Piękno metafizyki - Grondin Jean - ebook + książka

Piękno metafizyki ebook

Grondin Jean

3,7

Opis

Kanadyjski filozof Jean Grondin zaprasza czytelnika w podróż po  świecie filozofii klasycznej. Choć słowo "metafizyka” kojarzy się dziś potocznie ze zjawiskami nadprzyrodzonymi i tym, co niepoznawalne, Grondin przypomina, że prawda wygląda zupełnie inaczej: namysł metafizyczny jest na wskroś racjonalny i leży u podstaw historii filozofii, a każda myśl filozoficzna zawiera w sobie jego elementy, nawet jeśli ukryte. Pytania metafizyki są bowiem pytaniami o sens, przyczyny i cel istnienia rzeczywistości. Godząc przystępność wywodu z erudycją i bogactwem odniesień, autor w najlepszym akademickim stylu pokazuje, że początek filozoficznej odysei tkwi w zachwycie nad pięknem świata. Każdy, kto sięgnie po tę książkę, może przeżyć owo twórcze i ożywcze zdziwienie na nowo, bo piękno to dostępne jest nam tu i teraz.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 159

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (3 oceny)
0
2
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Dotmagia

Dobrze spędzony czas

Książka traktuje o roli i znaczeniu metafizyki w myśleniu filozoficznym. Autor stara się wykazać, że metafizyka leży niejako u podstaw namysłu filozoficznego, że jest potrzebna i że z niej wypływają inne pytania. Jean Grondin uważa, że obecnie metafizyka niesłusznie została nieco zapomniana i traktowana jest jedynie z perspektywy historycznej, bardziej jako coś, o czym w ramach studiów filozoficznych trzeba się dowiedzieć, niż jako żywa myśl leżąca u podstaw filozoficznego zdziwienia. A przecież - według autora - to właśnie z metafizycznego namysłu nad podstawami (pytania o byt, istnienie, istotę, pierwszą przyczynę, rację istnienia, formę i materię) wypływają kolejne, pojawiające się na przestrzeni dziejów, filozoficzne zagadnienia.
00

Popularność




Tytuł oryginału

La Beauté de la métaphysique: essai sur ses piliers herméneutiques

Redaktor prowadzący

Maciej Papierski

Redakcja

Mateusz Woźnicki

Korekta

Katarzyna Drela-Wołos

Projekt okładki i stron tytułowych

AKC / Ewa Majewska

© Copyright 2019 by Jean Grondin

Originally published by Les Éditions du Cerf

© Copyright 2021 for the Polish edition by Państwowy Instytut Wydawniczy, 2021

© Copyright 2021 for the Polish translation by Maria Marczak

Wydanie pierwsze, Warszawa 2021

Państwowy Instytut Wydawniczy

ul. Foksal 17, 00-372 Warszawa

tel. 826 02 01

[email protected]

ISBN 978-83-8196-413-5

Nie myślę wówczas o nieszczęściu,

lecz o pięknie, które pozostaje.

Anne Frank

Dla Markusa i Sophie

WSTĘPMETAFIZYKA I PREMETAFIZYKA

Metafizyka jest obecna we wszystkim, co robimy. To podstawowy sposób pojmowania świata, ujawniający się w naszych relacjach z drugim człowiekiem, z otoczeniem, z samym sobą, ze światem ponadrzeczywistym lub jego milczeniem. Karmi nasze najgłębsze przekonania, nasze wartości i nadzieje. Tak rozumiana, rzadko kiedy jest przemyślana czy świadoma samej siebie, ponieważ wynika ze sposobu, w jaki patrzymy na rzeczywistość i pozwalamy jej na nas wpływać. Metafizyka taka może zostać opracowana dla niej samej, jako taka, stając się wówczas metafizyką pełną. Wypracowali ją wszyscy liczący się filozofowie, zarówno Wschodu, jak i Zachodu. Aby rozróżnić dwa rodzaje metafizyki, „pełną” od cichej, angażującej naszą wrażliwość na rzeczy, tę drugą możemy nazwać premetafizyką, czyli metafizyką nie w pełni jeszcze wykształconą lub taką, której istnienie dopiero się zakłada, niekoniecznie będąc go pewnym. Możemy przypisać termin „metafizyka” wysiłkowi, przede wszystkim teoretycznemu, polegającemu na wypracowaniu spójnej i rozumnej myśli metafizycznej. Jest to kierunek, którego metafizyka nie powinna się bynajmniej wstydzić, nawet jeśli domaga się tego powszechnie panujący ogłuszający utylitaryzm. Od tego teoretycznego namysłu nad światem zależą fundamenty godności ludzkiej, nauki i edukacji.

Możemy z pewnością wyróżnić kilka typów metafizyki. Metafizyka Arystotelesa nie jest wszak tożsama z metafizyką Kartezjusza, a to, co pod tym terminem rozumiał Awicenna, nijak się ma do tego, co miał na myśli Nietzsche. Moglibyśmy zatem mówić nie o metafizyce, a o metafizykach. Jeśli jednak termin metafizyka ma mieć ścisłe znaczenie i zdolność określania wysiłku kluczowego dla naszej tradycji filozoficznej i naukowej, należy zachować ideę metafizyki w liczbie pojedynczej i omówić jej podstawowe filary, na których zbudowano rozmaite typy metafizyki. Temu zadaniu poświęcony jest niniejszy esej.

Interesujące pytanie, na które trudno znaleźć odpowiedź, dotyczy tego, czy premetafizyka jest presupozycją metafizyki (pełnej), czy tym, co ją poprzedza. Inaczej mówiąc, co pojawiło się pierwsze: premetafizyka czy metafizyka w swojej właściwej formie? Trudno powiedzieć, czy istnieje jasna i jednoznaczna odpowiedź na to pytanie, tak wielu już filozofów miało na ten temat sprzeczne opinie. Hegel zdaje się sugerować, że najpierw istniała premetafizyka, która następnie przekształciła się w metafizykę. We wstępie do Zasad filozofii prawa pisze, że filozofia jest „swoją własną epoką ujętą w myślach”. Heidegger z kolei uznaje, że wielcy myśliciele w pierwszej kolejności sformułowali „tezę o byciu”, która stała się następnie wyznacznikiem epoki, w ten sposób przez nich zapoczątkowanej. Wedle tego rozumowania, Platon swoją tezą o byciu, rozumianym jako eidos, miałby umożliwić zaistnienie myśli, która pojmuje byt na podstawie tego, co dominuje w jego postrzeganiu, a Kartezjusz ze swoim cogito rozpocząć nowoczesność.

Który z nich ma rację? Odpowiedź jest trudna z tej przyczyny, że podejście pierwsze, upatrujące w metafizyce kondensację premetafizyki właściwej jej czasom, umniejsza znaczenie filozofii, ograniczając ją do manifestacji pewnej epoki, drugie natomiast ją przecenia, jak gdyby jedynie filozofia wyznaczała nasz stosunek do bytu. Rację ma Philippe Capelle-Dumont, mówiąc, że znaczenia filozofii nie należy ani deprecjonować, ani przeceniać1. Jeśli spojrzymy na to całościowo, obie tezy zdają się mało wiarygodne: z jednej strony, wydaje się niemożliwe, by myśliciel nie był przeniknięty duchem i premetafizyką swojej epoki, nawet jeśli się jej sprzeciwia; z drugiej zaś prawdziwe jest stwierdzenie, że filozofowie są niemal zawsze prekursorami, wykraczającymi poza swój czas, odkrywającymi nowe horyzonty, które okazują się później nadawać kierunek samej filozofii, nauce i „premetafizyce” zwykłych ludzi.

Trudno sobie wyobrazić, jak homo sapiens, istota, której istnienie opiera się na przemyślanej ocenie rzeczy, mógłby się obyć bez premetafizyki, od której jego odbiór rzeczywistości jest przecież całkowicie zależny. W idealnym świecie owa premetafizyka znajduje swój wyraz teoretyczny właśnie w metafizyce. W tym duchu Hegel powiedział: „ród kulturalny bez metafizyki, niczym bogato ozdobiona świątynia bez Przenajświętszego Sakramentu (ohne Allerheiligstes)”2.

Na czym polega więc „premetafizyka” naszej epoki? Najprościej byłoby uznać, że przyszłe pokolenia ocenią to lepiej niż my. Będą przecież dysponowały szerszą wiedzą o rzeczach, o których my nic nie wiemy lub których nie umieliśmy przewidzieć. W tym kontekście Paul Ricœur mówił o nieprzejrzystości teraźniejszości: żaden myśliciel wieków średnich nie podejrzewał się o bycie „średniowiecznym”, a Kartezjusz nie wiedział prawdopodobnie, że tworząc Medytacje o pierwszej filozofii, zapoczątkował epokę nowoczesności. Możemy jednakże powiedzieć, pozwalając sobie na użycie w tym miejscu terminu scholastycznego, że premetafizyka naszej epoki jest dość „nominalistyczna”. Oznacza to jedynie, że większość ludzi „domyślnie” spodziewa się, iż świat składa się wyłącznie ze zbioru rzeczywistości „materialnych”, które rządzą się prawami ściśle fizycznymi i których badaniem zajmuje się nauka. Te ogólne prawa nie mają szczególnego statusu metafizycznego, ponieważ nie istniałyby same w sobie. Są to jedynie sposoby pozwalające na konceptualizację prawidłowości, które jesteśmy w stanie zaobserwować. Owe prawa czy uniwersalia nie byłyby więc niczym więcej jak nazwami, bytami abstrakcyjnymi, którym nie odpowiadałyby żadne inne byty niż jednostkowe fizyczne rzeczywistości, o których pozwalałyby myśleć. Wypływa stąd najważniejsza myśl nominalizmu, według którego istnieją jedynie rzeczy jednostkowe i wszystkie inne rzekome rzeczywistości są jedynie nazwami (nomina) lub sposobami postrzegania, a wszelka ich konfiguracja powstała przygodnie, na podstawie prawidłowości fizycznych. W średniowieczu nominalistyczne postrzeganie świata miało jeszcze korzenie teologiczne: koncepcja boskiej wszechwiedzy wydawała się nie do pogodzenia z istnieniem stałego porządku istoty rzeczy lub praw ograniczających boską wolę.

Najbardziej radyklany nominalizm naszej epoki dotyka także tak zwanych rzeczywistości duchowych, tych, które nie dają się zamknąć w tym, co fizyczne, i tych, które należą do umysłu. Jeśli chodzi o rzeczywistości transfizyczne, wedle nominalizmu dominującej premetafizyki uważa się właściwie za pewne, że nic takiego nie istnieje, obowiązkiem udowodnienia, że jest inaczej, obarczając tych, którzy mają odmienne zdanie (samo pojęcie istnienia ta domyślna metafizyka definiuje jako rzeczywistość możliwą do obserwacji i mierzalną w czasoprzestrzeni). Zwolennicy tego podejścia mieliby je przyjmować w imię jakiegoś irracjonalnego przekonania, którego nie potwierdziłoby żadne poważne badanie naukowe. Jeśli chodzi o rzeczywistości ducha, by daleko nie szukać, znamienne dla naszej premetafizyki jest łączenie jej z pewną aktywnością przypisywaną ludzkiemu mózgowi. Cała rzeczywistość duchowa sprowadzana jest do działania neuronów. Z tego przekonania czerpią po dziś dzień nauki kognitywne, a powoduje ono, że większe wrażenie robią skany ludzkiego mózgu niż idee, które stwarza3. Nauki te zakładają z góry pewną premetafizykę, premetafizykę nominalizmu.

W tym kontekście możemy stwierdzić, że nominalizm stał się nieprzekraczalnym horyzontem metafizycznym naszych czasów. Czy jednak naprawdę jest on ostateczny? Takie założenie naszej premetafizyki jest naturalne, ponieważ każda premetafizyka jest przekonana, że jej sposób postrzegania rzeczywistości jest jedynym, który może się obronić. Jeśli to przekonanie byłoby prawdziwe, na przestrzeni wieków istniałaby tylko jedna metafizyka. A przecież historia tej dyscypliny pokazuje, że istnieją inne sposoby postrzegania bytu niż ten, który proponuje nominalizm. On sam narodził się w opozycji do metafizyki platońskiej, wedle której jednostkowe rzeczywistości miały byt i spójność jedynie dlatego, że były częścią bardziej ogólnych idei i prawidłowości. Była ona innym sposobem na powiedzenie, że rzeczywistości jednostkowe mają pewien „sens”: skądś pochodzą i dokądś zmierzają. Ślady ducha i umysłu można zatem odnaleźć w samej naturze. Tę właśnie premetafizykę Platon przemienił w metafizykę, pokazując, że rzeczywistość jest pełna idei, które z kolei podporządkowane są idei Dobra.

Jeśli chce się uniknąć użycia terminu nominalizm, który to nie jest w powszechnym użyciu i do tego nie pretenduje, często mówi się, że premetafizyka naszych czasów jest „materialistyczna”. I faktycznie, całe istnienie sprowadza się dziś tak dalece do materii, że często jest ona przez ogólnie przyjmowaną premetafizykę uważana za rzeczywistość nieredukowalną, oczywistą, a wręcz jedyną możliwą. Zapomina się, że sam termin „materia” zawiera w sobie presupozycję metafizyki idei. Mało kto wie, że pojęcie materii odwołuje się, w łacinie i grece, do macierzyństwa (mater po łacinie, mètèr po grecku). To właśnie mianem materia rzymscy filozofowie tacy jak Cyceron próbowali przetłumaczyć greckie hyle, wprowadzone przez Arystotelesa pojęcie mające nazwać rodzaj masy, „drewna”, „tego czegoś”, z czego zbudowane są rzeczy, a co nigdy nie występuje w czystej postaci, bez formy – stąd trudność, jaką z tą koncepcją mieli Grecy. Ta trudna do nazwania „rzeczywistość” jest, według metafizyków greckich, naznaczona śladem idei. To hyle, które jest w pewnym sensie formą czy matrycą wszystkich rzeczy postrzegalnych zmysłowo, nigdy nie występuje jako takie. Postrzegane przez nas obiekty funkcjonują bowiem zawsze w jakiejś właściwej sobie konfiguracji, która sprawia, że rzeczy, którymi się posługujemy i które widzimy, są częścią rzeczywistości określoną przez swoją formę, a nie „nieokreśloną materią”, do której odnoszą się terminy hyle czy materia. Widzimy pomarańcze, gęsi czy jednostki matematyczne, a nie hyle, z którego są zbudowane. Powyższe przedmioty nie są hyle, tylko rzeczywistościami określonymi przez uniwersum, a hyle jest jedynie jego substancją lub naczyniem.

Na określenie nie tyle owej „rzeczywistości”, ile jej „transcendentalnej” własności, Platon używał innego terminu – pojęcia chora, naczynia idei. Owo chora także nie uosabia żadnej rzeczywistości konkretnej czy możliwej do identyfikacji w ścisłym znaczeniu tego słowa, ponieważ nie występuje nigdy w stanie surowym. W Timajosie (50d–51a) Platon pisze, że chora jest „matką stawania się”. Do tego sformułowania odwołuje się Arystoteles, porównując hyle do matki4. Geniusz filozofów rzymskich pozwolił im ukuć termin materia i postrzegać istotę świata fizycznego przez pryzmat idei macierzyństwa (termin hyle odnosił się za to do świata leśnego i do „drewna”, z którego zrobione są rzeczy, również te, które nie rosną w lesie). Ta premetafizyka, która jest tu presupozycją metafizyki platońskiej, pojmuje matrycę rzeczywistości, materię (słowa „matryca” i „materia” mają oczywiście to samo pochodzenie etymologiczne) jako substancję, którą determinuje aspekt zewnętrzny, czyli idea lub forma. „Materia” nie jest więc w żadnym stopniu rzeczywistością ostateczną czy samowystarczalną. Dlatego też powiedzenie, że nasza premetafizyka jest „materialistyczna”, byłoby potwierdzeniem platonizmu wraz z jego idealizmem.

Nasza współczesna premetafizyka nie pamięta o tamtej metafizyce. Premetafizykę naszych czasów, nieważne, czy nazwiemy ją materialistyczną, czy nominalistyczną, charakteryzuje nowoczesna arogancja, która pozwala jej postrzegać się jako jedyną możliwą. Jej imperium, a takowe istnieje, pełne jest patologii, z których najbardziej rażący jest niedobór sensu. Świat złożony z rzeczywistości indywidualnych, punktowych i czysto przygodnych nie ma absolutnie żadnego sensu ani żadnej nadziei. Nic nie wydaje się więc obecnie pilniejsze, w porządku idei, niż kwestia przypomnienia, że nie ma tylko jednej możliwej metafizyki. W tym właśnie duchu pragnę w rozdziałach, które nastąpią poniżej, przedstawić najważniejsze filary hermeneutyczne myśli metafizycznej i ukazać, na co mogą one dać nam nadzieję.

ROZDZIAŁ 1FILARY MYŚLI METAFIZYCZNEJ

FILAR ONTOLOGICZNY: ŚWIAT MA PEWIEN SENS

FILAR TEOLOGICZNY: SENS ŚWIATA WSKAZUJE NA ISTNIENIE OSTATECZNEJ ZASADY

FILAR ANTROPOLOGICZNY: CZŁOWIEK, ZA POMOCĄ ROZUMU, MOŻE ZROZUMIEĆ COŚ Z PORZĄDKU ŚWIATA I NADAĆ MU SENS

ROZDZIAŁ 2PIĘKNO, FUNDAMENT METAFIZYKI

PIĘKNO JAKO EKPHANESTATON

PIĘKNO JAKO MIARA

PIĘKNO EIDOS

WYRÓŻNIAJĄCE CECHY PIĘKNA

PIĘKNO SAMEJ IDEI DOBRA

ROZDZIAŁ 3METAFIZYCZNE KORZENIE FILOZOFII

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

ROZDZIAŁ 4A CO ZE ZŁEM?

I

II

III

IV

V

ROZDZIAŁ 5O KONTEMPLACJI PIĘKNA RZECZY

SENS I AKTUALNOŚĆ IDEAŁU KONTEMPLACYJNEGO

PRZYCZYNY RELATYWNEGO SCHYŁKU IDEAŁU KONTEMPLACYJNEGO

ROZDZIAŁ 6MOŻLIWA SPUŚCIZNA METAFIZYKI LEIBNIZA W HERMENEUTYCE

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

ROZDZIAŁ 7W JAKI SPOSÓB METAFIZYKA JEST MOŻLIWA PO HISTORYZMIE?

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

ZAKOŃCZENIEWSPÓŁZALEŻNOŚĆ METAFIZYKI I HERMENEUTYKI

Pozostałe rozdziały dostępne w pełnej wersji e-booka.

1 Ph. Capelle-Dumont, Dieu, bien entendu: Le génie intellectuel du christianisme, Paryż, Salvator, 2016, s. 61.

2 G.W.F. Hegel, Wstęp do pierwszego wydania Nauki logiki (Wissenschaft des Logik, Lasson [éd.], Hambourg, Meiner, 1967, t. I, s. 4).

3 Wiele wyjaśniająca krytyka tego naiwnego przekonania znajduje się w: R. Tallis, Aping Mankind. Neuromania, Darwinitis and the Misreoresentation of Humanity, Durham, Acuman Publishing, 2011. Raymond Tallis jest neuronaukowcem, który przedstawia się jako myśliciel-ateista (s. 10), ale uważa, że „neuromania”, czyli próba wytłumaczenia wszystkich aspektów ludzkiego postępowania poprzez odwołanie się do mózgu, tak, jak robi to najnowsza nauka, umniejsza rolę świadomości i wyróżniających cech ludzkiej inteligencji. Jest to bardzo ważna pozycja.

4Arystoteles, Fizyka, 192a 13. Zobacz również J. Halfwassen, Plotin und der Neuplatonismus, Monachium, Beck, 2004, s. 120 i L. Brisson, „À quelles conditions peut-on parler de «matière» dans le Timée de Platon?”, w: Revue de métaphysique et de morale, nr 37, 2003, s. 5–21.