10,99 zł
Rok wcześniej Alex wywołała skandal – odwołała ślub ze znanym milionerem i oddała mu pierścionek wart fortunę. Zbliża się jednak wesele przyjaciółki i nie chce iść na przyjęcie sama. Potrzebuje faceta, który by ją adorował i przy którym mogłaby udawać zakochaną. Jej brat uznaje, że do tej roli znakomicie nadaje się jego wspólnik Ryder, bo przy nim Alex jest bezpieczna. Nie wie, że siostra już raz spędziła z Ryderem gorącą noc i nadal go pragnie...
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 158
Karen Booth
Wypijmy za miłość
Tłumaczenie:
Julita Mirska
Tytuł oryginału: How to Fake a Wedding Date
Pierwsze wydanie: Harlequin Desire, 2022
Redaktor serii: Ewa Godycka
© 2022 by Karen Booth
© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2023
Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.
Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.
Harlequin i Harlequin Gorący Romans są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.
HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.
Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.
Wszystkie prawa zastrzeżone.
HarperCollins Polska sp. z o.o.
02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A
www.harpercollins.pl
ISBN: 978-83-8342-465-1
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek
Alexandra Gold miała mnóstwo powodów, by unikać ślubów, bądź co bądź zaledwie czternaście miesięcy temu odwołała własny. Nie wszystko pamiętała, ale pewne obrazy stale do niej wracały: to, jak z płaczem zadzwoniła do matki; jak jechała do Hamptons, by oddać narzeczonemu pierścionek z dziesięciokaratowym brylantem; i oczywiście przezwiska – Uciekająca Panna Młoda, Szalejące Tornado, Bogata Furia – jakie nadano jej w bulwarówkach.
Tak, miała powody, by nie cierpieć ślubów i wesel. A jednak je lubiła. Były dowodem na to, że miłość i nadzieja wciąż kwitną. Nawet jeśli nie w jej życiu, to w życiu innych, choćby jej najlepszej przyjaciółki Chloe Burnett.
– Mama proponuje pływające lampiony. Jak myślisz? – spytała przez telefon przyszła panna młoda.
Alex jechała akurat na spotkanie ze swoim bratem Danielem. W sierpniu pogoda w Nowym Jorku dawała się we znaki: przez miasto przetaczała się fala upałów.
– Znakomity pomysł. Nie wiem, dlaczego sama na to nie wpadłam. – Przełączyła telefon na tryb głośnomówiący i szybko wpisała notatkę.
– Tak się zastanawiam, czy mama nie przesadza.
– To leży w ich naturze – mruknęła Alex, której matka zaszalała, planując jej ślub. Potem okazało się, że również maczała palce przy oświadczynach.
– Ojej, przepraszam! Powinnam się ugryźć w język. Nie gniewaj się.
Alex westchnęła. Jej relacje z matką nie należały do najłatwiejszych, ale to nie z jej powodu odwołała ślub.
– Chloe, wszystko w porządku.
– Na pewno? Ostatni rok był dla ciebie taki trudny, a mimo to pomagasz mi.
– Nie przejmuj się mną. Wychodzisz za mąż, tylko to się liczy.
– Nie prosiłabym cię o pomoc, ale potrafisz wszystko tak fantastycznie zorganizować!
– Dzięki, kochana. – Te zdolności Alex niewątpliwie odziedziczyła po matce, która od trzydziestu lat była jedną z najbardziej rozchwytywanych organizatorek ślubów w północno-wschodnich Stanach. Alex latami obserwowała ją przy pracy, sama jednak wyspecjalizowała się we florystyce. Tworzyła fantazyjne kompozycje kwiatowe dla hoteli, na różne imprezy i konferencje, a także na wesela.
– Masz już osobę towarzyszącą? – spytała Chloe.
– Nie.
– Wydawało mi się, że zeszłym tygodniu kogoś poznałaś.
– Ale odkrył kim, a raczej czym jestem i szybko się zmył. Tak się dzieje za każdym razem. Faceci uciekają na mój widok.
– Nie wiedzą, jaka jesteś; kierują się wyłącznie tym, co przeczytali w tabloidach.
– Nic dziwnego, że są ostrożni. Nikt nie chce znaleźć się w brukowcach.
– Podziwiam cię. Jesteś piekielnie silna.
Silna? Alex miała wrażenie, że większość czasu robi dobrą minę do złej gry.
– Dzięki.
– Przynajmniej odwołałaś ślub, zanim właściciel Little Black Book zaczął bruździć.
Konto LBB pojawiło się w mediach społecznościowych kilka miesięcy temu; anonimowy właściciel zamieszczał paskudne plotki oraz zdradzał tajemnice rodzinne osób, które Alex znała, między innymi Chloe i jej matki.
– Parker boi się, czy drań nie wśliźnie się na nasz ślub.
Narzeczony Chloe, Parker Sullivan, był agentem sportowym, którego klienta Little Black Book jako pierwszego obrał za cel ataku. Parkerowi udzieliła pomocy firma PR-owa Chloe. Parker i Chloe zakochali się, dobre imię sportowca zostało przywrócone, ale Parker oznajmił, że nie spocznie, dopóki nie zdemaskuje anonima.
– Spokojna głowa. Taylor ma zainstalowane najróżniejsze systemy bezpieczeństwa. – Taylor Klein, ich wspólna przyjaciółka, zaproponowała, aby ślub Chloe i Parkera odbył się w letniej posiadłości Kleinów w Connecticut. – Poza tym to ma być w miarę kameralna uroczystość, prawda? I zaprosiłaś dosłownie kilku przedstawicieli prasy.
– Takich, którym ufam. Musiałam, inaczej nad ogrodem Taylor krążyłyby helikoptery.
Alex przemilczała fakt, że ci zaufani przedstawiciele prasy niezbyt pochlebnie wyrażali się o niej po skandalu z odwołanym ślubem. „Biedna rozpieszczona bogaczka” pisali. Nie chciała, by się nad nią litowano. Dlatego postanowiła znaleźć partnera na ślub Chloe – przystojnego faceta, z którym mogłaby tańczyć i pokazać światu, że odmieniła swoje życie.
Samochód, którym jechała na spotkanie z bratem, zatrzymał się przed restauracją.
– Chloe, muszę kończyć. Umówiłam się z Danielem na lunch.
– To co, prosić mamę, żeby kupiła lampiony?
– Nie, ja się tym zajmę.
Pożegnawszy się z przyjaciółką, Alex wysiadła z samochodu. Brat czekał na nią tuż za drzwiami restauracji.
– Cześć, przystojniaku. – Wspięła się na palce i cmoknęła go w policzek. Ciemny zarost połaskotał ją w brodę.
– Wciąż nosisz okulary słoneczne?
– Mniejsza szansa, że mnie ktoś rozpozna i pstryknie mi zdjęcie. Dziś każdy ma przy sobie komórkę.
Podeszła do nich hostessa.
– Państwa stolik czeka.
– Świetnie, dziękujemy. – Daniel odsunął się, przepuszczając Alex przodem.
Szła przed siebie, nie patrząc na innych gości. Na szczęście minęła pora lunchu, w restauracji było dość pusto. Hostessa zatrzymała się przy narożnym stoliku. Alex usiadła tyłem do sali i zdjęła okulary.
– Życzą sobie państwo coś do picia? – Hostessa położyła na stole karty dań.
– Alex?
– Coś zimnego, z niedużą zawartością alkoholu.
– Mamy doskonałe wino różowe.
– Idealnie.
– Dla mnie to samo – poprosił Daniel, po czym wbił wzrok w siostrę. Od roku zapraszał ją na lunch, wypytywał o jej samopoczucie, następnie zdawał sprawozdanie ich rodzicom. – Mów, co u ciebie.
– Roboty mam od groma. Niby jest środek lata, ale my powoli szykujemy się do jesieni. Czeka nas sporo imprez firmowych i ślubów.
– To dobrze. – Ścisnął jej dłoń. – Chociaż wolałbym, żeby tych ślubów było mniej.
– Nie mogę wybrzydzać.
Na stole pojawiły się dwa kieliszki wina. Alex wypiła łyk. Tak, właśnie tego potrzebowała.
– Pomagasz Chloe?
– Właściwie to organizuję całą uroczystość.
– Z kim idziesz?
Alex zaczęła studiować menu, chociaż wiedziała, co zamówi: klasyczną sałatkę cobb, bez jajka, sos oddzielnie.
– Wciąż szukam partnera. Nie wiem, czy skorzystać z aplikacji randkowej, czy czekać, aż jakaś przyjaciółka mnie z kimś umówi.
– Z aplikacji? Serio? A jeśli spotkasz świra? Nie chcę, żebyś znów cierpiała.
Daniel zawsze się o nią troszczył. I do pewnego stopnia czuł się odpowiedzialny za fiasko związane z jej ślubem, bo to on przedstawił jej Henry’ego.
– Tak to się robi w dzisiejszym świecie. Dotąd nikt z przyjaciół nikogo dla mnie nie znalazł. Faceci boją się pokazywać w moim towarzystwie.
– Mam ważne spotkanie w Londynie i chciałem zostać tam przez weekend, ale mogę wrócić wcześniej i…
Otworzyła usta, by zaprotestować, ale akurat podszedł kelner, żeby przyjąć zamówienie. Poczekała, aż odejdzie.
– Kocham cię, ale nie, dziękuję. Miałabym iść z własnym bratem? Nie gniewaj się, ale już wolę sama.
Daniel odchylił się na krześle i ściągnął brwi.
– Potrzebujesz kogoś, kto cię zna. Kogoś, komu ufasz. I komu ja mogę zaufać – rzekł i nagle rozpogodził się. – Wiem! Ryder! On się idealnie nadaje.
– Ryder Carson? Chyba żartujesz. Na pewno nie poszedłby ze mną na żaden ślub. – Roześmiawszy się nerwowo, Alex opróżniła kieliszek. Dlaczego serce biło jej tak szybko?
– Dlaczego tak uważasz?
Bo mam do Rydera słabość. Bo jest facetem, którego pragnę od ponad dekady. Bo jest twoim najlepszym przyjacielem i partnerem biznesowym. Bo pięć miesięcy temu się z nim przespałam.
– Nie wiem. Po prostu nie sądzę, żeby mu się chciało.
– Spytajmy go. – Daniel ścisnął jej dłoń. – O Chryste, coś sobie przypomniałem! Ryder naprawdę byłby idealny!
– Przestań. Nie wiem, po co się tak upierasz.
– Już ci mówię. Nasza firma próbuje nawiązać kontakt z Geoffreyem Burnettem, wujem Chloe, który, jak sądzę, będzie na ślubie. Ryder miałby okazję z nim pogadać i namówić go na spotkanie z nami. Może zdołalibyśmy przedstawić mu swój projekt i zawrzeć umowę?
A ona miałaby okazję znów się z Ryderem przespać. Skrzywiła się w duchu. Nie, ten pomysł jej się nie podobał. Nie zniosłaby kolejnego upokorzenia. Ryder zranił jej uczucia, kiedy po wspaniałym seksie wymknął się w środku nocy. Być tak potraktowaną przez mężczyznę, do którego od lat wzdycha? Chyba nie ma nic gorszego.
– Chcesz do spraw biznesowych wykorzystać własną siostrę?
– Gdyby nasza firma architektoniczna pozyskała takiego klienta jak Geoffrey Burnett, bylibyśmy ustawieni na lata – oznajmił Daniel. – Moglibyśmy kupić większe biuro, zatrudnić więcej osób i wyprzedzić konkurencję. – Spojrzenie mu złagodniało. – Ale chodzi mi też o ciebie. Ufam Ryderowi; wiem, że cię nie skrzywdzi i że nie będzie cię podrywał.
Hm. Brat mylił się co do kumpla.
– Co powiedziałaś?
– Nic. Ale uważam pomysł za idiotyczny.
– Myślałem, że lubisz Rydera. Bo lubisz, prawda?
Alex zacisnęła powieki. Miała nadzieję, że nie pójdzie do piekła za okłamanie brata.
– Jest w porządku.
Ryder Carson siedział przy biurku, usiłując się skupić na planach architektonicznych przedstawiających kompleks biurowy na Long Island. Zwykle tego typu rzeczy nie sprawiały mu problemów, ale tym razem klient zażyczył sobie wprowadzenia wielu zmian. I chociaż Ryder uwielbiał wyzwania, to jednak był zły na siebie, że nie sprostał jego oczekiwaniom.
Akurat rozbolała go głowa, gdy usłyszał na korytarzu czyjś głos.
– Danielu, to głupi pomysł. Daj spokój. Muszę wracać do pracy.
Ryder wbił wzrok w drzwi. Serce zaczęło mu łomotać, ręce zwilgotniały. Głos należał do Alex Gold, siostry jego partnera biznesowego. Nie widział się z nią od marca, kiedy to poszli z sobą do łóżka. Nikomu nie mówili o tym, co się wydarzyło. I słusznie, gdyż Daniel Gold był nie tylko jego partnerem biznesowym, ale również najlepszym przyjacielem. Swoją firmę Gold and Carson zbudowali na solidnych podstawach: przyjaźni i zaufaniu. Dlatego denerwował się na myśl o ujrzeniu Alex; tamtej nocy wymknął się z jej mieszkania, kiedy smacznie spała.
– To zajmie chwilę – dobiegł zza drzwi męski głos. – Puk, puk. – Daniel nacisnął klamkę. – Można ci na moment przeszkodzić?
– Jesteś sam? – spytał Ryder. Znał odpowiedź, ale potrzebował paru sekund, by przygotować się do spotkania z kobietą, która miała powody być na niego wściekła.
– Z Alex. – Daniel odsunął się, przepuszczając ją.
Weszła z wysoko uniesioną głową, ubrana w czarną sukienkę bez rękawów, która ciasno opinała jej cudowne ciało. Ryder przełknął ślinę. A on dotykał tego ciała, pieścił je. Wprost nie mógł w to uwierzyć: Alex była ukochaną siostrą jego najlepszego przyjaciela i wspólnika, umiłowaną córką człowieka, który dał im, jemu i Danielowi, pieniądze na założenie firmy. Stanowiła zakazany owoc. A on go skosztował. Delektował się nim.
– Cześć – powiedział, wstając.
– Cześć. – Usiadła naprzeciwko biurka, założyła nogę na nogę, eksponując zgrabne opalone łydki oraz szczupłe kostki, i przywołała na twarz uśmiech. Oczy jej lśniły.
To nie była słodka niewinna Alex, którą znał. Nigdy dotąd nie patrzyła na niego tak, jakby chciała go rozszarpać.
– Miło cię widzieć, Alex. Co cię tu sprowadza? – spytał, próbując się wziąć w garść.
Zamiast niej odpowiedział Daniel.
– Słuchaj, wiem, jak możemy rozwiązać nasz problem z Geoffreyem Burnettem, a przy okazji pomóc Alex.
Alex pokręciła głową.
– To kretyński pomysł. Zaraz przyznasz mi rację.
– Zamieniam się w słuch.
– No więc Alex rozpaczliwie poszukuje…
– Naprawdę, Danielu? – warknęła. – Rozpaczliwie?
– Dobra, przepraszam. Alex potrzebuje kogoś, kto by jej towarzyszył…
– Alex poszukuje, Alex potrzebuje. Zapominasz o sobie? – Zerknęła gniewnie na brata. – Sam uznałeś, że to okazja, której ty i Ryder nie możecie zmarnować.
Ryder słuchał ich zaciekawiony.
– Towarzyszył dokąd? Gdzie?
– Na ślub Chloe Burnett – odparł Daniel. – Boi się, że jak pójdzie sama, to pismaki znów się na nią rzucą.
– Nie boję się – wtrąciła Alex. – Po prostu chcę, żeby dali mi święty spokój.
– I pomyślałeś, że mógłbym jej towarzyszyć? – zdumiał się Ryder.
– To chyba logiczne, nie? Ja odpadam, bo dzień przed ślubem wylatuję do Londynu.
– Daniel zapomniał dodać, że nigdzie bym z nim nie poszła – oznajmiła Alex. – To miałoby odwrotny skutek od zamierzonego.
– Jasne – burknął Daniel. Wziął głęboki oddech i po chwili ciągnął: – Przyszło mi do głowy, że jeśli w towarzyskiej sytuacji zdołasz zamienić parę słów z Geoffreyem, to może uda nam się nawiązać z nim kontakt biznesowy. Poza tym z tobą Alex będzie bezpieczna.
– No tak, oczywiście… Bo to twoja siostra.
– Zgadza się, ty byś jej nie podrywał. Bo w przeciwnym razie bym cię zabił. To byłby koniec naszej przyjaźni. Koniec współpracy.
– Koniec, bo byłby martwy – zauważyła Alex.
Ryder popatrzył na Alex, przeniósł wzrok na Daniela i znów na Alex, co było dużym błędem, bo z trudem zdołał oderwać od niej oczy. Znali się od dawna. Lubili się i świetnie dogadywali. Nie myślał o niej w kategoriach romantycznych aż do czasu przyjęcia sylwestrowego u Daniela, kiedy o północy Alex rzuciła mu się w ramiona. Ten pocałunek zmienił wszystko. Pękła tama. Dlatego wiedział, że musi wyjść. Chwycił płaszcz i szybko uciekł z mieszkania Daniela. Zanim zrobi coś głupiego. Zanim zniszczy sobie życie.
Ale potem, w marcu, on i Alex spotkali się na imprezie charytatywnej. Tego wieczoru Daniel był nieobecny, wyjechał z miasta, Alex zaś wyglądała zjawiskowo. Była urocza, zabawna, seksowna. Nie zdołali oprzeć się pokusie: spędzili razem noc. Do dziś go to prześladowało.
– Jakie byłyby wymagania wobec mnie? – spytał.
– Chciałbym, żebyś spędził jak najwięcej czasu z Geoffreyem Burnettem – odparł Daniel, po czym spojrzał na siostrę. – Alex musi tam być na próbnej kolacji, na ślubie i na przyjęciu weselnym. Będziesz więc miał sporo okazji do pogawędek.
Nie o to Ryderowi chodziło, gdy zadał to pytanie, ale może powinien odbyć dwie rozmowy: o sprawach biznesowych z Danielem i osobistych z Alex.
– Okej, chyba dałbym radę. – Takie pogawędki o wszystkim i o niczym, jakie ludzie prowadzą na przyjęciach, strasznie go męczyły. Ale z doświadczenia wiedział, że deweloperzy uwielbiają opowiadać o swoich projektach i planach architektonicznych. Akurat te tematy jego też pasjonowały. – I chyba masz rację. To nam może dać przewagę nad konkurencją.
– Zdecydowanie tak – odrzekł Daniel.
Czyli jedna sprawa załatwiona.
– A teraz Alex. Chciałbym wiedzieć, czego ona oczekuje. – Ryder przeniósł na nią spojrzenie.
Zobaczył w jej oczach błysk. To była ta delikatna, wrażliwa kobieta, która go pociągała. Przestraszył się, a jednocześnie poczuł ukłucie w sercu. Tyle przeszła w ciągu ostatniego roku!
– No, przynajmniej ktoś mnie tu zauważył. – Posłała bratu gorzkie spojrzenie. – Dzięki, Ryder. A czego oczekuję? Żebyś przez trzy dni udawał, że mnie lubisz. Żebyś zachowywał się jak mój chłopak.
– Tylko za bardzo się nie wczuwaj w rolę – wtrącił Daniel.
– Innymi słowy, żebyś był przy mnie, ale nie zwracał na siebie przesadnej uwagi – ciągnęła Alex. – Po prostu masz trzymać mnie za rękę, uśmiechać się, zatańczyć ze mną, przynieść mi drinka.
– Myślę, że sobie poradzę.
– Widzisz? To jednak był świetny pomysł! – ucieszył się Daniel. Nagle zadzwoniła jego komórka. – Przepraszam, muszę lecieć. Resztę już sami dogadacie, prawda?
– Prawda. – Alex wstała i uścisnęła brata na pożegnanie. – Dzięki za lunch. I za wsparcie.
– Od tego masz brata.
Ryder wielokrotnie był świadkiem bliskiej więzi łączącej rodzeństwo. Jako jedynak ogromnie im tej relacji zazdrościł.
Zostali sami. Drzwi do gabinetu były szeroko otwarte, mimo to Ryder poczuł się nieswojo.
– Tego się nie spodziewałem.
– Ja też nie. – Alex przyjrzała mu się uważnie. – Możesz się wycofać. Jeszcze nie jest za późno.
Był rozdarty. Po pierwsze, jemu i Danielowi zależało na współpracy z Geoffreyem Burnettem. Po drugie, jeśli Alex potrzebuje pomocy, nie może jej odmówić. Ale czy zdoła utrzymać ręce przy sobie? Nie przytulić jej, nie pocałować?
– Nie mam zamiaru.
– Pamiętaj, że mamy za sobą pewien, hm, incydent. To nam może wszystko utrudniać.
Ryder wyszedł zza biurka i wsunął ręce do kieszeni.
– Przepraszam, że wtedy wymknąłem się bez słowa. Uznałem, że tak będzie lepiej dla ciebie, dla mnie i dla Daniela. Nie chciałem ci gmatwać życia, bo po ostatnich zawirowaniach potrzebowałaś spokoju, a nie komplikacji.
Alex zawahała się, po czym skinęła głową.
– To prawda.
– Czyli co robimy?
– Myślałam o tym w drodze z restauracji. Nie możemy pojawić się na ślubie i udawać, że jesteśmy parą. Dziennikarze potrafią wychwycić fałsz; jeśli zaczną coś podejrzewać, znów się do mnie przyczepią.
– Masz jakiś pomysł?
– Nawet dwa. Pierwszy to randka w mieście. Poproszę Chloe, żeby dała mediom cynk. Niech nas przyłapią na czułościach.
– A drugi?
– Zejdziesz ze mną na dół i przed budynkiem pocałujesz mnie na pożegnanie.
– No, dobrze…
– Ej, chyba pamiętasz, jak to się robi? – spytała.
Wyszli z gabinetu, minęli recepcję i skierowali się ku windzie. Kiedy drzwi się rozsunęły, wsiedli do środka. Ryder nacisnął przycisk parteru.
– Czyli jeden pocałunek teraz, potem randka i reszta pójdzie jak z płatka.
– Jesteś pewna, że jak z płatka?
– Absolutnie.
– W porządku. Co do randki… to gdzie i kiedy?
Winda zatrzymała się. Wysiedli.
– W czwartek. Ślub jest w weekend. Zadzwonię do ciebie i podam ci miejsce oraz godzinę.
– Masz mój numer?
Wyszli z budynku przez drzwi obrotowe. Na zewnątrz panował nieznośny upał, a Ryder już i tak był spocony ze zdenerwowania.
– Nie skasowałam go mimo tej okropnej kartki, którą mi zostawiłeś – odparła Alex, zatrzymując się na chodniku.
Zacisnął dłoń na jej ramieniu i poczuł dreszcz.
– Przepraszam, Alex. Naprawdę bardzo mi przykro. – Żałował swojego zachowania, tego, że ją zranił, ale czasem życie stawia człowieka przed trudnym wyborem, a tamtej nocy on dokonał właściwego.
– Dobra, miejmy to z głowy.
Nie tracąc czasu, przytuliła się do niego i pocałowała go w usta. Miał wrażenie, jakby świat zawirował i ziemia usunęła mu się spod nóg. Akurat gdy zaczął odwzajemniać pocałunek, Alex się odsunęła.
– Odezwę się.
– Alex, ta kartka była dla twojego dobra.
Wyjęła z torebki okulary i je włożyła.
– A, to okej. Czyli nie mam się o co martwić.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji