Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Objawienia hiszpańskiej mistyczki i wizjonerki o męce i śmierci Chrystusa, po raz pierwszy w całości przetłumaczone na język polski.
Objawienia o Męce Pańskiej to po raz pierwszy przetłumaczone na język polski wizje hiszpańskiej mistyczki i wizjonerki Marii od Jezusa z Ágredy. Objawienia te są częścią niezwykle obszernego, obejmującego kilka grubych tomów dzieła Mistyczne Miasto Boga, do tej pory znanego polskiemu czytelnikowi jedynie z króciutkich wybranych fragmentów.
Dzieło składa się z dwóch przeplatających się ze sobą części. Jedna z nich to opis wydarzeń związanych z męką Chrystusa, tak jak widziała je mistyczka Maria z Ágredy. Mocno osadzone w przekazie biblijnym, zawierają także szczegóły dotychczas nieznane, a uzupełniające opis ewangeliczny, a także wątki obecne w apokryfach, tak bardzo popularnych w jej epoce. Drugą część każdego rozdziału stanowią Pouczenia Królowej Niebios – duchowe nauki, które Maria z Ágredy usłyszała od Maryi, wyjaśniające sens opisanych wcześniej wydarzeń. Nauki te to pełne duchowej mądrości wskazówki i rady, pomagające w nawróceniu serca i życiu godnym dziecka Bożego.
Maria od Jezusa z Ágredy (1602-1665), hiszpańska mistyczka i wizjonerka z Zakonu Sióstr Franciszkanek od Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny (koncepcjonistek). Od 25. roku życia do śmierci (z kilkuletnią przerwą) sprawowała funkcję ksieni klasztoru w Ágredzie. Odznaczała się niezwykłą mądrością i jasnością osądów. Przez ponad 22 lata była doradcą króla Hiszpanii Filipa IV. Istnieją świadectwa jej współczesnych, że posiadała dar bilokacji. Jest autorką wielu dzieł ascetycznych. Zmarła w opinii świętości, a jej zachowane ciało spoczywa w kościele przy klasztorze w Ágredzie. Osiem lat po jej śmierci papież Klemens X nadał jej tytuł Sługi Bożej. Jej proces beatyfikacyjny jest w toku.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 432
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tytuł oryginału: Mística Ciudad de Dios, milagros de su omnipotencia y abismo de la gracia. Historia divina y vida de la Vírgen Madre de Dios, Libro VI, 7-25.
© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo M 2020
© Copyright for the Polish translation by Glosolalia Bartosz Wojnarowski
Seria Bliżej Boga
Św. Weronika Giuliani, Dziennik życia wewnętrznego, 2019
Św. Bonawentura, Medytacje o życiu Chrystusa, 2019
Maria od Jezusa z Ágredy, Objawienia o Męce Pańskiej, 2020
w przygotowaniu:
Bł. Anna Katarzyna Emmerich, Cuda i nauczanie Chrystusa Pana, 2020
Redakcja: Małgorzata Sękalska, Strefa Słowa
Korekta: Katarzyna Pabian, Strefa Słowa
ISBN 978-83-8043-609-1
Wydawnictwo M
31-002 Kraków, ul. Kanonicza 11
tel. 12-431-25-50; fax 12-431-25-75
e-mail: [email protected]
www.wydawnictwom.pl
Dział handlowy: tel. 12-431-25-78; fax 12-431-25-75
e-mail: [email protected]
Księgarnia wysyłkowa: tel. 12-259-00-03; 721-521-521
e-mail: [email protected]
www.klubpdp.pl
Konwersja
Monika Lipiec
W misterium odkupienia ludzkiego zawiera się wiele tajemnic, które nie zostały jeszcze wyraźnie odsłonięte. – Aby ukazać niektóre z nich, Pan rozkazał napisać tę księgę. – Nie powinno się ich komplikować wobec katolików. – Tajemnice, które rozegrały się w Betanii po namaszczeniu przez Magdalenę. – Nowa ofiara z samego siebie, złożona Bogu przez Chrystusa na drodze męki. – Ojciec Przedwieczny objawia się w widzialnej ludzkiej postaci, wraz z Duchem Świętym. – Ojciec przyjmuje ofiarę swego Jednorodzonego. – Prosi Maryję, by poświęciła Mu się na nowo. – Ofiara, jaką wówczas uczyniła Maryja ze swojego Syna. – Ojciec wynosi Chrystusa na swój tron i stawia Go po swojej prawicy. – W wizji tej Maryja intonuje psalm: Dixit Dominus Domino meo1. –Ojciec Przedwieczny kończy psalm, ukazując Maryi i aniołom swoje tajemnice. – Wywyższenie Chrystusa ponad wszelkie stworzenia i objęcie panowania nad nieprzyjaciółmi. – Triumfy Odkupiciela. – Cnotliwość i potęga, z jaką odnosił triumfy. – Namaszczenie Chrystusa na najwyższego kapłana. – Kara Boża dla tych, którzy nie rozpoznali, nie adorowali i nie służyli Chrystusowi. – Ostateczny sąd Boży nad odkupionymi dziećmi Adama. – Wywyższenie Chrystusa w trakcie karania wrogów w dzień Jego gniewu. – Dwa aspekty, do których sprowadzają się tajemnice tego psalmu. – Na poczet owego wywyższenia Chrystusa, Ojciec Przedwieczny zarządza Jego triumfalny wjazd do Jerozolimy. – Przygotowanie tego triumfu. – Pan posługuje się przy tym oślęciem i oślicą. – Okrzykiwanie triumfu. – Wszelkie demonstracje i ogólne poruszenie ludzkie w obliczu tego zwycięstwa objawiają potęgę Boskości. – Doniosłość tego triumfu rozpościera się na znacznie więcej stworzeń niż te, które znajdowały się w Jerozolimie. – Sposób, w jaki świętowali święci patriarchowie w otchłani. – Jak triumf rozpostarł się na wszystkich ze świata, którzy mieli wiarę lub choćby słyszeli o Chrystusie. – Tego dnia na całej planecie nie umarł żaden człowiek. – Wszelkie złe duchy zostają pogrzebane w piekle i na czas triumfu nie pozostaje na ziemi ani jeden. – Sposób, w jaki świętowali aniołowie. – Wejście Chrystusa do świątyni. – Wraz z końcem triumfu Pan zawiesza natchnienia, którymi poruszał dla Niego serca. – Maryja w Betanii w bezpośredniej wizji widzi wszystkie sceny triumfu Jej Syna. – Głos Pana, który zstąpił z nieba, i jego charakter. – Jak różne są osądy Boga i ludzi w kwestii wywyższania stworzeń. – Ciemnota powoduje, że szuka się tylko czci światowej. – Wierni nie praktykują tego, co wyznają. – Świat na co dzień zmiennie rozdaje zaszczyty. – Jak dusza ma się oddalać od chwały ziemskiej. – Przesłanki, dla których Chrystus przyjął widzialną aprobatę swego triumfu. – Nie powinno się przyjmować widzialnych honorów, jeśli nie ma wyższego celu, któremu posłużą. – Jak postępowała Maryja, gdy poznawała, że Jej Syn chce się nieco oddalić. – Chrystus pozostawia w Jej ręku to, czy będzie Mu towarzyszyć w Jego triumfie, czy też pozostanie w Betanii. – Powody, dla których Maryja wybrała nieukrywanie się podczas tego triumfu. – Wyjątkowy przykład nieprzyjmowania ludzkich zaszczytów, jeśli nie służą wyższemu celowi.
Pośród dzieł Bożych – które się zwą ad extra, ponieważ Bóg uczynił je na zewnątrz siebie samego – największym jest przyjęcie przez Niego człowieczego ciała, cierpienie i śmierć dla odkupienia ludzi. Misterium tego nie może pojąć mądrość człowieka2, póki sam Sprawca go nie objawi poprzez liczne wywody i świadectwa. A i z nimi dla wielu mędrców według ciała zbyt trudnym okazało się uwierzyć w otrzymane dobro i wyzwolenie. Innym, chociaż Mu uwierzyli, nie przyszło to w świetle prawdy i w dobrych okolicznościach. Inni – katolicy – wierzą, wyznają i poznają to misterium w takim stopniu światła, jaki ma Kościół święty. I w tej jawnej wierze w tajemnice odkryte wyznajemy w domyśle te, które się w tej wierze ukrywają. Nie było konieczne objawiać je światu, ponieważ, w istocie, nie są nieodzowne. Jedne Bóg zachowuje na stosowny czas, inne na dzień ostateczny, kiedy to wszystkie serca odsłonią się w obecności sprawiedliwego Sędziego3. Zamiarem Boga, gdy rozkazał mi napisać tę księgę (jak już innym razem to wspomniałam i po wielekroć pojmowałam) było ukazać niektóre z tych utajonych misteriów bez opinii ani domniemań ludzkich. Stąd też pozostawiam liczne pisma, których treść mi oznajmiono, choć zdaję sobie sprawę, że słowa, które przekazuję, są zbyt małe, aby w pełni oddać całą Bożą chwałę i cześć. Przed tym pragnę przestrzec pobożnych katolickich wiernych: gdyby ktoś się z nimi zetknął, nie będą dla niego trudnym dodatkiem, jeśli prawdziwie wyznaje najważniejsze prawdy katolickiej wiary, na których zasadza się wszystko to, co pozostawiam na piśmie i co jeszcze napiszę w tym wywodzie, a konkretnie o męce naszego Odkupiciela.
W szabat, w który Magdalena dokonała namaszczenia w Betanii, po kolacji, nasz Boski Nauczyciel odszedł do swojej izdebki. A Najświętsza Matka, pozostawiając Judasza z jego zatwardziałością, przebywała w obecności najukochańszego Syna, towarzysząc Mu, jak zazwyczaj, w modlitwie i praktykach, które podejmował. Jego Majestat był już blisko wejścia w największą konfrontację swojej drogi, którą, jak mówi Dawid, obrał na wyżynach niebieskich4, by – pokonawszy szatana, grzech i śmierć – powrócić tam. Jako najposłuszniejszy Syn, z własnej woli idąc na mękę i krzyż i będąc już tak blisko, na nowo ofiarował się przedwiecznemu Ojcu: kładąc się twarzą do ziemi, wyznał Go i wysławił, pogrążył się w głębokiej modlitwie i dokonał wyrzeczenia, w ramach którego zaakceptował zelżywości swojej męki, brzemiona, niegodziwości i śmierć krzyżową na chwałę tegoż Pana i ku wyzwoleniu całego rodzaju ludzkiego. Jego przebłogosławiona Matka przebywała nieco z boku, w kącie owego szczęśliwego oratorium, towarzysząc swemu umiłowanemu Synowi i Panu w modlitwie, którą odmawiali oboje, Syn i Matka, roniąc łzy w głębi swych najświętszych dusz.
Wówczas to, przed północą, przedwieczny Ojciec objawił się w widzialnej postaci ludzkiej, z Duchem Świętym i niezliczoną rzeszą aniołów, które asystowały przy tej scenie. Ojciec przyjął ofiarę Chrystusa, swego Najświętszego Syna oraz to, by przez Niego stało się zadość Bożej sprawiedliwości dla przebaczenia światu. Przedwieczny Ojciec, rozmawiając z przebłogosławioną Matką, rzekł: „Maryjo, Córko i Oblubienico nasza, chcę, abyś na nowo oddała swego Syna na złożenie Go w ofierze, Ja bowiem oddaję Go na odkupienie człowieka”. Pokorna i prostoduszna Gołąbka odparła: „Oto jestem, Panie, pył i proch, niegodna tego, by Twój Jednorodzony i Odkupiciel świata należał do mnie. Korzę się jednak przed Twoją niewysłowioną łaskawością, która nadała Mu postać ludzką w moich wnętrznościach, ofiaruję Go, a z Nim siebie samą, ku Twemu Boskiemu upodobaniu. Błagam Cię, Panie, Ojcze Przedwieczny, dozwól, abym cierpiała wraz z Twoim i moim Synem”.Przedwieczny Ojciec przyjął także ofiarę Najświętszej Maryi – wejrzał na Nią, bo miła Mu była ta żertwa. I podnosząc z ziemi Syna i Matkę, rzekł: „Oto błogosławiony owoc ziemi, który pragnie Mojej woli”. Następnie Ojciec Przedwieczny podniósł Słowo Wcielone do tronu swego Majestatu, na którym siedział, i postawił Go po swojej prawicy – z tą samą władzą i pierwszeństwem, jakie sam posiadał.
Najświętsza Maryja pozostała w tym samym miejscu, lecz już przemieniona i całkiem wyniesiona w godnym podziwu zachwycie i blasku. A widząc swego Jednorodzonego siedzącego po prawicy przedwiecznego Ojca, wypowiedziała pierwsze słowa Psalmu 109, w którym Dawid tajemniczo przepowiedział to zakryte misterium: „Wyrocznia Boga dla Pana mego: Siądź po mojej prawicy”5. Do tych słów (niejako komentując je), Boska Królowa wyśpiewała tajemniczy kantyk wysławiający przedwiecznego Ojca i Słowo Wcielone. A kiedy skończyła śpiewać, Ojciec dokończył w całości psalm jako Ten, który wykonywał i dokonywał przez swój niezmienny wyrok to, co zawiera się w owych tajemnych i nieprzeniknionych wersetach – do końca psalmu włącznie. Niezwykle trudnym jest dla mnie zamknąć w moich prostych słowach wiedzę, jaką posiadam o tak doniosłej tajemnicy; powiem jednak coś, jeśli Pan mi zezwoli, bo to częściowo rozjaśnia owo nieznane misterium i cudowność Wszechmogącego – to, co Najświętszej Maryi i duchom wolnym przedwieczny Ojciec dał pojąć.
Dokończył, mówiąc6: „aż Twych wrogów położę jako podnóżek pod Twoje stopy. Ponieważ – uniżywszy się wedle Mojej odwiecznej woli7 – zasłużyłeś na wywyższenie, które Tobie daję nad wszelkim stworzeniem, rządź po wieczne czasy po Mojej prawicy w swej ludzkiej naturze, jaką przyjąłeś, bez końca. A wtedy położę Twych wrogów pod Twoje stopy i pod panowanie jako ich Boga i Odnowiciela ludzkości – aby ci właśnie, którzy nie byli Ci posłuszni ani nie przyjęli Ciebie, ujrzeli w tych stopach Twoje człowieczeństwo, wyniesione i wywyższone. Gdy zaś jeszcze się powstrzymuję (aby wypełniło się zrządzenie o odkupieniu ludzkości), pragnę, by teraz ujrzano na Moim dworze to, co później poznają złe duchy i ludzie – iż daję Ci mą prawicę w posiadanie, kiedy Ty zniżasz się do haniebnej śmierci krzyżowej. Zobaczą, że jeśli Cię wydaję na nią i na pastwę jej potworności, to jest to dla Mojej chwały i zadowolenia, w tym celu, by pełni zmieszania zostali potem położeni pod Twoje stopy.
Twoje potężne berło rozciągnę z Syjonu: Panuj wśród swych nieprzyjaciół!8. Ponieważ Ja, Bóg wszechmogący – Jestem, Który Jestem, rzeczywiście i prawdziwie – rozciągnę i dzierżyć będę laskę i berło niezwyciężonej potęgi, tak iż nie tylko po Twoim triumfie nad śmiercią i dokonaniu odkupienia ludzkiego uznają Cię za swego Odnowiciela, Przewodnika, Głowę i Pana wszystkiego, lecz, zaiste, chcę, abyś dzisiaj, zanim poniesiesz śmierć, odniósł słodkie zwycięstwo, gdy człowiek rozprawia się z Twoim upadkiem i Cię znieważa. Pragnę, abyś triumfował nad jego niegodziwością i nad śmiercią, i żeby przez potęgę Twojej cnoty był on niejako zmuszony oddać Ci dobrowolną cześć, wyznawać Cię i adorować, składać hołd i uwielbiać. A złe duchy niech zostaną pokonane i ogłuszone berłem Twej mocy. Prorocy zaś i sprawiedliwi oczekujący w otchłani niech rozpoznają z aniołami Mymi to wielkie wywyższenie, na które zasługujesz, z Mojego przyzwolenia i ku uciesze Mojej.
Przy Tobie panowanie w dniu Twej potęgi. W blaskach świętości, z łona jutrzenki jak rosę Cię zrodziłem9. W owym dniu Twojej potęgi i władzy, którą posiadasz dla triumfu nad nieprzyjaciółmi Twymi, Ja jestem w Tobie i z Tobą, jako początek, od którego pochodzisz, odwiecznie zrodzony z Mego płodnego umysłu – zanim jeszcze wzeszła jutrzenka łaski: nasze zarządzenie objawienia się stworzeniom. Jestem w blaskach, którymi będą radować się święci, gdy uszczęśliwieni zostaną naszą chwałą. Jest także z Tobą Twój początek jako człowieka, zrodzony bowiem jesteś w dniu Twojej potęgi. Bo gdy tylko przyjąłeś ludzką postać w śmiertelnym łonie Twej Matki, posiadłeś owoce zasługi będącej odtąd Twoim udziałem i czyniącej Cię godnym chwały i czci, które ukoronują Twą potęgę w owym dniu i w Moim dniu wiekuistym.
Pan przysiągł i nie pożałuje: Tyś Kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka10. Ja, który jestem Panem, Wszechwładnym, dla wypełnienia tego, co obiecuję, postanowiłem ostatecznie i nieodwołalnym wyrokiem, że Ty będziesz najwyższym kapłanem nowego Kościoła na prawie Ewangelii, według pradawnego obrządku Melchizedeka. Ty bowiem jako prawdziwy kapłan ofiarujesz chleb i wino, które stanowiły żertwę Melchizedeka11. I nie pożałuję tego rozkazu, gdyż żertwa ta będzie nieskalaną i godną ofiarą uwielbienia dla Mnie.
Pan po Twojej prawicy zetrze na proch królów w dniu swego gniewu12. Przez czyny Twojego człowieczeństwa – którego prawicą jest boskość z nią złączona i na mocy której tych czynów masz dokonać – przez jego czyny i za jego pomocą zetrę na proch Ja, Bóg z Tobą13, tyranię i władztwo, które okazali książęta i rządcy ciemności i świata, tak upadli aniołowie, jak i ludzie, uchybiając chwale, poznaniu i służeniu Tobie jako swemu Bogu, Zwierzchnikowi i Głowie. Karę tę wymierzyłem wtedy, gdy nie rozpoznał Cię Lucyfer i jego poplecznicy, a był to dla nich dzień Mojego gniewu. Wkrótce nastąpi podobny, kiedy wymierzę sprawiedliwość ludziom, którzy nie przyjęli Ciebie i Twego świętego prawa. Wszystkich ich zetrę na proch i upokorzę Mym sprawiedliwym oburzeniem.
Będzie sądził narody, wzniesie stosy trupów, zetrze głowy jak ziemia szeroka14. Usprawiedliwione jest Twoje oskarżenie przeciwko synom zrodzonym z Adama, którzy nie skorzystali z miłosierdzia, jakie dla nich wylewasz, zbawiając ich łaskawie od grzechu i śmierci wiecznej. Ten sam Pan, którym jestem Ja, słusznie i sprawiedliwie osądzi wszystkie narody. A wyciągając sprawiedliwych i wybranych spomiędzy grzeszników i potępionych, wypełni pustkę po zgliszczach pozostawionych przez upadłych aniołów, którzy nie utrzymali Jego łaski i opieki. Tym samym jak ziemia szeroka zetrze głowy pysznych, licznych zresztą, za ich zdeprawowane i zaciekłe zapędy.
Po drodze będzie pił ze strumienia, dlatego głowę podniesie15. Podźwignie ją sam Pan i Bóg pomsty; ażeby sądzić ziemię i podniesie się, aby dać odpłatę pysznym. I jakby po napiciu się ze strumienia swego gniewu, upoi swoje strzały krwią swoich nieprzyjaciół16. A mieczem swego skarania rozproszy ich na drodze, którą mieli zdążać, by osiągnąć szczęście dla siebie. Tak podniesie Twą głowę i wsławi ją ponad Twoimi wrogami, nieposłusznymi prawu Twemu, niewiernymi Twojej prawdzie i nauce. Będzie to usprawiedliwione, gdyż pić będziesz z rzeki obelg i zelżywości aż do śmierci na krzyżu, gdy już dokonasz odkupienia”.
Te pouczenia i wiele innych, wzniosłych i zakrytych, odebrała Najświętsza Maryja na temat tajemniczych słów owego psalmu, który wyrecytował przedwieczny Ojciec. Mimo iż niektóre brzmią, jakby były w trzeciej osobie, miał On na myśli siebie i Słowo Wcielone. Wszystkie te tajemnice sprowadzają się przede wszystkim do dwóch aspektów. Po pierwsze, zawierają groźby przeciwko grzesznikom, niewiernym i złym chrześcijanom, ponieważ albo nie przyjmują oni Odkupiciela świata, albo nie zachowują Jego boskiego prawa. Po drugie, obejmują obietnice, jakie Przedwieczny Ojciec złożył swojemu uczłowieczonemu Synowi – o wsławieniu Jego świętego imienia wbrew nieprzyjaciołom, ponad nich. I jako zadatek i na znak tego powszechnego wywyższenia Chrystusa po Jego wniebowstąpieniu, i jeszcze bardziej na sądzie ostatecznym, rozkazał Ojciec, by podczas wjazdu do Jerozolimy przyjął On ten poklask i chwałę, którą Mu odda tłum nazajutrz po objawieniu się tej tajemniczej wizji. Gdy ta dobiegła końca, zniknął Ojciec i Duch Święty, i aniołowie, którzy w podziwie asystowali temu tajemnemu misterium. Chrystus, Odkupiciel nasz, i Jego przebłogosławiona Matka kontynuowali boskie dialogi do końca tej szczęśliwej nocy.
Gdy nadszedł dzień nazywany dziś Niedzielą Palmową, Jego Majestat wybrał się ze swoimi uczniami do Jerozolimy w towarzystwie licznych aniołów, które wychwalały Go, widząc, że tak jest ukochany przez ludzi i zatroskany o ich wiekuiste zbawienie. A uszedłszy mniej więcej dwie ligi17, docierając do Betfage, posłał dwóch uczniów do domu człowieka możnego, który znajdował się opodal. Wedle Jego woli przyprowadzili Mu dwa osły18, z których jednego nikt nie używał ani nie ujeżdżał. Nasz Zbawiciel wyruszył do Jerozolimy, a uczniowie swoimi ubraniami i okryciami przyozdobili oślę i oślicę – obydwoma bowiem posłużył się Pan w tym triumfie, zgodnie z proroctwami Izajasza19 i Zachariasza20, które wiele wieków wcześniej pozostawili spisane, aby kapłani i uczeni w Prawie nie okazali się ignorantami. Wszyscy czterej ewangeliści także odnotowali to cudowne zwycięstwo Chrystusa21 i opowiedzieli to, co było widzialne i jawne dla oczu obserwatorów. Na drodze doszło do tego, że uczniowie – a z nimi cały lud, maluczcy i wielcy – obwołali Odkupiciela prawdziwym Mesjaszem, Synem Dawida, Zbawicielem świata i niekłamanym Królem. Jedni mówili: „Pokój w niebie i chwała na wysokościach, błogosławiony niech będzie ten, który przybywa jako Król w imię Pańskie”. Inni wołali: „Hosanna Filio David: Zbaw nas, Synu Dawida, błogosławione niech będzie królestwo, które już przyszło od ojca naszego, Dawida”. Wszyscy ścinali gałązki palmowe i inne na znak triumfu i radości, a płaszcze rzucali na drogę, którą przechodził nowy władca pól bitewnych – Chrystus, nasz Pan.
Wszystkie te wydarzenia oraz demonstracje czci i uwielbienia, których dokonywali ludzie wobec wcielonego Słowa Bożego, okazywały moc Jego boskości – a bardziej jeszcze ze względu na okoliczności, w jakich miały miejsce: kiedy kapłani i faryzeusze wyglądali Go i szukali okazji, by w tym samym mieście pozbawić Go życia. Albowiem gdyby nie byli wewnętrznie poruszeni Jego świętością stojącą za dokonywanymi przez Niego cudami, nie byłoby możliwe, żeby tłum – w tym wielu pogan i zdeklarowanych wrogów – tak zgodnie obwoływał Go prawdziwym Królem, Zbawicielem i Mesjaszem. I poddali się Człowiekowi ubogiemu, pokornemu i prześladowanemu, który nie przybył w ciężkim orężu ani w sile ludzkiej; nie defilował na rydwanach ni wyniosłych koniach pełnych kosztowności. Z pozoru brakowało Mu wszystkiego – dosiadł przecież pokornego osiołka, bezwartościowego dla przepychu i próżności ludzkiej – wszystkiego prócz oblicza, było bowiem poważne, stateczne i pełne majestatu, stosownie do ukrywanej godności; cała reszta jednak przeciwnie, daleka była od tego, czemu świat przyklaskuje i święci. I w taki sposób przejawiała się boska świętość, przenikająca swą mocą i zamysłem ludzkie serca, tak by uniżyły się przed swym Stworzycielem i Odnowicielem.
Oprócz powszechnego poruszenia, które dało się odczuć w Jerozolimie za sprawą boskiego światła posłanego przez Pana do wszystkich serc, by rozpoznali naszego Zbawiciela, triumf ten dał się odczuć wszelkiemu stworzeniu, a przynajmniej tym bardziej zdolnym do rozumowania – po to, żeby wypełniło się to, co przedwieczny Ojciec obiecał swemu Jednorodzonemu, jak już to zostało wcześniej wspomniane. Bowiem przy wkroczeniu Chrystusa, naszego Zbawiciela, do Jerozolimy, posłany został święty Michał Archanioł, by powiadomić o tym misterium sprawiedliwych patriarchów i proroków w otchłani. Wszyscy doznali przy tym osobnej wizji wjazdu Pana i towarzyszących temu wydarzeń. W grocie swego pobytu uznali, wyznali i uwielbili Chrystusa, naszego Mistrza i Pana, jako prawdziwego Boga i Odkupiciela świata, odśpiewując Mu zaraz nowe pieśni chwały i czci za godne podziwu zwycięstwo odniesione nad śmiercią, grzechem i piekłem. Rozciągnęła się ponadto moc Boża w poruszaniu serc wielu innych żyjących na całym świecie. Ci bowiem, którzy mieli wiarę lub choćby słyszeli o Chrystusie, naszym Panu – nie tylko w Palestynie i na jej kresach, lecz w Egipcie i innych królestwach – byli ożywieni i poruszeni do tego, by w owej godzinie adorować w duchu swojego i zarazem naszego Odkupiciela. Tak też uczynili – ze szczególnym zachwytem w swoich sercach. To spowodowało pojawienie się i działanie boskiego światła, które właśnie w tym celu otrzymali, choć nie rozpoznali dokładnej przyczyny ani celu tego poruszenia. Nie było to bezowocne dla ich dusz – w efekcie postąpili daleko w wierze i czynieniu dobra. Ażeby to zwycięstwo nad śmiercią, które nasz Zbawiciel wówczas odniósł, było bardziej chwalebne, Najwyższy rozkazał, by tego dnia nie było siły przeciwko życiu któregoś ze śmiertelnych, i w ten sposób przez cały dzień nikt na świecie nie dokonał żywota. Umarłoby wielu, gdyby temu nie przeszkodziła moc Boża – we wszystkim triumf miał być godny podziwu.
Następstwem tego zwycięstwa nad śmiercią było pokonanie piekła – bardziej chwalebne, choć mniej widzialne. Bowiem w momencie, w którym ludzie zaczęli wzywać i ogłaszać Chrystusa, naszego Mistrza, Zbawicielem i Królem, który przychodzi w imię Pańskie, złe duchy uczuły przeciwko sobie moc Jego ramienia. Wyrzuciło ono z ich siedlisk je wszystkie, przebywające wtenczas na świecie, i cisnęło nimi w najgłębsze pokłady piekła. A na ten krótki czas, w którym Chrystus kontynuował swój marsz, żaden demon nie pozostał na ziemi – wszystkie spadły w czeluści z wielką wściekłością i zgrozą. Odtąd podejrzewali z większą pewnością aniżeli ta, którą mieli dotychczas, że Mesjasz jest na świecie. Omówili potem między sobą tę obawę, jak opiszę w następnym rozdziale. Zbawiciel świata kontynuował swój triumf aż do wjazdu do Jerozolimy, a święci aniołowie, którzy Go obserwowali i towarzyszyli Mu, w słodkiej harmonii śpiewali nowe hymny pochwały i boskości. On, wkroczywszy do miasta w zachwycie wszystkich jego mieszkańców, zszedł z osiołka i skierował swe zgrabne i dostojne kroki do świątyni, gdzie wśród powszechnego zdumienia wydarzyły się te osobliwości, których sprawstwo przypisują Mu ewangeliści22. Powywracał stoły handlujących w świątyni, zazdrosny o cześć dla domu swojego Ojca. Wyrzucił tych, którzy robili z niego dom kupiecki, jaskinię zbójców. Jednak gdy tylko zwieńczył triumf, prawica Pańska wstrzymała poruszenie, które dawała sercom mieszkańców Jerozolimy. Choć sprawiedliwi stali się lepsi, a liczni – usprawiedliwionymi, to inni powrócili do stanu swoich przywar, złych nawyków i niedoskonałych praktyk, nie skorzystali bowiem ze światła ani inspiracji, które im podarowało zrządzenie Boże. I chociaż tylu ogłaszało i rozpoznawało Króla Jerozolimy w Chrystusie, naszym Panu, to nie było nikogo, kto by Go przyjął i ugościł w domu23.
Jego Majestat przebywał w świątyni, nauczając i przepowiadając do późna. A na potwierdzenie uwielbienia i kultu, jakim ma się obdarzać to święte miejsce – ten dom modlitwy, nie zezwolił, by mu przyniesiono kubek wody do picia. Bez przyjmowania tego ani żadnego innego napoju powrócił tamtego wieczora do Betanii24, z której przybył, a ponownie do Jerozolimy przyszedł po kilku dniach, na swą mękę. Matka Boża, Najświętsza Maryja Panna, przebywała tego dnia w Betanii sama i w odosobnieniu, żeby stamtąd oglądać w osobnej wizji to wszystko, co wydarzyło się podczas godnego podziwu triumfu Jej Syna i Nauczyciela. Widziała, co czyniły wolne duchy w niebie, ludzie na ziemi i co stało się demonom w piekle. Widziała, że Ojciec Przedwieczny we wszystkich tych cudach wypełniał i dotrzymywał obietnic wcześniej złożonych swemu wcielonemu Jednorodzonemu, dając Mu we władanie królestwo i zwierzchność nad wszystkimi Jego wrogami. Ujrzała także, ile zrobił nasz Zbawiciel w tamtym momencie i potem w świątyni. Zrozumiała ów głos Ojca, który zstępując z nieba w obecności naocznych świadków, w odpowiedzi Chrystusowi, naszemu Panu, powiedział25: „Już wsławiłem i jeszcze wsławię”. Dał tym do zrozumienia, że poza chwałą i zwycięstwem, którymi Ojciec obdarzył Słowo Wcielone owego dnia i w inne, o których wspomniano, wsławi i uwielbi Je w przyszłości – po Jego śmierci, jako że wszystko to zawierają w sobie słowa przedwiecznego Ojca. Tak też pojęła i przeniknęła to Jego Najświętsza Matka w godnym podziwu zachwycie swego najczystszego ducha.
Córko moja, zapisałaś nieco i bardziej poznałaś ukryte misteria triumfu mego Najświętszego Syna w dniu, w którym wjeżdżał do Jerozolimy, jak i to, co ten wjazd poprzedzało. Dużo większe jest jednak to, co poznasz o samym Panu, jako że w życiu śmiertelnym nie możecie Go przeniknąć, ziemscy pielgrzymi. Z tym wszystkim, co wam ukazano, macie już wystarczająco nauki i pouczeń, aby poznać, jak wzniosłe są wyroki Pana i jak odmienne są myśli człowiecze26. Najwyższy spogląda na serce stworzenia27 i na wnętrze, w którym jest piękność córy królewskiej28, ludzie zaś na to, co pozorne i zmysłowe. Dlatego w oczach Jego mądrości sprawiedliwi i wybrani są cenieni i wywyższani, kiedy się poniżają i upokarzają; pyszni z kolei są upokarzani i wzgardzani, kiedy się wywyższają. Nauka ta, córko moja, jest rozumiana przez nielicznych i dlatego synowie ciemności nie znają pragnienia ani poszukiwania innej chwały i wywyższenia niż te, które im daje świat. A chociaż synowie Kościoła świętego wyznają i rozpoznają, że to próżność i marność, i że nie przetrwa dłużej niż kwiecie i siano – mimo to nie stosują się do tej prawdy. A ponieważ ich rozsądek nie daje im uczciwego świadectwa o cnotach ani światła łaski, ubiegają się o ludzką reputację, o honor i chwałę, którą mogą im oddać ludzie, na przekór temu, że to wszystko jest fałszem, obłudą i przepełnione kłamstwem. Bowiem tylko Bóg nieobłudnie honoruje i wywyższa tego, kto na to zasługuje. Świat dniem i nocą zmienia kaprysy i przyklaskuje najmniej zasłużonemu, poszukując i zabiegając o najambitniejszych i najmądrzejszych.
Oddal się, córko moja, od tego zakłamania, nie rozmiłowuj się w upodobaniu i względach ludzkich ani nie przyjmuj ich pochlebstw i podarków. Dawaj każdej rzeczy imię i wartość, na jakie zasługuje; w tym właśnie okrutnie błądzą synowie czasów współczesnych. Żaden ze śmiertelnych nie mógł zasłużyć na cześć i pochwałę stworzeń tak jak mój Najświętszy Syn. I pomimo tego porzucił i zlekceważył to, co Mu oddano przy wjeździe do Jerozolimy. Było to bowiem tylko po to, by zamanifestować Jego Boską władzę i w tym celu, by bardziej haniebna była Jego męka, i z tego powodu, by pouczyć tym ludzi, że widzialnych honorów świata nikt nie powinien przyjmować dla nich samych – jeśli nie można ich sprowadzić do większej chwały i wsławienia Najwyższego. Wszak bez tego próżne są i nieużyteczne, bez owocu i korzyści. To nie w nich przecież jest prawdziwa szczęśliwość stworzeń stworzonych do wiekuistego szczęścia. A ponieważ widzę, że spragniona jesteś poznać przyczynę, dla której nie byłam obecna z mym Najświętszym Synem w tym triumfie, chcę odpowiedzieć na twoje pragnienie, przypominając ci o wizjach, o których wielokrotnie pisałaś w tej księdze, a które miewałam na temat duchowych dzieł mego umiłowanego Syna – w przeczystym zwierciadle Jego wnętrza. Dzięki tej wizji poznawałam Jego zamysł co do tego, kiedy i w jakim celu pragnął oddalić się ode mnie. Następnie, upadłszy do Jego stóp, błagałam, by oznajmił mi swoją wolę i upodobanie względem tego, co powinnam robić. A Jego Majestat niekiedy nakazywał mi to, oświadczał konkretnie, wyraźnym poleceniem. Innym razem zaś zostawiał to i przekazywał mojemu wyborowi, abym zrobiła użytek z boskiego światła i roztropności, którą mnie obdarzył. Tak zrobił w przypadku wjazdu do Jerozolimy, triumfu nad swoimi nieprzyjaciółmi: pozostawił w mojej gestii towarzyszenie Mu lub dalszy pobyt w Betanii. Poprosiłam Go o pozwolenie na bycie nieobecną przy tym tajemniczym dziele i błagałam, aby zabrał mnie potem ze sobą, kiedy powróci na cierpienie i śmierć. Za słuszniejsze i milsze Jego oczom uznałam bowiem ofiarowanie się, by cierpieć pohańbienia i bóle Jego męki – słuszniejsze niż uczestniczenie w widzialnej chwale, którą Mu oddawali ludzie. Dotykała ona mnie, jako Jego Matki, bo byłam obecna i znałam tych, którzy Mu błogosławili i wysławiali Go. Poklask ten wszelako (tak nieatrakcyjny dla mnie), był – jak wiedziałam – zrządzeniem Pana dla zademonstrowania Jego boskości i nieskończonej władzy, w której ja nie miałam udziału. Nawet przez cześć oddawaną mi wtedy nie powiększyła się ta, która należała się jedynemu Zbawicielowi rodzaju ludzkiego. Aby w samotności cieszyć się tym misterium i wychwalać Go gorliwie w Jego cudach, miałam w swoim odosobnieniu poznanie i przejrzenie wszystkiego, o czym napisałaś. Oto dla ciebie nauka i pouczenie przez naśladowanie mnie: podążaj za mymi pokornymi krokami, wycofaj swoje uczucia ze wszystkiego, co ziemskie, wywyższaj Go z gorliwością, a umkniesz zaszczytom ludzkim i wzgardzisz nimi, poznawszy dzięki światłu Bożemu, że są marnością nad marnościami – utrapieniem dla ducha29.
Upokorzenie złych duchów w piekle, zepchniętych do niego w obliczu triumfu Chrystusa. – Lucyfer zarządza spisek z udziałem ich wszystkich. – Propozycja, jaką im złożył, wspomniawszy swoje podejrzenia, jakoby Jezus był Słowem wcielonym. – Przesłanki, dla których wyznaczył Mu śmierć, uważając Go za Mesjasza. – Oświadcza im, co przygotował wraz Judaszem i faryzeuszami, aby uskutecznić śmierć Mesjasza. – Wątpliwość, jaką miał odnośnie szkód dla swego tyrańskiego imperium, które mogą być następstwem śmierci Chrystusa. – Ogrom lęku, jaki wywoływało to w demonach, usiłujących następnie odwołać decyzję i wstrzymać śmierć Chrystusa. – Postanowienie o podjęciu próby schwytania Go. – Środki zastosowane, by Go powstrzymać. – Środki podjęte wobec Judasza, aby go odwieść od zdrady. – Demon objawia mu się w sposób widzialny, przekonując go i oferując pieniądze w zamian za nieodstąpienie od swego Mistrza. – Przyczyna, dla której Judasz, mimo perswazji złego ducha, nie wycofał się z obrzydliwości, w którą ten go wepchnął. – Rzadki przykład dla nauczki śmiertelników. – Środki, jakie na próżno podejmowały demony, aby zawrócić faryzeuszy. – To, co uczynili z Piłatem i jego żoną. – Przechodzą do okrucieństwa udręk i niepokojów śmierci, zwątpiwszy w możliwość powstrzymania Go. – Kolejne zebranie faryzeuszy knujących morderstwo Chrystusa. – Judasz na zebraniu wieńczy zdradę swojego Nauczyciela. – Pytania, jakie zadawał Judasz, aby przygotować się do wydania swego Mistrza. – Maryja dzięki aniołom wie o układzie, w jaki wszedł Judasz. – Odpowiedź, jaką dała zdrajcy. – Łzy Maryi z powodu zdrady Judasza. – Powód, dla którego ukrywała przed demonem tak wiele spraw dotyczących tajemnic Chrystusa. – I dziś zdarza się w przypadku wybranych dusz, że Bóg ukrywa przed demonem niektóre czyny, znane mu w normalnych warunkach. – Przywilej ten byłby bardziej powszechny, gdyby go dusze nie udaremniały. – Jak bezlitośnie posługuje się demon tymi, którzy oddają mu się przez uporczywość w grzechach. – Okazuje się, jak niewybaczalny błąd popełniają ci, którzy się mu oddają. – Niebezpieczeństwo pozostawania w grzechu, przez wzgląd na niezdolność natury ludzkiej do wyjścia z niego i niepopadnięcia w inne. – Płonne nadzieje grzeszników. – Zamiast prosić Boga o łaskę, oburzają Go. – Chcą, aby Bóg otaczał ich łaską, podczas gdy oni namiętnie grzeszą. – Jaką bojaźń powinno się odczuwać przed ryzykiem upadku. – Doskonały przykład czynienia dobra nieprzyjaciołom w tym, jak Matka Boża postępowała z Judaszem. – Specjalna kara za grzechy nienawiści bliźniego i zemsty. – Nagroda dla pozostających łagodnymi wobec tych, którzy ich znieważają oraz dla zapominających krzywdy.
Wszystkie misteria, które zawierają się w triumfie naszego Zbawiciela, były doniosłe i pełne uroku, jak już wspomniano. Na nie mniejszy podziw zasługuje jednak w swej istocie nieujawniony sekret tego, jak piekło odczuło spętanie przez moc Bożą, kiedy ta cisnęła weń demony podczas wjazdu Jego Majestatu do Jerozolimy. Pozostały tam od feralnej dla nich niedzieli do wtorku – całe dwa dni w upokorzeniu, które im zgotowała prawica Najwyższego. Wszystkim potępionym ukazywali się jako skrajnie uciemiężeni, w ślepej furii, wyjąc przeraźliwie. Całe to niespokojne państewko doznało nowego, niespodziewanego wstrząsu ponad to, do czego się przyzwyczaiło. Książę tamtejszych ciemności, Lucyfer, zaślepiony jak nikt inny, zebrał wokół siebie wszystkie złe duchy piekła i, zająwszy zaszczytne miejsce, przemówił do nich jako przełożony:
„Niemożliwe jest, by ten Człowiek, który tak nas prześladuje, niweczy naszą moc i wyczerpuje moje siły, nie był kimś więcej niż prorokiem. Bowiem Mojżesz, Eliasz, Elizeusz i inni pradawni nieprzyjaciele nasi nigdy nie zwyciężyli nas tak srodze, choć miewali swoje cuda. Nie ukryło się też przede mną tyle ich czynów, jak u Tego, zwłaszcza wewnętrznych, których udało mi się poznać bardzo niewiele. A Ten, co jest tylko człowiekiem, jakże mógł tego dokonać i objawić tak absolutną władzę nad wszelkim stworzeniem, jak się to powszechnie głosi? I nieporuszony, niewywyższający się, doznaje czci i chwały, którą za te czyny oddają Mu ludzie. A w owym triumfie, którego dokonał przy wjeździe do Jerozolimy, na nowo okazał władztwo przeciwko nam i światu. Odnajduję więc w swoim wnętrzu siły na to, czego pożądam, to jest zgładzenia Go i wymazania Jego imienia z ziemi żyjących30. W obecnym zaś przypadku nie tylko Jego wierni świętowali i okrzyknęli Go błogosławionym, ale to samo uczyniło wielu z tych, których mam we władaniu. Nazwali go nawet Mesjaszem i obiecanym przez Prawo! I wszystkim pozwolił się wielbić i adorować. Wiele to dla pojedynczego, zwykłego człowieka; a jeśli nawet niedużo, to przy nikim w takim stopniu nie była moc Boga. Z Nim wyświadcza On, i będzie nam dalej wyświadczał, ogromne szkody. Bo po tym, jak zostaliśmy strąceni z nieba, nigdy nie zmiażdżono nas tak dotkliwie ani nie postawiono wobec takiej cnoty, jaką miał ten Człowiek, przyszedłszy na świat. A jeśliby On był Słowem Wcielonym – jak przypuszczamy – to sprawa wymaga poważnego potraktowania. Bo jeśli pozwolimy Mu żyć, to swoim przykładem i nauką pociągnie za sobą wszystkich ludzi. Przez nienawiść, jaką do Niego żywię, niejeden raz usiłowałem odebrać Mu życie, lecz nie zdołałem. W Jego ojczyźnie bowiem, gdy starałem się, by zrzucili Go z góry, On ze swoją mocą ośmieszył tych, którzy zamierzali Go zgładzić31. Innym razem szykowałem ukamienowanie Go w Jerozolimie, a On zniknął z oczu faryzeuszów.
Teraz lepiej mam sprawy urządzone – z Jego uczniem i naszym przyjacielem Judaszem, gdyż zasiałem mu w sercu sugestię, aby za pieniądze wydał swojego Nauczyciela faryzeuszom. Tych zaś mam także zawczasu nakierowanych – wściekłą zazdrością, dzięki której bez wątpienia zapewnią Mu śmierć okrutną, jakiej pragnę. Jedynie wyglądają dogodnej okazji, a tę im właśnie gotuję, z całym mym zapałem i sprytem. Judasz bowiem, uczeni w Piśmie i faryzeusze, uczynią wszystko, cokolwiek im podsunę! Mimo to jednak odnajduję tu niemałe ograniczenie, które wymaga wielkiej uwagi… Ponieważ jeśli to ten człowiek jest Mesjaszem wyczekiwanym przez swój lud, to ofiaruje swoje życie i uciski na zbawienie ludzkości, wynagradzając i czyniąc zadość za wszystkich i dla wszystkich po wieczne czasy. Otworzy niebo i wzniosą się do niego śmiertelnicy, by cieszyć się nagrodą, której Bóg nas pozbawił. I będzie to nowy, ciężki wstrząs, jeżeli go nie udaremnimy. To zaś nie tylko pozostawi Go na tym świecie, cierpiącego i zbierającego zasługi, jako nowy przykład cierpliwości dla całej reszty (jest bowiem wyjątkowo cichy i pokornego serca, i nigdy nie widzieliśmy Go zniecierpliwionego ani w niepokoju), lecz również świat przysposobi się do tego, co najohydniejsze jest w mych oczach, bo te cnoty ciężko kalają mnie i wszystkich słuchających mego głosu i myśli. Z tych to przyczyn wypada dla naszych zamysłów uradzić, co powinniśmy zrobić dla prześladowania tego Chrystusa, człowieka nowego, i niech wszyscy mi wyłożą, jak tę sprawę widzą”.
Na temat tej propozycji Lucyfera książęta ciemności odbyli długie debaty, unosząc się na naszego Zbawiciela nieprawdopodobnym gniewem i zawodząc nad oszustwem, któremu wedle ich osądu zostali poddani, kiedy przebiegle i nikczemnie dążyli do Jego śmierci. Z tym samym, lecz dwukrotnie silniejszym uczuciem, usiłowali odtąd wycofać to, czego dokonali i sprawić, by nie zginął, ponieważ byli już przekonani co do podejrzenia, iż jest Mesjaszem, choć nie zdołali poznać Go do końca. Przestrach ten był dla Lucyfera tak skandaliczny i wstrząsający, że zatwierdziwszy nowy dekret o powstrzymaniu śmierci Zbawiciela, zamknął spiskowe posiedzenie i orzekł: „Wierzcie mi, przyjaciele, że jeśli ten Człowiek jest także prawdziwym Bogiem, to swym cierpieniem i śmiercią zbawi wszystkich ludzi, a nasze imperium ulegnie zniszczeniu. Śmiertelnicy zostaną wyniesieni do nowych błogosławieństw i zwierzchności nad nami. Srodze błądzimy, usiłując Go zgładzić. Zabierzmy się przeto za naprawienie naszej własnej szkody”.
Po tym uzgodnieniu Lucyfer i wszystkie jego sługusy wyszli na ziemię, do Jerozolimy. Stamtąd przedsięwzięli pewne środki w stosunku do Piłata i jego żony (jak wiadomo od ewangelistów32), ażeby zażegnać śmierć Pana; i także inne, niewspomniane w tekście ewangelicznym, lecz autentyczne. Bowiem na samym początku zabrali się za Judasza i nowymi podszeptami usiłowali odwieść go od zdrady swego Boskiego Mistrza, już postanowionej. A ponieważ nie chciał on odwołać swych działań i zaniechać ich, ukazał mu się demon w widzialnej formie cielesnej i przemówił do niego, starając się racjonalnie nakłonić go do odstąpienia od uśmiercenia Chrystusa poprzez faryzeuszy. I demon, poznawszy bezgraniczną zachłanność chciwego apostoła, zaoferował mu sporo pieniędzy, aby nie wydawał Mesjasza Jego nieprzyjaciołom. We wszystko to Lucyfer włożył więcej trudu aniżeli wtedy, gdy go podkusił do grzechu zdrady jego najłagodniejszego Boskiego Mistrza.
Ale jak wielki jest ból mizeroty człowieka, że Judasz, uniżywszy się przed demonem, aby służyć jego nikczemności, nie był w możności tego odwrócić! Po stronie wroga nie stała bowiem moc Bożej łaski, a bez niej próżne są wszelkie perswazje i nadzwyczajne środki, aby zostawić grzech i podążać za prawdziwym dobrem. Nie było niemożliwym dla Boga sprowadzić serce tego podstępnego apostoła do cnoty; jako właściwy środek do tego celu nie prowadziła jednak perswazja złego ducha, która pozbawiła Judasza łaski. A nie dawał mu Pan innego wsparcia, ponieważ jego sprawa została już rozstrzygnięta przez niewysłowioną sprawiedliwość. Judasz bowiem doszedł do wielkiej zatwardziałości: uczęszczając do szkoły Boskiego Mistrza, odpierał po tylekroć Jego naukę, natchnienia i doniosłe przywileje oraz z okropną zuchwałością gardził radami Zbawiciela i Jego Najświętszej Matki, najsłodszej Pani – gardził żywym przykładem ich życia i rozmów, jak i wszystkich pozostałych apostołów. Przeciwko temu ów bezbożny uczeń uporczywie przeciwdziałał bardziej niż demon, bardziej niż wolny człowiek zmierza ku dobremu. A postąpiwszy tak daleko na ścieżce nieprawości, doszedł do stanu, w którym nienawiść, obrócona w kierunku swego Zbawiciela i Matki Miłosierdzia, uczyniła go niezdatnym do znalezienia światła i niegodnym, by je poznać; jakby niewrażliwym na tę samą rację rozumu i na prawo naturalne, które mogłoby go odwieść od znieważenia Niewinnego. Z Jego to rąk otrzymał wcześniej tak szczodre przywileje. Nauczka to i rzadki przykład ułomności i głupoty ludzkiej, z nią bowiem można w podobnym niebezpieczeństwie upaść i zginąć – przez brak bojaźni – i doprowadzić się do opłakanego stanu nieszczęśliwości i nędzy.
Złe duchy, zwątpiwszy w skorygowanie Judasza, porzuciły go i przystąpiły do faryzeuszy, próbując osiągnąć to samo za pomocą licznych sugestii i myśli – tak, aby zarzucili prześladowanie Chrystusa, naszego Dobra, Nauczyciela naszego. Stało się jednak to samo, co z Judaszem, i z tych samych przyczyn: demony nie były w stanie doprowadzić ich do odwrócenia zamiarów i porzucenia potworności, którą mieli uknutą. Wszelako, z ludzkich powodów, niektórzy z uczonych w Piśmie zaczęli się zastanawiać, czy na dobre wyjdzie im to, co postanowili. Ponieważ jednak nie towarzyszyła im łaska, wkrótce na powrót zwyciężyła ich nienawiść i zazdrość, którą odczuwali Pana. Stąd wzięły się środki, które Lucyfer podjął przeciwko żonie Piłata i jemu samemu; jej podszepnęli (jak stwierdza Ewangelia), aby z kobiecym współczuciem odciągnęła męża od mieszania się w piętnowanie tego Sprawiedliwego33. Za pomocą tej perswazji – jak i innych, przedstawionych samemu Piłatowi – złe duchy zmusiły go do wszystkich tych refleksji, które poczynił, aby zaniechać wyroku śmierci na niewinnym Panu (opiszę później to, czego było trzeba). Ponieważ żaden z tych środków nie przyniósł skutku Lucyferowi i jego sługusom, to rozpoznawszy zwątpienie, zmienili taktykę i na nowo zapłonęli wściekłością wobec Zbawiciela. Przystąpili do faryzeuszy, katów i sług, ażeby – skoro nie mogli zapobiec Jego śmierci – uczynili ją nader gwałtowną i nękali Go z bezbożnym okrucieństwem, co też tamci czynili, drażniąc Jego niezwyciężoną cierpliwość. To sprawił sam Pan – dla najwznioślejszych celów odkupienia ludzkiego; przeszkodził wszelako temu, by oprawcy dopuścili się niektórych nieprzyzwoitych okropności, podpowiedzianych przez demony przeciwko czcigodnej osobie i człowieczeństwu Zbawiciela, o czym wspomnę później.
W pierwszą środę po wejściu do Jerozolimy34 (był to dzień, w którym Chrystus, nasz Pan, pozostał w Betanii i nie powrócił do świątyni), zebrali się znowu uczeni w Piśmie i faryzeusze35 w domu arcykapłana Kajfasza, aby podstępnie doprowadzić do śmierci Odkupiciela świata36. Zirytowały ich bowiem, budząc niemałą zazdrość, wiwaty, jakie przy wjeździe do Jerozolimy zgotowali dla Jego Majestatu wszyscy mieszkańcy miasta. Nałożyło się to z cudem wskrzeszenia Łazarza i z innymi cudami dokonanymi w owe dni w świątyni przez Chrystusa, naszego Pana. W rezultacie uzgodnili odebrać Mu życie, łagodząc to bezbożne okrucieństwo pretekstem dobra publicznego, jak wyraził się Kajfasz37, prorokując odwrotnie do swoich zamiarów. Demon, widząc, że już rozstrzygnęli, podsunął niektórym w wyobraźni myśl, aby nie wykonywać tego postanowienia podczas święta Paschy i tym samym nie podburzać ludu, który Chrystusa, naszego Pana, czcił jako Mesjasza lub przynajmniej wielkiego proroka. To uczynił Lucyfer, aby zobaczyć, czy opóźniając śmierć Pana, mógłby jej jeszcze zapobiec. Ponieważ jednak Judasz zaprzedany był już na dobre swej własnej chciwości i nikczemności, a pozbawiony łaski koniecznej do odwrócenia biegu zdarzeń, przybył na zebranie arcykapłanów mocno oszołomiony i niespokojny, pomówił z nimi o wydaniu Mistrza i dobił zdradzieckiego targu na kwotę trzydziestu srebrników38, zadowalając się tym, by to w niej zamknęły się wszystkie skarby nieba i ziemi. I arcykapłani, żeby nie stracić okazji, przeszli obojętnie wobec niedogodności święta Paschy. Tak właśnie to zaplanowała nieskończona Mądrość, której opatrzność czuwała nad tym.
W tym samym czasie zdarzyło się to, o czym wspomina św. Mateusz – wyrzekł Odkupiciel do swoich uczniów39: „Wiecie, że za dwa dni jest Pascha, i Syn Człowieczy będzie wydany na ukrzyżowanie”. Judasz nie był obecny przy tych słowach – w szale zdrady powrócił do apostołów później. Jako wywrotowiec i odstępca, podpytywał i przesłuchiwał swych towarzyszy i samego Pana oraz Jego przebłogosławioną Matkę co do miejsca, do którego udadzą się z Betanii oraz co zamierza czynić Nauczyciel w najbliższe dni. O wszystko to ów przewrotny uczeń podstępnie pytał i dociekał, aby lepiej przygotować wydanie swego Mistrza, już uzgodnione z najprzedniejszymi z faryzeuszy. Za pomocą tych pozorów i zatajeń Judasz, jako obłudnik, usiłował złagodzić swoją perfidię. Wszak nie tylko Zbawiciel, lecz także Jego najroztropniejsza Matka, znali jego dwulicowość i zdeprawowaną wolę. Później bowiem święci aniołowie dali Jej poznać ugodę, którą zawarł z arcykapłanami, aby wydać Mistrza za trzydzieści srebrników. I tamtego dnia zdrajca przybliżył się do wielkiej Pani, aby zapytać, gdzie zamierza się udać Jej Najświętszy Syn na Paschę. A Ona z nieprawdopodobną cichością odparła: „Któż będzie mógł pojąć, Judaszu, zrządzenia i tajemnice Najwyższego?”.Od tamtej pory przestała go przestrzegać i napominać, aby uchylił się od swojego grzechu. Chociaż zawsze Pan i Jego Matka znosili go i tolerowali, to dopóty, dopóki on sam nie wzgardził wyzwoleniem i wieczną szczęśliwością. Ale najcichsza Gołąbka – poznawszy nieodwracalne zepsucie Judasza oraz to, że Jej Najświętszy Syn będzie już niedługo wydany w ręce swoich wrogów – wydała z siebie tkliwy lament w towarzystwie aniołów, ponieważ nie mogła z żadnym stworzeniem podzielić się swym intymnym bólem. I wobec tych niebiańskich duchów wylała morze swojej goryczy, wypowiadając słowa wielkiej wagi, wielkiej mądrości i wielkiego uczucia, aniołowie zaś Ją adorowali, widząc w ludzkim istnieniu zupełnie nowy przykład doskonałego postępowania. A był to czas utrapienia i gorzkiej boleści.
Córko moja, wszystko, co zrozumiałaś i napisałaś w tym rozdziale, zawiera w sobie wielkie pouczenie i tajemnice – pożytek dla śmiertelników, jeśli nad nimi z uwagą będą rozmyślać. Po pierwsze, powinnaś rozważyć w skrytości, że skoro mój Syn Najświętszy przybył zniszczyć dzieła diabła40 i zwyciężyć go, aby ten nie był tak potężny względem człowieka, to konsekwencją tego zamiaru był fakt, iż przydarzyło Mu się tyle rzeczy (jak napisałaś w innych miejscach), o których szatan nie wiedział. I ponieważ nie zdołał się ich poznać, to pohamowała się złośliwość tego smoka w sposób najdogodniejszy dla dobrotliwej41, a potężnej opatrzności Najwyższego. Przez to ukryła się przed szatanem unia hipostatyczna dwóch typów natury: boskiej i ludzkiej, i ten, stanąwszy osłupiony przed tym misterium, wpadł w zamęt i odstąpił od Niego, pogrążając się w wywodach i nadzwyczajnych postanowieniach, dopóki mój Najświętszy Syn w swoim czasie nie zezwolił mu na poznanie. A przebóstwiona dusza Zbawiciela była już chwalebna od samego momentu poczęcia. A zatem ukrył przed diabłem pewne cuda, które wydarzyły się w Jego najświętszym życiu i pozwolił mu poznać tylko niektóre. To samo dzieje się teraz z niektórymi duszami – przez sprzeciw mego Najświętszego Syna nieprzyjaciel nie poznaje wszystkich ich czynów, chociaż normalnie mógłby się o nich dowiedzieć. Zakrywa to Jego Majestat na pożytek dusz, aby wypełnić swoje wielkie wobec nich zamiary. Potem ma w zwyczaju zezwalać na poznanie, dla jeszcze większego zmieszania tegoż demona. Tak się stało w przypadku dzieł odkupieńczych, kiedy – dla wstrząśnięcia i mocniejszego jeszcze uciśnięcia go – Pan sprawił, by szatan dowiedział się o nich. Z tej przyczyny pełzający wąż i smok piekielny przechadza się, czyhając na dusze, aby śledzić ich uczynki nie tylko wewnętrzne, ale także zewnętrzne. Taka jest miłość, jaką mój Najświętszy Syn żywi względem dusz po tym, jak narodził się i umarł dla nich.
Przywilej ten byłby bardziej powszechny i długotrwały dla wielu dusz, gdyby one same nie powstrzymywały go przez stawanie się niegodną i wydawanie się w objęcia wroga, usłuchawszy jego kłamliwych sugestii, pełnych nikczemności i podstępu. A tak jak sprawiedliwi i osławieni w świętości stają się narzędziami w ręku Pana – który nimi zarządza i włada, i nie dopuszcza, by ktoś inny nimi poruszał, gdyż w całości ofiarowali się do Jego Boskiej dyspozycji – tak przeciwnie dzieje się wielu znieprawionym, którzy zapomnieli o swoim Stwórcy i Odnowicielu: wydawszy się w ręce szatana poprzez uporczywe grzechy, zostają przezeń powaleni i pociągnięci do całkowitej nikczemności. Posługuje się on nimi do wszystkiego, czego zapragnie jego zepsucie i zwyrodnienie, jak też się stało w przypadku przewrotnego apostoła i faryzeuszy, morderców własnego Odkupiciela. I żaden ze śmiertelników nie ma usprawiedliwienia dla tej krzywdy – wszakże tak jak Judasz i arcykapłani swą wolną wolą nie przyjęli porady szatana, aby zaprzestać ścigania Chrystusa, naszego Pana, tak raczej mogli nie układać się z nim w gorliwości prześladowania Go. Nakłaniał ich do tego sam zły duch. Do odrzucenia tamtej pokusy mieli na podorędziu wsparcie łaski, gdyby tylko chcieli z nią współpracować. Aby zaś nie odstąpić od grzechu, uciekli się do wolnej woli i złych przyzwyczajeń. A jeśli im wówczas zabrakło łaski i poruszenia Ducha Świętego, to dlatego, że sprawiedliwie było ich jej pozbawić przez wzgląd na ich poddanie się i podporządkowanie demonowi, prowadzące do bycia mu posłusznym we wszelkim bezeceństwie, i przyzwolenie na rozporządzanie sobą tylko według jego nienawistnej woli – bez szacunku dla dobroci i potęgi swojego Stwórcy.
W ten sposób zrozumiesz, jak ten piekielny wąż nie może zrobić nic, aby nakłonić do dobrego uczynku i wiele, aby namówić i popchnąć do grzechu, jeśli dusze nie są uważne i nie zapobiegną niebezpieczeństwu. I zapewniam cię, córko moja, że gdyby śmiertelnicy je poznali – rozważając je tak głęboko, jak na to zasługuje – wprawiłoby ich to w wielkie zdumienie. Nie ma bowiem w świecie siły na duszę oddaną grzechowi, aby ją powstrzymać czy odwieść od popadania z jednej otchłani w drugą. A ciężar natury ludzkiej po grzechu Adama przyciska ją do złego jak rzuconym kamieniem, poprzez namiętności pożądliwe i krewkie. A dokładając do tego skłonności złych nawyków i zwyczajów, dominację i siłę skierowaną przez szatana przeciw temu, kto grzeszy oraz okrucieństwo, z jakim ją egzekwuje – któż będzie takim nieprzyjacielem dla siebie, żeby nie żywić lęku przed tą groźbą? Jedynie moc nieograniczona go wyzwoli i tylko w prawicy Boga kryje się ratunek. A mimo iż poza Nim nie ma żadnego innego, to i tak śmiertelnicy żyją w swoim zatraceniu tak zuchwale i beztrosko, jakby to w ich ręku było nawrócenie i zadośćuczynienie – kiedy tylko zechcą. I chociaż wielu spowiada się i przytakuje prawdzie o tym, że nie mogą podnieść się ze swej ruiny bez pomocy Pana, to przyzwyczajeni do tej wiedzy i ociężali, zamiast nakłonić Go, aby podźwignął ich swą mocą, odstępują od Niego, złoszczą się i chcą, żeby Bóg otaczał ich swoją łaską, aż oni będą wyczerpani grzeszeniem albo osiągną kres w powiększaniu swego bezeceństwa i głupoty pełnej niewdzięczności.
Lękaj się, moja droga, tego straszliwego niebezpieczeństwa, i wzbraniaj się przed pierwszym grzechem, gdyż przez niego słabiej odeprzesz drugi, a twój nieprzyjaciel urośnie w siłę przeciwko tobie. Zauważ, że twój skarb jest ogromny, a naczynie kruche42, i przez omyłkę możesz wszystko utracić. Przebiegłość i spryt węża przeciw tobie jest wielka, ty zaś jesteś mniej bystra. Dlatego dobrze będzie ci zabrać się za swoje zmysły i zamknąć je na wszystko, co widzialne. Przenieść swe serce do warownego zamku ochrony i twierdzy Najwyższego, z którego stawisz opór tym nieludzkim hufcom, usiłującym cię prześladować. I żebyś odczuwała bojaźń – bo powinnaś – miej w umyśle karę, do której doszedł Judasz, wszak już to zrozumiałaś. Odnośnie zaś tego, co pisałaś o naśladowaniu mnie – wybaczaj tym, którzy cię prześladują i lekceważą, kochaj ich i znoś w miłości i cierpliwości oraz wstawiaj się za nich do Pana z prawdziwą gorliwością o ich zbawienie, jak to czyniłam w przypadku zdrajcy Judasza. Jesteś już dobrze obeznana i pragnę, byś w tej cnocie była wydoskonalona i osławiona; byś uczyła jej swoje siostry i omawiała ją z nimi i ze wszystkimi, których napotkasz. Bowiem widok cierpliwości i cichości mego Najświętszego Syna i mojej będzie nieznośnie deprymujący dla wszystkich śmiertelników, którzy nie oddali się sobie nawzajem w braterskiej miłości. Grzechy zaś nienawiści i zemsty zostaną potępione na sądzie ze szczególnym oburzeniem. W życiu teraźniejszym to one najbardziej oddalają od ludzi nieskończone miłosierdzie – na ich wieczną zgubę, jeśli w bólu nie dokonają poprawy. Ci, którzy są dobrotliwi i łagodni wobec tych, którzy ich znieważają i prześladują, zapominając krzywdy, w pewnym sensie podobni są do samego Słowa Wcielonego, które zawsze poszukiwało, przebaczało i obdarzało przywilejami grzeszników. Naśladując w tej miłości i cichości Baranka, nabywają dyspozycyjności duszy i otrzymują niejako wcieloną cnotę miłości Boga i bliźniego. Ta zaś przysposabia materię do przyjęcia przywilejów i strumieni łaski z ręki Pana.
1 Łac. „Rzekł Pan Panu memu”, początek Psalmu 109 w Wulgacie (przyp. tłum.).
2 Por. Mt 10,17.
3 Por. 1 Kor 4,5.
4 Por. Ps 19,7.
5 Por. Ps 110,1.
6 Por. Ps 110,1.
7 Por. Flp 2,8-9.
8 Ps 110,2.
9 Ps 110,3.
10 Ps 110,4.
11 Por. Rdz 14,18.
12 Ps 110,5.
13 Por. J 10,30.
14 Ps 110,6.
15 Ps 110,7.
16 Por. Pwt 32,42.
17 Liga – jednostka długości w nowożytnej Hiszpanii, licząca w odnośnym regionie 4190 metrów (przyp. tłum.).
18 Por. Mt 21,2.
19 Por. Iz 62,11.
20 Por. Za 9,9.
21 Por. Mt 21,1; Mk 11,7; Łk 19,35; J 12,13.
22 Por. Mt 21,12; Łk 19,45.
23 Por. Mk 11,11.
24 Por. Mt 21,17-18.
25 Por. J 12,28.
26 Por. Iz 55,9.
27 Por. 1 Sm 16,7.
28 Por. Ps 45,14 (Wlg: „Wszystka chwała tej córki królewskiej wewnątrz [...]” – przyp. tłum.).
29Por. Koh 1,14 (Wlg: „a oto wszystko marność i utrapienie ducha” – przyp. tłum.).
30 Por. Jr 11,19.
31 Por. Łk 4,30; J 10,39.
32 Por. Mt 27,19; Łk 23,4; J 18,38.
33 Por. Mt 27,19.
34 Por. Mt 26,17.
35 Por. Mt 26,3.
36 Por. Mt 26,4; Mk 14,1.
37 Por. J 11,49.
38 Por. Mt 26,15.
39 Por. Mt 26,2.
40 Por. 1 J 3,8.
41 Por. Mdr 8,1.
42 Por. 2 Kor 4,7.