O społecznej roli zabytków przedhistorycznych: pokazać, by nauczyć - Wojciech Brzeziński - ebook

O społecznej roli zabytków przedhistorycznych: pokazać, by nauczyć ebook

Wojciech Brzeziński

0,0

Opis

"Wystawienie winno być tak urządzone, aby zainteresowało i zwróciło uwagę każdego zwiedzającego, a nie zmęczyło i nie pozostawiło błędnych i często szkodliwych dla samej nawet prahistorii wrażeń i przekonań. Najwięcej zainteresować, według mojego doświadczenia, mogą właśnie zagadnienia ogólne rozwoju kultury ludzkiej. Jednocześnie będą one rozwijały umysłowość zwiedzających i wywołają pierwsze przeświadczenie o ważności tego rodzaju wystawy i samych zabytków. Na takim tle każdy wystawiony
zabytek zyska na wartości w oczach zwiedzających i w ten sposób prawie bezwiednie wyrobi się pewne przekonanie w umysłach zwiedzających i zrozumienie dla tych na ogół pogardzanych „starych rupieci czy garnków”. Wystawione na takim ogólnym tle zabytki, znajdowane w danej okolicy, zyskają w oczach zwiedzających i stracą charakter jedynie „pamiątek”, do których należy odnosić się z pewnym sentymentem i o których wiele osób „realnie myślących” wyraża się zwykle z przekąsem. Zasadą każdego muzeum winno być, aby zwiedzający przychodzili nie tylko, żeby zobaczyć, ale i nauczyć się".

Roman Jakimowicz


Wybór tekstów Romana Jakimowicza poprzedza esej dra Wojciecha Brzezińskiego.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 355

Rok wydania: 2024

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Redaktor prowadząca

Elżbieta Brzozowska

Recenzenci naukowi

Prof. dr hab. Marzena Szmyt

Prof. dr hab. Przemysław Urbańczyk

Opracowanie naukowe

Dr Aldona Tołysz

Redakcja i korekta

Helena Kamińska / ADK-MEDIA

Projekt okładki i stron tytułowych

AKC / Ewa Majewska

© Copyright for this edition by Państwowy Instytut Wydawniczy & Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów, 2023

Księgarnia internetowa www.piw.pl

www.fb.com/panstwowyinstytutwydawniczy

Książka dostępna także jako e-book

Wydanie pierwsze, Warszawa 2023

Państwowy Instytut Wydawniczy

ul. Foksal 17, 00-372 Warszawa

tel. 22 826 02 01

[email protected]

Kompleksowy projekt typograficzny

AKC / Ewa Majewska

ISBN: 978-83-8196-719-8

Wojciech BrzezińskiWSTĘP

Wojciech BrzezińskiROMAN JAKIMOWICZ, DYREKTOR PAŃSTWOWEGO MUZEUM ARCHEOLOGICZNEGO W LATACH 1929–1939

Roman Jakimowicz urodził się 30 kwietnia 1889 r. starego stylu (12 maja 1889 r. według nowego stylu) w Jurjewie Polskim, obecnie w obwodzie włodzimierskim w Rosji. Jego ojcem był lekarz Jan Jakimowicz, a matką Maria z domu Zalcman, nauczycielka muzyki. W roku 1900 rodzina przeniosła się do Piotrkowa Trybunalskiego. Roman uczył się początkowo w gimnazjum rosyjskim. W 1905 r. wziął udział w strajku szkolnym i z tego powodu został wraz z innymi uczniami relegowany ze szkoły.

Rodzice przenieśli go do prywatnego polskiego gimnazjum Chrzanowskiego w Warszawie, a potem do nowo otwartego gimnazjum polskiego w Piotrkowie. 10 października 1906 r. Jakimowicz został aresztowany za przewożenie nielegalnych wydawnictw Polskiej Partii Socjalistycznej, tzw. „bibuły”. Został zwolniony z więzienia w marcu 1907 r. i kontynuował naukę w Grodzisku Mazowieckim. Aresztowanie z przyczyn politycznych w Piotrkowie zapewne spowodowało, że maturę filologiczną zdał jako ekstern w Symferopolu na Krymie1.

Roman Jakimowicz rozpoczął studia uniwersyteckie na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie w 1909 r. Kontynuował je w Krakowie na Wydziale Filozoficznym, a później w Pradze, gdzie przygotowywał dysertację doktorską pod kierunkiem Lubora Niederlego2. Po wybuchu I wojny światowej w 1914 r. przerwał studia w Pradze i przeniósł się do Warszawy. Znalazł tu pracę w Dziale Archeologicznym Pracowni Antropologicznej Towarzystwa Naukowego Warszawskiego. Pracował tam na stanowisku asystenta w latach 1915–1918. W latach 1916–1920 był również kustoszem Muzeum Krajoznawczego w Warszawie. W tym czasie prowadził intensywną działalność oświatową. Pełnił też funkcję kustosza Działu Wykopalisk w Muzeum Przemysłu i Rolnictwa w Warszawie do 1930 r.3 Stopień naukowy doktora Jakimowicz uzyskał 9 grudnia 1919 r. na podstawie pracy O kulturze i ludzie cmentarzysk rzędowych w Polsce, napisanej pod kierunkiem Włodzimierza Demetrykiewicza na Uniwersytecie Jagiellońskim4. W 1920 r. uczestniczył jako ochotnik w wojnie polsko-bolszewickiej.

Była kuchnia w Zamku Królewskim w Warszawie. Pierwszy magazyn zabytków archeologicznych powstającego PMA

Wraz z odradzaniem się państwa polskiego organizacja ochrony zabytków była przedmiotem zainteresowania zarówno uczonych, jak i kół politycznych. Już 1 października 1918 r. Rada Regencyjna wydała dekret dotyczący opieki nad zabytkami. Umożliwił on powstanie Państwowego Grona Konserwatorów Zabytków Przedhistorycznych w 1920 r. Pierwszym prezesem Grona został Erazm Majewski, wybitny kolekcjoner, archeolog, pierwszy profesor archeologii na Uniwersytecie Warszawskim5. Instytucja ta, nie do końca formalna, działała w oparciu o sieć konserwatorów (delegatów) początkowo w ośmiu okręgach. Konserwatorzy spotykali się z prezydium Grona na cyklicznych konferencjach, na których składano sprawozdania z działalności, dyskutowano oraz formułowano plany na przyszłość. Słabością tej organizacji był fakt, że okręgowi konserwatorzy nie posiadali umocowania administracyjnego i w związku z tym nie byli uprawnieni do podejmowania decyzji6. W marcu 1920 r. Roman Jakimowicz został powołany na stanowisko konserwatora zabytków przedhistorycznych na okręg północnowarszawski i członka prezydium Grona. Wkrótce stało się jasne, iż potrzebna jest instytucja państwowa, w której mogły być przechowywane zabytki archeologiczne, będące z mocy prawa własnością państwa. W związku z tym rozpoczęto starania w celu utworzenia Państwowego Muzeum Prehistorycznego. W 1923 r. Ministerstwo Wyznań i Oświecenia Publicznego zleciło Romanowi Jakimowiczowi zorganizowanie takiego muzeum. W roku następnym został on kierownikiem PGKZP.

W 1922 r. Ministerstwo Wyznań i Oświecenia Publicznego przeznaczyło na magazyn zbiorów archeologicznych pochodzących z badań konserwatorskich dawną kuchnię w Zamku Królewskim (il. s. 9). Pierwszą siedzibą Państwowego Muzeum Archeologicznego z prawdziwego zdarzenia była część budynku dawnej Szkoły Podchorążych w Parku Łazienkowskim, przekazana na potrzeby muzeum w 1926 r.7

22 marca 1928 r. zostało wydane rozporządzenie Prezydenta Rzeczpospolitej „O Państwowym Muzeum Archeologicznym”. Widnieją pod nim podpisy prezydenta Ignacego Mościckiego oraz wszystkich członków Rady Ministrów, z jej ówczesnym Prezesem i Ministrem Spraw Wojskowych Marszałkiem Józefem Piłsudskim na czele (Dziennik Ustaw nr 36 z dnia 26 marca 1928 r., poz. 346). Wydanie tego aktu wieńczyło trwający od ponad pięciu lat proces tworzenia centralnego państwowego muzeum archeologicznego8. Artykuł drugi tego rozporządzenia stanowił, że muzeum jest „państwowym zakładem naukowo-badawczym” i wskazywał następujące cele jego działania:

„a) badanie prahistorii przede wszystkim terytorium Państwa Polskiego,

b) konserwację zabytków przedhistorycznych na obszarze Rzeczpospolitej Polskiej,

c) szerzenie wiedzy w dziedzinie archeologii przedhistorycznej, przede wszystkim przez gromadzenie i opracowywanie materiałów naukowych oraz popieranie badań w tej dziedzinie”.

Artykuł trzeci umożliwiał przyjmowanie, w sposób określony przepisami prawnymi i przewidziany statutem muzeum, darowizn i zapisów na cele związane z jego działalnością. Kwalifikacje pracowników określał artykuł czwarty rozporządzenia. Stanowił on, że „W poczet pracowników naukowych Muzeum może być przyjęty tylko ten, kto wykaże się drukowanymi pracami naukowymi z zakresu archeologii przedhistorycznej. Postanowienie to nie dotyczy asystentów”. Omawiane rozporządzenie weszło w życie z dniem ogłoszenia. Szczegółowe przepisy o organizacji i zakresie działania PMA zostały zawarte w statucie, zatwierdzonym przez Radę Ministrów (Monitor Polski nr 129 z 6 czerwca 1928 r., poz. 216).

Dyrektorem Państwowego Muzeum Archeologicznego został mianowany 1 kwietnia 1929 r. Roman Jakimowicz. Nominacja ta wzbudziła pewne kontrowersje w archeologicznym środowisku naukowym. 28 kwietnia 1928 r. z prośbą o przeprowadzenie konsultacji ze środowiskiem naukowym w sprawie powołania dyrektora PMA zwrócili się do Ministerstwa Wyznań i Oświecenia Publicznego Włodzimierz Antoniewicz, Michał Drewko i Ludwik Sawicki. W załączonej „Motywacji” wysunęli oni szereg zarzutów wobec działalności Jakimowicza w PGKZP w dziedzinie muzealnictwa oraz badań i ochrony zabytków archeologicznych na przykładzie badań w Złotej i Krzemionkach. Ponadto, sygnatariusze tego pisma zarzucali mu brak dorobku naukowego oraz habilitacji9. Wspomniane zarzuty były pokłosiem wieloletniego konfliktu w PGKZP pomiędzy Jakimowiczem a Antoniewiczem. Jego rezultatem było m.in. istnienie w Warszawie w okresie międzywojennym dwóch muzeów archeologicznych: PMA i Muzeum im. Erazma Majewskiego, mieszczącego się w pałacu Staszica, którym kierował Antoniewicz10.

Warunki lokalowe PMA w budynku „Podchorążówki” były trudne. Konrad Jażdżewski, pracujący w muzeum od 1931 r., tak opisał w swych wspomnieniach siedzibę PMA: „Przy ogromnym braku właściwych pomieszczeń w stolicy niedawno odrodzonego państwa trudno było o znalezienie właściwego gmachu dla nowo powstałego Państwowego Muzeum Archeologicznego. Zbiory, o których mowa, ulokowano wtedy w budynku byłej »Podchorążówki«, w bliskim sąsiedztwie Pałacu Łazienkowskiego, tuż nad pięknym stawem pałacowym i niedaleko ulicy Agrikoli. Ta szacowna budowla, z której wyruszyli w listopadzie 1830 r. podchorążowie, rozpoczynając powstanie, nie nadawała się do tego, by w niej mogło należycie funkcjonować muzeum, służące potrzebom archeologii pradziejowej w skali ogólnopolskiej. Było tam kilka sal, wysokich ok. 8–9 m i łączących ze sobą w części tego budynku kondygnację parterową z I piętrem, a ponadto kilka pokoi i 2 szerokie korytarze na parterze, dające pomieszczania kancelarii muzealnej, mieszkaniu dla dozorcy, bibliotece, gabinetowi dyrektorskiemu oraz pracowni konserwacyjnej. Znaczna część tego budynku służyła innym instytucjom. Ciasnota była tedy ogromna, a nad całością ciążyła aura prowizorium. W największej Sali, mniej więcej jedną trzecią zajmowała olbrzymia sterta skrzyń z nie rozpakowanymi zabytkami (może tysiąc kilkaset skrzyń), tworząc piramidę aż pod wysoki sufit. Część tego pomieszczenia przegrodzona była w poprzek ścianą parometrowej wysokości z otwartych (z boku) skrzyń tworzących swoiste regały. Do tej przegrody skrzyniowej przylegał z drugiej strony rząd szaf wystawowych, wchodzących w skład drugiej ekspozycyjnej części sali. Między przejściem a partią okienną tejże Sali gnieździło się przy biurkach i stolikach czworo asystentów muzealnych (mgr Zdzisław Durczewski, mój kolega z Poznania, mgr Józef Marciniak z Krakowa, p. mgr Helena Przybyłowiczowa z Warszawy oraz ja), kilka sił pomocniczych opłacanych z jakiegoś funduszu zapomogowego, a rekrutujących się z szeregów zbiedniałej a chyba bezrobotnej inteligencji”11.

W początkowym okresie działalności PMA zatrudniało 17 osób, w tym dyrektora, 4 asystentów, pracowników administracji i technicznych. Później, tuż przed II wojną światową, personel wzrósł do 24 osób12. Wśród pracowników naukowych muzeum w okresie międzywojennym należy wymienić wybitnych uczonych: Stefana Krukowskiego, Józefa Żurowskiego, Jana Dylika i Konrada Jażdżewskiego. Poza Warszawą współpracowali z PMA tzw. delegaci, prowadzący dorywcze badania wykopaliskowe o charakterze ratowniczym. Zbierali wiadomości o stanowiskach archeologicznych i przesyłali informacje do muzeum.

Do najważniejszych osiągnięć PMA pod kierunkiem Romana Jakimowicza należały ochrona i badania neolitycznych kopalń krzemienia w Krzemionkach Opatowskich. PMA doprowadziło do wykupu części działek na terenie wsi Krzemionki, co dało początek obecnemu rezerwatowi. Muzeum prowadziło również w tym okresie m.in. badania osadnictwa paleolitycznego w Piekarach na stanowisku III, osady i cmentarzyska neolitycznego w Złotej, grobowców kujawskich w Wietrzychowicach, cmentarzyska ciałopalnego w Wilanowie z okresu wpływów rzymskich oraz cmentarzyska z tego samego okresu w Spicymierzu. Prowadzono także badania na cmentarzysku wczesnośredniowiecznym w Sandomierzu i na Starym Zamku w Grodnie13. Roman Jakimowicz brał również częsty udział w prospekcjach terenowych i badaniach wykopaliskowych. Lista miejscowości wymienionych w notatkach polowych Romana Jakimowicza z lat 1920–1928 obejmuje 276 miejscowości. Natomiast tzw. „Notatnik Jakimowicza”, przechowywany w zbiorach PMA, dotyczący 1924 r. zawiera informacje o 41 miejscowościach z określeniem stanowiska lub znaleziska14. Z pomocą młodszych pracowników muzeum prowadził badania m.in. na bogatym cmentarzysku kurhanowym w Żwirblach pod Wilnem15 oraz w Końskich16. Zabytki pozyskane w trakcie badań tych cmentarzysk stanowią jedne z najbardziej efektownych eksponatów w kolekcji PMA, zwłaszcza jeśli chodzi o uzbrojenie wczesnośredniowieczne Słowian i Bałtów (il. s. 15 i 16).

Wczesnośredniowieczne cmentarzysko kurhanowe w Żwirblach pod Wilnem

Badania archeologiczne w 1925 r. cmentarzyska wczesnośredniowiecznego w Końskich

Wczesnośredniowieczne cmentarzysko kurhanowe w Żwirblach pod Wilnem

Podczas kierowania muzeum przez Romana Jakimowicza przejęto zbiory m.in. Muzeum w Rapperswilu (ok. 300 zabytków), Muzeum Rolnictwa i Przemysłu w Warszawie (ok. 10 tys. zabytków, pochodzących z lat 1870–1919 i należących do J. Przyborowskiego, A. Pawińskiego, K. Jagmina, W. Gersona, L. Dudrewicza, K. Wojciechowskiego oraz część zbiorów Z. Glogera), z centrali i Oddziału Łódzkiego Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego, z Towarzystwa Opieki nad Zabytkami Przeszłości, a także część prywatnych zbiorów M. Wawrzenieckiego, B. Wernera i Z. Szmita17. Coraz większym problemem stają się trudne warunki lokalowe, a także skromna obsada kadrowa muzeum, o czym pisze Jakimowicz: „Część zbiorów Państw. Muzeum Archeologicznego mieści się w skrzyniach, które są stopniowo rozpakowywane, a materiały z nich wydobyte konserwowane i udostępniane. Stan obecny jest wywołany przez specjalne warunki. A więc skutek ciasnoty lokalowej – mamy obecnie oprócz składów na mieście tylko 700 m kw. powierzchni użytkowej na wystawę, magazyny naukowe, pomieszczenia administracyjne, pracownie naukowe i techniczne i na bibliotekę wraz z czytelnią. Następnie wskutek niedostatecznego personelu pomocniczego i naukowego, wreszcie skutek specjalnych warunków w terenie. Gdy obejmowałem kierownictwo powstającego Muzeum, miałem do wyboru dwie alternatywy. Albo zająć się badaniem pewnych tylko zabytków i utworzyć dział wystawowy i niezbyt wielki magazyn naukowy, urządzone wzorowo i udostępnione, ale nieobrazujące w pełni całego bogactwa prehistorii polskiej. Wskutek jednak takiego rozwiązania trzeba byłoby pozwolić na niszczenie setek i tysięcy zagrożonych cmentarzysk i osad przedhistorycznych. Druga alternatywa nakazywała co innego: skierować cały wysiłek prac muzealnych na ratowanie zabytków w terenie, odsuwając na plan dalszy ich opracowanie i udostępnienie. Bez przesady można powiedzieć, że co najmniej 2/3 okazów znajdujących się obecnie w Państwowym Muzeum Archeologicznym i przedstawiających pierwszorzędny materiał naukowy, już nie istniałoby, gdybym prowadził inną taktykę i kładł większy nacisk przez wysiłek zarówno personalny, jak i budżetowy na wewnętrzną organizację Muzeum, natomiast pozwolił niszczyć w terenie setki zabytków nieznanych. Przecież i tak często się zdarza, że pracownik Muzeum zastaje na miejscu odkrycia zabytków tylko gruzy, zanim wiadomość o odkryciu dotrze do naszej instytucji. Jako jaskrawe przykłady mogę przytoczyć cmentarzysko łużyckie w Koniecpolu, zniszczone przy robotach drogowych, cmentarzysko we Włoszczowej, zniszczone przez branie piasku do różnych celów, cmentarzysko w Zimotkach w pow. tureckim, zniszczone prawie bez reszty przez wydobywanie kamieni dla celów budowlanych i drogowych. Trudno byłoby skończyć wyliczanie takich zniszczonych zabytków”18.

Nawiasem mówiąc, z analogicznymi problemami mierzą się dziś muzea archeologiczne i muzea o szerszym profilu, mające zbiory archeologiczne. Od początku lat 90. XX w. ma miejsce gwałtowny rozwój ratowniczych badań archeologicznych związanych z inwestycjami drogowymi, energetycznymi itp., który pociągnął za sobą ogromny przyrost liczby zabytków archeologicznych, pozyskiwanych w ich trakcie. Spowodowało to powstanie problemu ich przechowywania, konserwacji i udostępniania. Wspomniane muzea nie są w stanie, mimo najlepszych chęci, przyjąć do zbiorów ogromnej masy zabytków. W związku z tym są one przechowywane w najróżniejszych miejscach i instytucjach, w różnych warunkach, na ogół będąc niedostępnymi dla archeologów chcących je opracowywać, oraz dla społeczeństwa. Istnieje bowiem bardzo małe prawdopodobieństwo, że zostaną kiedykolwiek pokazane w formie ekspozycji.

Ważnym elementem pracy Romana Jakimowicza jako dyrektora PMA była działalność wydawnicza i redakcyjna. Był on redaktorem naukowym siedmiu tomów „Wiadomości Archeologicznych” (od dziesiątego do szesnastego). Wysoki poziom artykułów zamieszczonych w tym czasopiśmie ugruntował pozycję wydawnictwa jako jednego z najważniejszych periodyków archeologicznych w Polsce.

Roman Jakimowicz habilitował się u prof. Józefa Kostrzewskiego na Uniwersytecie Poznańskim w 1939 r. na podstawie dorobku naukowego. Rozpoczął tam również wykłady, ale liczne obowiązki w muzeum i w terenie uniemożliwiły mu kontynuację pracy dydaktycznej na uniwersytecie w Poznaniu. Zainteresowania naukowe Jakimowicza koncentrowały się m.in. na badaniu wczesnośredniowiecznych ozdób, inwentaryzacji grodzisk Mazowsza i Śląska. Zajmował się również numizmatyką19.

Do czołowych osiągnięć naukowych PMA w drugiej połowie lat 30. ubiegłego stulecia należała publikacja dzieła Prehistoria ziem polskich. Jej autorami byli: Józef Kostrzewski, inicjator tego przedsięwzięcia, oraz dwaj uczeni z PMA – Stefan Krukowski i Roman Jakimowicz20. Wybitnym dziełem była też publikacja Krzemionki Opatowskie pióra Krukowskiego, podsumowująca wyniki badań i działań PMA zmierzających do ochrony tego unikatowego w skali europejskiej stanowiska pradziejowej kultury21. Ogromne znaczenie dla poznania młodszej epoki kamienia miała rozprawa doktorska Konrada Jażdżewskiego22.

Mimo bardzo trudnych warunków lokalowych w 1931 r. Jakimowiczowi udało się zorganizować pierwszą stałą wystawę zbiorów (il. s. 21 i 22). Znany i popularny pisarz Jan Parandowski opisał ją nieco złośliwie w sposób następujący: „Nie sądzę, żeby w którejkolwiek stolicy można dziś znaleźć muzeum państwowe o tak prymitywnym wyglądzie. Pomieszczone w części dawnej Szkoły Podchorążych, ma do rozporządzenia lokal ciasny i niedorzeczny w swym układzie. [...] nasuwa się pytanie, w jaki sposób z pożytkiem dla zbiorów i zwiedzających można wyzyskać ściany i sufity na wysokości pierwszego piętra? Pomysłowość ludzka jest wielka, archeologowie zaś celują w niej przed innymi. Można więc widzieć w muzeum salę osobliwą, gdzie ze skrzyń, pak i półek zbudowano wieżę, dookoła której biegną schodki, by pracownicy mogli dotrzeć do zabytków pochowanych w pudłach lub nieśmiało rozstawionych na półkach”23. Mimo tej krytycznej opinii, stałą wystawę do wybuchu wojny odwiedziło 16 tys. osób, a biblioteka naukowa liczyła ponad 6000 tomów.

Gablota z zabytkami eksponowanymi na pierwszej wystawie stałej PMA

Gablota z zabytkami eksponowanymi na pierwszej wystawie stałej PMA

Roman Jakimowicz brał czynny udział w konferencjach i kongresach, gdzie przedstawiał wyniki swoich badań. Uczestniczył m.in. w II Kongresie Archeologów Bałtyckich w Rydze w 1930 r., w VI Międzynarodowym Kongresie Archeologicznym w Berlinie w 1939 r., IV i VI Powszechnym Zjeździe Historyków Polskich oraz Zjeździe Związku Muzeów Polskich. W latach 30. XX w. był bardzo zaangażowany w popularyzację archeologii i wiedzy o odległej przeszłości, m.in. prowadząc kursy i wykłady dla nauczycieli. Z jego inicjatywy zostało założone w 1936 r. Stowarzyszenie Przyjaciół Muzeum Archeologicznego w Warszawie, służące przede wszystkim wspomnianym wyżej celom. Jakimowicz był także członkiem wielu instytucji i towarzystw naukowych24.

Karta z kartoteki Romana Jakimowicza

Po zajęciu Warszawy okupacyjne władze niemieckie od 9 grudnia 1939 r. przystąpiły do systematycznego rabunku zbiorów PMA. Brali w tym udział archeolodzy nazistowscy: dr Ernst Petersen, dr Hans Schleif oraz Günther Thaeringen. Rabunek i wywożenie do Niemiec najcenniejszych zabytków muzeum trwały do połowy grudnia 1939 r. Zniszczono wówczas również wydrukowany nakład szesnastego tomu „Wiadomości Archeologicznych”. Jakimowicz został formalnie usunięty ze stanowiska dyrektora muzeum. Gestapo prowadziło przeciw niemu śledztwo związane z ukryciem medalionu rzymskiego z Boroczyc. Dzięki staraniom Jakimowicza władze niemieckie zgodziły się na wyznaczenie Konrada Jażdżewskiego na kierownika-opiekuna pozostałych zbiorów muzeum25, a Jakimowicz otrzymał zakaz wstępu do PMA pod karą śmierci26.

Cały okres okupacji Roman Jakimowicz spędził we wsi Wola Korycka (Korytnicka) w powiecie węgrowskim. Utrzymywał się z pracy na roli. Wraz z żoną udzielali schronienia uchodźcom, a także Żydom zbiegłym z getta w Węgrowie. Jakimowicz mieszkał w Woli Koryckiej (Korytnickiej) do 1946 r., w którym to zmarła jego żona Zofia, z domu Małkowska. Nie powrócił do Warszawy, gdzie jego mieszkanie wraz z całym warsztatem naukowym uległo całkowitemu zniszczeniu. Zbiory muzealne PMA uległy rozproszeniu i częściowemu zniszczeniu, a muzeum zostało pozbawione siedziby.

Po śmieci żony Jakimowicz zdecydował się przyjąć ofertę objęcia Katedry Prehistorii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jako profesor UMK prowadził intensywną działalność naukową, dydaktyczną i organizacyjną. Przyczyniła się ona w dużej mierze do stworzenia w Toruniu ważnego ośrodka archeologicznego, który w formie Instytutu Archeologii UMK działa prężnie do dzisiaj.

Roman Jakimowicz zmarł 21 stycznia 1951 r. w Toruniu.

Roman JakimowiczTEKSTY WYBRANE

ZNACZENIE DZIAŁU PRZEDHISTORYCZNEGO W MUZEUM PROWINCJONALNYM [1922]27

Poszczególne działy w każdym muzeum mają dwojaki charakter. Jedne przedstawiają nam obraz pewnej chwili lub obraz stanu obecnego. Do nich możemy zaliczyć większą część działów przyrodniczych, dział ludoznawczy oraz niektóre działy obrazujące pewne wybitne momenty dziejowe, jak np. Księstwo Warszawskie, rok 1863 lub coś innego w tym rodzaju. Zupełnie innych charakter mają, a właściwie winny mieć, działy drugiego rodzaju, działy przedstawiające długie szeregi rozwojowe, ilustrujące nam bądź rozwój życia, bądź rozwój kultury ludzkiej. Do tego drugiego rodzaju winny należeć takie działy, jak paleontologia w najobszerniejszym tego słowa znaczeniu i historia kultury ludzkiej, obejmująca między innymi i odrębny zresztą dział archeologii przedhistorycznej. Ujmując to w kilku słowach, mamy działy reprezentujące długie i duże łańcuchy rozwojowe, dające obraz rozwoju od pierwocin aż do szczebli najwyższych i działy, które obrazują pewnie niekoniecznie ostatnie, najczęściej jednak najwyższe szczeble rozwojowe.

Wychodząc z tego założenia, zastanówmy się, jak powinien być urządzony dział archeologii przedhistorycznej w muzeum prowincjonalnym, jakie jest jego znaczenie i jaką winien spełniać rolę28.

Każde muzeum ma dwojakie zadania: po pierwsze zadania naukowe i po drugie popularyzacyjne. W muzeum prowincjonalnym na pierwszy plan, jak to m.in. stwierdziła czwarta uchwała I Zjazdu Kustoszów Muzeów Prowincjonalnych, wysuwają się przede wszystkim zadania popularyzacyjne29. A więc każdy dział powinien być tak urządzonym, aby po pierwsze zainteresował zwiedzających i po drugie nauczył ich czegoś.

Dwom tym warunkom może odpowiadać skromny nawet dział przedhistoryczny, lecz składający się z umiejętnie dobranych przedmiotów, ujmujących i wyjaśniających pewne podstawowe zagadnienia powstania i rozwoju kultury ludzkiej. Zagadnienia te powinny tworzyć pewną całość i odpowiadać współczesnemu stanowi nauki30. Zagadnienia muszą być również ułożone w porządku chronologicznym, aby od razu odtwarzać rzeczywisty bieg rozwoju kultury ludzkiej.

W muzeum prowincjonalnym musimy liczyć się zawsze z publicznością zwiedzającą stojącą na najniższym poziomie, gdyż taka właśnie publiczność nieomal wyłącznie przy wszelkiego rodzaju robotach ziemnych może natrafić bezpośrednio na zabytki przedhistoryczne. Należy więc ją odpowiednio uświadomić, aby napotkanych zabytków nie niszczyła. Jest to jednym z najważniejszych zadań każdego muzeum prowincjonalnego.

Wystawienie winno być tak urządzone, aby zainteresowało i zwróciło uwagę każdego zwiedzającego, a nie zmęczyło i nie pozostawiło błędnych i często szkodliwych dla samej nawet prahistorii wrażeń i przekonań. Najwięcej zainteresować, według mojego doświadczenia, mogą właśnie zagadnienia ogólne rozwoju kultury ludzkiej. Jednocześnie będą one rozwijały umysłowość zwiedzających i wywołają pierwsze przeświadczenie o ważności tego rodzaju wystawy i samych zabytków. Na takim tle każdy wystawiony zabytek zyska na wartości w oczach zwiedzających i w ten sposób prawie bezwiednie wyrobi się pewne przekonanie w umysłach zwiedzających i zrozumienie dla tych na ogół pogardzanych „starych rupieci czy garnków”. Wystawione na takim ogólnym tle zabytki, znajdowane w danej okolicy, zyskają w oczach zwiedzających i stracą charakter jedynie „pamiątek”, do których należy odnosić się z pewnym sentymentem i o których wiele osób „realnie myślących” wyraża się zwykle z przekąsem. Zasadą każdego muzeum winno być, aby zwiedzający przychodzili nie tylko, żeby zobaczyć, ale i nauczyć się. Najbardziej naukowo ułożony zbiór przedhistoryczny, mały czy duży, zainteresuje specjalistów, a poza tym bardzo nielicznych zwiedzających. A musimy się liczyć z tym, że będziemy mieli do czynienia w większości wypadków z materiałem prawie zupełnie surowym, który częstokroć po raz pierwszy ogląda w ogóle jakiś zbiór. I dlatego musimy się dostosować w urządzaniu muzeum do najniższego poziomu. Zwiedzanie muzeum winno uczyć, nie zniechęcać i nie męczyć. Laika nie zainteresuje ogrom i różnorodność zagadnień; znużą go i zniechęcą zagadnienia ściśle naukowe, znuży go pozorna „monotonia zielonych kółek” czy „jednakowych garnków”31. Musi on do nowych dla siebie zagadnień zostać podprowadzonym od strony, która może najbardziej zainteresować – od zagadnień ogólnych. Tak urządzony zbiór będzie się składał oczywiście nie tylko z zabytków znalezionych na obszarze, który ma reprezentować dane muzeum, lecz musi być uzupełniony zabytkami z innych okolic, a następnie kopiami, odlewami gipsowymi, rysunkami, fotografiami, mapami i wreszcie modelami.

Tu można byłoby się spotkać z zarzutem, że tak urządzony dział archeologii przedhistorycznej będzie przeczył samej idei, samemu założeniu muzeum prowincjonalnego. Jest to sprzeczność jednak tylko pozorna. W każdym pedagogicznie urządzonym muzeum oprócz oryginałów znajdują się akcesoria dodatkowe, objaśniające, w rodzaju wyliczonych poprzednio; w danym razie będą one odgrywały większą rolę. Poza tym innego rozwiązania tej kwestii nie widzę. Musimy przy tym liczyć się z następującymi czynnikami, które w każdym muzeum prowincjonalnym odgrywają i zapewne długi jeszcze czas będą odgrywały jeżeli nie decydującą, to w każdym razie bardzo wybitną rolę. A więc przede wszystkim szczupłość lokalu32. Następnie trudności w przeprowadzeniu celowych wykopalisk, które by umożliwiły zebranie potrzebnego materiału, który by pozwolił należycie zobrazować kultury przedhistoryczne, występujące na danym obszarze. Wynikiem tego byłoby przypadkowe nagromadzenie tych czy innych przedmiotów, bez należytego tła, które wprawdzie będą ściśle odpowiadały zasadzie pojęcia muzeum prowincjonalnego, ale które nie będą tworzyły żadnej całości, które nie będą w stanie prawie niczego nauczyć, ani nawet, poza specjalistami, zainteresować szerszych warstw zwiedzających, jak to ma miejsce, niestety, w większości przypadków. Będziemy mieli nie urządzony dział muzeum, lecz zbiór przedmiotów pewnego rodzaju. Musimy więc wybrać miedzy tymi dwiema możliwościami i sądzę, że wybór zawsze będzie jednakowy.

Zagadnienia ogólne będą stanowiły tło lub rodzaj wstępu, po którym mogą być umieszczone poszczególne zagadnienia dotyczące prahistorii danego obszaru. Zagadnienia ogólne będą stanowiły pierwszą zaczepkę, zdolną zwrócić i przytrzymać uwagę najszerszych warstw, one pierwsze będą zdolne rozbudzić zainteresowanie do prahistorii i do zrozumienia wartości tego rodzaju zabytków. Będzie to najniższy stopień. Jako następny, wyższy, będą zagadnienia ściśle prahistoryczne, naukowe. Będą one oczywiście trudniejsze i zainteresują mniejszą ilość zwiedzających. Ale w tej ogólnej oprawie zyskają na wartości i na znaczeniu w oczach wszystkich zwiedzających: zabytki znalezione na danym terenie, a będące ważnymi dokumentami naukowymi33.

W ten sposób dział przedhistoryczny muzeum prowincjonalnego spełni dwa najważniejsze swoje zadania: I. będzie uczył i rozwijał umysły zwiedzających i II. nauczy ich szanować zabytki przeszłości, nie niszczyć ich, lecz dostarczać skrzętnie do muzeów lub komunikować o ich znajdowaniu lub istnieniu. W ten sposób dział dany pocznie się rozrastać, a tym samem spełniać następne swe zadanie gromadzenia i przechowywania dokumentów naukowych, jakimi są wykopaliska. Te nowe nabytki będą mogły zastąpić część dotychczasowych kopii czy rysunków, w większości swej wszakże będą powiększały drugą część zbioru, reprezentującą zagadnienia już ściśle naukowe, które, mamy nadzieję, zyskają zrozumienie liczniejszych niż dotychczas kół społeczeństwa. Wraz z podniesieniem zamiłowania do prahistorii i rozbudzeniem świadomości dla jej ważności spełnione zostanie ostatnie zadanie muzeum prowincjonalnego.

Nasuwa się teraz pytanie, jak taki dział urządzić, jakie zagadnienia wysunąć na plan pierwszy. Oczywiście, że tu mogę tylko naszkicować plan takiego działu34.

Na pierwsze miejsce wysuwają się oczywiście najstarsze wyroby ręki ludzkiej, jakie znamy. A więc najstarsze narzędzia paleolityczne: kilka okazów różnego rodzaju. Dobrze byłoby załączyć rysunki przypuszczalnych sposobów używania i trzymania w ręku – takie bowiem objaśnienia zdolne są przełamać bardzo silne nawet niedowierzanie. Tu na samym początku napotykamy już na trudności, a zarazem na potrzebę uzupełniania żywym słowem okazów wystawionych. Chodzi mianowicie o to, że nie znamy dotychczas najstarszych narzędzi ludzkich, a tym bardziej tych przypadkowo podniesionych kamieni czy drągów, które służyły człowiekowi pierwotnemu do wykonywania pewnych czynności, do wzmocnienia twardości swej ręki czy do wydłużenia wyniku jej działania. I oto krótka pogadanka musi być niejako wprowadzeniem do naszego działu, pogadanka wyjaśniająca powstanie kultury ludzkiej i znaczenie najpierwszych narzędzi dla dalszego rozwoju kultury.

Tu muszę zwrócić również uwagę, że dużo osób zwiedzających muzea nie umie patrzeć i trzeba nieraz znacznego wysiłku, by przyzwyczaić ich widzieć to, co jest wystawione w szafach35. Należy i o tym pamiętać, by nie przeciążać zbytnio natężenia uwagi i zawsze należy pamiętać o zasadzie: lepiej mniej pokazać, ale z dobrym skutkiem.

W dalszym ciągu należy zobrazować rozwój narzędzi kamiennych i kościanych, doskonalenie się ich lub nawet degenerację. Dalej sposób wyrobu narzędzi, oczywiście nie wszystkich. Należy bowiem pamiętać, że obok pytania „co to” usłyszymy często i drugie pytanie „jak to zrobiono”. Jako najlepszy przykład nadaje się tu siekiera kamienna: jedna z krzemienia, druga z innej jakiej skały. Umieścić więc tu należy dużą bułę krzemienną36, z jakich wyrabiano siekiery, następnie drugą z poobijaną korą, dalej taką, która ma już z grubsza oznaczone kształty siekiery, potem zupełnie wyraźnie sformowaną, ale jeszcze o powierzchni szorstkiej, następnie kilka okazów mniej lub więcej wygładzonych i wreszcie okaz doskonale wykończony. Uzupełnieniem będzie siekierka z innej jakiej skały z wywierconym otworem. Tu należy umieścić kilka okazów z niedokończonym wierceniem w różnych stadiach, klocek powstały przy wierceniu i okazy wykończone. Wszystkie te stadia wykończenia dobrze jest ilustrować rysunkami wyobrażającymi odpowiednie sceny rodzajowe i modelem przyrządu służącego do wiercenia otworów. Przy różnych stadiach wykończenia dobrze jest umieścić odpadki i odłupki, które powstały przy wyrobie tych narzędzi. Tak więc będziemy mieli zobrazowane jedno zagadnienie ogólne. W uzupełnieniu jego można ułożyć pozostałe siekierki według typów lub też umieścić szereg grup kulturowych i odpowiednio przy nich porozkładać odnośne okazy.

Wszystkim zwiedzającym pokażemy część ogólną, a o szczegółowej możemy powiedzieć, że oto takie jeszcze siekierki zostały znalezione w naszym, dajmy na to, powiecie, i nie zatrzymując się dłużej nad nimi, przejść dalej, gdzie będziemy mieli, przypuśćmy, strzałki krzemienne w różnych stadiach wykończenia, ilustrujące przebieg ich wyrobu i rozwoju. Inne narzędzia i wyroby kamienne umieścimy dalej w układzie naukowym (chronologiczno-kulturowym); i znowu, oprowadzając wycieczkę o niskim poziomie, zbędziemy ją ogólnikiem i przejdziemy dalej. Również w odpowiednim miejscu musimy umieścić zagadnienie wynalazku i umiejętności niecenia ognia, ilustrując je modelami i rysunkami. Okres kamienny uzupełnić należy grobem ułożonym w całości bądź modelem, bądź wreszcie rysunkiem, i przy oprowadzaniu zwrócić uwagę, że te oto przedmioty były w tym grobie i ich rozkład widzimy na fotografii. Zwiedzający bardzo często zapominają o pochodzeniu oglądanych zabytków i trzeba im to od czasu do czasu przypominać. Tak samo dalej umieścimy osadę, tzn. jamę mieszkalną: rysunek i obok zawartość jednej z takich jam37. Resztę zabytków ułożymy znowu w porządku naukowym i przy oprowadzaniu popularnych wycieczek pominiemy.

W podobny sposób należy też zobrazować powstanie i rozwój ceramiki od kosza-plecionki, worka skórzanego czy tykwy do naczyń, które daleko odbiegły od pierwowzoru, a jednak zachowały pewne znamiona pierwotne. W ten sposób mielibyśmy z grubsza naszkicowaną wystawę zabytków z epoki kamiennej.

Z kolei przychodzi wynalazek wytapiania metalu. A więc winniśmy wystawić kawały rudy, kawałek wytopionego metalu, model pieca do wytapiania, formy do odlewów i opowiedzieć o tym, jak takiego odkrycia dokonano. (Por. R. Jakimowicz: Życie ludzi przedhistorycznych, Warszawa 1919, s. 12)38. Dalej winniśmy umieścić wyroby metalowe, miedziane i brązowe, mające kształt kamiennych, oraz dalszy ich rozwój i doskonalenie się, a obok wyroby kamienne o kształtach wyrobów metalowych, np. siekierkę kamienną z rozszerzonym ostrzem itp. Dalej będziemy mieli część ilustrującą życie w okresie brązu, a więc mieszkanie i grób ciałopalny, uzupełnieniem którego będzie zbiór urn i innych zabytków ustawionych chronologicznie według grup, przeznaczonych jednak znowu dla zwiedzających o wyższym poziomie i szerszym zainteresowaniu. I tu oczywiście ilustracje i słowo żywe dopełniać muszą całości.

Toż samo będziemy mieli potem z wynalazkiem żelaza. Ta część zbiorów aż do końca czasów przedhistorycznych będzie miała charakter bardziej szczegółowy, winna być ułożona systematycznie według grup i będzie służyła prawie wyłącznie dla wycieczek o nieco wyższym poziomie. Należy jednak i tu podkreślić i uwydatnić w należyty sposób najelementarniejsze punkty zwrotne i podstawowe, i na nie zwracać uwagę również i wycieczek o niższym poziomie. Będą to takie np. szczegóły, jak gięcie i niszczenie broni i związane z tym wierzenia39, jak powrót do grzebania ciał, jak wprowadzenie kółka garncarskiego40, monety, jak wreszcie wystąpienie pewnego rodzaju nowych zabytków, mianowicie grodzisk i objaśnienia ich znaczenia i zawartości. Obok przedmiotów całych należy umieszczać i fragmenty tak dobrane, by można było z nich rozpoznawać całość i w ten sposób uczyć, że i one mają wartość naukową.

Również winna się znajdować mapa (jedna lub kilka) archeologiczna, by każdy ze zwiedzających mógł zobaczyć, co w jego wsi zostało znalezione.

Na zakończenie dodać jeszcze muszę, że szafy czy gabloty nie mogą być przepełnione okazami. Przedmioty winny stać luźno i nie zasłaniać jedne drugich. Część zaś okazów winna być umieszczona w szafach czy pudłach i być niewidoczną dla zwiedzających, lecz łatwo dostępną dla specjalistów. W ten sposób unikniemy przeładowania w szafach wystawowych, monotonności, a zyskamy na przejrzystości.

Niezbędnym warunkiem również jest dokładne określenie i zapisanie, z jakiej miejscowości każdy okaz pochodzi. Bez tej informacji przedmioty tracą swą naukową wartość. Pożądanym również jest bardzo zbieranie i zapisywanie wiadomości o warunkach, w jakich dane zabytki zostały znalezione. W ten sposób urządzony dział archeologii przedhistorycznej najlepiej będzie, jak mi się zdaje, odpowiadał tym różnorodnym potrzebom i zadaniom, które nasuwa na prowincji życie.

CENTRALNE MUZEUM ARCHEOLOGICZNE W WARSZAWIE [1922]41

Jednym z wykładników uczuć patriotycznych narodu jest jego stosunek do przeszłości. Stosunek taki, oparty na źródłach duchowych, jest możliwy jedynie dla jednostek. Obcy, nierozumiejący języka i niemogący bezpośrednio wejrzeć w duchową twórczość danego narodu, w jego życie psychiczne, z natury rzeczy muszą ograniczać i opierać swój sąd na wrażeniach wzrokowych, na obserwacjach i spostrzeżeniach bezpośrednich, i na tej podstawie charakteryzować i oceniać dany naród. Ale czyż tylko obcy? Czy wszyscy swoi zdołają zgłębić ducha narodu i przez to ugruntować swój do ojczyzny stosunek za pośrednictwem tylko twórczości duchowej? Czyż nie jest niezbędnym uzupełnieniem studiów i badań nad przeszłością poznanie materialnych zabytków przeszłości mniej lub więcej odległej? Czyż słowo i opis potrafią zastąpić spostrzeżenia bezpośrednie?

Takim poglądowym wykładnikiem sił i zasobów duchowych każdego narodu i jego stosunku do przeszłości są muzea, archiwa i biblioteki42. Wiedzieli o tym zaborcy i postępowali konsekwentnie, rabując i wywożąc to, co było uczynione dla zobrazowania naszej przeszłości, a następnie w konsekwencji nie dopuszczając do tworzenia nowych zbiorów43.

Wynikiem takiej polityki jest fakt, na który już tylekrotnie zwracano uwagę, że Warszawa jest jedyną stolicą w Europie, która nie posiada muzeów. Jest to jednak powiedzenie nieścisłe: właściwie stan jest taki, że Warszawa nie posiada lokalów na muzea, bo zbiory, bo okazy muzealne są, lecz rozproszone po drobnych zbiorach społecznych i prywatnych, stłoczone w ciasnych pomieszczeniach lub pochowane w pakach44. Jako dowód może służyć wspaniały rozwój Muzeum Narodowego w Warszawie45, które dusi się w swym małym domeczku, a także Państwowe Centralne Muzeum Archeologiczne, które powstało jako wynik dekretu o ochronie zabytków, jako wynik działalności konserwatorów zabytków przedhistorycznych46.

To ostatnie Muzeum posiada dziś około 20 tysięcy okazów, złożonych w pakach i przechowywanych w kilku miejscach47. A posiada ono w swych zbiorach nadzwyczaj cenne okazy, niekiedy unikaty, pochodzące z ziem polskich. Możemy tu przytoczyć, iż posiada zabytki z najstarszych znanych w Europie, a odkrytych w Polsce kopalń surowca krzemiennego, eksploatowanych na 8000–6000 lat przed nar. Ch., posiada tak cenny zabytek, jak świetnie zachowane naczynie rzymskie, tzw. terra sigilata48, znalezione w Łęczyckiem, posiada zabytki z grobów ciałopalnych z monetami rzymskimi z Cieksyna, posiada wspaniały miecz żelazny celtycki, znaleziony w grobie ciałopalnym w Żeraniu pod Warszawą49, posiada... około 20 000 nadzwyczaj cennych i ważnych pod względem naukowym przedmiotów. Ale na cóż się zda suche wyliczanie? Będzie suchą litanią oderwanych faktów, a zabytki, chociaż wyliczone, pozostaną pojedynczymi okazami, niedostępnymi ani dla studiów, ani do obejrzenia. Gdy zostaną wystawione i urządzone, pozwolą na odtworzenie ogniw rozwoju kultury ludzkiej i zamierzchłej przeszłości naszego kraju. Tylko że nie ma ich dotychczas gdzie wystawić.

Rozwiązanie tego trudnego zagadnienia przynosi uchwała Rady Ministrów z dnia 26 stycznia 1922 r., orzekająca, iż zbiory państwowe do czasu wybudowania gmachów specjalnych przechowują się w gmachach reprezentacyjnych Rzeczypospolitej. Opierając się na tej uchwale, Zarząd Gmachów Reprezentacyjnych postanowił udzielić na Zamku Królewskim odpowiedniego lokalu na urządzenie Państwowego Muzeum Archeologicznego50.

Tu jednak mogą nasunąć się pytania, czy Muzeum Archeologiczne będzie odpowiadało duchowi Zamku Stanisławowskiego i czy jest tak ważne, aby je umieszczać na Zamku?51

Lecz przypomnijmy, że już w zbiorach Stanisława Augusta był zawiązek zbiorów archeologicznych; wszak tu mieszkał, pisał i na obiadach czwartkowych rej wodził biskup Naruszewicz i jedynie dla braku materiałów nie mógł wykończyć 1. tomu swej Historii, obejmującego czasy przedchrześcijańskie52.

A teraz jeszcze kilka słów o ważności. W ciągu ostatnich 30–40 lat archeologia przedhistoryczna53 poczyniła ogromne postępy zarówno pod względem metod badania, jako też i wyników. Do tego rozwoju przyczyniły się w znacznej mierze czynniki polityczne. W połowie XIX wieku wysunęło się zagadnienie prawa do ziemi, zajmowanej przez jakiś naród, prawa wynikającego z tzw. zasiedziałości. Krótko mówiąc, zagadnienie, kto pierwszy zamieszkiwał Europę środkową: Słowianie czy Niemcy, i czy polityka eksterminacyjna Niemców ma za sobą „historyczne prawa”54. I oto rozpoczęło się poszukiwanie śladów germańskiego osadnictwa w prawiekach. Wciągnięto do pomocy różne nauki: historię, filologię, ludoznawstwo, a wreszcie i archeologię przedhistoryczną. Mając z góry powzięte założenia, rozpoczęli Niemcy intensywne badania archeologiczne na terenach dawnej Słowiańszczyzny, a przede wszystkim na niezniemczonych jeszcze kresach i dziś stoimy wobec faktu, że Wielkopolska, Śląsk i Pomorze są najlepiej zbadanymi pod względem archeologicznym krajami dawnej Rzeszy. Na osiągniętych wynikach budowano częstokroć tak silnie naciągane teorie o pragermańskości krain między Łabą a Wisłą i o uprawnionym ich „regermanizowaniu”, że na ten temat powstał satyryczny wierszyk niemiecki, zaczynający się od słów:

Bevor die Welt erschaffen war

Besassen die Germanen...55

Niestety, znalazł on bardzo słabe echo i wnet został zapomniany.

Moskale usiłowali czynić coś podobnego, lecz bardzo nieudolnie, doszukując się wszędzie (aż po Kraków) pierwotnego prawosławia.

Ze strony polskiej, a właściwie słowiańskiej, zakusom tym dotychczas stawiano słaby opór ze względu na brak materiału i opracowań. Pierwsi zabrali się do pracy Czesi56. Lecz Czechy i Morawy to tylko mała cząstka Słowiańszczyzny Zachodniej. O Polsce, krainie pod względem archeologicznym niezmiernie ciekawej i ważnej, możemy powiedzieć, że pod tym względem jest to terra incognito, na której jednak nauka europejska spodziewa się rozwiązania wielu ważnych zagadnień.

Swe teorie o pragermanizmie ziem słowiańskich, o dzikości i braku kultury u Słowian, o przybyciu Słowian ze Wschodu i zajęciu opuszczonych przez Germanów ziem Środkowej Europy dopiero w VI st. po nar. Chr., Niemcy szeroko rozreklamowali; znajdują one odbicie i wyraz we wszystkich nieomal encyklopediach i podręcznikach historii. Echo ich odbiło się nawet w sprawie górnośląskiej, gdy Lloyd George w jednym ze swych przemówień zaznaczył, że wszak Śląsk jest odwiecznie germańską krainą, a Polacy winni pamiętać, że są późnymi przybyszami i wobec tego ich pretensje nie są zbyt słuszne57. A prezydent Witos, sądząc, iż tu jest mowa o odrodzeniu ludu śląskiego w XIX st., zaprzeczył temu w swej odpowiedzi, twierdząc w dobrej wierze, że wszak Polacy są mieszkańcami Śląska od najdawniejszych czasów, już od chwili wyjścia na światło historii krain nad Odrą i Wisłą, od X stulecia. I oto zaprzeczenie to było faktycznie potwierdzeniem słów premiera angielskiego. W ogóle w literaturze plebiscytowej niemieckiej spotykaliśmy liczne broszury i artykuły, pisane nieraz przez wybitnych uczonych, wykazujące na podstawie archeologii pragermańskość Śląska, Gdańska... i ubóstwo i nicość kulturalną Słowian58. Z naszej strony prawie nic nie przeciwstawiono temu. Dlaczego? Bo brak było badań, nie dostawało materiału do opracowań syntetycznych, a i materiały, zebrane po większej części przypadkowo i niesystematycznie, posiadały dużo braków i częstokroć, ze względów wyżej wymienionych, były niedostępne nawet dla badaczy.

Zaradzić temu będzie mogło Państwowe Muzeum Archeologiczne, które, skupiając w sobie zabytki, prowadząc systematyczne badania i ułatwiając opracowania syntetyczne, może i pod tym względem spełnić swe zadanie narodowe (o innych: wychowawczych itp. tu nie wspominam).

Mamy nadzieję, że prace konserwatorów warszawskich, którzy w przeciągu dwóch lat zebrali tak pokaźny materiał, uzupełnią dotychczasowe zbiory i po złączeniu rozproszonych zbiorów archeologicznych w Warszawie w przeciągu krótkiego czasu można będzie stworzyć instytucję, która przedstawi całokształt kultur przedhistorycznych Polski, instytucję, która będzie warsztatem poważnej pracy naukowej i wychowawczej, i która godnie będzie reprezentowała Polskę na zewnątrz, chociażby wobec coraz częściej zjeżdżających do nas cudzoziemców – uczonych-archeologów. Mamy też nadzieję, że gdy projektowany przez Komisję Intelektualną Ligi Narodów59 międzynarodowy plan badań archeologicznych będzie opracowany, Polska będzie miała czym się wykazać i popisać przed tym najwyższym trybunałem, i że nie będzie potrzeby wysyłania naukowych ekspedycji na badania archeologiczne do Polski, jak np. do Persji lub Tybetu. Uczony badacz, zarówno Polak, jak i cudzoziemiec, znajdzie w Muzeum Archeologicznym potrzebne materiały naukowe.

OCHRONA ZABYTKÓW PRZEDHISTORYCZNYCH [1927]60

Treść: Wstęp. I. Cel ochrony zabytków przedhistorycznych. II. Ochrona zabytków przedhistorycznych. III. Ochrona zabytków przedhistorycznych a ochrona zabytków sztuki. IV. Podstawy ochrony zabytków przedhistorycznych. V. Zagadnienie wolności badań. VI. Los wydobytych z ziemi materiałów. VII. Znaczenie polityczne. VIII. Stosunek społeczeństwa. IX. Prehistoria na prowincji. X. Muzea.

Wstęp

Idea spełnianej przez państwo ochrony prawnej zabytków przeszłości, a w szczególności zabytków przedhistorycznych, została w Polsce w zupełności uznana i znajduje szerokie zrozumienie61. Natomiast sprawa przeprowadzania i sprawowania tej opieki nie jest jeszcze dostatecznie ustalona62. Różne przyczyny na to się złożyły. Naśladowanie gotowych obcych wzorów, zresztą dość różnorodnych, nie nadaje się ze względu na swoiste warunki, jakie się wytworzyły wskutek odmiennych przejść dziejowych w Polsce. Obce wzory mogą być wzięte pod uwagę, możemy wyzyskać doświadczenie innych, powinniśmy jednak stworzyć organizację ochrony zabytków przedhistorycznych dostosowaną do wspomnianych wyżej swoistych warunków i potrzeb63.

W każdym z zaborów wytworzyły się warunki pod tym względem odrębne, będące wynikiem w znacznym stopniu potrzeb państw zaborczych. Rezultatem tego ostatecznym był stosunek społeczeństwa do ochrony zabytków przedhistorycznych64. Najwięcej pod tym względem dokonano na ziemiach b. zaboru pruskiego. Ochrona zabytków przedhistorycznych i prace wykopaliskowe, prowadzone częstokroć z pobudek politycznych, przyniosły duże nagromadzenie materiału, uratowały bardzo liczne zabytki od zagłady, a przez zastosowanie w praktyce ochrony, ocaliły wiele zabytków nieruchomych, przeważnie grodzisk. Wynikiem akcji, prowadzonej na tym polu zarówno przez czynniki niemieckie, jak i przez społeczeństwo polskie, było szerokie uświadomienie znaczenia zabytków przedhistorycznych i konieczności należytej ich ochrony przed zniszczeniem. Stan ten nie uległ pogorszeniu w czasie wojny ani po wojnie, chociaż w okresach przejściowych zdarzały się przypadki świadomego czy nieświadomego niszczenia pewnych zabytków lub zatracania ich wartości naukowej65.

Na ziemiach byłego zaboru austriackiego sprawy wyglądają nieco odmiennie. Opieka nad zabytkami w ogóle spoczywała tu w rękach społeczeństwa, oparta co prawda o ustawy ogólnopaństwowe. Samo państwo nie interesowało się ochroną tą prawie zupełnie, a społeczeństwo, porwane zagadnieniami chwili, częstokroć zapominało i zaniedbywało ochronę zabytków przedhistorycznych. Uświadomienie społeczeństwa o ważności ochrony i znaczenia naukowego zabytków było i jest tutaj dość znaczne, jednak wskutek swoistych ram organizacyjno-prawnych wytworzył się przestarzały pogląd i przekonanie, że ochronę zabytków wszelkich kategorii może sprawować jedna osoba, bez względu na fachowe przygotowanie i zakres pracy. Pogląd ten, wytworzony wskutek mianowania już od roku 1856 konserwatorów krajowych dla wszystkich kategorii zabytków, mimo zmian poczynionych w 1873 r. w kierunku ograniczenia zakresu działania do poszczególnych specjalności i powołania trzech kategorii konserwatorów (dla zabytków przedhistorycznych, dla zabytków architektury i sztuki, i dla zabytków archiwalnych) utrzymał się do dziś dnia i staje się częstokroć przyczyną nieporozumień66.

Wynikiem warunków w b. zaborze austriackim jest nagromadzenie sporej ilości materiałów wykopaliskowych (głównie w Krakowie)67.

Najgorzej stosunki przedstawiają się na ziemiach b. zaboru rosyjskiego. Państwowa ochrona zabytków nie istniała. Po zagrabieniu i wywiezieniu znacznej ilości mienia kulturalnego, zaborcy twierdzili, że „w Polsze nicziewo niet”68, co by zasługiwało na ochronę lub nawet tylko na poznanie. Pogląd ten odnosił się zresztą głównie tylko do b. Kongresówki. Na terenach natomiast wschodnich poszukiwano i chroniono ze względów politycznych wszelkie ślady prawosławia, zwracając jednocześnie uwagę, też głównie ze względów politycznych, na zabytki przedhistoryczne. Doszukiwano się w nich bowiem dowodu nie tylko autochtonizmu na tych ziemiach plemion ruskich, lecz i dowodów przetrwania ducha i kultury ruskiej przez cały ciąg dziejów. Wynikiem tej pracy były spisy zabytków w ogóle, z przewagą jednak zabytków przedhistorycznych, opublikowane jako mapy archeologiczne poszczególnych guberni (wileńskiej, grodzieńskiej, wołyńskiej; brak było mińskiej)69. Zawarte w nich dane są na ogół dość ogólnikowe i nie odpowiadają wymaganiom naukowej inwentaryzacji. Dają one jednak podstawę do zorientowania się w tym względzie. Poza tym jednostki prywatne gromadziły wykopaliska znajdowane przygodnie lub też przeprowadzały mniejsze badania. Dopiero w ostatnich kilku latach przed wojną zaczęły powstawać zbiory wykopalisk przy niektórych instytucjach społecznych. Stan w tym zaborze przeważnie przedstawiał się w ten sposób, że była uratowana pewna ilość wykopalisk, przeważnie przypadkowych; badań systematycznych prawie nie było, a uświadomienie społeczeństwa o konieczności i ważności ochrony zabytków przedhistorycznych było minimalne70.

Z powyższego krótkiego przeglądu wynika, iż w różnych dzielnicach odrodzonej Polski sprawa ochrony zabytków przedhistorycznych przedstawia się bardzo różnorodnie i że na ziemiach byłego zaboru rosyjskiego nasuwała się konieczność wykonania zaległej pracy, zaniedbanej prawie zupełnie w przeciągu lat 30–50. Oczywiście, że tego wykonania pracy zaległej nie należy rozumieć fałszywie. Nie przywróci ona zniszczonych tysięcy cmentarzysk i osad, naczyń i narzędzi. Musi ona pójść w kierunku poznania prehistorii tych ziem; musi być roztoczona właściwa opieka nad tymi zabytkami, które nie zostały jeszcze w całości zniszczone71.

I. Cel ochrony zabytków przedhistorycznych

Ochrona zabytków przedhistorycznych może mieć tylko jeden cel – wyłącznie naukowy. Wszelkie inne cele muszą być usunięte na plan dalszy lub zgoła wyeliminowane, jako nie tylko niemające nic wspólnego z nauką, lecz nawet wprost ją kompromitujące. Mam tu na myśli przede wszystkim cele polityczne.

Każdy zabytek przedhistoryczny – czy to będzie grodzisko lub cmentarzysko, czy to będzie okazała urna lub jakiś przedmiot codziennego użytku, czy fragment rozbitego naczynia, tj. skorupa, czy jakiś inny niepozorny ułamek przedmiotu pochodzącego z czasów przedhistorycznych – wszystko to są dokumenty naukowe, mówiące nam o przeszłości danej połaci kraju, o przeszłości, z której nie posiadamy żadnych lub prawie żadnych wiadomości ze źródeł pisanych, swoich czy obcych.

Jedynymi dowodami życia i działania ludzi tutaj w czasach przedhistorycznych są szczątki ich kultury. One to zastępują nam źródła pisane i wiadomości bezpośrednie i jedynie na ich podstawie możemy odtworzyć przeszłość. Mają więc one charakter dokumentów i dowodów naukowych, i mogą służyć wyłącznie do wyjaśniania i rozwiązywania zagadnień naukowych. Dlatego też i ochrona zabytków przedhist[orycznych] musi być rozpatrywana wyłącznie z punktu widzenia nauki i jej potrzeb oraz musi być zorganizowana z uwzględnieniem przede wszystkim potrzeb naukowych72.

Dopiero bezstronne zdobycze prehistorii mogą mieć i mają niekiedy pewne znaczenie polityczne. Nie może być ono jednak nigdy celem dążeń prehistorii i nie może wywierać swego piętna na kierunek badań, jak to ma miejsce, niestety, w pewnych krajach.

II. Ochrona zabytków przedhistorycznych

Pojęciem zabytek określamy taki przedmiot z czasów minionych, który ma znaczenie naukowe, kulturalne, estetyczne itp. Istnieją różne kategorie zabytków, a każda z nich stanowi zamkniętą całość, której badanie i ochrona wymagają zupełnie odrębnych i swoistych czynności i metod. Jedną taką zwartą grupę stanowią zabytki przedhistoryczne73.