9,99 zł
Angielka Ellie Dixon po śmierci matki dowiedziała się, kto jest jej ojcem. Jedzie do Florencji na umówione spotkanie. Jej plany niweczy Rio Benedetti, chrześniak jej ojca. Rio nie wie, kim jest Ellie, i podejrzewa ją o nieuczciwe zamiary wobec bogatego starszego pana. By go ochronić przed oszustką, postanawia najpierw sam bliżej poznać tę piękną i seksowną kobietę…
Trzecia część miniserii ukaże się w październiku.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 150
Tłumaczenie:
Rio Benedetti zacisnął zęby, słuchając, jak jego ojciec chrzestny dzieli się planami dotyczącymi zabawiania niespodziewanego gościa. Beppe Sorrentino był naiwny, łatwowierny i szczodry, nie przyszło mu zatem do głowy, by podejrzewać, że nieproszony gość może mieć ukryte motywy. Całe szczęście jego syn chrzestny był gotów chronić go przed oszustami.
Rio, miliarder, biznesmen oraz cynik rozczarowany kobietami, wiedział, że musi działać dyskretnie, ponieważ Ellie Dixon miała wpływowych, zamożnych znajomych, a co więcej była siostrą Polly, obecnej królowej Dharii – bogatego państwa pełnego złóż ropy naftowej. Co gorsza, Ellie umiała zrobić na innych wrażenie. Rio przekonał się o tym najlepiej, gdy poznał ją na ślubie Polly i swojego przyjaciela, Rashada. Była piękną, inteligentną i pracowitą panią doktor. Wystarczyło jednak przyjrzeć się jej przeszłości, by zrozumieć, że nie była taka święta, na jaką wyglądała. Z tego, co wiedział, w najlepszym wypadku była złodziejką i naciągaczką, a w najgorszym – lekarzem, który miał w zwyczaju zaprzyjaźniać się ze starszymi ludźmi, by przekonać ich do zmiany testamentu na jej korzyść.
Kiedy jedna z jej pacjentek zmarła, przekazując jej uprzednio cały majątek, wszczęto postępowanie. Siostrzeniec starszej pani, rzecz jasna, złożył skargę. Istniały też poszlaki wskazujące na to, że Ellie była łasa na pieniądze jeszcze przed tym incydentem. W raporcie, który przygotował dla Rio prywatny detektyw, znalazła się informacja na temat diamentowej broszki jej babci. Cenną broszkę powinien był dostać wujek Ellie, tymczasem z jakiegoś powodu to ona weszła w jej posiadanie, co negatywnie odbiło się na rodzinnych stosunkach.
Ellie Dixon bez dwóch zdań była złożoną postacią, a teraz napisała jeszcze zaskakujący list do jego ojca chrzestnego, prosząc o spotkanie, jako że Beppe rzekomo znał kiedyś jej nieżyjącą matkę.
Oczywiście było też możliwe, że to Rio był prawdziwym celem doktor Ellie. Być może na weselu nie zdawała sobie jeszcze sprawy z jego bogactwa, a gdy się dowiedziała, gdzie mieszkał, postanowiła go znaleźć, posługując się wymówką, by odwiedzić jego ojca chrzestnego.
W kwestii kobiet wyznawał jasne zasady. Nie interesowały go poważne związki. Po co mu one? Miał trzydzieści lat, był obrzydliwie bogaty i bardzo przystojny, co sprawiało, że bez problemu mógł każdej nocy sypiać z inną. Jeśli zatem był celem doktor Ellie, czekał ją srogi zawód.
– Jesteś dziś bardzo cichy – zauważył Beppe. – Nie podoba ci się wizyta córki Annabel, prawda?
– Dlaczego tak myślisz? – odparł Rio, zaskoczony faktem, że starszy człowiek tak łatwo go przejrzał.
Beppe się uśmiechnął. Był niskim, krępym mężczyzną z siwiejącymi włosami. W swoim ulubionym fotelu rozsiewał wokół siebie aurę filuternego gnoma, a gdy Rio na niego spojrzał, jego surowy wzrok momentalnie złagodniał. Beppe Sorrentino był dla niego bowiem jak ojciec.
– Widziałem, jak się krzywisz, gdy wspomniałem, że żałuję, że Ellie nie chce zatrzymać się u mnie w domu. To bardzo szczera młoda dama. Powiedziała, że nie czułaby się komfortowo, bo mnie nie zna i woli zatrzymać się w hotelu.
– Tobie też nie byłoby komfortowo w jej towarzystwie. Nie przywykłeś do gości – zauważył Rio, Beppe od niemal dwudziestu lat był bowiem bezdzietnym wdowcem i wiódł spokojne życie w rodzinnym palazzo nieopodal Florencji.
– Wiem, ale mi się nudzi – przyznał Beppe. – Jestem znudzony i samotny. Nie patrz tak na mnie. Często mnie odwiedzasz, ale wizyta Ellie będzie stymulująca. Nowa twarz, nowe towarzystwo.
– Dio mio... - powiedział Rio z zadumą. – Dlaczego tak bardzo stronisz od opowiedzenia mi o matce Ellie, a jednocześnie tak się cieszysz na wizytę jej córki?
Beppe odwrócił wzrok.
– To nie temat, który mogę z tobą poruszyć. Proszę, nie zrozum mnie źle.
Rio znów zacisnął zęby. Brał pod uwagę możliwość, że Ellie zamierza zaszantażować jego ojca chrzestnego w związku z jakimś mrocznym sekretem, ale nawet optymistyczny Beppe nie wyczekiwałby z radością wizyty szantażystki. Co więcej, ciężko było sobie wyobrazić, że Beppe mógł mieć mroczne sekrety, był bowiem najbardziej otwartym człowiekiem, jakiego znał. Mimo to w przeszłości musiał zmierzyć się z wielką stratą. Jego urocza żona, Amalia, poroniła, po czym przeszła poważny udar. Aż do śmierci Amalia dzielnie znosiła niestabilny stan zdrowia i konieczność poruszania się na wózku inwalidzkim. Beppe pozostał dogłębnie oddany ukochanej żonie i choć zbliżał się do sześćdziesiątki, nigdy nie zainteresował się inną kobietą.
W przeciwieństwie do niego, Rio nigdy nie był ani otwarty, ani ufny. Nie wiedział, kim był jego ojciec, a jego uzależniona od heroiny matka po urodzeniu porzuciła go na śmietniku. W rezultacie trafił do sierocińca, w którym wychowywał się, dopóki nie zainteresowała się nim Amalia Sorrentino. Dzięki niej poznał jej życzliwego męża, który okazał się jego dobroczyńcą. Dobrze wiedział, że to, kim był i co posiadał, zawdzięczał głównie mężczyźnie siedzącemu przy kominku, który jako pierwszy zadał sobie trud poznania Rio. Dlatego był gotów zrobić niemal wszystko, by chronić Beppe przed potencjalnymi zagrożeniami. A Rio był absolutnie pewny, że Ellie Dixon stanowiła zagrożenie.
Czy była przebiegłą kusicielką? Pazerną naciągaczką? Zawziętą feministką? Złodziejką? Na weselu Rashada poznał chichoczącą, rozbawioną Ellie, ale i doświadczył jej furii. To wtedy zaatakowała go w pokoju hotelowym. Nie zapomniał o tym doświadczeniu. Nie był też skłonny przebaczyć. Obelgi zostawały z nim na długo. Zbyt wiele razy źle go traktowano, zastraszano i uważano za pozbawionego znaczenia.
Nie, Rio nie miał w zwyczaju wybaczać i zapominać. Od czasu do czasu nadal śnił o Ellie wirującej na parkiecie w swojej prześwitującej zielonej sukience wśród burzy rudych loków. Nadal pamiętał, jak się poczuł, i drażniło go to niczym sól w otwartej ranie. Tamtej nocy miał wrażenie, że umrze, jeśli jej nie posiądzie. Jedyne, co mu pozostało, to czekać na jej przyjazd i przekonać się, jak jej charakter pełen intensywnych barw zaprezentuje się w świetle dziennym...
Kim będzie? Kusicielką, pruderyjną panią doktor, bystrą uczoną, a może przyjazną turystyką? I jak długo zajmie mu rozgryzienie jej motywów?
Ellie z zachwytem spojrzała na stos nowych ubrań.
– Tak, twój prezent dotarł – potwierdziła przez telefon swojej siostrze Polly. – Co to za pomysł?
– Wiem, że nie chodzisz na zakupy, więc zrobiłam to za ciebie – wesoło odparła Polly. – Skoro jedziesz do Włoch, potrzebujesz wakacyjnej garderoby, a założę się, że nie miałaś czasu, by cokolwiek kupić... Zgadza się?
Polly miała rację, ale Ellie, która oglądała właśnie zwiewną białą sukienkę z designerską metką, była zakłopotana hojnością siostry.
– Naprawdę najlepiej czuję się w dżinsach i koszulce – przypomniała. – Wiesz, że jestem bardzo, bardzo wdzięczna, ale nie chcę, byś wydawała na mnie tyle pieniędzy. Jestem początkującym lekarzem, jednak wiążę koniec z końcem...
– Jestem twoją starszą siostrą, a kupowanie ci prezentów sprawia mi wiele radości – skwitowała Polly. – Daj spokój, Ellie... Nie spinaj się tak. W dzieciństwie nie dostawałyśmy wielu prezentów, a ja chcę dzielić się z tobą moim szczęściem. To tylko pieniądze. Nie pozwól, by to coś między nami zmieniło.
Ellie pomyślała, że już sporo się zmieniło. Choć była młodszą siostrą, dawniej zawsze pełniła rolę lidera i nie mogła nic poradzić na to, że za nią tęskni, podobnie jak za siostrą, która teraz mieszkała na drugim końcu świata. Polly nie potrzebowała jej tak jak kiedyś. Miała teraz Rashada i cudownego synka, a o ile Ellie się nie myliła, wkrótce miał się pojawić kolejny mały książę lub księżniczka. Jej siostra miała też w Dharii kochających dziadków, którzy z entuzjazmem powitali ją w rodzinie od strony jej zmarłego ojca.
Właśnie dlatego Ellie wybierała się w podróż do Włoch, ściskając w dłoni szmaragdowy pierścionek, który podarowała jej nieżyjąca matka, Annabel, której nigdy nie poznała. Annabel zmarła w hospicjum w wyniku długiej choroby, a jej córki trafiły pod opiekę babci. Matka Ellie pozostawiła swoim córkom trzy pierścionki zapakowane w osobne koperty.
Pierwszym szokiem było właśnie to, że koperty były trzy. Do tej pory Ellie i Polly nie zdawały sobie sprawy z tego, że mają młodszą siostrę, Lucy, która prawdopodobnie dorastała w domu dziecka. W każdej z kopert ich matka napisała imię ojca każdej z dziewcząt.
Polly poleciała do Dharii, mając nadzieję, że odnajdzie ojca, odkryła jednak, że zmarł jeszcze przed jej narodzinami, ale tę stratę zrekompensowała jej obecność kochających dziadków. Zacieśniała więzi z rodziną, a w międzyczasie wyszła za Rashada, króla Dharii, zostając tym samym królową. Od razu po ślubie wynajęła wraz z Rashadem prywatnego detektywa, by zlokalizować Lucy, ale ich poszukiwania utknęły w martwym punkcie.
Ellie dostała szmaragdowy pierścionek i dwa męskie imiona napisane na skrawku papieru... Beppe i Vincenzo Sorrentino. Zdołała się już dowiedzieć, że jeden z nich nie żyje. Nie wiedziała nic poza tym i nie była nawet pewna, czy chce wiedzieć, na czym polegała zagmatwana relacja z braćmi, w którą wdała się jej matka. Nie miała ponadto nierealistycznych oczekiwań co do jej odkryć we Włoszech. Być może żaden z mężczyzn nie był jej ojcem, a w takim wypadku musiałaby pogodzić się z życiem w niewiedzy. Miło byłoby jednak poznać jakiegokolwiek krewnego, od czasu ślubu Polly tęskniła bowiem za rodziną, którą miałaby w zasięgu ręki.
Jednocześnie zastanawiała się, dlaczego nadal pielęgnowała idealistyczną wizję „rodziny”, bo babcia, która wychowała ją i Polly, nie była ciepłą osobą, a brat jej matki, wujek Jim, był wręcz potworny, nawet gdy były małe. Na samą myśl o tym, jak ten starszy człowiek traktował ją po śmierci własnej matki, Ellie czuła gniewny żal, przez co zaczynała się zastanawiać, czy kiedykolwiek wyjawi tę smutną historię Polly. Prawdopodobnie nie, Polly bowiem wolała widzieć w ludziach tylko dobro.
Właśnie dlatego Polly beztrosko deklarowała, że jej małżeństwo nie zmieni niczego między siostrami, choć w gruncie rzeczy zmieniło wszystko. Ellie nie lubiła nawet zbyt często dzwonić do siostry, bo była świadoma faktu, że Polly miała teraz dużo ważniejsze zobowiązania jako żona, matka i królowa. Ellie uwielbiała przyjeżdżać do Dharii, ale długie loty zajmowały cały weekend, a ona często wykorzystywała urlop tylko po to, by się wyspać, bo lekarze stażyści wyjątkowo dużo pracowali.
Była tak zmęczona, że pakując ubrania od siostry, nie była nawet w stanie dokładnie się im przyjrzeć, a po czasie była bardzo wdzięczna, że siostra oszczędziła jej wyczerpującej wyprawy na zakupy. Wiedziała, że w ciuchach wybranych przez Polly będzie wyglądać dużo bardziej kobieco i elegancko niż w ubraniach, które sama by sobie wybrała. Moda nigdy jej nie interesowała.
Co więcej, była naprawdę podekscytowana choćby najmniejszą szansą na odnalezienie ojca we Włoszech. Nawet Polly, przed którą Ellie zgrywała cyniczną i opanowaną, nie miała pojęcia, jak bardzo Ellie tego pragnęła.
Dwa dni później Ellie schodziła po schodach małego wiejskiego hotelu, wychodząc na urocze, przystrojone kwiatami patio, z którego można było podziwiać zielony toskański krajobraz. Z przyjemnością zaciągnęła się świeżym powietrzem i po raz pierwszy od wielu tygodni czuła się zrelaksowana.
Następnego dnia miała się spotkać z Beppe Sorrentino w jego domu, dziś jednak mogła swobodnie zwiedzać okolicę, a brak obowiązków był dla niej czystym luksusem. Usiadła przy stoliku i uśmiechnęła się, gdy podano jej cappuccino i kosz wypieków.
Zarówno kawa, jak i rozpływający się w ustach croissant były rozkoszne. Wycierała akurat okruszki z ust, gdy widok zasłoniła jej wysoka śniada postać. Uznała, że liczyła na zbyt wiele, sądząc, że będzie miała patio dla siebie. Choć zatrzymała się w bardzo małym hotelu, musiała spodziewać się obecności innych gości.
Kelner z entuzjazmem przywitał po włosku nowo przybyłego gościa, którego Ellie nadal nie widziała dokładnie przez rażące słońce. Najwyraźniej musiał to być stały klient lub jeden z mieszkańców miasteczka. Odpowiedział kelnerowi także po włosku, a jego głos wydał się Ellie znajomy. Pobladła, odrzucając od siebie wspomnienia, które przywołał. To nie mógł być przecież ten sam mężczyzna. Człowiek, o którym myślała, mieszkał we Florencji, a ona zatrzymała się w oddalonej o kilka kilometrów wsi, niedaleko domu Beppe Sorrentino. Nie, to z pewnością nie był mężczyzna, który zrujnował jej zabawę na weselu siostry, przepełniając ją żalem i wstrętem do samej siebie. Los nie mógł być na tyle okrutny, by skazywać ją na kolejne spotkanie z Rio Benedettim.
– Buongiorno, Ellie – wymruczał Rio, siadając przy jej stoliku.
Momentalnie zawładnął nią szok, wstyd i gniew.
– Co ty tu, u licha, robisz? – zapytała agresywnie.
Rio spojrzał na nią zza nieziemsko długich rzęs. Miał czarne, krótko przystrzyżone kręcone włosy, piękne oczy i wyraziste kości policzkowe. Uśmiechnął się do niej w kompletnej ciszy.
Ellie miała ochotę raz jeszcze go spoliczkować i powiedzieć mu, co o nim myśli, choć zrobiła to już dwa lata temu. Nadal od czasu do czasu zastanawiała się, co się wtedy wydarzyło, bo bezmyślna impulsywność nie była w jej stylu. Niestety nie przewidziała, że pozna Rio Benedettiego, który emanował nieodpartym magnetyzmem, inteligencją i urokiem. Tak przynajmniej to sobie tłumaczyła po tym, jak niemal zgodziła się na jednorazową przygodę. Nadal wstydziła się jednak swojej pomyłki, nadal nie mogła zapomnieć tego koszmarnego momentu, gdy otworzyły się drzwi do jego sypialni, a ona zobaczyła, co czekało na niego w łóżku...
Rio nie chciał się uśmiechać. Zamierzał patrzeć na nią wilkiem i nie planował się przysiadać. W istocie miał jedynie zamiar stanąć przed nią i onieśmielić ją swoim widokiem. Kiedy jednak ją zobaczył, wszystkie plany poszły w niepamięć. Oblizując swoje pełne różowe usta sprawiła, że jego libido urosło. Co się z nim działo? Znów był napalonym piętnastolatkiem? Choć nie lubił i nie ufał Ellie, musiał przyznać, że była prawdziwą pięknością ze swoją porcelanową cerą, szmaragdowymi oczami i burzą loków. Była niska, ale miała ponętne kształty, które idealnie komponowały się z wąską talią.
Rio był nią zafascynowany, odkąd się poznali, a jako że po raz pierwszy w dorosłym życiu doznał odrzucenia, nie był w stanie zapomnieć o tym doświadczeniu. Ellie poszła z nim do hotelu w noc wesela swojej siostry i niewiele dzieliło ich od zbliżenia, jednak wszystko poszło nie tak. Wychodząc, spoliczkowała go i obraziła. Rio zacisnął zęby na samo wspomnienie.
– A jak myślisz? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
Ellie wzruszyła ramionami i skupiła się na swoim cappuccino. Nie chciała z nim rozmawiać, ale czy mogła być tak nieuprzejma? Koniec końców, był najlepszym przyjacielem jej szwagra, a ona lubiła męża Polly.
– Rashad powiedział ci, że tu będę, i poprosił, byś sprawdził, jak sobie radzę? – zapytała, uznając, że tak właśnie zachowałby się opiekuńczy Rashad, wierząc, że wyświadcza jej przysługę, choć w istocie stawiał ją w niezręcznej sytuacji.
– Nie. Nie sądzę, że Rashad wie, że jesteś we Włoszech – odparł Rio.
– Zatem nie muszę być uprzejma – z satysfakcją skwitowała Ellie.
Na jego ustach pojawił się zmysłowy uśmiech.
– Nie, żadne z nas nie musi.
Mimowolnie miała ochotę odwzajemnić jego uśmiech. Musiała wykazać się sporą siłą woli, by się powstrzymać. W pewnym sensie Rio nadal jednak był górą, bo choć się nie uśmiechnęła, jej ciało i tak na niego reagowało. Nienawidziła go za to, jak wpływał na jej zdradzieckie ciało. Czy naprawdę była tak pozbawiona dumy? I czy naprawdę nie miał w sobie za grosz honoru po wszystkim, co jej zrobił?
– W takim razie... – zawahała się. – Idź sobie, Rio.
Rio przez chwilę był oszołomiony. Uznał, że Ellie najprawdopodobniej wymyśliła sobie, że jej matkę łączyło coś z jego ojcem chrzestnym, by do niego dotrzeć. Albo zgrywała trudną do zdobycia, mając nadzieję, że wzbudzi jego zainteresowanie, albo naprawdę nie miał nic wspólnego z jej wizytą w Toskanii.
– Nie wierzę w przypadki – skwitował.
– Ja też nie – odparła Ellie z chłodnym uśmiechem. – Poznanie cię na weselu Polly było niefortunne, ale to... To już przesada.
– Czyżby?
– Tak, rozumiem, że to twoja ojczyzna, ale nie mogę uwierzyć, że wpadamy na siebie przypadkowo.
– I się nie mylisz. Moja obecność nie jest przypadkiem – potwierdził Rio, starając się udawać opanowanego.
Ellie wiedziała jednak, że daleko mu było do opanowania. Świadczyło o tym kilka znaków, które zauważyła już na weselu Polly. Jego oczy były zmrużone, a palce mocno ściskały filiżankę. Rio był spięty, bardzo spięty, a ona zastanawiała się, dlaczego, po czym doszła do wniosku, że nie powinno jej to obchodzić. Był męską prostytutką, z którą niemal się przespała, i cieszyła się, że odkryła, kim naprawdę był, zanim poszła z nim do łóżka.
– Zatem po co składasz mi wizytę? I skąd wiedziałeś, gdzie się zatrzymałam?
– Chcę wiedzieć, co robisz w Toskanii – poinformował ją oschle, nie odpowiadając na jej pytania.
– Jestem na wakacjach – odparła, przewracając oczami.
– Nie sądzę, że to cała prawda – powiedział z cynicznym uśmiechem.
– Cóż, to jedyna prawda, jaką ze mnie wyciągniesz – skwitowała, po czym poirytowana wstała. – Nie jesteśmy przyjaciółmi.
Rio z gracją się podniósł. Na weselu jej siostry wdzięk, z którym się poruszał, był jedną z pierwszych rzeczy, jakie zauważyła.
– Chciałabyś się zaprzyjaźnić? – zapytał.
Ellie zamarła, wyczuwając erotyczny ton.
– Nie. Jestem wybredna w kwestii męskich przyjaciół – oświadczyła i nie obchodziło jej, czy Rio uzna, że miała na myśli przyjaciół, z którymi sypia.
– A jednak wybrałaś mnie w Dharii – przypomniał jej z satysfakcją.
Poczuła mrowienie w dłoni, gdy przypomniała sobie, jak spoliczkowała go tamtej nocy. Dotarło do niej, że pięść lepiej sprawdziłaby się w tej sytuacji. Była oburzona faktem, że nawiązywał do tej nocy, bo jej zdaniem powinien wstydzić się tego, jak zakończył się ich krótki flirt. Z drugiej strony Rio Benedetti był arogancki, samolubny i rozpustny. Uznała, że to niesprawiedliwe, że jednocześnie był nieziemsko pociągający.
– Ale teraz nie dotknęłabym cię nawet w rękawiczkach – odparła, po czym obróciła się na pięcie i zaczęła zmierzać w stronę hotelu.
– Ellie... Będziemy musieli odbyć tę konwersację niezależnie od tego, czy ci się to podoba, czy nie – powiedział. – Ucieczka cię od tego nie wybawi.
– A tobie nic nie da postawa jaskiniowca – wymamrotała. – Nigdy nie byłam jedną z tych kobiet, których serca biją szybciej, gdy mężczyzna okaże się dominujący.
– Bo nie poznałaś mnie – odparł arogancko.
– A gdy już cię poznałam, trudno mi o tobie zapomnieć – powiedziała z przekąsem. – Uczę się na błędach... Ty nie?
Po tym zjadliwym komentarzu weszła do hotelu. Rio miał ochotę czymś rzucić, coś rozbić, krzyczeć ile sił w płucach. Potrafiła zajść mu pod skórę, sprawiała, że stawał się brutalny. A to nie był on. Nigdy nie zachowywał się tak przy kobietach. Z reguły był definicją opanowania i wyrafinowania. Jakby tego było mało, Ellie zasiała w jego głowie niepokojące erotyczne myśli. Wyobrażał ją sobie w swoim łóżku, na kolanach, na masce jego ulubionego samochodu. Troppa fantasia... Tylko ona potrafiła tak rozbudzić jego wyobraźnię, co było irytujące. Koniec końców, nie brakowało mu seksu. Być może nieco mu się znudziły łatwe kobiety, które uwieszały mu się na ramieniu niczym trofeum, którym powinien się chwalić.
Nie czuł jednak do Ellie Dixon nic poza pożądaniem i nie zamierzał nic robić z tym, jak na niego wpływała. Może i uczyła się na błędach, ale najwyraźniej nadal nie nauczyła się, że nikomu nie pozwalał się oddalić, zanim skończył mówić. Długo się nie zastanawiając, wszedł do środka.
Ellie zamknęła za sobą drzwi do pokoju i oparła się o nie w panice. Jej serce biło jak szalone i niekontrolowanie się pociła. Weszła do łazienki, by umyć ręce i się uspokoić. Nigdy nie pozwalała mężczyznom wyprowadzić się z równowagi.
Ponuro zdała sobie sprawę, że mimo to dwa lata temu Rio Benedetti zdołał ją zranić. Dokonał tego, czego nie udało się dokonać nikomu przed nim, a ona niemal zrobiła z siebie przez niego idiotkę. Człowiek, którego znała zaledwie kilka godzin, pozbawił ją zdrowego rozsądku i prawie odebrał jej dziewictwo, w dodatku za jej zgodą. Wtedy jednak otworzył drzwi do swojej sypialni, a ona zobaczyła, że w jego hotelowym łóżku leżała nie jedna, a dwie chichoczące nagie kobiety, bliźniaczki, które zauważyła na weselu. Zszokowana wycofała się z pokoju.
Rio roześmiał się, jakby fakt, że dwie inne kobiety czekały na niego w łóżku, nie miał znaczenia. Nadal zastanawiała się, dlaczego go spoliczkowała, zamiast kopnąć w czułe miejsce, bo jego styl życia, nawyki i brak skrupułów w kwestii seksu były dla niej nie do przyjęcia. Zdegustowana nazwała go męską dziwką i odeszła z uniesioną głową, maskując swoje cierpienie.
Nie mogła podzielić się tak wstrętną historią z Polly, która byłaby nawet bardziej zszokowana, do tego stopnia, że mogłaby powiedzieć o przeżyciach siostry Rashadowi, a Ellie nie zniosłaby, gdyby więcej ludzi dowiedziało się o jej upokorzeniu.
Ktoś zapukał do drzwi, a ona je otworzyła, spodziewając się pokojówki, mówiła bowiem, że po śniadaniu ma zamiar wyjść. Nie wyjrzała przez wizjer i była co najmniej zaniepokojona, gdy odkryła, że Rio poszedł za nią do pokoju.
– Nie chcę z tobą rozmawiać. Zostaw mnie w spokoju...
– Nie da rady, principessa. Gdyby tylko uczenie się na błędach było tak proste – szydził.
– Nie nazywaj mnie tak! – krzyknęła. – Nie zaproszę cię do środka...
Przytrzymał drzwi i ruszył przed siebie, jednak Ellie nadal nie zamierzała go wpuścić.
– Nie sądzę, żebyś chciała, by ktoś mnie podsłuchał – wymamrotał. – Nie ja będę zawstydzony...
– Ty nigdy nie jesteś zawstydzony! – wypaliła z nienawiścią.
– Chodzi o Beppe... Beppe Sorrentino – wyjaśnił.
Ellie wprawiła samą siebie w zdumienie, gdy cofnęła się i wpuściła go do pokoju. Wiedziała, że nie zdawał sobie sprawy, dlaczego była we Włoszech. Była przekonana, że Rashad chronił prywatności żony i nie zdradziłby nikomu, w jakich okolicznościach dorastały Ellie i Polly. Zaniepokoiło ją jednak, że Rio wiedział, kim jest Beppe.
– Masz pięć minut. Ani minuty więcej – niepewnie negocjowała. – Później stąd wyjdziesz i zapomnisz, że mnie poznałeś.
Na jego pięknych ustach pojawił się uśmiech świadczący, że nie był co do tego przekonany.
– I ostrzegam... Jeszcze raz uśmiechniesz się z wyższością, a znów cię spoliczkuję.
Tytuł oryginału:
The Italian’s One-Night Baby
Pierwsze wydanie:
Harlequin Mills & Boon Limited, 2017
Tłumaczenie:
Nina Lubiejewska
Redaktor serii:
Marzena Cieśla
Opracowanie redakcyjne:
Marzena Cieśla
Korekta:
Anna Jabłońska
© 2017 by Lynne Graham
©for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2018
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Harlequin i Harlequin Światowe Życie Ekstra są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25
ISBN 978-83-276-3849-6
Konwersja do formatu EPUB: Legimi Sp. z o.o.