, wydane w 2010 roku przez Okulturę. Brytyjska publikacja pierwodruku tej najważniejszej dla wicca tradycyjnej książki została uznana za symboliczny początek religii. Polska doczekała się swojego wydania po 60 latach. Dzisiaj wiccanie podchodzą to publikacji Gardnera z pewnym dystansem, nie sposób jednak zignorować tak istotnej pozycji.
Aradia. Ewangelia czarownic, wydana już rok później, także w tłumaczeniu Oskara i opatrzona wstępem jego autorstwa. Aradia to książka napisana przez amerykańskiego folklorystę Charlesa Godfreya Lelanda, opublikowana w 1899 roku. Zawiera ona, wedle słów autora, tekst religijny grupy pogańskich czarownic z Toskanii we Włoszech, który dokumentuje ich wierzenia i rytuały. Chociaż dzisiaj różni historycy i folkloryści kwestionują istnienie takiej grupy oraz autentyczność Aradii, to na początku XX wieku książka wywarła ogromny wpływ na rozwój wicca. Tekst wydawał się potwierdzać tezę Margaret Murray, że czary wczesnej nowożytności i renesansu były zachowanymi starożytnymi wierzeniami pogańskimi. Pouczenie Bogini, ważny tekst liturgii używany w rytuałach wiccańskich, został zainspirowany przemową Aradii zawartą w pierwszym rozdziale księgi.
Od 2016 roku pierwsze polskie wydawnictwo założone przez inicjowanych wiccan (inicjatywa, za którą stała Enenna) przygotowało do druku kilka bardzo ważnych pozycji książkowych, które sami tłumaczyli i redagowali: Taniec Spirali Starhawk, Przyszłość czarostwa Doreen Valiente, Zasady wicca Vivianne Crowley, Piramidę czarownic Roberta Hardy’ego i Poza miotłą Morgany. Książki nie miały wysokiego nakładu ani profesjonalnej redakcji (wprawne oko mogło wyłapać kilka błędów), ale i tak były bezcennym oddolnym wkładem wiccańskiej społeczności w popularyzację tej religii na naszym „podwórku”. Niektóre przeznaczone były dla osób już od dawna zajmujących się magią, a inne dla laików, którzy szukają rzetelnych źródeł na temat wicca tradycyjnej. Szczególnie istotną pozycją okazał się Taniec Spirali – Starhawk co prawda nie jest wiccanką, tylko założycielką lewicowego ruchu czarownictwa zwanego Reclaiming, lecz jej feministyczno-ekologiczne idee są wiccanom bardzo bliskie.
Kolejne wydawnictwo, za którym stoją inicjowani wiccanie ze środowiska Wiccańskiego Kręgu, to Arcadia Mystica. Pierwszą wydaną przez nich pozycją była książka autorstwa Agni Keeling Gdy Księżyc znajduje się w pełni, stanowiąca drobiazgową analizę kanonicznego wiccańskiego tekstu: Pouczenia Bogini. Później wydawnictwo przygotowało jeszcze książki Vivianne Crowley: Magiczne życie oraz Wicca: Stara Religia w Nowej Erze. Bynajmniej nie powiedzieli ostatniego słowa i z tego, co wiem, szykują kolejne wartościowe pozycje związane z wicca tradycyjną.
Ostatnim wydawnictwem na polskim rynku, założonym oddolnie przez inicjowanych, jest niedawno powstałe Fosforos. Dotychczas przygotowali polskie tłumaczenie powieści Geralda Gardnera Z pomocą wysokiej magii (tłumaczył oraz opatrzył przypisami Oskar, arcykapłan kowenu z Warszawy) oraz niezwykle interesującą biografię Aleksa Sandersa pod tytułem Obol dla przewoźnika (tę pozycję również przetłumaczył Oskar). Obie serdecznie polecam – może nie są to podręczniki magii i czarów, ale mają niesamowity klimat i wzbogacają wiedzę o ojcach założycielach wicca tradycyjnej. Oficyna ta opublikowała również Wykłady Alexa Sandersa, które pięknie się prezentują w kolekcjonerskiej oprawie wyglądającej na prawdziwy grymuar. Wydawnictwo Fosforos przygotowuje wiele nowych i bardzo ciekawych pozycji, dlatego zachęcam was do śledzenia ich social mediach.
Wykazałabym się iście niewiccańską skromnością, gdybym pominęła własny wkład w propagowanie wicca w Polsce. Dzięki współpracy z Wydawnictwem Kobiecym, które od dawna publikuje niezwykle wartościowe książki o magii, a wśród nich również te związane stricte z wicca tradycyjną, znalazły się też moje dwie pozycje. Obie zahaczają o temat wicca, chociaż łączą tę religię ze słowiańskością i podchodzą do tematu bardzo „eklektycznie”, odpowiadając na potrzeby polskiego czytelnika. Ponadto w „Czwartym Wymiarze” znajdziecie cykl moich artykułów poświęconych wicca tradycyjnej.
Tymczasem oddaję w wasze ręce pozycję, dzięki której usystematyzujecie swoją dotychczasową wiedzę o czarownictwie i będziecie mogli wykonać szereg bardzo przydatnych, inspirujących i wzbogacających waszą duchowość ćwiczeń.
Życzę wam wspaniałej lektury i owocnej pracy.
Dobromiła Agiles,
arcykapłanka 3° w tradycji aleksandriańskiej
1
Mój mąż i ja umówiliśmy się ostatnio w kawiarni z mężczyzną, który był zainteresowany uczestnictwem w prowadzonych przez nas zajęciach poświęconych wicca. Podobnie jak wiele innych osób, które organizują tego rodzaju kursy, na pierwsze spotkanie z poszukującym – kimś, kto szuka swojej ścieżki duchowej – zawsze umawiamy się w miejscu publicznym, ponieważ w ten sposób jest bezpieczniej i wygodniej dla wszystkich zainteresowanych. Siedząc przy herbacie, zapytaliśmy poszukującego, dlaczego w ogóle chce praktykować wicca. Zadajemy to pytanie każdemu, kto chce podjąć naukę pod naszym okiem. Jeżeli osoba ta odpowiada, że poszukuje religii oddającej cześć naturze, ścieżki samorozwoju, sposobu połączenia się z Bogiem lub coś w tym rodzaju, kontynuujemy rozmowę. Jeżeli natomiast nasz rozmówca chce rzucać klątwy na byłych kochanków, przyrządzać toksyczne mikstury, rozbudzać w innych pożądanie, czcić diabła lub latać na miotle, mówimy mu, że nie ma szczęścia, i uprzejmie sugerujemy, żeby poszukał dobrego terapeuty.
Poszukujący, z którym akurat rozmawialiśmy, powiedział nam, że czytał o wicca w książkach i internecie, a także uczestniczył w publicznych rytuałach wiccańskich, ale dotarł do tak dużej ilości informacji na ten temat, że nie miał pewności, czym wicca w ogóle jest, a czym nie. Nie miał także pojęcia, w jaki sposób oddzielić kwestie duchowe od całej reszty. Jak sam stwierdził: „Wiem, że gdzieś w tym wszystkim musi być miejsce na religię”. Postanowił więc znaleźć nauczyciela, który pomógłby mu to wszystko uporządkować.
Łatwo było mi zrozumieć, dlaczego miał mętlik w głowie. Na przestrzeni ostatnich dwóch dekad wicca i magia wdarły się do amerykańskiej kultury popularnej. Na ekranach telewizorów już od jakiegoś czasu mogliśmy oglądać serial Ożeniłem się z czarownicą, takie produkcje, jak Sabrina, nastoletnia czarownica, filmy o Harrym Potterze, Władca pierścieni, Czarodziejki czy Buffy, postrach wampirów, co zaowocowało nową falą poszukujących. Trzeba jednak podkreślić, że większość z nich ma bardzo mało wspólnego z prawdziwą wicca. Doszło nawet do tego, że ktoś ukuł termin „zaklętego pokolenia”, nazywając w ten sposób wszystkich nastolatków i dwudziestokilkulatków, którzy zainteresowali się ezoteryką za sprawą wątków magicznych pojawiających się współcześnie w mediach. Na rynku jest dostępnych więcej książek o wicca niż kiedykolwiek wcześniej, a w internecie działa ponad sześć tysięcy stron poświęconych zagadnieniom związanym z tematyką wiccańską. Istnieją programy radiowe o wicca, wiccańskie organizacje patronackie i uznawane przez państwo Kościoły wiccańskie. Można nawet kupić „wiccańską” Barbie, która ma lśniącą szatę, kociołek i „magiczny” proszek. No dobrze, technicznie rzecz ujmując, nie jest to wiccańska lalka, ale jej pojawienie się na rynku z całą pewnością przyczyniło się do powstania jeszcze większego zamętu.
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
2
Dostępne w wersji pełnej
3
Dostępne w wersji pełnej
4
Dostępne w wersji pełnej
5
Dostępne w wersji pełnej
6
Dostępne w wersji pełnej
7
Dostępne w wersji pełnej
8
Dostępne w wersji pełnej
9
Dostępne w wersji pełnej
10
Dostępne w wersji pełnej
11
Dostępne w wersji pełnej
12
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
TYTUŁ ORYGINAŁU:
Wicca for Beginners: Fundamentals of Philosophy & Practice
Redaktorka prowadząca: Ewelina Czajkowska
Wydawczyni: Agnieszka Fiedorowicz
Redakcja: Ewa Karczewska, Anna Jasińska
Korekta: Dominika Dudarew, Zuzanna Żółtowska
Projekt okładki: Ewa Popławska
Ilustracje na okładce: © Aphirak; © anammarques; © Елена Сунагатова / Stock.Adobe.com
„Translated from”
Wicca for Beginners:
Fundamentals of Philosophy & Practice
Copyright © 2006 Thea Sabin
Published by Llewellyn Publications
Woodbury, MN 55125 USA
www.llewellyn.com
Copyright © 2024 for the Polish edition by Wydawnictwo Kobiece Agnieszka Stankiewicz-Kierus sp.k.
Copyright © for the Polish translation by Maciej Lorenc, 2012
Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.
Wydanie elektroniczne
Białystok 2024
ISBN 978-83-8371-261-1
Grupa Wydawnictwo Kobiece | www.WydawnictwoKobiece.pl
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Weronika Panecka