Pod alpejskim niebem (Światowe Życie Ekstra) - Chantelle Shaw - ebook

Pod alpejskim niebem (Światowe Życie Ekstra) ebook

Chantelle Shaw

3,7
9,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Jarek Saunderson co prawda dorobił się milionów i zrobił karierę, jednak traumatyczne wspomnienia z przeszłości nie pozwalają mu cieszyć się sukcesem. Na prośbę siostry, która martwi się o jego zdrowie, jedzie do odosobnionego ośrodka w Austrii. Jego terapeutką zostaje piękna Holly Maitland. Jarek nie zamierza ułatwiać jej zadania…

 

Druga część miniserii.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 147

Oceny
3,7 (50 ocen)
19
10
11
9
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Chantelle Shaw

Pod alpejskim niebem

Tłumaczenie:Jan Kabat

ROZDZIAŁ PIERWSZY

„Co się stało z dziećmi królewskiego rodu Wostowa?”.

Taki właśnie nagłówek przyciągnął wzrok Holly Maitland, kiedy weszła do recepcji Frieden Clinic, by oczekiwać przybycia nowego pacjenta.

Ten luksusowy ośrodek psychiatryczny obsługiwał pacjentów wszelkich narodowości, więc Holly, podobnie jak pozostali pracownicy, posługiwała się biegle kilkoma językami. Zauważyła podobne tytuły na pierwszych stronach gazet francuskich, włoskich i niemieckich. Dopóki media nie zainteresowały się Wostowem, nigdy nie słyszała o tym maleńkim księstwie na Bałkanach.

Oderwała spojrzenie od prasy rozłożonej na stoliku przy eleganckiej sofie. Wielkie okna z trzech stron zapewniały wspaniały widok na austriackie Alpy, które przypominały skalistą fortecę z wierzchołkami wznoszącymi się ku błękitnemu niebu. W zimowym słońcu połyskiwał śnieg, który spadł tej nocy.

Holly spenetrowała wzrokiem krętą drogę z Salzburga, ale nie dostrzegła nigdzie samochodu; jej podopieczny się spóźniał.

Przypomniała sobie zirytowana, że się nie zgodził, by wysłać po niego limuzynę na lotnisko. Miała nadzieję, że nie będzie miała z nim kłopotu, ale wszystko wskazywało na to, że Jarek Dworska Saunderson potrafi zaleźć za skórę, czyli jej skórę.

Jarek uchodził w londyńskim City za młodego wilka; określano go mianem „człowieka o dotyku Midasa”, zwłaszcza gdy odniósł sukces na giełdzie i zapewnił sobie wielomilionową fortunę. Jednak w Saunderson’s Bank, jednym z najbardziej prestiżowych banków prywatnych w Zjednoczonym Królestwie, gdzie Jarek zajmował kierownicze stanowisko, pojawiły się przed dwoma laty pewne problemy. W rezultacie został wyrzucony przez nowego prezesa, przypadkowo także szwagra, czyli hiszpańskiego potentata biznesowego, Corteza Ramosa.

To nagłe załamanie kariery nie wpłynęło na szalony styl życia Jarka. Wciąż uganiali się za nim paparazzi i rzadko upływał tydzień, by w tabloidach nie pojawiła się sensacyjna informacja o jego skandalicznych wyczynach; przy okazji zamieszczano zdjęcie jakiejś blondynki uwieszonej u jego szyi.

Opowieści o pijaństwie, imprezach i podrywach były legendarne, podobnie jak jego zamiłowanie do wyścigów motocyklowych. Relacjonowano ostatnio wypadek na torze i atak na dziennikarza, który próbował przeprowadzić z nim wywiad. To właśnie ten incydent skłonił Jarka do szukania pomocy w rozwiązaniu osobistych „problemów”, jak wyjaśnił Holly profesor Fraz Heppel, kierownik medyczny Frieden Clinic.

Spojrzała na zegar. Może zrezygnował? Wiedziała aż za dobrze, jak trudno zmierzyć się ze swoimi demonami, a Jarek Saunderson miał ich bez liku.

Nagle z zamyślenia wyrwał ją głośny huk, ona zaś popatrzyła instynktownie na zbocza gór. Zimą ryzyko lawin było wysokie, zwłaszcza po opadach śniegu. Nie dostrzegła jednak budzących grozę białych mas, więc spojrzała na drogę, gdzie po chwili zza zakrętu wyłonił się motocykl.

Kilka minut później skręcił w prywatny podjazd prowadzący do kliniki; Holly zastanawiała się, czy to jej pacjent. Byłoby to dla niego typowe – przyjechać tu w styczniu na motorze. Mówiono, że albo ma obsesję śmierci, albo uważa się za niezniszczalnego.

Jej pierwsza misja wyglądała obiecująco i stanowiła prawdziwe wyzwanie. Holly chciała w trakcie swego trzymiesięcznego okresu próbnego zrobić odpowiednie wrażenie na profesorze Heppelu. Jego ośrodek o światowej sławie zatrudniał najlepszych specjalistów, a stanowisko psychoterapeutki było doskonałym początkiem kariery.

Warkot motoru ucichł i Holly zobaczyła przez okno, że kierowca zsiada z maszyny. Mijając w holu lustro, zerknęła na swoje odbicie i poprawiła włosy. Skrzywiła się nieznacznie, zauważając, że biała bluzka zbytnio opina jej piersi.

Pomyślała, że Stuart nie aprobowałby jej bardziej obfitych kształtów. Kiedy pokazała mu swoje zdjęcia z czasów, gdy miała dziewiętnaście lat, zachwycał się jej szczupłą figurą.

Skończyłam z karierą modelki i drakońską dietą dziesięć lat temu – wyjaśniła mu. – Kobieta powinna mieć piersi i biodra, a ja nie zamierzam się głodzić w imię jakiegoś nieosiągalnego ideału.

Kilka miesięcy później rzucił ją i zaręczył się z wiotką blondynką, która teraz była w ciąży.

Holly, wychodząc na ganek, szybko odgoniła bolesne myśli. Przed dwoma tygodniami przeniosła się z Londynu do Austrii i pokochała życie w górach, gdzie powietrze było świeże i czyste. Teraz jednak, czując woń dymu papierosowego, zmarszczyła nos.

– Pan Saunderson? – Stał obrócony do niej plecami, ale wiedziała, że to on. Zdjął kask, ona zaś rozpoznała jego blond włosy ze zdjęć w tabloidach. – Pragnę przypomnieć, że zakazujemy tu palenia. Zasady są wyszczególnione w broszurze.

Wzruszył szerokimi ramionami okrytymi skórą kombinezonu.

– Nie czytałem jej.

– Wielka szkoda. Dowiedziałby się pan, że pomagamy skutecznie w zwalczaniu nałogu nikotynowego.

– Nie jestem uzależniony. – Odwrócił się i ponownie zaciągnął papierosem. – Nie odmówiłaby pani ostatniego papierosa skazańcowi, prawda?

Uśmiechnął się, świadomy efektu, jaki wywiera na wrażliwych kobietach.

– Palenie to paskudny nałóg – zauważyła oschle, zapominając, że nie powinna okazywać uprzedzeń, kiedy jednak stał przed nią we własnej osobie, zapomniała o wszystkim i musiała przyznać, że jest bardzo atrakcyjny.

– Nie tak bardzo jak moje inne nałogi.

Dosłyszała rozbawienie w jego głosie i dostrzegła wesoły błysk w oku, a potem zobaczyła, jak gasi papierosa o podeszwę buta, chowa niedopałek w kieszeni i wchodzi na ganek.

Kiedy zastanawiała się nad tym, co powiedzieć, jego uśmiech przygasł.

– I nie posługuję się już angielskim nazwiskiem ludzi, którzy mnie adoptowali, czyli Saunderson. Wolę to, które nadano mi przy narodzi… – Urwał nagle i dodał: – Bośniackie: Dworska.

– Dobrze… panie Dworska… – Nie poznawała własnego głosu i odchrząknęła. – Witamy we Frieden Clinic. – Przypomniała sobie jego komentarz. – Dlaczego uznał się pan za skazańca? Frieden znaczy po niemiecku spokój, a ten ośrodek to miejsce odosobnienia, nie więzienie. Mam nadzieję, że znajdzie pan tutaj właśnie spokój, podczas gdy ja postaram się uwolnić pana od problemów emocjonalnych, które tak negatywnie wpływają na pańskie życie.

– Spokój? Szczerze wątpię, czy kiedykolwiek go zaznam. To pani będzie wiodła mnie ku oświeceniu? – spytał ironicznie. – Myślałem, że jest pani recepcjonistką. Kiedy spotkałem się w Londynie z profesorem Heppelem, powiedział mi, że będzie się mną zajmował psychoterapeuta, niejaki doktor Maitland.

– Przepraszam, powinnam się była przedstawić. – Wyciągnęła rękę. – Jestem doktor Holly Maitland.

Jego zachowanie zmieniło się prawie niedostrzegalnie. Wciąż sprawiał wrażenie znudzonego życiem, które według prasy plotkarskiej polegało na bezustannych imprezach, ale niebieskie oczy zdradzały inteligencję; Holly zdawało się, że jego spojrzenie przewierca ją na wylot.

– Nie spodziewałem się kogoś takiego – mruknął.

Przełknęła nerwowo, gdy uścisnął mocno jej dłoń, i poczuła w ramieniu jakby porażenie prądem. Jarek skierował wzrok na jej piersi, a w jego oczach pojawiła się nieprzyzwoita obietnica. Wmawiała sobie, że nie robi to na niej wrażenia.

– To normalne, że wyobrażamy sobie kogoś, zanim go spotkamy. – Zignorowała szybkie bicie serca i uśmiechnęła się chłodno. – A czego się pan spodziewał?

– Sądziłem, że będzie pani starsza – odparł bezceremonialnie. – Nie mam ochoty obnażać duszy przed psychologiem. Jestem tu, ponieważ moja siostra uważa, że powinienem się nauczyć nad sobą panować, a szwagier zagroził mi śmiercią, jeśli zdenerwuję czymś Elin w ostatnich tygodniach jej ciąży.

Nie miała wrażenia, że żartuje, i Holly poczuła ukłucie zazdrości. Miała dość czasu, by pogodzić się z własną bezpłodnością, ale każda wzmianka o magicznej drodze do macierzyństwa wciąż była dla niej bolesna.

Znów skupiła uwagę na Jarku, w którego głosie pobrzmiewała czułość, kiedy mówił o siostrze. Kłóciło się to z wizerunkiem lekkomyślnego playboya.

– Aluzja do mojego wieku oznacza, że posądza mnie pan o brak doświadczenia, mogę jednak zapewnić, że mam doktorat z psychologii i psychoterapii, poza tym pracowałam jako psychoterapeutka w prywatnej i państwowej służbie zdrowia.

Wzruszył ramionami, a ona musiała wyrazić podziw dla jego fizyczności. Przypuszczała, że mierzy około stu dziewięćdziesięciu centymetrów.

– Nie wątpię, że posiada pani odpowiednie kwalifikacje – mruknął. – Profesor Heppel wyrażał się o pani w superlatywach, nie wspomniał jednak, że jest pani piękna, doktor Maitland.

Nietrudno było zrozumieć, dlaczego kobiety zakochiwały się w nim na zabój. Z łatwością emanował czarem, a jego chrapliwy głos odznaczał się zmysłowością, od której Holly się roztapiała.

– Profesor zaproponował mi pracę w tym ośrodku w oparciu o moją reputację zawodową – oznajmiła rzeczowo. – Proszę mi mówić po imieniu. Spędzimy razem dużo czasu i powinniśmy się czuć w swoim towarzystwie swobodnie. Zaufanie w przypadku pacjenta i terapeuty jest bardzo ważne.

– Swobodnie… – Jego lekko chrapliwy i namiętny głos przyprawiał ją o żar. – Kobiety zazwyczaj nie czują się przy mnie zbyt swobodnie. Odznaczam się licznymi talentami… – Uśmiechnął się, widząc przestrach na jej twarzy. – Jednak zapewnianie swobody nie jest jednym z nich.

– Tak sadzę – przyznała sucho. – Jestem pewna, że pański niebezpieczny wizerunek przyciąga legiony kobiet. Ale czy te niezliczone i płytkie romanse dają panu zadowolenie? Właśnie dlatego zwrócił się pan o pomoc psychoterapeutyczną… by zmienić tryb życia i stać się zdolnym do bardziej trwałych związków.

– Powiedziałem: zgodziłem się na terapię tylko ze względu na siostrę.

Wciąż się uśmiechał, ale nie miał już w oczach ciepła, a jedynie lodowaty chłód. Holly zadrżała bezwiednie. Dostrzegała w nim coś drapieżnego – coś, co kłóciło się z reputacją rozwiązłego playboya. Pomyślała, że ludzie widzą w nim wyłącznie to, co chce, by widzieli. Lecz jeśli życie, które odgrywał w blasku jupiterów, sprowadzało się do kłamstwa, to kim był prawdziwy Jarek Dworska?

– Dlaczego kobiety sądzą, że mężczyźni mogą się czuć spełnieni tylko w trwałym związku? Zadawalają mnie całkowicie przelotne romanse. Szczerze mówiąc, męskie fantazje sprowadzają się do gorącego i ostrego seksu bez jakichkolwiek więzów. To znaczy emocjonalnych więzów. Te prawdziwe dodają smaku seksowi, ale osobiście wolę jedwabne sznurki przy grze wstępnej.

Holly była wściekała na siebie, że się rumieni, i na niego, że jest takim palantem. A jeszcze przed chwilą zastanawiała się, czy ten mężczyzna coś w sobie skrywa! Był jednak jej pacjentem i należało nawiązać z nim dobre relacje. Wiedziała, że po sześciotygodniowym pobycie w klinice Jarek omówi z profesorem skuteczność jej metod, a krytyczna ocena może mieć poważne konsekwencje. Co ważniejsze, psychoterapia stanowiła jej powołanie, ona zaś szczerze pragnęła pomóc każdemu pacjentowi, z którym pracowała.

Uśmiechnęła się teraz.

– Możemy przeanalizować podczas naszych sesji twoje teorie na temat związków i przyczyny lęku przed zaangażowaniem się. Dobrze, że potrafisz mówić otwarcie i szczerze o swoim nastawieniu do przypadkowego seksu. Zrobię wszystko, żebyś się uporał ze swymi problemami.

Odrzucił głowę do tyłu i wybuchnął śmiechem.

– Zapewniam, że nie potrzebuję żadnej pomocy, jeśli chodzi o seks, aniołku.

Znowu się zaczerwieniła i stwierdziła z zażenowaniem, że ponownie skupił spojrzenie na jej piersiach. Musiał zauważyć, jak jej sutki się naprężyły.

– Wejdźmy do środka – zaproponowała. – Nie mam płaszcza i jest mi zimno – dodała, chcąc mu dać do zrozumienia, że to reakcja jej ciała na niską temperaturę, a nie jego przemożną męskość.

Unikając jego wzroku, wprowadziła go do budynku i wskazała drzwi w holu.

– To szatnia, będziesz tam mógł zostawić swój sprzęt. Twoje rzeczy dostarczono dziś rano, a pracownik personelu pomocniczego zaniesie później twoje walizki do prywatnego apartamentu. Zaczekam w saloniku. Masz ochotę na kawę?

– Chętnie się napiję. Cieszę się, że nie potępiasz wszystkich używek bez wyjątku. Bałem się, że będę musiał tu zrezygnować z wszelkich przyjemności.

Jego szelmowski uśmiech przyprawiał ją o dziwne uczucia. Zaczekała, aż zamknie drzwi szatni, potem odetchnęła głęboko. Przygotowując kawę, próbowała wytłumaczyć sobie racjonalnie, dlaczego reaguje tak na tego mężczyznę. Serce wciąż waliło jej jak młotem, a koronkowy brzeg stanika drażnił piersi.

Nie spodziewała się, że tak na nią podziała. Cały w czarnej skórze emanował pierwotną zmysłowością, która sprawiała, że… zagryzła wargę, gdy przed jej oczami pojawił się szokujący obraz: ona, naga na łóżku, z dłońmi przywiązanymi do wezgłowia jedwabnym sznurkiem, a on przesuwa dłońmi po jej piersiach i biodrach, by w końcu rozsunąć jej nogi i muskać językiem uda.

– Ostrożnie.

Chrapliwy głos tuż przy jej uchu wyrwał ją z tej erotycznej fantazji; okazało się, że przelała w filiżance kawę, która ściekała na spodeczek.

– Och! – Nie usłyszała, jak wszedł do saloniku. Wzięła ze stolika garść serwetek. – Jestem taka niezgrabna. Jaką pijesz?

– Czarną i gorzką. Jak moje serce.

Pod tym lekkim tonem kryło się coś mrocznego. Znów zaczęła się zastanawiać, kim jest prawdziwy Jarek. Dowcipnisiem czy człowiekiem skrywającym sekrety?

Podała mu kawę, potem nalała sobie, spragniona czegoś, co ukoi nerwy. Jarek usiadł na sofie, na której zostało dość miejsca dla niej, ale wybrała fotel. Dopiero wtedy odważyła się na niego spojrzeć, a jej serce ponownie wykonało salto.

Bez skórzanego kombinezonu też robił wrażenie – doskonale skrojone spodnie podkreślały szczupłość bioder i nóg, a szary wełniany sweter opinał mięśnie piersi i brzucha. Do tego zadziwiające niebieskie oczy i nieco kanciasta twarz, przywodząca na myśl okrutne piękno. Przypominał wilka, zwłaszcza gdy obnażał w uśmiechu zęby.

Starała się oceniać go obiektywnie. Miał zbyt ostre kości policzkowe i zbyt szerokie usta, by uznać go za przystojnego. Brodę pokrywał dwudniowy zarost, a blond włosy, jakby dla zaakcentowania jego zawadiackiego wyglądu, opadały na skronie.

Szukając wymówki, by na niego nie patrzeć, podeszła do kredensu po broszurę informacyjną.

– Powiem co nieco o celach naszej kliniki, dam ci też materiały, żebyś się mógł zapoznać z charakterem naszej misji – rzuciła przez ramię. – Krótko mówiąc, chodzi nam o zdiagnozowanie u pacjenta przyczyny problemów, które mogą prowadzić do uzależnień albo manifestować się określonymi zachowaniami. Rozumiemy, że każdy pacjent jest inny, więc opracowujemy indywidualny program leczenia, dobierając podopiecznemu psychologa, który będzie z nim mieszkał w alpejskim zaciszu i zapewniał terapię dwadzieścia cztery godziny na dobę. Dodatkowo zachęcamy pacjentów do terapii uzupełniających wszelkiego rodzaju, na przykład masażu czy jogi, nie wspominając już o narciarstwie.

Holly znalazła w szufladzie broszurę i gdy się odwróciła, okazało się, że Jarek czyta gazetę. Najwidoczniej był bardziej zainteresowany jakimś artykułem niż jej wykładem.

– Chciałbyś, żebym powtórzyła to, co przed chwilą powiedziałam? – spytała, starając się zapanować nad głosem.

Odłożył gazetę na stolik, a ona dostrzegła przelotnie udrękę w jego oczach. Nie umiała znaleźć innego określenia. Potem jednak zamrugał, ona zaś pomyślała, że musiało jej się przewidzieć.

– Wszystko wydaje się jasne. Jeśli będę grzecznym chłopcem, pozwolicie mi pojeździć na nartach.

Był jej pacjentem; musiała nawiązać z nim bliski kontakt, nawet gdyby miało ją to zabić.

Zobaczyła przez okno samochód zajeżdżający pod klinikę.

– Twój osobisty szofer, Gunther, zawiezie cię do Chalet Soline. Przydzielono ci także szefa kuchni i pokojówkę. Dziś wieczorem, kiedy już się rozgościsz, odwiedzi cię profesor Heppel. Zaplanowano też kilka imprez specjalnie z myślą o tobie, między innymi wieczór w Salzburgu. Będziesz miał okazję zapoznać się z personelem medycznym i innymi pacjentami. Odbędzie się też wtedy koncert muzyki kameralnej w Mirabell Palace.

– Nie wiem, czy zniosę taką dawkę emocji – odparł sucho. – Liczę na to, że będzie tam dobrze zaopatrzony bar.

– Pacjenci proszeni są o rezygnację z alkoholu – przypomniała mu Holly. – Ale nie martw się, pomogę ci w powrocie do abstynencji.

Jarek wstał z sofy i salonik nagle wydał się mały. Nie chodziło o wzrost tego mężczyzny, tylko magnetyzm przyprawiający ją o żar, gdy przesunął po niej spojrzeniem od stóp do głów, zatrzymując się dłużej na piersiach.

– Mogłem się domyślić z twojej belferskiej aparycji, że przepadasz za muzyką kameralną. Twój ideał ekscytującego wieczoru to położyć się wcześnie ze szklanką mleka – oznajmił tym kpiącym tonem, który sprawiał, że miała ochotę mu przywalić.

– To, kiedy się kładę spać, nie powinno być przedmiotem dyskusji – odwarknęła.

Testował jej profesjonalizm do granic wytrzymałości. Nigdy nie spotkała równie irytującego człowieka. Uśmiechnął się leciutko.

– Może dla odmiany przedyskutujemy moje nocne zwyczaje. Zapewniam, że są ciekawsze i… bardziej stymulujące niż twoje.

– Jestem tego świadoma. Każdy, kto czyta brukowce, poznaje intymne szczegóły twoich przygód miłosnych.

Uśmiechnął się szerzej, a w oczach pojawił się błysk, który przyprawił Holly o żywsze bicie serca.

– Przypuszczalnie czytasz tabloidy, skoro wiesz o mnie tak dużo. Wspomniane przez ciebie intymne szczegóły są w pięćdziesięciu procentach prawdą, a w pięćdziesięciu owocem rozgorączkowanej wyobraźni jakiegoś redaktora. – Głos mu stwardniał. – Miłość nie odgrywa żadnej roli w moich przygodach seksualnych. Dopóki będziesz o tym pamiętała, wszystko powinno przebiegać gładko.

– Dlaczego mam o tym pamiętać? Twoje życie seksualne mnie nie interesuje, chyba że jako twojej terapeutki.

– Oczywiście, że cię interesuje, aniołku. Twoje brązowe oczy roztapiają się jak czekolada, ilekroć na mnie patrzysz. Myślisz, że nie zauważyłem tych wygłodniałych spojrzeń, jakimi mnie obdarzasz, kiedy sądzisz, że akurat nie skupiam na tobie uwagi?

Jego zmysłowy głos przyprawiał ją o dreszcz. Musiała koniecznie zapanować nad sobą i sytuacją. Nie potrafiła pojąć swej reakcji na tego mężczyznę. Był aroganckim playboyem i całkowitym zaprzeczeniem intelektualistów, z jakimi się spotykała w przeszłości.

Przed wyjazdem z Londynu umówiła się ze dwa razy na kolację z Malcolmem, historykiem sztuki, który mówił ciekawe rzeczy, ale po trzech godzinach miała dosyć.

– Chyba się mylisz – odparła, dumna ze swojego chłodnego tonu. – Chcę tylko wykonywać jak najlepiej swój zawód, a ty interesujesz mnie wyłącznie jako podopieczny. Chcę ustalić, co tobą kieruje. Określiłeś się jako więzień, ale może kraty więzienne tkwią w twojej głowie.

Jarek rozsiadł się na tylnym siedzeniu limuzyny, zastanawiając się, czy nie powiedzieć kierowcy, żeby zawiózł go z powrotem do kliniki; mógłby wsiąść na motor i zwiać. Dał jednak słowo szwagrowi – ze względu na Elin – że podda się sześciotygodniowej psychoterapii. A ponieważ siostra była jedyną osobą w świecie, którą kochał, zamierzał wytrwać, choć zanosiło się na najnudniejszy okres w jego życiu.

Może jednak nie jest tak źle, pomyślał, wyobrażając sobie uroczą doktor Maitland.

Nie kłamał, mówiąc, że jest inna, niż się spodziewał. Była olśniewającą brunetką, on zaś oczekiwał jakiejś matrony, podobnej do żony pastora w Little Bardley, która zawsze okazywała mu serdeczność, kiedy jako gniewny nastolatek darł bezustannie koty z Ralphem Saundersonem, swoim przybranym ojcem.

Jednak Holly w niczym nie przypominała małżonki duchownego; nawet jej pospolite ubranie nie mogło skryć cudownie krągłej figury. Widok jej zbyt obcisłej bluzki opinającej piersi i ciała wyzierającego spod dziurek na guziki przyprawił go o żar.

Na dobrą sprawę oszołomiła go, co rzadko mu się zdarzało. Zawsze wiedział, jak rozmawiać z kobietami, więc dlaczego palnął, że jest piękna? Jak szczeniak na pierwszej randce. Zazwyczaj sprawiał wrażenie zimnego niczym lód; im bardziej udawał, że mu nie zależy, tym większe wzbudzał zainteresowanie u kobiet.

Tak naprawdę nikt i nic go nie obchodziło z wyjątkiem siostry, którą się opiekował od najmłodszych lat. Ona jednak była teraz zamężna z Cortezem, poza tym mieli syna, Harry’ego, a niedługo miało urodzić się ich drugie dziecko. Akceptował, że Eli wiodła teraz własne życie i że pomimo bliskiej więzi, jaka ich łączyła, najważniejsza była dla niej jej rodzina. Do diabła, akceptował nawet to, że Cortez, spadkobierca Ralpha Saundersona, to przyzwoity facet.

Lecz choć jego siostra zasługiwała na szczęście, wiedział, że sam nigdy nie pogodzi się z tym, co uczynił, skazując Elin i Ralpha na cierpienie. Ponosił winę za śmierci Lorny Saunderson, a ból rozdzierający mu duszę był jego karą. Zasłużył na nią.

Porzucił mroczną ścieżkę wspomnień o swym destrukcyjnym zachowaniu i błaganiach siostry, by poszukał pomocy. Tyle że nikt nie mógł mu pomóc. Ujrzał w myślach sarnie oczy doktor Maitland i jej łagodną, uroczą twarz. Nazywał ja „aniołkiem”, ale w jej grzesznie zmysłowych ustach nie było nic anielskiego. Przyłapał się na tym, że chce ją smakować i zgłębiać.

Jeszcze miesiąc temu uznałby ją za znakomitą okazję i nic by go nie powstrzymało przed wykorzystaniem tej fascynacji, którą starała się ukryć.

Jednak tamten list sprzed trzech tygodni kazał mu zakwestionować wszystko, co o sobie sądził. A nawet zastanawiać się… kim jest Jarek Dworska?

Tytuł oryginału: The Throne He Must Take

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2017

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

© 2017 by Chantelle Shaw

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2019

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie. Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe. Harlequin i Harlequin Światowe Życie Ekstra są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-516 Warszawa, ul. Starościńska 1B lokal 24-25

www.harpercollins.pl

ISBN 9788327643094

Konwersja do formatu EPUB: Legimi S.A.