Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 189
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Wielokrotnie doświadczyłem w swoim życiu działania Pana Boga. Nie było w tym mojej zasługi. Pan Bóg jest nieskończenie dobry. On pragnie naszego szczęścia. Chce obdarowywać, prowadzić, pomagać. Moc modlitwy jest nieskończona, bo moc Boga jest nieograniczona. Wszystko jest możliwe dla Boga i dla tego, kto Mu ufa.
Przed laty, podczas sesji formacyjnej jeden z uczestników nie mógł w nocy spać z powodu ostrego bólu zęba. Gdy się rano o tym dowiedzieliśmy, podjęliśmy modlitwę. W trakcie modlitwy ból zęba natychmiast ustąpił. Podobnych sytuacji z bardzo szybkim ustaniem bólu zęba doświadczyłem jeszcze dwukrotnie – modląc się za żonę i syna.
W czasie wspólnotowego spotkania opłatkowego jedna z osób powiedziała mi, że jest chora na grypę. Zachęciłem ją, aby uwierzyła, że Pan Jezus może ją w jednej chwili uzdrowić. Pomodliliśmy się. Następnego dnia zdrowa wróciła do pracy.
Kiedy jeden z moich synów był noworodkiem, złapałem jakąś infekcję. Bałem się, że zarażę dziecko i robiłem wszystko, aby szybko wyzdrowieć. Prosiłem we wspólnocie o modlitwę wstawienniczą. Gdy posługujące osoby nałożyły na mnie ręce, poczułem, jak w jednej chwili ustąpił ból gardła i minął katar.
W czasie rekolekcji wakacyjnych, gdy byliśmy w górach, jeden z uczestników mocno skaleczył się w nogę. Po modlitwie wstawienniczej rana zagoiła się bardzo szybko.
Innym razem uczestniczyliśmy w rodzinnych „Wakacjach z Bogiem”. Gdy zachorował synek naszych przyjaciół (dostał wysokiej gorączki), pomodliliśmy się za niego. Chłopiec bardzo szybko wyzdrowiał. Potem chorowały kolejno dzieci z innych rodzin. Modliliśmy się również za nie i one też szybko zdrowiały.
Gdy dawniej mieszkaliśmy w mieszkaniu jednopokojowym i dzieci były małe, przyszli do nas znajomi, żeby wspólnie się pomodlić. Ponieważ młodszy syn spał, zaprosiłem ich do... łazienki.
Modliliśmy się tam m.in. o wyleczenie migdałków jednej z osób.
Wcześniej przez kilka lat jej leczenie nie przyniosło efektów. Jak się okazało, właśnie po naszej modlitwie ta osoba doświadczyła uzdrowienia.
Kiedyś miałem głosić katechezę we wspólnocie, ale ze względu na ogromną chrypę wydawało się to niemożliwe. Poprosiłem grupę o modlitwę. Na czas katechezy chrypa ustąpiła i mogłem normalnie mówić. Podobna sytuacja powtórzyła się jeszcze raz.
Powyższe przykłady dotyczą uzdrowienia fizycznego, ale nie ono jest najważniejsze. Wielokrotnie doświadczyłem również, że w wyniku modlitwy Pan mnie zmienia, wyzwala z rozmaitych grzechów, złych nawyków i uzdalnia do dobra, pomaga przezwyciężać trudności, dodaje sił. Dzięki modlitwie mogę lepiej rozpoznawać swoje błędy, walczyć z pokusami.
Modlitwa pomaga mi doskonalić relacje oraz weryfikować swoje przekonania. Potrzebuję modlitwy, aby coraz lepiej poznawać Boga i Jego wolę oraz wzrastać w wierze, nadziei i miłości. Sam z siebie nic nie mogę, ale Pan Bóg może dokonać we mnie każdej przemiany. Modlitwa jest mi nie mniej potrzebna do życia niż powietrze.
A Pan rozmawiał z Mojżeszem twarzą w twarz, jak się rozmawia z przyjacielem (Wj 33,11a).
Kochający Bóg pragnie żywej i serdecznej więzi z nami. Zaprasza także ciebie do przyjacielskiej zażyłości, bliskiej relacji. Ta relacja urzeczywistnia i pogłębia się w modlitwie.
Różne są określenia modlitwy. Mówi się m.in., że modlitwa to: rozmowa, spotkanie, komunikacja z Bogiem. Spotkałem się też ze sformułowaniem, iż jest to wszelki akt duchowej łączności człowieka z Bogiem. Święty Jan Damasceński stwierdza, że „modlitwa jest wzniesieniem duszy do Boga lub prośbą do Niego o stosowne dobra” (KKK 2559). Modlitwa to żywe spotkanie osobowe z żywym osobowym Bogiem we wzajemnej miłości.
Trudno nazwać modlitwą coś, co może zewnętrznie ją przypomina, ale jest bezmyślnym odmawianiem formuł bez zaangażowania wewnętrznego. Zazwyczaj już w dzieciństwie jesteśmy uczeni pacierza. Jednak to, na ile staje się on rzeczywistą modlitwą, zależy od naszej postawy serca. Odkrywając modlitwę formułowaną własnymi słowami, nie powinniśmy lekceważyć modlitwy recytowanej, ale też nie powinniśmy się do niej ograniczać.
Modlitwa recytowana ma wielką wartość. Zawiera ona ogromne bogactwo treści, które warto przemyśleć, a także może stanowić niezwykle cenną inspirację do kształtowania naszej relacji z Bogiem. Gdy uczniowie prosili Pana Jezusa, aby nauczył ich się modlić, On nauczył ich modlitwy Ojcze nasz. Modlitwa Zdrowaś Maryjo łączy słowa z Pisma Świętego (pozdrowienie Archanioła Gabriela i św. Elżbiety) z naszym wołaniem o wstawiennictwo. Wspaniałym wzorem modlitwy są psalmy i kantyki biblijne.
Jednocześnie ważne jest, abyśmy stawali przed Panem bez masek, odsłaniali przed Nim nasze wnętrza, by była to żywa, autentyczna relacja, która nie ogranicza się tylko do cudzych słów.
W modlitwie uczestniczy cały człowiek, zarówno ciało, jak i dusza. Dobrze jest, jeśli modlą się nie tylko wargi, ale i serce (por. Mk 7,6). Cenne jest zaangażowanie nie tylko intelektu, ale również uczuć, pamięci, wyobraźni, woli. Podczas spotkania z Bogiem, podobnie jak w relacjach międzyludzkich, można powiedzieć wiele także bez słów – spojrzeniem, mimiką, gestem, postawą ciała, westchnieniem.
Skąd pochodzi modlitwa człowieka? Niezależnie od tego, jaki byłby język modlitwy (gesty, słowa), zawsze modli się cały człowiek. Aby jednak określić miejsce, z którego wypływa modlitwa, Pismo święte mówi niekiedy o duszy lub o duchu, najczęściej zaś o sercu (ponad tysiąc razy). Modli się serce. Jeśli jest ono daleko od Boga, modlitwa pozostaje pusta (KKK 2562).
W modlitwie możemy wyrażać Bogu miłość, zachwyt, uwielbienie, wdzięczność, ale również skruchę czy słabość. Możemy rozmawiać z Bogiem o naszym życiu. Możemy przedstawiać Mu różne potrzeby i pragnienia, mówić o naszym zaufaniu, jakie w Nim pokładamy, ale też o naszym niedowiarstwie. Warto oddawać się do Jego dyspozycji, zwierzać, szukać Jego światła odnośnie do różnych decyzji i prosić Go o radę.
Możemy dzielić się tym, co przeżywamy, ukazywać Panu nasze pokusy, opowiadać o troskach i radościach. Mówić o naszych zmartwieniach i lękach. Odkrywać złości i frustracje. Ujawniać nasze dylematy i tęsknoty.
Możemy zadawać pytania, np.:
„Boże, co chcesz mi przez tę sytuację powiedzieć...?”
„Panie, jak mam rozwiązać ten problem...?”
„Ojcze, co Ty myślisz o tej sprawie...?”
„Jezu, co według Ciebie powinienem uczynić...?”.
W modlitwie nie chodzi jednak tylko o to, żeby wypowiedzieć siebie. Zauważmy, że w spotkaniu z drugim człowiekiem nie jest właściwe, gdy nieustannie mówimy, monopolizując czas i tematykę rozmowy. Prawdziwa przyjaźń, a nawet elementarna kultura wymaga, aby nie być skoncentrowanym na sobie, ale zainteresować się tym, co nurtuje bliźniego.
Jeszcze bardziej nietaktowne byłoby, gdybyśmy podczas rozmowy z Bogiem byli skupieni tylko na własnych potrzebach. Prawdziwy przyjaciel Boga (a wszyscy do przyjaźni z Bogiem jesteśmy zaproszeni) nie tylko Mu się zwierza, ale pragnie poznać Jego pragnienia i oczekiwania. Być przyjacielem Boga to także zaangażować się w Jego sprawy.
Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego (J 15,15).
Jesteśmy dziećmi Boga, który powołał nas do istnienia i pragnie, aby nasze życie było piękne i szczęśliwe.
Z doświadczenia jednak wiemy, że modlitwa nie zawsze jest łatwa. Często przyczyną wielu problemów w życiu duchowym jest to, że nasz obraz Boga jest nieprawdziwy, zdeformowany.
Jaki jest obraz Boga, który zwykle nosimy w sercu? Bywa tak, że Bóg wydaje się człowiekowi jakąś mglistą abstrakcją, kimś odległym, nieznanym, obojętnym wobec jego spraw i problemów. Bywa też tak, że mający poczucie winy człowiek myśli, że Bóg go nie akceptuje, odrzuca.
Część osób postrzega Boga jako tyrana zniewalającego człowieka, policjanta czyhającego z pałką, aby złapać kogoś na gorącym uczynku, jako kogoś, kto wprawdzie świat stworzył, ale wcale się nim nie interesuje. Niektórzy wyobrażają Go sobie jako poczciwego i słabego „dziadka z siwą brodą”. Nic dziwnego, że takiego „boga” się lekceważy, od takiego „boga” się ucieka.
Nawet jeśli teoretycznie wiemy, jaki jest Bóg, to wskutek różnych doświadczeń (przykre sytuacje z życia rodzinnego, niewłaściwe nauczanie, np.: „Pan Bóg kocha tylko grzeczne dzieci”, uwagi typu: „Bozia cię skarała”, bolesne wydarzenia) i pokus złego ducha oraz antykatechezy płynącej z rozmaitych źródeł obraz Boga tkwiący w naszej głębi bywa zdeformowany. Stąd rodzi się wielka potrzeba odnowienia obrazu Pana Boga, oczyszczenia go z różnorodnych błędów i zafałszowań.
Bóg jest miłością. Ten, który ukochał nas nieskończenie, pragnie, byśmy obfitowali w Jego dary.
Jednocześnie szanuje ludzką wolność. Nie chce uszczęśliwiać nikogo na siłę. Zaprasza nas do bardzo bliskiej, serdecznej więzi. Od nas zależy, czy to zaproszenie przyjmiemy.
Jeśli i my pragniemy zażyłej przyjaźni z Panem, pewne jest, że więź ta będzie się pogłębiać. Przyjrzyjmy się analogii z doświadczenia ludzkiego. Jeśli dwie osoby się kochają, wtedy pragną spędzać ze sobą czas. Pragną wzajemnej bliskości, także psychicznej. Cieszą się, gdy mogą ze sobą rozmawiać, dzielić się swymi myślami, przeżyciami, pragnieniami. Chcą się wzajemnie poznawać. Obecność ukochanego, patrzenie na niego, słuchanie jego głosu sprawia radość. Jego problemy, przeżycia stają się naszymi.
Zjednoczenie, do jakiego zaprasza człowieka Bóg, jest o wiele głębsze niż wszelka więź między ludźmi. Bóg całkowicie nas przerasta.
Jednocześnie ten niepojęty dla nas Bóg pragnie nam dać się poznać. Jest najdoskonalszy, najbardziej godzien naszej miłości. Choć doskonale mógłby się bez nas obejść, pragnie z nami bliskości. Pomyśl, co możesz zrobić, aby odpowiedzieć na zaproszenie Nieskończonej Miłości?
W życiu duchowym siłą, która rozpoczyna, która wychodzi z inicjatywą, jest Bóg. To On w swoim miłosierdziu szuka człowieka, aby prowadzić go do pełni szczęścia, obdarzać światłem i mocą. Trzeba, abyśmy pragnęli bliskości z Nim, chcieli Go poznawać, słuchać, trwać w Jego obecności, otwierać przed Nim swoje serce.
Tak jak w relacji z człowiekiem, wielką rolę odgrywa tu zaufanie. Wiele jest powodów, by ufać Bogu.
Bóg jest wszechpotężny – nie ma czegoś, co przekraczałoby Jego możliwości. Ten, który powołał do istnienia cały kosmos, który ustanowił prawa przyrody, może je dowolnie zawieszać. Jest Panem wszelkich uwarunkowań. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego (Łk 1,37). Pan Bóg potrafi dokonywać rzeczy po ludzku niemożliwych. Może uleczyć każdą chorobę, wyzwolić z każdego grzechu, nałogu, wady. Może przemienić każdego człowieka, nawet największego grzesznika.
Jest potężniejszy od każdego zła. Mocniejszy od wszelkich ograniczeń. Ojciec Niebieski potrafi dokonać nieskończenie więcej, niż jesteśmy w stanie pragnąć czy pomyśleć.
Jest nieskończenie mądry i wszechwiedzący. Bóg wie wszystko. Wie, co jest dla nas najlepsze. Jego plan dla naszego życia jest najwspanialszy, najlepiej zna nas i naszą historię życia. Zna nie tylko przeszłość i teraźniejszość, ale również całą przyszłość.
Jest miłosierny, hojny i łaskawy. Kocha nas bardziej niż my sami siebie. Przebacza nam nieustannie i nas usprawiedliwia. Bóg o wiele bardziej pragnie nas obdarowywać, niż my pragniemy być obdarowywani. Mówi się, że „Bóg ma więcej, niż rozdał”. W doskonałym Bogu nie ma odrobiny skąpstwa, egoizmu, zawiści. On raduje się, mogąc nas uszczęśliwiać.
Pan jest łagodny i miłosierny,
nieskory do gniewu i bardzo łaskawy.
Pan jest dobry dla wszystkich
i Jego miłosierdzie ogarnia wszystkie Jego dzieła (Ps 145,8-9).
On odpuszcza wszystkie twoje winy,
On leczy wszystkie twe niemoce,
On życie twoje wybawia od zguby,
On wieńczy cię łaską i zmiłowaniem (Ps 103,3-4).
Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie,
i miały je w obfitości (J 10,10b).
Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą (Mt 7,11).
Bóg jest prawdomówny i wierny. W Piśmie Świętym Bóg daje nam wspaniałe obietnice. Warto je poznawać. Ludzkie obietnice są często zawodne. Człowiek obiecuje i zapomina, co obiecał. Z czasem się wycofuje, niekiedy okazuje się, że dał obietnicę nierealną do spełnienia. Bywa, że zmiana okoliczności uniemożliwia wypełnienie obietnicy. Bywa też tak, że człowiek jest po prostu nieuczciwy. Bóg jest doskonały. Nie daje obietnic bez pokrycia. Jeśli obiecał, słowa dotrzyma.
Pan jest wierny we wszystkich swych słowach i we wszystkich swoich dziełach święty (Ps 145,13b).
Bóg nie jest jak człowiek, by kłamał, nie jak syn ludzki, by się wycofywał. Czyż On powie coś, a nie uczyni tego, lub nie wykona tego, co oznajmił? (Lb 23,19).
Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę (Hbr 10,23).
U podstaw naszej modlitwy powinno leżeć zaufanie Bogu. Nie zaufanie naiwne, że Bóg zawsze i natychmiast spełni każdą prośbę, ale zaufanie, że Ojciec Niebieski pragnie dla swych dzieci tego, co najlepsze. Zaufać Bogu to powierzyć Mu siebie. Zrezygnować z forsowania własnych planów i poddać się planowi Boga. W relacjach ludzkich takie całkowite poddanie może nieść ogromne ryzyko, że ktoś nas wykorzysta, oszuka.
W poddaniu się Bogu ryzyka nie ma, bo Bóg jest doskonałym Ojcem pragnącym dla nas tylko dobra. Zaufanie Bogu wyrazi się więc w uznaniu Go Panem całego naszego życia, w szukaniu Jego woli we wszystkim.
Wielokrotnie doświadczyłem w swoim życiu działania Pana Boga. W żłobku uległem wypadkowi i zachorowałem na padaczkę, która jest uważana za chorobę nieuleczalną. Są różne odmiany tej choroby – cięższe i lżejsze. Odmiana, na którą zapadłem, wymagała przyjmowania leków, bo tylko wtedy w miarę normalnie funkcjonowałem. Nie mogłem jednak wykonywać pewnych czynności, np. prowadzić samochodu czy pracować na wysokości. Ataki występowały u mnie średnio raz na rok.
Trafiłem do grupy oazowej. Tam w roku 1985 modlono się o moje uzdrowienie. Miałem nadzieję, że zostałem uzdrowiony, ale ataki nadal powracały. Moja lekarka powiedziała, że jedynym ratunkiem może być cudowne uzdrowienie przez Pana Boga.
Minęło kilka lat. Założyłem zespół muzyczny. Planowaliśmy wspólnie spędzić wieczór sylwestrowy 1990/91. Niestety, moi koledzy zachorowali. Postanowiłem, że spędzę ten czas na samotnej modlitwie. Od tego czasu ataki się nie pojawiły. Przeszedłem różne badania w poradni neurologicznej, które potwierdziły moje uzdrowienie. Dziękuję Panu Bogu. Dla Niego nie ma nic niemożliwego.
Piotr
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Rozdział dostępny w pełnej wersji
Redakcja
Magdalena Mnikowska
Korekta
Agnieszka Ćwieląg-Pieculewicz
Projekt okładki
Artur Falkowski
Redakcja techniczna i przygotowanie do druku
Artur Falkowski
Imprimi potest
ks. Piotr Filas SDS, prowincjał
© 2017 Wydawnictwo SALWATOR
ISBN 978-83-7580-522-2
Wydawnictwo SALWATOR
ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków
tel. 12 260 60 80
e-mail: [email protected]
www.salwator.com
Na zlecenie Woblink plik przygotowała Angelika Duchnik
woblink.com