Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Odkrycie judaizmu zaprowadziło Franza Mussnera w jego teologicznej drodze do napisania Traktatu o Żydach przetłumaczonego na sześć języków, w tym także na język polski. Szczegółowe omówienie relacji Jezus – judaizm – Kościół naprowadziło wybitnego niemieckiego biblistę do zajęcia się tematem Maryi w środowisku Izraela i wczesnego Kościoła.
Jako cel swojej pracy Franz Mussner postawił sobie nie tylko opracowanie biblijnych podstaw mariologii i kultu Maryi, ale również jeszcze większe włączenie Maryi w dialog ekumeniczny. Jego koncepcja dialogu ekumenicznego polega na biblijnym spojrzeniu na Maryję jako Żydówkę. Jest to ubogacające i jednoczące w badaniach egzegetycznych zarówno dla protestantyzmu, jak i katolicyzmu, i może zbliżyć te Kościoły w nauczaniu o Maryi, Matce Jezusa.
Każdy, kto stawia sobie pytanie, czy pobożność maryjna jest słuszna, znajdzie w tej książce, jak pisze w przedmowie do wydania polskiego ks. Waldemar Chrostowski, rzetelną i kompetentną odpowiedź. Udzielając tej odpowiedzi, autor porusza tematy nawiązujące do wersetów Łk 1, 48 n. i Łk 11, 27 n. Mówi o początkach kultu we wczesnym Kościele, o wierze Maryi w świetle Listu do Rzymian, o „semantycznym wszechświecie” perykopy o Zwiastowania (Łk 1, 26-38), omawia maryjne tytuły Matka wierzących i Królowa Proroków, czyni uwagi do prorockiego charakteru Magnificat i przechodzi do omówienia 12 rozdziału Apokalipsy, traktując o Niewieście obleczonej w słońce i smoku. Ukoronowaniem tych rozważań jest artykuł Franza Mussnera Żydowskość Maryi – Maryi żydówki dołączony do wydania polskiego.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 161
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Franz Mussner
MARYJA Matka Jezusa
w Nowym Testamencie
Wprowadzenie Joseph Ratzinger
Wydawnictwo SALWATOR Kraków
Wiara i pobożność maryjna potrzebują nieustannego pogłębiania i wzrostu. Właśnie na tym polega zadanie teologii, która bada prawdy religijne objawione przez Boga zgodnie z łacińską maksymą fides quaerens intellectum – „wiara szukająca zrozumienia”. Wśród wieloaspektowych dociekań teologicznych uprawianych w Kościele katolickim, a także w Kościołach prawosławnych, szczególne miejsce zajmuje mariologia, dział teologii dogmatycznej poświęcony nauce o Maryi, Matce Jezusa. Najbliższa jej jest chrystologia – do tego stopnia, że w teologii prawosławnej mariologia stanowi po prostu część chrystologii.
Podstawowym źródłem i fundamentem mariologii katolickiej jest Biblia, zwłaszcza Nowy Testament. Pisma Nowego Testamentu to najważniejsze i rozstrzygające świadectwo przywileju wybrania Maryi przez Boga oraz Jej udziału w porządku zbawczym urzeczywistnionym w Jezusie Chrystusie. Najbardziej istotne elementy tego planu, to wyjątkowe macierzyństwo widoczne w dziewiczym poczęciu i narodzinach Jezusa, świętość życia Maryi i Jej obecność u boku Syna zarówno w tak zwanym życiu ukrytym w Nazarecie, jak też podczas trzyletniej działalności publicznej i na Golgocie, a także Jej macierzyństwo w stosunku do Kościoła, potwierdzone obecnością po męce, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa wraz z gronem Dwunastu w jerozolimskim Wieczerniku. Właśnie te prawdy wyznaczają podstawowe kierunki i treść mariologii biblijnej, uzupełniając je o bardzo ważne intuicje teologiczne wyrażone w listach św. Pawła i w Apokalipsie św. Jana. Nie trzeba uzasadniać, że mariologia biblijna stanowi trzon każdej starannie uzasadnionej refleksji na temat osoby i posłannictwa Maryi z Nazaretu.
Franz Mussner należy do grona najwybitniejszych biblistów katolickich niemieckiego obszaru językowego. Jego książka wyrosła z wiary i została napisana w celu budowania oraz umacniania wiary katolickiej. Respektując wszystkie maryjne dogmaty katolicyzmu, autor wie, że nie są one punktem dojścia, lecz punktem wyjścia teologii katolickiej. Nie zamykają ust teologom i wiernym, ale przeciwnie – otwierają je po to, aby tym pełniej i gruntowniej poznać i uznać uprzywilejowane miejsce i rolę Maryi. Skoro wierni Kościoła katolickiego (i prawosławnego) ufnie się do Niej modlą i powierzają Jej swoje najtrudniejsze sprawy („Pod Twoją obronę uciekamy się, święta Boża Rodzicielko”), nasuwa to obowiązek wszechstronnej refleksji, która obficie korzysta z nauczania utrwalonego na kartach Biblii.
Wznosząc gmach mariologii biblijnej, Franz Mussner wykorzystuje wszystkie uprawnione narzędzia naukowej egzegezy Pisma Świętego, przede wszystkim metodę historyczno-krytyczną, umożliwiającą spojrzenie diachroniczne, a także metody literackie, stojące na usługach synchronicznego odczytywania ksiąg świętych. Tym tłumaczy się przyjęta kolejność i układ poszczególnych rozdziałów. Ukazawszy zarys mariologii biblijnej (rozdział 1), autor analizuje te teksty z trzeciej Ewangelii kanonicznej, o których można zasadnie wnosić, że odzwierciedlają najwcześniejsze etapy rozeznania i wiary Kościoła apostolskiego na temat Matki Jezusa (rozdział 2). Jej wiara, tak jak została pokazana w Liście do Rzymian, stanowi temat rozdziału 3, po którym następuje analiza semantyczna kluczowej dla mariologii perykopy o Zwiastowaniu (rozdział 4), kontynuowana w równie wnikliwej, opartej na gruntownej znajomości Starego Testamentu, analizie tekstu Magnificat (rozdział 5). Ogromne znaczenie dla mariologii biblijnej ma również 12 rozdział Apokalipsy św. Jana, którego analiza zamyka teologiczne dociekania Franza Mussnera (rozdział 6).
Może się wydawać, że w kwestii mariologii teologia katolicka powiedziała już wszystko, co najważniejsze. Wiele stuleci żmudnej refleksji, zakorzenionych w najlepszych nurtach pobożności maryjnej, obfituje w traktaty, homilie i kazania, z których wyłania się spójny obraz miejsca i roli Maryi w dziele zbawienia. A jednak refleksja Franza Mussnera wnosi wiele nowego. Jej atutem jest silne osadzenie na gruncie Pisma Świętego – nie tylko Nowego Testamentu, co jest częste i najzupełniej zrozumiałe, lecz również pierwszej części Biblii chrześcijańskiej, czyli Starego Testamentu. Niezwykle wymowne jest na przykład zestawienie wiary Maryi z wiarą Abrahama, w czym autor słusznie upatruje dwa fundamenty, na których opierają się dwa zasadnicze etapy Bożego planu zbawienia. Na osobną uwagę i podkreślenie zasługuje silne uwypuklenie specyfiki wiary i pobożności biblijnego Izraela oraz jej wyjątkowości w starożytnym świecie. Sugeruje to konieczność daleko posuniętej rezerwy wobec powoływania się na rozmaite analogie i podobieństwa pozabiblijne, na przykład w odniesieniu do prawdy o dziewiczym poczęciu Jezusa. Mariologia biblijna może być najowocniej rozwijana wówczas, gdy respektujemy świat Biblii takim, jaki on naprawdę jest, co uzasadnia stałą potrzebę uprawiania egzegezy wewnątrzbiblijnej.
Niemieckie wydanie tej książki, opatrzonej znakomitym wstępem kard. Josepha Ratzingera, ukazało się dwadzieścia lat temu. Mimo upływu czasu, nie straciła ona na aktualności, a nawet zyskała, do czego przygotowało nas nauczanie kardynała Stefana Wyszyńskiego i Jana Pawła II. Co więcej, tę książkę można – a nawet trzeba – czytać w kontekście rozważań Benedykta XVI zawartych w słynnej papieskiej trylogii poświęconej Jezusowi z Nazaretu. W ten sposób otrzymujemy rzetelną i kompetentną odpowiedź na często ponawiane pytanie: czy pobożność maryjna jest słuszna? Rozwijana przez dwa tysiące lat w kontekście wiary i liturgii Kościoła, ma solidną i trwałą podstawę w Bożym planie zbawienia, który został przedstawiony na kartach obu części Biblii chrześcijańskiej.
Ks. prof. Waldemar Chrostowski Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie Przewodniczący Stowarzyszenia Biblistów Polskich
Kult Maryi jest nierozerwalnie związany z Kościołem katolickim i z Kościołami wschodnimi. Wierzący wiedzą, że Chrystus miał tylko jednego Ojca – w niebie. Wiedzą też, że urodził się z ludzkiej Matki i że tylko przez Nią całkowicie i rzeczywiście należy do rodzaju ludzkiego: do jednej ludzkości, którą jesteśmy my wszyscy. „On przyjął ciało z Maryi, Dziewicy”, mówi – zgodnie z Pismem – wyznanie wiary. Ta ludzka kobieta – Maryja – jest Tą, która wiąże Go z kondycją ludzkiej wspólnoty, tak że odwieczny Syn Ojca jest też teraz, w czasie, rodzonym Synem Maryi. W rodowodach Izraela, które przedstawiają nam Mateusz i Łukasz, Józef musi się odsunąć w końcu na bok, a z nim cały szereg mężczyzn, zaś Maryja, „uniżona Służebnica” (jak Franz Mussner pokazuje w tej książce: nieznana, anonimowa, bez rodowodu) jest tajemniczą nicią, przez którą Chrystus został wpleciony w tkaninę ludzkości. Tylko wtedy, gdy to uwzględnimy, możemy zrozumieć, że kult ludzi, którzy kochają Chrystusa i czczą Go jako Syna Bożego, zwrócił się także do niewiasty, przez którą On jest nasz i przez którą sam Bóg chciał być „Bogiem z nami”. Obok Modlitwy Pańskiej, której Maryja stopniowo się podporządkowała, modlitwa Zdrowaś Maryjo stała się podstawową modlitwą chrześcijaństwa. Łącząc fragmenty różnego pochodzenia, jej tekst odzwierciedla syntezę wiary. Zaczyna się pozdrowieniem anioła skierowanym do pełnej łaski, która została powołana na Matkę Chrystusa (por. Łk 1, 28), dalej przytacza pozdrowienie Elżbiety napełnionej Duchem Świętym, jej zawołanie (por. Łk 1, 41nn.), a zamyka się wezwaniem o wstawiennictwo „teraz i w godzinę śmierci naszej”, które pochodzi z serca chrześcijaństwa. Kto się tak modli, ten wie, że przyjmuje natchnienie Ducha Świętego, któremu poddała się Elżbieta, i wyraża proroctwo zawarte w Magnificat: Błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia (por. Łk 1, 48). Wreszcie w różańcu Zdrowaś Maryjo stało się dla chrześcijanina rodzajem drabiny Jakubowej, w której zgłębia on tajemnice życia Jezusa, pielgrzymując z Nim przez doliny i wzgórza własnego życia.
W tym zakresie ta w dużej mierze utkana z biblijnych tekstów, podstawowa maryjna modlitwa katolickiego chrześcijaństwa odpowiada, przez swoje pochodzenie i strukturę, na pytanie, czy maryjna pobożność jest słuszna? Czy można postawić niebiblijny, w połowie pogański świat obok objawienia Chrystusa? Ta modlitwa ręczy za prawo, a nawet konieczność chwały Maryi w Kościele, a jednocześnie jest obowiązującym kryterium każdej mariologii. Nie jest więc wymagana biblijna dosłowność. Słowo Biblii nigdy się nie wyczerpuje i wzrost wiary nigdy nie może być zakończony. Ponieważ wiara jest żywa, rozwija się i pozostaje wierna sobie właśnie w tętniącym życiem wzroście. Dlatego maryjna pobożność, jak wszelkie teologiczne myślenie i mówienie, musi wykraczać poza sam tekst Biblii, ale jednocześnie pozostawać w wewnętrznych wymiarach Biblii, związana z podstawową formą jej przesłania: rozwój nie anuluje tożsamości, lecz jest wyrazem jej żywotności i bogactwa; w przeciwnym razie nie byłaby ona rozwojem, lecz odstępstwem. Cała myśl o Maryi i wszelka modlitwa do Niej musi zawsze od nowa przypominać Pismo Święte, nie tylko, aby upewnić się o trwaniu w tożsamości, staniu na obowiązującym gruncie, lecz także po to, aby wciąż być inspirowana przez duchową pełnię biblijnego słowa.
Franzowi Mussnerowi, uznanemu mistrzowi, metodycznie niemal skrupulatnemu, egzegecie głębokiemu duchowo należy podziękować za to, że przedstawia nam w tej książce sześć badań na temat: „Maryja, Matka Jezusa w Nowym Testamencie”. W pierwszych rozdziałach omówiono rodzący się kult Maryi, który następuje jeszcze w czasie Nowego Testamentu, a więc pośród Objawienia. Dla św. Pawła ważne jest tylko to, że Jezus narodził się z niewiasty, przez co należy do rodzaju ludzkiego, więcej – do ludu Bożego, do ludu Bożych obietnic. Członkiem tego ludu jest według tradycji żydowskiej ten, kto urodził się z matki Żydówki. To tłumaczy nacisk, jaki św. Paweł kładzie na fakt, że Jezus jest „zrodzony z Niewiasty” (Ga 4, 4). Maryja pozostaje w listach św. Pawła w swej ταπείνωσις, w swej anonimowości, o której sama mówiła w Magnificat (por. Łk 1, 48). Święty Marek zna wprawdzie Jej imię, ale dla niego najważniejsza staje się troska o to, aby powstawała nowa rodzina Jezusa, która jest mu matką, ojcem, bratem i siostrą. U Mateusza postać Maryi, dziewiczej Matki, jest już dużo wyraźniejsza, ale dopiero u Łukasza stanie się jasne, że macierzyństwo wspólnoty, które zawsze musi być żywe w osobie, znalazło całą czystość i wielkość w niewieście, która była jemu Matką według ciała i ducha; w Niej całkowicie wypełniło się owo „błogosławiona” wypowiedziane przez Jezusa, a skierowane do tych, którzy Mu duchowo będą matką (por. Łk 11, 28). Pozdrowienie Elżbiety i Magnificat pokazują, że w trzeciej Ewangelii Kościół, wypowiadając z Elżbietą to „błogosławiona”, skonkretyzował je na Maryi (por. Łk 1, 45); pieśń uwielbienia otworzyła kult Maryi, rozlewając się na wszystkie pokolenia (por. Łk 1, 48).
Z dwoma pierwszymi rozdziałami książki, które dają nam poznać rozwój kultu Maryi, są ściśle powiązane trzy następne. Badania nad wiarą Maryi w świetle Listu do Rzymian i nad Maryją jako Królową Proroków pozwalają wyciągnąć wnioski, które wskazują na wielkie naukowe zainteresowanie „semantycznym wszechświatem” perykopy o Zwiastowaniu. W zasadniczym dla naszej wiary temacie narodzin Jezusa z Dziewicy zostało w ostatnim czasie wiele nieuważnie powiedziane i napisane. W tym wypadku można tylko docenić metodologiczną dokładność i rzeczową powagę Mussnerowskich studiów. Na przykład to, co ostatnio powiedziano na temat rzekomego egipskiego pochodzenia narracji o dziewiczym porodzeniu, okazuje się bezpodstawne wobec „rozdzielania sztuk” i „oczyszczania sztuk”, których autor nauczył się od Platona w zakresie analogii i które pogłębił w szkole nowoczesnych metod historycznych.
Okazuje się bowiem, że pracując nad tymi tekstami, poruszamy się całkowicie w wierze Izraela. Mussner określa „semantyczny wszechświat” – rzeczywisty kontekst tej historii. Maryja jest w wierze Abrahama, a jest to ta wiara, której Bóg szuka, aby móc na nowo działać. W ten sposób widoczna staje się wewnętrzna jedność Starego i Nowego Testamentu, co potwierdza, że Maryja jest rzeczywiście Żydówką i że przez to cała należy do Chrystusa. Właśnie to wydaje mi się rzeczą najważniejszą w imponującej analizie apokaliptycznej narracji o „Niewieście obleczonej w słońce i Smoku”: jedność ludu Bożego staje się widoczna w Nowym i Starym Przymierzu. Wraz z nią ujawnia się nierozdzielność zbiorowych i indywidualnych interpretacji tekstu. Nasze wybory – Izrael czy Kościół, lud Boży czy Maryja – stają się bezcelowe w obliczu myślenia, w którym osoba i wspólnota reprezentują się wzajemnie, a historia Boża jako pojedyncza będzie widziana w ciągłości i przemianach. Każdy, kto przeczytał badania Mussnera, będzie się modlił słowami z wyznania wiary „narodził się z Maryi, Dziewicy” z odnowioną pewnością i pogłębionym zrozumieniem przed wielkimi dziełami Boga. „Boża historia”, jak pokazuje Mussner, rozpoczyna się od dziewiczego poczęcia i dopiero od tej chwili staje się również historią o Chrystusie i Maryi.
Autor zadedykował książkę swojej już dawno zmarłej matce, która podprowadziła go do Maryi jako „towarzyszki” życia. Niech prowadzi wielu do nowego zrozumienia postaci Maryi i do biblijnego pogłębienia kultu Matki Jezusa.
Joseph kardynał Ratzinger
Od lat zajmowałem się badaniem postaci Matki Jezusa i początkami Jej kultu na podstawie Nowego Testamentu. Wyniki swoich badań zamieściłem w pierwszych czterech rozdziałach książki (były one już wcześniej publikowane), do których dołączyłem rozdział 5 i 6. Rozdziały 1-3 zostały w nowym wydaniu poprawione i uzupełnione: cytowane teksty z greckiego Nowego Testamentu w dużym stopniu przetłumaczono na język niemiecki dla dobra szerszego kręgu odbiorców. Ze względu na tych czytelników zrezygnowałem z pełnego zbioru literatury, dlatego proszę specjalistów o wyrozumiałość.
W moich rozważaniach będą rozwijane aspekty, które są jeszcze niewystarczająco jasne w świadomości wiary, a wydają mi się ważne dla mariologii i kultu Maryi oraz ich biblijnych fundamentów. Wieloraka współzależność tych aspektów i ponowne zajmowanie się nimi spowodowały, że powtórzenia w moich wywodach okazały się nieuniknione.
W książce tej opracowałem biblijne podstawy dla mariologii i kultu Maryi, wprawdzie nie ja, to już inni w znakomity sposób wcześniej uczynili, ale chciałem pokazać właściwy punkt widzenia, uzupełniając tę pracę, a przede wszystkim chciałem pomóc jeszcze bardziej włączyć Maryję, Matkę Jezusa, w dialog ekumeniczny.
Wspominam tą książką w wielkiej i wdzięcznej czci moją głęboko wierzącą Matkę Reginę Mussner, która już od sześćdziesięciu lat przebywa w wieczności, a która zapoznała mnie z Maryją jako towarzyszką życia.
Dziękuję kardynałowi Josephowi Ratzingerowi za słowo wprowadzenia.
Dziękuję bisupowi pomocniczemu Vincentowi Guggenbergerowi, przewodniczącemu Instytutu Marianum w Ratyzbonie, za jego aktywne zainteresowanie tą książką i przyczynienie się do jej publikacji.
Franz Mussner
Egzegeta w swojej pracy posługuje się metodą historyczno-krytyczną, do której od dawna należy Formgeschichte (historia form literackich), a ostatnio także metoda lingwistyczno-semantyczna. W związku z Formgeschichte posługuje się on metodą tradycyjno-redakcyjno-krytyczną. Szczególnie w odniesieniu do takiego tematu, jak Matka Jezusa w Nowym Testamencie zmuszony jest on do podobnego postępowania, jeśli chce uzyskać sensowne wyniki. W tym przypadku na ślady historycznej pobożności może go naprowadzić tylko praca metodą Formgeschichte, która później może być kontynuowana przez historyka i dogmatyka. Egzegeta jest związany ze swoim źródłem, w tym przypadku wyłącznie z Nowym Testamentem. Co mówi Nowy Testament o Maryi, Matce Jezusa? Odpowiadając na to pytanie, egzegeta wychodzi najpierw od określonych listów Pawłowych, które należą do najwcześniejszych pism nowotestamentowego kanonu, następnie przechodzi do Ewangelii, które – o czym musi pamiętać – choć zostały spisane później niż Pawłowe listy, mogą zawierać najstarszą tradycję, związaną właśnie z naszym tematem. Dopiero wtedy może odnieść się do Dziejów Apostolskich, w których Maryja została wymieniona tylko raz, oraz do Apokalipsy św. Jana, gdzie Maryja w 12 rozdziale być może jest współwidziana1.
Paweł nie przejawia większego zainteresowania Maryją – nigdy nie wspomniał Jej imienia, jedynie przy narodzeniu Syna Bożego „z niewiasty”: „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem” (Ga 4, 4). Możliwe, że w Liście do Galatów znajduje się przedpawłowy schemat proklamacji, zainspirowany ideą Wcielenia, która daje się sprowadzić do tej krótkiej formuły: Syn stanie się człowiekiem (i Żydem) „zrodzonym z niewiasty”. Jest to typowe starożydowskie sformułowanie, które u św. Pawła (czy już przed nim) postawione jest w służbie chrystologicznego Wcielenia2, bez idei „dziewiczego zrodzenia”, którą niektórzy ojcowie Kościoła, a także współcześni egzegeci, jak T. Zahn, niesłusznie wiążą z Listem do Galatów (por. 4, 4)3.
Najpierw wstępna uwaga z dziedziny Formgeschichte (teorii form literackich) i Quellengeschichte (historii źródeł), która dotyczy wszystkiego, co teraz mam do powiedzenia w naszym temacie w odniesieniu do czterech Ewangelii. Aby dojść do odpowiedniego poznania, musimy widzieć różnicę między poziomem historycznym, poziomem tradycji a poziomem redakcyjnym (ostateczny poziom opowiadania, poziom tekstu). Ponadto należy wziąć pod uwagę lokalizację źródłową w Ewangeliach. Obrazuje to poniższy wykres:
To, co mamy przed sobą na początku, jest określonym tekstem (ostateczny tekst) Ewangelii. Oznacza to, że znajdujemy się na poziomie redakcyjnym, nie na poziomie tradycji, a już na pewno nie na poziomie historycznym. Innymi słowy: znajdujemy się w Ewangeliach na poziomie narracji, ale nie na poziomie wydarzeń historycznych, na przykład w Nazarecie lub w Betlejem. Poziom redakcyjny (ostateczny poziom narracji) jest jednocześnie miejscem odpowiedniej interpretacji (ponownie już zinterpretowanej) tradycji na temat wydarzeń historycznych relacjonowanych przez czterech ewangelistów. Zatem w czterech Ewangeliach stykamy się najpierw z pewnym obrazem Maryi, nie od razu widzimy w nich historyczną postać Matki Jezusa – podobnie jak w Jezusowym przekazie. Musimy z trudem i po omacku iść wstecz, od ostatecznego poziomu narracji do poziomu historycznego, co wielokrotnie prowadzi tylko do hipotetycznych wniosków, podobnie jak w naukowych badaniach nad życiem Jezusa, przy czym historyczny poziom nie tworzy żadnego fantomu – Jezus i Jego Matka rzeczywiście żyli, byli historycznymi postaciami z krwi i kości.
Po tych metodologicznych uwagach przechodzimy do „obrazu Maryi” z pierwszej Ewangelii do Ewangelii wg św. Marka. U Marka pojawia się dość dziwnie brzmiące – zwłaszcza dla katolików – opowiadanie o Matce Jezusa.
a) Mk 3, 20-22.31-35: „Potem przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli jego bliscy, wybrali się, żeby go powstrzymać. Mówiono bowiem: «Odszedł od zmysłów» (...) Tymczasem nadeszła Jego Matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby go przywołać. Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: «Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie». Odpowiedział im: «Któż jest moją matką i którzy są braćmi?». I spoglądając na siedzących dokoła Niego, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką!»”.
Te dwa krótkie fragmenty brzmią surowo i rzucają osobliwe światło na pokrewieństwo Jezusa4. Są one od siebie oddzielone przez perykopę, w której uczeni w Piśmie rzucają oszczerstwa na Jezusa (por. Mk 3, 22-30). Nie jest pewne, czy pierwotnie teksty te były razem zestawione, ponieważ w pierwszym fragmencie (wersety 20-21) jest mowa o „powstrzymywaniu”, a w drugim (wersety 31-35) o „wołaniu” i „szukaniu”. Marek identyfikuje „bliskich” (οί παῤ αὐτοῦ), którzy wybrali się, aby wziąć Go siłą, „jako rodzinę Jezusa (…) przez to, że w Mt 3, 31-35 dołącza przekaz przyjścia Matki i braci Jezusa” (R. Pesch)5. Według Mk 3, 22 uczeni w Piśmie z Jeruzalem mówią: „Ma Belzebuba” (to znaczy, że jest opętany), a „bliscy” – być może pod wpływem kompetentnych teologów (por. J 10, 20) – że „odszedł od zmysłów”6. O historyczności zdarzenia opowiedzianego u Mk 3, 20-21 mówi uwaga u J 7, 5: „Bo nawet jego bracia nie wierzyli w Niego”. Maryja nie została wymieniona w Mk 3, 20-21, ale w Mk 3, 31 („Jego Matka”). Marek nie mówi wprawdzie niczego krytycznego o Maryi, Mateusz i Łukasz, którzy tutaj są od Marka niejako literacko zależni, wydają się zgorszeni tym tekstem (por. Mk 3, 20) i pominęli go, zmniejszając jego dramatyzm, szczególnie Łukasz. Marek (por. 3, 34) także tutaj wygładza tekst (por. Mt 12, 46-50; Łk 8, 19-21). To dramatyczne opowiadanie Marka o nadejściu Matki Jezusa i Jego braci – ewangelista najprawdopodobniej myśli tu o Kafarnaum – dokładnie pokazuje cel proklamacji, jak od dawna podaje egzegeza. Wokół Jezusa tworzy się nowa rodzina, łączy Go duchowe pokrewieństwo ze wszystkimi, którzy pełnią wolę Bożą (por. Mk 3, 34-35), jak Łukasz krótko i zwięźle formułuje: „Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je” (Łk 8, 21). To właśnie cechuje radykalne wezwanie Jezusa do rezygnacji z więzów rodzinnych, jeśli ktoś chce Go naśladować (por. Mt 8, 21-22; 10, 34-38). „Bezwarunkową orientacją na Boże panowanie Jezus rozwiązuje naturalne więzi rodzinne” (R. Pesch)7. Jezus domagał się takiej postawy także od swoich uczniów. Duchową rodzinę tworzy „z kręgu” siedzących wokół Niego i słuchających Go. Marek we fragmencie 3, 31-35 przekazuje te niesłychanie dramatyczne słowa, obowiązujące prawdopodobnie nawet samego Jezusa (widzianego tu na poziomie historycznym). W Mk 3, 31-35 nie chodzi o uznanie albo odrzucenie „czci Maryi”, lecz o nową duchową rodzinę, która tworzy się wokół Jezusa, chodzi o mesjańską wspólnotę8.
b) Mk 6, 1-6a. W tym tekście Matka Jezusa będzie wyraźnie nazwana swoim imieniem (werset 3). Pojawią się też Jego krewni, a na ich czele brat Pański Jakub, którego spotykamy także w innych miejscach w Nowym Testamencie (por. 1 Kor 15, 7; Ga 1, 19; 2, 9; Dz 15, 13; 21, 18). Przeciwko Jezusowi w synagodze w Jego rodzinnym mieście występują nie krewni, lecz Jego krajanie (rodacy). Jednak należy zauważyć, że u Marka Jezus mówi: „Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony” (Mk 6, 4). Jest to wprawdzie „przysłowiowa reguła”, ale wydaje się dobrze określać sytuację, że „rodzinnym miastem” jest w zamyśle Nazaret, z „krewnymi” i wcześniej wspomnianą Matką Jezusa, Jego braćmi oraz siostrami – chociaż grecki termin συγγενεῖς może także oznaczać „krajan” i „współplemieńców” (por. Rz 9, 3) – i ponownie z „domem” i rodziną Jezusa, która po Jego publicznym wystąpieniu, nie rozumiejąc Go, otwarcie Mu się sprzeciwiła (por. J 7, 5)9. To, że Marek w tej perykopie określa Jezusa „synem Maryi”, a nie „synem Józefa”, ma swoje uzasadnienie w tym, że Józef już zmarł, a nie z wiedzy ewangelisty o „dziewiczym zrodzeniu”.
c) Wśród kobiet, które według Mk 15, 40-41 stały i przypatrywały się „z daleka” ukrzyżowaniu Jezusa, Matka Jezusa nie została wymieniona ani przez Marka, ani przez Łukasza, ani Mateusza.
Podsumowując: Odnosząc się do Ewangelii św. Marka, nie można mówić o „kulcie Maryi” pierwszego ewangelisty, co jest prawdopodobnie związane z tym, że nie przekazuje nam on żadnej historii z dzieciństwa Jezusa, inaczej niż Mateusz i Łukasz. Nie można też mówić o „antymaryjności” Marka, lecz raczej o braku zainteresowania Maryją, podobnie jak u Pawła.
Mateusz przekazuje historię dzieciństwa Jezusa (Mt 1, 2), w której naturalnie Maryja, Matka Jezusa, odgrywa – patrząc uważnie – rolę bardziej bierną niż aktywną. Osobą działającą jest tutaj raczej Józef, narzeczony i mąż Maryi (por. Mt 1, 19-21.24-25; 2, 13-15.19-23), który okazuje się „sprawiedliwy” i zawsze postępuje zgodnie z wolą Boga10. Imię Józef w Ewangelii św. Mateusza pojawia się sześć razy, imię Maryja tylko trzy razy. Józef jest również tym, który dziecku Maryi nadał imię „Jezus” (Mt 1, 25; por. 1, 21). Same narodziny Jezusa nie są opowiedziane; zanotowano tylko, że Jezus zostanie zrodzony przez Maryję (por. Mt 1, 16), że jest Ona brzemienna (por. Mt 1, 18.20b) i że urodzi syna (por. Mt 1, 21a). Ani Józef, ani Maryja sami nie wypowiadają żadnego słowa. Jest tu wyraźnie powiedziane, że dziecko, którego Maryja oczekuje, pochodzi od Ducha Świętego (por. Mt 1, 18.20b), w którym ewangelista widzi „wypełnienie” obietnicy: „co Pan zapowiedział przez proroków (por. Iz 7, 14 LXX)11: Oto, dziewica pocznie i porodzi syna”, czym Mateusz wyraźnie broni dziewiczego narodzenia12. Podkreśla to dodatkowo wzmianką, że Józef „nie zbliżył się do Niej, aż porodziła Syna” (Mt 1, 25a). Wiąże się to wprawdzie także ze specyficznym sposobem przekazu ewangelisty, który nigdy nie mówi o „Józefie i jego dziecku”, ale o „Matce Jego, Maryi” (Mt 1, 18); o „Dziecku i Jego Matce” (Mt 2, 18 – w opowiadaniu o mędrcach ze Wschodu w ogóle nie wspomniano o Józefie, jakby nie był przy tym obecny); i jeszcze raz w 2, 20-21 o „Dziecku i Jego Matce”, podkreślając tym samym ich szczególną więź. Ponieważ Mateusz pomija surową wypowiedź z Mk 3, 21, łatwo zrozumieć historię dzieciństwa Jezusa. U Mateusza nie można mówić o bezpośrednim „kulcie Maryi”, jak również nie można oceniać jego opowiadania o dziewiczym poczęciu Jezusa, Dziecka Maryi, które stoi w pierwszym rzędzie w służbie chrystologicznej proklamacji, której centrum w Mateuszowej historii dzieciństwa stanowi mesjańskie, Dawidowe synostwo Jezusa i Boże synostwo Jezusa13. Te dwie chrystologiczne wypowiedzi są uznane za przedmateuszowe (por. Rz 1, 3nn.). Gdy potem powszechnie uznano, że Mateusz i Łukasz pracowali niezależnie od siebie14, a Łukasz także broni „dziewiczego narodzenia”, musiano rozważyć stary przekaz z włączoną proklamacją słowa z Iz 7, 14 (por. Łk 1, 26.31), dotyczącą domu Dawida, którego początku i pierwotnego miejsca nie da się dokładnie ustalić, co odnosi się także do pozostałych Jezusowych przekazów. Jak dowodzi dogmat efeski, który jest konsekwencją chrystologii, przekonanie o dziewiczym narodzeniu Jezusa prowadzi do naturalnej konieczności kultu Maryi; ponieważ tytuł θεοτόκος („Boża Rodzicielka”) służy czci Maryi.
Łukasz również opisuje historię dzieciństwa Jezusa (por. Łk 1, 2). U tego ewangelisty Maryja wysuwa się na pierwszy plan. Nadał on proklamacji o Maryi (por. Łk 1, 26-38) formę tętniącej życiem sceny, której właściwy cel leży w Chrystusowym kerygmacie (por. Łk 1, 31-33), nierozerwalnie związanym z „narodzeniem z Dziewicy” (por. Łk 1, 35): „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym”. Maryja posłusznie podporządkowuje się oczekiwaniu Bożemu: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa” (Łk 1, 38); wierzy, że dla Boga „nic nie jest niemożliwe” (Łk 1, 37), dlatego też Jej krewna Elżbieta, z powodu głębokiej wiary Maryi, błogosławi Ją słowami: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana” (Łk 1, 45). Maryja odpowiada wtedy słowami Magnificat – pieśnią uwielbienia (por. Łk 1, 46-55), w której oddaje wszelką cześć Bogu: „Wielbi dusza moja Pana”, mając na względzie to, że Pan spojrzał na ταπείνωσις, „uniżenie”, biedę i dotychczasową anonimowość swojej Służebnicy i wielkie rzeczy Jej uczynił, skoro obrał Ją sobie na Matkę Mesjasza i Syna swego (por. Łk 1, 48a-49a). Pomiędzy tymi dwoma półwersetami znajduje się profetyczna zapowiedź Maryi: „Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia” (Łk 1, 48b)15. Chociaż historii powstania Magnificat nie da się łatwo wyjaśnić, to może po jego Sitz im Leben („siedlisko życiowe”) zapytamy o czas redagowania Ewangelii Łukasza. W tekście uwagę zwraca bezpośrednie odniesienie do Maryi (por. zaimki w liczbie pojedynczej μοῦ, με, μοῖ, do tego dopełniacz „Służebnicy swojej”, werset 48a). Zainteresowanie przekazu ukierunkowuje się wyraźnie na Maryję, której Bóg „wielkie rzeczy” uczynił (Łk 1, 49b), ponieważ wybrał Ją na Matkę Mesjasza. Z powodu tych „wielkich rzeczy”, jak mówi poprzedzający werset 48b: „błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia”. Czas przyszły w zwrocie „będą mnie błogosławić” (zwłaszcza ta syntagma: „wszystkie pokolenia”) można rozumieć, że cześć będą Jej oddawać nie tylko przyszłe pokolenia, ale też współczesne Maryi16. Okolicznik „odtąd” odnosi się nie tylko do czasu redakcji Ewangelii, lecz do czasu, kiedy Maryja stała się Matką Mesjasza: począwszy od tego czasu, Maryja będzie „błogosławiona”, czemu daje wyraz Jej krewna Elżbieta (wersety 42 i 45). „Makaryzm Elżbiety odtąd będzie dalej rozbrzmiewał po wszystkie czasy, które wyznaczyło zwiastowanie anielskie; 1, 33” (H. Schürmann)17. Łukasz zgodnie ze swoim programem: „wszystko ponownie zbadać” (por. 1, 2 nn.)18, także zainspirował się hymnem Magnificat i bez wahania (choć prawdopodobnie w formie własnej adaptacji) umieścił go w opowiadaniu o początkach życia Jezusa. Metoda Formgeschichte egzegezy wskazuje na to, że Łukasz pod względem teologicznym nic do zarzucenia zapowiedzi przyszłego błogosławienia Maryi przez wszystkie pokolenia; w przeciwnym razie z całą pewnością nie przyjąłby do swojej Ewangelii wersetu 48b ani 42 (słów Elżbiety: „Wydała ona okrzyk i powiedziała: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona”)19. Gdyby pierwotny Kościół był przeciwny kultowi Maryi w czasie, kiedy przyjmował Ewangelię Łukasza do kanonu pism, z pewnością wykreśliłby z niej Magnificat. Można więc powiedzieć, że Magnificat, a szczególnie werset 48b, ma swój Sitz im Leben we wcześnie rozpoczynającym się kulcie Maryi pierwotnego Kościoła. Kult ten nie jest też sprzeczny z Łk 11, 27-28: „Jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do Niego: «Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś». Lecz On (Jezus) rzekł: «Tym bardziej błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je»” (materiał, który pierwotnie być może należał do Logienquelle; źródła wypowiedzi Jezusa). Makaryzm kobiety z ludu w stosunku do Matki Jezusa jest w Ewangelii Łukasza „powtórzeniem” makaryzmu Elżbiety do Maryi. Łukaszowi trudno byłoby przyjąć ten przekaz do swojego dzieła, gdyby w jego czasach – ponownie odzwierciedla się myślenie Formgeschichte – w obszarze zamieszkiwanym przez adresatów trzeciej Ewangelii odrzucało się takiego rodzaju błogosławienie Matki Jezusa. Ale czy sam Jezus nie odrzuca kultu swojej Matki (por. werset 28)? Jak zauważa W. Delius: „Odpowiedź Jezusa: «raczej błogosławieni ci, którzy zachowują słowo Boże» jest nie tylko odrzuceniem kobiety, ale również sprzeciwem wobec próby kultu Maryi. Maryja nie należy do jawnego grona kobiet, które idą za Jezusem i wyświadczają Mu przysługi”20. W tym przypadku odwołuje się do zapisu partykuły w pierwotnym tekście μενοῦν względnie νοῦνγε „raczej”, forma „νοῦνγε” również występuje w niektórych tekstach, jednakże niesłusznie (co przetłumaczyłem jako „tym bardziej”). Partykuła ta zgodnie z hellenistyczną gramatyką ma nie tylko przeciwstawne znaczenie („wcale nie”, „w przeciwieństwie”), lecz jest – także w Łukaszowym podwójnym dziele w formie μὲν οὖν – często po prostu przechodnią partykułą lub stopniuje poprzedzające ją zdanie21, to ostatnie Łukasz wyraźnie pominął w 11, 28. Jezus „modyfikuje”, stopniując („tym bardziej”) ten makaryzm kobiety do Jego Matki, zapowiada nowy makaryzm dla tych, którzy słuchają słowa Bożego i je zachowują. W. Grundmann słusznie zauważa w swoim komentarzu do Ewangelii św. Łukasza: „Łukasz dlatego czci Maryję, ponieważ Ona jest słuchająca, wierząca i zachowująca”22. Łukasz nie zapomniał tego, co napisał o „kulcie Maryi” w pierwszym rozdziale23.
Tego, że Łukasz patrzy na Maryję z wielkim szacunkiem, dowodzi także forma, jaką nadał perykopie o prawdziwych krewnych Jezusa (por. Mk 3, 31-35); pomija tutaj to „budzące wiele emocji” pytanie występujące u Mk 3, 33: („któż jest moją matką i [którzy] są braćmi?”), podobnie jak uwagę w 3, 34 („i spoglądając na siedzących dokoła Niego”), łącznie z wskazującym ἴδε („oto”), i formułuje prosto: „Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je” (Łk 8, 21). Także tutaj Matka Jezusa nie została „odrzucona”, lecz raczej jest włączona w krąg tych, którzy słuchają słowa Bożego i je wypełniają. Pod tym względem, jak zostało zauważone, Łk 11, 27-28 rzeczywiście jest zmienioną wersją Łk 8, 19-2124.
U Łukasza należy jeszcze zwrócić uwagę na proroctwo Symeona w świątyni, mówiące o tym, że duszę Maryi miecz przeniknie (por. Łk 2, 35b). Miecz jest tutaj metaforą, która wskazuje nie na prześladowanie Maryi, Matki Mesjasza, lecz na wynikający z kontekstu „sprzeciw”, którego Jej Syn ma doświadczyć od Izraela (por. Łk 2, 34). Jest to ból Maryi wypływający ze świadomości potwornego losu, jakiego Jezus doświadczy w czasie swojej męki. Maryja jest współcierpiącą ze swoim Synem i pod tym względem lud chrześcijański nazywa Ją „Matką bolesną”.
Podsumowując: W Ewangelii św. Łukasza znajdują się już wyraźne oznaki rozpoczynającej się czci Maryi25 i „mariologii” w pierwotnym Kościele. Są to:
– Maryja jest absolutnie pełną łaski (por. 1, 28);
– Maryja jest nienaruszoną dziewicą (por. 1, 27.34);
– Maryja jest Matką Mesjasza (por. 1, 31-33);
– Maryja jest Matką Syna Bożego (por. 1, 35b);
– Maryja jest oblubienicą Ducha Świętego (por. 1, 35a);
– Maryja jest posłuszną „Służebnicą Pańską” (por. 1, 38);
– Maryja jest wzorem wierzących („Matką wierzących”) (por. 1, 45);
– Maryja jest wzorem słuchających (por. 2, 19.51b; 11, 28);
– Maryja jest „Matką Bolesną” (por. 2, 35b);
– Maryja jest błogosławioną między niewiastami i przez wszystkie pokolenia (por. 1, 42.48);
– Maryja jest „prorokinią” (por. 1, 48b).
„Matka Jezusa nie jest w Ewangelii Jana nazywana po imieniu, pojawia się tylko dwa razy, na początku i na końcu publicznej działalności Jezusa”26, ale za to w znaczący sposób. Jeszcze tylko w 6, 42 znajdujemy słowa Żydów na temat ojca i matki Jezusa: „Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy?”.
a) J 2, 1-11 (wesele w Kanie). Błędna interpretacja ujawnia się w tym, że poziom redakcji (ostateczny poziom narracji) stale mylony jest z poziomem historycznym. W żadnym wypadku nie chodzi tu o historyczny reportaż. Jan najprawdopodobniej przejął ten materiał z tradycji oraz „opracował i podporządkował swoim celom proklamacji wstawkę typową dla jego języka” (J. Blank)27. W zamiarze jego proklamacji pojawia się także Matka Jezusa, która w pierwszych pięciu wersetach perykopy jest wymieniona trzy razy. Werset 1: „Trzeciego dnia odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa”; rzuca się tu w oczy fakt, że w ramowym wersecie jest wymieniona tylko Matka Jezusa, a dopiero w 2 wersecie pojawia się Jezus i Jego uczniowie; werset 3: „A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina!”; werset 5: „Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie!”. Czytelnik może mieć wrażenie, że Jan chce przekazać opowiadanie o Maryi. Nic bardziej mylnego. Pokazuje nam to werset 4 w ostrych słowach Jezusa: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?”. Niezwykle istotne pojęcie „godzina”, którym operuje Chrystus w Ewangelii Jana, przynosi coś wyjątkowego, co Jezus wyraził w szczególności: „godzina” jest tą przez samego Ojca wyznaczoną godziną, która określa drogę Jezusa. Nikt inny nie ustala „godziny”, także nie Jego Matka. To ewangelista wysuwa Maryję na pierwszy plan, podkreślając Jej ważność. Skoro ewangelista w kolejnym, 5 wersecie pozwala Matce Jezusa powiedzieć sługom: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie!”, ponownie kieruje Maryję w stronę działalności Jezusa, oczywiście jako Tę, która zwraca uwagę na polecenia Jezusa, które należy „wypełnić”.
b) J 19, 25-27: to jeden z najbardziej kontrowersyjnych tekstów w Ewangelii św. Jana, który w katolickiej teologii odnosi się do wielu spraw, na przykład do idei: Maryja jako Nowa Ewa, jako pośredniczka wszystkich łask, jako Współodkupicelka. Także protestanccy egzegeci widzą w tym tekście różne symbole. Na przykład W. Bauer dostrzega w Matce Jezusa reprezentantkę żydowskiego chrześcijaństwa, a umiłowanemu uczniowi, „będzie nadany obowiązek, okazać szacunek żydowskiemu chrześcijaństwu, wyświadczyć przysługi, które należą się matce”28. Analizy fragmentu J 19, 26-27 dokonał H. Schürmann w artykule Jesu letzte Weisung Joh 19, 26-27a. Według niego, umiłowany uczeń stoi pod krzyżem jako „świadek tradycji”. „W Maryi będą wszyscy, którzy od Wywyższonego oczekują zbawienia, którzy chcą przyjąć Jego Słowo, którzy temu świadkowi, a tym samym jego Ewangelii zawierzą. Jezus sam ogłasza z krzyża tę Ewangelię w pewnym stopniu jako kanoniczną i dla Kościoła wiążącą. W ten sposób Wywyższony z krzyża zakłada po wszystkie czasy jedność wierzących – według J 17, 20 nn. przez takie przekazanie Słowa przez zleconych uczniów. (…) Z takim ostatnim zarządzeniem, które jest zaprezentowane z potężną mocą, Jezus wie, że dokończy dzieło, które mu Ojciec zlecił (J 17, 4) (por. J 4, 34; 19, 28.30; 5, 36; 14, 31). Powstawanie Kościoła przez Słowo jest koronacją ziemskiego dzieła Jezusa. J 19, 25-27 powinna być jako apostolska nauka dana poapostolskiemu Kościołowi w kanonicznej, czyli zobowiązującej formie przedłożona i zachowana, ażeby opierała się na nauczaniu apostolskim”29. Schürmannowi wydaje się, że jego interpretacja „dopuszcza do głosu zarówno katolickie, jak też ewangelickie intencje: Matka Jezusa jest tutaj w szczególny sposób reprezentatywna dla wspólnoty tych, którzy przeznaczeni są do tego, by Chrystusowe zbawienie otrzymać. Jedność Kościoła została zagwarantowana przez Słowo Jezusa, które ukazuje się w Ewangelii Jana w kanonicznej postaci. Wywyższony z krzyża zakłada jedność Kościoła, podczas gdy wszystkich szukających zbawienia kieruje do Słowa”30. Według E. Haenchen w 19 rozdziale Ewangelii Jana dochodzi do „niesłychanej koncentracji na wiszącym na krzyżu Jezusie”, „On, właściwie tylko On jest tutaj. Wydaje się, jak gdyby ten krzyż był jedyną właściwą rzeczywistością. Ale to mogłoby prowadzić do nieporozumień, jak gdyby Jezus był gnostycznie oddzielony od świata, jakby egzystował w śmiertelnej ciszy. Temu zapobiega historia o umiłowanym uczniu i Matce, którą z rozwagą postawiło się na tym miejscu. Jezus nawet w śmierci nie opuszcza swoich, troszczy się o nich”31.
Podsumowując: jeśli chce się poznać prawdziwe intencje czwartego ewangelisty, należy brać, bardziej niż u synoptyków, pod uwagę poziom32. Uderzające jest to, że po historiach powołań (por. 1, 35-50) na początku pierwszego opowiadania o publicznej działalności Jezusa, w opowiadaniu o weselu w Kanie, Maryja pojawia się w sposób znaczący; „teologiczny” dystans Jezusa do Niej wprawdzie został ostro podkreślony, jednakże w ostatecznym rozrachunku Jezus spełnił prośbę swojej Matki. Jej polecenie do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek (ὅτι ἂν) wam powie!” jest prawdopodobnie uogólnione przez ewangelistę: Kościół będzie skierowany od Maryi do Słowa jej Syna. Jan w opisie męki przekazuje tylko trzy słowa wiszącego na krzyżu i umierającego Jezusa. Pierwsze słowa z ostatniej woli Jezusa skierowane do Jego Matki i umiłowanego ucznia mają na celu założenie Kościoła pod krzyżem. Historia oddziaływania obu tekstów Ewangelii św. Jana, w których Maryja, Matka Jezusa, jest ukazana w tak znaczący sposób, jest i była w teologii i pobożności ogromna33.
Łukasz również w swoim drugim dziele, Dziejach Apostolskich, przekazuje jedną informację o Maryi: „Wszyscy oni [apostołowie] trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami i Maryją, Matką Jezusa, i braćmi Jego” (Dz 1, 14). Ta informacja jest niezmiernie ważna, ponieważ pozwala rozpoznać zalążek jerozolimskiej wspólnoty kościelnej rodzącej się po objawieniach się Zmartwychwstałego. Wspólnota ta składa się z pierwszych apostołów (tzw. kręgu Dwunastu, oczywiście bez Judasza Iskarioty), z kobiet (przy czym prawdopodobnie myśli się tu o kobietach z Galilei, które szły za Jezusem aż pod krzyż; por. Łk 8, 2nn.; 23, 49), z Maryi, Matki Jezusa, i Jego braci, którzy najprawdopodobniej z powodu objawienia się im Zmartwychwstałego przyjęli wiarę – w 1 Kor 15, 7 Paweł pisze o takim wyraźnym objawieniu przed bratem Pańskim Jakubem. Maryja według Łukasza od początku jest pośród chrześcijańskiej wspólnoty.
W kwestii tajemniczej postaci „Niewiasty obleczonej w słońce” nie ma jednomyślności wśród egzegetów. Według Ap 12, 1 wizjonerowi ukazał się „wielki znak na niebie”, mianowicie Niewiasta obleczona w słońce, a według Ap 12, 3 „inny znak”, Smok, który chce pożreć dziecko Niewiasty, gdy tylko porodzi. Niewiasta obleczona w słońce jest postacią symbolizującą lud Boży Starego i Nowego Przymierza jako pierwotne łono Mesjasza, na którego narodziny wyraźnie wskazuje Ap 12, 5: „I porodziła Syna – Mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną”; to jednoznaczne wskazanie na Mesjasza jako władcę świata (por. Ap 19, 15b; Ps 2, 7-9; Ps 17, 24). Dla apokaliptycznego Jana Mesjasz jest tożsamy z Jezusem, Synem Człowieczym, który „został porwany do Boga i do Jego tronu” (Ap 12, 6; por. także pieśń zwycięstwa 12, 10-12). Można więc przyjąć, że autor Apokalipsy stosując zwrot „Niewiasta obleczona w słońce”, myśli także o Maryi, Matce Mesjasza, jednakże widzi Ją jako członka całej historii zbawienia, co odpowiada semickiemu myśleniu, które ujmuje całość w części, a część w całości. Alternatywę, czy w Ap 12 przy Niewieście obleczonej w słońce widziany jest lud Boży (ewentualnie z ograniczeniem do Kościoła), czy Maryja, uważam za niepoprawną. Dla chrześcijańskiego apokaliptyka Maryja jest Matką Mesjasza, reprezentantką ludu Bożego, z którego narodził się Mesjasz34.
My czcimy Maryję jako wzór wierzących, jako Matkę Mesjasza i Syna Bożego, jako najdoskonalszego członka ludu Bożego. Dlatego czcimy Boga, który wielkie rzeczy uczynił Maryi. Czcimy Boga, którego czciła Maryja, gdy obrał Ją na Matkę swojego Mesjasza i Syna, co było czystym dziełem łaski: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski!” (Łk 1, 28). Z wypowiedzianym przez Maryję słowem „tak” na wieść od anioła rozpoczyna się eschatologiczna nowość, ponieważ z tym słowem „tak” związane jest wcielenie Syna Bożego w łonie Dziewicy Maryi: natus ex Maria Virgine, które my wszyscy wyznajemy dziś w Credo. „Świadectwo narodzenia Jezusa z Dziewicy Maryi nie jest jakimś sielankowym kątem modlitewnym w strukturze nowotestamentalnej wiary; nie jest małą prywatną kapliczką ewangelisty, którą w końcu się opuszcza. Ale chodzi o Boże pytanie. (…) Chodzi o alternatywę: czy Bóg działa, czy nie działa? (…) To Natus ex Maria Virgine jest istotą ścisłej teologicznej wypowiedzi: ona poświadcza Boga, którego dzieło stwórcze nie jest dane z rąk”35. Maryja wskazuje chrześcijaństwu potęgę Boga: „Wielbi dusza moja Pana (…), gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny” (Łk 1, 46.49).
Łk 1, 48nn. zawiera wersety Magnificat. Maryja wielbi Pana, a Jej duch raduje się w Bogu, Jej Zbawcy (wersety 46b-47). Werset 48a przekazuje uzasadnienie tego uwielbienia i radości: ὅτι ἐπέβλεψεν ἐπὶ τὴν ταπείνωσιν τῆς δούλης αὐτοῦ („bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej”). Dopełniacz τῆς δούλης αὐτοῦ („Służebnicy swojej”) zdaje się odsyłać do słowa Maryi w Zwiastowaniu ἰδοὺ ἡ δούλη αὐτοῦ („oto ja służebnica Pańska”). Znaczenie pojęcia ταπείνωσιν („uniżenie”) z wersetu 48a wynika z wersetu 48b, który uzasadnia (por. „oto, bowiem”), w jakim stopniu Bóg „wejrzał” na „uniżenie” swojej Służebnicy. Dlatego najpierw trzeba bliżej rozważyć werset 48b.
a) ἀπὸ τοῦ νῦν μακαριοῦσιν με („błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia”), do czego odnosi się okolicznik czasu „odtąd”? Poniższy czas przyszły „błogosławić mnie będą” odsyła w semantycznym odniesieniu do makaryzmu Elżbiety do Maryi w wersecie 45: „błogosławiona, któraś uwierzyła”. Elżbieta jest pierwszą, która wychwala, błogosławi Maryję z powodu Jej mesjańskiego macierzyństwa: od tego momentu (ἀπὸ τοῦ νῦν) nie ucichnie więcej makaryzm do Maryi; to dopełnienie bliższe w bierniku („mnie”) jednoznacznie odnosi się do Maryi.
b) „wszystkie pokolenia” – rzeczownik „pokolenie” ma różne znaczenia36. Liczba mnoga („pokolenia”) zakłada nie tylko ludzi „współczesnych” Maryi, ale również następców; wynika to z czasu przyszłego („błogosławić będą”). „Wszystkie pokolenia” wyraża ideę uniwersalności: wszystkie pokolenia będą Maryję wysławiać, to znaczy wszystkie przyszłe pokolenia37. Pogląd ten znajduje potwierdzenie w sformułowaniu „na pokolenia i pokolenia” w wersecie 50. Jego sens jest następujący: „po wszystkie pokolenia”, „na wiele pokoleń”38. Dlatego zastosowany tu czas przyszły: „oni będą błogosławić”, należy rozumieć ściśle proroczo39. Elżbieta nie pozostaje jedyną, która „wysławia błogosławioną” Maryję z powodu Jej mesjańskiego macierzyństwa; wszystkie przyszłe pokolenia przyłączą się do jej makaryzmu. Maryja jest „pieśniarką, prorokinią jak kobiety przodkinie jej narodu, jak Miriam, siostra Mojżesza (por. Wj 15, 20nn.), jak Debora (por. Sdz 5), jak Judyta (por. Jdt 16) (…). Dlatego teologia ojców nazwała Maryję prorokinią. Kult Kościoła podniósł ten tytuł do Królowej proroków” (K.H. Schelkle)40. Te przyszłe pokolenia, które będą Maryję wielbić, są pokoleniami w mesjańskim królestwie Jej Syna41.
W poniższym wersecie 49 zostało uzasadnione (por. ὅτι przyczynowe „gdyż” na początku 5 wersetu), dlaczego w przyszłości wszystkie pokolenia będą wielbić Maryję: „gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”. Rodzaj nijaki („wielkie”) może odnosić się tu, w kontekście całego opowiadania, tylko do cudu, który wydarzył się z udziałem Maryi zgodnie z zapowiedzią anioła Gabriela: że Ona, Dziewica, będzie Matką Zbawiciela, przy czym imię Boże, „Wszechmocny” (ὁ δυνατός), w semantycznej relacji wskazuje na perykopę o Zwiastowaniu, że u Boga nie ma nic niemożliwego (σὐκ ἀδυνατήσει) (Łk 1, 37).
Teraz można również odpowiedzieć na pytanie: Co oznacza pojęcie „uniżenie” (ταπείνωσις) w wersecie 48a? Rzeczownik ταπείνωσις może zarówno oznaczać bycie poniżonym, upokorzenie, jak i stan niskości lub poniżenia; przymiotnik ταπεινός tłumaczy się jako „niski”, „mały”, „nędzny”, „mało ważny”42. Młoda dziewczyna z Nazaretu o imieniu Miriam była dotąd całkiem bez znaczenia, przez nikogo niezauważona; „odtąd” zmieni się to całkowicie: Maryja już nie pozostanie więcej niezauważoną, „anonimową” dziewczyną, Jej imię będzie znane wszystkim przyszłym pokoleniom, uczynią z niego przedmiot Jej uwielbienia. Prorocka zapowiedź przyszłej chwały Maryi przez wszystkie pokolenia z wersetu 48b w kontekście uzasadnienia (por. ponownie „oto bowiem”), a zarazem zgodna z wersetem 48a, ma w zamyśle nie tyle ταπείνωσις, „uniżenie” Maryi (związane z faktem, że pochodziła z ubogiego ludu), ile raczej Jej dotychczasową niepopularność i anonimowość. Z tej nieznanej dziewczyny z Nazaretu stanie się znaną wszystkim pokoleniom Matką Zbawiciela, którą wysławiają przez to, co Wszechmocny Jej wielkiego uczynił, czyli z powodu Jej mesjańskiego macierzyństwa, które w wierze przyjęła jako tylko u Boga możliwe. Magnificat niewątpliwie inspirowany jest także przez starotestamentalno-żydowską pobożność ubogich, według której Bóg właśnie wybiera nędznych i nieznanych na swoje narzędzia i ich wywyższa z uniżenia (por. werset 52b)43. Z Maryją Bóg uczynił podobnie jak – według Psalmu 113, 7nn. –„nędzarzowi”; „podnosi nędzarza z prochu, a dźwiga z gnoju ubogiego, by go posadzić wśród książąt, wśród książąt swojego ludu”. Ona została „Królową proroków”.
Historii tradycji Magnificat nie da się łatwo wyjaśnić. Zdania egzegetów na ten temat są podzielone. Jest prawdopodobne, że ta pieśń uwielbienia Boga przez Maryję została wypowiedziana nie tak dosłownie, jak znajdujemy ją w Ewangelii Łukasza (zwłaszcza że Maryja mówiła po aramejsku). Wynika to także z tego prostego faktu, że hymn ten został spisany wiele lat później w formie, jaka ukazała się w Ewangelii. Nie oznacza to, że Maryja w ogóle nie śpiewała tego rodzaju pieśni. W jedynej w swoim rodzaju sytuacji wybraństwa Maryi jest wielce prawdopodobne, że hymn ten przez Maryję został wypowiedziany za sprawą Ducha Świętego jako prorockie „przewidywanie” Jej nadchodzącego kultu przez wszystkie pokolenia44. O wiele ważniejsze od pytania o historyczne pochodzenie jest to związane z naszym tematem z zakresu Formgeschichte: Dlaczego Magnificat w ogóle został przyjęty do ewangelicznego przekazu, względnie przez niego uformowany w ostatecznej postaci? Uderzające jest w jego budowie silne powiązanie wypowiedzi do Maryi (por. w wersetach 46-49 zaimki w liczbie pojedynczej odniesione do Maryi, oraz dopełniacz „Służebnicy swojej” w wersecie 48). Przekaz kieruje się wyraźnie w stronę Jej postaci; dopiero w wersecie 50 rozciąga się na powszechny horyzont zbawienia.
Na nasze pytanie można odpowiedzieć tylko w następujący sposób: Magnificat stał się częścią ewangelicznego przekazu, ponieważ – aby to najpierw całkiem ostrożnie sformułować – pieśnią błogosławiącą Matkę Jezusa, Mesjasza, w tych kręgach nie zgorszono się, gdyż opowieść o początkach życia Jezusa sformułowano i przekazano ją dalej. Poświadcza to ewangelista: „postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko”, co nam przekazali, którzy „od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa” (por. Łk 1, 2nn.). Zasymilował on także Magnificat, nawet jeśli przypuszczalnie nie w ostatecznej postaci, i przyjął go bez zastrzeżeń do swojej historii dzieciństwa Jezusa. „Bez wątpliwości” oznacza tutaj: nie gorszy go prorocka zapowiedź wysławiania błogosławionej Maryi przez wszystkie przyszłe pokolenia. Ten „brak wątpliwości” daje się wyjaśnić tylko tym, że w czasie kiedy Łukasz napisał Ewangelię, istniały już we wczesnym Kościele początki kultu Maryi, chociaż oczywiście bardzo skromne.
Rozważanie z zakresu Formgeschichte wersetu 48b Magnificat, który pyta w pobożnych wypowiedziach wczesnego Kościoła o Sitz im Leben, pozwala powiedzieć, że werset ten ma Sitz im Leben w rozpoczynającym się kulcie Maryi wczesnego Kościoła45.
Jeśli ktoś chciałby odmówić jakiejkolwiek wartości historycznej tym ewangelicznym opowiadaniom o początkach życia Jezusa, musiałby, jeśli zdoła, konsekwentnie myśleć w zakresie historii form literackich, postawić pytanie i na nie odpowiedzieć: co doprowadziło pierwotny Kościół do tego, by w ogóle tworzyć taką wypowiedź, jak tę z Łk 1, 48b o wysławianiu błogosławionej Maryi przez wszystkie przyszłe pokolenia? Na tak postawione pytanie nie znajdzie innej odpowiedzi niż tę: ta wypowiedź musi mieć swoje Sitz im Leben we wczesnym Kościele, właśnie w rozpoczynającym się kulcie Maryi w gminie chrześcijańskiej. A jeśli ktoś werset 48b uważałby za wytwór ewangelisty, musiałby przyznać, że Łukasz jest „założycielem” kultu Maryi, który Kościół kontynuuje przez podjęcie decyzji o przyjęciu Ewangelii Łukasza do kanonu swoich Pism. Czy Kościół uczyniłby to, gdyby nie fakt, że przekonanie Łukasza było od dawna jego własną świadomością? Ponadto, w pytaniu o początki kultu Maryi w Kościele nie chodzi o kilkadziesiąt lat, lecz o zasadnicze decyzje w czasach znaczących początków.
Jeżeli chodzi o treść kultu Maryi we wczesnym Kościele, wcale nie jest ona uboga. Treść ta obejmuje przede wszystkim „wielkie rzeczy”, które Bóg Maryi uczynił. Do tego należy nie tylko łaskawy wybór Maryi na Matkę Mesjasza, lecz także (w nierozerwalnym związku z Jej wybraństwem) według Łk 1, 48, Jej „wywyższenie” (por. werset 52) z uniżenia i anonimowości. Późniejsza mariologia Kościoła wyartykułowała precyzyjniej to „wywyższenie” w dogmatach maryjnych, oczywiście wszystko w następstwie niezwykłego obdarowania łaską Maryi przez Boga, Jego „względu” na pokorną i ubogą Służebnicę z Nazaretu.
Nieznana kobieta z ludu podniosła głos i zawołała: μακαρία ἡ κοιλία ἡ βαστάσασα σε καὶ μαστοὶ οὓς ἐθήλασας („Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś”). Jej zawołanie odnosi się więc do Matki Jezusa. Udokumentowane są także rabinistyczne zawołania błogosławiące46. Ale nawet jeśli to zbawcze zawołanie kobiety z ludu zostało sformułowane w zwykły sposób w Izraelu, to jest ono już w obrębie Ewangelii Łukasza spełnieniem prorockiej wypowiedzi Magnificat i „powtórzeniem” makaryzmu Elżbiety do Maryi, nawet jeśli zostało wypowiedziane bez wyraźnego uzasadnienia do Jezusa, a nie do Jego Matki. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że ten makaryzm nieznanej kobiety należy do Łukaszowego Sondergut (materiału własnego). Łukasz z trudem mógłby przyjąć ten przekaz do swojego dzieła, jeśli odrzucano by w jego czasie na obszarze zamieszkanym przez adresatów trzeciej Ewangelii tego rodzaju błogosławienie Matki Jezusa. Ale czy według wersetu 28 sam Jezus nie odrzuca „czci Maryi”? Ewangelista kontynuuje: „Lecz On (Jezus) rzekł: μενοῦν μακάριοι οἱ ἀκούοντες τὸν λόγον τοῦ ϑεοῦ καὶ φυλάσσοντες (często tak tłumaczone: błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i je zachowują)”. Nie z partykuły δὲ („lecz”) na początku tego wersetu mogłoby wynikać tego rodzaju odrzucenie przez Jezusa, ponieważ niekoniecznie musi być ona wzięta pod uwagę jako partykuła przeciwstawna. Ale może z tej jego własnego makaryzmu wprowadzającej partykuły μενοῦν (przeważnie tłumaczonej raczej jak w Einheitsübersetzung („niemiecki ekumeniczny przekład Pisma Świętego”)? A. Schlatter mówi o „rezolutnej powadze, z którą Jezus odprawia podziwiającą Go kobietę”47. Także R. Bultmann myśli o oddaleniu i widzi w wersecie 28 „korektę” i puentę wersetu „w przeciwieństwie do żydowskiego poglądu z 27 wersetu”48. Fr. Hauck robi następującą uwagę do wersetu 28: „Dlatego Jezus ewidentnie odrzuca, że cielesne pokrewieństwo z Nim (…) daje pierwszeństwo przed Bogiem”49. Najostrzej wypowiada się W. Delius: „Odpowiedź Jezusa: «Raczej błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego» jest nie tylko odesłaniem kobiety, lecz także protestem przeciw próbie kultu Maryi. Maryja niewątpliwie nie należy do grona kobiet, które szły za Jezusem i wyświadczały Mu przysługi”50.
To, jak odnosi się makaryzm kobiety z ludu wygłoszony na cześć Jezusa i Jego Matki (wersety 27-28), zależy od tego, jak interpretuje się grecką partykułę μενοῦν, która przeważnie jest tłumaczona jako „raczej”, a więc przeciwstawnie. Partykuła μενοῦν (często jako podwójna partykuła) μὲν οὖν może mieć znaczenie przygotowawcze, łączące, potwierdzające, ale także odrzucające i stanowiące przeciwieństwo51. Cały ten materiał przejrzyście zestawił Moule52. Według Moule Łukasz używa w Ewangelii μὲν οὖν dwa razy (3, 18; 11, 28) i dwadzieścia dwa razy w Dziejach Apostolskich, przy tym prawie zawsze w znaczeniu przechodniej partykuły, tylko trzy albo cztery razy w sensie przeciwstawnym (Dz 14, 3; 17; 25, 4; 28, 5). Już to ustalenie musi ostrzegać przed tym, by wobec μενοῦν w Łk 11, 28 z góry nie zakładać przeciwstawnego znaczenia. Ze względu na niejednoznaczność partykuły μενοῦν nie może zapaść czysto filozoficzne rozstrzygnięcie nad jej sensem w Łk 11, 28, lecz tylko w łączności z Łukaszową „mariologią”. Łukasz zaprzeczyłby sam sobie, gdyby proroczo mówił w Magnificat o czci Maryi przez wszystkie pokolenia i dał wypowiedzieć Elżbiecie, nieznanej kobiecie z ludu, makaryzm do Maryi, a w wersecie 11, 28 Jezusowi kategorycznie by odmawiał takiego zwrotu do swojej Matki. Dlatego Moule mógł poprawnie oddać sens z Ewangelii św. Łukasza, zauważając53: tutaj jest sens partykuły μενοῦν „taki sam jak często sens μὲν οὖν… w klasycznej grece, a mianowicie jako wprowadzenie do nowego stwierdzenia poprawiające lub zmieniające (modifying) powyższe stwierdzenie”. Pojęcie modifying wydaje się wskazywać prawidłowy kierunek: Jezus „modyfikuje” makaryzm kobiety z ludu, podkreślając jego znaczenie (erst recht – „tym bardziej”), wykrzykuje on dodatkowy makaryzm na każdego, kto słucha słowa Bożego i je zachowuje. Tu musimy jednak zapytać: Czy Jezus nie powinien był właśnie ze względu na Maryję przytaczać tej modyfikacji, wszak to Ona – według Łukaszowej historii dzieciństwa Jezusa – wzorcowo słuchała i zachowywała słowo Boże? „Luc n’a pas oubilé ce qu’il a dit à ce sujet (I,42.45.48)...”54. Grundmann zatem słusznie zauważył w swoim komentarzu: „Łukasz czci Maryję, ponieważ jest Ona słuchająca, wierząca i zachowująca”55. Tego, że Łukasz spogląda na Maryję, Matkę Jezusa, z czcią i szacunkiem, dowodzi struktura jego perykopy o prawdziwych krewnych Jezusa (Mk 3, 31-35 par.). Opuszcza tu owo „prowokacyjne” pytanie Jezusa z Mk 3, 33: „Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?” oraz uwagę z Mk 3, 34 („i spoglądając na siedzących dokoła Niego, rzekł”), a także wskazujący ἴδε (oto), i formułuje prosto: „moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je” (8, 21). Także tutaj nie ma „odrzucenia” Matki Jezusa, lecz raczej współwłączenie do grona tych, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je.
W Łk 1, 49nn. można dopatrzyć się początków kultu Maryi we wczesnym Kościele, co nie dziwi człowieka, który uchodzi wśród ewangelistów za typowego przedstawiciela tak zwanego wczesnego katolicyzmu. Ta „wczesnokatolicka” cześć oddawana Maryi przez Łukasza jest jednak tylko konsekwencją tego, czego ewangelista dowiedział się z przekazu o początkach życia Jezusa i o związanych z tym wydarzeniami w życiu Jego Matki. Ale Łukasz pokazuje Kościółowi cel kultu Maryi, przez co przedstawia Maryję jako wzór dla wierzących i posłusznych Słowu Bożemu56, jak to wspomina Elżbieta w jej makaryzmie skierowanym do Maryi: „błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła”. Przez ten spotęgowany i zmodyfikowany, sformułowany w liczbie mnogiej makaryzm Jezusa z 11, 28 Maryja, Jego Matka, została włączona do grona tych, którzy słuchają i zachowują Słowo Boże. I tak Maryja jako Mater Dei i Mater credentium57 jest najdoskonalszym członkiem we wspólnocie wierzących Kościoła.
Sposób i rodzaj „kultu Maryi” u Łukasza chroni ten kult przed niezdrowym zabsolutowaniem, nadaje mu właściwy cel, przez co Łukasz przywołuje czcicieli Matki Jezusa na drogę wiary i posłuszeństwa względem Boga58.
Zacznijmy od pytania: Jak jest scharakteryzowana wiara Maryi w perykopie o Zwiastowaniu? Maryja otrzymała od anioła Gabriela wieść, że „pocznie i porodzi Syna”, że „będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego” i będzie miał tron swego praojca Dawida (Łk 1, 31-33). Maryja stawia pytanie do tej zaskakującej wieści: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” (Łk 1, 34). Odpowiedź anioła brzmi: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” (Łk 1, 35-37). Owa odpowiedź pozwala wyraźnie zauważyć, że przy tym wydarzeniu – niezależnie od tego, jak będzie zinterpretowane pytanie Maryi do anioła w wersecie 34 – chodzi o cud wszechmocy. To pytanie służy na razie tylko wyjaśnieniu poczęcia dziecka mesjańskiego przez Maryję59. Nadzwyczajność sytuacji będzie podkreślona jeszcze w wersecie 36: Elżbieta, krewna Maryi, pomimo swego wieku (por. Łk 1, 7.18) i dotychczasowej bezpłodności pocznie dziecko. W przypadku Maryi chodzi wprawdzie nie o wiek i bezpłodność, ale o fakt, że Maryja przecież nie została jeszcze „wprowadzona do domu”, gdyż kontrakt małżeński rozpoczynał się dopiero po tak zwanym wprowadzeniu narzeczonej do domu narzeczonego60. Poza tym nadzwyczajność gestu Boga będzie zaakcentowana w wersecie 37, w fundamentalnej wypowiedzi: „Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego” (οὐκ ἀδυνατήσει παρὰ τοῦ ϑεοῦ πᾶν ῥῆμα), co w greckim tekście zredagowano w ścisłym nawiązaniu do Księgi Rodzaju (18, 14a LXX) μή ἀδυνατεῖ παρὰ τῷ ϑεῷ ῥῆμα, „czy jest rzecz niemożliwa dla Boga?”). W Księdze Rodzaju chodzi o obietnicę Jahwe złożoną Abrahamowi, że jego żona porodzi w ciągu roku syna. „Abraham i Sara byli w bardzo podeszłym wieku. Toteż Sara nie miewała przypadłości właściwej kobietom, uśmiechnęła się więc do siebie i pomyślała: Teraz, gdy przekwitłam, mam doznawać rozkoszy, i mój mąż starzec? Pan rzekł do Sary: «Dlaczego to Sara śmieje się i myśli: Czy naprawdę będę mogła rodzić, gdy już się zestarzałam! Czy jest właściwie coś zbyt cudownego dla Jahwe!»” (Rdz 18, 11-14). W ostatnim zdaniu, które oddała Septuaginta: „czy jest rzecz niemożliwa dla Boga?”, według G. von Rada „opowiadanie wchodzi na swoje wyżyny. To słowo spoczywa w historii jak szlachetny kamień w drogocennej oprawie i wspina się w swoim znaczeniu wysoko ponad przytulne patriarchalne środowisko opowiadania jako nadające kierunek świadectwa o wszechmocy boskiej woli zbawczej”61. Przekonanie, że dla Boga nie ma nic niemożliwego, przewija się, przenika przez cały Stary Testament (por. Iz 55, 11; Jr 32, 17.27)62. Także Łukaszowe opowiadanie o Zwiastowaniu wznosi się „na wyżynę” w wersecie 37 zdaniem: „dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”. Bóg ma moc powołać do życia Mesjasza-dziecko w łonie dziewicy Maryi przez Ducha Świętego bez udziału mężczyzny. Maryja bez wahania podporządkowała się wieści Bożej z wersetu 38, którą usłyszała z ust anioła. Czyni to słowami: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa”. To jest w istocie odpowiedź wiary, a mianowicie wiary w Boga cudów. To, że ewangelista tak rozumie jej odpowiedź i chciałby być tak zrozumiany, pokazuje makaryzm Elżbiety skierowany do Maryi w wersecie 45: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”.
Na nasze początkowe pytanie, jaką naturę ma wiara Maryi w perykopie o Zwiastowaniu, należy odpowiedzieć następująco. Jest to wiara w Boga cudów. Jest to dokładnie taka wiara, jaką według Pawła posiadał Abraham, ojciec Izraela.
Paweł rozwija w Liście do Rzymian swoją zdecydowanie bronioną tezę, znaną już z Listu do Galatów, że człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez uczynki prawa, ale przez wiarę. „Ale teraz jawną się stała sprawiedliwość Boża niezależna od Prawa, poświadczona przez Prawo i Proroków. Jest to sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich, którzy wierzą” (Rz 3, 21nn.). Ta usprawiedliwiająca sprawiedliwość Boża jest już „poświadczona” człowiekowi, jak mówi apostoł, na podstawie jego wiary „przez Prawo i Proroków”, czego próbuje dowieść w rozdziale 4 na przykładzie Abrahama, ojca narodu izraelskiego. „Bo cóż mówi Pismo? Uwierzył Abraham Bogu i zostało mu to poczytane za sprawiedliwość” (Rdz 15, 6; Rz 4, 3). Dla naszego tematu duże znaczenie ma dokładne rozpoznanie charakteru tej usprawiedliwiającej wiary Abrahama według Listu do Rzymian (rozdz. 4), aby móc ją skonfrontować z wiarą Maryi w scenie Zwiastowania. Dlatego przede wszystkim trzeba rozważyć wersety 16-21.
Werset 16 nn.: „Tak więc przez wiarę, żeby było (usprawiedliwienie) dzięki łasce, i aby w ten sposób obietnica pozostała niewzruszona dla całego potomstwa opierającego się na Prawie, ale i dla tego, które ma wiarę Abrahama [dla pogan], on to jest Ojcem nas wszystkich, jak jest napisane: «Uczyniłem cię ojcem wielu narodów» (Rdz 17, 5) przed obliczem Boga. Jemu on uwierzył jako Temu, który ożywia umarłych i to, co nie istnieje, powołuje do istnienia”. Ważne w tych wersetach są, obok ponownego podkreślenia wiary Abrahama, dwa imiesłowy orzeczeń Boga, „który ożywia umarłych i to, co nie istnieje, powołuje do istnienia”. Chodzi przy tym o sformułowanie starotestamentalnego żydowskiego stylu wyznania63, w którym zawierza się Bogu Wszechmogącemu i Cudownemu (stworzenie z niczego; ożywienie umarłych). To, że wiara Abrahama takiemu wyznaniu odpowiada, apostoł wyjaśnia w wersetach 18-21.
Wersety 18-21: „On [Abraham] to wbrew nadziei uwierzył nadziei, że stanie się ojcem wielu narodów zgodnie z tym, co było powiedziane: «Takie [liczne] będzie twoje potomstwo» (Rdz 15, 1). I nie zachwiał się w wierze, choć stwierdził, że ciało jego jest obumarłe – miał już prawie sto lat – i że obumarłe jest łono Sary. I nie okazał wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bożej, ale się wzmocnił w wierze. Oddał [co więcej] przez to chwałę Bogu i był przekonany, że mocen jest On również wypełnić, co obiecał”.
„Z największą zwięzłością i impresyjnością”64 opisuje apostoł w wersecie 18 ludzką i religijną sytuację Abrahama: „wbrew nadziei uwierzył nadziei”. Po ludzku rzecz biorąc, nie było tu żadnej nadziei. Abraham, a zwłaszcza jego żona Sara, byli po prostu za starzy, aby mieć dziecko – według Księgi Rodzaju (17, 17b) Sara miała już 90 lat. Śmiech Abrahama (por. 17, 17a) i Sary (18, 12) wydaje się w pełni uzasadniony. Mimo to Abraham trzymał się nadziei, że Bóg będzie trwać przy swojej obietnicy, według której potomstwo Abrahama będzie tak liczne, jak niezliczone mnóstwo gwiazd (por. Rdz 15, 5). On w obliczu swojej ludzkiej sytuacji „nie zachwiał się w wierze”, „ale się wzmocnił w wierze i oddał chwałę Bogu” (Rz 4, 19a.20b). Kto „oddaje chwałę Bogu” – w Starym i Nowym Testamencie jest to popularna forma65 – przyznaje Bogu rację, poddaje się Jego autorytetowi, uznaje Jego moc i majestat. Abraham jest przekonany, że Bóg posiada moc spełnić swoją obietnicę („że to, co obiecał, także jest możny wypełnić”). Jak wynika z kontekstu (por. werset 20) opowiadania z Księgi Rodzaju (18, 1-5), można założyć, że apostoł w 21 wersecie myśli o Rdz 18, 14a LXX, o którym była mowa w pierwszym podrozdziale: „czy jest rzecz niemożliwa dla Boga?”. Bóg może uczynić możliwym to, co po ludzku rzecz biorąc, jest niemożliwe. Tego Abraham spodziewa się po Bogu – a właśnie możliwość zawodności Abrahama, która jest wspomniana w sformułowaniu „i nie zawahał się w wierze” na początku 19 wersetu, czyni postawę i wiarę Abrahama „wzorcową” (O. Kuss).
Paweł oferuje więc w Liście do Rzymian (4, 17-21) nad wyraz imponującą analysis fidei Abrahama. Proces wiary Abrahama według interpretacji apostoła składa się z następujących elementów:
1. Wiara Abrahama jest wiarą w Boga cudów (werset 17)66.
2. Wiara Abrahama opiera się wyłącznie na „nadziei”, którą gwarantuje obietnica Boża (werset 18).
3. Wiara Abrahama pokonuje wątpliwości, które mogły powstać w wyniku obserwacji naturalnych warunków ludzkiego życia (werset 19). Jest to wiara wbrew wszelkiej nadziei (werset 18a), wbrew wszelkim ludzkim i naturalnym oczekiwaniom.
4. Właśnie obietnica Boża, umożliwić pozornie niemożliwe, czyni Abrahama silnym w wierze, ponieważ w swoim przekonaniu uznał on, że Bóg jest w stanie wypełnić swoje obietnice (werset 20nn.).
Taka jest wiara Abrahama według Listu do Rzymian (rozdz. 4). Jaka jest w związku z tym wiara Maryi?
Po dotychczasowych wyjaśnieniach można stosunkowo krótko powiedzieć, że zasadniczo istnieją dwie wspólne cechy wiary Maryi i Abrahama.
1. Wiara obu tych postaci jest wiarą w Boga cudów.
2. Oboje wierzą w wypełnienie niewiarygodnie brzmiącej obietnicy.
Paweł tak mówi o Abrahamie: „I tak stał się ojcem wszystkich wierzących, którzy nie mają obrzezania (…), a także ojcem tych obrzezanych (z narodu Izraela), którzy i nie tylko na obrzezaniu się opierają, ale nadto kroczą śladami tej wiary, jaką ojciec nasz Abraham posiadał przed obrzezaniem” (Rz 4, 11nn.). Jeśli już ktoś poszedł śladami wiary Abrahama, to jest to – według Łukaszowego opowiadania o Zwiastowaniu – Maryja, Matka Mesjasza. Biskup H. Volk słusznie zauważył, że można nazwać Maryję Mater credentium („Matką wierzących”)67