Niemiecka działalność wywiadowcza na Pomorzu 1920-1933 - Henryk Kopczyk - ebook

Niemiecka działalność wywiadowcza na Pomorzu 1920-1933 ebook

Henryk Kopczyk

0,0

Opis

[PK] 

 

Tę książkę możesz wypożyczyć z naszej biblioteki partnerskiej! 

 

Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego. 
Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych.  

 

Niemiecka działalność wywiadowcza skierowana przeciw Polsce stanowiła jeden z głównych instrumentów przygotowujących grunt dla hitlerowskiej agresji przeciwko Polsce. Mimo to nie ma dotychczas na ten temat poważniejszych, udokumentowanych opracowań i znajduje ona tylko fragmentaryczne odbicie w naszej historiografii. 
[Ze wstępu] 

 

Książka dostępna w zasobach: 
Miejska Biblioteka Publiczna im. Adama Asnyka w Kaliszu 
Miejska Biblioteka Publiczna im. Adama Próchnika w Piotrkowie Trybunalskim 
Gminna Biblioteka w Pruszczu

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 486

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




 

Praca dra Henryka Kopczyka jest próbą monograficznego opracowania działalności wywiadowczej Rzeszy Niemieckiej w latach 1920—1933 w byłym województwie pomorskim, które ze względu na swoje usytuowanie geopolityczne nie tylko stanowiło obiekt nieustannych dążeń rewindykacyjnych niemieckich odwetowców, ale miało także ważne znaczenie strategiczne w wypadku polsko-niemieckiego konfliktu zbrojnego.

Opracowanie oparto na źródłach polskich znajdujących się w archiwach państwowych i specjalnych. Najwięcej materiału dostarczyły zbiory Centralnego Archiwum MSW, gdzie zostały zgromadzone bogate zasoby akt Oddziału II Sztabu Głównego z okresu międzywojennego, jego ekspozytur krajowych i zagranicznych oraz organów bezpieczeństwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Polski przedwrześniowej. Wykorzystano również, znajdujące się w Wojewódzkim Archiwum Państwowym w Bydgoszczy, akta Okręgowego Urzędu Policji Politycznej w Toruniu oraz niektóre dokumenty organów bezpieczeństwa Urzędu Wojewódzkiego Pomorskiego i starostw powiatowych. Sięgnięto także do materiałów Komisariatu Generalnego RP w Gdańsku i gdańskiego prezydium policji, znajdujących się w Wojewódzkim Archiwum Państwowym w Gdańsku, jak również do prasy codziennej poznańskiej i pomorskiej, gdzie znajduje się wiele informacji na temat likwidacji siatek szpiegowskich, aresztowań niemieckich agentów i przeprowadzanych procesów sądowych.

Książka dra Kopczyka jest publikacją w pewnym sensie pionierską, gdyż jak stwierdził jej Opiniodawca, doc. dr habil. Bogusław Drewniak, w polskiej historiografii brak jest dotychczas udokumentowanych prac monograficznych poświęconych zagadnieniom wywiadu niemieckiego w Polsce.

HENRYK KOPCZYK

NIEMIECKA DZIAŁALNOŚĆ WYWIADOWCZA  NA POMORZU

errata

do książki Henryka Kopczyka „

„Niemiecka działalność wywiadowcza na Pomorzu”

Str.

Wiersz

Jest

Powinno być

od góry 1

od dołu

21

7

47963

74963

31

195

(tablica)

4

mości.

mości46

24

partii

parafii

246

12

Trauta

Treuta

WYDAWNICTWO MORSKIE   GDAŃSK 1970

 

Okładkę i stronę tytułową projektowałCZESŁAW ZBOROWSKI

 

Redaktor

Eugenia Kochanowska

 

Redaktor technicznyJan Myczewski

 

Korekta

Regina Gdaniec-Osowicka

Janina Lorkowska

 

WYDAWNICTWO MORSKIE GDAŃSK 1970

Wydanie pierwsze. Nakład 5000 + 250 egz. Ark. wyd. 21,2 Ark. druk. 18,5. Papier druk. mat. V kl. 65 g z Fabryki Papieru we Włocławku. Oddano do składania 12 III 1970 r. Podpisano do druku i druk ukończono we wrześniu 1970 r.

Zakłady Graficzne w Gdańsku, ul. Świętojańska 19/23

Zam. nr 1109 M-3 Cena zł 40.—

WSTĘP

Niemiecka działalność wywiadowcza skierowana przeciw Polsce stanowiła jeden z głównych instrumentów przygotowujących grunt dla hitlerowskiej agresji przeciwko Polsce. Mimo to nie ma dotychczas na ten temat poważniejszych, udokumentowanych opracowań i znajduje ona tylko fragmentaryczne odbicie w naszej historiografii. Złożyło się na to wiele okoliczności, ale główna przyczyna tkwi przede wszystkim w braku odpowiednich źródeł, gdyż dostęp do materiałów archiwalnych z tej dziedziny, nawet krajowych, do niedawna — ze zrozumiałych względów — był znacznie utrudniony. Ponadto historycy przystępujący do badania tej interesującej dziedziny są zmuszeni do pokonywania dodatkowych trudności związanych z opracowaniem i weryfikacją nielicznych dokumentów mogących stanowić podstawę do wyprowadzania obiektywnych tez naukowych.

Od początku istnienia republiki weimarskiej niemieckie tajne służby cywilne i wojskowe oraz paramilitarne organizacje i związki rewizjonistyczno-odwetowe w Rzeszy prowadziły na terytorium Rzeczypospolitej szeroko zakrojoną akcję dywersyjno-szpiegowską, wykorzystując w tym celu nacjonalistyczne i reakcyjne elementy niemieckie zamieszkujące w Polsce oraz niektóre organizacje mniejszości niemieckiej1 o charakterze społeczno-politycznym, kulturalnym, a nawet sportowym i gospodarczym. Organizacje te spełniały niejednokrotnie rolę zbiorowych agentur wywiadowczych. Niemiecka działalność wywiadowcza w okresie międzywojennym koncentrowała się głównie w województwach centralnych oraz na Pomorzu i na Śląsku. Pomorze zresztą przez agresywne koła rewizjonistyczne Niemiec uważane było za tymczasowy „korytarz” umożliwiający Polsce jedynie doraźny dostęp do Bałtyku.

Praca niniejsza jest próbą monograficznego ujęcia działalności wywiadowczej Rzeszy w byłym województwie pomorskim, które ze względu na swoje usytuowanie geopolityczne nie tylko stanowiło obiekt nieustannych dążeń rewindykacyjnych niemieckich odwetowców, ale miało także ważne znaczenie strategiczne w wypadku polsko-niemieckiego konfliktu zbrojnego. Opracowanie to z konieczności opiera się tylko na źródłach polskich, gdyż autor nie miał możności korzystania z archiwaliów zagranicznych, a szczególnie niemieckich; to ograniczenie źródłowe do pewnego stopnia uniemożliwiło całkowicie pełne i dokładne przedstawienie działań wywiadu niemieckiego na Pomorzu. Autor starał się natomiast wszechstronnie wykorzystać bazę źródłową, znajdującą się w archiwach państwowych i specjalnych i udostępnioną historykom, a dotyczącą działalności polskiego kontrwywiadu wojskowego i cywilnego. Podstawowy materiał źródłowy czerpano z Centralnego Archiwum MSW, gdzie zostały zgromadzone bogate zasoby akt Oddziału II Sztabu Głównego z okresu międzywojennego, jego ekspozytur krajowych i zagranicznych oraz organów bezpieczeństwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Polski przed wrześniowej. Również w Wojewódzkim Archiwum Państwowym w Bydgoszczy zachowały się wartościowe materiały źródłowe w postaci części akt Okręgowego Urzędu Policji Politycznej, istniejącego do 1927 r. w Toruniu, oraz niektórych dokumentów organów bezpieczeństwa Urzędu Wojewódzkiego Pomorskiego i starostw powiatowych. Ponadto Wojewódzkie Archiwum Państwowe w Gdańsku posiada wiele materiałów Komisariatu Generalnego R.P. i gdańskiego prezydium policji; niestety, te ostatnie zachowały się tylko w szczątkowej postaci.

Korzystano również z archiwaliów okresu powojennego, a szczególnie z niektórych dokumentów organów bezpieczeństwa PRL z lat 1945—1950, przechowywanych w archiwach komend wojewódzkich MO w Bydgoszczy i w Poznaniu.

Wiele informacji na temat likwidacji siatek szpiegowskich, aresztowań niemieckich agentów i przeprowadzonych procesów sądowych podawała codzienna prasa pomorska i poznańska, zwłaszcza wychodząca w Toruniu i Bydgoszczy. Komunikaty procesowe i komentarze w sprawach szpiegowskich były nie tylko konsultowane z placówkami Oddziału II, lecz ważniejsze z nich były nawet opracowywane przez kontrwywiad, aby forma podania ich do wiadomości publicznej nie stała w kolizji z tajemnicą państwową. Niekiedy o szpiegostwie pisała także prasa niemiecka i gdańska, ale były to najczęściej wiadomości nieścisłe lub nieprawdziwe i w każdym wypadku relacjonowane tendencyjnie.

Z uwagi na to, że przy opracowywaniu tej publikacji posługiwano się głównie aktami ze źródeł policyjnych, autor szczególny nacisk położył na weryfikację tych akt tak pod względem autentyczności, jak i stopnia wiarygodności. A więc głęboka analiza oraz wszechstronna konfrontacja dokumentów pochodzących z różnych źródeł: wywiadu i kontrwywiadu wojskowego, policji politycznej, organów administracji państwowej, organizacji i związków mniejszości niemieckiej, uzupełnione materiałami prasowymi i uwzględniające dotychczasowe wyniki badań nad stosunkami polsko-niemieckimi — umożliwiły podjęcie próby oświetlenia działalności wywiadowczej Rzeszy Niemieckiej na terytorium województwa pomorskiego w oparciu o tak zwane ogólne źródło-lustro.

Pod względem chronologicznym praca obejmuje okres od stycznia 1920 r., tj. od przejęcia w polskie władanie ziem stanowiących terytorium województwa pomorskiego, do końca 1933 r. Po dojściu Hitlera do władzy ukształtowała się w Niemczech nowa sytuacja polityczna, odmienna niż w okresie republiki weimarskiej, której kolejne rządy dążąc do likwidacji następstw traktatu wersalskiego domagały się przywrócenia granic Rzeszy sprzed 1914 r. i, szczególnie po zawarciu układów lokarneńskich, celowo utrzymywały napięte stosunki z Polską. Natomiast Hitler zakładając dalekosiężne plany podboju Europy i Azji, po sfaszyzowaniu i zglajchszaltowaniu życia społeczno-politycznego w Rzeszy i wystąpieniu Niemiec z ligi Narodów, zabiegał o utrzymanie dobrosąsiedzkich stosunków z ościennymi mocarstwami, aby zapewnić sobie niezbędny okres pokojowy do przygotowania zbrojnej wyprawy na Wschód po przestrzeń życiową (Lebensraum)2. Chociaż jedną z pierwszych ofiar tej wyprawy miała być Polska, Hitler nie zawahał się dla okresowej normalizacji stosunków z Polską podpisać 26 stycznia 1934 r. polsko-niemieckiej deklaracji o niestosowaniu przemocy. Uważał, że dawało to w dużym stopniu gwarancję, iż Polska nie będzie uczestniczyć w żadnych układach ani paktach, wymierzonych przeciwko hitlerowskiej agresji w stosunku do innych państw europejskich.

Nowa sytuacja, jaka wytworzyła się w stosunkach polsko-niemieckich, nie mogła pozostać bez wpływu na działalność organów wywiadowczych tak Rzeszy Niemieckiej, jak i Polski. Przede wszystkim pewnej zmianie uległy same metody pracy i zakres zainteresowań tajnych służb. Deklaracja o niestosowaniu przemocy zamknęła jakby okres otwartej walki między polskimi i niemieckimi instytucjami wywiadowczymi, co oczywiście utrudniało pracę naszemu kontrwywiadowi, którego operacje były coraz częściej uzależniane od decyzji kierowników polityki zagranicznej stawiających, jak wiadomo, na zacieśnianie współpracy politycznej z III Rzeszą. Natomiast wywiad hitlerowski szybko rozrastał się liczebnie i wykorzystując w wielu wypadkach brak aktywnego przeciwdziałania ze strony polskich organów bezpieczeństwa tworzył, niezależnie od organizowania siatek szpiegowskich, dobrze zakonspirowane zastępy „piątej kolumny”, opartej o sfaszyzowaną część niemieckiej mniejszości, a zwłaszcza o jej organizacje i związki już dostatecznie wyspecjalizowane w przeciwpolskiej akcji irredentystycznej i uprawianiu szpiegostwa.

W niektórych publikacjach polskich i zagranicznych historyków można spotkać twierdzenia, że polsko-niemiecka deklaracja z 26 stycznia 1934 r. zawierała tajną klauzulę, która zabraniała obu stronom prowadzenia wywiadu przewidując wzajemną wymianę informacji. Taki pogląd wyrażają między innymi M. Cygański3 i B. Maszlanka4, podając na jego uzasadnienie wątpliwej wartości źródła. W rzeczywistości nie ma jednak źródłowych podstaw na poparcie tezy, że wspomniana deklaracja była zaopatrzona w klauzulę o wzajemnym zaniechaniu działalności szpiegowskiej. Z autorów zagranicznych istnienia takiej klauzuli dopatrują się między innymi H. Roos5i J. Colvin6, ale w swoich pracach i oni nie przytaczają wiarygodnych źródeł. Na przykład prof. Roos powołuje się na relację dziennikarską mającą charakter zbioru sensacyjnych reportaży.

Po zawarciu paktu o nieagresji miarodajne czynniki III Rzeszy wprawdzie dążyły do nawiązania współpracy między władzami bezpieczeństwa i wywiadem obu państw, lecz sprawa ta została załatwiona tylko połowicznie. W lutym 1935 r. Reichsfuhrer SS i szef policji Heinrich Himmler sugerował współdziałanie organów bezpieczeństwa w kwestii zwalczania ruchu komunistycznego i terrorystów ukraińskich. Na wszczęte »w tej sprawie rozmowy wyjechał z Warszawy do Berlina przedstawiciel Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Henryk Kawecki, dyrektor Departamentu Politycznego (późniejszy podsekretarz stanu). W wyniku tych rozmów został zawarty nie znanej treści układ o współpracy i wymianie informacji7. Były również czynione próby nawiązania współpracy wywiadów, co wyszło na jaw na początku 1936 r., gdy doszło do bezpośredniego kontaktu między ambasadorem Polski w Berlinie — Lipskim i szefem Abwehry — admirałem Wilhelmem Canarisem, w związku z wymianą aresztowanego w Niemczech eksponenta polskiego wywiadu rotmistrza Jerzego Sosnowskiego za niemieckich agentów aresztowanych w Polsce.

Korzystając z okazji tego kontaktu Canaris przekazał Lipskiemu niedwuznaczną propozycję ścisłego współdziałania Abwehry z Oddziałem II Sztabu Generalnego, ale brak źródłowych informacji na temat, jak ustosunkowali się do tej propozycji kierownicy centrali wywiadu polskiego w Warszawie8.

W historiografii i publicystyce popularnonaukowej jest wiele sprzecznych tez oraz nie wyjaśnionych sytuacji i zdarzeń, dotyczących pracy wywiadu niemieckiego w Polsce i polskiej tajnej służby w Rzeszy po 1933 r., jak też wzajemnych stosunków między nimi. Sprawy te powinny stać się przedmiotem żywszego zainteresowania ze strony historyków. Wymagają one odrębnego potraktowania w postaci monograficznych udokumentowanych opracowań, wszechstronnie oświetlających właściwą rolę wywiadu hitlerowskiego w przygotowaniu agresji przeciwko Polsce i jego udział w montowaniu „piątej kolumny”.

Zakres tematyczny tej pracy obejmuje wyłącznie działalność wywiadu niemieckiego, nie uwzględniając pracy polskiego kontrwywiadu w latach 1920—1933, gdyż to zagadnienie stanowi samoistny temat i wymaga również oddzielnego opracowania w oparciu o wnikliwe badania źródeł archiwalnych.

Przed 1939 r. historycy w zasadzie nie zajmowali się badaniem zagadnienia szpiegostwa niemieckiego w Polsce. Z tego okresu zatem pochodzą tylko nieliczne publikacje, których autorzy występowali pod pseudonimami lub posługiwali się godłami. Tego rodzaju opracowania, opierające się głównie na materiałach Oddziału II Sztabu Generalnego, sądów i prokuratur, demaskowały wywrotową akcję, jak również szpiegostwo uprawiane przez niektórych działaczy mniejszościowych9, przez nacjonalistyczne związki, instytucje i zrzeszenia niemieckie w Polsce10, a także organizacje cywilno-wojskowe, zwłaszcza Stahlhelm, w Rzeszy11. Problematykę wywiadowczą poruszano również w niektórych wydawnictwach książkowych12 i periodykach zajmujących się sprawami organizacji armii i przysposobienia wojskowego w Niemczech13. Innego rodzaju publikacje z tego okresu, to prace doświadczonych oficerów służb informacyjnych, wydawane w formie podręczników14 przeznaczonych dla młodszych adeptów kontrwywiadu, omawiające kierunki i metody działania wywiadu niemieckiego w czasie I wojny światowej, jak też w pierwszych latach Polski niepodległej. Po roku 1930 coraz częściej ukazywały się prace odsłaniające rzeczywiste cele stawiane przez rząd Rzeszy przed Niemcami zagranicznymi mającymi w niedalekiej przyszłości odgrywać rolę jednego z głównych czynników decydujących o powodzeniu agresji hitlerowskiej w Europie Wschodniej15. Kontakty między związkami i instytucjami niemieckimi w Polsce a pokrewnymi organizacjami w Rzeszy, charakter ich powiązań oraz drogi inspiracji i kanały przepływu informacji z tak zwanego wywiadu mniejszościowego opisuje szeroko między innymi K. Gostyński16.

Oceniając ogólnie publikacje na temat niemieckiego szpiegostwa sprzed 1939 r. stwierdzić należy, że opierają się one na zbyt wąskiej bazie źródłowej, w przeważającej mierze traktują tylko o wywiadzie prowadzonym przez mniejszość niemiecką i aczkolwiek są bardzo pomocne w studiowaniu tego zagadnienia, nie przedstawiają większej wartości naukowej.

W przedwojennej literaturze niemieckiej ze zrozumiałych względów brak jest również naukowych opracowań i publikacji książkowych na temat działalności wywiadu Rzeszy w państwach ościennych. Prace, jakie wówczas wydawano, odnosiły się przede wszystkim do okresu I wojny światowej i miały na celu wysławianie operacji szpiegowskich przeprowadzonych przez Abwehrę i wytwarzanie w społeczeństwie mitów o niedoścignionym bohaterstwie oficerów informacyjnych niemieckiego sztabu generalnego, którzy przeważnie sami byli autorami takich opracowań17. Ponadto zdemobilizowany szef niemieckiego wywiadu wojskowego, Walter Nicolai, pułkownik w stanie spoczynku, opracował i wydał kilka pozycji książkowych, z których jedna zasługuje na szczególną uwagę, gdyż ujawnia wiele tajników szpiegostwa i zakulisowych gier dyplomatycznych18.

Pierwsze lata powojenne nie wzbogaciły historiografii nowymi opracowaniami na temat szpiegostwa niemieckiego w Polsce. W okresie późniejszym, a zwłaszcza po 1960 r., naukowcy przystąpili do gruntownych studiów nad stosunkami polsko-niemieckimi i w wyniku wszechstronnych badań źródeł archiwalnych, tak krajowych jak i zagranicznych, powstały między innymi prace J. Krasuskiego19 i M. Wojciechowskiego20, które aczkolwiek nie podejmują bezpośrednio problematyki szpiegowskiej, to jednak określają szerokie tło historyczne i polityczno-dyplomatyczne, na jakim rozgrywały się operacje niemieckich służb wywiadowczych przeciwko Polsce.

Drugą dziedziną zainteresowań badawczych stało się położenie i działalność niemieckiej mniejszości w Polsce w międzywojennym dwudziestoleciu. Do czołowych należą tu opracowania S. Osińskiego21 zajmujące się wprawdzie okresem po 1933 r., lecz omawiające działalność „piątej kolumny” w ścisłym powiązaniu z niemiecką akcją szpiegowską na Pomorzu, zapoczątkowaną jeszcze w republice weimarskiej, i publikacja M. Cygańskiego22 zawierająca dość wszechstronną charakterystykę antypolskich poczynań zrzeszeń i związków mniejszości niemieckiej w Polsce oraz poruszająca niektóre zagadnienia dotyczące wywiadu Rzeszy. Problemy niemieckiego szpiegostwa występują także w pracach F. H. Gentzena i R. W. Staniewicza na temat „piątej kolumny”, opublikowanych w „Przeglądzie Zachodnim”23. Ponadto wzmianki o działalności wywiadu niemieckiego można także spotkać u niektórych autorów na łamach „Wojskowego Przeglądu Historycznego”24. Zasadniczą cechą tych wszystkich publikacji, jeżeli chodzi o sprawy związane z wywiadem, jest podobnie jak w okresie międzywojennym zainteresowanie przede wszystkim działalnością informacyjną organizacji i związków niemieckiej mniejszości, afery szpiegowskie zaś rozgrywane przez organy tajnych służb wywiadowczych drogą agenturalną omawiane są przeważnie tylko fragmentarycznie. Wyjątek stanowi publikacja książkowa W. Kozaczuka25, która jest próbą ukazania walki tajnych służb Polski i Rzeszy Niemieckiej z uwzględnieniem stosowanych form, metod oraz techniki pracy wywiadów. Jednak pomimo tych pozytywnych stron praca ta ma wiele braków konstrukcyjnych i niedomagań warsztatowych oraz opiera się na nielicznych, jednostronnych, nie zweryfikowanych źródłach. Z tych też względów nie można jej zaliczyć do prac naukowych.

Po 1956 r. ukazało się w różnych czasopismach kilka obszernych artykułów byłych oficerów Sztabu Głównego, między innymi T. Nowińskiego26 i W. Steblika27, mających charakter osobistych wspomnień związanych z pracą wywiadowczą i kontrwywiadowczą przeciwko Rzeszy. W artykułach tych dominują elementy emocjonalne, połączone z subiektywną oceną faktów i zdarzeń, co podważa wartość relacji.

Powojenna historiografia niemiecka w NRF, a szczególnie wydawnictwa różnych „ziomkostw” i organizacji rewizjonistyczno-odwetowych, stara się przedstawić mniejszość niemiecką w Polsce jako lojalnych obywateli przestrzegających porządku prawnego Rzeczypospolitej28 i wyklucza jakąkolwiek akcję wywrotową ze strony Niemców. Problematyka przeciwpolskiego szpiegostwa poruszana jest głównie w literaturze pamiętnikarsko-wspomnieniowej, której autorami są przeważnie byli oficerowie wywiadu niemieckiego.

Do ważniejszych pozycji należy praca P. Leverkuhna29 traktująca o powstaniu, organizacji i rozwoju Abwehry oraz jej działaniach na wschodzie. Obok pozytywnej oceny pracy Ekspozytury Nr 3 Oddziału II są w niej przedstawione z dużą dozą obiektywizmu niektóre afery szpiegowskie zlikwidowane przez kontrwywiad. Na szczególną uwagę zasługują jednak wspomnienia Oskara Reilego zawarte w dwóch obszernych wydaniach książkowych30, odnoszące się bezpośrednio do działalności Abwehry w WM Gdańsku i na Pomorzu. Autor, wyższy urzędnik policji kryminalnej Wolnego Miasta, a równocześnie agent wywiadu niemieckiego i kierownik grupy szpiegowskiej w Gdańskim Prezydium Policji (Polizeiprasidium) ma z pewnością wszechstronną znajomość wielu operacji przeprowadzonych przez Abwehrę na terytorium Rzeczypospolitej i mógłby obiektywnie zrelacjonować niejedno ważne dla historii wydarzenie. Niestety, jego wspomnienia posiadają inny charakter. Głównym celem Reilego jest wykazanie, że wywiad niemiecki wprawdzie działał przeciwko Polsce od samego początku odzyskania przez nią niepodległości wykorzystując w tym celu terytorium i instytucje WM Gdańska, ale było to podyktowane nieodzowną potrzebą zabezpieczenia obrony granic Prus Wschodnich i Wolnego Miasta przed polską agresją. Przytoczone przez niego opisy afer szpiegowskich, którym najczęściej brak podbudowy faktograficznej, stanowią tylko niewielki wycinek szerokiego zasięgu działania Abwehry tak pod względem terytorialnym, jak i przedmiotowym. Wartość prac Reilego jako źródeł historycznych jest zatem ograniczona i nie można z nich korzystać bez konfrontacji z odpowiednimi materiałami archiwalnymi.

W literaturze naukowej i popularnonaukowej nie spotyka się definicji określającej wyczerpująco i wszechstronnie treść oraz zakres samego pojęcia „wywiad” lub „działalność wywiadowcza”, a sprecyzowanie takiej definicji jest niezbędne dla właściwego zrozumienia omawianych w niniejszej pracy problemów. W encyklopediach można znaleźć tylko bardzo wąskie definicje odnoszące się głównie do wywiadu wojskowego31 i częściowo szpiegostwa32, które jest objaśniane z prawnego punktu widzenia jako rodzaj przestępstwa z pominięciem merytorycznej strony tego zagadnienia.

Najogólniej wywiad można zdefiniować jako zdolność rozumowania i kierowania ideami, ściślej zaś oznacza on przekazywanie i ocenianie informacji pod względem ich wiarygodności, znaczenia i wartości33. Natomiast wywiad rozpatrywany jako funkcja lub działalność jest zorganizowanym wysiłkiem instytucji i służb powołanych do gromadzenia informacji, ich oceny i zestawiania w taki sposób, by tworzyły one szerszy i jaśniejszy obraz, umożliwiający kierowniczym ośrodkom władzy politycznej przewidywanie wydarzeń mogących nastąpić w przyszłości. Gromadzenie wiadomości przez organa wywiadu odbywa się dwiema drogami: przez zbieranie informacji z ogólnie dostępnych źródeł, jak wydawnictwa prasowe i książkowe, komunikaty urzędowe, kroniki okolicznościowe i towarzyskie, świadomi i nieświadomi pomocnicy oraz drogą tajną wymagającą wysiłku ofensywnego — zdobywania ściśle strzeżonych danych, co zazwyczaj określane jest jako szpiegostwo.

Zakres zainteresowań służb wywiadowczych jest bardzo rozległy i obejmuje przede wszystkim zagadnienia militarne, politykę i dyplomację, ekonomikę, łączność, transport, sprawy socjalne i kulturalne, a także organizację, metody i personel współzawodniczących systemów wywiadowczych. Niektórzy zachodni specjaliści od wywiadu na podstawie długoletnich obserwacji wysuwają tezę, że około 90% gromadzonych przez wywiady informacji pochodzi ze źródeł jawnych34.

Szpiegostwo stanowi część ogólnego wysiłku wywiadowczego i, jak wykazuje praktyka, jego podstawowe zadanie to zdobywanie strzeżonych tajemnic państwowych przez zakonspirowane siatki agenturalno-rezydencyjne działające na terytorium przeciwnika. Jako wywiad tajny, szpiegostwo jest także głównym instrumentem służącym do rozszyfrowywania konkurencyjnych organizacji wywiadowczych, poznawania ich planów taktyczno-operacyjnych przez stosowanie inspiracji i prowadzenie tak zwanych gier wywiadowczych z ośrodkami dyspozycyjnymi przeciwnika. Ten dział wywiadu bywa często nazywany kontrwywiadem zaczepnym (ofensywnym). W literaturze natomiast pojęciu „kontrwywiad” nadawany jest szerszy zakres. Oznacza on akcję mającą na celu wszelkie przeciwdziałanie obcemu wywiadowi. Tak rozumiany kontrwywiad obejmuje nie tylko rozpracowywanie i likwidację siatek szpiegowskich, lecz również ochronę tajemnic państwowych i zwalczanie wszelkiej dywersji, czyli tak zwany wywiad defensywny — przeciwszpiegostwo.

W praktycznej działalności różnych służb informacyjno-wywiadowczych, w tym również niemieckich, elementy wywiadu jawnego i szpiegostwa wzajemnie się przenikają i niejednokrotnie trudno odróżnić, z jaką formą mamy do czynienia, gdyż rzadko występują one w czystej postaci. Szersze ich omówienie poparte przykładami zawierają rozdziały II i III.

Prowadząc badania niemieckiej działalności wywiadowczej na Pomorzu rozpatrywano to zagadnienie w jak najszerszym aspekcie: od tajnych organizacji wywiadowczych i siatek szpiegowskich do działań informacyjno-rozpoznawczych legalnie istniejących organizacji i związków mniejszościowych i to niezależnie od dziedziny, której te działania dotyczyły oraz bez względu na rodzaj stosowanych form i metod (tajne-jawne), jeśli wywiad był prowadzony na zlecenie Berlina lub nawet z własnej inicjatywy, ale zdobyte wiadomości trafiały do ośrodków kierowniczych tajnych służb Rzeszy i były wykorzystywane dla celów wrogich Rzeczypospolitej.

Po powstaniu II Rzeczypospolitej — w zakresie ochrony państwa, jego ustroju, granic, władz naczelnych oraz porządku wewnętrznego nadal obowiązywało ustawodawstwo karne dzielnicowe byłych zaborców35, uzupełnione nielicznymi dodatkowymi aktami prawnymi, jak na przykład dekretem Naczelnika Państwa z 11 stycznia 1919 r. przewidującym sankcje karne - również za szpiegostwo. Ustawodawstwo to, nie przystosowane do aktualnych warunków społeczno-państwowych w Polsce, zawierało liczne luki, szczególnie w precyzowaniu stanów faktycznych uznanych za przestępstwa. W zasadzie dopuszczało ono odpowiedzialność karną tylko za uprawianie szpiegostwa wojskowego i niekiedy politycznego. Istniejąca sytuacja prawna pozwalała więc na uchylanie się od odpowiedzialności karnej niektórym działaczom mniejszościowym lub członkom związków niemieckich prowadzącym pracę wywiadowczą pod przykrywką legalnej działalności organizacyjnej, jeśli nie zdołano im udowodnić zbierania informacji z dziedziny wojskowej. Szczegółowo sprawy te zostały omówione w rozdziale IV. Sytuacja uległa zmianie korzystnej dla organów ścigania dopiero po 1927 r., gdy zostały wydane nowe akty prawne przez organa ustawodawcze Rzeczypospolitej36.

Działalność wywiadowcza organizacji i związków niemieckich była ściśle połączona z prowadzoną akcją irredentystyczną37 i często jej podporządkowana. Z dokumentów trudno nawet odróżnić, kiedy mamy do czynienia z irredentą, a kiedy ze szpiegostwem, a to dlatego, że działania irredentystyczne przejawiały się w różnych formach. Prowadząc legalną działalność statutową organizacje niemieckie budziły wśród obywateli należących do mniejszości poczucie potrzeby tradycji i ideałów narodowych, w wyniku czego powstawały rozdźwięki i narastały antagonizmy między państwem polskim a ludnością niemiecką. Na tym tle rodziły się wśród elementów nacjonalistycznych zdecydowane tendencje irredentystyczne wyrażające się w tworzeniu tajnych związków mających na celu przygotowanie odpowiednich kadr, zdolnych do podjęcia walki zbrojnej na rozkaz Berlina w wypadku otwartego konfliktu polsko-niemieckiego, lub zawiązywanie wywrotowych konspiracji i spisków. Całością akcji irredentystycznej prowadzonej przez Niemców w Polsce kierowały ośrodki dyspozycyjne w Berlinie i była ona częścią składową ogólnej kampanii prowadzonej przez rząd Rzeszy o zmianę status quo powersalskiej Europy. Uczestnictwo w tajnych związkach, konspiracjach i spiskach stawiających sobie jako cel oderwanie części terytorium Rzeczypospolitej z zamiarem przyłączenia do innego państwa, w tym wypadku do Rzeszy Niemieckiej, było uważane przez obowiązujące ustawo dawstwo za najcięższą zbrodnię przeciwko państwu polskiemu, czyli za zdradę stanu38.

W pracy niniejszej zagadnienie irredenty niemieckiej, zwłaszcza tajnej, umieszczono w rozdziale I w połączeniu z antypolską rewizjonistyczną propagandą, która przygotowywała jej odpowiedni grunt do działania. Organizacjom i związkom mniejszości niemieckiej poświęcono oddzielny rozdział IV, w którym obok najistotniejszych elementów organizacyjnych i działalności irredentystycznej starano się jak najwszechstronniej oświetlić pracę wywiadowczą, którą prowadzili członkowie tych organizacji i związków świadomie lub nieświadomie, pod pretekstem różnych akcji legalnych, pozornie nie będących w kolizji z obowiązującym w Polsce ustawodawstwem.

Publikacja ta powstała w oparciu o rozprawę doktorską opracowaną w Katedrze Historii Polski i Powszechnej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i obronioną 30 października 1968 r. Promotorem dysertacji był prof, dr Donald Steyer, a recenzentami doc. dr habil. Roman Wapiński z Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Gdańsku i doc. dr habil. Marian Wojciechowski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.

Spełniając ze wszech miar miły obowiązek składam Im serdeczne podziękowanie, a szczególnie prof. Steyerowi, za okazaną mi życzliwą pomoc i wiele cennych wskazówek o charakterze merytorycznym oraz odnoszących się do samego warsztatu historycznego. Korzystałem z nich w czasie przewodu doktorskiego i następnie przy przygotowywaniu pracy do druku.

Dziękuję również doc. dr habil. Bogumiłowi Drewniakowi, który po zapoznaniu się z maszynopisem wniósł szereg istotnych uwag. Uwzględnienie większości z nich przy ostatecznej redakcji przyczyniło się do treściowego wzbogacenia pracy.

Trudności w selekcjonowaniu materiałów archiwalnych w Wojewódzkim Archiwum Państwowym w Bydgoszczy zdołałem pokonać przy wydatnej pomocy dr Anny Perlińskiej, za co także bardzo Jej dziękuję.

Rozdział I

ROLA I CHARAKTER DZIAŁALNOŚCI MNIEJSZOŚCINIEMIECKIEJ W WOJEWÓDZTWIE POMORSKIMW LATACH 1920—1933

SYTUACJA POLITYCZNO-PRAWNA LUDNOŚCI NIEMIECKIEJ PO

WEJŚCIU W ŻYCIE TRAKTATU WERSALSKIEGO

Powstała po I wojnie światowej Polska niepodległa o ustroju burżuazyjno-obszarniczym była państwem niejednolitym pod względem narodowościowym.

Na obszarze II Rzeczypospolitej wynoszącym ogółem 388.634 km2 według spisu powszechnego z 1921 r., opartego o kryterium narodowości, zamieszkiwało 27,2 min ludności, w tym 69% Polaków, 14% Ukraińców, 8% Żydów (ponadto około 700 tys. osób narodowości polskiej było wyznania mojżeszowego), 4% Białorusinów, 4% Niemców i 1% — inne narodowości39. Niemcy w liczbie około 1.059.194 osób zamieszkiwali przeważnie w województwach zachodnich i centralnych. Z tej liczby przypadało na województwo pomorskie 18,8%, poznańskie 16,7%, łódzkie 4,6%, warszawskie 2,2% mieszkańców. W województwie śląskim było wówczas 318.786 Niemców, czyli 28% ogółu ludności40. W pozostałych województwach liczba Niemców była niewielka i nie przekraczała 2%.

Kolejny spis powszechny przeprowadzony w 1931 r., w oparciu o kryterium języka i wyznania, ujawnił już zmiany w strukturze narodowościowej państwa polskiego odnoszące się głównie do ludności niemieckiej. Wyniki tego spisu wskazywały, że ludność Polski wynosiła 31,9 tys., z tego językiem polskim posługiwało się 68,9%, ukraińskim 13,9%, białoruskim 3,1%, hebrajskim i żydowskim 8,6%, niemieckim 2,3% i innymi 3,2%41. Ta statystyka nie odpowiadała rzeczywistości, bo liczba Ukraińców i Białorusinów była większa, niż to wynikało z oficjalnych danych, na co już zwracała uwagę ówczesna literatura42.

W świetle spisu ludności z 1931 r. najbardziej polskimi w sensie etnicznym były województwa zachodnie i Śląsk, na których terenie zamieszkiwało aż 91% ludności polskiej, w mniejszym stopniu województwa centralne, zaludnione przez Polaków w 80,5% i południowi 59,3%, a w najmniejszym — wschodnie, 33% Polaków43. W latach 1921—1931 ludność niemiecka zamieszkująca ziemie byłego zaboru pruskiego zmniejszyła się do tego stopnia, że pod względem demograficznym odgrywała już znikomą rolę. W 1931 r. Niemcy w stosunku do całej ludności byłej dzielnicy pruskiej stanowili 9,1%44.

Stosunki narodowościowe na terenach objętych granicami województwa pomorskiego w okresie od 1910 do 1931 r. uległy zasadniczym zmianom strukturalnym, niekorzystnym dla żywiołu niemieckiego. Mówią o tym następujące liczby: o ile w 1910 r. zamieszkiwało na tych terenach 421 033 Niemców, tj. 42,5% ludności, to w 1921 roku ludność niemiecka45 liczyła już tylko 175 771 osób, tj. 18,8%, a w 1931 r. uległa dalszemu zmniejszeniu do 105 400 i wynosiła 9,7% ogólnej liczby mieszkańców Pomorza.

Kształtowanie się procesów demograficznych w poszczególnych powiatach województwa pomorskiego przedstawia tablica 1 zawierająca zestawienie porównawcze wyników spisu ludności z 1910 r. i 1921 r. ze spisem z 1931 r., które pozwala na wszechstronniejsze zobrazowanie ilościowych przemian, jakie się w tym okresie dokonały w strukturze ludności Pomorza. Ale przy porównywaniu liczb ludności wykazanych w tej tablicy należy uwzględnić, że istnieją poważne zastrzeżenia do obiektywności danych spisu powszechnego z 1910 r. dotyczących ludności polskiej. Przeprowadzanie spisów ludności na ziemiach pomorskich przez państwo pruskie było zawsze połączone z zaostrzeniem ucisku narodowościowego mającego na celu wymuszenie na Polakach jak najliczniejszych odstępstw od narodowości. Wobec opornych administracja pruska stosowała nawet tzw. terror spisowy i nacisk gospodarczy, by zmniejszyć w odpowiedniej rubryce cyfrę wykazującą narodowość polską46.

Rozmieszczenie ludności niemieckiej na terenie województwa pomorskiego było nierównomierne. Spisy wykazują47, że najliczniej osiedlali się Niemcy w powiatach pogranicznych, z których w 1931 r. najbardziej nasycone elementem niemieckim były powiaty: sępoleński (40,4%), grudziądzki (18,1%). świecki (15,3%), chełmiński (15%), kościerski (11,6%), chojnicki (9,9%) i tczewski (6,5%).

Oprócz oficjalnych wyników spisów z 1921 r. i 1931 r. dysponujemy jeszcze danymi nieoficjalnymi spisu prywatnego przeprowadzonego w 1926 r. przez Niemiecki Klub Sejmowy48 i urzędowym zestawieniem statystycznym ludności zamieszkującej województwo pomorskie według stanu na dzień 15 października 1925 r., opracowanym dla potrzeb organów bezpieczeństwa Urzędu Wojewódzkiego Pomorskiego49. Porównanie danych ujętych w tych spisach z cyframi spisu z 1931 r. upewnia, że wykazana w nim liczba ludności niepolskiej w Poznańskiem i na Pomorzu była jak najbardziej prawdopodobna. W warunkach demograficznych województwa pomorskiego wykazywana w spisach ludność niepolska była żywiołem niemieckim, gdyż, jak wynika z zestawienia statystycznego wojewódzkich władz bezpieczeństwa, poza Niemcami na inną ludność niepolską, w tym na Żydów i Ukraińców, przypadało w 1925 r. zaledwie 0,34%50.

Odrębnego omówienia wymaga zagadnienie odpływu (Auswanderung) żywiołu niemieckiego z Pomorza w latach 1910—1931, w tym okresie bowiem liczba Niemców w województwie pomorskim zmniejszyła się o 311 337 osób, tj. z 42,5% do 9,7% ogółu ludności. Niewiele jest w historii przykładów tak gwałtownej redukcji ludności w stosunkowo krótkim czasie. Historiografia niemiecka okresu międzywojennego wykorzystując to zjawisko dla antypolskich, rewizjonistycznych celów propagandowych wysuwała w różnych opracowaniach tezę, że ta masowa ucieczka Niemców z byłej dzielnicy pruskiej była spowodowana polską polityką eksterminacyjną mającą na celu „odniemczenie” polskich ziem zachodnich przez stwarzanie Niemcom trudnych warunków ekonomicznych, ograniczających ich przestrzeń życiową przez wydawanie zarządzeń wytwarzających stan niepewności prawnej i szeroko stosowany nacisk moralny51. Podobnie i współcześni historycy w Niemieckiej Republice Federalnej, jako główną przyczynę Auswanderung Niemców z ziem byłego zaboru pruskiego, podają polską politykę „wypierania” (Verdrädngungipolitik)52.

Tego rodzaju pseudonaukowe wywody były uzupełniane argumentacją, że ludność niemiecka napływała i osiedlała się na ziemiach byłej dzielnicy pruskiej w sposób naturalny przez długie lata, przy czym pruska hakatystyczna akcja kolonizacyjna i germanizatorska były całkowicie przemilczane. Nie wspomina się również, że żywioł niemiecki w byłej dzielnicy pruskiej ulegał procesom polonizacji, nieuniknionym zresztą wobec oddziaływania elementu polskiego, polskiej obyczajowości i kultury.

Mocarstwa Sprzymierzone i Stowarzyszone w „Odpowiedzi na uwagi delegacji niemieckiej pod warunkami pokoju” z dnia 16 kwietnia 1919 r. tak określiły ten „naturalny” sposób osiedlania się Niemców na obcych terytoriach:

„Niezbędnym jest przypomnieć metody, którymi Niemcy w pewnych prowincjach zapewniali sobie przewagę. Koloniści i inni mieszkańcy niemieccy ziem tych nie zjawili się tam w sposób naturalny, ich obecność to bezpośredni skutek polityki rządu pruskiego, który przy pomocy olbrzymich środków usuwał ludność miejscową zastępując ją przez ludność niemiecką. Rząd pruski stosował te metody aż do wojny i to z wyjątkową surowością, która wywoływała protesty nawet w Niemczech. Zgodzić się na to, że podobna polityka może tworzyć wieczne prawo do jakiegoś kraju, byłoby to zachętą i nagrodą najjaskrawszych czynów bezprawia i ucisku”53.

Gdy wybuchła I wojna światowa, wśród ludności niemieckiej w Polsce przeważał element napływowy, szczególnie w byłym zaborze pruskim, gdzie napływającą ludność tworzyły trzy zasadnicze grupy: pochodząca z kolonizacji z XIX w. ludność rolnicza stanowiąca znaczną większość, niemieccy urzędnicy cywilni i wojskowi oraz kupcy i rzemieślnicy osiedlani na ziemiach polskich, także w większości pod wpływem akcji kolonizacyjnej54.

Dwie ostatnie grupy miały za zadanie germanizowanie ludności polskiej, zwłaszcza miejskiej, w czym ważną rolę odegrali niemieccy urzędnicy cywilni i wojskowi. Niemiecka akcja kolonizacyjna nie ustawała nawet w czasie wojny, o czym świadczy fakt, że w 1918 r. w wyniku działalności komisji kolonizacyjnej i ustaw o utrwalaniu niemieckiego stanu posiadania (Besitzbefestigungsgesetz) osadnictwo niemieckie w zaborze pruskim objęło 21 000 osad na obszarze 634 725 ha55. Równocześnie rządy niemiecki i pruski wydały ustawy hamujące rozprzestrzenianie się osadnictwa polskiego. Owe przedsięwzięcia były podyktowane względami ściśle politycznymi, gdyż oba rządy były poinformowane, że te ziemie na mocy traktatu pokoju przypadną państwu polskiemu i dlatego dążyły do umocnienia bastionu niemczyzny, której imperialistyczni politycy niemieccy wyznaczyli już rolę przysłowiowego „konia trojańskiego” w niepodległej Polsce.

Zjawisko tak silnej emigracji ludności niemieckiej z byłego zaboru pruskiego powstało przede wszystkim dlatego, że tereny te zostały przywrócone Polsce. Do Rzeszy odpłynęły głównie te masy Niemców, które znalazły się na ziemiach polskich w wyniku polityki germanizacyjnej i egzystowały tu w korzystnych warunkach pod ochroną rządu niemieckiego, a po ustaniu pruskiego panowania nie chciały pozostać w granicach państwa polskiego56. Na masowość tej emigracji wpłynął również przychylny stosunek rządu niemieckiego do opuszczania ziem byłego zaboru pruskiego, na przykład wydał on nakaz wyjazdu do Rzeszy urzędnikom niemieckim.

Emigracja ludności niemieckiej z Polski została zahamowana nieomal całkowicie dopiero w 1923 r., kiedy w Rzeszy Niemieckiej zapanował kryzys ekonomiczny i polityczny, doprowadzający do poważnego zaostrzenia stosunków wewnętrznych i do dewaluacji pieniądza. W tej sytuacji rząd niemiecki nie mógł już zapewnić powracającym do ojczyzny Niemcom materialnej rekompensaty za pozostawione w Polsce majątki57.

Przeciwko tezom historiografii niemieckiej o decydującej roli polityki „wypierania”, stosowanej rzekomo przez rząd polski, świadczą także wyniki badań nad emigracją Niemców z Polski Romana Lutmana, który na podstawie danych z poszczególnych powiatów województwa pomorskiego ustalił, że główna fala wychodźstwa niemieckiego — 69% — przypada na okres przed objęciem Pomorza przez władze polskie58.

Odpływ Niemców z zachodnich ziem polskich nie zmniejszył groźby irredenty, która podsycana przez nacjonalistyczne i odwetowe ugrupowania w republice weimarskiej rozwijała się niezależnie od stanu ilościowego żywiołu niemieckiego. Wysoki poziom kulturalny niemieckiej mniejszości w porównaniu z innymi mniejszościami, jej pozycja ekonomiczna, prężność organizacyjna i ścisły związek z rządem Rzeszy czyniły z niemczyzny w Polsce niebezpieczną siłę w walce Niemiec o likwidację następstw traktatu wersalskiego w stosunku do państwa polskiego.

Prawo o ochronie mniejszości narodowych w okresie międzywojennym było ujęte w szeregu umów, jakie zawarły główne Mocarstwa Sprzymierzone i Stowarzyszone w latach 1919—1920 z Polską, Jugosławią, Czechosłowacją, Rumunią i Grecją oraz w ówczesnych traktatach pokoju zawartych z Austrią, Bułgarią i Węgrami. Kontrahenci tych umów nie byli równorzędnymi partnerami, ponieważ były to umowy jednostronne, obwarowane gwarancjami międzynarodowymi Ligi Narodów i Stałego Trybunału Sprawiedliwości Międzynarodowej59. Zobowiązania Polski odnoszące się do mniejszości narodowych były zawarte głównie w traktacie pokoju z Niemcami i tzw. małym traktacie wersalskim. Rząd polski zobowiązał się w tych traktatach uznać odpowiednie przepisy w nich umieszczone za własne normy konstytucyjne60.

W sferach rządowych polskich i niemieckich, jak również w politycznych ugrupowaniach mniejszościowych, rozwinęła się szeroka dyskusja nad zagadnieniami obywatelstwa i opcji, które wywołały szereg rozbieżnych zdań i kontrowersyjnych opinii, zarówno z prawnego, jak i politycznego punktu widzenia.

Z mocy samego prawa i bez żadnych formalności obywatelstwo polskie przysługiwało: 1) osobom, które będąc obywatelami niemieckimi zamieszkiwały na stałe terytorium uznane za część składową Polski w chwili wejścia w życie traktatu mniejszościowego, tj. 10 stycznia 1920 r., 2) osobom będącym obywatelami niemieckimi, a urodzonym z rodziców stale zamieszkałych na terytorium należącym do państwa polskiego, chociaż by same nie miały stałego miejsca zamieszkania61, 3) obywatelom niemieckim, mającym stałe miejsce zamieszkania na terytorium uznanym ostatecznie za część Polski, z wykluczeniem obywatelstwa niemieckiego, jeżeli na stałe osiedlili się przed 1 stycznia 1908 r.62.

Konwencja polsko-niemiecka o Górnym Śląsku ostatecznie usankcjonowała tę ostatnią zasadę nabycia obywatelstwa ipso iure, a Niemcy „zwolniły” z przynależności państwowej osoby, które nabyły obywatelstwo polskie w sposób przewidziany w traktacie, przy czym uznane zostało za obowiązujące prawo opcji63.

Uprawnienia do zgłaszania opcji zostały zapewnione obywatelom niemieckim już w traktacie wersalskim i powtórzone w traktacie mniejszościowym z Polską. W ciągu 2 lat licząc od daty uprawomocnienia się traktatu pokojowego, tj. od 10 stycznia 1920 do 10 stycznia 1922 r., obywatele niemieccy w wieku powyżej 18 lat, mający stałe miejsce zamieszkania na terytoriach uznanych za polskie, mieli prawo opowiedzieć się za obywatelstwem niemieckim. Osoby, które z tego prawa skorzystały, miały obowiązek opuszczenia Polski w ciągu 12 miesięcy, zabierając swój majątek ruchomy64. Pod tym względem niemiecka mniejszość narodowa w Polsce miała uprzywilejowaną pozycję w porównaniu z innymi mniejszościami, bo chociaż prawo opcji przysługiwało nie tylko obywatelom niemieckim, to jednak możliwość jej realizacji posiadali głównie Niemcy, którzy mogli sobie dowolnie wybierać obywatelstwo. Wobec tego zgłaszali oni przynależność do mniejszości na zasadzie dobrowolności, najczęściej wówczas, kiedy uważali, że pozostanie w Polsce będzie dla nich korzystniejsze niż powrót do ojczyzny. W województwie poznańskim i pomorskim optowało ogółem 150—170 tys. Niemców, w tym 25% chłopów, a liczba optantów na samym Pomorzu wynosiła około 56 tys. osób, z czego większość wyjechała do Rzeszy w okresie między 1921 a 1931 rokiem65.

Przy stosowaniu odnośnych przepisów o obywatelstwie wynikł spór między rządem polskim a niemieckim, czy dla nabycia obywatelstwa polskiego przez urodzenie wymagany jest domicyl rodziców na terytorium wchodzącym w skład Rzeczypospolitej tylko w chwili urodzenia dziecka (stanowisko niemieckie), czy z chwilą wejścia w życie traktatu (stanowisko polskie). Spór ten na wniosek Rady Ligi Narodów rozstrzygnął Stały Trybunał Sprawiedliwości Międzynarodowej wydając opinię doradczą 15 września 1923 r., w której orzekł, że określony domicyl jest wymagany wyłącznie w chwili urodzenia się dziecka66. Brak dwustronnej umowy polsko-niemieckiej w kwestii sposobu realizacji poszczególnych postanowień traktatów oraz zarządzeń wykonawczych władz polskich w tym zakresie ułatwiał Niemcom prowadzenie szerokiej akcji zmierzającej do zmiany niekorzystnego stanu prawnego, w jakim znalazła się ludność niemiecka po masowych zgłoszeniach opcji. Prasa niemiecka, posłowie i przywódcy mniejszościowi na Pomorzu nakłaniali optantów do unieważniania opcji zgłoszonych u polskich władz cywilnych, a szczególnie tych opcji, które były zgłaszane w obawie przed służbą w polskim woj siku. Akcja ta miała również na celu zaagitowanie Niemców mieszkających w byłej dzielnicy pruskiej do ubiegania się o nadanie im obywatelstwa polskiego, gdyby go nie mogli nabyć z mocy samego prawa67.

Członkowie niemieckiej mniejszości narodowej w Polsce korzystali z pełni praw obywatelskich, osobistych i politycznych zagwarantowanych w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej68, jak i w wydanych na jej podstawie ustawach szczególnych. Ustawa konstytucyjna zapewniała im na równi z obywatelami narodowości polskiej takie zasadnicze prawa, jak: prawo do ochrony życia, wolności i sumienia, swobodnego wyrażania swoich myśli i przekonań, wolności prasy i publikacji, wolności koalicji, zgromadzania się i zawiązywania stowarzyszeń, zachowania swojej narodowości, pielęgnowania swojej mowy i właściwości narodowych, zakładania, nadzoru i kierowania zakładami dobroczynnymi, religijnymi i społecznymi, szkołami i innymi zakładami wychowawczymi oraz prawo do używania w nich swego języka, a także dostępu do urzędów publicznych. Ustawy szczególne regulowały m. in. sprawy wyznaniowe, językowe i szkolne, wprowadzając wiele ułatwień dla niemieckiej mniejszości w tym zakresie, zwłaszcza odnoszących się do swobodnego używania swojego języka nawet w urzędach i przed sądami polskimi oraz udogodnień sprzyjających rozwojowi szkolnictwa niemieckiego69. Szerokie uprawnienia niemieckiej mniejszości, na straży których stał nie tylko rząd polski, lecz przede wszystkim instytucje o charakterze międzynarodowym70, były wykorzystywane przez Niemców jako oręż w rozgrywkach z rządem polskim tak w stosunkach wewnętrznych, jak i na arenie międzynarodowej. W okresie od 1920 do 1930 r. wnieśli oni do Rady Ligi Narodów około 100 skarg, z których część miała na celu rozprzestrzenianie antypolskiej propagandy na międzynarodowym forum i wytwarzanie nieprzyjaznej atmosfery w stosunku do Polski wśród wielkich mocarstw. Również w kraju angażowali Niemcy wszystkie dostępne im władze i urzędy w przewlekłych procesach sądowych i postępowaniu administracyjnym, występując z coraz to nowymi zawiłymi kwestiami o charakterze polityczno-prawnym. Na potwierdzenie tego można przytoczyć chociażby tak przykład: od kwietnia 1929 do 31 marca 1930 r. śląski Yolksbund wniósł do różnych instytucji 571 zażaleń, petycji i skarg71.

NIEMIECKA EKSPANSJA GOSPODARCZA NA POMORZU

Mniejszość narodowa niemiecka była najlepiej zorganizowana i najbardziej skonsolidowana ze wszystkich mniejszości zamieszkujących terytorium Rzeczypospolitej. Pod względem gospodarczym ludność niemiecka zajmowała ważną pozycję i wywierała duży wpływ na ekonomikę kraju. Niemcy posiadali przede wszystkim w Poznańskiem i na Pomorzu wielkie obszary rolne. Według spisu z 1921 r. w województwie pomorskim większa własność ziemska, majątki ponad 50 ha, obejmowała ogółem 473 937 ha, z czego Niemcy posiadali 207 328 ha, tj. 43,7%, a stanowili tylko 18,8% ludności72. Stosunek ilościowy między polskim a niemieckim stanem posiadania ziemi przedstawiał się jeszcze bardziej niekorzystnie, o ile chodzi o majątki powyżej 180 ha. W 1926 r. obszar rolny, na którym Niemcy posiadali takie majątki, wynosił 175 685 ha, natomiast w rękach polskich było tylko 114 496 ha tego rodzaju własności73.

Tablica 2

Obszary rolne z majątkami powyżej 180 ha będące własnością Polaków i Niemców w niektórych powiatach woj. pomorskiego w 1926 r.74

Większe obszary aniżeli Niemcy posiadali Polacy tylko w następujących powiatach: działdowskim, lubawskim, brodnickim, wąbrzeskim, toruńskim, chojnickim i tucholskim.

Stan posiadania ziemi przez Niemców nie ulegał odpowiednim zmianom proporcjonalnie do liczby ludności niemieckiej, której procent w latach 1921—1926 w Poznańskiem i na Pomorzu znacznie się obniżył. Podstawowa masa niemieckiej ludności wiejskiej była jednak osiedlona na gospodarstwach poniżej 180 ha. Łączny obszar tych gospodarstw wynosił w 1926 r. 190 866 ha. Ilość gospodarstw niemieckich o obszarze od 1,5 ha do 180 ha wynosiła 12 18875.

W przemyśle pomorskim w 1926 r. na ogólną liczbę 703 przedsiębiorstw aż 267, tj. 38,2%, znajdowało się w rękach kapitału niemieckiego lub było zarządzanych przez Niemców. Na 83 przedsiębiorstwa większe wykupujące świadectwa przemysłowe kategorii I—IV tylko 39, tj. 47%, należało do Polaków, a 33, tj. 39,8%, posiadała ludność niemiecka, przy czym właścicielami takich przedsiębiorstw w powiatach toruńskim, chełmińskim, lubawskim, kartuskim i chojnickim byli wyłącznie Niemcy. W 1928 r. sytuacja niewiele się zmieniła: w rękach polskich znajdowało się 68,7%, a w rękach niemieckich 31,3% przedsiębiorstw przemysłowych. Natomiast w handlu układ narodowościowy zmieniał się na niekorzyść mniejszości niemieckiej. W 1927 r. do Niemców należało 27,7% przedsiębiorstw handlowych, a w 1935 r. stan ich posiadania zmniejszył się do 14,8%. Niemieckie przedsiębiorstwa miały przewagę nad polskimi szczególnie w handlu ziemiopłodami76.

Zagadnienie utrzymania niemieckiego stanu posiadania w byłym zaborze pruskim było ściśle związane z zawarciem układu w sprawie przejęcia przez Polskę praw i zobowiązań wynikających z umów zawartych przez rządy Rzeszy i Prus. Jesienią 1919 r. w Berlinie, a następnie w 1920 r. w Paryżu były prowadzone między rządami polskim i niemieckim rokowania mające na celu uregulowanie skutków prawnych wynikających z art. 92 i 256 traktatu pokojowego w kwestii przejęcia przez Polskę majątku niemieckiego. Rokowania te zostały jednak w niedługim czasie zerwane, ponieważ rząd polski zastrzegł sobie wyraźnie prawo do anulowania umów i zobowiązań zawieranych przez rządy Rzeszy i Prus z pobudek politycznych. Po wejściu w życie traktatu wersalskiego Sejm Rzeczypospolitej uchwalił ustawę likwidacyjną77, która miała na celu przywrócenie stanu posiadania, jaki istniał w dniu 11 listopada 1918 r., a to spowodowałoby niepowetowane straty ekonomiczne i polityczne dla mniejszości niemieckiej w Polsce oraz rządów Rzeszy i Prus. Ustawa ta obejmowała niemiecką wielką własność ziemską jej właścicieli, dzierżawców oraz niemieckich osadników użytkujących włości rentowe.

Wyznaczenie przez rząd polski terminu eksmisji Niemców — dzierżawców dóbr państwowych (domen) na dzień 1 VII 1921 r. wywołało ze strony ludności niemieckiej na Pomorzu wielką falę protestów i petycji, pod których wpływem władze państwowe wstrzymały wykonanie wydanych decyzji. Uległość rządu polskiego spowodowała konsternację i oburzenie ludności polskiej, gdyż Polacy — kandydaci na dzierżawców — znaleźli się w kłopotliwej sytuacji, weszli już bowiem w posiadanie majątków i przy takim obrocie sprawy byli narażeni na szereg konfliktów z niemieckimi dzierżawcami78. Sprawa eksmisji została skierowana na drogę rokowań dyplomatycznych wszczętych na niemiecką interwencję w Radzie Ambasadorów i przeszła spod kompetencji władz administracyjnych na drogę postępowania sądowego. Nowi dzierżawcy zostali mianowani przymusowymi administratorami aż do rozstrzygnięcia sporu.

Niemcy pomorscy prowadzili jednocześnie szeroko zakrojoną kampanię propagandową przeciwko wprowadzeniu w życie traktatu wersalskiego i ustawy likwidacyjnej w stosunku do majątków kolonistów niemieckich. Przeciwko ustawie likwidacyjnej podniosły się również gwałtowne protesty ze strony wszystkich zainteresowanych ministerstw Rzeszy, a szczególnie Prus, które w wysyłanych do rządu memoriałach domagały się zastosowania wobec Polski presji ekonomicznych79. Ministerstwa te wysuwały również zastrzeżenia natury merytorycznej i formalnej przeciwko samej ustawie twierdząc, że prawo do wykonywania władzy w byłej dzielnicy pruskiej przysługiwało Polsce dopiero po 10 stycznia 1920 r., tj. po uprawomocnieniu się traktatu wersalskiego, a sam duch ustawy jest niezgodny z art. 297 traktatu pokojowego. Usiłowały też podważać legalność szczególnie tych przepisów ustawy, które uprawniały komitety likwidacyjne do określenia niemieckim właścicielom zawitego terminu sprzedaży majątków80.

To zaniepokojenie Niemców było całkowicie uzasadnione, bo w wyniku realizacji ustawy o likwidacji zostałoby unicestwione dzieło niemieckiej kolonizacji na ziemiach polskich, zwłaszcza drobna własność ziemska, najsilniejsza grupa pogranicznej niemczyzny. Prowadzona przez Niemców akcja propagandowa w kraju i za granicą była obliczona na zyskanie na czasie, gdyż Niemcy łudzili się ciągle nadzieją, że rząd polski zawrze korzystny dla nich układ z rządem niemieckim i sprawa kolonistów zostanie pomyślnie rozwiązana81.

W październiku 1921 r. komitet likwidacyjny przystąpił do usuwania z osad tych niemieckich kolonistów, których ziemia na podstawie ustawy likwidacyjnej przechodziła na przez skarbu państwa polskiego. Byli to koloniści dzierżawiący ziemię lub nie posiadający przywłaszczenia, albo też tacy, którzy otrzymali ziemię aktem darowizny, bądź nabyli ją na podstawie umów kupna i sprzedaży już po podpisaniu rozejmu z Niemcami. Takich osad było w województwie pomorskim około 200, najwięcej w powiecie świeckim82.

Władze administracji ogólnej ustanowiły przymusowy zarząd nad tymi osadami i w wypadku oporu przewidziały środki przymusu wobec kolonistów, którzy by nie opuścili osad w terminie do 1 grudnia 1921 r. Decyzja władz polskich spotkała się z ostrym sprzeciwem organizacji niemieckich, głównie przywódców mniejszościowych i Niemieckiego Klubu Parlamentarnego w Sejmie polskim, w którego imieniu poseł Karl Daczko wniósł pilną petycję do Rady Ministrów.

Każda inicjatywa ze strony rządu polskiego zmierzająca do usunięcia kolonistów niemieckich była w podobny sposób torpedowana przez czynniki wewnętrzne lub międzynarodowe w postaci Ligi Narodów. W 1923 r. Deutschtumsbund w obronie kolonistów niemieckich złożył do Rady Ligi Narodów skargę przeciwko Polsce o odszkodowanie. Trybunał Sprawiedliwości w Hadze rozpatrzył tę sprawę i uznał, że rząd polski naruszył swoim postępowaniem wobec kolonistów międzynarodowe gwarancje i jest zobowiązany do zapłacenia odszkodowania. Ostatecznie kwestia likwidacji niemieckiego mienia w Polsce została rozstrzygnięta w umowie polsko-niemieckiej z 31 października 1929 r., mocą której rząd polski zrzekł się prawa do likwidacji w zamian za umorzenie przez Niemców powództw odszkodowawczych wniesionych do Mieszanego Trybunału w Paryżu83.

Po przyjęciu Niemiec do Ligi Narodów żywioł niemiecki w Polsce nabrał większej pewności występując wobec rządu polskiego oraz uaktywnił walkę nie tylko o utrzymanie, lecz przede wszystkim o powiększenie swego stanu posiadania. Początkowo rząd Rzeszy zachęcał Niemców tylko do pozostania na Pomorzu, udzielając im zasiłków i pożyczek na utrzymanie posiadanej przez nich ziemi. Od 1925 r. Niemcy miejscowi i z innych dzielnic Polski coraz częściej zaczęli już wykupywać gospodarstwa rolne od Polaków. W latach 1925—1926 wykupili w Poznańskiem i na Pomorzu ogółem 307 nieruchomości, z tego w województwie pomorskim 130 chłopskich gospodarstw rolnych, 2 majątki ziemskie, 23 domy i 10 innych nieruchomości84.

Tablica 3

Nieruchomości nabyte przez Niemców od Polaków w latach 1925—1926

Źródło: CAMSW, zesp. nr 278 II b-29/2.

Nabywanie przez Niemców coraz większych obszarów ziemi w Polsce przynosiło nie tylko szkody ekonomiczne i polityczne, lecz było również niebezpieczne ze względów strategicznych, bo jak to wynika z tablicy 3 żywioł niemiecki zabiegał szczególnie o miejscowości przygraniczne, gdzie przez wykupywanie obiektów rolnych z rąk polskich systematycznie wzrastała ilość Niemców i umacniał się ich stan posiadania. Dolina Wisły, Noteci i Kanał Bydgoski były uważane przez Niemców za naturalną linię frontu i chętnie przy niej osiedlali się, by w wypadku polsko-niemieckiego konfliktu zbrojnego mieć możność uprawiania totalnego wywiadu wojskowego i prowadzenia akcji dywersyjnej na tyłach85.

Obciążanie nieruchomości niemieckich pożyczkami hipotecznymi miało ochronić osady niemieckie przed przejściem w ręce polskie, a wielką niemiecką własność ziemską przed parcelacją. Pożyczki te były udzielane głównie Niemcom, ale niekiedy również Polakom, by pozyskać ich dla niemczyzny lub uzależnić ekonomicznie, a następnie przejąć ich ziemię. Otrzymywali je szczególnie Niemcy zamieszkujący zachodnie powiaty Pomorza i północną część Poznańskiego po dolinę Noteci. W okresie trudności gospodarczych przed 1925 r. rząd Rzeszy za pośrednictwem samych tylko gdańskich banków w niedługim czasie zasilił Niemców w. byłej dzielnicy pruskiej pożyczkami na sumę 15 min zł, w tym większość pod zastaw hipoteczny86. Pożyczki te niejednokrotnie były czystą fikcją, gdyż z ekonomicznego punktu widzenia obiekty, które nimi obciążano, nie wymagały większego inwestowania kapitału i faktycznie żadne inwestycje nie były w nich dokonywane. Wysokość pożyczek w wielu wypadkach równała się wartości obiektów stanowiących ich hipoteczne zabezpieczenie. Pożyczki były udzielane przeważnie przez banki obce87 lub instytucje krajowe będące ekspozyturami zagranicznych związków kredytowych. Podania o przyznanie pożyczek opiniowało niemieckie stowarzyszenie rolników, Landbund Weichselgau, i zrzeszenie rzemieślników, Verband deutscher Handwerker in Polen. Stowarzyszenia te miały styczność z niemieckim sztabem wojskowym za pośrednictwem majora Ryszarda Wagnera, oficera niemieckiego wywiadu, i kapitana w stanie spoczynku Kamińskiego, z pochodzenia Niemca, byłego kierownika oddziału Landbundu w Grudziądzu, szpiega niemieckiego, którzy posiadali rozległe stosunki w niemieckich sferach gospodarczych w Gdańsku i Polsce oraz nieograniczone wpływy w gdańskim banku „Agraria”88.

Zagraniczne wpisy hipoteczne pochodzenia niemieckiego, według stanu na dzień 1 marca 1927 r. obciążające obiekty gospodarcze będące we władaniu Niemców w Po.znańskiem i na Pomorzu, były uwidocznione na 605 hipotekach i wyrażały się ogólną sumą 43 491 258 zł. Na hipotekach 458 gospodarstw niemieckich na Pomorzu ciążyły kredyty w wysokości 24 156 554 zł. W 1929 r. kwota ta podniosła się do około 32—34 min zł. Były to ogromne sumy w stosunku do ówczesnych możliwości gospodarki polskiej. Świadczy o tym fakt, że w okresie od 1920 do końca 1929 r. wpłynęło na teren województwa pomorskiego zaledwie około 14,4 min zł kredytów hipotecznych ze źródeł polskich89.

Niemiecka akcja kredytowa, podobnie jak wykupywanie ziemi z rąk polskich, obok znaczenia ekonomicznego miała również ukryte cele polityczne i strategiczne, perspektywicznie skalkulowane jako obrona i umacnianie niemczyzny pogranicznej, przedniej straży Niemieckiej Marchii Wschodniej, na co wyraźnie wskazuje zestawienie w tablicy 4 liczby wpisów i sum hipotecznych w poszczególnych powiatach województwa. Powiaty położone na pograniczu polsko-niemieckim, takie jak: brodnicki, chojnicki, chełmiński, gniewski, grudziądzki, kartuski, lubawski, sępoleński, starogardzki, świecki i tczewski, były nie tylko nasycone żywiołem niemieckim, ale ponadto niemiecki stan posiadania ziemi został tam obwarowany 344 wpisami hipotecznymi na sumę dłużną 16 381 436 zł, co wynosiło 70% wszystkich niemieckich wpisów w województwie pomorskim i 69% ogółu niemieckich obciążeń hipotecznych90.

Tablica 4

Obciążenia hipoteczne nieruchomości niemieckich w woj. pomorskim przez banki zagraniczne na dzień 1 marca 1927 r. według powiatów.

Powiat

Liczba wpisów hipotecznych

Suma długu hipotecznego [zł]

Brodnica

17

939 486

Chojnice

32

1 339 547

Chełmno

51

2 562 939

Działdowo

5

455 258

Gniew

38

2 138 884

Grudziądz miasto

9

241 299

Grudziądz powiat

31

2 210 400

Kartuzy

14

1 142 667

Kościerzyna

13

641 851

Lubawa

9

1 255 223

Puck

6

218 210

Sępolno

56

1 499 150

Starogard

18

1 730 619

Świecie

37

2 262 016

Tczew

31

1 439 389

Toruń miasto

9

458 754

Toruń powiat

27

1424 232

Tuchola

23

774 979

Wąbrzeźno

21

827 275

Wejherowo

11

594 376

Razem

458

24156 554

Źródło: CAMSW, zesp. nr 278 II b, — 29/2, dok. nr 5.

Do niemieckich instytucji kredytowych w kraju, które były zaangażowane w udzielaniu pożyczek hipotecznych Niemcom oraz w akcji wykupu ziemi z rąk polskich, należały przede wszystkim: Spółka Kredytowa z ogr. odp. „Industria” w Tczewie finansująca firmę „Helios” (nakładem jej wychodził nacjonalistyczny dziennik „Pommereller Tageblatt”), spółdzielnia kredytowa „Revision” w Poznaniu z oddziałami w Bydgoszczy i Toruniu oraz kasy „Reifeisen”91. Spółdzielnia „Revision” była zamaskowaną instytucją rządu niemieckiego działającą pod nadzorem konsulatu niemieckiego w Toruniu i wykonującą jego dyrektywy92. Do jej głównych zadań obok udzielania kredytów należało także pośrednictwo w kupnie i sprzedaży majątków niemieckich. Ogólną sumę kredytów, jakie od tej placówki otrzymali pomorscy Niemcy, obliczano na 3 min zł93. Kierownik toruńskiego oddziału „Revision” Karl Müller, były kapitan Reichswehry, ściśle współpracował z konsulatem i składał szczegółowe sprawozdania wydziałowi gospodarczemu z wyszczególnieniem każdej udzielonej pożyczki. Identyczną rolę spełniał ten oddział „Revision” po przeniesieniu go z Torunia do Grudziądza. Niemcy zwracający się do konsulatu o zapomogi i inne wsparcia materialne byli kierowani do Müllera, który im dawał subwencje i pożyczki. Prowadząc pośrednictwo kupna i sprzedaży ziemi Niemcom oddział toruński mógł się poszczycić osiągnięciami, jako że przyczynił się do przejścia z rąk polskich w ręce niemieckie w okresie do 1 lipca 1927 roku 100 majątków na Pomorzu, gdzie Niemcy już posiadali ponad 50% ziemi94.

W następnych latach proces niemieckiej ekspansji gospodarczej postępował ciągle naprzód. Przykładem tego może być fakt, że tylko w pierwszym półroczu 1928 r. Niemcy zdołali wykupić z rąk polskich w województwie pomorskim 106 obiektów, na które złożyło się 95 gospodarstw rolnych o łącznym obszarze 1054 ha, 9 domów mieszkalnych i 2 budynki gospodarcze95. Z tego największą ilość wykupili Niemcy w powiecie wąbrzeskim. Nieruchomości te zostały nabyte przez element niemiecki, napływający z innych dzielnic, za pieniądze pochodzące z kredytów, których udzieliły takie instytucje, jak: „Revision”, „Credit” i „Reifeisen” w Poznaniu oraz Deutsche Volksbank w Bydgoszczy. Nie przebierając w środkach zmierzających do utrzymania niemieckiego stanu posiadania działacze mniejszościowi inspirowali „terror towarzyski” wobec Niomców sprzedających swoją ziemię polskim nabywcom, a konsulaty niemieckie zawiadamiały takie osoby, że ubieganie się ich o wizę do Rzeszy będzie bezskuteczne96. Kredyty bankowe otrzymywali Niemcy nie tylko na kupno ziemi od Polaków, lecz również jako tzw. pożyczki budowlane na utrzymanie zabudowań gospodarczych w jak najlepszym stanie, by mogły spełniać rolę obiektów propagandowych jako widome dowody świadczące o przewadze niemieckiej kultury rolnej i gospodarki nad polską97. Tymczasem rząd polski nie posiadał ani funduszy na wykup ziemi od Niemców, ani też nie dość konsekwentnie prowadził kontrakcję na odcinku gospodarczym i politycznym, która by powstrzymywała niemiecką ekspansję98.

W województwach zachodnich, niezależnie od posiadania ziemi, Niemcy odgrywali dominującą rolę w spółdzielczości przetwórczej. Świadczy o tym takie porównanie: w 1933 r. istniało w województwie pomorskim 231 spółdzielni polskich zrzeszających 54 712 członków i 206 spółdzielni niemieckich, do których należało 14 686 członków. Ale najwymowniejszym przykładem była spółdzielczość mleczarska: spółdzielni niemieckich było aż 56 z 2225 członkami, natomiast polskich tylko 28 skupiających 1650 członków99. Ta olbrzymia przewaga spółdzielni niemieckich nad polskimi mogła istnieć tylko dzięki dostawom surowców przez producentów rolnych Polaków, którzy przyczyniając się do ich rozwoju sami nie mieli żadnego wpływu na gospodarkę i administrację, gdyż nie byli członkami spółdzielni.

Po podpisaniu traktatu wersalskiego Niemcy stosowały wobec Polski politykę zmierzającą do dezorganizacji jej gospodarki i zaostrzenia stosunków wewnętrznych i w tym celu w czerwcu 1925 r. sprowokowały tzw. wojnę gospodarczą. W konflikcie z Polską byli najbardziej zainteresowani pruscy obszarnicy, natomiast niemieccy umiarkowani politycy, jak np. Gustav Stresemann i Julius Curtius nie spodziewali się po nim żadnych sukcesów. Zwolennicy wojny gospodarczej utrudniali polsko-niemieckie rokowania gospodarcze wychodząc z założenia, że: „Traktat handlowy z Niemcami [...] ożywi gospodarkę polską. Dalszym skutkiem będzie wycofanie zastrzeżeń zagranicy, szczególnie obu państw anglosaskich. Te dwa czynniki: traktat handlowy i pożyczki zagraniczne, spowodują przypuszczalnie stabilizację gospodarki polskiej, a tym samym [...] uporządkowanie stosunków w życiu państwowym. Jasne jest, że taka Polska będzie jeszcze mniej skłonna do ustępstw wobec niemieckiego żądania rewizji granicy wschodniej [...] Toteż z tych punktów widzenia nie można by ubolewać, gdyby polsko-niemiecki traktat handlowy nie doszedł do skutku”100.

Taka polityka reakcyjnych kół niemieckich powodowała, że w prowadzonych pertraktacjach z Polską rząd Rzeszy grał na zwłokę, lub stawiał wygórowane żądania, na przykład domagał się specjalnego uprzywilejowania niemieckiego przemysłu i handlu w Polsce oraz pozostawienia na terenie kraju 100 optantów. Nieprzyjęcie tych warunków przez rząd polski spowodowało jednostronne zerwanie rokowań przez Niemcy w 1927 r., co wywołało duże zaniepokojenie wśród ludności niemieckiej w Polsce, bo obywatele niemieccy stracili nadzieję dalszego utrzymania swoich majątków101. Konsulaty niemieckie wstrzymały emigrację Niemców z Polski, a przywódcy gospodarczy i polityczni niemieckiej mniejszości prowadzili agitację mającą na celu przekonanie swoich ziomków, że każdy Niemiec przy pomocy rządu Rzeszy powinien wytrwać na swoim „posterunku” i tam, gdzie tylko można, osłabiać polskie pozycje.

Niemiecka propaganda winą za zerwanie rokowań obciążała rząd polski, a nadto przywódcy mniejszościowi na zlecenie rządu Rzeszy wyznaczyli ludności niemieckiej szereg dodatkowych zadań, jak: pozostanie na miejscu, prowadzenie wywiadu gospodarczego, utrwalanie kultury niemieckiej. Na Śląsku i Pomorzu hakatystyczne elementy niemieckie próbowały stosować bismarckowskie metody w szerzeniu tej kultury. W myśl tej polityki niemieccy przemysłowcy i obszarnicy przyjmowali do pracy tylko takich Polaków, którzy posyłali dzieci do niemieckich szkół, i żądali, by zatrudnieni robotnicy mówili wyłącznie po niemiecku i wraz z rodzinami swoimi czcili, niemieckie święta państwowe102.

W 1929 r. po długich pertraktacjach została zawarta polsko-niemiecka umowa likwidacyjna, którą Niemcy pomorscy przyjęli z zadowoleniem, gdyż spodziewali się po tym akcie dalszego wzrostu swych upraiwnień w Polsce. Wzrosła aktywność wszystkich oddziałów Zjednoczenia Niemieckiego (Deutsche Vereinigung) zarówno w dziedzinie gospodarczej, jak i politycznej. Antypolskie poczynania żywiołu niemieckiego na Pomorzu, jak i działalność niemieckich organizacji, zostały jednak niespodziewanie i gwałtownie zahamowane represjami, jakie rząd polski zastosował wobec Niemców konspirujących przeciwko państwu polskiemu. We wrześniu 1929 r. policja przeprowadziła szereg rewizji u kierowników nielegalnej organizacji niemieckich skautów, aresztowała ich przywódców w Poznańskiem i na Pomorzu, zrewidowała biura Zjednoczenia Niemieckiego w Bydgoszczy i osadziła w więzieniu na okres siedmiu tygodni kierownika tego biura — Friedricha Heidelcka103.

Poważny wpływ na osłabienie tętna pracy organizacji i związków niemieckich w województwie pomorskim pod koniec 1929 r. miało również wykrycie w ich organach nadużyć finansowych, których dopuścili się polityczni i gospodarczy kierownicy niemieckiej mniejszości. Popełnione przez nich malwersacje były szeroko komentowane w polskiej prasie, a całkowicie przemilczane przez prasę niemiecką. Organa policji państwowej na polecenie prokuratora, bo poszkodowane instytucje wniosków o ściganie nie złożyły, aresztowały działaczy niemieckich: skarbnika Wirtschaftsverband Thobera, podejrzanego o defraudację i kierownika niemieckiego biura sejmowego w Świeciu — Wintera, za sprzeniewierzenie funduszów przeznaczonych na zapomogi dla biednych104.

Na początku 1930 r. ogólnemu stanowi apatii w organizacjach niemieckich towarzyszył zarysowujący się proces wewnętrznego rozkładu, powodowany narastającymi antagonizmami na tle ambicjonalnym między czołowymi działaczami Zjednoczenia Niemieckiego na Pomorzu a bydgoską centralą tego związku. Antagonizmy te przybrały tak ostre formy, że przywódcy grudziądzcy wystąpili z projektem utworzenia w Grudziądzu naczelnej organizacji zrzeszającej związki niemieckie na Pomorzu105.

Ponownie nawiązane rokowania handlowe doprowadziły w niedługim czasie do podpisania 17 marca 1930 r. polsko-niemieckiego układu gospodarczego, co oznaczało rozpoczęcie nowego okresu w stosunkach między obu państwami. Ostatni rząd parlamentarny republiki weimarskiej — Hermanna Müller a — doszedł do realnego wniosku, że dotychczasowa polityka niemiecka wobec Polski nie tylko nie przynosi żadnego pożytku, lecz może Niemcom szkodzić106. Jego następca, kanclerz Heinrich Brüning, nie zdołał już przeprowadzić ratyfikacji tego traktatu ze względu na sprzeciw usadowionych w rządzie wielkich pruskich potentatów ziemskich, na który nie miał żadnego wpływu. Nie przeszkadzało to jednak nacjonalistom i rewizjonistom zarówno w Niemczech, jak i Prusach Wschodnich, we wszczęciu odpowiedniej kampanii mającej na celu polityczne i gospodarcze umocnienie żywiołu niemieckiego w Polsce. Przywódcy mniejszościowi na Pomorzu wykorzystywali zawarcie tego układu jako pretekst do uaktywnienia działalności stowarzyszeń i związków. Zorganizowano więc szereg zebrań i zjazdów niemieckich organizacji społecznych i zawodowych, na których wygłaszali przemówienia posłowie Eugen Naumann, Kurt Graebe i Wilhelm Spitzer. Związki gospodarcze Landbund i Wirtschaftsuerband już w czasie polsko-niemieckich rokowań handlowych wysłały do poselstwa niemieckiego w Warszawie obszerny memoriał przedstawiający całokształt zagadnień gospodarczych i społecznych mniejszości niemieckiej ze szczególnym podkreśleniem groźby kryzysu ekonomicznego i przejaskrawionym opisem represji stosowanych przez rząd polski wobec Niemców107. Politycy niemieccy liczyli także na to, że uda im się wykorzystać nową sytuację również do uaktywnienia działalności gospodarczej i niemiecka mniejszość narodowa, przy pomocy finansowej Rzeszy, przetrwa kryzys ekonomiczny panujący wówczas w Polsce, nie ponosząc większych strat w swoim stanie posiadania. W tym celu rząd niemiecki wystąpił do Reichstagu z wnioskiem o uchwalenie nowych kredytów w wysokości 15 min marek na wspieranie pogranicznej niemczyzny108.

Pomimo usilnych zabiegów polityków w Rzeszy i kierowników mniejszości niemieckiej na Pomorzu życie polityczne i gospodarcze Niemców nie mogło się wydźwignąć ze stagnacji i odrętwienia. Kampania rewizjonistyczno-odwetowa rządu niemieckiego rozpętana w 1930 r., a szczególnie antypolskie wystąpienia ministra Gottfrieda Treviranusa — zostały przyjęte przez ludność niemiecką z zadowoleniem, a nawet wywołały pewne ożywienie polityczne jej organizacji. Wkrótce jednak te optymistyczne nastroje ustąpiły miejsca obawom, że wroga wobec Polski akcja Niemiec może skłonić rząd polski do usztywnienia polityki względem mniejszości niemieckiej. Te obawy Niemców były częściowo uzasadnione, jeśli weźmie się pod uwagę postulaty, jakie wysuwała polska prasa oraz uczestnicy zebrań i wieców protestacyjnych, domagający się natychmiastowego usunięcia z Polski optantów i bezwzględnego wprowadzenia w życie ustawy o reformie rolnej109.

Przymusowa parcelacja niemieckich folwarków, którą z formalnego punktu widzenia rząd polski mógł urzeczywistnić w każdej chwili, była „mieczem Damoklesa” zwisającym nad niemiecką wielką własnością ziemską i poważnie zagrażała niemieckiemu stanowi posiadania. Z inicjatywy przywódców mniejszościowych, a szczególnie posła Graebego, sprawa ta znalazła się na forum Ligi Narodów w postaci skargi zarzucającej rządowi polskiemu przeprowadzanie reformy rolnej w sposób stronniczy i na niekorzyść niemieckich wielkich obszarników, obywateli polskich110. W czasie rozpatrywania tej skargi przez Ligę Narodów ludność niemiecka na Pomorzu demonstracyjnie żądała spełnienia jej postulatów. Odbyło się wówczas wiele zebrań niemieckich organizacji gospodarczych, wśród których przodowały zjazdy zarządów kół Landbund powiatów północnych w Tczewie i południowych w Grudziądzu, gdzie ostro krytykowano politykę Ligi Narodów wobec mniejszości narodowych zamieszkujących w Polsce111. Centrala Zjednoczenia Niemieckiego w Bydgoszczy zaniepokojona zaostrzeniem stosunków polsko-niemieckich w 1930 r. i narastającym oburzeniem społeczeństwa polskiego wobec haseł odwetowych polityków niemieckich, mając na względzie zapobieżenie ewentualnemu uszczupleniu niemieckiego stanu posiadania, gdyby rząd polski pod naciskiem opinii społecznej przystąpił do realizacji ustawy o reformie rolnej na szerszą skalę, wydała okólnik do kierowników niemieckich biur poselskich, polecający poinformowanie osadników Niemców posiadających gospodarstwa rolne o obszarze nie przekraczającym 35 mórg, że w wypadku parcelacji folwarków przysługuje im prawo ubiegania się o działki dla siebie i swoich dzieci112. Okólnik ten nakładał na kierowników biur poselskich obowiązek osobistego dopilnowania korzystania rolników niemieckich z reformy rolnej.

W 1932 r. Rada Ligi Narodów po zbadaniu zarzutów, jakie zawierała wniesiona skarga, orzekła, że w latach 1926—1929 parcelacją byli objęci w przeważającej mierze obszarnicy Niemcy i chociaż przyjęła, jako uzasadnione, wyjaśnienie rządu polskiego, iż w Poznańskiem i na Pomorzu wielka własność ziemska należała głównie do członków mniejszości, natomiast właściciele polscy przeważali w grupie majątków średnich i dlatego zaistniały dysproporcje, które w przyszłości będą wyrównane z korzyścią dla mniejszości, to jednak zaleciła zawieszenie dalszego wykonywania reformy rolnej w stosunku do majątków niemieckich113.

W Polsce i w Rzeszy Niemieckiej latem 1930 r. ważyły się losy ustroju demokratycznego — w Niemczech 14 września duży sukces w wyborach odnieśli hitlerowcy, a w Polsce, w listopadzie, zwyciężył Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem (BBWR). Zwycięstwo to poprzedziła niechlubnej pamięci „sprawa brzeska” i niebywały terror w stosunku do całej opozycji. W Niemczech kampania wyborcza była prowadzona pod hasłami rewizji granicy wschodniej, w Polsce społeczeństwo domagało się położenia kresu niemieckim zakusom odwetowym wobec polskich ziem zachodnich114. Stosunki polsko-niemieckie znacznie się zaostrzyły, co miało również wpływ na politykę mniejszościową. Zwolennicy marszałka Józefa Piłsudskiego, stosując terror i nadużycia wobec swoich przeciwników, a szczególnie stronnictw lewicowych, w kampanii wyborczej do Sejmu i senatu oraz do Sejmu Śląskiego nie omijali także ugrupowań politycznych niemieckiej mniejszości, które w województwie pomorskim prowadziły tajną przeciwpolską agitację wyborczą. W dniu 5 listopada 1930 r. policja aresztowała w Wejherowie 8 działaczy mniejszości niemieckiej za organizowanie nielegalnych tajnych zebrań w miejscowym hotelu Szczepańskiego115. Wśród aresztowanych było dwóch czołowych kandydatów z niemieckiej listy wyborczej: Ryszard Brandtke i znany renegat, Antoni Tatulinski. Po wyborach rząd niemiecki złożył w Lidze Narodów dwie noty, datowane 27 listopada i 9 grudnia 1930 r., zwracając uwagę na pogwałcenie praw obywatelskich niemieckiej mniejszości w czasie kampanii wyborczej116. Podobnej treści skargę, datowaną 7 stycznia 1931 r., złożył śląski Volksbund, Mniejszość niemiecka w Poznańskiem i na Pomorzu skarg do Ligi Narodów w tym przedmiocie nie składała117.

W warunkach narastającego kryzysu gospodarczego i pod wpływem klęski poniesionej przez blok mniejszości niemieckiej w wyborach do ciał ustawodawczych wśród ludności niemieckiej na Pomorzu uwidoczniły się pewne tendencje odśrodkowe. Organizacje niemieckie — polityczne, społeczne i oświatowe — prowadziły w tym czasie szeroką akcję rewizjonistyczną, a posłowie Naumann i Graebe urządzali po miastach i wsiach zebrania i wiece mające na celu utrzymanie w posłuszeństwie żywiołu niemieckiego, nawoływali rolników Niemców do wytrwania na swoich gospodarstwach. Niemieccy przywódcy mniejszościowi uprawiali również sabotaż przez nakłanianie Niemców do niepłacenia podatków118. Wysiłki niemieckich działaczy politycznych i gospodarczych nie zostały jednak uwieńczone większymi sukcesami, gdyż były one hamowane brakiem środków finansowych spowodowanym znacznie mniejszym ich dopływem z Rzeszy, niż w latach poprzednich.

Niemcy również przechodziły kryzys gospodarczy i polityczny, wobec czego fundusze na wspieranie zagranicznej niemczyzny zostały poważnie ograniczone. To było także powodem zmniejszenia pomocy kredytowej dla niemieckich rolników na Pomorzu i sprzyjało wzrostowi nastrojów ugodowych i polonofilskich, zwłaszcza wśród Niemców — drobnych posiadaczy ziemskich119. Wielu z nich występowało z Landbund