Opowieść o Rosji. Władza i mit - Orlando Figes - ebook

Opowieść o Rosji. Władza i mit ebook

Orlando Figes

4,5

Opis

Książka, bez której nie zrozumiecie dzisiejszej Rosji.

ANNE APPLEBAUM

 

 

Żaden kraj nie był tak głęboko podzielony w sprawie swojej historii jak Rosja. Żaden nie zmieniał tak często opowieści o własnej przeszłości. To, jak Rosjanie opowiadają o swoich dziejach i w każdym pokoleniu tworzą ich nową wersję, jest ważną częścią ich historii, kultury i poglądu na świat. Aby wiedzieć, co kryje przyszłość Rosji – zrozumieć, co reżim Putina oznacza dla Rosji i świata – musimy poznać idee i sens rosyjskiej historii.

 

W książce Orlando Figesa barwne postaci z bogatych dziejów Rosji stają przed nami jak żywe. Bez znajomości ich biografii nie da się dziś zrozumieć największego kraju świata – począwszy od koronacji szesnastoletniego Iwana Groźnego w moskiewskim soborze i ubranej w zielony mundur Katarzyny Wielkiej jadącej aresztować swego męża, a skończywszy na ostatnich, tragicznych dniach Romanowów.

 

Opowieść o Rosji, wybornie napisana i oparta na długoletnich studiach,

jest arcydziełem autora, który jak nikt potrafi opowiadać o dziejach Rosji.

To książka mająca rozmach, trzymająca w napięciu, mistrzowska.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 492

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (31 ocen)
19
10
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
MJakubik

Nie oderwiesz się od lektury

Super
20
Jaj0229dbpw

Całkiem niezła

Dużo wyjaśnia skąd kształt i funkcjonowanie współczesnej Rosji.
00
kduplak

Nie oderwiesz się od lektury

Wciągająca. Dobrze tłumaczy skąd wzięła się dzisiejsza mentalność Rosjan.
00
Paralyze

Nie oderwiesz się od lektury

Napisana bardzo przestępnym językiem bez wdawania się w szczegóły, pokazuje różnice w mentalności Rosjan i ,, Zachodu,,
00
Valril

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo zwięzła historia Rosji. Jak bardzo trafna pokazuje ostatni rozdział, który pokazuje jak cała historia w tej Rosji nadal tkwi i skutki tego obserwujemy w XXI wieku.
00

Popularność




Wstęp

Był li­sto­pad 2016 roku, zimny i szary po­ra­nek. Na od­śnie­żo­nym placu nie­da­leko Kremla ze­brał się nie­wielki tłum. Cze­kano na od­sło­nię­cie po­mnika wiel­kiego księ­cia Wło­dzi­mie­rza, pa­nu­ją­cego w la­tach 980–1015 władcy Rusi Ki­jow­skiej, „pierw­szego pań­stwa ro­syj­skiego”. We­dług le­gendy w 988 roku Wło­dzi­mierz przy­jął chrzest na Kry­mie, na­le­żą­cym wów­czas do Ce­sar­stwa Bi­zan­tyń­skiego, i tym sa­mym prze­są­dził o przej­ściu swego ludu na chrze­ści­jań­stwo ob­rządku wschod­niego. W od­sło­nię­ciu jego po­mnika wzięli udział naj­waż­niejsi przy­wódcy re­li­gijni Ro­sji ubrani w wie­lo­barwne szaty: pa­triar­cha mo­skiew­ski i ca­łej Rusi, zwierzch­nik ro­syj­skiego Ko­ścioła ka­to­lic­kiego, wielki mu­fti, na­czelny ra­bin i prze­wod­ni­czący bud­dyj­skiej san­ghi.

Od­lany z brązu po­sąg władcy dzier­żą­cego krzyż i miecz gó­ro­wał nad pla­cem – miał po­nad dwa­dzie­ścia me­trów wy­so­ko­ści. Był to ostatni z dłu­giej li­sty wznie­sio­nych po upadku ko­mu­ni­zmu ko­by­la­stych po­mni­ków Wło­dzi­mie­rza w ki­czo­wa­tym „ru­skim” stylu na­ro­do­wym, który po­wstał jesz­cze w XIX wieku. Rów­nież w in­nych mia­stach Ro­sji – Bieł­go­ro­dzie, Wło­dzi­mie­rzu, Astra­cha­niu, Ba­taj­sku i Smo­leń­sku – dzięki fun­du­szom pań­stwo­wym i pu­blicz­nym zbiór­kom sta­nęły po­mniki wiel­kiego księ­cia. Bu­dowę po­mnika mo­skiew­skiego sfi­nan­so­wano ze środ­ków Mi­ni­ster­stwa Kul­tury, to­wa­rzy­stwa hi­sto­rii woj­sko­wo­ści i klubu mo­to­cy­kli­stów[1].

Pod­czas uro­czy­sto­ści prze­mó­wie­nie wy­gło­sił imien­nik śre­dnio­wiecz­nego władcy, pre­zy­dent Pu­tin. Ale na­wet wtedy miał znu­dzoną minę i od­no­siło się wra­że­nie, że chciałby za­koń­czyć to wszystko jak naj­szyb­ciej. Może dla­tego roz­po­czę­cie ce­re­mo­nii przy­spie­szono – re­ży­ser Fio­dor Bon­dar­czuk, który gło­śno po­parł nie­dawną anek­sję ukra­iń­skiego Krymu przez Ro­sję, po­pro­sił Wła­di­mira Wła­di­mi­ro­wi­cza do mi­kro­fonu wcze­śniej, niż prze­wi­dy­wano. Pu­tin, bez­na­mięt­nym to­nem od­czy­tu­jąc tekst z kartki, zwró­cił uwagę na sym­bo­liczne zna­cze­nie daty uro­czy­sto­ści: 4 li­sto­pada ob­cho­dzono w Ro­sji Dzień Jed­no­ści Na­ro­do­wej. Wielki książę, mó­wił pre­zy­dent, „zbie­rał zie­mie ru­skie i bro­nił ich”, za­kła­da­jąc „silne, zjed­no­czone i scen­tra­li­zo­wane pań­stwo obej­mu­jące w jed­nej wiel­kiej ro­dzi­nie różne ludy, ję­zyki, kul­tury i re­li­gie”. Do ro­dziny tej na­le­żały trzy kraje wy­wo­dzące się z Rusi Ki­jow­skiej – Ro­sja, Bia­ło­ruś i Ukra­ina – cią­gnął Pu­tin. Były one wów­czas jed­nym na­ro­dem, miały te same chrze­ści­jań­skie za­sady, kul­turę i ję­zyk, co – jak dał do zro­zu­mie­nia – stwo­rzyło sło­wiań­ski fun­da­ment, na któ­rym zbu­do­wano Ce­sar­stwo Ro­syj­skie i Zwią­zek So­wiecki. Pre­zy­den­towi wtó­ro­wał pa­triar­cha Cy­ryl, który za­brał głos po nim. Gdyby Wło­dzi­mierz po­sta­no­wił po­zo­stać po­ga­ni­nem albo na­wró­cił się sam je­den – mó­wił – „nie by­łoby Rusi ani Ro­sji, nie by­łoby wiel­kiego Ce­sar­stwa Ro­syj­skiego ani dzi­siej­szej Ro­sji”.

Trze­cie i ostat­nie prze­mó­wie­nie, krót­kie i od­mienne w to­nie, wy­gło­siła Na­ta­lia Soł­że­ni­cyna, wdowa po pi­sa­rzu. Tra­giczne dzieje dwu­dzie­sto­wiecz­nej Ro­sji – po­wie­działa – po­dzie­liły kraj, a „ze wszyst­kich róż­nic żadna nie dzieli nas tak głę­boko jak na­sza prze­szłość”. Za­koń­czyła we­zwa­niem do „sza­cunku dla na­szej hi­sto­rii”, który po­wi­nien ozna­czać nie tylko czer­pa­nie z niej dumy, lecz także „szczere i od­ważne osą­dza­nie zła, a nie jego uspra­wie­dli­wia­nie albo za­mia­ta­nie pod dy­wan pa­mięci o nim, żeby nie było go wi­dać”[2]. Na twa­rzy Pu­tina po­ja­wiło się za­kło­po­ta­nie.

Uro­czy­stość obu­rzyła Ukra­iń­ców. Od 1853 roku – Ukra­ina na­le­żała wtedy do Ce­sar­stwa Ro­syj­skiego – mieli oni wła­sny po­mnik wiel­kiego księ­cia, któ­rego zwali Wo­ło­dy­my­rem. Po­mnik wznie­siono w sto­licy Ukra­iny, Ki­jo­wie, na wy­so­kim pra­wym brzegu Dnie­pru. Po roz­pa­dzie Związku So­wiec­kiego w 1991 roku po­sąg stał się sym­bo­lem nie­za­leż­no­ści kraju od Ro­sji. Do­słow­nie kilka mi­nut po za­koń­cze­niu mo­skiew­skiej ce­re­mo­nii na ofi­cjal­nym kon­cie Ukra­iny na Twit­te­rze po­ja­wiło się zdję­cie ki­jow­skiego mo­nu­mentu z pod­pi­sem po an­giel­sku: „Nie za­po­mi­naj­cie, jak wy­gląda praw­dziwy po­mnik księ­cia Wło­dzi­mie­rza”. Pre­zy­dent Ukra­iny Pe­tro Po­ro­szenko, wy­brany po re­wo­lu­cji na Maj­da­nie w 2014 roku, oskar­żył Kreml o przy­własz­cza­nie so­bie ukra­iń­skiej hi­sto­rii. „Im­pe­rialne” za­cho­wa­nie Mo­skwy po­rów­nał do ro­syj­skiej anek­sji Krymu – bę­dą­cego prze­cież czę­ścią nie­pod­le­głej Ukra­iny – anek­sji, do któ­rej do­szło tuż przed wy­bo­rem Po­ro­szenki na pre­zy­denta[3].

Ki­jów i Mo­skwa spie­rały się o księ­cia Wło­dzi­mie­rza już od kilku lat. Po­mnik mo­skiew­ski był o metr wyż­szy od ki­jow­skiego, tak jakby Ro­sja­nie chcieli po­ka­zać, że Ro­sja ma więk­sze prawo do wiel­kiego księ­cia. Pu­tin na­zwał Wło­dzi­mie­rza (po ro­syj­sku Wła­di­mira) za­ło­ży­cie­lem no­wo­żyt­nego pań­stwa ro­syj­skiego, Ukra­ińcy jed­nak uwa­żali Wło­dzi­mie­rza za swo­jego władcę, za „twórcę śre­dnio­wiecz­nego pań­stwa eu­ro­pej­skiego Rusi-Ukra­iny” – jak okre­ślił go Po­ro­szenko w de­kre­cie wy­da­nym w 2015 roku z oka­zji ty­siąc­le­cia śmierci wiel­kiego księ­cia w 1015 roku (to, że na­zwa „Ukra­ina” po­ja­wiła się w źró­dłach pi­sa­nych do­piero pod ko­niec XII wieku – a i wów­czas tylko jako okra­ina, czyli „po­gra­ni­cze” w ję­zyku sta­ro­ru­skim – dys­kret­nie prze­mil­czano). Kilka mie­sięcy póź­niej Po­ro­szenko do­dał, że de­cy­zja Wło­dzi­mie­rza o ochrzcze­niu Rusi Ki­jow­skiej była „nie tylko de­cy­zją po­li­tyczną i kul­tu­ralną, ale wy­bo­rem eu­ro­pej­skim”, dzięki któ­remu Ki­jów do­łą­czył do chrze­ści­jań­skiej cy­wi­li­za­cji bi­zan­tyń­skiej[4]. Prze­sła­nie było ja­sne: Ukra­ina chce być czę­ścią Eu­ropy, a nie ro­syj­ską ko­lo­nią.

Obie strony po­wo­ły­wały się na wspólne dzieje Rusi Ki­jow­skiej, po­nie­waż chciały prze­bu­do­wać wła­sną świa­do­mość na­ro­dową w du­chu na­cjo­na­li­stycz­nym. Z hi­sto­rycz­nego punktu wi­dze­nia mó­wie­nie o „Ro­sji” albo „Ukra­inie” w X wieku (i w ogóle w śre­dnio­wie­czu) nie ma więk­szego sensu. Kon­flikt o Wło­dzi­mie­rza w rze­czy­wi­sto­ści nie jest spo­rem hi­sto­rycz­nym, ale zde­rze­niem dwóch mi­tów za­ło­ży­ciel­skich.

Wer­sja Kremla – że Ro­sja­nie, Ukra­ińcy i Bia­ło­rusi sta­no­wili pier­wot­nie je­den na­ród – miała uza­sad­nić jego pre­ten­sje do „na­tu­ral­nej” sfery in­te­re­sów obej­mu­ją­cej Ukra­inę i Bia­ło­ruś (co da­wało Ro­sji prawo do in­ge­ren­cji w sprawy tych kra­jów). Pu­tin, jak wielu Ro­sjan z jego po­ko­le­nia, któ­rym wpo­jono so­wiecki po­gląd na hi­sto­rię, ni­gdy na­prawdę nie uznał nie­pod­le­gło­ści Ukra­iny. Już w 2008 roku po­wie­dział pre­zy­den­towi Sta­nów Zjed­no­czo­nych, że Ukra­ina nie jest „praw­dzi­wym kra­jem”, ale hi­sto­ryczną czę­ścią wiel­kiej Ro­sji, po­gra­ni­czem osła­nia­ją­cym mo­skiew­skie cen­trum przed Za­cho­dem. Na mocy tej im­pe­rial­nej lo­giki Ro­sja miała prawo bro­nić się przed za­chod­nimi wpły­wami na Ukra­inie. Anek­sja Krymu, ozna­cza­jąca po­czą­tek dłu­giej wojny z Ukra­iną, wy­ni­kała wła­śnie z tej bar­dzo wąt­pli­wej wy­kładni dzie­jów kraju. Była ro­syj­ską od­po­wie­dzią na ki­jow­ski „pucz”, jak Kreml na­zwał re­wo­lu­cję 2014 roku; re­wo­lu­cja ta roz­po­częła się od pu­blicz­nych pro­te­stów prze­ciwko pro­ro­syj­skiej po­li­tyce rządu Wik­tora Ja­nu­ko­wy­cza, który odło­żył pod­pi­sa­nie umowy sto­wa­rzy­sze­nio­wej z Unią Eu­ro­pej­ską, za­po­wia­da­ją­cej in­te­gra­cję Ukra­iny z Za­cho­dem. Tym­cza­sem Po­ro­szenko mi­tem o „eu­ro­pej­skim wy­bo­rze” Ukra­iny sta­rał się upra­wo­moc­nić re­wo­lu­cję, która wy­nio­sła go do wła­dzy, i póź­niej­sze pod­pi­sa­nie umowy sto­wa­rzy­sze­nio­wej z UE. Swo­jego „eu­ro­pej­skiego wy­boru” na­ród ukra­iń­ski do­ko­nał pod­czas re­wo­lu­cji na Maj­da­nie.

„Kto rzą­dzi prze­szło­ścią, w tego rę­kach jest przy­szłość; kto rzą­dzi te­raź­niej­szo­ścią, w tego rę­kach jest prze­szłość” – na­pi­sał Geo­rge Or­well w Roku 1984[5]. Myśl ta od­nosi się do Ro­sji w więk­szym stop­niu niż do in­nych kra­jów. W cza­sach so­wiec­kich, kiedy prze­zna­cze­niem Ro­sji miał być ko­mu­nizm i jej hi­sto­rię ura­biano tak, aby od­po­wia­dała temu ce­lowi, krą­żył dow­cip, o któ­rym być może my­ślał Or­well: „Przy­szłość Ro­sji jest pewna, tylko jej prze­szło­ści nie da się prze­wi­dzieć”.

Ża­den kraj tak czę­sto nie pi­sał swo­jej hi­sto­rii na nowo; hi­sto­ria żad­nego kraju nie była w ta­kim stop­niu uza­leż­niona od me­an­drów obo­wią­zu­ją­cej ide­olo­gii. W Ro­sji hi­sto­ria ma po­li­tyczne zna­cze­nie. Po­wo­ła­nie się na wy­da­rze­nia z prze­szło­ści było za­wsze naj­lep­szym spo­so­bem na wy­gra­nie sporu o przy­szły kie­ru­nek po­li­tyki. Wszyst­kie wiel­kie de­baty nad cha­rak­te­rem i prze­zna­cze­niem Ro­sji to­czyły się na polu za­kre­ślo­nym przez kwe­stie hi­sto­ryczne. Spór mię­dzy za­pad­ni­kami a sło­wia­no­fi­lami, który zdo­mi­no­wał ro­syj­skie ży­cie umy­słowe XIX wieku, spro­wa­dzał się do nie­zgod­no­ści po­glą­dów na hi­sto­rię. Zda­niem tych, któ­rzy szu­kali in­spi­ra­cji na Za­cho­dzie, eu­ro­pe­iza­cyjne re­formy Pio­tra Wiel­kiego z po­czątku XVIII wieku wzmoc­niły Ro­sję. Na­to­miast we­dług sło­wia­no­fi­lów ro­dzima kul­tura i tra­dy­cje Ro­sji, jej spój­ność na­ro­dowa zo­stały osła­bione wsku­tek na­rzu­ce­nia Ro­sja­nom przez Pio­tra ob­cych wzo­rów za­chod­nich.

Dziś rola hi­sto­rii w ta­kich dys­ku­sjach jest waż­niej­sza niż kie­dy­kol­wiek. W sys­te­mie pu­ti­now­skim, w któ­rym nie ma po­dzia­łów na pra­wicę i le­wicę, kon­ku­ren­cyj­nych ide­olo­gii ani uzgod­nio­nych zna­czeń dla ta­kich pod­sta­wo­wych po­jęć jak „de­mo­kra­cja” i „wol­ność”, dys­kurs po­li­tyczny okre­ślają idee od­wo­łu­jące się do prze­szło­ści kraju. Kiedy re­żim na­daje in­ter­pre­ta­cję ja­kie­muś epi­zo­dowi z dzie­jów Ro­sji, sprawa na­biera cha­rak­teru po­li­tycz­nego. Nie jest to nic no­wego. Hi­sto­rycy so­wieccy byli w jesz­cze więk­szej mie­rze uza­leż­nieni od zmian li­nii par­tyj­nej, zwłasz­cza za Sta­lina, kiedy hi­sto­rię fał­szo­wano, żeby wy­ol­brzy­mić rolę wo­dza i zdys­kre­dy­to­wać jego prze­ciw­ni­ków. Jedni mu­sieli „po­pra­wić” swoje prace, dzieła in­nych usu­wano z bi­blio­tek albo od­bie­rano im prawo do ich pu­bli­ko­wa­nia.

Na długo przed ro­kiem 1917 hi­sto­ria pod­le­gała skru­pu­lat­nej cen­zu­rze. Cho­dziło nie tylko o to, żeby za­po­biec upo­wszech­nia­niu my­śli i fak­tów, które mo­gły być po­li­tycz­nie nie­bez­pieczne (uka­zu­jąc sa­mo­władz­two w złym świe­tle), ale też o to, aby ofi­cjalna wer­sja prze­szło­ści kraju była zgodna z bie­żą­cym kur­sem po­li­tycz­nym. Szcze­gól­nie uważ­nie pa­trzono na ręce hi­sto­ry­kom ukra­iń­skim, bo po­dej­rze­wano ich o sym­pa­tie dla za­sad eu­ro­pej­skich. Nie po­zwa­lano im pu­bli­ko­wać po ukra­iń­sku, roz­bu­dzać ukra­iń­skich uczuć na­ro­do­wych ani wy­ra­żać ja­kich­kol­wiek ża­lów i pre­ten­sji do Ro­sji[6].

Poza tym pi­śmien­nic­two hi­sto­ryczne w Ro­sji – od swo­ich po­cząt­ków w po­staci śre­dnio­wiecz­nych kro­nik – było prze­siąk­nięte mi­tycz­nymi ide­ami: mi­tami „Świę­tej Rusi”, „świę­tego cara”, „du­szy ru­skiej” (ro­syj­skiej), Mo­skwy jako „Trze­ciego Rzymu” i tak da­lej. Mity te miały i na­dal mają pod­sta­wowe zna­cze­nie dla ro­zu­mie­nia przez Ro­sjan swo­jej hi­sto­rii i cha­rak­teru na­ro­do­wego. Czę­sto wy­wie­rały one de­cy­du­jący wpływ na – wła­ściwą bądź błędną – po­li­tykę i po­stawy Za­chodu wo­bec Ro­sji. Aby zro­zu­mieć współ­cze­sną Ro­sję, mu­simy od­sło­nić te mity, wy­ja­śnić ich hi­sto­ryczny roz­wój i zba­dać, jak od­dzia­ły­wały na toż­sa­mość i po­li­tykę tego kraju.

Wy­bitny ba­dacz kul­tury Ro­sji i jej mi­tów Mi­chael Cher­nia­vsky za­pro­po­no­wał prze­ko­nu­jące wy­ja­śnie­nie ich nie­zwy­kłej siły per­swa­zyj­nej i trwa­ło­ści w ciągu wielu wie­ków:

Czę­sto zwraca się uwagę, że mity wcale nie dają przy­bli­żo­nego ob­ja­śnie­nia rze­czy­wi­sto­ści, ale za­zwy­czaj są z nią sprzeczne. A ro­syj­ska rze­czy­wi­stość była na tyle „marna”, że wy­two­rzyła „naj­święt­sze” ze wszyst­kich mity. Im więk­sza była wła­dza rządu, tym od­le­glej­szy od rze­czy­wi­sto­ści mu­siał być mit ma­jący uspra­wie­dli­wić jego dzia­ła­nia i uza­sad­nić ule­głość wo­bec niego; im więk­sza nie­dola ro­syj­skiego na­rodu, tym dłuż­szy escha­to­lo­giczny skok, jaki mu­siał za­pew­niać mit, by uza­sad­nić tę nie­dolę i uznać ją za nie­ma­jącą zna­cze­nia[7].

Wielu au­to­rów za­uwa­żyło, że na­ród ro­syj­ski po­trze­buje mi­tów po­zwa­la­ją­cych po­strze­gać trudną rze­czy­wi­stość za mało istotną i obie­cu­ją­cych lep­szą Ro­sję w przy­szło­ści. W po­wie­ściach Do­sto­jew­skiego, w któ­rych tak czę­stymi mo­ty­wami są cier­pie­nie i zba­wie­nie, po­trzeba ta wy­daje się istotą ro­syj­skiego cha­rak­teru na­ro­do­wego. Trwa­łość na­ro­do­wych mi­tów wy­ja­śnia wiele zja­wisk ce­chu­ją­cych hi­sto­rię Ro­sji: nie­wzru­szo­ność wiary pra­wo­sław­nej; po­szu­ki­wa­nie przez na­ród świę­tego cara, ucie­le­śnie­nia jego ide­ałów, który ma go ochro­nić przed nie­spra­wie­dli­wo­ścią; ma­rze­nie o zbu­do­wa­niu raju na ziemi, re­wo­lu­cyj­nej uto­pii, na­wet po tym jak ma­rze­nie to ob­ró­ciło się w kosz­mar sta­li­now­skiego re­żimu.

Dla­tego wła­śnie książka ta do­ty­czy za­równo idei, mi­tów, ide­olo­gii, które kształ­to­wały hi­sto­rię kraju, i spo­so­bów in­ter­pre­ta­cji prze­szło­ści przez Ro­sjan, jak też wy­da­rzeń, in­sty­tu­cji, grup spo­łecz­nych, ar­ty­stów, my­śli­cieli i przy­wód­ców, któ­rzy tę hi­sto­rię two­rzyli.

Opo­wieść za­czyna się pod ko­niec pierw­szego ty­siąc­le­cia, kiedy zie­mie dzi­siej­szej Ro­sji zo­stały za­sie­dlone przez Sło­wian, a koń­czy w trze­cim ty­siąc­le­ciu ana­lizą mi­tów o hi­sto­rii Ro­sji, któ­rymi po­słu­żył się Pu­tin, żeby umoc­nić swą au­to­ry­tarną wła­dzę. Główna teza książki brzmi w skró­cie na­stę­pu­jąco: Ro­sja to kraj, który spa­jają idee za­ko­rze­nione w od­le­głej prze­szło­ści, wer­sje oj­czy­stej hi­sto­rii nie­ustan­nie prze­twa­rzane tak, aby od­po­wia­dały bie­żą­cym po­trze­bom i no­wym wi­zjom przy­szło­ści. To, w jaki spo­sób Ro­sja­nie opo­wia­dali o swo­jej hi­sto­rii – i jak zmie­niali ją z bie­giem czasu – jest waż­nym aspek­tem ich dzie­jów. Sta­nowi też za­sad­ni­czy kon­tekst na­szej opo­wie­ści.

Kult wiel­kiego księ­cia Wło­dzi­mie­rza „rów­nego apo­sto­łom” – jak go na­zy­wano – to wzor­cowy przy­kład owej prak­tyki two­rze­nia wciąż no­wych wer­sji prze­szło­ści. Pra­wie nic o nim nie wia­domo. Nie za­cho­wały się żadne współ­cze­sne mu do­ku­menty; mamy do dys­po­zy­cji je­dy­nie póź­niej­sze kro­niki pi­sane przez mni­chów, ha­gio­gra­ficzne le­gendy o przy­ję­ciu prze­zeń chrztu, które słu­żyły za święte mity le­gi­ty­mi­zu­jące wła­dzę jego na­stęp­ców, wład­ców Rusi Ki­jow­skiej. Wło­dzi­mierz był jed­nym z wielu ksią­żąt, któ­rych ka­no­ni­zo­wano w śre­dnio­wie­czu. Ale do­piero póź­niej, w XVI wieku, jego kult zy­skał wyż­szą rangę. Stało się to, gdy car mo­skiew­ski Iwan IV („Groźny”) po­sta­no­wił zbu­do­wać na tym kul­cie swe bez­pod­stawne rosz­cze­nia do miana je­dy­nego pra­wo­wi­tego dzie­dzica ki­jow­skich wład­ców i bi­zan­tyń­skich ce­sa­rzy. Kultu Wło­dzi­mie­rza uży­wano w walce z pań­stwem pol­sko-li­tew­skim, które wła­dało czę­ścią ziem na­le­żą­cych nie­gdyś do Rusi Ki­jow­skiej. Od pa­no­wa­nia Iwana IV Wło­dzi­mierz wy­stę­po­wał w le­gen­dzie, która wy­wo­dziła roz­ra­sta­jące się pań­stwo mo­skiew­skie od Rusi Ki­jow­skiej i Bi­zan­cjum jako jego świę­tych pod­wa­lin, w roli „pierw­szego ru­skiego cara” i świę­tego „zbie­ra­cza ziem ru­skich”[8].

Ten mit za­ło­ży­ciel­ski miał dla Ro­ma­no­wów za­sad­ni­cze zna­cze­nie. Nie byli oni spo­krew­nieni ani spo­wi­no­wa­ceni z ksią­żę­tami ki­jow­skimi, nie mieli więc in­nego opar­cia dla swo­jej dy­na­stii, która roz­po­częła pa­no­wa­nie w 1613 roku, do­piero po la­tach wojny do­mo­wej. Aby sym­bo­licz­nie na­wią­zać do ki­jow­skiego dzie­dzic­twa i wzmoc­nić pre­ten­sje Mo­skwy do Ukra­iny, Mi­chał, za­ło­ży­ciel no­wej dy­na­stii, ka­zał prze­nieść szczątki (z wy­jąt­kiem czaszki) wiel­kiego księ­cia Wło­dzi­mie­rza z Ki­jowa do Mo­skwy; zło­żono je w krem­low­skim so­bo­rze Uspień­skim, gdzie po­zo­sta­wały do roku 1917. W miarę po­więk­sza­nia się Ce­sar­stwa Ro­syj­skiego, które w XVIII wieku wchło­nęło więk­szość Ukra­iny, kult Wło­dzi­mie­rza stał się cen­tral­nym punk­tem mitu uza­sad­nia­ją­cego eks­pan­sję pań­stwa. Ży­wot władcy ota­czano czcią jako sym­bol świę­tych po­cząt­ków im­pe­rium i zjed­no­czo­nej „ro­dziny” albo „na­rodu” Ro­sjan – Wiel­ko­ru­sów, Bia­ło­ru­si­nów i Ma­ło­ru­si­nów, jak na­zy­wano Ukra­iń­ców w tej im­pe­rial­nej dok­try­nie. Ta­kie zna­cze­nie miał w za­my­śle Ro­sjan ki­jow­ski po­mnik Wło­dzi­mie­rza, gdy od­sła­niano go w 1853 roku, cho­ciaż pod ko­niec XIX wieku ukra­iń­scy dzia­ła­cze na­ro­dowi za­częli je kwe­stio­no­wać. Tak jak Po­ro­szenko w XXI wieku, uznali oni po­mnik Wło­dzi­mie­rza za wła­sny – za sym­bol przy­na­leż­no­ści na­rodu ukra­iń­skiego do Eu­ropy[9].

Oprócz mi­tów, które wy­warły wpływ na prze­szłość Ro­sji, w książce po­wta­rza się też kilka in­nych mo­ty­wów od­zwier­cie­dla­ją­cych struk­tu­ralną cią­głość jej dzie­jów. Na­leżą do nich czyn­niki geo­gra­ficzne, sys­temy prze­ko­nań, spo­soby rzą­dze­nia, idee po­li­tyczne i zwy­czaje spo­łeczne, bez któ­rych nie da się do­brze zro­zu­mieć współ­cze­snej Ro­sji. O po­li­tyce dzi­siej­szego pań­stwa ro­syj­skiego na­zbyt czę­sto wy­po­wia­dają się lu­dzie nie­zna­jący prze­szło­ści tego kraju. Aby po­znać praw­dziwe za­miary Pu­tina wo­bec Ro­sji i świata, mu­simy zro­zu­mieć, jak jego rządy mają się do dłu­go­fa­lo­wych pra­wi­dło­wo­ści ro­syj­skiej hi­sto­rii i co to zna­czy dla Ro­sjan, kiedy ich pre­zy­dent od­wo­łuje się do „tra­dy­cyj­nych war­to­ści”.

Ele­menty cią­gło­ści w hi­sto­rii Ro­sji, o któ­rych wspo­mnie­li­śmy, wyjdą na jaw w dal­szym toku opo­wie­ści, ale już te­raz warto zwró­cić uwagę na je­den lub dwa z nich. Pierw­szy jest naj­bar­dziej wi­doczny: to roz­le­głość geo­gra­ficzna Ro­sji. Dla­czego te­ry­to­rium Ro­sji stało się tak wiel­kie? W jaki spo­sób zdo­łała ona ob­jąć tak ogromne ob­szary Eu­ra­zji i wchło­nąć tyle róż­nych lu­dów i na­ro­dów (194 we­dług pierw­szego so­wiec­kiego spisu po­wszech­nego z 1926 roku)? Jaki wpływ miały roz­miary te­ry­to­rialne Ro­sji na ewo­lu­cję pań­stwa ro­syj­skiego? Osiem­na­sto­wieczna ce­sa­rzowa Ka­ta­rzyna II twier­dziła, że tak wiel­kim kra­jem można rzą­dzić tylko au­to­kra­tycz­nie: „Szyb­kość roz­strzy­ga­nia spraw nad­sy­ła­nych z da­le­kich stron po­winna wy­na­gra­dzać zwłokę spo­wo­do­waną dużą od­le­gło­ścią. Wszelki inny spo­sób rzą­dze­nia nie tylko przy­czy­niałby Ro­sji szkód, ale ko­niec koń­ców byłby dla niej ruj­nu­jący”[10]. Czy jed­nak na­prawdę mu­siało tak być? Czy rze­czy­wi­ście nie było in­nych form wła­dzy, które mo­głyby za­stą­pić je­dy­no­władz­two?

Pań­stwo ro­syj­skie po­wsta­wało na rów­ni­nie po­zba­wio­nej na­tu­ral­nych gra­nic. Z po­wodu swego po­ło­że­nia czę­sto ule­gało ob­cym na­jaz­dom, lecz było także otwarte na wpływy są­sia­dów – Cha­za­rów, Mon­go­łów, Bi­zan­tyń­czy­ków, Eu­ro­pej­czy­ków i im­pe­rium osmań­skiego – z któ­rymi łą­czyły je sto­sunki han­dlowe. W miarę jak ro­sła po­tęga Ro­sji – pro­ces ten za­czął się w XVI wieku – jej władcy sku­piali swoje wy­siłki przede wszyst­kim na obro­nie gra­nic. Stąd wy­ni­kały pewne ce­chy ro­syj­skiej pań­stwo­wo­ści, które od­ci­snęły piętno na hi­sto­rii kraju.

Do tych cech na­le­żało pod­po­rząd­ko­wa­nie spo­łe­czeń­stwa pań­stwu i jego woj­sko­wym po­trze­bom. Klasy spo­łeczne two­rzono i praw­nie de­fi­nio­wano tak, aby przy­no­siły ko­rzyść pań­stwu, które po­trze­bo­wało po­dat­ni­ków i żoł­nie­rzy. Drugą ważną ce­chą była po­li­tyka roz­sze­rza­nia te­ry­to­rium w celu ochrony gra­nic. Od po­wsta­nia Wiel­kiego Księ­stwa Mo­skiew­skiego, ko­lebki pań­stwa ro­syj­skiego, do wojny Pu­tina z Ukra­iną Ro­sja dbała o swoje bez­pie­czeń­stwo dwo­jako: osła­bia­jąc kraje ościenne i pro­wa­dząc wojny poza swo­imi gra­ni­cami, by nie do­pu­ścić do tych gra­nic nie­przy­ja­ciół. Czy zna­czy to, że Ro­sja jest pań­stwem z na­tury eks­pan­sjo­ni­stycz­nym, jak twier­dziło wielu jej kry­ty­ków w cza­sach no­wo­żyt­nych? A może dą­że­nie Ro­sji do roz­sze­rza­nia gra­nic i ko­lo­ni­zo­wa­nia kra­jów przy­gra­nicz­nych trzeba uwa­żać ra­czej za re­ak­cję obronną wy­ni­ka­jącą z po­trzeby two­rze­nia państw bu­fo­ro­wych, które będą osła­niać ją na otwar­tym ste­pie?

Cha­rak­ter wła­dzy pań­stwo­wej to ko­lejne za­gad­nie­nie, o któ­rym wy­pada wspo­mnieć. Ka­ta­rzyna II miała zwy­czaj po­rów­ny­wać Ro­sję do eu­ro­pej­skich państw ab­so­lu­ty­stycz­nych. Ale pań­stwo ro­syj­skie za­sad­ni­czo się od nich róż­niło. Roz­wi­nęło się jako pa­try­mo­nialna, czyli oso­bi­sta, au­to­kra­cja, w któ­rej po­ję­cie pań­stwa (go­su­dar­stwo) było ucie­le­śnione w oso­bie cara (go­su­dar) jako su­we­rena, czyli wła­ści­ciela ziem ro­syj­skich. W śre­dnio­wiecz­nej Eu­ro­pie prawne od­dzie­le­nie „dwóch ciał króla” – jego śmier­tel­nej osoby i świę­tej god­no­ści mo­nar­chy – po­zwo­liło na roz­wój kon­cep­cji pań­stwa jako bytu abs­trak­cyj­nego i bez­oso­bo­wego[11]. W Ro­sji do tego nie do­szło. Od czasu pa­no­wa­nia Iwana IV pań­stwo utoż­sa­miano z ca­rem, który jako czło­wiek i władca był na­rzę­dziem w ręku Boga.

Sa­kra­li­za­cja wła­dzy car­skiej, spa­dek po Bi­zan­cjum, sta­no­wiła za­równo o sile, jak i o sła­bo­ści Ro­sji. Mit cara jako Bo­żego po­ma­zańca był jed­nym z fun­da­men­tów mo­nar­chii aż do po­czątku XX wieku, kiedy osta­tecz­nie za­ła­mał się po krwa­wym stłu­mie­niu przez Mi­ko­łaja II lu­do­wych pro­te­stów. Z dru­giej strony tym sa­mym mi­tem mo­gli się po­słu­żyć bun­tow­nicy dą­żący do oba­le­nia cara, co się zda­rzyło pod­czas po­wstań ko­zac­kich w XVII i XVIII wieku. W wy­obraźni ludu święty car był siewcą prawdy i spra­wie­dli­wo­ści spo­łecz­nej (prawda). Ale car do­pusz­cza­jący się nie­spra­wie­dli­wo­ści nie mógł być „praw­dzi­wym ca­rem” – był za­pewne An­ty­chry­stem ze­sła­nym przez Sza­tana dla znisz­cze­nia dzieła Bo­żego na „świę­tej ziemi ru­skiej” – na­le­żało więc mu się sprze­ci­wić. Przy­wódcy bun­tów ko­zac­kich, któ­rzy gło­sili, że wal­czą o przy­wró­ce­nie na tron praw­dzi­wego cara, byli w sta­nie zy­skać ma­sowe po­par­cie i za­chwiać pod­sta­wami pań­stwa.

Idee prawdy i spra­wie­dli­wo­ści le­żały też u pod­staw ro­syj­skiej re­wo­lu­cji 1917 roku. Mit świę­tego cara prze­obra­ził się w kult przy­wód­ców, Le­nina i Sta­lina, któ­rych po­mniki sta­nęły na każ­dym placu w Ro­sji. Re­żim Pu­tina wy­ko­rzy­stuje ten ar­che­typ rzą­dów mo­nar­chicz­nych, stwa­rza­jąc po­zory sta­bil­no­ści opar­tej na „ro­syj­skich tra­dy­cjach”.

Kult Pu­tina nie zo­stał na ra­zie uwiecz­niony w ka­mie­niu. Na pla­cach miast i mia­ste­czek nie ma jak do­tąd jego po­mni­ków. Zna­leźli się jed­nak dow­cip­ni­sie, któ­rzy z oka­zji od­sło­nię­cia mo­skiew­skiego po­mnika księ­cia Wło­dzi­mie­rza orze­kli, że po­sąg jego imien­nika, pre­zy­denta Ro­sji, sta­nie wkrótce przy mu­rze krem­low­skim.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

Skróty użyte w przy­pi­sach

IRL RAN

In­sty­tut Li­te­ra­tury Ro­syj­skiej Ro­syj­skiej Aka­de­mii Nauk, Pe­ters­burg

NA

Na­tio­nal Ar­chive, Lon­dyn

OR RNB

Od­dział Rę­ko­pi­sów Ro­syj­skiej Bi­blio­teki Na­ro­do­wej, Pe­ters­burg

RGA­SPI

Ro­syj­skie Pań­stwowe Ar­chi­wum Hi­sto­rii Spo­łeczno-Po­li­tycz­nej, Mo­skwa

RGIA

Ro­syj­skie Pań­stwowe Ar­chi­wum Hi­sto­ryczne, Pe­ters­burg

Wstęp
[1] P.-A. Bo­din, The Mo­nu­ment to Grand Prince Vla­di­mir in Mo­scow and the Pro­blem of Con­se­rva­tism, w: M. Su­slov, D. Uzla­ner (red.), Con­tem­po­rary Rus­sian Con­se­rva­tism: Pro­blems, Pa­ra­do­xes and Per­spec­ti­ves, Le­iden 2019, s. 306.
[2] Krem­lin.ru/events/pre­si­dent/news/53211. Prze­bieg uro­czy­sto­ści można zo­ba­czyć na fil­mie za­miesz­czo­nym tu­taj: en.wi­ki­pe­dia.org/wiki/Mo­nu­men­t_to­_Vla­di­mi­r_the­_Great.
[3] A. Ti­mo­fey­chev, Mo­scow Mo­nu­ment to Prince Vla­di­mir pro­vo­kes ire in Kiev, Rus­sia Bey­ond the He­adli­nes, 14 li­sto­pada 2016: www.rbth.com/po­li­tic­s_an­d_so­ciety/2016/11/14/mo­scow-mo­nu­ment-to-prince-vla­di­mir-pro­vo­kes-ire-in-kie­v_647547.
[4] kor­re­spon­dent.net/ukra­ine/3544735-evro­pe­iskyi-vy­bor-ukrayny-sde­lan-ty­sia­chu-let-na­zad-po­ro­shenko.
[5] G. Or­well, Rok 1984, przeł. T. Mir­ko­wicz, War­szawa 2006, s. 43. Cy­to­wane słowa są ha­słem par­tyj­nym Oce­anii, w któ­rej „zmien­ność prze­szło­ści” jest jedną z „nie­na­ru­szal­nych za­sad” (tamże, s. 34).
[6] S. Ve­ly­chenko, Tsa­rist Cen­sor­ship and Ukra­inian Hi­sto­rio­gra­phy, 1828–1906, „Ca­na­dian-Ame­ri­can Sla­vic Stu­dies”, t. 23, nr 4 (1989), s. 385–408.
[7] M. Cher­nia­vsky, Tsar and Pe­ople: Stu­dies in Rus­sian My­ths, New Ha­ven 1961, s. 229.
[8] J. Ro­stow­cew, D. So­snit­skij, Kniaz’ Wła­di­mir Wie­li­kij kak na­cy­onal­nyj gie­roj, „Dia­łog so wrie­mie­niem”, z. 65 (2018), s. 150–164.
[9] O przy­własz­cze­niu przez Ukra­iń­ców kultu Wło­dzi­mie­rza Wiel­kiego pod ko­niec XIX wieku: H. Co­le­man, From Kiev across All Rus­sia: The 900th An­ni­ver­sary of the Chri­stia­ni­za­tion of Rus’ and the Ma­king of a Na­tio­nal Sa­int in the Im­pe­rial Bor­der­lands, „Ab Im­pe­rio”, t. 19, nr 4 (2018), s. 95–129.
[10] S. So­łow­jow, Isto­rija Ros­sii s driew­niej­szych wrie­mien, t. 1–6, Pe­ters­burg, b.d., t. 6, s. 339.
[11] E. Kan­to­ro­wicz, The King’s Two Bo­dies, Prin­ce­ton 1957.
Ty­tuł ory­gi­nałuTHE STORY OF RUS­SIA
Pro­jekt okładkiKa­ro­lina Że­la­ziń­ska
Ilu­stra­cja na okładceKon­stan­tin Fio­do­ro­wicz Yuon,Pa­rada na placu Czer­wo­nym 7 li­sto­pada 1941, Mo­skwa. Al­bum / Alamy Stock Photo
Re­dak­tor pro­wa­dzącaMo­nika Koch
Re­dak­cjaJan Ja­ro­szuk
Ko­rektaElż­bieta Ła­nik Ju­styna Do­ma­gała
Skład i ła­ma­nieTYP 2 Jo­lanta Ugo­row­ska
Co­py­ri­ght © Or­lando Fi­ges, 2022 Co­py­ri­ght © for the Po­lish trans­la­tion by Wła­dy­sław Je­żew­ski, 2023 Co­py­ri­ght © for the Po­lish edi­tion by Wielka Li­tera Sp. z o.o., War­szawa 2023
ISBN 978-83-8032-977-5
Wielka Li­tera Sp. z o.o. ul. Wiert­ni­cza 36 02-952 War­szawa
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.