11,99 zł
Roger Langford chce przekazać stanowisko prezesa firmy synowi, ale najpierw musi przywrócić mu dobrą opinię nadszarpniętą przez głośny skandal. Adam nie chce być prezesem, ale zgadza się na kampanię wizerunkową, gdy się okazuje, że poprowadzi ją Melanie. Rok temu spędził z nią najwspanialszą noc życia i do tej pory bezskutecznie jej szukał...
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 155
Rok wydania: 2024
Karen Booth
Niezapomniana noc
Tłumaczenie:
Krystyna Rabińska
Tytuł oryginału: That Night with the CEO
Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2015
Redaktor serii: Ewa Godycka
© 2015 by Karen Booth
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o. o., Warszawa 2016, 2025
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A
www.harpercollins.pl
ISBN: 978-83-291-1929-0
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek
Kobiety uciekały się do najróżniejszych sztuczek, by dostać się do Adama Langforda, a Melanie Costello była bliska pobicia rekordu świata w tej dziedzinie. Adam obserwował, jak na ekranie monitora pokazującego obraz z kamery przemysłowej skierowanej na bramę wjazdową zza ściany deszczu wyłania się jej samochód. Okolicą wstrząsnął silny grzmot.
– A niech mnie – mruknął. Jego pies, Jack, zaskomlał i trącił go nosem. – Masz rację. Tylko wariat przyjechałby tu w taką pogodę.
Perspektywa spotkania Melanie po raz drugi w życiu wywoływała w nim mieszane uczucia. Rok temu Melanie wycięła mu niezły numer. Spędziła z nim najbardziej namiętną noc, jaką mógł sobie wyobrazić, lecz zanim się obudził, zniknęła bez słowa i pocałunku na pożegnanie. Zostało mu po niej tylko wspomnienie, od którego nie potrafił się uwolnić, i niezliczone pytania, na które nie znajdował odpowiedzi. Najważniejsze z nich brzmiało: Czy jeszcze kiedyś ją spotkam i poczuję, że dzięki niej nareszcie żyję pełnią życia?
Poruszył niebo i ziemię, by się dowiedzieć, kim jest, lecz dopiero tydzień temu przypadkiem odkrył, że nazywa się Melanie Costello. Trzeba było skandalu rozdmuchanego przez tabloidy do wielkich rozmiarów, aby ich drogi znowu się przecięły. Teraz przyjeżdża ratować go przed atakiem brukowców. Gdyby jakikolwiek inny specjalista od kreowania wizerunku podjął się tego zadania, które zresztą wydawało się niewykonalne, Adam znalazłby sposób, jak wywinąć się od współpracy, lecz to była jego jedyna szansa na konfrontację z Kopciuszkiem. Nie zamierzał z tej szansy rezygnować, tak samo jak nie zamierzał zdradzać przed Kopciuszkiem, że ją pamięta. Chciał to usłyszeć od niej. Wtedy może wszystko się wyjaśni.
Zadzwonił dzwonek do drzwi. Adam podszedł do kominka i pogrzebaczem poruszył żarzące się polana. Potem, ze wzrokiem utkwionym w płomieniach, jednym haustem dopił bourbona. Miał wyrzuty sumienia, że Melanie stoi przed domem, lecz uznał, że skoro tak jej się spieszyło, by od niego uciec, może teraz kilka minut poczekać, aż on wpuści ją do domu.
Jeszcze tydzień temu cudowna noc z Adamem była najsłodszą tajemnicą Melanie, a każde wspomnienie o niej wywoływało w niej przyjemne drżenie. Jeden telefon od ojca Adama, Rogera Langforda, położył temu kres.
Melanie zaparkowała wynajęty samochód na podjeździe imponującej rozmiarami górskiej rezydencji, teraz wspaniale oświetlonej, i wysiadła. Czółenka na wysokich obcasach ślizgały się po mokrych kamieniach, targany wiatrem parasol nie chronił przed ulewą. Niebo przecięła błyskawica. Burza, która się zaczęła, kiedy Melanie ruszała z lotniska, teraz rozpętała się na dobre.
Mocno trzymając się poręczy, wspięła się po schodach. Miała nadzieję, że ktoś szybko się pojawi i będzie mogła schronić się przed deszczem. Ktoś przecież otworzył bramę wjazdową. Ktoś jej oczekuje.
Gdy nikt nie nadchodził, nacisnęła dzwonek. Każda sekunda zdawała się wiecznością, stopy zmieniły się w sople lodu, dotkliwe zimno przenikało przez płaszcz. Tylko nie zacznij się trząść, nakazała sobie w duchu. Zawsze gdy lekko zmarzła, dostawała dreszczy, których długo nie mogła opanować. Już sama perspektywa spotkania z Adamem wystarczyła, aby wprawić ją w lekki dygot.
Przypomniała sobie chwilę, kiedy pierwszy raz go zobaczyła w tłumie gości na przyjęciu w Park Hotel przy Madison Avenue w Nowym Jorku. Bankiet zorganizowano z okazji wypuszczenia na rynek najnowszego oprogramowania stworzonego przez firmę Adama, AdLab. Rzadki talent, geniusz, wizjoner – to tylko niektóre z określeń, jakimi obdarzano Adama od chwili głośnej sprzedaży portalu społecznościowego ChatterBack, jeszcze zanim ukończył z wyróżnieniem studia ekonomiczne na Uniwersytecie Harvarda. Melanie wystarała się o zaproszenie w nadziei na nawiązanie korzystnych kontaktów i pozyskanie nowych klientów. I nawet przez myśl jej nie przeszło, że opuści bankiet z bohaterem wieczoru, który na swoim koncie miał jeszcze jeden tytuł do sławy – niepoprawnego kobieciarza.
Z trzydniowym zarostem, w świetnie skrojonym dopasowanym do sylwetki szarym garniturze, Adam krążył wśród gości. Na jego widok Melanie chciała zapomnieć o wzorcu dobrych manier, jaki jej wpojono. Kiedy Adam zbliżył się do niej i zapytał, kim jest, przedstawiła się jako Mel. Nikt nie nazywał jej Mel.
Adam oświadczył, że jest główną atrakcją przyjęcia, posłał jej uwodzicielskie spojrzenie i o ułamek sekundy za długo przytrzymał jej dłoń. To wystarczyło. Melanie się zaczerwieniła. Zanim się spostrzegła, siedziała na tylnym siedzeniu limuzyny wiozącej ich do apartamentu Adama. Na udzie czuła ciepło jego dłoni, na szyi delikatny dotyk warg.
Perspektywa ponownego spotkania z mężczyzną, który działał na nią jak narkotyk, należącym do wpływowej manhattańskiej rodziny, obdarzonym majątkiem, urodą i inteligencją, wywoływała nieprzyjemne ssanie w żołądku. Jeśli Adam ją rozpozna, warunek zachowania absolutnej dyskrecji postawiony przez jego ojca będzie niemożliwy do spełnienia. Nie ma nic dyskretnego w przespaniu się z facetem cieszącym się wątpliwą sławą rekordzisty w przygodach z kobietami. Jego opinia amanta na pewno przyczyniła się do nagłośnienia przez media ostatniego skandalu. Melanie wzdrygnęła się. W jej życiu przygoda z Adamem była wydarzeniem jednorazowym i wyjątkowym.
Nie chciała być nieuprzejma i dzwonić ponownie, lecz zdążyła przemarznąć do szpiku kości. Im szybciej usiądą z Adamem do pracy, tym więcej zdziałają i tym szybciej będzie mogła przebrać się w piżamę i wsunąć pod cieplutką kołdrę w swoim hotelowym łóżku.
W tej samej chwili, kiedy nacisnęła przycisk dzwonka, Adam otworzył drzwi. Ubrany w dżinsy i granatowo-białą koszulę w szkocką kratkę, z rękawami podwiniętymi do łokci, wyglądał zupełnie inaczej niż w garniturze, lecz był równie przystojny.
– Pani Costello, jak sądzę. Jestem zdumiony, że zdecydowała się pani przyjechać tu w taką pogodę. Czy wynajęła pani kajak na lotnisku?
Jedną ręką trzymał skrzydło drzwi, drugą przeczesał ciemne włosy z kasztanowymi refleksami.
Melanie zaśmiała się nerwowo. Serce jej waliło. Przenikliwe spojrzenie stalowoniebieskich oczu Adama okolonych długimi czarnymi rzęsami sprawiało, że czuła się, jakby stała przed nim naga. Wiedziała, że to wrażenie będzie jej towarzyszyło już do końca wizyty.
– Nie, wolałam wyższy standard i wybrałam motorówkę.
Adam uśmiechnął się kpiąco i ruchem głowy zaprosił ją do środka.
– Przepraszam, że kazałem pani czekać. Musiałem zamknąć psa. Potrafi zaatakować, jeśli kogoś nie zna.
Melanie odwróciła wzrok. Nie mogła wytrzymać spojrzenia Adama. Przyjmując zlecenie od jego ojca, naiwnie zakładała, że Adam nie jest w stanie zapamiętać wszystkich kobiet, jakie przewinęły się przez jego łóżko. Na wszelki wypadek skróciła włosy i przefarbowała je z popielato blond na złocisty.
– Miło mi pana poznać, panie Langford – wybąkała, podając mu rękę.
Dłoń miał niewiarygodnie ciepłą.
– Zwracaj się do mnie Adam, proszę – rzekł. – Nie miałaś problemów ze znalezieniem drogi w tym deszczu?
Nie pamięta mnie, pomyślała z ulgą.
– Żadnych – skłamała. Jechała dwie godziny, wytężając wzrok, aby cokolwiek dojrzeć przez szybę zalewaną strugami wody i klęła GPS na czym świat stoi.
– Wezmę twój płaszcz.
Zaskoczył ją. Nie stać go na służbę?
– Trudno tu w górach znaleźć kogoś do pomocy w domu? – zagadnęła.
Kiedy Adam wieszał jej płaszcz w szafie, skorzystała, że na nią nie patrzy, wygładziła czarne spodnie i poprawiła szarą jedwabną bluzkę.
– Mam gospodynię i kucharkę, ale odesłałem je do domu. Nie chciałem, żeby jechały w tym deszczu.
– Przepraszam za spóźnienie, ale musimy trzymać się planu. Jeśli dzisiaj przejrzymy strategię kampanii w mediach, cały jutrzejszy dzień będziemy mogli poświecić na przygotowanie wywiadów.
Sięgnęła do torby i wyjęła książki. Adam wziął je od niej, spojrzał na tytuły na grzbietach i prychnął z pogardą.
– „Tworzenie własnego wizerunku w świecie korporacyjnym”. Chyba żartujesz? Ludzie czytają takie rzeczy?
– To świetna książka.
– Chodźmy dalej. Mam ochotę na drinka.
Zaprowadził ją do salonu z wysokim belkowanym sufitem z sekwoi. Wygodne kanapy, skórzane fotele i ogień w kominku stwarzały przytulną atmosferę.
– Wspaniały dom – odezwała się Melanie. – Teraz rozumiem, dlaczego urządziłeś tu sobie schronienie przed światem.
– Uwielbiam Nowy Jork, ale tutejszy spokój i górskie powietrze są niezrównane. To jedyne miejsce, gdzie mogę oderwać się od pracy. – Westchnął. – Chociaż w końcu praca i tu mnie dopadła.
Melanie uśmiechnęła się z przymusem.
– Nie traktuj tego jako pracy. Mamy po prostu problem do rozwiązania.
– Nie chcę obrażać twojej profesji, ale czy nie męczy cię martwienie się tylko o to, co ludzie myślą? Kształtowanie opinii publicznej? Nie wiem, dlaczego się tym przejmujesz. Media mówią, co chcą. Prawda jest ostatnią rzeczą, na jakiej im zależy.
– Dla mnie to, co robię, to gaszenie pożaru nowym pożarem. – Wiedziała, że Adam będzie trudnym klientem. Nienawidził prasy, a uporczywe powracanie przez tabloidy do incydentu z jego udziałem okrzyczanego „Wpadką Królowej Balu” tylko pogarszało sprawę.
– Dla mnie to duża strata pieniędzy. Zakładam, że godziwą część tej sumy mój ojciec przeznaczył na twoje honorarium.
Melanie wydęła wargi. Słowa Adama ją zirytowały.
– Bardzo godziwą. To powinno być dla ciebie dowodem, jaką wagę ojciec przywiązuje do całej afery.
Honorarium zaproponowane przez Rogera Langforda znacznie przewyższało miesięczne zarobki od wszystkich klientów razem wziętych. Jej agencja, Costello Public Relations, rozwijała się, lecz jak Adam trafnie stwierdził, w tej branży najważniejsze jest stwarzanie pozorów. Do osiągnięcia sukcesu potrzebne jest eleganckie biuro i nieskazitelny strój, a to kosztuje.
Nagle zza drzwi rozległo się szczeknięcie.
– Nie boisz się psów? – zapytał Adam. – Zamknąłem go w sieni, ale on woli być tam, gdzie coś się dzieje.
– Wypuść go, oczywiście – odparła, rozkładając rzeczy na niskim stoliku. – Jak on się wabi?
Znała odpowiedź, wiedziała również, że ulubieniec Adama to słodki olbrzym, mieszaniec mastiffa z dogiem niemieckim.
– Jack. Nie przeraź się. Wygląda groźnie, ale jest bardzo przyjacielski. – Jack szczeknął ponownie. Adam otworzył drzwi, a wtedy pies go wyminął i ślizgając się po podłodze, pomknął w stronę Melanie. – Jack! Nie! – zawołał Adam, lecz pupil go nie słuchał. – Dziwne – mruknął. – Jack nigdy tak się nie zachowuje w stosunku do obcych. Nigdy.
Melanie nie spodziewała się, że Jack zdradzi, iż są zaprzyjaźnieni. Zanim tamtej pamiętnej nocy wyśliznęła się z apartamentu Adama, zatrzymała się w kuchni i pożegnała z nim.
– Może wyczuł, że lubię psy? Zabierzmy się do roboty, dobrze? Czeka mnie jeszcze droga powrotna do hotelu.
– Wykluczone. Nigdzie cię nie puszczę – zaprotestował Adam i ruchem głowy wskazał ogromne okna, o które bębnił deszcz. – Drogi mogą być zalane.
– Jestem dobrym kierowcą. Poradzę sobie.
Kierowcą była kiepskim. Po Nowym Jorku poruszała się taksówkami. Prawo jazdy przydawało jej się tylko podczas podróży służbowych.
– Żaden samochód nie jest amfibią. Dostaniesz pokój gościnny. Nalegam.
Melanie bała się, że jeśli zostanie, Adam ją sobie przypomni i zażąda wyjaśnień. Nie miała jednak wyboru. Jeśli gdzieś po drodze utknie, niewiele zdziała.
– Dzięki. Jedno zmartwienie mniej.
– Pokażę ci pokój.
– Wolałabym przystąpić do pracy. Potem położę się wcześniej i od samego rana będziemy kontynuowali. – Wyjęła z teczki dwa segregatory. – Masz tu gabinet, gdzie moglibyśmy usiąść?
– Myślałem o kuchni. Otworzę butelkę wina. Dlaczego nie mamy zafundować sobie odrobiny przyjemności? – Obszedł wyspę kuchenną, schylił się i z szafki wyjął dwa kieliszki.
Melanie rozłożyła swoje materiały na marmurowym blacie i usiadła na wysokim stołku.
– Dziękuję. Nie powinnam pić.
– Nie wiesz, co tracisz. To chianti z małej winnicy w Toskanii. Nigdzie takiego nie dostaniesz.
Melanie zamknęła oczy i pomodliła się w duchu o siły do wytrwania w mocnym postanowieniu, aby to spotkanie nie skończyło się tak jak poprzednie.
– Dobrze, tylko odrobinę na spróbowanie… Dziękuję, wystarczy…
Pierwszy łyk wina podziałał na jej nerwy jak balsam. Ciepło rozlało się po całym ciele. Jack podszedł i położył jej głowę na kolanach. Melanie zaczęła się kręcić, aby zniechęcić zwierzaka. Jack, nie! Nie lubimy się!
Adam postawił kieliszek na blacie i zmarszczył brwi.
– Mam dziwne wrażenie, że my skądś się znamy, panno Costello – oświadczył.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji