Morze Filipińskie 1944 - Grzegorz Jeziorny - ebook

Morze Filipińskie 1944 ebook

Grzegorz Jeziorny

4,5
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Rankiem 15 czerwca 1944 roku adm. Soemu Toyoda nadał na okręty Floty Połączonej depeszę: „Od tej jednej bitwy zależy wzrost lub upadek Cesarstwa Japońskiego. Każdy winien uczynić, co w jego mocy”. Japońska flota płynęła na spotkanie okrętów amerykańskich, które zaatakowały Wyspy Mariańskie. Efektem była największa bitwa lotniskowców w historii, stoczona na Morzu Filipińskim 19‒20 czerwca. Nadzieje Japończyków na powstrzymanie amerykańskiej ofensywy zostały rozwiane w ciągu jednego dnia, który wśród lotników US Navy przeszedł do historii jako „wielki odstrzał indyków (czyli japońskich samolotów) na Marianach”. 19 czerwca flota japońska straciła także dwa duże lotniskowce.

Grzegorz Jeziorny, korzystając m.in. z dokumentów źródłowych, opisuje działania powietrzno-morskie na Pacyfiku w pierwszym półroczu 1944 roku. Starcie na Morzu Filipińskim przedstawia z perspektywy obu stron, wzbogacając narrację wspomnieniami uczestników wydarzeń. Zmagania toczyły się również na lądzie, dlatego czytelnik znajdzie w książce opisy amerykańskich desantów i zażartych walk na Marianach.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 354

Oceny
4,5 (4 oceny)
2
2
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wstęp

WSTĘP

Kam­pa­nia na Wyspach Mariań­skich, roz­po­częta przez woj­ska ame­ry­kań­skie w czerwcu 1944 roku, sta­no­wiła kolejny etap pochodu sił Sta­nów Zjed­no­czo­nych w kie­runku macie­rzy­stych wysp Japo­nii. Celem Ame­ry­ka­nów były zaję­cie Maria­nów i budowa lot­nisk dla bom­bow­ców stra­te­gicz­nych B-29. Samo­loty te, nazy­wane super­for­te­cami, miały pro­wa­dzić nisz­czące naloty na Wyspy Japoń­skie, ruj­nu­jąc prze­mysł i para­li­żu­jąc węzły komu­ni­ka­cyjne. Poprzez ataki na cele cywilne zamie­rzano także obni­żyć japoń­skiego ducha walki i zmu­sić prze­ciw­nika do bez­wa­run­ko­wej kapi­tu­la­cji. Od bomb B-29 zgi­nęły setki tysięcy Japoń­czy­ków. Kul­mi­na­cyj­nym punk­tem nalo­tów stra­te­gicz­nych było zrzu­ce­nie dwóch bomb ato­mo­wych na Hiro­szimę i Naga­saki. Co warto dodać, samo­loty, które wyko­nały te zabój­cze ude­rze­nia, wystar­to­wały wła­śnie z wyspy Tinian, będą­cej czę­ścią archi­pe­lagu Wysp Mariań­skich.

Poli­tycz­nym aspek­tem ope­ra­cji Mariań­skiej było odbi­cie przez Ame­ry­ka­nów (po raz pierw­szy od początku zma­gań na Pacy­fiku) terenu zamor­skiego USA zaję­tego przez Japo­nię po 7 grud­nia 1941 roku – wyspy Guam1.

Ope­ra­cja „Fora­ger”, bo taki kryp­to­nim nosił plan zaję­cia Maria­nów (i wysp Palau), spro­wo­ko­wała do inter­wen­cji Japoń­ską Mary­narkę Wojenną – Nip­pon Kaigun (japoń­ska Ope­ra­cja „A-gō”). W rezul­ta­cie doszło do wymiany cio­sów mię­dzy lot­ni­skow­cami obu flot, zwa­nej na Zacho­dzie bitwą na Morzu Fili­piń­skim (ang. Bat­tle of the Phi­lip­pine Sea), a w Japo­nii – bitwą o Mariany (jap. マリアナ沖海戦, Mariana oki kaisen). Bitwa ta pozo­staje nie­jako w cie­niu wyda­rzeń spod Midway czy Leyte. Histo­rycy poświę­cają znacz­nie mniej uwagi wyda­rze­niom z czerwca 1944 roku, mimo że star­cie lot­ni­skow­ców na zachód od Maria­nów było naj­więk­szą bitwą pomię­dzy okrę­tami lot­ni­czymi w histo­rii. Łącz­nie po obu stro­nach wal­czyły w niej 24 lot­ni­skowce floty i lek­kie (w poprzed­nim star­ciu lot­ni­skow­ców koło Wysp Santa Cruz w paź­dzier­niku 1942 roku było ich sześć), które miały na pokła­dach razem ponad 1300 samo­lo­tów. Po zakoń­cze­niu zma­gań japoń­skie lot­nic­two pokła­dowe w zasa­dzie prze­stało ist­nieć, odgry­wa­jąc do końca wojny dru­go­rzędną rolę (np. pod­czas bitwy koło przy­lądka Engańo – epi­zodu starć w Zatoce Leyte).

W Pol­sce bitwa na Morzu Fili­piń­skim nie docze­kała się jak dotąd mono­gra­fii. Zbi­gniew Fli­sow­ski poświę­cił temu eta­powi wojny ponad 50 stron dru­giego tomu Burzy nad Pacy­fi­kiem2, która była roz­wi­nię­ciem wcze­śniej wyda­nej pracy Ku Morzu Fili­piń­skiemu3. Walki powietrzno-mor­skie w pobliżu Maria­nów sze­roko opi­sał Zbi­gniew J. Krala4. Warto rów­nież wymie­nić pol­skie tłu­ma­cze­nie ósmego tomu monu­men­tal­nego dzieła Samu­ela E. Mori­sona5. Oma­wia­nej bitwie poświę­cony został także numer spe­cjalny cza­so­pi­sma „Morze, Statki i Okręty”6.

Lite­ra­tura anglo­ję­zyczna na ten temat jest zde­cy­do­wa­nie bogat­sza. Bitwę tę przed­sta­wili ame­ry­kań­scy bada­cze, m.in. David Dick­son7, Wil­liam Y’Blood8 i Bar­rett Til­l­man9. W języku japoń­skim star­cie na Morzu Fili­piń­skim opi­sane jest w 12. tomie Sen­shi Sōsho (Ofi­cjal­nej histo­rii wojny, jap. 戦史叢書)10. Bada­jąc tytu­łowe zagad­nie­nie, nie można rów­nież pomi­nąć mono­gra­fii autor­stwa Manabu Kawa­sa­kiego11.

Nie­oce­nio­nymi mate­ria­łami, obfi­cie wyko­rzy­sta­nymi pod­czas pisa­nia tej książki, są doku­menty źró­dłowe, do któ­rych należą raporty bojowe okrę­tów i grup lot­ni­czych US Navy i ana­lizy. Pozy­ska­łem je głów­nie z Admi­ni­stra­cji Archi­wum Naro­do­wego i Doku­men­tów (ang. Natio­nal Archi­ves and Records Admi­ni­stra­tion, w skró­cie NARA), a także z archi­wum Wydziału Histo­rycz­nego Pie­choty Mor­skiej Sta­nów Zjed­no­czo­nych (ang. Uni­ted Sta­tes Marine Corps History Divi­sion). Liczne są rów­nież japoń­skie doku­menty źró­dłowe pocho­dzące z Japoń­skiego Archi­wum Naro­do­wego, w sek­cji Japoń­skiego Cen­trum Doku­men­tów Histo­rii Azji (ang. Japan Cen­ter for Asian Histo­ri­cal Records, w skró­cie JACAR), które ze względu na barierę języ­kową zostały wyko­rzy­stane przeze mnie w bar­dzo wąskim zakre­sie.

Naj­ob­szer­niej­szą i kom­plek­sową pracą na temat walk lądo­wych na Wyspach Mariań­skich jest dzieło Phi­lipa A. Crowla Cam­pa­ign in the Maria­nas12.

Celem niniej­szej pracy jest przy­bli­że­nie przy­czyn, prze­biegu, skut­ków i cha­rak­te­ry­styki walk toczo­nych na wodzie i w powie­trzu w rejo­nie Morza Fili­piń­skiego w czerwcu 1944 roku. Skró­towo przed­sta­wi­łem także walki lądowe na Wyspach Mariań­skich, aby zazna­jo­mić Czy­tel­nika z kon­tek­stem zma­gań na tym obsza­rze. Opis wyda­rzeń tego okresu roz­sze­rzy­łem o wybrane rajdy lot­ni­skow­ców ame­ry­kań­skich z pierw­szego pół­ro­cza 1944 roku.

Praca składa się ze wstępu, z czte­rech roz­dzia­łów i zakoń­cze­nia. W roz­dziale pierw­szym przed­sta­wiona została sytu­acja stra­te­giczna w pierw­szym pół­ro­czu 1944 roku, plany ofen­sywne i obronne oraz cha­rak­ter pacy­ficz­nego teatru dzia­łań wojen­nych. We wpro­wa­dze­niu do czerw­co­wych wyda­rzeń 1944 roku skró­towo opi­sa­łem rajdy ame­ry­kań­skiego zespołu ope­ra­cyj­nego (Task Force 58) na japoń­skie bazy w stre­fie Morza Fili­piń­skiego, które odbyły się nieco wcze­śniej, w okre­sie od lutego do maja. Roz­dział drugi nawią­zuje do dzia­łań powietrzno-mor­skich i lądo­wych w ramach Ope­ra­cji „Fora­ger”, do momentu decy­du­ją­cego star­cia mor­skiego. Cen­tralną czę­ścią pracy jest roz­dział trzeci, który przed­sta­wia kul­mi­na­cyjne wyda­rze­nie tego etapu wojny – dwu­dniową bitwę na Morzu Fili­piń­skim. Roz­dział czwarty prze­nosi nas na ląd, kon­kret­nie na wyspy Saipan, Tinian i Guam. Pracę wień­czą pod­su­mo­wa­nie Ope­ra­cji „Fora­ger” i próba odpo­wie­dzi na pyta­nie, czy Japo­nia mogła ode­przeć ame­ry­kań­ską ofen­sywę.

Uzu­peł­nie­niem pod­sta­wo­wych wia­do­mo­ści są załącz­niki ze szcze­gó­ło­wymi wyka­zami wal­czą­cych sił, cha­rak­te­ry­styką wybra­nych okrę­tów i samo­lo­tów oraz z innymi wybra­nymi infor­ma­cjami.

Wyda­rze­nia w niniej­szej pracy przed­sta­wione są w cza­sie miej­sco­wym. Wyją­tek sta­nowi rela­cja z bitwy 19 i 20 czerwca, którą opi­sa­łem z per­spek­tywy obu stron według czasu wła­ści­wego dla Maria­nów (UTC+10). Więk­sze odle­gło­ści są podane tra­dy­cyj­nie w milach mor­skich (Mm), pozo­stałe w metrach. Pręd­kość okrę­tów pozo­staje ozna­czona w węzłach (milach mor­skich na godzinę).

W książce wymie­nione są okręty: „Hor­net”, „Lan­gley”, „Lexing­ton”, „Wasp” i „York­town”. Są to lot­ni­skowce typu Essex i nie należy mylić ich z jed­nost­kami o tych samych nazwach, zato­pio­nymi w 1942 roku.

Do opisu ame­ry­kań­skich bata­lio­nów, wal­czą­cych na lądzie, sto­so­wa­łem skró­cony zapis (np. 1/8 to 1. bata­lion 8. pułku).

Nazwy japoń­skie zapi­sa­łem alfa­be­tem łaciń­skim, zgod­nie z trans­kryp­cją Hep­burna. Przy pisa­niu imion i nazwisk osób japoń­skich celowo pomi­ną­łem azja­tycką tra­dy­cję poda­wa­nia naj­pierw nazwi­ska, korzy­sta­jąc z kolej­no­ści powszech­nie przy­ję­tej na Zacho­dzie (imię i nazwi­sko).

Czuję się zobo­wią­zany podzię­ko­wać wszyst­kim, któ­rzy w jaki­kol­wiek spo­sób przy­czy­nili się do powsta­nia tej książki. W pierw­szej kolej­no­ści pra­gnę gorąco podzię­ko­wać Micha­łowi Pieg­zi­kowi, bez któ­rego to opra­co­wa­nie nie mia­łoby szansy zaist­nieć. Wie­lo­go­dzinne, pasjo­nu­jące roz­mowy z Micha­łem prze­ko­nały mnie do stwo­rze­nia tej pracy. Pomoc udzie­lona przez niego na eta­pie badań, redak­cji czy tłu­ma­cze­niu infor­ma­cji z języka japoń­skiego jest nie­oce­niona i moja wdzięcz­ność jest trudna do wyra­że­nia w kilku sło­wach.

Dzię­kuję wydaw­nic­twu Bel­lona, szcze­gól­nie Panu Redak­to­rowi Bogu­sła­wowi Kubi­szowi za udzie­lone zaufa­nie oraz za pomoc w wyda­niu książki. Na słowa podzię­ko­wa­nia zasłu­guje także Ste­phen Coode, który pomógł w uzy­ska­niu doku­men­tów źró­dło­wych na temat 3. Dywi­zji Pie­choty Mor­skiej.

Na koniec chcę wyra­zić wdzięcz­ność dwóm naj­bliż­szym mi oso­bom – mojej żonie Agnieszce oraz synowi Fran­kowi. Dzię­kuję Wam za cier­pli­wość i zro­zu­mie­nie tego, że pod­czas pracy nad książką poświę­ca­łem Wam mniej czasu niż zazwy­czaj. Kochani, Wasza miłość, pozy­tywne nasta­wie­nie, entu­zjazm oraz wspar­cie udzie­lone pod­czas pisa­nia spra­wiło, że two­rze­nie książki stało się dużo łatwiej­sze.

Świd­nica, 2023 rok

Rozdział I. Środkowy Pacyfik – pierwsze półrocze 1944 roku

ROZ­DZIAŁ I ŚROD­KOWY PACY­FIK – PIERW­SZE PÓŁ­RO­CZE 1944 ROKU

Morze Filipińskie i Wyspy Mariańskie

Morze Fili­piń­skie (ang. Phi­lip­pine Sea, jap. フィリピン海, Firi­pin Kai) jest morzem otwar­tym, poło­żo­nym w zachod­niej czę­ści Pacy­fiku. Jego gra­ni­cami są: od zachodu Fili­piny i Taj­wan, od pół­nocy Wyspy Japoń­skie, od wschodu Wyspy Oga­sa­wara (hist. Bonin) i Wyspy Mariań­skie, a od połu­dnia – wyspy Hal­ma­hera, Yap, Palau i Uli­thi. Jest to obszar czę­stego wystę­po­wa­nia taj­fu­nów.

Odle­głość mię­dzy zachod­nim skra­jem morza (Fili­piny) a wschod­nim (Mariany) wynosi około 1550 mil mor­skich (2500 km). Nato­miast dystans z pół­nocy na połu­dnie pomię­dzy Zatoką Kago­shima (wyspa Kiu­siu w Japo­nii) a wyspami Palau to około 1700 Mm (2700 km). Powierzch­nia tego morza to około 5,7 miliona km2; jest to dru­gie pod wzglę­dem wiel­ko­ści morze naszej pla­nety. Dno Morza Fili­piń­skiego jest bar­dzo zróż­ni­co­wane ze względu na dużą aktyw­ność tek­to­niczną w tym rejo­nie. W kon­se­kwen­cji na obsza­rze tym znaj­duje się naj­ni­żej poło­żone miej­sce na Ziemi: Rów Mariań­ski (około 11 000 m p.p.m.), leżący na styku dwóch płyt tek­to­nicz­nych: fili­piń­skiej i pacy­ficz­nej. Na wschód od Fili­pin zlo­ka­li­zo­wana jest druga głę­bia – Rów Fili­piń­ski (mak­sy­malna głę­bo­kość około 10 500 m p.p.m.).

Pierw­szą eks­pe­dy­cją kul­tury zachod­niej, która poko­nała to morze, była wyprawa dookoła świata zor­ga­ni­zo­wana przez Fer­dy­nanda Magel­lana. Morze Fili­piń­skie zawdzię­cza swoją nazwę wła­śnie por­tu­gal­skiemu żegla­rzowi, który oddał cześć hisz­pań­skiemu kró­lowi Fili­powi II, któ­remu Magel­lan słu­żył.

Archi­pe­lag Wysp Mariań­skich, poło­żony na połu­dniowo-zachod­niej czę­ści Oce­anu Spo­koj­nego, składa się z pięt­na­stu wysp, w więk­szo­ści pocho­dze­nia wul­ka­nicz­nego. Wyspy są uło­żone w łuk dłu­go­ści 450 mil mor­skich w osi pół­noc-połu­dnie.

Dzie­sięć z nich jest od dawna nie­za­miesz­ka­nych. Wyspa Pagan, mimo histo­rycz­nie licz­nej popu­la­cji, w 1981 roku została ewa­ku­owana z powodu wybu­chu wul­kanu13. Liczne osad­nic­two ludz­kie znaj­duje się na naj­więk­szych wyspach archi­pe­lagu: naj­bar­dziej wysu­nię­tej na połu­dnie, a jed­no­cze­śnie naj­więk­szej wyspie Guam i na Saipa­nie, Tinia­nie oraz Rota. Na Maria­nach znaj­duje się sze­reg czyn­nych wul­ka­nów.

Wyspy Mariań­skie zostały odkryte przez wyprawę Fer­dy­nanda Magel­lana 6 marca 1521 roku. Magel­lan ochrzcił archi­pe­lag mia­nem Las Islas de los Ladro­nes (Wyspy Zło­dziei)14, ponie­waż tubylcy wynie­śli sporo rze­czy z jego statku, Obecną nazwę nadali wyspom jezu­iccy misjo­na­rze. Jeden z nich, Louis de Sanvi­to­res, w 1668 roku nazwał archi­pe­lag Maria­nami na cześć kró­lo­wej Marianny (Marii Anny) Habs­burg, żony króla Hisz­pa­nii – Filipa IV. Jezu­ici nawra­cali na kato­li­cyzm rdzenną lud­ność – Cza­morro.

Po woj­nie ame­ry­kań­sko-hisz­pań­skiej (1898) wyspa Guam (wraz z Fili­pi­nami i Por­to­ryko) prze­szła w posia­da­nie Sta­nów Zjed­no­czo­nych, a pozo­stałe wyspy archi­pe­lagu zostały przez Hisz­pa­nię sprze­dane Niem­com15.

Po porażce Nie­miec w pierw­szej woj­nie świa­to­wej w 1919 roku Liga Naro­dów nadała Japo­nii man­dat do spra­wo­wa­nia wła­dzy nad czter­na­stoma wyspami archi­pe­lagu Maria­nów, czyli wszyst­kich oprócz Guam.

Rys. 1. Szkic geo­gra­ficzny Morza Fili­piń­skiego.

Obec­nie wszyst­kie Wyspy Mariań­skie pod­le­gają jurys­dyk­cji Sta­nów Zjed­no­czo­nych jako tery­to­ria nie­in­kor­po­ro­wane: Guam zacho­wało swoją nazwę, pod­czas gdy pozo­stałe wyspy two­rzą tery­to­rium zor­ga­ni­zo­wane, pod nazwą Wspól­noty Maria­nów Pół­noc­nych (ang. Nor­thern Maria­nas Com­mon­we­alth).

Wyspy Mariań­skie znaj­dują się w stre­fie kli­matu tro­pi­kal­nego. Wil­got­ność powie­trza oscy­luje tu wokół 80%, a śred­nia roczna tem­pe­ra­tura wynosi 26–28°C, z bar­dzo małymi waha­niami, o któ­rych wspo­mina nawet Księga Rekor­dów Guin­nessa16. Wystę­pują tu dwie pory roku: sucha (od grud­nia/stycz­nia do czerwca/lipca) i desz­czowa (od lipca do listo­pada/grud­nia). Na obsza­rze Maria­nów domi­nują pasaty z kie­run­ków pół­nocno-wschod­niego i wschod­niego. Miało to spore zna­cze­nie dla ope­ra­cji lot­ni­skow­ców w tym rejo­nie, jak prze­ko­namy się z tre­ści książki. Archi­pe­lag ten jest dość czę­sto nawie­dzany przez taj­funy.

Odle­gło­ści z Saipanu do wybra­nych miejsc są nastę­pu­jące17:

• Davao (Fili­piny) – 1300 mil mor­skich,

• Guadal­ca­nal (Wyspy Salo­mona) – 1750 Mm,

• Iwo Jima (Wyspy Kazan) – 650 Mm,

• Majuro (Wyspy Mar­shalla) – 1600 Mm,

• Oahu (Hawaje) – 3240 Mm,

• Palau – 800 Mm,

• Tawi Tawi – 1650 Mm,

• Tokio – 1300 Mm,

• Truk – 600 Mm,

• Yap – 570 Mm.

Wszyst­kie wyspy, na któ­rych mieli lądo­wać Ame­ry­ka­nie (Guam, Saipan, Tinian), są oto­czone rafami kora­lo­wymi, przez co nawi­ga­cja więk­szymi okrę­tami w bez­po­śred­nim sąsiedz­twie wyspy jest trudna i ryzy­kowna. Same wyspy pokryte są w więk­szo­ści gęstą, tro­pi­kalną roślin­no­ścią, spo­wal­nia­jącą marsz i miej­scami unie­moż­li­wia­jącą poru­sza­nie się pojaz­dów mecha­nicz­nych. Na Saipa­nie i Tinia­nie w 1944 roku było sporo pól upraw­nych trzciny cukro­wej (Saipan 70% i Tinian około 90% powierzchni wyspy).

Poło­że­nie Wysp Mariań­skich czyni je obiek­tami o klu­czo­wym zna­cze­niu stra­te­gicz­nym. Kon­tro­lu­jąc Mariany, Japoń­czycy posia­dali bazę tran­zy­tową dla samo­lo­tów prze­la­tu­ją­cych z Japo­nii do Truk i innych baz na połu­dnio­wym Pacy­fiku. Samo­loty z lot­nisk mogły osła­niać wewnętrzne linie trans­por­towe. Wyspy mogły rów­nież słu­żyć jako przy­stań dla okrę­tów. Ame­ry­ka­nie chcieli zdo­być Mariany, aby posy­łać nad Japo­nię bom­bowce B-29 i usta­no­wić wysu­niętą bazę dla okrę­tów pod­wod­nych ope­ru­ją­cych w pobliżu jej wysp macie­rzy­stych.

Guam

Wyspa Guam to naj­więk­sza spo­śród Wysp Mariań­skich (544 km2). Jest naj­bar­dziej wysu­niętą na połu­dnie wyspą archi­pe­lagu. Jej mak­sy­malna dłu­gość to 50 km, a sze­ro­kość 19 km. Pół­nocna część wyspy ma cha­rak­ter pła­sko­wyżu, ze śred­nią wyso­ko­ścią około 150 m n.p.m. Na połu­dniowo-zachod­nim frag­men­cie Guam znaj­dują się wyż­sze wzgó­rza pocho­dze­nia wul­ka­nicz­nego, z naj­wyż­szymi szczy­tami: Lam­lam (406 m n.p.m.) i Bola­nos (378 m n.p.m.).

Przed wybu­chem wojny na Guam znaj­do­wały się jedy­nie nie­wiel­kie obiekty obronne. Rząd USA uznał, że nie jest moż­liwa dłu­go­trwała obrona czy też wysła­nie odsie­czy dla wyspy. Od 8 grud­nia 1941 roku wyspa była bom­bar­do­wana przez samo­loty wroga. 10 grud­nia japoń­scy żoł­nie­rze wylą­do­wali na Guam, zaj­mu­jąc go po sym­bo­licz­nym opo­rze małego ame­ry­kań­skiego gar­ni­zonu. W trak­cie oku­pa­cji, głów­nie dzięki przy­mu­so­wej pracy miej­sco­wej lud­no­ści, Japoń­czycy zbu­do­wali lot­ni­sko na pół­wy­spie Orote, w zachod­niej czę­ści Guam. Nie­da­leko tego lot­ni­ska poło­żony był port Apra, w któ­rym mogły sta­cjo­no­wać nawet duże okręty. W środ­ko­wej czę­ści wyspy znaj­do­wało się lot­ni­sko Tiyan (nazwane przez Ame­ry­ka­nów Agańa Field), zbu­do­wane w 1943 roku. Wyspę pokry­wała gęsta roślin­ność, która utrud­niała poru­sza­nie się, a drogi musiały być regu­lar­nie udraż­niane z zara­sta­ją­cych je traw.

Saipan

Saipan jest wyspą mak­sy­mal­nej dłu­go­ści 23 km i sze­ro­ko­ści 8 km. Jej powierzch­nia to 115 km2. Naj­wyż­szym punk­tem na wyspie jest poło­żony w cen­trum szczyt góry Tapo­chau (wyso­kość 474 m n.p.m.), z któ­rego jest dosko­nały widok na całą wyspę. Na pół­noc­nym krańcu znaj­dują się wyso­kie klify, z któ­rych po prze­gra­nej bitwie o Saipan setki miej­sco­wych miesz­kań­ców popeł­niło samo­bój­stwo.

Dwie naj­więk­sze miej­sco­wo­ści na wyspie to Gara­pan i Cha­ran Kanoa, znaj­du­jące się na zachod­nim brzegu wyspy. W 1944 roku było tam jedno czynne lot­ni­sko: zbu­do­wane w 1934 roku Aslito (obec­nie Saipan Inter­na­tio­nal Air­port) w połu­dniowo-wschod­niej czę­ści Saipanu. Sta­no­wiło ono pod­sta­wowy cel ame­ry­kań­skiego desantu. Ponadto ist­niały tam dwa nie­do­koń­czone pasy star­towe: jeden na pół­noc­nym skraju, nie­da­leko Marpi Point, a drugi na pół­noc od Cha­ran Kanoa. Warto rów­nież wspo­mnieć o nie­du­żym por­cie w pobliżu miej­sco­wo­ści Tana­pag18.

Tinian

Pomię­dzy Saipa­nem i Guam leży mająca około 101 km2 wyspa Tinian. Mie­rzy ona około 16 km dłu­go­ści i 8 km sze­ro­ko­ści. Więk­szość jej powierzchni to poło­żony około 60 m n.p.m. pła­sko­wyż, z naj­więk­szymi wznie­sie­niami Maga (163 m n.p.m.) i Lasso (161 m n.p.m). Wzgó­rza znaj­dują się rów­nież na połu­dnio­wym wscho­dzie Tinianu19. Jedyną więk­szą miej­sco­wo­ścią jest San Jose (w 1944 roku Tinian Town) na połu­dniowo-zachod­nim wybrzeżu.

W 1944 roku były tam trzy funk­cjo­nu­jące pasy star­towe: pasy nr 1 (Ushi Air­field) i nr 3 w pół­noc­nej czę­ści, w pobliżu Ushi Point, oraz nr 2 na zachod­nim wybrzeżu (obec­nie jest to Tinian Inter­na­tio­nal Air­port). Czwarty pas star­towy, w pobliżu Tinian Town, nie został przez Japoń­czy­ków ukoń­czony do czasu desantu ame­ry­kań­skiego.

Sytuacja strategiczna Japonii

W 1944 roku sytu­acja Japo­nii sta­wała się coraz gor­sza. Wojna w Chi­nach i Bir­mie (dzi­siej­sza Mjanma) była daleka od roz­strzy­gnię­cia i anga­żo­wała więk­szość sił armii. Na Pacy­fiku obszar kon­tro­lo­wany przez Kraj Wscho­dzą­cego Słońca kur­czył się wraz z kolej­nymi ofen­sy­wami ame­ry­kań­skimi. Lot­nic­two, zarówno armii, jak i mary­narki, pono­siło wiel­kie, trudne do uzu­peł­nie­nia straty. O ile prze­mysł pro­du­ko­wał sporo samo­lo­tów, o tyle uby­tek załóg nie mógł być zni­we­lo­wany z powodu spe­cy­ficz­nego sys­temu szko­le­nia per­so­nelu. Lot­nic­two pokła­dowe, prze­nie­sione do baz lądo­wych, ponio­sło pod­czas walk o Guadal­ca­nal (m.in. Ope­ra­cja „I-gō”, jap. I-gō saku­sen) i obrony „Bariery Bismarcka” duże straty. W ramach Ope­ra­cji „Ro-gō” (jap. Ro-gō saku­sen), adm. Koga roz­ka­zał prze­su­nąć 82 Zera, 6 Judy, 45 Val i 40 Kate z lot­ni­skow­ców „Shōkaku”, „Zuikaku” i „Zuihō” (co nastą­piło 1 listo­pada 1943 roku), dla wzmoc­nie­nia dys­po­nu­ją­cej około 200 samo­lo­tami 11. Floty Powietrz­nej (jap. 航空艦隊, Kōkū Kan­tai) z dowódz­twem w Rabaulu. Dwa­na­ście dni póź­niej, po zakoń­cze­niu ope­ra­cji, ze 173 samo­lo­tów pokła­do­wych zostały zale­d­wie 52, w tym sześć Kate20. Lot­ni­skowce, wyłą­czone z walki, pozo­sta­wały w por­tach i cze­kały na uzu­peł­nie­nia. Tre­ning następ­ców, oprócz nie­wy­dol­nego sys­temu szko­le­nia, kom­pli­ko­wała coraz trud­niej­sza sytu­acja z zaopa­trze­niem w paliwo. Wyspy macie­rzy­ste nie były jesz­cze zagro­żone, ale odczu­wały nie­do­bory surow­ców, ponie­waż trans­port mor­ski był w coraz więk­szym stop­niu para­li­żo­wany przez ame­ry­kań­skie okręty pod­wodne. Prze­mysł japoń­ski zaś, nawet gdyby miał wszyst­kie potrzebne surowce, nie mógł się rów­nać z indu­strialną potęgą Sta­nów Zjed­no­czo­nych.

Dys­pro­por­cję w poten­cjale prze­my­sło­wym dobrze obra­zuje poziom pro­duk­cji samo­lo­tów bojo­wych. Japoń­skie woj­ska otrzy­mały ich naj­wię­cej w 1944 roku, ale i tak była to jedna trze­cia tego, co pro­du­ko­wały ame­ry­kań­skie fabryki.

1941

1942

1943

1944

Wypro­du­ko­wane samo­loty bojowe

3180

6335

13 406

21 058

Tabela 1. Pro­duk­cja samo­lo­tów bojo­wych w Japo­nii w okre­sie 1941–1944. Źró­dło: USSBS – The Japa­nese Air­craft Indu­stry, s. 1.

Kon­struk­to­rzy japoń­scy zda­wali sobie sprawę z rosną­cej prze­wagi ilo­ścio­wej i tech­no­lo­gicz­nej Ame­ry­ka­nów. Cesar­scy pro­jek­tanci pro­wa­dzili prace nad nowymi typami samo­lo­tów pokła­do­wych, mają­cych zastą­pić sto­so­wane od początku wojny maszyny.

Aichi D3A (jap. 九九式艦上爆撃機kyū kyū-shiki kanjō baku­ge­kiki; pol. bom­bo­wiec pokła­dowy Typ 99; ame­ry­kań­skie ozna­cze­nie kodowe Val) – bom­bo­wiec nur­ku­jący ze sta­łym pod­wo­ziem; przy­czy­nił się do zato­pie­nia wielu alianc­kich okrę­tów w począt­ko­wym okre­sie wojny (m.in. krą­żow­niki „Corn­wall” i „Dor­set­shire”, lot­ni­sko­wiec „Her­mes”), ale już pod­czas zma­gań o Guadal­ca­nal pono­sił spore straty. W jego miej­sce został wpro­wa­dzony obie­cu­jący, szy bki bom­bo­wiec nur­ku­jący D4Y (jap. 彗星Suisei; pol. Kometa; kod aliancki Judy), pro­du­ko­wany przez Tech­niczny Zakład Zbro­je­niowy Lot­nic­twa Mary­narki w Yoko­suce. Pro­blemy tech­niczne opóź­niły wej­ście maszyny do służby – testy wyka­zały, że pod­czas nur­ko­wa­nia nad­wy­rę­żona zostaje kon­struk­cja skrzy­deł. Do czasu wyeli­mi­no­wa­nia tych pro­ble­mów D4Y był wyko­rzy­sty­wany jako samo­lot roz­po­znaw­czy, po raz pierw­szy pod­czas bitwy o Midway z pokładu lot­ni­skowca „Sōryū” (wer­sja D4Y1-C). W 1944 roku pro­blemy zostały roz­wią­zane i bom­bo­wiec został wpro­wa­dzony na pokłady japoń­skich lot­ni­skow­ców. Wadą tego samo­lotu były duża pręd­kość startu i lądo­wa­nia, co ogra­ni­czało moż­li­wo­ści jego uży­cia z pokła­dów lek­kich lot­ni­skow­ców.

Wymo­gów pola walki w 1944 roku nie speł­niał pod­sta­wowy bom­bo­wiec tor­pe­dowy Naka­jima B5N (jap. 九七式艦上攻撃機kyū nana-shiki kanjō kōgekiki; pol. pokła­dowy bom­bo­wiec tor­pe­dowy Typ 97; kod aliancki Kate). Oddał on nie­oce­nione usługi pod­czas bitew lot­ni­skow­ców w 1942 roku (udział w zato­pie­niu lot­ni­skow­ców: „Lexing­ton”, „York­town”, „Hor­net”), ale kosz­tem dużych strat. W 1944 roku bom­bo­wiec był w dal­szym ciągu wyko­rzy­sty­wany w cha­rak­te­rze samo­lotu roz­po­znaw­czego. Zastą­pił go dużo lep­szy, choć trud­niej­szy w pilo­to­wa­niu, rów­nież pro­du­ko­wany przez firmę Naka­jima B6N (jap. 天山Ten­zan; pol. Nie­biań­ska góra; kod aliancki Jill) – z dużo więk­szą pręd­ko­ścią mak­sy­malną. Wadą tego samo­lotu była duża pręd­kość startu i lądo­wa­nia.

Nie udało się nato­miast wpro­wa­dzić do służby lep­szego myśliwca od A6M (jap. 零式艦上戦闘機 – Rei/Zero-shiki kanjō sentōki, w skró­cie Reisen; pol. japoń­ski myśli­wiec pokła­dowy Typ 0; w kodzie alianc­kim Zeke; dla modelu 32 Hamp). Następca Zera w postaci myśliwca A7M (jap. 烈風Reppū – pol. Wicher; alianc­kie ozna­cze­nie Sam) był wciąż na eta­pie pro­jek­to­wa­nia i testo­wa­nia, stąd firma Mit­su­bi­shi wpro­wa­dzała mody­fi­ka­cje popra­wia­jące osiągi samo­lotu. Pod­czas bitwy o Mariany mary­narka korzy­stała z wer­sji A6M5. Myśliw­ców Zero pod­czas tej bitwy uży­wano rów­nież w cha­rak­te­rze samo­lo­tów myśliw­sko-bom­bo­wych, z pod­wie­szoną bombą 250 kg (były to star­sze modele A6M2).

Rywalizacja między japońską armią i marynarką

Od początku wojny na Pacy­fiku współ­praca mię­dzy szta­bami japoń­skiej armii (Nip­pon Riku­gun) i mary­narki (Nip­pon Kaigun) cha­rak­te­ry­zo­wała się wza­jemną nie­uf­no­ścią i bra­kiem koor­dy­na­cji dzia­łań. Każda for­ma­cja dzia­łała wyłącz­nie w swo­ich inte­re­sach i współ­pra­co­wała z drugą jedy­nie wtedy, kiedy cele obu szta­bów były zbieżne. Oba piony woj­skowe pra­co­wały dla sie­bie i nie dzie­liły się doświad­cze­niami. Docho­dziło wręcz do absur­dal­nych sytu­acji. Przy­kła­dowo, w samo­lo­tach mary­narki (kon­stru­owa­nych na bazie wcze­śniej­szych doświad­czeń współ­pracy z Wielką Bry­ta­nią), aby zwięk­szyć moc sil­nika, nale­żało pchnąć dźwi­gnię prze­pust­nicy do przodu. Z kolei w samo­lo­tach armii, zwięk­sze­nie ciągu nastę­po­wało przez prze­su­nię­cie dźwi­gni do tyłu!21 W stycz­niu 1942 roku na potrzeby armii japoń­skiej oddano do służby trans­por­to­wiec samo­lo­tów „Akitsu Maru”, który peł­nił także funk­cję okrętu desan­to­wego. Pod koniec wojny japoń­ska armia zamie­rzała budo­wać wła­sne pod­wodne okręty trans­por­towe do zaopa­try­wa­nia swo­ich gar­ni­zo­nów na wyspach Pacy­fiku. Było to dublo­wa­nie zadań mary­narki, jed­nak armia chciała być od niej nie­za­leżna.

Kon­flikty doty­czyły także decy­zji stra­te­gicz­nych. Po zakoń­cze­niu pierw­szego etapu pod­boju w Azji Połu­dniowo-Wschod­niej wio­sną 1942 roku w szta­bie japoń­skim roz­go­rzała dys­ku­sja, w któ­rym kie­runku pro­wa­dzić dal­sze dzia­ła­nia. Armia skła­niała się ku ope­ra­cjom lądo­wym w Bir­mie, w kie­runku Indii; mary­narka chciała pro­wa­dzić ofen­sywę na Pacy­fiku. Osta­tecz­nie, kom­pro­mi­sowo, zgo­dzono się na pro­wa­dze­nie dzia­łań na obu teatrach. Osła­biało to zdol­no­ści wojenne Japo­nii, która toczyła wyścig z cza­sem. Zda­wano sobie sprawę, że w dłuż­szej per­spek­ty­wie Japo­nia nie ma szans w wyścigu zbro­jeń ze Sta­nami Zjed­no­czo­nymi. Po utra­cie ini­cja­tywy stra­te­gicz­nej w wyniku prze­gra­nej kam­pa­nii na Guadal­ca­nalu zgod­nie pod­jęto decy­zję o przej­ściu do obrony. Jed­nakże znów nie było jed­no­myśl­no­ści co do cha­rak­teru dzia­łań defen­syw­nych. Taka wewnętrzna rywa­li­za­cja nie poma­gała w efek­tyw­nym wyko­rzy­sta­niu nie­wiel­kich środ­ków, jakimi dys­po­no­wała Japo­nia w woj­nie prze­ciwko alian­tom.

Plany obrony

W pierw­szej poło­wie 1943 roku dowódcy japoń­scy dys­ku­to­wali nad kon­cep­cją wojny obron­nej prze­ciw alian­tom. Główną kością nie­zgody był obszar, któ­rego nale­żało bro­nić. Armia uwa­żała, że nale­żało wyraź­nie cof­nąć się w kie­runku Japo­nii w celu skró­ce­nia dróg zaopa­trze­nia. Wnio­ski te wysnuto na bazie doświad­czeń z Guadal­ca­nalu, ale także z kam­pa­nii na Aleu­tach, gdzie z powodu braku moż­li­wo­ści zaopa­trze­nia i wzmoc­nie­nia gar­ni­zonu na Attu żoł­nie­rze japoń­scy zostali w maju 1943 roku ska­zani na zagładę. Według dowód­ców Nip­pon Riku­gun nale­żało cof­nąć się na wyspę Bouga­inville na Salo­mo­nach i do rejonu Lae-Sala­maua na Nowej Gwi­nei. Szta­bowcy mary­narki byli innego zda­nia – linię obrony nale­żało usta­no­wić jak naj­da­lej od Wysp Macie­rzy­stych. Dowódcy mary­narki pro­po­no­wali opar­cie obrony na wyspie Nowa Geo­r­gia w archi­pe­lagu Wysp Salo­mona. Ponadto Nip­pon Kaigun nie chciała odda­wać Truk na Karo­li­nach, swo­jej głów­nej bazy na połu­dnio­wym Pacy­fiku. Aby bro­nić Truk, nale­żało także utrzy­mać Wyspy Gil­berta i Mar­shalla.

Dys­ku­sje w dowódz­twie japoń­skim trwały, a Ame­ry­ka­nie przy­stą­pili do ofen­sywy na Nowej Geo­r­gii i na Nowej Gwi­nei w rejo­nie Lae-Sala­maua. Japoń­czycy nie byli w sta­nie zaopa­trzyć tam­tej­szych wojsk ani obro­nić tych tere­nów. Te wyda­rze­nia poka­zały, że decy­zję o for­mie obrony zdo­by­czy cesar­stwa należy pod­jąć natych­miast, na co nale­gał także cesarz Hiro­hito. 15 wrze­śnia 1943 roku armia i mary­narka zawarły poro­zu­mie­nie pod nazwą „Nowa poli­tyka ope­ra­cyjna”, robo­czo znana jako „Abso­lutna strefa obrony narodu” (jap. 絶対国防圏, Zet­tai kokubōken). Stra­te­gia ta została zaak­cep­to­wana 30 wrze­śnia na kon­fe­ren­cji z udzia­łem cesa­rza. Linia wyzna­cza­jąca tę strefę prze­bie­gała na wschód od Kuryli i Wysp Japoń­skich, przez archi­pe­lag Oga­sa­wara, Mariany, Karo­liny, śro­dek Nowej Gwi­nei, następ­nie na zachód ota­cza­jąc całe Indie Holen­der­skie i Pół­wy­sep Malaj­ski, wresz­cie na pół­noc mię­dzy Indiami a Birmą22.

Zgod­nie z nową poli­tyką obronną pozy­cje leżące na linii obrony miały być wzmoc­nione, przede wszyst­kim w samo­loty, któ­rych pro­duk­cja stała się prio­ry­te­tem prze­my­sło­wym. Woj­ska w obsza­rach, które znaj­do­wały się na zewnątrz pasa obron­nego, miały toczyć walki opóź­nia­jące i powo­du­jące moż­li­wie naj­więk­sze straty u wroga. Gar­ni­zony te miały być nie­za­opa­try­wane i nie­wzmac­niane. Czas uzy­skany dzięki wal­kom poza strefą obrony wyko­rzy­stano by na zebra­nie sił, które miały kontr­ata­ko­wać w dru­giej poło­wie 1944 roku.

Pomimo usta­leń mary­narka nie chciała się pogo­dzić z utratą Wysp Mar­shalla i Wschod­nich Karo­li­nów i zaczęła dosy­łać tam swoje woj­ska. Armia japoń­ska, która zaczęła prze­no­sić woj­ska z tere­nów Chin i Man­dżu­rii na Mariany, uzna­wane przez armię za klu­czowy punkt linii obrony, zna­la­zła się w kło­po­tli­wej sytu­acji. Upór mary­narki nie­jako zmu­sił armię do wysy­ła­nia wojsk, prze­zna­czo­nych do obrony Wysp Mariań­skich, na Wyspy Mar­shalla i Wschod­nie Karo­liny – poza gra­nicę strefy abso­lut­nej obrony. Około 40 bata­lio­nów, przy­dzie­lo­nych do wzmoc­nie­nia gar­ni­zo­nów na Maria­nach i Zachod­nich Karo­li­nach, wysłano na tereny poza linią defen­sywną, gdzie zostały wkrótce znisz­czone lub odizo­lo­wane przez Ame­ry­ka­nów.

W lutym 1944 roku armia prze­zna­czyła kolejne 30 bata­lio­nów do wzmoc­nie­nia obrony na Pacy­fiku23. Prze­rzu­ce­nie ich z kon­ty­nentu azja­tyc­kiego sta­no­wiło w tym cza­sie duży pro­blem, ponie­waż statki trans­por­towe były zata­piane przez coraz sku­tecz­niej­sze okręty pod­wodne US Navy.

Nie­za­leż­nie od decy­zji stra­te­gicz­nych Nip­pon Kaigun pra­co­wała nad kon­cep­cją prze­ciw­sta­wie­nia się flo­cie ame­ry­kań­skiej. W marcu 1944 roku ówcze­sny dowódca Połą­czo­nej Floty, adm. Mine­ichi Koga, zapro­po­no­wał plan zwany Ope­ra­cją „Z” (jap. Z作戦, Z saku­sen). Kon­cep­cja miała pod­stawy w japoń­skiej dok­try­nie decy­du­ją­cej bitwy mor­skiej (jap. 艦隊決戦kan­tai kes­sen), zakła­da­jąca znisz­cze­nie floty ame­ry­kań­skiej w wal­nej bitwie. Dok­tryna ta dowio­dła swo­jej sku­tecz­no­ści pod­czas wojny rosyj­sko-japoń­skiej w roz­strzy­ga­ją­cym star­ciu mor­skim pod Cuszimą (27–28 maja 1905 roku). Idea ta była bez powo­dze­nia pró­bo­wana przez adm. Iso­roku Yama­moto (naj­lep­szym przy­kła­dem była Ope­ra­cja „MI”, z jej kul­mi­na­cją w postaci bitwy o Midway).

W przy­padku Ope­ra­cji „Z”, decy­du­jące ude­rze­nie miało zadać Ame­ry­ka­nom lot­nic­two bazowe z lot­nisk na Maria­nach, Karo­li­nach i pół­noc­nej czę­ści Nowej Gwi­nei. W razie potrzeby dodat­kowe samo­loty bazowe mogły być prze­nie­sione na lot­niska w tych rejo­nach z Fili­pin bądź Japo­nii. Ponadto do bitwy miała ruszyć Połą­czona Flota (a wśród nich trzy eska­dry lot­niskowców wraz z odtwo­rzo­nym lot­nic­twem pokła­do­wym) i okręty liniowe, w tym super­pan­cer­niki „Yamato” i „Musa­shi”.

Ame­ry­ka­nie dowie­dzieli się o obron­nych zamia­rach Japoń­czy­ków. Co cie­kawe, źró­dłem infor­ma­cji nie było tym razem odczy­ta­nie odszy­fro­wa­nych japoń­skich depesz, a uzy­ska­nie bez­po­śred­niego dostępu do tych pla­nów. A stało się tak na sku­tek inte­re­su­ją­cego zbiegu oko­licz­no­ści.

Łódź lata­jąca H8K Emily, na pokła­dzie któ­rej znaj­do­wał się adm. Koga wraz z czę­ścią swo­jego sztabu, 31 marca 1944 roku natra­fiła na silny taj­fun pod­czas prze­lotu z Palau do Davao na Fili­pi­nach i zagi­nęła bez śladu. Wszy­scy na jej pokła­dzie zgi­nęli. Druga Emily, prze­wo­żąca pozo­stałą część sztabu Kogi, wraz z peł­nią­cym funk­cję szefa sztabu wadm. Shi­geru Fuku­dome, roz­biła się przy pró­bie przy­mu­so­wego wodo­wa­nia kilka mil od brzegu wyspy Cebu. Trzy­na­ście osób (w tym Fuku­dome) prze­żyło kata­strofę, dwa­na­ście innych zgi­nęło24.

Roz­bit­ko­wie zostali schwy­tani przez lojal­nych wobec Ame­ry­ka­nów fili­piń­skich par­ty­zan­tów. Wkrótce jed­nak Fuku­dome i pozo­stali Japoń­czycy zostali przez nich uwol­nieni. Na wyspie poja­wiało się coraz wię­cej japoń­skich żoł­nie­rzy, któ­rzy bru­tal­no­ścią i tor­tu­rami zmu­szali miej­scową lud­ność do ujaw­nie­nia miej­sca pobytu jeń­ców bądź ich uwol­nienia. Par­ty­zanci wraz z ich dowódcą, byłym gór­ni­kiem, ppłk. Jame­sem Cushin­giem, zde­cy­do­wali się uwol­nić jeń­ców dla dobra miej­sco­wych.

Wad­mi­rał Fuku­dome unik­nął ame­ry­kań­skiej nie­woli. Miej­scowy skle­pi­karz zauwa­żył nato­miast 3 kwiet­nia 1944 roku obiekt pły­wa­jący w wodzie. Jego sąsiad z uży­ciem łodzi spro­wa­dził przed­miot na ląd i oka­zało się, że jest to skrzy­nia, w któ­rej znaj­do­wały się japoń­skie doku­menty. Domy­śla­jąc się ich zna­cze­nia, oddał je miej­sco­wym par­ty­zan­tom. Ci prze­ka­zali je ppłk. Cushin­gowi. Ten skon­tak­to­wał się z dowódz­twem SWPA (obszaru połu­dniowo-zachod­niego Pacy­fiku), który wysłał okręt pod­wodny „Cre­valle”, aby dostar­czył zdo­bycz do sek­cji wywiadu sztabu gen. MacAr­thura25. Doku­menty zna­la­zły się na biurku wywiadu w Bris­bane 19 maja. Był to egzem­plarz dato­wa­nego na 8 marca 1944 roku „Taj­nego roz­kazu ope­ra­cyj­nego Floty Połą­czo­nej nr 73” (jap. 機密連合艦隊命令作第七十三号, Kimitsu Rengō Kan­tai meirei saku dai nana jū san-gō), czyli plan Ope­ra­cji „Z”. Ame­ry­ka­nie, będąc w posia­da­niu japoń­skich pla­nów, mogli dosto­so­wać swoją ofen­sywę, uwzględ­nia­jąc stra­te­gię obronną prze­ciw­nika.

Japoń­scy żoł­nie­rze rów­nież poszu­ki­wali skrzyni, jed­nak po kilku dniach bez­owoc­nych dzia­łań (m.in. spa­le­niu wio­ski i wyzna­cze­niu nagrody za infor­ma­cje) uznali, że plany zato­nęły wraz z samo­lo­tem.

Po śmierci adm. Kogi, jego miej­sce zajął adm. Soemu Toy­oda. Po nanie­sie­niu nie­wiel­kich zmian do Ope­ra­cji „Z”, nazwa została zmie­niona na Ope­ra­cję „A” („Tajny roz­kaz ope­ra­cyjny Floty Połą­czo­nej nr 76”).

Japoń­scy dowódcy zda­wali sobie sprawę, że Ame­ry­ka­nie dys­po­nują potęż­nym bom­bow­cem stra­te­gicz­nym B-29 Super­for­tress. Jed­nak, dopóki Wyspy Mariań­skie znaj­do­wały się w posia­da­niu Japo­nii, USAAF nie dys­po­no­wało na Pacy­fiku żad­nym lot­ni­skiem, z któ­rego B-29 mogłyby dole­cieć do Wysp Macie­rzy­stych. Pró­bo­wano wpraw­dzie wyko­rzy­stać Super­for­tece do bom­bar­do­wa­nia japoń­skich wysp macie­rzy­stych z terenu Chin, ale z przy­czyn logi­stycz­nych skala nalo­tów była nie­wielka.

Stra­te­giczne zna­cze­nie Maria­nów dostrze­gał sam cesarz Hiro­hito, który pole­cił bro­nić wysp za wszelką cenę. Jed­nakże szybki postęp wojsk ame­ry­kań­skich zasko­czył Japoń­czy­ków, któ­rzy nie zdą­żyli wystar­cza­jąco przy­go­to­wać archi­pe­lagu do obrony. Co wię­cej, Japoń­czycy spo­dzie­wali się – a raczej łudzili – że Ame­ry­ka­nie ude­rzą naj­pierw na wyspy Palau, a dopiero potem zaata­kują Mariany. Byłaby to ide­alna sytu­acja dla sił cesar­stwa, ponie­waż archi­pe­lag Palau był bli­żej kotwi­co­wi­ska floty japoń­skiej w Tawi-Tawi, a duże nasy­ce­nie lot­nisk zapew­niało moż­li­wość zgro­ma­dze­nia znacz­nych sił lot­nic­twa bazo­wego.

Sytuacja strategiczna USA

W 1943 roku siłom ame­ry­kań­skim udało się zatrzy­mać ofen­sywę Japo­nii na Pacy­fiku i prze­jąć ini­cja­tywę. Po zacię­tych wal­kach na lądzie, morzu i w powie­trzu udało się wyprzeć Japoń­czy­ków z Guadal­ca­nalu. Owoce ame­ry­kań­skiego prze­my­słu zaczy­nały wresz­cie docie­rać na Pacy­fik, zarówno w postaci nowych okrę­tów (przede wszyst­kim lot­ni­skowce floty typu Essex, lek­kie lot­ni­skowce typu Inde­pen­dence), jak i samo­lo­tów (Grum­man F6F Hel­l­cat, Cur­tiss SB2C Hel­l­di­ver). US Navy w końcu otrzy­mała sprzęt desan­towy w dużej licz­bie, nie­zbędny szcze­gól­nie w kam­pa­nii na Środ­ko­wym Pacy­fiku. Na wielką skalę pro­du­ko­wano lot­ni­skowce eskor­towe, które słu­żyły do ochrony kon­wo­jów i do wspar­cia wojsk lądo­wych. Masowy tre­ning per­so­nelu lot­ni­czego zapew­niał pełną obsadę lot­ni­czą dobrze wyszko­lo­nymi zało­gami, z nalo­tem co naj­mniej kil­ku­set godzin (w prze­ci­wień­stwie do kadr japoń­skich).

Po prze­sta­wie­niu prze­my­słu na pro­duk­cję wojenną Stany Zjed­no­czone były w sta­nie wytwa­rzać coraz więk­szą liczbę samo­lo­tów. Ame­ry­kań­skie fabryki nie były nara­żone na naloty, przez co nie było koniecz­no­ści prze­ry­wa­nia pracy czy roz­pra­sza­nia pro­duk­cji.

Fabryki zaopa­try­wały USAAF (Siły Powietrzne Armii Sta­nów Zjed­no­czo­nych), US Navy, Mari­nes i pozo­stałe służby USA, ale rów­nież pro­du­ko­wały samo­loty dla impe­rium bry­tyj­skiego (np. Mar­tlet – bry­tyj­ska wer­sja Wild­cata), Chin oraz Związku Radziec­kiego (np. P-39 Aira­co­bra). Po włą­cze­niu się USA do wojny po stro­nie alian­tów prio­ry­te­tem było poko­na­nie Nie­miec. Mimo to zaopa­trze­nie lot­nic­twa w sprzęt było wystar­cza­jące na każ­dym teatrze dzia­łań. Poka­zują to liczby w poniż­szej tabeli.

Odbiorca

1941

1942

1943

1944

USAAF

2772

11235

27 108

38 648

US Navy i Mari­nes

1463

4443

13 502

22 489

Inne USA

8

Impe­rium Bry­tyj­skie

3618

5537

6759

8051

ZSRR

221

3002

4966

4386

Chiny

71

222

360

176

Inne kraje

250

222

488

814

SUMA

8395

24 669

53 183

74 564

Tabela 2. Pro­duk­cja samo­lo­tów bojo­wych w USA w okre­sie 1941–1944. Źró­dło: Army Air For­ces Sta­ti­sti­cal Digest – World War II, s. 127.

US Navy i mari­nes nabie­rały doświad­cze­nia pod­czas kolej­nych ope­ra­cji desan­to­wych. W 1943 roku woj­ska ame­ry­kań­skie roz­po­częły ofen­sywę z Guadal­ca­nalu w kie­runku Rabaulu. Wyko­nały one desanty m.in. na Nowej Geo­r­gii, Vella Lavella i Bouga­inville. W listo­pa­dzie 1943 roku prze­pro­wa­dzono atak na Wyspy Gil­berta (atole Tarawa i Makin). W stycz­niu 1944 roku wylą­do­wano na atolu Kwa­ja­lein, a w lutym tegoż roku – na atolu Eni­we­tok (obec­nie Ene­we­tak). Wszyst­kie ope­ra­cje zakoń­czyły się suk­ce­sem, choć na Tara­wie woj­ska ame­ry­kań­skie ponio­sły duże straty.

W kwiet­niu 1944 roku wpro­wa­dzono nową struk­turę dowo­dze­nia okrę­tami mary­narki wojen­nej na Pacy­fiku. Utwo­rzono Trze­cią Flotę adm. Wil­liama Hal­seya i Piątą Flotę, którą dowo­dził adm. Ray­mond Spru­ance. Kolejne kam­pa­nie miały być pro­wa­dzone naprze­mien­nie przez dwa dowódz­twa. Okręty były te same, prze­cho­dziły tylko pod inne dowódz­two. Pod­czas ope­ra­cji na Maria­nach, którą prze­pro­wa­dzała Piąta Flota, zespoły roz­po­czy­nały się od cyfry „5”, np. Task Force 58. W przy­padku Trze­ciej Floty była to cyfra „3”, czyli Task Force 38, jak pod­czas ope­ra­cji w Zatoce Leyte. Zaletą takiego roz­wią­za­nia była moż­li­wość swo­bod­nego, naprze­mien­nego pla­no­wa­nia ope­ra­cji przez dwa nie­za­leżne sztaby, a jed­no­cze­śnie brak reor­ga­ni­za­cji łań­cu­cha dowo­dze­nia przed każdą kolejną kam­pa­nią. Człon­ko­wie szta­bów mogli sku­pić się na pla­no­wa­niu, ponie­waż nie byli zaan­ga­żo­wani w zarzą­dza­nie bie­żą­cymi dzia­ła­niami. Dodat­kową korzy­ścią było wpro­wa­dza­nie wroga w błąd co do poten­cjału bojo­wego floty ame­ry­kań­skiej.

Podob­nie jak w szta­bie japoń­skim, w woj­skach ame­ry­kań­skich trwała rywa­li­za­cja mię­dzy poszcze­gól­nymi gałę­ziami sił zbroj­nych. Spór toczył się mię­dzy innymi mię­dzy dwoma dowód­cami: gen. Dougla­sem MacAr­thu­rem (dowódcą obszaru SWPA), a adm. Che­ste­rem Nimit­zem (dowódcą floty Pacy­fiku – CINC-PAC oraz obszaru Pacy­fiku – POA). Gen. MacAr­thur, któ­rego woj­ska sta­cjo­no­wały na Nowej Gwi­nei, jako przed­sta­wi­ciel armii dążył do odbi­cia Fili­pin (przede wszyst­kim ze wzglę­dów poli­tycz­nych). Następ­nie chciał przy­pu­ścić atak na For­mozę, a stam­tąd wprost na Japo­nię. Z tego powodu opto­wał za posu­wa­niem się na pół­nocny zachód, oczysz­cza­jąc z wojsk Nową Gwi­neę i zaj­mu­jąc wyspę Biak (plan „Reno”). Liczył, że dosta­nie wspar­cie floty, która na czas tej kam­pa­nii zosta­nie pod­po­rząd­ko­wana jego roz­ka­zom26. Z kolei adm. Nimitz, jako przed­sta­wi­ciel mary­narki, pro­po­no­wał atak przez środ­kowy Pacy­fik, bez­po­śred­nio w kie­runku Japo­nii, przez zaję­cie archi­pe­lagu Maria­nów. Potem nastą­piłby desant na Wyspy Oga­sa­wara (Bonin), a następ­nie Oki­nawę (plan „Gra­nite”). Ponadto z Wysp Mariań­skich ame­ry­kań­skie czte­ro­sil­ni­kowe bom­bowce stra­te­giczne mia­łyby w swoim zasięgu japoń­skie wyspy macie­rzy­ste.

Nie­sna­ski mię­dzy człon­kami armii, mary­narki i pie­choty mor­skiej miały miej­sce także na niż­szych szcze­blach. Nie­kiedy kon­flikt przy­bie­rał nie­ty­powe formy. Gene­rał major Simon Buck­ner, który nie zga­dzał się z dzia­ła­niem US Navy w kam­pa­nii na Aleu­tach w 1942 roku, napi­sał wiersz, któ­rego boha­te­rem był jego „rywal” z mary­narki, kadm. Robert The­obald. Utwór stał się znany jako „Oda do Theo-balda” i był wie­lo­krot­nie cyto­wany27.

Na innym teatrze dzia­łań, dowódca sił armii na obsza­rze środ­ko­wego Pacy­fiku, gen. por. Robert C. Richard­son, w dru­giej poło­wie 1943 roku (przed inwa­zją na Tarawę) popro­sił adm. Nimitza o wyłą­cze­nie spod dowódz­twa armij­nej 27. Dywi­zji Pie­choty gen. Hol­landa Smi­tha (który słu­żył w pie­cho­cie mor­skiej). Prośbę tę pono­wił przed ope­ra­cją na Maria­nach. Zda­niem Richard­sona prze­wi­dy­wany cha­rak­ter dzia­łań na Maria­nach odpo­wia­dał bar­dziej jed­nost­kom armii, a nie mari­nes. Dla­tego V Kor­pu­sem Desan­to­wym powi­nien dowo­dzić ofi­cer armii lub przy­naj­mniej 27. DP powinna być wyłą­czona z dowódz­twa ope­ra­cyj­nego ofi­cerów pie­choty mor­skiej. Admi­rał Nimitz odrzu­cił tę pro­po­zy­cję28. Napię­cie wzro­sło, gdy w trak­cie dzia­łań na Saipa­nie gen. Hol­land Smith, dowódca V KDes. zdy­mi­sjo­no­wał dowódcę 27. DP, gen. Ral­pha Smi­tha, zarzu­ca­jąc mu śla­ma­zar­ność dzia­łań jego dywi­zji.

Plan operacji mariańskiej

Jesz­cze pod­czas kon­fe­ren­cji alianc­kiej „Tri­dent” w Waszyng­to­nie w maju 1943 roku nie roz­wa­żano zaję­cia Maria­nów jako bazy wypa­do­wej w kie­runku Japo­nii, a jedy­nie w cha­rak­te­rze przy­czółka do para­li­żo­wa­nia komu­ni­ka­cji pomię­dzy Japo­nią a tere­nami oku­po­wa­nymi. W tam­tym cza­sie uwa­żano, że bom­bar­do­wa­nia stra­te­giczne Wysp Macie­rzy­stych cesar­stwa będą pro­wa­dzone z tere­nów Chin, gdy uda się wyprzeć Japoń­czy­ków wystar­cza­jąco daleko na wschód. Ope­ra­cje lądowe prze­pro­wa­dzane na Nowej Gwi­nei, Wyspach Salo­mona i Archi­pe­lagu Bismarcka miały być pro­wa­dzone w celu osłony linii komu­ni­ka­cyj­nych mię­dzy Sta­nami Zjed­no­czo­nymi i Austra­lią, a także w celu wywie­ra­nia cią­głego naci­sku na siły japoń­skie. Miało to unie­moż­li­wić woj­skom cesar­skim okrzep­nię­cie i umoc­nie­nie obrony w rejo­nie Nowej Gwi­nei i tzw. Bariery Bismarcka z główną bazą w Rabaulu. Dodat­kowo cią­głe zaan­ga­żo­wa­nie w walkę powo­do­wa­łoby straty wśród sił cesar­skich, znacz­nie trud­niej­sze do uzu­peł­nie­nia niż w przy­padku sil­niej­szych prze­my­słowo Sta­nów Zjed­no­czo­nych.

Na cen­tral­nym Pacy­fiku pla­no­wano zająć Wyspy Mar­shalla w celu udroż­nie­nia linii komu­ni­ka­cyj­nych mię­dzy Hawa­jami a Morzem Cele­bes – na potrzeby ofen­sywy w kie­runku Japo­nii po odbi­ciu Fili­pin.

Warto tutaj wspo­mnieć usta­le­nia alian­tów, że prio­ry­te­tem jest poko­na­nie nazi­stow­skich Nie­miec, a zmu­sze­nie Japo­nii do kapi­tu­la­cji ma zna­cze­nie dru­go­rzędne. Miało to odbi­cie w dys­lo­ka­cji sił ame­ry­kań­skich. Na szczę­ście dla ame­ry­kań­skich dowód­ców na obsza­rze Pacy­fiku lot­ni­skowce floty i lek­kie lot­ni­skowce nie były potrzebne na teatrze euro­pej­skim.

Pod­czas kon­fe­ren­cji „Quadrant” (17–24 sierp­nia 1943 roku w Quebecu w Kana­dzie) roz­wa­żano moż­li­wość zaję­cia Wysp Palau, a następ­nie Maria­nów. Pla­ni­ści uza­sad­niali to fak­tem, że wywrze to „poważne kon­se­kwen­cje na Japoń­czy­kach z powodu poważ­nego zagro­że­nia Wysp Macie­rzy­stych”29 . Do czasu zakoń­cze­nia kon­fe­ren­cji nie usta­lono jed­nak wytycz­nych odno­śnie do desantu na Wyspach Mariań­skich.

Prze­łom w alianc­kiej stra­te­gii ofen­syw­nej na Pacy­fiku widać przez pry­zmat usta­leń sze­fów szta­bów pod­czas kon­fe­ren­cji „Sextant”, która odbyła się w Kairze w dniach 22–26 listo­pada 1943 roku. W jej trak­cie zde­cy­do­wano, że dzia­ła­nia na połu­dniowo-zachod­nim Pacy­fiku (za które odpo­wia­dał gen. MacAr­thur), czyli na osi Nowa Gwi­nea – Fili­piny, będą pro­wa­dzone rów­no­le­gle z ofen­sywą na Cen­tral­nym Pacy­fiku (obszar odpo­wie­dzial­no­ści adm. Nimitza), w celu zaję­cia obsza­rów man­da­to­wych. Na zaję­cie Maria­nów naci­skało dowódz­two USAAF, któ­remu zale­żało na uży­ciu wysp jako bazy do stra­te­gicz­nych bom­bar­do­wań Japo­nii. Dowódca sił powietrz­nych, gen. Henry „Hap” Arnold, zakła­dał, że w paź­dzier­niku 1944 roku będzie miał do dys­po­zy­cji 280 bom­bow­ców B-2930. Datę desantu na Mariany prze­wi­dy­wano począt­kowo na listo­pad 1944 roku (trzy mie­siące po ope­ra­cji na Wyspach Palau).

W stycz­niu 1944 roku Ame­ry­ka­nie zwe­ry­fi­ko­wali kalen­darz dzia­łań na Pacy­fiku. Dowódz­two sił zbroj­nych USA prze­wi­dy­wało zaję­cie Truk na Karo­li­nach w czerwcu 1944 roku, a następ­nie atak na Mariany we wrze­śniu tego samego roku. Druga wer­sja zakła­dała pomi­nię­cie inwa­zji na Truk i atak bez­po­śred­nio na Mariany w czerwcu 1944 roku.

Osta­teczną wer­sję stra­te­gii ame­ry­kań­skiej usta­lono w marcu 1944 roku na ame­ry­kań­skiej kon­fe­ren­cji Połą­czo­nych Sze­fów Szta­bów w Waszyng­to­nie. Zre­zy­gno­wano z zaję­cia bazy Kavieng na Nowej Irlan­dii. Dowódz­two Obszaru Połu­dniowo-Zachod­niego Pacy­fiku miało za zada­nie izo­lo­wać Rabaul (moż­li­wie naj­mniej­szym nakła­dem sił), posu­wać się na zachód wzdłuż pół­noc­nego wybrzeża Nowej Gwi­nei, zająć Hol­lan­dię i przy­go­to­wać desant na wyspę Min­da­nao. Ta ostat­nia ope­ra­cja została zapla­no­wana na 15 listo­pada 1944 roku. Misją Dowódz­twa Obszaru Cen­tral­nego Pacy­fiku była neu­tra­li­za­cja Truk, atak na Mariany (data roz­po­czę­cia ope­ra­cji: 15 czerwca 1944 roku) i desant na Palau 15 wrze­śnia. Oba dowódz­twa doce­lowo miały połą­czyć siły w ataku na wyspę Luzon na Fili­pi­nach lub na For­mozę w lutym 1945 roku31.

Ope­ra­cję mariań­ską, wraz z zaję­ciem Palau, opa­trzono kryp­to­ni­mem „Fora­ger”. Punk­tem wyj­ścio­wym dla ofen­sywy był atol Majuro w archi­pe­lagu Wysp Mar­shalla. Odno­śnie do Maria­nów plan prze­wi­dy­wał zaję­cie Guamu, Saipanu i Tinianu. Na początku lądo­wa­nie miało nastą­pić na Saipa­nie (Dzień „D” 15 czerwca), aby odciąć znaj­du­jące się na połu­dnie od niej wyspy Tinian, Rota i Guam. W kolej­nym eta­pie, 18 czerwca (Dzień „W”), woj­ska miały prze­pro­wa­dzić desant na Guam. Głów­nym celem na każ­dej z wysp było opa­no­wa­nie lot­nisk, jak naj­szyb­sze dopro­wa­dze­nie pasów star­to­wych do goto­wo­ści ope­ra­cyj­nej i roz­po­czę­cie ope­ra­cji powietrz­nych. Na zdo­by­tym na Saipa­nie lot­nisku miały wylą­do­wać myśliwce armii P-47 Thun­der­bolt, trans­por­to­wane na pokła­dach lot­niskowców eskor­to­wych „Manila Bay” (37 myśliw­ców P-47 z 73. Eska­dry Myśliw­skiej) oraz „Natoma Bay” (37 samo­lo­tów tego typu z 19. Eska­dry Myśliw­skiej). Na koniec ope­ra­cji zapla­no­wano desant i opa­no­wa­nie wyspy Tinian. Doce­lowo zamie­rzano utwo­rzyć na Maria­nach bazy dla bom­bow­ców bar­dzo dale­kiego zasięgu B-29 Super­for­tress, które miały roz­po­cząć stra­te­giczne bom­bar­do­wa­nia Japo­nii.

Do zaję­cia Saipanu prze­zna­czono V Kor­pus Amfi­bijny (2. DPMor i 4. DPMor; w rezer­wie 27. DP). Woj­ska te miały następ­nie opa­no­wać Tinian. Zada­niem III Kor­pusu Amfi­bij­nego (3. DPMor i 1. Tym­cza­sowa Bry­gada Pie­choty Mor­skiej) było zaję­cie wyspy Guam. Jako odwód na Hawa­jach pozo­sta­wała 77. DP, gotowa do prze­rzu­ce­nia na Mariany w ciągu 20 dni od Dnia „D”. Osłonę mor­ską i powietrzną wojsk desan­to­wych zapew­niały okręty Pią­tej Floty. Dowo­dzący nią adm. Spru­ance dowo­dził wszyst­kimi siłami zaan­ga­żo­wa­nymi do Ope­ra­cji „Fora­ger” (w tym siłami lądo­wymi do czasu ich lądo­wa­nia).

Charakter wojny na Pacyfiku

Klu­czem do kon­troli nad obsza­rem Pacy­fiku było uzy­ska­nie prze­wagi w powie­trzu. Domi­na­cja mor­ska, będąca waż­nym czyn­ni­kiem pod­czas pierw­szej wojny świa­to­wej, w cza­sie kon­fliktu w latach 1941–1945 wyni­kała wprost z prze­wagi w powie­trzu. Jak się oka­zało, jed­nostki arty­le­ryj­skie były wraż­liwe na ataki lot­ni­cze, a zasięg lot­nic­twa wie­lo­krot­nie prze­kra­czał dono­śność dział okrę­to­wych. Ist­nieje wiele przy­kła­dów wyco­fa­nia się okrę­tów ze względu na obawę przed poja­wie­niem się lot­nic­twa wroga (np. odwrót floty japoń­skiej spod Midway po utra­cie lot­ni­skow­ców, rezy­gna­cja zespołu krą­żow­ni­ków wadm. Mikawy z ataku na ame­ry­kań­skie trans­por­towce po wygra­nej bitwie koło wyspy Savo). Ponadto lot­nic­two miało moż­li­wość pro­wa­dze­nia obser­wa­cji w pro­mie­niu kil­ku­set mil.

Pano­wa­nie w powie­trzu na danym obsza­rze pozwa­lało m.in. na:

• wcze­sne wykry­cie ruchów prze­ciw­nika,

• ata­ko­wa­nie jed­no­stek mor­skich i baz wroga,

• prze­ci­na­nie linii zaopa­trze­nio­wych prze­ciw­nika,

• prze­chwy­ty­wa­nie i nisz­cze­nie samo­lo­tów nie­przy­ja­ciela,

• sku­teczną obronę wła­snych kon­wo­jów, okrę­tów oraz baz.

W począt­ko­wym eta­pie wojny domi­na­cję w powie­trzu zapew­niało lot­nic­two bazowe, któ­rego nie mogły lek­ce­wa­żyć nawet zespoły skła­da­jące się z kilku lot­ni­skow­ców (np. wyco­fa­nie lot­ni­skow­ców przez wadm. Flet­chera spod Guadal­ca­nalu na wcze­snym eta­pie Ope­ra­cji „Watch­to­wer”). Dopiero na prze­ło­mie lat 1943–1944 zespoły skła­da­jące się z więk­szej liczby lot­ni­skow­ców, posia­da­ją­cych na pokła­dach kil­ka­set samo­lo­tów, mogły wywal­czyć trwałe pano­wa­nie w powie­trzu nawet w pobliżu nie­przy­ja­ciel­skich baz i je zneu­tra­li­zo­wać. Taka też sytu­acja nastą­piła przed desan­tem na Mariany w czerwcu 1944 roku.

Ze względu na punk­towy cha­rak­ter dzia­łań na Pacy­fiku zaopa­trze­nie odgry­wało dużą rolę i sta­no­wiło poważne wyzwa­nie logi­styczne. Dostar­cza­nie potrzeb­nych mate­ria­łów na odle­głość kilku tysięcy mil mor­skich wyma­gało zaan­ga­żo­wa­nia poważ­nych sił trans­por­to­wych wraz z eskortą. Pod­czas więk­szych ope­ra­cji mor­skich zespoły okrę­tów wojen­nych musiały być wspie­rane przez tan­kowce, które zwięk­szały zasięg i czas prze­by­wa­nia zespo­łów w akcji dzięki moż­li­wo­ści bun­kro­wa­nia na morzu. Szcze­gól­nie istotne było to dla nisz­czy­cieli, które dys­po­no­wały małym zasię­giem (np. nisz­czy­ciele typu Fubuki 5000 Mm, nisz­czy­ciele typu Flet­cher 5500 Mm; dla porów­na­nia lot­ni­skowce klasy Essex – 15 000 Mm). W nie­któ­rych przy­pad­kach nisz­czy­ciele pobie­rały paliwo z innych okrę­tów. Było tak np. po raj­dach na Iwo Jimę i Chi­chi Jimę, 16 czerwca 1944 roku. Wtedy ame­ry­kań­skie nisz­czy­ciele pobie­rały paliwo z lot­ni­skow­ców. Z reguły tan­kowce znaj­do­wały się w osob­nych zespo­łach, ponie­waż miały nie­wielką pręd­kość i mogłyby ogra­ni­czać swo­bodę ruchów jed­no­stek bojo­wych.

Wraz z upły­wem czasu Japoń­czycy mieli coraz więk­sze pro­blemy z zaopa­try­wa­niem swo­ich gar­ni­zo­nów w odle­głych bazach. Powo­dem tego były coraz licz­niej­sze ataki okrę­tów pod­wod­nych i samo­lo­tów USA. Odcięte wyspy nie były zdolne do dłu­go­trwa­łej obrony, nie wspo­mi­na­jąc o dzia­ła­niach ofen­syw­nych. Ame­ry­ka­nie nie musieli zdo­by­wać wszyst­kich wysp, gdyż ich odcię­cie od zaopa­trze­nia było czę­sto wystar­cza­jące. Taki los spo­tkał m.in. wyspę Rota w archi­pe­lagu Maria­nów.

Prze­pro­wa­dze­nie ope­ra­cji desan­to­wych ponad 1000 Mm od wła­snych baz wymu­szało trans­port ogrom­nych ilo­ści żyw­no­ści, medy­ka­men­tów, paliwa, amu­ni­cji, czę­ści zamien­nych do pojaz­dów itp. Powo­do­wało także koniecz­ność dosko­na­łego zarzą­dza­nia sta­nami paliwa i amu­ni­cji. Pod­czas mor­skiego bom­bar­do­wa­nia Wysp Mariań­skich w 1944 roku okręty ostrze­li­wu­jące miały wyzna­czoną mak­sy­malną do wystrze­le­nia liczbę poci­sków danego kali­bru.

Przy dłu­gich akcjach z dala od bazy nale­żało się liczyć ze stop­nio­wym osła­bie­niem poten­cjału ude­rze­nio­wego lot­ni­skow­ców z powodu strat w samo­lo­tach. Pod­czas kam­pa­nii mariań­skiej US Navy po raz pierw­szy w histo­rii zasto­so­wała nowa­tor­skie roz­wią­za­nie. Dołą­czyła do kon­wo­jów zaopa­trze­nio­wych lot­ni­skowce eskor­towe, na któ­rych sta­cjo­no­wały zapa­sowe samo­loty wraz z zało­gami. Uzu­peł­niały one straty w lot­nic­twie na lot­ni­skow­cach floty i lek­kich.

Lotniskowce

Zaląż­ków kariery lot­ni­skow­ców należy szu­kać pod koniec pierw­szej wojny świa­to­wej, kiedy to eks­pe­ry­men­to­wano z kata­pul­to­wa­niem samo­lotu z pokładu plat­formy nad­bu­do­wa­nej na wieży dzia­ło­wej okrętu wojen­nego. Praw­dziwy roz­kwit lot­ni­skowce zawdzię­czają jed­nak Kon­fe­ren­cji Waszyng­toń­skiej z 1922 roku, któ­rej celem było… ogra­ni­cze­nie zbro­jeń mor­skich. Kon­fe­ren­cja skło­niła kilka mocarstw mor­skich do wyko­rzy­sta­nia będą­cych już w budo­wie kadłu­bów okrę­tów (przede wszyst­kim okrę­tów linio­wych) do kon­struk­cji lot­ni­skow­ców. Tak powstały m.in. lot­ni­skowce „Akagi”, „Kaga”, „Lexing­ton” (CV-2) i „Sara­toga”. W zbli­żo­nym cza­sie zaczęto budo­wać także lot­ni­skowce od pod­staw, np. „Hōshō” lub „Her­mes”. Począt­kowo nie wró­żono lot­ni­skow­com wiel­kiej przy­szło­ści, czego przy­kła­dem jest wypo­sa­że­nie okrę­tów typu „Lexing­ton” w osiem dział kali­bru 203 mm. Taka liczba wyni­kała z limi­tów kon­fe­ren­cji waszyng­toń­skiej, oba­wiano się bowiem, że lot­ni­skowce mogą być wyko­rzy­sty­wane do dzia­łań krą­żow­ni­czych!

Wraz z użyt­ko­wa­niem tej klasy okrę­tów i roz­wo­jem lot­nic­twa mary­narki wojenne zbie­rały doświad­cze­nia skut­ku­jące budową nowych i bar­dziej zaawan­so­wa­nych okrę­tów lot­ni­czych (okręty typu Shōkaku – Japo­nia, York­town – Stany Zjed­no­czone, Illu­strious – Wielka Bry­ta­nia). Lot­ni­skowce te (od cza­sów dru­giej wojny świa­to­wej nazy­wane lot­ni­skow­cami floty) miały uzbro­je­nie dosto­so­wane do obrony prze­ciw­lot­ni­czej, spraw­niej­sze sys­temy kon­troli uszko­dzeń i han­gary, mogące pomie­ścić sporą liczbę samo­lo­tów (70–90). Osią­gały do tego pręd­kość około 30 węzłów.

Uzu­peł­nie­niem dla lot­ni­skow­ców floty były dzia­ła­jące wraz z nimi lot­ni­skowce lek­kie (np. ame­ry­kań­skie typu Inde­pen­dence, budo­wane na bazie kadłuba krą­żow­nika typu Cle­ve­land). Mie­ściły one około 30 samo­lo­tów, osią­gały podobną pręd­kość co „duże” lot­ni­skowce, lecz były od nich sła­biej opan­ce­rzone. Zaletą tego typu okrę­tów były mniej­szy koszt i krót­szy czas budowy.

Do dzia­łań pomoc­ni­czych: osłony kon­wo­jów (głów­nie na Atlan­tyku) i wspar­cia powietrz­nego wojsk lądo­wych w nie­du­żej odle­gło­ści od brzegu morza powstała nowa klasa okrętu lot­ni­czego – lot­ni­sko­wiec eskor­towy. Mógł on pomie­ścić kil­ka­na­ście samo­lo­tów. Był to jed­nakże okręt znacz­nie wol­niej­szy od lot­ni­skowca floty (pręd­kość maks. około 18 węzłów).

Druga wojna świa­towa poka­zała decy­du­jącą war­tość lot­nic­twa i lot­ni­skow­ców. Odno­siły one suk­cesy w Euro­pie: atak bry­tyj­skich samo­lo­tów tor­pe­do­wych Sword­fish z lot­ni­skowca „Ark Royal” na nie­miecki pan­cer­nik „Bismarck”, nalot grupy powietrz­nej z lot­ni­skowca „Illu­strious” na wło­skie okręty w Taren­cie. Przede wszyst­kim jed­nak lot­ni­skowce udo­wod­niły swoją domi­na­cję w woj­nie na Pacy­fiku. Ze względu na zasięg ude­rze­nia prze­kra­cza­jący nawet dzie­się­cio­krot­nie dono­śność armat pan­cer­ników lot­ni­skowce stały się główną bro­nią w woj­nie mię­dzy USA a Japo­nią. Kamie­niem milo­wym w karie­rze lot­ni­skow­ców była bitwa na Morzu Kora­lo­wym, gdzie po raz pierw­szy w histo­rii strony wymie­niały ciosy jedy­nie przy uży­ciu samo­lo­tów z pokła­dów lot­ni­skow­ców, zaś okręty nie miały wroga w zasięgu wzroku. Cięż­kie okręty coraz czę­ściej peł­niły funk­cję wspie­ra­jącą (osłona prze­ciw­lot­ni­cza zespołu, bom­bar­do­wa­nie obiek­tów nad­brzeż­nych wroga).

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Wcze­śniej, w 1943 roku, Ame­ry­ka­nie odbili wyspy Attu i Kiska na Aleu­tach, będące jedy­nym rdzen­nym tere­nem USA zaję­tym przez Japo­nię. [wróć]

2. Z. Fli­sow­ski, Burza nad Pacy­fi­kiem, t. II, Poznań 1989. [wróć]

3. Z. Fli­sow­ski, Ku Morzu Fili­piń­skiemu, Poznań 1987. [wróć]

4. Z.J. Krala, Kam­pa­nie powietrzne II Wojny Świa­to­wej – Daleki Wschód, część VI, War­szawa 1997. [wróć]

5. S.E. Mori­son, Nowa Gwi­nea i Mariany. Marzec 1944 – Sier­pień 1944, Gdańsk 2021. [wróć]

6. „Morze, Statki i Okręty”, nr spec. 5, 1/2010. [wróć]

7. D. Dick­son, The bat­tle of the Phi­lip­pine Sea, June 1944, Wor­thing 1975. [wróć]

8. W.T. Y’Blood, Red Sun Set­ting: Bat­tle of the Phi­lip­pine Sea, Anna­po­lis 2003. [wróć]

9. B. Til­l­man, Clash of the Car­riers: The True Story of the Maria­nas Tur­key Shoot of World War II, Nowy Jork 2005. [wróć]

10. Bōeichō Bōei Kenshūjo Sen­shi­shitsu (red.), Sen­shi Sōsho vol. 12: Mariana oki kaisen, Tokio 1968. [wróć]

11. M. Kawa­saki, Mariana oki kaisen. A new view of the bat­tle of Phi­lip­pine Sea, Tokio 2007. [wróć]

12. P.A. Crowl, Cam­pa­ign in the Maria­nas, Waszyng­ton 1993. [wróć]

13. https://ear­thob­se­rva­tory.nasa.gov/ima­ges/77503/pagan-island-nor­thern-maria­nas [dostęp: 02.10.2022]. [wróć]

14. S.E. Mori­son, dz. cyt., s. 178. [wróć]

15. https://www.guam­pe­dia.com/par­ti­tion-of-the-maria­nas/#A_diplomatic_history_1898-1919 [dostęp: 02.10.2022]. [wróć]

16. https://www.guin­nes­sworl­dre­cords.com/world-records/629844-most-equ­able-tem­pe­ra­ture-long-period [dostęp: 02.10.2022]. [wróć]

17. https://pl.distance.to/ [dostęp: 02.10.2022]. [wróć]

18. G.L. Rot­t­man Saipan & Tinian 1944. Pier­cing the Japa­nese Empire, Oxford 2004, s. 11. [wróć]

19. https://en-us.topo­gra­phic-map.com/maps/ize/Tinian-Island/ [dostęp: 4.10.2022]. [wróć]

20. M. Cham­bers, T. Hol­mes, Naka­jima B5N ‘Kate’ and B6N ‘Jill” Units, Oxford 2017, s. 77. [wróć]

21. B. Til­l­man, Clash of the Car­riers…, s. 35. Przez podobną róż­nicę w obsłu­dze prze­pust­nicy mię­dzy samo­lo­tami pol­skimi (także fran­cu­skimi) a bry­tyj­skimi pro­blemy mieli pol­scy piloci odby­wa­jący szko­le­nie w Wiel­kiej Bry­ta­nii przed bitwą o Anglię. [wróć]

22. H. Shindo, NIDS Joint Rese­arch Series No.19. Chap­ter 8: From the Offen­sive to the Defen­sive: Japa­nese Stra­tegy During the Paci­fic War, 1942–44, Tokio 2022, s. 156. [wróć]

23. Tamże, s. 158. [wróć]

24. J.H. Hal­las Saipan: The Bat­tle That Doomed Japan in World War II (e-book), Lan­ham 2019, rozdz. III. [wróć]

25. Tamże. [wróć]

26. Warto w tym miej­scu dodać, że przed­wo­jenny ame­ry­kań­ski plan kon­fliktu z Japo­nią (War Plan Orange) prze­wi­dy­wał marsz floty US Navy przez cen­tralny Pacy­fik, aby jak naj­szyb­ciej odciąć japoń­skie linie komu­ni­ka­cyjne i przyjść z odsie­czą bro­nią­cym się bazom ame­ry­kań­skim. Kon­cep­cja MacAr­thura była zaprze­cze­niem tego planu i obar­czona ryzy­kiem dużo więk­szych strat. [wróć]

27. M.A. Pieg­zik, Aleuty 1942–1943, War­szawa 2022, s. 155. [wróć]

28. I. Toll The Conqu­ering Tide: War in the Paci­fic Islands, 1942––1944, (e-book), Nowy Jork 2015, roz­dział XIII. [wróć]

29.Quadrant Con­fe­rence, August 1943: Papers and minu­tes of meetings https://www.jcs.mil/Por­tals/36/Docu­ments/History/WWII/Quadrant3.pdf [dostęp: 27.09.2022]. [wróć]

30. P.A. Crowl, dz. cyt., s. 12. [wróć]

31. Tamże, s. 19. [wróć]