Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Technonauka świetnie wykorzystuje nasze pragnienie ciągłego udoskonalania się i pracuje nad coraz większym usprawnieniem człowieka. Literatura science fiction od lat pełna była bohaterów cyborgów, lecz naukowcy nie mogli za nią nadążyć. Dziś jednak fantastyka coraz dynamicznej przeistacza się w rzeczywistość, a nowoczesne technologie wkraczają nie tylko w życie wojska, ale również w naszą codzienność.
Mimowolne cyborgi Łukasza Kamieńskiego to fascynująca wyprawa do świata ludzi-maszyn i najnowszych osiągnięć nauki. Sięgając po twarde dane z zakresu technologii i bioinżynierii oraz odwołując się do popkultury, Kamieński opisuje długą drogę od superwojownika Achillesa do dystopijnych wizji niedalekiej przyszłości. Próbuje też odpowiedzieć na najbardziej palące pytania – jak wiele ulepszeń przyjmą ciało i umysł? Czy natura sama określi granicę, po której przekroczeniu pojawią się niemożliwe do przewidzenia skutki uboczne? A może przeciwnie – ciało zacznie się dostosowywać do ingerencji, aż do momentu pełnej technoewolucji?
Człowiek od wieków próbował poprawiać swoje zdolności i wykorzystywał najnowsze osiągnięcia techniki. Od teleskopu po mikroskop, od okularów po noktowizor, od kompasu po GPS. Czas na kolejną ewolucję. Od człowieka do cyborga.
„Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że technologia rozwiąże wszystkie nasze problemy, a wojna to – przynajmniej w tej części świata – sprawa przeszłości. Niestety rzeczywistość okazuje się bardziej skomplikowana, a historia wcale nie chce się skończyć. Kolejne konflikty wydają się nieuniknione, a lektura „Mimowolnych cyborgów” pozwala sobie wyobrazić, jak będą wyglądały. Łukasz Kamieński ze swadą i erudycją maluje obraz pól bitewnych przyszłości, opierając się nie tylko na badaniach naukowych i raportach Pentagonu, ale także na twórczości klasyków science fiction i starożytnych eposach. Warto przy tym zaznaczyć, że jest to książka nie tylko dla czytelników zainteresowanych militariami, ale dla każdego, kto jest ciekaw, co przyniesie jutro. Technika wojskowa ma bowiem to do siebie, że prędzej czy później wchodzi pod strzechy. Bardzo możliwe, że nie każdy cyborg będzie chodził w mundurze.” Jakub Szamałek
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 427
Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując ją, rób to jedynie na użytek osobisty.
Projekt okładki Dark Crayon
Projekt typograficzny i redakcja techniczna Robert Oleś
Copyright © by Łukasz Kamieński, 2022
Opieka redakcyjna Jakub Bożek
Redakcja i indeks Sandra Trela
Recenzja naukowa prof. dr hab. Roman Kuźniar
Korekta Joanna Kłos / d2d.pl, Anna Zygmanowska / d2d.pl
Skład Robert Oleś
Praca powstała w wyniku realizacji projektu badawczego o nr 2019/33/B/HS5/01297 finansowanego ze środków Narodowego Centrum Nauki.
Książka dofinansowana ze środków Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Konwersja i produkcja e-booka: d2d.pl
ISBN 978-83-8191-520-5
WYDAWNICTWO CZARNE sp. z o.o.
czarne.com.pl
Wydawnictwo Czarne
@wydawnictwoczarne
Redakcja: Wołowiec 11, 38-307 Sękowa
Opracowanie publikacji: d2d.pl
ul. Sienkiewicza 9/14, 30-033 Kraków
tel. +48 12 432 08 52, [email protected]
Wołowiec 2022
Wydanie I
Dla Zuzy
Człowiek jest pierwszą bronią w bitwie. Studiujmy Żołnierza, bo to on wnosi do niej rzeczywistość.
Ardant du Picq, Battle Studies
Achilles ze wszystkich śmiertelnych jest najsilniejszy.
Homer, Iliada
Wkrótce prawdopodobnie nie będzie można stwierdzić, gdzie kończy się człowiek, a gdzie zaczyna maszyna.
Maureen McHugh, China Mountain Zhang
Żołnierz jest systemem biologicznym, a w biotechnologii drzemie wyjątkowy potencjał do poprawiania wydajności tego najbardziej złożonego, krytycznego i kosztownego spośród wszystkich systemów armii.
STAR 21. Strategic Technologies for the Army of the Twenty-First Century1
Wojsko nie kojarzy się z fantastycznymi wizjami, lecz z twardym stąpaniem po ziemi. Do jego zadań należy przecież prowadzenie wojny, czyli jak pisał żyjący w VI–V wieku p.n.e. starożytny chiński myśliciel Sun Tzu, „największej sprawy państwa, podstawy życia i śmierci”2. Mimo to na przestrzeni dziejów nie należały wcale do rzadkości niezwykłe pomysły i projekty, bardziej pasujące do wizji science fiction niż do świata militarnego. Historia obfituje w takie przykłady. W drugiej połowie XX wieku znajdziemy ich szczególnie wiele w Stanach Zjednoczonych. Od projektu „Orion” – budowy statku kosmicznego zasilanego napędem atomowym w formie tysięcy eksplozji nuklearnych, rozwijanego od 1958 roku przez Agencję Zaawansowanych Projektów Badawczych (Advanced Research Projects Agency, ARPA) – do prób wykorzystania mikrofal w celu kontrolowania umysłu i wpływania na zachowanie przeciwnika, podejmowanych pod koniec lat sześćdziesiątych w ramach innego projektu tej agencji pod nazwą „Pandora”. Od nieśmiercionośnej broni psychochemicznej poszukiwanej od lat pięćdziesiątych przez eksperymentujący między innymi z LSD Korpus Chemiczny Armii po pomysły z początku lat sześćdziesiątych, aby za pomocą masowej hipnozy wzmocnić poparcie ludności lokalnej dla rządu południowego Wietnamu3.
Wojskowi nie przestali marzyć. Nieustannie śnią o futurystycznych technologiach, które umożliwiłyby im przewagę nad przeciwnikiem. Przyglądając się dzisiejszym pomysłom, planom, projektom badawczym, odkryciom i eksperymentom, można odtworzyć wizję wymarzonego żołnierza przyszłości. W 2017 roku działająca przy Departamencie Obrony USA specjalna rada do spraw wykorzystania biotechnologii na rzecz zdrowia i wydajności człowieka powołała panel naukowy. Przed jego członkami postawiono ambitne zadanie. Mieli wskazać te wyłaniające się technologie i innowacyjne rozwiązania służące wzmacnianiu ludzkich zdolności i sprawności, które do połowy XXI wieku mogą znaleźć realne zastosowania bojowe. Rezultatem prac zespołu jest przedstawiony w październiku 2019 roku raport Cyborg Soldier 2050 poświęcony militarnym implikacjom fuzji człowieka i maszyny. Dokument ten będzie moim częstym punktem odniesienia. Miejscami czyta się go niczym zbiór niesamowitych pomysłów scenarzysty filmu SF. Podobnie zresztą jak wiele innych wojskowych prognoz i wizjonerskich dokumentów. Przenieśmy się więc w czasie. Jest rok 2040. Coraz więcej działań militarnych prowadzonych jest na dystans. Zza monitorów i kokpitów walczą „fotelowi wojownicy”: operatorzy systemów komunikacji i logistyki, analitycy wywiadu, operatorzy dronów, cyberwojownicy przeprowadzający ataki elektroniczne i wielu innych. Bezpośrednio w przestrzeni bitewnej działa mniej żołnierzy niż maszyn – naziemnych cztero- i dwunożnych robotycznych pojazdów, nad którymi unoszą się powietrzne bezzałogowce. Jak są wyposażeni ci nieliczni, walczący jeszcze w realu, żołnierze? Jakimi technoulepszeniami wspomagany jest komandos jednostki specjalnej?
Nosi lekki zautomatyzowany kombinezon z wbudowanym ergonomicznym układem egzoszkieletowym, który odciąża go, zapobiega kontuzjom i zwiększa efektywność ruchów. System z odpowiednim wyprzedzeniem rozpoznaje intencje użytkownika dzięki wszczepionym pod skórę mikroczujnikom, które odczytują sygnały nerwowe. Strój wykonany jest ze zbudowanych z nanocząsteczek ultranowoczesnych materiałów. Są wyjątkowo wytrzymałe i mają doskonałe zdolności ochronne. W chwili trafienia przez pocisk, odłamek lub inny przedmiot energia kinetyczna rozchodzi się w nich falowo na wiele atomów. Zapobiega to rozerwaniu wiązań molekularnych i pochłania dużą część siły uderzenia4. Przylegająca do ciała inteligentna tkanina rozszerza się lub zwęża niczym membrana w zależności od warunków pogodowych, zapewniając ciału odpowiednią ochronę termiczną. Mundury dostosowują też swoją barwę do otoczenia, umożliwiając zautomatyzowany kamuflaż. Cały strój jest naszpikowany mikrosensorami, które cały czas monitorują ciało. Zbierają dane między innymi na temat napięcia mięśni, ciśnienia krwi, temperatury ciała i poziomu nawodnienia organizmu. Przesyłają je do algorytmów sztucznej inteligencji, które ciągle sprawdzają fizjologiczne i kognitywne wskaźniki stanu personelu. Porównują je z indywidualnymi parametrami bazowymi i gdy wykryją przekroczenie norm, alarmują, kogo trzeba – oficerów medycznych, dowódców, egzokombinezon – albo też samodzielnie decydują o ewakuacji żołnierza. Centrum dowodzenia jest na bieżąco informowane o pogorszeniu kondycji, spadku koncentracji lub wyczerpaniu poszczególnych żołnierzy5. W sytuacji zagrożenia życia wbudowany w kombinezon aplikator przebija skórę, dozując odpowiedni lek, na przykład przeciwwstrząsowy.
Żołnierz ma elektroniczny tatuaż, w którym ukryto „naskórkowy czytnik elektroniczny”, umożliwiający pobieranie plików. Płyn tatuażu „wnika w skórę i działa jako swego rodzaju poduszka nad i pod maleńkimi silikonowymi czipami połączonymi we wzór przypominający origami”6. Zaś pod skórą nosi czipa z mikronadajnikiem GPS. Pełni on kilka funkcji. Jest kartą autoryzacyjną, która daje dostęp do baz, obiektów, pomieszczeń, pojazdów i urządzeń. Jest też bionicznym identyfikatorem. Nie tylko zastąpił tradycyjny nieśmiertelnik, ale też pozwala ratować życie. Medyk przykłada czytnik do dłoni rannego żołnierza i od razu widzi informacje o jego grupie krwi, przyjmowanych lekach, przebytych chorobach, uczuleniach oraz alergiach i tym podobnych. Wszczep automatycznie odbiera i przesyła sygnał satelitarny, dzięki czemu żołnierzy można na bieżąco lokalizować i śledzić na elektronicznych mapach teatru walki. Dowodzenie oczipowaną armią stało się w pełni skomputeryzowane i zwirtualizowane. Implanty nieustannie informują o aktywności poszczególnych żołnierzy, a zaawansowane inteligentne algorytmy analizują działania całych formacji.
W ciele komandosa krążą rozmaite nanosensoboty. Są jednocześnie „oddziałami patrolowymi” i „jednostkami szybkiego reagowania”. Mierzą i monitorują poziom różnych markerów biochemicznych, które wskazują na stan i kondycję organizmu. Jeśli wykryją poważne zakłócenie jego parametrów, uwalniają odpowiednio spersonalizowane dawki leków. Farmakonanoboty optymalizują też organizm walczącego, podając mu niewielkie ilości stymulantów nowej generacji lub witaminowych i proteinowych koktajli. Poprawiają również ogólną wydajność – zupełnie niczym sztuczne cząsteczki hemoglobiny „dostarczają znacznie więcej tlenu niż zwykłe czerwone ciałka krwi”7. Przełomem, który umożliwił powstanie takich nanokomand, było stworzenie w laboratoriach Massachusetts Institute of Technology (MIT) mikroczipa z wbudowanymi panelami mieszczącymi setki kilkumikrogramowych dawek farmaceutyków8.
Noszoną na ciele i w ciele elektronikę w sporej części zasila sam organizm. Małe ilości energii wychwytywane są z ciała lub przez ciało i zamieniane za pomocą odpowiednich przetworników w energię elektryczną. Miniaturowe urządzenia w butach zbierają energię wytwarzaną podczas ruchu. Przylegające do skóry niewielkie generatory termoelektryczne konwertują ciepło ciała na energię elektryczną. A drobne układy ultracienkich, elastycznych i wyjątkowo wydajnych komórek solarnych pozyskują energię ze światła9.
Ubrany w poprzetykany mikroelektroniką e-mundur, noszący inkrustowane sensorami egzoszkielety i oczipowany komandos stał się czujnikiem i integralnym ogniwem hybrydowej sieci. Został połączony z elektroniką, inteligentnymi algorytmami, systemami broni, pojazdami bezzałogowymi i współtowarzyszami. Stał się elementem internetu rzeczy wojskowych i żołnierzy.
Amerykanie dali się uwieść idei wzmacniania i ulepszania człowieka. Udoskonalanie zaczęto bowiem postrzegać jako kluczowy środek umożliwiający osiągnięcie celów, jakie zakłada amerykańska trzecia strategia offsetowa (third offset strategy). Co się kryje pod enigmatycznym pojęciem strategii offsetowej, jakże popularnym w środowisku ekspertów wojskowych w USA? Otóż stoi za nim przekonanie, że globalną dominację taktyczną i strategiczną może zapewnić Stanom Zjednoczonym wyłącznie przewaga technologiczna. Dzięki niej Amerykanie będą mogli równoważyć potencjał militarny przeciwników (offset oznacza właśnie między innymi „równoważenie”, „kompensowanie”). Jest to wyraz typowej amerykańskiej wiary w moc technologii. Jej absolutyzowanie prowadzi do przeświadczenia, że nowe, lepsze, bardziej zaawansowane maszyny umożliwią rozwiązanie każdego problemu i zapewnią państwu niezachwianą pozycję militarną. Pierwsza strategia offsetowa przypadła na czas zimnej wojny i skupiała się na broni nuklearnej oraz pokrewnych systemach, głównie rakietowych. Druga rozwinęła się w okresie pozimnowojennej rewolucji informacyjnej i symbolicznie wiąże się z wojną w Zatoce Perskiej w latach 1990–1991. Zresztą sama koncepcja strategii offsetowej jest pojęciowym remakiem popularnej właśnie po konflikcie w Zatoce idei „rewolucji w sprawach wojskowych”, która opisywała transformacyjny wpływ nowych technologii na charakter wojny10. Wizytówką drugiego offsetu stały się skomputeryzowane systemy dowodzenia, kontroli i komunikacji (w żargonie wojskowych akronimów jest to C3: command, control and communications) oraz broń precyzyjnie naprowadzana, a więc popularne „sprytne bomby” (smart bombs).
Logiczną kontynuacją jest trzecia strategia offsetowa, która ma zapewnić Stanom Zjednoczonym dominację militarną na kolejne ćwierć wieku. Jej celem jest, jak pisze jeden z komentatorów, „próba zrekompensowania kurczącej się struktury sił zbrojnych USA i ich malejącej przewagi technologicznej w erze rywalizacji wielkich mocarstw”11. Zakłada rozwój i wdrażanie na wielką skalę zautomatyzowanych i autonomicznych systemów. Ponieważ coraz inteligentniejsze maszyny będą wykonywać coraz więcej zadań bojowych, żołnierze muszą umieć z nimi ściśle współpracować. Całą strategię oparto na pięciu głównych elementach, które w 2015 roku wskazał zastępca sekretarza obrony w administracji Baracka Obamy Robert Work. Są to:
bazujące na Big Data autonomiczne uczące się maszyny i systemy, które adaptują się do zmiennych okoliczności (autonomous deep learning machines and systems),ścisła kooperacja człowieka z maszynami, które pomagają mu w przetwarzaniu ogromnych ilości danych i wspomagają go w podejmowaniu decyzji (human-machine collaboration),maszyny zwiększające efektywność człowieka (assisted-human operations),zaawansowana koordynacja i współpraca zespołów ludzi i maszyn (advanced human-machine teaming) orazusieciowione semiautonomiczne systemy broni do prowadzenia cyberwojny12.Jak na razie słabość tej współczesnej wersji strategii offsetowej tkwi w luce, jaka oddziela człowieka od coraz bardziej złożonych i „inteligentnych” algorytmów i maszyn. Główne wyzwanie streściłbym następująco: żołnierz musi stać się bardziej kompatybilny z systemami opartymi na SI. Intensywny rozwój technologii militarnej coraz bardziej pozostawia człowieka w tyle. Obciążony naturalnym bagażem ludzkich słabości i ograniczonych możliwości, nie nadąża on za jej algorytmiczną prędkością. Kondycja ludzka stała się przeszkodą.
Za sprawą nieustannego rozwoju sprzętu i oprogramowania ilość danych wewnątrz wielkiego cybernetycznego kokonu oplatającego machinę militarną rośnie wręcz z miesiąca na miesiąc. Już w 2012 roku generał David Deptula ostrzegał: „wkrótce będziemy pływać w czujnikach i tonąć w danych”, których coraz więcej dostarczają platformy bezzałogowe. Jednak ani Deptula, ani żaden inny generał nawet nie zasugerował, że odpowiedzią mogłoby być zbieranie mniejszej ilości danych13. Takie rozwiązanie było wręcz niewyobrażalne. Postępująca z zawrotną prędkością technicyzacja przestrzeni walki przypomina samonapędzający się proces. Im więcej informacji, tym większe zapotrzebowanie na częstotliwości komunikacyjne do ich przesyłania. A skoro pojawiają się kolejne łącza i kanały, to można przekazywać jeszcze więcej danych. Oto pułapka rewolucji informacyjnej. Jeden dron rozpoznawczy Global Hawk, który utrzymuje się w powietrzu bez przerwy do dwudziestu czterech godzin, streamingując obrazy w czasie rzeczywistym, potrzebuje pięć razy więcej częstotliwości, niż miały w sumie do dyspozycji amerykańskie siły zbrojne podczas wojny w Zatoce w 1991 roku14.
A apetyt nie maleje. W rezultacie nasilająca się digitalizacja i usieciowienie powodują niemal wykładniczy wzrost ilości zbieranych, generowanych i przesyłanych surowych danych. Przepływają ich już nie terabajty, lecz petabajty (1015 bajtów), nie tysiące, lecz miliony gigabajtów, tworząc nie morze, lecz przepastny i głęboki ocean danych. Analizują je inteligentne algorytmy. To właśnie przetwarzanie danych, przekształcanie ich w informacje i tworzenie wiedzy umożliwiającej podejmowanie decyzji będzie jednym z najważniejszych wojskowych zastosowań sztucznej inteligencji (SI). Big Data jest wielkim zasobem, lecz aby móc z niego skutecznie korzystać, potrzebna jest żmudna i szybka eksploracja danych, a więc ich filtrowanie, kategoryzowanie, porządkowanie, generalizowanie i interpretowanie. Tempo liczy się coraz bardziej, ponieważ, jak zauważył Paul Virilio, „prędkość jest przemocą”, a „przyspieszenie oznacza utrzymanie się przy życiu”15. Jeszcze przez pewien czas, zanim nie rozwinie się bardziej zaawansowana SI, człowiek pozostanie ostateczną instancją w łańcuchach analityczno-decyzyjnych. I tutaj powstaje problem. Wzbierające fale unoszące dane i efekty ich wstępnej algorytmicznej obróbki powodują, że na wojskowych analityków wywiadowczych, dowódców i żołnierzy niższego szczebla spada coraz więcej pracy. Tymczasem ich zdolności kognitywne pozostają na niezmienionym poziomie. Rośnie za to presja nadmiaru informacji. Nadprodukowane w zapętlającym się cyklu ciągłego namnażania rzucają człowiekowi poważne wyzwanie.
Każe to szukać styczności, która pozwoli na wydajną współpracę na linii człowiek–maszyna. Maszyny przestały być bowiem jedynie narzędziami wojny i stały się współpracownikami żołnierzy. Są ich hightechowymi kompanami. Aby zapewnić bezpośrednią, szybką oraz wydajną komunikację i współpracę między nimi, pilnie potrzebne jest więc synergiczne połączenie tego, co organiczne, z tym, co syntetyczne. Rozwiązaniem tego problemu wydaje się technologiczne podrasowanie ciała, upgradowanie człowieka, tak żeby lepiej pasował do stale rosnących możliwości maszyny. Innymi słowy: stworzenie superwojownika o wyjątkowych zdolnościach fizycznych, intelektualnych i emocjonalnych. Konstruowanie bardziej wydajnego überżołnierza o fantastycznie rozszerzonych umiejętnościach. Taktycznego i kognitywnego atlety. Chcąc realizować ten cel, Amerykanie wkroczyli na ścieżkę transhumanizacji armii i wojny. Wojskowe C3 rozszerza się o kolejne „C”: cybernetykę, cyberprzestrzeń i cyborgizację. Ścisły mariaż techniki i człowieka pozwoliłby rozwiązać główny problem trzeciej strategii offsetowej, jakim jest rosnąca niekompatybilność w relacji ludzi i maszyn. A zatem coraz bardziej inteligentnym i autonomicznym systemom będą współtowarzyszyć technozrekonfigurowani żołnierze. Roboty i ludzie będą ze sobą mocniej i szerzej powiązani. Doprowadzona do logicznej konkluzji wizja trzeciej strategii offsetowej wiedzie w kierunku wojskowych centaurów: pół ludzi, pół maszyn.
Łatwo jest być bogiem. Zwłaszcza jeśli człowiek ma odpowiedni sprzęt.
Dan Simmons, Ilion16
W 2016 roku Pew Research Center, wiodący amerykański ośrodek badania opinii publicznej, przeanalizował stosunek Amerykanów do udoskonalających biotechnologii. Sprawdzono nastawienie między innymi do poprawiania zdolności umysłowych za pomocą czipów mózgowych. Aż sześćdziesiąt dziewięć procent badanych wyraziło obawy, a entuzjastycznie zareagowało jedynie trzydzieści cztery procent osób, przy czym sześćdziesiąt sześć procent stwierdziło jednoznacznie, że nie chciałoby usprawniać pracy swojego mózgu. Zdecydowana większość ankietowanych uznała, że rachunek zysków i strat przemawia przeciwko sztucznemu dopingowi kognitywnemu17.
Radykalne udoskonalanie człowieka, zwłaszcza przez wojsko, budzi zrozumiałe wątpliwości i nierzadko wywołuje strach. Pamiętajmy jednak, że tematyka poprawiania homo sapiens jest ponadczasowa i uniwersalna. Sięga najwcześniejszych mitów. Jak wskazał popularny brytyjski historiozof Arnold Toynbee, „cechą charakterystyczną naszej natury jest to, że buntujemy się przeciwko naszym ludzkim ograniczeniom i próbujemy je przekraczać”18. Rozmaite opowieści o superbohaterach, w tym o całej ich dwudziestowiecznej amerykańskiej plejadzie, są kolejnymi metamorfozami motywów, które pojawiają się już u zarania zachodniego sposobu prowadzenia wojny. Są dalszymi wcieleniami wędrujących toposów i ich zmieniających się przedstawień. Owo dążenie do ulepszania i wychodzenia poza ograniczenia ciała i umysłu odnajdziemy już bowiem w pierwszym zachowanym spisanym dziele literackim naszej cywilizacji – w Iliadzie.
Jej głównym tematem nie jest wojna, lecz gniew Achillesa, dowódcy Myrmidonów. Zwany także Pelidą, jest synem śmiertelnika Peleusa i boskiej nimfy Tetydy. W opowieści o nim zawarł Homer historię wojny trojańskiej. Brytyjski klasycysta Jasper Griffin napisał, że „bez przeklętego gniewu Achillesa […] nie byłoby Iliady”19. Heros kipi z wściekłości na naczelnego wodza Agamemnona za to, że odebrał mu jego zdobycz wojenną: brankę Bryzeidę. W ten sposób wódz zrekompensował sobie stratę swojej dziewczyny, która była córką kapłana boga Apolla. Mimo próśb jej ojca Agamemnon nie chciał mu jej zwrócić. Rozsierdziło to Apolla, który sprowadził na Greków śmiertelną zarazę. Choroba dziesiątkowała Achajów, dlatego Achilles zwołał naradę i przekonał dowódców, że Agamemnon musi oddać córkę kapłanowi. Rozzłoszczony wódz zrekompensował sobie tę stratę, zabierając Achillesowi Bryzeidę. To z kolei wywołało wielki gniew herosa. Urażony i zhańbiony Achilles wycofał swoje oddziały z walki, przez co Trojanie zdobyli przewagę. Heros pozostał nieprzejednany i nie powrócił do boju, nawet gdy Trojanie dotarli do achajskich okrętów i zaczęli je podpalać. Wówczas współtowarzysz Achillesa Patrokles zdołał przekonać przyjaciela, że sam stanie na czele Myrmidonów. Ruszył do walki z błogosławieństwem Achillesa, bo ten użyczył mu własnej zbroi. Postawił jednak warunek: nie wolno mu było ścigać wrogów na otwartym polu. Patrokles odparł siły przeciwnika, ale niesiony zwycięstwami i niepomny przestróg, zapędził się pod mury miasta. Ogłuszony przez Apolla zginął z ręki Hektora, największego trojańskiego wojownika i syna króla Troi Priama. Achilles wpadł w wielką rozpacz i płonąc gniewem, powrócił do walki. Stał się zabójczą bestią, mszczącą śmierć bliskiego towarzysza. W końcu zabił Hektora, którego zwłoki najpierw zbezcześcił, wlokąc za rydwanem wokół murów Troi, a potem zabrał do obozu. W dwunastym dniu po śmierci syna Priam przybył do Achillesa, błagając go o wydanie mu sponiewieranych zwłok Hektora. Po poruszającym pojednaniu Achilles zwrócił ciało. Tak pokrótce można by streścić fabułę eposu.
W 1733 roku irlandzki pisarz Jonathan Swift napisał: „widzą uczeni w piśmie mężowie więcej u Homera, niźli sam miał w głowie”20. Dzisiaj dokładnie to samo mógłby zarzucić również mnie. Proponuję bowiem spojrzenie na Achillesa z perspektywy cyborga, a więc istoty powstałej w wyniku technologicznego udoskonalenia człowieka. Jakimi atrybutami fizycznymi, cechami psychicznymi i walorami charakteru, o których marzą współcześni amerykańscy wojskowi, jest obdarzony ten grecki heros?
Zacznijmy od przymiotów ciała. Ten najbardziej niebezpieczny i zażarty spośród achajskich wojowników, „ze wszystkich śmiertelnych jest najsilniejszy”. W walce niezwyciężony góruje nad wszystkimi, co rusz „łamiąc mężów szeregi”21. Zabija niczym rozjuszone dzikie zwierzę. Jego wielką moc hiperbolicznie ukazuje symboliczna scena pogromu Trojan nad boską rzeką Skamander. Tak intensywnie spływa ona krwią poległych, że nie mogąc już dłużej znieść masakry, wzywa rozgniewana: „O Achillesie, górujesz teraz i gnębisz haniebnie mężów […]. Skończ z tym, twe czyny przejmują mnie zgrozą”22. Achillesowi towarzyszy taka zabójcza sława, że już sama wieść o tym, że się zbliża, wystarcza, by zasiać panikę w oddziałach Trojan. Reputacja opętanego przez demony szału bitewnego herosa daje mu pokaźną przewagę psychologiczną.
Inną cechą jest wytrzymałość. Achilles wydaje się w ogóle nie męczyć, nie musi odpoczywać ani regenerować sił. Działa, mówiąc współczesnym żargonem, w ogromnym tempie operacyjnym, zupełnie niczym komandosi jednostek specjalnych w trakcie długich misji lub amerykańscy żołnierze podczas początkowych godzin kampanii, na przykład operacji Iracka Wolność w marcu 2003 roku. Już Sun Tzu wskazał, że „armia powinna przywiązywać wagę do prędkości”23. Prędkość jest też jedną z cech wyróżniających dowódcę Myrmidonów. Homer nieustannie tak go nazywa: „o szybkich nogach Achillesem”, „szybkonogim Pelidą”, „Achillesem o szybkich stopach”, i tym podobnie. Heros korzysta też z dodatkowego turbodoładowania. Jego rydwanem powożą z prędkością błyskawicy dwa nieśmiertelne rącze rumaki o „mocnych kopytach” – Ksantos i Balios, dar od ojca Peleusa, który sam otrzymał je bezpośrednio od boga mórz Posejdona.
Na nic jednak zdałyby się siła i wytrzymałość, gdyby wojownikowi brakowało odwagi i ducha walki. Z reguły herosi są nieustraszeni, ale czasami również ich paraliżuje strach. Wówczas do walki zagrzewa ich któryś z bogów. Na przykład, jak pisze Homer:
Hektorowi do ciała przywarła zbroja i Ares
straszny, zabójczy go przejął, i wnętrze mu wypełniła
dzielność i męska wytrwałość24.
Achilles „o sercu lwa” jest ze wszystkich najbardziej nieustraszony, chociaż, jak wskazał Griffin, nawet on „nie jest wolny od poniżającego uczucia strachu”25. Także „najdzielniejszemu z Achajów” zdarza się chwila słabości, w której do głosu dochodzi wykształcona przez ewolucję reakcja „walcz lub uciekaj”. Świadczy to o jego człowieczeństwie.
Herosi różnią się od bogów nie tylko tym, że są śmiertelni, ale także tym, że ogranicza ich kondycja ludzka. Achilles jest pod tym względem wyjątkowy. Wprawdzie jak każdy człowiek zmaga się ze słabościami, ale w jego wypadku są one niewiarygodnie odległe, co czyni go Homerowym superwojownikiem. Swe wyjątkowe cechy greccy herosi zawdzięczają nie tyle temu, że najczęściej pochodzą od bogów, ale temu, że korzystają z ich bezpośredniej opieki i wsparcia. To bogowie potęgują ich cielesne i duchowe moce. Homer upodabnia herosów do bogów, przy czym najbardziej boski jest oczywiście Achilles. Nosi on w sobie potężną domieszkę nadprzyrodzonej energii. Jest synem nereidy, morskiej nimfy Tetydy, której zawdzięcza bezpośrednie wstawiennictwo u boga bogów Zeusa. Spośród wszystkich bohaterów to Achilles jest najczęściej porównywany do bogów i to on najczęściej korzysta z ich życzliwości podczas walki.
Żaden nie może więc człowiek z Achillem twarzą w twarz walczyć,
jakiś bóg zawsze jest przy nim, co nie dopuści do zguby.
Oszczep też leci mu z ręki inaczej i lotu nie wstrzyma,
i póki wskroś ciała ludzkiego nie przedrze26.
Pisząc na łamach brytyjskiego „Guardiana”, Sam Jordison postawił retoryczne pytanie: czy to właśnie nie te wszystkie nadnaturalne moce czynią Achillesa tak bardzo fascynującym bohaterem?27 Ja dodałbym do tego, że nosi on też w sobie wiele cech wojownika przyszłości: obdarzonego transludzkimi atrybutami cyborga.
Iliada kipi od boskiego dopingu wojskowego. Na przykład Atena pokrzepia Menelaosa:
Siłą potężną więc barki wzmocniła mu i kolana
oraz do piersi mu wlała natrętną muchy wytrwałość28
Ileż współczesne siły zbrojne dałyby za niewielką część takich regeneracyjnych zdolności optymalizowania swojego personelu! O ile superbohaterowie Homera czerpali swe moce od bogów, o tyle superżołnierz będzie zawdzięczał swe nadzwyczajne zdolności technologii. Bogowie tworzyli nadludzkich herosów, biotechnologia wytworzy postludzkich cyborgów.
Kończąc swój manifest cyborga z 1985 roku, Donna Haraway wyznała, że wolałaby „być cyborgiem niż boginią”29. Ale czy nie byłoby to tożsame? Czy nie staje się tożsame? Izraelski historyk i futurolog Yuval Noah Harari wskazuje, że bioinżynieria wprowadziła gatunek ludzki na drogę, która wiedzie go do kondycji homo deus, człowieka boga. Jak już bowiem wcześniej prognozował Erik Davis, „gdy zostaniemy postludzkimi cyborgami, będzie można ustawić w pozycji półbogów wszystkie pokrętła: pamięć, ilość wchłanianych informacji, ostrość postrzegania, zdolność obróbki danych”30. Dokładnie takie możliwości przedstawia pisarz Dan Simmons w Ilionie31. Akcja tej fantastycznonaukowej powieści rozgrywa się w dalekiej przyszłości, tysiące lat po XX wieku, w kilku wymiarach jednocześnie, a głównie na postapokaliptycznej Ziemi oraz na Marsie i w przestrzeni kosmicznej. Dla wyobrażenia żołnierza cyborga najciekawsze jest teatrum wojny trojańskiej, która toczy się na Czerwonej Planecie. Obserwuje ją i relacjonuje bogom Thomas Hockenberry, były wykładowca literatury klasycznej na Uniwersytecie Stanowym w Indianie i wielki miłośnik Homera. Przez wiele lat wojna trojańska ciągle na nowo rozgrywała się w jego umyśle. „Uczestniczył” w niej, analizując i interpretując Iliadę ze studentami. Po śmierci został wskrzeszony przez olimpijskich bogów. Ma dla nich pracować jako scholiasta podczas nowej wojny trojańskiej, toczącej się w postludzkiej przyszłości na przystosowanym do życia Marsie. Scholiaści są pomocnikami bogów, a ich jedynym obowiązkiem jest „obserwować toczącą się na równinie Ilionu wojnę”32. Obserwuje ją zatem i opisuje.
O ile w homeryckim świecie Iliady atrybuty bogów olimpijskich wynikają z ich boskości, o tyle w świecie przedstawionym Ilionu przymioty bogów zamieszkujących marsjański wulkan Olympus Mons znajdują racjonalne, naukowe wytłumaczenie. To zaawansowane technologie czynią ich bogami. Są „nadnaturalnie wysocy”, co zawdzięczają „nanotechnologii i laboratoriom genetycznym”. Porozumiewają się na poddźwiękowej częstotliwości „dostępnej wyłącznie uszom bogów, scholiastów i trojańskich psów, które reagują przeraźliwym skowytem”33. Teleportują się kwantowo w przestrzeni. Wykorzystują techniki morfowania, by przyjmować postać konkretnych bohaterów w teatrze wojny. Korzystają również z technologii maskującej, dzięki której stają się niewidzialni. Poruszają się błyskawicznie w swoich hologramowych rydwanach, które są elektromagnetycznymi pojazdami ślizgającymi się na fali kwantowych zaburzeń. A gdy angażując się w walkę między Trojanami i Grekami, zostają ranni, odzyskują zdrowie dzięki regeneracyjnej nanotechnologii medycznej. Unoszą się w specjalnych uzdrawiających kadziach. To iście transhumanistyczna wizja.
Bogowie dysponują także mniejszymi urządzeniami, z których korzystają też ich scholiaści. Gdy Afrodyta wciąga Hockenberry’ego w swoją intrygę, wyposaża go w całą paletę geekowych narzędzi. Otrzymuje od niej między innymi poprawiające wzrok nanotechnologiczne soczewki kontaktowe, które pozwalają mu dostrzegać bogów, powiększać obraz i hamować upływ czasu. Zostaje również wyposażony w specjalne filtry usprawniające słuch34. Korzysta także z mikrofonu kierunkowego i paralizatora. Dodatkowo scholiaści mają do dyspozycji kombinezon do latania, w którym „po pełnym zamętu dniu bitwy” mogą „wznieść się nad pobojowisko i lepiej ocenić sytuację taktyczną”35. Hockenberry wyznaje: „Dzięki kilku odpicowanym gadżetom mogłem przez kilka dni zgrywać prawdziwego herosa”36. W Ilionie herosi dysponują nadzwyczajnymi zdolnościami właśnie dzięki temu, że zostali technoudoskonaleni. Achilles zawdzięcza nadludzką szybkość temu, że „jego DNA i organizm zostały z pomocą nanotechnologii ulepszone przez samych bogów”37. W jednym z ciekawszych fragmentów widzimy, jak Atena szykuje do walki najpotężniejszego po Achillesie greckiego wojownika:
Bogini przerabia właśnie Diomedesa, syna Tydeusa, na prawdziwą maszynę do zabijania. Prawdziwą, ponieważ od tego momentu Diomedes rzeczywiście będzie – podobnie jak bogowie i ja sam – częściowo maszyną. Jego oczy, skóra, a nawet krwinki zostaną ulepszone nanotechnologią pochodzącą z jakiejś odległej epoki, która nastanie na długo po końcu mego krótkiego życia. Atena zakłada Achajowi podobne do moich szkła, pozwalające dostrzegać bogów i w jakiś sposób, z pomocą koncentracji, spowalniać upływ czasu38.
Wzmacnia jego „słabe pole magnetyczne”39. Wstrzykuje mu też „w udo miliardy molekularnych nanorobotów” i dokonuje wielu dodatkowych nanoulepszeń.
Bogowie, którzy stali się cyborgami, cyborgizują swoich ulubionych herosów. Wojownicy stają się półbogami za sprawą postludzkich bogów. Bionanotechnonauka zniosła różnicę między mocami nadprzyrodzonymi i technowzmocnieniami. Nie ma żadnych magicznych sił, są tylko cuda zaawansowanej technologii. I właśnie o nich opowiadam w kolejnych rozdziałach, przy czym moim głównym bohaterem są neurotechnologie. Ponieważ żyjemy w epoce wielkiej konwergencji nauk, które wzajemnie warunkują i przyspieszają swój rozwój, neurobiologia i neuroinżynieria pozostają w bliskich związkach, między innymi z SI, bioinformatyką, genetyką, robotyką, implantologią i protetyką. Rozważanie jednych wymaga zatem niekiedy przywołania drugich.
Dlaczego tak bardzo interesują mnie neurotechnologie? Otóż spośród innych obszarów biotechnologii, które mogą znaleźć szersze cyborgiczne zastosowania wojskowe, takich jak psychofarmakologia, genomika i inżynieria genetyczna, nanotechnologie czy implanty, są one szczególnie obiecujące. Ważną rolę w ich dynamicznym rozwoju odgrywa amerykański sektor wojskowy. Z jednej strony osiągnięcia badaczy i inżynierów mózgu poszerzają rozumienie biochemicznego podłoża ważnych dla armii zachowań, stanów i emocji człowieka. Z drugiej strony szybki postęp neuroinżynierii daje szansę na wzmacnianie, poprawianie i rekonfigurowanie cech i umiejętności, co toruje drogę superżołnierzowi. Rozliczne odkrycia, projekty, eksperymenty i wdrożenia zwiastują epokę radykalnej cyborgizacji, która umożliwi domknięcie luki człowiek–technologia tkwiącej obecnie w trzeciej strategii offsetowej. Mózg zostanie funkcjonalnie i strukturalnie sprzęgnięty z technologią. Wreszcie, z innowacjami wiążą się także mroczne strony i ryzyko. Dobrze oddają to, wypowiedziane wprawdzie w innym kontekście, słowa Alberta Camusa: „nie ma słońca bez cienia i nie można nie znać nocy”40. Przyglądam się uważnie neurotechnologiom, również dlatego, że będą one źródłem wielu poważnych dylematów etycznych. Mózg jest siedzibą umysłu i świadomości. Nie bez powodu „majstrowanie” przy nim wywołuje uzasadnione obawy i nierzadko przywodzi na myśl skojarzenia z dystopijnymi wizjami rodem z science fiction.
[…] gdyby nam brakowało jakiegoś postrzeżenia, to z konieczności brakowałoby również jakiegoś postrzegającego organu.
Arystoteles, O duszy1
Achillesowi nie brakuje ani żadnego postrzeżenia, ani żadnego postrzegającego organu. Wręcz przeciwnie: w całej swej sile i w całym swym kunszcie wielkiego wojownika zdaje się widzieć i wiedzieć więcej niż nie tylko ludzie, ale też inni walczący herosi. Dzięki łączności ze światem bogów odbiera otoczenie intensywniej i przenikliwiej. Na łamach brytyjskiego „Guardiana” Charlotte Higgins trafnie zauważyła, że Achilles „postrzega wojnę ze swej udoskonalonej perspektywy”2. Jest tak nie tylko dlatego, że zna swoje przeznaczenie, ale także dlatego, że jego zmysły wydają się w jakiś szczególny sposób wyostrzone. I właśnie taki żołnierz – mocniej i szerzej, ale też radykalnie inaczej widzący, słyszący i w ogóle odbierający świat – jest marzeniem amerykańskich sił zbrojnych. To ambitny cel, a jednocześnie być może zapowiedź kolejnego rozdziału historii naszego gatunku. Dysponujący zrekonfigurowanymi możnościami percepcyjnymi superżołnierze zapewnialiby swoim oddziałom rozszerzoną świadomość sytuacyjną. Dostarczane przez nich informacje pozwoliłyby na lepsze rozpoznawanie, śledzenie i namierzanie celów. Ułatwiłyby też szybsze podejmowanie decyzji. Jednym słowem: przyczyniliby się oni do zwiększenia elastyczności i wydajności. Skompilowane i zintegrowane dane wizualne, dźwiękowe i inne pozyskiwane przez kilku upgradowanych żołnierzy dałyby mozaikowy i bardziej całościowy obraz środowiska bitewnego. Dane zbierane przez syntetyczne zmysły płynęłyby nieustannie do uzbrojonych w systemy SI zespołów wyspecjalizowanych w ich analizowaniu i przekształcaniu w wiedzę operacyjną. W jakim stopniu realna jest taka wizja?
W toku dziejów człowiek poprawiał swoje zdolności odbierania świata i orientowania się w nim. Czynił to za pomocą coraz wspanialszych narzędzi. Od teleskopu po mikroskop, od okularów po noktowizor, od lornetki po radar, od głośników po słuchawki, od termometru po kamerę termowizyjną, od busoli i kompasu po system nawigacji GPS. Współcześnie boom przeżywają coraz bardziej zaawansowane, zautomatyzowane i zminiaturyzowane urządzenia sensoryczne. Kolejnym etapem koewolucji homo sapiens i technologii nie będzie tylko ich implantowanie. Człowiekowi nie wystarcza już prosta fuzja tych elektronicznych receptorów z ciałem. Zapragnął ulepszonego i bogatszego aparatu percepcji. Wkroczyliśmy w epokę bioinżynieryjnego wzmacniania posiadanych i fundowania sobie zupełnie nowych zmysłów. Postęp neurobiologii, bioelektroniki, bioinformatyki i SI pozwala przywracać utracone funkcje sensoryczne, ale też designersko je rekonfigurować. Postludzkie moce przestają być futurystycznymi fantasmagoriami. Stają się czymś prawdopodobnym i osiągalnym.
Jeśli mówisz o tym, co możesz poczuć, co możesz powąchać, spróbować lub zobaczyć, to rzeczywistość jest tylko elektrycznymi impulsami interpretowanymi przez twój mózg.
Morfeusz w filmie Matrix3
O czym jednak mówimy? Przecież otacza nas tylko energia i materia. Nie istnieją ani kolory, ani barwy, ani dźwięki, ani smaki, ani zapachy. Ale ponieważ są one dla nas tak bardzo naturalne, uświadomienie sobie, że świat jest ich w istocie pozbawiony, może szokować. A jednak: stanowią one wyłącznie przetworzenie i odzwierciedlenie zewnętrznych impulsów, jakich dokonuje nasz mózg. Receptory są wysoce wyspecjalizowanymi mechanizmami. Pochłaniają tylko jeden rodzaj energii, przekształcając ją w określone wzorce aktywności elektrochemicznej. I chociaż tak zakodowane informacje stają się zrozumiałe dla mózgu, to nie mają one „fizycznego podobieństwa do bodźców, do których się odnoszą”4. Postrzeganie jest więc wytworem tego, „co dzieje się w obrębie samego mózgu”5. To on porządkuje dostarczane przez zmysły wrażenia, a przemieniając je w doznania, nadaje im sens. W ten sposób „pomaga nam zrozumieć zapachy, smaki, dźwięki i obrazy poprzez ich interpretację, czyli percepcję”6. To dzięki niej widzimy bogactwo kolorów owoców o rozmaitym nasyceniu, rozpoznajemy różne zapachy kwiatów albo smród gnijących resztek organicznych, czujemy przyjemny smak ulubionego dania albo odrzucający ferment zepsutego jedzenia, słyszymy porywającą muzykę albo bolesny hałas. Ewolucja uczyniła z naszego mózgu cudowny filtr, który sprawia, że „percepcja jest lepsza od rzeczywistości”7. Daje nam to typowo i wyłącznie ludzki obraz świata fizycznego. Realną rzeczywistość wirtualną, którą sami tworzymy. Reprezentację, która, jak powiada Christian Jarrett, „ma dużo więcej wspólnego z efektami specjalnymi niż ze spektaklem teatralnym”8.
Mózg to bardzo precyzyjnie skalibrowany organ przystosowany do odbierania i interpretowania tylko pewnych rodzajów bodźców. Jednocześnie nasz biologiczny osprzęt sensoryczny został tak zaprogramowany, że poza jego zasięgiem pozostaje ogromny zakres długości i częstotliwości fal. Wizualnie postrzegamy zaledwie maleńki wycinek świata. Odnajdujemy się jedynie w spektrum „światła widzialnego”, a więc w przedziale między trzysta osiemdziesiąt a siedemset osiemdziesiąt nanometrów. To mniej niż jedna dziesięciobilionowa wszystkich fal elektromagnetycznych, które rozciągają się między promieniami gamma a falami długimi9. Wąska specjalizacja receptorów oznacza, że wiele informacji na temat otoczenia jest dla nas zupełnie niedostępnych. I dobrze, bo zmysły wyewoluowały nie po to, by chłonąć wszystkie dostępne dane, ale takie, które mają „znaczenie przystosowawcze”. Takie, które są najbardziej użyteczne dla życia i przeżycia10. Właśnie dzięki temu radykalnemu zawężeniu możemy funkcjonować i nadawać znaczenie swojemu doświadczaniu świata. Wyobraźmy sobie tylko, że nasze uszy są czułe na wszystkie zakresy drgań, tak że słyszymy absolutnie każdy dźwięk. Bylibyśmy sparaliżowani nieustannymi bodźcami akustycznymi. Nie wytrzymalibyśmy tego nerwowo. Nieprzypadkowo więc mamy wgląd jedynie w niewielki fragment rzeczywistości. Funkcjonujemy w jej skrojonej na nasze potrzeby wersji.
Z drugiej strony wrażenia zmysłowe są nam niezbędne do życia. Co by się stało, gdybyśmy zostali całkowicie od nich odcięci? Wyobraźmy sobie człowieka zanurzonego w soli fizjologicznej o temperaturze własnego ciała, w kompletnej ciemności i ciszy. Nie docierają do niego żadne zapachy ani smaki, skórę pozbawiono doznań. Być może na początku odczuwałby błogi spokój. Być może doświadczałby tego, co niektórzy nazywają „medytacyjnym floatingiem” lub „powrotem do łona matki”11. Ale po około dwunastu godzinach pojawiłyby się pierwsze halucynacje. Nie bez powodu deprywację sensoryczną od dawna wykorzystywano jako dotkliwą i skuteczną formę tortur.
Indiańskie przysłowie głosi: „Igła spadła z sosny. Orzeł dostrzegł ją. Jeleń usłyszał. Niedźwiedź wywietrzył”12. Sposób doświadczania świata przez organizm zależy od tego, jakimi dysponuje on receptorami i jak odbierane przez nie bodźce interpretuje jego układ nerwowy. Na tle niektórych zwierząt rodzaj, zakres i głębia sygnałów rozpoznawanych przez homo sapiens nie zawsze wypadają imponująco. Próbkę tego, w co ewolucja mogłaby nas potencjalnie wyposażyć, a w co już wkrótce dzięki bioinżynierii człowiek najpewniej sam będzie się doposażał, pokazują przykłady ze świata fauny. Pszczoły, motyle i ważki widzą otoczenie w ultrafiolecie. Dzięki temu bezbłędnie odnajdują niewidzialne dla nas szlaki nektarowe „wymalowane” na wielu kwiatach. Ich środek intensywnie pochłania promieniowanie UV, zaś płatki je odbijają. Kontrast między słupkiem, pręcikami i dnem kwiatowym a płatkami precyzyjnie naprowadza owady na nektar i pyłek. Z perspektywy zwierząt rośliny są więc oznakowane niemal niczym lądowiska dla helikopterów13.
Niektóre gatunki węży, między innymi żmije, pytony czy boa, wyczuwają ciepło swoich ofiar za pomocą specjalnych wgłębień w skórze. Pozwala im to polować w ciemnościach. Wieloryby i słonie komunikują się za pomocą infradźwięków. Natomiast nietoperze mają wbudowany sonar, który działa podobnie jak ten używany przez marynarkę do namierzania okrętów podwodnych. Wysyłają szybki strumień świergotu o wysokiej częstotliwości, a następnie wykrywają i przetwarzają powracające echo. W ten sposób tworzą szczegółowy trójwymiarowy „obraz” otoczenia. Umożliwia im to szybkie latanie w labiryntach jaskiń, między drzewami i budynkami, unikanie drapieżników i polowanie na małe insekty. Tak jak dla człowieka, pisze Yuval Noah Harari,
każdy obiekt ma charakterystyczny kształt i kolor, tak w świecie nietoperzy każdy obiekt ma swój wzór echa. Nietoperz potrafi odróżnić smakowity gatunek ćmy od gatunku trującego na podstawie innego echa, jakie wraca do niego po odbiciu od delikatnych skrzydeł owadów14.
Zmysł echolokacji może jednak zostać zakłócony. Niektóre nocne motyle potrafią zmieniać kierunek odbicia świergotu nietoperzy. Emitują sygnały zagłuszające ich echosondę15. Dzięki takiemu mechanizmowi samoobrony mogą poruszać się w ich pobliżu, zupełnie „niczym niewidzialne dla radarów bombowce stealth”16. A skoro o tej technice wojskowej mowa, to podczas wojny w Zatoce Perskiej w 1990 roku pierwszą ofiarą amerykańskich „niewidzialnych” myśliwców F-117A padły właśnie nietoperze. Ich echolokatory po prostu nie namierzały maszyn, co było wymownym potwierdzeniem skuteczności technologii stealth. Pułkownik Barry Horne wspominał:
trzydzieści siedem samolotów F-117A stacjonowało w bazie powietrznej króla Chalida w odległym zakątku Arabii Saudyjskiej. […] Saudyjczycy dali nam doskonale wyposażoną bazę ze wzmocnionymi hangarami, do których nocą wlatywały ścigające owady nietoperze. Rano wokół samolotów znajdowaliśmy ich martwe ciała17.
Z kolei ptaki mają wewnętrzny kompas wykrywający ziemskie pole magnetyczne. Magnetyt daje im świadomość kierunkową, a więc orientację i umiejętność nawigowania, pomocną szczególnie podczas długodystansowych wędrówek. Magnetorecepcją posługuje się również bydło. Krowy ustawiają się na pastwisku w kierunku północno-południowym. Zaobserwowano też, że spłoszone sarny uciekają całym stadem, kierując się zwykle na północ lub południe. Wiadomo, że wrażliwość na pole magnetyczne Ziemi wykazują także między innymi: muchy, termity, pszczoły, ślimaki, ptaki, łososie, walenie i żółwie morskie18. Jak podejrzewają naukowcy, w świecie zwierząt zmysł magnetorecepcji może być zatem znacznie bardziej powszechny, niż sądzimy. Tymczasem pewne gatunki ryb i rekinów potrafią wykrywać pole elektryczne i jego zmiany, co ułatwia im orientację19. Zmysłem elektrorecepcji posługują się także delfiny, lokalizując na dnie morskim niewidoczną zdobycz. Natomiast pająki wykorzystują go do balonowania: na odpowiednio rozciągniętych i uniesionych przez wiatr niciach pokonują całkiem spore odległości20. Pszczoły zaś wychwytują polaryzację światła słonecznego, używając jej podczas nawigacji. Mrówki pustynne z kolei odnajdują drogę do gniazda dzięki swoistemu „kompasowi zapachowemu”. Ich wrażliwe czułki rozpoznają wskazówki olfaktoryczne21. Przykłady te można mnożyć.
Obce człowiekowi zwierzęce zmysły coraz bardziej inspirują. Grinderzy i freakowi transhumaniści próbują wyjść poza antropocentryczne ograniczenia i scalają elektronikę ze swoimi ciałami. Moon Ribas dosłownie zanurzyła się w nowych doznaniach. W 2013 roku ta katalońska tancerka wszczepiła sobie w okolice stóp implanty, które łączą się bezprzewodowo z internetowym systemem monitorowania wstrząsów sejsmicznych. Za każdym razem, kiedy w Japonii, Indonezji, na Hawajach, Filipinach czy gdziekolwiek indziej na świecie zadrży ziemia, Ribas odczuwa wibracje. Tym silniejsze, im większa skala wstrząsów. Artystka wykorzystuje to w spektaklu Waiting for Earthquake[W oczekiwaniu na trzęsienie ziemi]. Zaczyna tańczyć dopiero i tylko wtedy, kiedy wyczuje ruchy tektoniczne. Do ich intensywności dostosowuje choreografię. „Sejsmiczne paroksyzmy Ziemi” zamienia w cyborgiczną sztukę22. Porusza się, jak mówi, w duecie z samą planetą, która staje się aktywnym współtwórcą spektaklu. Po „sejsmicznym zmyśle” przyszła kolej na czujniki ruchu w formie kolczyków. Dzięki nim Ribas może z zamkniętymi oczami stwierdzić, czy ktoś porusza się w jej pobliżu, a jeśli tak, to w jakim kierunku. Implanty są kolejną odsłoną eksperymentów, które cyborgowa artystka zapoczątkowała jeszcze w 2008 roku, kiedy stworzyła niecodzienne, bo zintegrowane z prędkościomierzem rękawiczki pozwalające wyczuwać szybkość poruszających się w jej otoczeniu obiektów23.
W 2017 roku londyńska firma CyborgNest rozpoczęła sprzedaż urządzenia o nazwie North Sense. Jest to bioniczny kompas, który wykrywa, kiedy użytkownik zwraca się w kierunku północnego bieguna magnetycznego. Jak dotąd na ten wibrujący aparat nawigacyjny wielkości pudełka od zapałek, montowany na tytanowych kotwiczkach wszczepianych do kości mostka, zdecydowało się około trzystu osób. CyborgNest ma dalekosiężne cele. Chce, jak przyznaje jej współzałożyciel Liviu Babitz, „tworzyć, produkować i sprzedawać nowe zmysły”24. Firma proklamuje, że „dodanie kolejnych zmysłów uczyni cię bystrzejszym (smart) i pozwoli na bogatsze doświadczanie życia”25. Bystrzejsi – dzięki wszczepom i smart technologiom – ludzie, otoczeni i posługujący się coraz bardziej inteligentnymi urządzeniami, które stają się ich dodatkowymi instrumentami percepcji.
Skoro jednym z wiodących aspektów cyborgizacji będzie podkręcanie i rekonfigurowanie ludzkich zmysłów, to czy przyszłość należy do wojowników o rozszerzonych parametrach sensorycznych? Symptomatyczne, że aż dwa z czterech wskazanych przez ekspertów w raporcie Cyborg Soldier 2050 przykładów realnych technologii cyborgicznych dotyczą właśnie modyfikowania żołnierskich zmysłów: ich słuchu i wzroku26.
Zmysł słuchu zanurza cię w świecie jak żaden inny. Jest twoim poczuciem bycia w nim, esencjonalnie, w samym jego środku. Widzieć to obserwować, ale słyszeć to być spowitym.
Michael Chorost, Rebuilt27
Pod koniec XIX wieku odkryto, że pobudzenie prądem ucha wewnętrznego wywołuje wrażenie słyszenia. Któż mógł sobie wówczas wyobrazić, iż w całkiem niedalekiej przyszłości sztuczne stymulowanie nerwu słuchowego będzie częściowo przywracać utracony słuch? A jednak. W 1961 roku otolaryngolog William House stworzył implant ślimakowy, niesamowity mechanizm, genialny w swej konceptualnej prostocie. Oto przymocowany w okolicy ucha mikrofon wychwytuje dźwięki. Przekonwertowane na sygnały elektryczne są one przesyłane do nerwu słuchowego odpowiedzialnego za transmitowanie ich do mózgu. W ten sposób udaje się obejść uszkodzone ucho wewnętrzne lub środkowe. Współcześnie z implantów korzysta na świecie około pół miliona osób. Jedną z nich jest Michael Chorost, który w wyniku choroby stracił słuch, a następnie właśnie dzięki implantowi częściowo go odzyskał. W książce Rebuilt. My Journey Back to the Hearing World [Zrekonstruowany. Moja podróż powrotna do świata słyszących] opisał swoje doświadczenia z cudownego powrotu do świata dźwięków. Jego mózg stopniowo dostosowywał się do nowych bodźców. Cały proces przypominał nieco naukę języka obcego. Tyle tylko, że zamiast słownictwa, gramatyki czy akcentu uczył się rozpoznawać i interpretować określone wzorce sygnałów. Chorost zrozumiał, że „jego słuch nie został przywrócony. On został zastąpiony całkowicie nowym systemem opartym na zupełnie innych zasadach”28. Jego układ nerwowy zintegrował się z wszczepem. Inkorporowany przez ciało implant przestał być intruzem, a Chorost poczuł się cyborgiem:
Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu nauczyliśmy się współpracować jak jeden system, wzajemnie się w tym procesie przekształcając. Ja zaopatruję go w baterie litowo-żelazowe, on dostarcza mi elektrony. Ja zmieniłem jego oprogramowanie, on przemodelował moje dendryty w korze słuchowej. Nawzajem dosłownie się przeprogramowaliśmy29.
Przykład ten ilustruje „przejrzysty” charakter cyborgtechnologii. Są „przejrzyste”, bo doskonale synchronizują się z ciałem. Ich działanie staje się nieodczuwalne. Inaczej rzecz się ma z rozwiązaniami „nieprzejrzystymi”, które nie dopasowują się tak idealnie do organizmu i wymagają doraźnej lub nawet stałej obsługi30. Jednym słowem – nie są bioniczne. Pozostają raczej narzędziami, a w najlepszym wypadku zaawansowanymi urządzeniami peryferyjnymi.
Ponieważ rekonfigurowanie słuchu wiąże się z wysoce inwazyjnym zabiegiem, na początku obejmie ono tylko tych żołnierzy, którzy stracili go w wyniku uszkodzenia lub choroby. Będzie to więc transakcja wiązana: oni odzyskają sprawność sensoryczną, w dodatku nadludzko udoskonaloną, a siły zbrojne zyskają członków o wyjątkowych umiejętnościach. Dokładnie taki scenariusz, napisany na podstawie dostępnych już możliwości i dominujących trendów rozwojowych, znajdujemy w Cyborg Soldier 2050. Modyfikacja albo całkowite zastąpienie bionicznymi odpowiednikami kości ucha wewnętrznego i ślimaka obdarzą wojowników szerokim zakresem słuchu. Foniczne cyborgi będą mogły odbierać fale dźwiękowe o częstotliwościach od bardzo niskich do bardzo wysokich. Michael McAlpine, profesor inżynierii mechanicznej na Uniwersytecie w Minnesocie, którego laboratorium specjalizuje się w drukowaniu w 3D bionicznych organów, dowiódł, że można konstruować technoulepszone narządy. Kilka lat temu jego zespół wydrukował ucho, które odbierało muzykę w zakresach naturalnie niedostępnych dla ludzi. W artykule relacjonującym to osiągnięcie autorzy stwierdzili:
Ponieważ urządzenia sensoryczne i przetwarzające informacje opierają się na układach elektronicznych, hodowanie in vitro drukowanych hybrydowych struktur pozwala na rozwój „cyborgicznych organów”, które przewyższają biologiczne funkcjonalności, jakimi normalnie dysponuje człowiek31.
Obdarzeni supersłuchem wojownicy będą się swobodnie przestrajać na różne częstotliwości. Rozpoznając infra- i ultradźwięki, będą mogli identyfikować i śledzić obiekty emitujące lub odbijające fale akustyczne, które na razie pozostają poza naszym zasięgiem32. Inteligentne technologie akustyczne poprawią ich orientację przestrzenną, a zdolność precyzyjnego ustalania kierunku, z jakiego dochodzi dźwięk, ułatwi im namierzanie przeciwnika33. Staną się wyspecjalizowanymi bionicznymi receptorami zwiększającymi świadomość sytuacyjną swoich oddziałów.
Można sobie także wyobrazić foniczny implant wyposażony w funkcję odtwarzania melodii wprawiającej żołnierza w bojowy nastrój. Jak stwierdzili neurobiolodzy, percepcja muzyki angażuje „niemal każdy podsystem neuronalny”34. I właśnie fakt, że muzykę syntetyzujemy w całym mózgu, a nie w jakimś jednym jego obszarze, wyjaśnia, dlaczego wpływa ona na rozmaite aspekty naszego życia. Tłumaczy też, dlaczego „może wywoływać określone efekty psychologiczne na polu bitwy”35. A jednym z głównych celów, jakiemu na wojnie od wieków służyła muzyka, było ożywienie esprit de corps. Wojskowe melodie i utwory pokrzepiały ducha bojowego. Już prehistoryczni wojownicy, idąc do walki, śpiewali. Muzyka dostrajała też żołnierzy, zwiększając poczucie braterstwa, gdyż śpiewanie wzmacnia spójność grupową36. Od flecistów, którzy podążając za falangą starożytnych greckich hoplitów, wygrywali im rytm marszu, po kobziarzy, którzy pobudzali élan brytyjskich piechurów opuszczających okopy i ruszających do szturmu przez pas ziemi niczyjej na froncie zachodnim w 1917 roku. Od dźwięku werbli i bębnów wybijających miarowe tempo pochodu oddziałów armii napoleońskich na początku XIX wieku po wyzwalające przypływ adrenaliny heavymetalowe kawałki, którymi na początku XXI wieku karmili się przed akcją amerykańscy marines walczący z talibami w Afganistanie. Głośnym artystycznym symbolem wykorzystania muzyki bojowej jest pamiętna scena z filmu Czas Apokalipsy Francisa Forda Coppoli. Szarży amerykańskich helikopterów na wietnamską wioskę towarzyszy Cwał Walkirii. Fragment opery Ryszarda Wagnera puszczany jest z magnetofonu szpulowego na pokładzie jednego ze śmigłowców. W przyszłości zaawansowane neurofoniczne wszczepy mogłyby pełnić funkcję wewnętrznych audioodtwarzaczy. Wprost do mózgu, na życzenie albo na komendę, „odgrywałyby” szturmowe playlisty. Żołnierze sami tworzyliby swoje składanki lub, co bardziej prawdopodobne, odpowiednie utwory dobieraliby im ich algorytmiczni asystenci. Zresztą, skądinąd, pod koniec 2020 roku Elon Musk zapowiedział, że właśnie przesyłanie muzyki bezpośrednio do mózgu będzie jedną z funkcjonalności interfejsu neuronalnego, nad którym pracuje jego firma Neuralink37.
A skoro możliwe byłoby włączanie takiej wewnętrznej muzyki, to równie prawdopodobne byłoby też wyciszanie, a nawet całkowite wyłączanie niepożądanych dźwięków otoczenia. Modyfikacje ucha środkowego za pomocą odpowiednich wszczepów mogłyby tym samym zabezpieczać słuch przed zbyt intensywnym hałasem towarzyszącym działaniom zbrojnym, który czasami powoduje poważne, niekiedy nieodwracalne, uszkodzenia38. Za granicę bólu uznaje się natężenie dźwięku na poziomie stu dwudziestu decybeli, powyżej którego rośnie ryzyko urazów. Na przykład eksplozja pocisku przeciwczołgowego AT4 ma sto osiemdziesiąt siedem decybeli i chociaż trwa zaledwie sekundę, to bez odpowiedniej ochrony może spowodować trwałe pogorszenie słuchu. Najbardziej narażeni na takie urazy są żołnierze jednostek specjalnych. Zarówno podczas treningów, jak i operacji bojowych spędzają znacznie więcej czasu w huku, w warunkach ostrzału, eksplozji i wybuchów niż personel innych formacji39. W przyszłości zintegrowanie implantów z rozwijanymi współcześnie technologiami modyfikującymi i korygującymi dźwięk, na przykład wyciszającymi hałas i szum lub wzmacniającymi określone pasma fal, ułatwi rozróżnianie odgłosów w trudnych, pełnych zgiełku środowiskach operacyjnych. Tego typu „zewnętrzne” rozwiązania już istnieją – douszny taktyczny system łączności i ochrony (Tactical Communication and Protective System) analizuje docierające do żołnierza dźwięki, wzmacniając i wyostrzając zbyt ciche, a tłumiąc te szkodliwie głośne40.
Reszta tekstu dostępna w regularnej sprzedaży.
1STAR 21. Strategic Technologies for the Army of the Twenty-First Century, National Research Council, Washington, DC: The National Academies Press, 2001, s. 151, wszystkie tłumaczenia, jeśli nie wskazano inaczej, pochodzą od autora.
2 Sun Tzu, Sztuka wojny [w:] tegoż, Sun Pin, Sztuka wojny, tłum. D. Bakałarz, Gliwice: Helion, 2004, s. 60.
3 Sh. Weinberger, The Imagineers of War. The Untold Story of DARPA, the Pentagon Agency That Changed the World, New York: Vintage Books, 2017, s. 49–50, 107, 191–195; Ł. Kamieński, Farmakologizacja wojny. Historia narkotyków na polu bitwy, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2012, s. 243–299.
4 M. R. Khan, H. Mahfuz, Th. Leventouri, Effect of Strain Hardening on the Elastic Properties and Normalized Velocity of Hybrid UHMWPE-Nylon 6-SWCNT Nanocomposites Fiber, „Journal of Material Research” 2012, 27(20), s. 2657–2667; P. Tucker, One Step Closer to a Batsuit for Soldiers, „Defense One”, 4.02.2020, defenseone.com, bit.ly/3KpQMbL, dostęp: 20.01.2022.
5 Y. N. Harari, Homo deus. Krótka historia jutra, tłum. M. Romanek, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2018, s. 401.
6 P. W. Singer, A. Cole, Ghost Fleet. Następna wojna światowa, tłum. M. Antosiewicz, Warszawa: Bellona, 2017, s. 215–216.
7 Tamże, s. 327.
8Teva, Microchips Biotech Partner on Digital Drug Delivery Technology, „CenterWatch”, 22.06.2015, centerwatch.com, bit.ly/3qMvAVL, dostęp: 20.01.2022.
9 W. Ren i in., High-Performance Wearable Thermoelectric Generator with Self-Healing, Recycling, and Lego-Like Reconfiguring Capabilities, „Science Advances” 2021, 7(7), DOI: 10.1126/sciadv.abe0586; S. Park i in., Self-Powered Ultra-Flexible Electronics via Nano-Grating-Patterned Organic Photovoltaics, „Nature”, 26.09.2018, 561, s. 516–521.
10 Zob. Ł. Kamieński, Technologia i wojna przyszłości. Wokół nuklearnej i informacyjnej rewolucji w sprawach wojskowych, Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2009.
11 M. Eaglen, What is the Third Offset Strategy?, „Real Clear Defense”, 16.02.2016, realcleardefense.com, bit.ly/3FIPftN, dostęp: 20.01.2022.
12 A. Mehta, Work Outlines Key Steps in Third Offset Tech Development, „Defense News”, 14.12.2015, defensenews.com, bit.ly/3fIWuY1, dostęp: 20.01.2022; R. H. Latiff, Future War. Preparing for the New Global Battlefield, New York: Vintage Books, 2017, s. 25–26.
13 Cyt. za: I. Porche i in., Data Flood. Helping the Navy Address the Rising Tide of Sensor Information, Santa Monica, CA: RAND Corporation, 2014, s. III.
14 A. Cockburn, Kill Chain. The Raise of the High-Tech Assassins, New York: Henry Holt and Company, 2015, s. 255.
15 P. Virilio, S. Lotringer, Pure War. Twenty-Five Years Later, Los Angeles: Semiotext(e), 2008, s. 45; P. Virilio, Prędkość i polityka, Warszawa: Sic!, 2008, s. 66.
16 D. Simmons, Ilion, tłum. G. Komerski, Warszawa: Wydawnictwo Mag, 2015, s. 125.
17 C. Funk, B. Kennedy, E. Podrebarac Sciupac, U. S. Public Wary of Biomedical Technologies to ‘Enhance’ Human Abilities, Washington, DC: Pew Research Center, 26.07.2016, pewresearch.org, pewrsr.ch/3rwGxKg, dostęp: 20.01.2022.
18 A. Toynbee, Why I Dislike Western Civilization, „The New York Times”, 10.05.1964, nytimes.com, nyti.ms/3GNIgBh, dostęp: 20.01.2022.
19 J. Griffin, Homer on Life and Death, Oxford: Clarendon Press, 1980, s. 102.
20 J. Swift, On Poetry, 1733, cyt. za: A. Manguel, Homer. Iliada i Odyseja. Biografia, tłum. H. Jankowska, Warszawa: Wydawnictwo Muza, 2007, s. 138.
21 Homer, Iliada, tłum. K. Jeżewska, Warszawa: Prószyński i S-ka, 2005, XXI 566, XIII 324, s. 378, 233.
22 Tamże, XXI 214–221, s. 369.
23 Sun Tzu, Sztuka wojny, s. 121.
24 Homer, dz. cyt., XVII 210–211, s. 309.
25 J. Griffin, Homer, tłum. R. A. Sucharski, Warszawa: Prószyński i S-ka, 1999, s. 63.
26 Homer, dz. cyt., XX 97–100, s. 353.
27 S. Jordison, Achilles Is Brutal, Vain, Pitiless – and a True Hero, „The Guardian”, 16.02.2016, theguardian.com, bit.ly/3Kw2667, dostęp: 20.01.2022.
28 Homer, dz. cyt., XVII 569–570, s. 318.
29 D. J. Haraway, A Cyborg Manifesto. Science, Technology, and Socialist-Feminism in the Late Twentieth Century [w:] tejże, Simians, Cyborgs and Women. The Reinvention of Nature, New York: Routledge, 1991, s. 181.
30 E. Davis, TechGnoza. Mit, magia + mistycyzm w wieku informacji, tłum. J. Kierul, Poznań: Dom Wydawniczy Rebis, 2002, s. 165.
31 D. Simmons, dz. cyt.
32 Tamże, s. 62.
33 Tamże, s. 132.
34 Tamże, s. 119–120.
35 Tamże, s. 248.
36 Tamże, s. 667.
37 Tamże, s. 610.
38 Tamże, s. 119–120.
39 Tamże, s. 120.
40 A. Camus, Mit Syzyfa [w:] tegoż, Eseje, tłum. J. Guze, Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy, 1974, s. 194.
1 Arystoteles, O duszy [w:] tegoż, Dzieła wszystkie, tłum. P. Siwek, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2003, t. 3, s. 108.
2 Ch. Higgins, The Iliad and What It Can Still Tell Us About War, „The Guardian”, 30.10.2010, theguardian.com, bit.ly/3Af3wx8, dostęp: 20.01.2022.
3Matrix (1994), scen. i reż. Larry/Lana i Andy/Lilly Wachowski.
4 J. W. Kalat, Biologiczne podstawy psychologii, tłum. M. Binfer, A. Jarmocik, M. Kuniecki, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2020, s. 144, 155.
5 D. Eagleman, Mózg. Opowieść o nas, tłum. A. Wojciechowski, Poznań: Zysk i S-ka, 2018, s. 48, 60.
6 K. Nordengen, Mózg rządzi. Twój niezastąpiony narząd, tłum. M. Skoczko, Warszawa: Marginesy, 2018, s. 209.
7 Tamże, s. 209.
8 Ch. Jarrett, Mózg. 41 największych mitów, tłum. A. i M. Binderowie, Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2017, s. 270.
9 D. Eagleman, Mózg, dz. cyt., s. 70.
10 J. W. Kalat, dz. cyt., s. 187.
11 M. Gacyk, Zabawy w boga. Ludzie o magnetycznych palcach, Warszawa: Agora, 2020, s. 237.
12 Cyt. za: J. W. Kalat, dz. cyt., s. 187.
13 S. Papiorek i in., Bees, Birds and Yellow Flowers. Pollinator-Dependent Convergent Evolution of UV Patterns, „Plant Biology” 2016, 18(1), s. 45–55; zdjęcia kwiatów w ultrafiolecie zob. Flowers in Ultraviolet, zdjęcia Bjørna Rørsletta, naturfotograf.com/UV_flowers_list.html, dostęp: 20.01.2022.
14 Y. N. Harari, Homo deus. Krótka historia jutra, tłum. M. Romanek, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2018, s. 453.
15 D. Barrie, Supernawigatorzy. Jak zwierzęta odnajdują drogę, tłum. J. Gilewicz, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2020, s. 125.
16 Y. N. Harari, Homo deus, dz. cyt., s. 453.
17 Cyt. za: T. Newark, 50 bitew, które zmieniły bieg historii nowożytnej, Poznań: Wydawnictwo Kurpisz, 2002, s. 189.
18 E. Mitchell, Cattle Shown to Align North-South, „BBC News”, 25.08.2008, news.bbc.co.uk, bbc.in/33zK3M1, dostęp: 20.01.2022; D. Barrie, dz. cyt., s. 141, 188, 191, 207.
19 Tamże, s. 38.
20 E. L. Morley, D. Robert, Electric Fields Elicit Ballooning in Spiders, „Current Biology” 2018, 28(14), s. P2324–2330.e2; E. Yong, Spiders Can Fly Hundreds of Miles Using Electricity, „The Atlantic”, 5.07.2018, theatlantic.com, bit.ly/33ZhiYC, dostęp: 20.01.2022.
21 D. Barrie, dz. cyt., s. 57, 106.
22 M. Gacyk, dz. cyt., s. 208.
23Moon Ribas. The Cyborg Dancer Who Can Detect Earthquakes, „CNN Style”, 23.10.2018, edition.cnn.com, cnn.it/3tPKufz, dostęp: 20.01.2022; M. Ribas, Chip Implants to Enhance My Connection with the Planet, TEDxManchester, luty 2019,ted.com, bit.ly/3tQQuFc, dostęp: 20.01.2022; M. Ribas, Design Yourself. How to Connect with Nature Through Technology, TEDxPorto, kwiecień 2018, ted.com, bit.ly/3qTLuxE, dostęp: 20.01.2022.
24 L. Babitz, Internet of Things 2018, YouTube, 8.05.2018, youtu.be/z1RxV82TIxI, dostęp: 20.01.2022.
25The North Sense, CyborgNest, cyborgnest.net/northsense, dostęp: 11.10.2020.
26 P. Emanuel i in., Cyborg Soldier 2050. Human/Machine Fusion and the Implications for the Future of the DOD, CCDC CBC-TR-1599, U. S. Army Combat Capabilities Development Command Chemical Biological Center, Aberdeen Proving Ground, MD 2019.
27 M. Chorost, Rebuilt. My Journey Back to the Hearing World, Boston: Houghton Mifflin Harcourt, 2005, s. 9.
28 Tamże, s. 81.
29 Tamże, s. 156.
30 A. Clark, Natural-Born Cyborgs. Minds, Technologies, and the Future of Human Intelligence, Oxford: Oxford University Press, 2003, s. 37–38.
31 M. S. Mannoor i in., 3D Printed Bionic Ears, „Nano Letters” 2013, 13(6), s. 2635.
32 M. Kirchberger, F. A. Russo, Harmonic Frequency Lowering. Effects on the Perception of Music Detail and Sound Quality, „Trends in Hearing” 2016, 20, s. 1–12; F. Swain, Cyborgs. The Truth About Human Augmentation, „BBC Future”, 24.09.2014, bbc.com, bbc.in/3FXjbSV, dostęp: 20.01.2022; P. Emanuel i in., dz. cyt., s. 6.
33 R. Raisamo i in., Human Augmentation. Past, Present and Future, „International Journal of Human-Computer Studies” 2019, 131, s. 133; Sean O’Kane, Bose Made Earbuds That Act Like Hearing Aids, „The Verge”, 9.12.2016, theverge.com, bit.ly/3Iny1DY, dostęp: 20.01.2022; A. Schwartz, Boost Your Ears to Superhuman Levels with These Cyborg Ears, „Fast Company”, 24.06.2014, fastcompany.com, bit.ly/3nOli5m, dostęp: 20.01.2022.
34 D. J. Levitin, This Is Your Brain on Music. The Science of a Human Obsession, New York: Penguin, 2007, s. 7.
35 S. D. Driskill, Military Ethnomusicology. Understanding the Positive Impact of Music on the United States Military Within the American Society, praca magisterska, USMC Command and Staff College, Quantico, VA: Marine Corps University, 2010, s. 7.
36 M. Pagel, Wired for Culture. Origins of the Human Social Mind, New York: W. W. Norton & Company, 2012, s. 165.
37 A. Cuthbertson, Elon Musk Claims His Neuralink Chip Will Allow You to Stream Music Directly to Your Brain, „The Independent”, 21.07.2020, independent.co.uk, bit.ly/3Ir8UjI, dostęp: 20.01.2022.
38 P. Emanuel i in., dz. cyt., s. 7.
39 M. Roach, Grunt. The Curious Science of Humans at War, London: Oneworld, 2016, s. 58, 64.
40 J. Palca, Army’s Smart Earplug Damps Explosive Noise, But Can Enhance Whispers, „NPR”, 3.01.2016, npr.org, n.pr/3fQjYdO, dostęp: 20.01.2022; The Tactical Communication and Protective System (TCAPS), PEO Soldier, YouTube, 9.01.2014, youtu.be/B4JHB_Ntokc, dostęp: 20.01.2022.