Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Finał przygód Naty! Nata i Trzykrotki jadą do Francji, gdzie mieszka babcia Naty – Matylda Bernard. Matylda odkrywa, że ktoś ukradł pamiątki po ojcu Naty, Thomasie. Wśród nich była Niezapominajka – tajemniczy projekt Thomasa. By Niezapominajka nie trafiła w niepowołane ręce, Thomas podzielił ją na kawałki kryształów i ukrył. Matylda wspólnie z Natalią – matką Naty, postanawiają odszukać kryształy. Po piętach depcze im tajemnicza postać, która zamierza przejąć magię zaklętą w Niezapominajce. Jednak to od Naty będzie zależała przyszłość świata czarodziejów… Niezwykła seria, pełna fascynujących przygód, które dopełniają fenomenalne ilustracje Anety Fontner-Dorożyńskiej. Wspólnie z Natą wkrocz do świata magii, w którym nic nie jest takie, jakie się wydaje…
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 176
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Dla Mili i Tomka
oraz dla Marysi,
która wymyśliła postać Zofii Lufczyk
Natalia Koczek skończyła pracę i rozejrzała się po salonie fryzjerskim. Przez chwilę obserwowała, jak grzebienie i nożyce same układają się na swoich miejscach, fotele dosuwają się do stolików, a ścięte włosy znikają w koszu na śmieci. Opadła na zieloną sofę i przymknęła oczy. W pomieszczeniu słychać było cichy szum wiatraków przyjemnie chłodzących powietrze. Pomimo później pory upał nie odpuszczał, na zewnątrz wciąż było bardzo gorąco. Myśli Natalii popłynęły w stronę kolacji, którą zamierzała wyczarować po powrocie do domu. Racuchy z solidną porcją lodów śmietankowych były dokładnie tym, o czym teraz marzyła. Niespiesznie się podniosła, żeby zamknąć olbrzymie, wychodzące na ogród okno, jednak na parapecie wylądowała wrona. Natalia gwałtownie cofnęła ręce.
– Nie spodziewałam się twojej wizyty – powiedziała zaskoczona.
Wrona rozpostarła skrzydła i pofrunęła w stronę sofy. Pokręciła łebkiem, jakby próbowała coś z niego strzepnąć, i przemieniła się w Matyldę Bernard, babcię Naty. Czarownica odgarnęła na plecy długie, białe włosy, wygładziła suknię i poprawiła przekrzywiony kapelusz. Spojrzała w stronę Natalii, wciąż stojącej przy oknie.
– Musimy porozmawiać, korzystając z okazji, że Nata jest u Trzykrotek i przyjedzie do mnie dopiero za kilka dni – wyjaśniła.
– Co masz na myśli? Czy coś się stało? – zapytała Natalia, przysiadając na jednym z foteli.
– Niemało... Od czego by tu zacząć... Po śmierci mojego syna długo nie wchodziłam do jego starego pokoju. Kiedy postanowiłam wreszcie go uporządkować, odkryłam, że zostałam okradziona. Pokój zastałam zupełnie pusty, zniknęły wszystkie pamiątki. Przez długi czas sądziłam, że to ty zabrałaś rzeczy Thomasa... – Matylda zawiesiła głos.
Natalia tylko zacisnęła usta i niczego nie powiedziała. Jeżeli w ten dziwny sposób Matylda próbowała ją przeprosić, to Natalia nie zamierzała niczego jej ułatwiać.
Czarownica kontynuowała:
– W końcu Suzi przekonała mnie, że to nie może być prawda, dlatego zdecydowałam się was odszukać.
– Tak, Suzanne jest wybitnie inteligentną kotką – przyznała Natalia. – Kiedy przed laty uciekałyśmy z Natą do Mieściny Małej, miałyśmy tylko to co na sobie i jedną starą fotografię w kieszeni płaszcza. Nie mam żadnej innej pamiątki po Thomasie.
Matylda skinęła głową na znak, że jej wierzy, i mówiła dalej:
– Początkowo pomyślałam, że złodziejem musiał być ktoś, kto chciał przejąć jego magiczne wynalazki. Thomas miał wiele pomysłów, niektóre z nich tylko opisał, inne zrealizował. Niedawno jednak wydarzyło się coś jeszcze, co sprawiło, że zaczęłam ponownie zastanawiać się nad całą sprawą. Przeglądałam właśnie stare książki, kiedy z jednej z nich wypadł list. Thomas przysłał mi go zaledwie tydzień przed śmiercią. Przed laty jego treść wydała mi się kompletnie niezrozumiała, chaotyczna i dziwna. Styl zupełnie nie pasował mi do mojego syna, który zawsze bardzo starannie dobierał słowa. Włożyłam list do książki i zapomniałam o nim na długie lata. Dopiero teraz, kiedy znowu go przeczytałam, zrozumiałam, że coś mi umknęło. Zresztą, sama zobacz.
Matylda sięgnęła do kieszeni czarnej sukni i podała Natalii starą, pożółkłą kartkę, na której było napisane:
Nie mogę jeszcze wrócić do domu
i nie wiem, kiedy to się zmieni.
Eleonora bardzo mi pomaga
z tematem, o którym ci wspominałem,
ale powinienem też odwiedzić
przyjaciela ze szkoły w Lil,
o którym kiedyś ci mówiłem.
Może on będzie mógł mnie wesprzeć
i szybciej skończę swój najważniejszy projekt.
Natalia wciąż o niczym nie wie,
ale na pewno się ucieszy.
Jeszcze muszę zrobić ostatnie zakupy,
które ciągle mi umykają.
A więc wybacz, odwiedzę cię wkrótce w Trybunale.
5 całusów, Thomas
Serce Natalii zaczęło łomotać. Od razu rozpoznała staranne pismo ojca Naty, jednak treść listu również jej wydała się dziwaczna. I niebieski atrament. Od kiedy znała Thomasa, zawsze pisał czarnym piórem. Twierdził, że inne kolory atramentu go rozpraszają, przez co mylą mu się cyfry. Spojrzała na Matyldę.
– Zgadzam się z tobą, to dziwny list. Na pewno został napisany przez Thomasa, chociaż kolor atramentu się nie zgadza – powiedziała.
– Też na to zwróciłam uwagę... Czytałam ten list wiele razy, od przodu, od tyłu, co drugie słowo. Coraz mocniej narastało we mnie podejrzenie, że Thomas chciał mi przekazać jakąś ukrytą wiadomość, której przed laty nie zauważyłam. I rzeczywiście, spójrz na wszystkie pierwsze litery słów, od których zaczyna się każda linijka. – Matylda zawiesiła głos.
Natalia spuściła wzrok i odczytała słowo, które tworzyły:
Niezapominajka
– To niemożliwe – wyszeptała. – Thomasowi nigdy nie udało się połączyć niebieskich kryształów, chociaż... – urwała, patrząc Matyldzie prosto w oczy.
– ...chociaż to wyjaśniałoby wszystko, co się potem stało – dokończyła za nią Matylda. –Wygląda na to, że przez te wszystkie lata się myliłyśmy. Thomas dokończył pracę, którą uważał za najważniejszą w swoim życiu. Niezapominajka istnieje, a ukryta w niej magia nie przepadła. W tym liście zostały ukryte wskazówki, jak ją odnaleźć. Dlatego został tak dziwnie napisany!
Natalia spojrzała ponownie na kartkę. Przeczytała tajemniczo brzmiący tekst kilka razy, zanim ponownie coś powiedziała.
– Napisał, że jeszcze o niczym nie wiem, ale na pewno się ucieszę... To też by się zgadzało – zauważyła.
– Spójrz na podpis. Moim zdaniem on również jest podpowiedzią. Niezapominajki mają pięć płatków. Tyle samo było magicznych kryształów, które chciał połączyć ze sobą niczym płatki kwiatu i schować w Niezapominajce to, co najważniejsze... Jeśli mu się udało, wypowiedział zaklęcie, a potem ukrył kryształy.
– Ale gdzie? – zapytała Natalia. – Jak odczytać te zagadki?
– Jedną z nich już rozwiązałam, była dla mnie najłatwiejsza. Złodziej słusznie myślał, że Thomas zostawił u mnie jeden z kryształów, dlatego mnie obrabował. Nie wiedział jednak o pewnej rzeczy. Kiedy Thomas był mały, trudno go było rano dobudzić, więc wysyłałam do jego pokoju wróbla o imieniu Lu. Ten stukał małego Thomasa dzióbkiem w czoło. Thomas zawsze powtarzał, że Lu daje mu całusy na dzień dobry. Pięć całusów to pięć kryształów, ale też wskazówka, że jeden z nich jest w gnieździe Lu. – Matylda znowu sięgnęła do kieszeni i wyjęła z niej zawiniątko, które rozłożyła na kolanach.
Oczom zaskoczonej Natalii ukazał się przepiękny błękitny kryształ w kolorze niezapominajek.
– Nie widziałam go od lat – wyszeptała wzruszona.
Matylda podniosła się i podała go Natalii.
– Musisz go dobrze ukryć. U mnie nie jest już bezpieczny, ponieważ w liście była wskazówka dotycząca drugiego kryształu, wyraźnie wskazująca na mnie.
– Co masz na myśli? – zapytała Natalia, pospiesznie obwiązując z powrotem kryształ i chowając go do kieszeni.
– Spójrz na zakończenie listu. Thomas napisał, że nie może wrócić do domu, ale odwiedzi mnie w Trybunale. Wtedy byłam już jego Przewodniczącą. Sądzę, że drugi kryształ ukrył w kolekcji kamieni, mieszczącej się w skarbcu Trybunału. Thomas znał ją bardzo dobrze. Jako naukowiec miał specjalną przepustkę i mógł korzystać z zasobów skarbca. Uważam, że na razie kryształ jest tam bezpieczny, dlatego powinnyśmy się skupić na poszukiwaniu pozostałych.
Natalia spojrzała ponownie na list.
– Wspomniał o Eleonorze, zatem trzeci kryształ jest w szkole w Lil! – odgadła z łatwością Natalia.
– Powinnyśmy sprawdzić ten trop – zgodziła się z nią Matylda. – Nie byłam jeszcze u Eleonory, najpierw przyleciałam do ciebie. Kolejne zagadki są trudniejsze...
– Thomas wspomina o przyjacielu ze szkoły... Kogo mógł mieć na myśli? – zaczęła się zastanawiać Natalia.
– Znam trzech przyjaciół z młodości Thomasa, a zasugerował on, że powinnam wiedzieć, o kogo chodzi – powiedziała Matylda. – Zapisałam więc nazwiska, które przyszły mi do głowy. – Czarownica ponownie sięgnęła do kieszeni i wyjęła z niej małą kartkę.
Natalia przebiegła wzrokiem po zapisanych nazwiskach, które wyglądały znajomo.
– Dwóch pierwszych będzie najłatwiej odnaleźć, ale trzeciego nie widziałam od lat. Podobno żyje gdzieś w Mrocznych Górach i rzadko kontaktuje się ze światem. Musimy jednak odwiedzić ich po kolei, jeden z nich powinien mieć czwarty kryształ – powiedziała Natalia. – Tylko co z piątym, ostatnim?
– To zastanawia mnie najbardziej...Thomas wspomina o zakupach, które musi zrobić, a które cały czas mu umykają. Miał kilka swoich ulubionych sklepików, jednak nie wiem, w którym mógł ukryć kryształ. Jeśli ty odwiedzisz trzech przyjaciół, ja sprawdzę sklepikarzy – zaproponowała.
Natalia pokiwała głową na znak, że się zgadza. Jej ręka wciąż dotykała kieszeni, w której był jeden z kryształów. Matylda podeszła do okna.
– Rozpocznę poszukiwania od razu. Mam nadzieję, że zdążymy odnaleźć całą Niezapominajkę, zanim coś złego stanie się Nacie – powiedziała wyraźnie zmartwiona.
– Dopóki wszyscy sądzą, że jest zwyczajną dziewczynką, a ja trzymam się z dala od świata czarodziejów, jest bezpieczna – dodała twardo Natalia.
– Obawiam się, że to się zmieniło. Kradzież pamiątek po Thomasie nie była przypadkiem. Z mojego domu nie zginęło nic innego, chociaż były tam rzeczy o dużej wartości. Jestem pewna, że ktoś dowiedział się o Niezapominajce i próbuje ponownie połączyć kryształy. Dopiero kiedy odzyskamy ukrytą w nich magię, Nata będzie znowu bezpieczna – zauważyła Matylda.
Natalia zmarszczyła brwi. Nie podobało jej się to, co usłyszała, jednak nie mogła się z tym nie zgodzić.
Matylda obróciła się dookoła własnej osi i znowu przybrała postać wrony. Zamachała skrzydłami i wyfrunęła z salonu.
Natalia zamknęła okno i jeszcze raz spojrzała na listę. Pstryknęła palcami. W jej ręce pojawiła się tabliczka ze słowami wypisanymi ozdobnym pismem:
Powiesiła tabliczkę na klamce i dokładnie zamknęła za sobą drzwi.
Chociaż Nata z Piotrkiem uwielbiali spędzać czas w Miotlej Górze, nie mogli się doczekać wyjazdu do Francji. Całymi dniami przesiadywali nad rzeką, planując wymarzone wakacje i wszystkie rzeczy, które będą robić wspólnie z Sofiją. Spakowani byli już tydzień przed zakończeniem roku szkolnego. Nata codziennie zaglądała do walizki, wielokrotnie się upewniając, że wszystko zabrała.
Trzy dni przed podróżą Trzykrotki spotkały się w kuchni Pelagii, żeby omówić ostatnie szczegóły i zjeść kolację wyczarowaną w samopiecu. Pelagia zazwyczaj przygotowywała coś nietypowego: zapiekankę z kwiatów polnych, grzyby z sosem truskawkowym czy pistacjowy omlet z rodzynkami. Nata z Piotrkiem bardzo ostrożnie próbowali tych nietypowych dań i zazwyczaj prosili jednak o naleśniki, które byli w stanie jeść niemal codziennie. Pelagia z radością wyczarowywała je na swojej magicznej patelni.
Na talerzach Pelagii i Pauliny właśnie wylądował gorący gruszecznik z solidną porcją lodów miętowych.
Spóźniona Patrycja stanęła na progu kuchni.
– Musicie coś zobaczyć!
Siostry spojrzały na Patrycję zdumione, niechętnie odrywając się od jedzenia. Nawet lama Łucja wlepiła w nią swoje wielkie oczy, podnosząc pysk znad talerza, na którym leżał olbrzymi kawał pachnącego ciasta. Jej mina mówiła: „Serio? Właśnie teraz, kiedy mam przed nosem coś tak wspaniałego?”.
– Dopiero nałożyłyśmy sobie deser – zaprotestowała Paulina.
– I nie dziwi was, że Lukrecjusz nie wsadził jeszcze w niego nosa? – zapytała Patrycja, przechylając głowę.
Rzeczywiście, brak Lukrecjusza w kuchni, kiedy właśnie upiekło się ciasto, był dosyć dziwny. Zaintrygowane czarownice podniosły się z krzeseł i ruszyły za Patrycją. Łucja zawahała się przez chwilę, chapsnęła cały kawałek ciasta naraz i popędziła za nimi, stukając kopytami.
Siostry przeszły przez korytarz i ostrożnie uchyliły niedomknięte drzwi niewielkiego pokoju, na środku którego stała sofa. Mebel był w całości przykryty kolorowymi poduszkami i kocami. Przypominał bardziej posłanie bajkowej księżniczki na ziarnku grochu niż... kocie legowisko. Niedawno Lukrecjusz zdecydował się przenieść do domu Pelagii, żeby być bliżej – jak to określił – całkiem nieźle zaopatrzonej kuchni. Przez lata mieszkał u Pauliny, jednak codzienne krążenie między domami sióstr, żeby regularnie opróżniać lodówkę Pelagii ze smakołyków, przestało mu odpowiadać.
Trzykrotki przez chwilę milczały zaskoczone, przyglądając się, jak czarny kocur wrzuca do walizki kolejne rzeczy: poduszkę, książki, chipsy, parówki, mleko w kartonie, ciasteczka i batony. Liczba produktów spożywczych, zgromadzonych w stojącej pod oknem szafce, była doprawdy imponująca. Najwyraźniej Lukrecjusz znosił je tutaj już od jakiegoś czasu.
– Co ty robisz? – wyjąkała zdumiona Paulina.
Kocur wyglądał na zaskoczonego. Ewidentnie przyłapano go na czymś, co chciał ukryć, jednak już po kilku sekundach odzyskał pewność siebie.
– Pakuję się! To chyba oczywiste! – Prychnął i dodał: – Plucja, nawet nie próbuj tu wchodzić, nie znajdziesz tu niczego dla lam! – ostrzegł.
Łucja, zwana przez kota Plucją, zamrugała i zatrzymała się na progu, strzygąc uszami.
– No tak... ale dlaczego się pakujesz? – dopytywała Paulina.
– Przecież wyjeżdżamy za kilka dni! Czy tylko ja o tym pamiętam? Chcę mieć pewność, że niczego nie zapomniałem! Plucja, widzę to kopyto, do tyłu z nim! Znasz zasady, to mój teren!
Łucja była już jedną nogą w pokoju, jednak po chwili wahania zdecydowała się wycofać. Od niedawna między nią a kotem obowiązywał długo negocjowany przez Trzykrotki pakt o nieagresji i niewchodzeniu do pokoi, które zajmowało każde z nich. Lama nie chciała być pierwsza, która go złamie, chociaż miała pewne podejrzenia co do uczciwości drugiej strony...
Siostry wpatrywały się w kota z niedowierzaniem. Lukrecjusz nie cierpiał wyjeżdżać. Był domatorem, jakiego świat nie widział! Na każdą, nawet najkrótszą podróż trzeba go było długo namawiać, a potem i tak jechał obrażony i nieszczęśliwy. Sabotował wszystkie przygotowania, a pakowanie odkładał na ostatnią chwilę. Udawał chorego, rannego i umierającego, żeby tylko nigdzie nie pojechać. Raz nawet sfingował swoje porwanie i wyprawił do Trzykrotek nieświadomą niczego Łucję z żądaniem okupu przyklejonym do jej futra. Siostry sądziły, że również tym razem będą musiały użyć podstępu, żeby zabrać Lukrecjusza do Francji. Miały już nawet przygotowany plan. Na kilka dni przed wyjazdem spodziewały się wszystkiego, ale nie tego, że Lukrecjusz dobrowolnie zacznie się pakować! Kot wpatrywał się w nie wyczekująco.
– No? Długo będziecie tu stały? Czy naprawdę widok kota wkładającego swoje rzeczy do walizki jest taki dziwny? Suzi też już się spakowała i jakoś nikt nie robi z tego sensacji – zauważył.
Czarownice nie wiedziały, co na to odpowiedzieć, więc wycofały się do kuchni. Chociaż nie powiedziały tego przy kocie, to były zgodne, że należy dokładnie zbadać całą sprawę.
– Co o tym sądzicie? – zapytała Paulina, kiedy z powrotem usiadły przy stole.
– On coś knuje, to więcej niż pewne – zawyrokowała Patrycja.
Lama tylko parsknęła i pokiwała głową. Chociaż nie była gadającym zwierzęciem jak Lukrecjusz, rozumiała bardzo wiele z tego, o czym mówią czarownice. Na wszelki wypadek odwróciła łeb i dokładnie obejrzała futro, żeby sprawdzić, czy niczego tam nie przyklejono.
– Dobrze byłoby się dowiedzieć, o co chodzi, zanim wsiądziemy do pociągu – zauważyła Pelagia. – Potem może być już za późno na odkręcenie pewnych spraw...
– Myślicie, że naprawdę zamierza dobrowolnie z nami pojechać? – zapytała Patrycja.
– Jeżeli tak, a wszystko na to wskazuje, na pewno ma w tym jakiś interes... – zauważyła Paulina.
– Musimy zapytać Suzi, może ona coś wie? Widzieliście ją? – zapytała Pelagia.
– Zdaje się, że poszła z Natą i Piotrkiem nad rzekę. Niedługo powinni wrócić – wyjaśniła Paulina.
Biała kotka, w przeciwieństwie do Lukrecjusza, wszędzie chodziła za dziećmi. Czarownice miały wrażenie, że stale pilnuje Naty, co było im bardzo na rękę.
– Chyba już ich widzę – powiedziała Pelagia, patrząc w stronę okna.
Tymczasem Lukrecjusz, jak gdyby nigdy nic, pojawił się w kuchni i skierował prosto w stronę lodówki.
– Chipsożercy nadciągają! I wy się dziwicie, że chowam zapasy... – rzucił wyjaśniającym tonem, a potem wskoczył na lodówkę i wsadził łapę między nią a ścianę.
– Teraz tam wszystko znosisz? – jęknęła Pelagia.
– Dywersyfikacja ryzyka! Im więcej schowków, tym lepiej. Mieszkanie z dwójką dzieci to trudny czas dla takiego smakosza jak ja – zauważył.
Łucja prychnęła, co nie umknęło uwadze Lukrecjusza. Pokazał jej język, chwycił chipsy i pospiesznie wybiegł z kuchni.
Kiedy tylko dzieci dotarły do domu i razem z Suzi zjadły kolację, Trzykrotki zaczęły wypytywać kotkę.
Nata z Piotrkiem, chociaż nic nie rozumieli z jej miauczenia, przyglądali się temu z dużym zainteresowaniem. Dziewczynka miała nadzieję, że jej babcia, która była słynną badaczką magicznych zwierząt, będzie potrafiła sprawić, aby Nata też mogła je rozumieć. Z nikim nie podzieliła się jeszcze tym marzeniem, bo chciała najpierw sama wypytać o to Matyldę. Poza tym była niemal pewna, że nie spodobałoby się to jej mamie, która na wszelkie kontakty Naty z magią reagowała niemal alergicznie.
– Wiesz, co knuje Lukrecjusz? – zapytała Paulina, przysuwając swoje krzesło do parapetu, na którym rozsiadła się Suzi.
Kotka przestała czyścić futerko i spojrzała na nią z zaciekawieniem.
Nata z Piotrkiem również zaczęli się uważnie przysłuchiwać temu, co mówiły Trzykrotki.
– To zależy, o co pytasz. Na pewno stale kombinuje, jak przejąć władzę na światem i wszystkimi lodówkami albo zostać dyrektorem fabryki parówek... Ostatnio próbował też przetransportować łóżko Pauliny do domu Pelagii, bo podobno jest wygodniejsze niż jego sofa...
– No nie wierzę! – oburzyła się Paulina.
Patrycja nie dała się zbić z tropu i doprecyzowała:
– Raczej chodziło mi o jego plany związane z naszą podróżą... Wspominał ci coś?
Kotka pokręciła głową.
– Przecież wiecie, że jestem ostatnią istotą, z którą podzieliłby się swoimi sekretami, nawet Łucja mnie wyprzedza pod tym względem. Ale... – Tu kotka tajemniczo zawiesiła głos. – Udało mi się co nieco podsłuchać...
– A co konkretnie? – Teraz również Patrycja przysunęła swój stołek bliżej parapetu.
– Nie uwierzycie... – zaczęła.
– Zapewniam cię, że uwierzymy! Nie ma takiego numeru, którego Lukrecjusz nie byłby w stanie wywinąć, żeby tylko uniknąć podróży – wtrąciła Patrycja.
– Ale on chce jechać! I nawet jest już umówiony na spotkanie z jakąś osobą w Lil!
– W Lil? – zdziwiły się Trzykrotki.
– Tak, przecież Lil leży na naszej trasie do Francji. Czy przypadkiem same nie rozważałyście, żeby się tam zatrzymać?
– Tak, myślałam o tym – przyznała Paulina. – Chciałam odwiedzić dawną znajomą, już wiele razy jej to obiecywałam. Nasza wyprawa do Francji jest mi bardzo na rękę, ale nie zdążyłam wspomnieć Lukrecjuszowi, że chciałabym zatrzymać się tam na jeden dzień!
– Najwyraźniej on zaplanował to już za ciebie. Nie wiem, co zamierza, czy zepsuć pociąg, czy zmordować maszynistę, ale na pewno chce wysiąść w Lil.
Trzykrotki zamilkły.
Nata, która zrozumiała tylko część tej rozmowy, wykorzystała chwilę ciszy, żeby dopytać.
– Co to jest Lil?
– To miasto zamieszkałe tylko przez czarodziejów. Znajduje się mniej więcej w jednej trzeciej naszej drogi do Francji. Dzięki magii ludzie nie znają jego położenia i sami nie potrafiliby się do niego dostać – wyjaśniła Paulina.
Nacie aż zaświeciły się oczy.
– Byłyście tam kiedyś?
– O tak, wielokrotnie! Wszyscy czarodzieje bywają tam od czasu do czasu, żeby załatwić różne sprawy. Przez kilka lat pracowałam w tamtejszej bibliotece, ale to stare dzieje, sprzed ponad dwustu lat! – wyjaśniła Paulina.
– Czyli zatrzymamy się tam po drodze? – Nata aż wstrzymała oddech z przejęcia.
Paulina pokiwała głową.
– Na to wygląda.
– Jeżeli jednodniowy przystanek w Lil ma być ceną naszego spokoju na tych wakacjach, to z chęcią na to przystanę – zgodziła się z nią Pelagia.
– A nie martwi was, co knuje Lukrecjusz? – zapytała czujnie Patrycja.
– Martwi – odparła z zadziwiającym spokojem Paulina. – Ale obawiam się, że nie dowiemy się niczego więcej, jeżeli z nim nie pojedziemy i same się nie przekonamy. Poza tym, jeżeli chodzi tylko o wizytę w Lil, to z chęcią pozwolę mu na takie knucie!
– Skoro on się już spakował, pora zrobić to samo – podsumowała Pelagia i siostry zaczęły dyskutować o tym, co trzeba zabrać.
Dopiero tuż przed północą wszyscy opuścili kuchnię Pelagii. Prawie wszyscy, bo Suzi już dawno usnęła na parapecie, a Łucja pod stołem.