24,90 zł
KIM BYŁA MARIA TERESA CARLONI? JAKI WPŁYW MIAŁA NA WSPÓŁCZESNY KOŚCIÓŁ? CO PRZEKAZAŁA STALINOWI? CZY DZIĘKI JEJ MODLITWIE NAWRÓCIŁ SIĘ W DNIU SWOJEJ ŚMIERCI? JAKIE TAJEMNICE PRZEKAZAŁA PAPIEŻOM – PIUSOWI XII, JANOWI XXIII I JANOWI PAWŁOWI II?
Didier Rance na podstawie świadectw, dokumentów i badań opisuje zdumiewającą historię mistyczki, która w służbie prześladowanych chrześcijan dosłownie przekraczała granice fizyczne i duchowe. Dar bilokacji pozwolił jej dotrzeć tam, gdzie inni nie mogli, do więzień i gułagów w Europie Wschodniej i za żelazną kurtyną spotykać się z więzionymi kardynałami i księżmi ściganymi przez władze komunistyczne. Niezwykłe życie Marii Teresy obfitowało w mistyczne doświadczenia, takie jak stygmaty i objawienia. W każdy piątek przeżywała mękę Jezusa. Oddała się całkowicie realizacji Chrystusowego przykazania miłości. Ta książka odsłoni przed tobą historię niezłomnej wiary, pokory i odwagi, która poruszy twoje serce.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 131
Originally published under the title
Maria Teresa Carloni. Mystique au service des chrétiens persécutés
© Yves Briend Éditeur S.A. / Éditions Salvator – Paris 2020
Published by arrangement with SAS Lester Literary Agency & Associates
Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo Esprit 2023
Copyright © for this edition by Wydawnictwo Esprit 2023
All rights reserved
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym.
Redakcja: Magdalena Kolanko
Korekta: Edyta Muszyńska
ISBN 978-83-67925-47-1
Wydanie I, Kraków 2023
Wydawnictwo Esprit sp. z o.o.
ul. Władysława Siwka 27a, 31-588 Kraków
tel./fax 12 267 05 69, 12 264 37 09, 12 264 37 19
e-mail: [email protected]
Księgarnia internetowa: www.esprit.com.pl
W latach 2003–2004 pewien włoski wydawca książek o tematyce kulinarnej, sportowej i, sporadycznie, religijnej, w „hołdzie autorce” (zmarłej ponad dwadzieścia lat wcześniej) porozsyłał do różnych adresatów pisma Marii Teresy Carloni, a także teksty o niej. W odpowiedzi zaczęły napływać listy od kardynałów z Wiednia, Warszawy, Wrocławia, Budapesztu, Pragi, Lwowa, Zagrzebia, Lublany, od biskupów i księży z Europy Wschodniej1 prześladowanych za czasów komunizmu, od kardynałów z Watykanu, choćby Francuza Rogera Etchegaraya czy Włocha Luigiego Poggiego, od włoskich biskupów i kolejnych osobistych sekretarzy Jana XXIII, Pawła VI i Jana Pawła II – listy nie tylko zawierające podziękowania, ale również podkreślające niezwykłą, zdaniem ich autorów, rolę tej kobiety.
Kim więc była Maria Teresa Carloni, której dziedzictwo – jak napisał autor jednego z listów – należy do całego Kościoła? Z perspektywy mieszkańców małej miejscowości, gdzie żyła, była skromną, schorowaną kobietą, która rzadko opuszczała swój dom, a zasłużyła się przede wszystkim stworzeniem lokalnego oddziału honorowych krwiodawców.
Poproszono mnie, żebym opowiedział o jej życiu, dlatego otrzymałem dostęp do świadectw, dokumentów i badań, które pozwoliły mi odkryć to, czym się dzielę w tej książce: historię kobiety rzeczywiście skromnej, wręcz pokornej (co wielu uważa za najwybitniejszą cechę jej charakteru), ale również podejmującej śmiałe działania, potajemnie spotykającej się za żelazną kurtyną z więzionymi kardynałami i tajnymi księżmi ściganymi przez władze komunistyczne; a także – i tutaj pozostawiamy na boku to, co racjonalne, prawdopodobne, żeby zagłębić się w to, co nadnaturalne, jeśli nie fikcyjne – zdumiewającą historię mistyczki, która otrzymała stygmaty, w kolejne piątki przeżywała Mękę Jezusa, miała objawienia i, dzięki darowi bilokacji, mogła docierać do więzień i gułagów Europy Wschodniej; i wreszcie, a może przede wszystkim, historię kobiety, która poważnie wzięła sobie do serca Chrystusowe przykazanie miłości Boga i bliźniego.
Czasem treść tych dokumentów wydawała się tak zdumiewająca, że wielokrotnie musiałem stawiać czoła pokusie zaprzestania dalszych badań, która streszczała się w obawie: „Nikt ci nie uwierzy”. W przekazach dotyczących Marii Teresy Carloni wyczuwałem jednak prawdziwość, którą sam nauczyłem się rozpoznawać przez ponad trzydzieści lat przeżytych w służbie Kościołom Europy Wschodniej i przy okazji moich własnych spotkań z prześladowanymi.
Dotyczące pewnych faktów nieścisłości, które można zauważyć w świadectwach (historyk jednak uzna to raczej za dobry znak), nie przynoszą szkody ogólnej spójności tych przekazów. Poza tym, gdyby to miała być fikcja, to czy spisałoby ją aż tyle osób: nie tylko Maria Teresa Carloni, ale także jej ojciec duchowy, zwierzchnicy Kościoła katolickiego Europy Wschodniej tamtego okresu – ci wszyscy wyznawcy wiary, których długie lata spędzone w więzieniach czy obozach wcale nie skłaniały do literackiego fałszerstwa (wielu z nich należy dziś do grona beatyfikowanych, inni także mogliby do niego należeć) – jak również wielu innych ludzi Kościoła, w tym wszyscy papieże od Piusa XII po Jana Pawła II (z wyjątkiem Jana Pawła I, którego pontyfikat trwał bardzo krótko)? No przepraszam!
Zdaniem Szekspira „Więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie, niż się ich śniło waszym filozofom”. Doświadczenia tych, którzy swoje życie oddali Chrystusowi, a także tych, którzy ich wspierali, mogą się czasami wydawać niewiarygodne. To, co nadnaturalne, jest prawdziwe, chociaż nieprawdopodobne – jedynie Kościół ma władzę wyrokowania w tej dziedzinie (zob. poniżej: Do czytelnika). Diecezjalny proces beatyfikacyjny Marii Teresy Carloni otwarto w 2016 roku nie ze względu na te nadzwyczajne zjawiska, ale z uwagi na jej życie modlitewne oraz cierpienia przeżywane w zjednoczeniu z Chrystusem i w służbie innym ludziom – i to jest istotą jej świadectwa.
Zgodnie z dekretem papieża Urbana VIII i wytycznymi Soboru Watykańskiego II autor oświadcza, że nie zamierza uprzedzać oceny nadnaturalnej autentyczności faktów i przekazów dotyczących Sługi Bożej Marii Teresy Carloni, do których odnosi się w tej książce. Taka ocena należy do Kościoła i autor w pełni się jej podporządkowuje. Występujące tu pojęcia „nadnaturalny”, „mistyczny”, „stygmaty”, „bilokacja” mają wartość świadectwa złożonego przez ludzi.
W 1919 rok Włochy weszły osłabione pierwszą wojną światową, a ich ciężką sytuację pogłębiła epidemia grypy zwanej hiszpanką. Rok ten naznaczyły groźne zamieszki społeczne, próby wzniecenia rewolucji i rozwój ruchu faszystowskiego Mussoliniego, który 9 października zorganizował swój pierwszy kongres we Florencji. Dzień wcześniej, sześć lat po swoim starszym bracie Adolfie, Maria Teresa Carloni przyszła na świat w Urbanii – małej, położonej nad zakolem rzeki Metauro miejscowości w regionie Marche, niedaleko Adriatyku. Miasteczko nie zapomniało, że kiedyś, aż do czasu zniszczenia w 1277 roku, było wolnym miastem o nazwie Castel delle Ripe. Później rozpoczęła się odbudowa miasta, które na długie wieki przyjęło nazwę Casteldurante, w nawiązaniu do sprzyjającego mu biskupa Langwedocji Guillaume’a Duranda. Znalazłszy się pod panowaniem kondotierów, miasto zwróciło na siebie uwagę Montaigne’a, który wspomniał o nim w swoim Journal de voyage en Italie [Dzienniku podróży po Włoszech]. W 1631 roku cały region przyłączono do Państwa Kościelnego. Papież Urban VIII upiększył miasto i nadał mu nową nazwę pochodną od swojego imienia: Urbania. Miasto – dumne ze swojej przeszłości, swojego renesansowego pałacu, swoich warsztatów ceramicznych i z tego, że w nim przyszedł na świat Bramante, genialny architekt bazyliki św. Piotra w Rzymie – w 1919 roku liczyło sześć tysięcy mieszkańców. Poza katedrą mogło się poszczycić wieloma kościołami i kaplicami, w tym zadziwiającym Kościołem Zmarłych, gdzie przechowywano średniowieczne mumie. Chociaż Urbania bez większych wstrząsów stała się miastem włoskim w wyniku procesu jednoczenia kraju sześćdziesiąt lat wcześniej, zachowała głębokie przywiązanie do Kościoła. Po ogłoszeniu encykliki Rerum novarum (1891 rok) rozwinął się w niej społeczny ruch katolicki, który liczbą swoich członków (21554 członków w opozycji do 6345 „czerwonych”) i swoimi działaniami zdystansował ruchy rewolucyjne tego regionu.
Sierota
Ojciec Marii Teresy, Guido Carloni, opuścił swoje rodzinne miasto Fabriano, oddalone od Urbanii sześćdziesiąt kilometrów na południe, żeby poślubić urodzoną w Urbanii Adele Rossi i zamieszkać z nią pod numerem 15 przy via Filippo Ugolini, w samym sercu starego miasta, naprzeciwko seminarium i kościoła św. Franciszka. „Dom Rossich”, dawna rezydencja władz kościelnych, z tego powodu nazywana „Pałacem Gubernatora”, był pięknym budynkiem z pomieszczeniami zdobnymi w barokowe malowidła i romantyczne freski. Rodzina Rossich, związana z władzami kościelnymi i żarliwie wyznająca wiarę katolicką, dwa wieki wcześniej z rąk papieża Aleksandra VII otrzymała szlachectwo, potwierdzone przez Klemensa IX pod koniec XVII wieku wraz z nadaniem jej tytułu hrabiowskiego. Rodzina Rossich, podobnie jak rodzina Carlonich, posiadała liczne dobra.
Guido i Adele Carloni znani byli ze swojej hojności i pobożności, a Maria Teresa otrzymała chrzest dziesięć dni po urodzeniu. W zubożałych i zagrożonych Włoszech rodzina Carlonich należała do warstwy uprzywilejowanej, ale już w 1920 roku zaczęły na nią spadać nieszczęścia: najpierw poważnie zachorowała Adele, a niedługo potem jej mąż – oboje prawdopodobnie na raka. Młoda kobieta umarła pod koniec 1922 roku, a Guido kilka miesięcy później.
Babka Teresa Rossi, sześćdziesięcioczteroletnia wdowa, odważnie postanowiła zająć się wychowaniem dwóch sierot, liczących dziewięć oraz trzy i pół roku. Kobieta odznaczała się osobowością równie silną co surową, toteż wpoiła swoim wnukom ścisłe zasady religijne i moralne: bezkompromisowy katolicyzm, praktykę religijną, uczciwość, zgodność słów z czynami, opanowanie, prostotę życia – nie wahała się przy tym stosować kar cielesnych. Mała Maria Teresa miała silny charakter i często ścierała się z babką, która uważała jej zachowanie za kaprysy. Oznaki przywiązania i uczucia ze strony dziewczynki nie znajdowały zrozumienia u babki, więc mała przelewała je na lalkę: „Kiedy miałam pięć lat, już śniłam o miłości. Zasypiałam, tuląc w ramionach brzydką lalkę, i płakałam, bo czułam się jej matką… Ta lalka pomogła mi zrozumieć, że należy cierpieć i kochać, nigdy o nic nie prosząc”2. Teresa Rossi postanowiła wysłać zaledwie siedmioletnią wnuczkę do szkoły podstawowej w Pesaro, odległym o siedemdziesiąt kilometrów od Urbanii.
„Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie…”
Mała Maria Teresa darzyła Jezusa głęboką miłością, szczególnie Jezusa Ukrzyżowanego. Pobożna pani Rossi utrzymywała kontakty z klerem Urbanii, zatem jej wnuki, będąc w domu, miały okazję spotykać się z odwiedzającymi babkę księżmi. Ale Maria Teresa jeszcze przed ukończeniem dziesiątego roku życia odkryła, że wśród tych księży, a także wśród innych osób dorosłych zapraszanych przez babkę do domu, jak również wśród służby są i tacy, których słowa, a nawet sposób życia niepokoją swoją frywolnością czy wręcz są sprzeczne z wpajanymi jej przez babkę zasadami moralnymi i wytycznymi wiary chrześcijańskiej. Ta prawa dziewczynka obdarzona silną uczuciowością cierpiała z tego powodu tak bardzo, że jej Pierwsza Komunia okazała się klęską: Maria Teresa toczyła wewnętrzną walkę między swoją miłością do Jezusa a odrazą do złych księży, między wątpliwościami wobec religii zdającej się ich tolerować a poczuciem, że to, co widziała i słyszała, zniszczyło jej czystość, aż w końcu doszła do wniosku, że jej Pierwsza Komunia była świętokradztwem.
Buntowniczka?
Dziewczynka kontynuowała naukę w Pesaro. Już jako dziecko, a później jako dziewczyna coraz bardziej zamykała się w sobie, szczególnie w czasie pobytów w Urbanii: bała się księży i spowiedzi, Jezus budził w niej zarówno zainteresowanie, jak i odrazę, szarpały nią konflikty wewnętrzne, miała myśli samobójcze. Ale poza domem miała wielu przyjaciół i zaczęła uprawiać sporty: jeździła konno albo na motorze i samochodem z bratem, odbywała wycieczki w Alpy, a raz nawet zgubiła się przy Wielkiej Przełęczy Świętego Bernarda, gdzie dopiero jeden z psów ze schroniska zdołał ją odnaleźć. W wieku szesnastu lat wyglądała na starszą o lat dziesięć, jej ściągnięta twarz wyrażała siłę woli. Na odwrocie jednego ze swoich zdjęć wśród skał napisała: „To, co możliwe, już zrobiłam, a to, co niemożliwe, dopiero muszę zrobić”.
Nie wszystkie jej przyjaźnie podobały się już prawie osiemdziesięcioletniej babce. PaniRossi powiedziała o tym wnuczce, która nie wzięła sobie do serca obiekcji babci. Dziewczyna przeżywała silne napięcia, bo przyswoiła sobie wpojone jej zasady chrześcijańskie i pomimo wątpliwości co do kleru zachowała pełną świadomość tego, co dobre, a co złe, a także odczuwała strach przed grzechem. Kiedy miała siedemnaście lat, wewnętrzny konflikt się zaostrzył. Jej niechęć do księży wyraźnie się pogłębiła w wyniku nieuczciwości pewnego księdza, przyjaciela rodziny, który roztrwonił spadek po swoim ojcu. Wtedy zdecydowała się na szczerą i całkowitą spowiedź, jednak spowiednik nie zrozumiał istoty problemu i zlekceważył go. Maria Teresa natychmiast opuściła konfesjonał i wybiegła z kościoła, obiecując sobie, że jej noga więcej tam nie postanie. Zdążyła jeszcze rzucić wyzwanie wiszącemu w kościele krzyżowi: „Jeszcze się zobaczymy”.
Porzucenie praktyk religijnych nie rozwiało jednak jej skrupułów, nie wyciszyło niepokojów sumienia. Po ukończeniu nauki w Pesaro Maria Teresa podjęła studia na uniwersytecie w Wenecji, w Instytucie Pedagogiki, dając w ten sposób wyraz swojemu zainteresowaniu sprawami intelektualnymi i służbą innym. Napisany przez nią wówczas esej, zatytułowany Wokół człowieka i jego edukacji, ujawnił jej kulturę i wrażliwość na wymiar moralny relacji międzyludzkich, szczególnie w dziedzinie edukacji. Młoda Carloni marzyła o małżeństwie i przede wszystkim o dzieciach. Idąc za swoimi upodobaniami literackimi, spotykała się z pewnym młodym poetą i w wieku osiemnastu lat się z nim zaręczyła. Młody człowiek zachowywał jednak czystość cielesną i w Marii Teresie widział tylko muzę, nie żonę, więc dziewczyna szybko się zniechęciła, zerwała z nim, a swój smutek istnienia przelała w poezję.
Wejrzyj na moją nędzę i opłakuj ją…Jaskółko…Kiedy odlecisz daleko,Pomyśl o tym, kto ruszyć się nie może.Los dał mi więzienieI muszę w nim zostać na zawsze3.
1 Określenia „kraje Europy Wschodniej” używa się w tekście umownie, w odniesieniu do wszystkich państw, którym narzucono ustrój komunistyczny: zarówno Rosji, jak i Czech, Polski, Bułgarii, Litwy, Łotwy, Estonii, Węgier, Jugosławii itd. [przyp. tłum.].
2 Cyt. za: A. Di Chio, L. Mirri, Maria Teresa Carloni, apostołka prześladowanego Kościoła, tłum. W. Kapica, Warszawa 2009, s. 26.
3 Cyt. za: C. Campana, Una missione per la Chiesa perseguitata. Itinerario di Maria Teresa Carloni (1919–1983), Camerata Picena 2018, s. 58–59.