Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Czym właściwie był dla Polek i Polaków okres pandemii koronawirusa? Jakie przyniósł zmiany - indywidualne, zbiorowe, społeczne? Jakie lęki i nadzieje wywołał? I przede wszystkim - co z niego pozostało?
Na te i inne pytania odpowiada książka, powstała na podstawie materiału zgromadzonego w ramach konkursu “Pamiętniki Pandemii”. Ponad 400 tekstów pisanych w pierwszych miesiącach pandemii koronawirusa porusza w bogaty i intymny sposób tematy takie jak zaburzenia psychiczne, dezinformację, stosunek do polityki w czasie przymusowego zamknięcia, doświadczenia kobiet czy nadawanie sensu zarazie przez pamięć zbiorową. “Pamiętniki Pandemii”, zawierające również pogłębioną analizę socjologiczną nadesłanych tekstów, są zapisem zbiorowego doświadczenia momentu, który miał przeobrazić świat.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 376
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Olga Drenda
Pamiętniki pisane na gorąco, ze środka wydarzeń i, co ważniejsze, nieprzefiltrowane przez refleksję literata, skłonnego zapewne doszukiwać się dodatkowych kontekstów czy stylizować wydarzenia tak, by wyglądały strawniej narracyjnie – to zawsze cenny dokument, zwłaszcza w chwilach, gdy na skutek szoku, przełomu, katastrofy, zaskoczenia następuje „zwichnięcie czasu”. Dotychczas względnie przewidywalna, nawet jeśli niezbyt lubiana, rzeczywistość pozwala na snucie jakichś marzeń, planów, robienie wstępnych założeń: jutro wstanie słońce, przyjedzie ten sam autobus, kupimy chleb. Gdy jednak wydarza się coś nieoczekiwanego, zwłaszcza gdy dotyka to całego społeczeństwa, jak pandemia – obserwujemy przeplatające się cykle mobilizacji i dezorientacji, lawiny wzajemnie wykluczających się informacji i momenty zamrożenia, w których czekamy na rozstrzygnięcie, spekulacje, domysły, strategie przetrwania. Gdy szok opada, gdy następuje częściowa adaptacja, to nawet jeśli samo niebezpieczeństwo nie znika ani nie maleje, niedawna przeszłość wydaje się odległa, niebyła, a może wręcz nierzeczywista. Zaczyna zacierać się w powszechnej pamięci, opowieść własna chowa się za oficjalną lub opozycyjną narracją. Wybory 1989 roku i transformacja ustrojowa, stan wojenny, katastrofa smoleńska i inne graniczne momenty wspólnej historii ilustrują, jak mocno pamięć indywidualna i zbiorowa wzajemnie się napędzają (do tego stopnia, że trudno je od siebie oddzielić), ale i ze sobą walczą. Dlatego tak przydatne jest powracanie do relacji ze środka wydarzeń, rejestrowanych na bieżąco. Niedowierzanie bywa najmocniejszym odczuciem towarzyszącym lekturze.
Tak właśnie jest w przypadku Pamiętników pandemii. Konkurs i wydanie podsumowującej książki dzielą dwa lata, w trakcie których miały miejsce kolejne fale zachorowań i mutacje wirusa COVID-19, liczne zgony, wynalezienie szczepionek, powstanie ruchu skierowanego przeciw nim, lockdowny i luzowanie obostrzeń. Nagromadzenie wydarzeń generujących silne emocje z perspektywy czasu może nadawać im aury nierealności. W początkach pandemii hasłem wytrychem stała się „nowa normalność”, wyrażenie zapowiadające konieczność przebudowy życia codziennego, by zapewniało ono bezpieczeństwo. Od tamtej pory wydarzyło się jeszcze więcej rzeczy godzących w poczucie stabilności – i częścią „nowej normalności” stała się nie tylko pandemia, ale także katastrofy przyrodnicze, niestabilność ekonomiczna, wojna w bliskim sąsiedztwie. To dużo, lecz żyjąc w klamrze otwartej przez jedną katastrofę, dopasowujemy arsenał strategii przetrwania. Szok wyrwania ze stabilności już minął; wiemy, że świat nie jest dzisiaj spokojny. Jak jednak o tym mówimy?
Pamiętniki potwierdzają, że bezprecedensowe wydarzenia sprzyjają sięganiu po utarte zwroty, tak okoliczności przerastały zdolności pojmowania albo tylko konwencjonalny słownik związków frazeologicznych był w stanie oddać należycie powagę sytuacji. Znane wyrażenia pomagają trzymać się rzeczywistości, narysować kontury świata na nowo. To charakterystyczne dla pierwszego szoku, jaki pozostawiło po sobie ogłoszenie pandemii: zapiski z pierwszych dni przypominają chwilami dziewiętnastowieczną popularną epistolografię, opartą na utartych formułach, nie na osobistej wypowiedzi. Folklor jest magazynem, do którego w chwilach niepewności sięga zbiorowość; potwierdzają to badania znawców tematu, zwłaszcza teorii spiskowych i legend miejskich, które dzięki mechanizmowi prostego „łączenia kropek” oferują uczucie domknięcia poznawczego i złudną wolność od obaw. „Jeżeli napięcie społeczne rośnie, jeśli walka polityczna się zaostrza, zawsze rośnie liczba legend miejskich”, pisał Dionizjusz Czubala. Ten sam badacz rejestrował na przełomie lat 80. i 90. XX wieku plotki i pogłoski związane z HIV. Niektóre z nich doczekały się „odmrożenia” za sprawą nowego, nieznanego zagrożenia dla zdrowia. O krążących opowieściach wspominają również autorzy i autorki pamiętników, odnotowując i obawę przed zamknięciem miast, i teorie spiskowe, i plotki, jakoby ze względu na pandemię Wielkanoc miała zostać przeniesiona na wrzesień. Współczesny folklor, jak uważa Czubala (reprezentujący tu powszechne przekonanie wśród folklorystów), jest tu sposobem radzenia sobie z niepewnością.
Przyznają się do niej zresztą sami pamietnikarze. Stopniowo, gdy staje się już jasne, że wirus nie zamierza odejść i trzeba będzie odnaleźć się w nowej rzeczywistości, nadchodzi pora na bardziej osobiste głosy. W palecie obok nadziei, wytrwałości, gotowości do działania pojawiają się ambiwalencja, frustracja, niechęć, zwątpienie, ale też humor i autoironia. Wreszcie autorefleksja, świadomość trwania w wyjątkowym momencie, ale – wtedy, gdy jeszcze powstawały materiały do książki – takim, w którym żaden dalszy kierunek nie został na razie ustanowiony. O ile na początku pandemii czas uległ „zwichnięciu”, o tyle niedługo później powszechnym odczuciem stało się życie z wciśnietą pauzą.
„Dziwnych czasów dożyłam”.
„Dobry jest ten czas”.
„Czy w ogóle będzie za jakiś czas?”
Tego nie wiemy do dziś.
Nie o takim końcu świata marzyliśmy. Dla chrześcijan miały być trąby i jeźdźcy, dla racjonalistów klimat. Dla dziadków czołgi, dla rodziców promieniowanie. Dla prawaków gender, dla lewaków ciemnogród. Każdy miał własny koniec, skrojony na miarę małych i dużych strachów. Te nasze wielkie apokalipsy miały jedną cechę wspólną, były społeczne. (Pamiętnik 133)
Pierwszą emocją, jaką ponad dwa lata temu wywołało pojawienie się „tajemniczego wirusa z Azji”, był strach. Materializował się na różne sposoby, często wyrażany był głośno, publicznie, w internecie, choć zdarzały się też liczne przypadki, gdy lęk wywołany nadchodzącą zarazą pozostawał cichy. Był internalizowany, nienazwany, co przełożyło się później na inną epidemię – depresji, stanów lękowych, problemów ze zdrowiem psychicznym.
W początkowych momentach pandemii na naszych oczach zaszedł proces absolutnie unikatowy we współczesnej historii społecznej. Koronawirus dotknął wszystkich, zrobił to nagle, zdawałoby się więc, że ma potencjał egalitarny, wręcz wyrównawczy. Z drugiej strony – praktycznie natychmiast po pojawieniu się wirusa stało się oczywiste, że konsekwencje pandemii będą w społeczeństwie bardzo zróżnicowane, zależne od wielu czynników innych niż zdrowie: statusu materialnego i społecznego, formy zatrudnienia, umiejętności radzenia sobie ze stresem, posiadania sieci kontaktów zapewniających wsparcie w chwili kryzysu. Choć więc z dnia na dzień wymusił na całym społeczeństwie izolację i zmianę codziennych postaw życiowych, tak naprawdę szok związany z pojawieniem się go przeżywaliśmy indywidualnie. W życiu jednych z nas zmienił wszystko, inni – nieco wbrew powszechnej narracji o „wielkiej zmianie” – swoją rzeczywistość utrzymali bez modyfikacji. Przyszłość pozostawała niewiadomą – to było pewne. Jednak każde z nas tę niewiadomą próbowało oswoić, nazwać, wpisać w życiowy kontekst na swój własny sposób. Skutkiem tego była obserwacja, która towarzyszyła autorom tej książki od samego początku i stanowi niejako jej motyw przewodni: nie było jednej pandemii. Było ich tyle, ile nas wszystkich, indywidualnie ją przeżywających.
Z tej trudnej do uchwycenia, jeszcze wtedy nienazwanej dychotomii: jednostkowych przeżyć w obliczu zjawiska jak najbardziej uniwersalnego, narodził się najpierw konkurs na „Pamiętniki Pandemii”, a później niniejsza książka. Impulsem do przeprowadzenia badania w takiej właśnie formie była czysta socjologiczna intuicja. Nie wiedzieliśmy – i dalej nie do końca wiemy – co pandemia trwale zmieni w naszych relacjach międzyludzkich. Śledząc jej rozwój w różnych kanałach informacyjnych i płaszczyznach zetknięć światów społecznych, od mediów społecznościowych, przez własne obserwacje etnograficzne z osiedlowych sklepów i rozmów z przyjaciółmi czy członkami rodzin, natychmiast zauważyliśmy mnogość przeżyć i narracji, które niekoniecznie dają się wpisać w uproszczone ramy przeżywania strachu.
W pierwszych dniach pandemii politycy apelowali o spokój, odpowiedzialność za siebie nawzajem, zrozumienie potrzeby czasowego zawieszenia życia społecznego. W późniejszych miesiącach, gdy do gry weszły doraźne cele partyjne, związane głównie z organizacją wyborów prezydenckich, podejście społeczeństwa całkowicie się zmieniło – jednak marzec i kwiecień upłynęły jeszcze pod znakiem względnego konsensusu. Jego źródłem była powaga sytuacji. W Polsce żadna z liczących się sił politycznych nie umniejszała zagrożenia wynikającego z pojawienia się wirusa, sporadycznie pojawiały się co najwyżej głosy, by reżim sanitarny nawet zaostrzać. Jednak szybko, zwłaszcza w internecie, pojawiła się przeciwwaga dla tej narracji. Postawę właściwie odwrotną reprezentowały te osoby, które uważały, że dowody naukowe prowadzą do przeciwnych wniosków. Praktycznie równo z przejściem wirusa przez europejskie granice pojawił się wszechobecny potem motyw porównywania go do „zwykłej grypy”, na którą przecież nigdy wcześniej nie reagowaliśmy paniką: gospodarka nie stawała, szkoły funkcjonowały bez zakłóceń, życie toczyło się normalnie – choć „norma” w społeczeństwie rzadko bywa przecież powszechna. Przedstawiciele tej właśnie narracji posługiwali się (i posługują wciąż) zdecydowanym, ale jednocześnie agresywnym językiem. Komentowali realia pandemii z pozycji „alternatywnych faktów” i naukowej prawdy. W ten sposób podawali w wątpliwość potencjalne skutki pandemii i sens wprowadzania jakichkolwiek ograniczeń. Jako wzór przywoływali model szwedzki, w którym rzeczywistość uległa tylko niewielkiej zmianie z powodu koronawirusa.
Gdzieś pomiędzy tymi dyskursami znalazła się jeszcze potrzeba duchowa. Osoby, które dusił lęk, a które nie znajdowały wszystkich odpowiedzi na swoje pytania w dominujących medialnie narracjach, zwróciły się w kierunku wiary i przeszłości. Ta pierwsza dawała szansę na zrozumienie tego, co nienazwane, druga natomiast – nadzieję na przetrwanie w obliczu nadchodzącego kryzysu. Wiele osób, pomimo niemożności fizycznego uczestnictwa w obrzędach religijnych, kultywowało je w zaciszu własnego mieszkania, momentami intensyfikując nawet swoje praktyki związane z wiarą. W przypadku tej grupy analiza danych, porównywanie liczb zachorowań i zgonów, gęsta od nowomowy ekspercka narracja o szansach na biologiczne i społeczne przeżycie pandemii nie była ani przydatna, ani potrzebna. W obliczu nieznanego zwrócili się do tego, co dobrze znane, wręcz – opanowane. Stąd w indywidualnych zmaganiach z nadaniem sensu czasowi pandemii liczne odniesienia do przeszłości, jedynej przestrzeni na osi czasu, jaką wszyscy możemy w dowolny sposób kształtować.
Ta skrótowa analiza metanarracji i postaw wokół pandemii potrzebna jest właściwie tylko po to, by momentalnie ją odrzucić. Jak już bowiem wspominaliśmy, rzeczywiste przeżywanie pandemicznego lęku i niepewności jutra było znacznie bardziej zróżnicowane, niż widać było z lotu ptaka. Byliśmy o tym przekonani już podczas przygotowań do ogłoszenia konkursu na pamiętniki pierwszych miesięcy pandemii. Mieliśmy wprawdzie dowody jedynie anegdotyczne, poparte socjologiczną intuicją, jednak wspólnie oba te czynniki prowadziły nas we właściwym kierunku. Dychotomia indywidualności przeżyć i uniwersalności zjawiska wytworzyła olbrzymią przestrzeń interpretacyjną. Pandemii wcale nie przeżywaliśmy na dwa czy trzy sposoby, jak sugerowali niektórzy. Przeżywaliśmy ją, co warto jeszcze raz podkreślić, w sposób maksymalnie zindywidualizowany – choć oczywiście niepozbawiony wspólnych mianowników i konkluzji.
Stąd właśnie wziął się konkurs na „Pamiętniki Pandemii”, który stanowił ważną część naszego projektu badawczego. W celu uchwycenia nie tylko ważnego momentu, ale też całego bogactwa oddolnych prób i wysiłków nadania mu sensu zwróciliśmy się ku jednej z najstarszych socjologicznych metod badawczych. Nie wiedzieliśmy jeszcze wtedy, jak różnorodny obraz pierwszych miesięcy pandemii dzięki temu ukaże się naszym oczom. Widać było zmagania autorów z samymi sobą, by opisać z własnej, możliwe najbardziej unikatowej perspektywy tamten czas. Już pobieżna lektura pierwszych nadesłanych prac potwierdzała początkową tezę. Nadejścia kryzysu oczekiwali niemal wszyscy, ale dla każdej osoby oznaczał on coś innego. Podobnie było z miarą lęku i poczuciem straty. Emocje te obserwowaliśmy w tekstach powszechnie, ale z bardzo różną intensywnością. Akcenty rozkładają się szeroko. Pamiętnikarzy i pamiętnikarki łączyły punkty wyjścia, toposy i społeczne habitusy, różniły głównie narzędzia i sposoby nadawania znaczeń pandemicznym niebezpieczeństwom. To echo wspomnianej już dychotomii jednostkowość–zbiorowość, jej namacalne przedłużenie.
Nie było jednej pandemii. Przynajmniej z punktu widzenia autorów niniejszej książki było ich dokładnie 404, tyle ile prac nadesłanych na konkurs. Wiadomo jednak, że tak naprawdę było tych punktów widzenia znacznie więcej, bo każdy przeżywał, interpretował i nazywał ją w sposób głęboko własny. Zaraza wywołana przez koronawirus pokazała nam, że zjawisko prawdziwie ogólnospołeczne zrozumieć można w pełni, wyłącznie gdy przyjmie się w patrzeniu na nie perspektywę wielu różnych jednostek.
Dziś, ponad dwa lata od wybuchu pandemii, w zgromadzonych przez nas relacjach dostrzegamy przede wszystkim różnorodne reakcje na kryzys: budowanie poczucia bezpieczeństwa w domowych rutynach, poszukiwanie uniwersalnych odniesień, szukanie ratunku w racjonalizmie i nauce (albo wręcz przeciwnie), tworzenie nowych relacji, zwyczajów, sposobów radzenia sobie z codziennością. Z jednej strony zatem książka ta jest zapisem odtwarzania przeszłości, z drugiej – prób napisania takiej przyszłości, która oswaja lęk przed nieznanym. Sumą tych dwóch starań stał się unikatowy portret polskiego społeczeństwa w sytuacji pandemii. Pamiętniki autorów i autorek reprezentujących bardzo odmienne od siebie pozycje, klasy i sposoby interpretowania pandemicznego zagrożenia dały nam wgląd w te części społeczeństwa, do których nie dotarły media i które nie zaistniały w internecie. W naszym konkursie wypowiedziały się osoby pozbawione głosu w debacie publicznej, a intymność narzędzia, jakim jest pamiętnik, pozwoliła patrzeć na czas pierwszych miesięcy zarazy oczami jednostki – często tej, która przeżywa silne emocje, niekoniecznie jednak tożsame z kanonami interpretacyjnymi narzuconymi odgórnie przez media, rząd czy hierarchów kościelnych. Wreszcie pamiętniki rozciągnięte w czasie, często wielu miesięcy, pozwoliły nam uchwycić ewolucję poglądów społeczeństwa na pandemię. Dzięki temu oddajemy w ręce czytelników publikację, która ma ambicję przedstawienia kompleksowej, a nie wycinkowej, analizy emocji, przemyśleń i mechanizmów aksjologicznych, które w osobach piszących pamiętniki uruchomiło zdominowanie ich życia przez „tajemniczy wirus z Chin”.
Pierwsze tygodnie istnienia koronawirusa w naszej świadomości upływały spokojnie, żeby nie powiedzieć: leniwie. Informacje o pojawieniu się w Azji bliżej niezidentyfikowanej choroby zakaźnej atakującej górne drogi oddechowe zaczęły przebijać się do polskich mediów w grudniu 2019 roku, jednak prasa traktowała je anegdotycznie, opisując raczej jako egzotyczną ciekawostkę. Ze strony środowisk eksperckich i niektórych instytucji państwowych płynęły natomiast komunikaty tonujące lęki, zapewniające o niskiej szkodliwości koronawirusa i dobrym przygotowaniu polskiego państwa na ewentualną pandemię. Krótko mówiąc, z polskiej perspektywy zagrożenie wydawało się wciąż bardzo odległe – choć jak dziś już wiadomo, inne kraje dużo wcześniej dysponowały informacjami wskazującymi na powagę zagrożenia1.
Pierwsze realne doświadczenie istnienia koronawirusa, który na przełomie stycznia i lutego 2020 roku był już zjawiskiem międzynarodowym, paraliżującym ruch podróżniczy w całej Azji Południowo-Wschodniej, dotyczyło właśnie tych, którzy planowali wyjazd w tę część świata. Początek lutego minął więc pod znakiem dywagacji, ile połączeń lotniczych z warszawskiego Okęcia zostanie odwołanych oraz czy wyjazdy na Daleki Wschód są jeszcze bezpieczne i w ogóle możliwe. Z tego względu temat dotyczył tylko nielicznej grupy osób. Zdecydowana większość społeczeństwa żyła jeszcze w pandemicznej nieświadomości. Przykładem tego były wypowiedzi medialne2 oraz wystąpienia w czasie plenarnych3 i komisyjnych4 posiedzeń parlamentarnych: przedstawiciele instytucji państwowych odpowiedzialnych za służbę zdrowia, na czele z Głównym Inspektoratem Sanitarnym, lekceważyli zagrożenie pandemiczne, przestrzegając przed nadmierną paniką i alarmistycznymi tonami, w jakich wypowiadali się wówczas głównie politycy partii opozycyjnych.
Sprawy nabrały znacznie większego tempa pod koniec lutego, gdy koronawirus był już w Europie. Kwestią czasu stało się potwierdzenie pierwszego przypadku w Polsce. Wraz z ewolucją sytuacji pandemicznej zmienił się – i to bardzo gwałtownie – poziom zainteresowania opinii publicznej tym tematem. Niestety natychmiast pokrył się z brakiem powszechnie dostępnej wiedzy odnośnie rosnącego zagrożenia. Częściowo wynikało to z ówczesnego stanu rzeczy. Covid był rzeczywiście nową jednostką chorobową, niemniej szum informacyjny wokół pandemii mocno utrudniał metodyczne, realne zrozumienie tego, co zaczynało się na naszych oczach rozwijać. Wywołało to w społeczeństwie bardzo skrajne reakcje, dotyczące nie tylko samego rozumienia mechanizmów działania wirusa, ale też potencjalnych jego konsekwencji dla życia codziennego. Stąd wspomniane już polaryzujące debaty zestawiające ze sobą racjonalność i emocje, strach i przekonanie o nieomylności, ale też typowe (co nie znaczy, że adekwatne) reakcje na widmo kryzysu: puste półki w sklepach, domowe magazynowanie papieru toaletowego i rosnący wolumen fake news na temat nadchodzącego racjonowania paliwa, braku gotówki w bankomatach i pojawienia się wojska na rogatkach największych miast.
Zdiagnozowanie pierwszego przypadku osoby zakażonej koronawirusem w Polsce datuje się na 4 marca. Dalej wydarzenia potoczyły się szybko – zamknięcie instytucji publicznych, przejście edukacji na tryb zdalny, wreszcie obowiązek noszenia maseczek w miejscach publicznych. Jako badaczki i badacze życia społecznego błyskawicznie zdaliśmy sobie sprawę, że mamy do czynienia z wydarzeniem o niespotykanej w ostatnich dziesięcioleciach skali i potencjale transformacyjnym. Nie znaliśmy oczywiście wektorów tej transformacji, ale intuicja podpowiadała nam, że zmiana jest nieuchronna, a przede wszystkim - zostanie z nami na dłużej. Dlatego uznaliśmy, że najlepszym momentem na rozpoczęcie pracy jej dokumentowania będzie sam początek tego procesu.
Początkowe zdumienie i strach z czasem ustąpiły próbie zrozumienia zmieniającej się rzeczywistości. Bezpośrednim impulsem była „socjologiczna partyzantka”, wyrażona poprzez założenie na Facebooku publicznej grupy badawczej o już wtedy wiele mówiącej nazwie „koronapanika”5. Zaczęliśmy więc od pracy w trybie pod każdym względem chałupniczym. Na grupie tej, w znacznie szerszym gronie niż piątka autorów i autorek tej książki, zbieraliśmy doniesienia medialne i prowadziliśmy pierwsze badania w mikroskali: puste półki po makaronie i papierze toaletowym, kolejki pod sklepami i przychodniami, ogłoszenia o środkach bezpieczeństwa, memy o myciu rąk. Nie ograniczyliśmy się do konkretnych zakresów tematycznych. Uznaliśmy, że w tej rzeczywistości wszystko może okazać się nowe, a przez to – jednakowo warte zbadania. Wiedzieliśmy, że usystematyzowanie tych danych i stworzenie pełnowartościowego projektu badawczego jest tylko kwestią czasu.
Konkurs na „pamiętniki czasów pandemii” ogłosiliśmy 15 kwietnia 2020 roku. Zgłoszenia – mailowe, pocztowe, wysyłane poprzez stronę internetową – przyjmowaliśmy do 15 czerwca. W związku z tym nasz materiał obejmuje przede wszystkim początkowy okres pandemii w Polsce, w szczególności zaś okres najściślejszego lockdownu, gdy ulice miast pustoszały, a połączenia komunikacyjne niemal zamarły. Ów zakres czasowy wyznaczają opisane już rozważania nad początkowymi doniesieniami medialnymi o rozprzestrzenianiu się wirusa oraz pierwsze tygodnie „pandemicznego lata”. Restrykcje wywołane reżimem sanitarnym stały się wtedy głęboko zakorzenioną codziennością, nierzadko problematyczną w obliczu zbliżającego się okresu wakacyjnego, naznaczonego koniecznością noszenia maseczek w upałach, odwołanymi planami urlopowymi i niepewnością związaną ze spotykaniem się z innymi nawet na świeżym powietrzu. Autorzy i autorki pamiętników prowadzą nas więc od pierwszych przypadków choroby w Europie i w Polsce, przez ścisły lockdown i izolację, po delikatne luzowanie obostrzeń latem tego samego roku, gdy liczba zakażeń zaczęła powoli spadać.
W odezwie konkursowej staraliśmy się wskazać możliwie najwyraźniej fakt, że dla nadesłanych pamiętników nie stawiamy żadnych wymogów formalnych ani stylistycznych. Pozwoliło nam to uzyskać jak najszersze spektrum relacji z tamtego okresu. Zależało nam też na dotarciu do jak najliczniejszej i najbardziej zróżnicowanej grupy odbiorców. To zabieg pod każdym względem celowy, choć wcale nie powszechny w konkursach pamiętnikarskich. W okresie PRL organizowano konkursy pamiętnikarskie kierowane do konkretnych grup społecznych: chłopów, migrantów, robotników, młodzieży, ściśle wskazanych pokoleń. Oczywiście stał za tym konkretny propagandowy zamysł ukazania na własny użytek wielkiej zmiany politycznej, społecznej i terytorialnej, która nastąpiła w Polsce po 1945 roku.
Nie narzuciliśmy żadnego tematu wiodącego. Chcieliśmy odkryć indywidualne doświadczenia pandemiczne Polek i Polaków dopiero po przeczytaniu tekstów i dzięki temu zobaczyć, na co rzeczywiście kładli w tym czasie nacisk, co było dla nich najważniejsze. Jedynym warunkiem, który postawiliśmy autorom, było opisanie ich przeżyć co najmniej z dwóch tygodni pandemii. Okres ten uznaliśmy za absolutnie minimalny, by móc dostrzec ewentualną ewolucję bohaterów w czasie. Możliwość śledzenia przemian zachodzących w świadomości pamiętnikarzy to kolejna niezaprzeczalna wartość stosowania tej metody. Pamiętników dwutygodniowych było jednak stosunkowo mało. W zdecydowanej większości teksty obejmowały kilka miesięcy, rekordziści pisali je nawet przez pół roku, zaczynając od grudnia 2019 roku. Utwierdziło nas to w przekonaniu, że metoda ta okazała się dobrym wyborem, nie tylko z badawczego punktu widzenia. Ci, którzy pisali przed kwietniem 2020 roku, musieli zacząć rejestrować swoje rozważania na wiele tygodni przed ukonstytuowaniem się naszego zespołu i opublikowaniem odezwy konkursowej. Przekonaliśmy się więc, że rozpoczynając to badanie, odpowiadamy na istniejącą, choć czasami ukrytą potrzebę wyrażenia osobistych przemyśleń, indywidualnego odczytu i interpretacji nowej, szybko zmieniającej się wokół nich rzeczywistości. Oddając głos autorom i autorkom, robiąc to w sposób nieograniczony formą, odczuliśmy, jak społecznie ważny jest to projekt, a szerzej, ekstrapolując na tym przykładzie – jak wielką społeczną wagę mają interakcjonistyczne, budowane od indywidualnych perspektyw badania sensu largo. W nowych, nieznanych kontekstach, w trakcie dużych zmian (nie tylko związanych z pandemią), takich jak masowe migracje, konflikty zbrojne, ruchy pomiędzy klasami, metoda pamiętnikarska wydała nam się najwłaściwsza.
Faza realizacyjna projektu skoncentrowana była przede wszystkim wokół Facebooka, na którym stworzyliśmy profil poświęcony konkursowi na najlepszy pamiętnik. Z jednej strony był to wybór oczywisty, gdyż zapewniał najszybszy dostęp do licznego grona odbiorców. Z drugiej jednak natychmiast zderzyliśmy się z ograniczeniami wynikającymi z tego wyboru. Znaczącym wyzwaniem było dotarcie do tych osób, które nie korzystają z internetu w ogóle lub nie na tyle, by przesłać pamiętnik drogą elektroniczną. Nie chcieliśmy ich z konkursu wykluczyć, dlatego równolegle z mediami społecznościowymi prowadziliśmy kampanię w mediach tradycyjnych, zwłaszcza alternatywnych wobec internetu – jak stacje radiowe czy prasa drukowana.
Apele wysyłaliśmy też bezpośrednio do instytucji kultury, zwłaszcza tych w mniejszych ośrodkach i na wsiach. Rozumieliśmy, że w wielu przypadkach to właśnie takie placówki są podmiotami organizującymi życie kulturalne, nierzadko jedynymi aktywnymi w tym obszarze. Dlatego bezpośredni kontakt z bibliotekami czy ośrodkami kultury dawał szansę na dotarcie do grup społecznych, o których już wielokrotnie w niniejszym wstępie wspominaliśmy: ludzi, których nie obejmowały narracje głównego nurtu, którzy byli wykluczeni z cyfrowej debaty o pandemii, którzy nie znajdowali odpowiedzi na swoje lęki i niepewności ani w emocjach i wierze, ani w pełnym przywiązaniu do nauki i racjonalizmu.
Nie bez znaczenia był oczywiście fakt, że wyróżnienie w konkursie wiązało się z nagrodą materialną – suma nagród wyniosła 6 tysięcy złotych (dwie nagrody po 2500 złotych i dwa wyróżnienia po 500 złotych). Fakt jej przyznania wyłonionym pamiętnikom nie może jednak być traktowany jako jedyny, a nawet główny czynnik wyjaśniający sukces projektu. Autorzy i autorki zwyczajnie chcieli pisać o pandemii, bez względu na istnienie naszego i innych projektów badawczych. Otrzymaliśmy łącznie aż 404 systematycznie prowadzone pamiętniki. Niektórzy z autorów pisali lakonicznie, ale większość miała potrzebę dłuższego, bardziej usystematyzowanego zabrania głosu, która wyraziła się w objętości przesłanych tekstów, czasem przekraczającej nawet sto stron maszynopisu. Różnorodne były zarówno ich forma, jak i treść. Na konkurs nadesłano pamiętniki pisane od dawna, autoteliczne, również tworzone do celów terapeutycznych, powstające w kraju, za granicą, w czasie ostatnich przed pandemią podróży i kryzysowych prób powrotu do Polski. Znalazły się w tym gronie teksty ilustrowane, grafiki, zdjęcia, pamiętniki w całości wizualne, z minimalną ilością tekstu, a nawet wiersze i manifesty.
Wielość nadesłanych prac i bogactwo ich treści, zróżnicowanie narracji i ogrom emocji w nich zawartych sprawiły, że wyłonienie zwycięzców okazało się nie lada wyzwaniem. Zależało nam, by wyróżnione pamiętniki oddawały z jednej strony różnorodność przesłanych zgłoszeń, a z drugiej – były, na ile to możliwe, wiernym odwzorowaniem doświadczeń pandemicznych różnych grup społecznych. Jednak tę misję czasem trudno było pogodzić z chęcią wyróżnienia wypowiedzi oryginalnych, zbudowanych na intymnych historiach, przeplatających perspektywę ogólną z oddolnym, często zmarginalizowanym głosem. Na podstawie analizy 404 otrzymanych tekstów napisaliśmy już szereg artykułów naukowych, stały się też przyczynkiem do wystąpień konferencyjnych i medialnych. W planach są kolejne – ale publikowanie ich nie powinno być już wyłącznie zadaniem dla nas samych. Mamy nadzieję, że do zgromadzonego materiału, dostępnego za pośrednictwem Archiwum Danych Jakościowych Polskiej Akademii Nauk, uda nam się przyciągnąć innych. Nie tylko socjologów, socjolożki, nie tylko badaczy i badaczki – również dziennikarzy, twórców kultury, artystów, dokumentalistów.
Gdy 15 czerwca o 23:59 zamknął się system zgłoszeń konkursowych, byliśmy poruszeni skalą zainteresowania i liczbą nadesłanych prac – tym, że przesłano do nas niemal 400 pamiętników. Kolejne wciąż nadchodziły pocztą na adres Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Gdyby nie pisarski zapał i chęć podzielenia się swoimi doświadczeniami przez pamiętnikarki i pamiętnikarzy, projekt nie powiódłby się, a niniejsza książka by nie powstała. Przede wszystkim dziękujemy właśnie im za włożony czas, pracę oraz otwartość przy pisaniu. Cały nadesłany materiał (pamiętniki, wiersze, notatki, fotografie, rysunki) pomógł nam lepiej zrozumieć początki pandemii w Polsce. Wspomniane treści stanowią rdzeń tej książki i opowiadają o doświadczeniu, jakim była pandemia COVID-19 w jej pierwszym, najbardziej zagadkowym etapie.
Piątka autorek i autorów tej książki była odpowiedzialna za przeprowadzenie konkursu i badania, jednak nie uzyskalibyśmy tak dobrych rezultatów bez szerokiego wsparcia od innych osób. Dzięki nim mogliśmy udoskonalać i rozwijać nasz projekt. W pierwszej kolejności chcielibyśmy podziękować Komitetowi Konkursowemu Pamiętników pandemii, w skład którego weszli: Olga Drenda, dr Mira Marcinów, dr hab. Marek Krajewski, dr hab. Małgorzata Jacyno, dr Magda Szcześniak. Komitet pomógł nam wyłonić zwycięzców konkursu i wyodrębnić z zebranego materiału najciekawsze wątki. Dziękujemy Państwu za zaangażowanie przy lekturze finałowej trzydziestki pamiętników.
Powodzenie naszego ogłoszenia konkursowego stanowiło klucz do zgromadzenia odpowiednio dużego zbioru tekstów do późniejszej analizy. Nie byłoby to możliwe bez pracy Tomasza Stelmaskiego, któremu dziękujemy za stworzenie pięknej, wyróżniającej się oprawy graficznej konkursu w internecie, a także niniejszej książki.
Realizacja tego projektu nie byłaby też możliwa bez instytucjonalnego i finansowego wsparcia, którego udzieliły nam Instytut Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, Instytut Socjologii (dziś Wydział Socjologii) Uniwersytetu Warszawskiego oraz Instytut Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Dzięki przyznanym nam środkom mogliśmy opłacić narzędzia niezbędne do organizacji konkursu: nagrody, materiały promocyjne, stronę internetową oraz odpowiednio zabezpieczoną bazę danych. Pragniemy im podziękować za finansowanie, a także za procedowanie w naprawdę ekspresowym trybie i za udzielone wsparcie merytoryczne. W szczególności dziękujemy profesorowi Andrzejowi Rychardowi, profesor Renacie Włoch i profesorowi Pawłowi Rodakowi, profesor Iwonie Kurz za entuzjastyczny stosunek do naszego pomysłu, za udzielone wsparcie i pomoc. Dziękujemy także Uniwersytetu Warszawskiemu, który w ramach grantu „Inicjatywa Doskonałości – Uniwersytet Badawczy” od 2021 roku współfinansuje wydanie niniejszej książki.
W organizacji konkursu i realizacji projektu wspierali nas także nasi partnerzy. Dziękujemy za udzielony patronat Polskiemu Towarzystwu Socjologicznemu i Radzie Naukowej Dyscypliny Nauki Socjologiczne UW. Redakcji czasopisma „Mały Format” dziękujemy za wsparcie, promocję konkursu oraz pierwszą dostępną w internecie publikację zawierającą zarówno wybór pamiętników z naszego konkursu, jak i eseje na ich temat.
Dziękujemy także wszystkim, niewymienionym tu z imienia i nazwiska, sympatykom i sympatyczkom projektu, którzy udostępniali odezwę konkursową różnymi kanałami, polecali udział w konkursie swoim znajomym oraz zapraszali nas do dzielenia się wynikami pracy badawczej podczas seminariów, konferencji i wystąpień medialnych.
Dziękujemy również Wydawnictwu Krytyka Polityczna za decyzję o wydaniu niniejszej książki i współpracę przy jej przygotowaniu oraz Wojciechowi Górnasiowi za bardzo dobrą, sprawną i wnikliwą redakcję.
Niniejsza książka stanowi połączenie naszych odautorskich analiz i wyboru fragmentów pamiętników. Ze względu na obszerność zgromadzonego zbioru tekstów konkursowych i ograniczeń objętości niniejszej książki wybraliśmy jedynie część tekstów. Każdorazowo staraliśmy się, by były to fragmenty w naszej ocenie najciekawsze lub najbardziej reprezentatywne dla danej podgrupy pamiętników. W książce znalazły się zarówno teksty wyróżnione i nagrodzone w konkursie, jak i te, które nagrody nie otrzymały. Logika wyboru samych pamiętników, jak i poszczególnych fragmentów odpowiada charakterystyce samych rozdziałów. Część zjawisk, które uchwyciliśmy w trakcie lektury, objawiała się w formie powtarzających się w wielu tekstach, ale jednocześnie ulotnych tropów – wtedy dobór fragmentów ma charakter bardziej przeglądowy i obejmuje większą liczbę autorek i autorów. W innych tematach ważne było ukazanie ewolucji pisarskiej poszczególnych pamiętnikarzy – wtedy cytaty były dłuższe, ale ograniczały się do węższego zbioru tekstów.
W tekstach zachowaliśmy wszelkie cechy indywidualne stylu. Nie ujednolicaliśmy pisowni, nie ingerowaliśmy w warstwę poprawnościową – uznaliśmy bowiem, że forma pełni równie ważną funkcję dokumentującą co treść. Nie poprawialiśmy również błędów rzeczowych. Ingerencje ograniczyły się do uspójnienia interpunkcji i poprawienia ewidentnych literówek. Wszelkie inne zmiany (takie jak omyłkowo powtórzone czy przeoczone słowa) zaznaczyliśmy znakami opuszczenia oraz dopiskami w nawiasach kwadratowych.
Czytelniczki i czytelnicy zainteresowani całością zbioru konkursowych pamiętników mogą wnioskować o dostęp do nich za pośrednictwem Archiwum Danych Jakościowych PAN w internetowym Repozytorium Danych Społecznych6.
1 Jednym z pierwszych krajów, które były w stanie realnie ocenić ryzyko związane z umiędzynarodowieniem się koronawirusa, były Stany Zjednoczone. Precyzyjnie opisali to Bob Woodward i Robert Costa w wydanej w 2021 roku książce Peril, opartej na setkach godzin rozmów z przedstawicielami administracji Donalda Trumpa. Ze zgromadzonych przez Woodwarda zeznań wynika, że Stanom Zjednoczonym udało się złamać chińską cenzurę i już w styczniu ٢٠٢٠ roku przeprowadzić pierwsze analizy potencjalnego zagrożenia pandemicznego.
2 Magdalena Rigamonti, Pinkas o koronawirusie: Zachowujcie się racjonalnie. Tak jak się zachowujecie przy zwykłym przeziębieniu [WYWIAD], „Dziennik Gazeta Prawna” 28 lutego 2020, https://serwisy.gazetaprawna.pl/zdrowie/artykuly/1456186,jaroslaw-pinkas-koronawirus-maseczki-nie-sa-przeznaczone-dla-osob-zdrowych.html.
3 Jakub Szczepański, Senator PiS o koronawirusie: Czuje się pan niedoinformowany?, https://wydarzenia.interia.pl/autor/jakub-szczepanski/news-senator-pis-o-koronawirusie-czuje-sie-pan-niedoinformowany,nId,4350587.
4Medialne wyciszenie Głównego Inspektora Sanitarnego. „Został wycofany”, https://tvn24.pl/polska/jaroslaw-pinkas-gdzie-jest-szef-gis-zostal-wycofany-4550460.
5 Katarzyna Bednarczykówna, Badacze z PAN i UW zbierają pamiętniki pandemii. Za najlepsze zapłacą po 2,5 tys. zł, https://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,25875878,badacze-z-pan-i-uw-zbieraja-pamietniki-pandemii-za-najlepsze.html.
6 Zob. internetowe repozytorium Pamiętników pandemii: https://rds.icm.edu.pl/dataset.xhtml?persistentId=doi:10.18150/DILXSB.
Justyna Orchowska
Na początku 2020 roku Polska była w europejskiej czołówce, jeśli chodzi o wprowadzanie restrykcji i ograniczeń sanitarnych. Stan zagrożenia epidemiologicznego został ogłoszony 12 marca. W tym dniu zawieszone zostały zajęcia we wszystkich placówkach oświatowych i szkołach wyższych. W kolejnych dniach stopniowo ograniczano działalność gospodarczą: zamknięte zostały siłownie, muzea, biblioteki i restauracje. 15 marca zamknięto granice. Prawdopodobnie dzięki tym działaniom liczba zakażeń w pierwszych miesiącach pandemii utrzymywała się na niskim poziomie, a koronawirus i lęk z nim związany zaczęły służyć jako narzędzie politycznego działania.
Kwestia COVID-19 szybko stała się elementem rozgrywek partyjnych i częścią głębszego kryzysu politycznego. Kolejne tygodnie były zdominowane przez dyskusję dotyczącą organizacji majowych wyborów prezydenckich oraz towarzyszącą im kampanię wyborczą. Koronawirus był obecny w kontekście działań ograniczających prawa kobiet oraz nagonki na osoby LGBTQ+.
Niespójny sposób walki z pandemią, zmiany podejścia do organizacji wyborów prezydenckich, kontrowersyjne projekty polityczne w sejmie, przykłady łamania obostrzeń przez osoby u władzy – to wszystko przekładało się na zwiększony poziom stresu i lęku w życiu codziennym. Polacy i Polki, których głównym oczekiwaniem od państwa na początku pandemii były przewidywalność i poczucie bezpieczeństwa, zostali skonfrontowani z chaosem informacyjnym oraz przejawami wykorzystywania pandemii dla partyjnych celów.
Ten okres bałaganu został oddany w pamiętnikach. Pamiętnikarze poświęcili dużo miejsca opisom rządowych restrykcji i przedstawieniu swoich oczekiwań względem polityków. Koronawirus jak w soczewce skupił najważniejsze problemy polskiej sceny politycznej. Lektura tekstów jasno pokazuje, że pandemia COVID-19 jest ważnym doświadczeniem o znaczeniu politycznym i symbolicznym.
Przedstawione w tym rozdziale fragmenty pamiętników dotyczą wydarzeń politycznych najczęściej opisywanych przez autorów i autorki: Strajku Kobiet, obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej, demontażu radiowej Trójki i wyborów kopertowych. W poniższej selekcji znajdują się krótkie fragmenty z różnych pamiętników, które ilustrują zawarte w tym rozdziale tezy. Ich lektura pozwala na uzyskanie obrazu stosunku pamiętnikarzy do obostrzeń, do rządu PiS i do polityki ogółem.
Wydarzenia polityczne i działania rządu są na ogół nieobecne w zebranych pamiętnikach. Zdecydowana większość spośród nadesłanych prac cechuje się skupieniem na sobie i osobistych przeżyciach. Być może wynika to z faktu, że w sytuacji pandemii zagrożenie jest odczuwane na poziomie czysto indywidualnym, obawy polityczne zaś schodzą na dalszy plan. Może się to wiązać z typowym dla Polski niskim poczuciem wspólnotowości i zaufania społecznego. Jak wynika z analiz Łukasza Afeltowicza i Michała Wróblewskiego, pandemia w kraju rozpatrywana jest przez pryzmat jednostki: przeżyć własnych lub osób najbliższych, nie jest zaś przeżywana na poziomie zbiorowym7.
Niektórzy pamiętnikarze opisywali na bieżąco decyzje rządowe i komunikaty Ministerstwa Zdrowia, podawali dokładne daty oficjalnych wydarzeń. Robiąc to jednak, bardzo często ograniczali się do relacjonowania wprowadzanych restrykcji i nie uzupełniali opisu osobistymi refleksjami. Znaczna część tych tekstów to po prostu skopiowane dane statystyczne dotyczące liczby zachorowań i przypadków śmiertelnych w kraju.
Nie oznacza to jednak, że zupełnie zabrakło głosów odnoszących się do bieżących wydarzeń politycznych. Wśród autorów i autorek piszących o polityce dominowali ci z wykształceniem wyższym na poziomie magisterskim lub posiadający stopień naukowy, pochodzący z dużych miast. Były to osoby interesujące się polityką, nierzadko wykonujące zawody związane z posiadaniem wysokiego kapitału kulturowego. Pamiętniki osób z tej grupy obfitują w komentarze oraz analizy polityczne.
Co charakterystyczne, teksty te skoncentrowane są na wydarzeniach w Polsce. Rzadkością są wpisy dotyczące relacji międzynarodowych, na przykład sytuacji we Włoszech, w Chinach czy w USA. Wpisuje się to w tezę o silnej roli państwa w pandemii – koronawirus w Polsce postrzegany jest przez pryzmat krajowy, nie zaś szerszej wspólnoty międzynarodowej.
Kolejnym wyróżnikiem jest to, że w tekstach traktujących o polityce przeważają przedstawiciele tak zwanej strony liberalnej w debacie publicznej, skłonni do krytyki obozu Zjednoczonej Prawicy. Brakowało głosów otwarcie opowiadających się za działaniami polityków Prawa i Sprawiedliwości. Nieobecność jawnego poparcia dla polityków PiS wynikać może z cech korpusu tekstów (dominowały pamiętniki pisane przez osoby z wyższym wykształceniem, mieszkające w dużych miastach). Innym możliwym wytłumaczeniem jest fakt, że wyborcy PiS oraz partii prawicowych są głęboko przekonani o słuszności działań rządu8, w związku z czym nie komentują podejmowanych przez niego kroków i wyrażają w ten sposób milczącą aprobatę.
W pierwszych tygodniach pandemii akceptacja dla rządowych zaleceń i emocje wobec tych decyzji nie były związane z poglądami politycznymi, ale z lękiem o zdrowie własne i najbliższych. Zarówno wśród zwolenników, jak i przeciwników Prawa i Sprawiedliwości dominowało przekonanie, że są to kroki słuszne, które mają doprowadzić do zwycięstwa w walce z wirusem.
Od początku roku 2020 media donosiły o rozwoju epidemii w Chinach i o ciężkim uderzeniu wirusa we Włoszech. W momencie, gdy COVID-19 dotarł do Polski, większość osób była przekonana, że trzeba reagować zdecydowanie. Jak pokazują badania realizowane przez Fundację Batorego, kiedy rząd zaczął przedstawiać kolejne restrykcje, większość Polek i Polaków w pełni te reguły akceptowała9.
Wpisy w pamiętnikach z marca 2020 roku przepełnione są niedowierzaniem w to, co się dzieje, oraz obawami o zdrowie swoje i bliskich. W tamtym okresie skrupulatnie zakreślano i odnotowywano kolejne daty wystąpień polityków, dokładnie opisywano komunikaty Ministerstwa Zdrowia i konferencje premiera. Z zapartym tchem oczekiwano na nowe informacje. Kiedy rząd ogłaszał zamknięcia szkół, przedszkoli, zakaz przemieszczania się i handlu, większość pamiętnikarek i pamiętnikarzy to aprobowała.
Niektórzy pisali wprost: w momencie, gdy zagrożone jest życie ludzkie, spory polityczne mają znaczenie drugorzędne. Dlatego też, niezależnie od własnych upodobań, starali się dawać rządzącym – jak napisał jeden z autorów – duży „kredyt zaufania […], no bo i problem jest ponadpolityczny” (pamiętnik 266). Podczas lektury kolejnych pamiętników można odnieść wrażenie, że od państwa i stojącego na jego czele rządu oczekiwano przyjęcia roli gwaranta bezpieczeństwa, który miałby zapewnić stabilność w owładniętym zagrożeniem świecie.
Istotną rolę przypisywano ówczesnemu szefowi resortu zdrowia Łukaszowi Szumowskiemu. Konkretny, rzeczowy – między innymi takimi słowami opisywali go pamiętnikarze. Minister od początku postrzegany był jako ten, który stoi na froncie walki z pandemią. Ten wizerunek napędzały wspominane w wielu pamiętnikach jego podkrążone i zmęczone oczy. Odbierane były jako dowód ciężkiej pracy Szumowskiego i zaangażowania w walkę o publiczne zdrowie i bezpieczeństwo.
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
7 Łukasz Afeltowicz, Michał Wróblewski, Socjologia epidemii. Wyłaniające się choroby zakaźne w perspektywie nauk społecznych Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2021.
8 Potwierdzają to badania CBOS z czerwca 2020 roku. Niemal wszyscy wyborcy Prawa i Sprawiedliwości (91%), a także większość sympatyków Polskiego Stronnictwa Ludowego (56%) oraz Konfederacji (55%) dobrze ocenili działania rządu mające na celu walkę z epidemią. Wyborcy PiS uważali działania związane ze wsparciem firm i przedsiębiorców za wystarczające (68%) oraz wierzyli w poprawę sytuacji gospodarczej w wyniku rozwiązań rządowych (87%). Wyborcy ugrupowań opozycji (Koalicja Obywatelska, Lewica) nie podzielali tych nadziei. Źródło: Beata Roguska, Rząd wobec epidemii – oceny w drugiej połowie czerwca. Komunikat z badań CBOS 79/2020, CBOS, Warszawa 2020.
9 Krystyna Skarżyńska, Polityka i pandemia. Czas sprawdzania (testowania) i rozliczania władzy, Fundacja im. Stefana Batorego, Warszawa 2020.
Maja Głowacka, Monika Helak, Małgorzata Łukianow, Mateusz Mazzini, Justyna OrchowskaPamiętniki pandemii Warszawa 2022
Copyright © for this edition by Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2022 Copyright © by Autorzy, 2022
Wydanie I
ISBN 978-83-67075-69-5
Redakcja i korekta: Wojciech Górnaś Opieka redakcyjna: Julian Kutyła Recenzenci: dr hab. Małgorzata Jacyno, dr hab. Paweł Rodak
Publikacja dofinansowana przez Uniwersytet Warszawski
Wydawnictwo Krytyki Politycznej ul. Jasna 10, lok. 3 00-013 [email protected]
Książki Wydawnictwa Krytyki Politycznej dostępne są w redakcji Krytyki Politycznej (ul. Jasna 10, lok. 3, Warszawa), Świetlicy KP w Cieszynie (al. Jana Łyska 3) oraz księgarni internetowej KP (wydawnictwo.krytykapolityczna.pl), a także w dobrych księgarniach na terenie całej Polski.
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Anna Jakubowska