Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Romans o inteligentnej i seksownej studentce zarządzania, która przez przypadek wchodzi w świat sponsoringu. Na prośbę zdesperowanej przyjaciółki Ela wybiera się na imprezę jako ekskluzywna dziewczyna do towarzystwa. Na miejscu poznaje Mikołaja – przystojnego gospodarza wieczoru, który jasno daje jej do zrozumienia, że nie przepada za towarzystwem takich kobiet. Jednak po kilku godzinach między Elką, która również nie kryje swojej niechęci do tego typu spotkań, a mężczyzną zaczyna iskrzyć. Po wyjściu wszystkich gości lądują razem w łóżku. Sprawy się komplikują, kiedy kolejnego dnia, mężczyzna okazuje się szefem firmy, w której dziewczyna zaczyna praktykę.
Czy Ela zdoła udowodnić, że nie jest kobietą lekkich obyczajów, czy już na zawsze przylgnie do niej łatka dziewczyny za pieniądze. Gdzie leży granica między sponsoringiem a prostytucją? Czy Pan Idealny jest naprawdę taki idealny?
Książka początkowo została napisana w języku angielskim i opublikowana na Amazonie pt. Mr. Perfect. Dziś dostosowana do polskich realiów, w nieco zmienionej formie ponownie trafia na półki księgarń.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 402
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © by W. L. Białe Pióro
Copyright © by Agnieszka Niezgoda
Warszawa 2023
Projekt okładki: Kamila Szilder
Skład i łamanie: WLBP
Korekta: Aga Dubicka
Redakcja: Agnieszka Kazała
Wydawnictwo Literackie Białe Pióro
www.wydawnictwobialepioro.pl
Wydanie II, Warszawa 2023
Patroni:
Czyt-NIK – blog
Czytam dla przyjemności – blog
Książki oczami A.M.N. – blog
Gypsy Girl Recenzuje – blog
Relaksownia – blog
ISBN: 978-83-66945-34-0
– Proszę. Zrób to dla mnie. – Sara wiedziała, że Jerzemu przypadnie do gustu towarzystwo jej przyjaciółki.
Elka była wysoką, szczupłą brunetką o sięgających do połowy pleców długich włosach oraz kasztanowych oczach, a co najważniejsze – niesamowicie inteligentną studentką zarządzania na Uniwersytecie Warszawskim. Doskonale łapała balans pomiędzy życiem prywatnym a nauką, szczególnie odkąd pod koniec pierwszego roku studiów została singielką. Zawsze orientowała się w aktualnych wydarzeniach w kraju i na świecie, w wolnym czasie chętnie sięgała po klasykę literatury, a od czasu do czasu integrowała się ze znajomym ze studiów przy pizzy i piwie. Miała ograniczony kontakt z mieszkającą od kilku lat w Stanach rodziną, jednak bliscy dbali o jej komfort finansowy. Na jej konto regularnie wpływało kieszonkowe przekraczające studenckie standardy i tak miało zostać do zakończenia przez nią jednolitych studiów magisterskich. W realiach amerykańskich nie było to zbyt wiele, ale w przeliczeniu na złotówki dawało jej komfort, swobodę i możliwości korzystania z życia, choć dziewczyna rozsądnie gospodarowała swoimi zasobami i dbała o zwiększanie oszczędności. Jako najstarsza z rodzeństwa postanowiła zostać w Polsce, kiedy jej ojciec dostał propozycję pracy w Los Angeles. Będąc szczęśliwie zakochaną uczennicą klasy maturalnej, zdecydowała się na studia w Warszawie. Jej dwie młodsze siostry, uczęszczające dopiero do szkoły podstawowej, nie miały możliwości protestu. Na początku było jej ciężko i długie godziny spędzała, rozmawiając z bliskimi na Skypie, jednak z czasem pokochała swoją wolność i pewnego rodzaju samotność, w szczególności odkąd w jej życiu pojawiła się Sara.
– Zwariowałaś! Nie pójdę tam udawać, że dobrze się bawię ze starymi oblechami!
– Nie są tacy starzy. Jerzy ma około trzydziestu pięciu lat. Wydaje mi się, że Mateusz jest trochę młodszy. Ewa w ostatniej chwili zaniemogła, a ja nie mogę nawalić. To jest mój najlepszy klient i poprosił mnie o towarzystwo dla kolegi.
– Możesz poprosić kogoś innego. – Nie dawała za wygraną. – Nie mam na to najmniejszej ochoty. Wolę poczytać.
– Uratowałabyś tyłek przyjaciółce, twoje prehistoryczne arcydzieło ci nie ucieknie.
– Masz coś do Anny Kareniny?
– Ja nie, ale to przecież książka, może poczekać, a ta twoja nudna praktyka na pewno nie będzie ci przeszkadzać w nadrabianiu książkowych zaległości.
– Naprawdę nie ma kto zastąpić Ewy? – Westchnęła.
– Trochę się znamy. Skoro proszę cię o pomoc w tym temacie, muszę być mocno zdesperowana. Potraktuj to jak pierwsze kroki w aktorstwie. Zarobisz trzy stówy za pięć godzin statystowania. Zjesz coś dobrego. Napijesz się czegoś dobrego.
– Przestań, akurat te argumenty do mnie nie przemawiają. A po za tym…
– To nie prostytucja – Sara weszła jej w słowo.
– Nie, tylko spędzanie czasu z bogatymi, obleśnymi facetami, którzy traktują cię jak…
– Nie kończ. Nie sypiasz z nimi.
– Dopóki nie chcesz – odgryzła się złośliwie.
– Po prostu ustalasz stawkę, która nie będzie dla nich atrakcyjna.
– Niedobrze mi.
– Nie znajdę nikogo innego w niecałe dwie godziny. – Sara popatrzyła błagalnym wzrokiem. – Nie jestem w stanie. Mogłabyś być tak miła i mi pomóc?
– Nie wierzę w to, co słyszę.
– Proszę.
Zapadło niezręczne milczenie, podczas którego przyjaciółki mierzyły się spojrzeniami.
– W porządku, ale ten jeden jedyny raz – wydusiła niechętnie.
– Huraa!!! Powinnyśmy wyjść za godzinę.
Elka wskoczyła pod prysznic, a gdy wróciła do swojego pokoju, Sara rzuciła prosto w jej ręce krótką, czerwoną sukienkę.
– Nie ma mowy. Zapomnij.
– Wiedziałam. Ta jest dla mnie. Dla ciebie jest czarna, trochę dłuższa.
– Och, to wspaniale. Te dwa centymetry naprawdę robią wielka różnicę. Na pewno będę się w niej lepiej czuła.
– Pewnie, jeśli tylko dorzucisz do kompletu jeszcze czerwone szpilki.
– Chyba sobie żartujesz.
– Przestań. Spodoba ci się. A tak przy okazji: Jerzy zgarnie nas z Jasnej spod filharmonii, a później pojedziemy do domu jego przyjaciela.
– Do czyjegoś domu!? Zapomnij!
– Stop. Już się zgodziłaś. Za późno.
– Jeśli cokolwiek się stanie, nie ręczę za siebie.
– Biorę to na klatę.
– W porządku. – Sama wątpiła w to, co mówi, chociaż do tej pory zawsze mogły na siebie liczyć.
Jakoś tak się składało, że nigdy wcześniej Sara nie prosiła jej o łamanie zasad. Taka prośba musiała kosztować ją sporo wysiłku, choć to Sara przygarnęła ją, kiedy z dnia na dzień nie miała się gdzie podziać. Zaczynając studia w Warszawie, Elka mieszkała ze swoim chłopakiem, jeszcze z czasów liceum, Adamem. Tamtego feralnego dnia odwołali jej ostatnie zajęcia i postanowiła bez zapowiedzi odebrać go z pracy. Niestety nakryła go obściskującego się z inną kobietą. Nie miała najmniejszej ochoty na dyskusję, obróciła się na pięcie i popędziła na uczelnię znaleźć pokój do wynajęcia. W drzwiach wpadła właśnie na Sarę, nieco niższą od niej, szczupłą i zawsze elegancką blondynkę, która przyciągała męskie spojrzenia. Dziewczyna potrafiła zabłysnąć inteligencją, kiedy tylko miała na to ochotę. Studiowały na tym samym roku i znały się z widzenia, toteż Elka bez owijania w bawełnę opowiedziała, że musi sobie znaleźć coś na już, bo jej były facet to zwykły oszust. I tak się zaczęło. Sara nie planowała szukać współlokatorki, mimo to zmieniła zdanie. Przy okazji wymieniły wiele epitetów pod adresem niewiernego mężczyzny, który zapewne od dłuższego czasu przyprawiał jej rogi, a przynajmniej odkąd kilka tygodni wcześniej zaczął bez okazji dawać jej kwiaty. Nawet zaprosił ją do filharmonii, której nie cierpiał. To powinno było wzbudzić jej podejrzenia. Początkowo dziewczyny umówiły się na krótki czas wynajmu, jednak szybko znalazły wspólny język i Elka zamieszkała z nią na stałe.
Sara miała do własnej dyspozycji dwupokojowe mieszkanie w ścisłym centrum miasta, w bliskim sąsiedztwie Ogrodu Saskiego. Choć blok nie zachwycał standardem, dla wchodzących w dorosłe życie studentek było to bardzo wygodne rozwiązanie: dwa minimalistycznie urządzone pokoje, zlokalizowane po prawej stronie korytarza, kuchnia wyposażona w piekarnik, ekspres do kawy, łazienka z wanną. Sypialnia Sary znajdowała się przy wejściu, naprzeciwko kuchni, a zaraz za nią mieścił się niespełna dziesięciometrowy, lecz funkcjonalnie urządzony pokój Elki. Po lewej stronie wzdłuż ściany stało łóżko, zaraz za nim regał, przy oknie małe biurko, a po drugiej stronie przy wejściu za drzwiami szafa na ubrania. Pokój Sary był trochę większy. Mieściły się w nim: rozkładana kanapa, biurko pod oknem, a na prawej ścianie szafa i regał. Kilka lat wcześniej mieszkała tam jej starsza siostra, która ostatecznie wróciła do swojego rodzinnego Wrocławia. Odkąd urodziły się jej bliźniaki, młodej mamie na wszystko brakowało czasu, a dziadkowie zupełnie stracili dla maluchów głowy. Sarze bardzo odpowiadał brak nadmiernej ingerencji rodziny w jej życie, szczególnie odkąd zaczęła krążyć po obrzeżach sponsoringu. Przez kilka miesięcy wspólnego mieszkania milczała na temat szczegółów swoich weekendowych nieobecności, aż do dwóch przypadkowych spotkań, podczas których Sara towarzyszyła różnym mężczyznom. Zmartwiona przyjaciółka poprosiła o wyjaśnienie. Początkowo nie przypuszczała, że to jedynie dochodowa rozrywka, a nie gra na dwa fronty. Odkrywając tajemnicę współlokatorki, Elka przeżyła ogromny szok, jednak ostatecznie uwierzyła w jej wersję. Sara twierdziła, że potrafi zachować zdrowy dystans do mężczyzn, z którymi się spotyka, i że jest to jej sposób na odreagowanie nieudanego związku. Z ulgą przyjęła koniec konspiracji. Przyznała również, że nie robi tego dla pieniędzy – jako asystentka managera projektu w dużej firmie farmaceutycznej nie mogła narzekać na zarobki. Sprawdziła się już podczas pierwszej praktyki i wraz z rozpoczęciem drugiego roku studiów postanowiła godzić pracę w niepełnym wymiarze godzin ze studiami dziennymi. Do tego dochodziły jeszcze weekendowe wyjścia z klientami. Od czasu do czasu Sara lubiła się dobrze zabawić, więc w ten sposób łączyła przyjemne z pożytecznym. Nie dość, że nie musiała ponosić kosztów takich imprez, jeszcze jej za nie płacono. Przy tym wszystkim bardzo dobrze radziła sobie na studiach. Postawiła sobie za punkt honoru być seksowną, niedostępną i inteligentną dziewczyną do towarzystwa, jakkolwiek wątpliwą kombinacją mogło to się wydawać.
O umówionej porze znalazły się na miejscu, niestety ich towarzysz spóźnił się prawie pół godziny. W końcu zatrzymało się przed nimi czarne, eleganckie BMW, którego kierowca otworzył okno i zaprosił je do środka. Sara przedstawiła Jerzemu przyjaciółkę. Mężczyzna wyglądał młodziej, niż się spodziewała, jednak w jego twarzy było coś niepokojącego. Miał ciemne włosy, a siedząc za kierownicą, wydawał się dosyć niski. Jego obecność sprawiała, że Elka czuła się jakoś dziwnie, szczególnie gdy na początku zmierzył ją wzrokiem. Na szczęście obecność zrelaksowanej przyjaciółki działała na nią uspokajająco. Po ponad półgodzinnej podróży dotarli do znajdującego się na południowych obrzeżach Warszawy Konstancina i zatrzymali się przed piętrową, robiącą imponujące wrażenie willą otoczoną starymi drzewami. Dopiero gdy opuścili samochód, dokładnie przyjrzała się Jerzemu. Miał przeciętny typ urody i kilka nadprogramowych kilogramów, które ulokowały się w postaci mięśnia piwnego. Nie miał w sobie nic, co mogłoby go czynić obiektem kobiecych westchnień, a blizna pionowo przecinająca górną i dolną powiekę prawego oka nie dodawała mu uroku. Zapewne z tego powodu zadbał o drogie ubrania i dodatki. Ela nawet nie chciała myśleć o wartości znajdującego się na jego nadgarstku złotego zegarka.
Po wejściu do środka znaleźli się w przestronnym holu, z którego wchodziło się do kilkudziesięciometrowego salonu połączonego z jadalnią, za którą widać było imponujących rozmiarów kuchnię z dużą wyspą pośrodku. Po lewej stronie znajdowała się ściana z pokaźnych rozmiarów zdjęciami tropikalnych plaż, a na niej, nieopodal głównego wejścia, dwoje tajemniczych drzwi. Jerzy zaprowadził dziewczyny wprost do salonu i przedstawił obecnej tam parze – Mateuszowi i Hannie. Ciemnowłosy mężczyzna o oliwkowej cerze był całkiem przystojny, a dziewczyna wyglądała jak modelka z kolorowego czasopisma.
– To Elka, przyjaciółka Sary. Dotrzyma ci dzisiaj towarzystwa – zaprezentował ją Mateuszowi.
– Serio? Niepotrzebnie. Muszę coś omówić z Hanną – odburknął tamten dość złośliwie.
– Tak, mamy coś do omówienia. Zresztą ku mojemu zdziwieniu. Właściwie to przyszłam tu tylko dla Mikołaja, lecz jak widać życie potrafi zaskakiwać – oznajmiła wyniośle rudowłosa piękność, gładząc dłoń mężczyzny.
– Zatem… niepotrzebnie się fatygowałaś – dorzucił Mateusz.
Elka, miała ochotę zapaść się pod ziemię. W tej chwili obok nich pojawił się wysoki i bardzo przystojny mężczyzna, zdecydowanie w jej typie. Blond włosy, niebieskie oczy, pięknie wyrzeźbione ciało rysujące się pod błękitną koszulą. Po prostu ideał, przynajmniej z wyglądu. Elce zaparło dech.
– Wygląda na to, że kilka spraw się pokomplikowało – skomentował Jerzy.
– Dlaczego? – Nieznajomy obrzucił dziewczyny wzrokiem.
– To jest Sara – Jerzy przedstawił mu swoją towarzyszkę. – A to mój przyjaciel i organizator dzisiejszej imprezy, Mikołaj.
– Chciałeś powiedzieć, jeden z wielu przyjaciół.
– Nigdy nie tracisz poczucia humoru – skwitował uwagę nieco nerwowo. – Sara jest tu ze mną, a to Elka, która miała umilić wieczór Mateuszowi, aczkolwiek wydaje się, że mamy tu wielki powrót. W takim razie umili go tobie.
Dziewczyna nie mogła pojąć, co się właściwie dzieje. Miała ochotę uciekać, kiedy Mikołaj z nonszalancją uścisnął jej dłoń.
– Cześć, miło cię poznać – skłamała.
– A mnie nie jest miło cię poznać. – Ton jego głosu był ostry.
– Wow, niecodzienne powitanie – skomentowała złośliwie, po czym zapanowała niezręczna cisza. W myślach zdążyła go już zwyzywać od buraków i prostaków, choć musiała przyznać, całkiem przystojnych buraków.
– To nie mój problem. Kto ma ochotę na drinka? – Jerzy zmienił temat i skierował się do pokaźnych rozmiarów barku.
– Chętnie się czegoś napiję – z radością rzuciła Sara, starając się rozluźnić atmosferę. Hanna i Mateusz poszli w jej ślady.
– Masz piwo? – Elka nie miała ochoty na żadne eksperymenty, a poza tym obawiała się, czy w jej drinku nie wyląduje jakaś podejrzana substancja.
– Piwo? – powtórzył zdegustowany Jerzy.
– Tak – rzuciła bez skrępowania, a gospodarz uśmiechnął się pod nosem.
– Nie, nie mamy. Mamy tu lepsze rzeczy – oznajmił z pewnością w głosie.
– Drinki Jerzego są świetne – wtrąciła się Sara.
– Skoro nie mam innego wyboru, poproszę wódkę z colą.
– Tak lepiej – skomentował z irytacją mężczyzna, z którym przyjechały.
Elka zmusiła się do sztucznego uśmiechu i zdawkowego podziękowania.
– Przyniosę ci piwo. – Niespodziewanie wtrącił pan domu. – Właściwe też się go napiję. – Odwrócił się i zniknął w kuchni, a dziewczyna przez chwilę popatrzyła na niego zdziwiona. Uroku osobistego nie mogła mu odmówić, bezczelności również.
Kilka minut później wszyscy rozsiedli się na wygodnych, białych, skórzanych kanapach rozstawionych w salonie. Sprawiający wrażenie zakochanych Hanna i Mateusz zupełnie ignorowali pozostałe towarzystwo. Podobnie Sara i jej sponsor, którzy otwarcie flirtowali. Za to przydzielony Elce kompan ani trochę nie kwapił się do rozmowy. Mężczyzna zupełnie ją ignorował, zajęty odpisywaniem na maile w swoim telefonie. Zresztą i tak nie była w nastroju do rozmów.
W przeciwieństwie do charakteru gospodarza, dom robił miłe wrażenie. W wystroju dominowała biel, zarówno na ścianach, jak i podłogach, a wszystko było urządzone elegancko i z klasą. Duże okna, wygodne kanapy, ogromny telewizor, zadbane pokaźnych rozmiarów rośliny i kominek, który zimą zapewne nadawał temu miejscu przyjemny klimat. Z upływem czasu, który dłużył się niemiłosiernie, Elka zaczęła podejrzewać, czy nie jest to przypadkiem jakieś sex party. Nie była przekonana, czy Sara powiedziała jej prawdę, i czy ta cała farsa potrwa rzeczywiście tylko pięć godzin. Zarzucała sobie brak asertywności i postanowiła wyciągnąć wnioski na przyszłość. Nie – zawsze powinno oznaczać: nie. Nie zamierzała po raz kolejny męczyć się w takim drętwym towarzystwie, z uważającym się za nie wiadomo kogo Mikołajem na czele, który miłe wrażenie robił tylko do czasu, zanim się po raz pierwszy odezwał. Minimum przyzwoitości nakazywało jej jednak zachować uszczypliwe komentarze dla siebie, nawet jeśli nie pochwalała zachowania przyjaciółki.
Z zamyślenia wyrwał ją dzwonek do drzwi, a mrukliwy towarzysz wstał z kanapy, wpuszczając do środka pracowników cateringu i kelnerów. Przybysze sprawnie przemienili salon i jadalnię w namiastkę sali bankietowej wypełnionej jedzeniem i różnymi napojami. Elka była nieco zaskoczona, jednak pozostałe osoby zupełnie nie zwracały na to uwagi. Degustacja dziwnie wyglądających przekąsek stała się jej jedyną rozrywką. Rzeczywistość pokazała, że zdecydowanie lepiej wyglądały, niż smakowały. Wolała mniej wykwintne dania, z pizzą na czele. Skwaszony pan domu długo ją ignorował, a kiedy wreszcie się odezwał, wzbudził jej zdziwienie.
– Nie boisz się, że za bardzo przytyjesz i już nikt nie będzie ci płacił za towarzystwo?
Prawie się zakrztusiła, kiedy to usłyszała. Przed udzieleniem odpowiedzi spokojnie dokończyła przekąskę.
– Tacy inteligentni, przystojni i kulturalni mężczyźni jak Jerzy?
– Nie wspomniałaś nic o jego bogactwie?
– Nic o tym nie wiem.
– Naprawdę? Nie udajesz?
– No cóż. Najprawdopodobniej jest bogaty, spędza całe dnie w pracy i nie ma dziewczyny. Może mieć żonę, ale to oznaczałoby, że…
– Wszyscy jesteśmy wolni. Nie jestem tylko pewien aktualnego statusu Mateusza, aczkolwiek został zaproszony jako singiel.
– Rozumiem.
– Dlaczego to robisz?
– Zapytaj Sary.
Ich rozmowę przerwało pojawienie się kolejnych gości. Godzinę później salon był pełen nieznanych jej twarzy, a Mikołaj okazał się wobec nich zabawny, rozmowy i przyjacielski. Ze szczątków rozmów, które słyszała, dało się wywnioskować, że jest pracoholikiem rozładowującym stresy na siłowni, głównie w domowym zaciszu. Kilku osobom przedstawił ją jako przyjaciółkę Jerzego. Szybko się zorientowała, że nie stawiało jej to w dobrym świetle. Zresztą większości mężczyzn towarzyszyły młode atrakcyjne i skąpo ubrane dziewczyny, przedstawiane jako dobre przyjaciółki. Elka odnosiła wrażenie, że ta impreza nie skończy się po ustalonym z góry czasie, dlatego postanowiła bawić się tak dobrze, jak pozwalały na to okoliczności. Oznaczało to picie piwa, które mogła sobie brać z lodówki, jedzenie dosyć dziwnych przekąsek, uśmiechanie się i przytakiwanie, kiedy wymagała tego sytuacja. I raczej z dala od gospodarza. Brakowało jej pizzy oraz przyjaciółki, która całą uwagę skupiała na Jerzym i nie miała czasu zamienić z nią choćby słowa. Bez przekonania odliczała czas do wolności, zastanawiając się, w jaki sposób w środku nocy wrócą do domu. Przypuszczała, że koszt taksówki, nawet w skali jej dobrego studenckiego budżetu, mógłby okazać się czystą rozrzutnością. Kryjąc się ze swoimi przemyśleniami, udawała, że dobrze się bawi, rozmawiając o jakichś nieistotnych tematach z pozostałymi uczestnikami tego spotkania.
Zegar już dawno wybił północ, kiedy postanowiła wymknąć się na chwilę na taras. Przylegał do niego wielki ogród i staw, a teren podświetlony małymi latarniami robił miłe wrażenie. Nieświadoma, że ktoś ją obserwuje, podeszła bliżej brzegu.
– Uciekasz z imprezy? – Pan domu spoglądał na nią znad barierki. Sprawiał wrażenie bardzo pewnego siebie i musiała przyznać, że wyglądał niezwykle seksownie. Ten dziwny dyskomfort z pierwszych chwil ich znajomości gdzieś wyparował, a jego wcześniejsze zarozumiałe zachowanie jakoś mniej ją drażniło. Zapewne ilość wypitego alkoholu zrobiła swoje. Musiała przyznać sama przed sobą, że wyglądał atrakcyjnie.
– A ty?
– Ja zapytałem pierwszy. – Zbliżył się do niej.
– Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza, a poza tym od dłuższego czasu cię nie widziałam. – Milczał z uśmiechem na ustach. – Dlaczego je zorganizowałeś?
– Dlaczego przyszłaś? – Jego głos trącił nutą złośliwości.
– OK, rozumiem. – Wzięła głęboki wdech. – Zostałam wynajęta jako element wystroju wnętrz, z którym nie musisz rozmawiać i któremu nie musisz okazywać choćby odrobiny szacunku. Chciałam zauważyć, że mój czas już minął, a moja przyjaciółka nadal dobrze się bawi. Średnio mam ochotę na samotny powrót z tego zadupia. Zresztą pewnie nawet nie wiesz, czy jeżdżą tu nocne, bo to taka pospolita i nieprzydatna wiedza dla takich zadufanych w sobie osób jak ty. Rety, jak ja tęsknię za pizzą i normalnym towarzystwem. Kiedyś będę się śmiała z tej beznadziejnej i nie wartej ani grosza imprezy, na którą namówiła mnie Sara. Jaka ja byłam głupia. Zrobiłam to tylko dla niej. Chcę do domu. – Przerwała na chwilę swój monolog. – Po co ja ci to właściwie mówię? Przecież to, jak mówienie do ściany, a poza tym chyba trochę za dużo wypiłam. Zdecydowanie za dużo wypiłam. Przynajmniej piwo masz dobre, ale nic poza tym. Właściwie to zabieram swoje rzeczy i spadam stąd. Wolę spędzić resztę nocy na przystanku niż tutaj – zakończyła swoje żale i obróciła się na pięcie.
– Była moja kolej – rzucił, jednak został zignorowany. – Czekaj! – Zatrzymał ją, zanim weszła do domu.
– Dlaczego? Już na samym początku jasno dałeś mi do zrozumienia, co myślisz na mój temat. Nie musisz udawać, że jest inaczej, a mój czas minął. Miałam się uśmiechać, zachowywać właściwie i udawać, że świetnie się bawię. Ale przez pięć godzin, a nie w nieskończoność. To nie jest impreza, to stypa. Może, jeśli wyjęlibyście te kije z waszych nadętych tyłków, byłoby trochę lepiej! – Ku swojemu zdziwieniu powiedziała to głośno. – A przy okazji, następnym razem powinieneś zamówić coś jadalnego, a nie wyglądającego na jadalne, bo przekąski są tragiczne.
– Masz ochotę na piwo? – Rozbawiony wszedł jej w słowo mając wyraźny problem z ukryciem nagłego zainteresowania jej osobą, szczególnie figurą.
– Co?!
– Staram się być uprzejmy.
– Nie wysilaj się. Przecież nigdy więcej się nie spotkamy.
– Może właśnie dlatego chcę być dla ciebie miły? Chcę żeby zostały ci stąd jakieś miłe wspomnienia – dodał, czym wprawił ją w konsternację. – Zaraz wracam. Czekaj tu – rozkazał nieznoszącym sprzeciwu tonem i wszedł do domu.
Miała mieszane odczucia co do jego osoby, a nagła zmiana w jego zachowaniu sprawiła, że poczuła się niezręcznie. Nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Atrakcyjność fizyczna tego mężczyzny nie podlegała żadnej dyskusji, niemniej jednak od samego początku traktował ją chłodno i obojętnie. A tu nagle coś takiego… I ten sposób, w jaki kazał jej zostać. On sam spodobał jej się od samego początku, zresztą której dziewczynie by się nie podobał, lecz sposób traktowania przez niego obecnych tam kobiet pozostawiał wiele do życzenia. Zanim oszołomiona nadmiarem alkoholu zdecydowała, co dalej, wrócił z dwiema szklankami piwa.
– Co jest w środku?
– Nic.
– Pigułka gwałtu?
– Nie, dlaczego miałbym to robić? Nie mam problemu ze znalezieniem sobie kobiety do łóżka. To jedynie kwestia ceny – odpowiedział poważnym tonem, tymczasem jego oczy zdradzały rozbawienie.
– Nie ma nikogo, kto przespałby się z tobą za darmo? Musisz być strasznie nieszczęśliwy.
– Cięty ten twój język.
– Tylko wyciągam wnioski z tego, co właśnie powiedziałeś. – Na myśl o tabunie dziewczyn, które się z nim przespały dla pieniędzy, zrobiło jej się niedobrze. Nie potrafiła ukryć dezaprobaty, podczas gdy mężczyzna przyglądał jej się badawczo.
– Dlaczego nic nie mówisz?
– Nieważne.
– To nasze pierwsze i ostatnie spotkanie. Możesz powiedzieć.
– Czy kiedykolwiek zapłaciłeś za seks? – wyrzuciła z siebie, zanim dotarło do niej, że to nie był tylko głos w jej głowie.
– Przez jakiś czas po rozwodzie miałem kochankę na pełny etat – zdradził bez cienia skrępowania.
– Rozwodzie?
– Tak, po rozwodzie. Trochę z ciekawości. Jerzy mnie do tego namawiał. Twierdził, że dobrze mi zrobi jakaś fajna, bezproblemowa dziewczyna do towarzystwa, przy której odreaguję rozwód.
– I jak było?
– Przereklamowane, choć była na każde żądanie. W sumie zarobiła sporo kasy i nie miała jakoś szczególnie absorbującego ani wymagającego sponsora. – Nie wiedziała, co powiedzieć. – Myślisz, że jestem gnojem, co?
– Zastanawiam się, co ja tu do cholery robię? Rozmawiając z tobą przy piwie, które mi przyniosłeś?
– Będziesz łatwiejsza – rzucił z powagą.
– To było chamskie.
– Jedynie szczere. Jeden–jeden.
Zapanowała między nimi dłuższa cisza, podczas której do dziewczyny coraz bardziej docierało, że nie jest mu obojętna. Pikanterii dodawał fakt, że prawie się nie znali. Średnio wychodziło mu udawanie braku zainteresowania jej biustem i tym co znajduje się pod jej sukienką. Jego wzrok co chwilę wędrował zdecydowanie za nisko. Pojawienie się na tarasie kilku osób siłą rzeczy przerwało niezręczną sytuację i aż do zakończenia imprezy nie mieli już okazji przebywać sam na sam.
Około trzeciej nad ranem, gdy większość gości już wyszła, Elka zaczęła bezskutecznie szukać swojej towarzyszki. Po sprawdzeniu tarasu, ogrodu i domu wróciła do holu, w którym zastała jedynie gospodarza i ostatnich gości – trzech mężczyzn, na których wcześniej nie zwróciła uwagi.
– Nie potrzebujesz transportu do Warszawy? – zaproponował jeden z nich, pożądliwie mierząc ją wzrokiem. Przez krótką chwilę chciała się zgodzić, lecz jej intuicja wysyłała sygnał SOS mówiący, że ten mężczyzna mógłby mieć problem ze zrozumieniem, że ona jednak nie chce dobrze zarobić.
– Obiecałam coś Mikołajowi – odpowiedziała z czarującym uśmiechem. Nic lepszego nie przyszło jej do głowy.
– OK, rozumiemy.
Pożegnali się i rzucając wymowne uśmieszki, opuścili dom.
– To… co mi obiecałaś? – Podszedł tak blisko, że czuła jego oddech na swojej twarzy.
– Nic. Nie chciałam wracać z nimi do Warszawy.
– Więc to było kłamstwo? – Nie krył rozczarowania.
– Tak, muszę zadzwonić po taksówkę – oznajmiła, szukając torebki. Po chwili odkryła, że jej telefon jest rozładowany. – Kurczę. Możesz mi pożyczyć ładowarkę?
– Pod jednym warunkiem. – Zaskoczył ją. – Zjesz ze mną pizzę.
– Co? Myślałam, że nie odpowiada ci moje towarzystwo?
– To było prawdą tylko na początku. – Znowu się do niej zbliżył.
– A co takiego sprawiło, że zmieniłeś zdanie?
– Jesteś taka bezczelna, szczera, piękna i normalna, że po prostu musiałem zmienić zdanie. – Położył swoją dłoń na jej plecach.
Zamiast wzburzenia Elka poczuła przyjemny dreszcz rozchodzący się po jej ciele. Gdyby była trzeźwa, od razu zdzieliłaby go w twarz. Musiała się uspokoić po jego geście. Zupełnie nie spodziewała się po sobie takiej reakcji.
– To kłamstwo – zaoponowała.
– Zgoda. Możesz użyć mojej ładowarki, a ja zajmę się mrożoną pizzą. Dopiero później zadzwonisz po taksówkę, OK? – zaproponował to z uśmiechem tak czarującym, że odpuściła sobie jakiekolwiek próby przekonywania go do zmiany zdania.
– W porządku, ale nie zamierzam już dłużej nosić tych butów. – Jej czerwone szpilki wylądowały na białych płytkach. – Żądam kapci!
– To jest wykonalne.
Kilka minut później telefon się ładował, pizza piekła w piekarniku, a dziewczyna siedziała na kuchennym blacie w kapciach, które gospodarz osobiście nałożył jej na stopy.
– Co teraz?
– Nic, czekamy na pizzę. Jeszcze piwa? – zaproponował, rozbierając ją wzrokiem.
– Trochę – zgodziła się. Sięgnął do lodówki, wyjął dwie butelki i napełnił im szklanki. Podał jedną Elce, jednak nie wypuścił jej ze swojej dłoni. Czuła dotyk jego skóry, kiedy patrzył głęboko w jej brązowe oczy, rzucając na nią urok. – Myślę, że nie powinnam tego pić – zawahała się.
Zaczął delikatnie muskać palce jej dłoni zamkniętej na szkle. Sprawiał, że w jej ciele zaczęły budzić się dawno niezaspokajane pragnienia. Jego bliskość zaczynała działać na nią tak, jak nie powinna. Czy to możliwe, że pociągał ją ktoś, kogo ledwie co poznała?
– Dlaczego? – Uśmiechnął się.
– Bo zacznę myśleć, że fajny z ciebie facet, a obydwoje tego nie chcemy. – Coraz mocniej uświadamiała sobie, że ten facet za bardzo się jej podoba. Zapewne była to zasługa alkoholu krążącego w jej krwi. Od rozstania z Adamem minął ponad rok. Od tamtej pory z nikim się nie spotykała, a ten przystojniak w tej chwili był nią bez wątpienia zainteresowany.
– To byłoby całkiem ciekawe. Szczególnie odkąd uważam, że naprawdę fajna z ciebie dziewczyna.
– Za jakąś godzinę stąd wyjdę i nigdy więcej się nie spotkamy, więc będzie lepiej, jeśli nadal będę uważać cię za dupka.
– Nie wydaje mi się. Powinnaś mieć miłe wspomnienia z mojej imprezy. – Wyjął szklankę z jej dłoni i odstawił na bok.
– Dlaczego zabrałeś mi piwo?
– Chcę cię przekonać do zmiany zdania w inny sposób. – Kilkakrotnie delikatnie pocałował jej szyję, wzbudzając w niej przyjemne odczucia. – Udało mi się?
– Co? – Te drobne gesty sprawiły, że przestawała myśleć racjonalnie, a przecież jeszcze parę godzin temu uważała go za nadętego buraka. Nawet jeśli nie zmieniła zdania na jego temat, jego atrakcyjne ciało przyćmiło znaczenie paskudnego i roszczeniowego charakteru.
– OK, spróbuję inaczej. – Przetarł kciukiem jej usta. Siedziała bez ruchu i wpatrywała się w jego roześmiane oczy.
– Ale… ty… Ja nie jestem jedną z…
– Wiem, że nie jesteś jedną z nich.
– Za dużo wypiłam.
– Dobrze się trzymasz.
Ciągle bawił się jej ustami, sprawiając, że nie mogła zebrać myśli. Pragnęła go, lecz była pewna, że on wątpi w bezinteresowną stronę jej intencji. Zresztą nie spodziewała się czegokolwiek więcej niż chwili zapomnienia, a to nie było w jej stylu. Najwyraźniej jednak na przyszłość powinna bardziej uważać z alkoholem. – Wiem, że nie jesteś jedną z nich. Nie martw się.
– Teraz powiesz mi wszystko, co chcę usłyszeć, bo masz w tym interes. – Zarumieniła się świadoma mrocznej strony tej sytuacji.
– Tak samo jak ty. – Zaczął muskać ustami jej wargi, by po chwili coraz namiętniej je całować. Elka siedziała bez ruchu, coraz wylewniej odwzajemniając jego pocałunki. Dłonie Mikołaja zaczęły gładzić jej plecy, przesuwając się to w górę to w dół, rozbudzając przy tym jej zmysły.
Nagle przestał, by milcząco sprawdzić, czy przypadkiem nie posunął się za daleko. Nie dostrzegając protestu ani dezaprobaty w jej oczach, delikatnie chwycił w dłonie jej twarz i pocałował jej usta. Z każdą chwilą ich pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Ulegając zbierającemu się w nich pożądaniu, wcisnął się pomiędzy jej uda i zmniejszył dzielący ich dystans. Ułożył swoje dłonie na jej biodrach, a Elka czuła w ciele miłe pulsowanie. Gdy Mikołaj był pewny, że pragną tego samego, chwycił ją mocno i przyciągnął do siebie tak, że doskonale czuła, jak na niego działa. Nie chciała go powstrzymywać, gdy pieścił jej ciało. W końcu jego dłonie zsunęły się do jej pośladków, sprawiając, że jęknęła z rozkoszy. Już wtedy nie miał najmniejszych wątpliwości, że dziewczyna pragnie go tak samo. Jej dłonie zaczęły coraz śmielej wędrować po jego umięśnionym ciele. W końcu uniósł jej sukienkę, szukając bielizny, a gdy tylko odkrył stringi, zsunął je z niej i rzucił gdzieś za siebie. Elka zapragnęła poczuć na sobie ciepło jego rozpalonego ciała, rozpięła jego koszulę, która po chwili wylądowała gdzieś na podłodze.
– Czy coś nam jeszcze przeszkadza? – zapytał, nie przerywając drażnienia się z jej ustami.
– Yhm…
– Rozumiem – powiedział i rozpiął rozporek. – Czy bierzesz…
– Nie – szepnęła, nie pozwalając mu skończyć.
– W takim razie potrzebujemy tego. – Wyjął z kieszeni prezerwatywę i uwolnił ze spodni swoje nogi. Uśmiechnęła się rozpalona i pomogła opuścić jego bokserki. Już nie miała ochoty wracać do domu, tak jak on nie miał ochoty wypuścić jej ze swoich ramion. Pragnęli tylko jednego i nic już nie było w stanie ich powstrzymać. Zupełnie zignorowali dźwięk timera piekarnika, który okazał się bezskuteczną próbą sprowadzenia ich na ziemię i zachowania zdrowego rozsądku. Pizza była gotowa, oni mieli jednak zdecydowanie ciekawsze i przyjemniejsze zajęcie. Zupełnie stracili poczucie czasu.
Ledwo świat przestał jej wirować przed oczami, a oddech wrócił do normalnego rytmu, gdy mężczyzna chwycił ją w ramiona. Oplotła swoje nogi wokół jego bioder. Wyniósł ją z kuchni.
– Dokąd mnie zabierasz?
– Chcę ci pokazać moją sypialnię.
– Powinnam już iść i… – Nie dał jej dokończyć tylko namiętnie pocałował, przypominając, że doskonale wie, jak sprawić kobiecie przyjemność. Zarzuciła ręce na jego szyję i mocno przytuliła, kiedy wnosił ją po schodach.
– Jesteśmy na miejscu – oznajmił, stawiając ją na podłodze obok wielkiego łóżka.
– Świetnie. – Nawet się nie rozejrzała. Istniało jedynie jego hipnotyzujące spojrzenie i dłoń głaszcząca jej włosy. Krótki czas znajomości stracił na znaczeniu. Liczył się jego dotyk, pocałunki pieszczące jej ciało i jej ręce wplecione w jego włosy, gdy schodził niżej i niżej… Dopiero wtedy pozbawił ją sukienki, która jeszcze niedawno zupełnie im nie przeszkadzała. Chciał czuć i pieścić każdy centymetr jej ciała. Z szerokim uśmiechem na ustach zdjął z niej biustonosz, uwalniając jej piersi, i zaczął obsypywać je pocałunkami. Po raz kolejny pozwoliła sobie na totalne szaleństwo, zupełnie zapominając o powrocie do domu i o przyjaciółce, która zapewne się o nią martwiła. Ten dzień skończył się dla nich bardzo późno.
Elka obudziła się w objęciach męskich ramion. Powoli otworzyła oczy i zobaczyła śpiącego obok niej przystojniaka, którego poznała minionego wieczoru. Rozejrzała się po przestronnej sypialni, próbując sobie przypomnieć, co właściwie się stało. Leżała w dużym łóżku, w pomieszczeniu, w którym znajdowały się jeszcze dwie szafki, fotel i wielka szafa. Przy tej ostatniej zauważyła otwarte drzwi do łazienki. Wszystko było białe i proste – zdecydowanie w jej stylu. Zaczerwieniła się na samą myśl o wspomnieniach minionej nocy. Czuła się dziwnie. Jeszcze wieczór wcześniej nawet nie przyszłoby jej do głowy, że to ona może stać się bohaterką takiej historii.
– Dzień dobry. – Z zamyślenia wyrwał ją męski głos.
– Cześć. – Zawstydzona starała się uwolnić z jego ramion, lecz mocno ją trzymał – Mógłbyś...
– Co? – Bawiło go jej zakłopotanie.
– Muszę… Muszę iść do toalety – skłamała. To było jedyne, co przyszło jej do głowy.
– Serio? Nie wydaje mi się.
Zaczęła rozglądać się za czymś do przykrycia, a śledzący każdy jej ruch mężczyzna nie mógł powstrzymać się od komentarza:
– Wczoraj, a właściwie dzisiaj całowałem każdy...
– Nie kończ. Już wytrzeźwiałam.
– Co za szczerość. Więc na trzeźwo byś się ze mną nie przespała?
– Dokładnie tak.
– W takim razie cieszę się, że jednak smakowało ci moje piwo. – Jego głos pozbawiony był jakichkolwiek złośliwości. – Czuj się jak w domu.
– W domu. Jasne. – Wstała z zamiarem wyrwania mu kołdry.
– Ej, nie o to mi chodziło. – Po krótkiej szarpaninie dotarło do niej, że jest bez szans. – Albo ty albo ja. Ktoś musi być nagi – ogłosił z figlarnym błyskiem w oczach.
– To powinieneś być ty.
– OK, kołdra jest twoja, ale zabierasz mnie pod prysznic. – Zaśmiał się. Zrezygnowana zakończyła nierówny pojedynek i zażenowana swoją nagością pobiegła do łazienki. – Wcześniej czy później będziesz musiała stamtąd wyjść!
Z ulgą zatrzasnęła za sobą drzwi i od razu przekręciła zamek. Zachwyciła się przestrzenią, którą tam zastała. Pomieszczenie było większe od jej pokoju i sprawiało przyjemne wrażenie. Wchodząc pod prysznic, marzyła o kąpieli w ogromnej wannie z jacuzzi. Po opuszczeniu pokoju kąpielowego – to określenie bardziej oddawało klimat tej części domu – zastała pustą sypialnię. Niestety nie było w niej także jej ubrań.
Zawinięta w ręcznik wybrała się na poszukiwania gospodarza. Zanim dotarła do schodów prowadzących na parter, musiała przejść długi korytarz. W kuchni ubrany w same jeansy mężczyzna przygotowywał kawę. Aż miło patrzyło się na jego wyrzeźbione ciało. Zamiłowanie do siłowni, o którym słyszała dzień wcześniej, musiało być prawdziwe – co do tego nie miała najmniejszych wątpliwości. Od samego siedzenia przy komputerze nie można pochwalić się taką sylwetką. Bez wątpienia zostaną jej po tym weekendzie miłe wspomnienia, choć tak bardzo nie chciała przychodzić na tę imprezę. Nie dało się ukryć, że jej zachowanie pod wpływem alkoholu nie było najrozsądniejsze. Tymczasem nawet gdy już była trzeźwa, ten przystojniak nadal na nią działał.
– Kawy?
– Cóż, jest kilka rzeczy, które przydałyby mi się bardziej niż kawa.
– Serio?
– Nie miałabym nic przeciwko znalezieniu moich ubrań.
– Ooo? – Obydwoje zaczęli się rozglądać. Znalazł jej stringi na środku salonu. – To twoje? – Wręczył je dziewczynie, która miała ochotę zapaść się przy tym pod ziemię.
– Tak, dzięki – wydusiła z siebie. – Jeszcze potrzebuję…
– Na korytarzu na pierwszym piętrze widziałem twój biustonosz.
– Musiałam go przeoczyć. A sukienka? – Nie odpowiedział, tylko wymownie się uśmiechnął. – Na początek dobre i to, ale później muszę ją znaleźć.
– Po co ci ona?
– Chciałabym wrócić do domu, a nie wyjdę w samej bieliźnie.
– I tak najlepiej wyglądasz nago.
– Czuję się niezręcznie.
– Naprawdę podobała mi się miniona noc. – Podszedł bliżej z zamiarem chwycenia jej za rękę, lecz się cofnęła.
– Było miło, jednak na mnie już pora.
– Dlaczego? Możesz zostać i nadal może być miło.
Zrobił krok w jej stronę. Poczuła, że zdążył wziąć prysznic. Nie miała żadnych wątpliwości. Ten świeży zapach podziałał na nią pobudzająco i sprawił, że zamarła w bezruchu. Poczuła się podejrzanie spokojnie, a zdrowy rozsądek znowu zamilkł. Już od wielu godzin milczał. Z zamyślenia wyrwało ją delikatne muśnięcie dłoni na jej ustach.
– Jesteś pewna, że właśnie teraz potrzebujesz tej sukienki?
– Wiesz, gdzie jest?
– Może. – Cmoknął jej wargi.
– Mogę ją jakoś odzyskać?
– Może. – Obdarował ją kolejnym pocałunkiem.
Przez chwilę chciała zaprotestować. Wiedziała, że nigdy więcej się z nim nie spotka, więc może nie był to taki zły pomysł. Rano była pewna, że to czar jednej nocy i nadmiaru alkoholu, jednak z upływem czasu to złudzenie słabło. Jakoś nieszczególnie miała ochotę na protest. Delektując się swoją anonimowością, postanowiła trochę zabawić się jego kosztem. Najpierw pozwoliła mu przejąć kontrolę i zaprowadzić się na powrót do sypialni. Nie do końca rozumiała, co się z nią dzieje. Nie słyszała podszeptów intuicji nakazującej ucieczkę, a może nie chciała jej słyszeć. Przecież mężczyzna, który wyprawiał w łóżku takie cuda, nie mógł być aż takim draniem. W porównaniu do niego, Adam wypadał słabiutko.
Atmosfera zrobiła się już bardzo gorąca, kiedy dziewczyna zaczęła się nerwowo wyrywać z jego objęć.
– Jak masz na imię?!
– Co?! Żartujesz sobie?! – Zdenerwował się.
– Zanim to zrobię, muszę znać twoje imię – wydusiła z siebie.
– Proszę powiedz, że żartujesz? – Usiadł obok.
– Coś musiało być z tym piwem. Tym ostatnim.
– Nic z nim nie było.
– Usiadłam na blacie, dałeś mi to piwo… To ostatnie, co pamiętam. – Przerażona poderwała się na równe nogi, sprawiając, że mężczyzna stanął na baczność.
– Co?
– O nie! Musiało być z nim coś nie tak. Nigdy się tak nie zachowuję. A teraz? Co ze mną zrobiłeś? Patrzyła na niego przerażona jak małe dziecko.
– Uspokój się. Nic z nim nie było. Ile wypiłaś?
– Kilka piw. Dlaczego mnie rozpraszasz? Muszę iść. Gdzie są moje ubrania?
– Ela?
– Gdzie są moje ubrania?! – Jego mina była bezcenna. – Możesz mi oddać moje ubrania, zanim zadzwonię na policję?
– Wczoraj nie protestowałaś. – Zaczął się bronić.
– Byłam pijana! Jak mogłeś?!
– Zachowywałaś się w pełni świadomie. Nie skarżyłaś się na zawroty głowy. Wydawało mi się, że doskonale wiesz, co się dzieje.
– Więc postanowiłeś…
– Myślałem, że tego chcesz. – Zbladł. – Nie protestowałaś. Przepraszam, jeśli źle zinterpretowałem twoje sygnały – tłumaczył się nerwowo. – Jedyna rzecz, jaką chciałbym teraz usłyszeć, to że żartujesz. – Patrzył na nią przerażonym wzrokiem, a ona nie potrafiła już dłużej zachować powagi. Może trochę za późno dotarło do niej, że nieco przesadziła. Nie spodziewała się, że tak poważnie potraktuje jej prowokację. Uśmiechnęła się do niego zadziornie, przerywając tę farsę. – Udawałaś? Wszystko pamiętasz? – Przytaknęła ruchem głowy. – Jak mogłaś coś takiego wymyślić? – Wzruszyła ramionami. – Nie jesteś na mnie zła?
– Tylko za ubrania.
– Ty zołzo! Mogę cię pocałować?
– Nie.
– Dlaczego?
– Właśnie powiedziałam.
– Ela? – W milczeniu świdrował ją wzrokiem, a wyraz jego twarzy odzwierciedlał zamęt panujący w jego głowie. – Serio? – Przysunął się bliżej, tak że poczuła jego oddech na swojej skórze. – To jak?
– Serio.
– To ciekawe. – Delikatnie pocałował jej policzek. – Więc chcesz z powrotem swoje ubrania?
– Tak – szepnęła.
– Aha, ale będę musiał cię na chwilę zostawić. Nie wiem, czy dasz sobie z tym radę. Co jeśli poczujesz się porzucona? Nie mógłbym znieść, że czułabyś się niekomfortowo w moim łóżku. Jesteś moim gościem. Myślę, że twoje ubrania mogą chwilę poczekać. – Znowu zaczął całować jej szyję i plecy.
Ciężko było jej ukryć wrażenie, jakie na niej wywierał. Spłycony oddech i szybkie bicie serca mówiły same za siebie. Nie przypuszczała, że można tak pragnąć, niemal nieznanego mężczyzny.
– To jak? Wiesz jak mam na imię? – Przysunął twarz tak blisko, że mogła patrzeć w już tylko w jego hipnotyzujące, niebieskie oczy.
– Mógłbyś przes… – Nie dał jej dokończyć. Nie miał ochoty tracić już ani chwili. Chwycił ręcznik tuż nad jej piersiami i zaczął go przesuwać w dół, aż wreszcie materiał nie był w stanie dłużej okrywać jej nagiego ciała i opadł na podłogę. Stanęła przed nim w całej okazałości, a on mocno przyciągnął ją do siebie. Czuła na swoich piersiach jego umięśniony tors, pocałunkami zamykał jej usta, a dłońmi zafundował taki masaż pośladków, że zanim położył ją na łóżku, rozpływała się z rozkoszy.
Podczas kolejnego prysznica uśmiech nie schodził z jej ust, a gdy wróciła do sypialni, mogła spokojnie się ubrać. Dołączyła do niego w kuchni, kiedy akurat lustrował zawartość lodówki. Na blacie obok leżała wyjęta z piekarnika całkiem sucha pizza.
– No cóż, mamy światło, mleko, niejadalną pizzę i dużo paskudnych przekąsek z wczoraj – poinformował skonsternowany.
– Sprawdzę, co z moim ulubionym jedzeniem.
– Chyba sobie żartujesz?
– Nie. – Stanęła obok niego i ugryzła kawałek zimnej pizzy. – Nie jest tak źle. Wystarczy podgrzać.
– To żart? Możemy zamówić świeżą.
– Wyluzuj, jest OK. – Nie potrafił powstrzymać uśmiechu. Delikatnie ją pocałował, jednak szybko został sprowadzony na ziemię. – Zaraz padnę z głodu.
– Rozumiem aluzję. Jedzenie nie jest moją mocną stroną.
Wrzucił pizzę do piekarnika i ustawił go na dziesięć minut.
– Zgadza się. Powinieneś jeszcze popracować nad menu na imprezy.
– Musi być właściwe.
– Moim zdaniem przede wszystkim smaczne.
– Tak, mówią.
– Serio? Pytałeś?
– Nie. Zawsze wszyscy byli zadowoleni.
– OK, zakładam, że masz dziwnych przyjaciół, albo może są z innego świata.
– Kawy? – Zmienił temat, nie komentując jej uwagi.
– Poproszę.
Usiadła przy stole, a on zajął się przygotowaniem naparu.
– Twoim ulubionym jedzeniem jest pizza, a alkoholem piwo?
– Mniej więcej.
– Co to znaczy?
– Lubię też czerwone wino.
– Seksowne, czerwone wino – wymruczał pod nosem wystarczająco głośno, żeby usłyszała.
– Mógłbyś wreszcie przestać rzucać podtekstami, które sprawiają, że nie mam ochoty stąd wychodzić? – Nieco za późno dotarło do niej, że była zbyt szczera.
– Hmm, miło to słyszeć. – Pocałował ją, a jego ręce zaczęły krążyć po jej ciele. Do rzeczywistości sprowadził ich dźwięk timera piekarnika.
– Jedzenie. – Oderwała się od jego ust.
– Tak, przepraszam. Kiepski ze mnie gospodarz.
– Wcześniej byłam trochę głodna, teraz to już przesada.
– Więc dlaczego my…?
– Przestań!
– Żartowałem. – Cmoknął ją w policzek i położył kawałki pizzy na talerzach.
Przez dłuższą chwilę uśmiechali się do siebie w milczeniu.
– To nie było w moim stylu.
– Co?
– Wszystko, co się tu wczoraj wydarzyło. Przepraszam, to było głupie. Teraz to już jesteś przekonany, że jestem jedną z tych dziewczyn. – Zarumieniła się.
– Nie wydaje mi się – zaprzeczył z powagą.
– Było miło, ale mimo wszystko czuję się niezręcznie.
– Nikogo nie skrzywdziliśmy. Właściwie nawet nie zapytałem, czy się z kimś spotykasz.
– Nie, nie mam faceta.
– Przypuszczam, że miałaś. Nie zachowywałaś się jak ktoś, kto nie miał.
– Miałam, nie martw się. Wiedziałam, co robię. Nie zamierzam cię prześladować. To była tylko jedna noc.
– Określenie noc nie jest do końca właściwe – dodał z błyskiem w oczach.
– Łapiesz mnie za słówka. Noc i część dnia, ale dzisiaj wychodzę i nigdy więcej mnie nie zobaczysz. Obiecuję. To był tylko seks. Zresztą całkiem dobry.
– Bardzo dobry – podkreślił z uśmiechem.
– Pójdę już.
– Dasz mi swój numer?
– Nie.
– Dlaczego?
– Kiedy stąd wyjdę, raczej nie będę w stanie spojrzeć ci w oczy.
– Byłoby miło.
– Nie musisz. Jestem dużą dziewczynką, było miło. To wszystko.
– Ale?
– Tak będzie lepiej.
– Może odwiozę cię do domu?
– Nie, dzięki. Wczoraj trochę za dużo wypiłeś, żeby dzisiaj wsiadać za kółko.
– Masz rację. Zadzwonię po taksówkę.
– Wrócę autobusem.
– Zapłacę za taksówkę.
– Nie o to chodzi.
– Więc?
– Powiedziałeś mi, co myślisz o dziewczynach, które przychodzą na takie imprezy z Jerzym. To mój pierwszy i ostatni raz, choć były lepsze i gorsze momenty. Na mnie już pora.
– Skoro nie chcesz mi zdradzić twojego numeru, umów się ze mną na jutro.– Objął jej dłonie swoimi.
– Co?! – Spojrzała na niego zakłopotana. W głębi duszy trochę śmiała się z jego zachowania. – To szaleństwo. Naprawdę nie jestem zainteresowana takim… Nie wiem, jak to nazwać, nawet układ brzmiałoby dziwnie.
– Spokojnie. Chcę się jedynie z tobą zobaczyć.
– Podejdźmy do tego na luzie.Dla mnie to raczej weekendowa historia.
– Dlaczego nie moglibyśmy tego powtórzyć?? – Zignorował jej uwagę. – Co ty na to?
– Muszę już iść.
– Nie musisz. – Starał się ją trochę uspokoić.
– Już późno. Jutro zaczynam nową pracę.
– Pracę?
– Praktykę.
– Gdzie?
– To bez znaczenia.
– OK, napiszę ci adres fajnej restauracji, w której możemy się spotkać. Ósma będzie ci pasować? – Nie czekając na protest, wręczył jej kartkę z adresem. Znała to miejsce, choć nigdy tam nie była.
– Nie gniewaj się na mnie, jeśli bym się nie pojawiła. Nie wiem, jaką podejmę decyzję, kiedy do końca wytrzeźwieję. – Zamiast wdawać się w dyskusję, podszedł bliżej i namiętnie ją pocałował. Choć bez wątpienia pobudzał jej zmysły, doskonale wiedziała, że na dłuższą metę taki układ nie ma żadnych szans. Zdrowy rozsądek, który wreszcie zaczął się odzywać, kazał trzymać się na dystans, jednak serce domagało się przyjemności, nawet jeśli miałaby być chwilowa. – W porządku. Przekonałeś mnie. Reszta jest nieistotna. Naprawdę powinnam już iść.
– Chociaż cię odprowadzę.
– Nie, dzięki. Znam drogę.
– OK – przytaknął rozczarowany.
Pożegnali się pocałunkiem i wyszła.
W drodze na przystanek Elka odtwarzała w głowie minione wydarzenia – nieoczekiwane, szalone i namiętne. Ten mężczyzna był zdecydowanie w jej typie, przynajmniej w sensie fizycznym. Sprawił jej bardzo dużo przyjemności i zaskoczył, nalegając na spotkanie. Z natłoku wrażeń i zmęczenia zupełnie zapomniała uruchomić telefon. Zrobiła to dopiero po zajęciu miejsca w autobusie. Wtedy zobaczyła kilka nieodebranych połączeń od Sary, więc od razu wybrała jej numer. Na powitanie dostała solidną reprymendę przypominającą, do czego służą komórki, po czym ustaliły, że porozmawiają w domu.
Przyjaciółka czekała na swoją zgubę już w progu.
– No nareszcie! Myślałam, że zwariuję, kiedy nie mogłam się do ciebie dodzwonić! Wszystko w porządku? – Uściskała ją na powitanie.
– Rozładował mi się telefon. Włączyłam go dopiero, wracając do domu.
– Nie mogłaś zrobić tego wcześniej?
– Przepraszam. – Zawstydziła się. Zupełnie wyleciało jej to z głowy. – Kiedy wróciłaś?
– Około drugiej. Musieliśmy wcześniej wyjść. Nie zmieniaj tematu. Gdzie spędziłaś noc?! – Sara od razu domyśliła się, co jest na rzeczy. – Zostałaś tam?! – Przez krótką chwilę Elka nie potrafiła wykrztusić z siebie słowa.
– To nie tak, jak myślisz. – Zrobiło jej się strasznie głupio.
– Co?! Nie chciałaś tam iść, a teraz mówisz mi, że wylądowałaś z nim w łóżku!?
– Tego nie powiedziałam.
– Nie zaprotestowałaś.
– OK, stało się! – Doskonale wiedziała, że próba ukrycia prawdy nie ma najmniejszego sensu. – Nie mogłam cię znaleźć! Zostało tylko trzech pijanych facetów proponujących mi miejsce w taksówce do Warszawy! Jedyne, co przyszło mi do głowy, to powiedzieć, że obiecałam coś Mikołajowi! Później zorientowałam się, że rozładował mi się telefon, a on powiedział, że pożyczy mi ładowarkę pod warunkiem, że zjem z nim pizzę.
– Pizzę?!
– Do niczego mnie nie zmusił! Po prostu stało się. Wcześniej powiedziałam mu, że jedzenie jest obrzydliwe, że zjadałabym pizzę, a on miał ją w zamrażalniku. Więc zamiast po prostu dać mi ładowarkę, powiedział, że najpierw coś zjemy, i tak jakoś wyszło – wyrzuciła z siebie jednym tchem, podczas gdy Sara patrzyła na nią z niedowierzaniem.
– Więc?!
– Nie złość się na mnie! On jest taki...
– Jaki?!
– Nie mam powodów do narzekań.
– Zaproponował ci kasę?
– Nie. Proszę cię, uspokój się. Wszystko było w porządku. Nikt nikogo do niczego nie zmuszał.
– Niech ci będzie. – Sara nie kryła szoku. – Zamierzasz się z nim jeszcze raz spotkać?
– Najprawdopodobniej jutro wieczorem.
– Żeby nie było, że cię nie ostrzegałam. Pamiętaj, że to twoja pierwsza praktyka, więc może nie rozpraszaj się za bardzo facetem, który płaci za damskie towarzystwo.
– Twierdził, że tego nie pochwala.
– A ty mu uwierzyłaś?! Kiedy ci to powiedział? – zapytała sarkastycznie.
– Na samym początku. Przez większość wieczoru zachowywał się wobec mnie jak prostak, któremu kasa uderzyła do głowy, a później spotkaliśmy się przypadkiem sam na sam. Wygarnęłam mu, co o tym wszystkim myślę, i jakoś tak mu się odmieniło.
– Co?!
– No co?! Zasłużył na to! A po tym wszystkim nagle zaczął się wobec mnie zupełnie inaczej zachowywać. Przepraszam, ale był naprawdę chamski.
– Ale ty miałaś być dla niego miła!
– Nie, miałam być miała dla Mateusza, który mnie olał.
– W sumie masz rację. – Sara zamilkła na chwilę, po czym chwyciła za swój portfel i wręczyła jej banknoty. – Jerzy dla ciebie zostawił.
– Dzięki. Jeśli jutro nie zapłaci, będę miała kasę na restaurację.
– Nie martw się. Zapłaci. I nie będę zaskoczona, jeśli prędzej czy później zapłaci również za seks.
– Co?!
– Nie zdziw się. – Przyjaciółka westchnęła zmartwiona.
Przez dłuższy czas rozmawiały o minionej nocy oraz cieniach i blaskach takiej pracy, jeśli w ogóle słowo praca było właściwym określeniem. Już miały kłaść się do łóżek, kiedy Sara dostała niepokojącego SMS-a od Ewy. Przyjaciółki nawet nie przypuszczały, dlaczego tak naprawdę w ostatniej chwili zmieniła plany.
Okazało się, że po pobiciu przez klienta wylądowała w szpitalu. Poprosiła, żeby do niej nie dzwonić, i poinformowała, że kończy z tą zabawą. Popatrzyły na siebie w milczeniu. O ile Elka nie miała z nią jakichś przyjacielskich relacji, dla Sary było to mocne przeżycie. W końcu siedziały w tym całym balansowaniu na obrzeżach sponsoringu razem. Obiecała więc sobie, że tak szybko, jak to będzie możliwe, dowie się, co się stało.
***
Elka obudziła się z szerokim uśmiechem na twarzy. Wyłączyła budzik, wstała, wzięła szybki prysznic, ubrała elegancką, granatową ołówkową spódnicę, czarną koszulę i wyszła do biura. To był pierwszy dzień jej praktyki. O dziewiątej radośnie wkroczyła do nowoczesnego budynku w centrum miasta, znajdującego się zaledwie kilka minut drogi od jej domu. Nie miała wielkiego pojęcia o tej pracy, niemniej jednak podczas trzech miesięcy nie oczekiwała niczego ambitnego. Chciała mieć łagodny start w zawodowe życie, czyli osiem godzin za biurkiem, zagwarantowane dwa tygodnie urlopu, całkiem dobre wynagrodzenie i zero nadgodzin. Miała parzyć kawę, kserować dokumenty, pomagać asystentce i administracji – tego właśnie chciała.
Z recepcji odebrała ją wysoka blond koleżanka z działu – Monika, po czym w ich wspólnym pokoju przedstawiła Ani.
– Robimy tu wszystko, czego potrzebują nasi zwariowani programiści. – Przywitała ją kolejna uśmiechnięta szczupła blondynka.
– Cześć. Zwariowani? – Elka ze zdziwieniem uścisnęła jej dłoń.
– Żyją w swoim świecie. Są całkiem mili, choć to wariaci – uściśliła Monika.
– Generalnie robimy wszystko, żeby w naszym biurze dobrze im się pracowało – powiedziała Ania.
– OK.
– W sensie zawodowym. To nie tak, jak myślisz. Pomagamy wszystkim, którzy potrzebują pomocy – doprecyzowała Monika.
– Potrzebujemy twojego wsparcia z papierkami, a Karolina, asystentka zarządu, będzie cię prosić o pomoc w realizacji misji specjalnych.
– Jesteśmy średniej wielkości firmą. Poza programistami mamy jedną dziewczynę w HR, jedną w kadrach i dwie koleżanki w księgowości. Oprócz nas zostaje jeszcze Paula i Karolina, reszta to faceci – dodała Ania.
– Tylko kilka dziewczyn? – Ela nie kryła zaskoczenia.
– Kilku handlowców i dwóch członków zarządu.
– OK.
– Prawie sześćdziesiąt osób.
– Wow.
Rozmowę przerwała im Patrycja, zabierając dziewczynę na podpisanie umowy, po którym zaprowadziła ją do Karoliny.
– Witam w moim królestwie, a to są gabinety członków zarządu. – Sympatyczna blondynka wskazała na dwoje drzwi. – Od czasu do czasu będziesz mi pomagać z robieniem dla nich kawy. Może się zdarzyć zlecenie czegoś nietypowego, choć to raczej rzadko, a jeszcze rzadziej może trafić się jakaś prywata.
– Rozumiem, że wszystko może się zdarzyć.
– Zacznijmy tutaj. – Zapukała do drzwi po ich lewej stronie, a siedzący za biurkiem mężczyzna na ich widok wstał. – To nasza nowa praktykantka Ela.
– Cześć, Andrzej. Miło cię poznać. – Nieco przypominał jej Mateusza z weekendowej imprezy, choć nie było to typowe podobieństwo, poza tym był starszy i trochę grubszy. Co najważniejsze, sprawiał miłe wrażenie.
– Mnie również.
– Mam nadzieję, że będzie ci się tu dobrze pracowało.
– Dziękuję.
– Potrzebujesz czegoś? – zapytała Karolina.
– Nie, dzięki.
Zadowolone opuściły jego biuro. Przed poznaniem drugiego szefa przygotowały mu zamówioną wcześniej kawę z ekspresu. Dopiero wtedy zapukały do jego drzwi.
– Cześć, chciałam ci przedstawić naszą nową stażystkę, Elkę. – Ta skierowała wzrok na mężczyznę i nawet nie zauważyła, kiedy z dłoni wypadł jej kubek z gorącym napojem lądując z impetem na wykładzinie i roztrzaskując się na kawałki.
– Oj, przepraszam.
– Nic się nie stało. Cześć, Mikołaj. – Wstał i podszedł uścisnąć jej rękę – Miło cię poznać.
– Cześć, Ela – wydukała.
Chwilę konsternacji przerwała Karolina:
– Zawołam serwis sprzątający, a nasza nowa koleżanka przygotuje ci drugą kawę.
– Świetnie. Wtedy przez chwilę porozmawiamy – skomentował, zupełnie ignorując jej wpadkę.
– O kawie?
– O pracy – odpowiedział z uśmiechem.
– W porządku – wyszeptała i z totalnym chaosem w głowie wyszła. Nie mogła uwierzyć w to, co się właśnie stało. Szanse, że mężczyzna z imprezy okaże się jej szefem, były zerowe. Stojąc nad ekspresem do kawy, wzięła kilka głębokich oddechów, żeby trochę się uspokoić. Z nową porcją kawy wróciła do jego gabinetu. Od razu poprosił ją o zamknięcie drzwi. Ostrożnie podeszła do jego biurka.
– Nie mówiłaś mi, że będziesz tu pracować – zagadnął ją radośnie.
– Nie pytałeś.
– Pytałem.
– Nie byłeś szczególnie dociekliwy.
– Prawda, byliśmy zbyt zajęci.
– Dokładnie.
– Możesz mi podać swój numer? – Niespodziewanie zmienił temat.
– Nie, przykro mi. Skoro wiem, gdzie pracujesz, nie ma takiej opcji – odparła stanowczo. Wymownym spojrzeniem starał się przekonać ją do zmiany zdania. – Nie rób tego – poprosiła.
– Czego?
– Nie patrz tak na mnie. – Zirytował ją.
– Wciąż jesteśmy umówieni – przypomniał.
– Pamiętam.
– Przyjdziesz?
Ich krępującą rozmowę przerwało pojawienie się dziewczyny z serwisu sprzątającego. Ela skierowała się do wyjścia, gdy Mikołaj zapowiedział, że za godzinę poprosi o kolejną porcję kofeiny. Tuż przy drzwiach gabinetu czekała na nią Karolina, która chciała wybadać sytuację. Bez wchodzenia w szczegóły wytłumaczyła jej, że pomyliła szefa z kimś znajomym i obiecała być bardziej uważna w przyszłości. Na szczęście takie wyjaśnienie wystarczyło.
Z ulgą wróciła do swojego pokoju i zabrała się za wdrażanie w swoje obowiązki. Jej szef dotrzymał słowa i po niespełna godzinie musiała pojawić się w jego gabinecie z kolejną kawą. Zrobił to jedynie w celu potwierdzenia ich planów, a przy okazji podkreślił, że robienie mu kawy nie jest jakąś szczególną zależnością zawodową.
Opuściła jego biuro, starając się zachować poważną minę. To było coś więcej niż skomplikowane. Na szczęście przez resztę dnia była zajęta poznawaniem swoich obowiązków, a poza zrobieniem kawy dla Andrzeja nie musiała już więcej pojawiać się w strefie zarządu. Wychodząc z biura, usłyszała od swoich koleżanek, że mniej więcej tak będzie wyglądała jej codzienna praca. Po powrocie do domu nie mogła doczekać się spotkania ze współlokatorką i podzielenia się z nią nowinkami – oczywiście ze szczegółami. Przyznała, że średnio podoba jej się pomysł jakichkolwiek bliższych relacji z właścicielem firmy, w której rozpoczęła praktykę, jednak nadal zamierzała się z nim spotkać. Zaaferowana obrotem spraw dopiero przed samym wyjściem zapytała o Ewę.
– Odwiedziłam ją dzisiaj w szpitalu. Trafił jej się koleś, który nie rozumiał, że ona nie jest prostytutką.
– To znaczy?
– Najpierw rzucił, że chce się z nią przespać, a kiedy grzecznie wyjaśniła mu, że to nie ten adres, zrobił się bardziej nachalny.
– I wtedy ją pobił?