Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
17 września 1944 roku około godziny 13 feldmarszałek Walter Model, nowy dowódca niemieckiej Grupy Armii „B”, zasiadł do obiadu w hotelu Tafelberg w holenderskim miasteczku Oosterbeek niedaleko Arnhem. Nagle dobiegły do niego odgłosy eksplozji, a potem rozdzwoniły sie telefony. Jeden z oficerów wkrótce zameldował feldmarszałkowi: „Co za skończone świnie! Zrzucili prosto na nas dwie dywizje spadochronowe!”. Mówiąc „świnie”, miał na myśli aliantów...
Tak Niemcy dowiedzieli się o rozpoczęciu operacji „Market Garden”, największej operacji powietrznodesantowej w tej wojnie. Jej celem było opanowanie przez brytyjskich i amerykańskich spadochroniarzy przepraw na kilku rzekach i kanałach oraz umożliwienie oddziałom pancernym dojścia do Renu w Arnhem. Stamtąd alianci mogliby uderzyć na Zagłębie Ruhry, przemysłowe centrum hitlerowskich nazistowskich Niemiec. Ten śmiały plan brytyjskiego marszałka Montgomery’ego mógł zdecydowanie przyspieszyć koniec wojny. Okazał się jednak nazbyt optymistyczny i zakończył fiaskiem.
Anthony Tucker-Jones, były oficer brytyjskiego kontrwywiadu, autor wielu książek dotyczących drugiej wojny światowej, ukazuje bitwę pod Arnhem z perspektywy Niemców. Docieka, jak mimo zaskoczenia alianckimi desantami zdołali się szybko zorganizować, podciągnąć odwody i uniemożliwić przeciwnikom zajęcie kluczowego mostu w Arnhem. W książce jest też mowa o udziale w walkach Polaków z 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Sosabowskiego.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 351
Podziękowania
Dziękuję zawsze i niezmiennie mojej żonie Amelii, bez której wytrwałego wsparcia zapewne dawno bym już zrezygnował.
Dziękuję również:
Matowi Lowingowi z wydawnictwa Bloomsbury i Lisie Thomas pracującej wcześniej w Ospreyu za to, że zapewnili tej książce przyjazną przystań. Szczególnie jestem wdzięczny Lisie za jej pełną aprobatę od dawna zarzuconego spojrzenia „z drugiego brzegu”. Dziękuję też wydawcy Ospreya Marcusowi Cowperowi za jego wspaniały, nieustanny entuzjazm i przewodnictwo.
Pisarzowi i historykowi wojskowości, profesorowi Peterowi Caddickowi-Adamsowi, dziękuję za jego wnikliwe uwagi i wspaniałomyślną zgodę na napisanie doskonałego wstępu, w którym błyskotliwie scharakteryzował sytuację. Dziękuję także doktorowi Grahamowi Goodlandowi, Robinowi Bucklandowi i Robowi Palmerowi za bardzo staranne przeczytanie rękopisu. Z ogromną wdzięcznością przyjmowałem ich fachowe uwagi, obserwacje i pomoc Jestem też wdzięczny za nieustanne wsparcie pisarzowi Timowi Newarkowi.
Wszystkim, którzy z życzliwością odpowiedzieli na moją prośbę o pomoc w badaniach – Marcusowi Cowperowi, Katie Eaton, Barbarze Jones, Tarze Moran, Amy Rigg i Joëlowi Stoppelsowi.
Tomowi Isaacowi, który jako pierwszy zasiał ziarno. Tom, dziękuję, że pozwoliłeś mi zasiąść w twoim szybowcu Horsa. Chociaż nawet nie oderwałem się od ziemi, było to inspirujące doświadczenie.
I wreszcie ostatnie, choć równie istotne podziękowania dla mojej redaktorki Venetii Bridges i korektorki Sharon Penlington. Są one cichymi bohaterkami całego procesu przygotowywania edytorskiego książki.
Dziękuję wszystkim, którzy pomagali.
Profesor Peter Caddick-Adams
Przedmowa
Generał Kurt Student – zwycięzca z Krety – obserwując niedzielnym rankiem 17 września 1944 roku alianckie wojska powietrzno-desantowe krążące niczym sępy na niebie Holandii, ubolewał, że nigdy nie miał do swojej dyspozycji tak potężnych sił i środków! „Wszędzie, gdzie spojrzałem, widziałem wielkie samoloty transportujące spadochroniarzy albo holujące szybowce”.
Istotną jest kwestią, że operacja Market–Garden – aliancki plan wklinowania się na głębokość 100 kilometrów w niemieckie linie obrony, oskrzydlenia Linii Zygfryda (zwanej też Wałem Zachodnim) i otwarcia drogi do uderzenia przez północne Niemcy – została przeprowadzona wkrótce po katastrofie Wehrmachtu w Normandii, gdzie 21 sierpnia w kotle Falaise alianci wzięli do niewoli około 50 tys. niemieckich żołnierzy, a kilka dni potem wyzwolili Paryż. Było oczywiste, że niemieckie wojska w Europie Zachodniej poniosły całkowitą i nieodwracalną klęskę. Uwzględniając straty na południu Francji, po lądowaniu aliantów na francuskiej Riwierze (operacja Dragoon), od 6 czerwca do zakończenia walk we Francji Wehrmacht stracił około pół miliona żołnierzy i mnóstwo sprzętu wojskowego.
Taka była geneza planu, który z perspektywy czasu można uznać za zdecydowanie przesadnie optymistyczny – przełamania frontu w Holandii z użyciem jednostek powietrznodesantowych i pancernych. Niemcy ponieśli klęskę i niewiele im pozostało do powstrzymania niespodziewanej ofensywy Montogomery’ego, która ruszyła po około trzech tygodniach od wyzwolenia Paryża. Niemniej nie uważali się jeszcze za zwyciężonych. Front wschodni nauczył ich, jak dysponując niewystarczającymi odwodami, jakoś jednak zatykać dziury we froncie. To właśnie tam Walther Model, we wrześniu 1944 roku głównodowodzący Grupą Armii „B” na Zachodzie, zyskał sławę „wirtuoza krótkiej kołdry”1.
W minionych dekadach dzięki wielu wydanym książkom, opublikowanym artykułom, odbytym konferencjom naukowym i wyprodukowanym filmom, zyskaliśmy ogromną wiedzę o alianckich wojskach powietrznodesantowych, lotniczych i lądowych, które we wrześniu 1944 roku uderzyły przez Holandię. Właśnie minęło 30 lat od ostatnich badań naukowych nad działaniami strony niemieckiej w operacji Market–Garden. Anthony Tucker-Jones, analityk w kwestiach obronności oraz historyk wojskowości – dzięki wykorzystaniu różnorodnych źródeł: relacji i dokumentów – zaproponował nam możliwość poznania niemieckiego spojrzenia na dziewięciodniowe zmagania w tej operacji. Dzięki szerokiemu spojrzeniu czytelnik przechodzi bez problemu od kwestii taktycznych po problemy operacyjne i z powrotem. Otrzymujemy także przegląd zdarzeń poprzedzających – od Normandii poprzez Belgię do Holandii – jak również podsumowanie skutków operacji wrześniowej, pomijanych we wcześniejszych publikacjach.
Wykorzystując ponad sto relacji, autor prezentuje doświadczenie i pomysłowość obrońców. Te długotrwałe badania ukazują, jak znajdująca się w Holandii zbieranina rozmaitych, ściągniętych zewsząd jednostek wojsk lądowych, Luftwaffe i Waffen SS, pozbawiona całkowicie wsparcia lotniczego. przy niedostatecznych siłach i środkach – radziła sobie z wszelkimi przeciwnościami, tworzyła improwizowane grupy bojowe i umiała zwyciężać, nie mając zazwyczaj dostatecznego rozpoznania nieprzyjaciela i terenu walki. Raz po raz obserwujemy przykłady legendarnego nazistowskiego fanatyzmu. Kiedy SS-Sturmbannführer Josef „Sepp” Kraft wyruszał do boju z Brytyjczykami w Oosterbeek, odesłał autem sztabowym do domu w Niemczech swoje rzeczy osobiste z komentarzem: „Nie spodziewam się wyjść z tego z życiem”. Mimo wszystko poprowadził atak i przeżył.
Poznaliśmy Erwina Kirchhofa, korespondenta wojennego, który wyjaśnił nam tajemnicę tamtego sukcesu.
Zaledwie 24 godziny wcześniej w ogóle się nie znali. Żołnierze z obsługi naziemnej pracowali przy samolotach, esesmani uzupełniali wyposażenie, jednostki zapasowe pełniły służbę wartowniczą, artylerzyści z baterii obrony wybrzeża dopiero co wrócili, chłopcy ze Służby Pracy nieustannie budowali stanowiska polowe. Bardzo niewielu z nich miało w ogóle pojęcie o wojowaniu, o taktyce… ale walczyli…
Jakby w opozycji do tego Tucker-Jones relacjonuje wydarzenie z 24 września – zawieszenie broni między walczącymi, wynegocjowane przez szefa brytyjskiej służby medycznej, pułkownika Greame’a Warracka, i jego niemieckiego odpowiednika, SS-Sturmbannführera doktora Egona Skalkę z 9. Dywizji Pancernej SS. Ów akt humanitaryzmu ocalił życie 450 rannych Brytyjczyków, Niemców i Holendrów. Wtedy to SS-Obergruppenführer Wilhelm Bittrich przekazał Warrackowi butelkę koniaku „dla pańskiego generała”. Jednym z nielicznych alianckich świadków tego wydarzenia (podawanego wyłącznie przez źródła niemieckie), którego mogliśmy poznać, był kapitan Derek „Pip” Bogaerde, uczestnik ostatecznej ewakuacji Brytyjczyków z Arnhem. Lepiej znany był potem jako Dirk Bogarde, gwiazdor sceny i ekranu.
Most Diabła odgrywa niezmiernie ważną rolę dzięki szczegółowym analizom, w poznaniu tego, co alianci przed bitwą wiedzieli, o czym nie mieli pojęcia w odniesieniu do dyslokacji wojsk niemieckich, oraz przedstawia reagowanie Wehrmachtu na zmienną sytuację; wiedzę, jaką Niemcy zdobywali w trakcie walk oraz wnioski, jakie powinni wyciągnąć i wyciągali. Jednakże konsekwencją tego dziwnego zwycięstwa – ostatniego niemieckiego sukcesu na Zachodzie – było nabranie przez Hitlera nadmiernej pewności siebie, podobnie, jak stało się w przypadku Montgomery’ego po zwycięstwie w Normandii. W grudniu Hitler rzucił przez Ardeny trzy armie, dość kiepsko naśladując Market–Garden. Celem operacji Wacht am Rhein było wyrąbanie dywizjami pancernymi dwustukilometrowego korytarza od Wału Zachodniego do Antwerpii.
Führer zignorował fakt, że jeśli Montgomery we wrześniu, mając wsparcie lotnicze i dobrą pogodę, nie zdołał przebyć stu kilometrów, to Niemcy z całą pewnością nie dadzą rady pokonać dystansu dwukrotnie większego, na dodatek przy fatalnej pogodzie i bez parasola powietrznego. W ten sposób niemiecki sukces, jakim było załamanie się operacji Market–Garden, stał się zaczynem przyszłej katastrofy w Ardenach i przyspieszył ostateczne załamanie się oporu Niemiec na Zachodzie.
Ta książka jest ważną i bardzo potrzebną analizą operacyjną wydarzeń, jakie miały miejsce we wrześniu 1944 roku. Niech miarą mojego uznania dla trudu Anthony’ego Tuckera-Jonesa będzie przyznanie się, że bardzo żałuję, iż to nie mnie przyszło napisać Most Diabła. Dlatego też z prawdziwą radością polecam czytelnikom to opracowanie.
prof. Peter Caddick-Adams Salisbury
Prolog
Model dostaje niestrawności
Feldmarszałek Model był człowiekiem bardzo punktualnym i zrównoważonym, weteranem frontu wschodniego, na którym przeżył wiele wzlotów i upadków, nigdy nie tracąc przy tym spokoju i pewności siebie. W każdych opałach pozostawał niewzruszony. Na froncie przeżył już wszystko, łącznie z katastrofalnymi klęskami Wehrmachtu w Rosji. Spojrzał na zegarek. Była pierwsza po południu w niedzielę 17 września 1944 roku. Powitał skinieniem głowy swojego szefa sztabu, generała broni Hansa Krebsa, adiutanta, pułkownika Leodegarda Freyberga i oficera operacyjnego, pułkownika Hansa Georga von Tempelhoffa. Zatarł dłonie z zadowolenia. Nadeszła pora na przedobiedni aperitif, schłodzone wino mozelskie.
„Ilekroć feldmarszałek przebywał w kwaterze głównej, był punktualny aż do przesady – wspominał oficer sztabu, porucznik Gustaw Sedelhauser. – Zawsze zasiadaliśmy do obiadu o 13.00”k1. Mimo presji związanej z dowodzeniem, musiał też znajdować czas na drobne przyjemności a spożywanie posiłków w towarzystwie oficerów sztabowych było właśnie jedną z nich. Rankiem tego dnia Model stał przed swoją kwaterą i obserwował smugi kondensacyjne pozostawiane na niebie przez alianckie bombowce. Wiedział, że lecą bombardować jego ojczyznę, i miał nadzieję, że Luftwaffe zgotuje im gorące powitanie.
W opinii Führera, Adolfa Hitlera, na Modelu można było polegać. Zawsze znajdował się we właściwym miejscu o właściwym czasie. Hitler wezwał go z Rosji, aby objął dowództwo Grupy Armii „B” we Francji po zdrajcy von Klugem. Po rozbiciu wojsk niemieckich w Rosji Model z powodzeniem powstrzymał Armię Czerwoną na przedpolach Warszawy2. Teraz Hitler potrzebował nowego cudu. Model przybył za późno, by zapobiec niemieckiej klęsce. Zresztą wkrótce musiał porzucić swoją kwaterę główną pod Paryżem. Nie był zachwycony swoim przeniesieniem na Zachód, ponieważ, zupełnie słusznie, uważał się za eksperta od walki na froncie wschodnim. Nie pozwolił wyczerpanym odwrotem wojskom na odpoczynek, oświadczając: „Na froncie wschodnim odpoczywa się i odzyskuje siły, nie schodząc z pierwszej linii”k2.
Chociaż Model nie mógł zapobiec katastrofie pod Falaise ani ucieczce wojsk za Sekwanę, to jednak na początku września 1944 roku udało mu się przynajmniej ustabilizować położenie. Hitler, rozpaczliwie poszukujący odwodów, rozkazał generałowi Kurtowi Studentowi sformować 1. Armię Spadochronową. Została ona pospiesznie przerzucona i rozwinięta między osłabioną 15. Armią na terenie Belgii a pozostałościami 7. Armii, którym udało się wydostać z Normandii.
11 września 1944 roku Model ulokował swoją kwaterę główną w miejscowości Oosterbeek, położonej nieco na zachód od Arnhem, holenderskiego miasta nad dolnym biegiem Renu. Porucznik Sedelhauser uznał Arnhem za doskonałą lokalizację, ponieważ „było tam wszystko, co niezbędne – odpowiednia sieć dróg i znakomite kwatery. Ale dopiero gdy pojechaliśmy do leżącego na zachód Oosterbeek, znaleźliśmy tam to, czego szukaliśmy”k3. Były to dwa pierwszorzędne hotele – Hartenstein i Tafelberg. Sedelhauser, który wcześniej zrobił rozpoznanie, polecił to miejsce generałowi Krebsowi. Model przystał na tę propozycję i wybrał dla siebie hotel Tafelberg. Sedelhauser odetchnął z ulgą, że po nieustannych przeprowadzkach wreszcie się gdzieś zadomowią na jakiś czas, a poza tym zauważył, iż w końcu będzie miał „możliwość wyprania swoich rzeczy”k4.
W odróżnieniu od Sedelhausera major Horst Smöckel, oficer sztabu, był mniej zadowolony. Miał pecha, wyciągnął krótszą słomkę i na jego barki spadło zaopatrzenie spiżarni dla Modela i Krebsa. „Uzbrojony” w listę zakupów, ruszył na poszukiwanie lokalnych sklepów. Chociaż trwała wojna, udało mu się zamówić większość poszukiwanych produktów. Polecił dostarczyć je do hotelu Tafelberg. W jednym ze sklepów zapytał o dżin. Właściciel wyjaśnił mu, że jest to trunek trudno dostępny i dość kosztowny. Na to Smöckel odparł, że cena nie stanowi problemu. Po wyjściu niemieckiego oficera sprzedawca zatelefonował do doktora Leo Breebaarta, lekarza ogólnego w Arnhem, i poprosił do telefonu felczera Henriego Knapa, który był szefem komórki wywiadu miejscowej siatki ruchu oporu. Po krótkiej rozmowie Knap zatelefonował do Pietera Kruyffa, dowódcy siatki holenderskiego ruchu oporu w Arnhem. Smöckel mimowolnie ujawnił, że Model przebywa w Holandii.
Krebs dołączył do feldmarszałka dopiero 5 września. Już po raz trzeci obejmował stanowisko szefa jego sztabu. Obaj współpracowali wcześniej we Francji i w Rosji. Model lubił Krebsa, ponieważ był to człowiek czynu, nigdy nieuchylający się od spoczywających na nim odpowiedzialności i obowiązków. W tej kwestii Krebs mógł się uważać za szczęściarza, gdyż Model był znany z szorstkiego traktowania swoich oficerów sztabowych. Krebs lubił pracować z Modelem; uważał go za bardzo kompetentnego dowódcę. Niemniej czuł się trochę zawiedziony swoją ostatnią nominacją. Liczył, że otrzyma dowództwo jakiegoś korpusu, co pozwoliłoby mu znaleźć się bliżej walczących wojsk i pchnęłoby naprzód jego karierę.
Generałowie właśnie zasiedli do obiadu, gdy w sąsiednim pomieszczeniu zadzwonił telefon. Feldmarszałek podnosił do ust kieliszek wina mozelskiego, kiedy hotelem Tafelberg wstrząsnęło kilka wybuchów. Model upuścił kieliszek i razem ze wszystkimi biesiadnikami rzucił się pod stółk5. „Uwaga! Bombowce!” – zawołał jeden z oficerów, podbiegając do oknak6. Tymczasem Sedelhauser pochwycił słuchawkę telefonu i krzyknął do niej: „Tu Sedelhauser!”.
„Sierżant Youppinger – zameldował się głośno rozmówca po drugiej stronie połączenia. – Szybowce dosłownie lądują nam na kolanach!”k7. „Jest niedobrze” – pomyślał Sedelhauser. Youppinger służył w jednostce stacjonującej w Wolfheze, na północny zachód od Oosterbeek, która miała za zadanie ochronę kwatery sztabu feldmarszałka.
Sedelhauser cisnął słuchawką, pobiegł do pomieszczenia operacyjnego i zameldował o wszystkim zastępcy oficera operacyjnego sztabu. Razem ruszyli do jadalni, gdzie oficer operacyjny głośno oznajmił: „Przed chwilą otrzymałem informację, że w Wolfheze lądują szybowce”k8.
Krebs szeroko otworzył oczy, aż wypadł mu monokl. „To będzie decydująca bitwa tej wojny” – oznajmiłk9. „No to wpadliśmy!” – stwierdził z rezerwą Tempelhoffk10.
Model był bardzo niezadowolony z tak pesymistycznych komentarzy, przede wszystkim potrzebował pełniejszej wiedzy o sytuacji. „Nie dramatyzujcie! – skarcił swoich oficerów. – Wszystko jasne! Tempelhoff, niech pan się bierze do roboty!”k11. Tempelhoff poszedł telefonować. Kiedy spojrzał przez okno, aż otworzył usta ze zdziwienia, widząc w pewnej odległości nie tylko szybowce, ale i nieprzyjacielskich spadochroniarzy. Najpierw połączył się ze sztabem dowódcy II Korpusu Pancernego SS, SS-Obergruppenführera Willego Bittricha; potem zatelefonował do feldmarszałka Gerda von Rundstedta, głównodowodzącego na obszarze operacyjnym Zachód. Pospiesznie wrócił do pokoju Modela, wołając: „Skończone świnie! Zrzucają na nas dwie dywizje spadochronowe!”k12.
W pokoju dało się wyczuć raczej atmosferę ekscytacji niż paniki. Wszyscy spoglądali na feldmarszałka w oczekiwaniu, że zacznie wydawać rozkazy i da impuls do działania. To była ewidentnie sytuacja kryzysowa, a w takich właśnie okolicznościach Model czuł się jak ryba w wodzie. „W porządku! – stwierdził – Wszyscy na zewnątrz!”k13. Gdy wychodzili, feldmarszałek podzielił się swoim przemyśleniem: „Dybią na mnie i na mój sztab!”k14. Wszyscy przystąpili do błyskawicznej ewakuacji. Nadzieje porucznika Sedelhausera na odrobinę stabilizacji prysły jak mydlana bańka.
Wychodząc z pokoju, Model i Krebs nieco się zafrasowali. Tuż po zainstalowaniu się sztabu feldmarszałka w Oosterbeek Model rozmawiał telefonicznie z SS-Obergruppenführerem Hansem Rauterem, odpowiedzialnym za okrutne zwalczanie holenderskiego ruchu oporu i prześladowanie holenderskich Żydów. Rauter wykazał się wtedy wyjątkową przenikliwością, przestrzegając feldmarszałka przed prawdopodobieństwem brytyjskiego desantu z powietrza, którego celem mogło być opanowanie mostów w Holandii. Model przypomniał sobie, że odrzucił tę sugestię z komentarzem: „Montgomery jest bardzo ostrożnym dowódcą, pozbawionym inklinacji do hazardowych poczynań”k15. Krebs się z tym zgadzał. Było po prostu za daleko. Model był o tym stanowczo przeświadczony: „Arnhem nie wchodzi w grę!”k16. Natomiast na początku września zakomunikował dodatkowo: „Desantu powietrznego w dużej skali należy się spodziewać najprawdopodobniej w rejonie Wału Zachodniego [Linii Zygfryda]”k17.
W Driesbergen, na zachód od Oosterbeek, zastępca szefa niemieckiego kontrwywiadu w Holandii, major Friedrich Kieswetter, został ostrzeżony o możliwości alianckiego desantu z powietrza. Informację przekazał dość podejrzanie wyglądający Holender i dlatego Kieswetter nie zdecydował się zawiadomić Modela. 15 września 1944 roku podwójny agent Christiaan Antonius Lindemans, podlegający bezpośrednio zwierzchnikowi Kieswettera, podpułkownikowi Hermannowi Giskesowi, zjawił się w Driesbergen. Kiedy Lindemans przekazał, że Brytyjczycy zamierzają rozpocząć 17 września ofensywę lądową, nikogo to nie zaskoczyło. Za to o wiele bardziej interesująca okazała się dodatkowa informacja Lindemansa, że natarcie na lądzie będzie wsparte przez desant powietrzny w Eindhoven. Jednakże w raporcie Kieswettera dla Giskesa nie ma słowa o Arnhem. Lindemans „nie wspomniał o Arnhem […] najpewniej dlatego, że nieznany był mu cel planowanej operacji lądowo-powietrznej”k18.
Kieswetter spojrzał na mierzącego ponad metr osiemdziesiąt Holendra, czasami przezywanego „King-Kong”, i zapytał go, skąd pochodzą jego informacje. Lindemans wyjaśnił, że jest podwójnym agentem, właśnie wysłanym przez Kanadyjczyków z zadaniem poinformowania miejscowego ruch oporu, aby już więcej nie przerzucano do Belgii zestrzelonych alianckich lotników, ponieważ wojska brytyjskie zamierzają przypuścić atak z przyczółku Neerpelt na Eindhoven. Pod nieobecność Giskesa Kieswetter musiał sam zdecydować, co zrobić z tą informacją. Według niego była bezsensowna. Po co Brytyjczycy mieliby zdobywać Eindhoven z pomocą spadochroniarzy, skoro brytyjskie siły lądowe mogły bez trudu utorować sobie drogę do miasta? Ostatecznie postanowił nie niepokoić ani Modela, ani Studenta. Przygotował jedynie raport dla Giskesa, lecz nieobecny przełożony mógł się zapoznać z jego treścią dopiero po południu 17 września.
Akurat cztery dni wcześniej generał pułkownik Luftwaffe Otto Dessloch tak bardzo zaniepokoił się rozmowami o możliwości przeprowadzenia przez aliantów wielkiej operacji powietrznodesantowej, prowadzonymi w kwaterze głównej feldmarszałka von Rundstedta w Koblencji, że postanowił ostrzec Modela. 14 września zatelefonował do niego, mówiąc: „Na twoim miejscu zwiewałbym stamtąd”. Model na to się roześmiał i zaprosił Desslocha do swojej kwatery na obiad. „Nie zamierzam zostać jeńcem” – parsknął Desslochk19. Z kolei generał major Walther Grabmann, dowódca jednostki myśliwskiej bazującej na lotnisku Deelen na północ od Arnhem, próbował ostrzec Krebsa, wskazując, że wrzosowiska na zachód od Arnhem nadają się świetnie do lądowania spadochroniarzy, ale niczego tym nie osiągnął.
Major Winrich „Teddy” Behr, starszy oficer sztabowy generała Krebsa, 17 września odpoczywał po obiedziek20. W sąsiednim pokoju jego kolega porucznik von Metzsch, artylerzysta, właśnie jadł zupę. Niespodziewanie obu zaskoczył ryk silników nieprzyjacielskich myśliwców bombardujących przelatujących bardzo blisko. Behr poderwał się z miejsca i rozkazał kilku żołnierzom wejść na dach i się rozejrzeć. Widok spadochroniarzy sugerował, że to prawdopodobnie jakiś rajd komandosów.
Behr popędził do kwatery Krebsa w hotelu Feldberg. Tam powiedziano mu, że generał właśnie je obiad z Modelem. Kiedy dotarł do hotelu Tafelberg, ujrzał oficerów opuszczających w pośpiechu budynek. Krebs polecił mu zorientować się, czy nieprzyjaciel ląduje na północ, czy na wschód od Arnhem. Powróciwszy do hotelu, wykonał kilka telefonów, po czym spakował przybory do golenia i ubranie na zmianę.
W tym samym czasie zjawił się kierowca Modela, szeregowy Frombeck, który przyprowadził samochód feldmarszałka przed wejście do hotelu Tafelberg. Model w pośpiechu nie domknął walizki i ta otworzyła się nagle, gdy wybiegał z hotelu. Trzeba było szybko pozbierać rozrzuconą odzież i przybory toaletowe. Sedelhauser zauważył, jak Krebs, bez czapki i pasa z kaburą, wskakuje do samochodu. Jego śladem podążali Freyberg i Tempelhoff. Na odchodnym Freyberg krzyknął jeszcze: „Nie zapomnij zabrać moich cygar!”k21.
Po zajęciu miejsca w samochodzie poirytowany Model pochylił się do kierowcy i rozkazał: „Szybko do Doetinchem! Do sztabu Bittricha!”. Najpierw jednak popędził do Arnhem, żeby spotkać się z komendantem miasta, generałem majorem Friedrichem Kussinem. Spotkali się w pół drogi, gdyż Kussin akurat jechał do Wolfheze, żeby sprawdzić, co się dzieje. Model polecił mu zawiadomić o desancie Kwaterę Główną Hitlera oraz dodać, że jemu samemu udało się wymknąć. Dalej feldmarszałek udał się do Terborgu, a następnie do zamku Slangenburg w Doetinchem.
Kiedy opadł kurz, Sedelhauser został sam. Zarządził natychmiastową ewakuację pozostałego personelu sztabu z hoteli: Feldberg, Hartenstein, Schoonoord i Tafelberg. Przechodząc przez pokój operacyjny, zauważył na stole mapy sztabowe ilustrujące położenie wojsk Grupy Armii „B” pozostawione przez Tempelhoffa. Zwinął je, włożył pod ramię i zaczął przygotowywać się do wyjazdu do Doetinchem. Akurat przyszedł ostatni meldunek. Brytyjskie wojska powietrznodesantowe były zaledwie o trzy kilometry stąd. Był najwyższy czas ruszać w drogę. Sedelhauser zapomniał i o swoim praniu, i o cygarach Freyberga. Także wiktuały Smöckela pozostawiono na pastwę wroga. Przypominało to pospieszny wyjazd Modela.
Odebrany przez oficera dyżurnego rozkaz ewakuacji sztabu z hotelu Schoonoord wywołał pewien popłoch. Kwaterowały tam jednostki łączności, w których służyły także kobiety z wojskowej służby pomocniczej. Z powodu koloru mundurów Francuzi nazywali je „szarymi myszkami”, a dosadniej mówiono o nich „oficerskie materace”k22. Służąc w okupowanym Paryżu, korzystały z przyjemności życia, teraz zaś znów musiały uciekać przed nadciągającym nieprzyjacielem. Rozbiegły się we wszystkie strony, aby pozbierać swoje manatki. Ucieczka z Paryża była wstrząsającym przeżyciem, więc podobnie jak Sedelhauser liczyły, że pobyt w Oosterbeek przyniesie pewną stabilizację.
SS-Sturmbannführer Sepp Krafft nie czuł się szczęśliwy, stacjonując w posiadłości ziemskiej Waldfriede. Jego 16. zapasowy batalion grenadierów pancernych SS początkowo kwaterował w Oosterbeek, ale otrzymał rozkaz opuszczenia tego miejsca, aby zwolnić kwatery dla sztabu Modela. Krafft przesunął oddział na północny zachód do pobliskiej wioski Wolfheze, ale część jego ludzi przebywała w Arnhem. Ze swojej kwatery w hotelu Wolfheze obserwował, jak nieprzyjacielskie szybowce lądują na wrzosowiskach Renkum, jakieś półtora kilometra na południowy zachód od niego. „Pomyślałem, że jedynym celem wojskowym, który miał jakieś znaczenie, był most w Arnhem” – opowiadał Krafftk23.
Kraft wydawał się nie być zaskoczony tą sytuacją. Dwa dni wcześniej zjadł obiad z generałem majorem Hansem von Tettau, szefem sztabu głównodowodzącego Wehrmachtu w Holandii. Podczas posiłku Krafft złożył meldunek o stanie podległego mu batalionu zapasowego. Po znakomitym obiedzie raczyli się cygarami i porto. Tettau zaczął się wtedy zastanawiać, jak dalej może się potoczyć wojna.
Niemłody już generał był zmartwiony. „Nad całą Rzeszą, a także nad Anglią mamy dziś piękną pogodę – powiedział – a jednak nie pojawił się ani jeden nieprzyjacielski bombowiec”. Krafft przyznał, że to dziwne, bo zazwyczaj alianci nie marnowali takich sposobności. „To dowodzi, że przygotowują dużą akcję” – oznajmił proroczo von Tettauk24. Kiedy Krafft zapytał, co o tym sądzą przełożeni, Tettau tylko się skrzywił. „Potraktowali to jak bajdurzenie jakiegoś staruszka – mruknął. – Tylko się ubawili”k25. To samozadowolenie dowództwa bardzo rozsierdziło Kraffta. Po powrocie na kwaterę rozkazał założyć na dachu dworku Waldfriede punkt obserwacyjny.
Rankiem 17 września Krafft instynktownie czuł, że coś się musi wydarzyć. Po śniadaniu amerykańskie samoloty bombardowały cele koło Waldfriede, natomiast Brytyjczycy zrzucili bomby na cel w Arnhem. Zastanawiał się, czy alianci będą próbowali opanować lotnisko Deelen położone o 11 kilometrów na północ, bombardowane ostatnio wielokrotnie. No i oczywiście był jeszcze most w Arnhem.
Do południa Krafft postawił batalion w stan pogotowia bojowego i zabronił opuszczania stanowisk. Aby utrzymać żołnierzy w dobrym nastroju, kazał wydać im racje dżinu. Holenderski właściciel Waldfriede zorientował się, że jego nieproszeni goście są bardzo spięci, kiedy z ust jednego z nich usłyszał uwagę: „Zapamiętaj moje słowa, coś się szykuje. Zawsze dają nam dżin, kiedy robi się gorąco”k26. Holender oddalił się pospiesznie, niepokojąc się, że jego posesja może się stać polem bitewnym. Niebawem rozpoczął się aliancki desant z powietrza.
Krafft wiedział, że jego oddział, rozwinięty pomiędzy Wolfheze a Oosterbeek, jest jedyną jednostką w tym rejonie zdolną się przeciwstawić brytyjskiemu natarciu na Arnhem. Miał pod swoim dowództwem 425 ludzi, w większości bardzo młodych chłopakówk27. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że kluczowe było teraz wygranie czasu, aby Bittrich mógł skoncentrować siły. Rozkazał, aby jedna kompania przeprowadziła atak na rejon lądowania Brytyjczyków.
Gdy wydawał rozkaz ściągnięcia odwodowej kompanii z Arnhem, przyjechał Kussin. Generał wydawał się zaskoczony skalą operacji desantowej na kierunku południowo-zachodnim i północno-zachodnim. Krafft zameldował, że wszystko, czym dysponuje przeciwko Brytyjczykom, to niepełny batalion szkolny. Kussin obiecał, że do szóstej wieczorem przybędą posiłki. Gdy komendant Arnhem miał już odjeżdżać, Krafft ostrzegł go, żeby lepiej nie korzystał z drogi Utrecht – Arnhem, „ponieważ może być już zablokowana”. Kussin, któremu się spieszyło do sztabu, zignorował tę bardzo rozsądną radę. Będący także w Wolfheze sierżant Youppinger był wściekły. Rozpętało się piekło, więc zatelefonował do sztabu grupy armii, jednak Sedelhauser zamiast mu podziękować za ostrzeżenie, wrzasnął: „Masz kaca po całonocnym piciu?” – i rzucił słuchawkąk28.
„Prawie mnie dopadli! – zawołał Model, gdy dotarł do Bittricha. – Ich celem była kwatera mojego sztabu. Proszę to sobie wyobrazić! Prawie mnie już mieli”k29. Model uznał, że to on był alianckim celem. Gdyby chodziło o most w Arnhem, to dlaczego postanowili desantować 10 kilometrów od obiektu? To po prostu nie miało sensu. Kiedy feldmarszałek powrócił do swojej kwatery głównej w Terborgu, dowiedział się, że nie można zlokalizować miejsca pobytu generała Kussina. Model złorzeczył na skłonność do ryzyka komendanta wojskowego Arnhem. Prawdę mówiąc, za Wolfheze odpowiadało Waffen SS i Kussin nie musiał wtykać nosa w ich kompetencje.
Ta niefortunna wiadomość oznaczała, że nie było nikogo, kto mógłby zorganizować i koordynować obronę mostu w Arnhem. Model potrzebował pilnie posłać tam kogoś, aby zapanował nad sytuacją. Freyberga i Tempelhoffa potrzebował w sztabie, natomiast Sedelhauser miał zbyt niską rangę. Poradził się w tej sprawie Tempelhoffa, który wskazał na majora Ernsta Schleifenbauma, jednego z najstarszych wiekiem członków sztabu operacyjnego. Major otrzymał rozkaz natychmiastowego wyjazdu do Arnhem i objęcia dowództwa nad wszystkimi jednostkami tyłowymi w mieście oraz zdobycia dla nich karabinówk30. Na miejscu miał nawiązać łączność z SS. Most w Arnhem musiał być utrzymany bez względu na cenę. Miasto nie mogło znaleźć się w rękach nieprzyjaciela.
1
Wyścig z czasem
Pod koniec sierpnia 1944 roku w niemieckich dowództwach i sztabach w Brukseli i Hadze hałaśliwie terkotały dalekopisy. Przekazywały oficjalny komunikat: front w Normandii był w rozsypce, a generał von Choltitz poddał Paryż. Ocalałe z katastrofy w Normandii wojska niemieckie wycofywały się na wschód, w kierunku Sommy, przekraczając Sekwanę. Trzeba było odtworzyć front obrony, lecz powstawało pytanie: gdzie i czym? Zarządzono pogotowie żandarmerii polowej, która otrzymała rozkaz bezwzględnego wyłapywania wszystkich dezerterów i maruderów. Żandarmi potraktowali to zadanie bardzo służbiście. Oficer czy żołnierz zatrzymany bez odpowiednich rozkazów lub dokumentów nie mógł liczyć na pobłażanie.
W Belgii Niemcy zabiegali o pomoc miejscowych nazistowskich kolaborantów. Wiosną 1944 roku w Brukseli odbył się dziwaczny bankiet, na którym wysocy oficerowie Waffen SS fetowali belgijskich weteranów SS. Alkohol lał się strumieniami i poklepywano się po plecach. Gość honorowy, SS-Oberstgruppenführer „Sepp” Dietrich, wygłosił toast i wręczał odznaczenia. Reprezentował tam Reichsführera SS i zarazem dowódcę Waffen SS, Heinricha Himmlera.
Wcześniej, podczas uroczystego przeglądu w Charleroi, spoglądając na zwarte zastępy belgijskich weteranów, Dietrich pomyślał: „Ci twardzi Belgowie to dobrzy narodowi socjaliści”. Naprawdę przelewali krew za Hitlera. Dietrich potrzebował takich ludzi, a Himmler zgadzał się z nim. Prawdę mówiąc, Reichsführer SS był wojskowym dyletantem, ale doświadczony Dietrich na pierwszy rzut oka potrafił rozpoznać dobrych żołnierzy. Inną rzeczą było, co przeciętny Belg sądził o swoich bohaterskich rodakach powracających właśnie z frontu wschodniego. Dietrich robił wszystko, aby wyglądać dziarsko i fascynować młodych żołnierzy. W oku kamery rejestrującej tę chwilę Dietrich miał na głowie czapkę, jak zwykle zawadiacko przekrzywioną na bakier, i robił marsową minę.
Administrowanie okupowaną Francją stałe przyprawiało Niemców o ból głowy. Odmiennie niż na obszarze Niderlandów, gdzie Belgia i Holandia obejmowały znacznie mniejsze terytorium, przez co były łatwiejsze do kontrolowania. Szefem administracji Wehrmachtu obejmującej obszar Belgii i północnej Francji był generał Alexander von Falkenhausen, bratanek generała Ludwiga von Falkenhausena, byłego gubernatora wojskowego Belgii w czasie I wojny światowej.
Gdy latem 1944 roku alianci szykowali się do wyzwolenia Belgii, doktor Hendrick Elias czuł narastający niepokój. Stojąc na czele Flamandzkiego Związku Narodowego (Vlaamish Nationaal Verbond – VNV), był mocno związany z niemieckimi narodowymi socjalistami. Wielu spośród komendantów podległej mu milicji ogarniał lęk o przyszłość, zwłaszcza od dnia wyzwolenia Paryża. W lipcu 1944 roku Elias przyglądał się, jak członkom kontrolowanej przez Niemców kolaboranckiej milicji bezpieczeństwa, znanej jako Vlaamse Wacht, wydawano niemieckie mundury. Formacja ta, stanowiąca liczebnie równowartość około czterech batalionów, miała bronić Flandrii przed aliantami, lecz została wysłana na front wschodni i wcielona do ochotniczej 27. Dywizji Grenadierów Pancernych SS (1. Flamandzkiej).
Okupacja hitlerowska nie rozpieszczała Antwerpii, która w odróżnieniu od stolicy Francji stała się smutnym miastem. Paryż, mimo aktywności francuskiego ruchu oporu, obecności gestapo i policji Vichy, zachował swój naturalny, radosny klimat. Z kolei Kopenhaga uniknęła takich wojennych uciążliwości, jak na przykład reglamentacja żywności. Niemcy bardzo długo tratowali Duńczyków nad wyraz pobłażliwie. Kiedy w połowie 1944 roku doszło tam po raz pierwszy do antyniemieckich protestów, Niemcy po prostu otoczyli stolicę Danii i szybko wynegocjowali porozumienie pozwalające na uniknięcie rozlewu krwi.
Ochrona żywotnie ważnych terenów portu w Antwerpii była bardzo dokładna i Niemcy przygotowywali się do systematycznego niszczenia wszystkich instalacji portowych, tak jak to uczynili w Cherbourgu. Belgijski ruch oporu wiedział, że alianci przywiązywali największą wagę do opanowania niezniszczonego portu. Niestety, belgijski ruch oporu był zbyt podzielony i wewnętrznie skonfliktowany, przez co nie dysponował dużymi możliwościami. Jego aktywność polegała głównie na zwalczaniu rodzimych kolaborantów. Planowano, że belgijski ruch oporu wznieci powstanie, ale błyskawiczne postępy ofensywy aliantów w Belgii uczyniły to działanie zupełnie zbędnym.
We Flandrii skala kolaboracji była prawdopodobnie największa w całej zachodniej Europie. Oznaczało to, że Antwerpia jako stolica tej prowincji była matecznikiem proniemieckiej kolaboracji. Niemcy popierali silną partię flamandzkich separatystów kierowaną przez Eliasa, która stworzyła wiele rozmaitych formacji milicyjnych i bezpieczeństwa, wspierających siły niemieckie w ochronie okupacyjnego prawa i porządku. Werbowano także ochotników do walki z Sowietami na froncie wschodnim. Tę pomoc docenił także Hitler, chwaląc „wspaniałą postawę Flamandów na froncie wschodnim”k31.
Ulice Antwerpii patrolowali członkowie milicji Dietsche i brygady Vlaamse Wacht, usiłując zwalczać bojowników brygady Witte3. Milicja była umundurowaną przybudówką Vlaamisch Nationaal Verbond. Druga z flamandzkich formacji powstała jako straż przemysłowa, która miała chronić fabryki w kraju przed sabotażem. Niemieckie władze okupacyjne liczyły także na współpracę Garde Rurale (Boerenwacht) rekrutującej się spośród rolników, której zadaniem była ochrona plonów i farm. W oczach przypadkowego obserwatora członkowie Wacht Brigade wyglądali identycznie jak SS. Brygada została podporządkowana Luftwaffe, z zadaniem ochrony lotnisk, lecz po lądowaniu aliantów w Normandii przekształcono ją w jednostkę obrony przeciwlotniczej. Brygada Flämisches Flak składała się z sześciobateryjnego dywizjonu lekkich armat plot. i czterobateryjnego dywizjonu ciężkich armat plot. Krążyły pogłoski, że brygada ma zostać przerzucona do Holandii w celu ochrony niemieckich wyrzutni rakietowych.
W sąsiedniej Walonii także powstały kolaboranckie formacje złożone z francuskojęzycznych Belgów. Najlepiej znanym belgijskim faszystą był SS-Obersturmbannführer Léon Degrelle, dowódca ochotników walońskich walczących na froncie wschodnim i najwyżej odznaczony przez Hitlera zagraniczny ochotnik Waffen SS. Na początku kwietnia 1944 roku Degrelle uczestniczył we wspomnianym już uroczystym bankiecie w Brukseli wydanym na cześć ocalałych weteranów z jego brygady „Walonia”. Walcząc w składzie 5. Dywizji Pancernej SS „Wiking”, udało im się wydostać z kotła czerkaskiego na Ukrainie. Podkomendni Degrelle’a osłaniali odwrót całego, kilkudziesięciotysięcznego zgrupowania niemieckiego, ponosząc przy tym ciężkie straty, wynoszące aż 1368 żołnierzy4.
Za okazane męstwo Degrelle został odznaczony Krzyżem Rycerskim Żelaznego Krzyża, a niebawem otrzymał zgodę na sformowanie belgijskiej dywizji grenadierów pancernych SS. Jednak przeznaczeniem Degrelle’a i jego ludzi nie była walka z Brytyjczykami i Amerykanami. Po odtworzeniu jednostki w Wildflecken zostali przerzuceni na wybrzeże Bałtyku, aby powstrzymać natarcie Armii Czerwonej. Po wyzwoleniu Brukseli przez aliantów Degrelle wiedział, że nigdy już nie będzie mógł wrócić do ojczyzny. Na wypadek przegranej Niemiec zamierzał szukać schronienia w Hiszpanii. Również flamandzka dywizja SS walczyła na froncie wschodnim. „Flamandowie rzeczywiście odznaczyli się na froncie wschodnim – oświadczył Hitler. – Okazali się nawet bardziej proniemieccy i bardziej bezlitośni od legionistów holenderskich”k32. Dla porównania – pośród wojsk alianckich lądujących w Normandii w czerwcu 1944 roku znajdowały się jedynie dwie brygady z Niderlandów: jedna belgijska i jedna holenderskak33.
Belgia była teraz schronieniem dla wycofujących się niemieckich dywizji. 18. Dywizja Polowa Luftwaffe generała von Tresckowa w czasie bitwy o Normandię zajmowała pozycje w Dunkierce. Dopiero w połowie sierpnia przerzucono ją na południe do położonej na zachód od Paryża miejscowości Mantes nad Sekwaną (Mantes-la-Jolie). Walcząc z Amerykanami, jednostka von Tresckowa poniosła ciężkie straty, a 27 sierpnia została odcięta przez nacierające wojska amerykańskie od sąsiadów. Tresckow podzielił swoich ludzi na trzy grupy bojowe i ruszył w kierunku Beauvais. Nękani przez Amerykanów i alianckie myśliwce bombardujące żołnierze Tresckowa na początku września doszli do Ham nad kanałem Sommy niedaleko St. Quentin, a następnie skierowali się na Cambrai.
Oddziały Tresckowa stopiły się z masą wojsk niemieckich szukających ocalenia w rozpaczliwej ucieczce do Belgii drogą Amiens–Cambrai–Mons. W pobliżu tej ostatniej miejscowości Brytyjczykom i Amerykanom udało się okrążyć aż trzy niemieckie korpusy. 3 września o 2.00 oddziały Tresckowa i 6. Dywizji Spadochronowej podjęły desperacką próbę wydostania się z kotła, lecz amerykańskie i belgijskie jednostki zablokowały skrzyżowanie w Gognies–Chaussée. Niemieckie kolumny były bezlitośnie dziesiątkowane przez alianckie myśliwce bombardujące i artylerię.
Po trzech dniach Amerykanie wzięli pod Mons prawie 30 tys. jeńców niemieckich. Wielu z nich należało do pięciu dywizji, które miały się wycofywać do Linii Zygfrydak34. Pośród jednostek całkowicie zniszczonych w kotle była także 3. Dywizja Spadochronowa, licząca ponad 15 tys. ludzi. Sytuacja Niemców w Belgii nie wyglądała dobrze, ale najgorsze dopiero ich czekało.
Tresckowowi i około 300 rozbitkom udało się wydostać z pułapki. Podzielił ich na małe grupy, a następnie sam z jedną z nich zdołał się przeprawić przez Mozę na południe od Dinant. 15 września dotarli do zamieszkanego przez niemieckojęzyczną ludność rejonu Eupen–Malmedy w Belgii. Poczuli się naprawdę bezpieczni dopiero po przekroczeniu granicy niemiecko-belgijskiej. Za te dokonania Tresckow został odznaczony Krzyżem Rycerskim Żelaznego Krzyża.
Tymczasem feldmarszałek Model, dowódca Grupy Armii „B”, wybrał na swoją kwaterę główną miejscowość La Chaude Fontaine, położoną na południowy wschód od Liège i południowy zachód od Akwizgranu oraz granicy z Niemcami. Wkroczenie Brytyjczyków do Brukseli 3 września 1944 roku i nazajutrz do Antwerpii zdawało się zwiastować całkowite załamanie niemieckiego oporu w północno-zachodniej Europie. Niemcy i belgijscy kolaboranci uciekli w panice z Brukseli.
W Antwerpii dowódca niemieckiego garnizonu, generał major Christoph hrabia zu Stolberg-Stolberg, został całkowicie zaskoczony. Stał się jeńcem bojowników belgijskiego ruchu oporu, a niemiecki garnizon skapitulował bardzo szybko. Niemcy nie zdążyli zniszczyć instalacji portowych przed pojawieniem się w Antwerpii brytyjskiej 11. Dywizji Pancernej. W razie pojawienia się nieprzyjacielskich czołgów i wystąpienia zbrojnego ruchu oporu Stolberg miał zgodnie z rozkazem wydanym przez Modela wycofać się za Kanał Alberta. W razie niepowodzenia garnizon Antwerpii powinien przebijać się w kierunku południowo-wschodnim. Zamiast tego Stolberg i jego 6 tys. żołnierzy złożyli broń. Komendant Antwerpii błędnie przyjął, że Brytyjczycy pojawią się w tym mieście dopiero po kilku dniach od zajęcia Brukseli. Poza tym powątpiewał w sens otrzymanych rozkazów, narzekając, że „o wiele lepiej byłoby się wycofać, niż poświęcać ludzi dla wypełnienia niewykonalnych rozkazów”k35.
Utrata portu w Antwerpii była katastrofą, która zdumiała Modela. Właśnie rozkazał wzmocnienie obrony miasta przez dwie dywizje piechoty. 719. DP była wciąż w drodze z Holandii, a 347. DP jeszcze się nie wyładowała z eszelonów kolejowych zabranych z Francji. 3 września Model miał naradę z Hitlerem. Ułożony wówczas plan działania przewidywał wyprowadzenie kontrataku wszystkimi dostępnymi odwodami z rejonu Górnej Mozeli przeciwko amerykańskiej 3. Armii generała Pattona. Głównym celem kontrataku było opóźnienie postępów alianckiej ofensywy na północy. Tymczasem alianci w czasie niewiele dłuższym od tygodnia pokonali drogę od Sekwany do Antwerpii na północy i Verdun na południu.
Niemieckie wojska w północnej Francji i Belgii praktycznie znalazły się w potrzasku. „Brytyjska Grupa Armii naciera na północny wschód w kierunku Antwerpii z zamiarem zdobycia baz startowych V-1 i odcięcia naszej 15. Armii” – ostrzegał Modelk36. Straty rosły w zatrważającym tempie. Tylko w Antwerpii, Brukseli i Mons przepadło około 40 tys. ludzi. „Nieustannie jesteśmy wyprzedzani i okrążani – lamentował – przede wszystkim z powodu braku czołgów, artylerii i ciężkiej broni przeciwpancernej, bez których niemożliwe będzie zorganizowanie linii oporu, pozwalającej na przeprowadzenie kontrataku.”k37
Analizując swoją mapę sytuacyjną, Model dostrzegał, że alianci wybili w jego liniach wyłom szeroki na 120 kilometrów. Droga w głąb Holandii, podobnie jak do północno-zachodnich Niemiec, stała przed nimi otworem. Linia Zygfryda, ciągnąca się od granicy ze Szwajcarią, kończyła się jednak w Kleve na granicy holendersko-niemieckiej. Gdy alianci opanują Holandię, będą mogli ją oskrzydlić, przekroczyć Ren i uderzyć na Zagłębie Ruhry, przemysłowe serce Niemiec. Gdyby do tego doszło, ustaną dostawy uzbrojenia dla Wehrmachtu. Zdesperowany Model zażądał od Führera 30 nowych dywizji. Jego wołanie nie przyniosło odzewu. Tak mu się przynajmniej wydawało. OKW odpowiedziało tylko, że „potrzeba zyskać jak najwięcej czasu na sformowanie i wprowadzenie do walki nowych jednostek…”k38. W rzeczywistości do końca września gotowość miały osiągnąć zaledwie cztery nowe dywizje grenadierów.
Mimo wszystko Model ucieszył się, że nie będzie już musiał łączyć w swoim ręku obowiązków głównodowodzącego obszaru operacyjnego „Zachód” z dowodzeniem Grupą Armii „B”. Była to niewykonalna ekwilibrystyka. Głównodowodzącym obszaru „Zachód” został mianowany ponownie flegmatyczny feldmarszałek Gerd von Rundstdt, którego kwatera główna znajdowała się w Koblencji. Von Rundstedt otrzymał rozkaz „walczyć o każdy centymetr ziemi”. Na szczęście dla Modela i von Rundstedta Hitler jednocześnie zarządził, że w przypadku przełamania obrony przez nieprzyjaciela „nie wolno pozwolić na okrążenie dużych zgrupowań niemieckich”k39.
Studiując mapę, Model szybko się zorientował, że Brytyjczycy popełnili błąd strategiczny na zachód od Antwerpii. Jej utrata nie będzie miała znaczenia, dopóki jego wojska będą kontrolowały 86-kilometrową drogę wodną w estuarium Skaldy. Kluczem do tego była wyspa Walcheren i półwysep Zuid-Beveland (południowy Beveland). Jedynym problemem Modela było znalezienie wojsk, które mogłyby obsadzić ten rejon. Na południe od Skaldy znajdowały się niedobitki 15. Armii generała Gustava-Adolfa von Zangena. W czasie bitwy o Normandię wojska te pozostawały w rejonie Pas-de-Calais, ponieważ Hitler przez długi czas uważał lądowanie w Normandii za blef i spodziewał się drugiego desantu właśnie tam. Dywizje 15. Armii, wysłane na zachód zbyt późno, w większości zostały zniszczone.
Model zdał sobie sprawę, że czeka go wyścig z czasem. Von Zangen wciąż miał około 80 tys. ludzi, których należało teraz przeprawić przez estuarium Skaldy, zanim Brytyjczycy zaatakują na północny zachód od Antwerpii. W przeciwnym razie 15. Armia znajdzie się w pułapce, a całe niemieckie skrzydło zostanie odsłonięte. Model dość pesymistycznie oceniał szanse powodzenia tego manewru. „Nie sposób jeszcze skalkulować szans na wydostanie się 15. Armii z matni – meldował – Tylko niektóre grupy utorują sobie drogę”k40.
Sytuacji nie ułatwiał fakt, że Model i von Zangen nie przepadali za sobą. Opowiadano, że pod koniec sierpnia Model zdymisjonował poprzednika von Zangena, generała Hansa von Salmutha, za pesymistyczne wypowiedzi na temat dalszego przebiegu wojny na Zachodzie. Kiedy niedługo po nominacji von Zangena Model zarzucił mu nazbyt pasywne dowodzenie, generał zwierzył się swojemu oficerowi sztabu, że najlepszym rozwiązaniem sytuacji byłoby zastrzelenie Modela lub palnięcie sobie w łebk41. Poirytowany faktem, że von Zangen najprawdopodobniej nie panuje nad sytuacją, Model wysłał do sztabu 15. Armii oficera z rozkazem „dokonania analizy sytuacji i wszczęcia działań dla przywrócenia porządku”k42.
Von Zangen natychmiast zdał sobie sprawę z powagi swojej sytuacji i przystąpił do opracowywania planów. Model, gdy dowiedział się o tym z raportu swojego wysłannika, dał spokój von Zangenowi. Rozkazał mu utrzymać porty w Boulogne, Calais i Dunkierce dla osłony Pas-de-Calais i obsadzić południowy brzeg Skaldy. Hitler stanowczo domagał się bronienia portów nad Kanałem bez względu na cenę. „Nie ma już najmniejszego sensu pozostawać na wybrzeżu – skarżył się von Zangen. „Było jasne, że musimy podjąć próbę wycofania wszystkich mobilnych sił z rejonu Kanału i przerzucenia ich w celu zażegnania zagrożenia naszych tyłów”k43. Wiedział jednak, że wszelkie dyskusje na ten temat będą tylko stratą czasu.
Von Zangen miał także 6 września uderzyć na północny wschód, przeciwko nacierającym Brytyjczykom. Pozwoliłoby to Modelowi zyskać czas na wzmocnienie obrony wzdłuż Kanału Alberta, na wschód od Antwerpii. W tym czasie 15. Armia składała się z sześciu dywizji piechoty, przy czym LXVII Korpus Armijny tworzyły dywizje: 70., 226. i 245., natomiast LXXXIX Korpusowi Armijnemu podlegały dywizje: 59., 64. i 712. Jednostki te były dalekie od skompletowania, a ich wartość bojowa była niedostateczna. Na obszarze między Sommą a Skaldą znajdowało się też wielu żołnierzy z dywizji rozbitych w Normandii, którym udało się wydostać z okrążenia.
„Kiedy nadeszła wiadomość o upadku Antwerpii – odnotował zaniepokojony von Zangen – wyglądało na to, że oto dokonało się pełne okrążenie 15. Armii”k44. Model i von Rundstedt nie rozumieli, dlaczego Brytyjczycy nie prowadzą natarcia na północ od Antwerpii. Wydawało się, że po miażdżącym zwycięstwie aliantów pod Falaise w Normandii ofensywa Montgomery’ego traci impet. Rundstedt był przekonany, że linie zaopatrzeniowe wojsk brytyjskich i kanadyjskich niebezpiecznie się wydłużyły i przynajmniej przez jakiś czas alianci nie będą w stanie prowadzić pościgu. Dawało to szansę von Zangenowi i jego ludziom, pod warunkiem że będą działać szybko. Niemniej zdawał on sobie sprawę, że niewiele może zrobić dla uratowania podległych mu garnizonów, odciętych w portach nad Kanałem.
Von Zangen wiedział, że dowódcę garnizonu w Boulogne, generała majora Ferdinanda Heima, prześladował pech. Hitler go nie znosił, poniżał i nawet zwolnił ze służby. Heim walczył na froncie wschodnim, kilkakrotnie wymykając się śmierci lub niewoli. Początkowo był szefem sztabu pechowej 6. Armii generała Paulusa pod Stalingradem. Hitler zrobił go kozłem ofiarnym nieudanego powstrzymania Armii Czerwonej po przełamaniu przez nią frontu niemieckiego pod koniec 1942 roku, kiedy to dowodził tam XXXXVIII Korpusem Pancernym i nie zdołał oswobodzić 6. Armii w Stalingradzie. Nieszczęsny Heim został aresztowany, zdegradowany do stopnia szeregowca i wyrzucony z wojska. Jednak dzięki odesłaniu do Niemiec uniknął śmierci lub niewoli. Wiele miesięcy spędził w celi berlińskiego więzienia Moabit, oczekując na proces pod zarzutem zaniedbania obowiązków dowódcy.
Braki kadrowe w Wehrmachcie stały się jednak tak dotkliwe, że Heim doczekał się przywrócenia do służby i 1 sierpnia 1944 roku powierzono mu dowództwo garnizonu w Boulogne. Obrona miasta i portu oparta była na schronach bojowych na wyniesieniu Mont Lambert, górującym nad podejściami do miasta. Heim dokonał inspekcji pozycji obronnych i zapoznał się z sektorami ostrzału obejmującymi otwarte, lekko pofałdowane pola uprawne. Główną jego bolączką był brak w powietrzu Luftwaffe. Bez wsparcia lotniczego nie można było myśleć o odpieraniu ataków nieprzyjacielskiego lotnictwa i okrętów wojennych. Jego artylerzyści nie byliby w stanie prowadzić skutecznego ostrzału czy pojedynku artyleryjskiego, nie mogąc wysunąć głowy z okopu.
Po przybyciu na miejsce Heim dowiedział się, że bombowce RAF-u w połowie czerwca zjawiły się nad Boulogne oraz Hawrem i zatopiły wszystkie niemieckie jednostki pływające. Uświadomił sobie wówczas, że on i jego ludzie nie będą bezpieczni nawet w schronach. W Hawrze Brytyjczycy użyli potężnych bomb o wagomiarze 12 tys. funtów5 przeznaczonych do niszczenia ciężkich betonowych schronów, w których stacjonowały niemieckie ścigacze torpedowe – E-Booty6. Jednym nalotem Brytyjczycy wyeliminowali całą niemiecką flotyllę operującą w kanale La Manche.
Heim miał pod rozkazami garnizon liczący około 10 tys. żołnierzy, lecz morale wśród obrońców nie było wysokie; przeważali dekownicy, lotnicy bez samolotów i marynarze bez okrętów. Kolejny już raz przypadła mu rola kozła ofiarnego, podobnie zresztą jak innym dowódcom niemieckim w portach nad Kanałem. Z powodu niedostatecznych sił poniósł on porażkę, stojąc na czele XXXXVIII KPanc. Teraz w Boulogne zderzył się z podobnym problemem.
Heim wiedział, że jeszcze nie nadeszła jego pora, ponieważ na pierwszy ogień miał pójść osamotniony niemiecki garnizon w Hawrze. Porozumiał się z jego dowódcą, pułkownikiem Eberhardem Wildermuthem, który optymistycznie ocenił swoje przygotowania do obrony twierdzy. Prywatnie jednak obawiał się, czy długo podoła zmasowanym nawałom ogniowym aliantów. Po opanowaniu Antwerpii sprzymierzeni mogli, nie spiesząc się, oblegać izolowane porty nad Kanałem i zdobywać je po kolei. Von Zangen wprost zakomunikował Heimowi i Wildermuthowi, że ich zadaniem jest po prostu wiązać siły nieprzyjaciela jak najdłużej. Nietrudno odgadnąć, że obaj oficerowie odebrali to jak sentencje wyroku skazującego. Wiedzieli, że szanse na odsiecz są zerowe. Ich głównym dylematem było, jak długo powinni stawiać opór, zanim skapitulują.
2
Udany odwrót Zangena
Po zdobyciu Antwerpii Brytyjczycy zmarnowali 36 decydujących godzin. To dało znakomitą okazję do uratowania 15. Armii von Zangena. Von Rundstedt natychmiast odwołał rozkaz Modela nakazujący von Zangenowi zaatakowanie flanki Brytyjczyków. Bez czołgów i wsparcia Luftwaffe byłoby to działanie samobójcze, stawiające 15. Armię w jeszcze trudniejszej sytuacji, niż się znajdowała. Zamiast tego von Zangen miał pospiesznie maszerować na północ i przeprawić się przez szerokie na pięć kilometrów ujście Skaldy na wyspę Walcheren. Po znalezieniu się na bezpiecznym brzegu Skaldy dywizje von Zangena mogły ruszyć wzdłuż jej północnego brzegu przez Zuid-Beveland, aby przejść na stały ląd na północ od Antwerpii, już na terytorium Holandii. Początkowo obrona armii von Zangena na południe od estuarium Skaldy mogła się oprzeć na Brugii i Gandawie.
Po otrzymaniu rozkazów von Zangen skonstatował, że „estuarium Skaldy miały efektywnie bronić dwie dywizje – jedna na północ, druga na południe od ujścia”. Czytając dalej rozkazy, z przerażeniem odkrył, że dowództwo oczekuje, iż „twierdze nad Kanałem mają być w podobny sposób bronione”k45. Model zwracał również jego uwagę na fakt, że podczas odwrotu wśród żołnierzy szerzą się plotki, na porządku dziennym są pośpiech, ciągły chaos i ogólnie pojęty egoizm. "Ta atmosfera […] udziela się zdrowym jednostkom”k46. Niezbędne było przywrócenie wysokiego morale.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. Często nazywano go też „strażakiem Hitlera” (przyp tłum) [wróć]
2. Chodzi tu o skutki sowieckiej operacji Bagration (22 czerwca–31 sierpnia 1944 roku), największego militarnego sukcesu ZSRS w II wojnie światowej, w którego wyniku została całkowicie rozbita i zniszczona niemiecka Grupa Armii „Środek”, natomiast Armia Czerwona odzyskała Białoruś i przeniosła działania na teren Litwy i etnicznej Polski (przyp red) [wróć]
3. Polsko-belgijska brygada partyzancka (przyp tłum) [wróć]
4. Podczas walk na prawobrzeżnej Ukrainie w styczniu–lutym 1944 roku i w trakcie przebijania się z kotła czerkaskiego w drugiej połowie lutego spośród blisko 2 tys żołnierzy Brygady Szturmowej „Walonia” ocalało zaledwie 632 Poległ także dowódca brygady SS-Obersturmbannführer Lucien Lippert, po którym dowództwo szczątków jednostki objął właśnie Léon Degrelle (przyp red) [wróć]
5. Bomby Grand Slam nazywane też Tallboy o masie 5340 kg (przyp tłum) [wróć]
6. E-Boat – angielski odpowiednik niemieckiego skrótu S-Boot (Schnellboot) (przyp tłum) [wróć]
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. Cornelius Ryan, A Bridge to Far, London 1974, s. 153; wyd. pol.: Cornelius Ryan, O jeden most za daleko, Warszawa 2007, s. 193. [wróć]
2. James Lucas, Hitler’s Enforcers. Leaders of German War Machine 1933–1945, London 1996, s. 99. [wróć]
3. Ryan, A Bridge to Far, s. 71; wyd. pol., s. 96. [wróć]
4. Ibidem. [wróć]
5. Stephen H. Newton, Hitler’s Commander. Field Marshal Walter Model – Hitler’s Favourite General, Cambridge MA 2006, s. 317; wyd. pol.: Stephen H. Newton, Ulubiony dowódca Hitlera, Warszawa 2006, s. 220. [wróć]
6. Brian Horrocks, A Full Life, London 1960, s. 213. [wróć]
7. Ryan, A Bridge to Far, s. 160; wyd. pol., s. 201. [wróć]
8. Ibidem. [wróć]
9. Antony Beevor, Arnhem. The Battle for the Bridges, 1944, London 2018, s. 92, wyd. pol.: Antony Beevor, Arnhem. Operacja Market Garden, Kraków 2018, s. 148. [wróć]
10. Ryan, A Bridge to Far, s. 160; wyd. pol., s. 201. [wróć]
11. Beevor, Arnhem. s. 92; wyd. pol., Beevor, Arnhem, s. 148. [wróć]
12. Newton, Hitler’s Commander, s. 317; wyd. pol., s. 220. Mylił się, była to bowiem tylko jedna, brytyjska 1. Dywizja Powietrznodesantowa. [wróć]
13. Ibidem. Źródła różnie opisują reakcję Niemców w hotelu Tafelberg. Jak stwierdza Antony Beevor: „Niektórzy twierdzą, że przebiegała w panice” – na przykład Geoffrey Powell w: Devil’s Birthday. The Bridge to Arnhem, 1944, London 1948, s. 89. W świetle wcześniejszego doświadczenia w działaniu podczas trudnych sytuacji wydaje się to mało prawdopodobne. [wróć]
14. Ryan, A Bridge to Far, s. 160; wyd. pol., s. 201. [wróć]
15. Chester Wilmot, The Struggle for Europe, London 1952, s. 502. [wróć]
16. Beevor, Arnhem, s. 47; wyd. pol., Beevor, Arnhem. s. 83. [wróć]
17. Peter Beale, The Great Mistake. The Battle for Antwerp and the Beveland Peninsula, September 1944, Sutton, Stroud 2004, s. 114. [wróć]
18. Wilmot, The Struggle for Europe, s. 503. [wróć]
19. Ryan, A Bridge to Far, s. 103–104; wyd. pol., s. 133. [wróć]
20. Behr ledwo uniknął wzięcia do niewoli razem z 6. Armią pod Stalingradem. Służył jako oficer operacyjny w sztabie generała Paulusa i w styczniu 1943 roku został wysłany złożyć sprawozdanie Hitlerowi. Behr obawiał się, że jego drastyczny opis sytuacji 6. Armii spowoduje usunięcie go z wojska, ale został tylko przydzielony do sztabu Krebsa. [wróć]
21. Ryan, A Bridge to Far, s. 160; wyd. pol., s. 201. [wróć]
22. Anne Sebba, Les Pariseinnes. How the Women of Paris Lived, Loved and Died in the 1940s, London 2017, s. 115–116. [wróć]
23. Ryan, A Bridge to Far, s. 170; wyd. pol., s. 212. [wróć]
24. Charles MacDonald, By the Air to Battle, London 1970, s. 13. [wróć]
25. Ibidem, s. 14. [wróć]
26. Ibidem, s. 15. [wróć]
27. Wilmot, The Struggle for Europe, s. 505. Powell w Devil’s Birthday podaje nieco wyższą liczbę – 435 ludzi, w tym: 13 oficerów, 73 podoficerów i 349 szeregowych, s. 96. [wróć]
28. Ryan, A Bridge to Far, s. 160; wyd. pol., s. 201. [wróć]
29. Marcel Stein, A Flawed Genius. Field Marshal Walter Model, A Critical Biography, Solihull 2010, s. 170. [wróć]
30. Samuel W. Mitcham, Hitler’s Field Marshals and Their Battles, London 1988, s. 325. [wróć]
31. Martin Bormann, Hitler’s Table Talk, Oxford 1988, s. 537. [wróć]
32. Ibidem. [wróć]
33. Była to 1. Belgijska Brygada Piechoty i Królewska Brygada Holenderska (Princess Irene’s). [wróć]
34. Wilmot, The Struggle for Europe, s. 476. [wróć]
35. Beale, The Great Mistake, s. 75. [wróć]
36. Ibidem, s. 14. [wróć]
37. Ibidem. [wróć]
38. Hugh R. Trevor-Roper, Hitler’s War Directives 1939–1945, London 1964, s. 72. [wróć]
39. Ibidem. [wróć]
40. Beale, The Great Mistake, s. 14. [wróć]
41. Stein, A Flawed Genius, s. 163. [wróć]
42. Ibidem. [wróć]
43. Beale, The Great Mistake, s. 16. [wróć]
44. Ibidem, s. 17. [wróć]
45. Beale, The Great Mistake, s. 18. [wróć]
46. Newton, Ulubiony dowódca Hitlera, s. 217 i Informacja Wywiadu nr 77 1. Armii Kanadyjskiej z 8 września 1944 r. cyt. wg Donald R. Graves, Blood and Steel 2: Retereat to Reich, September to December 1944, Barnsley 2015, s. 4. Drugie tłumaczenie nieco różni się od poprzedniego. [wróć]