Tytuł dostępny bezpłatnie w ofercie wypożyczalni Depozytu Bibliotecznego.
Tę książkę możesz wypożyczyć z naszej biblioteki partnerskiej!
Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego.
Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych.
Rejon Umocniony Hel bronił się przeciw hitlerowskim najeźdźcom przez 32 dni. Wspomnienia, sprawozdania oraz relacje uczestników tej walki zebrał i przygotował do druku kmdr por. dr Rafał Witkowski, historyk wojskowości.
Są to relacje w większości dotąd nie publikowane, napisane w różnym czasie, od pierwszych powojennych lat po rok 1967. Wśród ich autorów są oficerowie i podoficerowie z załóg okrętów, artylerii nadbrzeżnej i przeciwlotniczej oraz kombatanci z oddziałów lądowych, bądź też pełniący inne funkcje na zapleczu frontu. Daje to w sumie pełny i żywy obraz tych dni.
[Ze wstępu]
Książka dostępna w zasobach:
Miejska Biblioteka Publiczna im. Stefana Żeromskiego w Helu
Miejska Biblioteka Publiczna w Gdyni (3)
Miejska Biblioteka Publiczna w Łomży
Miejska Biblioteka Publiczna im. Adama Próchnika w Piotrkowie Trybunalskim (2)
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 637
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Rejon Umocniony Hel bronił się przeciw hitlerowskim najeźdźcom przez 32 dni. Wspomnienia, sprawozdania oraz relacje uczestników tej walki zebra! i przygotował do druku kmdr por. dr Rafał Witkowski, historyk wojskowościSą to relacje w większości dotąd nie publikowane, napisane w różnym czasie, od pierwszych powojennych lat po rok 1967. Wśród ich autorów są oficerowie i podoficerowie z załóg okrętów, artylerii nadbrzeżnej i przeciwlotniczej oraz kombatanci z oddziałów lądowych, bądź też pełniący inne funkcje na zapleczu frontu. Daje to w sumie pełny i żywy obraz tych dni.
Kmdr por. dr R. Witkowski zaopatrzył pracę w obszerny wstęp historyczny oraz przypisy wyjaśniające wszelkie nieścisłe lub mylnie sformułowane fragmenty.
Oddając do rąk Czytelnika tę książkę, Wydawnictwo sygnalizuje jednocześnie, że przygotowane są następne tomy z tego cyklu zawierające wspomnienia obrońców Gdyni oraz obrońców Kępy Oksywskiej.
OSTATNIAREDUTA
Sprawozdania z walk i relacje obrońców Helu
Wyboru dokonał, opracował i wstępem opatrzył
Rafał Witkowski
Okładkę, obwolutę i stronę tytułową projektował Włodzimierz Herman
Problematyka wojny obronnej Polski w roku 1939 stale cieszy się dużym zainteresowaniem społeczeństwa. Istnieje niesłabnący popyt na opracowania zarówno ściśle naukowe, jak i publikacje ukazujące w sposób popularny lub zbeletryzowany mężną postawę żołnierza, marynarza i lotnika polskiego w walce z hitlerowskim najazdem.
Wśród licznych frontów, na jakich toczyły się w 1939 roku zmagania z hitlerowskim najazdem, frontem oddzielnym ze względu na swoją specyfikę, była obrona Wybrzeża. Już od pierwszego dnia wojny wyodrębniły się tutaj dość wyraźnie izolowane od siebie ośrodki walki. Były nimi: Wojskowa Składnica Tranzytowa na Westerplatte w Gdańsku, Poczta Polska w Gdańsku, Lądowa Obrona Wybrzeża, to znaczy zespół sił i środków przeznaczonych do obrony Gdyni i Kępy Oksywskiej, wreszcie — Rejon Umocniony Hel. Z tym ostatnim ośrodkiem walki ściśle splotły się działania polskiej floty wojennej, szczególnie zaś okrętów nawodnych.
Nie ulega wątpliwości, że w porównaniu z rozgrywającymi się w głębi kraju operacjami wojennymi obrona Helu stanowiła drugorzędny, żeby nie powiedzieć marginalny, obszar walk toczonych z Niemcami hitlerowskimi. Mimo to walki na Półwyspie Helskim i wokół niego są wciąż przedmiotem zainteresowań tak badaczy-historyków, jak i ludzi, którzy nie są specjalistami, a chcieliby na ich temat uzyskać rzetelne, wiarygodne informacje. Te zainteresowania budzi niewątpliwie także specyficzność bojów toczonych na wąskim półwyspie; w prowadzonych tutaj działaniach wojennych zaangażowane były wszystkie rodzaje sił zbrojnych, to jest oddziały lądowe, lotnictwo i marynarka wojenna. Ważniejsza jednak jest inna przyczyna zainteresowań: otóż Hel okazał się jednym z najdłużej walczących ośrodków obrony polskiej, był ostatnim bastionem naszego oporu nad morzem, trwając w walce przez 32 dni. Dłużej niż na Helu walczyli w zorganizowanych oddziałach jedynie żołnierze samodzielnej grupy operacyjnej „Polesie” pod dowództwem gen. bryg. Franciszka Kleeberga.
Na temat obrony Helu ukazała się w Polsce stosunkowo duża liczba publikacji prasowych, o różnej wartości. Zamieszczane one były najczęściej z okazji kolejnych rocznic wojny polsko-niemieckiej. W sposób pogłębiony obroną Helu zajmowali się zarówno autorzy polscy, jak i zagraniczni, publikując na ten temat prace naukowe bądź popularnonaukowe. Kilku uczestników walk wydało drukiem swoje wspomnienia wojenne.
Chronologicznie rzecz biorąc, pierwszymi wartościowymi opracowaniami były publikacje autorów niemieckich — Friedricha R u g e i Huberta R e c h l i n a. Pierwszy z nich był w 1939 roku w stopniu komandora dowódcą niemieckich sił trałowych na Zatoce Gdańskiej. Opublikował on w roczniku „Nauticus” interesujący opis działań niemieckich trałowców, dużo uwagi poświęcając obronie Helu, szczególnie zaś działalności polskich baterii artylerii nadbrzeżnej1 Mjr Hubert Rechlin jest autorem książki, w której przedstawia działania niemieckiej 207 dywizji piechoty na Wybrzeżu. Część sił tej dywizji zaangażowana była w ostatniej dekadzie września w walkach lądowych na Półwyspie Helskim2. Na temat działań morskich wokół półwyspu pisali też inni autorzy niemieccy w czasie wojny (Fritz Otto Busch, E. de J o n g), ich opracowania jednak nasycone propagandą antypolską dalekie są od obiektywnego ukazania przebiegu walk.
Na czoło polskich opracowań historycznych omawiających walki obronne na Helu wysuwa się obszerna monografia Andrzeja Rzepniewskiego, poświęcona walkom w obronie Wybrzeża w 1939 roku3. Tym samym zagadnieniem zajmują się autorzy jednego z tomów monografii Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej, wydanej na emigracji w 1962 roku4.
Przygotowania do obrony Helu omówił Wacław T y m w artykule zamieszczonym w „Wojskowym Przeglądzie Historycznym”5, podczas gdy Stanisław Stępień wydrukował w „Biuletynie Wojskowej Akademii Politycznej” skrót pracy magisterskiej, poświęconej historii Rejonu Umocnionego Hel6.
Monografią popularnonaukową jest książka Edmunda Kosiarza, omawiająca zarówno dzieje Rejonu Umocnionego Hel, jak i przebieg walk na półwyspie i wokół niego. Ten sam autor opracował także kilka źródłowych artykułów, opisując w nich działalność polskich okrętów podwodnych w Zatoce Gdańskiej7. Pracą popularno-historyczną na temat walk w obronie Wybrzeża i działań okrętów polskich na Zachodzie jest kilkakrotnie wznawiana książka Jerzego Pertka Wielkie dni malej floty. Pertek jest także autorem kilku monograficznych artykułów, w których porusza różne zagadnienia obrony Helu8. Wartościową monografią opisującą m.in. walki na Półwyspie Helskim jest praca Ludwika Głowackiego Obrona Wybrzeża, nigdzie dotąd nie publikowana, przechowywana w Centralnym Archiwum Wojskowym9.
Działalność baterii artylerii nadbrzeżnej im. H. Laskowskiego, na Helu w 1939 roku opisał Bolesław Chrostowski w artykule zamieszczonym w ,,Przeglądzie Morskim”; opracowanie to w dużym stopniu opiera się na sprawozdaniu z walk dowódcy baterii kpt. mar. Zbigniewa Przybyszewskiego, które weszło w skład niniejszego zbioru relacji10. Działania kanonierek w obronie Wybrzeża i Helu są tematem wspomnień Jerzego Staniewicza, podczas gdy Stanisław Mieszkowski opisał losy wojenne stawiacza min „Gryf”11. Działalność dywizjonu minowców (trałowców) opracował na łamach „Przeglądu Morskiego” Tadeusz Borysiewicz, zaś Waldemar Sikorski przedstawił krótkie dzieje niszczyciela „Wicher”12. Na temat polskiej artylerii przeciwlotniczej na Helu napisał kilka artykułów Wacław Krzywiec13. O działalności artylerii nadbrzeżnej i walkach okrętów polskich w Zatoce Gdańskiej pisał autor niniejszego wstępu w „Przeglądzie Morskim” i w „Biuletynie Historycznym Marynarki Wojennej”14.
Dużą wartość mają zbeletryzowane wspomnienia z obrony Helu napisane przez dowódcę Rejonu Umocnionego komandora Włodzimierza S t e у e r a. Drugie wydanie tych wspomnień ukazało się w 1969 roku15. Podobne w ujęciu są wydrukowane w 1967 roku wspomnienia z walk w obronie Helu ówczesnego dowódcy dywizjonu minowców kmdr ppor. Zdzisława Boczkowskiego16.
Własne przeżycia z pierwszych dni wojny na morzu wydrukował także kmdr por. Stefan de Walden, dowódca niszczyciela „Wicher”17. W 1971 roku ukazały się drukiem wspomnienia Antoniego S e r о k i, podoficera w 2 Morskim Plutonie Żandarmerii na Helu18. Z wymienionych wspomnień umieszczono w niniejszym zbiorze relację de W a l d e n a.
Wśród opracowań autorów zagranicznych, poświęconych opisowi walk w obronie Helu, wymienić należy dwa obszerne artykuły historyka wojskowości z Niemieckiej Republiki Demokratycznej, Ulricha I s r a e 1 a. Dał on w miesięczniku „Marinewesen” obiektywny obraz polsko-niemieckiej wojny na morzu w 1939 roku, wiele uwagi poświęcając także obronie Helu19. Niektóre aspekty obrony Helu omówił na łamach „La Revue Maritime” w źródłowym opracowaniu historyk francuski Jacques Mordal20. Interesujące szczegóły o działalności lotnictwa niemieckiego w walkach z flotą polską i z obroną Helu zamieścił w swojej książce o Luftwaffe publicysta z NRF Cajus Bekker21. Na temat akcji polskich okrętów podwodnych na Bałtyku wydrukował w miesięczniku „Marine Rundschau” źródłowe opracowanie historyk szwajcarski Hans Bachmann. Ten sam historyk jest autorem znakomitego opracowania, całkowicie poświęconego obronie Helu. Pracę swą, opartą na solidnej bazie źródłowej, wydrukował on w 1970 roku w zachodnioniemieckim czasopiśmie „Wehrwissenschaftliche Rundschau”22.
Przedstawiony tu przegląd stanu badań nad zagadnieniem obrony Helu nie uwzględnia oczywiście wszystkich pozycji, jakie na ten temat się ukazały. Zwięzły przegląd literatury wymienia jedynie publikacje najważniejsze. Z myślą o Czytelnikach, którzy z obroną Helu chcieliby zapoznać się dokładniej, sporządzony został pełniejszy wykaz literatury, zamieszczony na końcu tomu.
Ważnym zadaniem dla badaczy wojny polsko-niemieckiej jest zgromadzenie bazy źródłowej dla utrwalenia obrazu wydarzeń, jakie na ziemi polskiej rozegrały się w pamiętnym Wrześniu. Zadanie to jest tym bardziej pilne, że w wielu wypadkach archiwalia, a więc różnego typu dokumenty bojowe, zachowały się w formie szczątkowej, a niekiedy brak ich zupełnie. Poważne luki w podstawie źródłowej zmuszają historyka do szerokiego oparcia się na relacjach, wspomnieniach i pamiętnikach żołnierzy Września. W odniesieniu do wojny polsko-niemieckiej ten typ źródeł zyskał dużą rangę, a w wielu wypadkach stał się jedynym przekazem umożliwiającym utrwalenie dla przyszłych pokoleń obrazu wojny obronnej Polski w 1939 roku.
Zadaniem, jakie postawił sobie autor, było zgromadzenie możliwie obszernego wyboru sprawozdań z walk i relacji byłych uczestników obrony Helu. Wydanie drukiem tych materiałów wypełni z jednej strony lukę w zakresie publikacji źródeł dotyczących obrony Wybrzeża23, z drugiej zaś udostępni szerokiemu kręgowi Czytelników wspomnienia wojenne marynarzy i żołnierzy, których wartości poznawczych i wychowawczych nie da się przecenić.
Praca składa się z trzech części: wstępu, wyboru sprawozdań z walk i relacji oraz indeksu osób. Materiał ilustracyjny i wykaz podstawowej literatury uzupełniają książkę.
Część pierwsza, czyli wstęp zawiera oprócz omówienia literatury przedmiotu, zwięzły opis rozwoju budownictwa obronnego na Półwyspie Helskim i utworzenia tam Rejonu Umocnionego, podaje ocenę sił polskich i niemieckich w 1939 roku, wreszcie ukazuje w niezbędnym skrócie przebieg walk obronnych na Helu. W zakończeniu wstępu zamieszczona została charakterystyka relacji, które weszły w skład zbioru.
Najobszerniejsza jest część druga pracy. Zawiera ona 29 sprawozdań z walk i relacji. Zostały one tam, gdzie zachodziła tego potrzeba, zaopatrzone przypisami krytycznymi, bądź wyjaśniającymi pewne zagadnienia lub skróty, które Czytelnikowi mogłyby wydawać się niezrozumiałe.
Na część trzecią pracy składa się indeks osób. Umieszczono w nim wszystkie nazwiska występujące w relacjach, przypisach do nich i we wstępie. Obok nazwisk wymieniono stopień wojskowy (o ile był możliwy do ustalenia), a także przydział służbowy, to znaczy formację wojskową, w jakiej wspomniana w relacjach osoba pełniła służbę, a więc w zasadzie nazwę jednostki macierzystej w chwili wybuchu wojny.
W lutym 1920 roku Polska objęła w posiadanie przyznany jej w traktacie wersalskim wycinek morskiego wybrzeża Bałtyku, liczący niewiele ponad sto kilometrów. Zewnętrznym wyrazem powrotu Polski nad Bałtyk była uroczystość zaślubin z morzem, zorganizowana z całym ceremoniałem w Pucku 10 lutego 1920 roku. Z tą chwilą przystąpiono do organizowania od podstaw marynarki wojennej na odzyskanym wybrzeżu, aby zabezpieczyć je pod względem wojskowym.
W Pucku, który stał się pierwszym portem wojennym, utworzono Dowództwo Wybrzeża Morskiego, komendę portu wojennego oraz inne służby. Pod koniec 1920 roku sformowano Pułk Artylerii Nadbrzeżnej, którego poszczególne dywizjony i baterie rozlokowano w wybranych rejonach, od Helu do Orłowa. Pułk istniał jednak niewiele ponad rok, gdyż na początku 1922 roku nastąpiło jego rozwiązanie. Od tego czasu aż do początków lat trzydziestych nie wzniesiono na Półwyspie Helskim żadnych budowli o charakterze obronnym. Hel miał wtedy doskonałe perspektywy rozwoju jako największy polski ośrodek wypoczynkowy i kąpielisko nad Bałtykiem, a także jako baza rybołówstwa przybrzeżnego.
W roku 1929 polskie władze wojskowe zadecydowały o wybudowaniu na cyplu półwyspu baterii artylerii nadbrzeżnej. Decyzja ta wynikała z konieczności zabezpieczenia dostępu do powstającego wtedy portu handlowego w Gdyni i bazy marynarki wojennej na Oksywiu. Z drugiej strony artyleria nadbrzeżna na Helu miała stać się głównym elementem całego systemu fortyfikacji, jaki postanowiono tu zlokalizować. Zaplanowane obiekty obronne na półwyspie miały w latach następnych być przekształcone w bazę floty. Baza ta powinna była służyć flocie w wypadku wojny z Niemcami. Hel, będąc odsunięty od granicy z Niemcami o kilkadziesiąt kilometrów dalej niż Oksywie, stwarzał lepsze warunki dla obrony od strony lądu. W wypadku wojny ze Związkiem Radzieckim Hel miał ubezpieczać bazę główną floty w Gdyni-Oksywiu.
Zanim podjęta została decyzja ustawienia na półwyspie baterii artylerii nadbrzeżnej, zagadnienie to było przedmiotem studiów teoretycznych i kilku publikacji, których autorami byli wybitni znawcy tematu. O konieczności obrony wybrzeża przez artylerię pisali przed wojną mjr Wincenty Rudowicz i kmdr ppor. Rafał Czeczott24.
Czołowym teoretykiem artylerii morskiej i nadbrzeżnej w Polsce przedwojennej był kmdr ppor. Heliodor Laskowski, szef Artylerii i Służby Uzbrojenia w Kierownictwie Marynarki Wojennej w Warszawie25. Zachowane w Centralnym Archiwum Wojskowym materiały rękopiśmienne i drukowane jego autorstwa świadczą o doskonałej znajomości tematu.
Rozważaniom teoretycznym towarzyszyły starania o zakup za granicą artylerii nadbrzeżnej. Dużą inicjatywę w tym kierunku przejawiało Kierownictwo Marynarki Wojennej. Zabiegało ono o odstąpienie przez armię dla potrzeb obrony wybrzeża najpierw dział czeskich kal. 149,1 mm, później zaś dział francuskich kal. 155 mm. Dopiero jednak usilne nalegania kontradm. Świrskiego doprowadziły do przyznania marynarce w 1931 roku 4 armat francuskich na kołach, kal. 105 mm. Armaty te w następnym roku ustawiono na cyplu helskim, tworząc z nich dwie baterie nadbrzeżne, popularnie zwane baterią grecką i duńską26.
W Kierownictwie Marynarki Wojennej zdawano sobie sprawę, że cztery przestarzałego typu armaty połowę nie mogą pełnić roli nowoczesnej artylerii nadbrzeżnej. Z tych względów zawarto w grudniu 1933 roku umowę ze szwedzką firmą zbrojeniową „Bofors” na wybudowanie dla Helu nowoczesnej średniej baterii nadbrzeżnej, składającej się z 4 dział kal. 152,4 mm. Armaty dostarczone zostały na Hel w drugiej połowie 1935 roku i ustawione na wybudowanych wcześniej żelbetowych schronach amunicyjnych, rozmieszczonych na samym cyplu półwyspu27. Istnienie łącznie czterech baterii nadbrzeżnych (trzech na Helu, jednej na Oksywiu) umożliwiło zorganizowanie w roku 1935 Dywizjonu Artylerii Nadbrzeżnej; siedzibą dowództwa dywizjonu był Hel.
Obok tworzenia baterii artylerii nadbrzeżnej, od roku 1933 poszukiwano na helskich wydmach dogodnych miejsc dla ustawienia trzech baterii przeciwlotniczych, każdej składającej się z dwóch dział produkcji francuskiej kal. 75 mm, wzoru 1922/24. Ostatecznie w ciągu 1934 i 1935 roku ustawiono na schronach żelbetowych wszystkie trzy baterie. Stanowiska ogniowe baterii zlokalizowano we wschodniej części półwyspu. Głównym zadaniem baterii była obrona przeciwlotnicza najważniejszych obiektów powstającej na Helu bazy morskiej. Następstwem wybudowania wspomnianych baterii było utworzenie na Helu 2 Morskiego Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej (1 Morski Dywizjon znajdował się w Gdyni).
Koncepcja wybudowania bazy morskiej na Helu powstała już w latach 1926—1927. Wtedy to opracowano w Sztabie Generalnym studium, wskazujące na konieczność wybudowania bazy operacyjnej dla floty nie w Gdyni, lecz na Helu. Na decyzji tej zaważyło niekorzystne położenie Gdyni i Oksywia w niewielkiej odległości od granicy niemieckiej i w pobliżu granicy wrogo wobec Polski usposobionego Wolnego Miasta Gdańska28.
Decyzja budowy na Helu bazy morskiej przewidywała wybudowanie obok kilku baterii artylerii, stanowiących zasadnicze elementy obrony projektowanej bazy, także całego zespołu obiektów i urządzeń, niezbędnych dla jej sprawnego funkcjonowania. W roku 1931 zapoczątkowano budowę portu wojennego w Helu. W rzeczywistości wybudowano jedynie basen o wymiarach 300x400 m, bez dostatecznego wyposażenia zaplecza lądowego. Co więcej, do wybuchu wojny nie zdołano ukończyć tej bardzo ważnej inwestycji. Tak więc w roku 1939 port wojenny mógł pełnić rolę jedynie bazy postojowej dla niewielkiej liczby okrętów.
Jednocześnie z budową basenu zaprojektowano wzniesienie we wschodniej części półwyspu różnego typu obiektów, mających wraz z portem wojennym tworzyć bazę morską. W ciągu kilku lat wybudowano w najszerszym miejscu półwyspu składy min i torped, 4 schrony dla amunicji okrętowej, 2 zbiorniki podziemne o pojemności 400 m3 każdy dla ropy lekkiej używanej przez okręty podwodne oraz 2 większe zbiorniki o pojemności 1000 m3 każdy, przeznaczone na ropę ciężką dla niszczycieli. Ta ostatnia inwestycja nie została w pełni ukończona. Niezainstalowanie pomp do tłoczenia ropy uniemożliwiło w praktyce pobieranie paliwa ze zbiorników przez okręty stojące w porcie.
W skład obiektów należących do bazy wchodziła także podziemna elektrownia bojowa i zespół urządzeń pomocniczych, takich jak wodociągi i kanalizacja, koszary oraz system dróg i kolejek29.
Budowa bazy morskiej na Helu, choć nie pozbawiona braków, była bez wątpienia dużym osiągnięciem Marynarki Wojennej, szczególnie zaś jej służb fortyfikacyjno-budowlanych. Ustawienie baterii nadbrzeżnych i przeciwlotniczych było dziełem zespołu inżynierów-fortyfikatorów z Szefostwa Fortyfikacji Wybrzeża Morskiego. Działalność Szefostwa nadzorowała Służba Budownictwa, istniejąca od roku 1931 jako komórka Kierownictwa Marynarki Wojennej w Warszawie. Wybudowanie portu oraz pomocniczych urządzeń bazy, jak schronów, składów, zbiorników, koszar itp. było dużym osiągnięciem specjalistów z mającego siedzibę w Gdyni Szefostwa Budownictwa Wybrzeża Morskiego.
W miarę postępu robót przy budowie urządzeń obronnych, dojrzewała decyzja przekształcenia półwyspu na Rejon Umocniony. Pierwszym krokiem w tym kierunku było utworzenie na początku 1935 roku dowództwa Odcinka Wybrzeża Morskiego Hel, jako lokalnego dowództwa wojskowego, obejmującego swym zasięgiem cały półwysep, od wschodniego skraju Wielkiej Wsi po cypel mierzei. Formalne uznanie półwyspu za Rejon Umocniony nastąpiło w dekrecie prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z 21 sierpnia 1936 roku. Dekret ten wszakże określał jedynie granice rejonu, a dopiero rozporządzenie Rady Ministrów z 8 marca 1937 roku zawierało szczegółowe postanowienia, precyzujące warunki przebywania ludności miejscowej na zastrzeżonym obszarze oraz określające zasady pobytu czasowego osób przyjezdnych.
Utworzenie Rejonu Umocnionego wstrzymało rozwój budownictwa wypoczynkowego w Helu, a punkt ciężkości turystyki przeniósł się do Jastarni i Juraty. Przeznaczenie półwyspu na cele obronne państwa przyspieszyło także decyzję wybudowania nowego portu rybackiego w okolicy nasady półwyspu, z myślą ulokowania tam w przyszłości głównej bazy dla rybołówstwa przybrzeżnego. Do budowy portu przystąpiono w roku 1936, a otwarcie portu, który nazwano Władysławowem, nastąpiło 4 maja 1938 roku. Następstwem utworzenia Rejonu Umocnionego było zarządzenie władz wojskowych o wysiedleniu w 1937 roku części mieszkańców Helu. Nakaz opuszczenia dotychczasowego miejsca zamieszkania objął obywateli niemieckich, obywateli Wolnego Miasta Gdańska, a także osoby narodowości niemieckiej. Władze wojskowe zakazały również zawijania do Helu statków żeglugi pasażerskiej pod banderą Wolnego Miasta Gdańska.
Ostatnie dwa lata przed wybuchem wojny stały w Polsce pod znakiem realizacji programu rozbudowy i modernizacji sił zbrojnych. Programem tym objęta była także marynarka wojenna. Z ogólnej sumy kredytów przewidzianych na realizację zakreślonego na sześć lat programu, marynarce przydzielono zaledwie 2,5%, to jest 120 min zł30. Dwie trzecie tej kwoty przeznaczono głównie na budowę nowych okrętów w stoczniach zagranicznych i krajowych oraz na rozbudowę Flotylli Rzecznej w Pińsku. Resztę, w wysokości przeszło 41 mln zł, postanowiono wydatkować na budowę fortyfikacji na Półwyspie Helskim oraz na dalszą rozbudowę urządzeń bazy morskiej na Helu31. Szczególną wagę przywiązywano do ustawienia nowych baterii artylerii nadbrzeżnej oraz do modernizacji przestarzałego lotnictwa morskiego, którego bazę projektowano przenieść z Pucka na Hel. W efekcie do wiosny 1939 roku z zamierzeń tych nie zrealizowano absolutnie nic. Dopiero w obliczu jawnej już od końca marca 1939 roku groźby zaatakowania Polski przez Niemcy hitlerowskie, na Półwyspie Helskim — podobnie jak w całym kraju — rozpoczęto gorączkowe przygotowania do obrony.
Dla ubezpieczenia półwyspu od strony lądowej wybudowano na zachód od Jastarni 4 schrony żelbetowe, mające tworzyć główną pozycje obronną. Schronów tych nie zdążono jednak ukończyć; zabrakło do nich kopuł pancernych i uzbrojenia. Na przedpolu pozycji głównej, między Chałupami a Kuźnicą, wzniesiono kilka pozycji opóźniania. Pozycję główną i pozycje pośrednie obsadzili żołnierze z IV batalionu 7 pułku Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP), sprowadzonego na Hel z Wołynia w połowie maja 1939 roku. Batalion, który początkowo składał się z 2 kompanii strzeleckich i kompanii karabinów maszynowych, rozbudowano w okresie mobilizacji sierpniowej do stanu 4 kompanii strzeleckich i kompanii karabinów maszynowych. Jego nazwę zmieniono na „Baon Hel” (dowódca: mjr Jan Wiśniewski).
W końcu sierpnia utworzono w Morskim Dywizjonie Lotniczym w Pucku oddział piechoty, w którego skład weszli powołani pod broń rezerwiści. Oddział składał się z dwóch kompanii strzeleckich słabo wyposażonych oraz z zaimprowizowanej kompanii karabinów maszynowych. Oddział ten (dowódca: kpt. mar. obs. Eustachy Szczepaniuk) obsadził pozycję przesłaniania; pozycję składającą się z umocnień typu polowego wybudowano u nasady półwyspu, na zachód od Władysławowa i Wielkiej Wsi.
Jeszcze wiosną 1939 roku sprowadzono na Hel kilka przestarzałych armat kal. 75 mm na podstawach morskich, tworząc z nich baterie obrony przeciwdesantowej, po dwie armaty każda. Jedna bateria stanęła w pobliżu portu rybackiego we Władysławowie, dwie dalsze umieszczono w okolicy Jastarni i Juraty. Nie powiodły się zabiegi o sprowadzenie na Hel najcięższej baterii nadbrzeżnej, składającej się z dwóch dział kal. 320 mm. Baterię taką projektowano zakupić we włoskich zakładach zbrojeniowych Ansaldo, lecz w kwietniu 1939 roku rozmowy na ten temat zakończyły się fiaskiem. Miesiąc później przeprowadzono rozmowy z przedstawicielami władz wojskowych Francji i Wielkiej Brytanii, w czasie których bez powodzenia zabiegano o odstąpienie dla Helu najcięższej baterii.
W ciągu lata rozbudowano obronę przeciwlotniczą półwyspu, tworząc baterię półstałą, składającą się początkowo z 8, później zaś 10 dział kal. 40 mm. Sformowano także pluton najcięższych karabinów maszynowych przeciwlotniczych.
W dniu 30 sierpnia zarządzona została w Polsce mobilizacja powszechna, poprzedzona mobilizacją alarmową, ogłoszoną tydzień wcześniej. Mobilizacja oddziałów marynarki wchodzących w skład Rejonu Umocnionego Hel przebiegała sprawnie. Baterie nadbrzeżne i przeciwlotnicze przyjęły rezerwistów, uzupełniły wyposażenie materiałowe i przyspieszyły wykonanie ostatnich prac polowych. We wszystkich bateriach wprowadzono wachty bojowe. Poszczególne kompanie baonu Hel obsadziły przewidziane wcześniej pozycje obrony na odcinku od Chałup do Juraty. Po wykonaniu nakazanych czynności oczekiwano nadejścia wroga wierząc powszechnie, że jeżeli do wojny dojdzie, będzie ona dla Polski zwycięska.
Przeznaczone do obrony Półwyspu Helskiego oddziały stanowiły część składową sił tworzących Obronę Wybrzeża. Na czele Obrony Wybrzeża stanął Dowódca Floty, kontradm. Józef Unrug. Bezpośrednio byli mu podporządkowani dowódcy następujących oddziałów i zespołów okrętów: dowódca Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte w Gdańsku (mjr Henryk Sucharski), dowódca Lądowej Obrony Wybrzeża (płk Stanisław Dąbek), dowódca Morskiej Obrony Wybrzeża (kmdr dypl. Stefan Frankowski), dowódca Morskiego Dywizjonu Lotniczego w Pucku (kmdr por. pil. Edward Szystowski), dowódca Dywizjonu Okrętów Podwodnych (kmdr por. Aleksander Mohuczy) i dowódca Dywizjonu Kontrtorpedowców (kmdr por. Roman Stankiewicz)32.
Obrona półwyspu oraz wybrzeża od strony morza powierzona została dowódcy Morskiej Obrony Wybrzeża. Dla wykonania postawionych zadań przydzielono komandorowi Frankowskiemu całość floty nawodnej, która pozostawała w kraju, jak również podporządkowano mu dowódcę Rejonu Umocnionego Hel.
W skład sił floty przeznaczonej do obrony wybrzeża wchodziły następujące okręty: niszczyciel (kontrtorpedowiec) ,,Wicher”, stawiacz min „Gryf”, 6 trałowców, to jest „Czajka”, „Czapla”, „Jaskółka”, „Mewa”, „Rybitwa” i „Żuraw” oraz 2 kanonierki „Generał Haller” i „Komendant Piłsudski”. Ponadto zespołowi floty przydzielono pewną liczbę jednostek pomocniczych33. W ostatnich dniach sierpnia zmobilizowano dla marynarki wojennej kilkadziesiąt kutrów rybackich oraz 2 okręty-bazy, ,,Gdynia” i „Gdańsk”, jak również inne statki przybrzeżnej żeglugi pasażerskiej oraz tabor portowy z Gdyni (holowniki, pilotówki, krypy itp.).
Główne zadanie obrony Helu przypadło w udziale siłom i środkom podporządkowanym dowódcy Rejonu Umocnionego (kmdr Włodzimierz Steyer). Siły te składały się z dwóch zasadniczych elementów: artylerii i oddziałów piechoty. Artyleria obejmowała baterie artylerii nadbrzeżnej, przeciwdesantowej i przeciwlotniczej.
W skład Dywizjonu Artylerii Nadbrzeżnej (dowódca: kmdr ppor. Stanisław Kukiełka) wchodziły na Helu trzy baterie nadbrzeżne i trzy baterie przeciwdesantowe34. Kościec obrony półwyspu stanowiła 31 bateria im. Heliodora Laskowskiego, jedyna pełnowartościowa, nowoczesna bateria nadbrzeżna na Helu 35. Składała się ona z 4 dział kal. 152,4 mm, usytuowanych na cyplu półwyspu (dowódca: kpt. mar. Zbigniew Przybyszewski). Dwa działa kal. 105 mm 32 baterii ustawione były kilka kilometrów na północny zachód od latarni Hel (dowódca: por. Kazimierz Wnorowski). Bliźniacza 33 bateria miała stanowiska w niedużej odległości od latarni morskiej na Helu (dowódca: por. mar. Adam Rychel). Baterie przeciwdesantowe rozlokowane były następująco: 41 i 42 bateria w rejonie Jastarnia —Jurata, 43 bateria w pobliżu portu Władysławowo. Każda z tych baterii składała się z dwóch dział kal. 75 mm.
Obrona przeciwlotnicza Rejonu Umocnionego należała do 2 Morskiego Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej (dowódca: kpt. mar. Marian Wojcieszek). Dywizjon obejmował trzy baterie dział kal. 75 mm, po dwa działa każda. Były to: 21 bateria (kpt. Ignacy Dziubiński) na cyplu półwyspu, 22 bateria (por. Wiktor Janowski) w pobliżu portu wojennego i 23 bateria (por. mar. Eugeniusz Gąsiorowski) na południowy wschód od Juraty. W skład dywizjonu wchodziła także 24 bateria półstała dział kal. 40 mm. Początkowo składała się ona z 8, a później z 10 dział. Poszczególne plutony tej baterii rozmieszczone były w różnych punktach Rejonu Umocnionego; dowódcą baterii był por. mar. Wacław Krzywiec. Do dywizjonu należała również kompania karabinów maszynowych (kpt. Stanisław Kieszniewski) i samodzielny pluton najcięższych karabinów maszynowych (st. bosm. Ludwik Wilczyński).
Obrona półwyspu na kolejnych pozycjach opóźniania, od Chałup do Jastarni, powierzona została baonowi piechoty Hel. Zadaniem baonu była także obrona stała na przedpolu Jastarni oraz obrona przeciwdesantowa od strony morza i zatoki.
W skład baonu wchodziły cztery kompanie strzeleckie: 10 kompania (por. Kazimierz Giluń), 11 kompania (kpt. Stanisław Wiśniowski), 12 kompania (por. Jan Wojciechowski) i 13 kompania (por. Emil Okińczyc). Baon obejmował również 4 kompanię ciężkich karabinów maszynowych (por. Henryk Borkowski) i pluton Straży Granicznej Hel.
Pozycję przesłaniania na zachód od Wielkiej Wsi i Władysławowa obsadził oddział piechoty zmobilizowany w Morskim Dywizjonie Lotniczym w Pucku (kpt. mar. obs. Eustachy Szczepaniuk). Oddział składał się z dwóch kompanii strzeleckich i zaimprowizowanej kompanii karabinów maszynowych36.
Liczebność sił wchodzących w skład Morskiej Obrony Wybrzeża, a więc liczba żołnierzy oraz marynarzy, zarówno z obsady baterii artylerii nadbrzeżnej, przeciwlotniczej, przeciwdesantowej, służb lądowych jak i z załóg okrętów, wynosiła łącznie około 3,5 tys. ludzi37.
Według ustaleń dowództwa polskiego, punktem ciężkości obrony wybrzeża miał być Hel. Wiązało się to z zamierzonym opuszczeniem Gdyni przez flotę i przejściem jej na Hel. Wykorzystując bazę na Helu, flota wykonać miała przewidziane dla niej zadania, jak postawienie zagrody minowej i przeciwdziałanie próbom desantu. Z zadań tych wynikała rola Helu jako głównego bastionu obrony polskiej nad morzem. Inna sprawa, że roli tej nie traktowano w Warszawie poważnie. W Generalnym Inspektoracie Sił Zbrojnych i w Sztabie Głównym liczono się z możliwością rychłego odcięcia Pomorza, a tym samym wybrzeża od reszty kraju, toteż jeszcze przed wybuchem wojny uznano obszar nadmorski za strategicznie martwy. Mimo to wybrzeże miało się bronić własnymi siłami aż do wyczerpania możliwości walki38.
Najważniejszym elementem obrony Helu była bateria nadbrzeżna im. H. Laskowskiego. Jej zadaniem w wypadku wojny było zwalczanie okrętównieprzyjaciela od strony morza i zatoki. Ze względu na niewielki zapas amunicji (niecałe 200 pocisków na działo) dowódca baterii mógł otwierać ogień jedynie do okrętów dużych i to wyłącznie w razie rzeczywistego i bezpośredniego zagrożenia. Zadaniem wtórnym baterii było wspieranie ogniem własnych oddziałów w wypadku desantu nieprzyjacielskiego na półwyspie.
Trzy stałe baterie przeciwlotnicze miały zapewnić obronę wysokopułapową Rejonu Umocnionego i zwalczać desanty morskie oraz okręty nieprzyjaciela w sektorach wyznaczonych dla każdej baterii. Rozkaz bojowy dla 24 baterii półstałej podawał następujące zadania: 1) obrona przeciwlotnicza średniopułapowa Rejonu Umocnionego, 2) zwalczanie desantów nieprzyjaciela w określonych dla każdego plutonu sektorach, 3) zwalczanie mniejszych jednostek nawodnych nieprzyjaciela39.
Rola piechoty polegać miała na obronie półwyspu od strony lądu. Ponadto piechota mogła być użyta do walki z desantem. W tym celu w rejonie na wschód od Juraty ześrodkowano odwód, który w toku walk systematycznie powiększano.
Najtrudniejsze do sprecyzowania są zadania, jakie powierzono flocie. Wiadomo, że po wybuchu wojny dywizjon trałowców miał postawić zagrodę minową we wschodniej części Zatoki Gdańskiej (operacja „Rurka”). Przypuszczano, że zagroda taka powinna była utrudnić działania niemieckiej floty wojennej u wybrzeży polskich, a także zagrozić niemieckim komunikacjom morskim prowadzącym do Piławy i Królewca40.
Na rzecz obrony wybrzeża działać miał Dywizjon Okrętów Podwodnych. Podlegając wprost Dowódcy Floty, nie wchodził on organizacyjnie w skład sił Morskiej Obrony Wybrzeża, lecz akcje okrętów podwodnych ściśle związano z obroną Półwyspu Helskiego. Okręty te z chwilą wybuchu wojny wykonać miały plan, zaszyfrowany jako operacja „Worek”. Zgodnie z tym planem okręty podwodne rozmieszczono półkolem wokół Półwyspu Helskiego i w zachodniej części Zatoki Gdańskiej, w niewielkiej odległości od wybrzeża. Okręty miały niszczyć w swoich sektorach dozorowania większe okręty nieprzyjacielskie oraz przeciwdziałać próbom desantu.
Dzisiaj krytycznie oceniamy koncepcję użycia okrętów podwodnych, dla których przewidziano rolę statyczną, podczas gdy, jak wiadomo, okręty podwodne są bronią wybitnie ofensywną, głównie dzięki swojej skrytości i działaniu z zaskoczenia. Na domiar wyznaczone dla okrętów sektory dozorowania znalazły się w sektorach blokady niemieckich sił nawodnych. W następstwie tego polskie okręty podwodne były nieustannie tropione i bardzo silnie atakowane przez niemieckie kutry trałowe, okręty podwodne i lotnictwo. Z tych względów nie mogły one odegrać większej roli w obronie wybrzeża.
Decyzję zaatakowania Polski podjął Hitler na przełomie marca i kwietnia 1939 roku. W dniu 3 kwietnia podpisane zostały przez szefa naczelnego dowództwa Wehrmachtu gen. Keitla „Wytyczne na lata 1939 i 1940 do jednolitego przygotowania sił zbrojnych do wojny”. Drugi załącznik do tych wytycznych omawiał plan zaatakowania Polski, któremu nadano kryptonim „Fali Weiss”. W rozdziale czwartym tego załącznika określone zostały zadania dla marynarki wojennej. Sprowadzały się one najogólniej biorąc do zniszczenia floty polskiej, zablokowania morskich linii komunikacyjnych prowadzących do polskich portów i baz, sparaliżowania polskiej żeglugi handlowej oraz zabezpieczenia własnej żeglugi z Rzeszy do Prus Wschodnich i ochrony komunikacji morskich prowadzących z portów niemieckich do Szwecji i krajów bałtyckich41.
Rozwinięciem tych zasadniczych wytycznych była dyrektywa dowódcy Kriegsmarine, wielkiego adm. Ericha Raedera, z 16 maja 1939 roku. W dokumencie tym powtórzone zostały i rozwinięte zadania określone dla marynarki wojennej w załączniku omawiającym „Fali Weiss”. Dyrektywa powierzała wykonanie postawionych zadań dowództwu morskiemu „Wschód” (Marinegruppenkommando Ost). Określała ona też siły, jakie do swojej dyspozycji dowództwo to miało otrzymać w wypadku wojny z Polską. Wśród szczegółowych wskazówek znalazły się wytyczne w sprawie postawienia przez 3 okręty podwodne zagród minowych u wejść do portów Półwyspu Helskiego: Władysławowa, Jastarni i obu portów w Helu42.
Przygotowanie sił morskich do działań przeciwko Polsce oraz określenie zadań dla poszczególnych zespołów floty należało do dowództwa morskiego „Wschód” z siedzibą w Kilonii. Dnia 13 czerwca 1939 r. gen. — adm. Conrad Albrecht opracował projekt rozkazu operacyjnego dla przydzielonych sobie sił43, podczas gdy 21 sierpnia 1939 roku wydany został rozkaz operacyjny nr 1 dla okrętu liniowego „Schleswig-Holstein”, opracowany w sztabie dowództwa morskiego „Wschód”44.
Wspomniany rozkaz postanawiał, że „Schleswig-Holstein” powinien ostrzelać Hel już w pierwszej godzinie wojny. Następnie siły morskie przewidziane do blokady polskiego wybrzeża powinny były zająć pozycje w Zatoce Gdańskiej z chwilą rozpoczęcia kroków zaczepnych. Ustalono dwie linie blokady: dzienną i nocną. Dzienna linia blokady, otaczająca półkolem Półwysep Helski, powinna była znajdować się w bezpiecznej odległości od Helu, to znaczy poza zasięgiem ognia baterii im. H. Laskowskiego45. Nocna linia blokady znajdować się miała bliżej wybrzeża — poza zasięgiem reflektorów z Helu.
Dnia 22 sierpnia flota hitlerowska skoncentrowała się w rejonie Bornholmu. Koncentracja była następstwem ustalenia przez Hitlera terminu uderzenia na Polskę początkowo na 26 sierpnia. W tym czasie utworzono w dowództwie morskim „Wschód” wysunięte stanowisko dowodzenia. Stanowisko przeniesione zostało z Kilonii do Świnoujścia; na jego czele stanął kontradm. Hubert Schmundt. Operacyjne dowodzenie na Bałtyku powierzono wiceadm. Hermannowi Denschowi; był on jednocześnie dowódcą zespołu lekkich krążowników, obejmującego 3 okręty.
W dniu 25 sierpnia pod pretekstem wizyty kurtuazyjnej wszedł do portu gdańskiego niemiecki szkolny okręt liniowy „Schleswig-Holstein”. W tym samym dniu po południu Hitler odwołał rozkaz zaatakowania Polski nazajutrz rano. Niemieckie siły morskie na Bałtyku przegrupowały się, a „Schleswig-Holstein” przedłużył swój pobyt w Gdańsku. Odejście do Anglii w dniu 30 sierpnia po południu niszczycieli „Grom”, „Błyskawica” i „Burza” spowodowało pewne zmiany składu niemieckich sił morskich wydzielonych do wojny na Bałtyku.
Ostatecznie skład floty niemieckiej przeznaczonej do wojny przeciw wybrzeżu polskiemu i flocie polskiej obejmował 1 września 1939 roku następujące okręty: 3 lekkie krążowniki, 9 niszczycieli, 6 kutrów torpedowych (ścigaczy) i okręt-bazę, 13 trałowców, 7 kutrów trałowych wraz z okrętem-bazą, 4 dozorowce (eskortowce), 1 torpedowiec i 10 okrętów podwodnych. W Gdańsku znajdował się okręt liniowy „Schleswig-Holstein”. W sumie zespół floty niemieckiej liczył 56 okrętów46. Był on więc znacznie liczniejszy od niewielkiej floty polskiej (łącznie 15 okrętów), a w jego skład wchodziły okręty, których flota polska w ogóle nie posiadała (okręt liniowy, krążowniki, kutry torpedowe, dozorowce, kutry trałowe). Przygniatająca była przewaga przeciwnika nie tylko ilościowa, lecz także w sile ognia, mimo że część okrętów była przestarzałych typów, ale za to korzystały one z dogodnie położonych baz, takich jak Piława, Świnoujście, Ustka i Kołobrzeg. Dzięki temu mogły łatwo zablokować niewielkie wybrzeże polskie.
Efektywność użycia floty niemieckiej została wydatnie zwiększona wskutek zapewnienia jej współdziałania i wsparcia ze strony lotnictwa. Niemieckie siły powietrzne składały się z dywizjonów lotnictwa operacyjnego i morskiego.
W dniu 1 września lotnictwo operacyjne obejmowało 4 dywizjon (bombowców nurkowych) 1 pułku szkolnego (IV. Stuka Gruppe des Lehrgeschwaders 1), składający się z 33 bombowców nurkowych typu Junkers Ju 87 oraz 3 dywizjon 2 pułku bombowców nurkowych (III. Stuka-Geschwader 2). Oba dywizjony liczyły łącznie prawdopodobnie 72 samoloty i rozmieszczone były na lotniskach w Słupsku47. Wspomniane dywizjony użyte zostały do działań na wybrzeżu w dniach 1 i 2 września, zaś w drugim dniu wojny zastąpiono je przez 4 eskadrę (bombowców nurkowych) 186 dywizjonu lotnictwa pokładowego (Träger-Stuka-Staffel 4/186). Eskadra ta składała się przypuszczalnie z 12 bombowców nurkowych typu Junkers Ju 87 B, specjalnie przystosowanych do działań z lotniskowca48. Uczestniczyła ona w różnych akcjach bojowych na Wybrzeżu przez cały czas trwania walk.
W skład lotnictwa morskiego wchodził 506 dywizjon lotnictwa przybrzeżnego (Küsten-Flieger-Gruppe 506), bazujący w Piławie oraz prawdopodobnie tylko część 706 dywizjonu lotnictwa przybrzeżnego (Küsten-Flieger-Gruppe 706). W sumie było to 50—60 wodnosamolotów na pływakach. Należały one do dwóch przestarzałych typów: Heinkel He 59 (dwusilnikowy) i Heinkel He 60 (jednosilnikowy). Niemieckie lotnictwo morskie zadania swoje wykonywało niemal wyłącznie eskadrami lub kluczami, a nawet przy użyciu pojedynczych samolotów. Działało ono nad Półwyspem Helskim i nad Bałtykiem do 1 października 1939 roku49.
W planach dowództwa hitlerowskiego Półwysep Helski miał być opanowany przez siły Kriegsmarine we współdziałaniu z lotnictwem. Rola wojsk lądowych była drugorzędna: powinny były one odciąć półwysep u jego nasady i w ten sposób izolować go od połączenia lądowego z obroną w głębi wybrzeża, to jest z siłami płk Stanisława Dąbka. Zadanie odcięcia Helu od zaplecza lądowego wykonał 42 pułk ochrony granicy (Grenzwache), dowodzony przez ppłk Wutha. Pułk ten, po krótkiej walce z polskimi oddziałami osłonowymi, 11 września opanował Wielką Wieś i Władysławowo.
Po upadku obrony Oksywia (19 września) 42 pułk ochrony granicy został zastąpiony na pozycjach przez 374 pułk piechoty (płk Kuno Klemm) ze składu 207 dywizji piechoty. Działalność tego pułku, a właściwie jego HI batalionu (mjr Gerd-Paul von Below) ograniczała się początkowo do wysyłania patroli rozpoznawczych w kierunku pozycji polskich pod Chałupami. Dopiero pod koniec walk, mianowicie 30 września, piechota niemiecka użyta została w sposób aktywny do przełamania polskich pośrednich pozycji obrony na odcinku Chałupy—Kuźnica—Jastarnia.
Wspomniano wyżej, że skład floty niemieckiej wydzielonej do wojny z Polską wielokrotnie przewyższał siły floty polskiej. Tak też było do końca walk, nie oznacza to jednak, że ugrupowanie floty niemieckiej nie ulegało zmianom w toku rozgrywających się działań wojennych. Już w pierwszych dniach wojny siły floty niemieckiej zostały dość poważnie zredukowane wskutek odesłania części okrętów na Morze Północne. Wiązało się to z wypowiedzeniem Niemcom wojny przez Anglię i Francję 3 września oraz było następstwem zniszczenia zasadniczych sił floty polskiej w tym samym dniu.
I tak już 1 września odeszły z Bałtyku 3 lekkie krążowniki i 2 niszczyciele, 4 września odesłano na Morze Północne pozostałe niszczyciele (7 okrętów), dozorowce (eskortowce) i kutry torpedowe. Stopniowo opuszczały Bałtyk także okręty podwodne. Natomiast systematycznie rozbudowywało dowództwo niemieckie siły trałowe. Trałowce różnego typu oraz kutry trałowe były nieustannie zatrudnione trałowaniem na Zatoce Gdańskiej w poszukiwaniu polskich zagród minowych, tropieniem polskich okrętów podwodnych oraz były wykorzystywane do blokady wybrzeża. W późniejszej fazie walk trałowce uczestniczyły również w ostrzeliwaniu polskich baterii artylerii i stanowisk piechoty na Półwyspie Helskim. Dodatkowo do poszukiwania min skierowano pomocnicze kutry trałowe, zaimprowizowane z kutrów rybackich z Piławy i Kłajpedy.
Odrębnym rodzajem niemieckich sił morskich w Zatoce Gdańskiej były okręty wsparcia ogniowego, to jest okręty liniowe, szkolne okręty artyleryjskie i kanonierki. Ich zadanie polegać miało na zniszczeniu ogniem artyleryjskim polskich umocnień na Helu. Zadanie to okręty wykonywały we współdziałaniu z lotnictwem. Szczególne znaczenie przywiązywało dowództwo niemieckie do wykorzystania ciężkiej artylerii szkolnego okrętu liniowego „Schleswig-Holstein” (ogółem 4 działa kal. 280 mm i 10 dział kal. 150 mm). Liczono, że jego potężna artyleria łatwo obezwładni obronę Półwyspu Helskiego. Po zakończeniu walk na Kępie Oksywskiej do portu w Gdańsku wszedł bliźniaczy okręt liniowy, ,,Schlesien”, ponadto przejściowo działały na Zatoce Gdańskiej szkolne okręty artyleryjskie „Drache” i „Fuchs”. Do ostrzeliwania stanowisk piechoty pod Chałupami, Kuźnicą i Jastarnią wykorzystali Niemcy zaimprowizowane kanonierki, przebudowane ze statków pasażerskiej żeglugi przybrzeżnej.
Analiza sił floty niemieckiej użytej do wojny z Polską pozwala wnioskować, że wojnę tę marynarka niemiecka w szerokim stopniu wykorzystała dla praktycznego treningu podchorążych. Wskazywała na to dość duża liczba okrętów szkolnych, jakie brały udział w walkach. Dotyczyło to w szczególności okrętów wsparcia ogniowego, które w większości obsadzone były przez podchorążych marynarki.
Dowództwo floty niemieckiej w Zatoce Gdańskiej sprawował od 4 września kmdr Friedrich Rugę, dowódca sił trałowych (nie podlegał mu okręt liniowy „Schleswig-Holstein”). Kiedy 19 września zakończyły się walki toczone w obronie Gdyni i Kępy Oksywskiej, zniszczenie ostatniego polskiego ośrodka obrony nad morzem — Helu powierzono przede wszystkim marynarce wojennej. W związku z tym zreorganizowano dowodzenie przydzielonymi siłami, a dowódcą całości sił morskich (Befehlshaber der Seestreitkräfte in der Danziger Bucht) mianowany został kontradm. Hubert Schmundt. Funkcję tę wykonywał on do końca walk na Wybrzeżu. Dowodzenie wojskami lądowymi należało do gen. Waltera Heitza; był on od połowy września dowódcą niemieckich sił lądowych w Gdańsku i na obszarze Pomorza (Militärbefehlshaber Danzig-Westpreussen). Dowództwo operacyjne oddziałów wojsk lądowych sprawował gen. Leonhard Kaupisch.
W dniu 1 września 1939 roku Niemcy hitlerowskie zaatakowały Polskę z północy, zachodu i południa. O godz. 4.45 szkolny okręt liniowy „Schleswig-Holstein” rozpoczął z portu gdańskiego ostrzeliwanie Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte. W tym samym czasie zespół niemieckiego lotnictwa bombowego wykonał atak na lotnisko Morskiego Dywizjonu Lotniczego w Pucku, niszcząc urządzenia, hangary i część wodnosamolotów.
O wybuchu wojny dowiedziano się na Helu z sygnału radiowego dowódcy obrony Westerplatte mjr Henryka Sucharskiego. Bezpośrednio po zbombardowaniu lotniska w Pucku dowódca Rejonu Umocnionego Hel kmdr Włodzimierz Steyer polecił dowódcom podległych oddziałów niezwłocznie zarządzenie alarmu bojowego. Rozkaz wykonany został w ciągu kilkunastu minut.
Około godz. 14 Hel przeżył pierwszy atak niemieckich bombowców nurkowych. Zespół bombowców startujący z lotniska w Słupsku zaatakował stanowiska baterii nadbrzeżnej im. H. Laskowskiego na cyplu półwyspu. Nalot nie spowodował poważniejszych szkód: zniszczony został prowizoryczny schron amunicyjny, rany odniosło 4 marynarzy i 1 oficer50.
Znacznie poważniejsze następstwa miał wykonany przed godz. 18 atak 33 bombowców nurkowych typu Junkers Ju 87 B na koncentrację floty polskiej między Gdynią a Helem. Przez wybuchające w pobliżu bomby ciężko uszkodzony został trałowiec „Mewa”; duża część załogi bądź poległa, bądź też była ranna. Uszkodzeń doznał również stawiacz min „Gryf”, którego dowódca kmdr ppor. Stefan Kwiatkowski poległ w boju. Po tym pierwszym w historii wojen boju okrętów z lotnictwem okręty polskie przeszły pod Hel, skąd według założeń dowództwa Obrony Wybrzeża miały później wychodzić na zadania bojowe. Niestety, uszkodzenie „Gryfa” oraz wyrzucenie z okrętu po bitwie całego zapasu min do morza przekreśliły wykonanie operacji „Rurka”, to jest postawienie przez „Gryfa” i 6 trałowców zagrody minowej we wschodniej części Zatoki Gdańskiej.
Nie wiedząc o odwołaniu wspomnianej operacji, dowódca niszczyciela „Wicher” kmdr por. Stefan de Walden skierował okręt swój w nocy z 1 na 2 września do wschodniego rejonu Zatoki Gdańskiej, gdzie „Wicher” miał ubezpieczać okręty stawiające zagrodę. Gdy krótko po północy „Wicher” wrócił do Helu, okazało się, że „Gryf” stoi w porcie. Nad ranem 2 września dowódca „Wichra” otrzymał rozkaz zdjęcia torped i bomb głębinowych; okręt przekształcony miał być na pływającą baterię obrony Helu. Tę samą rolę pełnić miały odtąd również inne okręty, to jest „Gryf”, trałowce i kanonierki. Trałowce (ogółem 5 okrętów: „Jaskółka”, „Rybitwa”, „Czajka”, „Czapla” i „Żuraw”) weszły do portu w Jastarni, ciężko uszkodzona „Mewa” przeholowana została do portu wojennego w Helu, podczas gdy kanonierki „Generał Haller” i „Komendant Piłsudski” zacumowały w porcie rybackim w Helu. Z okrętów zdjęto część uzbrojenia, przydzielając je tworzonym pododdziałom obrony przeciwdesantowej.
W pierwszych dniach września lotnictwo niemieckie przejawiało bardzo żywą działalność. Dążyło ono do zniszczenia okrętów floty polskiej, urządzeń bazy morskiej na Helu oraz baterii artylerii nadbrzeżnej i przeciwlotniczej. Tak na przykład w nocy z 2 na 3 września wodnosamoloty lotnictwa morskiego wykonały ogółem 27 ataków, których głównym obiektem była bateria im. H. Laskowskiego51.
W ciągu dnia 3 września niemieckie bombowce nurkowe przeprowadziły serię ataków powietrznych na stojące w porcie okręty. Ataki te były następstwem porannego boju stoczonego przez „Gryfa”, „Wichra” i baterię im. H. Laskowskiego z dwoma niszczycielami niemieckimi „Leberecht Maass” i ,,Wolfgang Zenker”. W trwającej 13 minut walce artylerzyści polscy trafili niszczyciel „Leberecht Maass”, flagowy okręt dowódcy sił morskich w Zatoce Gdańskiej. Mimo iż kilka pocisków uszkodziło także „Gryfa”, powodując straty w załodze, celny ogień polskich okrętów i artylerzystów z baterii lądowej zmusił okręt przeciwnika do przerwania boju, otoczenia się zasłoną dymną, a następnie wycofania się do Piławy.
Dla zniszczenia groźnych stale, choć unieruchomionych w porcie okrętów polskich dowództwo niemieckie skierowało nad Hel klucze bombowców nurkowych, a następnie samolotów lotnictwa morskiego. W toku parokrotnie powtarzanych ataków zatopiony został najpierw czterema bombami niszczyciel „Wicher”, później zaś bomby wznieciły pożar ropy na „Gryfie”; okręt chyląc się na prawą burtę osiadł na dnie basenu portowego. W tym samym czasie zbombardowana została w porcie rybackim kanonierka „Generał Haller”, podczas gdy w porcie wojennym zatonął uszkodzony już wcześniej trałowiec „Mewa”.
Zniszczenie największych jednostek floty było dużą stratą dla obrony Helu. Od 3 września począwszy port wojenny przestał pełnić rolę bazy morskiej. Już jednak w następnych dniach udało się dzięki ogromnemu wysiłkowi zdjąć z „Gryfa” dwie wieże artyleryjskie i ustawić je na lądzie jako baterię nadbrzeżną. Bateria ta, niestety, udziału w walkach nie wzięła; była ona gotowa do strzelania dopiero 30 września, kiedy działania wojenne na półwyspie wygasły.
W pierwszym tygodniu września z obroną Wybrzeża współdziałało 5 polskich okrętów podwodnych. Defensywne wykorzystanie tych okrętów w pobliżu własnych wybrzeży spowodowało, że wyznaczone im sektory dozorowania znalazły się w rejonach blokady niszczycieli, dozorowców i trałowców niemieckich. Nic tedy dziwnego, że okręty podwodne były nieustannie śledzone i często atakowane przez niemieckie siły blokadowe, a także przez lotnictwo morskie. Tak na przykład „Ryś”, doznawszy uszkodzeń od bomb głębinowych i lotniczych, wszedł 4 września w nocy do portu wojennego w Helu, aby tam znaleźć możliwość wykonania naprawy kadłuba i dać odpoczynek wyczerpanej ciężkimi przeżyciami załodze. Po kilku dniach okręt wyszedł ponownie w morze.
Po zatopieniu „Wichra” i „Gryfa” jedynymi wartościowymi jednostkami bojowymi floty były trałowce „Jaskółka”, „Rybitwa” i „Czajka” ze składu dywizjonu minowców52 Okręty te wykorzystano do kilku akcji w Zatoce Gdańskiej. Trałowce postawiły na południe od cypla Helu zagrodę z 60 min oraz dwukrotnie ostrzelały podstawy wyjściowe piechoty niemieckiejnapodejściach do Kępy Oksywskiej od strony północnej. W dniu 14 września okręty zostały zaatakowane przez lotnictwo niemieckie w porcie Jastarni. Bomby zniszczyły bądź uszkodziły wszystkie okręty, które nie były już więcej zdolne do walki.
Zagłada 3 września największych polskich okrętów nawodnych umożliwiła odesłanie części niemieckich sił morskich na Morze Północne. Na decyzję tę wpłynęło również wypowiedzenie Niemcom w tym dniu wojny przez Anglię i Francję. Począwszy od 4 września niemieckie działania morskie w Zatoce Gdańskiej sprowadzały się przede wszystkim do akcji trałowców. Ich zadanie polegało na trałowaniu polskich zagród minowych, poszukiwaniu i zwalczaniu okrętów podwodnych i na blokadzie wybrzeża. Często dochodziło do pojedynków artyleryjskich trałowców z polskimi bateriami nadbrzeżnymi i przeciwdesantowymi. W drugiej połowie września, a zwłaszcza po upadku obrony Oksywia (19 września), nasiliła się także działalność niemieckich okrętów wsparcia ogniowego. Ich celem było unicestwienie polskich baterii na półwyspie, jak również stanowisk piechoty na odcinku Chałupy—Jastarnia.
Po zniszczeniu polskiej floty nawodnej główną rolę w obronie Helu spełniała artyleria nadbrzeżna i przeciwdesantowa. Artylerzyści polscy wielokrotnie skutecznie odpędzali okręty nieprzyjaciela od Helu. Celność polskiego ognia znalazła uznanie w niemieckich meldunkach bojowych53.
Do najbardziej znamiennych akcji artylerii polskiej należy — przedstawiając wydarzenia chronologicznie — sukces niezidentyfikowanej do tej pory z zupełną pewnością baterii dział kal. 75 mm, której pociski ugodziły 12 września w część dziobową trałowca „Otto Braun”54. Trzy dni później salwy 33 baterii nadbrzeżnej (2 działa kal. 105 mm) zmusiły do przerwania trałowania na północny wschód od cypla Helu trałowce „M 111”, „M 132”, „Pelikan” i „Otto Braun”55. Rano 19 września polskie baterie z Helu pospieszyły z pomocą obrońcom Oksywia, których stanowiska w Wąwozie Ostrowskim i w Babich Dołach znalazły się pod ogniem 7 trałowców niemieckich. Salwy artylerii z Helu spowodowały szybkie wycofanie się okrętów przeciwnika na redę gdyńską. Pociski polskie padały tak blisko, że kadłub trałowca „Nautilus” doznał przebicia od odłamków56. W dniu 23 września działo kal. 75 mm z 43 baterii przeciwdesantowej otworzyło ogień ze stanowiska pod Chałupami do trałowca „M 8”. Blisko padające pociski zmusiły okręt niemiecki do odejścia na pełne morze. Na pokładzie okrętu znaleziono odłamki57.
Znane powszechnie są pojedynki artyleryjskie baterii polskich z niemieckimi okrętami liniowymi „Schleswig-Holstein” i „Schlesien” w dniach 25 i 27 września58. Okręty niemieckie ostrzelały swoją potężną artylerią obiekty obrony polskiej na Helu z pozycji ogniowych w Zatoce Gdańskiej. Mimo ogromnej dysproporcji sił artylerzyści polscy odważnie podjęli nierówną walkę, a ich salwy były znów celne: pociski padały blisko okrętów niemieckich, zaś 27 września jeden z nich ugodził w pancerz piątego na prawej burcie działa kal. 150 mm pancernika „Schleswig-Holstein”. Odłamki raniły 6 ludzi59.
Mówiąc o bojach stoczonych przez baterię im. H. Laskowskiego z pancernikami, nie można pominąć odwagi, determinacji i woli walki marynarzy z obsługi 32 i 33 baterii nadbrzeżnej. Mimo że baterie te dysponowały archaicznym sprzętem (działa piechoty na kołach), kierowany z nich ogień okazał się niebezpieczny nawet dla dużych okrętów niemieckich. Na przykład kiedy 24 września prowizorycznie przerobione z kutrów rybackich trałowce prowadziły pod Kępą Oksywską trałowanie toru wodnego przewidzianego na pozycję ogniową dla okrętu liniowego „Schlesien”, zostały one ostrzelane celnymi salwami obu wspomnianych baterii. Mimo osłony ogniowej torpedowca „T 196” zespół musiał zaniechać trałowania, został otoczony przez torpedowiec dymną zasłoną i wycofał się do Nowego Portu,Identyczna sytuacja powtórzyła się 25 września. Podczas gdy bateria im. H. Laskowskiego prowadziła walkę z okrętami liniowymi, 32 i 33 bateria ostrzelała kutry trałujące pod Rewą; okręty musiały zaniechać trałowania i schronić się za zasłoną dymną. Dwa dni później, 27 września, 32 bateria znów otworzyła ze stanowisk w Juracie ogień do okrętów nieprzyjaciela. Ostrzelała ona wtedy nie tylko trałowce i przebudowane ze statków pasażerskich żeglugi przybrzeżnej kanonierki, ale oddała około 10 salw do pancernika „Schlesien”. Według zapisu w dzienniku działań bojowych tego okrętu, salwy polskiej baterii od początku padały bardzo blisko. Wiele pocisków rozerwało się tak blisko pancernika, że odłamki uszkodziły jego burtę60.
Obok artylerzystów z baterii nadbrzeżnych i przeciwdesantowych duże sukcesy w walce z wrogiem odniosły obsady baterii przeciwlotniczych z 2 Morskiego Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej, jak również obsługi plutonów przeciwlotniczych, wchodzących organicznie w skład baterii artylerii i pododdziałów piechoty Rejonu Umocnionego Hel. Trudno jest dzisiaj ustalić choćby przybliżoną liczbę samolotów zestrzelonych nad Helem. Specyficzne warunki powodowały, że część trafionych samolotów spadała poza zasięgiem widoczności ze stanowisk, z których prowadzono ogień. Osiągano także dużą liczbę trafień nocnych, ale ze względu na ciemności nie można było zaobserwować miejsca upadku uszkodzonych samolotów. Z relacji i wspomnień obrońców Helu wynika, że największe osiągnięcia w walce z lotnictwem niemieckim zanotowała 24 bateria półstała, która dysponowała doskonałym, nowoczesnym sprzętem w postaci dział kal. 40 mm, produkowanych w Polsce na licencji szwedzkiej wytwórni zbrojeniowej Bofors.
Odrębnym frontem walki na Helu były działania lądowe. W przeciwieństwie do marynarki wojennej i lotnictwa, piechota niemiecka — wyłączając ostatnie dni wojny — nie angażowała się aktywnie w walkach na półwyspie. W dniu 11 września niemiecki 42 pułk ochrony granicy zajął Wielką Wieś i Władysławowo, zmuszając do wycofania się po krótkiej lecz zaciętej walce pododdziały piechoty polskiej. Marynarze ze składu oddziału piechoty Morskiego Dywizjonu Lotniczego obsadzili teraz pozycje opóźniania pod Chałupami i Kuźnicą. Od tej chwili przez ponad dwa tygodnie nie było poważniejszych działań na lądzie. Front ustabilizował się między Wielką Wsią a Chałupami. Na odcinku półwyspu między tymi miejscowościami dochodziło jedynie do utarczek rozpoznawczych patroli polskich i niemieckich, które penetrowały teren między pozycjami obu walczących stron.
W dniu 20 września odbyła się w Gdańsku narada sztabowa z udziałem Hitlera. Wychodząc z założenia, że wąski pas lądu nie sprzyjał rozwijaniu działań piechoty, ułatwiał natomiast zadania obrony, Hitler przeciwny był angażowaniu piechoty w walkach na półwyspie. Liczył on na to, że długotrwałe oblężenie Helu spowoduje wyczerpanie się zapasów, zwłaszcza żywności, co z kolei zmusi obrońców półwyspu do kapitulacji61.
Dopiero 30 września wyruszyło silne uderzenie III batalionu 374 pp, poprzedzone huraganowym ogniem artylerii. Wskutek znacznej przewagi liczebnej i lepszych środków technicznych przeciwnika, po krótkiej walce żołnierze polscy opuścili Chałupy i wycofali się do Kuźnicy, a następnie do Jastarni, na zachód od której przebiegała główna pozycja obrony. Niedługo po opuszczeniu Chałup wysadzono w powietrze zagrodę minową utworzoną wcześniej ze zbędnych już głów torpedowych. Zagroda ta sięgała od morza do zatoki; po jej wysadzeniu powstała sporych rozmiarów wyrwa, która częściowo wypełniła się wodą. Utworzona w wyniku eksplozji przeszkoda zmusiła nieprzyjaciela do ostrożnego posuwania się w terenie.
Uderzenie piechoty niemieckiej w kierunku Jastarni było zapowiedzią, że nieprzyjaciel sposobi się do generalnego natarcia. Tymczasem na Helu wyczerpywały się zapasy, brakło amunicji artyleryjskiej. Nie było żadnej nadziei na pomoc z zewnątrz. Obiecywana jeszcze przed wojną interwencja floty angielskiej na Bałtyku okazała się iluzją. Dawno już ustały bohaterskie walki żołnierzy płk. Stanisława Dąbka, toczone w obronie Gdyni i Oksywia. W dniu 27 września zakończyła się obrona stolicy kraju, Warszawy, a dzień później złożyli oręż obrońcy twierdzy Modlin.
W dniu 1 października kontradm. Józef Unrug nawiązał z Helu drogą radiową kontakt z dowódcą niemieckich sił morskich w Zatoce Gdańskiej, proponując zaprzestanie walki. Po południu udało się na niemieckim kutrze trałowym do Sopotu dwóch polskich oficerów celem podpisania umowy kapitulacyjnej62. W ciągu nocy z 1 na 2 października trwało niszczenie sprzętu, topienie amunicji i palenie dokumentów. Podjęto też kilka prób ucieczek morzem. Tylko kutrowi pościgowemu Straży Granicznej ,,Batory” udało się osiągnąć Gotlandię; kilkunastu uciekinierów internowały władze szwedzkie63.
Przygotowując relacje do niniejszego tomu, musiał wydawca dokonać odpowiedniej ich selekcji. Głównym kryterium, jakim się kierował, była ich wartość merytoryczna; walory literackie były elementem drugorzędnym. Po przeprowadzeniu selekcji należało z części relacji wybrać te ich fragmenty, które dotyczyły działań wojennych na Półwyspie Helskim i wokół niego, a więc mieściły się w granicach czasowych: koniec sierpnia — początek października 1939 roku. Dalszą czynnością było usystematyzowanie relacji według chronologii wydarzeń. Tak więc na początku zamieszczono wspomnienia oficerów i podoficerów z załóg okrętów, następnie relacje oficerów i podoficerów z artylerii nadbrzeżnej i przeciwlotniczej, wreszcie wspomnienia kombatantów, którzy walczyli w oddziałach lądowych (piechota, łączność), bądź też pełnili inne funkcje na zapleczu frontu.
Co się tyczy tekstów relacji, to tutaj — zgodnie z zasadami ich publikowania — ingerencja wydawcy była bardzo powściągliwa. Generalnie biorąc, ograniczała się ona do poprawienia błędów gramatycznych, ortograficznych i — w jaskrawych wypadkach — do ulepszenia składni w celu zachowania poprawności języka. W tekstach, w których występowały skróty nazewnictwa wojskowego, rozwinięto je. Ujednolicono także pisownię innych skrótów. Przyjęto również jednakową formę zapisu dat. W pewnych relacjach musiano dokonać niezbędnych ulepszeń formalnych, wybijając poszczególne akapity lub daty dzienne. Oczywiste błędy dotyczące faktografii sprostowano w odsyłaczach. Drobne błędy, takie jak na przykład pomyłki w określaniu kalibru dział, stopni wojskowych itp., poprawiono bez zaznaczania. W większości wypadków zachowano oryginalne tytuły relacji, jedynie tam, gdzie brak było tytułu lub w wypadkach zamieszczenia fragmentów relacji, tytuły pochodzą od wydawcy. Tytuły te ujęte są w nawias klamrowy w spisie treści.
Na ocenę wartości merytorycznej relacji składają się przede wszystkim dwa elementy: osoba autora i czas powstania relacji.
Spośród 29 zamieszczonych w tomie sprawozdań z walk i relacji 19 napisali oficerowie, w tej liczbie 6 relacji pochodzi od oficerów rezerwy. Podoficerowie są autorami 8 relacji. Dwie relacje napisali podchorążowie marynarki.
Dążeniem każdego wydawcy wspomnień żołnierskich jest zamieszczenie w nim relacji ludzi, którzy sprawowali funkcje dowódczo-sztabowe. Zazwyczaj są to — co jest oczywiste — oficerowie starsi stopniem, kierujący określonym odcinkiem walk. Mają oni ze względu na wykonywane funkcje najlepsze rozeznanie w całokształcie toczonych działań, znają założenia operacyjno-taktyczne własnych sił i dowodzą w polu lub na morzu podległymi oddziałami czy zespołami okrętów. W zbiorze zamieszczono jedynie relację jednego z dowódców szczebla operacyjno-taktycznego, gdyż poza kontradm. J. Unrugiem i kmdr por. A. Mohuczym żaden z oficerów Dowództwa Floty, Morskiej Obrony Wybrzeża, czy Rejonu Umocnionego Hel nie pozostawił relacji64.
Wszystkie zamieszczone w zbiorze relacje pochodzą ze zbiorów krajowych.
Zdecydowana ich większość znajduje się w zbiorach Wydziału Historycznego Zarządu Politycznego Marynarki Wojennej i Archiwum Marynarki Wojennej. Pojedyncze relacje udostępnione zostały przez Centralne Archiwum Wojskowe, Wojskowy Instytut Historyczny oraz Archiwum Zarządu Okręgu ZBoWiD w Gdańsku65. Jedna relacja, mianowicie S. de Waldena, została wydrukowana już wcześniej.
Przyjmując za podstawę czas powstania relacji, można je wyodrębnić w cztery grupy:
Należące do pierwszej grupy sprawozdania i relacje mają szczeg
ó
lną wartość ze względu na wczesny okres ich powstania. Większość z nich napisana została w roku 1947, a sprawozdanie kmdr ppor. Aleksandra Grochowskiego jest dokumentem najwcześniejszym w tym zbiorze, gdyż powstało jesienią 1939 roku, a więc bezpośrednio po internowaniu okrętu podwodnego „Ryś” w Szwecji. Wyjątkowe znaczenie wspomnień tej grupy polega także na tym, że aż pięć z nich napisanych zostało jako sprawozdania z walk, mają więc te wspomnienia charakter nieoficjalnego dokumentu. Sprawozdania, o kt
ó
rych mowa, sporządzone zostały dla Biura Historycznego Wojska Polskiego na podstawie rozkazu naczelnego dow
ó
dcy nr 262 z 2 listopada 1945 roku.
Oceniając relację kmdr. por. Stefana de W a l d e n a, dowódcy niszczyciela „Wicher”66, trzeba podkreślić jej rzeczowość, barwny styl oraz duże wartości poznawcze. Autor był nie tylko dowódcą okrętu, lecz w pierwszym dniu wojny jako najstarszy stopniem oficer objął dowództwo floty nawodnej, zgrupowanej na redzie gdyńskiej i przygotowującej się do postawienia zagrody minowej (operacja „Rurka”). Relacja de Waldena ogranicza się do trzech pierwszych dni wojny, to jest opisuje dzieje „Wichra” do jego zatopienia w dniu 3 września.
Ze sprawozdania dowódcy Dywizjonu Okrętów Podwodnych kmdr. por. Aleksandra Mohuczego (AMW, sygn. 1230/2, k. 44—48) zamieszczono jedynie te fragmenty, które odnoszą się do perypetii okrętu podwodnego „Ryś”67. Dzieje tego okrętu splotły się ściśle z obroną Helu w pierwszych dniach wojny, kiedy to „Ryś” wskutek doznanych uszkodzeń zmuszony był wejść 4 września do portu wojennego w Helu. Przygody wojenne „Rysia” szczegółowo opisał w swoim sprawozdaniu dowódca okrętu, komdr ppor. Aleksander Grochowski (AMW, sygn 1230/2, k. 49—53). Również w tym wypadku wykorzystano ten fragment relacji, który dotyczy kilkudniowego postoju okrętu w Helu i patrolowania u wybrzeży półwyspu.
Obszerne sprawozdanie dowódcy 2 Morskiego Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej kpt. mar. Mariana Wojcieszka (AMW, sygn. 1230/2, k. 167—174) stanowi fragment większej całości, obejmującej oprócz opisu walk także wykaz stanów osobowych, uzbrojenia i zadań poszczególnych baterii dywizjonu; zagadnienia te, jako mniej zajmujące dla Czytelnika, pominięto w zbiorze. Drobiazgowe, dzień po dniu dokonywane zapiski pozwalają znakomicie zorientować się w roli, jaką w obronie Helu spełniła artyleria przeciwlotnicza. Trzeba w tym miejscu podkreślić, że obok artylerii nadbrzeżnej miała ona największe osiągnięcia w walce z nieprzyjacielem. Mimo to podawane w sprawozdaniu liczby zestrzelonych samolotów niemieckich trzeba oceniać z dużą rezerwą, gdyż nie zawsze znajdują one potwierdzenie w dokumentach strony przeciwnej.
Podobne walory co relacja Wojcieszka ma sprawozdanie dowódcy baterii im. H. Laskowskiego, kpt. mar. Zbigniewa Przybyszewskiego (AMW, sygn. 1230/2, k. 137—151). Autor oparł sprawozdanie na zapiskach w dzienniku działań bojowych baterii, dlatego też — jak pisze w zakończeniu relacji — „podane fakty są pewne; jeśli chodzi o daty i godziny, to w kilku wypadkach mogły zajść pewne nieznaczne odchylenia”. Sprawozdanie sporządzone zostało w formie dziennych zapisów. Dzięki temu Czytelnik uzyskuje przejrzysty obraz poszczegó