Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ta książka wyprowadza czytelnika z błędnego przekonania, że bajki przeznaczone są wyłącznie dla dzieci. Autor opowiada nam dziewiętnaście bajek dla dorosłych – dziewiętnaście historii z dyskretnym morałem. Przy okazji mówi ciekawe rzeczy o judaizmie, o żydowskich zwyczajach i żydowskiej mistyce. Ten autor nie byłby sobą, gdyby nie pokazał, że wiele rzeczy może wyglądać zupełnie inaczej, niż nam się w pierwszej chwili wydaje, że dobre uczynki wcale nie muszą być takie dobre i że na wszystko warto patrzeć z różnych stron.
O AUTORZE
KAROL SIDON, ur. w 1942 r., prozaik, dramatopisarz, scenarzysta, sygnatariusz Karty 77 i naczelny rabin Czech.
Po studiach w praskiej szkole filmowej FAMU pisał scenariusze filmowe, m.in. dla wybitnego słowackiego reżysera Juraja Jakubisko, dramaty, słuchowiska radiowe i prozę. Jego debiutancka powieść Sen o moim ojcuukazała się także po polsku (PIW, 1970). Po 1968 roku objęty zakazem publikacji pracował w kiosku, w gospodarstwie rolnym i jako palacz. Zmuszony do emigracji, na początku lat 80. zamieszkał w Heidelbergu, gdzie studiował judaistykę. Później ukończył w Jerozolimie studia rabinackie. Wrócił do Pragi w 1992 r. jako rabin.
Po Aksamitnej Rewolucji wydano w Czechach większość jego książek publikowanych wcześniej w drugim obiegu. W ostatnich latach oprócz historii o panu Tałesowiczu (wydanej w Czechach pod pseudonimem Chaim Cigan) opublikował czterotomową powieść Gdzie diabeł mówi dobranoc. To przekraczająca granice gatunków, erudycyjna, pełna humoru i fantazji opowieść o podróżach w czasie.
W języku polskim, oprócz autobiograficznego Snu o moim ojcu, pełnej ciepła i humoru opowieści o powojennym dzieciństwie w cieniu Holokaustu, można było poznać sztukę Karola Sidona Shapiro, wystawioną w gdańskim Teatrze Wybrzeże.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 247
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Etrogi[4] z raju
Jeden z trzydziestu sześciu sprawiedliwych, jacy rodzą się w każdym pokoleniu, żył kiedyś w Albanii. Wtedy w albańskim portowym mieście Wlora mieszkało pięćset trzydzieści żydowskich rodzin, które miały jeszcze w pamięci wypędzenie z Hiszpanii. Stanowiły one dwie piąte wszystkich mieszkańców i nie tylko przyczyniały się do dobrobytu miasta, ale także rozwijały mądrość przodków. Jednak nawet ci najmądrzejsi nie wiedzieli, że jest wśród nich jeden z owych trzydziestu sześciu sprawiedliwych, których istnienie utrzymuje świat przy życiu. Bo każdy z tych trzydziestu sześciu jest tak dobrze ukryty, że sam o sobie nie wie, że jest cadykiem.
Ów ukryty cadyk, o którym będziemy opowiadać, nie był wyjątkiem. Jako sprzedawca lemoniady nie bardzo przyczyniał się do dobrobytu miasta, a jeśli chodzi o mądrość przodków, to tak świetnie się z tym krył, że uważał siebie za głupca. Siadywał w bet midrasz[5] zawsze z tyłu, a ponieważ nikt nigdy nie usłyszał od niego jednego mądrego zdania, wszyscy uważali go za idiotę. Tolerowali go w swoim gronie tylko ze względu na jego nieboszczyka ojca, na którego miejscu siedział, a nazywali go po prostu Ben Dawid, czyli syn Dawida.
O jego mądrości doskonale wiedziano za to w niebiańskiej jesziwie[6], do której dostęp mają tylko nieliczni z żyjących Żydów, ale za to wszyscy ukryci cadykowie. Może wam się wydać dziwne, że nie szanował siebie bardziej, skoro spotkał go taki zaszczyt, ale on o obecności swojej duszy w niebiańskiej jesziwie nie miał bladego pojęcia.
Od pewnego czasu przestał się jednak w tej jesziwie pojawiać. Gdyby umarł, jego dusza naturalnie od razu by tam powędrowała i strojna w niebieskie korony, wśród tańców i śpiewu chórów anielskich zasiadłaby na przeznaczonym jej miejscu. Tak się jednak nie stało. Nic dziwnego, że nieobecność Ben Dawida wzbudziła wielkie zainteresowanie. Jedynym jej wytłumaczeniem było to, że ukrył się on jeszcze lepiej niż do tej pory. Każdy cadyk stara się być jak największym cadykiem, ale ukryty cadyk jest tym większy, im jest mniejszy, to przecież oczywiste. Jednak jakim sposobem doskonale ukryty cadyk Ben Dawid mógłby się ukryć jeszcze lepiej?
Przypisy