Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Poprawione wydanie popularnej i poszukiwanej na rynku antykwarycznym książki z serii "Historyczne Bitwy". Marcin Gawęda opisuje losy kampanii 1660 r., ważnego epizodu wojny polsko-rosyjskiej z lat 1654-1667. Główny ciężar walk prowadzonych na obszarach Litwy, Białorusi spoczywał na armii litewskiej, ale wzięła w nich również udział dywizja koronna hetmana Stefana Czarnieckiego. Kulminacyjnymi punktami były dwie bitwy:
a) pod Połonką 28 czerwca 1660 r. - starcie zakończone zwycięstwem wojsk polsko-litewskich i klęską księcia Iwana Chowańskiego
b) nad Basią 8 października - nierozstrzygnięty bój wojsk hetmanów Czarnieckiego, Sapiehy i Paca z oddziałami księcia Jurija Dołgorukiego.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 446
Praca niniejsza ma na celu przybliżenie wydarzeń militarnych na litewskim teatrze działań wojennych w roku 1660, które były częścią długiej wojny Rzeczpospolitej z Wielkim Księstwem Moskiewskim toczonej w latach 1654–1667. Działania na Białorusi i Litwie w tym okresie należą do mniej zbadanych w naszej historiografii, gdyż uwaga historyków zajmujących się działaniami wojennymi 1660 r. skupiała się raczej na wydarzeniach na Ukrainie, a szczególnie na zwycięskiej kampanii cudnowskiej, do której należy zaliczyć bitwy pod Cudnowem, Lubarem i Słobodyszczem. O dość dużym zainteresowaniu historyków działaniami koronnymi na Ukrainie świadczą wydane i niewydane, ale dostępne w Internecie, opracowania. Mam tu na myśli Cudnów 1660 pióra Romualda Romańskiego oraz opublikowaną w Internecie monografię Kampania na Ukrainie w 1660 roku Łukasza Ossolińskiego. Kampanii cudnowskiej poświęcił także wiele uwagi przedwojenny historyk Antoni Hniłko, żeby wspomnieć tylko jego dwie pozycje: Wyprawa cudnowska w 1660 r. i Bitwa pod Słobodyszczem1.
Rokiem 1660 w szerszej perspektywie zajmował się Wiktor Czermak, nieco przesadnie nazywając go „szczęśliwym”2. Czermak, w przeciwieństwie do powyższych autorów, zajął się nie tylko kampanią na Ukrainie, ale także na Litwie. Monografia Czermaka nie opisuje jednak całości wydarzeń na litewskim teatrze działań wojennych, kończy się bowiem w połowie kampanii – na zwycięskiej bitwie pod Połonką. Po bezspornym zwycięstwie pod Połonką dochodzi do mniej spektakularnych działań, w zasadzie nieprzynoszących większych korzyści (Borysów, Mohylew), a w październiku do nierozstrzygniętej de facto bitwy nad rzeką Basią (Basieją), w wyniku której do niewoli moskiewskiej dostało się około 400 polskich i litewskich żołnierzy, zesłanych później na Sybir. Czermak jednak nie zajmuje się już tą drugą fazą kampanii na Białorusi, poprzestając na czerwcowej bitwie pod Połonką. Tak przedstawiona kampania może dawać błędne wrażenie, że wojska carskie na litewskim teatrze działań wojennych zostały rozgromione, a kampania wygrana. Mimo że w pracach przedwojennych nie uniknięto dość licznych uproszczeń i błędów, wartość tych opracowań jest bezsporna.
Przyczyn większego zainteresowania historyków bitwą pod Połonką niż nad Basią należy chyba upatrywać w fakcie, że była ona ogromnym zwycięstwem polsko-litewskim, podczas gdy Basia była bitwą krwawą i nierozstrzygniętą. Spopularyzowanie bitwy pod Połonką zawdzięczamy uczestnictwu w niej dywizji koronnej Stefana Czarnieckiego. Do takiego stwierdzenia upoważnia nas fakt, że nie ma w naszej historiografii pełnego, monograficznego opracowania tej kampanii, jej przebieg próbowali natomiast odtworzyć historycy zajmujący się postacią Czarnieckiego: głównie Adam Kersten i Zdzisław Spieralski. Bitwę pod Połonką scharakteryzował krótko także Leszek Podhorodecki3. Badania te, jakkolwiek cenne, ukierunkowane są jednak na osobę Czarnieckiego i pokazują działania wojenne Litwinów tylko w niezbędnym zakresie. Naturalnie, jako prace o charakterze biograficznym, w ograniczonym zakresie dają także obraz kampanii. Wydaje się, że właśnie fakt, iż to armia litewska dźwigała na sobie główny ciężar walk na obszarze Litwy i Białorusi (pomijając tutaj skuteczność jej działań), a wojska koronne stanowiły tylko część armii polsko-litewskiej, jest przyczyną stosunkowo małego – w porównaniu z kampanią cudnowską – zainteresowania działaniami wojennymi na tym obszarze ze strony polskich historyków. Jak już mówiliśmy, sama bitwa pod Połonką jest wyjątkiem.
Brak zainteresowania kampanią wojsk polsko-litewskich, której kulminacyjnymi momentami były bitwy pod Połonką i nad Basią, jest tym bardziej zastanawiający, że jest to praktycznie jedyna wspólnie prowadzona kampania w połowie XVII w., kiedy działania wojenne opisują nie tylko koronni pamiętnikarze, tacy jak Łoś czy Pasek, ale także pamiętnikarze litewscy – Poczobut Odlanicki, Maskiewicz i Chrapowicki. W efekcie powstaje niezwykle ciekawa relacja o bitwie nad Basią widziana oczami trzech pamiętnikarzy, naocznych świadków wydarzeń: Łosia, Paska i Poczobuta. Kilka cennych uwag zawierają także wspomnienia Wespazjana Kochowskiego. Inna sprawa, że ta obfitość relacji wcale nie ułatwia, a w niektórych momentach nawet utrudnia, odtworzenia dramatycznych wydarzeń nad Basieją.
Jak już wspomnieliśmy, główny ciężar działań wojennych spoczywał na armii litewskiej. Dywizja Czarnieckiego była wojskiem posiłkowym i mimo że bez wątpienia była najbardziej wartościowym elementem w armii polsko-litewskiej, to jednak nie należy zapominać, że pod względem liczebnym stanowiła tylko trzecią część całego wojska.
Dla Korony działania na Litwie i Białorusi były mniej istotne niż wydarzenia na Ukrainie. Wystarczy przypomnieć, że z początkiem 1660 r. według planów królewskich wszystkie siły koronne miały zostać skierowane na Ukrainę. Jest to o tyle zrozumiałe, że stanowiła ona część polskiego teatru działań wojennych, podczas gdy Białoruś należała do litewskiego teatru wojny. Aż do maja 1660 r. Czarniecki był przekonany, że jego zadaniem jest czasowe współdziałanie z Litwinami, które doprowadzić ma do uwolnienia Brześcia, po czym jego dywizja przejdzie na Ukrainę. Większe znaczenie, jakie w Koronie przywiązywano do Ukrainy niż do Białorusi, ma więc w jakimś sensie odbicie także w rodzimej historiografii, która koncentruje się na sprawach ukrainnych.
Tak różne w Koronie i na Litwie postrzeganie zagrożenia zewnętrznego w Rzeczypospolitej było m.in. przyczyną rozpowszechnionego przekonania, że każde z tych państw z osobna broni swojego terytorium. Tak więc Litwa stawiać miała czoło dwóm przeciwnikom – Szwecji i Moskwie, Korona natomiast miała bronić Prus i ziem południowo-wschodnich. W razie gdyby wybuchła wojna z Moskwą, Litwini mieli prawo oczekiwać pomocy wojsk koronnych, ale ta pomoc nie musiała być automatyczna. Zamiast hasła wspólnej walki używano raczej sformułowania o pomocy ze strony Korony. Co prawda arcybiskup gnieźnieński Jan Wężyk pisał w 1632 r.: „związek unii […] nie pozwala, żebyśmy w tym razie mieli zgoła Ichmościów opuścić”, ale nie oznaczało to, zdaniem Henryka Wisnera, automatycznego spełnienia obowiązku ze strony Korony, ale miało raczej charakter aktu dobrej woli, braterskiej pomocy i wsparcia. Do ścisłej współpracy wojskowej między wojskiem koronnym i litewskim dochodziło bardzo rzadko: nie doszło do złączenia obu machin wojskowych w czasie wojen kozackich, na ogół osobno walczono także w latach „potopu”, żeby sięgnąć tylko do bliskich przykładów. Ostatnia wspólna kampania to wojna z Moskwą z lat 1632–1634.
Jeśli pomoc wojsk koronnych nie miała charakteru obowiązku, to należało się liczyć z tym, że wojska koronne wysłane na Litwę mogą zostać w każdej chwili odwołane – nawet mimo sprzeciwów litewskich. Tak było w 1655 r., kiedy w bardzo trudnej sytuacji, w jakiej znalazło się księstwo, wycofano z Litwy posiłkowe wojska koronne i przerzucono je do Prus w oczekiwaniu na atak szwedzki. Decyzja Jana Kazimierza miała duże znaczenie nie tylko dla morale wojsk litewskich, ale przyczyniła się w dużym stopniu do pchnięcia Radziwiłłów w objęcia Karola Gustawa. To, że uczyniono to w słusznej obawie ataku szwedzkiego, to już inna sprawa. Wycofanie z Litwy wojsk polskich – zresztą dość nielicznych – pogłębiło kryzys w armii litewskiej i przyspieszyło jej rozpad. Na nic zdały się zabiegi Janusza i Bogusława Radziwiłłów przekonujących Jana Wolffa, żeby nie odchodził ze swoim regimentem piechoty gwardii do Malborka, tylko pozostał na Litwie. „Wojsko serce tracić poczęło” – zapisał Maciej Vorbek-Lettow. Pięć lat później sytuacja była już tak dramatyczna, że pomoc koronna lub jej brak mogły zaważyć wręcz na istnieniu Wielkiego Księstwa Litewskiego. W roku 1660 należy uznać, że sytuacja wojska koronnego nie pozwalała na znaczniejszą pomoc niż kilkutysięcznej dywizji Czarnieckiego – na szczęście dla Litwinów była to doborowa dywizja armii koronnej, prowadzona przez znakomitego wodza.
Od kilku lat armia litewska nie była zdolna samodzielnie przeciwstawiać się coraz silniejszemu państwu carów. Niemoc wojska litewskiego powodowała lekceważący stosunek do Litwinów ze strony weteranów Czarnieckiego (co zresztą było tylko odbiciem dość powszechnego w Koronie lekceważenia Litwinów, nazywanych nawet pogardliwie boćwinkarzami). Postawa żołnierzy koronnych natomiast wpływała mobilizująco na wojsko litewskie, na zasadach rywalizacji między żołnierzami obu nacji. Można pokusić się nawet o stwierdzenie, że pojawienie się w 1660 r. żołnierzy koronnych na litewskim teatrze działań wojennych – szczególnie że byli to żołnierze zaprawieni w boju – nie tylko zwiększyło o kilka tysięcy szabel liczebność wojska litewskiego, ale także zaszczepiło mu wolę walki i wiarę w zwycięstwo. Dla żołnierzy koronnych wojska carskie nie jawiły się jakimś szczególnie groźnym przeciwnikiem, podczas gdy żołnierze litewscy czuli przed Moskalami respekt, żeby nie powiedzieć strach. Postawa wojska koronnego musiała wywołać u Litwinów najpierw zakłopotanie z powodu własnej niemocy, a następnie pobudzić do rywalizacji. W dywizji Czarnieckiego zdawano sobie zresztą sprawę, że od postawy żołnierzy dywizji może zależeć także postawa żołnierzy litewskich, o czym przekonuje nas chociażby Łoś, pisząc przy okazji sukcesu jednego z koronnych podjazdów w przeddzień Połonki: „Litewscy widząc naszych szczęście i onego niejako zazdroszcząc, nie chcąc sobie dać sławy brać koronnym, ruszeli się i uprzedzili wojsko nasze do Żurowic”4. Jak przypuszczamy, zdrowe zasady rywalizacji zwiększały w tym wypadku wartość bojową obu wojsk.
Nie bez znaczenia były oczywiście autorytet, sława i walory dowódcze Stefana Czarnieckiego, którego osoba pozwoliła w jakimś stopniu zespolić samodzielne do tej pory działania dywizji litewskich. Nie obyło się oczywiście bez problemów, gdyż Czarniecki nie był Litwinem, jego pozycja w wojsku była jednak podobna do tej jaką kilka lat wcześniej miał Janusz Radziwiłł. Oczywiście z zastrzeżeniem, że chodzi nam tylko o cechy dowódcze – autorytet i doświadczenie wojenne – które predysponują wodza do wygrywania bitew. Co prawda w ostatnim okresie życia autorytet Janusza Radziwiłła pomniejszał król, przeciwstawiając hetmanowi wielkiemu Wincentego Gosiewskiego, ale pamięć Łojowa (1649), Kijowa (1651), a może nawet Szkłowa (1654), gdzie osobiście prowadził szarżę jazdy, musiała być jeszcze świeża. Po śmierci Janusza Radziwiłła Litwini nie mieli wodza takiego formatu i w tym sensie potrzebowali Czarnieckiego tak bardzo jak jego żołnierzy. Pewne znaczenie miał zapewne fakt, że Czarniecki, jako człowiek z zewnątrz, nie był zamieszany w konflikty litewskie i – w przeciwieństwie do Pawła Jana Sapiehy, a zwłaszcza Michała Paca, nie używał wojska do partykularnych interesów.
Niniejsza praca rozpoczyna się od charakterystyki litewskiego teatru działań wojennych. W dalszych rozdziałach przedstawione zostaną armie przeciwników: polsko-litewska i moskiewska. Wojsko litewskie i carskie potraktowane zostało dość szeroko, w przypadku wojska koronnego ograniczymy się do omówienia zagadnień związanych wyłącznie z dywizją Czarnieckiego. Literatura charakteryzująca wojsko koronne jest bardzo bogata, dlatego autor wyszedł z założenia, że lepiej przeznaczyć więcej miejsca armii litewskiej, której polscy historycy poświęcali o wiele mniej uwagi, niż koronnej5.
W kolejnych rozdziałach omówiony zostanie przebieg kampanii, ze szczegółową rekonstrukcją obu bitew: pod Połonką i nad Basią. Do starcia pod Połonką istnieje sporo materiałów źródłowych, ale przebieg bitwy nad Basią znany jest historykowi wyłącznie z pamiętników. Uniemożliwia to uściślenie pewnych faktów i utrudnia nawet tak prostą czynność, jak ustalenie chronologii bitwy. Wystarczy powiedzieć, że istnieją dość duże rozbieżności w tak podstawowej kwestii, jak data bitwy. Co więcej, nie chodzi tu o różnicę jednego dnia, ale o cztery – pod uwagę brany jest bowiem 8 lub 12 października. „Dokładne ustalenie daty bitwy nad Basią nie jest możliwe” – napisał w znakomitej biografii Stefana Czarnieckiego Adam Kersten. Niech te słowa uświadomią problemy, na jakie napotyka historyk próbujący zrekonstruować przebieg starcia.
Cezurą końcową książki będzie początek roku 1661, kiedy faktycznie zaprzestano na kilka miesięcy działań bojowych. Czarniecki i Sapieha wycofali się w granice Auksztoty, natomiast na Białorusi pozostała jeszcze dywizja Paca, ale i on wzorem Sapiehy zawarł w marcu 1661 r. chwilowy rozejm z Rosjanami. W kilku zdaniach scharakteryzujemy działania dywizji Sapiehy zmierzające do odzyskania Wilna oraz styczniowe walki dywizji żmudzkiej z oddziałami Chowańskiego.
W aneksie czytelnicy znajdą indeks jednostek litewskich i dywizji koronnej. Wprawdzie zestawienie dotyczące wojska litewskiego oparte jest na komputach z roku 1661, ale starano się w miarę możliwości uzupełnić je nie tylko o jednostki, które brały udział w kampanii 1660 r., a już potem nie występowały, ale także o nazwiska poruczników, a w niektórych przypadkach nawet chorążych. Indeks rozszerzono o uwagi dotyczące zmian na wyszczególnionych stanowiskach, ujęte w formie przypisów. Generalnie indeksy sporządzono z myślą o jak najdokładniejszym przedstawieniu walczących w tym okresie jednostek i dowódców.
Teatr działań wojennych to – według Clausewitza – „ta część obszaru wojennego, która nie jest ułamkiem większej całości, ale sama stanowi niejaką całość, tak że zmiany, jakie zachodzą na reszcie obszaru wojennego, nie wywierają na nią wpływu bezpośredniego, tylko pośredni”6. Uściślając definicję Clausewitza, możemy powiedzieć, że teatr wojenny danego państwa to obszar, którego armia tego państwa musi bronić, aby zachowało ono dotychczasowy stan posiadania i niekiedy także niezawisłość. W Rzeczypospolitej po unii lubelskiej wyróżniamy dwa teatry działań wojennych: koronny (dzielący się na wschodni i zachodni) oraz litewski.
Podstawowym elementem litewskiego teatru działań wojennych była jego rozległość, stosunkowo niewielka gęstość sieci drożnej (zwłaszcza we wschodniej części), duża liczba przeszkód wodnych, mostów, grobli i przepraw, a także warunki klimatyczne: opady śniegu, roztopy wiosenne i znaczne opady deszczu w lecie stwarzały stałe utrudnienia w przesunięciach mas wojsk i organizacji ich zaopatrzenia. Czynnik ubezpieczenia odległością – tzn. oddalenie Wilna, stolicy WKsL7, od podstawy wyjściowej działań potencjalnych przeciwników – stał się nieaktualny w stosunku do Wielkiego Księstwa Moskiewskiego już w latach 1654–1655 na skutek utraty znacznych obszarów wschodnich8.
Aż do roku 1772 WKsL składało się z jedenastu województw: wileńskiego, trockiego, żmudzkiego, smoleńskiego, połockiego, nowogródzkiego, witebskiego, brzeskiego litewskiego, mścisławskiego, mińskiego i inflanckiego. Powszechnie znany był także inny podział terytorialny: województwo wileńskie i większość trockiego stanowiły Auksztotę, czyli Litwę właściwą, obszar Żmudzi zwany był księstwem żmudzkim, województwa połockie, witebskie, mścisławskie i część mińskiego zwane były Białą Rusią, województwo nowogrodzkie z częścią trockiego w okolicach Grodna i częścią mińskiego określano Czarną Rusią, z kolei część województwa trockiego pomiędzy Niemnem a Puszczą Augustowską i granicą pruską zwana była Traktem Zapuszczańskim, wreszcie południowe strony województwa mińskiego i brzeskiego litewskiego to Polesie9.
Księstwo podzielone było administracyjnie na 22 powiaty, w których mieszkało ok. 3 864 000 mieszkańców. Pod względem zaludnienia na pierwszym miejscu trzeba wymienić powiat orszański, w którym zamieszkiwało ponad pół miliona osób. Gęstość zaludnienia WKsL była bardzo zróżnicowana: w najbardziej zaludnionych powiatach na kilometr kwadratowy przypadało ok. 20 osób, ale w powiatach rzeczyckim i mozyrskim było już tylko odpowiednio 1,5 i 3,5 osoby na kilometr. Jeśli chodzi o powierzchnię to w połowie XVII wieku najbardziej rozległe były powiaty: orszański (26 715 km2) i nowogródzki (25 870 km2)10.
Litewski teatr działań wojennych charakteryzowała duża liczba rzek, jezior i strumieni. Główne rzeki to: Niemen, Dźwina i Dniepr. Każda z tych żył wodnych posiada liczne dopływy. Jeśli chodzi o szeroki i spławny Niemen są to rzeki: Usza, Berezyna (mniejsza), Dzitwa, Mołczadz, Szczara, Kotra, Merecz, Strawa, Wilia, Nieświeża, Dubissa, Szeszupa, Jura i inne; dopływy Dźwiny to rzeki: Widźba, Łuczosa, Uła, Obola, Połota, Dzisna, Dryssa, Druja; a dopływy potężnego Dniepru to rzeki: Soż, Berezyna (większa), Druć i Prypeć tworząca swoisty system wodny na Polesiu. Rozległość obszaru i słaba sieć drożna przy rozbudowanej z kolei sieci wodnej powodowała, że problemy komunikacji próbowano rozwiązać korzystając z dróg wodnych. W latach 1648–1651 doniosłą rolę jako linia komunikacyjna spełniał Dniepr. W celu zachowania kontroli nad tym szlakiem wodnym budowano wzdłuż rzeki obozy umocnione z załogą i artylerią. Sieć rzeczna jako drogi komunikacji nabierały szczególnego znaczenia na bezdrożach Białorusi, zwłaszcza jeśli chodzi o transport cięższych dział lub szybszego przemieszczania piechoty. W kampanii łojowskiej w 1649 r. hetman Janusz Radziwiłł do transportu artylerii i piechoty wykorzystał łodzie (bajdaki) i w ten sposób spławił Dnieprem część wojska pod Łojów11. Poza Dnieprem do transportu wodnego mogła służyć także rzeka Niemen. Obu rzek – Dniepru i Niemna – użyto w 1634 r. do transportu ze Smoleńska do Grodna zdobytych dział moskiewskich12. Aby właściwie zrozumieć znaczenie drogi wodnej w interesującym nas okresie, trzeba pamiętać, że do ciągnięcia 12-funtowej ćwierćkartauny potrzeba było 12 koni, a do 24-funtowej półkartauny dwa razy więcej. Problemy tego rodzaju narastały w przypadku niekorzystnych warunków terenowych lub klimatycznych. Transport drogą wodną nie został jednak wykorzystany na szerszą skalę w kampanii 1660 r. Przyczyną takiego stanu rzeczy mógł być improwizowany na ogół charakter działań wojennych strony polsko-litewskiej oraz podstawowe braki w materiale wojennym. Z jednej strony brak ciężkich dział i dużej liczby piechoty czynił zbytecznym transport wodny, z drugiej strony przygotowanie bajdaków wymagało dobrej organizacji i środków finansowych. Podobnie strona moskiewska wykorzystała transport wodny na małą skalę.
Bogata sieć wodna na litewskim teatrze działań wojennych stwarzała zrozumiałe problemy w przemieszczaniu wojsk. Największą i najtrudniejszą do przebycia rzeką był i jest Dniepr, nad którym toczyły się działania w jesiennej fazie kampanii. W pamiętnikach wielokrotnie podkreślany jest fakt, że przekraczano Dniepr po moście. Możliwe było także przekroczenie rzeki w łodziach i promach (podczas gdy konie płynęły obok), ale sposób taki był już bardzo niewskazany porą zimową, z racji lodowatej wody. W październiku 1660 r. dywizja Czarnieckiego korzystała przy przekraczaniu Dniepru z improwizowanych tratw. Pewne trudności w przeprawie sprawiały także wysokie brzegi rzeki, na co pamiętnikarze zwracają wielokrotnie uwagę13. Zapewne niemożliwością było pokonanie tak wielkiej rzeki z marszu, chyba że odbywało się to w porze wiosenno-letniej, a stan rzeki był niski. Wojska koronne w maju 1634 r. przeszły w bród Dniepr i jeszcze tego samego dnia Wiaźmę, a „obie rzeki ledwie za kolana koniom były”14. Takie miejsca były jednak rzadkością, a przeprawienie dział czy wozów taborowych i tak nastręczało trudności, nawet w tak sprzyjających okolicznościach. Do trudnych w przeprawie rzek zaliczymy dopływy Dniepru – Soż i Druć. O ile Soż określony jest przez Poczobuta jako „rzeka potężna”, o tyle Druć zdaniem Paska jest to rzeka „wprawdzie nieszeroka… głęboko i bystro, a zabrzeżysto [urwisto, spadzisto]”15; w obu przypadkach mamy więc do czynienia z rzekami, które mogły sprawić przeprawiającym się oddziałom trudności, zwłaszcza po obfitych deszczach, bądź w porze zimowej.
Na terenie Białorusi doliny rzeczne są zazwyczaj zabagnione, stąd wojska napotykały na dodatkowe kłopoty przy przeprawie, nawet przy stosunkowo niewielkich rzekach. Nieprzypadkowo zarówno rzeczka Połonka, jak i większa Basia, płynęły w dolinach podmokłych, często jeszcze o wysokich i urwistych brzegach16. W przypadku przeprawy dywizji Czarnieckiego przez niezbyt szeroką Druć, o której już była mowa, trzeba było przeprawiać się dwukrotnie, gdyż rzeka w tym miejscu nie płynęła jednym korytem tylko dwoma17. Przeprawa wpław zawsze niosła za sobą ryzyko utonięcia i podejmowana była rzadko, zazwyczaj kiedy nie było czasu na budowę mostu lub zbudowanie chociażby prowizorycznych tratew. Trzeba pamiętać, że przekraczanie mniejszych rzek wpław było możliwe tylko dla jazdy i nie rozwiązywało problemu przeprawy piechoty, a zwłaszcza artylerii i taborów, stosowano go więc w nagłych przypadkach18. Truizmem będzie stwierdzenie, że przeprawa wpław nawet dla jazdy była nie lada wyzwaniem w porze zimowej. Sieć wodna Białorusi wymuszała forsowanie małych, ale wartkich rzeczek co kilka dni lub nawet częściej19.
Obszar Białorusi jest bogaty także w obszary leśne. W XVII wieku lasy zajmowały na pewno więcej niż trzecią część tego obszaru. Większe kompleksy leśne to: Polesie – rejon Słucka – Bobrujsk; przedpole Mohylewa; rejon Borysów – Lepel i tereny na południe od linii Połock – Witebsk. Uczestnicy kampanii dają nam wiele przykładów przekraczania dużych kompleksów leśnych, ciągnących się nierzadko na kilkadziesiąt kilometrów. Wszystkie te trudne warunki terenowe – zabagnione doliny rzek, podmokłe obszary, liczne i gęste lasy, brak dobrych dróg – powodowały, że obszar ten nie był łatwy do prowadzenia długotrwałych działań wojennych, tym bardziej, jeśli prowadzone one były w czasie jesienno-zimowym. Wojska zmuszone były do marszu złej jakości drogami przez puszcze i lasy nawet przez kilka dni z rzędu20. Takie trudne warunki terenowe w połączeniu z prowadzonymi działaniami manewrowymi i przy słabym zapleczu materiałowym powodowały znaczne zużycie sił.
Jak już powiedzieliśmy, charakterystyczna dla kampanii na Białorusi (podobnie jak na Ukrainie) jest duża rozległość operacyjna. Odległości, które pokonuje wojsko w czasie jednej kampanii, liczone są w setkach kilometrów. Odległość od Brześcia nad Bugiem, skąd w 1660 r. wkracza do walki dywizja Czarnieckiego, do Mohylewa, gdzie znalazła się w jesiennej fazie kampanii, wynosi około 500 kilometrów w linii prostej. W trakcie działań wojennych niekoniecznie dochodziło do zmniejszenia obszaru działań wojennych, a najlepszym tego przykładem jest sytuacja z przełomu lipca i sierpnia 1660 r., kiedy wojskom polsko-litewskim poddają się Szkłów, Orsza i Kopyś, a odległy od tej ostatniej miejscowości o 500 km na południowy-zachód Brześć Litewski nadal pozostaje w rękach rosyjskich. Mimo przesunięcia frontu daleko na wschód na tyłach wojsk polsko-litewskich pozostają garnizony moskiewskie w: Brześciu, Kownie, Wilnie i Grodnie. Rozległość obszaru operacyjnego powodowała, że niezwykle istotne były linie komunikacyjne, stąd dość często mamy do czynienia z działaniami partyzanckimi. Dużo mniejsza była szerokość obszaru objętego kampanią 1660 r. Rozległość obszaru działań wojennych powodowała, że podejmowane przemarsze pomiędzy kolejnymi obiektami strategicznymi przekraczały często 100 kilometrów w linii prostej. Dla przykładu podajmy odległości w linii prostej do kilku wybranych miast z położonego centralnie Mińska: do Nowogródka ok. 120 km, do Wilna 180 km, do niedalekiego Borysowa 80 km, do Mohylewa 190 km. W czasie marszu wojska pokonywane odległości, z oczywistych przyczyn, były jeszcze większe.
Rozległość obszaru działań wojennych w połączeniu z warunkami terenowymi, a także atmosferycznymi powodowały duże straty marszowe w koniach. Należy pamiętać, że duża część kampanii odbywała się w trakcie jesiennej słoty, a ostatnie działania bojowe nawet w warunkach zimowych21. Wszystkie te elementy nie pozostawały bez wpływu na wartość bojową walczących stron. W takich warunkach początkowa różnica w koniach – konie litewskie nie były tak dobre jak koronne, a zwłaszcza w dywizji Czarnieckiego, która we wcześniejszych walkach zdobyła sporo dobrej jakości wierzchowców22 – powoli zanikała, gdyż podstawą uzupełnień były przede wszystkim konie zdobyczne. Nieustanne walki, przemarsze i duża odległość od swojej bazy materiałowej powodowały znaczne zużycie uzbrojenia i wyposażenia. W nieco lepszej sytuacji była dywizja żmudzka, która przez niemal połowę kampanii nie uczestniczyła w walkach i była mniej „zużyta” przemarszami. Jesienne słoty i zimowe śniegi poważnie ograniczały nie tylko kondycję psychiczno-fizyczną żołnierzy, ale także możliwości przemieszczania wojsk. Już wiemy, że do szczególnych problemów należały przemarsze ciężkiej artylerii i wozów taborowych. Co prawda wojska polsko-litewskie, w kampanii 1660 r. na ogół poruszające się komunikiem i dysponujące tylko lekką artylerią, być może problemów tych nie odczuwały aż tak bardzo, ale widoczne są tu zależności pomiędzy trudnymi warunkami terenowymi i pogodowymi a ubogim wyposażeniem materiałowym wojsk polsko-litewskich. Tam, gdzie będziemy mieć do czynienia z szybkimi zagonami, będzie to działanie przede wszystkim kawalerii. Nie sądzimy, aby warunki pogodowe w postaci śniegu i błota w połączeniu z bezdrożami białoruskiego obszaru działań wojennych zmieniły się istotnie od czasu kampanii 1632–1634, stąd wydaje się, że problemy, o których wspomina Moskorzewski przy okazji przemarszu wozów taborowych spod Smoleńska do Białej były charakterystyczne także dla roku 1660 – oczywiście po uwzględnieniu daleko skromniejszych potrzeb wojsk Sapiehy i Czarnieckiego, a co za tym idzie przyjęcie faktu znacznie skromniejszych taborów w kampanii litewsko-białoruskiej. Opóźnienia marszu taborów powodowały ograniczenie szybkości marszu całego wojska23. Biorąc pod uwagę fakt, że armia Iwana Chowańskiego złożona była nie tylko z kawalerii i dragonów, ale także z piechoty, ciężkiej artylerii i taboru, to warto podkreślić, że poruszała się stosunkowo szybko.
Przy okazji omawiania rozpiętości litewskiego teatru działań wojennych można zauważyć, że element ten nie pozostał bez wpływu na charakter i strukturę armii litewskiej. Oddalenie od źródeł zaopatrzenia i punktów oporu, słabość materiałowa i liczebna armii litewskiej powodowały, że musiała ona korzystać jak najszerzej z manewru siłami, na ogół bardzo szczupłymi. Charakterystyczny dla armii litewskiej niedostatek środków materiałowych (artylerii, prochu itp.) przy potrzebie szybkich przemarszów determinował strukturę armii litewskiej, która oparta była na jednostkach konnych, w tym na dragonii. Zdolność do dalekich przemarszów, samodzielnych na ogół, szybkich działań w masie lub rozproszeniu, konieczności walki na licznych i oddalonych od siebie frontach, działania pościgowe czy nękające powodują, że w strukturze armii litewskiej w latach 1654–1667 artyleria i piechota nie odgrywają większej roli (może za wyjątkiem okresu hetmaństwa Janusza Radziwiłła).
Po scharakteryzowaniu warunków terenowych należy przejść do omówienia stanu umocnień na interesującym nas obszarze, gdyż odgrywały one bardzo poważną rolę. Większość działań wojennych w roku 1660 skupiała się na blokowaniu i zdobywaniu umocnionych punktów oporu lub na próbach ich odblokowania. Bitwy polowe były skutkiem podjęcia przez strony takich właśnie działań – do bitwy pod Połonką doprowadziła armia polsko-litewska, idąca z odsieczą oblężonym Lachowiczom, a do bitwy nad Basią strona moskiewska, próbująca przyjść z pomocą obleganemu Mohylewowi. Większość miast białoruskich miała umocnienia składające się z wału ziemnego, palisady, ewentualnie rowu, ale nie brakowało na terenie Litwy i Białorusi także miast twierdz o bardzo rozbudowanych fortyfikacjach. Oczywiste jest, że takie silnie umocnione miasta twierdze były ważnymi obiektami strategicznymi pozwalającymi nie tylko na długotrwałą obronę, ale jak w przypadku Słucka czy Nieświeża, będącymi także bazą operacyjną dla wojska litewskiego, umożliwiającą skuteczne działania partyzanckie na tyłach wojsk carskich. Bez pobieżnego chociażby poznania stanu umocnień ważniejszych miast litewskich i białoruskich trudno będzie zrozumieć przyczyny i skutki podejmowanych przez obie strony decyzji. Omówione zostaną tylko te obiekty, które znajdowały się w sferze zainteresowania stron w czasie interesującej nas kampanii, nie będą się więc do nich zaliczać miasta, które wojska carskie zajęły w latach 1654–1655.
Ustabilizowany system warowny WKsL datuje się, co najmniej na wiek XVI. Można w nim wyróżnić kilka stref:
strefa I – ok. 20 zamków inflanckich;
strefa II – 5 zamków położonych w głębi kraju (Wilno, Troki, Nowogródek, Suraż, Tykocin);
strefa III – osłona centralnego obszaru WKsL od wschodu (Miadzioł, Radoszkowicza, Mińsk);
strefa IV – osłona centralnego obszaru WKsL od strony Inflant (Upita, Brasław, Druja, Dryssa) oraz twierdze wzdłuż Dźwiny i jej dopływów (Uście, Połock, Lepel, Witebsk, Ozieryszcze). Po utracie Połocka w 1563 r. w celu zabezpieczenia luki zbudowano zamki w Dziśnie, Woroniczu, Leplu i Czasznikach;
strefa V – ok. 20 zamków nad Dnieprem i jego dopływami kontrolujących drogi wodne i najważniejsze przeprawy (nad Dnieprem: Orsza, Mohylew, Rzeczyca, Lubecz, Kijów, Kaniów, Czerkasy, Chortyca; nad Berezyną: Borysów, Świsłocz; nad Prypecią: Mozyr, Czarnobyl i nieodległy Owrucz; nad Sożem i dopływami: Mścisław, Krzyczew, Radoml, Propojsk, Czeczersk, Homel)24.
Duża część tych miast w roku 1660 znajdowała się w rękach moskiewskich, ale nadal pełniła ważną rolę strategiczną na interesującym nas obszarze działań wojennych, tyle tylko, że próby ich opanowania podejmowały teraz wojska Rzeczpospolitej. Położone w głębi litewskiego teatru działań wojennych: Kowno, Grodno, Brześć i Pińsk, były zaniedbane, ale nieoczekiwanie w połowie XVII wieku znalazły się blisko podstaw wyjściowych potencjalnych przeciwników: najpierw powstańców kozackich, a kilka lat później wojsk rosyjskich.
System warowny WKsL przy przestarzałych drewniano-ziemnych fortyfikacjach, słabym wyposażeniu zamków i nielicznych stałych załogach przestał już spełniać swoją rolę w XVI wieku. Słabość systemu obronnego na wschodzie uwidoczniła się zwłaszcza w latach 1654–1655. Przyczyny szybkich postępów wojsk carskich widział Józef Naronowicz-Naroński w braku nowoczesnych fortec na Litwie: „w każdym powiecie gdyby choć po jednej fortece było, a na głowę powiat się ruszywszy zawarł, byłoby i ludzi do obrony i nieprzyjacielowi do wycieczki strachu. Czego iż nie było wszystko państwo bez prace [walki] przeszedł i osiadł, wysiekszy i wypaliwszy”25. Część łatwo zajętych zamków – Połock, Witebsk, Mścisław – to jego zdaniem „kurniczki nieporządnie obwarowane, łacno tedy to wszystko poznoszono…”. Jako znaczące podaje natomiast twierdze: Słuck, Bychów, Nieśwież, Mir, Lachowicze, czyli te, które nie zostały zdobyte, „bo była obrona i opatrzenie porządne”26.
Wszystkie wymienione przez Naronowicza-Narońskiego twierdze należą do magnatów. Nie jest to przypadek, gdyż jak pisze Katarzyna Mikocka-Rachubowa: „wobec braku zamożnych ośrodków miejskich i nikłej na tym polu działalności monarchów zamki i twierdze magnackie WKsL przejmowały w zasadzie całkowicie obowiązek obrony kraju”27. Oczywiście tylko największe rody magnackie – Radziwiłłowie, Sapiehowie, Chodkiewiczowie – mogli sprostać temu zadaniu, i to w ograniczonych rozmiarach. Większość systemów obronnych zamków prywatnych nadal oparta była na przestarzałych już w połowie XVII wieku umocnieniach ziemno-drewnianych (Kiejdany, Kleck, Kojdanów, Kopyś, Lubecz, Newel, Druck, Łohojsk, Szkłów), jednak za pośrednictwem magnatów, którzy zatrudniali u siebie architektów i inżynierów wojskowych z Prus, Niemiec i Francji, docierały na Litwę nowe prądy zachodnioeuropejskiej architektury obronnej. Efektem tego było powstawanie pod koniec XVI wieku pierwszych zamków bastionowych: Zasławia i Dubrowna Hlebowiczów, Nieświeża i Mira Radziwiłłów, Lachowicz Chodkiewiczów. Obok budownictwa obronnego staroi nowowłoskiego pojawia się także system staroi nowoholenderski przeznaczony dla miast ulokowanych na równinnym, otwartym terenie i oparty na elementach obronnych ziemi (wały) i wody (fosy), bez murowanego oszkarpowania kurtyn i bastionów28.
W systemie starowłoskim kamienny mur zastąpiony został wałem ziemnym, a baszty niższymi, ale bardziej wysuniętymi do przodu bastionami, na których ustawiano działa utrzymujące w zasięgu ognia przedpole za fosą i kurtyny, czyli odcinki wałów pomiędzy bastionami. Potężne bastiony, rozmieszczane zazwyczaj na rogach twierdzy, stały się głównymi punktami oporu; frontalny i skrzydłowy ogień z dział bastionu utrudniał bądź uniemożliwiał atak na kurtyny i podciągnięcie przez przeciwnika na bliską odległość artylerii oblężniczej. Z tego powodu główne ataki przeprowadzane były na same bastiony. Całość umocnień uzupełniała fosa i nasyp ziemny. Do twierdz zmodyfikowanych na sposób starowłoski należą m in. radziwiłłowski Nieśwież i sapieżyńskie Lachowicze29.
System staroholenderski pojawił się po wojnach niderlandzkich i charakteryzował się jeszcze większymi ulepszeniami fortyfikacji bastionowych. Jak już mówiliśmy system ten stosowany był głównie do obrony miast ulokowanych na równinnym, otwartym terenie. Przy wznoszeniu tego typu twierdzy znacznie więcej uwagi niż dotąd poświęcano otaczającym miasto fosom i rowom; były one teraz znacznie szersze, a samej fosy broniły niskie, łagodnie opadające nasypy ziemne (tzw. stoki, z franc. glacis). Ziemny wał główny był niższy niż dotychczas, ale pozycje strzeleckie urządzano już na wysuniętych przed twierdzę nasypach ziemnych, co zwiększało skuteczność rażenia, a także znosiło martwe pola ostrzału. Przykładem tego typu systemu umocnień był przede wszystkim potężny radziwiłłowski Słuck zbudowany w latach trzydziestych i czterdziestych XVII wieku, a także radziwiłłowskie Birże i sapieżyński Stary Bychów30.
Słuck był bez wątpienia jedną z najpotężniejszych twierdz litewskich. Umocnienia miasta sięgające korzeniami wieku XVI (m. in. wał ziemny i napełniony wodą głęboki rów) zostały w latach trzydziestych i czterdziestych otoczone silnym pierścieniem fortyfikacji. Do systemu umocnień należały dwa zamki – górny i dolny – rozmieszczone w najstarszej dzielnicy miasta, jaką było Stare Miasto. Zamek górny stanowiła okrągła budowla o powierzchni ok. 1,5 ha, która wzniesiona na wzgórzu panowała nad miastem i okolicą. Dolny zamek zbudowany na podstawie prostokąta rozciągał się na powierzchni ok. 1,9 ha. W drugiej części miasta – na Nowym Mieście – rozlokowanym na lewym brzegu Słuczy znajdował się dobrze ufortyfikowany Nowy Zamek (cytadela), zbudowany jeszcze w XVI w. i rozbudowany w wieku następnym. Nowy Zamek zbudowany był na planie kwadratu z czterema narożnymi basztami wysuniętymi poza ogólną linię umocnień. W przeciwieństwie do wewnętrznej twierdzy na Starym Mieście, cytadela łączyła się z systemem zewnętrznych fortyfikacji twierdzy. Nowy Zamek zajmował bez baszt i wału obszar ok. 1,1 ha i otoczony był fosą łączącą się ze Słuczą. Cały teren twierdzy obwiedziony był ciągiem konstrukcji obronnych – wałami ziemnymi, fosą i bastionami. Wejście do miasta osłaniały umocnione bramy, w większości murowane i wbudowane w wał ziemny, co więcej przez fosę prowadziły zwodzone mosty. Twierdza słucka uważana była za najpotężniejszą w Wielkim Księstwie Litewskim i nazywana była „bastionem Litwy”31. W Słucku znajdował się także duży cekhauz. W 1620 r. znajdowało się w nim 21 sprawnych i 5 niesprawnych dział32. Poza działami w cekhauzie znajdowały się także zapasy innego uzbrojenia oraz różnoraki materiał wojenny: kule działowe, proch, saletra itp33. Prawdopodobnie znajdowały się w Słucku także warsztaty wykonujące różnego rodzaju wyposażenie wojskowe, skoro w 1623 r. na rozkaz księcia Krzysztofa Radziwiłła wykonano tam 300 skrzydeł husarskich oraz liczne forgi (kity) do szyszaków i dla piechoty34.
To, co wyróżniało Słuck od innych miast WKsL i czyniło z niego silny punkt oporu, to także liczna i dobrze zorganizowana milicja miejska. Podczas gdy milicje innych miast litewskich nie przekraczały stu kilkudziesięciu zbrojnych, to w Słucku do noszenia broni i obrony miasta zobowiązana była cała ludność męska. Dzięki temu milicja słucka w 1655 r. liczyła aż 1800 ludzi zgrupowanych w 4 pułkach, którymi dowodzili pułkownicy. Pułki dzieliły się na setki, a te na dziesiątki. Taki system organizacyjny – podział na setki i dziesiątki – funkcjonował także w innych miastach, z tym, że liczebność milicji nie była zbyt wielka (np. Birże w 1673 r. miały 139 milicjantów w 14 dziesiątkach). Wyjątkiem może być Kopyś, gdzie w 1635 r. milicja liczyła ok. 500 ludzi w 5 setkach. Jakkolwiek wyposażenie milicjantów przedstawiało się rozmaicie i nie było jednolite, to jednak starano się, aby na ich uzbrojeniu, obok halabard i szabel, znalazło się jak najwięcej muszkietów35. Nie ulega wątpliwości, że nawet słabo uzbrojona i wyszkolona milicja była poważnym wzmocnieniem regularnego garnizonu twierdzy.
Znając fortyfikacje Słucka, możemy być pewni, że ominięcie twierdzy w początkowych działaniach ofensywnych wojewody Iwana Chowańskiego było zamierzonym działaniem. Próba zdobycia tak potężnej fortecy spowodowałaby tylko znaczną utratę czasu i środków, przy niepewnym wyniku oblężenia. Nauczką dla Rosjan było nieudane oblężenie Słucka z 1655 r. Strona litewska potrafiła wykorzystać korzyści płynące z posiadania twierdzy na tyłach wojsk moskiewskich – Słuck stał się bazą operacyjną działań partyzanckich skierowanych przeciwko carskim liniom komunikacyjnym. W oparciu o twierdzę działał przede wszystkim pułk Samuela Oskierki i oddziały ochotnicze. Niezbędne do takich działań zaopatrzenie w materiał wojenny zaspokajano z zapasów słuckiego cekhauzu.
Drugim pod względem strategicznym obiektem w środkowej części Białorusi była twierdza w Nieświeżu. Z końcem XVI wieku drewniany zamek Radziwiłłów został przebudowany na kamienny, w tym też czasie rozpoczęto wznoszenie umocnień miejskich i zamkowych. Umocnienia składały się z wału wokół miasta i wysokich, solidnych murów miejskich. Wartość obronną Nieświeża podnosiła także specyfika terenu – miasto i zamek wznosiły się na dwóch cyplach, przy czym mniejszy cypel z zamkiem był faktycznie wyspą. Ostrów, na którym wznosił się zamek, miał kształt wydłużający się z zachodu na wschód. Sam zamek zbudowany został na bazie prostokąta o wymiarach 170 x 120 m. Fortyfikacje wzniesione według systemu starowłoskiego składały się z: szerokiej i głębokiej fosy okalającej zamek i umocnionych wałów ziemnych z czterema narożnymi bastionami. Kurtyny i bastiony zamku wzmocnione były kamienną obmórówką. Wewnątrz rozplanowano osłonięte nasypami drogi służące skrytemu przemieszczaniu się obrońców, a nawet wnęki w nasypach ułatwiające podejmowanie wycieczek. Miasto i zamek połączone były groblą i długim drewnianym mostem, który w razie potrzeby można było rozebrać. Dodatkowo brama umocniona była basztą strażniczą, a naprzeciwko niej wznosił się szaniec. Fortyfikacje samego miasta tworzył wał ziemny w kształcie nieregularnego pięciokąta z siedmioma bastionami, otoczony rowem z wodą. Bastiony były ziemnymi konstrukcjami częściowo osłoniętymi kurtynami, natomiast wał tworzący kurtyny był kamienny. Bramy miejskie umieszczone były w basztach wbudowanych w kurtyny. Twierdza skutecznie przetrwała oblężenie moskiewskie w 1654 i 1659 r.
Wartość obronną Nieśwież zawdzięczał często przeprowadzanym pracom konserwacyjnym i rozbudowującym. Takie prace były prowadzone m. in. w sierpniu 1652 r. Znaczenie strategiczne obiektu w Nieświeżu podnosił znajdujący się w twierdzy cekhauz, w którym przechowywano znaczne zapasy rozmaitego uzbrojenia i wyposażenia wojskowego. Zasoby arsenału pozwalały nawet na wyposażanie całych jednostek; stamtąd pochodziła barwa i uzbrojenie ochronne (misiurki i karwasze) wydawane Tatarom radziwiłłowskim z księstwa nieświeskiego36. W Nieświeżu znajdowała się także wysokiej klasy działolejnia, która rywalizowała nawet z królewską ludwisarnią w Wilnie. Podobnie jak w przypadku Słucka, w kampanii 1660 r. wojska carskie nie przystąpiły do oblężenia twierdzy, ale w przypadku Nieświeża prowadziły blokadę twierdzy, przerwaną w przededniu bitwy pod Połonką.
Kolejną twierdzą radziwiłłowską były Birże, które miały za zadanie obronę Auksztoty przed zagrożeniem szwedzkim. Twierdza zdobyta została przez Szwedów w 1625 r. i Krzysztof Radziwiłł zdecydował się na przebudowę, (a raczej budowę nowej twierdzy) w stylu staroholenderskim (1636–1640). Wzniesiona na planie czworokąta twierdza z rozbudowanym systemem dział zewnętrznych utrzymała swój charakter także po „potopie”, mimo prac restauracyjnych prowadzonych przez Teofila Spinowskiego. W Birżach znajdował się także duży, drewniany cekhauz, który okres rozkwitu przeżywał chyba w latach dwudziestych XVII w. Książę Krzysztof Radziwiłł miał posiadać wówczas w cekhauzie ok. 70 dział, przy czym nie ustępowały one w niczym działom królewskim, a niektóre armaty podobno je przewyższały wartością. W 1619 r. w cekhauzie było aż 275 hakownic. Inna sprawa, że część dział była odlana z żelaza i z tego powodu przestarzała37.
We wschodniej Białorusi duże znaczenie miała twierdza sapieżyńska w Starym Bychowie. W latach 1590–1610 miasto i zamek przekształcił w twierdzę jego poprzedni właściciel Jan Karol Chodkiewicz. Stary Bychów otoczony został rowem, wałem ziemnym, obwarowany murami, bastionami i rawelinami. Jeszcze bardziej umocnili Bychów Sapiehowie, którzy odziedziczyli go w 1625 r. Strategiczne znaczenie twierdzy podnosiło jej korzystne położenie, gdyż usytuowana była na płaskowyżu wznoszącym się nad zalewiskiem rzek Dniepru i Sapieżynki. Twierdza zbudowana została na planie owalnego półkola i miała stosunkowo niewielkie rozmiary – średnica wynosiła ok. 800 m. Wewnątrz miasta w pobliżu warownych murów wznosił się zamek, otoczony rowem, przez który przerzucony był most. Bychowska twierdza wytrzymała oblężenie kozackie w 1648 r. oraz moskiewskie z lat 1654–1656, ale zdobyta została przez wojska carskie po wielomiesięcznym oblężeniu w grudniu 1659 r38.
W niektórych miastach zamkowy system obronny nie był włączony w system miejski i pełnił samodzielne funkcje. Do tego rodzaju umocnień należał kamienny zamek w Mirze należący do Radziwiłłów. Zamek zbudowany był na planie czworokąta o długości boków 72–78 m. W czterech narożnikach murów zamkowych były baszty, a po stronie zwróconej do miasta znajdowała się baszta główna – bramna. Przy wejściu do zamku wybudowano kamienną redutę, a droga do zamku wiodła przez zwodzony most. Zamek mirski otoczony był wałami i rowami, oprócz tego od strony południowej podejścia do niego broniła rzeczka39.
Nie zawsze jednak zamki były tak dobrze ufortyfikowane jak przedstawione powyżej. Dość często spotkać można na interesującym nas obszarze zameczki o drewnianej konstrukcji. Przykładem takiego budownictwa obronnego może być Newel, zamek Radziwiłłów położony w województwie witebskim i od 1654 r. wchodzący w skład państwa rosyjskiego. Drewniany obiekt w Newlu został spalony w czasie działań wojennych 1654–1667, co wyraźnie świadczy o ograniczonych możliwościach obronnych tego rodzaju konstrukcji. Obronę zamku wzmacniał wał ziemny, za którym rozciągała się palisada z drewnianymi basztami otaczająca zamek. Z wału i palisady wzmocnionej pięcioma drewnianymi basztami składał się także miejski system obronny Newla. Tego typu umocnienia należy uznać za charakterystyczne dla małych miast na obszarze Litwy i Białorusi. Na basztach i wałach takich umocnień rozmieszczone było dość skromne uzbrojenie artyleryjskie. Przykładowo Newel posiadał 8 armat małego wagomiaru i 17 hakownic40. Poza niewielkimi rozmiarami takich punktów obronnych i słabym zazwyczaj wyposażeniem w artylerię, ich wartość obronną obniżały konstrukcje drewniane, które były podatne na ogień.
We wschodniej części Białorusi, w majętnościach Sieniawskich znajdował się warowny zamek w Szkłowie. Od strony rzeki Jezony był on otoczony drewnianym parkanem, a z przeciwnej strony ostrogiem. Wjazd do zamku znajdował się od strony rzeki przez drewniany (później zwodzony) most. Pośrodku zamku stała wysoka drewniana baszta na szczycie, której znajdowała się osłonięta z zewnątrz strzelnica. Oprócz umocnień zamkowych posiadał Szkłów także obwarowania miejskie, które składały się z drewnianego wału wzmocnionego przez 5 drewnianych baszt i 7 redut. Ogólna długość miejskich fortyfikacji biegnących wzdłuż Dniepru, częściowo nad rowem otaczającym miasto, wynosiła ponad 2700 m. W 1661 r. artyleria zamkowa składała się z 10 dział niedużych wagomiarów, 1 dużego i 10 małych moździerzy oraz 183 hakownic41.
Inne zamki magnackie najczęściej miały konstrukcję drewnianą i otoczone były wałem ziemnym. Wał mógł być wzmocniony przez drewniane baszty i posiadać bramę murowaną. Zamki takie wznoszone były na naturalnych lub sztucznie usypanych wzniesieniach. Ogólnie należy stwierdzić, że wszystkie prywatne miasta białoruskie były ośrodkami obwarowanymi i posiadały urządzenia fortyfikacyjne, najczęściej bardzo proste (wał ziemny, drewniany parkan, rów). Nawet najprostsze jednak umocnienia przy dzielnej postawie załogi potrafiły zatrzymać na długi czas znacznie silniejszego przeciwnika dysponującego działami, petardami i minami. Przykładem takiej niezwykłej obrony może być Biała, która w 1634 r. wytrzymała oblężenie wojsk polsko-litewskich pod dowództwem króla Władysława IV mimo znacznej przewagi oblegających, silnego ostrzału artylerii i wysadzania min. Kluczem do skutecznej obrony było szybkie stawianie prowizorycznych umocnień w postaci wałów i nasypów ziemnych w miejscach, gdzie poprzednie umocnienia, najczęściej drewniane, były niszczone lub palone. Tak właśnie postąpiła załoga Białej, która ostrzeżona o możliwości polskiego ataku na miejscu spalonego parkanu wybudowała wewnątrz zamku nasyp ziemny42. W efekcie zaciekłej obrony Biała nie została zdobyta.
Szczególna uwaga należy się Wilnu – nie tylko dlatego, że była to stolica WKsL – ale także z tego powodu, że zajęta przez Moskwę w 1655 r. będzie obiektem szturmów podejmowanych przez stronę litewską w latach 1660–1661. Bez wątpienia królewskie Wilno nie miało umocnień godnych stolicy ani porównywalnych z innymi miastami europejskimi tej wielkości i znaczenia. Nie było obwiedzione żadnymi solidnymi fortyfikacjami bastionowymi tylko murem, natomiast od dawna miejscami umocnionymi były dwa zamki wileńskie – górny i dolny. Mur miejski miał długość 2,9 km. Nie było go nad Wilią opodal mostu, przy kościele bernardyńskim, gdzie Wilejka u swojego ujścia jest dość szeroka, a solidnie obmurowane kościół i klasztor bernardyński stanowiły jakby forteczkę u zakończenia murów miejskich. Przestrzeń zamknięta w obrębie murów wynosiła 0,8 km2. Wilno często bywa porównywane z Krakowem, dlatego warto nadmienić, że długość murów krakowskich sięgała 3,1 km, a przestrzeń miasta w ich obrębie 0,6 km2. Porównanie wartości obronnej murów miejskich wypada zdecydowanie na korzyść Krakowa, o czym będzie jeszcze niżej mowa43.
Stan umocnień – rzecz charakterystyczna dla WKsL – był znacznie zaniedbany i wymagał restauracji. Mury opasujące Wilno nie były utrzymywane w należytym porządku i traciły swoją funkcję obronną już w XVI wieku. W murach było bardzo niewiele baszt, za to wiele bram (9) i furtek bocznych budowanych dla wygody mieszkańców, co zmniejszało oczywiście wartość obronną. W połowie XVII wieku baszt było prawdopodobnie tylko trzy. Jedna linia murów – prawda, że dość wysokich i masywnych – nie mogła być skuteczną zaporą dla atakujących. Z 9 bram tylko 6 miało charakter obronny. Najsilniej broniona była brama Ostra, przy której znajdowała się otoczona fosą murowana budowla kształtu okrągłego właściwego barbakanom – prawdopodobnie był to obiekt obronny. Trzy baszty i barbakan to stanowczo za mało dla długich murów wileńskich. Wystarczy dla porównania przytoczyć, że mury Krakowa miały 47 baszt, 6 bram – wszystkie o charakterze obronnym – barbakan i mur w niektórych miejscach podwójny.
Przez zaniedbania swój charakter obronny w dużej mierze utraciły także oba zamki wileńskie. Konstytucja z 1613 r. mówi o ruinie zamku górnego, a w latach następnych jego stan nie polepszył się. Dopiero w 1648 r. z polecenia królewskiego inżynier Fryderyk Getkant sporządził plan umocnień i podjęta została praca nad ich renowacją. Wyremontowano mury i zabezpieczono je poprzez wznoszenie drugiej linii umocnień – wałów ziemnych i palisad. Niestety po kilku miesiącach prace zostały wstrzymane i wznowione dopiero w 1654 r44.
W mieście istniała słynna działolejnia, w której pracowali w I połowie wieku Jan Roland i Jan Breutelt. Materiał do odlewania dział i moździerzy sprowadzano spoza Litwy, krajowe było tylko żelazo. Ludwisarnia czynna była jeszcze za Władysława IV, ale później o niej już nie słychać. W Wilnie znajdował się także główny cekhauz litewski zbudowany przy ujściu Wileńki do Wilii. W pierwszej połowie XVII wieku zaopatrywano z niego wojsko w potrzebne materiały: od prochów, kul i knotów począwszy, a na rydlach, motykach i siekierach skończywszy. Pozostałe cekhauzy państwowe znajdowały się w Połocku, Smoleńsku i w miastach pogranicznych: Krzyczewie, Orszy, Jezierzyszczach i Mohylewie. W toku działań wojennych z lat 1654–1655 wpadły w ręce rosyjskie. W Wilnie znajdowały się także rozbudowane warsztaty do produkcji uzbrojenia, wyrabiano tu między innymi zbroje husarskie i chorągiewki, a także inny rynsztunek. W 1633 r. w Wilnie wyposażyła się całkowicie w potrzebny rynsztunek rota piechoty Marcina Koszczyca45. Drugi, znacznie mniejszy cekhauz znajdował się w miejskim ratuszu. Składowano tam zapewne broń ręczną. Z innych obiektów pracujących na potrzeby wojska wymienić należy jeszcze prochownię, która korzystała z młyna wodnego (tzw. prochowego) niedaleko zamku46. Miasto było głównym ośrodkiem przemysłowym WKsL – znajdowało się tam 26 cechów.
Z cekhauzem wileńskim współpracować miała działolejnia w Olkiennikach odległych o ok. 50 km od Wilna. Po roku 1641 przestała jednak działać, a co gorsze, siedzący na rudnych ziemiach „hutnicy” nie wywiązywali się z innych swoich podstawowych obowiązków – dostarczania do cekhauzu wileńskiego kul działowych47. Wilno wpadło w ręce rosyjskie w 1655 r. i pozostało w nich aż do 1661 r. Wojska carskie przystąpiły nie tylko do umacniania miasta, ale także do eksploatacji manufaktur o charakterze wojskowym, m.in. prochowni.
Podsumowując stan umocnień na terenie Litwy i Białorusi, trzeba stwierdzić, że nie był on wystarczający. Dobrze ufortyfikowane i zaopatrzone twierdze były wyjątkami. Mniejsze zamki i miasta miały szanse tylko na krótkotrwałą obronę, i to w przypadku posiadania garnizonu. Jak zobaczymy z przebiegu działań wojennych Iwan Chowański przyjął słuszną taktykę polegającą na jak najszybszym wtargnięciu w głąb Litwy pozostawiając za sobą niezdobyte punkty umocnione. Miały być one zdobywane w drugiej kolejności. Taka była geneza decyzji Chowańskiego o ominięciu Słucka i Nowogródka w pierwszej fazie kampanii i marszu na Brześć Litewski. Nowogródek, gdzie spodziewano się silnego oporu, wojska carskie zajęły dopiero w drugiej fazie ofensywy, już po zdobyciu Brześcia Litewskiego. Nieudane oblężenie Lachowicz wykazało, że była to taktyka słuszna.
Wydarzeniem, które w istotny sposób wpłynęło na wybuch wojny polsko-rosyjskiej, toczącej się w latach 1654–1667, było powstanie Chmielnickiego. Początkowo Moskwa była nieprzychylna powstaniu kozackiemu, jednak już wkrótce – po błyskotliwych zwycięstwach Chmielnickiego i wspierających go Tatarów – zmieniła swoje nastawienie. Gra szła o wielką stawkę – Ukrainę. Chmielnicki wykorzystywał Moskwę jako kartę przetargową i kierował wiernopoddańcze adresy do cara, gdy było mu to na rękę, aby potem prowadzić dalej własną politykę. Jednakże po klęsce, jaką armia kozacko-tatarska zadała pod Batohem (1652) wojsku koronnemu było jasne, że porozumienie z Rzeczpospolitą jest prawie niemożliwe. Chmielnicki zmuszony został do szukania oparcia w Rosji, gdzie tymczasem dojrzewały myśli o wojnie z Rzeczpospolitą, która mogła przynieść carowi ogromne obszary Ukrainy.
Ostateczna decyzja o przystąpieniu do wojny zapadła na Kremlu już w połowie 1653 r. Rozpoczęto nawet przygotowania: zaciągano za granicą oficerów i szeregowych żołnierzy, sprowadzano rzemieślników, w Holandii i Szwecji zakupiono 40 000 muszkietów i 30 000 pudów prochu. Uzbrojenie kupowano za granicą także w czasie wojny, m.in. w 1655 r. zakupiono 20 000 muszkietów, a w 1660 r. 2000 par pistoletów i 1000 karabinów. Już w 1652 r. przeprowadzono w Rosji pierwszy pobór (1 człowiek ze 100 zagród), gdyż okazało się, że liczba zaciągających się do armii jest zbyt mała. Zaciągi i pobór pozwoliły wystawić m.in. 15 pułków sołdackich, które stanowić miały trzon wojska carskiego. Aż 12 z nich weszło potem w skład głównej armii carskiej działającej na kierunku smoleńskim. W październiku 1653 r. do Nowogrodu wysłano bojarzyna i wojewodę Wasyla Szeremietiewa, a do Pskowa Siemiona Streszniewa. Obaj mieli rozpocząć formowanie północno-zachodniej armii moskiewskiej i przygotować zapasy potrzebne do wojny. Podobnie było w innych rejonach państwa carów, zwłaszcza w Moskwie, gdzie formowano główną armię. Wojewodowie mieli polecenie cara, aby starali się zwłaszcza o żołnierzy smoleńskich, czyli tych, którzy pamiętali jeszcze wojnę z lat 1632–163448.
Cały czas prowadzono akcję dyplomatyczną, której celem było pozyskanie Kozaczyzny zaporoskiej. W takiej sytuacji zabiegi Bohdana Chmielnickiego o carską protekcję zostały na Kremlu przyjęte przychylnie. Wysłane do Kijowa poselstwo z bojarem Wasylem Buturlinem na czele przygotowało grunt pod słynną i brzemienną w skutki uchwałę rady perejasławskiej z 18 stycznia 1654 r.49. Sprawa przymierza kozacko-rosyjskiego została przesądzona 22 czerwca 1653 r. Tego dnia car Aleksy Michajłowicz zawiadomił Bohdana Chmielnickiego o przyjęciu Kozaków zaporoskich pod swoje panowanie. Ogłoszenie przez Sobór Ziemski 10 października 1653 r. zgody na przyjęcie pod carskie panowanie Ukrainy było tylko dopełnieniem formalności. W nocy z 17 na 18 stycznia 1654 r. odbyła się tajna rada starszyzny kozackiej, która zaowocowała decyzją poddania się Kozaków zaporoskich pod władzę carską. Nawet jeśli Chmielnicki i Wyhowski nie chcieli tak ścisłego bratania się z Moskwą, oznaczającego w zasadzie utratę wywalczonej niezawisłości i samodzielności politycznej, to musieli słuchać głosu starszyzny kozackiej, a przede wszystkim głosu czerni, która miała nadzieję, że wsparcie wojsk carskich zakończy wreszcie ciągnącą się już sześć lat wojnę z Rzeczpospolitą50.
Pozostawiając sprawy polityczne na boku, najważniejszą dla nas kwestią będzie określenie, jaką siłą militarną dysponowali na początku 1654 r. Kozacy zaporoscy, a dokładniej rzecz ujmując – Wojsko Jego Carskiego Wieliczestwa Zaporoskie. Była to sprawa, która żywo interesowała samego cara. Jeszcze w czasie poprzedzającym ostateczne decyzje i radę perejasławską posłowie carscy wysłani do Chmielnickiego przekazywali informację, że wojsko Chmielnickiego liczy w 17 pułkach aż 100 000 Kozaków. Liczby te były przesadzone. Sam Chmielnicki niedługo później oceniał, że ma w różnych pułkach 70 000 mołojców. Wśród 23 żądań wiezionych do cara w punkcie drugim domagano się zgody na rejestr kozacki w wysokości 60 000 ludzi. Car wyraził zgodę, a co więcej, zastrzegł, aby nigdy nie była to liczba mniejsza. Możemy więc przyjąć, że w 1654 r. wojska kozackie liczyły do 60 000 mołojców. W słuszności takiego rozumowania upewnia nas dodatkowo fakt, że w styczniu i lutym przysięgę na wierność carowi złożyło już m.in. 1475 sotników, asawułów, chorążych i pisarzy oraz 60 373 szeregowych kozaków51. Oczywiście nie każdy podpisujący dokument automatycznie może być brany pod uwagę jako mołojec chętny do wojny z Rzeczpospolitą. Nie zmienia to jednak faktu, że wojska kozackie były bardzo poważną siłą po stronie carskiej. Zdecydowana większość Zaporożców walczyć będzie na Ukrainie, ale pojawią się oni w znacznej liczbie także na Białorusi.
Główne uderzenie rosyjskie skierowane było na Białoruś. Armia Szeremietiewa licząca około 15 000 ludzi miała działać na kierunkach Newel–Połock–Witebsk. Na głównym kierunku – smoleńskim – utworzono trzy pułki bojarskie: wielki, przedni i straży, na czele których stanęli kniaziowie – Czerkaski, Odojewski i Tiernkin-Rostowski. Na czele armii centralnej, której liczebność dochodziła według niektórych rosyjskich źródeł do 41 400 ludzi, stał sam Aleksy Michajłowicz. Armia była świetnie wyposażona i bardzo nowoczesna; dużą część wojsk stanowiły pułki rajtarii i sołdatów dowodzone przez oficerów cudzoziemskich. Na kierunku południowo-zachodnim z Briańska na Rosławl-Mścisław miała uderzyć armia kniazia Trubeckiego. Na Białoruś wysłany został przez Chmielnickiego także silny korpus kozacki hetmana nakaźnego Iwana Zołotarenki. Zdaniem Janusza Kaczmarczyka Iwan Zołotarenko i jego brat Wasyl dysponowali dwoma pulkami (niżyńskim i czernihowskim) wspartymi przez licznych ochotników. Liczebność tego zgrupowania mogła wynosić 18 000 Kozaków, a niektóre opracowania podają nawet 20 000. Do tego dochodziły oczywiście jeszcze wojska carskie i kozackie na Ukrainie52.
10 maja 1654 r. wojska moskiewskie dowodzone przez wojewodę Aleksieja Trubeckiego wyruszyły ze stolicy, a tydzień później na wojnę wyjechał car Aleksy Michajłowicz, kierując się na Smoleńsk. W tym czasie patriarcha Nikon przyjął tytuł zwierzchnika cerkwi na terenie Białej Rusi. Jak to często w państwie carów bywało, wymarsz armii z Moskwy był wielką uroczystością religijną, popi kropili wodą święconą i błogosławili wojsko. Cały dzień wylewały się z bram stolicy szeregi wojska. Przy Wodnych Wrotach przed samym metropolitą przeszedł więc regiment dragonów Joana de Greona, za nimi regiment dragonów de Spevilli, dalej ponad 3000 strzelców moskiewskich w karmazynach pod dowództwem Artiemona Matwiejewa, ulubieńca carskiego, jako kolejny szedł regiment rajtarii Durskiego, ćwiczonej od kilku lat przez obersztera Berghoffa, za nimi tysiące rajtarów, Kozaków astrachańskich, piechoty sołdatskiej. Główny pochód otwierał pułk husarzy pod dowództwem pułkownika Krzysztofa Fiedorowicza Rylskiego. Moskiewscy husarze uzbrojeni na wzór polskich – z kitami, skrzydłami i kopiarni – połamali kopie w bramie nie opuszczając ich na czas, co nie świadczyło dobrze o ich wyszkoleniu. Wreszcie za setkami dworzan pojawił się sam car w haftowanej złotem delii, otoczony przez grono bojarów dumnych, a poprzedzały go dwie wielkie chorągwie. Jeszcze po południu wychodziły z Moskwy oddziały carskie, m.in. oddział jazdy carewicza gruzińskiego, który w Moskwie szukał poparcia. Wojsko Aleksego Michajłowicza obliczane było przesadnie na pół miliona ludzi, a patriarcha Nikon mówił nawet o 700 000! Podejrzewamy, że podawanie takich fantastycznych liczb miało charakter propagandowy i wychodziło z otoczenia carskiego. Nawet Ludwik Kubala uległ tej magii liczb, według niego na samą Litwę miało pójść 258 836 ludzi, nie licząc Rosjan na Ukrainie, wojsk zaporoskich Chmielnickiego, ord tatarskich i tak dalej53.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. R. Romański, Cudnów 1660, Warszawa 1996; Łukasz Ossoliński, Kampania na Ukrainie w 1660 roku, 1999, Polskie Witryny Historyczne, http://history.serw.com.pl; A. Hniłko, Wyprawa cudnowska 1660, Warszawa 1931; tenże, Bitwa pod Słobodyszczem (7 X 1660), [w:] ,.Przegląd Historyczno-Wojskowy” [dalej: PHW], 1929, t. I, z. 2. [wróć]
2. W. Czermak, Szczęśliwy rok. Dzieje wojny moskiewsko-polskiej z r. 1660, ,.Przegląd Polski”, t. 82, 83, 94, 107, z lat 1886–1893. [wróć]
3. A. Kersten, Stefan Czarniecki 1599–1665, Warszawa 1963; Z. Spieralski, Stefan Czarniecki 1604–1665, Warszawa 1974; L. Podhorodecki, Sławni hetmani Rzeczypospolitej, Warszawa 1994. [wróć]
4. J. Łoś, Pamiętnik towarzysza chorągwi pancernej, oprac. R. Śreniawa-Szypiowski, Warszawa 2000, s. 93. [wróć]
5. Właściwie za opracowania omawiające stricte wojskowość litewską w XVII w. można uznać tylko dwie prace: H. Wisner, Wojsko litewskie I polowy XVII w., ,,Studia i Materiały do Historii Wojskowości” (dalej: SMHW) t. XIX, 1973, t. XX, 1976, t. XXI, 1978; A. Rachuba, Siły Zbrojne Wielkiego Księstwa Litewskiego w XVII wieku, ,,Przegląd Wschodni” (dalej: PW), t. III, 1994. [wróć]
6. Carl von Clausewitz, O wojnie, t. I, Warszawa 1958, s. 280. [wróć]
7. Skrót ten oznaczający Wielkie Księstwo Litewskie używany będzie w całej książce, podobnie jak skrót JKM-ci oznaczający Jego Królewskiej Mości. [wróć]
8. Stanisław Alexandrowicz, Karol Olejnik, Charakterystyka polskiego teatru działań wojennych, SMHW, 1983, t. XXV, s. 54. [wróć]
9. Michał Baliński, Tymoteusz Lipiński, Starożytna polska pod względem historycznym, jeograficznym i statystycznym, t. IV, Warszawa 1885, s. 97. [wróć]
10. Jerzy Morzy, Kryzys demograficzny na Litwie i Białorusi w połowie XVII wieku, Poznań 1965, tab. 16. [wróć]
11. Bogusław Maskiewicz, Pamiętniki Samuela i Bogusława Kazimierza Maskiewiczów, oprac. A. Sajkowski, Wrocław 1961, s. 269. [wróć]
12. Działa transportowano najpierw Dnieprem, a następnie Niemnem do Grodna, gdzie król „zamek restaurować i armamentarium [zbrojownię] założyć postanowił”; J. Moskorzewski, Dyaryusz wojny moskiewskiej 1633, wyd. A. Rembowski, Warszawa 1895, s. 118. [wróć]
13. Łoś pisze o „bystrych i zabrzeżystych [spadzistych, urwistych] nurtach” Dniepru. Podczas oblężenia Nowego Bychowa w 1655 r. Bogusław Radziwiłł pisze o wysokim brzegu rzeki, który umożliwiał skryte podejście do miasta po przybrzeżnym lodzie; J. Łoś, Pamiętnik…, s. 98; [Bogusław Radziwiłł], Autobiografia, oprac. T. Wasilewski, Warszawa 1979, s. 135. [wróć]
14. Miało to miejsce przy ujściu Wiaźmy do Dniepru; J. Moskorzewski, Dyaryusz…, s. 130. [wróć]
15. J. Poczobut, Pamiętniki…, s. 209; J. Pasek, Pamiętniki, s. 155. [wróć]
16. Łoś pisze o Basi: “bagnista i zabrzeżysta [urwista]”; J. Łoś, Pamiętnik…, s. 99. [wróć]
17. Pasek pisze, że Orsza: „wprawdzie nieszeroka, ale dwoma nurtami idzie, dwa razy pływać trzeba”; J. Pasek, Pamiętniki, s. 155. [wróć]
18. Świadczy o tym relacja Paska, który dziwi się, że Moskwa, zniszczywszy most na Druci, była zupełnie zaskoczona pojawieniem się jazdy koronnej pod Druckiem, która przeprawiła się przez Druć wpław, i to w dodatku pokonawszy dwie odnogi rzeki. Wyczyn dywizji Czarnieckiego należy traktować wyjątkowo, a myślenie Rosjan, którzy zrzucili mosty i byli pewni, że są od nieprzyjaciela skutecznie odgrodzeni nurtami rzeki (nawet nie pilnowali brzegów), za typowe; J. Pasek, Pamiętniki, s. 156. [wróć]
19. W czasie przemarszu ze Smoleńska do Białej wojska królewskie 14 marca forsowały „rzekę Carowicę bystrą”, a dzień później rzekę Otrę. Już 17 marca przechodzono przez rzekę Osotnią, na której stał most zbudowany jeszcze przez Moskali, a jeszcze tego samego dnia przekraczano kolejną rzekę – Kołosz; J. Moskorzewski, Dyaryusz…, s. 121. [wróć]
20. W 1634 r. armia koronna przechodziła przez puszczę 20 i 21 maja, 22 maja nie ma żadnej wzmianki o kompleksie leśnym, ale już dzień później, pod datą 23 maja, jest zapis, że wojsko szło przez „[…] okrutnie złą w puszczy drogę”; J. Moskorzewski, Dyaryusz…, s. 130. [wróć]
21. O trudach działań wojennych w porze jesiennej i zimowej pisze wyraźnie Pasek: „[…] konie nasze, których lubośmy byli już uronili po trosze przez bitwy przeszłe i słoty jesienne, i to pływanie na rzekach podczas zimnej wody”; J. Pasek, Pamiętniki, s. 157. [wróć]
22. Pasek podaje, że w dywizji było wiele znakomitych wierzchowców: „[…] owych astrachańskich kałmuków, bachmatów i różnych ruskich koni”, podczas gdy w wojsku litewskim konie były liche i gdy przyszły słoty i śniegi, „poczęły Litwie konie szwankować”; J. Pasek, Pamiętniki, s. 157. [wróć]
23. Moskorzewski zanotował w dniu 12 marca, że „[…] się wozy dla złej drogi na nocleg nie ściągnęły”, a więc nie pokonały zaplanowanej wcześniej odległości. „Dnia 16 dla złej drogi wojsko stało tamże”. Pod datą 20 marca czytamy „[…] iż się wozy wojskowe dla złej barzo w Starzynach drogi nie ściągnęły, dlategoż wojsko ruszyć się dalej nie mogło”, dzień później wojsko znowu stało „dla nieściągnienia armaty wozowej”. Takich zapisów jest wiele; J. Moskorzewski, Dyaryusz…, s. 120–121. [wróć]
24. S. Alexandrowicz, K. Olejnik, Charakterystyka…, s. 70. [wróć]
25. Józef Naronowicz-Naroński, Budownictwo wojenne, Warszawa 1957, s. 51. [wróć]
26. Tamże, s. 51. [wróć]
27. Katarzyna Mikocka-Rachubowa, Rezydencje magnackie w Wielkim Księstwie Litewskim w XVII wieku, Przegląd Wschodni (dalej: PW), t. IV, z. 3 (15), 1997, s. 532–533. [wróć]
28. Tamże, s. 533. [wróć]
29. Anatol Hryckevič, Warowne miasta magnackie na Białorusi i Litwie, Przegląd Historyczny (dalej: PH), 1970, z. 3, s. 429–430. [wróć]
30. Tamże, s. 430. Warto podkreślić, że rozplanowanie Starego Bychowa, Nieświeża czy Słucka umożliwiało prowadzenie skutecznej walki ulicznej w razie wtargnięcia nieprzyjaciela do miasta. [wróć]
31. Tamże, s. 432–433. Walory obronne zachowała twierdza Słucka aż do końca XVIII wieku. Twierdza składała się wtedy z trzynastu bastionów i czterech rawelinów, miała kształt owalnej fortyfikacji o wymiarach 1300 x 1300 m. Uwzględniając równinny teren, Słuck był kluczową, panującą nad okolicą, pozycją. [wróć]
32. W 1651 r. Janusz Radziwiłł wyprowadził z cekhauzu słuckiego na kampanię działa 6-funtowe; H. Wisner, Wojsko…, cz. III, s. 130. [wróć]
33. W cekhauzie były m. in. 83 muszkiety (nie licząc broni wydanej piechocie i wybrańcom), 9 śmigownic na kołach, 100 spis z grotami, 15 kopii, 20 beczek prochu działowego, 17 beczek prochu muszkietowego i hakowniczego, jedna beczka saletry; Tamże, s. 129–130. [wróć]
34. Tamże, s. 77. [wróć]
35. W 1661 r. Bogusław Radziwiłł wezwał mieszkańców Słucka, aby na własne potrzeby zdeponowali w cekhauzie miasta muszkiety lontowe. Broń ta nie mogła być przeznaczona na potrzeby garnizonu, ale wyłącznie na potrzeby milicji; Anatol Hryckevič, Milicje miast magnackich na Białorusi i Litwie w XVI – XVIII w., Kwartalnik Historyczny (dalej: KH), t. XXVII, z. 1, 1970, s. 48–55. [wróć]
36. Piotr Borawski, Tatarzy – ziemianie w dobrach Radziwiłłów (XVI––XVIII w.), PH, 1991, z. 1, s. 47. [wróć]
37. Tamże, s. 128. [wróć]
38. A. Hryckevič, Warowne miasta…, s. 437–438. [wróć]
39. Tamże, s. 438. [wróć]
40. Tamże, s. 439. [wróć]
41. Tamże, s. 440. [wróć]
42. J. Moskorzewski, Dyaryusz…, s. 128. [wróć]
43. Maria Łowmiańska, Wilno przed najazdem moskiewskim 1655 roku, Wilno 1929, s. 17. [wróć]
44. Tamże, s. 33. [wróć]
45. H. Wisner, Wojsko…, s. 77–78 i 124–125. [wróć]
46. M. Łowmiańska, Wilno…, s. 132–134. [wróć]
47. H. Wisner, Wojsko…, cz. III, s. 126 i 131–132. Jeszcze w 1654 r. szlachta wiłkomierska uskarżała się na nich, że „tej powinności swej pełnić zaniechali”. [wróć]
48. G. Saganovič, Nevjadomaja vajna 1654–1667, Mińsk, 1995, s. 9–10. [wróć]
49. Według tzw. starego stylu, czyli kalendarza juliańskiego, wydarzenie to miało miejsce 8 stycznia. Ponieważ pomiędzy kalendarzem juliańskim a rokiem astronomicznym były dość duże różnice, w końcu XVI w. Kościół rzymskokatolicki przesunął kalendarz o 10 dni do przodu. Zreformowany kalendarz juliański, zwany gregoriańskim lub nowego stylu, został przyjęty w Rzeczypospolitej od razu, a w Rosji dopiero w XX w. – stąd różnica 10 dni w zależności od tego, czy daty podawane są według nowego (Rzeczpospolita), czy starego (Rosja) stylu. Jeśli nie zaznaczono inaczej, w książce podajemy daty wg nowego stylu. [wróć]
50.Očerk istorii SSSR. Pieriod feodalizma XVII v., Moskwa 1955, s. 480–481; J. Kaczmarczyk, Bohdan Chmielnicki, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk–Łódź, 1988, s. 204–212. [wróć]
51. J. Kaczmarczyk. Bohdan…, s. 204–226. [wróć]
52. Odrzucamy jako niewiarygodne dane Kubali, że Zołotarenko miał 28 tys. mołojców. Prawdziwa może być najwyżej podawana przez Kubalę liczba dział – 9 sztuk. Očerki…, s. 481–482; J. Kaczmarczyk, Bohdan…, s. 233; L. Kubala, Wojna moskiewska r. 1654–1655, Warszawa 1910, s. 268. [wróć]
53. L. Kubala, Wojna moskiewska…, s. 216–218. [wróć]