Pani bibliotekarka i księga magii - Eliza Mikulska - ebook + książka
NOWOŚĆ

Pani bibliotekarka i księga magii ebook

Mikulska Eliza

4,3

Opis

W małym miasteczku dzieją się dziwne rzeczy. Najpierw przepada pies Oli - Strzyżyk, potem Julian-dyrektor biblioteki i narzeczony Anny. Obaj trafiają jako ilustracja do jednej z lektur. Z książek znikają literki, a z wypożyczalni ktoś kradnie tajemniczy tom traktujący o magii. Okazuje się, że w sprawę zamieszani są burmistrz i nauczycielka biologii. Ola ze swoim kolegą Kubą postanawiają rozwikłać zagadkę. Dołączają do nich sąsiadka Wanda i dyrektor muzeum. Sprawy się komplikują. Ciemne moce zaczynają zdobywać przewagę w miasteczku. Bibliotekarka Anna na skutek czaru zapada w śpiączkę. Trzeba odzyskać magiczną księgę i przywrócić ład w miasteczku. Jak poradzą sobie przyjaciele? Czy uda im się pokonać czary, uwolnić Strzyżyka, Juliana i Annę? Czy mieszkańcy miasteczka okażą się pomocni?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 127

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (6 ocen)
3
2
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
mika-mimika

Nie oderwiesz się od lektury

to super książka
00

Popularność




Co­py­ri­ght © Eliza Mi­kul­ska Co­py­ri­ght © 2024 by Lucky
Pro­jekt okładki: Ilona Go­styń­ska-Rym­kie­wicz
Źró­dło ob­razu: Ma­ry­Ann (stock.adobe.com)
Skład i ła­ma­nie: Mi­chał Bog­dań­ski
Ilu­stra­cje: Na­ta­lia Mi­kul­ska
Re­dak­cja i ko­rekta: Ha­lina Bo­gusz
Wy­da­nie I
Ra­dom 2024
ISBN 978-83-68261-10-3
Wy­daw­nic­two Lucky ul. Że­rom­skiego 33 26-600 Ra­dom
Dys­try­bu­cja: tel. 501 506 203 48 363 83 54
e-mail: kon­takt@wy­daw­nic­two­lucky.plwww.wy­daw­nic­two­lucky.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Roz­dział I

W nie­wiel­kim parku ma­łego mia­steczka spa­ce­ro­wała Ola z psem Strzy­ży­kiem na smy­czy. Po­wie­trze pach­niało bzem, słońce mocno przy­grze­wało i za­chę­cało do prze­cha­dzek. Na­sto­latka usia­dła na ławce i za­częła czy­tać książkę. Co ja­kiś czas zer­kała w błę­kitne niebo. Przy­mknęła oczy. Do jej uszu do­cho­dził śpiew pta­ków, krzyki chłop­ców na po­bli­skim bo­isku i roz­mowa dwóch ko­biet, które się za­sta­na­wiały, w ja­kim ko­lo­rze su­kienkę na we­sele ku­zynki po­winna ku­pić jedna z nich.

Ola ode­tchnęła głę­boko wio­sen­nym po­wie­trzem i uśmiech­nęła się. Na­gle po­czuła szarp­nię­cie smy­czy i usły­szała szcze­ka­nie Strzy­żyka. Kil­ka­krot­nie za­mru­gała i otwo­rzyła oczy. Spoj­rzała na dłoń, w któ­rej jesz­cze przed chwilą tkwiła smycz, i ze­rwała się z ławki. Książka spa­dła na zie­mię.

– Strzy­żyk! – za­wo­łała i ro­zej­rzała się wo­kół. – Strzy­żyk!

Psa ni­g­dzie nie było. Jego czer­wo­nej smy­czy także nie za­uwa­żyła. Pod­nio­sła książkę i za­częła biec alejką ob­sa­dzoną brat­kami. Uważ­nie pa­trzyła na boki i wo­łała pu­pila. Do­tarła do stawu na końcu parku. Na tra­wie zo­ba­czyła kilka roz­ło­żo­nych ko­ców, na któ­rych wy­le­gi­wali się spra­gnieni cie­pła miesz­kańcy. Ola po­czuła, że ro­śnie jej w gar­dle gula. Z ca­łej siły pró­bo­wała ją tam za­trzy­mać. Za­gry­zała ję­zyk zę­bami, lecz z każdą chwilą czuła, że dłu­żej nie da rady. W końcu się roz­pła­kała.

– Strzy­żyku, gdzie je­steś? – szep­nęła do sie­bie, otarła łzy wierz­chem dłoni i po­bie­gła jesz­cze raz wo­kół parku. Na­wo­ły­wała psa. Głos jej się ła­mał, po po­licz­kach pły­nęły łzy, a twarz zro­biła się czer­wona.

Sie­dzący na ko­cach i ław­kach miesz­kańcy mia­steczka zer­kali na Olę, lecz nikt nie za­py­tał, z ja­kiego po­wodu biega i pła­cze. Na­gle w kę­pie ob­sy­pa­nych pą­kami ró­ża­necz­ni­ków usły­szała szcze­ka­nie. Serce za­biło jej moc­niej. Po­bie­gła tam, co sił w no­gach.

– Strzy­żyk, pie­sku – szep­nęła z czu­ło­ścią i po­cią­gnęła no­sem.

W tej sa­mej chwili spod krze­wów wy­szedł, mer­da­jąc na wszyst­kie strony ogo­nem, ciem­no­brą­zowy kun­de­lek. Za­raz też gdzieś za swo­imi ple­cami Ola usły­szała:

– Milo, do nogi.

Od­wró­ciła się i zo­ba­czyła szczu­płą ko­bietę z wło­sami w ko­lo­rze sier­ści psa.

Na­sto­latka wes­tchnęła, spu­ściła głowę, a z jej oczu po­now­nie po­pły­nęły łzy. Wlo­kła się noga za nogą w stronę bi­blio­teki. Co ja­kiś czas roz­glą­dała się na boki za strzy­gą­cymi uszami i czer­woną smy­czą. Bez­sku­tecz­nie. Z każdą chwilą tra­ciła na­dzieję, a jej po­liczki sta­wały się co­raz bar­dziej mo­kre.

Pra­wie bez­gło­śnie otwo­rzyła drzwi i we­szła do środka. Roz­sz­lo­chała się w głos. Bi­blio­te­karka Anna, która była jej cio­cią, odło­żyła na biurko książki i z sze­roko otwar­tymi oczami po­de­szła do na­sto­latki. Ukuc­nęła na­prze­ciwko, do­tknęła jej ra­mion i za­py­tała:

– Co się stało?

Ola za­nio­sła się pła­czem i wtu­liła w ko­bietę. Anna po­gła­skała ją po ple­cach i cze­kała, aż dziew­czynka się uspo­koi. W drzwiach sta­nął Ju­lian – dy­rek­tor bi­blio­teki.

– Dzień do­bry – przy­wi­tał się we­soło, lecz uśmiech za­marł mu na ustach. Zmarsz­czył czoło i już chciał za­py­tać o przy­czynę zmar­twie­nia Oli, gdy ta za­szlo­chała:

– Zgu­bi­łam Strzy­żyka.

Do­ro­śli spoj­rzeli na sie­bie, a po­tem na nią.

– Chodź, usią­dziesz i wszystko nam opo­wiesz. – Bi­blio­te­karka wstała i ob­jęła Olę. Po­pro­wa­dziła ją na za­ple­cze i po­sa­dziła na krze­śle.

Ju­lian na­lał wody do szklanki. Dziew­czynka chwy­ciła ją trzę­są­cymi się rę­koma i prze­chy­liła. Za­krztu­siła się, woda po­cie­kła jej po bro­dzie. Po dłuż­szej chwili za­częła opo­wia­dać. Do­ro­śli słu­chali z uwagą. Gdy skoń­czyła mó­wić, Anna za­uwa­żyła:

– Do­piero od­po­czę­li­śmy po ucieczce zwie­rząt z ogrodu zoo­lo­gicz­nego i z mu­zeum, a tu... Strzy­żyk.

– Może coś go prze­stra­szyło? – za­sta­na­wiał się gło­śno Ju­lian.

– Chyba nie. Cho­ciaż nie wiem, mia­łam za­mknięte oczy. Gdy­bym wie­działa, że tak bę­dzie, moc­niej trzy­ma­ła­bym smycz.

– Olu, to nie jest twoja wina. Pa­mię­tasz, jak zła­ma­łam nogę, bo się po­śli­zgnę­łam na scho­dach?

Na­sto­latka ski­nęła głową.

– Gdy­bym wie­działa, że tak się sta­nie, nie wy­cho­dzi­ła­bym z domu albo uważ­niej sta­wiała stopy. Pew­nych rze­czy nie można prze­wi­dzieć.

– Może zo­ba­czył coś in­te­re­su­ją­cego? – Dy­rek­tor bi­blio­teki po­dzie­lił się ko­lejną my­ślą.

– Park wy­glą­dał tak samo jak wczo­raj i przed­wczo­raj, a prze­cież wtedy Strzy­żyk nie ucie­kał.

Ju­lian po­dra­pał się po gło­wie, a na jego czole po­ja­wiła się pio­nowa zmarszczka.

– Jedno jest pewne: mu­simy go zna­leźć. Ale te­raz pro­po­nuję za­mknąć bi­blio­tekę i iść do domu na obiad – orzekł.

– Ra­czej nic nie prze­łknę – mruk­nęła Ola.

– Odro­binę po­win­naś, żeby mieć siłę na my­śle­nie, do­kąd mógł po­biec Strzy­żyk. – Bi­blio­te­karka wzięła swoją torbę. – Zbie­rajmy się.

Ju­lian i Ola wy­szli na ze­wnątrz, a Anna sta­ran­nie za­mknęła drzwi i do­łą­czyła do nich.

Szli wolno i roz­glą­dali się. Li­czyli, że gdzieś zo­ba­czą uko­cha­nego psa. Każde szcze­ka­nie po­wo­do­wało, że w ich serca wstę­po­wała na­dzieja. Każde spoj­rze­nie na psiaki, które ich mi­jały, wzbu­dzało roz­cza­ro­wa­nie, po­nie­waż ża­den nie był Strzy­ży­kiem.

– Prze­cież on ni­gdy nie no­co­wał poza do­mem. Sam w mie­ście... – Ola po­cią­gnęła no­sem.

– To dzielny pies, po­ra­dzi so­bie. Poza tym ma węch, więc może trafi do domu.

– A je­żeli nie? – Z oczu na­sto­latki po­pły­nął stru­mień łez.

Ju­lian po­dał jej chu­s­teczki.

Po­po­łu­dnie i wie­czór mi­nęły im w smut­nych na­stro­jach. Nie mieli ochoty na je­dze­nie i roz­rywki. Wie­czorny ob­chód i na­wo­ły­wa­nie Strzy­żyka nie przy­nio­sły ocze­ki­wa­nego re­zul­tatu. Te­le­fony do zna­jo­mych – z są­siadką Wandą na czele – rów­nież nie. Ola prze­krę­cała się w łóżku z boku na bok i nie mo­gła za­snąć. My­ślała o tym, że jej uko­chany pies gdzieś tam jest sam i tę­skni. W po­koju obok Anna i Ju­lian także nie spali. Każde le­żało po­grą­żone w my­ślach, co trzeba zro­bić rano, żeby zna­leźć zwie­rzaka.

By­li­ście kie­dyś w ta­kiej sy­tu­acji? Ma­cie ja­kieś po­my­sły, jak od­na­leźć psa?

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki